Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
79 osób interesuje się tą książką
Ponad cztery lata temu Evelyn zniknęła w towarzystwie tajemniczego mężczyzny. Sophie, która została pod opieką obcej wiedźmy, do dziś nie wie, dlaczego i dokąd odeszła jej siostra.
Teraz, u progu pełnoletności, dziewczyna postanawia podążyć jej śladem. W podróży towarzyszy jej Kieran, chłopak chcący poznać własną przeszłość. Razem wyruszają tropem sekretów, które prowadzą ich coraz głębiej w świat paktów, mroku i zdradliwych obietnic.
Ale pogoń za Evelyn szybko staje się czymś więcej niż poszukiwaniem siostry. To próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, kto naprawdę jest wrogiem, a kto sprzymierzeńcem. I jaką cenę przyjdzie zapłacić za prawdę?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 99
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Polowanie na demona
Klaudia Świerczewska
Wydawnictwo Inanna
Rozdział I
Rozdział II
NOTA COPYRIGHT
📖 Informacja o wersji demo
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Sophie, dziewięć lat
Obudziły mnie krzyki, które znałam. Przetarłam zaspane oczy, przycisnęłam do piersi ogromnego, pluszowego jednorożca, którego dostałam na urodziny. Zamroczona snem, usiadłam na łóżku, próbowałam zrozumieć, kto i co krzyczy. Mój różowy pokój spowijała ciemność nocy, a jeśli wierzyć zegarkowi, który wyświetlał na suficie godzinę, było dwadzieścia sześć minut po dwudziestej trzeciej.
– Was już totalnie pogrzało, żeby nie powiedzieć gorzej! Jak wy sobie to wyobrażacie, co?! Zostawicie nas tu same?! – Spojrzałam w stronę drzwi, kiedy dotarły do mnie wyraźne już słowa siostry. Musiała przepełniać ją złość, dawno jej takiej nie słyszałam. Nie była tak wkurzona nawet wtedy, gdy Caleb zapomniał o ich rocznicy.
– Ciszej, Evelyn, twoja siostra śpi. – Głos mamy brzmiał spokojniej, ale na tyle donośnie, bym go usłyszała. Ześlizgnęłam się z łóżka, wprost na puchowy dywan, i podkradłam się do drzwi. Darowałam sobie nawet włożenie kapci, żeby być cicho. Drzwi, na szczęście, były lekko uchylone, a rozmowa najwidoczniej odbywała się w kuchni.
– Teraz się martwisz o Sophie? Trochę za późno – warknęła Evelyn. Jej ton sprawił, że aż lekko podskoczyłam. Evelyn była zazwyczaj oazą spokoju.
– Zawsze będziemy się o was martwić – próbował załagodzić sytuację tata, ale Evelyn była nieugięta. Ustawiłam się tak, by nie tylko słyszeć, ale i widzieć przez szparę między drzwiami a futryną wszystko, co się dzieje.
– Zawsze? I dlatego wyjeżdżacie?! Do cholery jasnej, zostawiacie nas!
– Jesteś dorosła! – Mama podniosła głos i wstała z krzesła. – A my potrzebujemy pieniędzy. Zrozum, tutaj tyle nie zarobimy. Będziemy wam wysyłać kasę na utrzymanie.
– Och, ciekawe. A za co teraz będziemy żyć, skoro musicie jakoś się tam na pewno urządzić i tak dalej?
– Sprzedamy ten dom, kupimy dla was coś mniejszego. Już nawet się rozglądaliśmy…
– Czyli już od dawna wiecie, że chcecie nas porzucić?! – przerwała ojcu Evelyn i odsunęła się od rodziców. Schowałam się za drzwiami, w obawie, że siostra mnie zauważy.
– Nikt was nie chce porzucić, nie dramatyzuj. – Matka zdawała się poirytowana. – Robimy to między innymi dla was.
– A co my mamy powiedzieć? Ledwo skończyłam osiemnaście lat, a wy zostawiacie mnie samą z dziewięcioletnią siostrą. Muszę pamiętać o jej szkole i zajęciach dodatkowych, a jednocześnie zajmować się swoimi lekcjami i domem tak, by nikt się nie zorientował, że was nie ma. Prawda? O to wam chodzi. Najlepiej, żeby nikt ze szkoły czy innych ośrodków nie dowiedział się, że zostałyśmy same.
– Tak by było najlepiej – przyznała matka. Zakryłam usta dłonią, czułam w klatce piersiowej narastający ból, który szukał ujścia. Rodzice chcieli nas tutaj zostawić i wyjechać Bóg wie dokąd. Miałyśmy żyć same, polegać tylko na sobie. I jeszcze uważać, by to nie wyszło na jaw.
– Masz Caleba do pomocy, przecież z nim jesteś. Będziecie mogli zamieszkać razem, o takiej możliwości marzy większość nastolatków. – Matka nie widziała w tej sytuacji problemu i jeszcze usilnie próbowała pokazać wyłącznie dobre strony ich wyjazdu. Nie mogłam w to uwierzyć.
– Ty mi nie wyskakuj z marzeniami nastolatków, dobrze? Bo jednak uważam, że osiemnaście lat to za wcześnie na całkowitą samodzielność. Tym bardziej, że mam być odpowiedzialna za dziewięcioletnią siostrę! Za siebie samą spoko, najwyżej zejdę na złą drogę, ale nie wybaczę sobie zniszczenia życia siostrze!
– To rób wszystko tak, by do tego nie doszło. – przemówił wreszcie ojciec. – A teraz daj nam się spakować do końca, wyjeżdżamy o świcie na lotnisko.
– Nawet się nie pożegnacie z Sophie? – zapytała z niedowierzaniem Evelyn.
– Zajdziemy do niej, ale nie będziemy jej budzić.
– Wy jesteście chorzy! Nienawidzę was! Wynoście się, choćby zaraz! Nie potrzebujemy was, skoro macie nas w dupie jeszcze przed wyjazdem! – Usłyszałam, że siostra zmierza w kierunku mojego pokoju. Odskoczyłam od drzwi i podbiegłam do łóżka, a potem wślizgnęłam się pod kołdrę. Przytuliłam policzek do jednorożca i zacisnęłam powieki, walczyłam z cisnącymi się do oczu łzami. Nie chciałam, by siostra się zorientowała, że nie śpię.
Drzwi zaskrzypiały cicho, a po chwili się zamknęły. Rozległy się kroki Evelyn, a następnie łóżko ugięło się pod jej ciężarem, gdy położyła się obok i mnie objęła, po czym schowała twarz w moich włosach. Przez moment bez słowa chłonęła zapach mojego truskawkowego szamponu, by kilka sekund później wypuścić z ust drżący oddech.
– Nie martw się, siostrzyczko… Poradzimy sobie, bez ich łaski – wyszeptała. Miałam nadzieję, że się nie myli, chociaż pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
***
Gdy obudziłam się następnego dnia, mojej siostry nie było już przy mnie. Nawet nie wiedziałam, kiedy wstała ani czy się domyśliła, że słyszałam jej nocną awanturę z rodzicami. Powoli usiadłam na swoim łóżku, czułam się dziwnie. Wiedziałam, że w kuchni zastanę tylko swoją siostrę, rodzice nie zejdą na dół za jakiś czas ani nie wrócą wieczorem na kolację. Przygryzłam wargę, zastanawiałam się, czy już nienawidzę ich tak jak Evelyn, czy zaczynam za nimi tęsknić. Przez niedomknięte drzwi docierał do mnie zapach naleśników. Domyśliłam się, że siostra starała się, jak mogła, by możliwie najdelikatniej przekazać mi tak straszną wiadomość, bo nie miała pojęcia, że ja już wiem, że wszystko słyszałam. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał dwadzieścia siedem minut po siódmej. Musiałam już wstać, dłuższe udawanie, że śpię, nie miało sensu, bo siostra i tak niedługo by mnie obudziła, inaczej spóźniłabym się do szkoły. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam od razu do szafy, z której wyciągnęłam ubrania. Czułam się niesamowicie zmęczona, jednak nie przez nocną pobudkę i myśli, które nawet przez sen tłukły mi się po głowie, a przez świadomość, że zostałyśmy same.
– O, Sophie. Już wstałaś? – zdziwiła się siostra, kiedy pojawiłam się w kuchni. Kiwnęłam głową i zajęłam miejsce przy stole, nie skomentowałam tylko dwóch przygotowanych nakryć i braku kubków na kawę.
– I tak zaraz musiałabyś wyciągnąć mnie z łóżka, a że jakoś tak sama się obudziłam… nie było sensu zasypiać na te dwie, trzy minuty. – Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kubek z parującą herbatą. Evelyn wpatrywała się we mnie z uwagą. Gdybym nie słyszała nocnej awantury, mogłabym się zastanawiać, co się dzieje i czy może Evelyn nie chce ogłosić, że jest na przykład w ciąży i boi się powiedzieć o tym rodzicom. Jednak ja o wszystkim wiedziałam, a twarz mojej siostry niemalże zdawała się mieć napisy i głosić, jak ciężką wiadomość zaraz mi przekaże. Odetchnęłam ciężko i postanowiłam ją wyręczyć.
– Wiem, że rodzice wyjechali. Słyszałam waszą wieczorną… a raczej nocną rozmowę – przyznałam, nie podniósłszy wzroku znad kubka.
– Sophie, przepraszam… Nie chciałam cię obudzić. Nie powinnam była tak często podnosić głosu. Ale… emocje mnie poniosły. To dlatego – powiedziała Evelyn i zajęła miejsce obok mnie. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, zerwałam się na równe nogi.
– Ty przepraszasz mnie? Evelyn, proszę cię! To rodzice powinni nas przepraszać! Za to, że nas zostawili, porzucili, że może nawet już nigdy nie wrócą! To tak, jakbyśmy im się znudziły…
– Niby powiedzieli, że będą wysyłać pieniądze, dzwonić, odwiedzać nas… – wymieniła Evelyn, mieszała przy tym w swoim kubku łyżeczką. Spojrzałam na nią z cieniem nadziei w oczach.
– I wierzysz im w to? – spytałam szeptem. Evelyn powoli pokręciła przecząco głową.
– Przykro mi, że cię rozczaruję, ale nie. Może zbyt wiele filmów się naoglądałam i książek naczytałam, ale w dziewięćdziesięciu pięciu procentach przypadków rodzice zapominali o dzieciach. Do roku jeszcze jako tako starali się istnieć w życiu swoich porzuconych dzieci. Potem to już sama wiesz. Wolność, kasa i zero zobowiązań.
– Beznadzieja – powiedziałam i ponownie usiadłam. Evelyn położyła dłoń na mojej dłoni i ścisnęła ją, bym spojrzała w jej oczy.
– Ale my sobie poradzimy. Damy radę. Nie pozwolę, by ktokolwiek mi cię odebrał, mamy Caleba i jakoś to będzie. Jeśli trzeba, sprzedamy ten dom, kupimy coś mniejszego i jakoś zwiążemy koniec z końcem. Ale będziemy zawsze razem.
– Zawsze razem – powtórzyłam. Poczułam, jak na mojej twarzy, po raz pierwszy od kilku godzin, pojawia się uśmiech. Evelyn odwzajemniła go i przytuliła mnie mocno do siebie, pogładziła moje plecy i wyszeptała mi do ucha, że będzie dobrze. Wierzyłam jej, w końcu była moją starszą siostrą. Ona zawsze miała rację. Chwilę później ktoś zapukał do drzwi.
– Proszę! – zawołała Evelyn i już się domyśliłam, kto to mógł być. Nikogo obcego moja siostra by nie wpuściła. Klamka się poruszyła i do środka wszedł Caleb, który bez bawienia się w ściąganie butów i kurtki podszedł do stołu i przytulił nas obie mocno. Przymknęłam oczy, poczułam się bezpiecznie, jak gdyby obejmował mnie starszy brat.
– Evelyn powiedziała mi, co się stało. Przykro mi, młoda, ale nie martw się. Nikomu cię nie oddamy, zadbamy o ciebie. Będziemy małą, nieco popapraną rodziną. Ale poradzimy sobie – powiedział. Uniosłam lekko wzrok i dostrzegłam łzy w oczach Evelyn. To było dokładnie to, co chciała usłyszeć. Ja poniekąd też tego właśnie oczekiwałam. Wiedziałam, że moja siostra dobrze wybrała, Caleb był idealnym kandydatem na męża, a w przyszłości również na ojca. Ja zaś miałam zyskać superszwagra, a póki co dostałam fantastycznego starszego brata.
Sophie, prawie osiemnaście lat
Dziecięce piski wyrwały mnie ze snu. Z jękiem przycisnęłam poduszkę do boku głowy, by chronić uszy. Już nawet słońce, które wzeszło te kilkadziesiąt minut temu nie przeszkadzało mi tak jak ten hałas.
– Kocham te wszystkie gnomy, ale choć raz mogłyby dać się wyspać – mruknęłam sama do siebie i podniosłam się powoli do siadu. Lekko jeszcze zamroczona snem, rozejrzałam się po swoim pokoju, w którym urzędowałam od prawie czterech lat. Do pełnoletniości brakowało mi już zaledwie parę dni, dlatego minione tygodnie poświęciłam na planowanie mojego wyjazdu. Chciałam odnaleźć siostrę, tę, która przecież miała być ze mną na zawsze, a zniknęła z tajemniczym Drazielem w dniu mojego przyjazdu tutaj. Od tamtej pory nie doczekałam się od niej żadnego telefonu, przysłała mi jedynie kilka listów. Równie dobrze mógł je pisać ktokolwiek inny. Niestety nikt nie brał mnie na poważnie, nie słuchał moich podejrzeń. Evelyn była dorosła, wybrała taką drogę z własnej woli i tylko ja wiedziałam, co wydarzyło się przed jej odejściem. Tylko ja wiedziałam o tym, że Caleb, jej chłopak, uległ wypadkowi, a ona zadłużyła się u kogoś, a później odkryła zdradę swojego ukochanego. To złamało jej serce, z czym nie potrafiła sobie poradzić. Początkowo jej porzucenie mnie zabolało, byłam pewna, że postępuje ze mną tak jak kiedyś rodzice. Z każdym kolejnym tygodniem rozgrzeszałam ją w swoich myślach coraz bardziej, starałam się przerzucić winę na jej nowego towarzysza, który pojawił się w naszym domu i wyruszył z nią w podróż.
Draziel.
Nie znałam go wcześniej, siostra nigdy mi go nie przedstawiła ani nie wspominała o nim. A jednak to z nim wyjechała i przestała dzwonić czy jakkolwiek się ze mną kontaktować, z wyjątkiem tych paru listów. Zamierzałam więc ją odnaleźć, jak tylko magiczna osiemnastka stuknie na moim liczniku. Evelyn miała już dwadzieścia sześć lat.
– Jeśli żyje… – powiedziałam na głos. Zdałam sobie sprawę, że bezwiednie podeszłam do małego biurka i usiadłam na jego blacie, gdzie stało w ramce nasze wspólne zdjęcie. Opuszkami palców przesunęłam po zimnym szkle. Na tej fotografii byłyśmy szczęśliwe, mimo że zrobiono ją już po odejściu naszych rodziców i ich zupełnym odcięciu się od nas. Miałyśmy tylko siebie, polegałyśmy na sobie. I to tak nagle się skończyło.
– Czy wiesz, słoneczko, że jak mówisz sama do siebie, to jesteś naprawdę przeurocza? – Pytanie przeszyło ciszę, w której się pogrążyłam, i wiedziałam doskonale, kto je zadał. Ciemnowłosy, niebieskooki Kieran, dziewiętnastolatek zajmujący pokój naprzeciwko.
– Och, dziękuję ci bardzo – powiedziałam i posłałam uśmiech w jego stronę. On sam też lekko się uśmiechnął, a blizna na jego policzku nieco się naciągnęła. Nie byłabym sobą, gdybym pewnego wieczoru nie zapytała o to, skąd ją ma.
– Matka twierdziła, że zrobił mi to ojciec, gdy nie urodziłem się dziewczynką. Ja mam przebłyski, że to jednak jej dzieło, ale postanowiła zgonić winę na tego, którego nigdy nie było w moim życiu – wyznał mi wtedy ze wzruszeniem ramionami. Sam też przyznał, że matka porzuciła go, gdy w wieku siedmiu lat zainteresował się życiem pozagrobowym, demonami i sztukami walki oraz zaczął za bardzo przypominać ojca.
– Zawsze mi mówiła, że jest diabłem wcielonym, więc czemu zdziwiło ją, że szukam sposobów na ich zabicie? – spytał mnie wtedy, ale nie potrafiłam mu na to odpowiedzieć. Jednak obiecałam jedno:
– Gdy wyruszę na poszukiwania siostry, pojedziesz ze mną. Pokonamy wszystko, co się da.
W tamtym momencie myślałam, że jego wiedza na temat różnych stworów to tak naprawdę wymysły nastolatka, jakiś chłam znaleziony w Internecie. Ale Kieran był przygotowany, wszystko miał rozpisane i wytłumaczone w dość logiczny sposób. Nawet uważał, że moja siostra odeszła z jednym z demonów. Początkowo nie bardzo chciałam w to wierzyć.
– Chyba zwariowałeś – powiedziałam. Siedziałam właśnie na dachu przydomowego garażu, z nogami zwisającymi z jego krawędzi. Patrzyłam w dół, na bawiące się dzieciaki.
– Czemu tak myślisz? Proszę cię, zastanów się. Jej chłopak był w stanie ciężkim i nagle cudownie ozdrowiał. Ona nagle zniknęła, odeszła z jakimś dziwnym gościem. Ja ci mówię i jestem o tym przekonany… Sprzedała swoją duszę. Mieszkające tutaj dzieciaki są właśnie z takich rodzin, tylko nie wiedzą tyle, ile tobie powiedziała siostra. Nie mają takiej wiedzy jak ja. Gracia nie zaprzecza moim słowom.
– Ale też ich nie potwierdza – przypomniałam mu i wycelowałam w niego palec wskazujący. Kieran wzruszył ramionami i zajął miejsce obok mnie.
– Ona jest czarownicą, pamiętasz? Więc takie magiczne stworzenia istnieją. Udowodnię ci to, a wtedy sama podejmiesz decyzję – stwierdził ze wzrokiem wbitym w horyzont. Gdy go obserwowałam w tamtym momencie, myślałam, że może trochę zwariował, że jego obecny stan musi mieć wiele wspólnego z tym, jak traktowała go matka. Tylko że od tamtej rozmowy minęło dwa i pół roku, a ja zamiast odsunąć się od niego, coraz bardziej wierzyłam w to, co mówił.
– Jak ci się dzisiaj spało? – wyrwał mnie z moich rozmyślań Kieran. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową.
– Gdyby nie armia budzików pod oknami, zapewne byłoby doskonale, a tak jest po prostu dobrze – przyznałam.
– Gotowa na podbój nadnaturalnego świata? – Kieran kilka razy uderzył w powietrze pięścią, jakby walczył z prawdziwym demonem. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego wesoło.
– Jeszcze kilka dni, pamiętasz? Musisz mi przypomnieć kilka uników i ciosów, trzeba się spakować i powiedzieć Gracii, że wyjeżdżamy.
– Taaa… Z tym będzie problem.
– To znaczy? – spytałam niepewnie, zobaczywszy lekkie zawahanie u Kierana.
– No wiesz, może nas przekonywać do zostania. Przez te kilka lat, które tu siedzimy, była dla nas niczym ukochana ciocia.
– Tak, to prawda. Będę ją bardzo dobrze wspominać – przyznałam z czułym uśmiechem na ustach. – A co z samochodem? Jakoś musimy się poruszać.
– W garażu jest stare auto, które remontowałem. Myślę, że się nada. – Kieran wydawał się naprawdę przygotowany do naszej wyprawy. Byłam mu za to wdzięczna. Ostatnie miesiące spędziliśmy na ćwiczeniach, uczył mnie walczyć i posługiwać się nożami.
– W porządku. Czyli… wystarczy się spakować. Najmniejszy kłopot. Ale sądzę, że już dzisiaj musimy porozmawiać z Gracią. Postawienie jej przed faktem dokonanym byłoby okrutne – powiedziałam i odłożyłam na biurko zdjęcie z siostrą, które zdążyłam wziąć w międzyczasie do ręki, co nie umknęło Kieranowi.
– Nie martw się, znajdziemy ją – zapewnił i położył dłoń na moim ramieniu. Znów się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową.
– Wiem – szepnęłam. Naprawdę chciałam w to wierzyć.
– Dobra. Chodźmy na śniadanie, zanim Gracia wciśnie nam tygodniowe sprzątanie łazienek – rzuciłam i wyciągnęłam z szafy ubrania. Kieran wzdrygnął się na samą myśl o sprzątaniu i taktownie wyszedł z mojej sypialni, bym mogła się przebrać. Chwilę później dołączyłam do niego na korytarzu, w międzyczasie wiązałam jeszcze włosy w wysoką kitkę.
– Mamy jakiś plan, dokąd najpierw pojedziemy? – spytałam cicho, popatrzywszy na towarzysza. Kieran pokiwał głową i postukał palcem w telefon ukryty w kieszeni spodni.
– Wpadłem na parę tropów. Miejsca, które demony uwielbiają, by zawierać tam pakty, dokopałem się nawet do internetowego forum będącego najprawdopodobniej siedliskiem takich istot. No i znalazłem tam ślad twojej siostry.
– To znaczy? – Spojrzałam uważniej na Kierana.
– Evelyn22. Pisała o swoim chłopaku, który uległ wypadkowi. Sprawdziłem datę, pokrywa się z tym, co ty mi mówiłaś. Więc… na dziewięćdziesiąt dziewięć procent to na forum trafiła na tego, kto pomógł jej, a raczej Calebowi.
Przygryzłam dolną wargę, zastanawiałam się nad słowami Kierana. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że moja siostra mogła szukać pomocy w Internecie, ale to właśnie mój przyjaciel miał małą obsesję na punkcie demonów i innych nadprzyrodzonych istot. Znał się na tym, wiedział, gdzie szukać informacji, i to on pierwszy połączył kropki. Odetchnęłam cicho, założyłam zbłąkany kosmyk włosów za ucho.
– Dobra. Po śniadaniu porozmawiamy z Gracią. Może pozwoli nam wyjechać jeszcze w tym tygodniu.
– Nie wytrzymasz tych ośmiu dni, zanim skończysz osiemnastkę, co? – spytał Kieran, na co ja pokręciłam głową.
– Nie po tym, co właśnie usłyszałam.
Polowanie na demona
Copyright © Klaudia Świerczewska
Copyright © Wydawnictwo Inanna
Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2025 r.
ebook ISBN 978-83-7995-867-2
Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski
Redakcja: Paulina Kalinowska | proAutor.pl
Korekta: Agata Nowak | proAutor.pl
Projekt i adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski
Projekt okładki: Ewelina Nawara | proAutor.pl
Skład i typografia: Bookiatryk.pl
Przygotowanie ebooka: Bookiatryk.pl
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
MORGANA Katarzyna Wolszczak
ul. Kormoranów 126/31
85-432 Bydgoszcz
www.inanna.pl
Książkę i ebook najtaniej kupisz w MadBooks.pl
To jest wersja demonstracyjna zawierająca 10% treści książki.
Aby przeczytać pełną treść, skorzystaj z pełnej wersji EPUB.
Konwersja i przygotowanie ebooka Bookiatryk.pl