Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
17 osób interesuje się tą książką
"Zły syn” to z jednej strony intymna historia matki zmuszonej samotnie wychowywać syna w trakcie burzliwych przemian społecznych i ustrojowych, z drugiej zaś obraz osiedlowego życia pośród besserwisserów, szczodrze szafujących radami, jak wychować dziecko, by nie zostało pijakiem i złodziejem. A wszystko to pod wścibskim okiem sąsiadów i w ciągłym poczuciu zagrożenia.
Dwadzieścia lat po śmierci najbliższej osoby narrator nadal tęskni i próbuje wyobrazić sobie, jak wyglądałoby jego życie, gdyby matka wciąż żyła i mógł się nią opiekować na starość.
Niewygodna i świeża proza w nurcie new sincerity.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 132
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Jarek Skurzyński
Zły syn
Bieda ucisza.
Rebecca Solnit, Matka wszystkich pytań, tłum. Barbara Kopeć-Umiastowska
Po narodzinach dziecku nakłada się klamrę na pępowinę, a potem się ją odcina, aby zerwać połączenie między matką a dzieckiem. Pierwsza blizna ma zatem związek z matką.
Auður Ava Ólafsdóttir, Blizna, tłum. Jacek Godek
Dla Tadzia
Jarek, syn Krystyny.
Matki uzależniają.
Zmarła mi. Prawie dwadzieścia lat temu. Silna, uparta, zawzięta baba. Supergirl.
Wyszła do sklepu. Po mleko i chleb. Zdążyła je kupić. Chleb wyturlał się z torby.
Kiedy do niej przybiegłem, już nie reagowała. Nie mogłem się z nią pożegnać.
Na początku nic nie czułem.
Nic. To dobra rzecz.
Może tylko lekkie rozdrażnienie.
Niech to się już wszystko skończy. Niech wszyscy wrócą do domów. Zostawią mnie samego.
Z kurwa niczym.
Bo na początku jest nic.
Trudno, zmarła, odeszła, nie ma jej już.
Nic nie czułem.
Nic nie myślałem.
Nic. Śmierć.
Może to nic już tak zostanie. W gruncie rzeczy śmierć nie jest taka straszna.
Pierdolnięcie zaczyna się później. Do mnie nadeszło po miesiącu. Najpierw złość. Że mnie zostawiła. Kurwa!
Później radość. W gruncie rzeczy tak jest okej. Do niczego nie była mi potrzebna, ciągle tylko narzekała i gadała o swoich chorobach i tabletkach. Ileż można o tym słuchać?
Na koniec pojawiły się wyrzuty sumienia, że to przecież matka. Jak mogę tak myśleć? Kurwa!
Jestem zjebany, wyczerpany, chory.
Boję się spać sam w domu. Noc zawsze mnie przerażała, ale teraz, kiedy matka umarła, jest nie do przeżycia.
Nawet nie wiem, kogo i czego się boję. Jej? Siebie?
To był pierwszy października dwa tysiące trzeciego roku. Sprawdzam kalendarz w komórce, cofam lata aż do tamtego roku. Środa. Matka zmarła w środę. Środa? A wydawało mi się, że to był piątek.
Przebudziłem się wcześnie rano. Po ósmej. Rzadko tak szybko się budziłem.
Usłyszałem matkę w kuchni. Przyszła do pokoju i powiedziała, że pójdzie do sklepu, bo nie ma mleka i chleba. Zapytałem, jak się czuje. Noga bolała ją trochę mniej.
Poszła do tego sklepu, a ja zacząłem się golić. Usłyszałem dzwonek do drzwi, na twarzy miałem jeszcze sporą warstwę pianki. Zdenerwowałem się, że muszę ją zetrzeć. Wytarłem się ręcznikiem, poszedłem otworzyć drzwi.
To była dziewczynka. Powiedziała dzień dobry i że pana mama upadła na chodniku.
Upadła?
Potknęła się?
Nie pamiętam szczegółów. Co nałożyłem? Czy wybiegłem w tym, w czym byłem? Nie otwierałbym drzwi półnagi, na pewno zdążyłem włożyć jakieś spodnie.
Zamknąłem drzwi na klucz?
Przy matce siedziała sąsiadka, trzymała jej głowę na kolanach.
Matka straciła przytomność.
Mamo! Mamo! Mamo!
Zapytałem, jak długo jest nieprzytomna, jak długo nie oddycha. Nie wiem, jaka padła odpowiedź, stwierdziłem, że może dojść do uszkodzenia mózgu, wywiązała się jakaś irytująca dyskusja, męski głos: tak szybko się nie uszkadza mózg. Pomyślałem, że jest kretynem.
Mamo! Mamo! Mamo!
Mamie wypłynęła łza.
Nie mogę sobie przypomnieć, czy miała otwarte, czy zamknięte oczy. Jak mogę nie pamiętać takich rzeczy?!
Jej ciało nie oddychało. Zapytałem, czy wezwano karetkę.
Tak.
Nie wiem, co się stało z czasem. Nie wiem, ile trwało czekanie na karetkę. Nie wiem. Kiedy usłyszałem sygnał, pobiegłem, żeby ją poprowadzić, bo wjazd mógł być skomplikowany. Machałem do kierowcy, żeby skręcił, gdzie ma wjechać, ale ten się postukał w głowę. Pamiętam ten jego gest, ale nie wiem, dlaczego go wykonał.
Karetka zatrzymała się przy mnie. Krzyknąłem, że matka mi umiera, a ten znowu popukał się w czoło.
Nie pamiętam dokładnej sekwencji wydarzeń. Nie jestem jak Joan Didion opowiadająca o śmierci swojego męża. Ona jest taka poukładana. Jest mi wstyd, że pamiętam jakieś nieważne rzeczy z tamtych dni. Jak to, że dzień przed pogrzebem poprosiłem brata matki, żebyśmy kupili parasol, gdyby miało nazajutrz padać.
Parasol.
Pamiętam nawet, gdzie go kupiliśmy.
Czarny, długi, z hakowatym uchwytem.
Mama już nie żyła, kiedy wnosiliśmy ją do karetki. Stwierdziła lekarka.
Nagle wszystkie te szczegóły śmierci wydają się być nieistotne. Co po nich, kiedy matka umarła już z głową na kolanach sąsiadki?
Nic mi po przypominaniu sobie tych szczegółów, kiedy uświadamiam sobie, że nie mogłem się z nią pożegnać.
Ostatnie zdania, jakie zamieniliśmy, dotyczyły chleba i mleka.
W karetce ratowano ją przez trzy godziny. Około dwunastej przestali. Samochód bujał się na resorach, kiedy ratownicy wykonywali masaż serca.
Jak olbrzymia kołyska.
Otworzyły się tylne drzwi karetki i lekarka zapytała, czy mama przyjmuje jakieś leki.
Odpowiedziałem, że nie. Szybko. Bez zastanowienia. Przecież matka była zdrowa.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to nieprawda. Matka przyjmowała leki, które miały rozbić zakrzep w nodze.
Pobiegłem do domu po te leki.
W jej żyłach było mnóstwo zakrzepłej krwi. Ratownikom udawało się przywracać ją do życia, po czym znowu ją tracili. Matka tamtego dnia umierała kilka razy. Nawet nie wiem, ile dokładnie.
Nie wiem. Wyrażam się chyba niepoprawnie. Może tylko traciła przytomność? Tylko?
Może jak Didion powinienem poszukać prawidłowego języka i przeczytać poradniki medyczne, żeby dokładnie uchwycić moment jej śmierci? Co mi to da?
Lekarka otworzyła boczne okienko i powiedziała, żebym mówił do mamy. Może usłyszy mój głos.
Duże piersi mamy rozlały się na boki, a ratownicy uciskali miejsce między nimi. Jej ciało falowało.
Powtarzałem: mamo, zostań ze mną. W tym roku kończę studia, tak na to czekałaś. Zostań ze mną.
Nie posłuchała. Była uparta, i jak wbiła sobie coś do głowy, to już nikt nie mógł jej od tego pomysłu odwieść.
Była tam ze mną kuzynka mojej matki. Ktoś po nią zadzwonił do pracy, kiedy zorientował się, co się dzieje. Stała przy mnie, gdy prosiłem matkę, żeby mnie nie zostawiała. To ona zapytała później, czy zabiorą ciało. Mnie by w ogóle takie pytanie przez myśl nie przeszło. Podobno pogotowie tego nie robi, ale oni zrobili wyjątek i zabrali ciało na pogotowie. Ciało.
Matka nagle stała się ciałem.
Lekarka powiedziała, żeby ciało odebrać jak najszybciej.
Ciało.
Skąd ja to wiem?
Pamiętam telefon do brata mojej matki. Dzwonię i mówię, że zmarła. A on: żartujesz?
Nie.
Pamiętam, że zapytałem kuzynkę mamy, która teraz nie odstępowała mnie na krok, co będzie.
Co teraz będzie?
Będzie dobrze.
Więcej z tamtego dnia nie pamiętam.
Mąż kuzynki, mój chrzestny, pojechał na to pogotowie, gdzie zabrali mamę.
Ciało.
Załatwił firmę pogrzebową, żeby zabrali ciało.
Ciało.
Matka nawet dzisiaj nie jest dla mnie ciałem.
Takim ciałem.
W dzień pogrzebu nie padało. Parasol zgubiłem kilka lat później. Zostawiłem go gdzieś. Szkoda mi go.
Od tamtej środy, jeśli wybudzam się wcześnie rano, mam przeczucie, że stanie się coś złego. Nie mam też w domu dzwonka do drzwi.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Kontakt:
Z prozy współczesnej w ArtRage do tej pory ukazały się:
Verena Kessler
Duchy z miasteczka Demmin
w tłumaczeniu Małgorzaty Gralińskiej
Victoria Kielland
Moi mężczyźni
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Nona Fernández
Strefa mroku
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Aleksandra Pakieła
Oto ciało moje
Margaryta Jakowenko
Przemieszczenie
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Charles Yu
Ucieczka z Chinatown
w tłumaczeniu Agi Zano
Andrea Abreu
Ośli brzuch
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Linn Strømsborg
Nigdy, nigdy, nigdy
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Mohamed Mbougar Sarr
Bractwo
w tłumaczeniu Jacka Giszczaka
Claudia Salazar Jiménez
Krew o świcie
w tłumaczeniu Tomasza Pindla
Jessica Au
Mógłby spaść śnieg
w tłumaczeniu Agi Zano
Kjersti Anfinnsen
Chwile wieczności
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Jonas Eika
Po słońcu
w tłumaczeniu Macieja Bobuli
Aleksandra Tarnowska
Wniebogłos
Nick Cave
Gdy oślica ujrzała anioła
w tłumaczeniu Jerzego Łozińskiego
Sebastian Barry
Tysiąc księżyców
w tłumaczeniu Krzysztofa Cieślika
Adda Djørup
Kot Bułhakowa
w tłumaczeniu Zuzanny Zywert
Michał Michalski
Gruby
Linn Strømsborg
Kurwa, kurwa, kurwa
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Santiago Roncagliolo
Noc szpilek
w tłumaczeniu Tomasza Pindla
Merethe Lindstrøm
Dni w historii ciszy
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Tytuł: Zły syn
Redaktor inicjujący: Michał Michalski
Redaktor prowadzący: Krzysztof Cieślik
Redakcja: Urszula Obara
Opracowanie graficzne oprawy: Mimi Wasilewska
Projekt makiety: Mimi Wasilewska
Korekta: Michał Trusewicz, Aleksandra Marczuk-Radoszek
Koordynacja produkcji: Szczepan Kulpa
© Copyright for the polish edition by Jarosław Skurzyński & ArtRage, 2023
Książka powstała w Pałacu Myśliwskim Książąt Radziwiłłów w Antoninie podczas rezydencji literackiej w ramach Programu „Goście Radziwiłłów”, realizowanego przez Departament Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego
Wydawnictwo ArtRage
wydawnictwo.artrage.pl
Wydanie pierwsze, Warszawa 2023
ISBN 978-83-67515-75-7
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek