Ocalony. Lectio divina z Zacheuszem - ks. Krzysztof Wons SDS - ebook

Ocalony. Lectio divina z Zacheuszem ebook

ks. Krzysztof Wons SDS

4,0

Opis

Tyle jest jeszcze dookoła nas poszukujących Zacheuszów, którzy „oblepieni” osądzającymi spojrzeniami, obciążeni szemraniami, mają ochotę wdrapać się na drzewo i czekać, aż spotka ich to samo szczęście, co celnika z Jerycha. Biblia jest jak sykomora – drzewo Bożej łaski. Czeka, aż się na nie wdrapiemy i spotkamy ze spojrzeniem Boga, który codziennie przechodzi przez nasze miasto, aby przemówić do naszego serca. Ocalony Zacheusz to nasz bliźniak. Warto się z nim zapoznać z bliska. Otwórzmy Biblię na dziewiętnastym rozdziale Ewangelii Łukasza, aby raz jeszcze przeżyć spotkanie Zacheusza z Jezusem i rozpoznać siebie w ocalonym celniku. Warto otwierać Biblię, bo w niej uczymy się patrzeć na siebie oczami Boga. ze Wstępu

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 101

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ks. Krzysztof Wons SDS

Ocalony

Lectio divina z Zacheuszem(Łk 19, 1-10)

Wydawnictwo SALWATOR Kraków

Wszystkim Zacheuszom,którzy spotkali Boga,i tym, którzy wciąż Go wyglądajądedykuję

Gdy dzisiaj szedłem o zachodzie słońca lipową aleją – przed udaniem się na przechadzkę przeczytałem opowiadanie o Zacheuszu – zdawało mi się, że wszystkie drzewa czekają na swoich celników, którzy wkrótce zaczną się na nie pospiesznie wspinać, aby ujrzeć Boga, idącego środkiem drogi wśród niezliczonej rzeszy. Ale w alei nie było żywej duszy, żaden Zacheusz nie siedział na drzewie i tylko Bóg przybity do przydrożnego krzyża, z głową zwróconą ku niebu, bezradnie patrzał na wierzchołki nieruchomych, zamyślonych i pustych drzew.

Roman Brandstaetter

Od Autora

Kiedy otwieram Ewangelię św. Łukasza na dziewiętnastym rozdziale, widzę przed sobą wytłuszczoną palcami stronicę, zapisaną dobrze znanymi mi słowami i wersetami. A jednak to nie te same słowa ani nie te same wersety; to nie ta sama, znana mi stronica. Ilekroć ją czytam, tylekroć znajduję w niej zawsze świeże, pulsujące życiem słowo. Starożytni Ojcowie powtarzali, że Biblia oddycha, a Boży Duch zapewnia jej wieczną młodość (św. Ireneusz). Kiedy więc otwieram Biblię na najczęściej odwiedzanej stronicy, zawsze spotykam słowa nowe, żyjące; tylko litery pozostają stare. Gdy zaczynam ją czytać, natychmiast pojawia się w mojej głowie myśl: „O! Tutaj już byłem”. Znowu jestem w Jerychu, spotykam Zacheusza, widzę, jak wspina się na drzewo i wygląda Jezusa. Tyle razy już o tym czytałem. Muszę uważać, aby nie zwiodło mnie czysto ludzkie myślenie. Nie mogę zapominać, że w Biblii znajduję słowo zawsze skuteczne (energes), energiczne (Hbr 4, 12), przynoszące rzeczywisty efekt (ergon). W odróżnieniu od ludzkich książek, nie ma tu ani jednego słowa, które byłoby „bezużyteczne” (argon) (Mt 12, 36), puste, które by czegoś nie tworzyło czy nie budowało. Nawet gdybym czytał tę samą natchnioną stronicę tysiące razy, jej słowa, które mają moc sprawczą, za każdym razem są niepowtarzalne.

Biblijne wersety są jak skała kryjąca w sobie żywą wodę – to Boże słowo tryskające życiem. Uważnie je czytam, dociekam umysłem, jakbym drążył w kamiennych literach, aż w końcu docieram do słowa, które jest jak pulsujące serce otwartej stronicy Ewangelii. Jakbym słyszał bicie serca Boga. Święty Grzegorz zapala mnie: „Poznawaj serce Boga w słowach Boga”. I nagle, w jednym krótkim słowie, słyszę wiele innych wersetów z Ewangelii św. Łukasza. Choć tyle razy czytałem to słowo, nie słyszałem go tak wyraźnie. „Dziś…”. Jezus powtarza je dwa razy: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19, 5); „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu…” (Łk 19, 9). Powtórzył je, żebym go nie przeoczył. Jakby podawał mi klucz do zrozumienia tego, co się wydarzyło w Jerychu i co wydarza się dzisiaj, kiedy ponownie czytam tę stronicę. Słowo Boże jest zawsze dzisiejsze. To fascynujące. Biorę więc do ręki słowo klucz – „dziś”, aby wejść do wnętrza tekstu, bo w nim ukryte jest słowo dla mnie i o mnie – słowo na dzisiaj.

Jedno słowo („dziś”) wprowadza mnie w medytację. W mojej pamięci spontanicznie pojawiają się inne stronice i wersety z Ewangelii św. Łukasza. Niecierpliwie szukam tego słowa w konkordancji… i co widzę? Nie do wiary. Tak wiele ksiąg biblijnych je przywołuje. Jedno słowo, a jakbym słyszał wielką symfonię. „Głębia przyzywa głębię…”, mówi Psalmista (Ps 42, 8). Jak trafnie ujął to pewien mnich: „Podjąć lectio divina, to jak pójść na koncert”. Najpierw był czas uważnego czytania tekstu i zbierania słów, które cudownie się ze sobą łączą, a potem czas słuchania symfonii skomponowanej przez natchnione słowa. Słyszę w niej wiodącą melodię; z głębin wersetów rozsianych po całej Ewangelii niczym z oceanu wydobywa się jedno słowo jak głos wielu wód (Ap 1, 15). Słowo „dziś” brzmi jak najważniejsza nuta w partyturze Ducha Świętego. To On przygotował tę niezwykłą symfonię. Oto kilka wersetów Łukaszowej symfonii: „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan…” (2, 11); „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (4, 21); „Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro…” (13, 32); „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (23, 43).

Długo można by słuchać dźwięku wydobywającego się z jednego słowa, które znajdujemy u Łukasza, a także u Proroków, Psalmistów, Mędrców i Apostołów. To zachwycające. Pozostańmy jednak przy Łukaszu. U niego słowo „dziś” brzmi jak obietnica i pocieszenie: ogłasza pasterzom narodziny Zbawiciela, ocalenie skorumpowanego celnika, przynosi pokój nękanym przez złe duchy, daje uzdrowienie chorym, obiecuje raj konającemu skazańcowi. To, co spotkało Zacheusza, pasterzy, ludzi nękanych przez demony, łotra, może spotkać także i mnie – właśnie dziś. Jezus przechodzi przez moje miasto, patrzy na mnie i mówi: „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu, chcę, aby dziś zbawienie stało się udziałem twego domu. Także ciebie mogę ocalić. Dziś!”. Aby tak się stało, muszę wyjść ze swojego ciasnego świata, pobiec naprzód, wzbić się ponad własne myśli, zrezygnować z przywiązania do tego, co stare, i wyglądać Jezusa. Zacheusz uczy mnie czekać, trwać w miejscu, aż doświadczę miłującego spojrzenia Jezusa i usłyszę, jak do mnie mówi.

Kiedy czytam Biblię, spotykam Boga, który uczy mnie czytać moje życie. Jego Słowo widzi nie tylko moją wewnętrzną biedę, ale także dobro i najgłębsze potrzeby. Tłum widział w Zacheuszu jedynie grzesznika. Jezus zobaczył w nim znacznie więcej: przede wszystkim jego gotowość do nawrócenia, zdolność do dzielenia się z drugimi. Za takim spojrzeniem Jezusa każdy pójdzie bez wahania. Takie spojrzenie porywa: „Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany” (Łk 19, 6).

Porusza nas serdeczna rozmowa, jaką Jezus odbył z Zacheuszem w jego domu. Urzędnik celny uczy żywych spotkań z Bogiem. Nie rozmawia z Jezusem o pogodzie, ale mówi Mu o tym, co dzieje się w jego życiu. Zszedł z sykomory i przyjął Go tam, gdzie czuł się najbardziej zadomowiony, w miejscu, gdzie gromadził swoje skarby. Mówił o tym, do czego było przywiązane serce. Przyjął Jezusa tam, gdzie mieszkał, gdzie nikt go nie odwiedzał. „A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę»” (Łk 19, 7). Szemrania, które słyszy Zacheusz, przywołują niedobre skojarzenia: oskarżenia, grzechy, które nękają jego serce poczuciem niegodności i kuszą do odrzucenia siebie, do odmówienia sobie prawa do spotkania z Jezusem. Zacheusz nie uległ tej pokusie. Szemrania nie ­sparaliżowały go, dlatego przyjął Jezusa pełen radości.

Z zażyłego spotkania z Jezusem rodzi się najpiękniejsza modlitwa życia. Zacheusz nigdy nie modlił się tak szczerze, wielkodusznie i hojnie: „Stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie»” (Łk 19, 8). Nie ma głębszej modlitwy od tej, która rodzi się pod wpływem słowa przyjętego sercem. Łukasz napisał, że Zacheusz stojąc „prosto na nogach”, „powstał wskrzeszony”. Jeśli pozwolimy słowu Boga wejść do naszego serca, sprawi, że zmartwychwstaniemy jak Zacheusz. „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Celnik woła: „Kyrie!”. Uznaje w Jezusie Pana. Pozwala Mu wejść do swojego serca i w nim panować. Jego modlitwa jest konkretna, ponieważ prowadzi do odważnych decyzji. Jezus zmienia życie Zacheusza.

Zacheusza przemieniło spojrzenie i słowo Jezusa. Jeszcze przed chwilą wchodził do swojego domu przytłoczony grzechem i poniżony przez szemrzący tłum. Teraz ma nowe oczy, uszy, zmysły, myśli, pragnienia i nową wolność. Urzędnik, który nie widział życia poza pieniądzem, staje się nowym człowiekiem. Patrząc na nowo narodzonego Zacheusza, można zrozumieć, czym jest kontemplacja. Zacheusz nie rezygnuje ze starego świata, nie zmienia zawodu ani miejsca zamieszkania. Zmienia jednak swoje życie i spojrzenie na rzeczywistość. Widzi siebie, świat i ludzi oczami Boga. Na tym właśnie polega kontemplacja. Człowiek kontemplacji mocno stąpa po ziemi, to realista. Słowo Jezusa, któremu Zacheusz pozwolił się zadomowić, jest fundamentem wszystkiego. Celnik przyjmuje Jego spojrzenie i Jego wizję rzeczywistości.

Nie ludzkie opinie, pieniądze ani nie stanowiska, ale słowo Boże staje się najważniejszym kryterium. Zacheusz popatrzył na swoje życie oczami Jezusa, w świetle Jego słowa. Jezus potwierdził to jego spojrzenie: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama” (Łk 19, 9). Wyrodny syn Abrahama uchwycił się spojrzenia Jezusa i Jego słowa i przyjął Go w swoim domu. Stał się dzieckiem odnalezionym i zbawionym. Zacheusz to zagubiony człowiek, którego ocaliło Boże Miłosierdzie: „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19, 10).

Dokoła nas też błąka się wielu poszukujących Zacheuszów. Obciążeni osądzającymi spojrzeniami i szemraniami, pragną wdrapać się na drzewo i czekać z nadzieją, że spotka ich to samo szczęście, które stało się udziałem biblijnego celnika. Biblia jest jak sykomora, drzewo Bożej łaski. Czeka, aż się na nie wdrapiemy i doświadczymy Bożego spojrzenia. On codziennie przechodzi przez nasze miasto i przemawia do naszego serca. Ocalony Zacheusz jest naszym bratem. Warto się z nim zaprzyjaźnić. Otwórzmy więc Biblię na dziewiętnastym rozdziale Ewangelii św. Łukasza, aby raz jeszcze przeżyć spotkanie Zacheusza z Jezusem i rozpoznać siebie w ocalonym celniku. Warto otwierać Biblię, bo dzięki niej uczymy się patrzeć na siebie oczami Boga.

Ewangelia wg św. Łukasza 19, 1-10

1Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto.2A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».

Pewien człowiek… Zacheusz.

Rozdział I

„Bliźniak” ślepca spod Jerycha

Spotkanie w drodze do Jerozolimy

O spotkaniu Zacheusza z Jezusem dowiadujemy się z przekazu św. Łukasza (19, 1-10). Fragment ten jest perłą dziewiętnastego rozdziału Ewangelii, mówiącego o Bożym miłosierdziu, a jednocześ­nie syntezą Ewangelii Łukasza1. Spotkanie to ma ważny i szeroki kontekst. Jezus jest w drodze do Jerozolimy. Łukasz wielokrotnie o tym przypomina, począwszy od dziewiątego rozdziału. Jest to moment przełomowy dla całej Ewangelii. Abyśmy go dobrze zapamiętali, Ewangelista użył zwrotu, który mocno oddziałuje na wyobraźnię. Jest on trudny do przetłumaczenia: „Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy” (Łk 9, 51). Polski przekład Biblii nie oddaje dramaturgii, jaka towarzyszy postanowieniu Jezusa. Łukasz zwraca uwagę na zmieniające się oblicze Jezusa w chwili, gdy decyduje się udać do Świętego Miasta. Kardynał Carlo Maria Martini przetłumaczył ten werset następująco: Jezus „Uczynił twardym swoje oblicze (prosopon esterisen), żeby wyruszyć do Jerozolimy”2. Ewangelista przywołuje tu obraz charakterystyczny dla człowieka Wschodu. Pokazuje zmianę oblicza Jezusa; staje się ono twarde. Wyraz twarzy mówi nam, że podejmuje On decyzję odważną, heroiczną i bolesną3.

Decyzja Jezusa jest ostateczna i nieodwołalna. Czego dotyczy? Dosłownie tłumacząc: Jezus zgadza się, aby Go „wziąć z tego świata do góry”. U św. Łukasza zwrot ten oznacza całą drogę, jaką Jezus ma do przebycia. Prowadzi ona przez cierpienie, śmierć i pogrzeb do zmartwychwstania, a później wniebowstąpienia. Jezus często powtarza, że „musi” (dei) przejść tę drogę, a to oznacza, że jest ona wpisana w Boży plan ocalenia człowieka, odrzuconego i sponiewieranego przez grzech i spojrzenie innych, wyprowadzenia go z dołu zniewolenia ku bezkresnym horyzontom nowego życia.

Droga Jezusa do Jerozolimy ma trzy etapy. Pierwszy rozpoczyna się wraz z odrzuceniem Jezusa przez Samarytan (9, 51 nn.), drugi ma związek z konfliktem z Żydami (13, 22 nn.), a trzeci bierze początek w spotkaniu z uzdrowionym z trądu Samarytaninem – jedynym wdzięcznym spośród dziesięciu, których Jezus uleczył (17, 11 nn.). Spotkanie z Zacheuszem kończy trzeci etap. Na tym odcinku drogi Jezusa pojawiają się różni ludzie: trędowaci, faryzeusz, dzieci, niewidomy żebrak i wreszcie Zacheusz. Spotkanie Jezusa z celnikiem ma szczególne znaczenie, jest punktem kulminacyjnym wcześniejszych spotkań. Po spotkaniu ze zwierzchnikiem celników Jezus opowiada przypowieść o minach (19, 11-28) zawierającą aluzję do historii Zacheusza, a zaraz potem wyrusza w drogę do Jerozolimy; zakończy się ona uroczystym wjazdem do Świętego Miasta. Wszystkie te spotkania wydają się mieć pewien związek z historią Zacheusza. Sporo o nim mówią i zapowiadają jego spotkanie z Jezusem. Najbliższy Zacheuszowi wydaje się niewidomy żebrak spod Jerycha. Jest on niczym ewangeliczny brat bliźniak Zacheusza. Ich historie pod pewnym względem są do siebie bardzo podobne. Spotkanie Jezusa z niewidomym, którego wyrzucono za bramy wielkiego miasta, jest ważnym preludium do spotkania z Zacheuszem. Stanowi wprowadzenie do opowiadania o Bożym miłosierdziu, którego doświadczył urzędnik znienawidzony przez mieszkańców Jerycha.

Łukasz rozpoczyna opowiadanie słowami: „Potem wszedł [Jezus] do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty” (w. 1-2). Od samego początku Ewangelista stara się zwrócić naszą uwagę na Zacheusza. Wprawdzie widzimy najpierw Jezusa, który wchodzi do Jerycha i przechodzi przez miasto, jednak zaraz potem mamy zbliżenie na urzędnika piastującego znaczącą funkcję w mieście. Wydaje się, że Jezus i Zacheusz pochodzą z dwóch różnych światów, jednak ich drogi za chwilę się skrzyżują. Czy przypadkowo? Z tekstu wynika, że Jezus wszedł do Jerycha, szukając Zacheusza. Jakby przyszedł do miasta tylko dla niego, wręcz do niego.

Łukasz chce, abyśmy się spotkali z Zacheuszem, zanim on spotka się z Jezusem. Podejdźmy więc z empatią do miejskiego urzędnika, by pobyć z nim z bliska i lepiej go poznać. To ważne dla nas samych, ponieważ każda historia biblijna dużo mówi także o naszej osobistej historii. Spróbujmy zbliżyć się do niego bez uprzedzeń, bez z góry wypełnionych formularzy z opinią na jego temat, „wolni od karykaturalnych naleciałości, jakie przypisują mu niektórzy komentatorzy”4. Kim był Zacheusz, którego szuka w mieście Jezus? Zacheusz to nie postać literacka, ale historyczna. Niektórzy egzegeci twierdzą, że Ewangelista dlatego opisał jego historię nawrócenia, ponieważ kojarzyła mu się z inną historią – jednego z braci ze wspólnoty. Postanowił więc opowiedzieć historię Zacheusza temuż bratu i swojej wspólnocie5. To jedna z hipotez.

Zacheusz, czyli „czysty”

Chociaż Łukasz nie podaje życiorysu Zacheusza, możemy się o nim sporo dowiedzieć. Znamy przede wszystkim jego imię. W starożytnej kulturze, w której zakorzeniony był Izrael, imię nie stanowiło jedynie określenia konwencjonalnego, bez znaczenia. Nadawane przy narodzinach, wyrażało przyszłą misję nowo narodzonego, jego przeznaczenie. Mogło też nawiązywać do okoliczności przyjścia na świat albo do nadziei, jakie rodzice wiązali ze swoim dzieckiem. W kulturze hebrajskiej imię wiele mówi także o samej osobie: kim ma się stać, kim powinna być. W imię wypisana jest tożsamość osoby. Zacheusz pochodzi od hebrajskiego Zakkai, będącego zdrobnieniem od Zekarja (gr. Zacharios, łac. Zaccheus), co się tłumaczy „czysty”, „sprawiedliwy”, a nawet „niewinny”. Oto prawdziwa „ironia sytuacji” – napisze Dawid Stern – komentując imię Zacheusza. Chciałoby się zapytać, jak można nazywać „czystym”, „sprawiedliwym” czy „niewinnym” zwierzchnika celników, o którym wszyscy wiedzieli, że jest zakałą miasta, człowiekiem niesprawiedliwym, nieczystym moralnie. Powszechnie uważano go przecież za społecznego krzywdziciela. Tymczasem Jezus wypatrzył Zacheusza w tłumie i zawołał do niego. Nie pomylił jego imienia. Wręcz przeciwnie, wypowiedział je z taką serdecznością, że Zacheusz omal nie spadł z drzewa. Siedział na nim wysoko jak na piedestale. Prędko zszedł z sykomory i wprowadził Mistrza do swego domu. Jezus wszedł do miejsca, w którym Zacheusz prowadził grzeszne życie, i go przemienił. Przywrócił jego imieniu godność i prawdziwe znaczenie. Dom Zacheusza stał się odtąd domem człowieka czystego i sprawiedliwego.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Chciał koniecznie zobaczyć Jezusa…

Rozdział II

Mały człowiek o wielkich pragnieniach

Mały Zacheusz

Dostępne w wersji pełnej

Muszę się zatrzymać w twoim domu.

Rozdział III

Jezus w domu społecznego krzywdziciela

Dostępne w wersji pełnej

A wszyscy szemrali…

Rozdział IV

„Religijni” bez miłosierdzia

Szemranie przed domem grzesznika

Dostępne w wersji pełnej

Zacheusz stanął…

Rozdział V

Pascha w domu grzesznika

Spotkanie w domu

Dostępne w wersji pełnej

I on jest synem…

Rozdział VI

Nowe spojrzenie i nowe życie

Szczytowy moment wydarzenia

Dostępne w wersji pełnej

Wprowadzenie do modlitwy Słowem

Lectio divina z Zacheuszem (Łk 19, 1-10)

Dostępne w wersji pełnej

Przypisy

1 W opisanym spotkaniu Jezusa z Zacheuszem odnajdujemy najważniejsze „dźwięki ewangelicznej symfonii” o Bożym miłosierdziu, jaką pod natchnieniem Ducha skomponował Łukasz. Znajdujemy w nim słowo-refren „dziś”: najpierw to z dnia narodzenia Zbawiciela (2, 11), potem „dziś” z przemowy Jezusa w synagodze w Nazarecie (4, 21) i „dziś”, które ogłosił łotrowi na krzyżu (23, 43). Odnajdujemy też słowo „zbawienie” z kantyku Symeona (2, 29-30), z przepowiadania Jana Chrzciciela (3, 6). Zwrot „to, co zginęło” przywołuje dominujący temat rozdziału piętnastego (15, 4.6.8.9.24.32). W spotkaniu z Zacheuszem rozpoznajemy także szczególną wrażliwość Jezusa na „małych” (7, 28; 9, 48; 12, 32; 17, 2), „grzeszników” (5, 8; 7, 34.37.39; 15, 1.2.7.10) i „celników” (3, 12; 5, 27.29.30; 7, 29.34; 15, 1; 18, 10.11.13). Wydarzenie z Jerycha przywołuje także „przyjście”, będące całkowicie Bożą inicjatywą (13, 35; 14, 1; 17, 20; 18, 18). „Pośpiech” Zacheusza przypomina pośpiech Maryi udającej się do Elżbiety (1, 39) i pośpiech pasterzy (2, 16). Przyjęcie, jakie celnik przygotował Jezusowi, przywołuje na myśl gościnę w domu Marty i jej siostry Marii (10, 38). Przemiana Zacheusza ze skąpca w darczyńcę odwołuje się do rozdziału dwunastego i szesnastego. Czasownik „pozostawać” przywołuje pozostawanie Maryi u Elżbiety (1, 56) i zapowiada wydarzenie w Emaus (24, 29). „Radość”, którą przeżywa także Zacheusz, jest ulubionym tematem Łukasza (1, 14.28; 6, 23; 10, 20; 13, 17; 15, 5.9.32; 19, 37). Spotkanie Jezusa z Zacheuszem staje się w Ewangelii Łukasza punktem kulminacyjnym zwiastującym ocalenie – zbawienie; objawia się w sposób tak żywy, że wszyscy, którzy widzą, co się wydarzyło w domu celnika, są przekonani, że droga Jezusa do Jerozolimy będzie Jego ostatecznym triumfem i że królestwo Boże już teraz uobecnia się w sposób wyrazisty i konkretny.Por. J. Rademakers, P. Bossuyt,

2 Inne możliwe tłumaczenie: „oblicze utwierdził”, „umocnił swe oblicze”.

3 W tradycji starotestamentalnej „uczynienie oblicza twardym” było charakterystyczne dla zachowań proroków. Zob. 2 Krl 17, 11; Ez 6, 2; 13, 17; 15, 7; Jr 3, 12, 21, 10.

4 A. Pronzato, Niewygodne Ewangelie, Wydawnictwo „W drodze”, Poznań 1990, s. 132.

5 Por. I. Gargano, Lectio divina do Ewangelii św. Łukasza (2), Wydawnictwo Księży Sercanów, Kraków 2001, s. 143-144.

RedakcjaZofia Smęda

KorektaAnna Śledzikowska

Projekt okładkiArtur Falkowski

Redakcja techniczna i przygotowanie do dru­kuAnna Olek

Opracowanie i przygotowanie plikuWydawnictwo Salwator

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał

© 2014 Wydawnictwo SALWATOR© 2018 eBook Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-624-3

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260-60-80, e-mail: [email protected]