Zabierz tę miłość / Efekt Motyla Tom 1 - Patrycja Zdanowska - ebook + audiobook

Zabierz tę miłość / Efekt Motyla Tom 1 ebook i audiobook

Patrycja Zdanowska

4,2

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Romans klasyczny. Dla miłośników fabuły i akcji, gdzie seks to tylko słodki dodatek. 

 

Opis:

Niesamowita powieść, która wywołuje uśmiech, wzruszenie oraz chęć odkrycia przez czytelnika mrocznych sekretów bohatera.

Życie Liama, można podzielić, na to co zdążyło się przed poznaniem Eleny, i na to, co zdarzyło się później.

Kiedy Liam zatrudnia w swojej firmie Elenę, z początku może się wydawać, że wiedzie on poukładane życie. Jednak bardzo szybko odkryć można, że niesie on od lat brzemię mrocznego sekretu, które zapoczątkowało jego wewnętrzną walkę oraz przemianę.

Nie potrafi się on uporać z przeszłością, i tym samym zapomnieć o dawnej ukochanej.

Ale spotkanie Eleny, która wydaje się jego całkowitym przeciwieństwem, wywróci jego życie do góry nogami. Liam jest charyzmatyczny, zabójczo przystojny, agresywny, a jego ciało zdobią liczne tatuaże, przypominające mu o przeszłości. Ale to właśnie on obudzi w dziewczynie dotąd nieznane uczucia, przed którymi nie będzie potrafiła uciec.
Za dnia szanowany biznesmen, lecz nocą...

 

 

https://www.facebook.com/stronaautorska20 https://www.instagram.com/patrycjazdanowska/

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 229

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 1 min

Lektor:

Oceny
4,2 (68 ocen)
43
9
7
5
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anielka60

Nie oderwiesz się od lektury

Ta książka według mnie jest mega! Dla miłośników romansów, ale takich które zawierają fabułę i akcje. Bardzo mi się podobała! Autorka pokazała, że można napisać dobry romans bez udziału masy seksualnych opisów. Polecam!
50
kocham_ksiazki55

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra książka. Z ogromną ilością fabuły. Dla osób którzy cenią sobie oprócz seksu coś więcej w sam raz. Autorka ma talent. Książkę się nie czyta a pochłania, ponieważ ciekawość ,,co dalej,, jest większa. Z niecierpliwością oczekuję tomu 2. Bohaterzy bardzo konkretnie wykreowani. Elena Liam i… duch tej trzeciej, ale czy rzeczywiście tylko duch… On władczy pewny siebie biznesmen z ogromem tajemnic, które go miażdżą od szukający odkupienia. Ona skromna dziewczyna z tajemnicą, która nie może ujrzeć światła dziennego. Niby obcy dla siebie ludzie a jednak nie dokonca. Co się stanie, kiedy kobieta zostanie asystentką Liama? Co się stanie gdy odkryją prawdę o sobie? Czy zwycięży miłość? Czy dadzą szansę miłości? A może każde pójdzie w swoją stronę. Książka jest naprawdę genialna. Polecam
50
sylwiak801

Nie oderwiesz się od lektury

„ZABIERZ TĘ MIŁOŚĆ” TOM 1 SERIA: EFEKT MOTYLA AUTOR: PATRYCJA ZDANOWSKA WYDAWNICTWO:RIDERO PREMIERA: 08.03.2022 R. Autorka bestsellerowej serii mafijnej Patrycja Zdanowska powraca do nas z najnowszą książką „Zabierz tę miłość”. „W tym jednym momencie wszystko przestało istnieć, a ja, zamroczony pogrążyłem się w otchłani, z której nie było powrotu. Nikt nie mógł mnie ocalić.” Nawet nie wiesz kiedy i gdzie przeszłość dopadnie cię znienacka, nawet się tego nie spodziewasz. Najgorsze koszmary przychodzą nocami i nie dają spać. Co zrobisz kiedy wszystkie tajemnice wyjdą na jaw? Czy jesteś w stanie odpokutować za grzechy? Liam Black przystojny, władczy i arogancki biznesmen o mrocznej przyszłości zatrudnia młodą uzdolnioną asystentkę Elenę. Dziewczyna wnosi powiew świeżości w jego życie i chociaż dopiero zaczęli ze sobą pracować oboje czują jakby się znali całe życie. Tylko dlaczego wydaje się taka znajoma? Czy jest jego przeznaczeniem? Elena młoda studentka przyjmując posadę as...
50
zaczytane_serce
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Długo wyczekiwałam tej książki. Ciekawość była ogromna i nie zawiodłam się. Dostałam dobry klasyczny romans z ogromną dawką fabuły, przez co jest on nietuzinkowy. Jak najbardziej polecam, pochłonęłam ją naprawdę szybciutko. Czekam na kolejny tom bo zakończyć w takim momencie to aż grzech. Gratuluję pomysłu autorce na fabułę i życzę dalszych sukcesów. Jest to historia dwóch zagubionych dusz. Z jednej strony Liam. Mroczny, władczy, charyzmatyczny, zabójczo przystojny biznesmen z tatuażami, które przypominają mu o przeszłości. Z drugiej Elena. Nieśmiała, zagubiona, leczącą rany po trudnych, traumatycznych przeżyciach. Chcąca tylko spokojnego życia i uporania się ze swoimi demonami. Spotkanie Eleny z Liamem sprawi, że ich życie nie będzie już takie same. Połączy ich uczucie, które zostaje wystawione na próbę....... Czy Liam upora się z duchami z przeszłości? Czy Elena poradzi sobie z nowymi, dotąd nieznanymi uczuciami? Tego musicie dowiedzieć się sami 😉
50
martynadut

Nie oderwiesz się od lektury

Autorka powraca z nową serią Efekt Motyla Zabierz tę miłość. Elena to młoda bardzo skryta skromna kobieta. Ukrywa jakąś tajemnicę i nie chce aby ktoś się o niej dowiedział. Zaczyna pracę u Liama jej nowego szefa. Już od samego początku bardzo szybko łapią ze sobą wspólny język. Liam skrywa pewna tajemnicę o której nie chce by ktoś się dowiedział. Nie bardzo chce mowic o sobie i swoim życiu. Jest przystojny bogaty niczego mu nie brakuje,ale jednak serce ma skaleczone przez to co wydarzyło się w przeszlosci co odmieniło i zepsuło jego życie. Rany nie chcą się goić a on nie umie sobie poradzić. Przy Elenie czuje się wyjątkowo dobrze. Przy niej czuje że od nowa może żyć. Bez koszmarów i wspomnień. Elena nigdy nie była w związku nie chce się wiązać ... Czy wspólne tajemnice z przeszłości ich polaczą? Bardzo dziękuję autorce że mogłam patronować jej najnowsza powieść. I gratuluję bo książka jest świetna wciąga od pierwszej strony. A okładka jest boska przyciąga wzrok . Już nie mogę ...
40

Popularność




Patrycja Zdanowska

Zabierz tę miłość

Efekt Motyla Tom 1

Fonts by «ParaType»

© Patrycja Zdanowska, 2022

Romans klasyczny.

Niesamowita powieść, która wywołuje uśmiech, wzruszenie oraz chęć odkrycia przez czytelnika mrocznych sekretów bohatera.

Życie Liama, można podzielić, na to co zdążyło się przed poznaniem Eleny, i na to, co zdarzyło się później.

Kiedy Liam zatrudnia w swojej firmie Elenę, z początku może się wydawać, że wiedzie on poukładane życie. Jednak bardzo szybko odkryć można, że niesie on od lat brzemię mrocznego sekretu, które zapoczątkowało jego wewnętrzną walkę oraz przemianę…

ISBN 978-83-8273-392-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Moim czytelnikom, którzy od samego początku są ze mną, Kieruję te słowa z wielką, wielką miłością i wdzięcznością. Jesteście dla mnie całym światem

Prolog

Na początku były pustka i pożądanie. Na początku była miłość, a następnie — nicość. Bo czasem wspomnienia zapadają w pamięć na długie lata, a my w pierwszej chwili nie dostrzegamy, jak bardzo na nas oddziałują. Ta historia nie rozpoczęła się dziś — sięga znacznie głębiej, aż do czasu i miejsca, gdy ona była dla mnie od samego początku niezwykłą, młodą istotą. Tak pełna życia, radości, i ja — pełen agresji, powstałej wskutek męczących mnie od lat wyrzutów.

Te wspomnienia nadal pozostawiają otwarte rany. A upływ czasu nie umniejszył moich win. Ale czy na pewno?

Wybraliśmy inne ścieżki, które koniec końców doprowadziły nas w ten sam punkt. Każde zakończenie rodzi nowy początek, a początek — historię.

Ale może zacznijmy od początku, cofnijmy się o kilka lat…

Tytuł

ZABIERZ TĘ MIŁOŚĆ

Rozdział pierwszy

Londyn

Trzy lata wcześniej…

Wieżowiec korporacyjny należący do Liama Blacka.

— Panie Black, niestety nikt nie wie, gdzie znajdują się dokumenty za poprzedni kwartał… — niepewnym głosem odpowiedziała kobieta stojąca przed moim biurkiem. Uniosłem lekko jedną brew i zerknąłem na nią ukradkiem, łamiąc przy tym ołówek.

— Powiedz mi, Olivio… Jak to jest, że zatrudniam tak wielu pracowników, by mieć wszystko pod kontrolą i być o krok przed konkurencją, a tymczasem okazuje się, że ktoś nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków i pobiera za to wynagrodzenie? — Rozjuszony, podniosłem się z fotela i odwróciłem plecami do sekretarki. Wiedziałem, że moja postawa ją przeraża, a jednocześnie podnieca.

— Dołożę wszelkich starań, aby ta teczka jeszcze dziś trafiła na pana biurko, panie Black.

— Na to liczę, w innym wypadku polecą głowy. Możesz odejść — odpowiedziałem, nadal odwrócony. Wpatrywałem się w widok za oknem, próbując przy tym rozładować swoją wściekłość.

— Olivia?

— Tak, panie Black?

— O której ma się zjawić ta stażystka?

— Jest pan z nią umówiony o dwunastej.

Spojrzałem na zegarek i zrozumiałem, że to dopiero za godzinę.

— Przypomni mi, jak moja nowa asystentka ma na imię?

— Chwileczkę, już sprawdzam.

Spojrzała w tablet, by po chwili odpowiedzieć:

— Elena.

Elena. Moja nowa prawa ręka… Czy okaże się sumienniejsza od poprzednich? — pomyślałem.

Kobieta — wobec braku mojego widocznego zainteresowania — pośpiesznie opuściła gabinet. Każda z moich pracownic była piękna, szczupła i samotna, nie licząc starszej Evelin, pracującej w archiwum. Każda zrobiłaby wiele, by spędzić w moim towarzystwie choćby jeden wieczór. Bały się mnie, a jednocześnie ten paraliżujący strach podniecał je na tyle, by zechciały mnie poznać. Tyle że ja miałem określony ideał dotyczący kobiecości i zdecydowanie żadna z nich nie kwalifikowała się, by mój adonis chciał się rozładować przy ich pomocy. Były dla mnie nieatrakcyjne, co powodowało, że w tym miejscu skupiałem się wyłącznie na pracy. Od pewnego czasu byłem sam starając się poukładać swoje z pozoru idealne życie. Idealne za dnia, zaś w nocy…

Rozważałem to, jak bardzo lubiłem czuć ból i go zadawać.

Tak pochłonęły mnie przemyślenia, że nawet nie zauważyłem jak wskazówki zegara błyskawicznie przesuwają się po tarczy i sygnalizują już nadchodzące spotkanie. Wróciłem do pracy i zasiadłem przed laptopem — szukając nowych i niewykorzystanych należycie inwestycji. Minutę przed dwunastą drzwi od gabinetu gwałtownie się otworzyły i do środka wpadła młoda i z pozoru mało urodziwa dziewczyna. Roztrzepane włosy, niemodne ubrania. Już miałem zamiar odezwać się, gdy zaczęła pierwsza:

— Bardzo dziękuję za szansę. Nie spodziewałam się, że ktoś zechce mnie przyjąć na tak odpowiedzialne stanowisko, zważywszy na mój wiek. — Wyciągnęła w moją stronę dłoń, ja natomiast wskazałem na miejsce, które chciałem, by zajęła.

— Rozumiem, że to ty od dzisiaj będziesz dla mnie pracowała. Ciekawe… Z twoich dokumentów wynika, że rozpoczęłaś niedawno studia i to na dwóch kierunkach. Jesteś aż tak uzdolniona czy zwyczajnie poszukujesz nadal swojej drogi? — Dostrzegłem, jak się zawstydza, jak co chwilę poprawia spódnicę.

— Ja… Po prostu lubię się uczyć i poszerzać doświadczenia.

Na tę ostatnią frazę moja dłoń powędrowała na guzik od koszuli.

— W jaki sposób poszerzasz to doświadczenie, o którym wspominasz? — Wstałem i przeszedłem przez pomieszczenie, by nalać wody do szklanki znajdującej się na barku.

— Panie Black, swego czasu bardzo dużo podróżowałam, poznając przy tym strukturę zagranicznych firm. Płynnie mówię po angielsku, niemiecku, rosyjsku i hiszpańsku. Rozumiem, że na pierwszy rzut oka mogę nie sprawiać wrażenia osoby o tak szerokich horyzontach, ale wygląd nie oddaje tego, co sobą faktycznie reprezentuję.

Stanąłem przed nią, by podać jej szklankę.

— Proszę się napić, od tej wypowiedzi na pewno zaschło pani w gardle.

— Czy mogę o coś pana zapytać?

— Pytaj.

— Właściwie to dlaczego ja otrzymałam tę posadę? Przecież niczym szczególnym się nie wyróżniam.

— Między innymi właśnie dlatego, Eleno. Ale nie wdając się w szczegóły, sądzę, że nadasz się na to stanowisko.

— Trudno mi to pojąć, pracują tutaj same piękne kobiety.

Uśmiechnąłem się.

— Jak piękne, tak i zepsute. Dążące do określonego celu za wszelką cenę, a ty mi na taką nie wyglądasz. Zresztą, kanony piękna dla każdego oznaczają coś innego. Twój umysł oraz świeżość przydadzą się podczas negocjacji i wyjazdów służbowych.

— Wyjazdów służbowych?

— Tak. Czy to jakiś problem?

— Nie, oczywiście, że nie. W takim razie od kiedy zaczynam?

— Właściwie to zaczęłaś jakieś trzydzieści minut temu. — Wstając, jako pierwszy wyciągnąłem do niej dłoń. — Witam na pokładzie, mam nadzieję, że nadążysz za moim trybem pracy i życia.

— Panie Black?

— Słucham.

— Nie wydaje się pan taki, jakim pana opisują.

— W każdej plotce tkwi ziarenko prawdy, jeśli nie pełne ziarno, pamiętaj o tym. A teraz niech Olivia cię oprowadzi. Jak skończycie, przyjdź do mojego biura.

Wstała i skinęła posłusznie głową, po czym wykonała polecenie. Ja natomiast włożyłem dłonie do kieszeni i przez chwilę przypatrywałem się drzwiom, za którymi zniknęła. Dostrzegłem w niej zarówno potencjał zawodowy, jak i… Liam, przestań fantazjować, i w końcu weź się do pracy!

Pogrzebałem w kieszeni spodni, wyciągając po chwili telefon, na którym widniała jedna nieprzeczytana wiadomość. To od matki… Kiedy ta kobieta zrozumie, że nie zamierzam żyć według jej reguł? Nie jestem już dzieckiem, któremu można pogrozić palcem i postawić w kącie. Od dawna chodzę własnymi ścieżkami, co przynosi rezultaty w życiu zawodowym. Odpisałem jej pospiesznie, jak bardzo brakuje mi czasu na zobaczenie się z nią. Biorąc pod uwagę naszą skomplikowaną relację, naprawdę nie miałem ochoty na spotkanie. Jakimi słowami mógłbym ją opisać? Apodyktyczna, zgorzkniała, lubiąca stawiać na swoim. Choć w gruncie rzeczy jesteśmy do siebie podobni, to nigdy nie było nam ze sobą po drodze.

Rozejrzałem się po moim nowoczesnym, jasnym gabinecie i dostrzegłem na fotelu małą broszkę. Czyżby należącą do Eleny? Nie omieszkam zapytać, gdy się u mnie zjawi, a tymczasem pora, aby coś przekąsić i przygotować się do jutrzejszych spotkań.

Rozdział drugi

Cały czas odtwarzałem w pamięci spektakularne wejście Eleny do mojego gabinetu. To nawet zabawne, jak tak inteligentna istota może być aż tak niezdarna, a może zwyczajnie roztrzepana. To dziwne, jeśli wziąć pod uwagę jej zapał. Daję jej maksymalnie miesiąc i sama postanowi odejść z tego stanowiska. Jestem okropnie wymagającym i szowinistycznym szefem, dlatego też co rusz poszukuję nowej asystentki. Przez mój gabinet przetoczyła się naprawdę zadziwiająca liczba kobiet, ale żadna nie miała tego czegoś, czego oczekuję od pracownika. Łatwiej jest mi się ciągle żegnać niż pozostawać z kimś dłużej. Widocznie to nie tyczy się wyłącznie sfery osobistej. Ta młoda dziewczyna nie docenia swoich walorów, ukrytych pod tymi szmatami. Gdyby tylko troszkę jej pomóc, to z brzydkiego kaczątka przeistoczyłaby się w całkiem ponętnego łabędzia. Metr siedemdziesiąt wzrostu, te piwne rozbiegane oczka i czarna czupryna zrobiły na mnie wrażenie. Jej gesty świadczyły o zawstydzeniu i skrępowaniu, a mimo to potrafiła sprawnie się wypowiedzieć, nie odrywając swojego wzroku od rozmówcy. Czyżbym natrafił na nieoszlifowany diament?

Zajadałem sałatkę z kurczakiem i nawet nie spostrzegłem, gdy do mojego stolika dosiadła się kobieta, którą nazywam matką.

— Naprawdę? Nie dasz nawet spokojnie zjeść swojemu jedynemu synowi? — burknąłem.

— Podobno jesteś bardzo zajęty w ostatnim czasie, więc postanowiłam osobiście złożyć ci wizytę. — Odsunąłem talerz i spojrzałem na nią.

— To prawda. W firmie mamy teraz bardzo gorący okres i sam muszę wszystkiego doglądać. Co cię zatem sprowadza?

— A ty znowu jesteś poobijany? Liam, spójrz tylko, jak wygląda twoja twarz. Dobrze, że chociaż te paskudne tatuaże zakrywasz koszulami.

— Chyba nie spotkałaś się ze mną, by prawić mi swoje kazania? Moje życie to wyłącznie moja sprawa.

— Mylisz się, nie twoja. Kiedy się ustatkujesz? Kupisz posiadłość? Spłodzisz dziecko? To już najwyższa pora, zresztą przestałyby się ciebie trzymać te głupoty, które fundujesz rodzinie.

— Dla was głupoty, dla mnie odskocznia od szarej rzeczywistości.

— To trwa już zbyt długo. Kiedy ostatnio byłeś na terapii?

— Przestań. Jeśli spotkałaś się ze mną po to, by tylko mnie rozjuszyć, to wiedz, że ci się to udało. Czy nie możesz zająć się swoim nowym mężem i jego dziećmi? Przestań organizować mi życie! — Kiedy wstawałem, w przypływie złości zrzuciłem talerz.

— Nie da się z tobą normalnie rozmawiać. Każdy temat wywołuje w tobie napady złości, właśnie tak jak teraz.

— Dziękuję ci bardzo za ten spokojny obiad, a teraz wybacz, wracam do pracy. — Rzuciłem banknoty na stół i odszedłem, tym samym pozostawiając moją matkę samą. Dobrze wiedziała, jakie piętno na mnie odcisnęły wydarzenia sprzed lat, a jednak na każdym kroku powracała do tematu zakładania rodziny. Moja matka zamiast być wsparciem, bywa zwyczajnie przekleństwem. Z perspektywy czasu nie dziwię się ojcu, że ją zostawił po kilku latach małżeństwa.

Wzburzony, wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem, jak gdyby od tego miało zależeć moje życie. I w pewien sposób tak właśnie było. Chciałem podążać swoją drogą, nie czuć palącego oddechu mojej matki na swojej skórze. Stwierdzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, zdecydowanie jest trafne. Moja rodzina to banda hipokrytów, oddzielonych grubą pancerną szybą od zwykłego, a zarazem jakże prawdziwego życia.

Mknąłem tak przed siebie, nawet nie zauważając, kiedy znalazłem się na wiacie do podziemnego parkingu. Wiedziałem, że o tej porze nikogo nie będzie, więc przyspieszyłem, gdy wjeżdżałem. Dopiero po chwili zauważyłem stojącą na środku postać. Owa osoba była odwrócona tyłem, zacząłem więc gwałtownie hamować, trąbiąc, by zeszła z drogi. Kobieta odskoczyła w ostatnim momencie i upadła. Ja natomiast w końcu zatrzymałem pojazd. Po chwili wyskoczyłem z jego wnętrza jak oparzony i odezwałem się:

— Co ty sobie, do cholery, myślałaś, stojąc na środku?! Mogłem cię potrącić! — Podszedłem bliżej i rozpoznałem w owej postaci moją asystentkę. — Elena? — Pospiesznie pomogłem jej się podnieść. Nagle złość przerodziła się w poczucie odpowiedzialności za spowodowanie zagrożenia. A może nie za spowodowanie zagrożenia, a za tę młodą istotę?

— Przysięgam, nie widziałam, że pan nadjeżdża.

— Co ci strzeliło do głowy, aby tutaj stanąć? Nic sobie nie złamałaś? — Nie czekałem na jej reakcję, tylko zacząłem sprawdzać, czy jest cała.

— Chyba nie, to tylko parę stłuczeń.

— To dobrze, cieszy mnie to, że jesteś cała. Co ty tutaj w ogóle robiłaś?

— Przyszłam do auta po telefon, bo obiecałam mamie, że zadzwonię do brata, żeby upewnić się, że nie spalił domu.

— Czy zdajesz sobie sprawę, że telefon mógł przyczynić się do twojej śmierci? Nie mogłaś zejść na bok?

— Właśnie do niego telefonowałam… Gdzie on jest? Miałam go w dłoni. — Rozejrzałem się i spostrzegłem, że odłamki znajdują się pod kołem samochodu.

— Mogłaś tutaj zginąć, a ty martwisz się o telefon?

— Przepraszam, drogi panie, ale nie każdy jest milionerem. Na wszystko muszę ciężko zapracować. — Poczułem, jak mój puls przyśpiesza, a pięść zaciska. Wziąłem głęboki wdech i po chwili powiedziałem:

— Chodź. Zadzwonisz do nich z mojego biura. — Podałem jej przedramię, by się o mnie oparła.

— Poradzę sobie — odpowiedziała. Ruszyła, lekko kuśtykając. Odnosiłem wrażenie, że obarcza mnie odpowiedzialnością za stratę urządzenia. Podążałem za nią do windy nie potrafiąc się powstrzymać, by nie spojrzeć na jej pośladki, ukryte pod szarą spódnicą. Moi znajomi preferują szczupłe, wysportowane kobiety, ja natomiast cenię sobie przede wszystkim naturalność i wrodzony seksapil, który wcale nie objawia się eksponowaniem biustu czy innych części ciała. Jestem wybredny i mam swoje upodobania, co niektórych zadziwia i zastanawia. Dla mnie piękno definiuje naturalność. W dzisiejszych czasach liczą się wyłącznie wyścig za sukcesem, pogoń za pieniądzem czy upiększanie przy pomocy zabiegów chirurgii plastycznej. Nie mówię, że to złe, ale nadmiar przynosi skutek zupełnie odwrotny do zamierzonego.

Skupiając się tak na swoich przemyśleniach, nie słyszałem, co mówi dziewczyna.

— Wsiada pan?

— Tak, tak. — Stanąłem obok niej po tym, jak przyłożyłem palec do panelu z numeracją. — Pamiętasz, na którym poziomie znajduje się mój gabinet?

— Oczywiście. Ostatnie piętro należy wyłącznie do pana.

— Zatem będziesz musiała znieść moją bliskość i spędzić ze mną w tym ciasnym pomieszczeniu jeszcze kilka chwil. Dlatego pobladłaś?

— Nie, oczywiście, że nie. Po prostu nie lubię małych, dusznych przestrzeni.

— Boisz się? — zapytałem. Próbując zachować powagę.

— Tyle się teraz słyszy o tragediach w windach. Zdecydowanie wybrałabym schody, gdyby nie to, że biuro znajduje się na dwudziestym piętrze.

Odchrząknąłem, by ukryć rozbawienie. Wiedziałem, że za mną znajduje się bezpiecznik zatrzymujący windę, dlatego bez namysłu nacisnąłem go. Zatrzymując tym samym wagonik.

— O matko! Co się stało? A nie mówiłam? Teraz fatum pozbawi mnie życia! — Widziałem przerażenie wypisane w jej oczach. — Umrę, umrę tutaj, w tej ciasnej puszcze, nie pożegnawszy się z najbliższymi!

— Spokojnie. Nic takiego nie wydarzy się, daję ci moje słowo.

— Skąd ta pewność? A jak się urwie i spadniemy? — zapytała, odpinając guzik od koszuli.

— Eleno, naoglądałaś się zdecydowanie za dużo filmów. No już, uspokój się. — Przytuliłem ją, zastanawiając się nad tym, czemu właściwie zatrzymałem tę windę? Nie chciałem wywołać u niej takiego przerażenia, więc co mną kierowało? Czyżby chęć przebywania z nią sam na sam w tak małej odległości? Kwiatowy zapach jej włosów oszałamiał mnie, sugerując, że już kiedyś gdzieś go czułem. Jednak nie potrafiłem przypomnieć sobie gdzie. Nie wiedziałem czemu ta obca mi osoba rozbudzała we mnie najdziksze żądze. Nagle usłyszeliśmy głos.

Cholera… — pomyślałem.

— Panie Black… Nie chcę przeszkadzać, ale my wszystko widzimy… — Usłyszałem głos Davida z ochrony. Czy mógłby prezes nacisnąć przełącznik bezpiecznika, który — jak sądzę — przypadkowo szef wyłączył?

— Tak, Davidzie, mógłbym… — Elena odsunęła się ode mnie, patrząc na mnie z niedowierzaniem.

— Tego się po panu nie spodziewałam. Wykorzystał pan moją niewiedzę i strach, tylko po co?

Myśl, Liam, myśl…

— Eleno, nie wyciągaj pochopnych wniosków z tej sytuacji. Testowałem cię. Będą jeszcze z ciebie ludzie! — Poklepałem ją po ramionach, zanim drzwi windy rozsunęły się, a ona pospiesznie wyszła.

Rozdział trzeci

Szedłem za nią, jak gdyby to ona była tutaj szefem, a ja zwykłym asystentem. Nie odezwałem się słowem, by nie dolewać oliwy do ognia. Ominąłem moją sekretarkę i wydałem polecenie, by nikt mnie teraz nie niepokoił. Kobieta skinęła głową, bo zapewne przyjęła to do wiadomości, po czym wszedłem za Eleną do gabinetu. Zdążyłem zamknąć drzwi, gdy uniesionym głosem do mnie przemówiła.

— Może i jesteś moim przełożonym, ale nie pozwolę tak siebie traktować. To, że jestem młoda, nie oznacza, że możesz ze mną pogrywać. Zależy mi na tej posadzie, ale są pewne granice, których szefostwo nie powinno przekraczać. — Patrzyła na mnie tymi dużymi piwnymi oczami, a ja dostrzegałem, jak jej źrenice rozszerzają się przy każdym kolejnym słowie.

— Proszę, proszę, właśnie o to mi chodziło! Abyś pokazała prawdziwą siebie i wykrzesała więcej życia. Poza tym, miło mi, że bez owijania w bawełnę przeszliśmy w tak ekspresowym tempie do mówienia sobie na ty. — Zauważyłem, jak to, co powiedziałem, zmieszało ją, a jej poliki poczerwieniały.

— E… nie powinnam była zareagować tak gwałtownie, proszę o wybaczenie.

— Ależ ja się wcale nie gniewam. Wręcz mam wrażenie, że odżywam, obserwując, jak pięknie się złościsz.

— Panie Black… To takie niestosowne i nieprofesjonalne…

Kąciki moich ust drgnęły. Gdyby tylko wiedziała, jaki potrafię być niestosowny… — pomyślałem.

— Czemu aż tak kurczowo próbujesz się trzymać tych swoich żelaznych zasad? Nigdy nie zrobiłaś niczego, co wykraczałoby poza twoje granice bezpieczeństwa, prawda?

Przełknęła ślinę.

— Zasady, panie Black, są po to, by ich przestrzegać — odpowiedziała dosłownie na jednym wdechu. Rozsiadłem się za biurkiem na fotelu.

— Tak ci się wydaje, ponieważ nie zaznałaś jeszcze szaleństwa w swoim jakże poukładanym młodym życiu. Dla mnie zasady poza sferą zawodową nie mają większego znaczenia, panno White.

— Jestem pana asystentką… Nie powinniśmy rozmawiać ze sobą w taki sposób.

— Przeraża cię myśl, że wychodzisz poza strefę komfortu? Że ktoś mógłby zmienić twój punkt widzenia?

Usiadła w końcu na krześle naprzeciw mnie, próbując zachować rozwagę.

— Czego tak naprawdę pan ode mnie chce?

— Chcę zwyczajnie poznać moją nową prawą rękę. Nasza współpraca nie musi ograniczać się jedynie do poleceń służbowych, Eleno.

— Co mam przez to rozumieć? — odpowiedziała, oparłszy dłonie o mebel.

— Co tylko zechcesz.

Gwałtownie wstała i skierowała kroki w stronę drzwi.

— Jeszcze nie skończyliśmy… — Podniosłem się.

— Skończyliśmy, panie Black. Jest pan moim szefem, a ja — pracownicą, i tylko taka relacja mnie interesuje. Zatem zrobię panu kawę i wracam do pracy. Nie mam czasu na pogaduszki.

— A rodzeństwo? Miałaś zadzwonić. — Podniosłem słuchawkę, ale wyciągnęła dłoń w geście protestu.

— Dziękuję za troskę, ale wolę zatelefonować od Olivii.

— Dobrze, zatem pośpiesz się, to omówimy zakres twoich obowiązków. — Odłożyłem aparat na miejsce. Gdy uniosłem głowę, jej już nie było.

Krew w moich żyłach pulsowała na myśl o tym, co mógłbym z nią robić na tym biurku, w tym gabinecie i poza nim. Nie przypominała kobiet, z którymi miałem do tej pory do czynienia. Kruchość, prostolinijność i brak doświadczenia emanowały od niej. Za cel obrałem sobie, by ją poznać, choć momentami wydawała się taka znajoma. Może przystanie na ofertę, którą dla niej przygotowałem z chwilą rozpatrzenia jej kandydatury?

Spojrzałem na obraz wiszący na ścianie. Dziś mijają dwa lata od wydarzeń, które zmieniły moje bawidamkowe podejście. Możliwe, że gdyby nie trauma, która zmieniła mój punkt widzenia, to nadal bym lądował w aresztach i prowadził całkowicie nieodpowiedzialny tryb życia. Tamte wspomnienia miażdżą mnie każdej nocy, gdy tylko zamykam oczy. Z jednych skrajności popadłem w następne. Nie radziłem sobie ze sobą i z agresją, więc przez moment uczęszczałem nawet na terapię, która nie przynosiła większych rezultatów. Poczucie winy od początku okazało się silniejsze od jakichkolwiek tłumaczeń. Już zawsze będę podążał ścieżką wydeptaną przez potępieńców w ciemności. Dzisiejszego wieczora wyrzucę z siebie napływ negatywnych emocji, złości, bólu. To na moment przyniesie zapomnienie, którego od tak dawna poszukuję. Stałem się potworem — a może od zawsze nim byłem? To brzemię pozostanie ze mną do końca moich dni. Często kilka chwil zaważa na całym dalszym życiu, i tak też jest z moim. Z jednej strony dorosłem, zacząłem bardziej skupiać się na pracy… W końcu tego się ode mnie oczekuje. Za tydzień moje trzydzieste trzecie urodziny. Urodziny — słowo, które w moim przypadku wcale nie oznacza ponownego odrodzenia. Nie świętuję ich w gronie przyjaciół, odkąd jestem sam. Mówi się, że tak łatwo żyć. Żyłem na całego, nie przejmowałem się konsekwencjami. Po części nadal na nie zważam. Ale co zrobić, gdy — nieżywy — próbujesz nabrać powietrza i odetchnąć? Za dnia jestem szanowanym członkiem zarządu, człowiekiem czynu, inwestorem, lecz nocą…

Nocą — mroczną istotą pozwalającą na to, by zaliczać upadek na deski i resztkami sił opuszczać klatkę. Może liczyłem na to, że w końcu za którymś razem mój żywot zakończy potężny nokaut?

Gdy usłyszałem krzyki dobiegające zza drzwi, przeszedłem przez pomieszczenie, by zobaczyć, co się dzieje.

— Muszę się z nim zobaczyć! Wejdę tam, bez względu na to, co powiedziałaś!

— Proszę się uspokoić! Inaczej będę zmuszona wezwać ochronę. — Otworzyłem drzwi, dostrzegłem moją sekretarkę oraz rozjuszoną, znajomą mi już osobę.

— Wszystko w porządku, Olivio. Ta pani może wejść. — Kobieta bez chwili namysłu wdarła się do środka. — Czego chcesz? — zapytałem.

— Tego, co zawsze. W innym wypadku nie zostawię na tobie suchej nitki w każdym możliwym punkcie informacyjnym. Cały świat dowie się prawdy o wielkim Liamie Blacku!

— Umówiliśmy się na coś, pamiętasz? Wtedy miał być ostatni raz…

— Chyba żartujesz! Tak szybko się ode mnie nie uwolnisz — odpowiedziała i siadła na sofie.

— Kiedy zamierzasz z tym skończyć?

— Nie wiem. Jesteś moją kurą znoszącą złote jajka. Za milczenie trzeba srogo płacić.

— Nie dam się w nieskończoność szantażować.

— Twój wybór. Wtedy nagrania magicznym sposobem wypłyną.

— No dobra. Ile tym razem?

— Pięćdziesiąt tysięcy. Numer konta znasz.

— Znam. Obiecałaś, że zniszczysz nagrania, a ty cały czas pogrywasz w te swoje gierki.

— Chyba nie sądziłeś, że mówiłam poważnie. Mam cię w garści od dawna. Nie zamierzam pozbyć się mojej karty przetargowej. Wieczorem chce widzieć pieniądze. Zresztą, co to dla ciebie taka suma, jak co minutę zarabiasz miliony.

— Mów ciszej. Za chwilę zlecę przelew, a teraz już idź.

— I to mi się podoba. Miło się z tobą robi interesy. — Wzięła torebkę i pospiesznie opuściła biuro, a ja w przypływie furii podniosłem szklany stolik i cisnąłem nim o ścianę. Tak dłużej nie mogło być.

Nie dam więcej się zastraszać! To musi się skończyć — pomyślałem.

Rozdział czwarty

Nie potrafiąc uspokoić nerwów, postanowiłem przemyć twarz zimną wodą. Podszedłem do przesuwnych drzwi znajdujących się w moim gabinecie, by znaleźć się w małej, lecz przytulnie urządzonej łazience. Moje biuro posiadało jeszcze jedno sekretne pomieszczenie, jednak od dawna do niego nie zaglądałem. Klaśnięcie w dłonie sprawiło, że światło nade mną zapaliło się, a ja przeszedłem obok ekskluzywnego prysznica i po chwili stanąłem przed umywalką, nad którą wisiało lustro. To, co w nim dostrzegałem, od dawna mi się nie podobało. Potwór uśpiony w seksownym ciele. Czarne włosy, piwne oczy, zarost, który pokrywał większość mojej twarzy od ponad dwóch lat. Już nie pamiętam, jak wyglądałem bez niego. Podwinąłem rękawy mojej śnieżnobiałej, idealnie dopasowanej koszuli, pod którą ukrywałem niezliczoną ilość tatuaży. Ręce, plecy oraz umięśniony tors zdobiły malunki, przypominające mi o moim mrocznym ja. Rozpiąłem koszulę, by skierować wzrok na jeden z nich, który wzbudzał tyle moich emocji, wspomnień. Przejechałem palcami po miejscu, gdzie niegdyś znajdowało się moje serce, lecz dziś był jedynie skrzętnie skrywany napis po arabsku, który oznaczał w wolnym tłumaczeniu „Zabierz tę miłość”. Nadal nie pamiętam dobrze tamtej nocy… Jedynie krótkie przebłyski rozjaśniały mój umysł. Nie wiem, czy byłem tak naćpany, czy zwyczajnie wyprany z emocji, że tamte chwile wyparłem z pamięci. Rodzina, która od dawien dawna tuszowała moje wybryki, nie wiedziała, co ma zrobić. A ja… zwyczajnie, jak tchórz, chciałem ze sobą skończyć…

Przemyłem dłońmi twarz, a kropelki wody beznamiętnie po niej spływały. Nie wytarłem jej, nim wyszedłem z pomieszczenia i dostrzegłem przestraszoną twarz Eleny.

— Co…? Co się tutaj stało? — wyszeptała.

— Małe porządki. Ten stolik nie pasował do reszty mebli, więc postanowiłem się go pozbyć. — Widziałem w jej oczach niedowierzanie, jednak nie ciągnęła tematu.

— Panie Black… Czy mogę wyjść dzisiaj wcześniej? Mój brat… on nie może dzisiaj być sam. — Uniosłem głowę, zaciekawiony. — Nie, nie, to nie to, co pan myśli, po prostu ma dzisiaj swój pierwszy mecz, a mama nie da rady wcześniej wyjść z pracy.

— A ty jako zmienniczka rodzica chcesz mu towarzyszyć.

— Po prostu wiem, jakie to dla niego ważne. I dla mnie.

Zacząłem się zastanawiać, po czym zapytałem:

— A co powiedziałabyś na towarzystwo?

— Słucham? — Przekręciła oczami.

— Zgodzę się pod warunkiem, że pozwolisz mi sobie towarzyszyć. W międzyczasie omówimy twój zakres obowiązków oraz jutrzejsze nadgodziny.

— Nadgodziny?

— Tak. Pomożesz mi przygotować prezentację. Pojutrze wylatujemy do Rosji.

— Panie Black, ale ja nie mogę. Studia, obowiązki domowe…

— Dwa dni nieobecności nie spowodują utraty stypendia, a naprawdę będę cię tam potrzebował.

— Skąd pan wie, że mam stypendium?

— W końcu moja firma udziela się na wielu płaszczyznach, a z tego, co wspominała mi Olivia, to właśnie my je finansujemy.

— Od jak dawna pan o tym wie? Że to szef sponsoruje moje stypendium?

— Od momentu poinformowania cię przez sekretarkę o tej posadzie.

— Czyli to, że otrzymałam tę pracę, to nie przypadek?

— Oczywiście, że nie. Ale to nie znaczy, że umniejsza to w jakikolwiek sposób twoim umiejętnościom. Zostałaś wybrana, ponieważ najlepiej sobie radzisz.

— Nie wiem, co mam powiedzieć. Czy powinnam się cieszyć, czy może złościć?

— Eleno, rozłóż skrzydła i pokaż, na co cię stać. Kiedy cię zatrudniałem, zdawałem sobie sprawę z wielu rzeczy, którym możesz nie podołać, ale wierzę w ciebie i wiem, że będziesz ciężko pracowała, by udowodnić, że jesteś najlepszym wyborem.

— Najlepszy wybór. Brzmi to tak obcesowo.

— Wracając do tematu, to jak? Przystajesz na moją propozycję?

— A czy mam jakiś wybór?

— Jeśli chcesz się pojawić na tym meczu, to nie.

Zacząłem zapinać moją rozpiętą koszulę, dostrzegając jak jej wzrok — według niej dyskretnie — przesuwa się po moim torsie.

— Yyy… skoro nie pozostawia mi pan żadnej innej możliwości… Cóż, zatem muszę się zgodzić.

— Ha! Świetnie! Od dawna nie byłem na meczu. Sądzę, że będziemy się razem cudowanie bawić — odpowiedziałem, podekscytowany tym, że tak szybko będę miał okazję poznać cząstkę jej osobistego życia, które próbowała tak skrzętnie skrywać.

— W takim razie pójdę po swoje rzeczy, panie Black — odparła.

— Idź. Ja muszę jeszcze coś zrobić i za dosłownie minutę widzimy się przy windzie. — Skinęła głową, po czym wyszła, a ja odprowadziłem ją wzrokiem i zasiadłem przed pulpitem. Nie wiem jeszcze co zrobić z tą przeklętą szantażystką, ale jedno jest pewne. Muszę z tym skończyć. Powinienem porozmawiać o tym z matką, może ona znajdzie najlepsze wyjście z tej sytuacji. Zresztą to był ich pomysł, aby zatuszować całą tę historię. Ja chciałem — pierwszy raz w życiu — postąpić jak należy i oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Zalogowałem się do systemu bankowego, do swojego prywatnego konta i po wpisaniu w lupkę historii słowa kluczowego odnalazłem dane kobiety, która trzymała niezbity dowód mojej winy. Kopie nagrania otrzymałem od niej zaledwie tydzień po tamtych wydarzeniach, i tak bez ustanku raz na dwa miesiące wykonuję na jej konto przelew. Po chwili nacisnąłem słowo „zrealizuj transakcję” i… wylogowałem się. Życie z tym, czego dokonałem, jest zapewne o wiele gorsze niż pokuta za kratami. Teraz to wiem. Teraz to rozumiem.

Wstałem, chwyciłem portfel, kluczyki i marynarkę, po czym skierowałem kroki w stronę drzwi, za którymi mogłem chociaż na chwilę zapomnieć i pomóc komuś w potrzebie.