Potulna Isolde. Część 2 - Daria Ming - ebook

Potulna Isolde. Część 2 ebook

Daria Ming

0,0

27 osób interesuje się tą książką

Opis

Potulna Isolde

Isolde dochodzi do wniosku, że uległość wobec Tristana jest jedynym sposobem, żeby zyskać jego przychylność. Zgadza się na wszystkie zachcianki mężczyzny, ponieważ liczy na to, że wkrótce odzyska wolność i wróci do domu. Jak daleko posunie się Tristan, żeby spełnić swoje najskrytsze fantazje związane z Isolde?

Przeczytaj całą serię opowiadań:

Niewinna Isolde
Potulna Isolde
Rozbudzona Isolde
Oddana Isolde
Wyzwolona Isolde

Seria jest przeznaczona tylko dla osób dorosłych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 61

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Potulna Isolde. Część 2

Daria Ming

Spis treści

1.Tristan2.Tristan3.Zapowiedź kolejnej części - "Rozbudzona Isolde, część 3"Copyright

Tristan

Guswykonujedomnie telefon, który natychmiast zmienia moją perspektywę patrzenia na Isolde.

Chciałem być dla niej dobry. Ale teraz już tak nie będzie.

– Powtórz.

– Jej matka wcale tu nie przyjechała. Za to Isolde wpuściła jakiegoś chłopaczka, który ją przeleciał.

Sprawdzam godzinę na zegarku marki Hermès Arceau. Mam też droższe, ale na co dzień noszę coś zwyklejszego.

– Minęła niecała godzina, od kiedy wyjechaliście.

– Wiem – odpowiada Gus niewzruszony.

Widocznie jej nie doceniłem. Albo po prostu mnie okłamała. Puszcza się, bo jest równie niemoralna, jak jej ojciec.

– Czyli nie była dziewicą – mówię pod nosem. – Skoro koleś przyleciał, jak tylko pojawiła się w domu, i wyciągnął kutasa.

– Chyba była – odpowiada Gus, chociaż po dłuższej chwili. – Po nodze płynęła jej krew, a teraz poszła się umyć i płacze w łazience.

Wciąż do mnie nie dociera, co się wydarzyło.

– Przywieź ją – ucinam. – Nawet gdyby w międzyczasie wróciła jej matka.

Gus nie odpowiada, ale w tle słyszę stuki i głosy.

– Wróciła w tej chwili – mówi mój pracownik.

– Daj mi ją do telefonu. Zanim do niej pójdzie.

Po chwili słyszę w głośniku telefonu głos kobiety w średnim wieku. Isolde jest późnym dzieckiem. Dziesięć lat wcześniej urodziła się ta córka, która jest niepełnosprawna.

– Pewnie uważa mnie pan za potwora – mówi matka Isolde.

– Dokładnie tak uważam – odpowiadam.

Ona z irytacją wydycha powietrze. Wyczuwam w tym ocenę mojej osoby.

– Jakim prawem? Chce pan zrobić krzywdę mojej córeczce.

– Obiecuję, że będzie zadowolona.

Wcale nie jestem już tego taki pewien, skoro Isolde wykonała taki numer, jak przed chwilą.

– Proszę już z nią nie rozmawiać – mówię. – Inaczej się wycofam.

– Dlaczego mam nie rozmawiać z Isolde? To moje dziecko.

– Nic, co Isolde teraz usłyszy, nie pomoże. Namiesza jej tylko w głowie. Ostrzegam.

Jej matka ma w planach jakieś protesty, jednak rezygnuje.

– Przekaż córkę mojemu kierowcy. Jak tylko będzie gotowa – kończę i rozłączam się, chociaż towarzyszy mi wrażenie, że obie mogą jeszcze popsuć coś w tej układance. Nie ufam ani jednej, ani drugiej.

Piszę wiadomość do Gusa, żeby zaraportował natychmiast, jak za Isolde zamkną się drzwi samochodu.

Wykonuje to polecenie dziesięć minut później.

Jedzie z Tobą?, upewniam się.

Tak.

Przez ułamek sekundy mam chęć zapytać, czy Isolde płakała przy wyjściu z domu, ale szybko wybijam to sobie z głowy.

Czekam na nią w salonie. Zdążyłem zjeść lekką kolację i postanawiam, że nie będzie mnie interesowało, czy ona jest głodna. Miała szansę uzyskać moje dobre nastawienie, ale zmarnowała ją.

Gosposia zbiera naczynia. Chciałaby do mnie zagadać, tak jak zawsze, ale widząc mój nastrój, nawet nie próbuje.

Gus wprowadza Isolde. Widzę ją w kolejnej odsłonie. Założyła przydużą bluzę z kapturem, dżinsy do kolan i te same trampki, co wcześniej. Wygląda bardzo niedbale i jednocześnie atrakcyjnie. Ogląda się na Gusa, który staje przy drzwiach.

– Możesz iść – mówię do niego, mając na myśli kolację, którą poda mu gosposia. Przy okazji będzie próbowała pociągnąć go za język, bo jest jej siostrzeńcem. Moje ostrzegawcze spojrzenie jest zbędne, Gus wie, co może, a czego nie.

Isolde rozgląda się po pomieszczeniu. Złotawe, białe i ciemnoturkusowe elementy wystroju chyba jej się podobają. Ona sama też tu pasuje. Jej bluza ma kolor intensywnej żółci. Włosy, rozsypane na plecach, są miedzianozłote.

Dostrzegam nawet bransoletkę z tanimi turkusowymi kamyczkami na rzemyku.

Podchodzę i pokazuję właśnie tę bransoletkę.

– Skąd to masz? – pytam.

Isolde jest zaskoczona, że od tego zaczyna się nasz wspólny wieczór. Podnosi rękę i spogląda na bransoletkę.

– Siostra mi dała. Dawno. Jeszcze był z nią kontakt i ruszała… ruszała rękami. Sama ją zrobiła.

– Pokaż – mówię.

Isolde chowa rękę za siebie.

– Nie – mówi.

– Dlaczego?

– Bo mi ją zabierzesz.

Patrzę na nią w milczeniu. Na rację. Chcę zabrać wszystko, do czego była przyzwyczajona.

– Chcę tylko zobaczyć. Nie musisz jej zdejmować.

Najpierw się ociąga, ale w końcu podaje mi rękę z bransoletką. Chwytam dziewczynę za przegub i przyciągam do siebie.

Pachnie jeszcze inaczej. Tak to odbieram. Zdradziła nasz układ, zanim zdążył się rozpocząć i pachnie teraz tą decyzją.

Pochylam się, żeby wyszeptać do jej ucha:

– Masz mi coś do powiedzenia, Isolde?

Podnosi odważnie głowę.

– Nie.

Mógłbym się z nią słownie przepychać, ale szkoda mi czasu.

– Wiesz, co cię dzisiaj czeka, prawda?

Mruga i traci nieco na swojej odwadze. Stoimy bardzo blisko siebie, ale obejmuję ją jeszcze w pasie.

– Wydaje mi się, że wiem.

– Gus przekazał mi, że nie marnowałaś czasu, kiedy zawiózł cię do domu – napomykam.

Patrzę jej w oczy. Nie ma w nich bezczelności. Jest smutek, którego nie rozumiem. Przecież właśnie zrobiła ze mnie idiotę.

– Rozmawiałaś z matką?

– Przez chwilę – odpowiada ostrożnie.

Przesuwam rękę na jej biodro, a potem niżej. Ma piękny tyłeczek. Jędrny i zgrabny.

– Czyli załatwiłaś to, co chciałaś?

Gładzę ją, a ona się trochę wierci.

– Isolde? – naciskam.

– Rozmyśliłam się. Chciałam się przekonać, czy mówiłeś prawdę. Że ona o wszystkim wie – szepcze. – Ale jak już ją zobaczyłam, to wiedziałam bez pytania.

Prawie zmiękłem, a to znaczy, że jest naprawdę dobra w manipulacji.

– Idziemy do sypialni – mówię, wypuszczając ją z ramion. – Niepotrzebnie się pakowałaś. Dostaniesz nowe rzeczy. Nie odpowiada mi twój styl.

Pokazuję jej plecak, który spadł na dywan, kiedy pociągnąłem ją za rękę.

– Doceniam, że podchodzisz sentymentalnie do pamiątki po siostrze, ale po prostu ją schowaj. Nie będziesz jej na razie nosiła. Potem możesz robić, co chcesz – dodaję.

Klepię ją w pupę i nakierowuję na drzwi.

– Gus cię zaprowadzi. Ja zaraz przyjdę.

Isolde wychyla głowę na korytarz.

– Nie ma go tutaj. Jest ktoś inny.

– Ochroniarze. W takim razie oni się tobą zajmą.

Isolde odwraca się w moim kierunku. Jest tak blada, że piegi są jeszcze wyraźniejsze.

– Nie znam ich.

– Poznasz. – Podnoszę głowę, odrywając wzrok od telefonu. – Nie słyszałaś polecenia? Idź. Muszę zadzwonić.

Odprowadzam ją i przekazuję dwójce ludzi z ochrony, którzy akurat dziś pracują. Gael rusza przed nią, a Zachary – za nią. Isolde jest wysoką dziewczyną, ale idąc między nimi wygląda bardzo bezbronnie.

Tak się zapewne czuje.

Upewniam się, że kasynach wszystko gra. Nie znoszę tego obszaru swojej działalności, ale czuję się za niego odpowiedzialny. Na szczęście to długo nie potrwa. Mam poważnych kupców i do końca roku ten niewdzięczny temat zniknie, a ja zajmę się czymś innym.

Wspinam się na piętro. Gael i Zach nadal jej pilnują. Isolde stoi nad wanną wypełnioną wodą. Kazałem gosposi ją napełnić, jak tylko przyjedzie mój gość.

Dziewczyna pochyla się i wkłada dłoń prosto w pianę, jakby sprawdzała temperaturę. Potem podnosi wzrok i trafia na mnie.

– Dlaczego oni nie idą? – pyta. – Nie mogę się rozbierać przy obcych. Poza tym przed chwilą brałam prysznic.

– Chcę, żebyś pachniała i pielęgnowała się w określony sposób. Poza tym kąpiel cię odpręży. Potem czeka cię raczej nieprzyjemna rzecz – odpowiadam i daję sygnał ochroniarzom, którzy zostawiają nas samych. Siadam na brzegu wanny.

– Rozbieraj się.

Isolde wsuwa dłonie w rękawy, robiąc czynność odwrotną niż ta, której oczekuję.

– Dlaczego nieprzyjemna rzecz? Myślałam, że znasz się na tym – odzywa się.

Rozbraja mnie ta naiwność.

– Na seksie? Tak, znam się na seksie.

– Właśnie.

– W samochodzie doprowadziłem cię do orgazmu i chyba ci się podobało, ale kutas w cipce dziewicy to niekoniecznie to samo – zauważam. – Niestety dla ciebie, należę raczej do dobrze wyposażonych.

Isolde spłoszona zerka na mój rozporek.

– Nie czuję się dziś za dobrze – mówi powoli. – Możemy to przełożyć?