Zalety bycia niewidzialnym - Stephen Chbosky - ebook + książka

Zalety bycia niewidzialnym ebook

Stephen Chbosky

0,0
40,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: We need YA
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2024
Opis

Charlie powraca w nowym wydaniu!

Drogi Przyjacielu,
Właśnie sięgnąłeś po coś wyjątkowego. Coś zabawnego i druzgocącego zarazem, bardziej intymnego niż pamiętnik. Stałeś się adresatem listów Charliego.
Nie wiesz, gdzie mieszka, nie wiesz, jak wygląda. Jedyne, co poznasz, to świat, którym się z Tobą podzieli. Opowie Ci o swoim nastoletnim życiu, od którego czasami bardzo mocno chce uciec, ale jednocześnie żyć jego pełnią. To świat pierwszych imprez i pocałunków, nowych przyjaciół i muzycznych składanek. Świat złamanych serc, rodzinnych dramatów i duchów z przeszłości. Świat, w którym do szczęścia potrzebna jest ta jedna piosenka, którą puszczasz jadąc samochodem, i która pozwala Ci czuć się wiecznym.

Ponadczasowy bestseller, sprzedany w ponad 5 milionach egzemplarzy, który zyskał już miano klasyki literatury!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 256

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

 

 

 

Tytuł oryginału: The Perks of Being a Wallflower

Copyright © 1999 by Stephen Chbosky

All rights reserved.

 

 

Copyright © for the Polish translation by Artur Łuksza, 2024

Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2024

 

Redaktorka prowadząca: Oliwia Łuksza

Marketing i promocja: Aleksandra Kotlewska, Anna Fiałkowska

 

Redakcja: Patryk Białczak

Korekta: Katarzyna Dragan, Iga Wiśniewska

Skład i łamanie: Stanisław Tuchołka | panbook.pl

Ilustracje na okładce: Aleksandra Leśniak

Adaptacja okładki i stron tytułowych: Magda Bloch

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki

 

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

 

eISBN 978-83-67974-35-6

 

Niniejsza praca jest dziełem fikcji. Wszelkie nazwy, postaci, miejsca i wydarzenia są wytworem wyobraźni osoby autorskiej. Wszelkie podobieństwo do osób prawdziwych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

 

WE NEED YA

Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.

ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

tel.: 61 853-99-10

[email protected]

[email protected]

www.weneedya.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dla rodziny, którą miałem wtedy.

Dla rodziny, którą mam teraz.

Dla Liz, Maccie i Theo Chboskych.

Na zawsze Wasz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ostrzeżenia o treści: wykorzystanie seksualne, gwałt, myśli samobójcze, samobójstwo, nadużywanie alkoholu, nadużywanie narkotyków, homofobia, zastraszanie, choroba psychiczna, aborcja.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przedsłowie

 

Chciałem tylko powiedzieć, że nie byłoby tej książki bez wypisanych poniżej osób, i z całego serca pragnę im podziękować.

Greer Kessel Hendricks

Heather Neely

Lea, Fred i Stacy Chbosky

Robbie Thompson

Christopher McQuarrie

Margaret Mehring

Stewart Stern

Kate Degenhart

Mark McClain Wilson

David Wilcox

Kate Ward

Tim Perell

Jack Horner

Eduardo Braniff

 

I na koniec…

Dziękuję doktorowi Earlowi Reumowi za napisanie pięknego wiersza i Patrickowi Comeaux za to, że źle go zapamiętał, gdy miał czternaście lat.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Część

 

 

PIERWSZA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

25 sierpnia 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

piszę do Ciebie, bo ona powiedziała, że mnie wysłuchasz i zrozumiesz, ale też dlatego, że podczas tamtej imprezy nie poszedłeś do łóżka z tamtą osobą, chociaż mogłeś. Nie próbuj, proszę, ustalać, kim jest dziewczyna, która to powiedziała, bo możesz przypadkiem dojść do tego, kim jestem ja, a naprawdę nie chcę, żeby tak się stało. W odniesieniu do ludzi będę się posługiwał zmienionymi imionami albo nic niemówiącymi nazwami, bo nie chcę, żebyś mnie odszukał. Z tego samego powodu na kopercie nie znajdziesz adresu nadawcy. Nie mam jednak żadnych złych zamiarów. Przysięgam.

Po prostu muszę wiedzieć, że gdzieś na świecie jest osoba, która słucha, rozumie i nie próbuje się z kimś przespać, nawet jeśli może. Muszę wiedzieć, że tacy ludzie istnieją.

Sądzę, że akurat Ty to zrozumiesz, bo myślę, że ze wszystkich ludzi Ty jesteś żywy i docenisz to, co to oznacza. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo inni szukają u Ciebie siły i przyjaźni, i dlatego właśnie piszę. Tak przynajmniej słyszałem.

No więc opowiem Ci o swoim życiu. Wiedz, że jestem zarówno szczęśliwy, jak i smutny, i nadal próbuję zrozumieć, jak to jest możliwe.

W mojej rodzinie szukam wytłumaczenia dla tego, jaki jestem, zwłaszcza po tym, jak zeszłej wiosny pewnego dnia mój przyjaciel Michael nie przyszedł do szkoły i z głośników odezwał się do nas pan Vaughn:

– Chłopcy i dziewczęta, z żalem zawiadamiam was, że odszedł od nas jeden z naszych uczniów. Nabożeństwo pogrzebowe za Michaela Dubsona odbędzie się w piątek na apelu.

Nie wiem, w jaki sposób wieści rozchodzą się po szkole i dlaczego tak często okazują się prawdziwe. Możliwe, że było to podczas przerwy lunchowej. Trudno mi sobie przypomnieć. Ale Dave, chłopak w okularach z grubymi szkłami, powiedział nam, że Michael się zabił. Mama Dave’a grała w brydża u sąsiadki Michaela i wtedy usłyszeli wystrzał.

Niewiele pamiętam z tego, co było później, oprócz tego, że mój starszy brat przyjechał do mojego gimnazjum i w gabinecie pana Vaughna powiedział, że mam przestać płakać. Położył dłoń na moim ramieniu i kazał mi to wyrzucić z głowy, zanim tata wróci do domu. Potem pojechaliśmy do McDonalda na frytki i nauczył mnie grać w paintball. Zażartował nawet, że dzięki mnie nie musiał być na paru lekcjach, i zapytał, czy nie chcę mu pomóc pogrzebać przy jego camaro. Chyba byłem w niezłej rozsypce, bo nigdy wcześniej nie pozwolił mi grzebać przy swoim camaro.

Podczas grupowego spotkania ze szkolnymi pedagogami poproszono kilkoro z nas – tych, którzy naprawdę lubili Michaela – żebyśmy powiedzieli o nim kilka słów. Chyba bali się, że niektórzy z nas spróbują się zabić albo coś, bo wyglądali na bardzo spiętych i jeden z nich ciągle dotykał swojej brody.

Bridget, która jest szalona, powiedziała, że zdarzyło jej się myśleć o samobójstwie podczas przerw reklamowych w telewizji. Była szczera i zaskoczyła tym pedagogów. Carl, który jest dla wszystkich miły, powiedział, że jest bardzo smutny, ale nie mógłby popełnić samobójstwa, bo to grzech.

Jeden z pedagogów przepytał całą grupę i w końcu nadeszła moja kolej.

– A ty co myślisz, Charlie?

W tym wszystkim dziwne było to, że nigdy nie spotkałem tego mężczyzny, a jednak znał moje imię, chociaż nie miałem plakietki z imieniem, jakie noszą ludzie podczas drzwi otwartych w szkole.

– Cóż, myślę, że Michael był miłym chłopakiem, i nie rozumiem, dlaczego to zrobił. Chociaż jest mi smutno, to chyba właśnie niewiedza najbardziej mnie dręczy.

Przeczytałem to zdanie jeszcze raz i nie brzmi jak coś, co bym powiedział. Zwłaszcza w tamtej sali, bo nadal płakałem. Cały czas płakałem.

Pedagog stwierdził, że podejrzewa, że Michael miał „problemy w domu” i czuł, że nie ma z kim o nich porozmawiać, i pewnie dlatego poczuł się osamotniony i się zabił.

Zacząłem na niego krzyczeć, że Michael mógł porozmawiać ze mną. A potem rozpłakałem się jeszcze bardziej. Próbował mnie uspokoić, mówiąc, że chodziło mu o osobę dorosłą jak nauczyciel albo pedagog. Ale to nie podziałało i w końcu mój brat przyjechał po mnie do gimnazjum swoim camaro.

Przez resztę roku szkolnego nauczyciele traktowali mnie inaczej i dawali mi lepsze oceny, chociaż wcale nie zrobiłem się mądrzejszy. Prawdę mówiąc, myślę, że się przeze mnie stresowali.

Pogrzeb Michaela był dziwny, bo jego tata nie płakał. A trzy miesiące później zostawił mamę Michaela. Przynajmniej według Dave’a, który opowiedział nam to na przerwie lunchowej. Czasami o tym rozmyślam. Myślę o tym, co działo się w domu Michaela podczas obiadów i oglądania telewizji. Michael nie zostawił żadnego listu, a przynajmniej jego rodzice nie pozwolili go nikomu zobaczyć. Może rzeczywiście to przez „problemy w domu”. Szkoda, że nie wiem. Może tęskniłbym za nim bardziej wyraźnie. Może miałoby to jakiś smutny sens.

Jedyne, co wiem, to że z tego powodu sam zastanawiam się nad tym, czy nie mam „problemów w domu”, ale wydaje mi się, że wiele osób ma w życiu dużo gorzej. Jak wtedy, gdy pierwszy chłopak mojej siostry zaczął chodzić z inną dziewczyną i moja siostra płakała cały weekend.

Mój tata powiedział:

– Wiele osób ma w życiu dużo gorzej.

A mama nic nie powiedziała. I to by było na tyle. Miesiąc później moja siostra poznała innego chłopaka i znowu zaczęła słuchać radosnych piosenek. A tata nadal pracował. A mama nadal sprzątała. A mój brat nadal grzebał przy swoim camaro. W sensie do czasu, aż nie wyjechał na studia na początku lata. Gra w futbol dla Uniwersytetu Penn State, ale przez lato musiał poprawiać swoje oceny, żeby móc grać.

W naszej rodzinie chyba nie ma faworyzowanego dziecka. Jest nas troje, a ja jestem najmłodszy. Brat jest najstarszy. Jest bardzo dobrym futbolistą i lubi swój samochód. Siostra jest średniaczką, jest bardzo ładna i niemiła dla chłopaków. Podobnie jak siostra dostaję teraz same szóstki i dlatego mam spokój.

Mama dużo płacze podczas oglądania telewizji. Tata z kolei dużo pracuje i jest uczciwym człowiekiem. Ciocia Helen mawiała, że tata będzie zbyt dumny na kryzys wieku średniego. Dopiero teraz rozumiem, co miała na myśli, bo niedawno skończył czterdzieści lat i nic się nie zmieniło.

Ciocia Helen była moją ulubioną osobą na świecie. Była siostrą mamy. Gdy była nastolatką, dostawała same szóstki i przynosiła mi książki do czytania. Tata mówił, że są dla mnie trochę za dojrzałe, ale lubiłem je, więc tylko wzruszał ramionami i pozwalał mi je czytać.

Ciocia Helen mieszkała u nas przez ostatnie parę lat swojego życia, bo przytrafiło jej się coś bardzo złego. Nikt nie chciał mi powiedzieć, co się stało, chociaż zawsze chciałem wiedzieć. Gdy miałem jakieś siedem lat, przestałem o to pytać, bo pytałem o to, jak zazwyczaj pytają dzieci, lecz ciocia Helen zaczęła wówczas bardzo mocno płakać.

Wtedy właśnie tata mnie klepnął w tyłek i powiedział:

– Ranisz uczucia cioci Helen!

Nie chciałem tego robić, więc przestałem. Ciocia Helen powiedziała tacie, żeby już nigdy mnie nie bił na jej oczach, a tata odpowiedział, że to jego dom i że może robić, co chce, na co mama nic nie powiedziała, tak samo jak moi brat i siostra.

Nie pamiętam wiele oprócz tego, bo zacząłem bardzo mocno płakać i po jakimś czasie tata kazał mamie zabrać mnie do mojego pokoju. Dopiero dużo później, po paru kieliszkach białego wina, mama powiedziała mi, co się przydarzyło jej siostrze. Niektóre osoby rzeczywiście mają w życiu dużo gorzej niż ja. Naprawdę.

Pewnie powinienem już iść spać. Jest bardzo późno. Nie wiem, dlaczego tak dużo napisałem Ci do przeczytania. Napisałem ten list, ponieważ jutro zaczynam liceum i bardzo boję się tam iść.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

7 września 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

nie lubię liceum. Stołówkę nazywa się tu Centrum Odżywiania, co jest dziwne. Na mojej lekcji rozszerzonego angielskiego jest dziewczyna o imieniu Susan. W gimnazjum bardzo lubiłem spędzać z nią czas. Lubiła filmy, a jej brat Frank robił dla niej składanki wspaniałych piosenek, którymi się z nami dzieliła. Ale przez lato zdjęto jej aparat na zęby i zrobiła się trochę wyższa, ładniejsza, no i urosły jej piersi. Teraz na korytarzu zachowuje się dużo głupiej, zwłaszcza gdy w okolicy są chłopacy. I moim zdaniem to smutne, bo Susan nie wygląda obecnie na szczęśliwą. O dziwo, nie chce się nawet przyznawać, że chodzi na rozszerzony angielski, i nie chce mi mówić „cześć” na korytarzu.

Podczas spotkania z pedagogami wyznała, że Michael powiedział jej kiedyś, że jest najładniejszą dziewczyną na świecie, nawet z aparatem. Potem zapytał ją, czy chce z nim „chodzić”, co było wielką sprawą w każdej szkole. W liceum nazywają to „umawianiem się”. I całowali się, i rozmawiali o filmach, i teraz okropnie za nim tęskni, bo był jej najlepszym przyjacielem.

Zabawne, bo w mojej szkole chłopacy i dziewczyny zazwyczaj nie bywali najlepszymi przyjaciółmi. Ale Michael i Susan byli. W każdym bądź razie ja i ciocia Helen też byliśmy jakby najlepszymi przyjaciółmi. O, sorki. „W każdym razie”. Nauczyłem się tego w tym tygodniu. Tego i bardziej konsekwentnej interpunkcji.

Większość czasu siedzę cicho i tylko jeden chłopak, Sean, zwrócił na mnie uwagę. Czekał na mnie po wuefie i powiedział mi bardzo niedojrzałe rzeczy, jak chociażby to, że zrobi mi „spłuczkę”, czyli że wsadzi moją głowę do toalety i spuści wodę, by moje włosy zawirowały wraz z wodą. Wydawał mi się zresztą dość nieszczęśliwy, co też mu powiedziałem. Wkurzył się i zaczął mnie bić, więc zwyczajnie zrobiłem to, czego nauczył mnie mój brat. Mój brat się naprawdę dobrze bije.

– Celuj w kolana, gardło i oczy.

I tak postąpiłem. I zrobiłem krzywdę Seanowi. I zacząłem płakać. I moja siostra musiała opuścić swoją lekcję dla uzdolnionych czwartoklasistów i odwieźć mnie do domu. Zostałem wezwany na dywanik pana Smalla, ale nie zawiesił mnie ani nic, bo jakiś chłopak powiedział mu, co się naprawdę stało.

– Sean zaczął. Tylko się broniłem.

I tak było. Nie rozumiem tylko, dlaczego Sean chciał mnie skrzywdzić. Nic mu nie zrobiłem. Jestem bardzo drobny. Taka prawda. Nie wiedział jednak, że potrafię się bić. W gruncie rzeczy mogłem mu zrobić coś dużo gorszego. I może powinienem był. Pomyślałem, że może jeszcze będę musiał, jeśli będzie chciał się zemścić na tym chłopaku, który powiedział dyrektorowi prawdę, ale tego nie zrobił. Wszystko poszło więc w niepamięć.

Niektórzy uczniowie na korytarzu dziwnie na mnie patrzą, bo nie przystrajam swojej szafki i jestem tym, który pobił Seana i nie mógł przestać płakać po tym, jak to zrobił. Chyba jestem dość emocjonalny.

Ostatnio czuję się bardzo samotnie, bo moja siostra zajęta jest byciem najstarszym dzieckiem w domu. Mój brat z kolei zajęty jest graniem w futbol dla Penn State. Po obozie treningowym jego trener powiedział, że będzie graczem rezerwowym, ale jeśli się przyłoży, trafi do pierwszego składu.

Tata naprawdę liczy na to, że mój brat przedrze się do zawodowego futbolu i będzie grał dla Pittsburgh Steelers. Mama cieszy się głównie z tego, że udało mu się pójść do college’u za darmo, bo moja siostra z kolei nie gra w futbol, a nie byłoby pieniędzy, żeby wysłać ich oboje. Dlatego chce, żebym uczył się na tyle dobrze, abym dostał stypendium akademickie.

Więc tak, taki jest właśnie plan, póki nie znajdę w liceum przyjaciela. Miałem nadzieję, że ten chłopak, który powiedział prawdę, się nim stanie, ale chyba po prostu zrobił to, co uważał w tej sytuacji za słuszne.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

11 września 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

nie mam za dużo wolnego czasu, bo mój nauczyciel angielskiego zadał nam lekturę, a ja lubię czytać książki dwa razy. Nazywa się Zabić drozda. Jeśli jej nie czytałeś, to myślę, że powinieneś, bo jest bardzo ciekawa. Nauczyciel zadaje nam po parę rozdziałów naraz, ale ja nie lubię tak czytać. Jestem już w połowie pierwszego czytania.

W każdym razie piszę do Ciebie, bo widziałem swojego brata w telewizji. Zazwyczaj niespecjalnie przepadam za sportem, ale to była wyjątkowa okazja. Mama płakała, tata objął ją ramieniem, a moja siostra się uśmiechała, co jest zabawne, bo zawsze się z nim kłóci, gdy przebywają razem.

Ale mój starszy brat był w telewizji i jak na razie to najlepsze, co się wydarzyło, od kiedy chodzę do liceum. Tęsknię za nim okropnie, co dziwne, bo kiedy był w domu, prawie ze sobą nie rozmawialiśmy.

Chciałbym Ci powiedzieć na jakiej gra pozycji, ale jak już wspomniałem, wolałbym pozostać dla Ciebie anonimowy. Mam nadzieję, że rozumiesz.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

16 września 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

skończyłem Zabić drozda. To moja nowa ulubiona książka wszech czasów, ale w sumie zawsze tak myślę, aż nie przeczytam kolejnej. Nauczyciel angielskiego poprosił mnie, żebym poza lekcjami zwracał się do niego Bill, po imieniu, i dał mi następną książkę do przeczytania. Mówi, że moja umiejętność czytania i rozumienia tekstu jest na wysokim poziomie, i poprosił mnie, żebym napisał wypracowanie na temat Zabić drozda.

Wspomniałem o tym mojej mamie i zapytała, czemu nie zaproponował w takim razie, żebym chodził na rozszerzony angielski z drugo- albo trzecioklasistami. Odpowiedziałem jej, że zdaniem Billa te lekcje różnią się tylko tym, że czyta się bardziej skomplikowane książki, i że nic by mi to nie dało. Mama stwierdziła, że wcale nie jest tego taka pewna i że porozmawia z nim na wywiadówce. Następnie poprosiła, żebym jej pomógł i pozmywał naczynia, co zrobiłem.

Tak szczerze, to nie lubię zmywać naczyń. Lubię jeść z serwetek palcami, ale moja siostra mówi, że to złe dla środowiska. Należy do kółka ekologicznego w naszymliceum i właśnie tam poznaje chłopaków. Każdy z nich jest dla niej bardzo miły i naprawdę nie rozumiem dlaczego, może nie licząc tego, że jest ładna. Jest naprawdę wredna dla tych chłopaków.

Jednemu z nich obrywa się wyjątkowo mocno. Nie powiem Ci, jak ma na imię, ale opowiem wszystko, co o nim wiem. Ma bardzo ładne, długie, brązowe włosy, które nosi po części rozpuszczone, a po części spięte w kucyk. Myślę, że w przyszłości będzie tego żałował. Robi dla mojej siostry składanki z określonym motywem przewodnim. Jedną nazwał Jesienne liście. Wrzucił do niej dużo piosenek The Smiths. Narysował do niej nawet kolorową okładkę. Po tym, jak obejrzeliśmy film, który wypożyczył, moja siostra dała mi tę kasetę, kiedy chłopak już wyszedł z naszego domu.

– Chcesz to, Charlie?

Wziąłem, choć czułem się z tym dziwnie, bo zrobił ją przecież dla niej. Ale przesłuchałem ją i bardzo mi się spodobała. Jest tam taka piosenka zatytułowana Asleep, którą chciałbym, żebyś przesłuchał. Powiedziałem o niej siostrze i tydzień później mi za to podziękowała, bo gdy ten chłopak zapytał ją o kasetę, powtórzyła moje słowa o Asleep i był bardzo poruszony tym, jak wiele dla niej znaczyła ta składanka. Mam nadzieję, że to znaczy, że gdy przyjdzie na to czas, będę dobry w randkowaniu.

Powinienem jednak trzymać się tematu. Tak twierdzi mój nauczyciel, Bill, bo według niego piszę tak, jak mówię. Myślę, że właśnie dlatego chce, żebym napisał wypracowanie o Zabić drozda.

Ten chłopak, który lubi moją siostrę, zawsze odnosi się do moich rodziców z szacunkiem. Mama bardzo go z tego powodu lubi. Tata z kolei uważa go za mięczaka. Myślę, że właśnie dlatego moja siostra traktuje go tak, a nie inaczej.

Jednego wieczoru mówiła mu bardzo niemiłe rzeczy o tym, jak nie postawił się szkolnemu prześladowcy, gdy miał piętnaście lat, czy coś w tym stylu. Prawdę mówiąc, oglądałem film, który wypożyczył, więc nie przysłuchiwałem się ich kłótni. Ciągle się o coś kłócą, więc pomyślałem, że film będzie przynajmniej czymś nowym, ale wcale nie, bo to była druga część tego poprzedniego.

W każdym razie po tym, jak najeżdżała na niego przez jakieś cztery sceny, czyli w sumie około dziesięciu minut, zaczął płakać. Naprawdę mocno płakać. Odwróciłem się wtedy do nich i moja siostra wskazała na mnie.

– Wiesz? Nawet Charlie postawił się tamtemu chłopakowi.

I wtedy on zrobił się czerwony z wściekłości, spojrzał na mnie, na nią, wziął zamach i uderzył ją mocno w twarz otwartą dłonią. Serio mocno. Zwyczajnie zamarłem, bo nie mogłem uwierzyć, że to zrobił. Bicie innych zupełnie do niego nie pasowało. Był przecież chłopakiem, który robił składanki z motywem i własnoręcznie rysowanymi okładkami, przynajmniej do czasu, aż nie uderzył mojej siostry, dopiero wtedy przestał płakać.

Co najdziwniejsze, moja siostra nie zareagowała. Po prostu patrzyła na niego w ciszy. To było takie dziwne. Dostaje szału, gdy zje nieodpowiedni typ tuńczyka, tymczasem ten chłopak ją bije, a ona nic na to nie mówi. Zrobiła się tylko taka łagodna i miła. I poprosiła, żebym wyszedł, co też zrobiłem. Po tym, jak ten chłopak sobie poszedł, powiedziała, że „umawiają się” i żebym nie mówił rodzicom o tym, co się stało.

Wygląda na to, że postawił się swojej prześladowczyni. I to chyba miało sens.

W ten weekend spędzili ze sobą dużo czasu. I śmiali się dużo więcej niż zwykle. W piątek wieczór czytałem nową książkę, ale mój mózg się zmęczył, więc postanowiłem pooglądać telewizję. I gdy otworzyłem drzwi do piwnicy, moja siostra i ten chłopak byli tam nadzy.

On był na niej, a jej nogi rozłożone były po obu stronach kanapy. Krzyknęła do mnie szeptem:

– Wynoś się, zboku.

Więc wyszedłem. Następnego dnia wszyscy oglądaliśmy, jak mój brat gra w futbol. Siostra zaprosiła swojego chłopaka. Trzymali się za ręce i zachowywali tak, jakby wszystko było super. Ten chłopak powiedział coś o tym, że szkolna drużyna futbolowa bez mojego brata to już nie to samo, a tata mu podziękował. A gdy wyszedł, tata stwierdził, że chłopak wyrasta na porządnego młodzieńca, który potrafi się zachować. A mama nic nie powiedziała. A moja siostra spojrzała na mnie, by dopilnować, że nic nie powiem. I tak to wyglądało.

– Tak. Wyrasta. – To wszystko, co moja siostra mogła powiedzieć.

A ja wyobrażałem sobie, jak ten chłopak odrabia zadanie domowe przy swoim biurku i myśli o mojej nagiej siostrze. I widziałem, jak trzymają się za ręce na meczu futbolowym, którego nie oglądają. I widziałem, jak ten chłopak wymiotuje w krzakach na domówce. I widziałem, jak moja siostra musi to znosić.

I zrobiło mi się ich obojga bardzo żal.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

18 września 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

nie mówiłem ci o tym, że chodzę na technikę, prawda? Cóż, no to chodzę na nią i nie licząc angielskiego z Billem, to moja ulubiona lekcja. Wczoraj wieczorem napisałem wypracowanie o Zabić drozda i dzisiaj rano oddałem je Billowi. Mamy je omówić jutro na przerwie lunchowej.

Rzecz jednak w tym, że na technikę chodzi też chłopak o imieniu „Wogóle”. Wcale nie żartuję. Ma na imię „Wogóle”. I jest prześmieszny. „Wogóle” dostał swoje imię po tym, jak inni dokuczali mu w gimnazjum. Teraz chyba chodzi do czwartej klasy. Dzieciaki zaczęły go przezywać Patty, choć tak naprawdę nazywa się Patrick. I „Wogóle” powiedział im:

– Dobra, albo mówicie mi Patrick, albo w ogóle.

No i inni zaczęli mówić mu „Wogóle”. I tak już zostało. Był wtedy nowy w szkole, bo jego tata ożenił się z kobietą z naszej okolicy. Chyba przestanę brać imię Wogóle w cudzysłów, bo to denerwujące i zaburza mój rytm. Mam nadzieję, że nie utrudni Ci to lektury. Jeśli zauważę, że coś jest niezrozumiałe, to postaram się to wyjaśnić.

Tak więc na technice Wogóle w bardzo zabawny sposób naśladował naszego nauczyciela, pana Callahana. Dorysował sobie nawet pokaźne bokobrody kredką olejną. Prześmieszne. Gdy pan Callahan zobaczył, jak Wogóle naśladuje go przy szlifierce taśmowej, tylko się zaśmiał, bo Wogóle nie robił tego w sposób złośliwy. To po prostu było naprawdę śmieszne. Szkoda, że Cię przy tym nie było, bo nie śmiałem się tak mocno, od kiedy wyjechał mój brat. Często opowiadał żarty o Polakach. Wiem, że to złe, ale po prostu pomijałem część o Polakach i słuchałem żartów. Prześmieszne.

A tak w ogóle, to moja siostra poprosiła z powrotem o kasetę Jesiennych liści. Ciągle jej teraz słucha.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

29 września 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

przez ostatnie dwa tygodnie nazbierało się dużo rzeczy, o których chcę ci opowiedzieć. Sporo dobrych, ale też i sporo niedobrych. I znowu, nie wiem, dlaczego tak się dzieje.

Przede wszystkim Bill dał mi czwórkę za wypracowanie z Zabić drozda, bo powiedział, że źle stawiam przecinki między zdaniami złożonymi. Próbuję teraz nad tym pracować. Powiedział też, że powinienem używać słów, których uczymy się na lekcjach, takich jak „korpulentny” i „inwektywa”. Użyłbym ich tutaj, ale nie uważam, żeby pasowały do tego typu rozmów.

Prawdę mówiąc, nie wiem, do jakich rozmów by pasowały. Nie mówię, że nie powinno się tych słów znać. Jak najbardziej powinno. Ale po prostu w życiu nie słyszałem, żeby ktoś użył słów „korpulentny” czy „inwektywa”. Włącznie z nauczycielami. Więc jaki jest sens w używaniu słów, których nikt nie zna albo których nie można swobodnie użyć? Po prostu tego nie rozumiem.

Podobne odczucia mam wobec gwiazd filmowych, których w ogóle nie da się oglądać. Niektóre z nich mają przynajmniej po milion dolarów na koncie, a jednak nadal robią te swoje filmy. Wysadzają złoczyńców w powietrze. Wrzeszczą na swoich detektywów. Udzielają wywiadów dla czasopism. Za każdym razem, gdy widzę pewną konkretną aktorkę na okładce czasopisma, jest mi jej okropnie żal, bo nikt jej ani trochę nie szanuje, a jednak nadal przeprowadzają z nią wywiady. I we wszystkich mowa dokładnie o tym samym.

Zaczynają się od tego, co dana gwiazda je w jakiejś restauracji: „Niespiesznie przeżuwając swoją sałatkę z kurczakiem, ________ opowiada nam o miłości”. I na wszystkich okładkach jest to samo: „________ rozprawia o sławie, miłości i swoim nowym, fenomenalnym filmie/TV show/albumie”.

Myślę, że udzielanie wywiadów jest dla gwiazd przyjemne, bo dzięki temu sprawiają wrażenie, że niczym się od nas nie różnią, ale prawdę mówiąc, coś czuję, że to tylko jedno wielkie kłamstwo. Problem w tym, że nie wiem, kto kłamie. I nie wiem, dlaczego te czasopisma tak dobrze się sprzedają. Ani nie wiem, dlaczego kobiety w gabinecie dentystycznym tak bardzo je lubią. W zeszłą sobotę byłem u dentysty i usłyszałem taką rozmowę:

– Widziałaś ten film? – mówi kobieta, wskazując na okładkę.

– Widziałam. Byłam na nim z Haroldem.

– I co sądzisz?

– Wspaniale zagrała.

– No, wspaniale.

– A, i mam taki nowy przepis.

– Niskotłuszczowy?

– Mhm.

– Masz jutro chwilę?

– Nie. Może byś poprosiła Mike’a, żeby wysłał to fa­ksem do Harolda?

– Okej.

Później te panie zaczęły rozmawiać o tej gwieździe filmowej, o której mówiłem wcześniej, i obie miały bardzo zdecydowane opinie:

– Moim zdaniem to skandaliczne.

– Czytałaś tamten wywiad w „Dobrej Pani Domu”?

– Ten sprzed paru miesięcy?

– Mhm.

– Skandaliczny.

– A czytałaś ten w „Cosmopolitanie”?

– Nie.

– Chryste, to praktycznie ten sam wywiad.

– Nie wiem, czemu ktoś się nią w ogóle interesuje.

To, że jedną z tych kobiet była moja mama, było dla mnie tym bardziej smutne, bo moja mama jest piękna. I ciągle jest na diecie. Czasami mój tata jej mówi, że jest piękna, ale ona go nie słyszy. Nawiasem mówiąc, tata jest bardzo dobrym mężem. Po prostu jest pragmatykiem.

Po wizycie u dentysty mama zawiozła mnie na cmentarz, gdzie pochowanych jest wielu jej krewnych. Tata nie lubi jeździć na cmentarze, bo przyprawia go to o dreszcze. Mnie to jednak wcale nie przeszkadza, bo leży tu moja ciocia Helen. Mama zawsze była tą ładniejszą, jak to mówią, a ciocia Helen zawsze była tą drugą. W niej fajne było to, że nigdy nie była na diecie. A ciocia Helen była „korpulentna”. Ej, udało mi się!

Gdy zajmowała się naszą trójką albo gdy już z nami mieszkała, a rodzice szli do swoich znajomych, żeby pić alkohol i grać w planszówki, ciocia Helen zawsze pozwalała nam siedzieć do późna i oglądać Saturday Night Live. Pamiętam, jak pewnego razu, gdy byłem bardzo mały, szedłem spać, a mój brat i siostra z ciocią Helen oglądali Statek miłości i Fantasy Island. Kiedy byłem młodszy, nigdy nie potrafiłem długo wytrzymać bez zasypiania, a szkoda, bo brat i siostra czasami rozmawiają o tych chwilach. Może to smutne, że teraz to tylko wspomnienia. A może to wcale nie jest smutne. I może po prostu chodzi o to, że kochaliśmy ciocię Helen, zwłaszcza ja, a to były sytuacje, w których dane nam było spędzać z nią czas.

Nie będę przywoływał wspomnień z oglądania telewizji, oprócz jednego, bo w sumie jesteśmy w temacie i myślę, że to coś, z czym każdy może się utożsamić choćby w niewielkim stopniu. A skoro Cię nie znam, pomyślałem, że może napisałbym o czymś, z czym będziesz mógł się utożsamić.

Całą rodziną oglądaliśmy ostatni odcinek M*A*S*H i nigdy tego nie zapomnę, mimo że byłem bardzo młody. Mama płakała. Siostra płakała. Brat powstrzymywał łzy resztkami sił, które miał w sobie. Tata zaś wyszedł podczas jednej z finałowych scen, żeby zrobić sobie kanapkę. Nie pamiętam zbyt wiele z samego odcinka, bo byłem za młody, ale tata wychodził zrobić kanapkę tylko podczas przerw reklamowych, a nawet wtedy zazwyczaj po prostu wysyłał mamę. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem, jak tata robi kanapkę i… płacze. Płakał nawet mocniej niż mama. I nie mogłem w to uwierzyć. Kiedy skończył robić tę kanapkę, odłożył składniki do lodówki i przestał płakać, i wytarł oczy, i zobaczył mnie.

Podszedł wtedy do mnie, poklepał po ramieniu i powiedział:

– To będzie nasz mały sekret, okej, mistrzu?

– Okej – odpowiedziałem.

I tata podniósł mnie ręką, którą nie trzymał kanapki, i zaniósł do pokoju, w którym był telewizor, i posadził mnie na swoim kolanie na resztę odcinka. Po ostatniej scenie podniósł mnie, wyłączył telewizor, po czym się odwrócił.

I tata stwierdził:

– To był wspaniały serial.

I mama powiedziała:

– Najlepszy.

I siostra zapytała:

– Jak długo go puszczali?

I brat odpowiedział:

– Dziewięć lat, kretynko.

I siostra zareagowała:

– Ty… Kretynie.

I tata powiedział:

– Przestańcie, w tej chwili.

I mama stwierdziła:

– Słuchajcie ojca.

I brat zamilkł.

I siostra zamilkła.

I lata później odkryłem, że mój brat się mylił.

Poszedłem do biblioteki, żeby sprawdzić tę liczbę, i dowiedziałem się, że odcinek, który obejrzeliśmy, był najliczniej oglądanym w historii telewizji, co moim zdaniem jest niesamowite, bo miałem wrażenie, jakbyśmy byli jedynymi, którzy go widzieli.

Wiesz… Wiele dzieciaków w szkole nienawidzi swoich rodziców. Niektóre z nich były bite. Inne trafiły między dwa niedobrane życia. Jeszcze inne były trofeami na pokaz, jak medal czy wstążka, którymi ich rodzice mogli chwalić się przed sąsiadami. A jeszcze inni po prostu chcieli pić w spokoju.

Ja z kolei – chociaż nie rozumiem moich rodziców i czasami jest mi ich obojga żal – nie potrafię nie kochać ich bardzo mocno. Mama jeździ na cmentarz, by odwiedzać ludzi, których bardzo kocha. Tata płakał podczas ostatniego odcinka M*A*S*H i powierzył mi swój sekret, i pozwolił siedzieć na swoim kolanie, i nazwał mnie „mistrzem”.

Tak w ogóle to mam tylko jedną dziurę w zębach, i chociaż mój dentysta szczerze mnie o to prosi, nie mogę się zmusić do nitkowania.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

6 października 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

jest mi bardzo wstyd. Przedwczoraj poszedłem na mecz futbolowy, w sumie nie wiem po co. Gdy byliśmy w gimnazjum, czasem chodziliśmy z Michaelem na mecze, chociaż żaden z nas nie był na tyle popularny, by to robić. Traktowaliśmy to jako sposób na spędzenie piątku, gdy nie chcieliśmy oglądać telewizji. Czasami spotykaliśmy się tam z Susan i wtedy trzymali się z Michaelem za ręce.

Tym razem jednak poszedłem sam, bo Michaela już nie ma, a Susan trzyma się teraz z innymi chłopakami, a Bridget nadal jest szalona, a mama Carla wysłała go do szkoły katolickiej, a Dave z grubymi okularami się wyprowadził. Siedziałem tak sobie i obserwowałem ludzi, patrząc, kto jest zakochany, a kto sobie tylko chilluje, i zobaczyłem tego chłopaka, o którym Ci mówiłem. Pamiętasz Wogóle? Siedział na trybunach i oprócz dorosłych był jedną z nielicznych osób, które naprawdę oglądały mecz. W sensie on naprawdę go oglądał. Wykrzykiwał różne rzeczy.

– Dawaj, Brad! – To imię naszego rozgrywającego.

Zazwyczaj jestem bardzo nieśmiały, ale Wogóle wydawał się typem gościa, do którego można tak po prostu podejść na meczu, nawet jeśli jest się trzy lata młodszym i niepopularnym.

– Ej, chodzisz ze mną na technikę! – Jest bardzo przyjazną osobą.

– Jestem Charlie – powiedziałem, wcale nieśmiało.

– A ja Patrick. A to jest Sam. – Wskazał na bardzo ładną dziewczynę obok siebie.

Pomachała do mnie.

– Hej, Charlie. – Sam ma bardzo ładny uśmiech.

Oboje powiedzieli, żebym się przysiadł, i oboje wyglądali, jakby mówili szczerze, więc się przysiadłem. Słuchałem, jak Wogóle krzyczy w kierunku boiska. I słuchałem, jak analizuje każde zagranie. I zrozumiałem, że jest kimś, kto bardzo dobrze zna się na futbolu. Właściwie to zna się na futbolu tak dobrze jak mój brat. Może teraz już powinienem nazywać Wogóle „Patrickiem”. W końcu tak się przedstawił i tak zwraca się do niego Sam.

W ogóle Sam ma brązowe włosy i bardzo, bardzo ładne zielone oczy. Nie takie zielone, które natychmiast przyciągają wzrok. Powiedziałbym Ci o tym wcześniej, ale w świetle stadionowych reflektorów wszystko wygląda trochę jakby na wyblakłe. Przyjrzałem jej się lepiej dopiero później, gdy pojechaliśmy do Big Boya i Sam z Patrickiem zaczęli palić jednego papierosa za drugim. Kiedy byliśmy w Big Boyu, fajne było to, że Patrick i Sam nie rzucali tylko inside joke’ami, których nie rozumiałem. Nic z tych rzeczy. Zadawali mi pytania:

– Ile masz lat, Charlie?

– Piętnaście.

– Kim chcesz być, kiedy dorośniesz?

– Nie wiem jeszcze.

– Jaki jest twój ulubiony zespół?

– Chyba The Smiths, bo uwielbiam Asleep, ich piosenkę, ale w sumie nie jestem pewien, bo nie znam za dobrze innych ich piosenek.

– Twój ulubiony film?

– Nie wiem. Dla mnie wszystkie są takie same.

– A ulubiona książka?

– Po tej stronie raju Francisa Scotta Fitzgeralda.

– Dlaczego?

– Bo to ostatnia, którą przeczytałem.

To ich rozbawiło, bo wiedzieli, że mówię szczerze, a nie na pokaz. Potem powiedzieli mi o tym, co oni lubią najbardziej, i siedzieliśmy w ciszy. Ja zjadłem ciasto dyniowe, bo pani kelnerka powiedziała, że właśnie jest na nie sezon, a Patrick i Sam wypalili jeszcze więcej papierosów.

Patrzyłem na nich i wyglądali razem na naprawdę szczęśliwych. Szczęśliwych w dobry sposób. I pomyślałem, że Sam jest bardzo ładna i miła, była też pierwszą dziewczyną, którą zapragnąłem zaprosić na randkę, po tym, jak już zrobię prawko – wcale mi nie przeszkadzało, że ma chłopaka, zwłaszcza takiego supergościa, jakim jest Patrick.

– Jak długo ze sobą chodzicie? – zapytałem.

Wtedy zaczęli się śmiać. Bardzo mocno śmiać.

– Co w tym takiego śmiesznego? – powiedziałem.

– Jesteśmy rodzeństwem – odpowiedział Patrick przez śmiech.

– Ale wcale nie jesteście do siebie podobni – stwierdziłem.

Wtedy Sam wyjaśniła, że tak naprawdę są przyrodnim rodzeństwem, odkąd tata Patricka ożenił się z jej mamą. Niezwykle mnie to ucieszyło, bo bardzo bym chciał kiedyś zaprosić Sam na randkę. Naprawdę. Jest taka miła.

Jest mi jednak wstyd, bo tamtej nocy miałem dziwny sen. Byłem z Sam. I oboje byliśmy nadzy. I jej nogi były rozłożone po obu stronach kanapy. I wtedy się obudziłem. I nigdy w życiu nie czułem się tak dobrze. Ale też czułem się źle, bo zobaczyłem ją nagą bez jej pozwolenia. Chyba powinienem powiedzieć o tym Sam i naprawdę mam nadzieję, że nie przeszkodzi nam to w wyrobieniu sobie kiedyś własnych inside joke’ów. Byłoby naprawdę fajnie znowu mieć przyjaciela czy przyjaciółkę. Wolałbym to nawet bardziej niż randkę.

Ściskam

Charlie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

14 października 1991

 

 

 

Drogi Przyjacielu,

 

wiesz, czym jest masturbacja? Myślę, że pewnie wiesz, bo jesteś ode mnie starszy. Ale i tak Ci powiem. Na wszelki wypadek. Masturbacja jest wtedy, gdy pocierasz swoje genitalia, aż będziesz miał orgazm. Wow!

Pomyślałem, że tak jak w filmach i telewizyjnych show mówią o przerwie na kawę, tak samo powinna być też przerwa na masturbację. Tyle że z drugiej strony chyba obniżyłoby to produktywność.

Tylko się wygłupiam. Wcale tak nie myślę. Po prostu chciałem Cię rozśmieszyć. Ale to „wow” było na serio.