Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
32 osoby interesują się tą książką
Żywot wampirów nigdy nie należał do najprostszych. Ich historia sięga czasów starożytnych, a obraz krwiopijców zmieniał się od typowego nieumarłego wstającego z grobu człowieka urodzonego bez duszy, do kąsających białogłowy arystokratów. Odnotowano też przypadki błyszczącej skóry, picia sztucznej krwi i infekcji wirusem wampiryzmu. Zebrane w tym zbiorze opowiadania czerpią z wielu źródeł, a przedstawione w nich wizerunki martwców zaspokoją żądze każdego wielbiciela hrabiego Draculi!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 535
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł: Martwce
Copyright © 2024 Adam W. Bukowski, Aleksandra Cebo, Przemysław Duda, Mateusz Dudek, Tomasz Fenske, Michał Gadalski, Anna Kłodnicka, Marcin P. Kowalski, Małgorzata Lewandowska, Mateusz Libera, Rafał Łoboda, Graham Masterton, Kornel Mikołajczyk, Karolina Mogielska, Olaf Pajączkowski, Rafał Paliński, Bartosz Sokolak, Jakub Sokołowski, Agata Suchocka, Dominika Vicente, Paweł Wącławski, Marta Zając, Emil Zawadzki, Zeter Zelke
Wszelkie prawa zastrzeżone.
All rights reserved.
Redakcja i korekta: Anna Dzięgielewska
Projekt okładki i ilustracje: Łukasz Białek
Skład i łamanie: Krzysztof Biliński
Wydanie I
Wydawca: Planeta Czytelnika, Łódź 2025
planeta-czytelnika.pl
ISBN 978-83-67735-78-0
– A umyta? – pyta wampir.
– Tak czyściutka, gryź ją śmiało!
Dalej synu, noc już późna,
Do świtu jest czasu mało.
Chłopak zachwiał się niepewnie,
Ni do tyłu, ni do przodu.
Twarz miał taką, jakby chciał stąd
Jak najszybciej dać już chodu.
– Dalej synu – mówi ojciec
I popycha go w kierunku,
Gdzie, w lepkości ciemnej mroku,
Panna wisi już na sznurku.
A dokładniej rzecz ujmując
Na magicznym wielce sznurze,
Co był wiązał jej nadgarstki,
A kończył się hen! gdzieś w murze.
– Nie wiem, Ojcze – rzecze chłopak. –
A na pewno to bezpieczne?
Wisi jakoś tak koślawo…
Czy naprawdę to konieczne?
– Ależ synu, dość mam tego!
To tradycja i tak będzie.
Krew nie kłamie, wsłuchaj się w nią,
A nie będziesz żył już w błędzie.
Po tych słowach wepchnął syna
Do piwnicy chłodnej mroku.
Zamknął odrzwia, czekał chwilę
I usiadł na ławce z boku.
Był zmęczony – tak śmiertelnie –
Albo raczej tak grobowo.
Chciał już końca, nie miał siły,
By zaczynać to na nowo.
Jego syn był zawsze „inny”,
Nie jak reszta wampirzątek.
Miast krwi, ten chciał jeść sałatę.
Za nic stary miał porządek.
Krew dlań była zbyt klejąca
I brudziła mu ubranie.
Zapach miała również brzydki,
Plus to całe mordowanie…
Dodatkowo, jak syn mówił,
Nie było to higieniczne,
Tylko brzydkie, upaćkane,
Oraz mało estetyczne.
Nic w tradycji nocnych łowów
Nie budziło w nim pragnienia.
Nie chciał w szyję wpuścić zębów,
Doznać szału krwi spełnienia.
Aż się ojciec wreszcie wkurzył.
Kazał złapać mu dziewicę.
Umył ją i przebrał ładnie.
Przygotował też piwnicę.
W nastrojowym chłodzie nocy
Rozpylił krwi feromony.
Po to, by syn się nie zraził,
Także jakieś cynamony.
Był gotowy zrobić wszystko,
By syn poczuł to napięcie:
Wolę mordu, dziką żądzę
Jaką budzi krwi łyknięcie.
By jak każdy inny wampir,
Z chęcią świeży jadł posiłek,
Nie kroplówki, suplementy
Wieczne karmienie na siłę!
Teraz klamka już zapadła.
Syn był w środku, plan miał działać.
Ojciec jednak nie mógł jakoś
Tak radością tu zapałać.
Chociaż wreszcie mógł odpocząć,
To plan w głowie swej przywołał:
Noc, dziewica, krew w powietrzu…
Każdy temu by podołał?
Złe go myśli wnet opadły,
Pełne obaw i wahania.
A co, jeśli plan zawiedzie?
Ach! Już dosyć mam czekania!
Wstał więc z ławki, zaczął słuchać.
Nagle ciszę przerwał wrzask!
– Czy to dziewka? – pyta wampir.
Lecz tu nagle słyszy plask!
– Co to? Syn mój czy dziewczyna?
Już powinno być po wszystkim,
Jednak ciągle słychać krzyki,
Jak na targu azjatyckim.
Trzeba sprawdzić – myśli ojciec
I zamienia się już we mgłę.
Nie minęła nawet chwilka,
Gdy przeniknął ściany cegłę.
Co zobaczył – szkoda pisać.
Grunt, że dziewka była żywa
I kopała nogą syna
Niczym Furia ta prawdziwa.
Na to w ojcu „coś” zawrzało.
Szast-prast był już przy dziewczynie
I nim synek się obejrzał,
Wnet w dziewicy krew nie płynie!
Ojciec otarł usta szybko.
Na chłopaka potem skinie:
– Jeśliś cały, bądź na wieży,
Nim w klepsydrze kwadrans minie.
* * *
– Świta, ojcze.
– Tak, wiem, synu. Masz mi coś do powiedzenia?
Zresztą zamilcz, dość mam jęków.
Nie oszukam przeznaczenia.
Podaj rękę.
– Lewą, prawą?
– Wszystko jedno, dawaj prawą.
– Au! To boli!
– Zamilcz wreszcie.
Życie nie jest czczą zabawą.
– Ojcze! Co to! Świta przecież…
– Zamilcz synu, dość skomlenia.
– Ojcze! Rozkuj, to nieśmieszne!
– Nadszedł już czas oczyszczenia
Żegnaj synu.
– Ojcze, płonę!!!
Lecz krzyków już nikt nie słuchał,
Wąpierz spłonął, a garść prochu
Wiatr rozdmuchał, dmuchał, dmuchał…
Z wykształcenia biolożka. Zaczęła pisać beletrystykę, aby nie utonąć w odmętach stylu artykułów naukowych.
Poza czasopismami specjalistycznymi publikowała także w antologiach opowiadań fantastyki i grozy słowiańskiej oraz zbiorkach poezji rodzimowierczej. Po godzinach ilustratorka i komiksiara. Udziela się w słuchowiskach Studia Grozy. Nieobce są jej tańce dawne i śpiewanie pieśni ludowych białym głosem.
Członkini Sekcji Literackiej KSF. Znajdziecie ją w Internecie pod @artbygoria i @art_by_goria.