Zakazana miłość - Siobhan Davis - ebook

Zakazana miłość ebook

Davis Siobhan

4,4

Opis

NATALIA

Natalia Mazzone dorastała, wiedząc, że jest obiecana człowiekowi mafii. Jako córka jednego z najpotężniejszych donów Nowego Jorku ma świadomość, że musi pogodzić się z losem. Zaakceptowanie przeznaczenia to jej obowiązek, poza tym nigdy nie zhańbiłaby swojego ukochanego ojca odmową.

Mężczyzna, którego ma poślubić, to potwór. I nie czeka jej nic poza udręką, cierpieniem i bólem serca. Tak więc kiedy znajduje szczęście – w nieco opornych ramionach Leonarda Messiny – chwyta je pełnymi garściami.

Leo jest najlepszym przyjacielem jej brata. Soldato rodziny Mazzone. Człowiekiem z wielkimi ambicjami i jeszcze większą determinacją. Nie pozwala im obojgu poddać się pokusie, więc Natalia może kochać go tylko z daleka.

To wszystko zmieni jedna zakazana noc.

LEO

Leo wiele zaryzykował dla kobiety, której nigdy nie będzie mógł mieć. I nie żałuje. Dzięki niemu Natalia uniknęła piekła na ziemi, ale w wyniku jego działań życie dziewczyny obrało inny kurs. Taki, w którym nie ma dla niego miejsca.

Mijają lata, lecz uczucia Leonarda się nie zmieniają. Zachowuje jednak dystans, poświęcając się nowej roli: zastępcy Bennetta Mazzonego.A miłość jego życia jest żoną innego mężczyzny.

Dopóki kaprys losu nie postawi Natalii ponownie na jego drodze – i tym razem Leo nie zdoła się temu oprzeć.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 528

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (161 ocen)
107
27
17
8
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ruddaa
(edytowany)

Całkiem niezła

Jestem rozczarowana. Książka bardziej zasługuje na 2,5 ⭐️. Pierwszy tom był super a ten... nudny, przesłodzony, oklepany. Tyle czekania na drugi tom i takie rozczarowanie! Pierwszą czesc praktycznie calą przekartkowałam, liczyłam, ze w deugiej cos sie bedzie działo ale tam tez wiało nudą na kilometr. Dopiero pod sam koniec coś lekko drgnęło.
21
Morawiecka

Całkiem niezła

Fajna ale pierwsza cześć podobała mi się dużo bardziej. Ale ja nie lubię takich historii gdzie chcieli być razem a jednak ona była z kimś innym kilka lat.
21
IwonaP19884

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie się czyta🔥
10
Korteress55

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
10
aspia

Całkiem niezła

I czegóż tu nie było? Chyba wszystko, dużo miłości i dużo mafii w mafii, ale trochę się męczyłam.Może za długa? Może te dialogi i ta powtarzalność słów o miłości to było za dużo?
10

Popularność




SPIS TREŚCI

NOTKA OD AUTORKI

CZĘŚĆ PIERWSZA PRZESZŁOŚĆ

1 - Natalia

2 - Natalia

3 - Natalia

4 - Natalia

5 - Natalia

6 - Natalia

7 - Leo

8 - Leo

9 - Natalia

10 - Natalia

11 - Natalia

12 - Natalia

13 - Leo

14 - Natalia

15 - Natalia

16 - Leo

17 - Natalia

18 - Natalia

19 - Leo

20 - Leo

21 - Leo

22 - Natalia

23 - Natalia

24 - Leo

25 - Leo

26 - Leo

27 - Natalia

28 - Natalia

29 - Natalia

30 - Natalia

31 - Natalia

CZĘŚĆ DRUGA TERAŹNIEJSZOŚĆ

32 - Natalia

33 - Leo

34 - Natalia

35 - Natalia

36 - Leo

37 - Natalia

38 - Leo

39 - Natalia

40 - Natalia

41 - Natalia

42 - Leo

43 - Leo

44 - Natalia

45 - Natalia

46 - Natalia

47 - Leo

48 - Natalia

49 - Natalia

50 - Leo

Epilog Leo

SŁOWNIK MAFII I ZWROTÓW

O AUTORCE

TYTUŁ ORYGINAŁU
Forbidden to Love
FORBIDDEN TO LOVE Copyright © 2021 Siobhan Davis Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Papierówka Beata Bamber, 2023 Copyright © by Wydawnictwo Papierówka Beata Bamber, 2023 Redaktor prowadząca: Beata Bamber Redakcja: Marzena Szymanowska Korekta: Patrycja Siedlecka Opracowanie graficzne okładki: Justyna Sieprawska Projekt typograficzny, skład i łamanie: Beata BamberWydanie 1 Gołuski 2021 ISBN 978-83-67303-56-9Wydawnictwo Papierówka Beata Bamber Sowia 7, 62-070 Gołuski www.papierowka.com.plPrzygotowanie wersji ebook: Agnieszka Makowska www.facebook.com/ADMakowska
.PRZEŁOŻYŁA Marta Piotrowicz

NOTKA OD AUTORKI

Ze względu na treści przeznaczone dla dorosłych, w tym drastyczne sceny seksu, przemoc i wulgarny język, niniejsza książka jest polecana czytelnikom powyżej osiemnastego roku życia. To mroczny romans z mrocznymi motywami. Niektóre fragmenty mogą wywoływać silne emocje. Nie chciałabym podawać większej ilości szczegółów, by nie zepsuć lektury. Jeśli martwisz się, czy powieść zawiera treść mogącą wywołać reakcję emocjonalną spowodowaną konkretnym czynnikiem, możesz do mnie napisać: [email protected].

Na końcu książki znajduje się słowniczek terminów mafijnych i włoskich słów.

CZĘŚĆ PIERWSZA PRZESZŁOŚĆ

1 - Natalia

Natalia, lat 17

– Pozwól mi spojrzeć – mówi Francesca, szarpiąc mój łokieć.

– Bądź ostrożna. – Odsuwam się od okna, żeby najlepsza przyjaciółka ukradkiem rzuciła okiem na pięciu mężczyzn spędzających czas przy basenie. – Nie mogą cię zobaczyć.

Frankie chowa się za zasłoną i wytęża wzrok.

– Cholera. – Gwiżdże pod nosem. – Mateo robi się coraz seksowniejszy za każdym razem, gdy go widzę. Więcej trenuje? Przysięgam, że przez jego mięśnie brzucha można dostać ślinotoku.

– Jesteś obrzydliwa. Nie możesz się ślinić na widok mojego brata. Na bank musi być na to jakieś niepisane prawo.

– Mateo powiedziałby to samo, gdyby wiedział, jak bardzo usychasz z tęsknoty za jego najlepszym przyjacielem. – Frankie wyzywająco unosi brew, prowokując mnie do reakcji.

– Pragnę Leo tak samo daremnie jak ty Mateo – przyznaję, wpatrzona tęsknie w szerokie ramiona i umięśnioną klatkę piersiową Leo, który leży rozciągnięty na leżaku.

Chłopak zamyka oczy, odchyla głowę, a ciepło słońca oblewa jego oszałamiającą twarz. Leonardo Messina zawsze wyglądał zabójczo wspaniale, ale z biegiem czasu jeszcze bardziej przystojnieje. Ma dwadzieścia lat, jest o trzy lata starszy ode mnie, przez co zawsze będę dla niego jedynie niewinną, młodszą siostrą jego najlepszego przyjaciela.

– Zgadza się – odpowiada Frankie, opadając na moje łóżko. – Dlatego powinnaś pójść na tę podwójną randkę z Vaughanem. Archer mówi, że on za tobą szaleje.

Niechętnie odsuwam się od okna i rzucam na łóżko obok Frankie. Przewracam się na bok tak, że jestem zwrócona twarzą do niej.

– Wiesz, że nie wolno mi chodzić na randki. – Wypuszczam z siebie długie westchnienie. Nie mogę znieść tego, że odmawia mi się prostych rzeczy, przez większość dziewczyn w moim wieku uważanych za oczywiste. Jestem jedyną uczennicą najstarszej klasy, która nawet nigdy się nie całowała. To żałośnie żenujące.

– Nikt nie musi o tym wiedzieć. Możesz skłamać, że nocujesz u mnie. Mama nic nikomu nie powie. Nie podoba jej się, że nie wolno ci cieszyć się normalnym życiem licealistki.

– Kocham twoją mamę, ale nie chcę wpędzać jej ani siebie w kłopoty. Jeśli tata się dowie, da mi szlaban. Nigdy więcej nie będę mogła nocować poza domem. – To cud, że w ogóle się zgodził, bym spędziła kilka nocy w mieszkaniu Frankie w mieście.

– Twój ojciec cię uwielbia. Jesteś jego principessą. Co w najgorszym wypadku mógłby zrobić?

Zakładam ciemne włosy za uszy.

– Zmusić do poślubienia tego potwora, jak tylko w przyszłym roku ukończę szkołę. – Wstrząsa mną dreszcz, gdy obraz twarzy Carla Greca pojawia mi się w głowie. Kwas podchodzi do gardła, a żołądek skręca się w supeł, jak za każdym razem, gdy myślę o moim nikczemnym narzeczonym.

Frankie wyciąga dłoń i bierze mnie za rękę.

– To jest do bani, Nat. Nie możesz poślubić tego stronzo. Na jego widok przechodzą mnie ciarki, nie podoba mi się to, jak na ciebie patrzy. – Krzywi się nieprzyjemnie. – Powinnaś powiedzieć ojcu, jak cię nagabywał na przyjęciu zaręczynowym.

– Ale nie powiem. – Siadam, wzdychając z frustracji. – Carlo to spadkobierca rodziny Greco, która należy do jednej z pięciu rodzin. Ta umowa małżeńska jest trwałym porozumieniem między naszymi ojcami. Stanowi zobowiązanie do dalszego wspólnego prowadzenia interesów. Nawet gdybym mu o tym powiedziała, wątpię, że miałoby to jakiekolwiek znaczenie. Carlo nie dotknął mnie w taki sposób, żebym mogła się skarżyć.

Drżę na wspomnienie tego, jak zostałam przez niego wepchnięta do gabinetu ojca i przyparta do ściany. Skuliłam ciało w kłębek, gdy przyglądał mi się pożądliwym wzrokiem. To był cud, że nie zwymiotowałam mu w twarz. Carlo nie ukrywa swoich intencji: nie zamierza czekać aż do ślubu, zanim odbierze moje cenne dziewictwo. Zaciskam na chwilę powieki, kiedy panika, którą tak dobrze znam, próbuje mnie udławić.

– Mimo wszystko – Frankie siada za mną i ściąga swoje długie blond włosy z powrotem w kucyk – groził, że cię zerżnie przed ślubem. To stoi w sprzeczności z naszymi odwiecznymi tradycjami i świadczy o ogromnym braku szacunku wobec ciebie i twojego ojca.

– Nie zyska miał wiele okazji, by mnie dorwać, poza tym data nie zostanie ustalona, dopóki nie skończę szkoły. – Jestem wdzięczna za te małe akty miłosierdzia. Każdy dzień, którego doświadczam, nie będąc jeszcze żoną tego potwora, uważam za błogosławieństwo.

Ale kończy mi się czas. Pierwsze dwa tygodnie ostatniego roku szkoły już minęły. Za rok o tej porze będę panią Greco i ta myśl sprawia, że ​​mam ochotę zedrzeć z siebie skórę.

– Carlo to taki typ mężczyzny, który sam stwarza dla siebie możliwości. – Na twarzy Frankie pojawia się niepokój. – Myślę, że powinnaś przynajmniej powiedzieć o tym Mateowi.

– Żartujesz?! Wpadłby w szał, co tylko pogorszyłoby sytuację. – Brat jest kompletnie lekkomyślny i działa, zanim zdąży pomyśleć. – Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest to, żeby Mateo groził Carlowi. Ten chory drań uznałby to za rzucone mu wyzwanie. – Kręcę głową i długie falujące włosy opadają mi na ramiona. – Nie, nie mogę nikomu o tym powiedzieć. Po prostu będę musiała sama poradzić sobie z tym stronzo.

Ilekroć Leo jest w domu, przyciąga mnie do niego jakaś potężna siła. Podchodzę do okna jak na autopilocie, chowam się za firanką i powoli ją odsuwam. Chłopaki właśnie wstają z leżaków i wchodzą do środka. Leo opuszcza basen jako ostatni. Kręci głową z boku na bok i się przeciąga, a wtedy wszystkie zagłębienia i krzywizny na jego brzuchu napinają się i zaciskają. Na ten widok zalewa mnie fala ciepła.

– Rozumiem, dlaczego tak cię do niego ciągnie – przyznaje Frankie, stając za mną. – Jest piękny.

– Naprawdę jest.

Obie w milczeniu patrzymy, jak Leo kroczy w stronę przeszklonych drzwi prowadzących do naszego salonu. Kiedy idzie, roztacza wokół siebie aurę majestatu. Jakby cząsteczki powietrza ustępowały mu drogi, opływając ciało, podkreślając jego wspaniałość. Jakby matka natura poddała się sile piękna tego chłopaka. Wygląda niczym bóg.

Albo moja obsesja na punkcie Leo stała się trochę niezdrowa i widzę rzeczy, które nie istnieją.

– Ale chodzi o coś więcej niż wygląd – dodaję, odwracając się od okna. – To wspaniały facet. Bystry, zabawny, uroczy i honorowy. Okazuje mi szacunek i wierzy, że będę podejmować dobre decyzje. Nie tłamsi mnie jak Mateo.

Kocham swojego starszego brata. Mateo jest niesamowity i cały czas okazuje mi wsparcie, jednak uwielbia przestępczy półświatek, w którym żyjemy, i podtrzymuje staroświeckie tradycje i zasady. Nie chce widzieć żadnego problemu związanego z tym, co szykuje dla mnie los.

Prawdę mówiąc, ​​nie należy do fanów Carla – i wpadłby w szał, gdyby się dowiedział, że ten groził mi odebraniem dziewictwa przed ślubem – ale raz po raz powtarza, że to typowe dla Cosa Nostry. Jestem jedyną córką najpotężniejszego dona w Nowym Jorku, więc od zawsze było to moim przeznaczeniem. Było pisane mi już wtedy, gdy jako płód wzrastałam w matczynym łonie.

– Mateo oddałby za ciebie życie – mówi Frankie, idąc za mną, gdy zbliżam się do wyjścia z sypialni.

– Wiem, że by to zrobił, ale czasami traktuje mnie jak dziecko, a jego ślepe poparcie dla archaicznych seksistowskich zasad działa mi na nerwy. – Otwieram drzwi i kroczymy ramię w ramię długim korytarzem. – Zwłaszcza gdy sam jest największą męską dziwką włóczącą się po ulicach Nowego Jorku. Co za hipokryzja.

Frankie chichocze.

– Twój brat jest zajebisty. Nic dziwnego, że kobiety padają mu do stóp.

Wbijam w nią zmrużone oczy.

– I mimo to chcesz do nich dołączyć.

– Archer nieźle sobie radzi w łóżku, lecz to tylko chłopiec.

Przyjaciółka spotyka się z Archerem od sześciu miesięcy.

– Mateo to prawdziwy mężczyzna i podobno jednej nocy sprawił, że Bianca Gambino przeżyła cztery orgazmy – dodaje z uznaniem.

Szturcham ją łokciem w żebra, krzywiąc się.

– O mój Boże. Nie musiałam tego wiedzieć. Serio. Zachowaj te informacje dla siebie.

– Chcę tylko jednej nocy. – Na jej twarzy pojawia się rozmarzony wyraz, gdy docieramy na szczyt wielkich schodów. – Jednej nocy, aby doświadczyć prawdziwego mężczyzny. Jestem gotowa na wielokrotne orgazmy. Mam szczęście, jeśli z Archerem przeżyję choć jeden.

– Bądź wdzięczna wszystkim świętością, jeżeli w ogóle jakiś z nim przeżywasz – szepczę, kiedy schodzimy po schodach, kierując się w stronę salonu.

Frankie również pochodzi z włosko-amerykańskiej rodziny. Tylko dlatego wolno mi się z nią przyjaźnić. Jej ojciec i starszy brat są soldati rodziny Mazzone, zatrudnionymi przez mojego tatę. Chociaż żołnierze zajmują niższą rangę w hierarchii, są bardzo szanowani i oczekuje się od nich przestrzegania tradycji.

Z wyjątkiem tego, że Frankie jest najmłodszą z czterech córek i w przyszłości nie grozi jej żadne zaaranżowane małżeństwo. Będzie musiała poślubić Amerykanina włoskiego pochodzenia, ale sama go sobie wybierze. Rodzice pozwalają Frankie na randki, lecz nie mają pojęcia, że uprawia seks. Ona też ma pozostać dziewicą aż do nocy poślubnej.

Zazdroszczę przyjaciółce wolności, nawet jeśli kocham ją jak siostrę. Trudno, bym nie czuła zazdrości, kiedy słyszę, że zakazuje mi się wszystkiego, co jej wolno robić.

Frankie obejmuje mnie ramieniem.

– Dlatego powinnaś umówić się z Vaughanem. Wiem, że nie wolno ci się z nim przespać, ale możesz zrobić wiele innych rzeczy. Zasługujesz na kilka przyjemnych doświadczeń, zanim zwiążesz się z tym bastardo.

– Cicho – szepczę, podkradając się do podwójnych drzwi do salonu. Są lekko uchylone, na tyle, że możemy podsłuchiwać rozmowę chłopaków. – Chcę wiedzieć, o czym gadają.

Stajemy po obu stronach drzwi i słuchamy.

– Mówię wam, wszyscy powinniście zaliczyć Nicole. Pozwoliła mi wsadzić sobie w tyłek – oznajmia Mateo. – Najgorętszy pierdolony seks w historii.

Zaraz się porzygam. Prawdziwe obrzydlistwo. Później będę musiała wyszorować uszy.

– To uczennica ostatniej klasy liceum – mówi Leo, a jego głęboki, seksowny głos robi dziwne rzeczy z moim żołądkiem.

– Ma osiemnaście lat i jest pełnoletnia. Co, do cholery, ma z czymkolwiek wspólnego jej wiek? – pyta Mateo.

– Chodzi do szkoły z twoją siostrą – dodaje Leo.

Krew odpływa mi z twarzy. Imię Nicole nosi tylko jedna dziewczyna w prywatnej żeńskiej akademii, do której uczęszczam. Nicole Chastain wygląda oszałamiająco, ale jest też suką z prawdziwego zdarzenia. Nienawidzi mnie do szpiku kości i nie zdziwiłabym się, gdyby pieprzyła się z moim bratem tylko po to, by mi dopiec. Wbijam paznokcie w dłoń, zaciskając zęby. Wymieniamy z Frankie spojrzenia i widzę, że myśli to samo co ja.

– Nicole nie przyjaźni się z Nat – wyjaśnia Mateo. – I myślę, że powinieneś ją stuknąć. Jesteś zbyt spięty. Musisz zaliczyć, zanim twoje sine jaja eksplodują.

– Zaliczyłem w sobotę wieczorem. Uwierz, brachu, kolor moich jaj zdecydowanie nie przypomina sinego – odgryza się Leo, a w pokoju brzęczą powiadomienia telefonów.

Ból przeszywa mi klatkę piersiową, gdy słyszę jego słowa. To głupie, bo nie ma dziewczyny i może pieprzyć, kogo tylko chce. Nie jest chodzącą chorobą weneryczną jak mój brat, ale przez lata na pewno spał z wieloma kobietami. Nie mogę znieść myśli, że niektóre szczęściary znają Leo blisko. Mogą go dotykać. Dotykać w miejscach, w których pragnę dotykać go ja.

– Nieźle – rzuca jeden z chłopaków. – Dzięki za jej numer.

– Nicole jest gotowa na wszystko – dodaje Mateo. – I nie protestowała, kiedy powiedziałem, że zamierzam udostępnić jej numer swoim znajomym.

– Puttana – mówi bezgłośnie Frankie.

– Wspomniała o tobie z imienia, Messina. Powinieneś do niej zadzwonić. Wsadź swojego zrzędliwego kutasa w jej tyłek.

Wybuchają śmiechem, a ja mam już dość, wystarczająco się nasłuchałam.

Odchodzę i kieruję się w stronę kuchni, żeby dać upust swojej frustracji, robiąc kolację. Frankie lojalnie podąża za mną.

– Co za obrzydliwe świnie – werbalizuje moje własne myśli, podczas gdy ja zawiązuję fartuch wokół talii.

– Nienawidzę podwójnych standardów. – Podaję jej drugi fartuch i podchodzę do zlewu, żeby umyć ręce. – Nikomu nie przeszkadza to, że rżną wszystko, co się rusza, ale ja nie mogę nawet popatrzeć na innego mężczyznę, nie mówiąc już o całowaniu go lub pieprzeniu. – Z rozmachem wyciągam patelnię z szafki i rzucam ją na kuchenkę. – Może masz rację. – Wyjmuję składniki z lodówki, a frustracja i złość gotują się w moich żyłach. – Może powinnam dać szansę Vaughanowi.

– Co masz na myśli? – pyta Frankie, biorąc ode mnie cebulę.

– Bokiem mi wychodzi bycie grzeczną małą włoską principessą. I mam dość czekania, aż Leo mnie zauważy. – Prostuję się i rzucam najlepszej przyjaciółce szelmowski uśmiech. – Ustaw podwójną randkę. Umówię się z Vaughanem.

2 - Natalia

– Wow, wyglądasz cudownie – mówi Vaughan, kiedy Frankie i ja docieramy do restauracji. Archer natychmiast bierze swoją dziewczynę w ramiona, a Frankie nie protestuje. Vaughan pochyla się i całuje mnie w policzek, po czym wydobywa zza pleców czerwoną różę. – Jej kolor pasuje do twoich ust. Uśmiecha się ciepło, a spojrzenie, którym omiata moją obcisłą czarną sukienkę sięgającą kolan, wyraża szacunek. Wiem, że piersi praktycznie wylewają mi się z pożyczonej od Frankie kiecki, bo w biuście jest drobniejsza ode mnie, ale Vaughan to dżentelmen i nie zatrzymuje wzroku na klatce piersiowej.

– Dziękuję. – Uśmiecham się szeroko, gdy podnoszę różę do nosa i wdycham przyjemny zapach emanujący ze szkarłatnych płatków.

– A ja dziękuję, że w końcu zgodziłaś się na randkę – odpowiada, podając mi ramię. – Spełniłaś wszystkie moje marzenia.

Archer udaje, że ma ochotę zwymiotować.

– Nie przesadzasz z tym kiczem, Fitzy? – pyta swojego najlepszego przyjaciela.

Frankie uderza go w pierś.

– Daj mu spokój. Myślę, że to słodkie i romantyczne.

Zaciskam rękę na ramieniu Vaughana.

– Ja też tak myślę. – Uśmiecham się do niego promiennie, a w jego oczach widzę coś na kształt tęsknoty. – Dziękuję za cierpliwość.

– Na ciebie czekałbym wiecznie.

Przyciąga mnie trochę mocniej do siebie, obdarzając olśniewającym uśmiechem ukazującym idealnie proste białe zęby.

Vaughan Fitzgerald to chłopak w typie klasycznego amerykańskiego przystojniaka, którego spodziewałabym się zobaczyć w kampanii Ralpha Laurena. Jest wysoki, szczupły, ale umięśniony, ma wspaniałe złociste włosy, opaloną skórę i lśniące lazurowe oczy. Według Frankie wszystkie dziewczyny z koedukacyjnej prywatnej szkoły, do której uczęszcza, oszalały na jego punkcie.

Jednak wydaje się, że tylko ja wpadłam mu w oko. Archer powiedział Frankie, że Vaughan nie spojrzał na żadną, odkąd poznał się ze mną w jej domu wkrótce po tym, jak jego najlepszy przyjaciel zaczął spotykać się z moją przyjaciółką. Nie jestem pewna, czy w to wierzę, lecz i tak mi to schlebia. Miło skupiać na sobie uwagę normalnego, przyzwoitego faceta.

Tym razem Archer prycha, a Frankie szturcha go w ramię. Zaczynam się śmiać i nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się tak szczęśliwa i beztroska.

– Wypowiadasz same właściwe słowa, Vaughanie.

– I poważnie traktuję każde z nich – odpiera szczerze, otwierając drzwi do tajskiej restauracji.

Gdy kelnerka prowadzi nas do stolika, Vaughan trzyma rękę na mojej dolnej części pleców. Zdaję sobie sprawę, że obserwują mnie oczy innych osób obecnych w lokalu, i unoszę głowę, krocząc przez salę z pewnością siebie, która została mi wpojona od urodzenia.

Od włoskich kobiet w naszym społeczeństwie oczekuje się wielu rzeczy, a moja mama ciężko pracowała, abym potrafiła wypełnić swój obowiązek, zachowując przy tym niezależność.

Rosa Mazzone zaszczepiła we mnie potrzebę bycia obowiązkową i lojalną bez poświęcania istoty tego, kim jestem. Chociaż nasz świat szanuje status żony, kobiety nadal uważane są za gorsze. Nie mam zamiaru tego akceptować i nie pozwolę się zdeptać. Już wiem, że mój narzeczony nie będzie tolerował żadnych przejawów niezależności, ale okazywanie słabości tylko wzmoże jego okrucieństwo. Dlatego zamierzam być pewna siebie i silna, nawet w obliczu przeciwności losu. Bez względu na to, przed czym postawi mnie ten stronzo, nie ugnę się.

Kolacja upływa nam przyjemnie. Jedzenie smakuje bosko, śmiejemy się i rozmawiamy w trakcie posiłku. Vaughan stanowi miłe towarzystwo. Jest uważny i elokwentny, a ja w jego obecności czuję się zrelaksowana Po wyjściu z restauracji, gdy idziemy ulicami Nowego Jorku w kierunku kina, bierze mnie za rękę. Przed nami kroczą Archer i Frankie, a my trzymamy się z tyłu, rozmawiając na osobności.

– Dobrze się bawisz? – Vaughan uśmiecha się do mnie.

– Wspaniale.

– Na tyle, żeby to powtórzyć? – pyta, unosząc brew.

Z mojego gardła wydobywa się dźwięczny śmiech.

– Przecież jeszcze nie skończyliśmy naszego spotkania.

– Ja już wiem, że pragnę cię znowu zobaczyć. Którego wieczoru miałabyś czas? Zabiorę cię na randkę. Tylko my dwoje.

– Chciałabym, ale to nie takie proste. Nie wiem, kiedy znowu będę w mieście.

Chłopak zatrzymuje się na środku chodnika i bierze moje dłonie w swoje ręce.

– Wiem, kim jest twój ojciec, Natalio, i wcale się go nie boję.

– A powinieneś. – Ludzie w szkole unikają mnie jak ognia z powodu mojego nazwiska. Do równoległych klas chodzi kilka innych włoskich dziewczyn i wszystkie trzymamy się razem, ale pozostali uczniowie omijają nas szerokim łukiem. – Byłby bardzo niezadowolony, gdyby się dowiedział, co teraz robię.

– Ponieważ nie jestem Amerykaninem włoskiego pochodzenia? – Puszcza moją jedną dłoń i znowu zaczynamy iść. Przyspieszamy, żeby nie stracić z oczu przyjaciół.

– To tak na początek – mruczę, zastanawiając się, ile wie o naszym świecie. Pewnie powinnam powiedzieć mu wprost, ale podoba mi się i egoistycznie chcę jak najdłużej zatrzymać go przy sobie.

– Mogę być twoim brudnym, małym sekretem – droczy się i obejmuje mnie ramieniem.

– Zasługujesz na coś więcej – odpowiadam zgodnie z prawdą, zakładając niesforne kosmyki za ucho.

– W takim razie może sekretnym chłopakiem?

– Wszystko w swoim czasie – oznajmiam, bo nie mogę dać się ponieść emocjom.

– Długo czekałem na tę randkę. Będę, kimkolwiek zechcesz, i potrafię być cierpliwy. Nigdzie się nie wybieram.

* * *

– Mogę cię pocałować? – szepcze Vaughan, ciaśniej obejmując mnie ramieniem, gdy przytulamy się do siebie w tylnym rzędzie sali kinowej. Obok nas Archer i Frankie głośno się całują, wzbudzając niesmak widzów siedzących przed nami.

Serce łomocze mi w piersi, kiedy pochylam się ku chłopakowi. Powinnam zarezerwować swój pierwszy pocałunek – swoje pierwsze wszystko – dla męża, ale to jest coś, co mogę mieć dla siebie, a Carlo nigdy się o tym nie dowie.

– Okej – szepczę w odpowiedzi, licząc, że nie słyszy drżenia w głosie ani nie widzi, jak szybko oddycham.

Delikatnie obejmuje moją twarz i przyciąga mnie bliżej, a ja zamykam oczy, gdy nasze usta się dotykają.

– Jesteś taka piękna, Natalio. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. Szaleję za tobą. – Tym razem jego usta przyciskają się do moich mocniej, a ja przechylam głowę i odwzajemniam pocałunek. Przyjemny szum przenika mi żyły, lecz daleko temu do fajerwerków. Nasze pierwsze pocałunki są miłe i dobrze się czuję z Vaughanem.

Całujemy się bez przerwy, podczas gdy w tle leci film. Vaughan trzyma w dłoniach moją twarz, ale nie próbuje mnie dotykać nigdzie indziej, co tylko sprawia, że ​​podoba mi się jeszcze bardziej. Oplatam ramionami szyję chłopaka, przesuwam palcami po puszystych włoskach rosnących mu na karku. Jęczy w moje usta, po czym wsuwa do środka język.

A potem odskakuje jak oparzony.

Nasze wargi odrywają się od siebie i zdezorientowana otwieram oczy. Z przerażeniem patrzę, jak mój brat łapie Vaughana za szyję i wyciąga go z kina. Najgorszy ze wszystkiego jest zszokowany wyraz twarzy Leo. Chłopak przygląda mi się z końca rzędu, po chwili zaś marszczy brwi, wskazując, żebym wstała, i opuszcza salę.

– Nat. – Frankie chwyta mnie za łokieć. – Co się dzieje?

– Mateo zaraz rozerwie Vaughana na strzępy. Nie ruszaj się stąd – ostrzegam, kiedy widzę, że Archer zamierza wstać. – Pozwól mi się tym zająć.

Podnoszę się i idę do miejsca, w którym czeka na mnie Leo, tuż za drzwiami.

– Co, u diabła, sobie myślałaś? – syczy Leo, kiedy idziemy korytarzem prowadzącym do schodów.

– Nie twoja sprawa – warczę, zawstydzona i zmieszana, ponieważ dłoń Leo spoczywająca na mojej dolnej części pleców wydaje mi się gorąca jak ogień. Kiedy wcześniej to samo zrobił Vaughan, poczułam tylko lekkie ciepło.

Jego spojrzenie wędruje po moim ciele, zatrzymując się na chwilę na klatce piersiowej. Sutki natychmiast mi twardnieją i napierają na jedwabistą tkaninę sukienki. Prawdopodobnie zauważa, jakie wywiera na mnie wrażenie, ale mam to gdzieś. Chcę, żeby wiedział, że wolałabym zostać przyłapana na obściskiwaniu się z nim, a nie z Vaughanem.

– Akurat. Też traktuję cię jak siostrę – oświadcza, wbijając sztylet prosto w moje serce. Ból osadza się w klatce piersiowej, utrudnia oddychanie. – Zależy mi na tobie i nie chcę widzieć, jak ktoś cię rani.

Kiedy wchodzimy na ruchome schody, odwraca się, żeby na mnie spojrzeć. Znajduje się tak blisko, że widzę drobne piegi na grzbiecie jego wydatnego nosa. Ciepło spływa falami z ciała Leo, przez co niemal tracę równowagę. Chwieję się nieznacznie, a on chwyta mnie za ramię. Jego szaroniebieskie oczy wpatrują się głęboko w moje i mam wrażenie, że tonę. Serce mi przyspiesza, a w brzuchu budzą się motyle. Zerkam na pełne usta chłopaka i czuję tam, nisko, pulsujący, tętniący ból.

Podczas obściskiwania się z Vaughanem nie doznałam takiego podniecenia.

Jedno intensywne spojrzenie Leo i praktycznie roztapiam się w sfrustrowaną kałużę hormonów.

Leo wysuwa język i zwilża wargi, na jedną ulotną sekundę spuszcza wzrok na moje usta, po czym odwraca go, przeczesując palcami swoje brązowe włosy.

Gdy schodzimy z ruchomych schodów, głośno wydycham powietrze. Leo odciąga mnie na bok, zdejmuje z siebie lekką czarną kurtkę i wpycha mi ją w ręce.

– Załóż to – rzuca sucho. – Mateo wpadnie w szał, jeśli zobaczy cię w tej kiecce.

– Pieprzyć go – warczę, odrzucając mu kurtkę. – Nie obchodzi mnie, co myśli. Mam dość jego podwójnych standardów.

Zdecydowanym krokiem zmierzam w kierunku drzwi wejściowych. Desperacko próbuję znaleźć Vaughana, zanim Mateo wyrządzi mu krzywdę.

– Nat! – warczy Leo, chwyta mnie za łokieć i szarpie z powrotem. – Jeśli chcesz uratować tego chłopca, załóż tę cholerną kurtkę. A może zapomniałaś, jak nierozważny i nadopiekuńczy w stosunku do ciebie jest brat?

Nie cierpię przyznawać mu racji. Zabieram od niego kurtkę, ze złością ją wkładam, po czym wybiegam na zewnątrz. Leo depcze mi po piętach.

– Tędy. – Bierze mnie za rękę i rusza w przeciwnym kierunku. Jego twarda, pokryta odciskami dłoń emanuje na mojej skórze ciepłem, które przenika głęboko do kości, sprawiając mi przyjemność. O rany, jestem w nim tak zadurzona, ale nie mogę sobie pozwolić na rozpraszanie się. Muszę powstrzymać Matea, zanim zamorduje chłopaka, z którym umówiłam się na randkę. Leo ciągnie mnie za róg budynku i w dół wąskiej, słabo oświetlonej alejki.

– Pierdol się, dupku! – krzyczy Vaughan, po czym stęka.

Staję jak wryta na tyłach śmietnika i biorę gwałtowny oddech na widok tego, co dzieje się przede mną. Mateo, przypierając Vaughana do ściany, patrzy na niego ze złością; wzniósł pięść, gotowy zadać trwałe obrażenia. Krew plami nos chłopaka i spływa po jego ustach i brodzie.

– Przestań! – wrzeszczę, gdy Matty znowu go uderza. – Opamiętaj się.

Szarpię brata za ramię, ale to jest jak próba wyrwania głazu z ziemi. Mateo to jeden wielki mięsień, więc ani drgnie.

– Muszę dać temu bastardo nauczkę – syczy przez zaciśnięte zęby, odwracając głowę, by na mnie spojrzeć.

– Nie, nie musisz. Daj mu odejść. – Patrzę bratu w oczy. – Teraz, Matty – żądam. – Jeśli chcesz być zły, złość się na mnie. Vaughan nie zrobił nic niewłaściwego.

– Zostaw go, Mazzone – wtóruje mi Leo głosem zimnym jak lód.

Mateo piorunuje wzrokiem przerażonego Vaughana, zaciska i otwiera pięść, po czym go puszcza. Chłopak opada na ścianę, ciężko dysząc.

– Tak mi przykro – mówię. Wyciągam rękę, żeby otrzeć krew kapiącą z jego podbródka.

– Nie dotykaj go, kurwa.

Leo obejmuje mnie w pasie i odciąga do tyłu.

– Bądź wdzięczny za to, że to ja cię nakryłem, a nie jej narzeczony – warczy Mateo, przyciskając lufę pistoletu do skroni Vaughana.

Biedak wygląda, jakby miał zaraz narobić w spodnie.

– Narzeczony? – Jego zdezorientowane spojrzenie odbija się między mną a moim bratem. – Nat ma siedemnaście lat. Więc skąd, do diabła, narzeczony? – Szuka wzrokiem odpowiedzi u Matea. – I dlaczego mi nie powiedziałaś? – dodaje, patrząc na mnie krzywo z bolesnym wyrazem twarzy.

– Próbowałam zapomnieć, że on istnieje, poza tym mówiłam ci, że sprawy są skomplikowane. Chciałam, by choć jeden wieczór był normalny. Jeden wieczór, kiedy mogę udawać, że mam kontrolę nad swoim życiem. Jeden wieczór, by…

Leo zakrywa mi usta, przerywając w połowie zdania.

– Zamknij się, Nat – warczy Mateo. – Albo dalej wygłaszaj swoje mądrości, jeśli chcesz, żebym posłał mu kulkę w łeb.

Milknę. Łzy szczypią mnie w oczy, ale zrobię wszystko, by nie płakać. W ciszy gotuję się ze złości, wściekłość jeży się pod moją skórą.

– Nikomu o tym nie mów – ostrzega Mateo chłopaka, przyciskając mu pistolet do skroni. – Jeśli się dowiem, że pisnąłeś o tym choć słowo, wytropię cię i wypatroszę jak zwierzę.

– Nie powiem nikomu. Przysięgam – obiecuje Vaughan, a jego dolna warga drży.

Chcę mu podziękować za to, że sprawił, że poczułam się pożądana, i dał mi jeden wieczór szczęścia, lecz chłopak nie chce nawet na mnie spojrzeć i nie obwiniam go o to. Jestem pewna, że zrezygnuje teraz ze wszelkich prób umawiania się ze mną.

– Lepiej, żeby tak było. – Mateo odsuwa broń i mocno popycha Vaughana. – Spadaj.

Leo chwyta Vaughana za ramię, gdy ten przebiega obok.

– Dotknij jej jeszcze raz, a zabiję cię gołymi rękami. – Groźny ton, którego wcześniej u niego nie słyszałam, przyprawia mnie o dreszcze.

Vaughan kiwa głową, wciąż unikając kontaktu wzrokowego ze mną. Z bólem w sercu patrzę, jak gna uliczką, chcąc uciec gdzie pieprz rośnie.

3 - Natalia

Mateo przez całą podróż powrotną do Greenhaven nie odzywa się do mnie ani słowem. Siedzę z tyłu, walcząc ze wstydem i zakłopotaniem. Nawet przebywanie w tym samym samochodzie co Leo nie poprawia mi nastroju. Dzisiejszy wieczór zaczął się tak obiecująco, ale zakończył w najgorszy możliwy sposób. Słowa Leo wbiły się w mój mózg, jestem zarówno strapiona, jak i cholernie zła. W całej rozciągłości uświadamiam sobie niesprawiedliwość tego wszystkiego. A fakt, że Leo postrzega mnie jako swoją młodszą pseudosiostrę, tylko dosypuje soli do rany.

Mój niepokój narasta do poziomu przedzawałowego, kiedy skręcamy na podjazd prowadzący do naszego dużego domu rodzinnego. Rozległa rezydencja, położona na ponad dwunastu tysiącach metrów kwadratowych zadbanego trawnika, to imponująca pozłacana klatka. Ojciec zadbał o to, by niczego mi nie brakowało – poza wolną wolą. Wścieknie się, jeśli usłyszy, że całowałam się z chłopakiem, który nawet nie jest Amerykaninem włoskiego pochodzenia. Nie może się o tym dowiedzieć. Zostanie mi odebrana ta odrobina wolności, jaką jeszcze mam, i pogrążę się w jeszcze głębszej depresji.

Odkładając na bok wirujące emocje, pochylam się i wsuwam głowę między dwa przednie siedzenia.

– Proszę, nie mów tacie. – Błagam brata wzrokiem, gdy ten patrzy na mnie przez lusterko wsteczne.

– Nie masz prawa głosu – zgrzyta przez zaciśnięte zęby. – Całe szczęście, że Enzo zadzwonił do mnie, zanim ktoś poinformował tatę lub Carla.

– Kim jest Enzo? – Domyślam się, że to szpieg mojego brata, ponieważ nasza famiglia ma wszędzie kontakty.

– Współpracownik. Pracuje w kasie biletowej i rozpoznał cię.

Oczywiście, że rozpoznał. Nie mogę nawet wziąć oddechu, żeby ktoś o tym nie doniósł.

– Nie mów Angelowi. Proszę, Matty. Uziemi mnie do końca roku szkolnego. – Ostrożnie dotykam jego ramienia. – Przysięgam, że nie spotkam się więcej z Vaughanem, jeśli obiecasz, że nie powiesz o tym tacie.

– Powinienem to zrobić, ponieważ dzięki temu pozostaniesz nietknięta i unikniesz pokus.

Chcę go uderzyć, bić wściekle aż do krwi, ale tylko zgrzytam zębami.

– Dostałam już nauczkę, Matty – kłamię. – Nie odbieraj mi tej resztki wolności.

Mateo parkuje samochód przed kamiennymi schodami prowadzącymi do drzwi frontowych. Siedzimy w ciszy, między nas wkrada się napięcie. Uzbrojeni soldati strzegący przodu domu przez krótką chwilę spoglądają w naszą stronę, po czym odwracają wzrok i znów patrzą przed siebie.

– Nie powiem mu. – Brat mierzy mnie ponurym spojrzeniem. – Ale nie możesz znowu wywinąć takiego numeru. To coś więcej niż tylko denerwowanie taty czy famiglia Greco. Tu chodzi o twoją reputację, Natalio. Bez niej jesteś zrujnowana.

Może właśnie to powinnam zrobić. Celowo przespać się z kimś i zadbać o to, by potwór się o tym dowiedział. Wiem, że dosięgnąłby mnie ostracyzm. Byłabym wstydliwym kłopotem, czarną owcą w rodzinie. Lecz jeśli dzięki temu nie musiałabym wychodzić za mąż za tego stronzo, być może warto spróbować.

Oczy Matea zwężają się, gdy mnie obserwuje – jakby wniknął w mój umysł i usłyszał te myśli. Leo przygląda mi się intensywnie, a ja odwracam wzrok, kiwając głową.

– Wiem. – Chwytam klamkę. – To się już nie powtórzy.

– Nat.

Zastygam na dźwięk głosu brata.

– Wiem, że jesteś sfrustrowana, ale miałaś całe lata, aby zaakceptować swój los. Tak się dzieje w przypadku kobiet w famiglia. Niewinne panny młode są czczone, a żony miłowane. Niczego ci nie zabraknie. Wszystko się ułoży. Zobaczysz.

– To bzdura i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę! – krzyczę z wściekłością. – Czy zaakceptowałbyś swoje przeznaczenie, gdyby nie było nim posiadanie władzy? Gdybyś nie miał żadnej kontroli nad resztą własnego życia?

– Nie rozmawiamy o mnie, a ty zachowujesz się dziecinnie. Weź się w garść.

W tej chwili naprawdę chcę walnąć brata, lecz jaki w tym sens? Mateo tak bardzo przypomina ojca, że ​​czasami to przerażające. Myślę, że on naprawdę wierzy w całe to gówno. Choć mnie uwielbia, nadal nie widzi nic złego w czekającym mnie losie. Nie wiem, dlaczego zawracam sobie głowę protestami. Mateo nigdy tego nie zrozumie.

Przyklejam do twarzy fałszywy, posłuszny uśmiech.

– Idę do swojego pokoju. Powiedz mamie, że poprosiłam cię, żebyś przyjechał, bo źle się poczułam.

– Va bene.

Kiedy wysiadam z auta, w spojrzeniu Leo pojawia się iskierka współczucia, ale znika tak szybko, że sama już nie wiem, czy sobie tego nie wyobraziłam. Wślizguję się do domu, zdejmuję buty i na palcach wchodzę po schodach do pokoju. Spędzam niespokojną noc, rzucając się, wiercąc, łkając w poduszkę i lamentując nad bezsensem życia i nad nieodwzajemnioną miłością. Następnego ranka przy śniadaniu niemal się nie odzywam, a kiedy mama pyta, co się stało, zrzucam to na karb swojej fałszywej choroby. A tak naprawdę odczuwam tęsknotę i ból spowodowany tym, że Leo nie chce we mnie zobaczyć kogoś więcej niż tylko przyszywanej siostry. Jestem też niesamowicie zawstydzona wczorajszymi wydarzeniami. Dlaczego Vaughan został w to wciągnięty? Nie zrobił nic złego poza tym, że polubił niewłaściwą dziewczynę. Zmieniłam się w kłębowisko emocji i myśli. Czarna chmura opadła na mnie jak całun i nie mogę zebrać energii, by udawać, że mam dobry humor.

Przesuwam jedzenie na talerzu, aż w końcu przepraszam wszystkich, odchodzę od stołu i udaję się na spacer po terenie naszej posiadłości.

Wiele lat temu, kiedy rodzice przeprowadzili się tutaj z apartamentu w mieście, tata zbudował dla mamy szlak spacerowy, którym teraz podążam. Uzbrojeni soldati strzegą granic posiadłości poza zasięgiem mojego wzroku, dając mi złudzenie prywatności. Piszę wiadomość do Frankie, żeby zapewnić ją, że wszystko w porządku, i poinformować, iż zobaczymy się jutro w szkole.

Docieram do wejścia do sadu jabłkowego. Oprócz sadu mama ma też grządkę warzywną i ogródek ziołowy, a w szklarni uprawia pomidory, paprykę i truskawki. Nagle słyszę kroki dudniące za mną na ścieżce. Zerkam przez ramię i mój puls natychmiast przyspiesza, gdy patrzę na zbliżającego się Leo.

– Hej, dolcezza! – woła z uśmiechem.

„Słodkości”. Zarówno nienawidzę tego pieszczotliwego przezwiska, które nadał mi Leo, jak i je uwielbiam. Cieszę się, że nazywa mnie tak jak nikt inny, ale dlaczego musi to być coś tak niewinnego, czystego i siostrzanego? Opieram się o drzewo i czekam, aż podejdzie.

– Masz coś przeciwko, żebym do ciebie dołączył? – pyta, wbijając we mnie te wspaniałe szaroniebieskie oczy.

Lekki wiatr rozwiewa kosmyki brązowych włosów na czole chłopaka, a moje palce aż swędzą z pragnienia dotknięcia tej jedwabistej miękkości. Jednodniowy zarost przyciemnia kontury jego oszałamiającej twarzy, co tylko dodaje mu uroku.

– Nie. – Wzruszam ramionami, udając nonszalancję, gdy idziemy ścieżką między rzędami drzew obsypanych soczystymi czerwonymi jabłkami.

Jak zawsze o tej porze roku w powietrzu unosi się najsłodszy zapach, który głęboko wdycham. Przynosi mi ukojenie, gdy czuję się tak zagubiona. To sam środek sezonu, a nasza spiżarnia już pęka w szwach od galaretek jabłkowych, szarlotek i strudli.

– Nic ci nie jest? – pyta Leo, kiedy powiew wiatru unosi rąbek mojej białej sukienki do kolan.

– Wszystko w porządku. Dlaczego miałoby nie być? – Unoszę brew, patrząc na niego i przesuwając dłonią po korze mijanych drzew.

– Nie zbywaj mnie tak, dolcezza. Wiem, że wczoraj byłaś wkurzona, i widziałem trybiki kręcące się w twojej głowie. Mateo nie jest jedynym Mazzonem z tendencjami do nierozważnego postępowania. Proszę, nie rób niczego pochopnie.

Z niedowierzaniem parskam śmiechem.

– Kiedy, do diabła, będę miała okazję zrobić coś pochopnego lub lekkomyślnego, Leo? I nie udawaj, że sam nie masz skłonności do nierozwagi. Uczestniczyłeś w szalonych wyczynach Matty’ego częściej niż ktokolwiek inny.

Różnica polega na tym, że Leo wie, kiedy się wycofać, i jest wystarczająco sprytny, aby zachowywać się odpowiedzialnie, kiedy trzeba, więc nikt nie może mu zarzucić, że sam czasami zachowuje się nieprzewidywalnie.

– Nie rozmawiamy o mnie. Tu chodzi o ciebie. Martwię się.

Kręcę głową, gdy gorycz wpełza mi do gardła.

– Jestem tu praktycznie więźniem i już niedługo zamienię jedno więzienie na drugie.

– Wiem, że tego nie chcesz, i nienawidzę dupka, który został dla ciebie wybrany, ale nie ma sensu z tym walczyć.

Jego defetystyczna mowa nie jest tym, co chciałabym teraz usłyszeć. Gniew wzbiera we mnie w ciągu nanosekundy. Odwracam się i mierzę Leo ostrym spojrzeniem. Gdy biorę się pod boki, kładąc dłonie na zgrabnych biodrach, para niemal kłębami wychodzi mi z uszu.

– Więc powinnam po prostu pozwolić Carlowi pieprzyć mnie przed ślubem, bo i tak niedługo zostanie moim mężem, a ja muszę być mu posłuszna? – naskakuję na niego.

– Do diabła, nie. – Leo marszczy brwi, a w jego oczach pojawia się troska. – Czy coś się stało? Czy on coś ci zrobił?

Przełykam gulę w gardle.

– Jeszcze nie, ale jasno wyraził swoje intencje.

4 - Natalia

– Czy o to chodziło zeszłego wieczoru? I czy naprawdę zamierzałaś oddać swoją cnotę temu idiocie? – Oczy Leo ciemnieją, a żyła na szyi wibruje pod skórą. – Vaughan – prycha. – Co za pizdowate imię.

– Uważaj. Gdybym cię nie znała, powiedziałabym, że jesteś zazdrosny. – Kapryśny uśmiech wpełza mi na usta, zanim zdołam go powstrzymać.

– Nie bądź śmieszna. Masz pojęcie, jak niebezpieczne jest nawet samo rozważanie oddania komuś dziewictwa przed ślubem? To dotyczy też Carla. Gdybyś to zrobiła, z łatwością udałoby mu się ciebie pozbyć. Przyniosłoby to wstyd rodzinie, byłabyś zhańbiona i nie miałabyś przyszłości. Sprawy mogą przybrać paskudny obrót. Taka jest rzeczywistość, Nat. Mateo nie chce, by ci się to przytrafiło, ja też nie. – Wydycha ciężko powietrze, mierząc mnie wzrokiem. – Jestem zły, że zaryzykowałaś wszystko dla tego małego śmiecia. Nigdy nie będzie ciebie godny.

Nie chcę rozmawiać o potencjalnym niebezpieczeństwie lub ryzyku bycia z kimkolwiek innym, ponieważ Leo całkowicie zamknie się na ideę związku ze mną.

Do diabła z zasadami i tradycją.

Czując przypływ odwagi, podchodzę do niego, nasze piersi ocierają się o siebie. Kładę dłonie na ciepłej, twardej klatce piersiowej chłopaka. Ignoruję jego krótką przemowę i przekierowuję dyskusję na interesujące mnie tory.

– A gdybym zaryzykowała wszystko dla prawdziwego mężczyzny? – Odchylam głowę, wpatrując się głęboko w oczy Leo. Wyciągam się na palcach, moje ręce szybują w górę i oplatają jego kark.

Serce łomocze mi jak szalone, a motyle wariują w brzuchu.

Leo mnie nie odpycha. Przenosi wzrok na moje usta i pojawia się między nami iskrzenie, potężne, niepohamowane. Gdy mi się przygląda, jakby w oszołomieniu, w moich żyłach pożądanie miesza się z krwią.

– Dla ciebie? – szepczę mu do ucha, po czym przesuwam wargami po linii jego szczęki pokrytej kłującym zarostem, aż docieram do ust.

Ciało chłopaka sztywnieje. Ledwo mogę skupić myśli, ponieważ krew pulsuje mi w uszach, a serce uderza głucho „łup, łup” o klatkę piersiową.

Splatam mocniej ramiona wokół szyi Leo i wymowniej przyciskam wargi do jego warg, chcąc, żeby odwzajemnił pocałunek. Cytrusowy zapach otula mnie niczym przyjemny kocyk. Zachęcam Leo niemo, by porzucił odpowiedzialność i poddał się pieszczotom. On jednak odpycha moje ręce, zataczając się, mrugając raz za razem, a na jego twarzy pojawia się przerażenie.

Ogromny ból przeszywa mi klatkę piersiową, zatyka płuca i jak niewidzialny nóż tnie na strzępy żałosny organ pompujący krew do żył. Mam wrażenie, że zaraz umrę. Poczucie odrzucenia miesza się ze wstydem na myśl, że Leo nie czuje tego co ja. Że nie pragnie mnie w taki sam sposób, w jaki ja pragnę jego.

– Natalio, nie. – Leo potrząsa głową, pocierając dłonią kark, a jabłko Adama podskakuje mu w gardle. – Nie dotarło do ciebie nic z tego, co Mateo powiedział ci wczoraj wieczorem?! – krzyczy. – Nie możesz ot tak całować się z byle kim!

– Nie jesteś byle kim, Leo. – Zmniejszam dzielącą nas przestrzeń. Nie zrezygnuję z niego, dopóki się nie przekonam, że moje wysiłki są całkowicie daremne. – Wiesz, co do ciebie czuję. Wiem, że wiesz.

Wyciągam ku niemu rękę, a wtedy chwyta mnie i czule obejmuje palcami mój smukły nadgarstek.

– To się nie ma prawa zdarzyć, Nat. Z tych wszystkich powodów, o których już wspomniałem. Poza tym jesteś dla mnie jak młodsza siostra. Byłoby to wysoce niestosowne.

Chyba jedynie te słowa mogły sprawić, żebym się wycofała. Bez względu na to, co robię, zawsze jestem sprowadzana do roli siostry. Pod każdym możliwym względem unicestwia mnie dojmujące cierpienie, chciałabym zapaść się pod ziemię. Nie zamierzam pokazywać mu swojej słabości, wpycham więc ból z powrotem w głąb siebie, prostuję ramiona i unoszę podbródek, mierząc Leo morderczym spojrzeniem.

– Jestem zbyt słodka i niewinna, o to chodzi? – Szturcham go w ramię. – Założę się, że gdybym była jak Nicole Chastain, rozkładała nogi i pozwalała pieprzyć się w dupę, każdego wieczoru wydeptywałbyś ścieżkę do moich drzwi.

– Jezu, Nat. – Chłopak przeczesuje palcami włosy. – Musisz przestać podsłuchiwać.

Rozdrażniona na maksa ryzykuję ostatnią próbę: w ułamku sekundy podejmuję decyzję, zdejmuję sukienkę, odrzucam ją na bok i staję przed nim w białym koronkowym biustonoszu i majtkach.

Leo gwałtownie wciąga powietrze i pożera mnie wzrokiem.

– Chcę, żebyś zobaczył prawdziwą Natalię. – Mój głos brzmi spokojnie, co stoi w sprzeczności z drżeniem kończyn, gdy wykładam wszystkie karty na stół. – Nie jestem już małą dziewczynką, Leo. – Podchodzę do niego. – Jestem w pełni kobietą i pragnę ciebie. Chcę, żebyś był tym, który zabierze mi dziewictwo. Nie ten potwór. Możemy się ukryć wśród drzew. Nikt nas nie zauważy.

Widzę, jak walczy ze sobą, stara się oderwać wzrok od moich unoszących się rytmicznie piersi. Sutki mam tak twarde, że widać je przez cienki materiał. Rosnące wybrzuszenie w jego czarnych spodniach mówi mi, że on też czuje podniecenie. Leo nie jest tak odporny, na jakiego chciałby wyglądać.

Przytulam się do niego i patrzę błagalnym wzrokiem.

– Nikt się nie dowie. To może być nasz sekret. Proszę, Leo. Kochaj się ze mną. – Przełykając zdenerwowanie, wsuwam rękę między nasze ciała i kładę dłoń na jego erekcji wyczuwalnej przez spodnie. O mój Boże. Jest taki duży i twardy. Kutas drga w reakcji na mój dotyk, a płynne ciepło zalewa mi majtki.

Sekundę później Leo cofa się, jakby został porażony prądem.

– Jezu, kurwa, Natalio! – warczy. – Nie mam zamiaru cię rozdziewiczać! Straciłaś cholerny rozum?! – Pochyla się, podnosi sukienkę i podaje mi ją. W jego oczach płonie mnóstwo emocji. – Załóż to, zanim zobaczy cię jeden ze strażników. Twój ojciec zabijał ludzi za mniejsze przewinienia.

Odwraca się, splatając ręce na karku, podczas gdy ja się ubieram. Czuję niewyobrażalne upokorzenie i zbiera mi się na płacz. Co ja sobie myślałam, rzucając się na niego w ten sposób? Jestem tak zażenowana.

Leo ostatnio niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że ​​mnie nie chce, a mimo to nadal zachowuję się jak niedojrzała idiotka. W zasadzie podałam mu się na tacy, a on dał mi kosza. – Skończyłaś? – pyta ciągle odwrócony do mnie plecami.

– Tak – odpowiadam chrapliwie, prawie się krztusząc bolesną gulą blokującą gardło.

Trudno znieść myśl o tym, że kochasz kogoś, kto nie kocha ciebie. Sądziłam, że było źle, kiedy nie zdawał sobie sprawy z moich uczuć. Ale tamto blednie w porównaniu z tym, co przeżywam teraz. Świadomość, że Leo wie i mnie nie chce, to coś milion razy gorszego. Pragnę umrzeć. Pragnę zamknąć się w swoim pokoju, zwinąć w kłębek i uwolnić od smutku na już i tak mokrej od łez poduszce.

Chłopak się odwraca.

– Nie mam pojęcia, co się z tobą dzieje, ale nie jesteś sobą – mówi łagodnie, unosząc palcem mój podbródek. – Jesteś wspaniała, dolcezza. Wyjątkowa. Miła, inteligentna, piękna i pełna współczucia. I powinnaś taka pozostać.

Mój gniew rośnie i wpadam w szał. Nie potrafię docenić jego komplementów, ponieważ wiem, że nie są prawdziwe – po prostu próbuje mnie delikatnie odprawić. Nie dam się zmiękczyć tymi słowami.

– Hipokryta z ciebie! – krzyczę. – I z Matea też! Obaj rżniecie wszystko, co się rusza, a mnie pouczacie, bo pierwszy raz w życiu odważyłam się pocałować chłopaka i głupio rzuciłam się na ciebie!

Odpycham go, warcząc, a on nawet nie drgnie. Jest jak nieruchoma ściana mięśni, stoi z rękami skrzyżowanymi na piersi i smutnym, lekko zdziwionym wyrazem twarzy.

– Wiesz, że tego nie zmienisz. Tak po prostu musi być.

Spokojna odpowiedź Leo tylko podsyca wściekłość krążącą w moich żyłach.

– Nienawidzę tego, kurwa! – ryczę. – I nie zamierzam więcej udawać i się na to godzić!

Nieistotne, jak to osiągnę, ale wydostanę się z tego zaaranżowanego małżeństwa. Tata będzie zawiedziony, jeśli przyniosę mu wstyd, lecz już wystarczająco długo grałam w jego grę.

Stawką jest całe moje życie i nie mogę dłużej siedzieć i nic nie robić.

– Natalio – warczy Leo, łapiąc mnie, kiedy odwracam się i ruszam przed siebie. – Nie rób nic pochopnie. Błagam. Tylko pogorszysz sytuację.

– Odpieprz się, Leo – syczę. – To cię nie dotyczy. Wyraźnie określiłeś swoje uczucia. Dokładnie wiem, na czym teraz stoję.

– Dolcezza. Proszę. – Leo przyciąga mnie do siebie, tak że moje plecy przylegają do jego ciepłej klatki piersiowej. – Nie chcę, żebyś została zraniona. Wiesz, co robią kobietom, które nie współpracują.

– Nie obchodzi mnie to. Wolałabym umrzeć niż poślubić Carla Greca.

– Porozmawiam z nim. Ostrzegę go, żeby się wycofał.

Parskam śmiechem.

– Jeśli spróbujesz, będzie tylko bardziej zdeterminowany. – Wyskakuję z uścisku Leo i patrzę gniewnie na chłopaka. – Zostaw to w spokoju, Leo. Nie jesteś za mnie odpowiedzialny. Nie jestem Giulianą. Odpowiadasz za swoją rodzoną siostrę, nie za mnie. Nie potrzebuję, żebyście z Mateem wtrącali się w moje sprawy.

Nie czekając na odpowiedź, biegnę ścieżką w kierunku domu, gotowa lizać rany w zaciszu sypialni.

5 - Natalia

– Nie mogę uwierzyć, że się przed nim rozebrałaś – mówi Frankie, gdy po lekcjach zabieramy z szafek nasze rzeczy. – Nawet mi nie przypominaj. I bez tego jest to wystarczająco upokarzające.

W porze obiadu opowiedziałam przyjaciółce, co zaszło z Leo wczoraj w sadzie.

– Mam ochotę kopnąć go w jaja za lekceważenie twoich uczuć. Matea też za terroryzowanie biednego Vaughana. Ale może Leo próbował cię chronić? Po prostu źle zabrał się do tego wszystkiego.

– Przystawiałam się do niego, a on mnie odrzucił! Nie ma znaczenia, czy próbował mnie chronić, czy nie. To najbardziej upokarzające doświadczenie w moim życiu. – Zatrzaskuję szafkę z większą siłą niż to konieczne. – Mężczyzna taki jak Leonardo Messina nigdy nie odmawia sobie seksu. Muszę stawić czoła prawdzie. On mnie nie postrzega w takich kategoriach. W jego oczach na zawsze będę słodką, młodszą siostrą Matea.

– Jest idiotą, że cię odrzucił, i nie chce mi się wierzyć w to, jak zareagował. Wyglądasz jak pieprzona bogini, Nat. Żaden zdrowy na umyśle facet nie mógłby ci się oprzeć. – Następuje krótka, sugestywna pauza. – Przynajmniej trafiło ci się trochę słodkości.

Wczoraj Leo zostawił mi przed drzwiami pudełko moich ulubionych czekoladek. Znalazłam upominek, dopiero gdy wyszłam z pokoju na kolację. Wiem, że musiał stanąć na rzęsach, aby odebrać je z cukierni w White Plains, i zwykle to by mnie uszczęśliwiło, ale zbyt się wkurzyłam z powodu jego odrzucenia, by rozpływać się nad tym gestem.

– Wolałabym, żeby trafił mi się ten chłopak – przyznaję, bo wciąż jestem w nim zakochana, mimo że to kompletnie bezcelowe. – Jakkolwiek na to spojrzysz, on mnie odrzucił. Próba osłodzenia nie zmienia tego faktu. – Chociaż trochę pomogło pochłanianie czekolady, gdy w myślach beształam się za moje idiotyczne zachowanie.

– Co zamierzasz zrobić? – pyta przyjaciółka, zapinając plecak z książkami.

Wzruszam ramionami, kiedy dołączamy do tłumu zmierzającego przez korytarz w stronę drzwi.

– Nic. Jeśli przystawianie się do niego nie zadziałało, to nie zadziała nic.

– On musi zacząć postrzegać cię jako pociągającą kobietę, a nie małą dziewczynkę – oznajmia, w zamyśleniu pocierając brodę, gdy wychodzimy na zewnątrz. – Wiem! – Łapie mnie za ramię i odciąga na bok na szczycie schodów. – Czy twoi rodzice nadal wyjeżdżają w ten weekend, a Mateo planuje urządzić przyjęcie?

Przytakuję.

– O ile wiem, wszystko jest aktualne. – Nieczęsto zdarza się, że nasi rodzice wyjeżdżają, więc Mateo zamierza jak najlepiej wykorzystać tę sposobność. Prognoza pogody przewiduje w ten weekend wysokie temperatury i będą to ostatnie podrygi przed nastaniem chłodniejszej, jesiennej aury.

– Otóż to. – Jej oczy błyszczą z podniecenia. – Kupisz najseksowniejszy dwuczęściowy kostium. Będziesz w nim wyglądać podniecająco jak diabli i flirtować z innymi chłopakami przed nosem Leo. Jeśli to nie wywoła jego reakcji, nic już nie pomoże.

– Mateo nigdy na to nie pozwoli.

– Przecież on zaraz się spije i przez większość imprezy będzie się pieprzyć z jakąś dupą w domku przy basenie – prycha. – Ciągnie wilka do lasu. Musimy tylko zgrać to do perfekcji. Poczekamy, aż twój brat zniknie, i wtedy zrobimy wielkie wejście.

Uśmiechając się szeroko, obejmuję ją ramieniem i ciągnę w dół schodów.

– Uwielbiam twoje pomysły. Ale mam jeden warunek: ty też założysz seksowne bikini i będziesz flirtować. Po odrobieniu pracy domowej możemy kupić ciuchy online. – Frankie zostaje dziś u mnie na noc, ponieważ mamy do skończenia projekt, nad którym wspólnie pracujemy.

– Dziewczyno, umowa stoi. – Frankie puszcza mi oko.

Moja przyjaciółka jest najlepszą skrzydłową w historii.

– Może rzeczywiście znajdę kogoś, z kim stracę dziewictwo – szepczę, rozglądając się, by mieć pewność, że nikt nie słucha. – Widzę, jak niektórzy przyjaciele Matty’ego na mnie patrzą. Nie sądzę, żeby wiele było trzeba, by przekonać jednego z nich, żeby to ze mną zrobił.

– Nie możesz pieprzyć żadnego z tych idiotów – mówi Frankie, uwalniając się od mojego ramienia, kiedy wchodzimy na chodnik. Skręcamy w prawo i zmierzamy w stronę parkingu, na którym jak zwykle czeka nasz samochód. – Zaraz się wygadają.

– O to właśnie chodzi. Ten plan zadziała tylko wtedy, gdy tata i Carlo się dowiedzą.

– Mateo zamorduje tego kolesia, kimkolwiek by był. Naprawdę chcesz mieć go na sumieniu?

Przygryzam dolną wargę.

To istota mojego dylematu. Gdybym to zrobiła, podpisałabym czyjś wyrok śmierci i potencjalnie wszczęłabym wojnę. Leo nie mylił się, kiedy mówił mi o ryzyku. Czy jestem na tyle samolubna, by przez to przejść, znając konsekwencje?

Zamyślona nie patrzę, dokąd idę, i uderzam w twardą klatkę piersiową, prawie tracąc równowagę. Czyjeś muskularne ramię chwyta mnie za łokieć. Wyczuwam znajomy cytrusowy zapach i przeklinam pod nosem, gdy patrzę w oczy Leo.

– Musisz być bardziej ostrożna.

Głęboka barwa jego głosu sprawia, że ​​dreszcze przebiegają mi po skórze i nie mogę znieść tego, jak ogromne wrażenie wywiera na mnie ten chłopak. Dlaczego moje libido i serce nie trzymają się zasad?

– Co ty tu robisz? – pytam, wykręcając do tyłu ramię i chwytając paski plecaka.

– Pojawił się pewien kłopot i większość soldati została wezwana. Twój ojciec prosił, żebym cię odebrał. – Kiwa głową w stronę mojej najlepszej przyjaciółki. – Hej, Frankie.

– Leonardo. – Francesca patrzy na niego spod przymrużonych powiek.

– Chodźcie. Ruszajmy się stąd. – Leo rozgląda się, bierze mój plecak i zarzuca go sobie na ramię.

– Leo! – rozlega się wysoki, nosowy kobiecy głos, a ja w myślach liczę do dziesięciu, gdy słyszę za nami przyspieszające kroki. – Hej, przystojniaczku – mówi Nicole, odpychając mnie na bok i wciskając się jak najbliżej Leo.

Czerwona mgiełka zasnuwa mi oczy i zaraz wybuchnę ze wściekłości. Frankie delikatnie i ostrzegawczo ściska moją dłoń.

– Uważaj! – warczy Leo, cofając się o kilka kroków i tworząc między nimi dystans. – Niemal przewróciłaś Natalię.

Fala ciepła wypełnia mi pierś.

– Ups. – Nicole chichocze, a ja mam ochotę wyrwać jej język z gardła. – Nie zadzwoniłeś do mnie. – Wydyma usta, znów zbliża się do Leo i wbija swoje duże, sztuczne cycki w jego klatkę piersiową. – Dobrze się bawiliśmy w zeszły piątkowy wieczór i chętnie to powtórzę.

Zerka przez ramię i wpatruje się we mnie zadowolona z siebie, po czym ponownie zwraca uwagę na Leo.

Zaciskam dłonie w pięści. Najchętniej chwyciłabym teraz głowę tej pustej lali i waliła nią o chodnik, aż wycieknie jej ptasi móżdżek.

– Masz największego, jakiego kiedykolwiek w siebie przyjęłam, i naprawdę chcę cię znowu przelecieć.

Leo zerka na mnie, a ja nie umiem wystarczająco szybko ukryć cierpienia. Oczy chłopaka ciemnieją, gdy znowu wpatruje się gniewnie w Nicole. Otwiera usta, chcąc coś powiedzieć, gdy na jego twarzy pojawia się chwilowe niezdecydowanie. A potem się uśmiecha, lecz to nie jest prawdziwy uśmiech.

– Mateo urządza imprezę przy basenie w ten weekend. Powinnaś przyjść. Tam możemy porozmawiać – odpiera.

Wściekłość mrowi mnie pod powierzchnią skóry i gotuję się ze złości. Prędzej padnę, niż pozwolę tej cholernej suce przyjść do mojego domu.

– Nie miałam na myśli rozmowy – mruczy chrapliwie, jakby coś bolesnego utknęło jej w gardle.

Nowa fala bólu uderza we mnie ze wszystkich stron i odwracam wzrok, nie mogąc już tego znieść. Co ona ma, czego ja nie mam? Jak on w ogóle może znieść przebywanie w jej towarzystwie? Nicole jest okropną osobą i kiedyś myślałam, że Leo dobrze zna się na ludziach, ale najwyraźniej się myliłam. Frankie ściska moją dłoń, odciągając mnie. Podchodzimy do miejsca, gdzie stoi zaparkowany czarny SUV mojego ojca, a Leo krzyczy za nami, żebyśmy na niego zaczekały. Cóż, niech się pierdoli. Nie zamierzam czekać i patrzeć, jak ta suka flirtuje z chłopakiem, w którym się zakochałam.

– Oddychaj, Nat – zachęca Frankie. – Ona jest puttana, a on stronzo. Pieprzyć ich oboje.

– To boli – mówię zdławionym głosem, walcząc ze łzami. – Zaofiarowałam mu samą siebie, a on mnie odrzucił. Mimo to nie marnował czasu i pieprzył tę sukę. – Wiem, że był z nią dzień przed moją randką i przed naszą rozmową w sadzie, ale to tylko nieznacznie zmniejsza siłę ciosu. Jak mógł uprawiać seks z Nicole? Zwłaszcza po tym, co powiedział o niej Mateo.

Chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn.

– Wyraźnie ma gówniany gust co do kobiet – wścieka się Frankie. – Jesteś dla niego zdecydowanie za dobra. Nie zasługuje ani na twoją miłość, ani na twoje oddanie.

– To tyle, jeśli chodzi o nasze plany. – Pociągam nosem, zwieszając głowę i żałując, że nie mam magicznej różdżki i nie mogę wrócić do domu bez konieczności jazdy samochodem.

– Och, wszystko jest nadal aktualne – stwierdza Frankie, gdy zatrzymuje się obok SUV-a.

Spogląda gniewnie na Leo, który idzie w naszą stronę. Nicole stoi za nim, bezczelnie gapiąc się na jego tyłek, a ja chcę wyłupać jej ślepia ostrymi paznokciami.

– Z małymi modyfikacjami – dodaje Frankie. – Sprawisz, że będzie dyszał jak pies, który poczuł sukę w rui, a kiedy po ciebie przyjdzie, a uwierz mi, przyjdzie, odrzucisz go. Odpłacisz mu pięknym za nadobne.

– Kocham cię.

Wciągam przyjaciółkę w wielki uścisk, wdzięczna za to, że jest obecna w moim życiu, zawsze chętna, by stanąć do walki razem za mną.

Wyplątujemy się z objęć, gdy Leo dociera do samochodu, który otwiera za pomocą pilota. Frankie niemal zabija go wzrokiem, kiedy uchyla drzwi. Chłopak wpatruje się we mnie, a ja obrzucam go każdym gramem wstrętu, jaki czuję.

– Jesteś obrzydliwy. Mam nadzieję, że zaraziła cię syfem i odpadnie ci kutas.

Wsiadam do auta, po czym zatrzaskuję za sobą drzwi, na wypadek gdyby moje stwierdzenie było dla niego zbyt subtelne. Leo wślizguje się za kierownicę i bez słowa uruchamia silnik.

* * *

Reszta tygodnia w szkole wygląda jak pierdolnik. We wtorek Nicole oczywiście ze mnie drwi, napomykając o pieprzeniu mojego brata i jego najlepszego przyjaciela. Nauczona doświadczeniem wiem, że najlepszym sposobem radzenia sobie z nią jest ignorowanie jej. Ta dziewczyna uwielbia dźwięk swojego głosu i nie może znieść, jeśli ktoś nie poświęca jej uwagi, o którą tak zabiega. Udaję więc, że ona nie istnieje. Nie jest to łatwe, kiedy na stołówce w porze obiadu na całe gardło miele jęzorem o swoich przygodach, ale traktuję ją jak powietrze i nie pozwalam jej zobaczyć, jak bardzo mnie wkurza to, że ​​Leo z nią spał.

Kiedy nie poddaję się presji, Nicole ucieka się do głupich, małostkowych złośliwości. Takich jak kradzież pracy domowej z matematyki z mojego plecaka, żebym musiała za karę zostać po lekcjach, kiedy nie będę mogła jej oddać nauczycielce. Albo wpychanie mi do szkolnej szafki różnych wibratorów z kopią artykułu opisującego pięćdziesiąt rzeczy, które dziewica powinna wiedzieć przed seksem. To niedojrzałe i reagowanie na to wszystko jest poniżej mojej godności, ale nie mogę zaprzeczyć, że dziewczyna zachodzi mi za skórę.

Zanim nadchodzi piątek, ostatkami sił zachowuję zdrowy rozsądek. Mam tej suki po dziurki w nosie i nie pozwolę, żeby jutro imprezowała w moim domu.

– Musisz powiedzieć o tym Mateowi – stwierdza Frankie, gdy po szkole odwozi nas do domu jeden z soldati taty.

Przyjaciółka zostaje ze mną na weekend, a dziś wieczorem planujemy zająć się pielęgnacją swojej urody, więc na jutrzejszej imprezie przy basenie będę wyglądać olśniewająco.

– Nie potrzebuję jego pomocy – odpowiadam, pociągając usta błyszczykiem. – Wiem, jak ją powstrzymać.

– Nie gadaj! – Frankie z radością zaciera ręce.

– Porozmawiam z Rokkiem. Jutro będzie stał przy bramie, a wiem, że mogę na niego liczyć. – Rocco od lat pracuje dla naszej rodziny i widział, jak dorastam. Jest wobec mnie bardzo opiekuńczy. Potrafię obrócić to na swoją korzyść i sprawić, żeby nie dopuścił Nicole ani suk z jej ekipy w pobliże naszego domu, mojego brata czy Leo.

– Tak! – Frankie wznosi pięść w powietrze, jej długie blond włosy kołyszą się pod wpływem ruchu. – W przyszłym tygodniu w szkole Nicole podbije stawkę.

– Wiem. – Uśmiecham się. – Ale nie obchodzi mnie to. Trzymanie jej z daleka będzie tego warte.

* * *

– Tu są wszystkie nazwiska – mówię następnego ranka, oddając Roccowi podkładkę z notatkami.

– O nic się nie martw, Natalio. Te paskudne dziewczyny nie przejdą przez bramę. Każdy z naszych ludzi ma listę, a ochrona będzie ostra.

Dokładnie tego się spodziewałam. Tata poważnie traktuje kwestię bezpieczeństwa w domu i nikt tu nie wejdzie ani stąd nie wyjdzie bez uprzedniej zgody.

– Dzięki, Rocco. Wiedziałam, że mogę na tobie polegać. – Trzepoczę rzęsami i rzucam mu szeroki uśmiech. – Odłożę ci trochę cannoli i szarlotkę.

Mateo nie prosił mnie, żebym cokolwiek przygotowywała, ponieważ jest tu Beatrice, nasza gospodyni zatrudniana na pół etatu, która ogarnie jedzenie na imprezę. Jednak w tym tygodniu wyładowywałam z siebie sporo frustracji, pracując w kuchni, i nasze szafki są przepełnione tradycyjnymi włoskimi smakołykami i deserami.

Rysy Rocca miękną, co często się zdarza w mojej obecności.

– Grazie. – Z czułością ściska mi ramię. – Powinnaś poinformować Matea, co ta dziewczyna wyprawia w szkole. Pozbędziesz się jej na dobre.

– Wezmę to pod uwagę. – Gdyby brat się o tym dowiedział, przegoniłby ją. Ma mnóstwo innych cipek do dyspozycji i wiem, że byłby wściekły z powodu niektórych rzeczy, które powiedziała i zrobiła Nicole. Ale nie chcę biegać na skargę do Matea lub Leo, kiedy coś niedobrego się dzieje. Nie mogę oczekiwać, że zobaczą we mnie dorosłą kobietę, jeśli bez nich nie będę w stanie rozwiązywać własnych problemów.

Wbiegam z powrotem po schodach do Frankie i spędzamy poranek na robieniu się na bóstwa. Kiedy jestem już wydepilowana, moje paznokcie u rąk i nóg są pomalowane, a skóra lśni od balsamu, którym się nasmarowałam, zakładam nowe bikini i przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze.

– Ja pierdolę. – Oczy Frankie się rozszerzają, kiedy widzi mnie w mikroskopijnym czerwono-złotym kostiumie.

Dopasowane rubinowe miseczki opinają piersi i – choć cycki są odpowiednio podparte, a sutki zakryte – ukazują bardzo głęboki dekolt. Złote ramiączka są wytrzymałe i szerokie, więc nie muszę się martwić, że pękną pod wpływem ciężaru. Dół bikini z niskim stanem ma z przodu i z tyłu czerwony panel oraz dwa krzyżujące się złote paski po obu stronach bioder, które pokazują dużo ciała. Swoją gładką, oliwkową skórę z opalenizną z lata podkreśliłam rozświetlającym, opalającym żelem.

– Nie będzie w stanie się powstrzymać, kiedy cię zobaczy – dodaje Frankie, puszczając oko.

„To się jeszcze okaże”.

– Wyglądasz seksownie.

Podziwiam jej zielono-czarne bikini.

Frankie nie ma moich krągłych bioder, dużych cycków ani wąskiej talii, ale ma za to smukłą sylwetkę, która nie wyglądałaby źle na wybiegu mody. Jej piersi, choć małe, są doskonale uformowane, a usztywniana góra od bikini doskonale podkreśla dekolt.

– Archer pewnie długo nie utrzyma rąk przy sobie.

– I na to liczę – żartuje, popychając mnie na krzesło przed toaletką, żeby mogła skręcić mi włosy w miękkie fale.

Chłopak Frankie przyjeżdża później, więc mamy czas na wdrożenie naszego planu, zanim będzie musiała zachowywać się grzecznie. Nie żeby moja przyjaciółka kiedykolwiek zdradziła Archera, ale uwielbia flirtować na całego i wiem, że nie może się tego doczekać. Na imprezach to ja zazwyczaj jestem tą skromną, więc dziś chłopacy na pewno będą zszokowani. Cieszę się, że Frankie jest tutaj dla moralnego wsparcia, ponieważ wątpię, czy bez niej potrafiłabym tego dokonać.

– Jeśli Mateo pojawi się ponownie, nie rób przy nim niczego zbyt oczywistego – przypominam jej.

Nie sądzę, żeby brat podkablował moją najlepszą przyjaciółkę jej rodzicom, ale ma takiego fioła na punkcie tradycji mafioso, że lepiej nie ryzykować.

– Będę ostrożna – obiecuje z błyskiem w oczach. – Jeśli obiecasz, że ty nie będziesz.

Uśmiecham się do niej w lustrzanym odbiciu.

– Niektórzy mogą powiedzieć, że masz na mnie zły wpływ.

– Większość powiedziałaby, że mam wielki wpływ – protestuje z szerokim uśmiechem. – Założę się, że faceci na basenie ustawią się w kolejce, aby mi podziękować, gdy zobaczą, jak oszałamiająco wyglądasz.

Kończy układać moje włosy, a następnie ja odwzajemniam przysługę. Nakładamy cienką warstwę bronzera na nasze piersi i jesteśmy gotowe na imprezę, do której wręcz się palimy.

Na zewnątrz trwa balanga, ale Mateo wciąż tkwi przy basenie, zabawiając dwie dziewczyny siedzące mu na kolanach. Wiem, że nie potrwa długo, zanim gdzieś wraz z nimi zniknie, więc czekamy na swój czas. Siedząc przy oknie mojej sypialni, pijemy kilka słabych napojów alkoholowych, które ukradłyśmy z lodówki, rozmawiamy i obserwujemy, jak na dole rozkręca się akcja.

Zmysłowa rudowłosa dziewczyna tuli się do Leo, a ja zgrzytam zębami, kiedy kładzie dłoń na jego nagiej piersi i uśmiecha się do niego uwodzicielsko. Chłopak nie wygląda na zainteresowanego, jednak też jej nie odpycha. Co jakiś czas prześlizguje się wzrokiem po rosnącym tłumie. Ogarnięta obsesją część, która wciąż za nim tęskni, wyobraża sobie, że to właśnie mnie wypatruje, ale bardziej racjonalna mówi, że najprawdopodobniej czeka na Nicole.

– Mateo odchodzi! – piszczy Frankie, podskakując i rozlewając trochę swojego drinka na podłogę. – Rusz się.

Łapie moją na wpół pustą butelkę, rzuca we mnie narzutką sięgającą ud i praktycznie ciągnie w stronę drzwi.

– Sandały! – Ze śmiechem wyrywam rękę z jej uścisku, żeby wrócić po buty.

– Pośpiesz się! – Przeskakuje z nogi na nogę, przez co śmieję się jeszcze bardziej.

– Dobrze się bawisz – mówię, gdy wsuwam stopy w sandały.

– Jeszcze nie. – Obejmuje mnie ramieniem i wyciąga z sypialni. – Ale niedługo będę. – Posyła mi diabelski uśmiech, a ja szybko ją przytulam, wrząc z podekscytowania. – Chodźmy powalić kilku chłopaków na kolana.