Kazalnica - Katarzyna Jagiełło-Grygiel - ebook

Opis

Karma zawsze wraca. Czasami w bardzo brutalnej odsłonie.

Dolnośląskim Ludwikowem wstrząsa makabryczna zbrodnia. W stojącym na uboczu gospodarstwie zostają znalezione zwłoki starszego małżeństwa. Wszystko wskazuje na to, że przed śmiercią para została poddana brutalnym torturom.
Śledztwo prowadzą komisarz Regina Szalińska i podkomisarz Paweł Rybak. Od początku jednak natrafiają na przeszkody – nieufni sąsiedzi ofiar skutecznie utrudniają im pracę. Zamknięta społeczność zazdrośnie chroni swoich sekretów.
Z każdym dniem przybywa pytań, a po Ludwikowie zaczynają krążyć niebezpieczne plotki. Śledczy czują, że zbliżają się do mrocznej prawdy. Kiedy jednak wyjdzie ona na jaw, może zszokować całą społeczność…

Podłoga znowu zaskrzypiała. Baniecki próbował się skupić i ustalić, w którym kierunku zmierza napastnik. Gdy włamywacz był już przy drzwiach jego sypialni, drżącymi ze strachu rękoma uniósł laskę i czekał. Te kilka sekund trwało wieczność. Zdążył jeszcze pomyśleć, że wygląda jak skończony kretyn, gdy tak stoi na cherlawych nogach w samych bokserkach i podkoszulku, z laską w równie cherlawych rękach.
 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 95

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (15 ocen)
8
0
6
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Puellae_2007

Całkiem niezła

srednia
00
Malwi68

Całkiem niezła

Ludwikowo – mała, zamknięta społeczność, w której lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań. Brutalne morderstwo starszego małżeństwa to dopiero początek. Bo tutaj nie chodzi tylko o zbrodnię, ale o to, co skrywa się głębiej – pod warstwą uprzejmości, pozorów i milczenia. Czytałam i czułam narastający niepokój. Autorka nie owija w bawełnę – pisze celnie, gęsto, bez zbędnych ozdobników. A karma? Karma wraca. I w tej historii wraca w wyjątkowo brutalnej odsłonie. Komisarz Szalińska i podkomisarz Rybak tworzą duet, któremu chce się kibicować – nie tylko rozwiązują sprawę, ale próbują przebić się przez mur ludzkich tajemnic i lokalnych demonów. Krótka, intensywna opowieść z mocnym przesłaniem. Duszna atmosfera małej społeczności, tajemnice sprzed lat i brutalna prawda, która w końcu wypływa na powierzchnię. „Kazalnica” pokazuje, że zło nie znika — po prostu cierpliwie czeka. Idealna lektura na jeden wieczór.
00
KarolinaGzd

Całkiem niezła

Książka jest bardzo krótka, a pojawia się w niej tak wielu bohaterów, że ciężko kogokolwiek lepiej poznać i zapamiętać. Nie byłam w stanie poradzić sobie z tym chaosem. Powieść niestety nie trzyma w napięciu, zabrakło dreszczyku emocji. Szybko zapomnę o tej historii.
00
Lost70

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka, szkoda że taka krótka
00

Popularność




Katarzyna Jagiełło-Grygiel

Kazalnica

„Nie zabiłem człowieka, zabiłem zasadę”.

Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

Mojemu Mężowi, który – o ile mi wiadomo –

niczego przede mną nie ukrywa.

Prolog

Zaczęło świtać, gdy Roman Baniecki usłyszał podejrzany dźwięk dochodzący z wnętrza domu. W pierwszej kolejności pomyślał, że to Krystyna, ale jego żona nigdy się tak nie skradała. Stare deski znów zaskrzypiały. Baniecki zaczął się obawiać, że traci rozum; przecież niemożliwe, żeby ktoś się włamał do ich starego domu. Zaraz potem jednak usłyszał ciche skrzypnięcie i urwany krzyk Krystyny dobiegający z jej sypialni na drugim końcu korytarza.

Zerwał się na równe nogi, nie zważając na przeszywający ból w lewym kolanie. Zacisnął zęby i poszukał wzrokiem czegoś, co mógłby użyć do obrony, nie posiadał bowiem pod łóżkiem żadnej strzelby jak na amerykańskich filmach, gdzie stary, niedołężny farmer pokonuje włamywaczy jeszcze starszą, wysłużoną strzelbą na kaczki. Ostatecznie jego wzrok zatrzymał się na lasce teleskopowej, którą dostał od syna pod choinkę dwa lata temu, gdy zaczął mieć problemy z nogą. Dziś już każdy krok sprawiał mu ogromny ból, ale laski nie użył nigdy. Wciąż zresztą była owinięta wstążką i miała przywiązany świąteczny bilecik z reniferem.

Podłoga znowu zaskrzypiała. Baniecki próbował się skupić i ustalić, w którym kierunku zmierza napastnik. Gdy włamywacz był już przy drzwiach jego sypialni, drżącymi ze strachu rękoma uniósł laskę i czekał. Te kilka sekund trwało wieczność. Zdążył jeszcze pomyśleć, że wygląda jak skończony kretyn, gdy tak stoi na cherlawych nogach w samych bokserkach i podkoszulku, z laską w równie cherlawych rękach.

Drzwi się otworzyły powoli, a w półmroku wczesnego poranka ukazała się twarz młodego mężczyzny. Podszedł spokojnie do Romana, zabrał mu laskę, rzucił ją na łóżko i nałożył starcowi na twarz bawełnianą maseczkę. W pierwszej chwili Baniecki pomyślał, że to wszystko jest tylko snem związanym z mandatem za brak maseczki, którego nie przyjął. Za parę tygodni sprawa miała trafić na wokandę. Gdy jednak poczuł słodkawy zapach chloroformu i zaczął odpływać, zrozumiał, że oto przyszło mu płacić za swoje grzechy.

*

Ocknął się rozebrany do naga i zakneblowany, gdy młody mężczyzna przywiązywał mu prawą rękę do ogrodzenia boksu. Obora. Byli w ich już dawno nieużywanej oborze. Podniósł wzrok i przez otwartą bramę budynku ujrzał piękny lipcowy krajobraz. Zapomniał już, jak tu pięknie. Zresztą, Bogiem a prawdą, nigdy tego nie doceniał, ale gdy ktoś w górach siedzi całe życie, to nie robią one na nim takiego wrażenia jak na przyjezdnych. Różowo-niebieskie niebo nad Kopami nieśmiało ukazywało się w poświacie wschodzącego słońca, a w pełnym majestacie ona – Kazalnica. Najpiękniejszy szczyt Kop, w południowym grzbiecie Gór Kaczawskich.

Z zamyślenia wyrwał Banieckiego dźwięk dochodzący z głębi budynku. A może z zewnątrz? Drewniane ściany były cienkie, a Roman zbyt zdezorientowany, by trafnie ocenić, skąd dochodził odgłos. Płacz. Słaby płacz Krystyny. Chcąc zachować resztki godności, próbował się wyswobodzić. Pomyślał, że gdyby udało mu się uwolnić, mógłby pobiec po pomoc, zdawał sobie jednak sprawę z tego, że oszukuje samego siebie. Choćby biegł na zdrowych nogach, to nie zdąży jej uratować.

Gdy zrezygnowany spojrzał raz jeszcze na Kazalnicę, widok przysłoniła mu młoda, atrakcyjna kobieta, która wiozła na wózku inwalidzkim jego żonę. Choć nie od razu ją rozpoznał – dotarło do niego, na kogo patrzy, dopiero gdy nieznajoma obróciła wózek tak, że Baniecka była zwrócona do męża twarzą. Twarzą, na której malował się nieopisany ból. Roman zawył z wściekłości i ze strachu, sam nie wiedział nawet, z czego bardziej.

Krysia siedziała na wózku w zakrwawionej, bladoróżowej piżamie, jej długie siwe włosy splecione w warkocz brodziły końcówkami we krwi. Była jedną z niewielu kobiet, która postanowiła być siwą starszą panią i nie ścinała włosów. I wyglądałaby teraz naprawdę pięknie, gdyby nie fakt, że z jej ramion zamiast pokrytych piegami rąk wystawały kikuty.

Młody mężczyzna zamknął bramę i zniknął w głębi obory, a stojąca za Krystyną kobieta podążyła za nim wzrokiem. Małżonkowie wymieniali przerażone spojrzenia i zastanawiali się, co jeszcze ci zwyrodnialcy im zafundują. Przez deski zaczęło przebijać się do środka słońce, a w jego niewielkich promieniach można było dostrzec tańczący w powietrzu kurz. Nagle dało się słyszeć dźwięk kopyt na betonowej posadzce obory. Pierwsza zobaczyła ich Baniecka, która odważyła się obrócić głowę w prawą stronę. Środkiem stodoły wracał mężczyzna – choć teraz, z bliska, bardziej przypominał chłopca – a za nim szedł na łańcuchu młody cielak.

– Romanie – odezwała się po raz pierwszy kobieta, a dźwięk jej głosu skojarzył się Krystynie z jej ulubioną aktorką młodego pokolenia, Pauliną Gałązką. – Pamiętasz upalne lato dziewiętnaście lat temu, gdy… – urwała i zastanowiła się przez chwilę, spoglądając na swojego towarzysza. – Albo nie. Zmiana planów. Sami sobie przypomnijcie to, co macie na sumieniu. Ten cielak jest głodny. – Poklepała zwierzę i zwróciła się do Romana: – A ty lubisz obciąganie, prawda? Zatem powinniście sobie obaj ulżyć. Ty natomiast – w przerażonych oczach Krystyny dostrzegła błysk zrozumienia – będziesz robiła to, co wtedy. Będziesz patrzeć.

Po południu

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Prolog
Po południu
Dzień później
Później
Później
Dzień później
Wieczorem
Następnego dnia
Później
Później
Po południu
Trzy dni później
Dwa dni później
Po południu
Wieczorem

Kazalnica

ISBN: 978-83-8373-269-5

© Katarzyna Jagiełło-Grygiel i Wydawnictwo Novae Res 2024

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Dominika Giżycka

KOREKTA: Anna Grabarczyk

OKŁADKA: Magdalena Czmochowska

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek