Plansza - A.E. Szumska - ebook
NOWOŚĆ

Plansza ebook

Szumska A.E.

0,0

14 osób interesuje się tą książką

Opis

Nie ma groźniejszego przeciwnika niż ten, który pała żądzą zemsty

Sara Radaj, mistrzyni świata w szermierce, znika bez śladu. Ostatni raz widziano ją na stacji warszawskiego metra. Kilka dni później w różnych częściach miasta zaczynają pojawiać się ciała kobiet. Ich twarze są zmasakrowane, brzuchy rozcięte, a ktoś zostawia na nich symbol – planszę do walki szermierczej.

To nie przypadek. To wiadomość.

Komisarz Kinga Evans wraz z dwiema przyjaciółkami Sary – Mają i Alicją – zagłębia się w sprawę, która szybko przybiera brutalny obrót. Tropy prowadzą do świata nielegalnych wyścigów, długów, jakich nie da się spłacić, i ludzi, którzy nie zapominają krzywd.

Wszystko wskazuje na to, że Sara uwikłała się w coś, z czego nie da się tak łatwo uciec. Może jeszcze ma na to szansę... o ile wciąż żyje.

Dnia 15 grudnia 2023 roku o godzinie 16.20 Sara Radaj wyszła z domu w Warszawie przy ulicy Koroniewskiej 67 i kontakt z nią się urwał. Ubrana była w czarne kozaki za kolano, czarne skórzane spodnie i zieloną kurtkę z kapturem obszytym czarnym futerkiem, na głowie miała czarną czapkę z cekinami marki Ochnik oraz szalik w takim samym kolorze. Ktokolwiek widział Sarę lub ma informację o miejscu jej pobytu, prosimy o kontakt z najbliższym posterunkiem policji lub pod numerem kontaktowym 112.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 269

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



A.E. Szumska

Plansza

Mojej przyjaciółce Kindze

Rozdział 1

Nie ma jej…

Maja

Siedzę przy otwartym laptopie i szukam opinii o ostatnio coraz bardziej popularnym środku na odchudzanie. Ostatnio zaczęłam dużo ćwiczyć, ale to jeszcze nie to, co chcę osiągnąć, bo muszę dodatkowo się wspomóc. Mam, znalazłam. Otwieram zakładkę z opisem zastrzyków na odchudzanie i zaczynam czytać: koszt około jednego tysiąca złotych, ale może uszkodzić wątrobę. „Nie, to nie dla mnie” – myślę i szybko wyszukuję coś innego, co może być stosowane do szybkiej utraty wagi. Nagle moją uwagę przykuwa reklama, która już przez historię wyszukiwania pojawia się na ekranie laptopa w lewym górnym rogu. „Nowość w odchudzaniu! Najlepiej, najszybciej, najpewniej!”. Klikam w link, ale w tej samej chwili nagle na telefonie wyświetla mi się nowa wiadomość od Alicji:

Sara zaginęła, widziałaś wiadomości?

Szybko zamykam zakładkę z substancjami wspomagającymi utratę wagi i otwieram nową. Nawet nie odpisuję przyjaciółce na SMS-a, tylko wpisuję w wyszukiwarce: „Sara Radaj”.

Wyświetla mi się kilka postów o Sarze.

Sara Radaj najlepszą sportsmenką 2020 roku.

Sara Radaj wygrała kolejne mistrzostwa Polski w szermierce.

Sprawdzam datę i widzę marzec dwa tysiące dwadzieścia jeden.

Sara Radaj zwyciężczynią w mistrzostwach Europy w 2023.

I nagle widzę wielki napis na stronie: „Sara Radaj zaginiona”, jej zdjęcie, na którym widać szeroki uśmiech, białe zęby, włosy upięte wysoko w kucyk, mocno zielone oczy, które uśmiechają się razem z całą jej buzią. Czytam dalej:

Dnia 15 grudnia 2023 roku o godzinie 16.20 Sara Radaj wyszła z domu w Warszawie przy ul. Koroniewskiej 67 i kontakt z nią się urwał. Ubrana była w czarne kozaki za kolano, czarne skórzane spodnie i zieloną kurtkę z kapturem obszytym czarnym futerkiem, na głowie miała czarną czapkę z cekinami marki Ochnik oraz szalik w takim samym kolorze. Ktokolwiek widział Sarę lub ma informację o miejscu jej pobytu, prosimy o kontakt z najbliższym posterunkiem policji lub pod numerem kontaktowym 112.

Przez chwilę nie mogę oddychać, chyba mam atak paniki. Wstaję z kanapy i udaję się do kuchni, otwieram szufladę pod mikrofalówką, wyciągam z niej papierową torebkę, którą szybko przykładam do ust. „Spokojnie, oddychaj” – myślę i wciągam powietrze z torebki, licząc przy tym powoli do dziesięciu.

„Sara” – myślę. „Nasza kochana Sara”. Jestem przerażona tą wiadomością, bo co, jeśli coś jej się stało i już więcej się nie spotkamy? Wracam do salonu, gdzie siadam ponownie przy komputerze.

– Nie myśl tak – mówię do siebie i krzyczę do Aleksandra, mojego męża, żeby szybko tu przyszedł z kuchni.

– Coś się stało? Bo masz głos, jakbyś zobaczyła wilka – śmieje się Alek.

– Sara zaginęła, słyszysz? Sara zaginęła! – mówię podniesionym głosem.

– O kurwa! Co się stało?! Kiedy?! – pyta Aleksander.

– Nic więcej nie wiadomo, oprócz tego, że wczoraj wyszła z domu i ślad po niej zaginął. Sam zobacz. – Odwracam w jego stronę mojego laptopa, żeby zobaczył informację o jej zaginięciu.

Alek czyta w skupieniu, jego mina już nie jest taka wesoła, a kąciki ust zaczynają się trząść. Nie, nie płacze, ale jego reakcja jest podobna do mojej. Sara jest naszą przyjaciółką, bo odkąd jestem z moim mężem, ona zawsze uczestniczyła w naszym życiu. Zresztą znałam ją dużo wcześniej przed Alkiem, bo chodziłyśmy razem do liceum.

– Maju, wszystko będzie dobrze, znajdzie się. Może to tylko jakiś psikus z jej strony. – Przytula mnie i dodaje, że na pewno to jakiś głupi żart.

– A jak coś jej się stało? Jak ona… no wiesz? – Zaczynam płakać.

– Przestań. Sara? Ona jest silną kobietą i nic złego jej się nie stało. Przecież ją znasz – odpowiada Alek i całuje mnie w czubek głowy.

– Słuchaj, od wczoraj już jej nie ma, mam złe przeczucia. – Wtulam się mocno w jego ramiona, po czym biorę chusteczkę, żeby wysmarkać nos.

– Musimy coś zrobić, żeby pomóc w jej odnalezieniu – mówi Aleksander i pyta, czy dzwoniłam już do jej rodziców.

– Nie, dopiero przed chwilą napisała do mnie Alicja z informacją o zaginięciu i nawet z nią nie zdążyłam porozmawiać.

W pośpiechu wybieram numer do Ali.

– Cześć. To straszne, co się stało. Mów, czy coś wiesz.

– Na razie tyle, co ty. Zobaczyłam i od razu do ciebie napisałam. Mam złe przeczucia.

– O matko! Nie mów tak. Chociaż ja też mam takie…

Przez moment w słuchawce nastaje cisza, żadna z nas się nie odzywa, ale milczenie po chwili przerywa Alicja:

– Może pojedziemy razem do rodziców Sary?

– Świetny pomysł, musimy ich wspierać. Może nam powiedzą coś więcej. Przyjechać po ciebie? – pytam.

– Nie, spotkajmy się na miejscu – odpowiada Alicja i się rozłącza.

Alicja Łapek to moja przyjaciółka ze szkoły średniej, z którą pracuję razem od pół roku, odkąd wróciłam z urlopu macierzyńskiego, w gazecie „Wszystko na Bieżąco” w Warszawie. Razem z Alą również studiowałyśmy dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Nasze drogi zeszły się ponad dziewięć lat temu i od tego czasu jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Naszą trzecią bratnią duszą jest Sara Radaj, która po liceum wybrała AWF i codzienne treningi szermierki. Ala i Sara różnią się od siebie wyglądem. W sumie to każda z nas jest inna. Alicja Łapek – niska i szczupła blondynka z niebieskimi oczami, Sara Radaj – wysoka i szczupła zielonooka brunetka, oraz ja, Maja Nerecka – kobieta średniego wzrostu z nadprogramowymi kilogramami, niebieskooka piękność. Za to nasze charaktery są, pomimo że trochę różne, to jednak podobne, bo w większości spraw się zgadzamy i dogadujemy jak nikt inny.

Idę do kuchni, do której Alek zdążył już wrócić, i mówię mu, że muszę pojechać do rodziców Sary, bo umówiłam się z Alicją, że ich odwiedzimy.

– Jasne, jedź, tylko uważaj na siebie – odpowiada mój mąż i całuje mnie w policzek.

Wkładam kozaki, gruby wełniany płaszcz w kolorze granatu oraz szal i czapkę, bo na dworze jest przymrozek. Wychodzę z domu i kieruję się na parking, gdzie stoi moje audi.

Kinga

– Zajmiesz się tą sprawą – mówi szef i się rozłącza, kończąc tym samym rozmowę.

Otwieram laptopa, którego przed chwilą odebrałam od informatyka po wczorajszym usunięciu ważnych danych z ostatniego raportu sprawy, którą niedawno zamknęłam. Na szczęście udało się wszystko przywrócić, dzięki czemu nie poniosę żadnych konsekwencji, które mogłyby mi nieźle zaszkodzić.

Znów dzwoni mój telefon. Tym razem to mój mąż, więc szybko odbieram, bo za jakieś czterdzieści minut ma swoją najdłuższą trasę, z Doha w Katarze do Auckland w Nowej Zelandii, która trwa ponad siedemnaście godzin, więc szybko się ze mną nie skontaktuje.

Oliver Evans jest pilotem i lata największym samolotem Airbus A380 w liniach lotniczych Qatar. Poznaliśmy się cztery i pół roku temu w Warszawie, gdy miałam szkolenie komisarzy policji z całej Polski w hotelu Bristol, a Oliver przyleciał akurat z Kataru i miał trzy dni wolne do następnego swojego lotu.

Wpadliśmy na siebie w hotelowym lobby i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Jego uśmiech wystarczył, żeby mnie zaczarował, a ja swoim poczuciem humoru i nieskazitelną urodą także rzuciłam na niego urok. Wtedy szybko awansowałam po kilku dobrze zakończonych sprawach, które prowadziłam, więc mój sukces zawodowy połączył się z sukcesem prywatnym. Oliver jest moim trzecim mężem, wcześniej nie miałam szczęścia w miłości, bo każdy z moich poprzednich facetów był draniem. Nie mam dzieci, bo tak zdecydowałam, przynajmniej na chwilę obecną. Zajmuję się karierą zawodową i jak tylko poczuję instynkt macierzyński, to będziemy się starać z Oliverem o malucha i powiększenie naszej rodziny. W tej kwestii zgadzamy się ze sobą, bo praca Olivera też jest wymagająca i wiąże się ze spędzaniem większości czasu poza domem, nieraz nawet nie ma go przez dwa tygodnie. Od trzech lat mieszkamy razem w Warszawie. W sumie to zdecydowaliśmy się na ten krok, odkąd zostaliśmy małżeństwem. Oliver jest Amerykaninem i mieszkał w Columbus w stanie Ohio, gdzie latamy odwiedzać jego rodzinę. Jest tam przepięknie. Gdyby nie moja praca, pewnie zdecydowałabym się na przeprowadzkę, a ze względu na pracę Olivera założyliśmy wspólne gniazdko w Warszawie.

– Cześć, kochanie – mówi, gdy odbieram telefon.

Ostatnio coraz więcej rozmawiamy po polsku i nawet nieźle mu idzie, zważywszy na to, że jeszcze ponad cztery lata temu znał tylko „dzień dobry” i „dziękuję”.

– Hej – odpowiadam i pytam, jak mu minął wczorajszy wolny dzień.

– Całkiem dobrze, ale szkoda, że bez ciebie. Mam tu dwadzieścia stopni i w porównaniu z zimą w Polsce jest gorąco.

– Następnym razem, gdy się gdzieś zatrzymasz na dłużej między lotami, to obiecuję, że do ciebie przylecę – mówię i uśmiecham się pod nosem, bo podoba mi się ten plan.

Nieraz tak robiliśmy, że Oliver na weekend zamiast być w Warszawie, zostawał tam, skąd odlatywał, a ja do niego dojeżdżałam. Zawsze mam możliwość zwiedzenia więcej ciekawych atrakcji, a on jest moim przewodnikiem, bo przeważnie już był w tym miejscu i mógł mnie oprowadzić po najciekawszych zabytkach danego miasta. Raz leciałam do niego do Szanghaju, wtedy wzięłam sobie urlop, bo spędziliśmy razem półtora tygodnia. Ja później wróciłam do Warszawy, a Oliver leciał do Dubaju, który też już zwiedziłam i jestem w tym mieście zakochana. Szanghaj też bardzo mi się podobał, a najbardziej świątynia Nefrytowego Buddy, która słynie z posągów Buddy z białego nefrytu. Zwiedziliśmy wtedy naprawdę dużo, nasz pobyt był bardzo intensywny – jak wychodziliśmy z hotelu po śniadaniu, wracaliśmy dopiero nocą, a o każdej porze dnia i nocy miasto to zachwycało tak, że zapierało dech w piersiach.

– Wiesz, że przed chwilą dostałam nową sprawę? Zaginęła młoda kobieta, jest znaną w Polsce i na świecie szermierką, w sumie to mistrzyni świata – mówię do Olivera smutnym głosem, a wieść o zaginięciu Sary Radaj rozchodzi się w powalająco szybkim tempie.

– Znajdziesz ją, wierzę w ciebie – pociesza mnie mój mąż i dodaje: – Jesteś najlepsza, wiesz o tym?

– Dzięki, że tak mówisz. Ostatnio za każdym razem udawało mi się rozwiązać sprawę z pozytywnym zakończeniem, więc i teraz jestem dobrej myśli, a tym bardziej, że jest to też przyjaciółka moich koleżanek ze studiów.

– Tych, z którymi się czasami spotykasz? Mai i Alicji?

– Tak, dziewczyny pewnie wkrótce dowiedzą się o zaginięciu Sary, bo ruszają ogłoszenia z jej zdjęciem.

– A ta Sara miała rodzinę? Kto zgłosił porwanie? – pyta mój mąż, a mi jakoś nie pasuje do niego ta dociekliwość, bo nigdy nie interesował się moimi sprawami zawodowymi.

– Rodzice Sary zgłosili zaginięcie. Męża ani chłopaka nie ma, tak powiedziała jej mama, gdy przyjechała na policję.

– A gdzie ona mieszka? – Oliver zadaje mi kolejne pytanie na temat Sary, a ja mu odpowiadam pokrótce, że na Koroniewskiej, na tym nowym osiedlu, i zmieniam temat, mówiąc:

– Jak przylecisz do domu, to chcę cię dokądś zabrać.

– Dokąd? – pyta zaciekawiony tym razem moją niespodzianką.

– Zobaczysz, na pewno się ucieszysz.

Rozmawiamy jeszcze chwilę, a na koniec proszę go, żeby zadzwonił do mnie, jak tylko wyląduje w Auckland. Oliver mnie zapewnia, że to zrobi, jak tylko koła samolotu dotkną ziemi, i żegnamy się czułymi słówkami.

Siadam przy biurku i sprawdzam otrzymane zdjęcia zaginionej Sary Radaj. „Śliczna dziewczyna” – myślę i szukam w portalach internetowych jak najwięcej informacji o naszej poszukiwanej.

Pierwsza rzecz, jaką muszę zrobić, to pojechać do rodziców Sary, którzy mieszkają w Markach. Od matki wiadomo, że Sara wczoraj do południa była pod telefonem, bo rozmawiała ze swoimi rodzicami koło godziny trzynastej piętnaście. Dziś zgłosili zaginięcie, bo nie ma jej w domu, a telefon jest wyłączony i od wczoraj nie mają z nią kontaktu. Zlecam namierzanie numeru i prześledzenie monitoringu miejskiego, tym bardziej że samochód Sary stoi cały czas pod domem. Moi pracownicy działają bardzo szybko, bo po około piętnastu minutach dostaję raport z informacją, że ostatni raz Sara była widziana na Ursynowie na ostatniej stacji metra, Kabaty, o godzinie dziewiętnastej dwadzieścia cztery, potem ślad się urywa. Wcześniej pierwszy zapis z kamer jest z jej zamkniętego osiedla – o godzinie szesnastej dwadzieścia Sara Radaj wyszła z domu w Warszawie przy ulicy Koroniewskiej 67.

– Co robiłaś przez te trzy godziny i gdzie jesteś teraz? – myślę, wypowiadając te słowa, ale przerywa mi głośne pukanie do drzwi mojego biura, po czym wchodzi Leon Brucki, mój kolega z pracy.

– Cześć, Kingo. Dostałaś tę sprawę? Tej zaginionej sportsmenki?

– Tak, a masz coś na jej temat? – pytam.

– Dowiedziałem się, że ostatnio widziana była wczoraj wieczorem na stacji metra… – Nie kończy mówić, gdy mu przerywam:

– Dostałam ten raport, masz szczegóły z godzinami, więc musimy najpierw przeanalizować, co robiła w czasie pomiędzy wyjściem z domu a ostatnim zapisem kamery właśnie z metra.

– Minęła doba, odkąd wyszła z domu, a trzy pierwsze są najistotniejsze – mówi Leon i dodaje: – Ona jest bogata, jeździ porsche, może okup?

– Nic do tej pory nie wiadomo, zaraz jadę do jej rodziców wypytać o szczegóły z życia ich córki. Zostań na miejscu i jakby były jakieś nowe informacje, to do mnie dzwoń – mówię do kolegi i zaczynam się ubierać.

Maja

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Rozdział 1. Nie ma jej…
Rozdział 2. Ślady prowadzą donikąd
Rozdział 3. Czy ktoś wie więcej, niż mówi?
Rozdział 4. Przełom
Rozdział 5 . Dzień zaginięcia

Plansza

ISBN: 978-83-8373-742-3

© A.E. Szumska i Wydawnictwo Novae Res 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Magdalena Białek

KOREKTA: Konrad Witkowski

OKŁADKA: Magdalena Czmochowska

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek