39,99 zł
Ten przyprawiający o dreszcze bestsellerowy kryminał wziął Japonię szturmem – z przerażająco świeżym podejściem do zbrodni i horroru. Seria pozornie niewinnych obrazków wciąga czytelnika w niepokojącą sieć nierozwiązanych zagadek i zaburzonych osobowości.
Czy zdołasz poznać tajemnicę tych dziwnych dziewięciu obrazków?
Wrzucony na bloga rysunek ciężarnej kobiety z włosami rozwianymi na wietrze.
Obrazek z zamazanym na szaro mieszkaniem w bloku, sporządzony przez zaginione dziecko.
Szkic górskich zboczy, narysowany drżącą ręką przez znalezioną w górach ofiarę morderstwa…
Co każdy z nich miał do przekazania? Jaka prawda kryje się w dziewięciu obrazkach? Gdy poznacie rozwiązanie, wszystkie elementy układanki połączą się w jedną całość…
„Coś, czego jeszcze nie było. Cudownie makabryczna i wyjątkowo przebiegła książka. Pozornie niezwiązane ze sobą historie łączą się ze sobą w jeden zagmatwany węzeł, który Uketsu w mistrzowski sposób rozwiązuje przed czytelnikiem.” – G. T. Karber, autor bestsellera Murdle. 100 zagadek kryminalnych.
„Uketsu to prawdziwy innowator, mistrz cichego horroru.” – Janice Hallett, autorka bestsellera Zrzutka Haywardów
Uketsu - wiek, płeć, imię i nazwisko nieznane. W 2021 roku zadebiutował powieścią "Dziwny dom".
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 206
– Pokażę teraz państwu pewien obrazek.
Do tablicy w sali wykładowej uniwersytetu przypięty był rysunek. Tomiko Hagio, psycholożka, wskazuje na niego i mówi:
– Prowadzę tu teraz dla państwa wykład, ale wcześniej jako psycholożka i terapeutka pracowałam z wieloma pacjentami. Ten obrazek to kopia rysunku sporządzonego przez pewną dziewczynkę, którą badałam, gdy dopiero zaczynałam karierę. Nazwijmy ją na potrzeby tego wykładu Ako. Kiedy Ako miała jedenaście lat, policja zatrzymała ją za zabójstwo matki. – Po tych dwóch ostatnich szokujących słowach przez pełną studentów salę przebiegł szmer głosów.
– W trakcie diagnozy postanowiłam skorzystać z testu kota. Pacjenta prosi się o narysowanie kota, a następnie analizuje jego stan mentalny na podstawie sporządzonego obrazka. Mówi się, że obrazek to zwierciadło duszy, i faktycznie w rysunkach zawsze w jakiś sposób objawia się wnętrze ich twórcy. Szczególnie cennych informacji dostarczają rezultaty poleceń „narysuj osobę”, „narysuj drzewo” oraz „narysuj dom”. Co zatem widzą państwo tutaj dziwnego? – Hagio rozejrzała się po sali.
Studenci ze zdumionymi minami wpatrywali się w przymocowany do tablicy wydruk rysunku.
– Nie wiedzą państwo? Na pierwszy rzut oka z pewnością wygląda to jak zwyczajny dziecięcy rysunek. Tu i ówdzie widać na nim jednak bardzo niecodzienne rzeczy. Proszę spojrzeć najpierw na usta znajdującej się pośrodku dziewczynki.
Są rozmazane i jakby trochę brudne. Ako nie umiała dobrze narysować ust i wielokrotnie wycierała je gumką, i zaczynała od nowa. W innych miejscach potrafiła jednak za pierwszym razem narysować równą linię. Dlaczego więc tylko w przypadku ust tyle razy ponosiła porażkę? Odpowiedź na to pytanie pomoże rozwikłać zagadkę jej mentalnego stanu. Matka Ako stosowała wobec niej przemoc. Dlatego w jej obecności Ako ciągle zmuszała się do uśmiechu i starała się nie rozzłościć swojej prześladowczyni. Tak naprawdę czuła lęk, ale na twarzy zawsze miała grzeczny uśmiech. W czasie rysowania przypominała sobie, że jeśli nie będzie się grzecznie uśmiechać, zostanie skrzywdzona. To dlatego trzęsła się jej ręka i nie umiała dobrze narysować ust. Jej cierpienie widać także po sposobie, w jaki został narysowany znajdujący się obok dom.
Nie ma drzwi. Bez drzwi nie da się wejść do środka. Ten dom symbolizuje serce Ako. „Nie chcę, by ktokolwiek się do mnie zbliżył”, „Chcę być tu sama”. Objawia się tu właśnie pragnienie ucieczki przed światem. Wreszcie proszę też zwrócić uwagę na rysunek drzewa.
Końce gałęzi są spiczasto zaostrzone niczym kolce. Takie gałęzie widać od czasu do czasu na rysunkach sporządzanych przez osoby winne przestępstw. Można powiedzieć, że są wyrazem dojmującego pragnienia, żeby zrobić komuś krzywdę, żeby przebić kogoś na wylot. Na podstawie takich właśnie informacji psycholog musi postawić badanemu właściwą diagnozę. – Hagio rozejrzała się po twarzach słuchaczy i zakończyła wywód.
– Uznałam, że Ako, która narysowała ten obrazek, ma duże szanse, żeby się zresocjalizować. Wiedzą państwo dlaczego? Proszę spojrzeć jeszcze raz na znajdujące się na rysunku drzewo. Tym razem nie na gałęzie, ale na jego pień. Widzą państwo? W dziupli mieszka ptak. Osoby, które tworzą tego rodzaju rysunki, często bywają opiekuńcze oraz wykazują silną miłość macierzyńską. Rysunek ptaka w dziupli wyraża pragnienie, by chronić słabszych od siebie, by pozwolić im zamieszkać w bezpiecznym miejscu. Pod całą tą złością i agresją Ako kryła się łagodna, dobra dziewczyna. Jeśli pozwoli się jej spędzać czas ze zwierzętami albo z małymi dziećmi, na nowo obudzi się w niej wrażliwość, a pragnienie agresji powoli zniknie. Tak uważałam. Do dziś jestem przekonana o słuszności mojej ówczesnej diagnozy. Ako podobno została niedawno szczęśliwą mamą.
Rozdział 1
Obrazek dziewczyny z włosami rozwianymi na wietrze
19 maja 2014 roku
Choć był środek nocy, w starym mieszkaniu we wschodniej części Tokio nadal paliło się jasne światło. Mieszkanie zajmował Shūhei Sasaki, dwudziestojednoletni student. Zwykle o tej porze uczył się do pisemnych egzaminów do pracy1 albo poprawiał CV, ale dziś wyjątkowo wpatrywał się jak zahipnotyzowany w ekran komputera.
– Więc to ten blog, o którym mówił Kurihara… – wymknęło mu się na głos.
Kurihara to nazwisko młodszego kolegi z uniwersyteckiego klubu badań okultystycznych, do którego należał też Sasaki. Przypadkiem spotkali się po południu w uniwersyteckiej stołówce i zjedli razem obiad. Sasaki, ostatnio tak zajęty szukaniem pracy, że rzadko zaglądał do klubu, z przyjemnością i z pewną nostalgią spędził czas na rozmowie z kolegą.
Kiedy już opowiedzieli sobie nawzajem, co nowego, przedyskutowali klubowe plany na letni obóz i tym podobne, rozmowa naturalnie wróciła do ich wspólnego ulubionego tematu: zjawisk paranormalnych.
– Zbierasz ostatnio jakieś informacje, Sasaki? – Kurihara zapytał z poważnym wyrazem twarzy. „Zbieranie informacji” oznaczało oczywiście oglądanie i czytanie dzieł podejmujących interesujący ich temat.
– Nie. Kompletnie nie mam czasu. Ani na książki, ani na filmy, ani na internet.
– To pokażę ci coś dobrego. Znalazłem ostatnio naprawdę dziwnego bloga.
– Bloga? Jakiego?
– Dziennik uczuć Rena Nanashino. Na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie zwyczajnym blogiem, ale jest w nim coś dziwnego… Coś naprawdę dziwnego. Gwarantuję, że się przestraszysz. Koniecznie musisz go przeczytać.
– Hm…
Na ile Sasaki go znał, Kurihara był raczej chłodnym człowiekiem. Zawsze trzymał się na dystans i zachowywał postawę osoby, której nie dotyczą cudze sprawy. Widząc go teraz, jak mówi o czymś z takim zapałem, Sasaki nie mógł powstrzymać wrażenia, że dzieje się coś dziwnego.
Północ. W pokoju rozlega się tylko cykanie zegara. Sasaki przełknął nerwowo ślinę i otworzył bloga, którego adres przekazał mu Kurihara.
Blog nie wydał mu się przerażający, lecz raczej wzbudził w nim nostalgię. Kiedyś blogów było wszędzie pełno.
Blogi to strony internetowe, które pozwalają w łatwy sposób publikować w internecie zdjęcia lub krótkie teksty. Ich treść może być najróżniejsza. Osobisty pamiętnik, wpisy dotyczące zainteresowań autora, polityczne bolączki, absolutnie cokolwiek. Ta dowolność tematu stała się przyczyną ich sukcesu i w pewnym momencie prawie każdy jakiegoś pisał. W ciągu ostatnich kilku lat blogowy boom zdążył jednak minąć i obecnie blogi nie cieszyły się już taką popularnością.
Wnioskując z tytułu, autorem lub autorką tego bloga zapewne był Ren Nanashino. Zapisane jako „七篠” Nanashino wyglądało na pierwszy rzut oka na nazwisko, ale może było to zapisane fonetycznie znakami słowo „nanashi-no”, czyli „Anonimow(y/a)”. Nie „Autor anonimowy”, ale „Anonimowy Ren”. Dziennik uczuć był już jednoznaczny.
Pod tytułem bloga widać było najnowszy wpis. Dodany 28 października 2012 roku, czyli prawie półtora roku wcześniej. Od tamtej pory nikt nie zamieszczał nowych tekstów.
Ostatnia notka brzmiała następująco:
Do najukochańszej osoby 28.11.2012
Z dniem dzisiejszym zawieszam działalność bloga. Zauważyłem, jaka tajemnica kryje się w tamtych trzech obrazkach.
Nigdy nie zrozumiem w pełni, jak bardzo musiałaś cierpieć.
Nie wiem, jak okropną popełniłaś zbrodnię.
Nie umiem Ci wybaczyć. Nie umiem też jednak przestać Cię kochać.
Ren
Sasaki kilkakrotnie przeczytał ten krótki, ale niepokojący tekst. Im więcej razy go czytał, tym bardziej wydawał mu się zagadkowy. „Najukochańsza osoba”, „tajemnica trzech obrazków” i „jaką popełniłaś zbrodnię”… Nie mógł zrozumieć, do czego odnoszą się te słowa.
Żeby rozwiązać zagadkę ostatniej notki, postanowił przeczytać starsze wpisy. Pierwszy z nich widniał pod datą 13 października 2008 roku. Oto jego treść:
Dzień dobry!13.10.2008
Dziś postanowiłem zacząć pisać bloga. Najpierw się przedstawię: nazywam się Ren Nanashino. Tak naprawdę chciałem tu wrzucić moje zdjęcie, ale powiedziano mi, że niebezpiecznie jest zdradzać dane osobowe w internecie, więc zamiast tego macie tu mój portret:
Narysowała go moja żona. Ma na imię Yuki. Jest ode mnie o sześć lat starsza. Wiecie, typ starszej siostry.
Gdy poprosiłem ją, żeby stworzyła mój portret, bo chcę pisać bloga, nie czekałem nawet pięciu minut. Wcześniej pracowała jako ilustratorka – widać, prawda? Super rysuje!
Ale z drugiej strony, czy jednak nie za bardzo mnie upiększyła?
W każdym razie zamierzam pisać o naszej chaotycznej codzienności. Chcę każdego dnia dodawać nowe notki. Zostańcie ze mną!
Ren
Rocznica15.10.2008
Dzień dobry, to ja, Ren! Obiecywałem, że będę codziennie dodawać nowe wpisy, ale wczoraj byłem taki zmęczony, że zasnąłem bez pisania. Dziś jest nowy dzień!
15 października to dla nas bardzo ważna data. Dzisiaj mija rok od dnia, w którym Yuki i ja wzięliśmy ślub!
Kupiłem cały wielki tort, żeby to uczcić. Drogi, ale niesamowicie pyszny. Tak dobry, że zjadłem dwa kawałki. Yuki gniewała się, że przez to obżarstwo na pewno utyję (^_^);;;
Pozostałe cztery Kawałki schowałem do lodówki na jutro. Już się nie mogę doczekać!
Ren
Takie wpisy pojawiały się na blogu cztery–pięć razy w tygodniu – „Zjadłem to i to”, „Pojechaliśmy do XY” – takie tematy stanowiły nieszkodliwą treść większości z nich i w żadnym nie było widać śladu „zbrodni” ani „cierpienia”, o których wspominała ostatnia notka.
Ważne!25.12.2008
To znowu ja!
Yuki od rana źle się czuła, więc przed południem poszliśmy do szpitala. Okazało się, że jest w ciąży!
Gdy Yuki się dowiedziała, zaczęła skakać z radości. Nie można sobie wyobrazić lepszego prezentu na Boże Narodzenie.
Więc teraz całkiem oficjalnie: zostaniemy rodzicami!
Ren
Od tego dnia blog zapełnił się opowieściami o mającym się narodzić dziecku. Powtarzały się opisy, w których widać, jak Ren troszczy się o zdrowie Yuki i jednocześnie nie może doczekać ich dziecka.
Z porannymi mdłościami nie ma żartów3.01.2009
Dzisiaj znowu Yuki strasznie męczą mdłości. Ledwo spróbowała noworocznych potraw! Nie mogę jej w żaden sposób pomóc, najwyżej głaszczę ją po plecach. Czuję się taki bezsilny.
Często się mówi, że przy mdłościach ma się ochotę na kwaśne rzeczy, ale to się nie sprawdza w każdym przypadku. Yuki mówi, że da radę bez obrzydzenia zjeść jogurt, więc dziś nasza lodówka wypełniła się jogurtami!
Zaraz idę do sklepu uzupełnić zapasy!
Ren
Brzuszek8.02.2009
Dziś weszliśmy w trzynasty tydzień ciąży. Poranne mdłości nadal nie minęły.
Znowu kupiłem mnóstwo jogurtów. Yuki próbowała różnych, ale ostatecznie najlepiej znosi jogurt z aloesem.
Ale wróćmy do tytułowego tematu: Yuki powoli robi się ciążowy brzuszek! Naprawdę czuje się, że dziecko rośnie. Strasznie się cieszę!
Ren
Hanami216.03.2009
Mdłości wreszcie się uspokoiły, więc mogliśmy razem gdzieś wyjść.
Zdecydowaliśmy się na pobliski park. Kwiaty wiśni nie były jeszcze w pełnym rozkwicie, ale wyglądały naprawdę pięknie.
Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy o dziecku. Na jakie zajęcia pozalekcyjne je poślemy? Jakie anime najpierw mu pokażemy? Takie tam zwyczajne sprawy. Może trochę się pośpieszyliśmy, ale naprawdę strasznie się cieszę na nasze wspólne życie z dzieckiem.
Chciałbym też pomyśleć nad imieniem, ale nie wiemy jeszcze, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Na to musimy jeszcze zaczekać. Uznaliśmy we dwoje, że dziewczynkę fajnie będzie nazwać Sakura3!
Ren
W tej części bloga dominowały opisy szczęśliwego małżeńskiego życia. Jednak w maju, gdy Yuki była w połowie ciąży, pojawiły się pierwsze czarne chmury.
Ultrasonografia18.05.2009
Dzisiaj miałem w pracy wolne, więc poszliśmy we dwoje na badanie USG. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć dziecko i strasznie się wzruszyłem!
Wygląda jednak na to, że płód ma położenie miednicowe podłużne.
Słyszałem, że w takich przypadkach poród może być bardzo trudny, więc okropnie się zaniepokoiłem, ale pouczono mnie, że w tej fazie ciąży dziecko jest małe i ciągle krąży w brzuszku, więc może jeszcze wrócić na właściwą pozycję. Co za ulga! Uff!
Jedno tylko mnie zaszokowało. Przy położeniu miednicowym podłużnym płodu organy seksualne dziecka są zasłonięte przez miednicę mamy i nie da się poznać płci. Wygląda na to, że jeszcze potrwa, zanim będziemy mogli wybrać imię…
Ren
Położenie miednicowe podłużne oznacza, że płód, który normalnie powinien opuścić organizm matki głową do przodu, obrócił się w macicy o 180 stopni i najpierw urodzą się nóżki. Ten problem będzie jeszcze w przyszłości odgrywał ważną rolę w życiu Rena i Yuki.
Dajmy z siebie wszystko!20.07.2009
Poszliśmy na badanie.
Dziecko nadal leży w pozycji podłużnej. Na tym etapie ciąży dzieci prawie nigdy nie przybierają właściwej pozycji bez pomocy.
Nauczono nas gimnastyki, która ma pomóc dziecku przyjąć prawidłową pozycję. Zamierzamy robić te ćwiczenia codziennie w domu. Chcę wspierać Yuki z całych sił!
We dwoje damy radę!
Ren
Ale gorąco!17.08.2009
Poszliśmy na badanie.
Przez ostatnie dwa miesiące robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale pozycja dziecka nie uległa zmianie. Yuki była w szoku.
Trochę się uspokoiła, gdy usłyszała, że przy właściwych przygotowaniach dziecko w pozycji podłużnej też może urodzić się całe i zdrowe. Na doświadczonej położnej naprawdę można polegać!
Wygląda na to, że dopiero po porodzie się dowiemy, czy nasze dziecko to chłopiec, czy dziewczynka (^_^)
W drodze powrotnej poszliśmy do kawiarni na sok. Yuki wypiła aż dwie szklanki. Ostatnio nie ustaje upalna pogoda i ciągle chce jej się pić.
Musi przecież nawadniać się za dwoje!
Ren
W końcu w dzień poprzedzający planowany dzień rozwiązania w Yuki następuje dziwna zmiana.
Macierzyński blues3.09.2009
Dziś Yuki nagle się rozpłakała. Zapytałem ją o powód, ale nic nie chciała powiedzieć, więc bardzo się martwię. To pewnie depresja przedporodowa.
Głaskałem ją po plecach, póki się nie uspokoiła.
Poród już niedługo. Nic dziwnego, że jest zestresowana.
Muszę stać się mężem, na jakim będzie mogła polegać…
Ren
Portret dziecka4.09.2009
Yuki zmieniła się dziś nie do poznania – jest pełna energii! Co więcej, pierwszy raz od dawna narysowała obrazek!
Ale śliczny! Mówiła, że rysowała go, wyobrażając sobie nasze mające się narodzić dziecko. Czemu przebrała je za Świętego Mikołaja? Gdy ją o to spytałem, powiedziała, że to dziecko będzie naszym Mikołajem.
Musiałem się chwilę zastanowić, zanim zrozumiałem, o co jej chodzi. Przecież dowiedzieliśmy się o ciąży w zeszłoroczne święta! Od tamtego dnia minęło już dziewięć miesięcy. To jednocześnie bardzo długo i bardzo krótko.
Ren
Plany na przyszłość5.09.2009
Dziś przedstawię Wam następny rysunek spod ręki Yuki!
Mówiła, że wyobraziła sobie, jak będzie wyglądało nasze dziecko, gdy dorośnie. Określiła to mianem „planów na przyszłość”.
Ostatecznie dziecko nie zmieniło pozycji i nie poznaliśmy jego płci, więc Yuki narysowała je tak, żeby mogło wyglądać na jedną i drugą.
Widać rękę profesjonalnej ilustratorki! Zwyczajny człowiek nie ma takiej wyobraźni.
Na wczorajszym obrazku znalazła się też liczba, więc dziś zapytałem Yuki, co oznacza. Powiedziała jednak tylko, że to tajemnica. No cóż, za nic się nie domyślę.
Ren
Jak dwie krople wody6.09.2009
Dziś wieczorem zamówiłem jedzenie na wynos w barze z makaronem gryczanym. Z tempurą jest naprawdę pyszne!
Yuki narysowała dzisiaj kolejny plan na przyszłość.
Oto nasze dziecko jako dorosły!
Wiatr rozwiewa mu włosy! Nieźle, co? Yuki powiedziała, że rysowała z gorącym pragnieniem, żeby tak wyglądało nasze dziecko, jeśli będzie dziewczynką. Wyszła podobna jak dwie krople wody do Yuki! Jeśli faktycznie będzie przypominać mamę, wyrośnie na prawdziwą piękność.
Wersję z chłopcem Yuki ma narysować jutro. Nie mogę się doczekać!
Ren
Jak dwie krople wody?…7.09.2009
Już tylko trzy dni do wyznaczonego terminu rozwiązania! Niepokoi mnie poród, ale chcę jak najszybciej zobaczyć nasze dziecko.
Dzisiejszy „plan na przyszłość” to nasze dorosłe dziecko w wersji męskiej. Yuki mówi, że narysowała go tak, żeby przypominał tatę…
Ale ja przecież nie jestem taki przystojny! Chociaż oczywiście się cieszę.
Ren
Modlitwa8.09.2009
Do porodu jeszcze dwa dni!
Jesteśmy przygotowani na wszystko. Wody mogą teraz odejść w każdej chwili!
Yuki wydaje się bardzo nerwowa. Mimo to narysowała nowy obrazek. Mówi, że uspokajają ją prace ręczne.
W dzisiejszym „planie na przyszłość” widzimy chyba przyszłość dość odległą. Yuki narysowała nasze dziecko, gdy zostanie babcią. Ma na sobie białe ubranie – ale o co się modli? Gdy nasze dziecko osiągnie ten wiek, nas obojga już pewnie dawno nie będzie na tym świecie… Ale nie chcę teraz myśleć o takich dołujących rzeczach! 😊
Jutro pewnie będzie rysunek dziadka. Nie mogę się doczekać!
Ren
To już jutro!9.09.2009
Jutro planowany dzień porodu! Cały wieczór nie mogę usiedzieć na miejscu. Tym razem to Yuki zaczęła się śmiać i kazała mi się uspokoić. W takich chwilach to kobiety są silniejsze.
Yuki jest już gotowa.
Mimo to nie mogła się dziś zmusić, żeby narysować jeszcze jeden obrazek, więc z zapowiadanego dziadka na razie nici. Przepraszam, jeśli ktoś z Was chciał go zobaczyć!
Przez następne kilka dni będziemy pewnie strasznie zajęci, więc na razie nie spodziewajcie się na blogu niczego nowego. W następnej notce pewnie będę mógł opisać poród!
Do zobaczenia wkrótce!
Ren
Następny wpis pojawił się jakiś miesiąc później.
Smutna informacja11.10.2009
Dawno mnie tu nie było. To ja, Ren.
Wreszcie trochę się uspokoiłem, więc mogę Wam wszystko napisać.
Yuki zmarła.
Nasze dziecko urodziło się całe i zdrowe. Wody odeszły wyznaczonego dnia i natychmiast poszliśmy do szpitala. Na początku wszystko układało się dobrze, ale odkąd Yuki zaczęła mieć skurcze, minęło kilka godzin i dziecko nadal się nie pokazywało. W końcu jej stan nagle się pogorszył i trzeba było przeprowadzić operację. Dziecko udało się uratować, ale Yuki zmarła na stole operacyjnym.
Miesiąc po jej śmierci minął w mgnieniu oka. Byłem tak okropnie zajęty opieką nad dzieckiem i organizowaniem pogrzebu Yuki, że aż brakło mi czasu, żeby się smucić. Jednak teraz, kiedy piszę te słowa, po policzkach ciekną mi łzy.
Jest ciężko. Ale muszę być silny dla dziecka.
Dam z siebie wszystko!
Ren
Sasaki przez chwilę wpatrywał się w szoku w ekran komputera. Nie umiał sobie poradzić z własnymi emocjami. I Yuki, i Ren byli w końcu zupełnie nieznanymi mu ludźmi. Bloga zaczął czytać z czystej ciekawości.
Teraz jednak zauważył, że w miarę czytania coraz bardziej angażował się emocjonalnie w dalsze losy pary. Ogarnęła go nieznana mu do tej pory żałoba.
Jakie życie mogło czekać samotnego ojca z dzieckiem?
Zdał sobie sprawę, że zależy mu na tych dwojgu. Pragnął, żeby Ren poradził sobie ze śmiercią Yuki i żył szczęśliwie z dzieckiem.
Z tą myślą kliknął na następny wpis bloga. Otworzyła się kolejna strona.
Sasaki sam nie wiedział, co myśleć, gdy zobaczył jej tytuł.
Była to ta sama notka, którą Sasaki przeczytał na początku. Oznaczało to, że po ostatnim wpisie, w którym poinformował o śmierci żony, Ren nie zamieszczał na blogu żadnych nowych treści aż do tego ostatniego. Sasaki uważnie przeczytał wpis jeszcze raz.
„Do najukochańszej osoby”… To sformułowanie zapewne odnosi się do Yuki. Wpis był zaadresowany do zmarłej żony Rena.
„Jak okropną popełniłaś zbrodnię”… Żadna z zamieszczonych na blogu notek nie zawierała opisów sugerujących, że Yuki popełniła jakąś zbrodnię.
„Nie umiem Ci wybaczyć”. Ren nie umiał wybaczyć żonie, którą tak bardzo kochał. Co to mogło oznaczać?
„Jaka tajemnica kryje się w tamtych trzech obrazkach” – obrazki musiały odnosić się do tamtych rysunków z „planami na przyszłość”, które Yuki zaczęła tuż przed porodem.
Obrazki, które utalentowana kobieta narysowała, wyobrażając sobie mające przyjść na świat dziecko. Niezbyt często ktoś robi coś podobnego, ale nie było też w tym nic szczególnie dziwacznego. W czasie rysowania Yuki musiała gorąco pragnąć, żeby dziecko rosło zdrowo i długo żyło.
Ren jednak odkrył w którychś trzech z tych pięciu rysunków ukrytą w nich tajemnicę. Jaka ona mogła być? Sasaki miał wrażenie, że stoi bezradnie przed niemożliwą do rozwiązania zagadką.
Nie był jednak zupełnie pozbawiony wskazówek. Na każdym z obrazków dopisano cyfrę. Na każdym z pięciu rysunków znajdowała się dokładnie jedna. Zapytana o ich znaczenie, Yuki odpowiedziała wymijająco, że to tajemnica. Z pewnością to w nich krył się klucz do rozwiązania zagadki.
Sasaki włączył drukarkę, wydrukował wszystkie pięć obrazków i ułożył je w kolejności według zapisanych na nich cyfr. Numer 1 widniał przy noworodku, numer 2 przy staruszce, numer 3 przy dorosłej dziewczynie, numer 4 przy dziecku i numer 5 przy dorosłym mężczyźnie. Kolejność nie miała nic wspólnego z wiekiem przedstawionych na rysunkach postaci.
– Seria zaczyna się od noworodka, potem postać stopniowo się starzeje, potem znowu wraca do dzieciństwa, a potem znowu jest dorosła? Nic nie rozumiem. – Sasaki westchnął i położył się na podłodze. Gdy wyjrzał przez okno, niebo prawie już pojaśniało. Zbliżał się ranek.
– Muszę się chwilę zdrzemnąć… – Sasaki położył się spać, by przygotować się na wykład, który miał zacząć się o 10.30.
Po dwunastej stołówka natychmiast wypełniała się ludźmi. Żeby załapać się na miejsce siedzące, trzeba było zaczaić się, zanim wybije południe. Sasaki wypadł pędem z porannego wykładu i pobiegł do stołówki.
Nie zależało mu na obiedzie. Chciał się spotkać z Kuriharą.
Bieg się opłacił. Stoły w większości były nadal wolne. Teraz trzeba było tylko znaleźć Kuriharę… ale Sasaki nigdzie go nie widział. Może Kurihara jeszcze nie przyszedł z wykładu?
Wreszcie Sasaki uznał, że w takim razie wykupi talon na posiłek, a wtedy ktoś klepnął go od tyłu w ramię.
– Sasaki! Znowu się spotykamy. Widziałem, jak przed chwilą biegłeś jak szalony. Aż tak zgłodniałeś? – odezwał się Kurihara..
Z miskami z curry usiedli naprzeciwko siebie przy stole.
– Przeczytałem bloga, o którym mówiłeś – przyznał Sasaki.
– Jest naprawdę dziwny, nie?
– Tak mi nie dawał spokoju, że kompletnie się nie wyspałem. Długo się zastanawiałem, ale ostatecznie nic nie rozumiem. To serio niesamowity blog.
– No widzisz!
– Bez ostatniego wpisu byłby jak zwykły blog kochającego się małżeństwa – stwierdził Sasaki.
– Naprawdę tak sądzisz? – Kurihara nieoczekiwanie rzucił mu przenikliwe spojrzenie. Sasaki wzdrygnął się zaskoczony. – Też uważam, że ostatni wpis jest jakiś dziwny. Ale nie tylko o to chodzi. Cały ten blog jest jakiś nienormalny.
– Co masz na myśli?
– Na przykład to, że wpisy dodane po narodzinach dziecka zostały skasowane – zaczął Kurihara.
– Jak to skasowane?
– Zobaczysz, jak ponownie przeczytasz ostatni wpis. Poczekaj chwilkę. – Kurihara wyciągnął z torby plik spiętych zszywką kartek i położył go na stole. Były to wydrukowane wpisy z bloga.
– Kurihara… Czy ty wydrukowałeś ten blog w całości?!
– No pewnie. Już wiele razy czytałem go po drodze na uniwerek, bo chcę rozwiązać zagadkę.
Do najukochańszej osoby28.11.2012
Z dniem dzisiejszym zawieszam działalność bloga. Zauważyłem, jaka tajemnica kryje się w tamtych trzech obrazkach.
Nigdy nie zrozumiem w pełni, jak bardzo musiałaś cierpieć.
Nie wiem, jak okropną popełniłaś zbrodnię.
Nie umiem Ci wybaczyć. Nie umiem też jednak przestać Cię kochać.
Ren
– To pierwsze zdanie jest kluczowe. „Z dniem dzisiejszym zawieszam działalność bloga”. Wystarczy pomyśleć logicznie. „Z dniem dzisiejszym zawieszam” pisze tylko osoba, która aż do momentu wypowiedzenia tego zdania cały czas kontynuowała jakąś czynność. To tak samo, jakby ktoś powiedział „od dzisiaj rzucam palenie” – wszyscy by przecież zrozumieli, że ta osoba jeszcze wczoraj paliła. Wobec tego „Z dniem dzisiejszym zawieszam działalność bloga” implikuje, że do tego momentu na blogu regularnie pojawiały się jakieś nowe treści.
– Ale jak widzimy, między wpisem o zakończeniu działalności bloga a wpisem o śmierci Yuki znajduje się kilkuletnia przerwa. Bardzo mnie to zaintrygowało. Czy to nie oznacza, że Ren przez cały ten czas tak naprawdę regularnie zamieszczał nowe wpisy? Tylko z jakiegoś powodu potem je wszystkie skasował?
Sasaki nie umiał mu odpowiedzieć.
– Skasowanie własnych wpisów na blogu to nic nadzwyczajnego. Ja sam skasowałem mojego bloga z przemyśleniami o Evie4, którego pisałem w liceum. Tylko sposób, w jaki Ren skasował swoje wpisy, jest trochę niecodzienny. Zostawił notki sprzed śmierci żony, ale skasował wszystkie po narodzinach dziecka. Jest w tym coś podejrzanego. Nie rozumiem, co nim powodowało.
– Faktycznie… Zupełnie nie zwróciłem na to uwagi – przyznał Sasaki.
– Ale to nie wszystko, co mnie zaintrygowało. Spójrz na wpis z 15 października.
Rocznica15.10.2008
Dzień dobry, to ja, Ren! Obiecywałem, że będę codziennie dodawać nowe wpisy, ale wczoraj byłem taki zmęczony, że zasnąłem bez pisania. Dziś jest nowy dzień!
15 października to dla nas bardzo ważna data. Dzisiaj mija rok od dnia, w którym Yuki i ja wzięliśmy ślub!
Kupiłem cały wielki tort, żeby to uczcić. Drogi, ale niesamowicie pyszny. Tak dobry, że zjadłem dwa kawałki. Yuki gniewała się, że przez to obżarstwo na pewno utyję (^_^);;;
Pozostałe cztery Kawałki schowałem do lodówki na jutro. Już się nie mogę doczekać!
Ren
– Pora na małą zagadkę! Ile kawałków tortu zjadła Yuki?
– Hm… Skoro złościła się na Rena, który zjadł dwa, że się obżera, to logiczne byłoby uznać, że sama zjadła jeden, nie?
– No właśnie. Gdyby zjadła więcej niż dwa, to przecież nie mogłaby robić takich uwag komuś, kto zjadł mniej. Wobec tego należy przypuszczać, że Yuki zjadła tamtego dnia jeden kawałek ciasta, a Ren dwa. Na później zostały cztery kawałki, więc tort musiał mieć w sumie siedem kawałków. Ren i Yuki podzielili zatem cały okrągły tort na siedem kawałków. Czy to nie dziwne? – zapytał Kurihara.
– Racja… Znacznie łatwiej byłoby podzielić okrągłe ciasto na osiem.
– Otóż to. Tak naprawdę musieli podzielić tort na osiem kawałków. Yuki zjadła jeden, Ren dwa, a cztery zostały na później. W sumie siedem. A więc co się stało z ostatnim, ósmym kawałkiem?
– Hm…
– Musiał go zjeść ktoś inny. Co innego to może oznaczać? Czy w domu Yuki i Rena oprócz ich dwojga nie mieszkała po prostu jeszcze jedna osoba?
– Serio?! Czy nie próbujesz na siłę tego wyjaśniać? Ren mógł przecież pomylić się w liczeniu…
– Ten wpis nie jest jedynym powodem, dla którego tak sądzę. W innych notkach też widać cień tajemniczego nieznajomego. Spójrz na najstarszy wpis.
Dzień dobry!13.10.2008
Dziś postanowiłem zacząć pisać bloga. Najpierw się przedstawię: nazywam się Ren Nanashino. Tak naprawdę chciałem tu wrzucić moje zdjęcie, ale powiedziano mi, że niebezpiecznie jest zdradzać dane osobowe w internecie, więc zamiast tego macie tu mój portret:
Narysowała go moja żona. Ma na imię Yuki. Jest ode mnie o sześć lat starsza. Wiecie, typ starszej siostry.
Gdy poprosiłem ją, żeby stworzyła mój portret, bo chcę pisać bloga, nie czekałem nawet pięciu minut. Wcześniej pracowała jako ilustratorka – widać, prawda? Super rysuje!
Ale z drugiej strony, czy jednak nie za bardzo mnie upiększyła?
W każdym razie zamierzam pisać o naszej chaotycznej codzienności. Chcę każdego dnia dodawać nowe notki. Zostańcie ze mną!
Ren
– Na początku wpisu mamy: „powiedziano mi, że niebezpiecznie jest zdradzać dane osobowe w internecie”. Ale kto powiedział Renowi, że nie chce, żeby jego bądź jej prywatne dane trafiły do sieci?
– Nie Yuki? – zasugerował Sasaki.
– Tak sądzisz? Spójrz na to zdanie: „Gdy poprosiłem ją, żeby narysowała mój portret, bo chcę pisać bloga, nie czekałem nawet pięciu minut”. Specjalnie jej wyjaśnił, że postanowił zacząć bloga. Czyli w tamtym momencie Yuki nie wiedziała jeszcze o tej decyzji.
– Wobec tego musimy ponownie wrócić do pytania, kto poradził Renowi, żeby nie umieszczał w internecie prywatnych danych. Moim zdaniem jest bardzo prawdopodobne, że mieszkał z nimi ktoś jeszcze. Nie wiem, kto to mógł być: jedno z rodziców, rodzeństwo albo przyjaciel? Jasne jest jednak, że Ren ukrywał istnienie tej osoby. Jej imię ani razu nie pojawia się na blogu. Od czasu do czasu możemy tylko przeczytać opisy sytuacji, które sugerują jej bądź jego obecność. Co mogło kierować Renem?
Sasaki poczuł trudny do wyjaśnienia lęk.
– Ale to dopiero początek – Kurihara ciągnął dalej.
– To jeszcze nie wszystko?
– Owszem. Najbardziej przerażające wydały mi się wzmianki o położeniu płodu.
Trochę się uspokoiła, gdy usłyszała, że przy właściwych przygotowaniach dziecko w pozycji podłużnej też może urodzić się całe i zdrowe. Na doświadczonej położnej naprawdę można polegać!
Gdy to przeczytałem, przeszedł mnie zimny dreszcz. Moja młodsza siostra też urodziła się w pozycji miednicowej podłużnej, więc dobrze o tym wiem, ale takie porody niezwykle często okazują się trudne. W dawnych czasach, gdy medycyna była mniej zaawansowana, wiele matek i dzieci traciło przez to życie. Dlatego właśnie w dzisiejszych czasach, gdy tylko stwierdzi się takie położenie płodu, ciężarna prawie zawsze otrzymuje zalecenie cesarskiego cięcia. Trafiają się oczywiście wyjątki. Ale w żadnym szanującym się szpitalu ciężarna nie usłyszy lekkomyślnego zapewnienia, że „przy właściwych przygotowaniach dziecko w pozycji podłużnej też może urodzić się całe i zdrowe”. I Yuki faktycznie zmarła.
– Czyli trafiła na lekarza konowała?
– Tak. W otoczeniu Yuki aż roi się od dziwnych elementów: tajemniczy współlokator, którego Ren za wszelką cenę pragnie ukryć, samo to zagadkowe pragnienie ukrycia współlokatora, absolutna niekompetencja jej lekarza…
– A co sądzisz o tych obrazkach, Kurihara?
– O tajemnicy trzech obrazków?
– Tak. Długo się nad tym zastanawiałem, ale nic nie przychodzi mi do głowy – wyznał Sasaki.
– Widziałeś zapisane na nich numery?
– No pewnie.
– To te liczby stanowią porządkującą je oś – oświadczył Kurihara.
– Pewnie tak. Ale gdy ułożyć numery od najmniejszego do największego, w wieku przedstawionych postaci nie widać żadnego porządku. Dla mnie to nie była żadna wskazówka.
– Cyfry można przecież układać na różne sposoby.
– Co masz na myśli? – zdziwił się Sasaki.
– Że porządek według osi czasu to nie wszystko.
– Kurihara… Nie mów mi, że zrozumiałeś, co się kryje w tych obrazkach!
– Owszem.
– Naprawdę?! No to dawaj!
– Hm… To trochę skomplikowane. Potrzeba tu pewnego narzędzia.
– Narzędzia?
– Ach, wiem! Nie wpadniesz dzisiaj do klubu? Tam będę mógł ci wszystko pokazać.
– Do klubu… Ostatnio w ogóle tam nie zaglądam. Głupio by mi było tak nagle… – zawahał się Sasaki.
– Co ty gadasz! Jesteś jednym z członków. Zawsze jesteś mile widziany.
– No nie wiem…
– Ależ oczywiście!
– No dobra. Niech to będzie mała przerwa od szukania pracy. Wpadnę potem – obiecał Sasaki, a Kurihara uśmiechnął się, słysząc te słowa.
– Super! Ostatnio tak rzadko do nas zaglądałeś, że naprawdę się stęskniliśmy.
– Nie wyglądasz mi na kogoś, kto szczególnie często tęskni. Jeśli w ogóle. Tylko teraz mam jeszcze wykłady. Do klubu pewnie nie zdążę przed szesnastą – usprawiedliwił się Sasaki.
– Żaden problem. A, proszę. To dla ciebie. – Kurihara podał Sasakiemu wydrukowane wpisy z bloga.
– Jesteś pewien? Nie chciałeś tego czytać po drodze na uniwerek?
– Żaden problem. Mam kilka kopii zapasowych.
– Ale cię to wciągnęło… Dobra, biorę to. Dzięki.
– Nie ma za co. Będę czekał w klubie. Pamiętaj, że te cyfry to klucz do zagadki!
W czasie popołudniowego wykładu Sasaki nieustannie wpatrywał się w wydruk, który dostał od Kurihary. Wykład słynął z tego, że profesor opowiadał anegdotki bez związku z tematem, więc nie tylko Sasaki, ale i wielu innych studentów spędzało ten czas w wybrany przez siebie sposób, na odsypianiu albo przygotowywaniu się do innych zajęć.
Tak czy inaczej, bez zatyczek do uszu głos profesora sam przyciągał uwagę obecnych. Sasaki leniwie przysłuchiwał się kolejnej anegdotce.
– Nie trzeba nawet sięgać po takie przykłady. Sztuka i architektura są ze sobą ściśle związane. To samo można powiedzieć o malarstwie. Wszyscy z państwa z pewnością znają Mauritsa Eschera, który słynął z iluzji optycznych. Escher studiował architekturę na uniwersytecie w mieście Haarlem i…
Iluzja optyczna…
Te słowa podpowiedziały mu pewien pomysł. A jeśli rysunki sporządzone przez Yuki miały być właśnie iluzjami optycznymi?
Sasaki nie znał się na sztuce, ale widział kilka wykorzystujących optyczne iluzje obrazków, jak te, które mogły przedstawiać albo zająca, albo kaczkę, czy też obrazek, który z daleka wydawał się czaszką, ale widziany z bliska okazywał się podobizną bliźniąt. Łączyło je to, że chcąc dostrzec w nich inny obraz, trzeba było zmienić sposób patrzenia.
„Zauważyłem, jaka tajemnica kryje się w tamtych trzech obrazkach”.
Może kilka lat po śmierci żony Ren odkrył nowy sposób patrzenia na sporządzone przez Yuki rysunki. Sasaki przekartkował wydruk z bloga i znalazł „plany na przyszłość”. Spróbował spojrzeć na obrazki z różnych stron.
Gdy obrócił rysunek dorosłej kobiety o 90 stopni, rozwiane na wietrze włosy zaczęły wyglądać, jakby przyciągała je w dół siła grawitacji. Przez chwilę miał wrażenie, że dowiedział się czegoś nowego, ale zaraz poczuł, że ogarnia go rozczarowanie. Co niby zmieniało się przez to, że stojąca kobieta zaczyna leżeć? Do tego położenie jej rąk byłoby u osoby leżącej nienaturalne.
Nagle na sali wykładowej podniósł się szum. Studenci zaczęli szykować się do wyjścia. Sasaki nie zauważył nawet, że wykład dobiegł końca. Ktoś otworzył drzwi. Od strony korytarza powiał silny podmuch wiatru i przewrócił kartki z wydruku Kurihary.
Sasaki prawie podskoczył z wrażenia.
Pierwsza strona, druga strona, trzecia strona.
„Cyfry można przecież układać na różne sposoby”.
Czyżby numery na obrazkach były numerami stron? Czy zgodnie z tą kolejnością należało je ułożyć jedna na drugiej? Gdy umieścić rysunki jeden na drugim, mogły przecież stworzyć zupełnie nowy, nieznany obraz. Jak w iluzji optycznej.
Sasaki wyrwał z pliku strony z wydrukowanymi obrazkami i spróbował nałożyć na siebie numer jeden z noworodkiem, numer dwa ze staruszką i numer trzy z dorosłą kobietą, a następnie spojrzał na powstały rysunek pod światło jarzeniówki.
Trzy rysunki połączyły się w jeden. Jednak nie było w tym widać nic nowego. Sasaki próbował jeszcze przekładać obrazki, zmieniać ich położenie i kąt patrzenia, ale w końcu ogarnęło go poczucie frustracji. Liczba sposobów na łączenie ze sobą rysunków wydała mu się nieskończona.
– Cholera… Gdybym tylko miał jakąś wskazówkę!
Wtedy przypomniały mu się słowa Kurihary.
„To te liczby stanowią porządkującą je oś”.
„Pamiętaj, że te cyfry to klucz do zagadki!”
Cyfry mają stanowić klucz do zagadki… Nikomu nie trzeba tego przecież powtarzać. Czemu Kurihara aż dwa razy powiedział coś tak oczywistego?
– Moment… Z tą porządkującą osią nie może przecież chodzić o coś takiego… – Sasaki się zamyślił.. Czy oś nie oznacza tutaj czegoś podobnego do osi narracyjnej? Centrum, fokus. Punkt, który stanowi podstawę zaczepienia dla kilku przedmiotów bądź wydarzeń… Tak jak zszywka łączy ze sobą pojedyncze kartki.
Sasaki ułożył obrazki tak, że cyfry jeden, dwa i trzy znajdowały się w tym samym położeniu, po czym używając numerów jako punktu odniesienia, obrócił rysunki. W głębi serca oczekiwał, że teraz będą do siebie idealnie pasować.
Jednak i tym razem jego próba zakończyła się niepowodzeniem.
O szesnastej Sasaki wszedł do położonego na skraju kampusu budynku z pomieszczeniami uniwersyteckich klubów. Wciśnięto do niego te związane z dziedzinami humanistycznymi. Po raz pierwszy od mniej więcej pół roku stanął przed drzwiami klubu badań okultystycznych. Sala zajmowana przez klub miała prawie dwanaście metrów kwadratowych, wszędzie walały się czasopisma, książki i jakieś papiery. Jedynym obecnym akurat członkiem był Kurihara, który czytał książkę.
– Długo czekałeś? Gdzie są pozostali?
– W ten dzień tygodnia jestem tu zwykle sam – wyjaśnił Kurihara.
Klub badań okultystycznych od początku nie był liczny, a do tego członkowie z roku Sasakiego zajęci byli szukaniem pracy, więc łatwo było zauważyć, że ostatnio zrobiło się tam dość pusto. Sasaki zaczął trochę współczuć Kuriharze.
– Zaczekaj chwilę. Właśnie próbowałem sam dociec, o co chodzi z kolejnością rysunków. – Sasaki opowiedział o swojej teorii złudzenia optycznego i punktu odniesienia, którą wymyślił w czasie wykładu.
– Nieźle. To naprawdę krok we właściwym kierunku. Można praktycznie powiedzieć, że zgadłeś.
– Zgadłem? Chociaż nie rozwiązałem zagadki?
– Zabrakło ci tylko ostatniego małego kroku. Bo widzisz, Sasaki, te rysunki to układanka. Pięć obrazków stanowi jej elementy. Spróbuj to sobie zwizualizować. Jeśli poszczególne części mają różną wielkość, nie da się ich ułożyć w jedną całość.
– No tak…
– Pięć rysunków powstało pierwotnie na papierze do szkicowania. Ren zrobił im zdjęcia i wrzucił je na bloga. Istotny w tym wszystkim jest fakt, że samo zdjęcie nie daje nam właściwego pojęcia o początkowej wielkości rysunku.
Gdy na przykład robimy zdjęcie dużego obiektu, odchodzimy z aparatem fotograficznym na odpowiednią odległość. I odwrotnie, gdy chcemy zrobić zdjęcie małego obiektu, przybliżamy do niego aparat. Na zdjęciu oba obiekty mogą mieć ostatecznie jednakowy rozmiar. Jeśli arkusze do szkicowania miały różną wielkość, to całkiem możliwe, że podczas robienia zdjęć proporcje między poszczególnymi rysunkami zostały zaburzone. A to oznacza, że części układanki przestały do siebie pasować pod względem wielkości. Nawet jeśli teraz spróbujemy je ze sobą połączyć, nie stworzą zamierzonej przez autorkę iluzji.
– Więc wystarczy przywrócić je do początkowego rozmiaru? Ale przecież nie poznamy go, jeśli nie zobaczymy oryginałów.
– To prawda. Ale możemy je zmierzyć. Na każdym z pięciu obrazków znajduje się przecież wyznaczający skalę punkt odniesienia.
– Punkt odniesienia… Czyli te cyfry?
– Tak. Masz rację. Zagadka zostanie rozwiązana, gdy nałożymy na siebie obrazki w taki sposób, żeby cyfry znajdowały się w tym samym miejscu. Ale najważniejsza nie jest sama cyfra, tylko kółko, które ją otacza. Spójrz. Wielkość tego kółka jest za każdym razem inna. Jeśli nasze przypuszczenia są słuszne, to znaczy, jeśli cyfry stanowią oś, która połączy części układanki, to naturalna będzie konkluzja, że początkowo wszystkie te kółka musiały mieć identyczny rozmiar.
– Więc jeśli zmniejszymy albo powiększymy obrazki w taki sposób, żeby kółka miały identyczny rozmiar, to przywrócimy częściom układanki wyjściowe proporcje, tak? – upewnił się Sasaki.
– Otóż to. Dlatego właśnie kazałem ci tutaj przyjść. Wezmę je od ciebie na chwilę. – To mówiąc, Kurihara wziął do ręki pięć obrazków z wydruku, który dał Sasakiemu, i podszedł do drukarki ustawionej w kącie pomieszczenia.
– Hm… Ten rysunek na dwadzieścia procent powiększenia, ten na dziesięć pomniejszenia, a ten tutaj… – mamrotał pod nosem Kurihara, zręcznie zmieniając ustawienia maszyny. W końcu z wnętrza drukarki wyślizgnęło się pięć obrazków.
– Gotowe – powiedział Kurihara. – Takie musiały być początkowe proporcje między rysunkami.
– Więc aż tak się od siebie różniły! Dobra, nałóżmy je na siebie.
– Zaczekaj chwilę. Popełniłeś jeszcze jeden poważny błąd.
– Jaki?
– Próbowałeś patrzeć na rysunki pod światło, prawda?
– No tak.
– To posłuchaj. Na każdym z obrazków znajduje się numer: od jeden do pięć. To zapewne pokazuje, w jakiej kolejności należy je na siebie nałożyć. Więc jeśli kolejność będzie inna od ustalonej, to nie zobaczymy zamierzonej iluzji, prawda?
– No… pewnie tak – przyznał Sasaki.
– Ale jeśli będziemy patrzeć na obrazki pod światło, co będzie z kolejnością? Spróbujmy je ułożyć w kolejności od pierwszego do trzeciego, a potem od trzeciego do pierwszego. Pod światło zobaczymy ten sam obrazek! Narysowane na pojedynczych rysunkach kształty zleją się przecież ze sobą w jedno.
– To co w takim razie trzeba zrobić?
– Słyszałeś kiedyś o warstwach?
– Nie, nie za bardzo.
– To technika często wykorzystywana w tworzeniu ilustracji. Wyobraź sobie, że ilustrator dostanie zlecenie, żeby narysować chłopca jedzącego onigiri na tle gór.
Tylko kiedy przygotuje już zlecony mu rysunek, klient mówi nagle, żeby jednak zmienić onigiri na kanapkę albo żeby zmienić chłopca na dziewczynkę, albo żeby zamiast górskiego tła narysować wielkie miasto. Takie zmiany w zleceniach nie zdarzają się rzadko. Ilustrator wykończyłby się, gdyby przy każdej takiej zmianie tworzył rysunek od nowa. Dlatego od początku dzieli obrazek na kilka warstw.
Najpierw tworzy tło z górami na pierwszej warstwie. Potem rysuje drugą, czyli chłopca, a na końcu dodaje trzecią warstwę z onigiri. Gdy liczone od dołu warstwy pierwsza, druga i trzecia zostaną ułożone na sobie, a puste przestrzenie zachowamy przezroczyste, otrzymamy kompletną ilustrację. Jeśli klient uzna onigiri za głupi pomysł, ilustrator będzie mógł zmienić tylko to, co narysował w warstwie trzeciej. Musi tylko uważać na kolejność, w jakiej nałoży na siebie wszystkie warstwy. Gdyby na przykład zamienił kolejność warstwy drugiej i trzeciej, onigiri zniknęłoby zasłonięte przez chłopca. Dlatego właśnie kolejność jest tak ważna w strukturze warstwowej. Na blogu wielokrotnie pojawiała się wzmianka, że Yuki wcześniej pracowała jako ilustratorka. Wykorzystanie warstw musiało stanowić dla niej absolutną podstawę. Wobec tego… Rysunek noworodka z numerem jeden idzie na sam dół. Na niego kładziemy staruszkę z numerem dwa, a na nią dorosłą kobietę z numerem trzy. Spróbujmy to teraz zrobić. – Kurihara położył na sobie rysunki tak, że numery jeden, dwa i trzy znajdowały się idealnie w tym samym miejscu. Wykorzystując cyfry jako punkt odniesienia, powoli przekręcił obrazki.
– To chyba mniej więcej tak.
– Pasują teraz?
– Tak. A teraz wytnijmy białe tło. – Kurihara wziął do ręki nożyczki i zabrał się do pracy.
Sasaki szybko dostrzegł, jaki przerażający obraz wynurza się z trzech nałożonych na siebie rysunków. Z trudem powstrzymując podniecenie, zapytał zajętego wycinaniem Kuriharę:
– Kurihara… Wiedziałeś, jaki z tego wyjdzie obrazek?
– Tak. Przetestowałem to już wczoraj.
– Więc czemu się tak głupio cieszysz?
– Bo to interesujące. Zobacz, gotowe. – Kurihara położył gotową iluzję optyczną na stole.
„Tajemnica trzech obrazków”… Zagadkowe rysunki, które pozostawiła po sobie Yuki.
– Niemożliwe… To przecież…
– To pewnie tajemnica, jaką chciała przekazać Yuki.
Poduszka połączyła się z brzuchem kobiety, tworząc ciążowy brzuch. Sasaki z przerażeniem zrozumiał prawdziwy powód, dla którego noworodek przebrany był za Świętego Mikołaja. Czerwona czapka tworzyła teraz wyrwę w brzuchu ciężarnej. Czerwone ubranko zapewne symbolizowało pokrywającą całe ciało dziecka krew matki. Obrazek przedstawiał scenę wyrywania noworodka z brzucha.
Staruszka wcale się nie modliła. Chwytała położone poprzecznie dziecko za nogi i wyszarpywała je z ciała ciężarnej. Miała na sobie białe ubranie nie po to, żeby się modlić, ale jako pracownica służby zdrowia po prostu nosiła biały kitel.
Wzrok Sasakiego automatycznie przesunął się w stronę ciężarnej i jej zbyt bladej skóry. Pozbawionych wyrazu, otwartych oczu. Rąk, które zastygły w nienaturalnej pozycji.
Czy ten rysunek nie przedstawiał martwego ciała?
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że…
– Owszem.
„Dziecko udało się uratować, ale Yuki zmarła na stole operacyjnym”.
– Rysunek przedstawia tę samą scenę, która została opisana na blogu. Poród za pomocą operacji to cesarskie cięcie.
– Rozcięli jej brzuch i wyciągnęli dziecko… Niesamowite, że stało się tak jak na obrazku…
Przedstawianie takich wydarzeń na obrazku stworzonym za pomocą iluzji optycznej to szczyt złego smaku. Ale tutaj miało miejsce coś innego. Obrazek stworzyła przed swoją śmiercią sama Yuki. To oznaczało, że w tajemnicy przed wszystkimi tuż przed porodem stworzyła ilustrację przedstawiającą jej własną śmierć. „Plany na przyszłość” nabierały w tym kontekście makabrycznego znaczenia.
– Czyli Yuki przeczuwała, że umrze? – zapytał Sasaki.
– Może posiadała zdolność jasnowidzenia.
– Jak inaczej to wyjaśnić?
– A jeśli wiedziała, że zostanie zamordowana?
– Jak to?!
– Na przykład jakaś osoba pracująca na porodówce nienawidziła Yuki i planowała ją zabić podczas porodu…
– To raczej niemożliwe…
– Naprawdę tak sądzisz? Ale przecież to szpital, w którym była prowadzona ciąża Yuki, zalecił jej niebezpieczny poród naturalny mimo ułożenia płodu.
Trochę się uspokoiła, gdy usłyszała, że przy właściwych przygotowaniach dziecko w pozycji podłużnej też może urodzić się całe i zdrowe. Na doświadczonej położnej naprawdę można polegać!
Yuki zmarła wskutek komplikacji okołoporodowych, bo posłuchała tej rady. Można powiedzieć, że jej śmierć stanowiła zabójstwo z premedytacją zaplanowane przez kogoś ze szpitala.
– Przez kogoś ze szpitala?! – Sasaki był w szoku.
– Pewnego dnia Yuki domyśliła się prawdy. Czy nie narysowała tych obrazków, żeby przekazać Renowi, że być może umrze w czasie porodu?
– Nawet gdyby tak było, to czemu miałaby polegać na obrazku stworzonym z iluzji optycznej? Mogła przecież po prostu porozmawiać z Renem.
– A jeśli coś powodowało, że nie mogła powiedzieć mu nic wprost?
„Nie wiem, jak okropną popełniłaś zbrodnię”.
– Jeśli to, co napisał na blogu Ren, jest prawdą, to Yuki popełniła wcześniej jakąś zbrodnię. Wnioskując z tonu tego wpisu, musiało chodzić o coś naprawdę poważnego.
– Więc ktoś ze szpitala postanowił zabić ją z zemsty?!
– Jeśli tak było, to może obawiała się, że gdy powie wszystko Renowi, on dowie się prawdy o jej przeszłości.
„Nie umiem Ci wybaczyć. Nie umiem też jednak przestać Cię kochać”.
– „Nie umiem Ci wybaczyć”. A więc zbrodnia Yuki miała jakiś związek z Renem. Dlatego Yuki nie zdołała nic mu powiedzieć. Możliwe, że żałowała własnego postępku i sama wybrała śmierć. Chciała jednak, aby Ren dowiedział się prawdy, gdy jej już nie będzie, i pozostawiła mu taką zakodowaną wiadomość…
– Okropne…
– Ale to tylko moje przypuszczenia. Nie przejmuj się tym zbytnio – uspokoił go Kurihara.
– No co ty…
– Ile byśmy się zastanawiali, nie poznamy przecież prawdy. Nie znamy tych ludzi i nic nas z nimi nie łączy.
Wyszli we dwóch z klubu, zjedli kolację w barze mlecznym niedaleko kampusu i ruszyli w drogę powrotną, każdy do swojego domu. Na pożegnanie Kurihara powiedział jeszcze:
– Sorki, że tak ci zawracałem głowę, chociaż jesteś zajęty szukaniem pracy.
– No co ty! Po raz pierwszy od dawna mogłem trochę odetchnąć. Dzięki.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Jutro znowu będziesz zagoniony?
– Ta. Idę na prezentacje do dwóch firm. Potem jeszcze jeden wykład.
– Brzmi strasznie. Ja planuję pracować dalej nad zagadką tego bloga.
– Jeśli ją rozwiążesz, koniecznie daj mi znać.
– No pewnie – obiecał Kurihara.
W drodze do domu Sasaki porządkował w głowie odkrycia Kurihary.
– Yuki popełniła w przeszłości jakąś zbrodnię.
– W związku z tą zbrodnią pracownik bądź pracownica porodówki, który bądź która jej nienawidził(a), zalecił(a) jej niewłaściwą metodę porodu, w wyniku czego pośrednio doprowadził(a) do jej śmierci.
– Yuki odkryła zawczasu plan morderstwa i zostawiła zakodowaną w rysunkach wiadomość o swojej śmierci.
– Ren nie zauważył prawdziwego znaczenia obrazków i beztrosko wrzucił je do internetu.
– Yuki faktycznie zmarła w czasie porodu.
– Kilka lat po śmierci Yuki Ren poznał tajemnicę rysunków, a także prawdę o Yuki i popełnionej przez nią zbrodni.
Sasaki doszedł do wniosku, że to wszystko jest jednak zbyt nieprawdopodobne.
Dlaczego Yuki miałaby specjalnie wybierać szpital, w którym pracuje ktoś, kto tak bardzo jej nienawidzi? Jeśli domyśliła się, że ktoś planuje ją zabić, mogła przecież iść na policję. Mogła też urodzić w innym szpitalu. Dlaczego Yuki nie próbowała się uratować?
Jedyną rzeczą, jaką zrobiła, było narysowanie tej serii obrazków.
– Obrazki… A właśnie. – Sasaki przypomniał sobie coś ważnego.
Kurihara odkrył tajemnicę trzech obrazków. Ale rysunków było w sumie pięć. Zostały jeszcze dwa. Po co zostały narysowane? Może one też stanowią część tego triku z warstwami?
Sasaki wyjął z torby wydruki w skali dopasowanej przez Kuriharę, numer cztery z dzieckiem i pięć z dorosłym mężczyzną. Nałożył je na siebie tak, żeby ich numery się pokryły. W tej samej chwili przeszedł go dreszcz.
– Czyżby to…
Nie musiał nawet wycinać z rysunków białego tła. Podświetlił je blaskiem ulicznej latarni i dwa obrazki zmieniły się w jeden. Przedstawiał ojca z dzieckiem, trzymających się za ręce.
– To był jej drugi „plan na przyszłość”…
Czy Yuki narysowała go, wyobrażając sobie przyszłość, w której jej już nie będzie? Jak mogła się wtedy czuć?
Sasaki pomyślał, że powinien się spotkać z Kuriharą. Chciał usłyszeć, co on o tym obrazku powie.
Odwrócił się i ruszył z powrotem drogą, którą przybył. Kurihara nie odszedł pewnie jeszcze daleko.
Ile by jednak biegł, Sasaki nie mógłby znaleźć przyjaciela.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
W Japonii rekrutacja do wielu firm trwa po zakończeniu roku akademickiego, gdy na rynek wchodzą świeżo upieczeni absolwenci uniwersytetów. W wielu przypadkach pierwszym etapem rekrutacji jest pisemny egzamin – z języków i/lub dotyczący innych kwalifikacji kandydatów (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki). [wróć]
Hanami – japoński zwyczaj wspólnego oglądania zakwitających kwiatów, najczęściej wiśni. [wróć]
Sakura znaczy „wiśnia”. [wróć]
Eva – skrót tytułu popularnego anime Neon Genesis Evangelion. [wróć]