24,99 zł
Jak dbać o ważne relacje
Jakie potrzeby pozwalają zaspokajać kontakty z innymi ludźmi? Co pomaga przetrwać trudne momenty w relacji z ważną osobą? Jak pielęgnować realcje partnerskie, zawodowe, podtrzymywać więzi rodzinne? Czy relacyjną pustkę da się wypełnić? Kto daje nam siłę, na kogo możemy liczyć w potrzebie?
Co możemy zrobić, by realcje nas wzmacniały? By związki były bliskie i głębokie? By dzięki nim każdy z nas był szczęśliwszy, fizycznie zdrowsze i żył dłużej niż ci, którzy nie potrafią utrzymywać takich kontaktów?
Ta książka to zbiór tekstów przygotowanych dla magazynu „Newsweek Psychologia” przez specjalistów, którzy chcą nas przekonać, że nie ma nic cenniejszego, niż dobry kontakt z drugim człowiekiem. Ludzie nas inspirują, pocieszają, wyciągają z tarapatów. Owszem, czasem też ranią. I dlatego warto wiedzieć, co w relacjach nas wzmacnia, rozwija, uskrzydla, a kiedy trzeba postawić granicę, by się ochronić przed krzywdą.
Każdy poruszony temat uzupełnia komentarz-poradnik psycholożki i psychoterapeutki Anny Czarneckiej. Redaktorką książki jest Iwona Zabielska-Stadnik, redaktorka naczelna magazynów psychologicznych „Newsweeka”.
Scenki rodzajowe z różnymi trudnościami narysowała znakomita rysowniczka Magdalena Danaj, znana z „Porysunków”, felietonów rysunkowych dla „Newsweeka Psychologii” oraz ilustracji do okładek tego magazynu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 134
Potrzebujemy relacji z innymi. Relacji w różnych kontekstach. Relacji najbliższych i tych, które chociaż wiążą nas tylko na chwilę, mogą całkowicie odmienić nasze życie. Każde spotkanie jest ważne, każda rozmowa nas zbliża, każdy kontakt może być inspirujący. Potrzebujemy ich, żeby się rozwijać i żeby tak po prostu, po ludzku żyć.
Potrzebujemy poczucia, że jest w naszym życiu ktoś, dla kogo się liczymy. Ktoś, z kim my się liczymy. Nie z lęku przed samotnością albo przed odrzuceniem, nie tylko z obowiązku czy z powodu tradycji. Relacje kwitną wtedy, kiedy czujemy w sobie chęć goszczenia kogoś w swoim życiu i goszczenia w czyimś.
Relacja to wymiana. Stoi naprzeciwko siebie albo obok. Co wyzwala iskrę porozumienia, które sprawia, że ktoś drugi, inny staje się ważny – na zawsze, na ułamek czasu, na blisko albo mimochodem? Co robić, by te iskry nie gasły, a jeśli się tak stanie – rozpalić gdzieś nowy ogień?
Jakie będą nitki, które wiążą nas z innymi, w dużym stopniu zależy od nas. Od tego, czy możemy, umiemy powiedzieć: „Cieszę się, że jesteś w moim życiu”.
Książka zawiera zbiór tekstów przygotowanych dla magazynu „Newsweek Psychologia”. Wybrałam je, wierząc, że bez umiejętności poruszania się między wszystkimi innymi, których spotykamy w życiu, nie przeżyjemy życia naprawdę. Bo życie bez dobrych, zadbanych relacji może być tylko formą przetrwania, równie udaną, jak na pustyni bez wody.
fot. marek szczepański
IWONA ZABIELSKA-STADNIK
redaktorka naczelna „Newsweeka Psychologii”
Silne więzi społeczne są niezbędne dla naszego przetrwania. Jesteśmy biologicznie, poznawczo, fizycznie i duchowo przystosowani do miłości: bycia kochanymi i kochania. Co się dzieje, kiedy tego zabraknie?
tekst Anna Czarnecka
Bez względu na to, czy koncentrujemy się na karierze, dążymy do sławy, gromadzenia dóbr czy wiecznej młodości – często naszą prawdziwą, choć nieuświadomioną motywacją jest tęsknota za byciem widzianym, znaczącym i kochanym. „Większość ludzi nie znosi oddzielenia od innych, nawet na krótko. Ludzie, którzy nie potrafią tworzyć więzi przez pracę, przyjaźnie czy relacje rodzinne, zwykle znajdują inne sposoby: poprzez chorobę, procesowanie się albo rodzinne waśnie. Wszystko jest lepsze od poczucia wyalienowania, bycia nikim, zapomnianym przez Boga i ludzi” – napisał w książce „Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy” psychiatra i badacz traumy Bessel van der Kolk. Pandemia COVID-19, wojna w Ukrainie, sytuacja w Strefie Gazy, kryzys klimatyczny i ekologiczny o rosnącej intensywności jeszcze silniej uwidoczniły, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni i wzajemnie od siebie zależni. Jako ludzkość mierzymy się z tak wieloma wspólnymi problemami, że bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy realnej wspólnoty, zintegrowanego, wspierającego się społeczeństwa w skali globalnej.
Zaprogramowani na więź
W życiu konfrontujemy się z bólem fizycznym i psychicznym, doświadczamy smutku po stracie bliskich, konfliktów, nagłych zmian i komplikacji życiowych, różnego rodzaju utrat, rozczarowań, a niektórzy cierpią z powodu przewlekłego bólu czy niepełnosprawności. Mamy bardzo złożone, genetycznie ukształtowane mózgi, których nie wybraliśmy. Są problematyczne, ponieważ tworzą myśli i emocje, zarówno pozytywne, jak i dotkliwe – takie jak złość czy lęk. Nic dziwnego, że szukamy oparcia w sobie nawzajem, potrzebujemy innych, by przetrwać najtrudniejsze życiowe doświadczenia.
Bliskie relacje są najlepszą ochroną przed zagrożeniem. Jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowani do szukania połączenia z innymi ludźmi, organizowania się w grupy.
Doświadczenie troski i ciepła ze strony innych ludzi tworzy połączenia neuronalne w mózgu odpowiadające za rozwój systemu regulacji emocji. Zapewnia on nam poczucie ochrony i jest podstawą dobrostanu. Wycisza system wykrywania zagrożeń, zmniejsza poziom pobudzenia: obniża tętno, ciśnienie krwi, równoważy tryb współczulny i przywspółczulny układu nerwowego. Wiele badań dowodzi, że już samo wyobrażenie sobie, że ktoś okazuje nam życzliwość, wystarczy, by pobudzić system kojenia i afiliacji. Bez względu na to, czy jesteśmy dziećmi, czy dorosłymi, kiedy przeżywamy coś ekstremalnie trudnego, łakniemy kojącej obecności ludzi, kontaktu fizycznego, ciepłego głosu, ukołysania w bezpiecznych ramionach, oparcia. Pragniemy poczucia, że nasz umysł i nasze ciało mogą się rozluźnić na najgłębszym poziomie.
Ludzie, którzy doświadczyli traumatycznych zdarzeń, dochodzą do siebie właśnie poprzez kontakt z innymi: rodziną, wspólnotą, grupą wsparcia czy terapeutą. Nawet zwyczajne trzymanie kogoś bliskiego za rękę potrafi zmniejszyć lęk i ból. Wspomniany już Bessel van der Kolk podkreśla, że wspierające więzi z innymi nie tylko dają bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne, ale też chronią przed wstydem, karą czy osądzaniem, pozwalając nabrać siły potrzebnej do zaakceptowania trudnych życiowych okoliczności. Jak kluczowa dla budowania poczucia bezpieczeństwa i psychicznej równowagi jest więź, pokazują badania prowadzone podczas II wojny światowej w Anglii. Dzieci odesłane na wieś w trakcie nalotów na Londyn radziły sobie dużo gorzej od rówieśników, którzy pozostali z rodzicami, choć widzieli przerażające obrazy zburzonych budynków i leżących na ulicach ciał.
Bezpieczne relacje z innymi są fundamentem naszego dobrostanu i satysfakcjonującego życia. W ciągu ostatnich kilku dekad socjologowie i psychologowie w setkach badań to potwierdzili: ludzie, którzy je mają, są szczęśliwsi i żyją dłużej. Satysfakcjonujące więzi społeczne dają korzyści zdrowotne. Obniżają ciśnienie krwi, tętno i poziom hormonu stresu, a co za tym idzie, niwelują stan emocjonalnego napięcia. Wpływają regulująco również na funkcje układu odpornościowego, hormonalnego i sercowo-naczyniowego. Dzięki bezpiecznym więziom śmiertelność spada aż o połowę. Niwelując wpływ stresu na nasz organizm, przyczyniają się także do zdrowia psychicznego; zwiększają poczucie sensu i celu w życiu.
Znikome więzi społeczne są bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż otyłość i wysokie ciśnienie krwi. Wpływ samotności na śmiertelność jest równoważny wypalaniu 15 papierosów dziennie
Dorośli pozostający w stałym związku ponoszą mniejsze ryzyko chorób wieńcowych w porównaniu z tymi, których związki się rozpadły. George E. Vaillant, psychiatra z Harvardu, zbadał życie 268 odnoszących sukcesy studentów na przestrzeni 75 lat. Okazało się, że za spełnione życie nie odpowiadały ani IQ, ani społeczny czy ekonomiczny status. Również prognostykami szczęścia nie okazały się towarzyskość czy ekstrawersja. To, co robiło zasadniczą różnicę dla sukcesu ekonomicznego, zdrowia psychicznego oraz fizycznego, były ich umiejętności interpersonalne: zdolność do kochania, wybaczania, wdzięczności i empatii, co pozwalało im tworzyć satysfakcjonujące związki.
Śmierć z samotności
Samotność nie musi oznaczać życia w pojedynkę. Może oznaczać również to, jak się czujemy, będąc wśród ludzi. Możemy mieć wokół siebie bardzo wielu znajomych, a czuć się głęboko samotni. I odwrotnie: mieć tylko jedną bliską osobę i nie czuć się samotnym, mając z nią więź. Wiele osób stale podłączonych do sieci społecznościowych w internecie, nieustannie komunikujących się z innymi za pośrednictwem aplikacji odczuwa dojmującą samotność. Poczucie alienacji według wielu badań wiąże się z depresją i zwiększoną śmiertelnością. Osoby samotne znacznie częściej cierpią na choroby serca, są bardziej podatne na raka z przerzutami, mają zwiększone ryzyko udaru i obniżone funkcje poznawcze. Profesor psychiatrii Beverly H. Brummett w swoich badaniach opublikowanych w „Psychosomatic Medicine” w 2001 r. stwierdziła, że wśród dorosłych z chorobą wieńcową występowało 2,4 razy większe ryzyko zgonu sercowego, gdy były samotne. Nic dziwnego, że jedną z najbardziej drastycznych metod torturowania jeńców wojennych jest właśnie izolacja społeczna. Zdrowe, dobrze funkcjonujące jednostki doprowadza się do całkowitej dezintegracji psychicznej i fizycznej, a nawet śmierci. Wszyscy boimy się odrzucenia.
Wszyscy szukamy bliskości, a jednocześnie często tak bardzo boimy się zranienia i opuszczenia, że pozostajemy w relacjach w ochronnym pancerzu, nawet nie zdając sobie z tego sprawy
Wiele badań potwierdza, że znikome więzi społeczne są bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż otyłość i wysokie ciśnienie krwi. Profesor psychologii Julianne Holt-Lunstad z Uniwersytetu Brigham Young odkryła, że wpływ samotności na śmiertelność jest równoważny wypalaniu 15 papierosów dziennie. Samotność w związkach również jest skorelowana z wyższą tendencją do chorób i wyższą śmiertelnością. Dla wielu osób małżeństwo nie jest źródłem wsparcia, lecz stresu. Słaba jakość małżeństwa wiąże się z upośledzeniem funkcji układu odpornościowego i hormonalnego oraz depresją. Traumy, których doświadczyliśmy w relacjach z bliskimi ludźmi, są znacznie trudniejsze w leczeniu niż traumy szokowe, takie jak nieszczęśliwe wypadki czy klęski żywiołowe. Przemoc psychiczna i fizyczna, brak zrozumienia ze strony bliskiej osoby, obojętność, chłód emocjonalny powodują silny stres (zwiększając tętno i ciśnienie krwi), który nasila się w miarę trwania związku. Prowadzić to może do poważnych schorzeń fizycznych i zaburzeń psychicznych.
Troska o siebie dla innych
Chociaż wszyscy pragniemy głębokich, serdecznych więzi, nie jest wcale łatwo je stworzyć. Paradoksalnie czas spędzany w pojedynkę może pozwolić nam w konsekwencji być z innymi w pełniejszy sposób. Abyśmy mogli połączyć się z ludźmi, na których nam zależy, budować z nimi satysfakcjonujące relacje, musimy najpierw zbudować silne połączenie z samym sobą – dlatego tak ważne są podróże do swojego wnętrza. Pomagają w tym, oprócz psychoterapii, różne formy medytacji, uważności, treningi współczującego umysłu, praktyki oddechowe i inne formy osobistej pracy z ciałem.
Znajomość złożoności własnej psychiki, akceptacja i zrozumienie dla różnych części siebie, płynący z tego szacunek wobec siebie i współczucie to podstawa wszelkich naszych interakcji z innymi. Dzięki temu będziemy mogli uznać i zrozumieć również wieloaspektowość psychiki innych ludzi, rozwijać w sobie dla nich uważność, ciepło, cierpliwość i troskę. Kiedy nie znajdujemy czasu na życzliwe towarzyszenie samemu sobie, wsłuchiwanie się w swoje różne myśli, emocje i odczucia fizyczne, na integrowanie rozmaitych życiowych doświadczeń – możemy działać automatycznie i nieświadomie, odtwarzając wciąż stare, dysfunkcyjne schematy. Nieświadomi emocjonalnych zranień i ciężarów z przeszłości sprawiamy, że mogą one destrukcyjnie wpływać na nasze związki (i często tak się dzieje). Bardzo trudno nam tym samym autentycznie otwierać się na innych ludzi i doświadczać miłości.
Wszyscy szukamy bliskości, a jednocześnie często tak bardzo boimy się zranienia i opuszczenia, że pozostajemy w relacjach w ochronnym pancerzu, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wyobrażamy sobie, że gdy druga osoba nas naprawdę pozna, to zawiedzie się nami – okażemy się nie warci miłości. W swojej książce „To na siebie od zawsze czekasz – Magiczna Kuchnia relacji i miłości pełnej odwagi” terapeuta i twórca systemu wewnętrznej rodziny Richard C. Schwartz pisze: „Boimy się pokazywać innym, a zwłaszcza najbliższej osobie te części, które uznajemy za nieprzyjemne albo wstydliwe. Musimy zrozumieć, że tak samo wszyscy ludzie jak my, mają dziecięce zranione części, które zostały obciążone poczuciem braku wartości czy niepewnością. A związku z tym potrzebują empatii i akceptacji”. Zranienia z dzieciństwa mogą niszczyć relacje i utrudniać nam tworzenie z ludźmi – tak przecież upragnionych – autentycznych więzi. Dlatego czasem nieunikniona okaże się praca w gabinecie terapeuty. Bardzo wiele możemy jednak zrobić na własną rękę. Na drodze do budowania więzi z innymi najważniejszym wyzwaniem jest praktykowanie i doświadczanie troski oraz współczucia: wobec siebie samych i wobec innych.
fot. Katarzyna Paskuda/Paskuda Photography/archiwum prywatne
ANNA CZARNECKA
psychoterapeuta, psycholog. Pracuje w nurcie integracyjnej psychoterapii doświadczeniowej, głównie w oparciu o terapię schematów, terapię skoncentrowaną na emocjach (EFT), Gestalt i Focusing. Ukończyła również szkolenie z terapii skoncentrowanej na współczuciu (CFT), jest także terapeutą systemu wewnętrznej rodziny (IFS), EMDR (Eye Movement Desensitization and Reprocessing) oraz Brainspotting. Współtwórczyni Ośrodka Psychoterapii i Coachingu Inner Garden
POMOCNIK
Połączmy się
■ Praktykuj samowspółczucie. Nie dbając o siebie, nie kochając siebie, nie możemy dbać o innych ani ich kochać. Życzliwość wobec siebie to szacunek wobec siebie, wyrozumiałość, także wtedy, gdy coś nam nie wychodzi. To również troska o wystarczający odpoczynek, zdrowe jedzenie, ruch. Kiedy jesteśmy przemęczeni i zestresowani, brak nam cierpliwości i trudno nam być „kochającymi” wobec innych.
■ Praktykuj współczucie. Nadmierne skupienie na sobie również może prowadzić do cierpienia. Dostrzeganie niedoli innych ludzi pozwala wyjść „poza siebie”. Już Viktor Frankl stosował technikę „derefleksji”, chcąc odciągnąć pacjentów od nadmiernego koncentrowania się na neurotycznych poszukiwaniach źródeł swojego lęku czy depresji. Frankl starał się przekierować ich uwagę na zdrowsze części osobowości i zachęcał do podejmowania działań, które mogą przynieść więcej korzyści sobie i innym. Praca na rzecz innych przynosi zadowolenie oraz sprawia, że jesteśmy zdrowsi i żyjemy dłużej.
■ Zmień sposób, w jaki komunikujesz się z innymi ludźmi. Nie obwiniaj, nie krytykuj, nie zakładaj złej woli. Często czujemy się niezrozumiani, jednocześnie nie potrafimy zrozumieć innych. Nie znosimy przemocy, a sami mamy skłonność do agresywnych zachowań. Jeśli nie wiesz, jak zareagować, po prostu uważnie słuchaj. Każdy człowiek na tej planecie chce być wysłuchany i zrozumiany.
■ Dbaj o relacje. Przyjmij zaproszenie na kawę lub sam zadzwoń i zaproponuj spotkanie. Kiedy jesteś zapracowany i nie możesz się spotkać – zadzwoń do przyjaciół lub napisz do nich wiadomość. Pisz liściki wdzięczności do osób, które cenisz, przekaż im, że cieszysz się, że są w twoim życiu. Szukaj przyjaznych społeczności, grup, wspólnot, ludzi, którzy dzielą z tobą zainteresowania. Jeśli nie masz przyjaciela, stań się dla kogoś przyjacielem, jakiego sam pragniesz.
■ Angażuj się w sprawy, które są dla ciebie naprawdę ważne. Zazwyczaj poprzez pasje zmieniasz życie innych na lepsze. Nie tylko sam się rozwijasz i twoje życie staje się pełniejsze, ale także spotykasz ludzi, którzy dzielą z tobą twoje wartości i którzy mogą na twojej pasji skorzystać.
■ Spędzaj regularnie jakościowy czas z bliskimi. Obecnie ten czas jest często zakłócany przez służbowe e-maile czy media społecznościowe. Dr Vivek Murthy, badacz zjawiska samotności, naczelny chirurg USA za czasów prezydentury Baracka Obamy, w książce „Together: The Healing Power of Human Connection in a Sometimes Lonely World” zauważa, że kupiliśmy mit wielozadaniowości, wierzymy, iż możemy robić różne rzeczy i nadal być w pełni obecni. „Prawda jest taka, że nie możemy – mówi Murthy. – Musimy pamiętać o wpływie, jaki technologia ma na nasze relacje, i kreować przestrzeń, w którą wchodzimy w interakcje z ludźmi, bez niej”. Upewnij się, że rodzinny obiad będzie wolny od zakłócaczy, a rozmów z przyjaciółmi nie będą przerywać powiadomienia z telefonów komórkowych.
