Koczownik Boga. Abraham - ks. Krzysztof Wons SDS - ebook

Koczownik Boga. Abraham ebook

ks. Krzysztof Wons SDS

5,0

Opis

Historia Abrahama, koczownika Boga, to konkretny ludzki żywot, w którym wypełnia się głębokie doświadczenie Boga, żywot domagający się kontynuacji.
 
Zbliżmy się do serca i duszy Abrahama - koczownika Boga, by poznać z bliska naszego ojca w wierze. Mamy w sobie coś z jego natury. Należymy do tego samego szczepu wierzących, co nasz duchowy protoplasta. Będziemy uczyli się od niego „koczowania” w wierze. Abraham to konkretny ludzki żywot domagający się kontynuacji.  Zdecydujmy się na wspólne „koczowanie” z Abrahamem po wersetach Biblii - śladach Boga.
 
Czytając te rozważania, szybko się przekonamy, że przeżywamy walki i kryzysy, i choć nie w takiej samej mierze, co on, to jednak są one bliźniaczo podobne do jego zmagań. Przez swoje doświadczenie Abram pomaga nam rodzić się na nowo do wiary w Boga obietnicy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 190

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Biblia nie jest końcem, lecz początkiem; precedensem, niezwykłą opowieścią. Jej umiejscowienie w konkretnej sytuacji historycznej nie pozbawia jej wiecznotrwałego charakteru. Nie ma w niej komunałów ani prawd tylko dla wtajemniczonych. To nie jest epos o życiu herosów, lecz historia każdego człowieka pod każdą szerokością geograficzną i w każdej epoce (…). Wskazuje drogę narodom i każdemu człowiekowi z osobna. (Abraham Joshua Heschel)Darczyńcom Domu Słowa w Krakowie dedykuję

Na wstępie

Od pierwszych stronic Biblii aż roi się od koczowników, niespokojnych wędrowców. Nie mają stałego miejsca, nieustannie się przemieszczają. Ciągle w drodze, ciągle poszukują. „Cóż, jak to koczownicy” – chciałoby się powiedzieć; migranci, nomadzi, ludzie koczujący albo z ­powodu pogody, albo w poszukiwaniu żywności i wody, albo w poszukiwaniu pastwisk do wypasania zwierząt, albo dla handlu, albo z przyczyn kulturowych, religijnych i jeszcze wielu innych.

Lecz na początku tak nie było. Pierwszych ludzi, Adama i Ewę, spotykamy zadomowionych w ogrodzie Eden. Prowadzą osiadły, rajski tryb życia. Po prostu są. Są i chłoną rajskość życia zgotowanego przez Boga. Żyją, aby przebywać ze Stwórcą i ze sobą. Syci życia, syci wszystkiego, co Bóg stworzył, nade wszystko syci obecności samego Boga i wzajemnej miłości. Zadomowieni w Bogu. Cali zwróceni ku Niemu i ku sobie nawzajem.

Nie muszą poszukiwać ziemi urodzajnej, nie muszą się przemieszczać przeganiani przez nieprzyjazny klimat, przez nieprzewidywalność losu. Nie muszą szukać Boga, pytać o Niego, wyglądać Go. On sam do nich przychodzi, pyta o nich. Słyszą Jego kroki w ogrodzie, czują Jego obecność, gdy przechadza się w porze powiewu wiatru (por. Rdz 3, 8nn). Wszystko jest im codziennie darowane, w obfitości.

To jednak się zmieniło, odkąd ich serca zajęła pycha, gdyż w swym dostatku ulegli pokusie i uwierzyli, że mogą być jak Bóg (por. Rdz 3, 5), że sami dla siebie mogą być rajem, niezależni od Niego. Sami dla siebie ziemią i bogiem. W jednej chwili, z własnego wyboru, znaleźli się poza Bogiem, poza źródłem życia, poza rajem. Stali się wygnańcami, a ich życie zamieniło się w tułaczkę. „Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia” (Rdz 3, 24). Postawił przed ogrodem cherubów, aby człowiek przestał uważać siebie za boga, za dawcę i właś­ciciela ogrodu życia, aby nauczył się otrzymywać życie codziennie od Niego.

Wygnani z raju – nie przez Boga, ale przez siebie samych – zamienili się w obolałych tułaczy, w koczowników poszukujących źródła życia – Boga samego, którego wcześniej odrzucili, gdyż samych siebie ubóstwili. Bóg ich nie odrzucił. Obiecał im nowe niebo i nową ziemię. Odtąd tułanie się po świecie, koczowanie, zamieniło się w codzienną drogę wiary w Boga obietnicy. Człowiek zapatrzony w horyzont nowej nadziei, idąc przed siebie i płacząc z tęsknoty za Bogiem, nawet nie zauważał, że Bóg dzieli z nim los tułacza. Idzie za nim i zbiera jego łzy do swego bukłaka; zapisuje z czułością w swojej księdze (por. Ps 56, 9).

Za każdym razem, gdy na horyzoncie dziejów pojawia się człowiek, który potrafi powierzyć się radykalnie Bogu obietnicy, wygnanie i tułaczka zamieniają się w smakowanie życia na nowo. To smakowanie jest jak przedsmak wiecznej komunii z Bogiem. Smakowanie wieczności już tu, na ziemi, ale jeszcze nie w pełni. Tak było z Ablem, Henochem, Noem i Abrahamem. Bóg okazuje się w konkretnych ludzkich historiach niezmiennie wiarygodny, wierny w spełnianiu obietnic. Jest zawsze Przyjacielem, Stwórcą tęskniącym za człowiekiem, Dawcą i Miłośnikiem życia; Bogiem, który błogosławi, a nie złorzeczy.

Kiedy jednak człowiek wpada w stare, złe nawyki i zaczyna na nowo przywłaszczać sobie życie, usiłuje czynić siebie bogiem w miejsce jedynego Boga, wtedy na powrót, z własnego wyboru, staje się wygnańcem, tułaczem, koczownikiem w poszukiwaniu życiodajnej ziemi. Gdy Bóg przestaje być dla człowieka jedyną „ziemią”, a człowiek chce się stać „ziemią” dla siebie samego, oddzielony od Boga zasiekami swojej pychy, w tym samym momencie spostrzega, że jest bez „ziemi” i że zgotował sobie los wygnańca. Zamiast radować się z przebywania na ziemi i czynić ją sobie poddaną, staje się żałosnym koczownikiem.

Jednak w Biblii koczownik koczownikowi nierówny. Za każdym z koczowników skrywa się odmienna historia. Jedni są – jak nasi prarodzice Adam i Ewa – pierwotnie szczęśliwi, z własnego wyboru wydziedziczają siebie z Edenu i zamieniają się w wygnańców. Wygnani przez samych siebie z ziemi, która była rajem, zamienili swoje życie w tułaczkę. Zaopatrzeni przez Boga w odzienie ze skór, stali się tułaczami w poszukiwaniu nowej ziemi (por. Rdz 3, 23). Inni są jak bogobojny i hojny pasterz Abel – poszukujący pastwisk dla swego stada – który pada ofiarą zazdrosnego brata. Ziemia stworzona przez Boga, by dawać życie, nasączyła się krwią Abla i stała się jego grobem (por. Rdz 4, 2nn). Jeszcze inni są jak Kain, bratobójca, zbieg i tułacz z krwią Abla na rękach, całe życie ukrywający się przed Bogiem i ludźmi (por. Rdz 4, 12-14). Kolejni przypominają pasterza Henocha, który żył w przyjaźni z Bogiem, nagle znikł, bo Bóg go zabrał, zaspokajając jego tęsknotę za niebem (por. Rdz 5, 24). Jeszcze inni są jak Noe, który „chodził z Bogiem” (por. Rdz 6, 9), ocalony przez Najwyższego, przez kilkaset dni dryfował w arce po powierzchni wód, które podniosły się ponad góry (por. Rdz 7, 18nn). Albo jak mniej nam znany Nimrod, prawnuk Noego, pierwszy mocarz świata, najsławniejszy myśliwy na ziemi, który wędrował i budował wielkie miasta i pierwszy panował w Babelu (por. Rdz 10, 8nn). Albo jak owi ­zarozumiali budowniczowie wieży Babel, którzy przywędrowali ze wschodu (por. Rdz 11, 1nn). Wreszcie – jak potomkowie koczowniczego rodu Sema, z którego wywodzi się Abram.

To znamienne: aż do jedenastego rozdziału Księgi Rodzaju autor natchniony skrzętnie zajmował się spisywaniem pochodzenia ludzkości po potopie, dokładnie wymieniając potomków trzech synów Noego: Sema, Chama i Jafeta. Gdy jednak zaczął wyliczać potomków Sema, interesował się już tylko przodkami Abrama. A kiedy dociera do Teraha, z którego urodzi się Abram (por. Rdz 11, 26), autor natchniony zajmuje się już tylko Abramem, koczownikiem z Ur chaldejskiego, miasta sumeryjskiego w południowej Mezopotamii.

Będziemy cierpliwie zgłębiali stronice Biblii, to na nich spotykamy Abrama, który z woli Boga stanie się Abrahamem – „ojcem wielu”. Chciejmy zbliżyć się do serca i duszy koczownika Boga, by poznać z bliska naszego ojca w wierze.

Lecz aby tak się stało, nie wystarczy być czytelnikiem. Trzeba stać się uczestnikiem. Trzeba zdecydować się na wspólną z nim drogę i jak on stać się koczownikiem Boga – razem z nim. Mamy przecież w sobie coś z jego natury. Pochodzimy z jego koczowniczego szczepu – należymy do ludzi Boga. Należymy do tego samego szczepu wierzących, co nasz duchowy protoplasta Abraham. Jego droga wiary stała się naszą drogą. Będziemy uczyli się od niego „koczowania” w wierze. Tak jak uczyli się od niego Izaak, Jakub i następni. Warto podkreślić przed wspólnym wyruszeniem w drogę, że Abraham to nie jakaś idea, zasada życia czy abstrakcyjna wartość. Abraham to nie jedynie nauczyciel czy myśliciel, a „Bóg Abrahama” to nie to samo co „Bóg Kanta” czy „Bóg Hegla”. Ma sens nieskończenie głębszy. Historia Abrahama, koczownika Boga, nie jest jakąś zasadą, którą mamy pojąć i zrozumieć, personifikacją jakiegoś nurtu myślenia. Abraham to konkretny ludzki żywot, w którym wypełnia się głębokie doświadczenie Boga, żywot domagający się kontynuacji1. „Życie tego, kto przyłącza się do przymierza Abrahama, jest kontynuacją życia Abrahama, gdyż teraźniejszość nie jest oddzielona od przeszłości. Abraham dalej stoi przed Panem (zob. Rdz 18, 22). Abraham trwa na wieki. My jesteśmy Abrahamem, Izaakiem i Jakubem”2. Nic nie pomoże nam lepiej przeżyć tę prawdę jak wspólne „koczowanie” z Abrahamem po wersetach Biblii – śladach Boga.

Rozdział IKoczownik Boga

Rdz 11, 26-32

26 Gdy Terach miał siedemdziesiąt lat, urodzili mu się synowie: Abram, Nachor i Haran. 27Oto dzieje potomków Teracha. Terach był ojcem Abrama, Nachora i Harana, a Haran był ojcem Lota. 28Haran zmarł jeszcze za życia Teracha, swego ojca, w kraju, w którym się urodził, w Ur chaldejskim. 29Abram i Nachor wzięli sobie żony. Imię żony Abrama było Saraj, imię zaś żony Nachora – Milka. Była to córka Harana, który miał jeszcze drugą córkę, imieniem Jiska. 30Saraj była niepłodna, nie miała więc potomstwa. 31Terach, wziąwszy z sobą swego syna, Abrama, Lota – syna Harana, czyli swego wnuka, i Saraj, swą synową, żonę Abrama, wyruszył z nimi z Ur chaldejskiego, aby się udać do kraju Kanaan. Gdy jednak przyszli do Charanu, osiedlili się tam. 32Terach doczekał dwustu i pięciu lat życia i zmarł w Charanie.

Jest w historii Abrahama coś wyjątkowego, czego nie ma w historiach nawet takich poprzedników, jak Abel, Henoch i Noe. Owszem, pewne podobieństwo ich łączy: wszyscy trzej byli ludźmi Bożymi, imponującymi bogobojnością i wiarą. Zwłaszcza Noe, z którym Bóg zawarł nieodwołalne przymierze potwierdzone „łukiem na obłokach” (por. Rdz 9, 14). List do Hebrajczyków mówi o nich, że byli sprawiedliwi przed Bogiem3. Jednak odkąd na biblijnej scenie pojawia się koczownik Abraham, wszystko skupia się już tylko wokół jego osoby i jego historii, wszystko ześrodkowuje się na nim. Jego historia pozostaje w centrum przez kolejne długie rozdziały Księgi Rodzaju (Rdz 11, 27 – 25, 18). Co więcej, odkąd Abraham pojawia się na stronicach pierwszej księgi Biblii, pozostaje nieprzerwanie obecny w kolejnych jej księgach – aż do kart Nowego Testamentu, aż do Ewangelii, aż do Dziejów Apostolskich, listów Pawłowych, Listu do Hebrajczyków i listów Jakuba i Piotra. Abraham jest przede wszystkim na ustach samego Jezusa, który mówi o nim z niezwykłym szacunkiem i zażyłością (zob. J 8).

Musimy koniecznie zatrzymać się przez chwilę przy kontekście, który poprzedza bezpośrednio pojawienie się Abrahama na kartach Biblii. Od niego rozpocznie się nowy etap w dziejach historii ludzkości – w dziejach zbawienia. Nikt wcześniej nie koczował tak jak on. Abraham to koczownik Boga par excellence. Jest nim nie z tego powodu, że sobie zasłużył na taki los, nie z powodu własnej nieprawości, wygnania i skazania siebie samego na tułaczkę. Stał się koczownikiem na podstawie wyboru, który na zawsze pozostanie tajemnicą. Pewnego dnia wybrał Boga jako swoją jedyną „ziemię”, rezygnując z ziemi, którą wcześniej posiadał. Wyszedł z ziemi, która dawała mu grunt pod nogami, której czuł się właścicielem. Zostawił tę ziemię i wybrał inną, która została mu przyobiecana, lecz której nigdy nie widział. Odkąd wyszedł ze swojej ziemi, jego jedynym gruntem pod nogami była obietnica Boga. Co więcej, zgodził się na to, że ziemia, którą wskaże mu Bóg, nigdy nie będzie jego własnością. Na zawsze pozostanie darem i obietnicą zarazem. Będzie codziennie przyjmował ją od Boga jako obiecany dar.

Tajemnica nieprawości

Istnieje ścisły związek między historią koczownika z Ur chaldejskiego a historią współczesnego mu świata, który zastał, rodząc się z Teracha, potomka Sema, jednego z trzech synów Noego. Nim pojawi się na scenie koczownik Boga, Abraham, jesteśmy świadkami zagłady skorumpowanego i zepsutego świata, który tonie w wodach potopu własnego grzechu. Dzięki miłosiernemu Bogu, który pośród odmętów nieprawości dostrzegł prawość i sprawiedliwość Noego, z otchłani potopowej zagłady wyłoni się nowa ziemia, nowe życie. Noe i jego bliscy stali się „ocaleńcami”. Ocaliła ich Boża łaskawość i Boże miłosierdzie (hesed i rahǎmim). Noe nie tylko nie został zatracony z grzeszną ludzkością; podobnie jak w dniu stworzenia Bóg wydobył z chaosu suchą ziemię, tak po dniach potopu ponownie napełnił ją ludźmi i wszelkimi zwierzętami płodnymi. Noe i jego krewni, uratowani z otchłani wód, otrzymali władzę nad wszelkim żywym stworzeniem jak ongiś prarodzice. Mieli czynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 9, 2-3).

Lecz misterium iniquitatis – tajemnica nieprawości – nie zniknęła z powierzchni ziemi. Zło nadal zagnieżdżało się w ludzkich sercach. Chociaż Bóg zawarł z Noem i ludzkością przymierze, to jednak nieprawości ludzkiej, rodzącej się z pychy, nie było końca. Znowu skumulowała się potężna siła grzechu i deprawacji, która niszczyła więzi i jedność między ludźmi. Deprawacja zrodzona z ludzkiej pychy – podobna do grzechu pychy z trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju, gdy człowiek zapragnął być jak Bóg. Grzech pychy swoje apogeum znajduje na początku jedenastego rozdziału. W jedenastym rozdziale, w tym samym, w którym pojawi się Abraham, czytamy wpierw o ludziach – koczownikach, którzy przywędrowali ze wschodu i zamieszkali w krainie Szinear. Postanowili wybudować sobie wieżę tak wysoką, by dotykała nieba. Zapragnęli w swej pysze zająć miejsce Boga, „wydrzeć” od Niego Boskie przywileje, przywłaszczyć sobie ziemię i stać się na niej jedynymi bogami.

Skłóceni z Bogiem i ze sobą nawzajem stali się tułaczami rozproszonymi na wszystkie strony świata. Taka jest niestety bolesna konkluzja opisu pierwotnych dziejów ludzkości. Dzieje kończą się „ostrym dysonansem”4 – rozpadem jedności. „Sam Bóg rozbija fałszywą jedność ludzkości”5. Grzech budowniczych wieży Babel ponownie zamienił ludzi w wygnańców i tułaczy, żałosnych koczowników. Niczego się nie nauczyli z tragicznych losów swoich przodków. Zaprzepaścili dar przymierza i błogosławieństwa, jakie Bóg zawarł z Noem, jego synami i całą ziemią (por. Rdz 9, 1-17). Sięgając po to, co Boskie, sami siebie wygnali z doliny Szinear, podobnie jak prarodzice z Edenu.

Konkluzja jest bolesna. Dramat człowieka z pierwszych jedenastu rozdziałów Księgi Rodzaju przypomina zaklęty krąg, w którym człowiek tkwi z własnego wyboru: gdy Bóg daje mu ogród Eden, ten postanawia zamienić rajskie życie w swoje królestwo, w którym z Boga czyni swojego rywala; gdy Bóg zawarł z człowiekiem pełne miłosierdzia przymierze potwierdzone „łukiem na obłokach” (por. Rdz. 9, 14), ludzie postanowili wybudować sobie własne, kolorowe miasto życia, z własną wieżą i własną „tęczą” – przymierzem między sobą, ale bez Boga. Boskie niebo i Boską tęczę zamienili w tło dla swojej wieży Babel symbolizującej ludzkie bezeceństwa. „Życie znów stało się śmiercią”6.

W pierwszych jedenastu rozdziałach trzeba zderzyć się z czarnymi kartami ludzkich historii, z wieloma nawrotami do grzechu, wynaturzeniami i upadkami ludzi. Zagnieździło się w nich wiele przekleństw i przestępstw.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Rozdział IIMiędzy obietnicą a posłuszeństwem

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IIIMiędzy błogosławieństwem a przekleństwem

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IVMiędzy nadzieją a zwątpieniem

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VMiędzy wizjami a zwyczajnością

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VISzaleniec czy wierzący?

Dostępne w wersji pełnej

Wprowadzenie do modlitwy Słowem Bożym

Dostępne w wersji pełnej

Przypisy

1 Por. A.J. Heschel, Prosiłem o cud. Antologia duchowej mądrości, tłum. A. Gomola, W Drodze, Poznań 2001, s. 125.

2 Tamże.

3 „Przez wiarę Abel złożył Bogu ofiarę cenniejszą od Kaina, za co otrzymał świadectwo, iż jest sprawiedliwy. Bóg bowiem zaświadczył o jego darach, toteż choć umarł, przez nią jeszcze mówi. Przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. I nie znaleziono go, ponieważ Bóg go zabrał. Przed zabraniem bowiem otrzymał świadectwo, iż podobał się Bogu. Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają. Przez wiarę Noe został pouczony cudownie o tym, czego jeszcze nie można było ujrzeć, i pełen bojaźni zbudował arkę, aby zbawić swą rodzinę. Przez wiarę też potępił świat i stał się dziedzicem sprawiedliwości, którą otrzymuje się przez wiarę” (Hbr 11, 4-7). Papież Franciszek komentuje: „List do Hebrajczyków mówi o świadectwie sprawiedliwych, którzy przed Przymierzem z Abrahamem już z wiarą szukali Boga (…). Człowiek pobożny stara się rozpoznać znaki Boże w codziennych doświadczeniach swego życia, w następstwie pór roku, w urodzajności ziemi i w całym ruchu kosmosu. Bóg jest światłością i może Go spotkać również ten, kto Go poszukuje ze szczerym sercem” (Lumen fidei, 35).

4 J. Ratzinger, W drodze do Jezusa Chrystusa, tłum. J. Merecki, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2004, s. 150.

5 Tamże.

6 B. Costacurta, Obietnica życia w Księdze Rodzaju, tłum. D. Piekarz, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2005, s. 75.

Redakcja Magdalena Mnikowska

Korekta Anna Śledzikowska

Projekt okładki Artur Falkowski

Redakcja techniczna Artur Falkowski

Zdjęcie na okładce Pixabay.com: Michal Renčo

Imprimi potest ks. Józef Figiel SDS, prowincjał

© 2020 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-752-3

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260 60 80 e-mail: [email protected]

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Ossowska