4,99 zł
Zbigniew Herbert | Jan Brzękowski | Dariusz Pachocki | Dodatek specjalny: "Odpisz Herbertowi"
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 47
Plik opracował i przygotował Woblink
woblink.com
Jubileuszowe minibooki „Znaku”
Niektóre pytania mimo upływu lat pozostają bez odpowiedzi. Inne rodzi współczesność.
„Znak” od ponad 67 lat nie boi się stawiać zarówno jednych jak i drugich.
700 numerów miesięcznika kryje bogactwo kilkunastu tysięcy tekstów i ponad 100 tys. stron! Minibooki to wybór tych najważniejszych, najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych ułożonych w trzy serie: Człowiek, Kontrowersje, Autorytety.
Z okazji jubileuszu wydania 700. numeru miesięcznika „Znak” zapraszamy do zmagania się z tematami trudnymi, ale ważnymi. Kontrowersyjnymi, ale niesensacyjnymi. Z myślami i poglądami postaci nie tylko znanych, ale i mądrych. Robimy to od 1946 roku. Dołącz do nas!
Redakcja Miesięcznika „Znak”
PS. Minibooki powstały dzięki uprzejmości właścicieli i spadkobierców praw autorskich, którzy zrezygnowali z wynagrodzeń za ponowne wykorzystanie tekstów. Serdecznie Im dziękujemy za wsparcie tego projektu. Przychody ze sprzedaży minibooków zostaną przeznaczone na kontynuowanie działalności miesięcznika „Znak”. Więcej: www.700.znak.com.pl
Dariusz Pachocki
Sprawa emigracji na poważnie zaprzątała głowę Herberta, ostatecznie poeta zdecydował się na powrót. W listach do Jana Brzękowskiego Herbert wyznaje wprost, że nie wyobraża sobie życia na emigracji, a jedyną rzeczywistością, w której może funkcjonować, jest Polska. Powrót do niej był trudny, gdyż skażona była brudną i zimną wodą systemu
Pierwsze listy Zbigniewa Herberta zaczęły się ukazywać na łamach prasy już rok po jego śmierci. Do dziś ukazało się kilkadziesiąt bloków różnej wielkości, które dokumentują bliższe i dalsze znajomości poety[1] . Czytelnicy mieli także okazję zapoznać się ze zbiorami na tyle obszernymi, by mogły stanowić osobne wydania książkowe[2] . Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że w przeszłości miały miejsce przypadki „rzucania się” na listy po niedawno zmarłym pisarzu[3] . W jednym z pierwszych listów ze zbioru Listy do muzy znajdziemy wyraźnie określoną wolę autora: „Spal listy i wiersze, i wszelkie ślady”[4] . Takie zachowanie podającego listy do druku budzi co najmniej niesmak, a użyte przy tym argumenty, usprawiedliwienia, niezależnie od tego, jakie są, nie mogą być wiarygodne. Zupełnie naturalne będzie budzące się w czytelniku odczucie, iż listy ogłaszano, mając na uwadze niezbyt czytelne i czyste przesłanki.
Ogłaszanie listów pisarzy współczesnych jest tyleż pasjonujące, co krępujące. Zdarza się, że zawierają nieprzyjemne informacje, które dotyczą osób żyjących. Może to być przesłanka skłaniająca do wstrzymania publikacji. Dla edytora jest to poważny dylemat, gdyż listy pisarza dość często przynoszą nieznane dotąd fakty z jego życia, odsłaniają kuchnię literacką, ponadto mogą być interesującym i pięknym dokumentem literackim. Na pytanie Jacka Żakowskiego, które dotyczyło zgody na drukowanie listów Herberta, jego żona odpowiedziała: „Są bardzo różne listy. W »Zeszytach Literackich«, w »Więzi«, w książce Magdy Czajkowskiej Kochane zwierzątka… są listy, które pewnie sam by się zgodził drukować, tak jak kiedyś sam wydrukował list do Barańczaka. One pomagają zrozumieć, jak tworzył, co myślał, co przeżywał, w jakich warunkach powstawały jego eseje[5] .
Wierzę, że prezentowane poniżej listy spełniają opisane kryteria. Pochodzą one ze zbiorów Towarzystwa Historyczno-Literackiego i Biblioteki Polskiej w Paryżu (BPP 1227[6] , Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie (Inw. 2192, 2193) oraz Biblioteki Narodowej (BN akc. 18005, t. 11)[7] . Ogłaszana dziś korespondencja stanowi element dokumentacji dotyczącej pierwszego zagranicznego wyjazdu poety[8] . To właśnie podczas tej wyprawy zaczął on poznawać osoby z emigracyjnego środowiska Paryża, wśród których był Jan Brzękowski. Na temat związków między poetami nie zachowało się zbyt wiele informacji. Dlatego też cenne jest świadectwo Katarzyny Herbert, wedle której znajomość ta dla Zbigniewa Herberta nie miała specjalnego statusu: „Wiem, że umiarkowanie interesowała go poezja Pana Brzękowskiego, niemniej mówił zawsze o nim serdecznie i ciepło. Nie przeniosło się to jednak na dalsze kontakty, gdy Pan Jan Brzękowski np. przyjeżdżał do Polski. Ja osobiście dodam, że nigdy nie poznałam Pana Jana Brzękowskiego”[9] .
Stypendium, które umożliwiło Herbertowi wyjazd, nie było wysokie, dlatego też – zapobiegliwie – jeszcze przed wyjazdem starał się pozyskać dodatkowe środki. W liście do Jerzego Turowicza z 13 maja 1958 r. pisał: „(…) jestem teraz zakonspirowany, bo udaję, że wyjechałem do Paryża, naprawdę to jestem chory (ze szczęścia, że mogę pojechać?). Proszę więc, zachowaj w dyskrecji, że jestem jeszcze tu. Jeśli tylko będę się trochę lepiej czuł, pojadę i liczę, że nastąpi to około 22 maja. (…) Choroba moja pochłania dużo forsy, muszę wykupić bilet, więc jestem w tarapatach finansowych. Czy »Tygodnik« mógłby mi udzielić zaliczki w wysokości 1500 złotych (lub 2000), a conto artykułów, które napiszę? Może zdążę jeszcze o Taranczewskim, choć teraz trudno mi pisać, gdy wątroba boli bardzo. Ale może coś z Francji mógłbym przysłać?”[10].
Po liście Turowicza, który informował, że pieniądze się znalazły, Herbert odpowiedział: „dziękuję Ci serdecznie za list, który doszedł do mnie na 3 godziny przed wyjazdem. A już byłem bardzo rozżalony, że »Tygodnik« wypiął się na mnie.
Prośba: jeśli coś mi się tam będzie należało, proszę przesłać na adres Katarzyna Dzieduszycka, Warszawa 22 Bajońska 2 m. 4. Pożyczyłem od biednej dziewczyny pieniądze i nawet mi trochę wstyd.
Bardzo żałuję, że nie jedziemy razem. To byłoby bardzo fajno, więc dlatego nie może się udać. Razem byśmy gnili, razem ulegali miazmatom, razem oglądali prymitywów i taszystów”[11].
W czasie swojego pobytu we Francji Herbert wprost chłonął doznania. W jego listach z tego czasu dość często pojawiają się frazy, które mogą sprawiać wrażenie wymówek. Czytelnik może sądzić, iż zwyczajnie nie chciał się spotkać ze znajomymi lub też celowo unikał pisania listów. W rzeczywistości zaaferowany był zwiedzaniem. Poświęcał temu dużo czasu. W listach do rodziców, wkrótce po przyjeździe do Francji, pisał: „Nauka zajmuje mi bardzo dużo czasu. Pozostały dzielę na muzea i kino”[12].
Innym razem czytamy: „Zdałem już egzamin i teraz poruszam się po Francji, wspinam się na wieże katedr i w ogóle żyję jak we śnie. Przedłużyłem swój pobyt na wrzesień i jeśli mi pieniądze wystarczą, pojadę autostopem nad Morze Śródziemne. Jestem zmęczony, ale szczęśliwy, że mogę tyle zobaczyć”[13].
![Herbert [listy nieznane]. Minibook - - ebook](https://files.legimi.com/images/085c839b831efb3963d8699ba58671ff/w200_u90.jpg)