Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie - Magdalena Wirska - ebook
NOWOŚĆ

Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie ebook

Magdalena Wirska

0,0

126 osób interesuje się tą książką

Opis

Śnieg może ukryć ślady. Ale nie prawdę.

Londyn, 17 grudnia – dokładnie tydzień do świąt Bożego Narodzenia. Aleksy wybiera się na spotkanie z Emmą, którą poznał przez aplikację randkową. Gdy jednak dociera do Parku Króla Jerzego, zdaje sobie sprawę, że jego plany legły w gruzach. Dziewczyna już na niego czeka, ale… martwa.

Dla londyńskiej policji Aleksy natychmiast staje się głównym podejrzanym i trafia do aresztu. Zdesperowany mężczyzna prosi o pomoc swojego brata Roberta, prywatnego detektywa. Na własną rękę wszczynają śledztwo, w które angażuje się również dawny znajomy Roberta – mrukliwy malkontent Ed. Sprawa okazuje się jednak dużo bardziej skomplikowana niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Wraz z szalejącą zamiecią w mieście pojawiają się kolejne ofiary – czas ucieka, śniegu przybywa, a święta zmieniają się w pogoń za mordercą. Czy uda się go schwytać, nim rozbłyśnie pierwsza gwiazdka?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 429

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Magdalena Wirska

Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie

1

Wieczór w Londynie był zimny, wietrzny i śnieżny. Aleksy Gill stał w oknie w swoim mieszkaniu i z niemałym zdziwieniem przyglądał się aktualnemu krajobrazowi dzielnicy Wandsworth. Taka zima była tu raczej rzadkością. Obraz na zewnątrz bardziej przypominał Aleksemu Polskę niż Wyspy Brytyjskie. Gdy był małym chłopcem, czyli całkiem nie tak dawno, raptem dwadzieścia lat temu, to przy pierwszych zimowych opadach śniegu wyciągał wraz ze swoim starszym bratem Robertem sanki z piwnicy i pędzili na pobliskie pagórki. Zwykle po kilku minutach dołączały do nich inne dzieci, z którymi, poza jazdą na sankach, rzucali się śnieżkami i turlali w śniegu. Ich mama nie była zadowolona, gdy przemoczeni i przemęczeni wracali do domu, ale nigdy na to nie narzekała. Cierpliwie wieszała na suszarce wszystkie mokre ubrania, a następnie przyrządzała synom ciepły posiłek. Aleksy i Robert dopiero po latach zdali sobie sprawę, że wykazywała się równie wielką cierpliwością w niezliczonej ilości podobnych sytuacji, i zgodnie stwierdzili, że doskonale rozumiała potrzeby małych chłopców. Pozwalała im się wyszaleć i uwolnić nieskończone pokłady energii.

Na samą myśl o domu i rodzinie Aleksemu zrobiło się cieplej. Był siedemnasty grudnia, równo tydzień przed Wigilią i świętami Bożego Narodzenia, które to zamierzał spędzić właśnie w domu rodzinnym. Już nie mógł się doczekać. W Żyrardowie bywał dwa razy w roku. Pierwszy pobyt mógł być w dowolnym terminie, ale drugi koniecznie musiał mieć miejsce w Boże Narodzenie. Uwielbiał ten radosny czas. Uśmiechy bratanków na widok prezentów, zapach choinki, smak barszczu, pierogów i oczywiście sernika, który, jak uważał, jego mama piekła najlepszy. Widok zaśnieżonego miasta pomógł mu przenieść się myślami do tych najpiękniejszych dni w ciągu roku. Zamknął oczy i wyobrażał sobie, jak wraz z rodziną dzielą się opłatkiem i zasiadają do wigilijnego stołu.

Dźwięk przychodzącej wiadomości uświadomił Aleksemu, że za bardzo się rozmarzył. Odwrócił się od okna i podszedł do małego stolika, na którym leżał telefon. Pisała Emma, z którą nawiązał kontakt poprzez aplikację randkową. Umówili się na spotkanie dzisiejszego wieczoru. Poinformowała go o tym, że wsiadła już do autobusu i że zjawi się punktualnie w umówionym miejscu. Aleksy cieszył się na to spotkanie. Wolałby jednak, aby Emma spóźniła się choćby parę minut, gdyż był zupełnie niegotowy, by wyjść na zewnątrz w taką pogodę. Jego aktualny ubiór stanowiły tylko bokserki i świąteczne skarpetki.

Prędko otworzył szafę i zaczął z niej wyrzucać wszystkie ubrania, które według niego ani nie nadawały się na ujemne temperatury, ani – tym bardziej – na randkę. Kilka sekund później pokój, czyli właściwie całe mieszkanie, gdyż mieszkał w kawalerce, przyozdobiony był mnóstwem swetrów, marynarek, dresów i skarpetek. Na początku był pełen obaw, czy w ogóle z tego niezbyt elegancko wyglądającego zestawu ubrań wybierze coś odpowiedniego, ale w końcu udało mu się znaleźć taki pasujący zarówno do aury, jak i do okazji. Najpierw założył czarne spodnie z paskiem, a następnie ciepły szary sweter z eleganckim wzorem. Spojrzał w duże lustro zajmujące zewnętrzną powierzchnię jednych z drzwi szafy, przeczesał swoje gęste, ciemne włosy i uznał, że wygląda lepiej, niż się spodziewał. Podszedł do stolika, schował do kieszeni leżące na nim portfel i telefon, a potem udał się w stronę drzwi wyjściowych, by założyć płaszcz, szal i czapkę. Wtedy przypomniało mu się, że zaraz po powrocie z pracy zaparzył sobie czarną herbatę i zapomniał ją wypić. Wrócił więc pospiesznie do kuchni, by wziąć jeszcze kilka łyków. Niestety jak w wielu życiowych sytuacjach, tak i w tej pośpiech był złym doradcą. Aleksy źle chwycił kubek i zamiast do buzi, cała herbata trafiła na jego elegancki szary sweter.

Niech to szlag – pomyślał. W tym momencie wiedział już, że nie ma najmniejszych szans na to, by być na czas. Spóźni się na pierwszą randkę z Emmą i z pewnością nie zrobi to na niej dobrego wrażenia. Zwłaszcza że umówili się w Parku Króla Jerzego, do którego on mógł bez problemu dojść pieszo, a ona musiała przejechać kilka przystanków autobusem. Postanowił od początku być z nią szczery i dokładnie przedstawić jej powód spóźnienia. Wyciągnął z kieszeni telefon, uruchomił aparat i zrobił zdjęcie ogromnej plamy na swetrze. Wysłał je do Emmy i napisał, że trochę się spóźni.

Gdy ściągnął sweter, zauważył, że jego spodnie również są mokre. Rozpiął więc pasek, guzik oraz zamek, a następnie zdjął je, zostając znowu jedynie w bokserkach i skarpetkach. Wieszając ubrania na suszarce, pomyślał, że historia lubi się powtarzać i gdy spada pierwszy śnieg, on ponownie przemacza ubrania. Zupełnie jak dwadzieścia lat temu.

2

Szedł szybkim krokiem w dół ulicy East Hill, w kierunku Parku Króla Jerzego. Śnieg sypał mu prosto w oczy, a zimny wiatr przeszywał każdy milimetr jego twarzy. Piękny biały krajobraz, który obserwował z okna, zamienił się w surową bestię, która chce przedrzeć się przez jego płaszcz i wydobyć z każdej części ciała resztki ciepła. Chociaż Aleksy musiał zostawić w domu swój najcieplejszy sweter, to szukając czegoś zastępczego, natrafił na dnie szafy na swoje grube puchowe rękawiczki narciarskie. Zdziwił się nieco na ich widok, gdyż był przekonany, że powinny być w domu w Żyrardowie i czekać na jakiś narciarski wypad ze znajomymi. Jednak bez cienia wątpliwości stwierdził, że dzisiejsza pogoda w Londynie zasługuje na miano narciarskiej, więc zabrał je ze sobą i po wyjściu z mieszkania wsunął na dłonie. Bardzo szybko przekonał się, iż był to dobry wybór.

Pomimo szalejącej zamieci i doskwierającego mrozu Aleksy czuł już atmosferę zbliżających się świąt. Ulice Londynu wyglądały niezwykle magicznie. Witryny mijanych przez niego sklepów przykuwały wzrok swoimi przepięknymi wystawami. Przyuliczne latarnie ozdobione były bożonarodzeniowymi aplikacjami utworzonymi z kolorowych lampek. W większości prywatnych domów dało się zauważyć przez frontowe okna choinki ubrane w bombki i łańcuchy. Gęsto padający śnieg dodawał temu wszystkiemu wyjątkowego uroku. Aleksy podniósł wzrok, rozejrzał się wokoło i napawał się tym bajecznym widokiem.

Zbliżał się do parku nieco zaskoczony faktem, że nie dostał do tej pory żadnej odpowiedzi od Emmy. Nie skomentowała jego wielkiej plamy, nie wyraziła niezadowolenia z powodu jego spóźnienia ani – co najważniejsze – nie napisała, w którym konkretnie miejscu w parku będzie na niego czekać. Widoczność była bardzo ograniczona, gdyż śnieg nawet na moment nie przestał gęsto sypać, więc Aleksy postanowił zadzwonić do Emmy od razu, gdy znalazł się na terenie parku. Nie odebrała. Jego pierwszą myślą było to, że pewnie się rozmyśliła. Oczyma wyobraźni widział ją wysiadającą z autobusu na jednym z przystanków tuż po tym, gdy zobaczyła wysłane przez niego zdjęcie. Udała się w kierunku najbliższego przejścia dla pieszych i czekając na zielone światło, na pewno pomyślała sobie, że to kolejny poznany przez internet palant. Następnie przeszła na drugą stronę jezdni, wsiadła w autobus powrotny i wyrzuciła Aleksego z pamięci. Usiadła wygodnie na jednym z wolnych miejsc, wyciągnęła telefon, by ponownie otworzyć aplikację randkową i przeglądając profile potencjalnych kandydatów, ignorować jego połączenia.

Przeszedł większą część parku i po kolejnych bezskutecznych próbach nawiązania kontaktu z Emmą uświadomił sobie, że wytwory jego bujnej wyobraźni wcale nie muszą być takie oderwane od rzeczywistości. Gdy ze sobą pisali, wydawała się osobą bardzo życzliwą, empatyczną i taką, która nie obraża się z byle powodu. Może źle ją ocenił, a może takie spóźnienie rzeczywiście było nie na miejscu i okazał jej w ten sposób brak szacunku?

Nie chciał już dłużej tego roztrząsać. Było zbyt zimno, by dalej spacerować i układać w głowie kolejne możliwe scenariusze. Postanowił zadzwonić do niej po raz ostatni i skierować się do najbliższego wyjścia z parku. Nacisnął zielony przycisk słuchawki i czekając na sygnał, rozglądał się w kierunku ścieżki prowadzącej do wyjścia. Nagle usłyszał gdzieś w przysypanych śniegiem zaroślach dzwoniący telefon. Gdy podszedł bliżej, dźwięk był wyraźniejszy. Nie rozłączając się, przedzierał się przez całkiem spore już zaspy śniegu, a ręką, w której nie trzymał telefonu, odgarniał gałęzie niewielkich drzew.

Gdy odgarnął ostatnie z nich, jego oczom ukazała się leżąca na śniegu piękna blada kobieta, trzymająca w ręku dzwoniący telefon. Wyświetlacz pokazywał numer telefonu Aleksego. Natychmiast przerwał połączenie i uklęknął przy jej twarzy. Był przerażony. Postanowił jednak nie tracić trzeźwości umysłu. Ściągnął grube rękawiczki i odłożył je na bok. Prawą ręką wybrał numer alarmowy, a lewą przyłożył do jej tętnicy szyjnej, by sprawdzić tętno.

Nie wyczuł żadnego pulsowania.

Emma nie żyła.

3

Miejsce, w którym jeszcze przed kilkoma minutami nie było nikogo poza szukającym Emmy Aleksym, nagle zrobiło się pełne policjantów, techników i innych pracowników służb, których wzywa się w takim przypadku. Natychmiast przystąpiono do działań zgodnych z procedurami. Spory fragment terenu wokół ciała zabezpieczono taśmami policyjnymi i pilnowano, by nikt nieuprawniony nie próbował się tam przedostać. Podczas zamieci śnieżnej nie spodziewano się tłumu gapiów, ale światła syren policyjnych samochodów mogły przyciągnąć uwagę pojedynczych osób. Przede wszystkim jednak czekano na oświadczenie lekarza stwierdzającego zgon. Wprawdzie zapewniał on, iż należy poczekać na wyniki sekcji zwłok, ale jednocześnie wskazał policjantom ślady na szyi, które mogły świadczyć o uduszeniu. Informacja ta wystarczyła, by sprawę rozpatrywać w kategorii zabójstwa i wezwać na miejsce zbrodni prokuratora koronnego.

Aleksy w tym czasie stał nieco z boku i czekał, aż zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią któryś z policjantów do niego podejdzie i zada mu kilka pytań. Sięgnął do kieszeni spodni, by upewnić się, czy jest tam schowana przez niego złota litera „E”, którą znalazł na ciele Emmy, gdy czekał na przybycie służb. Uznał, że pewnie zerwała się z jej łańcuszka, gdy podejmowała próby walki z napastnikiem. Pomyślał, że może to być cenna pamiątka dla jej rodziny, i postanowił jak najszybciej odnaleźć jej bliskich, aby im ją wręczyć.

Gdy w celu rozgrzania się przestępował z nogi na nogę i pocierał dłońmi ramiona, zauważył, że ktoś idzie w jego kierunku.

– Ben Harper z oddziału policji w Wandsworth – przedstawił się, gdy stanął naprzeciw Aleksego. – To pan nas wzywał, prawda?

– Tak, to ja – odparł wciąż roztrzęsiony Aleksy.

– Mam do pana kilka pytań, ale najpierw bardzo proszę o pana dowód tożsamości.

Aby wydobyć z portfela plastikową plakietkę, Aleksy musiał na chwilę zdjąć swoje grube rękawiczki. Znalazł odpowiednią przegródkę i wyciągnął z niej dowód osobisty. Podał go Harperowi i wsunął obie dłonie z powrotem w puchowy materiał. Mężczyzna przyjrzał się dokumentowi, następnie zawiesił przez moment wzrok na Aleksym, a później zaczął notować. Wtedy to Aleksy zaczął się przyglądać jemu. Ben Harper był około czterdziestoletnim, niewysokim i krępym mężczyzną o łagodnym usposobieniu. Nie sprawiał wrażenia surowego i pewnego siebie gliny, który za samo złe spojrzenie byłby w stanie kogoś aresztować. Wręcz przeciwnie, jego przyjacielski wygląd i przyjemny głos sprawiły, że z Aleksego zeszło nieco napięcie. Poza stresem związanym z sytuacją, w jakiej się znalazł, bał się dodatkowo o swój angielski. Mieszkał w Anglii od kilku lat i całkiem dobrze posługiwał się tym językiem, ale miał pewne obawy dotyczące typowo policyjnego słownictwa. Chciał dobrze zrozumieć każde pytanie i równie dobrze na nie odpowiedzieć. Nie byłby z siebie zadowolony, gdyby jego źle sformułowane zdania lub braki w słownictwie utrudniły śledztwo.

– Czy znał pan denatkę? – Harper zadał pierwsze pytanie, oddając dowód Aleksemu.

– Nie. Dopiero miałem ją poznać. – Wsunął dowód z powrotem do odpowiedniej przegródki.

– Nie za bardzo rozumiem. Mógłby pan wyjaśnić?

Aleksy ponownie się zestresował, lecz widząc jego reakcję, Ben Harper zaczął go uspokajać.

– Proszę się nie denerwować, tylko spokojnie opowiedzieć wszystko od początku.

Aleksy wziął głęboki oddech, spojrzał w górę na padający z nieba śnieg i zaczął opowiadać Harperowi, co się wydarzyło od momentu wymienienia z Emmą pierwszych wiadomości w aplikacji randkowej aż do znalezienia jej ciała w parku. Tamten skrupulatnie notował jego wypowiedzi, od czasu do czasu prosząc o sprecyzowanie. Gdy Aleksy skończył, Harper postanowił dopytać o kilka kwestii.

– Czy od momentu wejścia do parku widział pan tu jakieś podejrzane osoby? Czy ktoś zwrócił pana uwagę jakimś dziwnym zachowaniem?

– Nikt nie zwrócił mojej uwagi ani nikt nie wyglądał podejrzanie, bo po prostu nikogo tu nie było. – Rozłożył ręce. – W taką pogodę nikt nie spaceruje po parku.

– No tak, racja. Sam bym wolał siedzieć teraz w domu. – Harper, podobnie jak wszyscy inni, też był już przemarznięty i chciał jak najszybciej wracać. – Nie słyszał pan też żadnych odgłosów, kłótni, może jakiegoś krzyku?

– Niestety, nic nie słyszałem. Nawet jeśli Emma zdążyła coś krzyknąć, to mogłem być wówczas daleko. Ponadto podmuchy wiatru mogły też zagłuszyć jej wołanie o pomoc.

– Pogoda, choć dokuczliwa, to jednak idealna na morderstwo – zauważył Harper. – Nikt niczego nie widzi, nikt niczego nie słyszy, a wszystkie ślady zasypie śnieg. – Zamknął notes i poprawił czapkę na głowie. – Na ten moment dziękuję. W razie dodatkowych pytań będziemy się z panem kontaktować.

Aleksy pokiwał głową, ostatni raz spojrzał na Emmę, odwrócił się i ze spuszczoną głową zaczął oddalać się z miejsca zbrodni. Czuł się bardzo przytłoczony tą tragedią. Nigdy w życiu nawet nie wyobrażał sobie, że mógłby znaleźć czyjeś ciało. Był przekonany, że prędko nie otrząśnie się po tym trudnym doświadczeniu. Obraz leżącej na śniegu Emmy i jej bladej twarzy zostanie z nim już na zawsze. Sięgnął do kieszeni, by raz jeszcze spojrzeć na złotą literę „E”. Będzie musiał odnaleźć rodzinę Emmy i oddać im tę cenną pamiątkę.

Zbliżał się do wyjścia z parku, gdy nagle usłyszał za swoimi plecami krzyk.

– Stój! Stój! Chwila! Zatrzymaj się!

Aleksy wystraszył się. Złota zawieszka wypadła mu z rąk i wpadła w śnieżną zaspę przy krzewie znajdującym się po jego lewej stronie. Postanowił podnieść ją później. Domyślił się, że wołano właśnie do niego, choć nie był to głos Harpera. Odwrócił się i zobaczył innego policjanta biegnącego w jego kierunku. W ślad za nim podążał Ben.

– Trevor Shepherd, komendant policji w Wandsworth – przedstawił się, gdy znalazł się tuż przed Aleksym. Uspokoił oddech i kontynuował: – Gdy znalazł pan Emmę, sprawdzał pan jej tętno?

– Tak, oczywiście.

To pytanie wydało się Aleksemu dziwne. Oczywiście, że sprawdzał. Już o tym opowiadał, zarówno przez telefon, gdy wzywał pomoc, jak i Harperowi podczas krótkiego przesłuchania. Czyżby komendant miał jakieś wątpliwości co do udzielonej przez niego pomocy?

– I przyłożył pan palce do tętnicy szyjnej? – Shepherd chciał, by Aleksy dokładniej opisał tę czynność.

– No tak, a jak inaczej miałem to zrobić? Są jakieś lepsze sposoby?

Kurs pierwszej pomocy Aleksy odbył dawno temu w liceum. Pewnie od tamtego czasu zmieniły się zalecenia co do sprawdzania czynności życiowych osoby poszkodowanej, ale co do tętna Aleksy był przekonany, że zrobił to, jak należy.

– Nie chodzi mi o to, jak to wyglądało z medycznego punktu widzenia, tylko z policyjnego – wyjaśniał Shepherd.

– A jak to wyglądało z policyjnego punktu widzenia? Bo nie za bardzo rozumiem, o co panu chodzi.

Aleksy zaczął wątpić w swój angielski. Nie za bardzo wiedział, czy to on źle rozumiał Shepherda, czy tamten nazbyt komplikował – wydawałoby się – proste do sformułowania zdania. Poza tym już był naprawdę zmęczony i przemarznięty. Jedyne, czego chciał, to wrócić do domu, wskoczyć pod kołdrę i spróbować zasnąć pomimo tych trudnych wydarzeń, w których przyszło mu wziąć udział.

– Wygląda to tak – kontynuował Shepherd – że na szyi denatki, której przyczyną śmierci było uduszenie, znaleziono tylko jedną parę odcisków palców. Prawdopodobnie należą do pana. – Shepherd wyjaśniał i obserwował, czy do Gilla dociera treść jego słów. – Teraz już pan rozumie?

– Skoro sprawdzałem tętno, to trudno, żeby ich tam nie było. Nie robiłem przecież tego w rękawiczkach. – Aleksy podniósł obie dłonie, by pokazać komendantowi, jak gruby materiał je przyodziewał.

Miał już dosyć tłumaczenia mu oczywistości. W dodatku komendant nie był tak życzliwy jak Harper. Wyglądał wręcz na zupełne jego przeciwieństwo.

– Tak więc na szyi Emmy są moje odciski palców.

– Ale poza nimi nie ma żadnych innych! – Shepherd podniósł głos.

Milczący do tej pory Harper postanowił włączyć się do rozmowy.

– Trevor, mówiłem ci już, że morderca z pewnością nie udusił Emmy gołymi rękoma – mówił ściszonym głosem. – Technicy znaleźli tylko dwa odciski palców po jednej stronie szyi. Jak niby ten miał ją udusić dwoma palcami?

Aleksy usłyszał słowa Bena. Dopiero teraz zrozumiał, że Shepherd naprawdę podejrzewa go o zabicie Emmy. To było tak absurdalne, że aż nie mógł w to uwierzyć. Harper zresztą też.

– Ben, do cholery, mówiłem ci przed chwilą, że masz się nie odzywać. – Shepherd odwrócił się do Harpera. – Przez to lecące z nieba białe gówno nie mamy żadnych śladów. Ponadto park nie jest monitorowany, a w telefonie Emmy nie ma nic podejrzanego poza śmiesznym zdjęciem brudnego swetra i szesnastoma nieodebranymi połączeniami od Gilla. Dobrze więc wiesz, że czyni go to głównym podejrzanym.

– Dwa odciski palców i wiadomości przesłane na krótko przed morderstwem nie są żadnym dowodem. – Harper nie ustawał w przekonywaniu komendanta o swojej racji. – Oni mieli spotkać się po raz pierwszy, więc logiczne, że tuż przed spotkaniem pisali do siebie.

– Ben, za tydzień są święta. Mieszkańcy i turyści chcą czuć się bezpiecznie. Co my im powiemy? Wesołych świąt, tylko uważajcie na siebie, spacerując z rodziną po parkach, bo możecie nie wrócić w komplecie?

– No tak, lepiej powiedzmy, że aresztowaliśmy byle kogo, bo komendant z Wandsworth bardzo chciałby zostać komendantem głównym Londynu, a do tego bardzo potrzebuje poprawy skuteczności.

Harper wiedział, że uderzył w czuły punkt, ale nie miał już innej możliwości. Trevor był nieugięty, więc należało wystosować najmocniejsze możliwe argumenty.

– Przegiąłeś, Ben – wycedził surowo Shepherd.

– Nie przegiąłem, tylko powiedziałem prawdę. A to, że ta prawda tak cię boli, to już nie mój problem.

Stali tak jeszcze przez chwilę, patrząc sobie w oczy. Shepherd dobrze wiedział, że Harper miał rację. W przyszłym roku obecny komendant główny miał przejść na emeryturę, więc postanowił zrobić wszystko, by tę posadę przejąć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że bez wyników tego nie osiągnie. A one ostatnio nie były najlepsze. Postanowił postawić na swoim.

– Panie Gill – odwrócił się ponownie w stronę Aleksego – jest pan aresztowany pod zarzutem morderstwa Emmy Stevens. Ma pan prawo zachować milczenie.

Aleksy stał jak wryty. Nie dowierzał słowom, które przed chwilą usłyszał. Spojrzał na Harpera, szukając jakiejś nadziei, ale tamten tylko rozłożył bezradnie ręce, dając mu znać, że nic więcej nie może już zrobić. Shepherd podszedł do wciąż znieruchomiałego ze zdziwienia Aleksego, założył mu na ręce kajdanki i zaczął go odprowadzać do jednego z policyjnych samochodów. Aleksy był w tak ciężkim szoku, że nie pomyślał nawet o tym, by protestować. Szedł spokojnie w kajdankach, jakby rzeczywiście był winny. Ale to były tylko pozory. W głębi duszy powoli narastała ogromna złość na działania komendanta. Z każdym kolejnym krokiem docierało do niego ogromne poczucie niesprawiedliwości, które niczym padający śnieg coraz bardziej wypełniało wszystko dookoła.

Zszokowany i zasmucony usiadł na tylnym siedzeniu wraz z pilnującymi go policjantami. Shepherd wsiadł za kierownicę i odpalił silnik. Włączył ogrzewanie, podgłośnił radio i ruszył w kierunku komendy.

W ten oto sposób młody, niewinny, szukający miłości Aleksy Gill, spoglądając być może po raz ostatni na padające płatki śniegu, jechał do aresztu przy dźwiękach lecącej w radiu jednej z jego ulubionych świątecznych piosenek – White Christmas.

4

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie

ISBN: 978-83-8423-190-6

© Magdalena Wirska i Wydawnictwo Novae Res 2026

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Angelika Kotowska

KOREKTA: Emilia Kapłan

OKŁADKA: Agnieszka Wrycz-Szybowska

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek