Zmysłowa Isolde. Część 7 - Daria Ming - ebook

Zmysłowa Isolde. Część 7 ebook

Daria Ming

0,0

Opis

Tristan nie przestaje zabiegać o względy Isolde, która nadal dzieli życie oraz sypialnię zarówno z mężem Marcusem, jak i młodym kochankiem Augustinem. Tristan dostaje wiele dowodów na to, że więź Isolde z dwoma innymi mężczyznami jest silna i trwała. Nie traci jednak nadziei na to, że kiedyś ją zdobędzie.

"Zmysłowa Isolde. Część 7" jest kolejną historią z serii opowiadań opartych na celtyckiej legendzie o Tristanie i Izoldzie. Seria została przeznaczona tylko dla osób dorosłych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 60

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Zmysłowa Isolde. Część 7

Daria Ming

Spis treści

1.Isolde2.Isolde3.Tristan4.IsoldeZapowiedź kolejnej części: "Zniewolona Isolde. Część 8"OstrzeżenieCopyright

Isolde

Owijamsięobszernym,miękkim swetrem w kolorze morskiej wody i siadam naprzeciwko Dot. Mam widok nie tylko na nią, ale też na moich chłopców, którzy bawią się na zewnątrz. Z ostatniej podróży do Francji Marcus przywiózł im bule. Timmy jest w tym o wiele lepszy. Jednak młodszy o trzy lata Elijah też ma sporo radości.

Na oku ma ich Gus, na którego ciągle zerka Dot.

Popijam herbatę i analizuję swoją konsternację. Gus przywiózł moją przyjaciółkę z lotniska i spędzili weekend w naszym domu, kiedy ja, Marcus i Tristan rozgrywaliśmy kolejną rundę naszej zakazanej gry. Prawdopodobnie bawiliśmy się gorzej od nich.

Na pewno. Wróciłam do King Residence i w ciągu kilku minut zorientowałam się, w czym rzecz.

– Dot – zaczynam. – Popatrz na mnie. Wiem, że Augustin jest fantastyczny, ale przyjechałaś do mnie, prawda?

Dot poprawia okulary.

– Przyjechałam, a ty – wyjechałaś – przypomina.

– Miałam plany, których nie dało się odwołać.

Jak na zawołanie mój telefon zaczyna dzwonić. Na ekranie pojawia się T. Hatchett. Tak go wpisałam, żeby oszukać chyba głównie samą siebie – że jest to ktoś obcy, kogo mogę opisać nazwiskiem.

Dot zerka na dzwoniącą komórkę. W końcu ją wyciszam.

– Odbierz – mówi przyjaciółka.

Ziewam i kręcę odmownie głową.

– Późno wczoraj wróciliście – zauważa Dot. – Ty i Marcus prowadzicie ożywione życie towarzyskie.

– W jego przypadku to częściowo obowiązek – wykręcam się.

Obie patrzymy przez okno francuskie. Gus łapie Elijaha pod pachę, pochyla się razem z nim i popycha bulę. Chłopcy śmieją się, bo nie był to celny strzał.

– Jest świetnym tatą – mówi Dot. – Kyo nie chciała wierzyć, kiedy jej mówiłam, że Augustin ma dziecko.

Dolewam nam obu herbaty.

– Jak to ogarniacie? – pyta Dot. – Chłopcy myślą, że mają dwóch tatusiów naraz?

Czyli jednak.

– To oczywiste, że Gus jest ojcem Elijaha – mówię pobłażliwie, chociaż w środku czuję irytację. – Przecież kolor skóry nie zostawia wątpliwości.

– A co myśli Timmy?

– Że Marcus jest ojcem, który się nim zaopiekował.

Dot obserwuje, jak maczam biszkopt w herbacie. Nigdy nie nabrała tego zwyczaju. Poza tym jest na wiecznej diecie.

– Isolde.

– Tak?

– Wszystko u ciebie w porządku?

– A u ciebie? – przerzucam piłeczkę.

Dot waha się. Nie mamy już tak bliskiej więzi, jak kiedyś. Przyjaciółka bez cienia wątpliwości wyciągnęła do mnie rękę, kiedy zjawiłam się u niej sześć lat temu. Byłam młoda, niepewna i wystraszona; w ciąży, którą chciałam za wszelką cenę uchronić. Jej plan na życie był inny. Chciała wykorzystać szansę na karierę naukową.

A ja zajęłam się swoimi dziećmi i swoimi mężczyznami, bo to ich potrzeby stały się przede wszystkim ważne. Oczywiście, nie straciłam na tym układzie. Wystarczy spojrzeć na dom, moje konta, garderobę i kasetki z biżuterią. Tylko, czy…

– Zakochałam się – mówi Dot.

Ponownie skupiam na niej uwagę.

– Nie patrz tak na mnie.

– Jak? – dziwię się. Mimo woli mój wzrok ucieka w stronę Gusa.

Dot śmieje się ze mnie i kręci głową.

– Zakochałam się w nowej wersji siebie. Kiedy poznałam Kyo…

Pochylamy się ku sobie, bo jest jasne, że dowiem się czegoś nowego od niej samej, a nie z innych ust.

– Pokazała mi, że jestem kimś innym, niż myślałam. Doszłam do wniosku, że wcale nie chcę wyjść za mąż.

Oddycham, chyba z ulgą. Po chwili okazuje się, że przedwcześnie.

– A Gus… – Dot teatralnie wachluje się dłonią. Już bez pierścionka zaręczynowego. – Jest niesamowity. Przez cały weekend na zmianę się kłóciliśmy i godziliśmy.

– O… o co?

– O kwestie fundamentalne. Miłość, wierność, zazdrość. O prawo do bycia sobą. Chyba nieczęsto o tym rozmawiacie.

Pocieram dłonią czoło. Kolejna rzecz, której nie robię. Bo oczywiście powinnam robić wszystko i dla wszystkich. Zaraz potem łapię się na tym, że ta frustracja jest niesłuszna. Po prostu zawsze ludzie chcą więcej, niż mogą dostać, a im bardziej skomplikowany układ, tym trudniej im to dać.

Marcus chce mojej małżeńskiej lojalności i dotrzymania jego warunków. Gus pragnie, żebym go kochała i uszanowała. Tristan – żebym wszystko dla niego poświęciła.

– Oddasz mi go? Nam? – pyta szeptem Dot.

– Słucham?

– Gus liczy się tylko z twoim zdaniem. Gdyby nie to, że trzymasz go na uwięzi, byłby o wiele szczęśliwszy.

Mrugam, próbując zatrzymać łzy, które powoduje poczucie niesprawiedliwości.

– Każdy ma wybór – mówię dobitnie, hamując drżenie głosu. – Nikogo nie uwięziłam.

– Powiedz mu, że może wejść w związek z nami. Takiego trójkąta jeszcze nie próbował – mówi figlarnie Dot.

Przypomina mi się, jak Tristan uprawiał seks z Micky i Esther. Wcale nie poczułam się tak silna, kiedy go do tego zmusiłam. Przed oczami pojawia mi się wizja, jak czule Gus zająłby się moją przyjaciółką i Kyo; jakby je całował i pieścił, zapewne dbając o to, żeby żadna nie była pominięta.

Głęboko nabieram powietrza. Odwracam telefon i widzę bardzo dużo połączeń od Tristana. Nie zawracał sobie głowy pisaniem.

Dot dotyka mojego ramienia.

– Isolde, masz gościa.

Spoglądam za siebie. Kamerdyner powtarza to, co prawdopodobnie mi umknęło.

– Tristan Hatchett – powtarza Dot z przesadną intonacją. – Ależ oczywiście. Brakowało tutaj tylko jego.

Patrzę na nią ostro.

– Może jednak ja zdecyduję.

– Lady King Lytton? – powtarza pytanie kamerdyner.

Nie ma czasu na dalsze zastanawianie się. Tristan mi go nie zostawia. Staje w drzwiach bawialni, a potem ocenia szybko sytuację i wchodzi do środka.

Zajmuje fotel obok miejsca, gdzie siedzi Dot.

– Nie mieliśmy okazji się poznać – mówi moja przyjaciółka. – Isolde, powinnaś nas sobie przedstawić.

Tristan spogląda na nią z błyskiem w oku, a jednocześnie – z bezczelnym uśmieszkiem. Teraz widzę, jak proste musi być dla niego uwodzenie kobiet. Dot poprawia okulary.

– Wiele o tobie słyszałem – mówi Tristan. – Zapewne to działa w obie strony. Gdzie twój mąż? – zwraca się do mnie.

– W gabinecie.

– A Gus tam – komentuje Tristan, pokazując ruchem brody widok za francuskimi oknami.

Chłopcy biegają dookoła Gusa, który odbija wielokrotnie odbija piłkę głową.

– Nie odbierałaś.

– Może was zostawię, będziecie mogli porozmawiać – proponuje Dot. – Pójdę potrenować strzelanie bramek.

Podnosi brwi i pokazuje miną, że zdaje sobie sprawę z mojego dylematu: czy bardziej niekomfortowe będzie rozmawianie z Tristanem, czy umożliwienie jej kokietowania Gusa.

Jednak zgodnie z tym, co sama powiedziałam przed chwilą… Każdy ma wybór.

– Przynieść jeszcze jedną filiżankę, lady King Lytton? – pyta kamerdyner, który wciąż stoi na posterunku.

Przytakuję, a potem jeszcze dodaję:

– Tak, proszę, Lawrence.

Tristan ostrożnie mi się przygląda. Kiedy zostajemy sami, dostrzegam, że wcale nie jest aż tak pewny siebie. Zerka na moje otulone swetrem ciało, zatrzymuje wzrok na ustach i na koniec patrzymy sobie w oczy.

Nalewam herbaty do tej dodatkowej, trzeciej filiżanki. Na szczęście nie drżą mi ręce.

Podaję mu ją.

– Dziękuję, nie… Może później – mówi nieuważnie Tristan.

– Po co przyjechałeś?

– Gdybyś odebrała telefon, nie musiałbym.

Spoglądam w okno za jego plecami. Tristan powtarza po mnie ten gest. Przyglądamy się Timmy’emu i Elijahowi, którzy podają sobie piłkę. Gus i Dot są zatopieni w rozmowie.

– Mam prośbę – odzywam się, zdecydowana podjąć rękawicę. – Zamknij drzwi.

Tristan od razu spełnia to polecenie. Niestety robi też inną rzecz, o którą nie prosiłam. Okrąża kanapę, na której siedzę z podwiniętymi nogami, nachyla się i całuje mnie w policzek.

Wycieram twarz ze złością.

Tristan wzdycha i zajmuje ten sam fotel. Pochyla się, opiera łokcie o swoje kolana.

– Mów, o co chodzi i jedź stąd – mówię szorstko.

– Powiedziałaś, trzy miesiące temu, że coś do mnie czujesz. Chcę wiedzieć, co.

Zaciskam pięść pod mankietem swetra. Te słowa w ogóle nie powinny wyjść z moich ust.