Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
“Wygaszenie” to thriller szpiegowski, w którym najmocniejsze nie są strzały, ale pauzy między słowami. W którym każde zdanie ma swój rytm, a każde milczenie – wagę.
Dla fanów mrocznego klimatu True Detective, cyfrowej paranoi Mr. Robot i precyzyjnej intrygi Pielgrzyma Terry'ego Hayesa.
On nie chce cię zabić. Chce cię wymazać.
To opowieść o byłym agencie, który zbyt dobrze rozumiał zasady, by jeszcze w nie wierzyć. Przeszedł przez każdy możliwy filtr, znał każdy protokół – i właśnie dlatego wiedział, że nic nie działa naprawdę. Został mu tylko instynkt. I rytm przetrwania.
Zamiast imienia – kryptonimy.
Zamiast wspomnień – reakcje.
Zamiast lojalności – pytania, których nie da się już zadać nikomu.
Myślał, że uciekł od systemu. Ale niektórych śladów nie da się wymazać.
Sygnatura, która nie powinna się pojawić.
Cień, którego nikt nie potrafi nazwać.
Powrót, który nigdy nie był planowany.
W grze pojawia się ktoś, kto zna te same mechanizmy.
Ktoś, kto nie zostawia śladów.
Nie działa otwarcie.
Nie mówi wiele.
Ale kiedy się pojawia — coś znika.
Nie dane.
Nie ludzie.
Lecz znaczenie…
I wtedy wszystko zaczyna gasnąć.
Bez ostrzeżenia.
Bez hałasu.
Jakby nigdy nie istniało.
Jak walczyć z wrogiem, który nie jest człowiekiem, lecz logiką? Który zna każdy twój ruch, nawyk i słabość, zanim sam zdążysz je rozpoznać?
Przez całą karierę uczono go, że zrozumienie daje kontrolę. Ale to, co odkrył, jest znacznie mroczniejsze: prawdy nie da się uchwycić analizą, a największym ciężarem nie jest to, co zrobiłeś, ale to, czego nie zrobiłeś, choć mogłeś.
„Bo czasem to nie świat się wali. To ty się sypiesz w środku. Po cichu. Kawałek po kawałku”.
Ta książka nie jest kolejnym thrillerem, który znasz. To doświadczenie, w którym:
Wejdziesz do świata, gdzie napięcie czai się w niedopowiedzeniach. Poczujesz dreszcz niepokoju ukryty pod skórą – w milczeniu, w geście i w tym, co nie zostało powiedziane, a co waży najwięcej.
Złamiesz szyfr ukryty w samej strukturze powieści. Odkryjesz, dlaczego każdy rozdział nosi nazwę zakodowaną alfabetem Morse’a i jak każdy sygnał buduje drugie dno tej historii, tworząc unikalną, immersyjną grę z czytelnikiem.
Zanurzysz się w gęstej, refleksyjnej narracji, która łączy precyzję thrillera szpiegowskiego z głębią psychologicznego dramatu o samotności, pamięci i cenie, jaką płaci się za prawdę w świecie zbudowanym z kłamstw.
Przygotuj się na:
Klaustrofobiczną atmosferę gry wywiadów, gdzie każdy gest jest kodem, każde spojrzenie analizą, a każde milczenie może być zdradą.
Psychologiczny pojedynek dwóch mistrzowskich umysłów, którzy walczą nie na broń, a na wzorce, rytm i przewidywanie ludzkich zachowań.
Ta książka nie opowiada o bohaterach. Opowiada o cieniach.
O tych, którzy musieli zniknąć, żeby ktoś inny mógł zostać. O tych, których pamięta tylko echo. O ludziach, którzy znali wszystkie mechanizmy świata, ale nie potrafili ochronić samych siebie.
Jeśli szukasz historii, która wciąga nie akcją, ale napięciem ukrytym w gestach i błędach systemu… Jeśli czytasz między zdaniami i słyszysz, kiedy ktoś milczy zbyt długo… to książka, na którą czekałeś.
Debiut, który brzmi jak dzieło mistrza
Szymon Pytys ma zaledwie 18 lat, ale pisze z dojrzałością i precyzją, jakiej nie powstydziliby się autorzy z wieloletnim doświadczeniem. „Wygaszenie” to nie jest przypadkowy debiut. To przemyślana, warstwowa powieść, która udowadnia, że w polskim thrillerze pojawił się nowy, niezwykle mocny i oryginalny głos. To książka, która pozostawia w czytelniku nie tylko ciekawość, ale też miejsce do głębokiej refleksji.
Opinie
10/10! „Wygaszenie" to książka, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Autor prowadzi nas przez drogę, w której splatają się refleksje o codzienności, relacjach i sensie życia. Zdania są pełne głębi, każde zdanie niesie za sobą więcej niż tylko dosłowne znaczenie. To sprawia, że „Wygaszenie" można czytać zarówno jednym tchem, jak i powoli, zatrzymując się nad poszczególnymi fragmentami, by pozwolié im naprawde wybrzmieć „Wygaszenie" to nie tylko literatura, to doświadczenie.
Książka, która zostaje w sercu i skłania do zadania sobie ważnych pytań. Bardzo polecam i sama na pewno jeszcze nieraz będę do niej wrócę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 182
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Copyright by Szymon Pytys
Tytuł: Wygaszenie
Autor: Szymon Pytys
Projekt okładki: Magdalena Szymala
Redakcja ikorekta: Justyna Topolska
Skład iprzygotowanie do druku: Krzysztof Bukowski
Wydanie I, Lublin 2025
ISBN druk: 978-83-977067-0-5
ISBN PDF: 978-83-977067-1-2
ISBN EPUB: 978-83-977067-2-9
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana wjakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody autora.
Wprojekcie wykorzystano licencjonowane fonty: Palatino iMinion Pro.
Druk: SOWA – www.sowadruk.pl
Operacja wygaszenie rozpoczęta.
Data rejestracji: brak.
Sygnatura użytkownika: [niezidentyfikowana].
Jeśli to czytasz — aktywujesz sekwencję.
Nie zadawaj pytań. Nie wszystko wymaga odpowiedzi.
Nie ufaj narracji — poszukuj rytmu.
Zanim wejdziesz głębiej, odbierz dostęp do:
wygaszenie_0
Zawiera:
– Tajna lista 10 pytań, które pomagają rozpoznać ukryte schematy,
– Wyselekcjonowaną listę filmów iksiążek, które inspirowały tę powieść.
Wejdź na: wygaszenie.pl/folder0
Hasło dostępu otrzymasz po zapisie. Nie udostępniaj dalej.
Jeśli link nie działa — znaczy, że miał nie działać dla wszystkich.
P
Jeśli nie rozumiesz wszystkiego — dobrze.
Jeśli czujesz coś więcej — jeszcze lepiej.
System monitoruje tylko brak reakcji.
[podstępl: aktywny | czytaj dalej]
Jeśli widzisz tylko kreski ikropki, nie widzisz nic. Jeśli czytasz je jako głos – może zrozumiesz…
Przez całe życie powtarzano mi, że wcale nie chodzi ocel, tylko odrogę do niego.
Wtedy tego nie rozumiałem. Myślałem, że to tylko ładna fraza – coś, co dobrze brzmi wustach ludzi, którzy nie osiągnęli tego, co chcieli.
Kiedy jesteś młody, myślisz, że dojdziesz gdzieś. Że będzie jakiś moment, jakiś dzień, wktórym poczujesz: dotarłem.
Ale ten dzień nie przychodzi. Bo nie istnieje.
Nie ma miejsca, wktórym można się zatrzymać iodpocząć.
Każdy wyznaczony cel znika, zanim go dotkniesz.
Bo życie – to nie jest linia zpunktem końcowym. To wieczne stawianie stóp na czymś, co się przesuwa.
Cel można zgubić. Można go zmienić.
Ale droga zawsze zostawia ślad.
Widziałem ludzi, którzy szli przez życie zmapą wręku, amimo to gubili siebie.
Byli świetnie zorganizowani. Wiedzieli, czego chcą.
Ale nie potrafili zrozumieć, że droga wymaga czegoś więcej niż planu.
Wymaga obecności.
Świadomości każdego kroku.
Tego, co czujesz, gdy wszystko idzie dobrze.
Itego, co ciąży, gdy zostajesz sam.
Szkoły, instytucje, systemy – nastawione są na cele. Uczą, jak wygrywać, jak być pierwszym, jak nie popełniać błędów. Ale nie pokazują, jak żyć zpomyłką. Jak iść dalej, kiedy droga nagle zmienia kierunek. Nie uczą, jak wybaczyć sobie, że nie byłeś dość szybki, dość cichy, pokorny czy dobry.
Inie chodzi oto, że nie warto mieć celu. Chodzi oto, by ten cel nie pożarł cię po drodze.
Bo wtedy przestajesz być sobą. Stajesz się jego cieniem. Jego ofiarą.
Anajwiększą tragedią nie jest to, że nie dojdziesz.
Tylko to, że po drodze przestaniesz istnieć.
Widziałem to tysiące razy.
Ludzi, którzy gonili.
Którzy mieli plan.
Iktórzy nie zauważyli, kiedy przestali patrzeć innym woczy.
Kiedy ich głosy stały się puste.
Kiedy ich dłonie nie miały już ciepła.
Bo całe ich życie było sprintem do czegoś, co itak ich nie uratowało.
Wmoim świecie cel był wszystkim.
Misja. Wynik. Raport.
Liczyło się tylko to, co dało się zmierzyć. Ajeśli nie dało się zmierzyć – nie istniało.
Tylko że ja istniałem.
Każdego dnia.
Nawet kiedy nie miałem już siły myśleć.
Nawet kiedy nie rozumiałem – po co.
Iteraz wiem, że to właśnie było najważniejsze – iść, nie wiedząc, co będzie dalej.
Nie dla wyniku.
Dla samego ruchu.
Bo droga to nie linia.
To nie wyścig.
Droga to doświadczenie.
To historia – nie tylko twoja, ale też wszystkich, którzy szli przed tobą.
Droga to wybór.
Codzienny.
Czasem bolesny.
Czasem niewidoczny.
Ale to właśnie te wybory kształtują nas najbardziej.
Nie sukcesy. Nie nagrody.
Tylko to, co robisz, kiedy nikt nie patrzy.
Kiedy jesteś tylko ty itwoje sumienie.
Niektóre momenty zmieniają człowieka na zawsze.
Ale to nie wielkie przełomy.
To raczej mikrosekundy, których nikt nie zauważa.
To chwila, wktórej nie oddzwaniasz.
Wktórej nie odwracasz się, kiedy ktoś odchodzi.
Wktórej nie zadajesz pytania, bo boisz się odpowiedzi.
Tak właśnie buduje się drogę.
Nie zkamieni.
Zprzemilczeń.
Zdecyzji, których nikt nie śledzi.
Idlatego, kiedy ktoś mówi, że wszystko jest po coś – mam ochotę zapytać: „Aco, jeśli nie jest? Co, jeśli pewne rzeczy po prostu się dzieją?”.
Bez planu.
Bez sensu.
Bez ratunku.
Itrzeba przez nie przejść – nie po to, by coś zyskać, ale po to, by nie przestać być sobą.
Może właśnie dlatego ta myśl została ze mną do dziś: że nie chodzi ocel, tylko odrogę do niego.
Bo cel może się zmienić.
Może przestać istnieć.
Ale to, jaką drogą szedłeś – zostaje wtobie na zawsze.
Wtwoim spojrzeniu.
Wtwoich gestach.
Wtwoim milczeniu.
Iczasem myślę, że najważniejsze pytanie nie brzmi:
„Czy dotarłeś?”.
Tylko:
„Czy byłeś sobą, kiedy szedłeś?”.
Bo może oto chodzi wżyciu – nie dojść gdzieś, ale nie zgubić siebie po drodze.
Nie wyprzeć się swoich myśli.
Nie uciszyć serca.
Nie udawać, że wszystko jest dobrze, kiedy nie jest.
Bo czasem to nie świat się wali.
To ty się sypiesz wśrodku.
Po cichu.
Kawałek po kawałku.
Iwtedy droga przestaje być tylko twoja.
Zaczyna prowadzić przez miejsca, których nie chciałeś odwiedzać.
Przez decyzje, których nie chciałeś podejmować.
Przez ludzi, których nigdy nie miałeś ranić.
Bo nikt nigdy mnie nie ostrzegł, że droga może prowadzić przez czyjeś sumienie.
Że możesz być pewien celu, amimo to niepewny siebie.
Nie dlatego, że nie wiesz, co robić.
Tylko dlatego, że nagle nie masz pojęcia, czyje decyzje podejmujesz.
Swoje?
Przełożonych?
Czy tej drugiej wersji siebie, którą zbudowałeś, żeby przetrwać?
Iwtedy zostaje ci tylko jedno pytanie: „Czy to wszystko naprawdę robisz jeszcze ty?” Jeśli wogóle zostało coś, co można nazwać „sobą”.