Ktoś z nas będzie następny - Karen McManus - ebook + książka

Ktoś z nas będzie następny ebook

Karen M. McManus

3,9

Opis

Kontynuacja bestsellera Ktoś z nas kłamie – w liceum Bayview dochodzi do kolejnej

zagadkowej śmierci, a rozwiązanie tajemnicy będzie dla wszystkich prawdziwym szokiem…

Od czasu śmierci Simona, autora słynnej aplikacji plotkarskiej, w szkole pojawiło się mnóstwo jego

naśladowców. Przez cały rok, od kiedy czwórka uczniów z Bayview została oczyszczona z zarzutów

zabójstwa, nikt nie był jednak w stanie wypełnić plotkarskiej próżni równie głośnymi publikacjami. Aż

do teraz….

Tym razem jednak nie jest to aplikacja, lecz gra esemesowa - Prawda czy Wyzwanie. Pierwszym celem

staje się Phoebe. Jeśli nie zdecyduje się podjąć wyzwania, automatycznie zostanie opublikowana

prawda o pewnym fakcie z jej przeszłości. A ta jest mroczna… Potem przychodzi czas na Maeve, która

powinna była wiedzieć, że zawsze należy wybierać wyzwanie. Kiedy kolejnym graczem ma zostać

Knox, sprawy przybierają niebezpieczny obrót. Wyzwania stają się śmiertelnie groźne i jeśli uczestnicy

gry nauczyli się czegoś z wydarzeń ubiegłego roku, to tego, że nie można liczyć na pomoc policji. Ani

na jej ochronę… Simon odszedł, ale niezidentyfikowany sprawca jest zdeterminowany, by kultywować

jego mroczne dziedzictwo w liceum Bayview. Tym razem obowiązują jednak zupełnie nowe zasady…

"Niewielu jest mistrzów suspensu dla nastolatków dorównujących Karen McManus"

„Entertainment Weekly”

"Lektura, której nie można odłożyć!".

„Kirkus Reviews”

"Karen McManus jest prawdziwą mistrzynią fabuły i intrygi".

„ The Bookseller”

NA PODSTAWIE POWIEŚCI KAREM MCMANUS POWSTAŁ SERIAL ORYGINALNY NETFLIX

KTOŚ Z NAS KŁAMIE

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 384

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (57 ocen)
15
25
12
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Celaena12

Całkiem niezła

gorsza od poprzedniej, mniej napięcia
10
Olacze333

Dobrze spędzony czas

Wciągająca, chociaż wydarzenia są mniej prawdopodobne niż w pierwszej części
10
Rylska

Z braku laku…

Słabe, krótkie i mało rozbudowane. Nie umywa się do Ktoś z nas kłamie.
10

Popularność




Karen McManus Ktoś z nas będzie następny Tytuł oryginału One of Us Is Next ISBN Text copyright © 2020 by Karen M. McManus, LLCAll rights reserved Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2022 Redaktor prowadzący Dariusz Wojtczak Redakcja Magdalena Wójcik Jacket photograph (second girl) © 2020 by Nabi Tang/Stocksy; all other photographs used under license from Shutterstock.com Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.
Dla Mamy i Taty

OSOBY

Maeve Rojas

Trzecioklasistka z liceum Bayview, siostra Bronwyn

Knox Myers

Trzecioklasista z liceum Bayview, pracuje w Until Proven

Phoebe Lawton

Trzecioklasistka z liceum Bayview, pracuje w Café Contigo

Bronwyn Rojas

Jedna z Czwórki z Bayview, siostra Maeve

Nate Macauley

Jeden z Czwórki z Bayview

Addy Prentiss

Jedna z Czwórki z Bayview, pracuje w Café Contigo

Cooper Clay

Jeden z Czwórki z Bayview

Luis Santos

Najlepszy przyjaciel Coopera, pracuje w Café Contigo

Emma Lawton

Czwartoklasistka z liceum Bayview, siostra Phoebe

Owen Lawton

Brat Phoebe i Emmy

Ashton Prentiss

Siostra Addy

Kiersten Myers

Siostra Knoksa

Eli Kleinfelter

Prawnik z Until Proven

Jules Crandall

Trzecioklasistka z liceum Bayview, najlepsza przyjaciółka Phoebe

Brandon Weber

Trzecioklasista z liceum Bayview, rozgrywający w drużynie futbolowej

Sean Murdock

Trzecioklasista z liceum Bayview, gra w drużynie futbolowej

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

CZĘŚĆ PIERWSZA

Piątek, 6 marca

DZIENNIKARKA (stojąca na krawężniku krętej ulicy na tle dużego, białego, zdobionego stiukiem budynku): Dzień dobry, Liz Rosen z kanału Seven News, na żywo z liceum Bayview, w którym uczniowie są pogrążeni w smutku po wczorajszej utracie jednego z nich. To już druga tragiczna śmierć w tym miasteczku w ciągu minionych osiemnastu miesięcy i wszędzie wokół panuje niedowierzanie i uczucie déjà vu.

(Cięcie, kamera pokazuje dwie dziewczyny — jedną zapłakaną, drugą kompletnie wstrząśniętą).

ZAPŁAKANA DZIEWCZYNA: To jest… to takie smutne. Czasami można odnieść wrażenie, że nad Bayview ciąży jakaś klątwa! Najpierw Simon, a teraz to.

WSTRZĄŚNIĘTA DZIEWCZYNA: To zupełnie inna sytuacja niż ta z Simonem.

DZIENNIKARKA (Kierując mikrofon w stronę zapłakanej dziewczyny): Czy ty i ofiara byliście ze sobą blisko?

ZAPŁAKANA DZIEWCZYNA: Nie aż tak blisko. W zasadzie to wcale. Jestem dopiero w pierwszej klasie.

DZIENNIKARKA (Odwracając się do drugiej dziewczyny): A ty?

WSTRZĄŚNIĘTA DZIEWCZYNA: Myślę, że nie powinnyśmy z panią rozmawiać.

Dziesięć tygodni wcześniej

Reddit, podforum Zemsta Będzie Słodka

Wątek założony przez Bayview2020

Hej.

Czy to ta sama grupa, na której pisał Simon Kelleher? — Bayview2020

Pozdrowionka.

Dokładnie ta. — Darkestmind

Dlaczego się przenieśliście? I czemu nie ma tu prawie żadnych postów? — Bayview2020

Za dużo wścibskich obserwatorów i dziennikarzy na starej stronie.

Poza tym stosujemy nowe zabezpieczenia. Wyciąg­nęliśmy naukę na przykładzie naszego przyjaciela Simona, którego zapewne znasz, wnioskując po twoim nicku? — Darkestmind

Wszyscy znają Simona. A raczej… znali.

Ale nie byliśmy przyjaciółmi. — Bayview2020

Okej. Co cię tu sprowadza? — Darkestmind

Nie wiem. Tak tylko zaglądam. — Bayview2020

Gówno prawda. To forum poświęcone zemście, a coś takiego niełatwo znaleźć.

Jesteś tutaj nie bez powodu.

O co chodzi? Kim jesteś? — Darkestmind

Ktoś zrobił coś strasznego.

To rozpieprzyło mi życie, podobnie jak wielu innym. I NIC im się nie przytrafiło.

A ja nie mogę niczego zrobić w tej sprawie. — Bayview2020

Doskonale cię rozumiem.

Mamy wiele wspólnego.

Nie ma niczego bardziej wkurzającego niż to, kiedy ktoś, kto zniszczył ci życie, chodzi sobie po świecie jakby nigdy nic.

Jakby to, co zrobił, nie miało znaczenia.

Ale nie mogę się zgodzić z twoją konkluzją.

Zawsze można coś zrobić. — Darkestmind

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Maeve

Poniedziałek, 17 lutego

Moja siostra uważa, że jestem leniem. Jasne, nie jest tak, że przychodzi i mówi — albo pisze, formalnie rzecz biorąc — ale daje mi to wyraźnie do zrozumienia:

„Sprawdziłaś tę listę uczelni, którą ci wysłałam?”

„Rozglądanie się za czymś już zimą w pierwszej klasie wcale nie jest głupie. Może nawet już być za późno”.

„Kiedy przyjadę na panieński do Ashton, możemy wpaść w kilka miejsc, jeśli zechcesz”.

„Powinnaś się zdecydować na kierunek, który będzie całkowicie wykraczał poza twoją strefę komfortu”.

„A może uniwersytet na Hawajach?”

Odrywam wzrok od tekstów na ekranie telefonu i zauważam pytające spojrzenie Knoksa Myersa.

— Bronwyn uważa, że powinnam pójść na uniwerek na Hawajach — informuję go, a ten prawie się dławi empanadą.

— Zdaje sobie chyba sprawę, że to na wyspie? — pyta, sięgając po szklankę z zimną wodą, po czym wypija połowę zawartości jednym haustem. Empanady w Café Contigo są wręcz legendą w Bayview, ale trzeba być na nie przygotowanym, jeśli nie przepada się za pikantnym jedzeniem. Knox, który przeprowadził się tutaj z Kansas w połowie roku szkolnego i który wciąż zalicza do swoich ulubionych posiłków zapiekanki na bazie zupy grzybowej, zdecydowanie nie jest na nie przygotowany. — Zapomniała już, że jesteś do bólu antyplażowa?

— Nie jestem antyplażowa — protestuję. — Po prostu nie należę do miłośniczek piasku. I zbyt dużej ilości słońca. I zdradzieckich fal. I stworzeń morskich.

Brwi Knoksa unoszą się coraz wyżej z każdym moim zdaniem.

— No co, to ty kazałeś mi oglądać Potwory z głębin — przypominam mu. — Moje fobie związane z oceanem to w przeważającej mierze twoja sprawka.

Ostatniego lata Knox był moim pierwszym chłopakiem w życiu, choć oboje byliśmy jeszcze zbyt niedoświadczeni, by zrozumieć, że w ogóle nas do siebie nie ciągnie. Nasz związek opierał się zasadniczo na oglądaniu Science Channel, co powinno w miarę szybko dać nam do zrozumienia, że znacznie lepiej jest nam w roli przyjaciół.

— Przekonałaś mnie — odparł oschle Knox. — To szkoła w sam raz dla ciebie. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam to napisane z głębi serca podanie o przyjęcie, kiedy nadejdzie właściwa pora. — Pochyla się i teatralnie podnosi głos: — W przyszłym roku.

Wzdycham, bębniąc palcami o kafelki na blacie stołu. Café Contigo to argentyńska kafejka z ciemnoniebieskimi ścianami i cynowym sufitem, w której zawsze unosi się aromat stanowiący mieszankę słodkich i pikantnych zapachów. Do domu mam stąd mniej więcej kilometr, więc kiedy Bronwyn wyjechała do Yale i mój dom stał się nagle zbyt cichy, uznałam to miejsce za moje ulubione do odrabiania prac domowych. Podoba mi się tutejszy gwar, a na dodatek nikomu nie przeszkadza, że siedzę tu przez trzy godziny i zamawiam tylko kawę.

— Bronwyn uważa, że dla mnie już za późno — mówię.

— No jasne, ona miała swoje podanie do Yale napisane już w przedszkolu, co? — rzuca Knox. — Mamy mnóstwo czasu.

Knox jest taki sam jak ja — siedemnastoletni pierwszoklasista z liceum Bayview, starszy od większości naszych kolegów i koleżanek. W jego przypadku wynika to z tego, że okazał się za mały jak na swój wiek, żeby pójść do przedszkola, i rodzice zatrzymali go w domu. W moim zaś z tego, że połowę dzieciństwa przeleżałam w szpitalu z białaczką.

— Pewnie tak. — Sięgam po pusty talerz Knoksa, żeby postawić go na swoim, ale potrącam solniczkę i kryształowe drobiny rozsypują się na cały blat. Niemal bez zastanowienia chwytam szczyptę soli w dwa palce i rzucam za siebie przez ramię. Przeganiam pecha, jak nauczyła mnie Ita. Moja babka kierowała się mnóstwem przesądów: niektóre pochodziły z Kolumbii, inne poznała w ciągu trzydziestu lat spędzonych w Stanach Zjednoczonych. Kiedy byłam mała, stosowałam się do nich wszystkich, szczególnie gdy chorowałam. „Jeśli założę bransoletkę z paciorkami, którą dała mi Ita, badanie nie będzie bolesne. Jeśli będę unikała szczelin w podłodze, liczba moich białych krwinek będzie w normie. Jeśli zjem dwanaście winogron w sylwestra o północy, nie umrę w nowym roku”.

— Tak czy inaczej, świat się nie skończy, jeśli nie pójdziesz od razu na uniwerek — mówi Knox. Osuwa się na krześle i odrzuca z czoła kosmyk brązowych włosów. Jest tak przeraźliwie chudy, że nawet po pochłonięciu całej swojej i połowy mojej porcji empanad wciąż wygląda na głodnego. Za każdym razem, kiedy do mnie przychodzi, moi rodzice usiłują go nakarmić. — Nie będziesz jedyna.

Rozgląda się po restauracji i jego spojrzenie zatrzymuje się na Addy Prentiss, która przepycha się przez kuchenne drzwi, balansując tacą trzymaną na jednej dłoni.

Patrzę, jak Addy meandruje między stolikami i z wyuczoną łatwością układa talerze z jedzeniem. W Dniu Dziękczynienia, kiedy w kryminalnym programie Mikhail Powers Investigates wyemitowano specjalny raport „Czwórka z Bayview: Gdzie oni są”, Addy po raz pierwszy zgodziła się udzielić wywiadu. Zrobiła to pewnie dlatego, że producenci szykowali się, żeby przedstawić ją jako najbardziej nieogarniętą w całej grupie — moja siostra trafiła na Yale, Cooper zdobył wysokie stypendium w Cal State Fullerton, nawet Nate chodził na liczne zajęcia dodatkowe na uczelni — pozostała jedynie ona. Żadnego nagłówka „Upadek byłej królowej piękności z Bayview” na temat Adelaide Prentiss.

— Jeśli wiesz, co chcesz robić po ukończeniu szkoły, to super — powiedziała kiedyś, siedząc na stołku w Café Contigo z zapisanym kredą menu dnia za plecami. — Jeśli nie wiesz, to po co wydawać majątek na tytuł, który może ci nic nigdy nie dać? Nie ma niczego złego w braku planu na całe życie, kiedy ma się osiemnaście lat.

Albo siedemnaście. Zerkam na telefon, czekając podświadomie na kolejną serię wiadomości od Bronwyn. Kocham moją siostrę, ale trudno znieść jej perfekcjonizm.

Zaczyna się schodzić wieczorowa klientela, wypełniając pozostałe wolne stoliki. Ktoś włącza wielkie telewizory na ścianach na kanał, na którym transmitowany jest baseballowy mecz otwarcia w Cal State Fullerton. Addy zatrzymuje się z niemal pustą tacą i rozgląda po lokalu, uśmiechając się, kiedy napotyka moje spojrzenie. Dociera do naszego stolika w kącie i stawia pomiędzy mną a Knoksem talerzyk z alfajores. Te ciasteczka przekładane z kremem dulce de leche są specjalnością Café Contigo i przy okazji jedyną rzeczą, jaką Addy nauczyła się przygotowywać podczas swojej dziewięciomiesięcznej pracy w tym miejscu.

Knox i ja sięgamy po nie jednocześnie.

— Chcecie coś jeszcze? — pyta Addy, zakładając za ucho kosmyk srebrzysto-różowych włosów. W ciągu ostatniego roku wypróbowała wiele różnych kolorów, jednak nic, co nie jest różowe lub fioletowe, nie ma zadowalającej trwałości. — Jeśli tak, to lepiej złóżcie zamówienie już teraz, bo zaraz wszyscy wezmą się do roboty, kiedy Cooper zacznie rzucać — zerka na zegar wiszący na ścianie — za jakieś pięć minut.

Kręcę głową, a Knox wstaje i strzepuje okruchy ze swojej ulubionej szarej bluzy.

— Ja podziękuję, ale muszę skorzystać z toalety — mówi. — Popilnujesz mi miejsca, Maeve?

— Nie ma sprawy — odpowiadam i kładę torbę na jego krzesło.

Addy powoli się odwraca i niemal upuszcza tacę.

— O mój Boże! Jest!

Na każdym ekranie w lokalu pojawia się ten sam widok: Cooper Clay idący na stanowisko, żeby się rozgrzać przed pierwszym meczem baseballowym w college’u. Widziałam go w Boże Narodzenie, niecałe dwa miesiące temu, teraz jednak wygląda na większego, niż zapamiętałam. Przystojny, o kwadratowej szczęce, z hardym spojrzeniem, którego nigdy dotąd nie widziałam. Ale przecież zawsze oglądałam Coopera grającego w oddali.

Gwar panujący w lokalu zagłusza słowa komentatorów, choć domyślam się, co mówią: w sportowym świecie college’u mówi się teraz tylko o debiucie Coopera, co jest na tyle dużym wydarzeniem, że mecz transmitowany jest przez lokalną kablówkę. Cała afera wynika po części z faktu, że chodził do Bayview i że jest jednym z niewielu mówiących otwarcie o swojej orientacji gejów w baseballu. Nie można mu oczywiście odmówić także zaangażowania w treningi. Analitycy sportowi zakładają się, czy przeskoczy do wyższej ligi, zanim ukończy choćby jeden sezon w college’u.

— Nasza supergwiazda w końcu spotyka się ze swoim przeznaczeniem — mówi Addy, kiedy na ekranie Cooper poprawia czapeczkę. — Muszę jeszcze raz obejść stoliki i zaraz do was dołączę. — Rusza przez restaurację w tacą wetkniętą pod pachę i notatnikiem do zamówień w dłoni, ale całą uwagę klientów przyciągnął teraz baseball.

Nie spuszczam wzroku z telewizora, choć pokazują w tej chwili wywiad z trenerem drugiego zespołu. Jeśli Cooper wygra, to będzie dobry rok. Staram się natychmiast wyrzucić tę myśl z głowy, bo nie będę w stanie skupić się na meczu, jeśli zmienię go w kolejny zakład przeciwko losowi.

Słyszę tuż obok zgrzyt przesuwanego krzesła i o moje ramię ociera się znajoma czarna skórzana kurtka.

— Co tam, Maeve? — pyta Nate Macauley, siadając. Zerka na sól rozsypaną na stole. — O-o, solna masakra. Już po nas, co?

— Ha, ha, ha — odpowiadam, choć drżą mi wargi. Nate stał się dla mnie niemal bratem, kiedy zaczął chodzić z Bronwyn prawie rok temu, więc droczenie się jest w pełni uzasadnione. Nawet teraz, kiedy „mają przerwę” po raz trzeci, odkąd Bronwyn wyjechała do college’u. Poświęciwszy całe lato na rozważania, czy związek na odległość blisko pięciu tysięcy kilometrów może przetrwać, moja siostra i jej chłopak wpadli w swego rodzaju schemat polegający na przekonaniu o nierozerwalności, kłóceniu się, zrywaniu z sobą i ponownym schodzeniu, który — aż dziw bierze — wydaje się działać w ich przypadku.

Nate tylko się uśmiecha i przy stoliku zapada komfortowa cisza. Fajnie jest spotykać się z nim, z Addy i resztą znajomych Bronwyn. To „nasi przyjaciele”, jak zawsze powtarza, choć to nie do końca prawda. To przede wszystkim jej znajomi, którzy bez niej nigdy nie będą moimi.

Odzywa się mój telefon i po chwili czytam kolejną wiadomość od Bronwyn.

Mecz już się zaczął?

Niedługo, odpisuję. Cooper właśnie się rozgrzewa.

Szkoda, że nie emitują tego na ESPN, obejrzałabym sobie!!!

Pacific Coast Sports Network nie nadaje niestety w New Haven w Connecticut. Ani w żadnym innym miejscu w promieniu trzech godzin jazdy z San Diego. Nie ma też żadnego streamu w internecie.

Nagrywam go dla ciebie, przypominam jej.

Wiem, ale to nie to samo.

Sorry :(

Przełykam ostatnie ciastko i widzę tańczące na ekranie trzy kropki. Trwa to tak długo, że jestem prawie pewna, co dalej nastąpi. Bronwyn pisze z prędkością światła. Nigdy się nie waha, chyba że chce napisać coś, czego jej zdaniem pisać nie powinna, a na jej liście „Tego nie ruszać” pozostał obecnie tylko jeden temat.

No i trafiłam.

Jest tam Nate?

Moja siostra nie mieszka już w pokoju sąsiadującym z moim, ale to nie oznacza, że nie mogę już dać jej popalić.

Kto? — odpowiadam i zerkam na Nate’a.

— Bronwyn pozdrawia — rzucam.

W jego ciemnoniebieskich oczach pojawia się blask, ale na twarzy maluje się wyraz obojętności.

— Też pozdrów.

Chyba rozumiem. Nieważne, jak człowiek się o kogoś troszczy, wszystko się zmienia, kiedy w jednej chwili ta osoba jest obok ciebie, a w następnej już znika. Ja też to czuję, ale w inny sposób. Nate i ja nie mamy jednak wspólnego języka dotyczącego uczuć — żadne z nas nie ma tego z nikim innym, nie licząc Bronwyn — więc tylko robię minę.

— Powstrzymywanie emocji jest niezdrowe, nie wiesz o tym?

Zanim Nate’owi udaje się odpowiedzieć, wokół nas nagle robi się zamieszanie: wraca Knox, Addy przyciąga sobie krzesło, a przede mną materializuje się talerz chipsów z tortilli z szarpanym mięsem, topionym serem i chimichurri — obowiązującą w Café Contigo wersją nachos.

Podnoszę wzrok w kierunku, z którego nadeszły, i napotykam spojrzenie ciemnobrązowych oczu.

— Przekąski do meczu — oznajmia Luis Santos, przenosząc na ramię ściereczkę, której użył do trzymania talerza. Luis jest najlepszym przyjacielem Coopera z Bayview i był jego łapaczem w drużynie baseballowej do czasu, aż obaj ukończyli szkołę. Jego rodzice są właścicielami Café Contigo, a on pracuje tu na część etatu, chodząc na zajęcia do City College. Od kiedy uznałam ten narożnikowy stolik za swój drugi dom, widuję go częściej, niż kiedy chodziliśmy razem do liceum.

Knox rzuca się na nachos, jakby nie pochłonął zaledwie niemal dwóch porcji empanad oraz talerza ciastek pięć minut temu.

— Ostrożnie, gorące — ostrzega Luis i siada naprzeciw mnie. „Zgadza się, jesteś gorący”, przychodzi mi natychmiast do głowy, bo mam prawdziwą słabość do przystojnych macho, która świadczy o tym, że w środku jestem nadal dwunastolatką. Można by pomyśleć, że zdążyłam się czegoś nauczyć po nieodwzajemnionym zauroczeniu zawodnikiem koszykówki, po którym zostałam bohaterką upokarzającego wpisu na plotkarskim blogu About That Simona Kellehera, ale nie.

Chociaż nie jestem głodna, i tak wyciągam chipsa z samego spodu.

— Dzięki, Luis — rzucam, wysysając sól z jednego końca.

Nate uśmiecha się pod nosem.

— Mówiłaś coś o powstrzymywaniu emocji, Maeve?

Robi mi się gorąco, ale nie mogę znaleźć lepszej riposty niż wciśnięcie całego chipsa do ust i wściekłe schrupanie go z twarzą ostentacyjnie zwróconą w stronę Nate’a. Czasami nie rozumiem, co moja siostra w nimi widzi.

Cholera. Moja siostra. Zerkam na telefon z poczuciem winy i widzę ciąg emotikonek ze smutnymi buźkami od Bronwyn.

Żartuję. Nate wygląda żałośnie, zapewniam ją. Wcale tak nie wygląda, bo nikt tak jak on nie potrafi nosić maski „gówno mnie to obchodzi”, ale wmawiam sobie, że jest inaczej.

Phoebe Lawton, kolejna kelnerka z Café Contigo i dziewczyna z naszej klasy, rozdaje szklanki z wodą, po czym przysiada na krawędzi stołu, kiedy pierwszy wybijający piłkę z przeciwnej drużyny przechodzi na swoje miejsce. Kamera koncentruje się na twarzy Coopera, który unosi rękawicę i mruży oczy.

— Dajesz, Coop — mruczy pod nosem Luis, instynktownie poruszając dłonią, jakby miał na niej rękawicę chwytacza. — Nie spraw nam zawodu.

Dwie godziny później całą kawiarnię wypełnia pełen ekscytacji gwar po niemal doskonałym wystąpieniu Coopera: osiem autów, jedna baza za darmo, jedno uderzenie i zero biegów w trakcie siedmiu zmian. Cal State Fullerton Titans wygrali trzema punktami, ale nikogo w Bayview to teraz nie obchodzi, gdy Coopera zastąpił inny miotacz.

— Tak się cieszę — mówi Addy. — Zasłużył na to po… sami wiecie. — Jej uśmiech gaśnie. — Po tym wszystkim.

Po tym wszystkim.

To zbyt proste słowa, by opisać wydarzenia po tym, jak niemal osiemnaście miesięcy temu Simon Kelleher postanowił sfingować własną śmierć, a następnie wrobić w morderstwo moją siostrę, Coopera, Addy i Nate’a. W specjalnym wydaniu Mikhail Powers Investigates omówiono to wszystko w najdrobniejszych szczegółach, od spisku Simona mającego na celu aresztowanie wszystkich po tajemnice, do ujawnienia których celowo doprowadził na swoim blogu About That, a które opisywały powody, jakie miała cała czwórka, by życzyć mu śmierci.

Obejrzałam ten program z Bronwyn, kiedy przyjechała w domu w trakcie przerwy semestralnej. Wróciłam przez to myślami do wydarzeń sprzed roku, kiedy historia trafiła do mediów w całym kraju, a na naszym podjeździe każdego dnia parkowały furgonetki stacji telewizyjnych. Cały kraj się dowiedział, że Bronwyn ukradła testy, by uzyskać najwyższą ocenę z chemii, że Nate sprzedawał narkotyki w trakcie warunkowego zwolnienia za ich sprzedaż oraz że Addy zdradzała swojego chłopaka, Jake’a, który okazał się takim śmieciem, że zgodził się zostać wspólnikiem Simona. Cooper został zaś niesłusznie oskarżony o branie sterydów, a następnie wydalony, zanim zdążył się spotkać z rodziną i przyjaciółmi.

Wszystko to było koszmarem, ale nie tak strasznym, jak podejrzenie o zamordowanie kogoś.

Śledztwo potoczyło się niemal dokładnie tak, jak zaplanował to Simon, z wyjątkiem części, w której Bronwyn, Cooper, Addy i Nate połączyli siły, zamiast zwrócić się przeciwko sobie. Trudno sobie wyobrazić, jak by to wszystko wyglądało, gdyby tego nie zrobili. Wątpię, że Cooper rozegrałby taki pierwszy mecz w swoim college’u i że Bronwyn zostałaby przyjęta na Yale. Nate skończyłby zapewne w więzieniu. A Addy — szczerze mówiąc, wolę się nie zastanawiać, gdzie ona by się znalazła. Może boję się myśli, że w ogóle by tu jej z nami nie było.

Przechodzi mnie dreszcz, a Luis zerka w moją stronę. Unosi szklankę z miną faceta, który nie pozwoli zlekceważyć triumfu swojego przyjaciela.

— Za karmę. I za Coopa, który skopał innym tyłki w swoim pierwszym meczu w college’u.

— Za Coopera — odpowiadają pozostali.

— Musimy zaplanować jakiś wypad, żeby się z nim zobaczyć! — wykrzykuje Addy. Wyciąga rękę nad blatem i poklepuje po ramieniu Nate’a, który rozgląda się dookoła, jakby kalkulował, kiedy będzie mógł wyjechać. — Ciebie też to dotyczy. Nie próbuj się wykręcić.

— Cała drużyna baseballowa będzie chciała pojechać — zauważa Luis.

Nate krzywi się z rezygnacją, bo Addy jest niczym prawdziwa siła natury, gdy postanawia go do czegoś włączyć.

Phoebe, która usiadła bliżej Knoksa, kiedy mecz się przeciągał i część ludzi wyszła, sięga po wodę.

— Bayview jest takie inne bez Simona, ale zarazem… nie jest. Wiecie? — rzuca tak cicho, że słyszymy to tylko ja i Knox. — Wcale nie jest tak, że ludzie stali się milsi, kiedy minął szok. Nie mamy po prostu About That i nie śledzimy plotek o tym, kto jest wredny w danym tygodniu, a kto w następnym.

— Ale bez starań się nie obeszło — mruczy pod nosem Knox.

Naśladowcy autora About That wyrastali jak grzyby po deszczu po śmierci Simona. Większość odpuściła sobie po kilku dniach, choć jedna strona, zatytułowana Simon Mówi, utrzymała się przez blisko miesiąc, zanim włączyła się w to szkoła i doprowadziła do jej zamknięcia. Nikt jednak nie traktował jej poważnie, ponieważ autor bloga — jeden z tych cichych dzieciaków, których nikt nie zna — nigdy nie umieścił żadnej plotki, która nie byłaby już w obiegu.

A tak właśnie to wyglądało w przypadku Simona Kellehera: znał tajemnice, których większość ludzi nawet się nie domyślała. Był cierpliwy i gotowy zaczekać, aż osiągnie maksymalny poziom dramatyzmu i cierpienia w danej sytuacji. Dobrze mu też szło ukrywanie, jak bardzo nienawidził wszystkich w Bayview. Przyznał się do tego jedynie na forum poświęconym zemście, które znalazłam w trakcie poszukiwania wskazówek dotyczących jego śmierci. Ponowne czytanie wpisów Simona przyprawiło mnie wtedy o ból brzucha. Wciąż czasami przeraża mnie myśl, jak niewiele nadal rozumiemy, czego wymagało postawienie się takiemu umysłowi jak Simon.

Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej.

— Hej. — Knox przywraca mnie do rzeczywistości, a ja mrugam, aż widzę wyraźnie jego twarz. W naszą poboczną rozmowę wciąż zaangażowanych jest troje z nas. Nie sądzę, żeby uczniowie ostatnich klas zbyt długo zajmowali się tematem śmierci Simona. — Co taka poważna? Przeszłość należy do przeszłości, co nie?

— Jasne — odpowiadam i obracam się na krześle, kiedy tłum zgromadzony w Café Contigo wydaje z siebie głośny jęk. Dopiero po chwili dociera do mnie, co się stało, i natychmiast serce mi zamiera: zastępca Coopera zaliczył bazy pod koniec dziewiątej zmiany, a nowy miotacz zdobył wielkiego szlema. Zupełnie niespodziewanie prowadzenie uzyskane przez Coopera stopniało i zmieniło się w przegraną jednym punktem. Zawodnicy przeciwnej drużyny wpadają na pałkarza i powalają go na ziemię w wybuchu radości. Cooper, choć rzucał jak natchniony, nie zwyciężył w tej rozgrywce.

— Nieee — jęczy Luis i kryje twarz w dłoniach. Brzmi to, jakby odczuwał fizyczny ból. — Co za gówno.

Phoebe się krzywi.

— Co za pech. Ale to nie wina Coopera.

Odnajduję wzrokiem jedyną osobę, po której zawsze mogę się spodziewać szczerej reakcji: Nate’a. Zerka na mnie, potem na sól rozsypaną na stole i kręci głową, jakby wiedział, że sama ze sobą zawarłam przesądny zakład. Odczytuję ten gest z taką samą łatwością, jakby powiedział: „To nic nie znaczy, Maeve. To tylko gra”.

Z pewnością ma rację. A jednak… naprawdę żałuję, że Cooper nie wygrał.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki