Zakazany Rytuał - Olaf Harwardt - ebook

Zakazany Rytuał ebook

Olaf Harwardt

1,5

Opis

W miasteczku Harrison stoi opuszczony Dom Wiedźmy – miejsce, gdzie od lat nikt nie odważył się wejść. Czwórka przyjaciół decyduje się złamać tabu i odkryć, co naprawdę kryje się za murami tego domu. Ich odkrycie – stara księga – przynosi więcej, niż się spodziewali. Kiedy zaczynają łamać jej zasady, z pozoru niewinna przygoda zamienia się w koszmar, a stawką staje się ich życie. Każdy z przyjaciół musi stawić czoła własnym lękom, a tajemnice domu mogą okazać się zbyt niebezpieczne, by je odkrywać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 232

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,5 (2 oceny)
0
0
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
madziadormo

Nie polecam

tak niespójna że szok. 10 razy bohaterowie sprawdzają te same rzeczy i miejsca. brak zakończenia. słaba
00
MariaWojtkowiak

Z braku laku…

Jestem rozczarowana. Ile razy można powtarzać wypowiedzi bohaterów…taki horror na trójkę…zakończenie niby ok,ale nie przeczytałabym tego ponownie.
01

Popularność




Wszelkie prawa zastrzeżone

Redakcja i korekta:

Oliwia Kramek

Ilustracje wygenerowane przy pomocy narzędzia ChatGPT

Skład, łamanie i projekt okładki:

Agnieszka Terczyńska,

Studio Grafpa, www.grafpa.pl

ISBN: 978-83-972885-1-5

od autora

Pisanie tej książki było dla mnie naprawdę wyjątkową przygodą. Zawsze fascynowały mnie mroczne historie, które potrafią wywołać dreszcz niepokoju i pozostawić po sobie pytania. Ta opowieść to efekt wielu godzin zastanawiania się nad tym, co budzi w nas lęk i jak granice między rzeczywistością a koszmarem mogą się zacierać.

To moja pierwsza książka, więc cały proces pisania był dla mnie nowym doświadczeniem – pełnym wyzwań, ale też ogromnej satysfakcji. Stworzenie tego świata i tych postaci było ekscytujące, a zarazem trudne, ale wierzę, że warto było podjąć ten wysiłek.

Mam nadzieję, że ta historia wciągnie Was tak, jak mnie wciągnęło jej tworzenie, i że znajdziecie w niej to, co w horrorze najbardziej fascynuje – napięcie, tajemnicę i niepokój, który długo nie daje spokoju.

Nie każdy, kto staje w obliczu mroku, jest zły. Czasem wystarczy jeden krok za daleko, by nawet najczystsze serce musiało walczyć o przetrwanie.

prolog

historia domu wiedźmy

W miasteczku Harrison, gdzie słońce chowało się za horyzontem, a niebo przybierało ciepłe odcienie pomarańczy i różu, stał stary, opuszczony dom, owiany aurą tajemnicy. Nazywano go Domem Wiedźmy. Był to wiktoriański budynek z zardzewiałymi metalowymi okiennicami i odrapanym tynkiem, miejscami odsłaniającym surową cegłę. Dziki ogród przed domem zarósł chwastami, a zardzewiała brama, lekko uchylona, zdawała się zapraszać do środka.

Dom Wiedźmy, stojący na obrzeżach niewielkiego miasteczka, od pokoleń budził w mieszkańcach lęk i niepokój. Budowla ta, zbudowana na początku XVIII wieku, pierwotnie należała do wpływowej rodziny von Kreutzów, znanej w okolicy z zamiłowania do tajemniczych i okultystycznych praktyk. Von Kreutzowie, choć z zewnątrz wydawali się typową arystokratyczną rodziną, skrywali mroczne sekrety, które miały zaważyć na ich losie.

Najbardziej niesławną postacią z tej rodziny była lady Eliza von Kreutz, kobieta o niespotykanej urodzie i jeszcze bardziej niezwykłych umiejętnościach. Mówiło się, że Eliza była znachorką, a niektórzy szeptali, że nawet czarownicą, choć nikt nie odważył się powiedzieć tego głośno. Potajemnie studiowała zakazane księgi, a jej rezydencja została miejscem, gdzie spotykali się ludzie zainteresowani ezoteryką i magią. Wielu z nich zniknęło bez śladu, a okoliczni mieszkańcy zaczęli unikać rezydencji von Kreutzów.

W 1743 roku, po serii tajemniczych zgonów w okolicy, do miasteczka przybyła grupa inkwizytorów. Chociaż nie znaleziono bezpośrednich dowodów na czary, plotki i oskarżenia mieszkańców doprowadziły do aresztowania Elizy. W trakcie trwającego kilka tygodni procesu Eliza nie zaprzeczała stawianym jej zarzutom, co tylko podsycało strach i nienawiść. Uznano ją za winną herezji i praktykowania czarnej magii, a jej dom miał zostać zburzony. Jednak zanim wykonano wyrok, kobieta zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a z nią wielu z jej najbliższych współpracowników.

Z czasem dom opustoszał i zaczął popadać w ruinę. Mieszkańcy miasteczka wierzyli, że miejsce to jest przeklęte. Przez lata opowiadano sobie historie o dziwnych światłach pojawiających się w oknach domu w środku nocy czy o głosach dochodzących z piwnic, gdzie rzekomo Eliza przeprowadzała swoje rytuały. Niektórzy twierdzili, że widzieli jej postać błąkającą się po okolicy w poszukiwaniu zemsty na tych, którzy ją zdradzili.

Mimo upływu czasu nikt nie odważył się zamieszkać w Domu Wiedźmy. Pozostał on samotnym, opuszczonym miejscem, wokół którego narosły liczne legendy. Jedna z nich głosiła, że w rezydencji można przywołać duchy zmarłych i zyskać władzę nad życiem i śmiercią. Inna – że ci, którzy wejdą do środka i przeprowadzą rytuał, będą w stanie spełnić swoje najgłębsze pragnienia, ale za cenę swojej duszy.

Na początku XX wieku miejscowy historyk odkrył w archiwach miasta starą księgę, rzekomo należącą do Elizy. Zawierała ona instrukcje konieczne do przeprowadzenia tajemniczego rytuału, który miał rzekomo otworzyć wrota do świata zmarłych. Księga została szybko zabezpieczona i ukryta w miejskim muzeum, ale jej treść wyciekła, co sprawiło, że Dom Wiedźmy na nowo przyciągnął uwagę. Tajemnicze zaginięcia i niewyjaśnione zjawiska zaczęły nawiedzać miasteczko, co tylko utwierdziło mieszkańców w przekonaniu, że to miejsce kryje więcej tajemnic, niż są w stanie sobie wyobrazić.

Dziś, po latach zapomnienia, Dom Wiedźmy wciąż stoi, skryty za zasłoną mgły i cieni. Dla wielu jest jedynie przerażającym symbolem przeszłości, dla innych – miejscem pełnym obietnic i tajemnic, które tylko czekają, by je odkryć.

Mieszkańcy Harrison opowiadali sobie historie o dziwnych zjawiskach, które miały w nim miejsce. Niektórzy twierdzili, że nocą, gdy księżyc świecił pełnym blaskiem, widzieli migotanie dziwnych świateł w oknach lub słyszeli ciche szepty niosące się z wnętrza budynku. Nawet najodważniejsi unikali tego miejsca, a dzieci bawiły się z dala od niego, chociaż nie wszyscy wierzyli w prawdziwość tych opowieści.

Dom, choć zapomniany przez większość świata, wciąż krył mroczne sekrety. Historie o dawnych właścicielach, którzy mieli prowadzić tajemnicze rytuały, podsycały niepokój. Z każdym rokiem mury posiadłości zdawały się coraz bardziej pochłaniać ciszę, jakby zatrzymywały wszystkie dźwięki, które próbowały się do nich przedostać.

Co jednak naprawdę skrywał ten upiorny budynek? Jakie tajemnice ukrywały jego zniszczone wnętrza? I dlaczego, mimo upływu lat, związane z nim legendy wciąż wzbudzały lęk i fascynację mieszkańców Harrison? Tylko czas mógł odkryć prawdę – a każdy, kto odważy się odkryć sekrety Domu Wiedźmy, musi być przygotowany na to, co skrywa jego mroczna historia.

rozdział 1

W blasku jesiennego wieczoru czwórka 17­-letnich przyjaciół: Alex, Michael, Juliet i Kate postanowiła zmierzyć się z legendą i odkryć, co naprawdę kryje się w murach zapomnianego domu. Ciepły sierpniowy wieczór niósł za sobą ciszę lasu, przerywaną jedynie odgłosami ptaków, które dodawały otoczeniu atmosfery tajemnicy i niepewności.

Alex, lider grupy, zawsze pewny siebie i gotowy na wyzwania, ruszył pierwszy, choć w jego oczach można było dostrzec ukryty lęk. Ubrany w ciemną kurtkę i wygodne buty był przygotowany na wszelkie przeszkody. Jego entuzjazm i pewność siebie były zaraźliwe, mimo że jego oczy zdradzały odrobinę niepokoju.

Juliet, zazwyczaj poważna i odpowiedzialna, tym razem była pełna ekscytacji. Nosiła dżinsy i sweter, a na szyi – naszyjnik od babci, który zamierzała ofiarować jako dar.

– To będzie coś niezapomnianego. Mam przeczucie, że odkryjemy coś wyjątkowego – powiedziała, ściskając księgę, którą znalazła w domu. Jej głos zdradzał napięcie, ale także determinację.

Michael, zrelaksowany w swoim luzackim stylu, choć pełen wewnętrznej ekscytacji, szedł tuż za Alexem. W luźnych dżinsach i koszulce z logo ulubionego zespołu sprawiał wrażenie odprężonego, ale jego oczy zdradzały podniecenie.

– Jeśli naprawdę wierzymy w te legendy, to co tu robimy? Powinniśmy zawrócić – powiedział, spoglądając na resztę grupy.

Kate w swojej prostej sukience i solidnych butach trekkingowych z trudem nadążała za przyjaciółmi, a każdy krok wzbudzał w niej kolejne wątpliwości. Wyglądała na najbardziej zdenerwowaną spośród grupy. Jej dłonie lekko się trzęsły, a w spojrzeniu widać było strach.

– Jesteście pewni, że to dobry pomysł? – zapytała, a jej głos brzmiał niepewnie. – Może lepiej poczekać do rana?

Alex spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.

– Nie bój się, Kate – powiedział, kładąc rękę na jej ramieniu. – To tylko stary, opuszczony dom. Przecież nic się nie wydarzyło przez ostatnie kilkadziesiąt lat, prawda? Co może pójść nie tak?

Kate wciąż nie była przekonana.

– Co, jeśli coś się zmieniło? Co, jeśli ktoś lub coś mieszka teraz w tym domu? – zaczęła, ale Alex jej przerwał.

– Wiem, że się boisz, Kate. – Jego ton był spokojny. – Ale nie możemy wrócić bez sprawdzenia, co jest w środku. Zrobimy to razem, OK? Jeśli coś będzie nie tak, szybko się wycofamy.

Mimo że Kate była mniej pewna, zgodziła się, widząc determinację w oczach przyjaciół.

– Dobrze, skoro wszyscy jesteśmy zgodni, to chodźmy tam. Ale miejmy oczy szeroko otwarte i bądźmy ostrożni.

Wyruszyli powoli w kierunku lasu, rozmawiając o codziennych sprawach i próbując zignorować rosnące napięcie. Ścieżka była rzadko używana, więc zarosła chwastami, a cisza lasu stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Gdy słońce całkowicie zniknęło za horyzontem, powietrze zaczęło się ochładzać, a chłód wnikał w kości. Przyjaciele wyciągnęli latarki, oświetlając sobie drogę. W oddali zarys starego domu rysował się na tle ciemniejącego nieba. Budynek stał samotnie, otoczony dziką roślinnością, jego kontury były ledwie widoczne w rosnącej ciemności. Mimo że widzieli go wcześniej, teraz, w świetle ich latarek, wydawał się wyjątkowo ponury i złowrogi. Cienie nocy czyniły go jeszcze bardziej tajemniczym, jakby całe otoczenie było ciche i opustoszałe.

– To tutaj. – Alex zatrzymał się przed zardzewiałą metalową bramą. Przy otwieraniu jej zawiasy wydały z siebie przeraźliwy, skrzypiący dźwięk, jakby protestowały przed naruszeniem długo skrywanej tajemnicy. Brama otworzyła się z trudem, szorując po ziemi pokrytej suchymi liśćmi, szeleszczącymi w cichym, nocnym powietrzu.

Przed przyjaciółmi stał opuszczony dom, pogrążony w cieniu nocy. Stare drewniane deski na ścianach były popękane i wyblakłe, a okna z ciemnymi, pękniętymi szybami wyglądały jak puste, martwe oczy. Wewnątrz panowała cisza, która zdawała się pochłaniać każdy dźwięk.

– Czuję, że coś tu jest nie tak – wyszeptała Kate, trzymając się blisko przyjaciół.

Alex spojrzał na pozostałych.

– To jest nasza szansa na przeżycie czegoś niesamowitego. Musimy być ostrożni. Przestrzegajmy zasad, a może odkryjemy coś naprawdę wyjątkowego.

Kate, choć wciąż niepewna, zgodziła się, jednak jej wzrok pełen był mieszanki lęku i determinacji.

Przyjaciele ruszyli naprzód, wkraczając do wnętrza domu. Drzwi skrzypiały przy otwieraniu, jakby nie używano ich od lat. Powietrze było wilgotne i ciężkie, wypełnione duszącym zapachem stęchlizny, pleśni i gnijących, spróchniałych desek. Każdy krok po skrzypiącej podłodze wydawał się odbijać echem w opustoszałych pokojach, wypełnionych półmrokiem i zapomnieniem. Latarki przyjaciół rzucały blade, migoczące światło na wszystko dookoła. W ich promieniach ukazywały się zakurzone meble, które od dawna nie zaznały dotyku człowieka, porozrzucane papiery o pożółkłych brzegach i dziwne, zniszczone przedmioty, które zdawały się strzec swoich historii. Każdy kąt domu coś skrywał – starą lalkę z jednym okiem, zardzewiałe nożyce na parapecie, wiszący na ścianie obraz, którego kontury zniknęły pod warstwą kurzu.

Czuło się obecność czegoś, co tu kiedyś istniało, a teraz trwało jedynie w zapomnieniu. W mroku, ciszy i zapachu zniszczenia kryła się opowieść, czekająca na odkrycie przez tych, którzy odważą się wejść głębiej.

Michael, z ciekawością oglądający stary salon, zauważył dziwny wzór na jednej z desek podłogowych. Była nieco nowsza i mniej zniszczona od reszty, jakby celowo wyróżniała się w tym miejscu. Schylił się, aby ją dokładniej obejrzeć, a gdy ją dotknął, wyczuł delikatne, wyryte w drewnie symbole.

– Zobaczcie to! – zawołał do reszty, a jego głos poniósł się echem po pustych pokojach.

Juliet, Kate i Alex zbliżyli się, zainteresowani znaleziskiem Michaela.

– To wygląda na jakiś symbol… Może to ukryta skrytka? – zasugerowała Juliet. Jej oczy błyszczały w świetle latarki, gdy badała wzór.

Michael delikatnie podważył deskę scyzorykiem, odkrywając małą, schowaną wnękę ze starą, zakurzoną księgą. Jej oprawa była zniszczona, ale na okładce widniał symbol przypominający księżyc w pełni, otoczony gwiazdami.

– To musi być coś ważnego – powiedział Michael, przekazując księgę Juliet.

Dziewczyna delikatnie dotknęła przedmiotu. Była przerażona, ale musiała być silna. Gdy jej palce przesunęły się po okładce, poczuła, jakby coś przepełniało ją dziwną energią. W jej umyśle pojawiły się obrazy starożytnych rytuałów, zakapturzonych postaci stojących wokół kamiennego kręgu, a także niepokojące szepty, które odbijały się echem w jej głowie. „Co to za moc?” – pomyślała, starając się skupić, ale wrażenie swoistego połączenia z Księgą było coraz silniejsze.

Juliet zaczęła czytać na głos:

– Rytuał Wiedźmy spełnia najskrytsze życzenia, ale wymaga ścisłego przestrzegania zasad. – Jej głos drżał, a w powietrzu zaczęło unosić się napięcie.

Kate, zawsze sceptyczna, skrzywiła się.

– To brzmi strasznie. Może nie powinniśmy tego robić…

Alex wzruszył ramionami.

– To tylko bajka. Co mamy do stracenia? To pewnie tylko stara legenda, nic więcej. – Jego ton był lekko drwiący, ale w oczach chłopaka widać było nutkę niepewności.

Atmosfera w powietrzu była napięta. Księga emanowała tajemniczą energią, wszyscy czworo czuli jej wpływ. Rozumieli, że mają w rękach coś niezwykłego, coś, co mogło odmienić ich życie.

Juliet spojrzała na pozostałych.

– To jest nasza szansa na przeżycie czegoś niesamowitego. Musimy być ostrożni. Przestrzegajmy zasad, a może odkryjemy coś naprawdę wyjątkowego.

Kate, choć wciąż niepewna, zgodziła się, ale jej wzrok pełen był mieszanki lęku i determinacji.

W Księdze znajdowały się dokładne instrukcje rytuału:

Wejdź do domu po zmroku, ale przed północą. Wejście po północy zamyka drzwi na zawsze.

Przynieś dar dla Wiedźmy – coś, co ma dla ciebie wartość emocjonalną. Niezłożenie daru skutkuje zabraniem czegoś, co kochasz najbardziej.

Nie patrz na zegar w pokoju głównym. Jeśli to zrobisz, zobaczysz godzinę swojej śmierci.

Nie odpowiadaj na żadne pytania zadane przez lustro. Udzielenie odpowiedzi pozwala odbiciu zająć twoje miejsce.

Po zakończeniu rytuału – nie odwracaj się. Złamanie tej zasady grozi zobaczeniem czegoś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.

Wszyscy czuli napięcie, ale nie poddawali się. Wiedzieli, że to, co mają przed sobą, jest czymś znacznie większym niż zwykła przygoda. Odetchnęli głęboko, starając się złapać oddech przed tym, co miało nastąpić.

rozdział 2

Po zmroku, zgodnie z zasadami rytuału, czwórka przyjaciół wróciła do Domu Wiedźmy – każdy zabrał ze sobą dar, który miał być integralną częścią ceremonii.

Michael, z poważnym wyrazem twarzy, niósł stary zegarek po dziadku, który od lat trzymał w kieszeni jako amulet, zgodnie z rodzinną tradycją. Zegarek Michaela nie był tylko przedmiotem – był nośnikiem wspomnień, które chłopak przechowywał jak relikwie. Ciągłe tykanie wskazówek przypominało mu o chwilach spędzonych z dziadkiem, o prowadzonych przy kominku rozmowach o dawnych latach i opowieściach, które ukształtowały jego rodzinne wartości. W tym rytuale Michael nie tylko starał się odzyskać utracone dziedzictwo, ale także ożywić te wspomnienia, które były dla niego niezwykle cenne.

Kate miała ze sobą swoją ulubioną książkę z dzieciństwa, jedyny pozostały dowód na beztroskie chwile jej młodości. Nastolatka pamiętała, jak zatapiała się w książce, by zapomnieć o kłopotach. Każda strona była bramą do innego świata, gdzie problemy znikały, a sny mogły się spełniać. Teraz, trzymając książkę w rękach, czuła, że wraca do czasów, kiedy życie było prostsze, a marzenia wydawały się być na wyciągnięcie ręki.

Juliet starannie opiekowała się cennym, odziedziczonym po matce naszyjnikiem, który miał dla niej szczególne znaczenie.

Alex z kolei trzymał w dłoniach zdjęcie z koncertu, które przypominało mu o szczęśliwych chwilach spędzonych z przyjaciółmi – chwilach radości i beztroski. Pamiętał każdy detal koncertu – od euforii w tłumie po dźwięk ulubionych piosenek, które brzmiały jak magiczna melodia jedności z przyjaciółmi. To był jeden z niewielu momentów w jego życiu, kiedy czuł się naprawdę szczęśliwy, zanurzony w chwili pełnej radości i wolności. Teraz zdjęcie przypominało mu o tych beztroskich dniach, gdy życie wydawało się pełne obietnic.

W salonie, gdzie kurz pokrywał niemal każdą powierzchnię, przyjaciele przygotowali przestrzeń na rytuał. Położyli swoje dary na starym dębowym stole, który stał tam od lat. Ustawili je w równych odstępach, tworząc krąg. Świece rozstawione wzdłuż krawędzi stołu płonęły, rzucając migotliwe światło na twarze bohaterów. Zapach wosku wypełniał pokój, kontrastując z wilgocią i zapachem stęchlizny.

Gdy wszyscy zajęli miejsca w kręgu, atmosfera stała się napięta i gęsta, niemal namacalna. Kate spojrzała na swoich przyjaciół, a jej oczy były pełne niepewności, ale i determinacji. Michael z wyrazem skupienia na twarzy trzymał w ręku książkę z instrukcjami, które miały ich prowadzić – była to stara, pożółkła księga. Przetarł dłonią jej okładkę i poczuł zimną, niemal żywą energię emanującą z jej wnętrza.

Kiedy otworzył Księgę na wskazanej stronie, delikatne linie wyrytych run zaczęły migotać w świetle świec. W powietrzu unosił się gęsty zapach kadzideł, a każda chwila przeciągała się, jakby czas przestał mieć znaczenie.

– To nie tylko legenda – wyszeptał Michael, spoglądając na swoich przyjaciół. – Zanim zaczniemy, musimy być pewni, że chcemy tego dokonać. Ten rytuał ma swoją cenę.

Juliet przysunęła się bliżej, czując, jak dreszcze przebiegają po jej plecach.

– Co… Co dokładnie ma się stać, jeśli nie dotrzymamy wszystkich zasad?

Michael spojrzał na nią, po czym z trudem wymówił słowa:

– Nie wiem. Ale są tu zapiski o tych, którzy próbowali przed nami. Ich ciał nigdy nie odnaleziono, a ich dusze są uwięzione po drugiej stronie.

W tej chwili powietrze w pomieszczeniu zdawało się zastygnąć. Każdy z bohaterów zrozumiał, że gra, w którą się wplątali, to coś więcej niż tylko opowieść o duchach.

Juliet, cicho wzdychając, delikatnie obracała w dłoniach swój bezcenny naszyjnik.

Alex, z drżącymi dłońmi, patrzył w skupieniu na Księgę, starając się przygotować na to, co miało nadejść.

Każdy z uczestników zaczął po cichu recytować swoje życzenia, dokładnie tak, jak nakazywała Księga.

– Chcę być bogaty – szepnął Alex lekko drżącym głosem, marząc o luksusach i zabezpieczeniu finansowym, które zawsze uważał za klucz do szczęścia. Jego oczy błyszczały, a dłonie trzymał mocno oparte o stół.

– Chcę być szczęśliwa – powiedziała Juliet. Jej głos był cichy i pełen nadziei, gdy myślała o spokojnym i spełnionym życiu, wolnym od trosk i problemów. Jej dłonie ściskały naszyjnik, a oczy były pełne determinacji.

– Chcę odzyskać to, co straciłem. – W głosie Michaela słychać było ból, gdy myślał o utraconym dziedzictwie i marzeniach, które zdawały się poza jego zasięgiem. Jego palce delikatnie głaskały zegarek po dziadku, a serce biło mu mocniej z każdą chwilą.

Kate, ostatnia w kręgu, zamknęła oczy i westchnęła głęboko.

– Chcę być odważna – wyszeptała ledwie słyszalnie, jednak pełna głębokiej determinacji. Myślała o wszystkich chwilach, gdy lęk ją paraliżował, i o marzeniach, które tłumiła przez brak wiary w siebie. Jej palce drżały lekko, gdy przyciskała do piersi książkę, która miała dla niej ogromną wartość.

Gdy rytuał osiągnął kulminację, wszyscy poczuli, że coś się zmienia. Powietrze w pokoju stało się cięższe, a światło świec zaczęło migotać w dziwny sposób. Strony Księgi zaczęły same się przewracać, jakby ta prowadziła ich do następnego etapu. Nagle przyjaciele usłyszeli ciche szepty, które zdawały się dochodzić z wnętrza domu, i każdy z nich poczuł chłodny dreszcz przechodzący przez kręgosłup.

– Co teraz? – spytała Kate, której głos drżał od emocji. Jej serce biło szybko, a oczy były szeroko otwarte w obawie przed tym, co mogło się zdarzyć.

– Teraz musimy być ostrożni – odpowiedział Michael z determinacją. – Trzeba przestrzegać wszystkich zasad, inaczej…

Wtedy nastąpiło coś niezwykłego. Cała przestrzeń wokół nich zadrżała, a cienie na ścianach zaczęły tańczyć w dziwnym rytmie. Juliet poczuła, jak coś niewidzialnego porusza się wokół niej, a jej serce zaczęło bić szybciej. Nagle, bez ostrzeżenia, latarki zgasły. Jedynie światło księżyca, wpadające przez niewielkie okno, delikatnie oświetlało otoczenie, podczas gdy reszta pokoju pogrążyła się w absolutnej, nieprzeniknionej ciemności.

– Musimy wyjść stąd – wyszeptała Juliet, próbując zapanować nad paniką. – I to natychmiast.

Ale drzwi, przez które weszli, wydawały się zablokowane, a jedynymi dźwiękami, który wypełniały pomieszczenie, były dziwne szepty i głuche odgłosy, zdające się dochodzić z samego wnętrza domu.

– To pułapka! – krzyknął spanikowany Alex. – Musimy znaleźć sposób, żeby się stąd wydostać!

Wówczas z głębi domu zaczęły dochodzić dziwne odgłosy. Przypominały stłumione krzyki, wręcz lament, jakby ktoś – lub coś – próbował się skądś wydostać. Michael, Juliet, Kate i Alex patrzyli na siebie w przerażeniu, zdając sobie sprawę, że rytuał może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje, niż się spodziewali.

Na twarzach przyjaciół malowało się przerażenie, a ich serca biły w szybkim tempie. Wiedzieli, że muszą opuścić dom, zanim będzie za późno. Zaczęli szukać wyjścia, przyciskając się do siebie w desperackiej próbie odnalezienia spokoju pośród narastającego chaosu. Napięcie rosło, w miarę jak przeszukiwali każdy zakamarek starego budynku. Kate, mimo że fizycznie była z resztą nastolatków, czuła się dziwnie odizolowana, jakby coś nieznanego zaczynało na nią oddziaływać.

Podczas gdy grupa błądziła po starym domu, przerażające odkrycia zaczęły się mnożyć. Michael w trakcie poszukiwań przypadkowo spojrzał na zegarek, który miał w ręku. Zauważył, że wskazówki przesunęły się na godzinę 00.05. Jego serce zamarło – rytuał miał zakończyć się przed północą, a teraz było już po czasie. Chłopak zrozumiał, że złamali jedną z podstawowych zasad rytuału.

– Nie, nie, to nie może być prawda – szepnął, trzymając zegarek i patrząc na przyjaciół.

Kate pierwsza dostrzegła jego przerażenie.

– Michael, co się dzieje? – zapytała z drżeniem w głosie, próbując ukryć własny strach. Spojrzała na zegarek, a potem na kolegę. Dostrzegła w jego oczach czystą panikę.

– Jest po czasie – wyszeptał ledwo słyszalnie Michael. – Rytuał miał zakończyć się przed północą, a jest już po… Co teraz zrobimy?

– Spokojnie. – Juliet próbowała go uspokoić, chociaż sama czuła, jak zimny pot spływa jej po karku. – Może… Może jeszcze nie jest za późno. Musimy pomyśleć, co teraz. Musimy znaleźć sposób, żeby to odwrócić!

W tym samym momencie z lustra w rogu pokoju zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Echo złowrogiego głosu powoli rozchodziło się po całym domu, tworząc atmosferę wszechobecnego niepokoju. Nagle w lustrze pojawiła się postać, a z jej ust padło zimne, wyraźne pytanie:

– Po co tu przyszliście?

Juliet, która próbowała zachować spokój, zauważyła, że Alex, ignorując ich ostrzeżenia, nie zdołał się powstrzymać i odezwał się do postaci z lustra:

– Chcemy stąd wyjść!

– Alex, co ty robisz?! – wykrzyknęła Kate. Jej twarz była blada ze strachu. – Mieliśmy nie odpowiadać na pytania lustra! To jedna z zasad!

Alex odwrócił się do niej. Jego oczy były szeroko otwarte, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.

– Ja… Ja nie chciałem… Po prostu chciałem, żebyśmy stąd wyszli…

– Za późno – odpowiedział cicho Michael, przeczuwając, że odpowiedź Alexa mogła wywołać coś, czego nie da się już zatrzymać.

Kate spojrzała na Michaela, a potem na Juliet, która próbowała powstrzymać łzy.

– Musimy coś zrobić, zanim będzie za późno – powiedziała, starając się zmusić grupę do działania.

Wtem całe pomieszczenie zareagowało – lampa zaczęła migotać, a ściany zdawały się zbliżać, wypełniając pokój dziwnym uczuciem zagrożenia. Michael poczuł, jak zimny dreszcz przechodzi przez jego ciało, gdy usłyszał szept, który zdawał się mówić mu, że złamali kolejną zasadę – nie powinno się odpowiadać na pytania zadane przez lustro.

– Nie powinniśmy patrzeć na zegar! – krzyknęła Juliet, próbując przyciągnąć Michaela do siebie, ale było za późno.

Chłopak z przerażeniem zauważył, że wskazówki zegara na ścianie przesunęły się na godzinę 00.05. W głowie zaświtała mu myśl o nieuchronnej konsekwencji złamania zasady dotyczącej niepatrzenia na zegar, który miał wówczas ujawnić godzinę śmierci danej osoby.

W chaosie, który wybuchł, Kate, mimo ostrzeżeń, odwróciła się i spojrzała w lustro. Zobaczyła swoje odbicie, które z grymasem strachu zaczęło się z nią komunikować, próbując przejąć jej miejsce. Nagle twarz w odbiciu zmieniła wyraz: pojawił się na niej wykrzywiony uśmiech, który stawał się coraz bardziej złowrogi. Przerażenie dziewczyny sięgnęło zenitu, gdy zobaczyła, jak lustrzane wersje jej twarzy zaczynają ją przedrzeźniać, przesuwając się bliżej tafli lustra, jak gdyby chciały się z niego wydostać.

– Nie oglądaj się! – krzyknęła spanikowana Juliet, próbując zwrócić uwagę przyjaciółki. – Kate, wróć!

Ale ta była już zbyt mocno zatopiona w transie. Jej oczy były wlepione w odbicie, jakby były związane niewidzialnymi nićmi z lustrem.

Michael poczuł, jak coś zaczyna ciągnąć ich w kierunku zwierciadła, jakby ono samo próbowało wciągnąć ich do swojego świata.

– Musimy uciekać! – Głos Alexa był pełen paniki. – Nie możemy zostać tutaj ani chwili dłużej!

Trójka przyjaciół w popłochu ruszyła w stronę drzwi. Michael, Juliet i Alex wybiegli z domu. Ich serca biły w przyspieszonym rytmie, a umysły były pełne strachu. Uciekli na zewnątrz, czując, jak przerażenie, które ogarnęło ich w domu, powoli znika, a powietrze na zewnątrz wydawało się cudownie świeże i wolne od upiornego echa, które dręczyło ich wewnątrz.

Tylko Kate nie udało się opuścić domu – wciąż walczyła z siłą, która próbowała ją w nim zatrzymać.

rozdział 3

Na świeżym powietrzu odetchnęli głęboko, starając się opanować panikę. Michael, mimo że jego oddech był nierówny, miał w głosie pewność siebie.

– Musimy wrócić. Musimy znaleźć sposób, by uratować Kate.

Juliet, wciąż drżąca z przerażenia, zgodziła się z nim.

– Złamaliśmy zasady i ponieśliśmy konsekwencje. Musimy dowiedzieć się, jak naprawić to, co zrobiliśmy, zanim będzie za późno.

Kiedy Alex, Juliet i Michael wrócili do środka Domu Wiedźmy, powitała ich złowroga cisza. Ciemność wydawała się gęstsza, jakby sama przestrzeń wokół nich stała się cięższa i bardziej dusząca. Kroki odbijały się głucho w pustych pomieszczeniach, a każdy cień zdawał się poruszać na granicy ich pola widzenia, jak gdyby żył własnym życiem.

W salonie dostrzegli coś, czego wcześniej nie zauważyli. Na jednej ze ścian wisiał stary obraz, którego złowrogi nastrój powoli wyłaniał się z ciemności. Przedstawiał demoniczną postać, jakby wyjętą z najgłębszych czeluści piekła. Stworzenie miało koźle nogi, zdeformowane, jakby coś nieudolnie połączyło je z końskimi kopytami. Ciało bestii było skręcone i nienaturalne, pokryte popękaną, spaloną skórą, z której w niektórych miejscach wystawały ostre, pokryte krwią rogi.

Głowa demona była najstraszniejsza – nieproporcjonalnie duża, z wydłużonymi, wykręconymi rogami, które zdawały się drapać górną krawędź obrazu. Twarz demona była niepokojąco nieruchoma, jak maska wyciosana z kamienia, ale jego oczy… Czarne, puste, wręcz pochłaniające światło otwory wpatrywały się w przyjaciół, jakby przenikały przez każdą warstwę ich ciał, sięgając do dusz.

Przez chwilę mieli wrażenie, że postać na obrazie poruszyła się. Alex zmrużył oczy, próbując to sobie wyjaśnić – może to tylko gra świateł, a może zmęczenie. Ale nie, coś było nie tak. Obraz zafalował, jakby płótno było jedynie cienką warstwą oddzielającą ich od innego wymiaru.

Nagle… demon zniknął z obrazu. W pokoju zapadła nienaturalna cisza. Alex, Juliet i Michael wstrzymali oddech, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. A potem to poczuli – obecność. Lodowaty dreszcz przebiegł po ich kręgosłupach, a powietrze wokół zgęstniało, stając się niemal namacalne.

W kącie pokoju pojawiła się ta sama istota, którą widzieli na obrazie. Była realna, namacalna i przerażająca. Jej ciało pulsowało ciemnością, jakby było zrobione z dymu i cienia, ale z każdą chwilą stawało się bardziej fizyczne, bardziej rzeczywiste. Stworzenie miało zdeformowane kończyny, jedną nogę przypominającą kopyto, drugą długą i cienką, zakończoną ostrymi pazurami. Jego kręgosłup wygięty w łuk wystawał spod cienkiej skóry, która pękała i krwawiła przy każdym ruchu.

Głowa istoty była groteskowa – puste jamy, gdzie powinny być oczy, a usta pełne zębów o nierównych, ostrych krawędziach. Każde drgnięcie ciała wydawało się wydawać dźwięk szorowania metalu o kamień, a powietrze wokół wypełnił odór gnijącego mięsa.

Z ust demona wydobył się niski, przeciągły ryk, który przeniknął ciała nastolatków, wibrując aż do kości. Michael chciał krzyknąć, ale głos ugrzązł mu w gardle, zamieniając się w zduszony szept. Juliet zaczęła się cofać, ale nogi miała jak z waty, ledwo udało jej się utrzymać równowagę. Pamiętała chwilę, gdy jako dziecko musiała stawić czoła swojemu największemu lękowi – zmierzyć się ze szkolnymi dręczycielami, aby obronić przyjaciela. To doświadczenie nauczyło ją odwagi, ale teraz, stojąc naprzeciw demona, poczuła, że tamta lekcja wcale nie przygotowała jej na prawdziwe zło, które teraz ją otaczało.

– Musimy uciekać – szepnął Alex, a jego głos był pełen przerażenia.

Nikogo nie musiał przekonywać. Wszyscy ruszyli ku drzwiom, nie oglądając się za siebie. Ich serca waliły w piersiach jak młoty, a w uszach pulsował rytm adrenaliny. Czuć było za nimi oddech tej istoty, zimny i wilgotny, jakby sama śmierć podążała za nimi.

Wybiegli z domu, niemal przewracając się na schodach. Na zewnątrz, pod zimnym nocnym niebem, poczuli ulgę, ale wiedzieli, że to nie koniec. Demon był prawdziwy, i gdziekolwiek by się nie schowali, mógł ich znaleźć.

Michael, zdyszany, zaczął mówić:

– Musimy wrócić i spróbować znaleźć sposób, żeby uwolnić Kate. Nie możemy jej tam zostawić!

Juliet skinęła głową, ale jej oczy były pełne strachu.

– Zasady rytuału były jasne, ale teraz, gdy je złamaliśmy, musimy znaleźć sposób, aby to naprawić. Musimy zdobyć więcej informacji. Może w książce są jakieś wskazówki.

Alex, wciąż trzęsący się z przerażenia, spojrzał na przyjaciół.

– Nie możemy popełniać więcej błędów. Musimy być ostrożni, jeśli mamy zamiar wrócić do środka.

– Zgadza się – powiedział Michael, biorąc głęboki oddech. – Ułóżmy plan i wróćmy tam z nową determinacją. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania, Kate może być w niebezpieczeństwie na zawsze.

Podjąwszy decyzję, zaczęli się przygotowywać na kolejny krok. Wiedzieli, że czeka ich długa i niebezpieczna droga, ale muszą stawić czoła dalszym wyzwaniom i tajemnicom, które kryły się w ciemnościach tego przeklętego miejsca. W głębi duszy każde z nich czuło, że walka dopiero się zaczyna.

rozdział 4

W mroku nocy Alex, Juliet i Michael, wystraszeni i zszokowani, biegli w stronę swojego osiedla. Ich oddechy były ciężkie i szybkie, a serca biły w szalonym rytmie. Gdy dotarli do domu Michaela, zatrzymali się na chwilę, próbując złapać oddech i uspokoić się.

– Musimy to powiedzieć rodzicom – stwierdziła Juliet, trzęsąc się z zimna i strachu. – Nie możemy trzymać tego w tajemnicy.

Michael, choć wciąż przytłoczony, zgodził się.

– Tak, musimy znaleźć sposób, by naprawić to, co się stało. Ale najpierw musimy powiedzieć prawdę.

Alex, który wciąż czuł się zdruzgotany, skinął głową.

– Ale musimy być ostrożni. To, co się wydarzyło, może być trudne do uwierzenia. Musimy znaleźć sposób, by przekonać ich, że sytuacja jest poważna.

Trójka przyjaciół szła podjazdem, a w ich umysłach wciąż rozbrzmiewały ostatnie chwile w Domu Wiedźmy. Serce Michaela biło szybciej z każdym krokiem, który stawiał w kierunku drzwi. Juliet i Alex, choć równie przerażeni, trzymali się blisko niego, gotowi na trudną rozmowę, która miała zaraz nastąpić.

Michael wziął głęboki oddech, czując, jak narastający strach ściska go za gardło. Jego ręka drżała, gdy zapukał do zaryglowanych drzwi. Gdy tylko jego rodzice je otworzyli, ich twarze natychmiast przybrały wyraz zdziwienia i niepokoju.

– Michael? Co się stało? – zapytała matka chłopaka, szybko zauważając, że wszyscy troje wyglądali na wystraszonych i wstrząśniętych. Jej głos był pełen troski, ale również niepokoju.

Michael z trudem wyduszał z siebie słowa:

– Mamo, tato, stało się coś strasznego. – Ledwo kontrolował swój głos przez emocje, które go przytłaczały. – Musimy wam to opowiedzieć. To… To chodzi o Dom Wiedźmy, ten w lesie. Kate… Kate tam została.

Słysząc imię Kate, matka Michaela odwróciła wzrok w stronę Juliet i Alexa, którzy stali za jej synem, równie bladzi jak on. Ich przerażenie udzieliło się kobiecie, a na jej twarzy pojawił się wyraz zrozumienia, że coś poszło bardzo źle.

– Co się stało? – zapytał ojciec Michaela, próbując zapanować nad sytuacją, chociaż w jego głosie czuć było rosnące napięcie.

Alex, wciąż drżący, zacisnął pięści i powiedział:

– Byliśmy w Domu Wiedźmy, przeprowadzaliśmy rytuał, ale coś poszło nie tak. Złamaliśmy zasady, a teraz Kate… Coś się z nią dzieje. Ona… Ona tam została i… nie mogliśmy jej znaleźć.

Matka Michaela zakryła usta dłonią, próbując powstrzymać łzy.

– Nie mogliście jej znaleźć? – powtórzyła, próbując pojąć znaczenie tych słów.

– Musimy natychmiast wezwać pomoc! – Michael ledwo powstrzymywał łzy, a jego ojciec natychmiast sięgnął po telefon, wybierając numer alarmowy.

Rodzice Michaela byli przerażeni, ale starali się zachować spokój. Gdy tylko zakończyli rozmowę z operatorem, matka nastolatka przyciągnęła go do siebie i przytuliła mocno.

– Nic się nie martw, kochanie. Policja się tym zajmie.

Niedługo potem przed domem pojawiły się błyskające niebieskimi światłami radiowozy. Funkcjonariusze weszli do środka, a trójka przyjaciół została poddana przesłuchaniu. Ich relacje były chaotyczne, pełne przerywanych zdań, łez i zaciśniętych dłoni.

– Byliśmy tam, bo… Bo chcieliśmy zobaczyć, czy legenda jest prawdziwa… – mówiła Juliet, ledwo opanowując drżenie głosu. – Ale… coś się wydarzyło… Kate zniknęła, a potem… usłyszeliśmy jej krzyki, ale… nie mogliśmy jej znaleźć. Szukaliśmy wszędzie, ale… coś nam przeszkadzało, coś dziwnego działo się w tym domu!

Policjanci słuchali uważnie, z powagą wypisaną na twarzach. Jeden z nich, starając się uspokoić przyjaciół, powiedział:

– Spokojnie, postaramy się pomóc. Musimy natychmiast udać się na miejsce i sprawdzić, co i jak.

Jeden z funkcjonariuszy odwrócił się do kolegi i cicho wymienili kilka słów. W powietrzu czuć było napięcie, ale teraz to policjanci przejęli kontrolę nad sytuacją. Trójka przyjaciół, choć wciąż przestraszona, miała nadzieję, że w końcu ktoś im pomoże odnaleźć Kate.

Policja, wezwana po zgłoszeniu o zaginionej osobie, udała się do domu w lesie. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zauważyli, że budynek jest cichy i ciemny. Wszystkie świece, które jeszcze niedawno migotały, były teraz zgaszone, a jedyny dźwięk stanowiło echo kroków policjantów na zimnych drewnianych podłogach. Mroczne wnętrza sprawiały wrażenie opuszczonych na dłużej, niż można by się spodziewać.

Policjanci ostrożnie weszli do środka. Ich latarki przesuwały się po wnętrzu, rzucając krótkie, migotliwe światło na puste pomieszczenia. W pokoju głównym zauważyli, że postać w lustrze zniknęła, a ono samo było teraz jedynie zimną taflą, odbijającą ich zaniepokojone oblicza – żadnych przerażających wizji. Ściany nie nosiły śladów walki, a jedyny niepokojący znak stanowiły nieporządek i porozrzucane papiery, które zdawały się być śladem przeszłych wydarzeń.

– Wygląda na to, że nikt tu nie był od jakiegoś czasu – powiedział jeden z policjantów, przeszukując wnętrze. – Musimy dokładnie przetrząsnąć każdy zakamarek, może znajdziemy coś, co nam umknęło.

W międzyczasie przesłuchano sąsiadów. Większość z nich była zaskoczona, dowiadując się o zniknięciu Kate. Kilku mieszkańców pamiętało, że w okolicach domu kilka godzin temu widzieli grupę młodzieży, ale nikt nie podał jednoznacznych informacji. Jeden z sąsiadów, starszy pan z pobliskiego domu, wspomniał, że widział młodych ludzi w pobliżu, ale nie zwrócił na nich większej uwagi. Inni mieszkańcy sąsiednich budynków mieli podobne wspomnienia, lecz nic, co mogłoby wyjaśnić zaginięcie.

– Nigdy nie słyszałem, żeby coś złego stało się w tym domu, krążą tylko legendy – powiedział jeden z sąsiadów, gładząc sierść stojącego u jego boku psa. – Ale jeśli oni tam weszli, to coś się musiało stać.

Rodzice Kate, państwo Novak, zostali powiadomieni o jej zniknięciu. Byli w szoku. Matka Kate dotarła na miejsce jako pierwsza, twarz miała bladą i pełną przerażenia. Pan Novak podążał za nią. Oboje wyglądali na totalnie wyczerpanych i załamanych.

– Gdzie jest moja córka? – zapytała kobieta łamiącym się głosem, próbując dowiedzieć się, co się stało. – Czy są jakiekolwiek wieści? Czy ktoś ją widział?

– Pani Novak, staramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy – zapewnił jeden z policjantów, próbując uspokoić zrozpaczoną matkę. – Proszę czekać na dalsze informacje. Przeszukujemy teren i staramy się znaleźć jakiekolwiek ślady.

W miarę jak zapadała noc, sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Policjanci kontynuowali przeszukiwanie domu i okolicy, próbując odkryć jakiekolwiek ślady, które mogłyby prowadzić do zaginionej Kate. Państwo Novak i pozostali bliscy rodziny modlili się o cud, mając nadzieję, że Kate wróci bezpiecznie.

W mrocznej ciszy lasu każdy dźwięk wydawał się mieć swoje znaczenie, a atmosfera była pełna obaw i niepewności.

– Nie ma jej tutaj – odezwał się jeden z funkcjonariuszy, przeszukujący pomieszczenie. – Nie widzę tu żadnych śladów.

Po długich i szczegółowych poszukiwaniach policja musiała przyznać, że nie znalazła żadnych oznak obecności Kate. Funkcjonariusze poinformowali jej bliskich, że będą kontynuować poszukiwania, ale potrzebowali konkretnych wskazówek lub dowodów, aby podjąć dalsze działania. Przeszukali okolicę i przeprowadzili rozmowy z sąsiadami, ale bez rezultatu.

W międzyczasie Michael, Alex i Juliet siedzieli w domu Michaela. Ich umysły były pełne chaosu i rozpaczy. Wiedzieli, że muszą dowiedzieć się więcej o rytuale i sposobie naprawienia sytuacji. Musieli znaleźć sposób, by uratować Kate i odkryć prawdę o tajemniczym domu, który teraz był ich największym koszmarem.

– Musimy dowiedzieć się więcej – powiedział Michael. Jego głos brzmiał zdecydowanie, ale on sam był pełen niepokoju. – Musimy znaleźć sposób, by zakończyć to, co zaczęliśmy, zanim będzie za późno.

Juliet kiwnęła głową, a jej oczy były pełne determinacji.

– Tak, ale najpierw musimy dowiedzieć się, jak znaleźć Kate. Musimy działać szybko, zanim zniknie na zawsze.

– To prawda – dodał Alex, próbujący ochłonąć po ostatnich wydarzeniach. – Ale co możemy zrobić, skoro już złamaliśmy wszystkie zasady? Jak możemy naprawić to, co się stało?

– Może powinniśmy wrócić do Księgi – zasugerowała Juliet, której twarz była blada z przerażenia. – Może znajdziemy tam jakieś wskazówki, jak cofnąć to, co się wydarzyło.

– Myślisz, że Księga ma jakieś instrukcje na temat naprawiania błędów? – Michael nie krył sceptycyzmu. Jego głos był pełen nadziei, ale również wątpliwości. – Była przecież pełna tajemnic, ale nie wspominała o naprawianiu błędów.

– A jeśli jednak coś tam jest? – Juliet podjęła wyzwanie, przeszukując torbę, w której trzymali Księgę. – Musimy sprawdzić każdy detal. Każda informacja może być kluczowa.

– Nie możemy też zapominać o tym, że musimy być ostrożni – przypomniał Alex, przyglądając się ciemnym korytarzom domu, jakby w obawie przed tym, co mogłoby się wydarzyć. – Nie wiemy, jakie pułapki mogą na nas czekać, jeśli tam wrócimy.

– Czuję, że dzieje się coś złego – oznajmił Michael, patrząc na resztę przyjaciół. – Ale jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy, jak to naprawić. Musimy być w tym razem.

– A co, jeśli w Księdze nie ma żadnych rozwiązań? – Juliet spojrzała na Michaela. Jej oczy były pełne obaw. – Co, jeśli to, co zrobiliśmy, jest nieodwracalne?

– To ryzyko, które musimy podjąć – odpowiedział. – Nie możemy się teraz poddać. Kate jest w niebezpieczeństwie, a my musimy zrobić wszystko, by ją znaleźć i uratować.

– Zgadzam się – dodał Alex. – Ale musimy też pamiętać o zachowaniu bezpieczeństwa. Jeśli coś pójdzie nie tak, musimy mieć plan B.

– Plan B? – Juliet spojrzała na niego z zaciekawieniem. – Jakie masz pomysły?

– Możemy spróbować znaleźć pomoc z zewnątrz – zasugerował Alex. – Może jest ktoś, kto zna się na takich sprawach… Może ktoś, kto zna się na okultyzmie lub starych rytuałach. Im więcej będziemy wiedzieć, tym lepiej.

– To brzmi rozsądnie – przyznał Michael, wyciągając telefon. – Postaram się znaleźć kogoś, kto może nam pomóc.

– A ja sprawdzę jeszcze raz Księgę – powiedziała Juliet. – Może rzeczywiście znajdę coś, co nam umknęło.

– Dobrze – zgodził się Alex, którego głos brzmiał już pewniej. – Działajmy szybko. Czas działa na naszą niekorzyść.

– Pamiętajmy, że musimy być ostrożni – dodał Michael. – Nie możemy sobie pozwolić na kolejne błędy. Wszystko, co robimy, musi być dokładnie przemyślane.

Juliet skinęła głową, zdeterminowana.

– Działajmy. Musimy znaleźć Kate i dowiedzieć się, jak naprawić to, co się stało.

Przyjaciele, pełni obaw, ale również determinacji, zaczęli działać. Każdy z nich miał swoją rolę do odegrania, a ich wspólnym celem stało się uratowanie Kate i rozwiązanie tajemnicy, która mogła zagrozić nie tylko im, ale i wszystkim, których kochali.

Kiedy Kate przeszła do zaświatów, poczuła, jak zimny powiew wiatru otula jej ciało. Powietrze było przesycone zapachem wilgotnej ziemi i czegoś nieuchwytnego. Poczuła, jakby czas stał w miejscu. W oddali dostrzegła sylwetki, które wyglądały jak cienie, tańczące do rytmu niesłyszalnej melodii. W ich oczach czaiły się lęk i desperacja, a ciała zdawały się przenikać przez mroczne korytarze tej rzeczywistości. Kate wiedziała, że musi uciekać, ale nie wiedziała, dokąd doprowadzi ją portal, który dostrzegała w oddali.

Tutaj, po drugiej stronie rzeczywistości, Kate z trudem łapała oddech, jej ciało unosiło się w dziwnej, nierealnej pustce. Wszystko wokół niej wydawało się bezkształtne i nieskończone, jakby była zawieszona pomiędzy światami.

Nagle z nicości wyłoniły się zjawy. Ich twarze były bladymi odbiciami rzeczywistości, z pustymi oczodołami i ustami wykrzywionymi w niemym krzyku.

– Kim… Kim wy jesteście? – Głos Kate załamał się, gdy spojrzała na rozciągnięte, zniekształcone sylwetki.

– Jesteśmy tymi, którzy próbowali… – wyszeptała jedna z postaci, jej głos przypominał skrzypienie starych drzwi. – Próbowaliśmy odprawić rytuał, tak jak ty, ale teraz… tułamy się w wiecznym mroku.

– Nie możesz uciec – kontynuowała inna zjawa, podchodząc bliżej. Jej ciało zdawało się poruszać w zwolnionym tempie, a każdy kolejny krok sprawiał, że Kate odczuwała coraz większy chłód. – Nikt tego nie przeżyje… My… jesteśmy dowodem.

Kate czuła, jak ogarnia ją przerażenie. Nie mogła się ruszyć, jej nogi były jak uwięzione w betonie. Zjawy krążyły wokół niej, ich szepty mieszały się w jedną, niekończącą się falę ostrzeżeń.

– Nie ma powrotu… Nie ma ratunku… – Głosy brzmiały jak dźwięk przesypującego się piachu.

Kate zobaczyła, jak jedna z postaci wyciąga do niej kościstą rękę, po czym dotyka jej ramienia, a zimno przeniknęło dziewczynę do szpiku kości.

– Ty także zostaniesz jedną z nas…

W tym momencie Kate zdała sobie sprawę, że jest uwięziona w miejscu, gdzie czas i przestrzeń nie mają znaczenia. Zrozumiała, że weszła na teren, z którego nikt nigdy nie powrócił. Serce waliło jej w piersi, ale wiedziała, że musi walczyć. Przerażona zamknęła oczy, starając się zignorować narastający chłód, który przenikał jej ciało.

Jednak cienie wokół niej zaczęły szeptać głośniej, ich głosy wypełniły jej umysł jak jadowite myśli, których nie potrafiła odgonić.

– Zostaniesz tutaj na wieczność, jak my… – Głos zbliżył się do niej, jakby zjawa stała tuż obok, a jej oddech przypominał chrapliwe szumienie, jak zgrzytanie kości. Kate otworzyła oczy i spojrzała prosto w puste oczodoły, w których zdawała się czaić otchłań. W tym jednym „spojrzeniu” zobaczyła całe cierpienie istoty – wieczne, bezgraniczne.

Wtem jeden z cieni, wyższy od pozostałych, podszedł bliżej, a jego sylwetka rozciągała się w sposób, który zdawał się przeczyć prawom rzeczywistości. Wyciągnął rękę, wskazując na Kate jednym palcem, kościstym i spiczastym.

– Przekroczyłaś granicę. Nie możesz się cofnąć. – Ton jego głosu przypominał łopot skrzydeł czarnych ptaków, krążących nad umierającymi duszami.

Kate poczuła, jak coś zaczyna ją ściągać w dół, jakby niewidzialne ręce oplatały jej kostki, ciągnąc ją w głąb tej koszmarnej przestrzeni. Zaczęła się miotać, jej oddech stawał się coraz szybszy, serce biło jak oszalałe, a w uszach dudniła przerażająca, nieludzka melodia, przypominająca skomlenie zagubionych dusz.

Nagle jeden z cieni, zniekształcony, pokraczny, jakby jego ciało było niegdyś ludzkie, ale teraz zostało rozciągnięte przez niepojęte siły, zbliżył się jeszcze bliżej. Jego głos przypominał rozchodzące się z otchłani echo.

– Myślisz, że znajdziesz wyjście, ale… tu nie ma wyjść, tylko kolejne drzwi, prowadzące głębiej w ciemność.

Kate poczuła, jak ogarnia ją desperacja. Czy to była prawda? Czy była skazana na wieczne błąkanie się po tym martwym, pustym świecie? Spojrzała w stronę, gdzie wcześniej była granica rzeczywistości, ale teraz widziała tylko niekończący się, bezkształtny chaos.

W tym momencie jeden z cieni złapał ją za rękę – jego dotyk był lodowaty, paraliżujący. Kate próbowała wyrwać się z uścisku, ale bezskutecznie.

– Musisz zrozumieć – powiedział ten sam cień, zbliżając swoją bladą twarz tak blisko jej, że niemal poczuła zapach rozkładu. – Tego, co zaczęłaś, nie da się już zatrzymać. Przekroczyłaś granicę. Świat, który znałaś, już nigdy nie będzie taki sam. A ty, nawet jeśli przeżyjesz, nigdy nie wrócisz do tego, kim byłaś.

Kate czuła, jak chłód przenika jej ciało, a mroczne cienie w zaświatach zaczynały otaczać ją coraz ciaśniej. Ich szepty były teraz głośniejsze, jakby każdy z nich przemawiał bezpośrednio do jej umysłu. Wyciągnięte ręce istot były zbyt długie, a ich palce przypominały ostre szpony. Poruszały się powoli, niemalże z gracją, jak gdyby bawiły się jej strachem.

– To miejsce to nie tylko przejście – odezwała się jedna ze zjaw, jej głos rozdzierał ciszę niczym nóż krojący ciche westchnienia. – To jest nasze więzienie… ale będzie i twoim.

Kate zaczęła biec, jej oddech stał się nieregularny, a serce biło z szaleńczą prędkością. Wiedziała, że każda sekunda tutaj przybliża ją do ostatecznego zatracenia. Gdzieś w oddali widziała portal, ale z każdym krokiem wydawał się oddalać. Cienie za nią rosły, przekształcając się w groteskowe figury przypominające ciała, które nigdy nie zaznały spokoju.

– Musisz uciekać… ale nie przed nami! – wykrzyczał jeden z cieni, a jego twarz zniekształciła się w nieludzkim grymasie. – Uciekać przed tym, co nadchodzi.

W oczach Kate pojawiły się łzy, choć wiedziała, że płacz nic tu nie zmieni.

rozdział 5

Po tym, jak policja opuściła Dom Wiedźmy, Michael, Alex i Juliet przebywali w domu Michaela. Byli wyczerpani i zszokowani, ale wiedzieli, że muszą znaleźć sposób na ocalenie Kate.

– Co teraz? – zapytała Juliet, siedząc na krześle i wpatrując się w podłogę. – Nie możemy po prostu siedzieć bezczynnie. Musimy coś zrobić.

Była przytłoczona ciężarem własnych myśli. W jej głowie kotłowały się obrazy – Kate zagubiona po drugiej stronie rzeczywistości, prześladujące przyjaciół zjawy, nieuchronnie zbliżający się koniec. Czy mieli jakąkolwiek szansę na odwrócenie tego, co zrobili? Serce Juliet biło szybciej z każdą myślą, a jej dłonie zaciskały się na podłokietnikach krzesła.

W pokoju Michaela panowała głucha cisza, przerywana tylko cichym stukotem kropel deszczu uderzających o szyby. Juliet czuła, jak cały świat wokół niej zaczyna się rozpadać. Obrazy z ostatnich dni wciąż nawiedzały jej myśli – krzyk Kate, dziwne zjawy, które wyłaniały się z mroku, a także nienaturalna cisza, jaka zapanowała po tym, jak rytuał został zakończony.

Każda myśl była niczym sztylet wbijający się w umysł nastolatki, a ona nie potrafiła się od nich uwolnić. Dłońmi zaciskała podłokietniki krzesła, próbując w ten sposób znaleźć jakąś stabilność w chaosie, który ogarniał jej życie. Serce dziewczyny biło coraz szybciej, a oddech stawał się płytki. Miała wrażenie, że jest zamknięta w pułapce, z której nie ma wyjścia.

Michael spojrzał na przyjaciółkę, ale myślami również był daleko stąd. Czuł odpowiedzialność, jaka na nim spoczywała – to on wpadł na pomysł, aby odprawić rytuał w Domu Wiedźmy, i to jego decyzje doprowadziły do zaginięcia Kate. Każda chwila, którą spędzali w bezruchu, wydawała się być straconą szansą na jej uratowanie. Chłopak czuł, jak dłonie zaczynają mu drżeć. Zerknął na Księgę leżącą na stole, starając się odnaleźć w niej nadzieję, choćby małą wskazówkę, która mogłaby im pomóc.

Michael skupił spojrzenie na leżącej na stole Księdze. Z każdą chwilą coraz bardziej czuł spoczywającą na sobie odpowiedzialność za los przyjaciół. „Czy to wszystko przez mnie?” – myślał, próbując ukryć drżenie rąk. Kiedy zobaczył, jak Juliet i Alex oczekują na jego odpowiedź, poczuł, że nie może ich zawieść.

Gdy Michael przeglądał Księgę, jego umysł zalały nagle obrazy z przeszłości. Zobaczył wielką rezydencję, otoczoną ciemnym lasem, a przy niej – kobietę. Była to lady Eliza von Kreutz, znachorka i czarownica, która niegdyś władała Domem Wiedźmy. Michael widział ją odprawiającą zakazane rytuały z grupą innych okultystów, ich ciała oświetlone blaskiem świec rzucającym upiorne cienie na mury. Słyszał ich szeptane modlitwy, które otwierały przejścia do innych światów – tak jak oni, teraz on i jego przyjaciele próbowali kontrolować to, co niewyobrażalne.

– Znalazłem coś w Księdze. Może to jest coś, co nam pomoże.

– Co takiego? – zapytał Alex, przyglądając się uważnie koledze. – Pokaż nam.

– Wydaje mi się, że są tu dodatkowe instrukcje dotyczące odwrócenia skutków rytuału – wyjaśnił Michael. – Musimy przeprowadzić nowy rytuał w przeciwnym kierunku, ale tym razem musimy być bardzo ostrożni.

– Czyli mamy wrócić do Domu Wiedźmy i odprawić kolejny rytuał? – Głos Juliet drżał. – I co, jeśli tym razem coś pójdzie nie tak?

– Nie mamy wyboru – odpowiedział Michael. – Musimy spróbować. Jeśli Kate jest w niebezpieczeństwie, to musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ją uratować.

Następnego dnia, wczesnym popołudniem, trójka przyjaciół wróciła do Domu Wiedźmy. Słońce zachodziło, a budynek, w miarę jak robiło się ciemno, wyglądał jeszcze bardziej niepokojąco. Mrok powoli ogarniał las, a cienie wkradały się do wnętrza domu, tworząc wrażenie, jakby wszystko było pogrążone w grozie.

Gdy szli przez las prowadzący do Domu Wiedźmy, czuło się, że coś w powietrzu się zmieniło. Każdy ich krok wydawał się odbijać echem w pustce, jakby otaczający ich świat został nagle opuszczony przez wszelkie życie. Słońce zaczynało zachodzić, a jego ostatnie promienie ledwo przebijały się przez korony drzew, które otaczały przyjaciół niczym ciemna, złowieszcza kurtyna.

– Nie podoba mi się to miejsce – mruknął Alex, jego głos był ledwo słyszalny wśród szelestu liści pod nogami. – Czuję, jakby coś nas obserwowało.

Juliet spojrzała na niego, ale jej twarz nie zdradzała żadnych emocji.

– Musimy być ostrożni – powiedziała cicho, starając się opanować drżenie rąk. – Jeśli znowu popełnimy błąd, może być jeszcze gorzej niż poprzednio.

Gdy dotarli do Domu Wiedźmy, budynek wyglądał jeszcze bardziej złowrogo niż kiedykolwiek wcześniej. Cienie zdawały się żyć własnym życiem, poruszając się po fasadzie domu niczym ciemne duchy. Las wokół nastolatków milczał, a każdy odgłos, który wydawało im się, że słyszą, był tłumiony przez gęsty, duszny mrok.

Michael otworzył drzwi, które zaskrzypiały w odpowiedzi, jakby sam dom nie chciał ich wpuścić.

– Nie możemy zostawić Kate. Ona… Ona gdzieś tam jest, uwięziona. Może popełniliśmy błąd, ale teraz musimy go naprawić, zanim będzie za późno.

– Ale co, jeśli znowu coś pójdzie nie tak? Przecież widziałeś, co się tam działo. Ten dom… On żyje, a to, co w nim jest… Jest złe. – Głos Juliet drżał.

Alex zacisnął pięści.

– Nie mamy wyboru. Kate by nas nie zostawiła. Pomyślcie o niej. Jeśli teraz się poddamy, a ona nie wróci, to będzie nasza wina.

– Ale co, jeśli rytuał, który zamierzamy odprawić, tylko pogorszy sytuację? Co, jeśli to wszystko jest pułapką? – Juliet nie odpuszczała.

Michael spojrzał jej głęboko w oczy.

– Może i tak, ale jeśli teraz nie spróbujemy, to już nigdy się nie dowiemy. Chcemy tylko jednego: odzyskać naszą przyjaciółkę. A dla niej warto zaryzykować.

W Alexa wstąpiła nowa determinacja.

– Więc chodźmy. Zrobimy to razem. I tym razem nie popełnimy żadnego błędu.

Weszli do środka.

– Nie lubię tego miejsca – powiedział Alex. Jego głos był pełen napięcia. – Ale musimy to zrobić.

Juliet spojrzała na niego, a jej oczy błyszczały determinacją, choć na twarzy malował się cień obaw.

– Pamiętajcie, musimy być bardzo ostrożni. Jeśli coś pójdzie nie tak, może być jeszcze gorzej niż poprzednio.

Powietrze wewnątrz domu było inne niż wcześniej – cięższe, bardziej lepko otulające skórę. Każdy krok stawiany na podłodze brzmiał głośno, jakby coś skrytego pod deskami słuchało ich ruchów. Światło latarki padało na stare, zakurzone meble, które wyglądały jak zasiedlone przez duchy przeszłości. Gdy weszli głębiej, cisza stała się niemal nienaturalna, jakby cały świat zatrzymał się w oczekiwaniu na coś strasznego.

– Czujecie to? – wyszeptał Alex, a jego głos był dziwnie stłumiony, jak gdyby pochłonięty przez ściany.

Michael przytaknął, próbując opanować drżenie rąk.

– To jak… jakby dom nas obserwował.

W kącie pokoju pojawił się pozbawiony źródła cień. Przez moment wszyscy stali nieruchomo, wpatrując się w mrok, który zdawał się powoli zalewać pokój. Zza ścian dochodziły ciche, niewyraźne szepty, być może głosy tych, którzy kiedyś przekroczyli próg tego miejsca i już nigdy go nie opuścili.

Michael, z jeszcze większą uwagą niż wcześniej, przystąpił do przygotowań. Ukląkł na podłodze, a jego ręce zaczęły drżeć, gdy układał przedmioty potrzebne do rytuału. Każdy ruch musiał być dokładny – każda świeca i każdy symbol musiały być na swoim miejscu, tak jak wskazywała Księga. Biała świeczka, symbolizująca światło i oczyszczenie, znajdowała się w samym środku kręgu, jak centralny punkt w kosmicznym porządku. Przy niej Michael ustawił naczynie z wodą święconą, mające chronić ich przed siłami zła, oraz bukiet świeżych ziół – rozmarynu, szałwii i lawendy – które, według legend, miały odpędzać złe duchy i stanowić dar dla Wiedźmy. Obok ułożył stary medalion, zapewniający moc ochronną.

Michael delikatnie ustawił wszystko w określonym porządku, zwracając szczególną uwagę na to, aby wszystko było zgodne z opisanymi w Księdze instrukcjami.

Każdy przedmiot miał swoje miejsce i znaczenie; jedno złe ułożenie mogło kosztować ich życie. W miarę jak Michael układał kolejne elementy, czuł w sobie rosnący niepokój.

– Musimy być bardzo ostrożni – przypomniał. Jego głos był cichy, ale wypełniony ciężarem odpowiedzialności. – Jeśli popełnimy choćby najmniejszy błąd, nie wyjdziemy stąd żywi.

Juliet i Alex patrzyli na niego, ale żadne z nich nie odpowiedziało. Strach, który odczuwali, był zbyt przytłaczający, zastygł w ich gardłach niczym zamarznięta woda. Ich oddechy były płytkie, a serca biły szybko w piersiach, jakby chciały wydostać się z klatki. W pokoju panowała złowieszcza cisza, jak gdyby cały dom czekał na ruch nastolatków, otaczając ich aurą tajemnicy.

Gdy Michael kończył ostatnie przygotowania, w pomieszczeniu zaczęła się tworzyć dziwna, duszna atmosfera. Chłopak zatrzymał się na chwilę, czując, jak coś przemyka mu za plecami. Odwrócił się, ale w pokoju panowała tylko martwa cisza.

– Musimy się pośpieszyć – stwierdził, zwiększając tempo ruchów, jakby słyszał tykanie niewidocznego zegara, coraz szybciej odliczającego czas do ich nieuchronnego końca.

Juliet przyglądała się jego pracy, a jej twarz była pełna skupienia.

– Co z Księgą? Czy mamy ją ze sobą?

– Oczywiście – odpowiedział Michael, wyjmując starą, ciężką Księgę z torby. – Musimy mieć ją przy sobie, żeby móc odczytać wszystkie zaklęcia i instrukcje.

Alex rozejrzał się po pomieszczeniu, starając się ocenić, jak najlepiej je przygotować.

– Zamknijmy okna i drzwi. Nie chcę, żeby jakieś przypadkowe odgłosy nas rozpraszały.

– Dobrze – zgodziła się Juliet. – Zamknę wszystko. Pamiętajmy, aby nie zostawiać żadnych szczelin, przez które mogłyby się przedostać złośliwe duchy.

Juliet zaczęła zamykać okna i drzwi, starając się uszczelnić każdą możliwą szparę, mogącą stanowić przejście dla niepożądanych istot.

– Pamiętajmy, żeby mówić głośno i wyraźnie, gdy będziemy odczytywać zaklęcia – przypomniał Michael. – Słowa mają dużą moc, a każda pomyłka może przynieść nieoczekiwane konsekwencje.

– Rozumiem – powiedziała Juliet, biorąc głęboki oddech. – Musimy zwrócić też uwagę na to, co się dzieje wokół nas. Każdy szczegół może być istotny.

– Jesteśmy gotowi – dodał Alex, zerkając na przygotowane przedmioty i sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. – Teraz musimy się skupić i przejść przez to jak najprecyzyjniej.

Trójka przyjaciół, ukończywszy przygotowania, zebrała się w kręgu, starannie wyznaczonym kredą na dywanie. Ich twarze były skupione, a każde z nich starało się zapanować nad rosnącym napięciem. Wiedzieli, że czeka ich trudne zadanie, a każdy ruch musiał być dobrze przemyślany.

– Gotowi? – zapytał Michael, patrząc na swoich przyjaciół.

– Tak – potwierdziła Juliet, a jej głos brzmiał pewnie, mimo widocznego napięcia. – Zróbmy to.

– Nie ma odwrotu – dodał Alex, po czym złapał głęboki oddech i przyjął odpowiednią pozycję.

Przyjaciele stanęli w kręgu, gotowi na to, co miało nastąpić. Każdy z nich czuł, że zbliża się moment mogący zmienić wszystko. Ich odwaga i determinacja były teraz ich największymi sojusznikami, a wszystkie przygotowania miały na celu zapewnienie sukcesu rytuału, mającego naprawić zło, które sami na siebie ściągnęli.

Gdy zbliżał się zmrok, Michael, Juliet i Alex stanęli w kręgu w głównym pokoju Domu Wiedźmy. Ich twarze były blade, a oczy pełne determinacji. Każdy z nich trzymał swój dar. Michael miał w dłoni książkę z instrukcjami, natomiast Juliet i Alex złożyli na stole przedmioty: bukiet świeżych ziół, szklane naczynie z wodą i świecę z białego wosku. Powietrze wydawało się gęstsze, a w miarę jak zapadał zmrok, ciemność wkradała się do pokoju, przytłaczając ich myśli.

– Bądźmy cicho i skupmy się – powiedział Michael, a jego głos brzmiał jak echo w pustym pomieszczeniu. – Musimy być precyzyjni.

Oto mroczne zaklęcie, które wybrali:

Ciemności, wzywamy was z mroku głębin,Przez czas niepewny, przez chwile zgubne.Rytuał nasz ciemny, by naprawić błędy,Niech moc nasza stanie przeciw złym legendom.Przeszłość zapomniana, a los niepewny,Niechaj spokój przywróci nasz cel wyraźny.Ziemio zaklęta, niech błędne ścieżkiWrócą w cień, a my znajdziemy skarby zysków.Oto nasze dary, oto nasza moc,Niechaj światło w ciemności znajdzie swój wątek.Przywróć nam drogę, wybacz nasze winy,Niechaj w mroku nocy odnajdziemy świty.

Każdy z przyjaciół recytował swoją część zaklęcia w pełnym skupieniu. Michael zaczynał od wezwania ciemności, jego głos był niski i poważny. Juliet kontynuowała, przypominając o naprawie błędów, a Alex kończył, przywołując moc światła i oczyszczenia. Ich głosy brzmiały donośnie, wypełniając przestrzeń i kontrastując z mrokiem wokół nich, tworząc aurę intensywnego napięcia.

Nagle lustro zaczęło emanować dziwnym światłem, jego powierzchnia falowała jak woda. Michael spojrzał na swoje odbicie, Juliet i Alex również nie mogli oderwać wzroku od tafli. Świece, które ustawili wokół kręgu, zaczęły migotać, ich płomienie tańczyły w rytm niewidzialnej melodii.

– To wygląda tak jak poprzednio – powiedział Alex z niepokojem w głosie. – Czy to znaczy, że coś robimy źle?

– Nie wiem – odpowiedziała Juliet, przerywając jego myśli. – Ale musimy kontynuować. To jedyny sposób, żeby dowiedzieć się, czy rytuał działa.

W miarę jak zaklęcia stawały się coraz bardziej intensywne, powietrze w pokoju zaczęło drżeć, pulsując pod wpływem niewidzialnej energii. Michael, Juliet i Alex czuli, jak ich serca biją szybciej, jakby synchronizowały się z siłą, którą przywoływali.

Po zakończeniu rytuału w Domu Wiedźmy zapanowała głucha cisza, jakby sama przestrzeń wstrzymała oddech. Michael, Juliet i Alex stali w napięciu, słuchając tylko własnych przyspieszonych oddechów. Lustro, które wcześniej emanowało dziwnym, niepokojącym światłem, teraz było martwe i zimne, jakby odbiło zło, które przed chwilą przywołali. Każde z nich wpatrywało się w odbicie, oczekując, że z ciemności wyłoni się coś przerażającego.

– Czy to już koniec? – zapytała Juliet, przerywając niepokojącą ciszę. Jej głos drżał, a oczy błądziły po cieniach, które wypełniały pokój, jakby żyły własnym życiem.

– Nie wiem. – Głos Michaela był pełen zmartwienia i napięcia. – Ale musimy sprawdzić, czy Kate jest bezpieczna. Nie mamy czasu do stracenia. Musimy pójść do jej rodziców i powiedzieć im, co się stało.

– Miejmy nadzieję, że nie jest za późno – dodał Alex, spoglądając nerwowo na drzwi. – Jeśli rytuał zawiódł, Kate może być w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Zaraz po wypowiedzeniu inkantacji świat wokół nich zaczął drżeć, jakby sama rzeczywistość nie mogła znieść mocy, którą właśnie uwolnili. Światło świec nagle zgasło, a pokój zanurzył się w absolutnej ciemności. Przez chwilę słychać było jedynie ich przyspieszone oddechy, a potem… Cisza.

Ale to nie była zwykła cisza. Była pełna napięcia, jakby coś ukrytego w mroku czekało, by zaatakować. Nagle usłyszeli cichy szept, zbyt bliski, by mógł pochodzić z drugiego końca pokoju.

– Złamaliście zasady…

Przed nimi w ciemnościach pojawiła się postać – wysoka, zniekształcona sylwetka, której ciało zdawało się być utkane z cienia. Jej oczy były dwoma jarzącymi się czerwonymi punktami, a każdy jej krok rozrywał powietrze.

– Nie powinniście tu być – wyszeptała istota, a jej głos wypełnił cały pokój, rozbrzmiewając jak echa krzyków setek umarłych. – Ale teraz zapłacicie za to, że próbujecie zatrzymać to, co nieuniknione.

Każdy z przyjaciół poczuł zimny dreszcz przebiegający po kręgosłupie, ich oddechy stawały się coraz płytsze. Michael rozejrzał się nerwowo. Juliet złapała chłopaka za rękę – jej dłoń była lodowata, a oczy pełne strachu, jakby widziała coś, czego inni nie mogli dostrzec.

– Coś tu jest… – wyszeptała, wpatrując się w cienie, które zdawały się poruszać wokół nich.

W tym momencie ciemność zadrżała, a ich serca zaczęły bić szybciej, jakby nie mogły znieść narastającego strachu. Nagle z mroku wyłoniła się straszna postać. Jej twarz była groteskowo wykrzywiona w grymasie.

Michael nie zdążył się zorientować, co się dzieje, gdy nagle zmora złapała go za głowę, przyciągając blisko do siebie.

– Zamknij się! – wrzasnęła, rozrywając usta w przerażającym krzyku, który napełnił pokój dźwiękiem, jakiego nie da się opisać. Michael poczuł, jak zimny oddech umarłych przenika jego ciało, przynosząc ze sobą zapach zgniłego mięsa.

W tym samym momencie drzwi do pokoju z hukiem się otworzyły, jakby jakaś niewidzialna siła je wypchnęła. Cienie wypełniły przestrzeń, a Michael wraz z Juliet i Alexem zostali dosłownie wyrzuceni z domu. Z oszołomienia ledwo utrzymali równowagę, lądując na trawie przed Domem Wiedźmy, gdzie noc zdawała się być jeszcze ciemniejsza, a powietrze przesycone lękiem.

– Musimy iść do rodziców Kate! – krzyknął Michael, wciąż oszołomiony. Tylko adrenalina popychała ich dalej.

– Tak, potrzebujemy ich wsparcia! – dodała Juliet, wciąż drżąca z przerażenia.

– Co im powiemy? – zapytał Alex, nerwowo przeszukując wzrokiem otoczenie, czując, że coś wciąż ich obserwuje.

– Nie wiem, ale musimy to zrobić – odpowiedział Michael, czując, że wciąż są w niebezpieczeństwie. – Muszą wiedzieć, co się wydarzyło.

Szybko skierowali się w stronę domu Kate, czując, że cienie z Domu Wiedźmy wciąż ich ścigają. Każdy krok był wyzwaniem, a Michael miał wrażenie, że mroczne siły nadal chcą ich pochłonąć.

Trójka przyjaciół ruszyła do domu Novaków. Po długiej, pełnej strachu i niepewności nocy emocje w końcu wybuchły, gdy przekroczyli próg domu Kate. Rodzice dziewczyny przywitali ich z widocznym niepokojem.

– Gdzie jest Kate? – zapytała pani Novak. Jej głos drżał, a oczy pełne były niepokoju.

– Musimy porozmawiać – powiedział Michael, starając się uspokoić swoje mocno bijące serce. – Odprawiliśmy rytuał w Domu Wiedźmy, ale złamaliśmy zasady. Kate… Kate zniknęła.

– Co?! – Kobieta była bliska łez. – Policja już u nas była! Zgłosiliśmy zaginięcie Kate, ale oni nic nie znaleźli. Jakieś rytuały? Co wy sobie wyobrażacie?!

– To prawda! – wykrzyknął Alex, nieskutecznie próbując opanować narastającą w nim panikę. – Coś poszło nie tak, a teraz Kate jest w niebezpieczeństwie. Policja musi wrócić i działać, zanim będzie za późno!

Pan Novak, z wyraźnym gniewem malującym się na twarzy, wstał gwałtownie z fotela.

– Nie mam zamiaru słuchać takich bzdur! Mówicie o rytuałach i zniknięciach, a policja nie znalazła żadnych śladów. To nie są żarty!

– Policja była bezradna – dodała żona mężczyzny, drżąc z bezsilności. – Ale wasze historie brzmią jeszcze absurdalniej. Nie możecie tak po prostu mówić takich rzeczy, nie mając dowodów!

– Ale naprawdę coś się wydarzyło! – Michaelowi drżał głos, mimo że starał się zachować spokój. – Jeśli nic nie zrobimy, może być za późno! Proszę, musicie nam uwierzyć.

– Dowody, przynieście dowody, inaczej nie chcę więcej słyszeć takich bredni! – ryknął pan Novak. – Bez nich nie zamierzam tracić więcej czasu na wasze głupoty.

Rodzice Kate patrzyli na nastolatków, wciąż wstrząśnięci i domagający się odpowiedzi. Trójka przyjaciół, widząc ich reakcję, poczuła ciężar rosnącego napięcia.

– Musimy działać sami – szepnął Michael, zauważając, że nie uzyskają wsparcia ze strony rodziców Kate. – Nie mamy innego wyjścia. Kate potrzebuje naszej pomocy.

Juliet spojrzała na niego, jej oczy wypełnione były determinacją i strachem.

– Jeśli nikt nam nie wierzy, to sami musimy rozwiązać tę sprawę. Wróćmy do Domu Wiedźmy. Może coś przeoczyliśmy, coś, co pomoże nam odnaleźć Kate.

Alex skinął głową, mimo że w jego oczach widać było lęk.

– Musimy spróbować. Nie możemy zostawić jej tam samej, gdziekolwiek teraz jest.

Bez wsparcia, z sercami pełnymi strachu, Michael, Juliet i Alex postanowili wrócić do Domu Wiedźmy. W ich głowach krążyły pytania, ale jedno było pewne – nie mogli się poddać, dopóki nie odnajdą Kate.

rozdział 6

Po opuszczeniu domu Novaków Michael, Juliet i Alex spędzili całą noc, przemierzając okolice wokół Domu Wiedźmy. Ich zmęczenie – zarówno fizyczne, jak i emocjonalne – stawało się coraz bardziej odczuwalne, ale determinacja nie słabła. Każde z nich poruszało się w innym kierunku, ich latarki przeczesywały ciemne lasy i wzgórza, licząc na jakikolwiek ślad, który mógłby doprowadzić ich do Kate.

Las wokół Domu Wiedźmy był gęsty i pełen tajemnic. Michael wspinał się stromą ścieżką, stąpając ostrożnie po nierównym terenie. Każdy szelest liści w ciemności przyprawiał go o dreszcze. Juliet przeszukiwała bardziej otwarte przestrzenie, próbując zwrócić uwagę na wszelkie zmiany w otoczeniu, które mogłyby wskazywać na obecność Kate. Alex, mimo zmęczenia, próbował utrzymać rytm marszu, jego myśli były skupione na nadziei, że każdy krok przybliża ich do odnalezienia przyjaciółki.

Michael był osobą, która zawsze znajdowała się w cieniu. Jego ciemne włosy, lekko zbyt długie, sprawiały, że wyglądał jak artysta, a nie jak zwykły facet. Często nosił T­-shirty z nadrukami, które wyrażały jego zainteresowania. Był introwertykiem, ale w towarzystwie bliskich potrafił się otworzyć, pokazując swój nieco zgryźliwy humor. Jego przeszłość obciążona była utratą bliskich, co sprawiło, że potrafił dostrzegać rzeczy, których inni nie zauważali. Czuł odpowiedzialność za swoich przyjaciół i zawsze starał się chronić ich przed tym, co mroczne.

Teraz Michael stał w cieniu starego dębu, jego sylwetka zlewała się z mrokiem, który opanowywał to miejsce. Wiatr lekko poruszał gałęziami, a liście szeptały tajemnice, które zdawały się być przeznaczone tylko dla jego uszu. Zimne powietrze przeszywało go, a on stał tam, szukając odpowiedzi, które nigdy nie miały przyjść.

W myślach wracały do niego wspomnienia, przynosząc ze sobą niepokój. Obraz przyjaciela, którego stracił, nadal był żywy, a echo śmiechu zdawało się drgać w powietrzu. Michael wziął głęboki oddech, starając się odgonić te demony. Jak mógł się znów otworzyć, kiedy ból był tak świeży?

Nagle z zamyślenia wyrwał go głos Alexa.

– Coś się dzieje. Musimy być ostrożni, bo to nie jest zwykła sprawa.

Michael spojrzał na niego, czując, jak gniew zaczyna kłębić się w jego wnętrzu.

– Ostrożni? Co to znaczy? Mamy siedzieć i czekać, aż coś się wydarzy? Nie mogę już tego znieść!

Słowa Alexa wbiły się w jego umysł jak kolce. Czy strach miał ich powstrzymać? Miał wrażenie, że musi podjąć działanie, musiał rozwiązać tę zagadkę, zanim cienie przeszłości pochłoną ich wszystkich.

– Musimy dowiedzieć się, co się naprawdę stało – stwierdził z determinacją, czując, jak jego serce bije mocniej.

W tej chwili Michael doznał nagłego wrażenia, jakby coś nieuchwytnego przeszyło jego umysł. Zauważył cień, który mignął za drzewami, a w jego sercu zapalił się alarm. Wizje. Czuł, że zbliża się coś złowrogiego, a instynkt podpowiadał mu, by nie ignorować tych przeczuć. To był moment, w którym mógł przełamać swoje lęki i znaleźć siłę, by zmierzyć się z tym, co nadchodziło.

Z determinacją spojrzał na Alexa.

– Nie możemy pozwolić, by strach nas sparaliżował. Musimy działać. Zobaczmy, co możemy odkryć.

Michael czuł, że ten krok w stronę działania mógł być kluczem do wyzwolenia się od demonów przeszłości.

Chłopak stał w cieniu, zgarbiony, jakby ciężar całego świata spoczywał na jego barkach. Ciemne oczy, pełne zmęczenia, skanowały otoczenie z nieufnością, jakby każdy dźwięk mógł zwiastować nadchodzącą katastrofę. Zdecydowanie nie był już tym samym człowiekiem, którym był kiedyś – pełnym entuzjazmu i optymizmu. Teraz wydawał się zgubiony, a jego uśmiech, choć sporadyczny, nie docierał do oczu.

Juliet podeszła bliżej, a on zareagował instynktownie – cofnął się, jakby obawiał się jej dotyku.

– Michael, co się dzieje? – Dziewczyna próbowała spojrzeć mu w oczy. Nie odpowiedział od razu. Jego wzrok błądził w kierunku przeszłości, w której stracił coś, co było dla niego najważniejsze.

Z nagłym impulsem przypomniał sobie wydarzenia sprzed kilku miesięcy – tamten wieczór, kiedy zobaczył, jak świat, który znał, rozpadł się na kawałki. Ktoś bliski, jego najlepszy przyjaciel, zniknął bez śladu, a Michael czuł się odpowiedzialny za tę stratę. Strach przed powtórką tej sytuacji gnębił go nieustannie.

Oczy miał przymknięte, a jego oddech był ciężki i niespokojny. Wszędzie wokół niego była ciemność, ale to w jego wnętrzu toczyła się prawdziwa walka.

– To wszystko moja wina – szeptał do siebie, starając się uspokoić drżenie rąk. – Gdybym tylko nie znalazł tej przeklętej Księgi… Gdybym nie wciągnął nas wszystkich w to szaleństwo…

W tej chwili poczuł na ramieniu rękę Juliet. Jej oczy były pełne troski, ale i niepokoju.

– To nie tylko twoja wina, Michael – powiedziała cicho. – Wszyscy podjęliśmy tę decyzję, wszyscy wiedzieliśmy, że to nie jest tylko zabawa.

Michael potrząsnął głową.

– Ale to ja nas w to wciągnąłem. Kate jest po drugiej stronie przez moje głupie pomysły. I jeśli jej nie uratujemy… Jeśli ona tam zostanie… Nigdy sobie tego nie wybaczę.

Juliet stanęła obok niego, patrząc prosto w jego oczy.

– To prawda, że to ty znalazłeś Księgę. Ale to my zdecydowaliśmy, że pójdziemy z tobą. Nie możesz się teraz poddać. Kate na nas liczy.

– Nie wiem, czy dam radę znowu przeżyć coś takiego – powiedział w końcu, jego głos drżał. Widział, jak Juliet zmieniała się w obliczu jego słabości, jej spojrzenie pełne było współczucia, ale i niepokoju.

W tym momencie Michael zdał sobie sprawę, że nie może dłużej uciekać od tego, co go dręczyło. Zdecydował, że musi stawić czoła swoim lękom. Jeśli nie teraz, to kiedy? Wziął głęboki oddech i spojrzał na przyjaciół.

– Musimy to rozwiązać, dowiedzieć się, co się naprawdę stało. Musimy wierzyć, że nasze wysiłki coś zmienią, że rytuał zadziałał – przerwał w końcu ciszę, a jego głos był pełen determinacji, choć zmęczenie było widoczne w jego oczach. – Kate musi być gdzieś w pobliżu. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Teraz pozostaje nam tylko nadzieja.

Juliet, spoglądając na ciemniejące niebo, gdzie pierwsze gwiazdy zaczynały pojawiać się na horyzoncie, westchnęła. Zmęczenie i bezsilność wyraźnie rysowały się na jej twarzy.

– Tak – zgodziła się, choć jej głos brzmiał cicho, a ona sama wyglądała na wyczerpaną. – Musimy dać jej znać, że jej szukamy. I być gotowi na to, co może się wydarzyć. Noc jest ciemna, ale nie możemy się poddać.

Alex, drżąc z zimna i zmęczenia, wyciągnął z plecaka termos z kawą, próbując choć na chwilę się ożywić.

– Nie możemy stracić nadziei – oznajmił, skanując wzrokiem blaknącą ciemność, kłębiącą się wokół nich. – Może Kate jest bliżej, niż myślimy. Musimy trzymać się razem i być czujni.