Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Tristan nie przestaje zabiegać o względy Isolde, która nadal dzieli życie oraz sypialnię zarówno z mężem Marcusem, jak i młodym kochankiem Augustinem. Tristan dostaje wiele dowodów na to, że więź Isolde z dwoma innymi mężczyznami jest silna i trwała. Nie traci jednak nadziei na to, że kiedyś ją zdobędzie.
"Zmysłowa Isolde. Część 7" jest kolejną historią z serii opowiadań opartych na celtyckiej legendzie o Tristanie i Izoldzie. Seria została przeznaczona tylko dla osób dorosłych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 60
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Owijamsięobszernym,miękkim swetrem w kolorze morskiej wody i siadam naprzeciwko Dot. Mam widok nie tylko na nią, ale też na moich chłopców, którzy bawią się na zewnątrz. Z ostatniej podróży do Francji Marcus przywiózł im bule. Timmy jest w tym o wiele lepszy. Jednak młodszy o trzy lata Elijah też ma sporo radości.
Na oku ma ich Gus, na którego ciągle zerka Dot.
Popijam herbatę i analizuję swoją konsternację. Gus przywiózł moją przyjaciółkę z lotniska i spędzili weekend w naszym domu, kiedy ja, Marcus i Tristan rozgrywaliśmy kolejną rundę naszej zakazanej gry. Prawdopodobnie bawiliśmy się gorzej od nich.
Na pewno. Wróciłam do King Residence i w ciągu kilku minut zorientowałam się, w czym rzecz.
– Dot – zaczynam. – Popatrz na mnie. Wiem, że Augustin jest fantastyczny, ale przyjechałaś do mnie, prawda?
Dot poprawia okulary.
– Przyjechałam, a ty – wyjechałaś – przypomina.
– Miałam plany, których nie dało się odwołać.
Jak na zawołanie mój telefon zaczyna dzwonić. Na ekranie pojawia się T. Hatchett. Tak go wpisałam, żeby oszukać chyba głównie samą siebie – że jest to ktoś obcy, kogo mogę opisać nazwiskiem.
Dot zerka na dzwoniącą komórkę. W końcu ją wyciszam.
– Odbierz – mówi przyjaciółka.
Ziewam i kręcę odmownie głową.
– Późno wczoraj wróciliście – zauważa Dot. – Ty i Marcus prowadzicie ożywione życie towarzyskie.
– W jego przypadku to częściowo obowiązek – wykręcam się.
Obie patrzymy przez okno francuskie. Gus łapie Elijaha pod pachę, pochyla się razem z nim i popycha bulę. Chłopcy śmieją się, bo nie był to celny strzał.
– Jest świetnym tatą – mówi Dot. – Kyo nie chciała wierzyć, kiedy jej mówiłam, że Augustin ma dziecko.
Dolewam nam obu herbaty.
– Jak to ogarniacie? – pyta Dot. – Chłopcy myślą, że mają dwóch tatusiów naraz?
Czyli jednak.
– To oczywiste, że Gus jest ojcem Elijaha – mówię pobłażliwie, chociaż w środku czuję irytację. – Przecież kolor skóry nie zostawia wątpliwości.
– A co myśli Timmy?
– Że Marcus jest ojcem, który się nim zaopiekował.
Dot obserwuje, jak maczam biszkopt w herbacie. Nigdy nie nabrała tego zwyczaju. Poza tym jest na wiecznej diecie.
– Isolde.
– Tak?
– Wszystko u ciebie w porządku?
– A u ciebie? – przerzucam piłeczkę.
Dot waha się. Nie mamy już tak bliskiej więzi, jak kiedyś. Przyjaciółka bez cienia wątpliwości wyciągnęła do mnie rękę, kiedy zjawiłam się u niej sześć lat temu. Byłam młoda, niepewna i wystraszona; w ciąży, którą chciałam za wszelką cenę uchronić. Jej plan na życie był inny. Chciała wykorzystać szansę na karierę naukową.
A ja zajęłam się swoimi dziećmi i swoimi mężczyznami, bo to ich potrzeby stały się przede wszystkim ważne. Oczywiście, nie straciłam na tym układzie. Wystarczy spojrzeć na dom, moje konta, garderobę i kasetki z biżuterią. Tylko, czy…
– Zakochałam się – mówi Dot.
Ponownie skupiam na niej uwagę.
– Nie patrz tak na mnie.
– Jak? – dziwię się. Mimo woli mój wzrok ucieka w stronę Gusa.
Dot śmieje się ze mnie i kręci głową.
– Zakochałam się w nowej wersji siebie. Kiedy poznałam Kyo…
Pochylamy się ku sobie, bo jest jasne, że dowiem się czegoś nowego od niej samej, a nie z innych ust.
– Pokazała mi, że jestem kimś innym, niż myślałam. Doszłam do wniosku, że wcale nie chcę wyjść za mąż.
Oddycham, chyba z ulgą. Po chwili okazuje się, że przedwcześnie.
– A Gus… – Dot teatralnie wachluje się dłonią. Już bez pierścionka zaręczynowego. – Jest niesamowity. Przez cały weekend na zmianę się kłóciliśmy i godziliśmy.
– O… o co?
– O kwestie fundamentalne. Miłość, wierność, zazdrość. O prawo do bycia sobą. Chyba nieczęsto o tym rozmawiacie.
Pocieram dłonią czoło. Kolejna rzecz, której nie robię. Bo oczywiście powinnam robić wszystko i dla wszystkich. Zaraz potem łapię się na tym, że ta frustracja jest niesłuszna. Po prostu zawsze ludzie chcą więcej, niż mogą dostać, a im bardziej skomplikowany układ, tym trudniej im to dać.
Marcus chce mojej małżeńskiej lojalności i dotrzymania jego warunków. Gus pragnie, żebym go kochała i uszanowała. Tristan – żebym wszystko dla niego poświęciła.
– Oddasz mi go? Nam? – pyta szeptem Dot.
– Słucham?
– Gus liczy się tylko z twoim zdaniem. Gdyby nie to, że trzymasz go na uwięzi, byłby o wiele szczęśliwszy.
Mrugam, próbując zatrzymać łzy, które powoduje poczucie niesprawiedliwości.
– Każdy ma wybór – mówię dobitnie, hamując drżenie głosu. – Nikogo nie uwięziłam.
– Powiedz mu, że może wejść w związek z nami. Takiego trójkąta jeszcze nie próbował – mówi figlarnie Dot.
Przypomina mi się, jak Tristan uprawiał seks z Micky i Esther. Wcale nie poczułam się tak silna, kiedy go do tego zmusiłam. Przed oczami pojawia mi się wizja, jak czule Gus zająłby się moją przyjaciółką i Kyo; jakby je całował i pieścił, zapewne dbając o to, żeby żadna nie była pominięta.
Głęboko nabieram powietrza. Odwracam telefon i widzę bardzo dużo połączeń od Tristana. Nie zawracał sobie głowy pisaniem.
Dot dotyka mojego ramienia.
– Isolde, masz gościa.
Spoglądam za siebie. Kamerdyner powtarza to, co prawdopodobnie mi umknęło.
– Tristan Hatchett – powtarza Dot z przesadną intonacją. – Ależ oczywiście. Brakowało tutaj tylko jego.
Patrzę na nią ostro.
– Może jednak ja zdecyduję.
– Lady King Lytton? – powtarza pytanie kamerdyner.
Nie ma czasu na dalsze zastanawianie się. Tristan mi go nie zostawia. Staje w drzwiach bawialni, a potem ocenia szybko sytuację i wchodzi do środka.
Zajmuje fotel obok miejsca, gdzie siedzi Dot.
– Nie mieliśmy okazji się poznać – mówi moja przyjaciółka. – Isolde, powinnaś nas sobie przedstawić.
Tristan spogląda na nią z błyskiem w oku, a jednocześnie – z bezczelnym uśmieszkiem. Teraz widzę, jak proste musi być dla niego uwodzenie kobiet. Dot poprawia okulary.
– Wiele o tobie słyszałem – mówi Tristan. – Zapewne to działa w obie strony. Gdzie twój mąż? – zwraca się do mnie.
– W gabinecie.
– A Gus tam – komentuje Tristan, pokazując ruchem brody widok za francuskimi oknami.
Chłopcy biegają dookoła Gusa, który odbija wielokrotnie odbija piłkę głową.
– Nie odbierałaś.
– Może was zostawię, będziecie mogli porozmawiać – proponuje Dot. – Pójdę potrenować strzelanie bramek.
Podnosi brwi i pokazuje miną, że zdaje sobie sprawę z mojego dylematu: czy bardziej niekomfortowe będzie rozmawianie z Tristanem, czy umożliwienie jej kokietowania Gusa.
Jednak zgodnie z tym, co sama powiedziałam przed chwilą… Każdy ma wybór.
– Przynieść jeszcze jedną filiżankę, lady King Lytton? – pyta kamerdyner, który wciąż stoi na posterunku.
Przytakuję, a potem jeszcze dodaję:
– Tak, proszę, Lawrence.
Tristan ostrożnie mi się przygląda. Kiedy zostajemy sami, dostrzegam, że wcale nie jest aż tak pewny siebie. Zerka na moje otulone swetrem ciało, zatrzymuje wzrok na ustach i na koniec patrzymy sobie w oczy.
Nalewam herbaty do tej dodatkowej, trzeciej filiżanki. Na szczęście nie drżą mi ręce.
Podaję mu ją.
– Dziękuję, nie… Może później – mówi nieuważnie Tristan.
– Po co przyjechałeś?
– Gdybyś odebrała telefon, nie musiałbym.
Spoglądam w okno za jego plecami. Tristan powtarza po mnie ten gest. Przyglądamy się Timmy’emu i Elijahowi, którzy podają sobie piłkę. Gus i Dot są zatopieni w rozmowie.
– Mam prośbę – odzywam się, zdecydowana podjąć rękawicę. – Zamknij drzwi.
Tristan od razu spełnia to polecenie. Niestety robi też inną rzecz, o którą nie prosiłam. Okrąża kanapę, na której siedzę z podwiniętymi nogami, nachyla się i całuje mnie w policzek.
Wycieram twarz ze złością.
Tristan wzdycha i zajmuje ten sam fotel. Pochyla się, opiera łokcie o swoje kolana.
– Mów, o co chodzi i jedź stąd – mówię szorstko.
– Powiedziałaś, trzy miesiące temu, że coś do mnie czujesz. Chcę wiedzieć, co.
Zaciskam pięść pod mankietem swetra. Te słowa w ogóle nie powinny wyjść z moich ust.