Żeromski. Powroty -  - ebook

Żeromski. Powroty ebook

0,0
43,20 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W jubileuszowej publikacji – w 160-lecie urodzin Stefana Żeromskiego – autorzy artykułów ukazują pisarza jako postać wielowymiarową: piewcę idei wolnej Polski, mistrza stylu, myśliciela. Widzimy go w roli podróżnika, melomana, ojca. Zawarte w książce teksty stanowią kompendium wiedzy zarówno o Żeromskim, jak i o bogatej spuściźnie, którą po sobie zostawił.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 592

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



WSTĘP

Żeromski. Powroty. Maria Jolanta Olszewska

Żerom­ski. Powroty

Maria Jolanta Olszew­ska

Żeromskiego portret wielokrotnie złożony

Wydaje się, że nastał dobry moment, aby z per­spek­tywy XXI wieku, raz jesz­cze pod­jąć lek­turę utwo­rów Ste­fana Żerom­skiego, któ­rego twór­czość przez ponad sto lat w zna­czący spo­sób kształ­to­wała świa­to­po­gląd i postawy Pola­ków1. Powrót/powroty do twór­czo­ści autora Wier­nej rzeki mogą oka­zać się porażką lub prze­ciw­nie, cie­kawą i ważną przy­godą lek­tu­rową. Warto zatem zasta­no­wić się, na ile aktu­alne jest pyta­nie zadane przez Wło­dzi­mie­rza Maciąga, Czy Żerom­ski jest wiel­kim pisa­rzem?2 Czy jego pisar­stwo oparło się pró­bie czasu, co jest w nim ści­śle zwią­zane z epoką, w któ­rej żył, i tym samym ule­gło dez­ak­tu­ali­za­cji, a co nabrało war­to­ści uni­wer­sal­nej i oka­zuje się ważne dla ludzi żyją­cych współ­cze­śnie? Rewi­zja twór­czo­ści Żerom­skiego, która prze­szła już trudną próbę czasu, jest potrzebna, co nie jest jed­nak sprawą łatwą, szcze­gól­nie, że do tej pory obo­wią­zuje okre­ślona, spo­łecz­nie akcep­to­wana kon­wen­cja czy­ta­nia dzieła pisar­skiego autora Ludzi bez­dom­nych, ugrun­to­wana przez bada­czy takich jak Sta­ni­sław Adam­czew­ski, Wacław Borowy, Artur Hut­ni­kie­wicz, Sta­ni­sław Eile i Sta­ni­sław Kasz­te­lo­wicz czy Hen­ryk Mar­kie­wicz3.

Ostat­nio daje się zaob­ser­wo­wać wzrost zain­te­re­so­wa­nia bio­gra­fią i twór­czo­ścią pisa­rza w sze­ro­kim tego słowa rozu­mie­niu, nie tylko powie­ściami i krót­szymi for­mami nar­ra­cyj­nymi: opo­wia­da­niami i nowe­lami, ale rów­nież dra­ma­tami, a zwłasz­cza dzien­ni­kami, listami i publi­cy­styką, trak­to­waną do tej pory raczej dru­go­rzęd­nie, na co wpływ miały względy cen­zu­ralne. Należy w tym miej­scu wska­zać ważne dla nowego odczy­ta­nia utwo­rów Żerom­skiego bada­nia: Zdzi­sława Jerzego Adam­czyka, Marii Jolanty Olszew­skiej, a zwłasz­cza prace zespołu powo­ła­nego pod kie­row­nic­twem Kwi­ryny Handke do opra­co­wa­nia słow­nika Słow­nic­twa pism Ste­fana Żerom­skiego, któ­rego dru­kiem zostało wyda­nych już 17 tomów4. Te tomy, oparte na nowo­cze­snych meto­dach pracy z tek­stem arty­stycz­nym, w tym z zaso­bem lek­sy­kal­nym, w zna­czący spo­sób rewi­dują wie­dzę o pisar­stwie Żerom­skiego. Na recep­cję jego dzieł rów­nież ma wpływ nowa edy­cja Pism zebra­nych Żerom­skiego wyda­wana począt­kowo przez Zbi­gniewa Goliń­skiego, a obec­nie przez Zdzi­sława Jerzego Adam­czyka i jego zespół. Wcze­śniej wydane tek­sty Żerom­skiego zostały skon­fron­to­wane z auto­gra­fami, popra­wione i opa­trzone boga­tymi obja­śnie­niami.

Pomimo upływu czasu, zmiany mód lite­rac­kich i szkół meto­do­lo­gicz­nych autor Urody życia oka­zuje się twórcą, który potrafi zasko­czyć czy­tel­nika. Nie otrzy­mał Nagrody Nobla, ponie­waż, jak się oka­zało, był pisa­rzem zbyt „pol­skim”, sku­pio­nym na spra­wach naro­do­wych. Nie zna­lazł się także w gro­nie pierw­szych kawa­le­rów orderu Polo­nia Resti­tuta, co zostało uznane przez ówcze­sną prasę za wyraz „zupeł­nego lek­ce­wa­że­nia pol­skiego ogółu myślą­cego […], jako signum tem­po­ris”5.

Róż­nie ana­li­zo­wano i oce­niano jego twór­czość, o czym wie­lo­krot­nie sam pisał6. Publiczna bio­gra­fia Żerom­skiego w swych ramach mie­ści reali­za­cje róż­nych wize­run­ków pisa­rza, uwzględ­nia­jąc rolę, jaką autor Ludzi bez­dom­nych ode­grał w histo­rii pol­skiej lite­ra­tury czy, sze­rzej, kul­tury. Juliusz Kaden-Ban­drow­ski był prze­ko­nany, że „od czasu wiel­kiej trójcy roman­tycz­nej, od cza­sów Mic­kie­wi­cza, Sło­wac­kiego i Kra­siń­skiego nie mie­li­śmy w lite­ra­tu­rze naszej pisa­rza, który by z naj­bar­dziej rzad­kim, naj­bo­gat­szym i naj­wszech­stron­niej­szym talen­tem twór­czym łączył tak wiel­kie serce oby­wa­tela oraz szczytny pro­ro­czy dar patrze­nia w losy, w przy­szłość swego narodu”7. Wiel­kość pisa­rza doce­nił także Tade­usz Boy-Żeleń­ski, pisząc: „On był jedyny i, w pew­nym sen­sie – ostatni”8. Rygo­ryzm moralny Żerom­skiego prze­mó­wił zwłasz­cza do poko­le­nia, które odzy­skało nie­pod­le­głość i czuło się odpo­wie­dzialne za kształt nowego pań­stwa, o czym świad­czą wypo­wie­dzi Kazi­mie­rza Wie­rzyń­skiego, Anto­niego Sło­nim­skiego, Jana Lecho­nia czy Jaro­sława Iwasz­kie­wi­cza. Witold Gom­bro­wicz widział w nim nauczy­ciela, spo­łecz­nika i patriotę, który „zaczyna krzą­tać się z synow­ską tro­ską wokół Pol­ski”9. Dla Cze­sława Miło­sza to „publiczn[a] posta[ć] wiel­kiej miary”10. Sta­ni­sław Wit­kie­wicz (Wit­kacy) przy­pi­sy­wał jego sło­wom szcze­gólną wagę, a Hen­ryk Mar­kie­wicz uwa­żał, że pisarz ten zasłu­guje na „sza­nu­jącą pamięć”11. Ważna w tym kon­tek­ście wydaje się wypo­wiedź Zdzi­sława Libery, który twier­dził, że „jest on patro­nem inte­li­gen­cji pol­skiej, dla któ­rej idea służby spo­łecz­nej dla kraju, ofiar­nej, bez­in­te­re­sow­nej, peł­nej poświę­ce­nia, sta­nowi war­tość moralną i wznosi się ponad inte­res pry­watny”12. Alina Kowal­czy­kowa potwier­dziła ten duchowy wpływ na kolejne poko­le­nia Pola­ków13, który trwa dalej pomimo opre­syj­nych dzia­łań po roku 1945, kiedy to „[r]ewi­duje się Żerom­skiego ze sta­no­wi­ska dok­tryny, zgła­sza­jąc pre­ten­sje i zarzuty. Wysta­wia mu się pośmiertny glejt postę­po­wo­ści”14. Wtedy

nad­szedł czas kolej­nej, już nie car­skiej, lecz okrut­niej­szej, sowiec­kiej cen­zury: tym razem nie bawiono się w deta­liczne inge­ren­cje, lecz po pro­stu objęto zaka­zem druku całą jego publi­cy­stykę z powo­jen­nych lat. Poli­tyczną i kul­tu­ralną. Pozwo­liło to nie tylko wypa­czyć sens jego ówcze­snych poglą­dów i dzia­łal­no­ści publicz­nej, lecz rów­nież uka­zy­wać je jako naiwny oddźwięk ana­chro­nicz­nej filan­tro­pii, zamknąć w kate­go­riach ludz­kiego współ­czu­cia dla cudzej nie­doli, lan­so­wać tezę o nad­wraż­li­wo­ści psy­chicz­nej pisa­rza. Ta mani­pu­la­cyjna, ampu­tu­jąca pod­sta­wową gałąź myśli poli­tycz­nej Ste­fana Żerom­skiego inter­pre­ta­cja pozwo­liła nadto na pre­zen­ta­cję jego postaci jako dobro­tli­wego patrona poczy­nań nowej wła­dzy. Oto bez­czelna iro­nia histo­rii – twórcę roz­pło­mie­nia­ją­cego patrio­tyczne uczu­cia, zawzię­tego prze­ciw­nika bol­sze­wi­zmu, prze­kształca w narzę­dzie PRL-owskiej pro­pa­gandy15.

Jed­no­cze­śnie dość szybko twór­czość Żerom­skiego została wpi­sana w depre­cjo­nu­jący sche­mat „żeromsz­czy­zny”, a autora Ludzi bez­dom­nych powoli, ale sku­tecz­nie zaczęto spy­chać do rangi pisa­rzy nud­nych, prze­brzmia­łych, dru­go­rzęd­nych, a nawet gra­fo­ma­nów, a zatem nie­war­tych wysiłku lek­tu­ro­wego. Dla wielu czy­tel­ni­ków pisarz ten jest dziś ana­chro­niczny, a jego utwory nie­odwo­łal­nie zostały ska­zane na maga­zyny lite­rac­kie, reak­ty­wo­wane spo­ra­dycz­nie przez histo­ry­ków lite­ra­tury lub nudną dydak­tykę szkolną. Warto jed­nak odrzu­cić ową pokusę wpi­sy­wa­nia utwo­rów Żerom­skiego w narzu­cone sche­maty. Przy dogłęb­nej ich lek­tu­rze, jak się szybko oka­zuje, spo­ty­kamy się ze spu­ści­zną zło­żoną, nie­jed­no­rodną, pełną sprzecz­no­ści i podatną na nowe, czę­sto odkryw­cze odczy­ta­nia przy wyko­rzy­sta­niu instru­men­ta­rium cha­rak­te­ry­stycz­nego dla nowych meto­do­lo­gii badaw­czych. Zmie­rze­nie się z tak postrze­ga­nym dorob­kiem twór­czym autora Wier­nej rzeki oka­zuje się zada­niem nie­ła­twym i wyma­ga­ją­cym uwagi.

Warto zatem pod­jąć trud spoj­rze­nia na Żerom­skiego jako na pisa­rza, który nie prze­stał być bul­wer­su­jący, nie­po­korny, nie­stru­dze­nie poszu­ku­jący prawdy, odważ­nie doty­ka­jący pro­blemu zła we wszel­kich jego posta­ciach, wal­czą­cego z wszel­kim skost­nie­niem i degra­da­cją myśli, który do końca swego życia pozo­stał pisa­rzem „pol­skiej nie­doli”, wier­nym dewi­zie, że „[t]rzeba roz­ry­wać rany pol­skie, żeby się nie zabliź­niły błoną pod­ło­ści”16. Cechą kon­sty­tu­tywną wyobraźni pisar­skiej Żerom­skiego jest skłon­ność do anty­no­micz­no­ści. Świat utwo­rów autora Ludzi bez­dom­nych sytu­uje się mię­dzy tym, co jasne i ciemne, białe i czarne, dobre i złe, święte i grzeszne, depre­syjne i witalne. W utwo­rach Żerom­skiego, tych zna­nych dzięki edu­ka­cji szkol­nej, jak rów­nież tych słabo do tej pory rozpozna­nych czy wręcz zapozna­nych, możemy odna­leźć zagad­nie­nia pozwa­la­jące na odczy­ty­wa­nie tych tek­stów na nowo, począw­szy od Dzien­ni­ków, dają­cych się potrak­to­wać jako „labo­ra­to­rium pisar­skie”, pierw­szych prób nowe­li­stycz­nych z lat 1889−1891, przez wiel­kie powie­ści takie jak Ludzie bez­domni, Popioły, Uroda życia, Wierna rzeka, try­lo­gię Walka z sza­ta­nem, na szo­ku­ją­cym Przed­wio­śniu i nostal­gicz­nej Pusz­czy jodło­wej koń­cząc. Oka­zuje się, że pisa­rza cha­rak­te­ry­zuje odważne i nie­kon­wen­cjo­nalne podej­ście do wielu kwe­stii życia spo­łecz­nego, poli­tycz­nego, eko­no­micz­nego oraz zagad­nień egzy­sten­cjal­nych, filo­zo­ficz­nych i meta­fi­zycz­nych. Na wzór roman­ty­ków Żerom­ski na kar­tach swo­jej twór­czo­ści pro­wa­dzi niekoń­czący się, pełen eks­pre­sji i bólu dia­log z Bogiem, histo­rią, tra­dy­cją, świa­tem, ludźmi, ota­cza­jącą go rze­czy­wi­sto­ścią i samym sobą.

Przy lek­tu­rze jego dzieła twór­czego warto przy­jąć układ chro­no­lo­giczny, począw­szy od jego debiutu w roku 1882, jakim był prze­kład wier­sza Micha­iła Ler­mon­towa w nume­rze 27 „Tygo­dnika Mód i Powie­ści” i wiersz Pio­senka rol­nika w „Przy­ja­cielu Dzieci”, aż do powo­jen­nych utwo­rów: Przed­wio­śnia, Pomy­łek i Pusz­czy jodło­wej oraz ostat­nich wypo­wie­dzi publi­cy­stycz­nych, co pozwoli poka­zać, jak wraz ze zmia­nami ota­cza­ją­cej pisa­rza rze­czy­wi­sto­ści prze­kształca się jego twór­czość pod wzglę­dem tema­tycz­nym i este­tycz­nym, jak róż­nym fluk­tu­acjom pod­lega jego styl pisa­nia.

Ste­fan Żerom­ski był pisa­rzem, który w obręb swych utwo­rów świa­do­mie na różne spo­soby wpro­wa­dzał fakty auto­bio­gra­ficzne, co zde­ter­mi­no­wało kształt jego pisar­stwa. „Oso­bi­ste doświad­cze­nia i obser­wa­cje poczy­nione na «pol­skich dro­gach», uli­cach wiel­kich i małych miast, w któ­rych dane mu było prze­by­wać, Żerom­ski w dużym stop­niu wyko­rzy­sty­wał w swej póź­niej­szej twór­czo­ści”17. U pod­staw jego pisar­stwa zawsze sytu­uje się realny widok oparty na wni­kli­wej obser­wa­cji ota­cza­ją­cej go rze­czy­wi­sto­ści. Sam pisarz ujął to tak: „Nie podobna być nowe­li­stą, nie zna­jąc życia”18. Jed­nak kon­wen­cja reali­styczno-naśla­dow­cza nie ma prawa wyłącz­no­ści w tych utwo­rach, ponie­waż jest nie­ustan­nie osła­biana przez sil­nie emo­cjo­nalny, wręcz eks­ta­tyczny sto­su­nek pisa­rza do real­nego świata. W jego utwo­rach wza­jem­nie na sie­bie oddzia­łują domena inte­lektu, czyli logiczne reguły wywodu, i domena emo­cji19.

Świat powo­ły­wany jest do ist­nie­nia przez wra­że­nia będące efek­tem subiek­tyw­nego aktu per­cep­cji. Żerom­ski, sen­su­ali­sta, patrzy na świat przez pry­zmat uczu­cia. Już w mło­dzień­czym Dzien­niku pisał: „W każ­dej minu­cie zachwy­ce­nie twoje musi być tak wyso­kie, jak w pierw­szej chwili usły­sze­nia akordu, który znasz, kochasz, który, jest wyra­zem pew­nego stanu twej duszy”20.

Ner­wowy, roze­dr­gany, sil­nie upodmio­to­wiony styl Żerom­skiego należy potrak­to­wać jako „pas trans­mi­syjny” oso­bo­wo­ści pisa­rza, jego świa­to­po­glądu i postawy wobec świata. Jest to proza w każ­dym zda­niu l’ecri­ture de soi, czyli „pisa­nie sobą, pisa­nie sie­bie, pisa­nie o sobie”21. W jego twór­czo­ści obecna jest prak­tyka eks­pre­sji sie­bie w piśmie, co odgrywa główną rolę w two­rze­niu pod­mio­to­wo­ści autora. A zatem autor Popio­łów

[p]otężna to indy­wi­du­al­ność o żywio­ło­wym zakroju, pełna przy tym kon­tra­stów, […] nie­po­ha­mo­wa­nej siły uczu­cio­wej, nie­sły­cha­nej wraż­li­wo­ści, któ­rej nie może zrów­no­wa­żyć inte­lekt ani potężny nawet wysi­łek woli. Żerom­ski to liryk, wchła­nia­jący w sie­bie cały świat, a jed­no­cze­śnie bystry, aż do okru­cień­stwa bystry obser­wa­tor życia, […] to czło­wiek o bar­dzo inten­syw­nym życiu indy­wi­du­al­nym, tkwi w nim poczu­cie nie­za­leż­no­ści, swo­body wła­snego ja, a jed­no­cze­śnie despo­tyczna pasja ujarz­mia­nia sie­bie w służ­bie naro­do­wo­spo­łecz­nej22.

*

Warto zwró­cić uwagę na momenty prze­ło­mowe w bio­gra­fii autora Ludzi bez­dom­nych. Pisarz uro­dził się w roku 1864, w momen­cie upadku powsta­nia stycz­nio­wego, co odci­snęło silne piętno na jego życiu. Powsta­nie stycz­niowe zna­la­zło zna­czące miej­sce w jego twór­czo­ści. Początki jego zaan­ga­żo­wa­nia w prace patrio­tyczne można dostrzec już w kie­lec­kim gim­na­zjum, a potem w cza­sie jego pobytu w War­sza­wie. Nale­żał do nie­le­gal­nych kółek samo­kształ­ce­nio­wych podej­mu­ją­cych różne ini­cja­tywy patrio­tyczne23. Przy­szły pisarz wygła­szał pre­lek­cje o spo­łecz­nym i naro­do­wym cha­rak­te­rze poezji Adama Mic­kie­wi­cza, Adama Asnyka, Marii Konop­nic­kiej. Uczest­ni­czył także w wyciecz­kach patrio­tycz­nych.

Ze wzglę­dów finan­so­wych Żerom­ski musiał opu­ścić śro­do­wi­sko war­szaw­skie i pod­jąć pracę jako guwer­ner, aby w końcu wraz z żoną Okta­wią zna­leźć się w Szwaj­ca­rii, gdzie w Rap­per­swilu pra­co­wał w Muzeum Naro­do­wym Pol­skim.

Jako młody czło­wiek, na cztery lata przed pierw­szym tomem opo­wia­dań: Roz­dzio­bią nas kruki, wrony, na sześć lat przed pierw­szą powie­ścią: Syzy­fowe prace, spę­dził Żerom­ski dłuż­szy czas w Rap­per­swilu. Pra­cu­jąc tam jako biblio­te­karz, z żar­liwą pasją i pedan­tyczną sys­te­ma­tycz­no­ścią, które tylko jemu były wła­ściwe, zgłę­bił doro­bek wiel­kiej emi­gra­cji. Zro­zu­miał go, odczuł, prze­nik­nął na wskroś jak nikt przed nim i bodaj nikt po nim24.

W cza­sie pracy w biblio­tece w Rap­per­swilu zapo­znał się z mate­ria­łami histo­rycz­nymi doty­czą­cymi Tade­usza Kościuszki. Żerom­ski odkrył ważne dla niego pisma Wiel­kiej Emi­gra­cji, a zwłasz­cza mani­fe­sty Towa­rzy­stwa Demo­kra­tycz­nego. Zaan­ga­żo­wał się w rato­wa­nie pamią­tek po Mic­kie­wi­czu, w tym w zabez­pie­cza­nie wyrzu­co­nych na śmiet­nik ręko­pi­sów poety. W Szwaj­ca­rii spo­tkał mię­dzy innymi Edwarda Abra­mow­skiego, Gabriela Naru­to­wi­cza i Sta­ni­sława Woj­cie­chow­skiego.

Po powro­cie do War­szawy, do roku 1904, pra­co­wał jako pomoc­nik biblio­te­ka­rza w Biblio­tece Ordy­na­cji Zamoj­skiej. Tu rów­nież wszedł w krąg rady­kal­nej inte­li­gen­cji25. Moment prze­ło­mowy w bio­gra­fii twór­czej Żerom­skiego nastą­pił po opu­bli­ko­wa­niu Popio­łów, kiedy stał się kimś waż­nym dla Pola­ków dzięki umie­jęt­no­ści odważ­nego mówie­nia o spra­wach naro­do­wych i doty­ka­nia bole­snych miejsc pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści.

Rewo­lu­cja lat 1905–1906 dla pisa­rza oka­zała się wstrzą­sem moral­nym i wymu­siła na nim rewi­zję poglą­dów na wiele spraw. O trau­ma­tycz­nych wyda­rze­niach rewo­lu­cyj­nych pisał z głę­boką wiarą.

„Niech żyje Pol­ska nie­pod­le­gła!”

Nadej­dzie dzień, gdy skru­szy się i ock­nie nie­wdzięczne i okrutne serce w pol­skim ple­mie­niu. […] Przyj­dzie tu lud nie­pod­le­gły i odgar­nie tę zie­mię mogilną. Resztkę urwa­nego postronka, oca­lałą na gar­dzie­lach, które w minu­cie szu­bie­nicy wołały o nie­pod­le­głość duchów i ciał, poniosą we czci przed wiel­kim tłu­mem. Złożą je w świą­tyni ludu. Uczy­nią zeń znak naj­wyż­szego dosto­jeń­stwa, reli­kwię, herb. Na zaklę­słych gro­bach powstań­czych i bojow­ni­czych zasa­dzą różę cza­ru­jącą – różę świętą, któ­rej kwiat urząd naj­wyż­szy ludu nada­wać będzie jako znak sławy, nagrodę za boha­ter­stwo, cnotę i geniusz. Wyzna­czą dzień na pogra­ni­czu wio­sny i lata, kiedy róże wypiją sok z pro­chów Toczy­skiego, z serca Okrzei i kiedy wyda­dzą urok ich dusz nie­śmier­tel­nie pięk­nych w obra­zie nie­śmier­tel­nie pięk­nego kwiatu. W ów dzień iść tu będą z wiel­kiego mia­sta i z dale­kich wsi pocho­dami dłu­gimi dzieci ze szkół, śpie­wa­jąc hymny wol­no­ści26.

W tym cza­sie Żerom­ski aktyw­nie włą­czył się w prace ruchu spół­dziel­czego. W roku 1906 powstało w War­sza­wie Towa­rzy­stwo Koope­ra­ty­stów peł­niące funk­cję ośrodka kie­ru­ją­cego ruchem zało­ży­ciel­skim sto­wa­rzy­szeń spo­żyw­czych. Nale­żeli do niego obok Abra­mow­skiego: Żerom­ski, Rafał Radzi­wił­ło­wicz i Sta­ni­sław Woj­cie­chow­ski. Powstał także dwu­ty­go­dnik pro­pa­gu­jący myśl spół­dziel­ców, a jego tytuł – „Spo­łem” – wymy­ślił sam Żerom­ski. Pisarz podzie­lał zda­nie Abra­mow­skiego na temat for­muły ruchu spół­dziel­czego, którą podob­nie jak autor Etyki a rewo­lu­cji postrze­gał sze­roko, widząc w niej spo­sób cało­ścio­wej orga­ni­za­cji spo­łe­czeń­stwa, jego eko­no­micz­nych, poli­tycz­nych, spo­łecz­nych i kul­tu­ro­wych form orga­ni­zo­wa­nia. Uczest­ni­czył rów­nież w akcji pomocy dla straj­ku­ją­cych robot­ni­ków. Współ­pra­co­wał z Pol­skim Związ­kiem Ludo­wym27. Z jego ini­cja­tywy w Nałę­czo­wie powstał Uni­wer­sy­tet Ludowy. Zaan­ga­żo­wał się także w powsta­nie Lubel­skiego Towa­rzy­stwa Sze­rze­nia Oświaty „Świa­tło”. Zor­ga­ni­zo­wał wie­czorne kursy dokształ­ca­jące dla uczniów szkół rze­mieśl­ni­czych i – choć sam ich nie pro­wa­dził – to czu­wał nad orga­ni­za­cją spo­tkań i dobo­rem wykła­dow­ców28. Pisarz był też twórcą taj­nej jed­no­kla­so­wej szkoły powszech­nej, w któ­rej uczył języka pol­skiego29. Jed­no­cze­śnie pro­wa­dził roz­ra­chu­nek z rewo­lu­cją 1905 i pol­ską rze­czy­wi­sto­ścią, o czym świad­czą utwory Sen o szpa­dzie, Nok­turn, Nagi bruk, dra­mat nie­sce­niczny Róża, a potem Dzieje grze­chu. Poja­wiło się w nich wię­cej pesy­mi­zmu, prze­ko­na­nia o nie­roz­wią­zy­wal­no­ści pro­ble­mów spo­łecz­nych, darem­no­ści szla­chet­nych wysił­ków, o domi­na­cji zła w świe­cie.

W kolej­nych latach (1909–1912) pisarz prze­by­wał we Fran­cji, gdzie zetknął się z wie­loma wybit­nymi przed­sta­wi­cie­lami śro­do­wi­ska pol­skiego (Wła­dy­sław Mic­kie­wicz, Bro­ni­sław Pił­sud­ski, Wła­dy­sław Sta­ni­sław Rey­mont, Hen­ryk Sien­kie­wicz, Wacław Sie­ro­szew­ski i inni). Włą­czył się w dzia­łal­ność Pol­skiego Biura Pracy w Paryżu. Wtedy pod wpły­wem prac Geo­r­ges’a Sorela (Réflexions sur la vio­lence) i Édouarda Dufo­ura (Le syn­di­ca­li­sme et la pro­cha­ine révolution) zain­te­re­so­wał się syn­dy­ka­li­zmem. W koope­ra­ty­wi­zmie pisarz widział szansę dla zacho­wa­nia wol­no­ści jed­nostki i prze­ciw­wagę dla kolek­ty­wi­zmu pro­pa­go­wa­nego przez śro­do­wi­ska zbli­żone do mark­si­zmu. Kon­cep­cja ta – jego zda­niem – dobrze wpi­suje się w ideę spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skiego opar­tego na sil­nie etycz­nym fun­da­men­cie pozwa­la­ją­cym na roz­wój spo­łecz­nej i kul­tu­ro­wej natury jed­no­stek. Taka postawa oby­wa­tel­ska pisa­rza wyja­śnia sens sta­wia­nia etyki przed poli­tyką, co zna­la­zło odzwier­cie­dle­nie w gło­szo­nych przez niego pro­jek­tach ustro­jo­wych.

W tym cza­sie Żerom­ski zaczął udzie­lać się w życiu patrio­tycz­nym. Uznany został przez ówcze­sną mło­dzież za ojca ducho­wego mło­dego poko­le­nia. Jego utwory miały for­mo­wać duchowo mło­dych spo­łecz­ni­ków na przy­szłych żoł­nie­rzy. Prze­ma­wia­jąc na zjeź­dzie mło­dzieży nie­pod­le­gło­ścio­wej w roku 1909, w wykła­dzie O nie­pod­le­gło­ści Pol­ski. [Na zjazd mło­dzieży pol­skiej w Leodium w Bel­gii w marcu 1910 r.] pisarz wyzna­wał:

Wie­rzy­łem w to przez całe życie […], że nie­pod­le­głość Pol­ski nie jest chi­merą poetów i nie jest punk­tem par­tyj­nego pro­gramu, lecz jest powie­trzem żywo­twór­czym, bez któ­rego płuca pol­skie nie mogą oddy­chać – jest tchem, bez któ­rego wielka istot­nie praca ducha nie może być doko­nana30.

W Suł­kow­skim pisał:

Kto chce kie­dyś poko­nać wroga, musi się dziś uczyć sztuki być wol­nym w duchu. Każdy czło­wiek i każdy naród musi naj­przód uwie­rzyć w siłę swej duszy i w nie­złomne jej prawa, a następ­nie ćwi­czyć w sobie żądzę wol­no­ści i wytę­piać zarazę nie­wol­nic­twa31.

Kto chce zdo­być swoje swo­bodne życie, ten je zdo­bę­dzie. Ale za swoje swo­bodne życie trzeba umieć bez żało­ści pod­łego życia umie­rać. […] Śmierć za swo­bodne życie sto­kroć jest lep­sza niż podłe życie w nie­woli. Taka śmierć to już jest życie swo­bodne32.

Kolej­nym waż­nym momen­tem dla Żerom­skiego stała się I wojna świa­towa, która wymu­siła na nim grun­towne prze­my­śle­nie wielu spraw, doko­na­nie rewi­zji dotych­cza­so­wych prze­ko­nań poli­tycz­nych i spo­łecz­nych oraz zdy­stan­so­wa­nie się wobec wła­snych doko­nań arty­stycz­nych. Wojna wyzna­czyła pisa­rzowi nowe zada­nia i miej­sce w pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści. Po wybu­chu kon­fliktu ocze­ki­wano od niego doko­na­nia wyboru okre­ślo­nej postawy poli­tycz­nej33. Żerom­ski zgło­sił się do Legio­nów Pol­skich, ale osta­tecz­nie do nich nie wstą­pił34. Nie wziął także bez­po­śred­niego udziału w dzia­ła­niach wojen­nych, co nie ozna­cza, że nie uczest­ni­czył aktyw­nie w ówcze­snym życiu poli­tycz­nym, cho­ciaż całą wojnę przy­szło mu spę­dzić w Zako­pa­nem35. Od roku 1915 do 1918 Żerom­ski dzia­łał w Naro­do­wym Komi­te­cie Zako­piań­skim, eks­po­zy­tu­rze Naczel­nego Komi­tetu Naro­do­wego (NKN), któ­rego zada­niem było poli­tyczne i mate­rialne wspie­ra­nie Legio­nów Pol­skich.

Żerom­ski kry­tycz­nie postrze­gał zmiany, jakie zacho­dziły na zie­miach pol­skich. Gło­sił sym­pa­tie pro­ko­ali­cyjne, jed­nak jego nie­chętny sto­su­nek do Rosji nie uległ zmia­nie. Mocno nie­po­koił go sojusz z Niem­cami36. Na wieść o zaję­ciu przez nich War­szawy w sierp­niu 1915 roku miał iro­nicz­nie stwier­dzić: „I my mamy się cie­szyć, że na miej­sce jed­nego zaborcy przy­szedł drugi!”37. Swoje ówcze­sne nie­po­koje, roz­terki i nadzieje wyra­ził w pisa­nych w tym cza­sie utwo­rach, takich jak Ewa­ku­acja Kra­kowa, Zamieć, Sen o chle­bie i Cha­ri­tas. Zgod­nie z for­mułą jego pisar­stwa wiel­kie wyda­rze­nia histo­ryczne nie są obecne w ich fabu­łach. Pisa­rza inte­re­suje wojna od strony moral­nej. Wpi­sał ją w prze­strzeń odwiecz­nej walki dobra ze złem. Dla niego wojna to przede wszyst­kim czło­wiek cier­piący. „Czy­sto ludz­kie cier­pie­nie sku­pia jego uwagę, ból jed­nostki góruje nad upad­kiem sprawy”38. W obli­czu kul­tury śmierci, jaką oka­zała się wojna totalna, wszel­kie słowa o boha­ter­stwie i patrio­ty­zmie – tego Żerom­ski był świa­domy – sta­wały się „teatral­nym slo­ga­nem” (okre­śle­nie Ger­rita Engel­kego), a „śmierć na polu chwały” (Feld der Ehre) zamie­niała się w „śmierć na polu nie­sławy”. W kon­fron­ta­cji z milio­nami bez­i­mien­nych mogił hero­izm i boha­ter­stwo na polu walki oka­zały się kłam­stwem, a pole bitwy – miej­scem mordu i cier­pie­nia. W myśle­niu Żerom­skiego poja­wia się ważna kwe­stia nie­zby­wal­no­ści norm moral­nych w świe­cie ska­za­nym na per­ma­nentny kry­zys aksjo­lo­giczny i epi­ste­mo­lo­giczny.

Gdy upa­dły Austro-Węgry, ende­cja stwo­rzyła pod Tatrami Orga­ni­za­cję Naro­dową, na któ­rej czele sta­nął Żerom­ski. Od 1 listo­pada 1918 roku zaczął prze­wo­dzić pre­zy­dium Naro­do­wej Rady Zako­piań­skiej, co rów­nało się rzą­dze­niu „Rzecz­po­spo­litą Zako­piań­ską”. Ist­niała ona nie­cały mie­siąc. I już jesie­nią 1919 roku Żerom­ski na stałe zamiesz­kał w War­sza­wie. Aktyw­nie włą­czył się w kształ­to­wa­nie życia w nowo powsta­łym pań­stwie, w prace śro­do­wi­ska lite­rac­kiego w sto­licy. Pra­gnął, aby w wol­nej Pol­sce powstały odpo­wied­nie warunki do budo­wa­nia kul­tury bez cen­zury i jakich­kol­wiek ide­olo­gicz­nych ogra­ni­czeń. Gdy został powo­łany do życia Zwią­zek Zawo­dowy Lite­ra­tów Pol­skich, obok Zofii Nał­kow­skiej, Wła­dy­sława Sta­ni­sława Rey­monta, Ludwika Sko­czy­lasa i Andrzeja Struga zna­lazł się w jego zarzą­dzie. Żerom­ski był ini­cja­to­rem kilku bar­dzo waż­nych przed­się­wzięć kul­tu­ral­nych – przy­czy­nił się do powsta­nia pro­jektu Aka­de­mii Lite­ra­tury, Straży Piśmien­nic­twa Pol­skiego oraz pol­skiego Pen Clubu, któ­rego został pierw­szym pre­ze­sem. Miał doświad­cze­nie orga­ni­za­cyjne, bo już w roku 1906 z jego ini­cja­tywy powstało Towa­rzy­stwo Pisa­rzy Pol­skich w Zako­pa­nem, któ­rego pre­ze­sem został Jan Kaspro­wicz, a on sam peł­nił funk­cję wice­pre­zesa.

Wszedł do redak­cji pisma „Nowy Prze­gląd Lite­ra­tury i Sztuki” kie­ro­wa­nego przez Wacława Berenta. W tym cza­sie na jego łamach wydru­ko­wał nowelę Złe spoj­rze­nia. Na stałe zwią­zał się z Teatrem Reduta kie­ro­wa­nym przez Juliu­sza Osterwę. Nie­pod­le­głość powi­tał ważną sztuką zaty­tu­ło­waną Ponad śnieg biel­szym się stanę. Wkrótce nad­szedł czas Bia­łej ręka­wiczki, Turo­nia i Ucie­kła mi prze­pió­reczka. Wal­czył o naro­dowy kształt teatru. Ini­cja­tyw oby­wa­tel­skich z udzia­łem Żerom­skiego można wymie­nić wiele. We wszel­kich, nawet naj­mniej­szych dzia­ła­niach kul­tu­ro­twór­czych widział szansę dla roz­woju inte­lek­tu­al­nego i mate­rial­nego pol­skiego spo­łe­czeń­stwa. W jego myśle­niu o spra­wach spo­łecz­nych i pań­stwo­wych kwe­stie poli­tyczne coraz bar­dziej prze­su­wały się z płasz­czy­zny doraź­nej walki poli­tycznej w sferę sumie­nia i odpo­wie­dzial­no­ści moral­nej. Ogromną wagę przy­wią­zy­wał do sze­roko rozu­mia­nej edu­ka­cji kul­tu­ro­wej, w któ­rej widział anti­do­tum na wszelką dzia­łal­ność par­tyjną39.

Żerom­ski nie­zmor­do­wa­nie reda­go­wał ode­zwy, apele, two­rzył pro­gramy, pisał liczne tek­sty publi­cy­styczne. Czas wojny pol­sko-bol­sze­wic­kiej pisarz uznał za szcze­gólny spraw­dzian dla pol­skiego spo­łe­czeń­stwa z jego patrio­ty­zmu i doj­rza­ło­ści poli­tycz­nej. Pisał o tym w Na pro­bo­stwie w Wyszko­wie, a potem w Przed­wio­śniu, które wywo­łało wielką naro­dową dys­ku­sję. Do końca swo­jego życia pozo­stał aktywny. Ucie­le­śnie­niem tak rozu­mia­nej idei wol­nej Pol­ski, wywal­czo­nej i wymo­dlo­nej przez poko­le­nia Pola­ków, miała stać się wybu­do­wana siłami spo­łecz­nymi Świą­ty­nia Opatrz­no­ści Bożej, sym­bo­li­zu­jąca pol­skie zmar­twych­wsta­nie do nie­pod­le­gło­ści40. Pod­su­mo­wa­niem jego życia i twór­czo­ści jest Pusz­cza jodłowa – testa­ment twór­czy pisa­rza. Żerom­ski za swoją postawę i dzieło pisar­skie 3 maja 1925 roku otrzy­mał wielką wstęgę orderu Polo­nia Resti­tuta, naj­wyż­sze wów­czas odzna­cze­nie pań­stwowe, a czy­tel­nicy w ple­bi­scy­cie „Wia­do­mo­ści Lite­rac­kich” przy­znali mu zaszczytne pierw­sze miej­sce. Po śmierci 20 listo­pada 1925 roku Żerom­ski roz­po­czął swój drugi żywot utrwa­lony w legen­dzie bio­gra­ficz­nej.

*

Żerom­ski, okre­ślany mia­nem „pro­roka nie­pod­le­gło­ści”41, był zaan­ga­żo­wany w wiele ini­cja­tyw spo­łecz­nych dzia­ła­ją­cego na rzecz narodu i odra­dza­ją­cego się po latach nie­woli pań­stwa, jed­nym z głów­nych tema­tów swo­jej twór­czo­ści uczy­nił feno­men Pol­ski i pol­sko­ści, trak­to­wa­nych przez niego jako naj­wyż­sza war­tość. Z tego powodu był pisa­rzem pol­skim –„sumie­niem narodu” – obej­mu­ją­cym naj­bar­dziej aktu­alne i trudne zagad­nie­nia życia naro­do­wego. Tak rozu­miał swe posłan­nic­two pisar­skie.

Myślał o Pol­sce jako o zja­wi­sku ist­nie­ją­cym przede wszyst­kim w sfe­rze ludz­kiej etyki, funk­cjo­nu­ją­cym w pla­nie indy­wi­du­al­nego doświad­cze­nia. Kładł więc nacisk nie na wyda­rze­nia histo­ryczne, tylko na psy­chikę boha­tera. U pod­staw tak przez Żerom­skiego rozu­mia­nego patrio­ty­zmu sytu­uje się wyrze­cze­nie i poświę­ce­nie. W jego przy­padku nale­ża­łoby mówić o „pol­skim bólu”, o „pol­skim cier­pie­niu” wpi­sa­nym w tę twór­czość. Pisarz łączył miłość do Ojczy­zny z cier­pie­niem, powią­za­nym z poczu­ciem tra­gi­zmu naro­do­wych dzie­jów. Patrio­tyzm nie jest jed­nak dla niego czymś wyłą­czo­nym ze sfery świa­do­mo­ści, tylko staje się rodza­jem świa­do­mego wyboru etycz­nego. For­muła, w którą autor wpi­sał tak rozu­miany patrio­tyzm, utoż­sa­miany z czy­nem moral­nym, zyskuje war­tość reli­gijną, a przez to sen­so­twór­czą, uświę­ca­jącą oraz porząd­ku­jącą spo­sób myśle­nia o świe­cie. W przy­padku boha­te­rów Żerom­skiego pol­skość, toż­sama z czy­nem wol­no­ścio­wym, musi zostać oku­piona bólem fizycz­nym i ducho­wym, które har­tują duszę, ale rów­nież rodzą roz­pacz i ból, bli­ski dozna­niom sado­ma­so­chi­stycz­nym, co wizu­ali­zuje się w utwo­rach przez nagro­ma­dze­nie moty­wów mar­ty­ro­lo­gicz­nych i dolo­ry­stycz­nych. Patrio­tyzm, roz­pacz i boleść łączą się ze sobą w nie­ro­ze­rwalny tra­giczny węzeł. To jest źró­dłem prze­ko­na­nia pisa­rza o anty­no­micz­no­ści pol­skiego życia, roz­dar­tego mię­dzy „pol­ską ponu­ro­ścią” a „urodą życia”, złudą marzeń a naka­zami patrio­tycz­nymi, spo­łecz­nymi i etycz­nymi.

W Róży Bożysz­cze wzywa naród pol­ski do prze­bu­dze­nia i do walki o wol­ność: „Dodaj ramie­nia! Od dzieła twego dźwi­gnie się, wyrwie i w niebo z pohań­bie­nia unie­sie święta korona. Obmyją desz­cze liście zbło­cone, wicher wio­senny wypro­stuje skrzy­wione gałę­zie. Nową pieśń zaśpiewa w wia­trach białe boże drzewo…”42. Silne powią­za­nie sym­bo­liki mogiły, drzewa i krzyża uobec­nia się w Uro­dzie życia. Powra­ca­ją­cego do Ojczy­zny zrusz­czo­nego Pio­tra Roz­łuc­kiego witają stare brzozy, które „stały nad zjeż­dżo­nym trak­tem, lamen­tu­jąc nad spra­wami ludz­kimi, co przez tyle już lat cią­gną się w bło­tach, pia­skach i kole­jach tej drogi”43. Sym­bo­lem Pol­ski w tej powie­ści staje się rosnąca na gro­bie roz­strze­la­nego przez Rosjan powstańca Jana Roz­łuc­kiego z Ech leśnych brzoza „nachy­lona, wynio­sła, zaiste pła­cząca. Dłu­gie jej różańce się­gały nie­mal do ziemi, odzie­mek u wydmy pia­sku czarny, zbruż­dżony od szwów i rowów, biegł wyżej bia­łym, potęż­nym i polot­nym pniem i roz­wi­dlał się w liczne i grube konary, roz­pa­dał wysoko w gib­kie gałę­zie i wici”44. Dawno temu ktoś do jej pnia przy­bił krzyż, obec­nie spróch­niały. Mocno wro­sły w brzo­zowy pień krzyż two­rzy z nią orga­niczną całość. Brzoza jako drzewo przy­mo­gilne, zwią­zane z kul­tem zmar­łych, czer­pie soki wprost z mogiły Roz­łuc­kiego, a „prze­dziwne zwłoki krzyża” wydają się doty­kać samej istoty pol­sko­ści. Brzoza sple­ciona z krzy­żem może budzić sko­ja­rze­nia z Pietą, Matką Bożą Bole­sną, trzy­ma­jącą w swych ramio­nach zmar­łego syna, który ofia­ro­wał sie­bie za zba­wie­nie świata. Piotr, obej­mu­jąc brzozę z krzy­żem, czuje „wbitą w bok drza­zgę żela­zną”45 powo­du­jącą ból. Po czym roz­ko­puje mogiłę Ojca, całuje jego kości i wydo­bywa podziu­ra­wioną kulami czaszkę. Wszyst­kie te gesty o cha­rak­te­rze rytu­al­nym mają głę­boko sym­bo­liczny sens. Brzoza z krzy­żem, podob­nie jak drzewo z pasyjką w Syzy­fo­wych pra­cach, staje się maryjno-chry­sto­lo­giczną figurą Ojczy­zny46. Ów „cierń i oścień” są dla Żerom­skiego zna­mio­nami pol­sko­ści. W widze­niu pisa­rza pol­ska toż­sa­mość zbio­rowa, nie­ustan­nie zagro­żona uni­ce­stwie­niem, nazna­czona była nie­odwo­łal­nie styg­ma­tem mesja­ni­zmu i mar­ty­ro­lo­gii. Sym­bo­lem pol­skiego męczeń­stwa jest dla pisa­rza szu­bie­nica – „krzy­żowe” drzewo o ambi­wa­lent­nej wymo­wie, które łączy w sobie karę, ofiarę i nadzieję zba­wie­nia. Przez śmierć męczeń­ską czło­wiek staje się wolny, a szu­bie­nica trans­for­muje w drzewo życia.

Z tej tak emo­cjo­nal­nie trak­to­wa­nej patrio­tycz­nej per­spek­tywy autor Snu o szpa­dzie odczy­ty­wał wszel­kie ważne wyda­rze­nia poli­tyczne w pol­skiej histo­rii, takie jak roz­biory Pol­ski, wojny napo­le­oń­skie, powsta­nia listo­pa­dowe i stycz­niowe – zrywy nie­pod­le­gło­ściowe, które nie przy­nio­sły wol­no­ści, ale uka­zały nie­zwy­kłą zdol­ność narodu do poświę­ceń, krwawą raba­cję z roku 1846, rewo­lu­cję 1905 roku, I wojnę świa­tową i wojnę pol­sko-bol­sze­wicką. Te wyda­rze­nia, owe „rany” pol­skiej histo­rii, rodzące traumę, ale jed­no­cze­śnie uczące wier­no­ści i hero­izmu, miały kształ­to­wać naro­dową toż­sa­mość. Nar­ra­cja patrio­tyczna budo­wana przez autora Przed­wio­śnia za pomocą mitów naro­do­wych stała się dla niego nie tyle spo­so­bem poka­za­nia kon­kret­nych fak­tów histo­rycz­nych, ile środ­kiem do kształ­to­wa­nia świa­do­mo­ści indy­wi­du­al­nej i wspól­no­to­wej.

Ste­fan Żerom­ski kon­se­kwent­nie pre­zen­tuje się jako prze­ciw­nik wszel­kiego dok­try­ner­stwa, patriota, pisarz-oby­wa­tel, spo­łecz­nik pełen współ­czu­cia dla dru­giego czło­wieka. Kro­czył wła­sną drogą ide­ową i twór­czą. W Nok­tur­nie pisał:

Byłem zawsze, jak dobosz, który bie­gnie bez tchu obok spra­co­wa­nego sze­regu, znany takt wybi­ja­jąc pał­kami. Ale oto wes­tchną­łem, że już wyjdę spo­mię­dzy nich i zostanę naresz­cie z tym jed­nym jedy­nym, co jest moje wła­sne, co jest tylko moje, co jest samym mną. Wes­tchną­łem, że zawrę teraz w ramio­nach me uko­chane piękno i zostanę z nim tylko w mroku nocy. Wes­tchną­łem, że poniosę me uko­chane piękno, kona­ją­cej głowę Meduzy, i ku śmierci schy­lone zagię­cie bole­ści boskich ust jej odchylę jesz­cze ustami47.

Pro­jekty pro­gra­mów poli­tycz­nych i spo­łecz­nych, cho­ciaż czę­sto przy­bie­rały formę uto­pii, nie były roje­niami pisa­rza, ale miały, tak jak pro­mo­wany przez niego ruch spół­dziel­czy, mocne osa­dze­nie w rze­czy­wi­sto­ści. Od początku inte­re­so­wało go dobro dru­giego czło­wieka, doma­gał się wiel­kich reform, takich jak reforma rolna, która – w co wie­rzył – roz­wią­za­łaby kwe­stię chłop­ską. Żerom­ski zakła­dał, że roz­wo­jowi tech­niczno-nauko­wemu towa­rzy­szyć będzie nie­usta­jący postęp moralny. Pod­jął wysi­łek znie­sie­nia kon­fliktu pomię­dzy kwe­stią naro­dową (roz­strzy­ga­jącą się pro­ce­su­al­nie, w toku histo­rii) i cywi­li­za­cyjną (roz­strzy­ganą men­tal­nie, sko­kowo, w prze­strzeni mitycz­nej). Poka­za­nie róż­nych źró­deł patrio­tycz­nej, spo­łecz­nej, refor­ma­tor­sko-uto­pij­nej myśli Żerom­skiego pozwala dostrzec w tym pisar­stwie ważny dia­log z pro­ble­mami epoki oraz una­ocz­nia inte­lek­tu­alny cię­żar jego reflek­sji o naro­dzie, oby­wa­tel­sko­ści i insty­tu­cjach pań­stwa. Wszel­kie kon­cep­cje pro­mo­wane przez niego mają cha­rak­ter mak­sy­ma­li­styczny, co pod­kre­śla nagminne uży­wa­nie super­la­ty­wów i cią­gów epi­te­tów, i hybry­dalny, przy czym zawsze budo­wane są na fun­da­men­cie etycz­nym.

*

Ste­fan Żerom­ski był twórcą, który nie­zmor­do­wa­nie poszu­ki­wał prawdy o ludz­kiej egzy­sten­cji, pobu­dza­jąc do reflek­sji escha­to­lo­gicz­nych. Obecne jest u niego uwiel­bie­nie dla feno­menu życia, jego piękna i urody, podyk­to­wane wolą ist­nie­nia w jego bio­lo­gicz­nym wymia­rze i pozna­wa­nia świata, odkry­wa­nia tego, co nowe; spo­tka­nia z tym, co inne, obce, ale jed­no­cze­śnie fascy­nu­jące i uro­kliwe, co łączy się z dąże­niem do syn­tezy wra­żeń i cało­ścio­wego uję­cia doświad­cze­nia świata, powo­du­ją­cego eks­pre­syjne „prze­obra­że­nie rze­czy­wi­sto­ści”, sta­ją­cego się indy­wi­du­alną wizją jed­nostki. Żerom­ski pisał: „Zawsze smu­tek, towa­rzy­szący wszyst­kiemu. Nic nie ma, tylko wieczna droga”48. Egzy­sten­cję czło­wieka koja­rzy z losem prze­chod­nia: „tu jestem prze­chod­niem”49. „Bo życie jest małe i mija zbyt szybko”50 – jak odno­to­wał w innym miej­scu nota­tek – i wkrótce „nas już nie będzie”51. Miłość i śmierć, eros i tana­tos ści­śle się ze sobą spla­tają. Pozo­staje żal za nie­speł­nio­nym szczę­ściem. Ton nostal­giczno-melan­cho­lijny spo­wo­do­wany poczu­ciem nie­na­sy­ce­nia czy braku wciąż powraca na kar­tach jego utwo­rów.

Pisarz ma świa­do­mość sła­bo­ści gra­nicy dzie­lą­cej czło­wieka od wiecz­nej natury, w prze­strzeni któ­rej roz­grywa się „miste­rium ist­nie­nia”, co łączy się z afir­ma­cją życia we wszyst­kich jego prze­ja­wach. Żerom­ski zbliża się do natury fizycz­nie, a siła wzru­sze­nia spra­wia, że docho­dzi do prze­kro­cze­nia gra­nicy tego, co mate­rialne. W takim utrwa­lo­nym obra­zie-krajobra­zie potę­gują się ele­menty liryczne i mistyczne – modli­tewne i epi­fa­nijne, a ton wiecz­no­ści i nie­skoń­czo­no­ści nadaje mu wznio­sły cha­rak­ter. Moment olśnie­nia u autora Urody życia trwa jed­nak krótko i roz­pływa się w kolej­nym, napły­wa­ją­cym pej­za­żo­wym widoku, a wtedy ton emo­cjo­nalny ulega stłu­mie­niu i pozo­staje tylko wzru­sze­nie patrzą­cego. Chwi­lowe uko­je­nie przy­nosi kon­tem­pla­cja natury, nie­ludzko pięk­nej, o czym świad­czą opisy pej­za­żowe Tatr, San­do­miersz­czy­zny, Gór Świę­to­krzy­skich, Pomo­rza, Śród­ziem­no­mo­rza z wyspą Capri, Bre­ta­nii. Ale stan roz­to­pie­nia bli­ski nir­wa­nie szybko mija i pozo­staje smutna rze­czy­wi­stość brud­nego pro­win­cjo­nal­nego Łżawca czy Obrzy­dłówka, śmier­dzące rudery war­szaw­skich i kra­kow­skich dziel­nic, błoto i nędza pol­skiej wsi.

Ulu­bio­nym moty­wem kra­jo­bra­zo­wym w całej twór­czo­ści Żerom­skiego jest niebo, które poraża nie­ustanną zmien­no­ścią o róż­nych porach dnia i roku. Niebo staje się prze­strze­nią gry pły­ną­cych obło­ków o róż­nych bar­wach i kształ­tach. W nocy roz­bły­skuje tysią­cem gwiazd. Kolej­nym zna­czą­cym moty­wem w twór­czo­ści Żerom­skiego jest woda – potoki, stru­mie­nie, jeziora, stawy i morze. Wszyst­kie te ele­menty two­rzą dosko­nałą, orga­niczną całość, skła­da­jącą się na mistykę ziemi obecną w tej twór­czo­ści.

W ten spo­sób docho­dzi w jego utwo­rach do sakra­li­za­cji natury, wpi­sa­nia jej w sferę sacrum. Pisarz wie­lo­krot­nie przy­zna­wał się do nie­zwy­kle sil­nego odczu­wa­nia natury, kiedy, jak twier­dził, „olbrzy­mia księga przy­rody roz­wiera ci się. Spró­buj czy­tać… Giniesz, giniesz, male­jesz, zni­kasz”52. W innym miej­scu wyzna­wał: „[w]iem, że rośliny czują i kochają, wiem, że w przy­ro­dzie ist­nieje tajem­ni­cze tchnie­nie, które kie­dyś nazwa­łem duszą przy­rody. Wiem, że uczu­cia moje z duszą tą łączą się”53. Wie­lo­krot­nie mówił o tej wspól­nej „melo­dii duszy”54. Świat natury trak­to­wał jako duchową ojczy­znę. Był, jak sam o sobie mówił, dziec­kiem natury – wsi, a nie mia­sta55. Wciąż porów­ny­wał te dwa światy – pro­stoty, wol­no­ści przy­pi­sany natu­rze i sztucz­no­ści przy­pi­sany mia­stu, które postrze­gał jako prze­strzeń ducho­wego znie­wo­le­nia i spo­łecz­nej alie­na­cji i prze­ciw­sta­wiał mu pełną har­mo­nii prze­strzeń natury. Paryż to „mia­sto bez­den­nej i nie­skoń­czo­nej pracy, wrzą­cej i wiecz­nej, […] rojo­wi­sko, jedyne na ziemi”. Lon­dyn – „mia­sto-kolos”, „mia­sto nie­skoń­czone, istne oko gło­wo­noga-ośmior­nicy”56. Według niego życie w prze­strzeni miej­skiej zabija w czło­wieku przy­ro­dzone walory ludz­kie, gdyż tu zatraca on pod­sta­wowe war­to­ści. Pisarz czyni z mia­sta figurę teraź­niej­szo­ści pozo­sta­ją­cej w sta­nie per­ma­nent­nego kry­zysu, pogrą­żo­nej w cha­osie. A zatem Żerom­ski w swo­ich utwo­rach buduje szcze­gólną mito­lo­gię ziemi ojczy­stej, co wykra­cza poza myśle­nie kate­go­riami regio­na­li­zmu. Czy­telny jest silny, psy­cho­so­ma­tyczny, wła­ści­wie mistyczny zwią­zek pomię­dzy świa­tem ludz­kim, zie­mią i roślin­no­ścią.

Podsumowanie

Myśle­nie Żerom­skiego obej­muje cało­kształt spraw życia oso­bi­stego, intym­nego, jak rów­nież spo­łecz­nego i poli­tycz­nego. Jego twór­czość odczy­ty­wana pod kątem poetyki, czyli spo­sobu budo­wa­nia lite­rac­kiego dys­kursu, oraz zawar­tego w niej myślo­wego poten­cjału nie­wąt­pli­wie pozo­sta­wała w ści­słym związku z wyda­rze­niami histo­rycz­nymi i zja­wi­skami zacho­dzą­cymi w cza­sach, w któ­rych pisarz żył i two­rzył. Kom­plek­sowo potrak­to­wane dzieło twór­cze Żerom­skiego oka­zuje się wie­lo­po­sta­ciowe, róż­no­rodne, wie­lo­sty­lowe, zło­żone pod wzglę­dem geno­lo­gicz­nym, gdzie w jed­nym tek­ście, nawet nie­wiel­kich roz­mia­rów, docho­dzi do łącze­nia róż­nych odmian gatun­ko­wych i sty­li­stycz­nych. Dzien­nik prze­cho­dzi w repor­taż, opo­wia­da­nie w nowelę, obra­zek lub szkic, a liryczne opisy wystę­pują obok dywa­ga­cji socjo­lo­gicz­nych i nauko­wych. Liryzm płyn­nie prze­cho­dzi w tych tek­stach w satyrę, iro­nię czy sar­kazm, co pozwo­liło Żerom­skiemu poka­zać zło­żoną struk­turę rze­czy­wi­sto­ści. Jest to „instru­men­ta­cja” (okre­śle­nie Jerzego Paszka) pole­ga­jąca na łącze­niu róż­nych tre­ści, rodza­jów, gatun­ków, kon­wen­cji i sty­lów. Na różne spo­soby współ­ist­nieją tu wątki auto­bio­gra­ficzne, egzy­sten­cjalne, ero­tyczne, patrio­tyczne, naro­dowe i spo­łeczne. Z tego powodu można zbyt łatwo mówić o bra­kach kom­po­zy­cyj­nych tych wypo­wie­dzi, nie dostrze­ga­jąc ich zamie­rzo­nego amor­fi­zmu.

Do jego pisar­stwa powraca się, aby odna­leźć w nim ważne dla współ­cze­snego czy­tel­nika tre­ści. Dzieje się tak, ponie­waż, jak pisał Gianni Vat­timo, „[d]zieło nie prze­ma­wia do nas z abs­trak­cyj­nej punk­to­wo­ści Erleb­nis, jest wyda­rze­niem dzie­jo­wym i wyda­rze­niem jest także nasze z nim spo­tka­nie, doko­nu­jące prze­miany w nas, a także w samym dziele, w któ­rym – dzięki nowej inter­pre­ta­cji, jaką mu nada­jemy – wzra­sta bycie”57.

Pozna­wa­nie histo­rii lite­ra­tury jest, jak mawiają jej bada­cze, ucze­niem się rozu­mie­nia spraw ludz­kich w bar­dzo sze­ro­kich kon­tek­stach, bez pro­win­cjo­na­li­zmu w cza­sie (jest to poję­cie ukute przez Tho­masa S. Eliota na wzór powszech­nie funk­cjo­nu­ją­cego pro­win­cjo­na­li­zmu w prze­strzeni). Nie spo­sób sen­sow­nie poj­mo­wać ani teraź­niej­szo­ści, ani sze­roko defi­nio­wa­nej współ­cze­sno­ści bez prze­szło­ści, bez genezy i gene­alo­gii form oraz idei.

Pisar­stwo Żerom­skiego pre­zen­tuje nowo­cze­sny spo­sób myśle­nia o świe­cie, który poka­zy­wany jest zawsze z uwzględ­nie­niem per­spek­tywy antro­po­lo­gicz­nej. Jest to pisar­stwo osobne, zło­żone i wbrew pozo­rom nie­ła­twe w odbio­rze, jakby nie­do­po­wie­dziane do końca, anty­no­miczne, ambi­wa­lentne, apo­re­tyczne. Apo­ria to z jed­nej strony pro­blem nie­usu­walny, a z dru­giej – nie­da­jący się roz­wią­zać. Stan apo­re­tyczny może ozna­czać tkwie­nie poje­dyn­czego czło­wieka lub całej zbio­ro­wo­ści w matni nie­prze­zwy­cię­żo­nych sprzecz­no­ści. To tłu­ma­czy obecną w tym pisar­stwie jakąś nie­usta­jącą gorączkę myśli, odrzu­ca­nie goto­wych sche­ma­tów myślo­wych, wszel­kie nie­do­mó­wie­nia, alu­zje, zgrzyty, powtó­rze­nia budzące w odbiorcy nie­do­syt inter­pre­ta­cyjny. Żerom­ski pre­zen­tuje się jako pisarz trud­nych pytań, pozo­sta­wia­nych czę­sto bez odpo­wie­dzi, co zde­ter­mi­no­wało tema­tykę kolej­nych jego utwo­rów lite­rac­kich i publi­cy­stycz­nych, ukształ­to­wało świat przed­sta­wiony, wpły­nęło na kre­acje poszcze­gól­nych boha­te­rów oraz pre­zen­to­wane idee i pro­jekty pro­gra­mów poli­tycz­nych, spo­łecz­nych i eko­no­micz­nych.

A zatem Żerom­ski to – rzec można – roz­darta świa­do­mość. Tak jak o nim pisał Tomasz Burek. „Pesy­mizm (miało się to jesz­cze nie­raz powtó­rzyć w dzie­jach póź­niej­szej lite­ra­tury) zaczyna peł­nić funk­cję ostrego pro­te­stu prze­ciw atmos­fe­rze miesz­czań­skiej pozio­mo­ści życia, prze­ciw posta­wie ugody osła­nia­nej szum­nym naro­do­wym fra­ze­sem, prze­ciw cynicz­nemu czu­wa­niu obłud­ni­ków nad moral­nym zdro­wiem spo­łe­czeń­stwa, prze­ciw naj­gor­szej spo­śród ide­olo­gii przy­sto­so­wa­nia się do sta­tus quo: ide­olo­gii opty­mi­zmu, co serca krzepi, a zabija sza­cu­nek dla myśli”58.

Należy zatem przy­jąć, że Żerom­ski jest pisa­rzem, któ­rego świa­to­po­gląd prze­nika duch nowo­cze­sno­ści, co dobrze wyraża istotę współ­cze­snego mu świata, dają­cego wpi­sać się w „nie­skoń­czony pro­jekt nowo­cze­sno­ści”. Nie jest pogro­bow­cem roman­ty­zmu, a okre­śle­nie „ostat­niego Waj­de­loty” nabiera innego sensu. Cho­ciażby z tego względu lek­tura utwo­rów autora Przed­wio­śnia wymu­sza na czy­tel­niku sta­wia­nie nowych pytań wykra­cza­ją­cych poza epokę, w któ­rej żył i two­rzył. Z tego powodu akt lek­tu­rowy staje się pro­ce­sem otwar­tym, nie­usta­ją­cym zada­niem, wymu­szającym cią­gły powrót do wybra­nych frag­men­tów jego dzieła. Tak jak rozu­mie to sfor­mu­ło­wa­nie Italo Calvino, który stwier­dza: „«Czy­tam ponow­nie…». Ni­gdy zaś: «Wła­śnie czy­tam»”59. Pono­wiona lek­tura dzieł kla­sy­ków, odbyta „w warun­kach sprzy­ja­ją­cych ich sma­ko­wa­niu”, pomaga „nam [w] zro­zu­mie­niu, kim jeste­śmy i dokąd dotar­li­śmy”60.

Żerom­ski w Pusz­czy jodło­wej – utwo­rze o cha­rak­te­rze testa­mentu – pisał o cią­gło­ści kul­tu­ro­wej, będą­cej fun­da­men­tem roz­woju cywi­li­za­cji. To zro­zu­miał Radu­ski (Pro­mień), kiedy zna­lazł u anty­kwa­riu­sza stare księgi, a Nie­na­ski (Nawra­ca­nie Juda­sza), stu­diu­jąc starą ariań­ską wieżę w Woj­cie­cho­wie. Te bar­dzo różne dzia­ła­nia Żerom­skiego należy potrak­to­wać jako dąże­nie do stwo­rze­nia uni­wer­sal­nej prze­strzeni kul­tu­rowo-spo­łecz­nej, opar­tej na współ­dzia­ła­niu, na tole­ran­cyj­nej akcep­ta­cji róż­nych spo­so­bów widze­nia i rozu­mie­nia świata, a w całość łączy je idea wol­nej Pol­ski, którą pisarz wpi­sał w prze­strzeń sacrum i uczy­nił naj­wyż­szą war­to­ścią, wokół któ­rej sku­pia się cała jego twór­czość. Ta „miłość ojczy­zny staje się zrę­bem odbu­do­wa­nia czło­wie­czeń­stwa, czło­wie­czeń­stwa w Ojczyź­nie, czło­wie­czeń­stwa reali­zo­wa­nego poprzez miłość do ludzi i ziemi”61.

Oka­zuje się, że pomimo upływu lat syl­wetka pisa­rza, twórcy o sze­ro­kich hory­zon­tach, pro­mu­ją­cego indy­wi­du­alizm w sztuce, nie­prze­kre­śla­ją­cego zna­cze­nia tra­dy­cji w roz­woju kul­tury naro­do­wej, w pełni świa­do­mego podej­mo­wa­nych dzia­łań inno­wa­cyj­nych i prze­ja­wia­ją­cego nie­zwy­kłą wprost świa­do­mość języ­kową, oby­wa­tela i poli­tyka, może fascy­no­wać współ­cze­snych czy­tel­ni­ków i pro­wo­ko­wać do dys­ku­sji. Temu mają posłu­żyć arty­kuły w tomie Żerom­ski. Powroty, przy czym ten pod­ty­tuł w kon­tek­ście tego, co zostało powie­dziane, ma szcze­gólną wymowę. Z zebra­nych tu tek­stów wyła­nia się Żerom­ski redi­vi­vus, „pozy­skany” i „odzy­skany” przez dwa poko­le­nia bada­czy.

Auto­rzy pod­jęli różne zagad­nie­nia doty­czące kwe­stii poli­tycz­nych, spo­łecz­nych, egzy­sten­cjal­nych i meta­fi­zycz­nych w twór­czo­ści autora Wier­nej rzeki. W kręgu ich zain­te­re­so­wań zna­la­zły się recep­cja jego dzieł, tłu­ma­cze­nia i spo­sób popu­la­ry­za­cji jego utwo­rów. Sta­ty­styka mówi sama za sie­bie. Wiele rze­czy na temat tego pisar­stwa zostało już powie­dziane, ale powroty do nie­któ­rych zagad­nień odczy­tane za pomocą nowych meto­do­lo­gii pozwa­lają uzmy­sło­wić odbior­com w XXI wieku, że warto czy­tać dzieła Żerom­skiego, (roz)czy­ty­wać i dekom­po­no­wać je po to, aby „zło­żyć” je na nowo.

BIOGRAFIA ŻEROMSKIEGO RAZ JESZCZE ODCZYTANA

„…pierwszą osobą w domu jest Stefan” – portret Żeromskiego utrwalony w zapisach egodokumentarnych Henryki z Rodkiewiczów Witkiewiczowej. Monika Gabryś-Sławińska

„…pierw­szą osobą w domu jest Ste­fan” – por­tret Żerom­skiego utrwa­lony w zapi­sach ego­do­ku­men­tar­nych Hen­ryki z Rod­kie­wi­czów Wit­kie­wi­czo­wej

Monika Gabryś-Sła­wiń­ska

Zdzi­sław Jerzy Adam­czyk we wstę­pie do edy­cji Listów Ste­fana Żerom­skiego zwra­cał uwagę na zna­cze­nie epi­sto­lo­gra­ficz­nych prze­ka­zów autora Ludzi bez­dom­nych jako źró­dła infor­ma­cji o cha­rak­te­rze bio­gra­ficz­nym, histo­rycz­no­li­te­rac­kim, spo­łeczno-kul­tu­ro­wym i histo­rycz­nym:

[…] listy przed­sta­wiają wiel­kiego pisa­rza, który prze­żywa arty­styczne, oby­wa­tel­skie, ale przede wszyst­kim oso­bi­ste, ludz­kie wzloty i upadki, klę­ski i zwy­cię­stwa, rado­ści i dra­maty – i który, dzięki nie­zwy­kłemu darowi słowa, potrafi dać im przej­mu­jący wyraz. Obok takich – oso­bi­stych, poru­sza­ją­cych, przej­mu­jących, uka­zu­ją­cych dra­matyzm bio­gra­fii Żerom­skiego – zacho­wały się bar­dzo liczne jego listy odno­szące się do spraw publicz­nych, a adre­so­wane do ludzi sztuki, nauki i poli­tyki. Ten drugi – obok oso­bi­stego – wątek spraw ogól­niej­szych: lite­rac­kich, spo­łecz­nych, kul­tu­ral­nych, poli­tycz­nych uka­zuje wyraź­nie, jak ogromną rolę odgry­wał Żerom­ski w pol­skim życiu lite­rac­kim i spo­łecz­nym, jak bar­dzo z opi­nią Żerom­skiego się liczono, dla jak wielu ludzi i śro­do­wisk był on naj­więk­szym auto­ry­te­tem lite­rac­kim, a czę­sto także naj­wyż­szym auto­ry­te­tem spo­łecz­nym i moral­nym62.

War­tość bio­gra­ficzno-kul­tu­rowa zacho­wa­nych prze­ka­zów epi­sto­lar­nych jest bez­sprzeczna, a moż­li­wo­ści wyko­rzy­sta­nia zdo­by­tej wie­dzy wska­zuje sam edy­tor, który w obszer­nych, eru­dy­cyj­nych, opie­ra­ją­cych się na wie­lo­let­nich bada­niach przy­pi­sach daje czy­tel­ni­kom oka­zję prze­śle­dze­nia, jak satys­fak­cjo­nu­jące poznaw­czo może być wie­lo­aspek­towe odczy­ty­wa­nie zacho­wa­nej kore­spon­den­cji63. W podobny spo­sób wydawca potrak­to­wał mate­riał dia­ry­styczny, zazna­cza­jąc zara­zem jego dwo­isty cha­rak­ter. Publi­ko­wane od 2021 roku Dzien­niki trak­to­wane są bowiem przez duet edy­to­rów (dia­riu­sze opra­co­wy­wane są przez Zdzi­sława Jerzego Adam­czyka i Beatę Utkow­ską) i jako wyzwa­nie, i jako świa­dec­two64.

Edy­tor­stwo ego­do­ku­men­tarne, bo tym wszak są zapisy epi­sto­larne i dia­ry­styczne, sięga do „róż­nego rodzaju pro­ce­dur sys­te­ma­ty­za­cji i kla­sy­fi­ka­cji”65, aby poprzez odpo­wied­nie wyko­rzy­sta­nie źró­dła zapre­zen­to­wać fakty zarówno bio­gra­ficzne, jak i spo­łeczne, kul­tu­rowe czy histo­ryczne. Sensy odczy­ty­wane z ego­do­ku­men­tów pozwa­lają uzy­skać prze­kaz czę­ściowo przy­naj­mniej uwol­niony od nie­unik­nio­nego subiek­ty­wi­zmu (fakty), lecz rów­nież stają się klu­czem do zre­kon­stru­owa­nia świata war­to­ści i emo­cji ich autora66. Takim odczy­ta­niom pod­da­wany jest zbiór ego­do­ku­men­tarny pozo­sta­wiony przez Żerom­skiego. Wyko­rzy­sty­wane przez edy­to­rów prze­kazy autor­stwa bli­skich i zna­jo­mych pisa­rza skła­niają jed­nak do odwró­ce­nia per­spek­tywy i posta­wie­nia pyta­nia o jego nie­ofi­cjalny, domowo-codzienny por­tret zapi­sany w ego­do­ku­men­tach osób dla niego waż­nych.

Szcze­gól­nie cenne pod tym wzglę­dem wydają się ego­do­ku­menty pozo­sta­wione przez człon­ków naj­bliż­szej rodziny autora Ludzi bez­dom­nych, zwłasz­cza te two­rzone na bie­żąco, z dnia na dzień, z uwzględ­nie­niem aktu­al­nej sytu­acji. Obok Okta­wii z Radzi­wił­ło­wi­czów primo voto Rod­kie­wi­czo­wej secundo voto Żerom­skiej oraz przed­wcze­śnie zmar­łego syna Ste­fana Adama Żerom­skiego osobą przez ponad trzy­dzie­ści lat zwią­zaną z pisa­rzem i sta­no­wiącą część jego rodziny była pasier­bica arty­sty Hen­ryka Rod­kie­wi­czówna, póź­niej­sza Wit­kie­wi­czowa.

Uro­dzona 28 paź­dzier­nika 1888 roku Hen­ryka, córka Okta­wii z pierw­szego mał­żeń­stwa z byłym zesłań­cem Hen­ry­kiem Rod­kie­wi­czem, dora­stała w cie­niu sław­nego ojczyma. Licząca w chwili ślubu Okta­wii i Ste­fana zale­d­wie cztery lata Hen­ryka mogła obser­wo­wać stop­niowe wyra­sta­nie pisa­rza na sław­nego arty­stę, sumie­nie narodu, wie­dząc (zapewne raczej z opo­wie­ści rodzin­nych niż dzięki utrwa­lo­nym w pamięci obra­zom i wra­że­niom), jaki był począ­tek wspól­nej drogi rodzi­ców67. Jak wynika ze spi­sa­nych jesie­nią 1937 roku wspo­mnień, miała świa­do­mość dys­pro­por­cji w sta­tu­sie spo­łecz­nym mię­dzy sza­no­waną wdową po zasłu­żo­nym dla ojczy­zny boha­te­rze, zara­zem pasier­bicą współ­wła­ści­ciela uzdro­wi­ska68, a marzą­cym o sła­wie, wysa­dzo­nym z sio­dła nauczy­cielu pra­cu­ją­cym dla wła­ści­ciela dóbr nałę­czow­skich inży­niera Michała Gór­skiego:

W 1892 r. Matka moja wyszła za mąż po raz drugi za Ste­fana Żerom­skiego. Poznała się z nim w Nałę­czo­wie, gdzie prze­by­wał na kon­dy­cji u p. inży­niera Gór­skiego. […] Okta­wia była w całym roz­kwi­cie swej urody i wdzięku, zdu­mie­wała swą inte­li­gen­cją, swoim sta­no­wi­skiem admi­ni­stra­tora Zakładu lecz­ni­czego. Żerom­ski był biedny, chory, nie­szczę­śliwy, na kon­dy­cji. […] Żerom­ski był wtedy smutny, przy­gnę­biony swą cho­robą – gruź­licą oraz nędzą. […] Gdy tak wmy­śla­łam się, co spo­wo­do­wało, że Okta­wia odpo­wie­działa mu […] uczu­ciem miło­ści, docho­dzę do prze­ko­na­nia, że z początku była to litość peł­nej życia i zapału zdro­wej kobiety do bied­nego, cho­rego rówie­śnika. Jego artyzm to Ona odkryła, Ona natchnęła go wiarą, że tym arty­stą jest i że musi poko­nać swą cho­robę, by two­rzyć69.

Ste­fan Żerom­ski był więc dla niej nie tyle wiel­kim pisa­rzem, ile dru­gim ojcem, któ­rego znała nie­mal całe życie i któ­rego wady, ale także zalety mogła poznać w róż­nych oko­licz­no­ściach pry­wat­nej, nie­ujaw­nia­nej obcym codzien­no­ści. Zapis owej nie­ofi­cjal­nej syl­wetki Ste­fana odna­leźć można w roz­pro­szo­nych prze­ka­zach ego­do­ku­men­tar­nych pozo­sta­wio­nych przez Hen­rykę, znaj­du­ją­cych się obec­nie przede wszyst­kim w archi­wach rodzin­nych (część doku­men­tów wyko­rzy­stała Elż­bieta Wit­kie­wicz-Schiele70), w zbio­rach Muzeum Ste­fana Żerom­skiego w Nałę­czo­wie, a także w rela­cji wspo­mnie­nio­wej opu­bli­ko­wa­nej w „Prze­glą­dzie Lubel­skim”71.

Doku­menty te zazwy­czaj były trak­to­wane jako źró­dło infor­ma­cji, pozwa­lały wery­fi­ko­wać powszechne sądy, sta­no­wiły punkt odnie­sie­nia dla snu­tych roz­wa­żań, uzu­peł­niały wie­dzę o życiu pisa­rza. Warto jed­nak zadać pyta­nie, jaki por­tret oso­bi­sty Żerom­skiego został utrwa­lony w zapi­sach osoby, która obser­wo­wała pisa­rza w jego nie­ofi­cjal­nym ento­urage’u. W tym kon­tek­ście na uwagę zasłu­gują listy wysy­łane przez Hen­rykę do matki wio­sną 1904 roku, doty­czące pobytu Ste­fana, Adama i wysy­ła­ją­cej karty pocz­towe pasier­bicy w Zako­pa­nem. Szes­na­sto­let­nia Hen­ryka, która sta­rała się na bie­żąco infor­mo­wać prze­by­wa­jącą wów­czas w Nałę­czo­wie Okta­wię o warun­kach życia oraz wyda­rze­niach zwią­za­nych z poby­tem w górach72, nie­jako przy oka­zji utrwa­lała ele­menty por­tretu Żerom­skiego, takiego jakim widziała go na co dzień.

Wkra­cza­jąca powoli w doro­słość pasier­bica, która przy­go­to­wy­wała się do roli pani domu i zapo­bie­gli­wej gospo­dyni, w krót­kich, wysy­ła­nych regu­lar­nie wia­do­mo­ściach zaj­muje się przede wszyst­kim przy­ziem­nymi, gospo­dar­skimi pro­ble­mami. Wie­dząc, jak ważne dla Okta­wii są infor­ma­cje o Ste­fa­nie, pisze także o Żerom­skim nazy­wa­nym kon­se­kwent­nie „Tatu­siem”73. Wydaje się, że owo okre­śle­nie nie sta­nowi li tylko pokło­sia więzi dziecka z rodzi­cem, ale rów­nież wiąże się ze spo­so­bem postrze­ga­nia i trak­to­wa­nia Ste­fana. Za taką inter­pre­ta­cją prze­ma­wia fakt, że Hen­ryka nie zmieni spo­sobu odno­sze­nia się do Żerom­skiego z upły­wem lat i nawet w póź­nej kore­spon­den­cji, gdy drogi życiowe jej matki i ojczyma się rozejdą, będzie posłu­gi­wała się spiesz­cze­niem74. Hipo­ko­ry­styki są lek­se­mami wyra­ża­ją­cymi „piesz­czo­tliwy sto­su­nek osoby mówią­cej do przed­miotu nazy­wa­nego”75, sta­no­wią­cymi wyraz emo­cjo­nal­nego zaan­ga­żo­wa­nia, ale rów­nież usta­la­ją­cymi rodzaj rela­cji mię­dzy oso­bami (for­mami tymi czę­sto posłu­gują się dzieci, a także doro­śli w roz­mo­wach z nimi). Cha­rak­te­ry­styczne dla kobiet uży­wa­nie spiesz­czeń wiąże się z war­to­ścio­wa­niem76, wyraź­nie pozy­tyw­nym wymia­rem afek­tyw­nym oraz, poprzez odwo­ła­nie się do rela­cji dziecko–doro­sły, impli­kuje także postawę nazna­czoną tro­ską, opieką, zaan­ga­żo­wa­niem.

Śle­dząc zapisy spo­rzą­dzane przez Hen­rykę w roku 1904, trudno oprzeć się wra­że­niu, że darząca Ste­fana głę­bo­kim uczu­ciem pasier­bica, mimo iż sama jesz­cze wyma­gała tro­ski ze strony rodzi­ców, sta­rała się oto­czyć ojczyma opieką, zapew­nić mu kom­fort i bez­pie­czeń­stwo. Z wysy­ła­nych do matki kart kore­spon­den­cyj­nych wynika, że owe zabiegi doty­czyły głów­nie sfery domo­wej, bie­żą­cego funk­cjo­no­wa­nia. Szes­na­sto­let­nia dziew­czyna zda­wała się widzieć w ojczy­mie osobę nie do końca radzącą sobie z banal­nymi, acz istot­nymi z punktu widze­nia wygody życia, pro­ble­mami. W listach do Okta­wii znajdą się prośby doty­czące koniecz­no­ści zaspo­ko­je­nia potrzeb byto­wych, pyta­nia zwią­zane z roz­wią­zy­wa­niem pro­ble­mów czy dopy­ty­wa­nia o prak­tyczne wska­zówki. Hen­ryka mar­twi się zatem tym, że „Tatu­sia buty świecą dziu­rami, a nowych z War­szawy nie widać”77, chce, by „Tatu­siowi prę­dzej buty przy­słali”78, infor­mu­jąc zaś o zamie­rze­niach Ste­fana, zapo­bie­gli­wie dopy­tuje: „Tatuś chce kupić Ada­siowi cuchę, bo palto już nie­moż­li­wie znisz­czone, niech Mamu­sia pora­dzi, gdzie i z kim kupić”79.

Sądząc z roz­sia­nych w kore­spon­den­cji wzmia­nek, Hen­ryka widziała w Ste­fa­nie czło­wieka dystan­su­ją­cego się wobec codzien­no­ści, nie­do­strze­ga­ją­cego pro­ble­mów, które mogły zostać roz­wią­zane przez innych80. Dla­tego sta­rała się nie absor­bo­wać uwagi Żerom­skiego, przej­mu­jąc odpo­wie­dzial­ność za domowe i oko­ło­do­mowe sprawy. Z listów wysy­ła­nych do Okta­wii wynika, że to Hen­ryka trosz­czyła się o kom­plet­ność gar­de­roby wła­snej i brata81, dbała o zacho­wa­nie higieny przez Ada­sia82, o jego posiłki83, pil­no­wała, aby nie zapo­mnieć o istot­nych aspek­tach funk­cjo­no­wa­nia w rela­cjach z innymi ludźmi84. Nie zawsze było to łatwe. Prze­by­wa­jąca w Zako­pa­nem nasto­latka, na któ­rej bar­kach pod nie­obec­ność matki spo­czy­wała odpo­wie­dzial­ność za funk­cjo­no­wa­nie gospo­dar­stwa, z wyrzu­tem i pewną dozą gory­czy pisała:

[…] ja tym­cza­sem widzę tylko złe oczy Julii i jej złosz­cze­nie się. Tatuś wciąż mi przy obie­dzie mówi, że to źle zro­bione, to znowu to, a cóż ja temu winna. Tylko jeden Aduś widzi, jak panuję nad sobą, bo na przy­kład Julia wcale mi nie odpo­wiada, gdy się pytam, co na obiad, i robi to, co jej się żyw­nie podoba85.

Wbrew przy­pusz­cze­niom Hen­ryki Żerom­ski świet­nie zda­wał sobie sprawę z trud­nej sytu­acji, w jakiej zna­la­zła się młoda dziew­czyna zmu­szona do zapa­no­wa­nia nad tem­pe­ra­mentną, a jed­no­cze­śnie zło­śliwą i – jak wynika z listów Ste­fana – nie­przy­kła­da­jącą się do pracy słu­żącą. Świa­do­mie jed­nak, poza sytu­acjami mogą­cymi pocią­gać za sobą brze­mienne skutki (na przy­kład zdro­wotne), nie inge­ro­wał, pozwa­la­jąc, by inni zaj­mo­wali się pro­ble­ma­tycz­nymi kwe­stiami. Dystan­su­jąc się wobec kło­po­tli­wych sytu­acji, co prawda nie nego­wał koniecz­no­ści dzia­ła­nia, zdaje się jed­nak, że wolał pozo­sta­wać nieco z boku. W liście do żony pisał:

Biedę mamy ze słu­żącą Julią. Jest to jakieś czu­pi­ra­dło – zła jak dia­beł, pasjo­natka i źle gotuje. Muszę teraz co dzień pil­no­wać, żeby nam nie dała przy­pad­kiem śmier­dzą­cego mięsa. Zro­bi­łem taki gwałt, że teraz się wystrzega i dziś był obiad godziwy. Ale jeśli­bym spo­strzegł, że znowu coś kręci, będę musiał sta­rać się o słu­żącą inną, bo boję się o Ada­sia. Nie martw się tylko tym, co piszę, bo damy sobie dosko­nale radę86.

Przed­sta­wia­jąc sytu­ację, piszący posłu­żył się naj­pierw liczbą mnogą („biedę mamy”), następ­nie zre­la­cjo­no­wał swoją inter­wen­cję („zro­bi­łem taki gwałt”, „muszę pil­no­wać”), by znów powró­cić do liczby mno­giej w dekla­ra­cji doty­czą­cej radze­nia sobie z pro­ble­mem („damy sobie radę”). Umiesz­cze­nie form wska­zu­ją­cych na współ­od­po­wie­dzial­ność dora­sta­ją­cej Hen­ryki (Adaś miał wów­czas zale­d­wie pięć lat) zdaje się potwier­dzać nie­chęć pisa­rza do anga­żo­wa­nia się w kło­po­tliwe sprawy domowe87.

Owo uni­ka­nie sytu­acji draż­li­wych dobrze widać rów­nież w odnie­sie­niu do spraw pie­nięż­nych poru­sza­nych przez Hen­rykę. Córka infor­muje Okta­wię o wydat­kach drob­nych, oka­zjo­nal­nych (na przy­kład naby­cie dwóch losów pod­czas zabawy88), ale także tych istot­nych dla domo­wego budżetu. Śle­dząc zapisy, można odnieść wra­że­nie, że to na pasier­bicy spo­czy­wał obo­wią­zek odpo­wied­niego gospo­da­ro­wa­nia pie­niędzmi – w jed­nym z listów infor­muje matkę, że na obiad będą szpa­ragi, ale ponie­waż są „strasz­nie dro­gie 1 kilo 70 c”89, znajdą się one w jadło­spi­sie Tatu­sia i Ada­sia. Żerom­ski – jak wynika z rela­cji pasier­bicy – nie włą­czał się w takie usta­le­nia, cedu­jąc je na Hen­rykę90. Owo wyco­fy­wa­nie się z kło­po­tli­wych sytu­acji finan­so­wych doty­czyło nie tylko codzien­no­ści, lecz także nie­zbyt for­tun­nych dzia­łań samego Ste­fana, który naj­pierw podej­mo­wał decy­zję, a gdy jej skutki wyma­gały inter­wen­cji, sta­rał się roz­wią­zać pro­blem za pośred­nic­twem pasier­bicy:

Tatuś poży­czył pani Ost. 50 g, ale niech Mamu­sia nic Tatu­siowi nie mówi, że Mamusi o tym napi­sa­łam. Przy­słała słu­żącą może już trzy tygo­dnie temu, że Halinka chora i że nie ma pie­nię­dzy, pro­siła o 100 g, ale ja nie dałam. Teraz Tatuś ją prze­klina, bo naj­wy­raź­niej nie myśli oddać. Posy­łał mnie już Tatuś kilka razy do niej, żebym się niby dowie­działa o zdro­wie Halinki i żeby ona jakoś sobie przy­po­mniała o odda­niu. Tylko niech Mamu­sia nie pisze Tatu­siowi, że ja Mamusi o tym napi­sa­łam91.

Z por­tretu rekon­stru­owa­nego na pod­sta­wie zapi­sów pasier­bicy prze­bija tro­ska, z jaką nasto­latka pisze o zdro­wiu Ste­fana. Zna­cze­nie kwe­stii zdro­wot­nych od dru­giej połowy XIX wieku staje się na tyle istotne, że ura­sta do jed­nego z głów­nych (obok finan­sów i czasu wol­nego) wąt­ków tema­tycz­nych epi­sto­lo­gra­fii prze­łomu XIX i XX wieku92. Nie mogło ich rów­nież zabrak­nąć w rela­cjach Hen­ryki, która dopy­tuje o stan zdro­wia matki, infor­muje o kon­dy­cji brata oraz ojczyma, zapew­nia o wła­snym dobrym samo­po­czu­ciu. Pod­czas lek­tury owych donie­sień ude­rza spo­sób porząd­ko­wa­nia prze­ka­zów. Hen­ryka zazwy­czaj decy­duje się na odnie­sie­nie się do stanu zdro­wia Adama i Ste­fana, pod­czas gdy o wła­snej kon­dy­cji zale­d­wie napo­myka, poprze­sta­jąc na ogól­nym stwier­dze­niu, że wszy­scy czują się dobrze. Pisze mię­dzy innymi: „Jeste­śmy zdrowi zupeł­nie. […] Adaś pije kefir, Tatuś fos­fa­tynę, […]”93; „Ada­sia waży­łam, waży 19 kil i 10 dk […]. Tatuś może pój­dzie jutro się zwa­żyć. Teraz się Tatuś zaczął wię­cej pil­no­wać po tej migre­nie, chwała Bogu nie sia­duje do późna na weran­dzie”94; „Tatu­siowi już prze­szedł ból głowy i jest zdrów. Adaś i ja jeste­śmy i byli­śmy zdrowi. Tatuś prze­stał na kilka dni pić fos­fa­tynę, ale Adaś co dzień wypija butelkę kefiru. Jesz­cze się nie ważyli […]. Tatuś jadł już rosół z kury i kurę goto­waną, a jutro będzie jadł z Ada­siem szpa­ragi”95; „Wszy­scy mówią, że Tatuś ma dosko­nały wygląd. Adaś zupełna beczka”96; „Ada­sia trzeba by wyką­pać, ale teraz ma tro­chę kataru, więc może za kilka dni. Tatuś zdrów […]”97; „Tatu­sia wytar­łam tą maścią”98.

Roz­dzie­le­nie prze­kazu na dwa odrębne frag­menty (ja/my con­tra Tatuś i Adaś) można zin­ter­pre­to­wać dwo­jako: albo jako uzna­nie wie­ści o naj­bliż­szych za pry­marne, albo jako spo­sób na eks­po­no­wa­nie swo­istej łącz­no­ści mię­dzy sytu­acją Adama i jego ojca. W pierw­szym przy­padku por­tret ojczyma należy uzu­peł­nić o kom­po­nent spo­strze­że­niowo-inter­pre­ta­cyjny doty­czący koniecz­no­ści chro­nie­nia Żerom­skiego nie jako pisa­rza, ale jako osoby nara­żo­nej na kło­poty zdro­wotne, wyma­ga­ją­cej spe­cjal­nego trak­to­wa­nia99. Zapewne nie bez zna­cze­nia dla takiego podej­ścia do ojczyma pozo­sta­wał fakt, że kwe­stie zdro­wotne zwią­zane ze Ste­fa­nem (ale rów­nież Ada­mem i Okta­wią) sta­no­wią powta­rza­jący się wątek kore­spon­den­cyjny.

Z kar­tek wysy­ła­nych przez Hen­rykę do matki wyła­nia się obraz Ste­fana jako osoby potrze­bu­ją­cej tro­ski i opieki. Na prze­strzeni lat ten wize­ru­nek nie­wiele się zmie­nia. Swo­ista nie­ży­cio­wość orga­ni­za­cyjna pisa­rza, nie­li­cze­nie się z oko­licz­no­ściami i prze­kie­ro­wy­wa­nie kwe­stii prak­tycz­nych na naj­bliż­szych są widoczne także w póź­niej­szych ego­do­ku­men­tach pozo­sta­wio­nych przez Hen­rykę. W zbio­rach Muzeum Ste­fana Żerom­skiego w Nałę­czo­wie znaj­duje się list z 30 wrze­śnia 1909 roku. Hen­ryka, wów­czas już nie nasto­latka, lecz żona cenio­nego archi­tekta Jana Kosz­czyca Wit­kie­wi­cza oraz matka pię­cio­mie­sięcz­nego syna100, wciąż ota­cza „Tatu­sia” opieką, zała­twia­jąc za niego przy­ziemne sprawy. W liście do Okta­wii pisze:

Wyobraź sobie jed­nak, że w tym tygo­dniu przy­je­chał Mło­dzia­now­ski – który widział się kilka dni temu z Tatu­siem i jest upo­waż­niony do malo­wa­nia dużej sali. A tu my wła­śnie robi­li­śmy ofi­cjalne odda­nie domu – zarzą­dowi „Świa­tła” – już wszystko było na zebra­niach obga­dane – jak się co urzą­dzi. Mło­dzia­now­ski chce malo­wać zaraz dużą salę, bo już ją obmy­ślił i poka­zał swoje pomy­sły Tatu­siowi – który podobno obie­cał łożyć na koszta malo­wa­nia ze swo­jej kie­szeni. […] Tatuś jed­nak powi­nien nam napi­sać – czy mamy np. żywić takiego Mło­dzia­now­skiego i czy zga­dzać się na różne konieczne wydatki przy malo­wa­niu101.

Mimo nie­do­god­no­ści (malo­wa­nie fryzu, który do dziś zdobi ściany Ochrony im. śp. Adama Żerom­skiego, miało odby­wać się już po roz­po­czę­ciu roku szkol­nego, co ozna­czało ogra­ni­cze­nie prze­strzeni prze­zna­czo­nej do pracy z dziećmi, wyma­gało także zgody ze strony spra­wu­ją­cego opiekę nad przed­szko­lem zarządu „Świa­tła”) Hen­ryka nie cze­kała na dodat­kowe infor­ma­cje, lecz zor­ga­ni­zo­wała pracę arty­sty102, by zre­ali­zo­wać nagle powzięty plan Żerom­skiego.

Obraz Ste­fana jako osoby nie­trosz­czą­cej się o roz­wią­zy­wa­nie prak­tycz­nych pro­ble­mów wyni­ka­ją­cych z codzien­nych decy­zji znaj­duje potwier­dze­nie także w spi­sa­nych po latach wspo­mnie­niach Hen­ryki. Gdy z per­spek­tywy czasu pasier­bica pisa­rza sta­rała się poka­zać, jak wyglą­dało jej życie w rodzi­nie Żerom­skich, wśród zatrzy­ma­nych na kli­szy pamięci obra­zów zna­lazł się taki oto:

Nie wiem, czy ja sied­mio­let­nia, czy Ste­fan, które z nas było bar­dziej prak­tyczne w tej podróży – pew­nie byli­śmy sobie równi pod tym wzglę­dem. Oboje czu­li­śmy, że Mama nie na to z taką pie­czo­ło­wi­to­ścią nas zosta­wiła w dobrych warun­kach w miesz­ka­niu przy Ale­jach Ujaz­dow­skich, byśmy nagle do niej zjeż­dżali tylko z powodu tęsk­noty do Niej. […] W dro­dze musie­li­śmy z Tatu­siem cho­wać szcze­niaka przed kon­duk­to­rem Moska­lem. Były przy­gody – Cze­ko­ladka, potem prze­zwana Iskierką, zamo­czyła ławkę w wago­nie, pisz­czała wtedy, gdy powinna była być cicho itd.103

Brak prak­ty­cy­zmu, nie­li­cze­nie się z kon­se­kwen­cjami (szcze­niak wyrósł na nie­zbyt uro­dzi­wego psa o trud­nym cha­rak­te­rze, któ­rego trzeba było oddać na wieś), podej­mo­wa­nie decy­zji pod wpły­wem emo­cji104 czy kaprysu wydają się sta­łymi kom­po­nen­tami por­tretu Ste­fana two­rzo­nego przez Hen­rykę. Zapro­po­no­wane w rela­cji zesta­wie­nie: roz­są­dek sied­mio­latki ver­sus roz­są­dek liczą­cego trzy­dzie­ści jeden lat męż­czy­zny nie pozo­sta­wia złu­dzeń co do oceny piszą­cej – w pew­nych kwe­stiach Ste­fan był w oczach pasier­bicy wyma­ga­ją­cym opieki dużym dziec­kiem.

Co cie­kawe, w pozo­sta­wio­nych przez Hen­rykę ego­do­ku­men­tach nie­zbyt czę­sto widzimy Żerom­skiego jako pisa­rza. W kore­spon­den­cji z 1904 roku Hen­ryka wspo­mina o poby­tach Ste­fana w czy­telni105, nad­mie­nia, że „Tatuś coś pisze na górze”106, ale są to wzmianki sto­sun­kowo rzad­kie. Rów­nież w zapi­sach wspo­mnie­nio­wych mamy mar­gi­nalne odwo­ła­nia do aktyw­no­ści twór­czej Ste­fana, ta sfera dzia­łal­no­ści Żerom­skiego pozo­staje nie­jako poza kre­ślo­nym przez pasier­bicę por­tre­tem. Wit­kie­wi­czowa wie­działa, że miała oka­zję być czę­ścią życia wybit­nego czło­wieka107, jed­nak – w prze­ci­wień­stwie do na przy­kład Sta­ni­sława Pio­łun-Noy­szew­skiego108 – we wspo­mnie­nio­wej rela­cji nie dążyła do wyeks­po­no­wa­nia swo­jej roli w bio­gra­fii pisa­rza oraz w reali­zo­wa­nych prze­zeń pro­jek­tach, nie sta­rała się wpi­sać w jego legendę109.

*

Hen­ryka, porząd­ku­jąc wspo­mnie­nia, tak zapre­zen­to­wała obo­wią­zu­jącą w domu hie­rar­chię rela­cji:

Cho­ciaż piesz­czona przez oboje rodzi­ców, wie­dzia­łam jed­nak dobrze, że pierw­szą osobą w domu jest Ste­fan. Jemu Mama kroi naj­lep­sze kąski (sam nie kroił, bo miał w dłoni ope­ro­waną kostkę gruź­li­czą), nie wolno hała­so­wać, nie­raz mówić trzeba szep­tem, bo Ste­fan pisze, lub leży chory110.

Widziany oczyma Hen­ryki Ste­fan sta­nowi cen­trum domo­wego świata, swo­isty punkt odnie­sie­nia111. Pozy­cja ta nie wyni­kała jed­nak z siły pisa­rza, zarad­no­ści czy też sławy, jaką udało mu się zdo­być. W prze­strzeni rela­cji fami­lij­nych Ste­fan jawił się bowiem pasier­bicy przede wszyst­kim jako osoba, którą nale­żało oto­czyć opieką. Ze spo­rzą­dzo­nych przez Hen­rykę zapi­sów wyła­nia się obraz Tatu­sia wyma­ga­ją­cego tro­ski naj­bliż­szych zarówno z uwagi na stan zdro­wia, jak i z powodu braku zdro­wo­roz­sąd­ko­wego, prak­tycz­nego podej­ścia do pro­ble­mów dnia codzien­nego. Pozo­sta­jąca – jak wska­zuje kore­spon­den­cja – w dobrych rela­cjach z ojczy­mem Hen­ryka, wie­dząc o niezarad­no­ści Ste­fana zwią­za­nej z przy­ziem­nymi spra­wami, jego wyraź­nym dystan­so­wa­niu się od sytu­acji trud­nych, wyco­fa­niu w momen­tach pro­ble­ma­tycz­nych i poten­cjal­nie kon­flik­to­gen­nych, już jako nasto­latka sta­rała się uła­twić Żerom­skiemu owo codzienne funk­cjo­no­wa­nie. Dla niej Ste­fan był więc od początku i pozo­stał do końca pierw­szą osobą, wyjąt­ko­wym człon­kiem rodziny – Tatu­siem, któ­remu nale­żało poma­gać nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści.

DR HAB. MONIKA GABRYŚ-SŁA­WIŃ­SKA, PROF. UMCS

Histo­ryk lite­ra­tury pol­skiej, kie­row­nik Muzeum Lite­rac­kiego w Nałę­czo­wie (Muzeum Ste­fana Żerom­skiego oraz Muzeum Bole­sława Prusa), redak­tor naukowy „Anna­les UMCS. Sec. FF”. Zaj­muje się lite­ra­turą pol­ską dru­giej połowy XIX i początku XX wieku, histo­rią cza­so­pi­śmien­nic­twa i prasy, edy­tor­stwem prze­łomu XIX i XX wieku, muze­al­nic­twem. Redak­tor lub współredak­tor naukowy prze­szło 30 tomów, autorka ponad 70 arty­ku­łów nauko­wych oraz kilku ksią­żek, w tym Niebo i pie­kło. Słow­nic­two pism Ste­fana Żerom­skiego (Kra­ków 2007), Meta­fi­zyczne nie­po­koje. Bóg w twór­czo­ści Ste­fana Żerom­skiego (Lublin 2011), Muzeum Ste­fana Żerom­skiego w Nałę­czo­wie: prze­wod­nik (Lublin 2022).

ORCID: 0000-0001-8611-3978

ROZRACHUNKI ŻEROMSKIEGO Z HISTORIĄ I TRADYCJĄ. W KRĘGU POLITYKI I SPRAW SPOŁECZNYCH

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

„Gustavus obiit?” Żeromskiego dialog z polskim romantyzmem. Elżbieta Flis-Czerniak

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Z(a)nikające ślady. Sybiry Żeromskiego. Dawid Maria Osiński

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Budzenie turonia, czyli Żeromskiego mocowanie się ze sprawą chłopską. Agnieszka Skórzewska-Skowron

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Stefan Żeromski i polityka. Pisarz wobec niepodległości Polski. Maria Jolanta Olszewska

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

„Przepióreczka”, czyli dramat polskiego inteligenta. Jarosław Cymerman

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

ŻEROMSKI W DIALOGU Z INNYMI TWÓRCAMI

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

„Presto” życia ludzkiego. Neapol Kraszewskiego i Żeromskiego. Wiesław Ratajczak

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Najlepsze z praw przyrody – o zapominaniu w nowelach Stefana Żeromskiego i Elizy Orzeszkowej. Julia Wroniewicz

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Żeromski i Conrad. Rozważania o wzajemnym oddziaływaniu. Karol Samsel

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Tajemnice Paryża – obraz miasta w twórczości Stefana Żeromskiego i Rainera Marii Rilkego. Hanna Ratuszna

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

METAFIZYKA WEDŁUG ŻEROMSKIEGO

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Żeromskiego nuta Koheletowa. Edward Jakiel

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Stefana Żeromskiego „widzenie” Fryderyka Chopina. Michał Ceglarek

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

EKOLOGIA WEDŁUG ŻEROMSKIEGO

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Żeromski wobec antropocenu? Zwiastuny antropocenu w „Ludziach bezdomnych”. Sabina Brzozowska

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Świat natury w „Wiernej rzece” Stefana Żeromskiego. Dariusz Piechota

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Żeromski i rząd fachowców. Wojciech Gruchała

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

RECEPCJA I PRZEKŁADY. KWESTIE EDYTORSKIE I POPULARYZACJA

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Twórczość Stefana Żeromskiego w krytyce teatralnej Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Anna Podstawka

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Budowanie mostów i odkrywanie zasłon. Uwagi o wybranych przekładach dzieł Żeromskiego na język włoski. Iwona Przybysz

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

„Opera omnia” Stefana Żeromskiego – edycje, ludzie, książki. Grzegorz P. Bąbiak

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

Żeromski muzealny. Wokół miejsc kultywujących pamięć o pisarzu. Wojciech Purtak

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

BIBLIOGRAFIA

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

SPIS ILUSTRACJI

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

PRZYPISY

Opie­ram się głów­nie na bada­niach zawar­tych w książce M.J. Olszew­ska, Ste­fan Żerom­ski. Spo­tka­nia, War­szawa 2015. [wróć]

W. Maciąg, Czy Żerom­ski jest wiel­kim pisa­rzem?, „Dekada Lite­racka” 2000, nr 12, s. 4–5. [wróć]

Biblio­gra­fia prac Żerom­skiego: https://ste­fan­ze­rom­ski.pl/biblio­gra­fia/ [dostęp: 1.03.2024]. [wróć]

Słow­nik Żerom­skiego, https://ste­fan­ze­rom­ski.pl/slow­nik-zerom­skiego/ [dostęp: 1.03.2024]. [wróć]

Polo­nia Resti­tuta i Żerom­ski, „Naród” 1921, nr 192. [wróć]

W. Gru­chała, Ste­fan Żerom­ski vs. „Żerom­ski [w:] idem, Dobosz. Ste­fan Żerom­ski na dro­gach nie­pod­le­gło­ści, War­szawa 2021, s. 7–56. [wróć]

J. Kaden-Ban­drow­ski, Ste­fan Żerom­ski – pro­rok nie­pod­le­gło­ści, Lwów 1930, s. 7. [wróć]

T. Boy-Żeleń­ski, St. Żerom­ski nie żyje!, „Kurier Poranny” 1925, nr 322, s. 3. [wróć]

W. Gom­bro­wicz, Dzien­nik 1953–1956, Kra­ków 1989, s. 241. [wróć]

C. Miłosz, Histo­ria lite­ra­tury pol­skiej do roku 1939, Kra­ków 1993, s. 424. [wróć]

H. Mar­kie­wicz, Sprawy kul­tury w publi­cy­styce Żerom­skiego [w:] idem, Lite­ra­tura i histo­ria, Kra­ków 1994, s. 241. [wróć]

Z. Libera, Żerom­ski w oczach czy­tel­nika końca XX wieku [w:] Ste­fan Żerom­ski 1864–1925. Szkice i mate­riały, red. A. Sta­warz, War­szawa 2003, s. 9. [wróć]

A. Kowal­czy­kowa, Ste­fan Żerom­ski – lata ostat­nie [w:] Ste­fan Żerom­ski 1864–1925, op. cit., s. 41. [wróć]

T. Ter­lecki, Żerom­ski praw­dziwy, „Wia­do­mo­ści” Lon­dyn 1951, nr 5, s. 1. [wróć]

A. Kowal­czy­kowa, W przeded­niu. Ste­fan Żerom­ski w Nie­pod­le­głej, „Nauka” 2013, nr 2, s. 120. [wróć]

S. Żerom­ski, Suł­kow­ski. Tra­ge­dia [w:] idem, Dzieła, III. Dra­maty, t. 2: Suł­kow­ski. Turoń, red. S. Pigoń, War­szawa 1956, s. 114. [wróć]

K. Szo­stak-Król, Podróże, podró­żo­wa­nie (Słow­nic­two pism Ste­fana Żerom­skiego, t. 15), Kra­ków 2010, s. 11. [wróć]

S. Żerom­ski, Dzien­niki, t. 2: 1886–1887, przy­pisy oprac. J. Kądziela, War­szawa 1954, s. 424. [wróć]

S. Adam­czew­ski, Sztuka pisar­ska Żerom­skiego, Kra­ków 1949, s. 168. [wróć]

S. Żerom­ski, Dzien­ni­ków tom odna­le­ziony, oprac. i przedm. opa­trzył J. Kądziela, War­szawa 1973, s. 131. [wróć]

M. Foucault, L’ecri­ture de soi. Dits et écrits, t. 4, Paris 1994, s. 415–430. Wer­sja pol­ska – M. Foucault, Sobą­pi­sa­nie [w:] idem, Powie­dziane, napi­sane. Sza­leń­stwo i lite­ra­tura, wyb. i oprac. T. Komen­dant, tłum. B. Bana­siak et al., posł. M.P. Mar­kow­ski, War­szawa 1999, s. 303. [wróć]

Z. Szwey­kow­ski, Roz­wój powie­ści w Pol­sce. III. Powieść w latach 1776–1930 [w:] Dzieje lite­ra­tury pięk­nej w Pol­sce, [praca zbio­rowa], cz. 2, wyd. 2, Kra­ków 1936, s. 634. [wróć]

A. Hut­ni­kie­wicz, Żerom­ski, War­szawa 1987, s. 46–48. [wróć]

T. Ter­lecki, op. cit., s. 1. [wróć]

J. Paszek, Żerom­ski, Wro­cław 2001, s. 84. [wróć]

S. Żerom­ski, Dzieła, III. Dra­maty, t. 1: Róża. Dra­mat nie­sce­niczny, red. S. Pigoń, War­szawa 1956, s. 21–22. [wróć]

„Życie Gro­madz­kie”, 21 czerwca 1906, nr 1, s. 1. [wróć]

Z. Żar­necka, Dzia­łal­ność oświa­towa Fau­styny Morzyc­kiej na tle epoki 1864–1910, War­szawa 1948, s. 85. [wróć]

E.L. Miga­siń­ski, Wspo­mnie­nia o Ste­fa­nie Żerom­skim, War­szawa 1927, s. 35. [wróć]

S. Żerom­ski, O nie­pod­le­gło­ści Pol­ski. [Na zjazd mło­dzieży pol­skiej w Leodium w Bel­gii w marcu 1910 r.] [w:] Ele­gie i inne pisma lite­rac­kie i spo­łeczne, przyg. do druku W. Borowy, War­szawa–Kra­ków 1928, s. 246. Pisano o Żerom­skim, że „żyje cho­ra­łem salw kara­bi­no­wych i kar­ta­czow­nic w nabrzmia­łej atmos­fe­rze walki […]. Ludzie jego rodzą się i żyją opan­ce­rzeni zbro­icą walki”. H. Sand, Współ­cze­sna pol­ska twór­czość dra­ma­tyczna, Kra­ków 1911, s. 37. [wróć]

S. Żerom­ski, Suł­kow­ski, op. cit., s. 86. [wróć]

Ibi­dem, s. 28. [wróć]

M.J. Olszew­ska, Czło­wiek w świe­cie Wiel­kiej Wojny. Lite­ra­tura pol­ska z lat 1914–1919 wobec I wojny. Wybrane zagad­nie­nia, War­szawa 2004, s. 119–120, 190–191, 261–299. [wróć]

Z.J. Adam­czyk, Żerom­ski. Pod roz­ka­zami Pił­sud­skiego, „Świę­to­krzy­skie. Śro­do­wi­sko. Dzie­dzic­two kul­tu­rowe. Edu­ka­cja regio­nalna” 2014, nr 14, s. 31–46. [wróć]

A. Zalew­ska, „Zamęt zresztą taki, że trudno myśli zebrać” – Ste­fan Żerom­ski wobec I wojny świa­to­wej. Dra­mat napięć i iden­ty­fi­ka­cji [w:] Mię­dzy pamię­cią a pro­jek­tem przy­szło­ści. Doświad­cze­nie histo­rii w lite­ra­tu­rze pol­skiej lat 1914–1918, red. D. Kie­lak, M. Makow­ska, J. Nie­wia­row­ska, War­szawa 2016, s. 67–88. [wróć]

K. Stęp­nik, Wojenna sza­rada. Twór­czość Żerom­skiego w latach 1914–1918 [w:] idem, Reko­ne­sans. Stu­dia z lite­ra­tury i publi­cy­styki okresu I wojny świa­to­wej, Lublin 1997, s. 37. [wróć]

Zob. A. Kuczew­ski, Garść wspo­mnień o dzia­łal­no­ści Żerom­skiego w Zako­pa­nem, „Zako­pane” 1938, nr 12, s. 4. [wróć]

J. Kle­iner, Żerom­ski jako poeta powsta­nia stycz­nio­wego [w:] idem, Szty­chy, Lwów 1925, s. 75. [wróć]

M.J. Olszew­ska, Ste­fana Żerom­skiego kon­cep­cje edu­ka­cji kul­tu­ro­wej, „Anna­les Uni­ver­si­ta­tis Paeda­go­gi­cae Cra­co­vien­sis. Stu­dia de Cul­tura” 2014, t. VI, s. 5–26. [wróć]

E. Lesisz, Bole­sława Prusa i Ste­fana Żerom­skiego czy­ta­nie Świą­tyni Opatrz­no­ści, „Prze­gląd Filo­zo­ficzno-Lite­racki” 2009, nr 2, s. 183–198. [wróć]

A. Sta­warz, Słowo wstępne [w:] Ste­fan Żerom­ski 1864–1925. Szkice i mate­riały, op. cit., s. 5. [wróć]

S. Żerom­ski, Dzieła, III. Dra­maty, t. 1: Róża, op. cit., s. 212. [wróć]

Idem, Dzieła, II. Powie­ści, t. 9: Uroda życia, red. S. Pigoń, War­szawa 1956, s. 26. [wróć]

Ibi­dem, s. 42. [wróć]

Ibi­dem, s. 182. [wróć]

E. Flis-Czer­niak, Vin­cula, vul­nera, exi­lium. Słów kilka o związku twór­czo­ści Żerom­skiego z tra­dy­cją roman­tyczną [w:] Żerom­ski. Tra­dy­cja i eks­pe­ry­ment, wstęp J. Ław­ski, red. A. Janicka, A. Kowal­czy­kowa, G. Kowal­ski, Bia­ły­stok 2013, s. 422. [wróć]

S. Żerom­ski, Nok­turn [w:] idem, Dzieła, I. Nowele i opo­wia­da­nia, t. 4: Sen o szpa­dzie. Pomyłki, red. S. Pigoń, s. 16–17. [wróć]

Idem, Zapi­ski z podróży [w:] idem, Dzieła, IV. Pisma różne, t. 1: Wspo­mnie­nia, red. S. Pigoń, War­szawa 1963, s. 163. [wróć]

Ibi­dem, s. 158. [wróć]

Ibi­dem, s. 161. [wróć]

Ibi­dem, s. 158. [wróć]

Idem, Dzieła, V. Dzien­niki, t. 3, oprac. i przedm. opa­trzył J. Kądziela, War­szawa 1964, s. 249. [wróć]

Idem, Dzieła, V. Dzien­niki, t. 4, oprac. i przedm. opa­trzył J. Kądziela, War­szawa 1965, s. 7. [wróć]

A. Hut­ni­kie­wicz, Natura [w:] idem, Żerom­ski, op. cit., s. 253–263. [wróć]

K. Handke, Sto­su­nek Ste­fana Żerom­skiego do pej­zaży: natury i mia­sta [w:] Dworki – pej­zaże – konie, red. K. Stęp­nik, Lublin 2002, s. 195. [wróć]

S. Żerom­ski, Dzieła, II. Powie­ści, t. 9: Uroda życia, op. cit., s. 93, 349, 350. [wróć]

G. Vat­timo, Koniec nowo­cze­sno­ści, przeł. M. Surma-Gaw­łow­ska, Kra­ków 2007, s. 114. [wróć]

T. Burek, Nie­wy­ba­czalne sen­ty­menty, War­szawa 2011, s. 32. [wróć]

I. Calvino, Po co czy­tać kla­sy­ków [w:] idem, Po co czy­tać kla­sy­ków, prze­kład, przy­pisy i posło­wie A. Wasi­lew­ska, War­szawa 2020, s. 9. [wróć]

Ibi­dem, s. 10, 16. [wróć]

M. Saga­niak, Świat Żerom­skiego, czyli Pol­ska. Począ­tek drogi – Pol­ska w „Dzien­ni­kach” (1882–1891) [w:] Światy Ste­fana Żerom­skiego, red. M.J. Olszew­ska, G.P. Bąbiak, War­szawa 2005, s. 333. [wróć]

Z.J. Adam­czyk, Wstęp [w:] S. Żerom­ski, Pisma zebrane, t. 34: Listy 1884–1892, oprac. Z.J. Adam­czyk, War­szawa 2001, s. 19. [wróć]

W przy­pi­sach wydawca łączy fakty oraz infor­ma­cje roz­pro­szone w róż­nych typach doku­men­tów, by zre­kon­stru­ować obraz moż­li­wie pełny, satys­fak­cjo­nu­jący poznaw­czo, demen­tu­jący pogło­ski i błędne usta­le­nia. Zapro­po­no­wana w obja­śnie­niach opo­wieść sta­nowi rów­no­le­głą nar­ra­cję uzu­peł­nia­jącą prze­kaz epi­sto­larny, ale także otwie­ra­jącą nowe per­spek­tywy badaw­cze. [wróć]

„Jako wyzna­nie, gdyż w jed­nej oso­bie autor i główny boha­ter dzien­nika opo­wiada o sobie: o swo­ich uczu­ciach i pra­gnie­niach, nadzie­jach i lękach, pla­nach lite­rac­kich i ambi­cjach życio­wych, wyraża swoje poglądy spo­łeczne, wyja­wia swój sys­tem war­to­ści moral­nych itd., itd. Jako świa­dec­two, bo prze­cież mówi o licz­nych kole­gach z kie­lec­kiego gim­na­zjum, o nauczy­cie­lach, o kuzy­nach miesz­ka­ją­cych w Kiel­cach i w Kie­lec­kiem, o war­szaw­skich stu­den­tach, o chle­bo­daw­cach z Sie­ra­do­wic, Ole­śnicy czy Łysowa itd. Także o zda­rze­niach, któ­rych był świad­kiem bądź w któ­rych uczest­ni­czył”. Z.J. Adam­czyk, Wstęp [w:] S. Żerom­ski, Pisma zebrane, t. 27: Dzien­niki, t. 1: 1882–1883, oprac. Z.J. Adam­czyk, B. Utkow­ska, War­szawa 2021, s. 116. Aspekt infor­ma­cyjny (świa­dec­two) jest dla edy­to­rów nie­zwy­kle istotny, co dosko­nale widać zarówno w przy­pi­sach, jak i w bio­gra­mach postaci wymie­nia­nych w tek­ście (Słow­nik bio­gra­ficzny). [wróć]

Por. B. Utkow­ska, Sens zapisu i logika druku. O edy­cjach dzien­ni­ków pisa­rzy Mło­dej Pol­ski, „Wiek XIX” 2011, t. IV (XLVI), s. 290. [wróć]

Por. A. Rosa, Ego­do­ku­menty a dzia­łal­ność archi­wów [w:] Zatrzy­mać prze­szłość, dogo­nić przy­szłość. Pamięt­nik VI Powszech­nego Zjazdu Archi­wi­stów Pol­skich, Wro­cław 5–7 wrze­śnia 2012 r., red. W. Cho­rą­ży­czew­ski, K. Stryj­kow­ski, War­szawa 2013, s. 273–274. [wróć]

Żerom­ski został ojczy­mem Hen­ryki w 1892 r. Dzięki niemu córka Okta­wii poznała Jana Kosz­czyca Wit­kie­wi­cza, któ­rego poślu­biła w lipcu 1908 r. i z któ­rym miała troje dzieci: Jana (1909), Rafała (1911), Hen­rykę (1924). Zmarła 7 maja 1940 r. w War­sza­wie. [wróć]

W 1870 r. babka Hen­ryki (wdowa po dok­to­rze Igna­cym Radzi­wił­ło­wi­czu) poślu­biła w War­sza­wie eksze­słańca dok­tora Kon­rada Chmie­lew­skiego, który wraz z For­tu­na­tem Nowic­kim oraz Wacła­wem Lasoc­kim w latach 1878–1880 stwo­rzył w Nałę­czo­wie Zakład Lecz­ni­czy. Od roku 1886 (do 1899) Chmie­lew­ski peł­nił funk­cję dyrek­tora uzdro­wi­ska. Przy­szła żona Ste­fana jako pasier­bica Kon­rada była więc ważną oso­bi­sto­ścią nałę­czow­skiego świata. Por. T. Kłak, Wskrze­si­ciele Nałę­czowa i pierw­sze sezony [w:] idem, W kra­jo­bra­zie Nałę­czowa, Nałę­czów 2005, s. 17–36; M. Miro­no­wicz-Panek, Okta­wia Żerom­ska. Por­tret rodzinny, Lublin 2018, s. 11–27; L. Zembrzu­ski, Chmie­lew­ski Kon­rad [w:] Pol­ski słow­nik bio­gra­ficzny, t. 3, red. W. Konop­czyń­ski, Kra­ków 1935, s. 95–96. [wróć]

Pamięt­nik Hen­ryki z Rod­kie­wi­czów-Wit­kie­wi­czo­wej córki Okta­wii Żerom­skiej, „Prze­gląd Lubel­ski” 1965, t. 1, s. 203–204. [wróć]

Mate­riały te wyko­rzy­stane zostały w książce poświę­co­nej rodzi­nom Wit­kie­wi­czów, Pró­szyń­skich, Bec­ków, Rabow­skich, Schie­lów. E. Wit­kie­wicz-Schiele, Nie tylko Wit­kie­wi­czo­wie. Dwa wieki z rodzi­nami Pró­szyń­skich, Bec­ków, Rabow­skich i Schie­lów, od Sybe­rii po Zako­pane, Zako­pane 2016. [wróć]

Listy Hen­ryki znaj­dują się także m.in. w zbio­rach Biblio­teki Jagiel­loń­skiej (frag­ment kore­spon­den­cji Okta­wii Żerom­skiej: mate­riały Julii Boro­wej). [wróć]

Jak usta­lił Adam­czyk, na początku maja 1904 r. Okta­wia opu­ściła Zako­pane i udała się do Nałę­czowa, by zająć się pro­wa­dze­niem willi Okta­wia, w któ­rej w sezo­nie let­nim wynaj­mo­wano pokoje kura­cju­szom. Por. S. Żerom­ski, Pisma zebrane, t. 36: Listy 1897–1904, oprac. Z.J. Adam­czyk, War­szawa 2003, s. 258. [wróć]

Warto zauwa­żyć, że formę tę zachowa Hen­ryka rów­nież w latach póź­niej­szych. W 1909 r., gdy w tonie pre­ten­sji będzie pisała o postę­po­wa­niu Żerom­skiego, który zgo­dził się, by Kazi­mierz Mło­dzia­now­ski stwo­rzył dla nałę­czow­skiej ochronki ozdobny fryz, nie zre­zy­gnuje z piesz­czo­tli­wej formy. Rów­nież po śmierci Adama, gdy Żerom­ski roz­sta­nie się z Okta­wią i będzie w związku z Anną Zawadzką, pisząc o Ste­fa­nie, Hen­ryka posłuży się formą Tatuś – w liście z 10 sierp­nia 1919 r. znaj­dziemy takie oto słowa: „Co do przy­jazdu Tatu­sia, to napi­sze Janek, posy­ła­jąc foto­gra­fię krzyża, że pew­nie Tatuś zaje­dzie i do Nałę­czowa, gdy będzie w War­sza­wie”. List H. Wit­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/930/28; List H. Wit­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/939/24/ML. Wszyst­kie listy tak sygno­wane pocho­dzą ze zbio­rów Muzeum Ste­fana Żerom­skiego w Nałę­czo­wie. [wróć]

Por. np. list pisany przez Hen­rykę w 1918 r. przed pla­no­wa­nym przy­jaz­dem Żerom­skich z umie­ra­ją­cym Ada­mem do Nałę­czowa: „Dla Tatu­sia miesz­ka­nie Jego dawne, na pię­trze od połu­dnia też gotowe”. List H. Wit­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/943/26/ML. [wróć]

Ency­klo­pe­dia języ­ko­znaw­stwa ogól­nego, red. K. Polań­ski, Wro­cław [et al.] 1999, s. 241. [wróć]

Obok spiesz­czeń podobną funk­cję peł­nią m.in. zdrob­nie­nia, wykrzyk­niki, prze­ryw­niki, neo­se­man­ty­zmy. Por. K. Handke, Język a deter­mi­nanty płci, „Język a Kul­tura” 1994, t. 9, s. 20. [wróć]

Karta kore­spon­den­cyjna H. Rod­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/935/32/ML. [wróć]

S. Żerom­ski, Pisma zebrane, t. 36: Listy 1897–1904, op. cit., s. 278. [wróć]

Karta kore­spon­den­cyjna H. Rod­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/935/36/ML. [wróć]

Warto pod tym kątem przyj­rzeć się dwóm listom pisa­nym przez Hen­rykę, Ada­sia i Ste­fana: 27 czerwca 1904 oraz mię­dzy 30 czerwca a 1 lipca 1904 r. W pierw­szym z nich Ste­fan dopy­tuje, kto przy­wie­zie mu buty mające zastą­pić dziu­rawą parę, w dru­gim do tematu obu­wia powraca Hen­ryka. Córka Okta­wii, dopy­tu­jąc się o prze­syłkę, prze­ka­zuje ocze­ki­wa­nia Żerom­skiego: „Tatuś prosi, żeby nie cze­ka­jąc oka­zji, posłać pocztą”. S. Żerom­ski, Pisma zebrane, t. 36: Listy 1897–1904, op. cit., s. 276–278. [wróć]

Por. „Ada­siowi muszę kupić kalo­sze, ale nie wiem, z kim pójść, bo sama się boję kupo­wać”; „Te pan­to­fle żółte też popę­kane, jesz­cze się zre­pe­ruje może”. Karta kore­spon­den­cyjna H. Rod­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/935/28/ML; Karta kore­spon­den­cyjna H. Rod­kie­wicz do O. Żerom­skiej, MSŻ/947/11/ML. [wróć]

Por. „Chcia­ła­bym Ada­sia wyką­pać, ale Julia stara mi się to ze wszel­kimi spo­so­bami utrud­nić, teraz mówi, że wanna ciek­nie, a prze­cież i wtedy cie­kła”. Karta kore­spon­den­cyjna H. Rod­kie­wicz do O. Żerom­skiej