Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
33 osoby interesują się tą książką
Osiemnastoletnia Isolde ma ambitne plany na przyszłość. W jednej chwili wszystko się zmienia. Jej ojciec zaciągnął ogromne długi, których nie jest w stanie spłacić. Dla dobra rodziny Isolde musi oddać swoją niewinność obcemu mężczyźnie o imieniu Tristan. Czy odważy się sprzeciwić? Czy wprost przeciwnie, poświęci swoją niewinność?
Przeczytaj całą serię opowiadań:
Niewinna Isolde
Potulna Isolde
Rozbudzona Isolde
Oddana Isolde
Wyzwolona Isolde
Seria jest przeznaczona tylko dla osób dorosłych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 30
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Powiedzjeszczeraz,że nie lubisz wygrywać.
Te słowa ciągle brzmią w moich uszach, chociaż moja przyjaciółka Dot mieszka teraz bardzo daleko ode mnie. Nie ma to znaczenia. Czasami ważny człowiek w twoim życiu powie jedno zdanie, które pojawi się w pamięci w najbardziej odpowiednim momencie.
Trenerka podnosi kciuk w górę i uśmiecha się. Dzisiaj pobiłam swój rekord. Chwilę rozmawiamy ze sponsorami biegu, pytają o moje plany.
Wpadam pod prysznic w pośpiechu. Dzisiaj spotykam się z tatą. Będę mogła mu się pochwalić nowym osiągnięciem.
Może wybiegam sobie przyszłość, myślę, płucząc włosy pod strumieniem wody. Nie zawracam sobie głowy ich suszeniem. Na zewnątrz panuje upał. Wskakuję w sukienkę, bo tata lubi, kiedy wyglądam „jak dziewczyna”. Mogę od czasu do czasu to dla niego zrobić.
Jestem prawie pewna, że się spóźni. Taki już jest.
Mijam lustro w przebieralni. Trampki pasują i do mojego stylu, i do letniej sukienki. Nie maluję się, włosy zaplatam w luźny warkocz i zwijam w kok na czubku głowy. Dookoła twarzy kręcą się baby hair. Przystaję na chwilę, żeby musnąć nos pudem, ale to chyba będzie wszystko, co dziś zrobię dla swojej prezencji.
Przed wyjściem ze stadionu sportowego stoi mój ojciec, który, o dziwo, pojawił się punktualnie. W dodatku przyjechał tak drogim samochodem, na jaki nigdy nie było go stać.
– Cześć, tato! – mówię, całując go w policzek. Jest nieogolony i wygląda na przepracowanego. – Nowe auto? Nic nie mówiłeś…
– Wsiadaj, Isolde – odpowiada.
Gładzi moje ramię, a jego ręka drży.
Patrzę na to ze zdziwieniem. Tata otwiera przede mną tylne drzwi samochodu. W tej samej chwili od ściany budynku odrywa się wielki facet o ciemnej skórze. Zajmuje miejsce kierowcy, ja ląduję w środku, a ojciec zamyka mnie tam.
Nie wsiada.
Samochód rusza.
Obok mnie siedzi mężczyzna w garniturze. Widzę go pierwszy raz.
I nigdy tego razu nie zapomnę.
Cozakretyn,dochodzę do wniosku, patrząc na tę dziewczynę. To określenie doskonale pasuje do jej ojca.
Widziałem, co zrobił. Nic jej nie wyjaśnił. Wpakował ją prosto w pułapkę, którą będzie spotkanie ze mną, a ona ufnie wsiadła do samochodu. Nawet teraz, kiedy ośrodek sportowy znika na horyzoncie, dziewczyna się odwraca, jakby chciała zobaczyć ojca przez tylną szybę.
Oglądam ją. Jest prześliczna. Pachnie świeżością, ma mokre włosy, czyli niedawno wzięła prysznic. Założyła tanią sukienkę z wzorem z egzotycznymi owocami. Jeśli mnie wzrok nie myli, nie ma na sobie makijażu. To rudowłosa pieguska o jasnej cerze, szczupłej figurze i niesamowicie długich nogach.
Słyszałem, że uprawia biegi i ma jakieś szanse na zawodową karierę. A właściwie, miała te szanse. Przecież właśnie je straciła.
– To musi być jakaś pomyłka – mówi i odsuwa się pod okno samochodu. Teraz ona mnie ogląda. Zaczyna od butów, przebiega wzrokiem po drogim garniturze, przygryza wargę, widząc moje szerokie barki i klatkę piersiową. Nieśmiało spogląda mi w oczy i natychmiast opuszcza wzrok. Jest zarumieniona.
Poprawia rudy zakręcony kosmyk.
– Tam został mój tata. Bardzo szybko odjechaliście – odzywa się. – Powinnam wysiąść.
Nie odpowiadam na to.
Dziewczyna szarpie za klamkę, ale samochód jest zamknięty od środka.
Zasuwam matową szybę, która oddzieli nas od mojego kierowcy. Przyspieszamy, bo wyjechaliśmy już za miasto i zbliżamy się do mojej rezydencji.
Ona zaczyna się bać. Drżą jej usta, które wyglądają jak muśnięte różowym blaskiem zachodzącego słońca.
– Czy może mnie pan wypuścić?
Kręcę przecząco głową.
– To nieporozumienie. Muszę wracać do taty. A potem do domu.
Poprawiam krawat i kładę stopę na kolanie, tak że niemal jej dotykam. Ona odskakuje.
– Nie sądzę, żebyś dzisiaj spotkała się ze swoim „tatą”, ale tak, kiedyś wrócisz do domu.