Wyjątkowa noc - Jayci Lee - ebook

Wyjątkowa noc ebook

Lee Jayci

4,0
11,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Utalentowana skrzypaczka Megan Han daje się ponieść namiętności i spędza noc w ramionach przystojnego nieznajomego. Niedługo później odkrywa, że jest w ciąży, a jej kochanek to jeden z dyrektorów w korporacji jej ojca. Daniel chce pomóc Megan z wyzwaniami i urokami rodzicielstwa, proponuje jej małżeństwo, ale dodaje, że nie umie kochać. Megan pragnie miłości i nie zgadza się na ślub, pożąda jednak Daniela i marzy o kolejnej wspólnej nocy...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 164

Rok wydania: 2025

Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jayci Lee

Wyjątkowa noc

Tłumaczenie:

Dominika Głowa

Tytuł oryginału: One Night Only

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2023

Redaktor serii: Ewa Godycka

© 2022 by Judith J. Yi

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2025

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

[email protected]

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-291-2006-7

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

Prolog

Kiedy Megan Han występowała z siostrami jako Hana Trio, dźwięk jej skrzypiec, wiolonczela Angie i altówka Chloe rozbrzmiewały razem w rytm muzyki ich serc jako jedno – jako hana.[1] Nic nie mogło równać się z radością, jakie dawało Megan koncertowanie z siostrami. To było spełnienie marzeń całej trójki.

Ostatnimi czasy czuła jednak, że dręczy ją dziwny niepokój. Brakowało jej samodzielności. Miała wrażenie, że jest przezroczysta, jakby nadal nie dorosła do wyobrażenia o osobie, którą chciała być. Może dlatego zgodziła się zagrać w Tipsy Dahlia, obskurnym klubie muzycznym w Hollywood, i to w tę samą noc, gdy Hana Trio miało wystąpić w Chamber Music Society z ostatnim koncertem w sezonie. Niefortunny zbieg okoliczności, ale nie mogła wybrzydzać.

Skrzypce elektryczne były jej nową pasją, a poza tym chciała sprawdzić, czy da sobie radę na scenie sama, bez sióstr. Nie nazwałaby tego aktem buntu, bo przecież mogła robić, co jej się podobało, ale mimo to postanowiła utrzymać występ w tajemnicy. To było coś, co należało tylko do niej. Nie potrafiła określić, jak się z tym czuła. Była równie podekscytowana, co przestraszona.

Z rozmyślań wyrwał ją aplauz publiczności.

Zaczęła klaskać razem z resztą widowni. Orkiestra Chamber dała wspaniały występ.

– Nie wierzę, że to ostatni pokaz sezonu – potrząsnęła głową Chloe.

– Wiem. Czasami mam dość, ale będzie mi tego brakowało – westchnęła Angie. – Nic nie może się równać z energią koncertów.

– Miejmy nadzieję, że nam jej wystarczy do kolejnego sezonu. – Megan wygładziła bordową suknię. – Czas na nas, drogie panie.

Na scenie powitał je entuzjazm publiczności. Megan przyłożyła dłoń do piersi i uśmiechnęła się, przepełniona dumą. Hana Trio zrobiło się ostatnio sławne, po części z powodu utworu, który zamierzały dziś zagrać – chodziło o trio smyczkowe, które skomponował dla nich mąż Angie, Joshua Shin. Fani uwielbiali tę kompozycję.

Gdy dziewczęta zajęły miejsca, widownia ucichła. Megan położyła sobie skrzypce na ramieniu i spojrzała na siostry. Delikatnie skinąwszy głową, opuściła smyczek na struny i salę wypełniły pierwsze dźwięki tria.

Oczarowana pięknem muzyki, zaczęła kołysać się w jej takt, grając całym ciałem. Siostry również tańczyły u jej boku. Megan zawsze wyobrażała sobie, że wyglądają jak drzewa poruszające się na wietrze – każda inaczej, ale wszystkie z gracją.

Publiczność milczała, aż ostatnie nuty uniosły się i ucichły. Wtedy, jakby na dany sygnał, sala wybuchła aplauzem. Artystki wstały i nisko się ukłoniły. Raz i drugi. Gdy wreszcie zeszły ze sceny, serce Megan biło mocno pod wpływem adrenaliny i euforii.

– Jestem z was taka dumna. – Angie przytuliła Chloe i Megan, nie odkładając wiolonczeli na bok.

– My z ciebie też – powiedziała Megan.

– Nie zapominajcie o Joshui – wtrąciła najmłodsza siostra.

– Dzięki, Chloe! Byłyście świetne.

Mąż objął Angie w talii i pocałował ją w czoło. Megan obserwowała ich z rozmarzeniem. Ona ciągle czekała na swoją bratnią duszę. Nie pojmowała tylko, dlaczego tak długo.

– Nic nie przebije komplementu od kompozytora – rozległ się głos ich taty, który wszedł za kulisy, promieniejąc z dumy. – Dałyście świetny koncert. Prawie przestałem żałować, że żadna z was nie poszła w moje ślady.

Uściskał Megan i Chloe, ale zawahał się przy Angie. Starsza siostra uśmiechnęła się do niego i sama go objęła. Tata spojrzał na nią, jakby chciał zapamiętać tę chwilę. Jeszcze do niedawna Angie i ojciec z sobą nie rozmawiali.

– Ahbunim. – Joshua ukłonił się tacie.

– Dobrze cię widzieć, synu. – Ojciec poklepał go po ramieniu i wskazał dłonią parę stojącą nieopodal. – Dziewczęta, na pewno pamiętacie państwa Wernerów.

– Ależ urosłyście! – powiedziała Anne Werner z uśmiechem. – Wasza mama byłaby taka dumna.

Ojciec był szefem Jigu Corporation, dobrze prosperującej firmy produkującej elektronikę, Anne zaś należała do jej zarządu. Była także bliską przyjaciółką ich matki, która zmarła na raka piersi siedem lat temu.

– Dziękujemy, Anne – odparła Megan i siostry przytuliły panią Werner.

– Chciałem też wam przedstawić naszego nowego dyrektora finansowego – ojciec rozejrzał się wokół, marszcząc brwi – ale najwyraźniej tu nie dotarł.

– Co za brak szacunku – parsknęła Anne z nietypową dla niej pogardą. – Mówiłam ci, że ten młodzieniec jest arogancki.

– Mylisz pewność siebie z arogancją. Chłopak ma ogromny potencjał.

– To chyba nie czas na rozmowy o pracy – wtrącił Tim Werner, kładąc dłoń na ramieniu żony. – Dzisiejszy wieczór należy do Hana Trio.

– Otóż to – przyklasnął mu ojciec. – Powinniśmy to uczcić. Wszyscy.

– Ja… – Megan zerknęła na zegarek. Cholera. Ma zaledwie godzinę, by dotrzeć na drugi występ. Ziewnęła głośno. – Jestem wykończona. Pójdę już.

– W takim razie zabiorę się z tobą – zaoferował ojciec, wyraźnie zmartwiony.

Megan poczuła się winna. Nie znosiła kłamstw, nawet tych niewinnych. Nie była jednak gotowa powiedzieć bliskim o swoim debiucie na skrzypcach elektrycznych – szczególnie że mógł zakończyć się klęską.

– Nie wygłupiaj się. Idźcie zaszaleć. Do zobaczenia jutro rano, tato. Bawcie się dobrze! Dobranoc.

Pobiegła do garderoby, gdzie zamieniła elegancką sukienkę na podarte dżinsy i czarny top z dekoltem. Pochyliła głowę, zburzyła starannie ułożone loki i spięła je wysoko w kucyka. Potem nałożyła na powieki cień w kolorze węgla i fioletową pomadkę na usta.

Uśmiechnęła się do odbicia w lustrze, które przedstawiało jakąś obcą osobę. Była podekscytowana. Ukradkiem wymknęła się na parking. Gdy wreszcie wyjechała na ulice, został jej tylko kwadrans. Dociskając pedał gazu do podłogi, lawirowała czerwoną carrerą między samochodami. W głowie słyszała głos młodszej siostry, która na pewno przypomniałaby jej, że nie zaoszczędzi w ten sposób wiele czasu.

Dla Megan liczyła się jednak każda sekunda. Nie mogła się spóźnić na swój pierwszy występ. Choć decyzję o koncercie podjęła pod wpływem chwili, była profesjonalną skrzypaczką i każdy pokaz traktowała poważnie.

Dwie przecznice przed klubem silnik zaczął jednak gasnąć. W ostatnim momencie zjechała na pobocze.

– Nie, nie, nie! – Potrząsnęła kierownicą, jakby to mogło przywołać samochód do porządku. Kiedy to nie pomogło, wysiadła i otworzyła maskę.

Tuż za nią zatrzymało się czarne maserati. Podniosła wzrok i zobaczyła kierowcę – wysokiego, zniewalająco przystojnego mężczyznę z czarnymi, zaczesanymi do góry włosami, ciemnymi oczami i wysokimi kośćmi policzkowymi. Był oszałamiający. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jego usta się poruszały. Potrząsnęła głową.

– Przepraszam, co pan mówił?

– Potrzebna pomoc? – zapytał seksownym barytonem.

– Chyba tak. Silnik mi zgasł.

– Mogę zerknąć? – Nieznajomy rozpiął guziki w mankiecie koszuli i podwinął rękaw. – Spróbujesz zapalić?

– Oczywiście. – Nie ruszyła się, czekając, aż mężczyzna odsłoni drugą rękę, a on uniósł głowę. – Ach, tak. Już.

Miała wrażenie, że zachowuje się jak nastolatka. Miej trochę godności! – upomniała siebie. Poza tym to nie był najlepszy moment na flirt. Musi jak najszybciej dostać się do klubu. Nie może spóźnić się na występ. Gdy sięgnęła jednak do stacyjki, coś przykuło jej uwagę.

– Nie! – Potrząsnęła głową. – Proszę, nie!

Mimo to światełko na desce rozdzielczej migało nieubłaganie. Samochód wcale się nie zepsuł – zwyczajnie zapomniała go zatankować. Delikatnie uderzyła głową o kierownicę. To nie był jej dzień.

– Wszystko w porządku?

Natychmiast się wyprostowała. No tak. Pochłonięta swoim nieszczęściem, nie zauważyła, że nieznajomy stanął przy jej drzwiach.

– Hm… Cześć. – Zaczerwieniła się.

– Cześć. – Lekko się uśmiechnął. – Dobrze się czujesz?

– Tak. – Odetchnęła. – Po prostu jestem głupia. Wiem, co jest nie tak z moim samochodem. Zabrakło paliwa.

Brwi mężczyzny podjechały do góry, lecz w jego głosie nie wychwyciła protekcjonalnego tonu.

– Cieszę się, że odkryłaś źródło problemu.

– Tak. Dzięki za pomoc. – Zbyt zawstydzona, by spojrzeć mu w oczy, wzięła telefon i zaczęła szukać taksówek w okolicy. To był jednak sobotni wieczór w Los Angeles. – Mam przechlapane.

– Co się stało? – Na jego ustach znów pojawił się cień uśmiechu. – Poza tym, że utknęłaś na autostradzie?

– Miałam dziś wystąpić w klubie w Hollywood, ale nie ma szans, żebym zdążyła. – Sprawdziła inną aplikację i westchnęła. – Godziny szczytu.

– Zaoferowałbym ci podwózkę, ale obiecałem, że spotkam się z kimś na koncercie w Chamber Music Society.

Tym razem to ona uśmiechnęła się do niego ze współczuciem.

– Przykro mi, ale ten koncert skończył się prawie pół godziny temu.

– Cholera. – Mężczyzna przeczesał włosy palcami i się wyprostował. – To znaczy, że mogę cię podwieźć.

Przejażdżka z obcym mężczyzną nie wydawała się rozsądną rzeczą, ale nie chciała przegapić swojego pierwszego występu solo. A poza tym intuicja – na której zwykle mogła polegać – mówiła jej, że może mu zaufać. W końcu ma spróbować dziś czegoś nowego, prawda?

– Mam zamiar bezwstydnie wykorzystać twoją uprzejmość. – Miała nadzieję, że nie pożałuje tej decyzji.

– Nie krępuj się.

Chwyciła skrzypce i zamknęła samochód. Na szczęście utknęła na drodze, gdzie nocą nie trzeba płacić za parkowanie. Nieznajomy zaprowadził ją do maserati i otworzył jej drzwi. Ten staroświecki gest tylko utwierdził ją w przekonaniu, że nic jej nie grozi. W końcu jaki przestępca ma takie maniery?

Gdy ruszyli, przyjrzała mu się ukradkiem. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz ktoś tak bardzo ją pociągał – zapewne dlatego, że nikt nigdy tak bardzo jej nie zauroczył.

– Nie jesteś psychopatą, co? – zapytała, by zapanować nad pożądaniem.

– Nie powinnaś mnie o to zapytać, zanim wsiadłaś do mojego samochodu? – Podniósł brwi i spojrzał na nią z rozbawieniem. – Nie, nie jestem.

Roześmiała się i oparła swobodnie o zagłówek.

– Mam na imię Megan.

– Daniel. – Zerknął w bok. Gdy jego spojrzenie zatrzymało się na jej twarzy, poczuła, że się rumieni. – Miło cię poznać.

– Dziękuję za ratunek. – Opuściła wzrok zawstydzona.

– Cała przyjemność po mojej stronie. – Jego głos był jak pieszczota. – Mogę zapytać, co za występ cię dziś czeka?

– Inny niż wszystkie dotąd – wyznała. – Będę grała na skrzypcach elektrycznych.

– Brzmi to intrygująco – zauważył tonem, który kazał jej się zastanowić, czy chodzi mu o występ, czy o nią samą. – To twoje skrzypce?

– Tak. – Poklepała futerał, który trzymała między nogami. Skrzypce były lśniące i czerwone, piękne.

– Chętnie posłucham, jak grasz.

– Masz zamiar zostać? – zapytała z uśmiechem.

– Nie wyobrażam sobie, jak inaczej mógłbym spędzić ten wieczór. – Odwzajemnił uśmiech, a to wystarczyło, by zabrakło jej powietrza.

Nie powinna zbyt wiele sobie wyobrażać. On po prostu jest ciekawy, jak wygląda taki koncert. Ją też to ciekawiło, bo nigdy na takim nie była, o graniu nie wspominając. Miała nadzieję, że zdążą. Czuła, że to jej jedyna szansa. Miła pogawędka z Danielem dobiegła końca, gdy zerknęła nerwowo na zegarek.

– O której masz wyjść na scenę?

– O dziesiątej.

– Zdążymy.

Gdy usłyszała jego pewny ton – i zobaczyła, jak dociska pedał gazu – trochę się uspokoiła. Pod klub dotarli trzy minuty przed dziesiątą.

Wzięła skrzypce i wysiadła.

– Bardzo ci dziękuję.

Potem wbiegła do środka. Cenną minutę zajęło jej przyzwyczajenie się do panującej tam ciemności. Klub był mały i wypełniony po brzegi. Megan utorowała sobie drogę między ludźmi, szukając kulis.

Dotarła na miejsce na sekundę przed tym, jak konferansjer zapowiedział jej występ.

– Teraz swoimi skrzypcami zelektryzuje nas Megan!

Zdenerwowana, ale i przejęta jak przed każdym występem, ruszyła na scenę. Sama. Światła reflektorów były ostre, prawie nic nie widziała.

Obejrzała się przez ramię, lecz nie mogła liczyć na dodający otuchy uśmiech sióstr.

Z trudem przełknęła ślinę i zwróciła wzrok ku publiczności. Choć blask nadal był oślepiający, wrzask i ciepło tłumu powoli ją otuliły. Wzięła głęboki oddech. Ci ludzie przyszli tu, by posłuchać jej muzyki – którą uwielbiała się dzielić. Położyła sobie skrzypce na ramieniu i uśmiechnęła się szeroko. Czuła, że da radę.

Jej występ był głośny, pełen niedoskonałości i zabawny. Nafaszerowana energią tłumu poruszała się po scenie, zarzucając kucykiem. Melodia wokół niej pęczniała, aż wreszcie sięgnęła apogeum, gdy zagrała najwyższą nutę. Inspirując się swoimi ulubionymi metalowymi solówkami, ku entuzjazmowi publiczności przeciągnęła punkt kulminacyjny i dopiero po kilku niemożliwie długich sekundach sięgnęła po niższy dźwięk, aby łagodnie wrócić na wysokie tony. Gdy skończyła, widzowie nagrodzili ją gromkimi brawami.

– Dziękuję! Byliście wspaniali!

Zeszła ze sceny zlana potem i napędzana adrenaliną. Udało się. Przycisnęła drżącą dłoń do ust i wydała z siebie coś między szlochem a śmiechem. To niesamowite! Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, napawając się sukcesem.

– Byłaś niesamowita.

Odwróciła się i ujrzała Daniela, który opierał się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi.

– Zostałeś – wyszeptała, zdumiona własną radością.

– Mówiłem, że zostanę. – Ruszył w jej stronę.

– Dlaczego? – Szybko odłożyła skrzypce na bok.

Zatrzymał się i otaksował ją płomiennym spojrzeniem.

– Z powodu ciebie.

Zabawne, jak działa instynkt. Choć nigdy czegoś takiego nie zrobiła, rzuciła się na tego mężczyznę, jakby należał do niej. Przywarła do niego całym ciałem i wplotła mu dłonie we włosy, przyciągając jego usta do swoich.

On złapał ją za pośladki i otoczył jej nogą swoje biodra. Megan jęknęła i rozchyliła wargi. Ich pocałunek był dziki i namiętny. Przypomniała sobie, że zamieniła z tym mężczyzną zaledwie kilka zdań. Nie wiedziała nawet, jak się nazywa. Ale to nie miało teraz znaczenia. Całowała go, jakby od tego zależało jej życie.

Wziął ją na ręce i przyszpilił do ściany. Gdy zaczął pieścić jej pierś, zabrakło jej tchu. Odgłos zbliżających się kroków dotarł do niej dopiero, gdy nieznajomy postawił ją na ziemi, nie odrywając jednak dłoni od jej talii.

– Chodźmy stąd – powiedział zdyszany.

Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa, więc tylko kiwnęła głową. W jego oczach zobaczyła błysk i po chwili biegli już w kierunku wyjścia. Podążała za nim z promiennym uśmiechem na twarzy. To będzie jej noc.

[1]Hana (kor.) - numer jeden. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji