To ja, esclave - Camilla En - ebook + książka

To ja, esclave ebook

En Camilla

3,8

Opis

Kim staje się osoba, która traci wolną wolę? Czy uwięzione serce i dusza mogą jeszcze na nowo pokochać?

Julia to absolwentka architektury, która podczas wymiany poznaje Jeana, chłopaka z Francji. Zadurzona po same uszy, zaraz po zakończeniu studiów leci do Paryża, by być z ukochanym. Nie wie jeszcze, że bilet, który kupiła, jest tylko w jedną stronę. Na miejscu dziewczyna dowiaduje się, że została zwabiona w pułapkę. Jean, który posiadł Julię jako swoją niewolnicę, zamierza sprzedawać ją jako ekskluzywną prostytutkę. Młoda kobieta pomimo sytuacji, w której się znalazła, szuka rozwiązania. Gdy na jej drodze staje atrakcyjny adwokat, Philippe, dziewczyna liczy, że uda jej się z tego wyjść. Kontynuacja „To ty mnie uwolnisz” pokaże, co uwarunkowało Julię do bycia taką, jaką dała się poznać w części pierwszej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 172

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (16 ocen)
6
5
2
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
wioolcia

Nie oderwiesz się od lektury

Super
00
Alishia22

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka polecam i czekam na następne części
00
Anulka822

Dobrze spędzony czas

🙂
00
Ewakr1

Całkiem niezła

mało ciekawa
00
AgaPiw73

Nie oderwiesz się od lektury

Czekamy na cześć 3 z utęsknieniem
00

Popularność




Copyright © by Camilla En, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce: © by bialasiewicz/123rf

Projekt okładki: Marta Lisowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com

Wydanie I - elektroniczna

ISBN 978-83-8290-060-6

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

PROLOG

JULIA

PHILIPPE VALLS

JULIA

PHILIPPE VALLS

JULIA

PHILIPPE VALLS

JULIA

PHILIPPE VALLS

JULIA

PHILIPPE VALLS

JULIA

ALICE

Playlista

Podziękowania

„Przyjaźń to kładka, która prowadzi na drugą stronę samegosiebie”.

Tym, którym zawdzięczam tak wiele. Dziękuję, że przy mnie jesteście

PROLOG

Oczy miałam jeszcze zamknięte. Chociaż chciałam je otworzyć, żadna z moich powiek nawet nie drgnęła. Moje ciało w ogóle nie współpracowało z moim mózgiem. Mój zmysł słuchu powinien być bardziej wyostrzony, jednak nie byłam w stanie skupić się na rozmowie toczącej się w pomieszczeniu. Słyszałam tylko przytłumione głosy dwóch mężczyzn. Nie docierało do mnie nic. W powietrzu czułam zapach stęchlizny, a przez moje ciało przechodziły dreszcze. Co się ze mnądziało?

Skup się! – zgromiłam samą siebie w myślach. – Gdzie byłaśostatnio?

Ostatnio byłam w apartamencie swojego chłopaka. Na to spotkanie cieszyłam się jak małolata. Jean Michael odebrał mnie z lotniska i zabrał do siebie. Nie widzieliśmy się od dłuższego czasu, więc byłam szczęśliwa, że w końcu będę mogła być obok niego. Poznaliśmy się na studiach. Jean był na wymianie francusko-angielskiej. Od razu mi się spodobał. Miał w sobie coś, co sprawiało, że lgnęłam do niego. Idealne rysy twarzy. Idealny charakter. Idealnie pasowaliśmy do siebie. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, pomimo że nic o nim nie wiedziałam. Czułam, że jesteśmy sobie pisani. Bardzo długo zajęły mi starania, by zwrócił na mnie uwagę, ale w końcu się udało. Staliśmy sięnierozłączni.

Konkrety! – Mój umysł próbował przywołać mnie do porządku. – Wysil się, Julia!

Byłam w mieszkaniu Jeana – to wiedziałam na pewno. Zachwycałam się nim jak małe dziecko sklepem ze słodyczami. Apartament zapierał dech. Duży i przestronny salon, z którego przechodziło się do jadalni połączonej z otwartą kuchnią. Chodziłam po mieszkaniu pełna ekscytacji i podniecenia. Udało mi się wyrwać z nudnego Londynu, z nieciekawej przeciętnej rodziny do żywego, pełnego splendoru Paryża. Wiedziałam, że przy Jeanie będę szczęśliwa i spełniona. Uważałam, że decyzja o wyjeździe była najlepszą, jaką odważyłam się podjąć. I chociaż moi rodzice nie pogodzili się z nią, ja sądziłam, że złapałam Pana Boga za nogi. Ale do rzeczy. Byłam z Jeanem u niego. Rozmawialiśmy o tym, jak minęła moja podróż, oraz o jego pięknymmieszkaniu.

– Nie jest moje. Należy do mojego ojca i jegofirmy.

To powinno dać mi do zrozumienia. Dlaczego Jean nie ma swojego mieszkania, a przede wszystkim czym zajmowała się firma jego ojca? Musiała być duża i przynosić spore dochody. W tamtym momencie jednak nie zagłębiałam się w szczegóły. Cieszyłam się, że jestem w Paryżu. Cieszyłam się tym, że w końcu byłam obok niego. Siedziałam na kanapie i rozpływałam się w zachwycie. Jean wstał i podszedł po coś do barku. Obserwowałam jego idealne ciało w dopasowanym garniturze. Wiedziałam, że zaraz po studiach Jean ma zacząć pracować w firmie swojego ojca. Widocznie już do tegodoszło.

– Napijmy się. – Usłyszałam głos ukochanego, a po chwili w dłoni miałam już drinka. – Cieszę się, że tu jesteś – powiedział.

– I ja się cieszę – odparłam pełnaradości.

– W takim razie wypijmy za to, co manadejść.

Spojrzałam na złoty płyn w szklance. Nie lubiłam mocnych alkoholi. Whisky czy burbon nie były dla mnie. Mimo to uniosłam szklankę i dźwięcznie uderzyłam w drugą. Wypiłam do dna jednego, potem drugiegodrinka.

W połowie trzeciego widziałam już zniekształconyobraz.

– Nie wiedziałam, że mam tak słabą głowę – wybełkotały mojeusta.

Poczułam, że misłabo.

– Ci… Nic nie mów. Zamknij oczy, zrelaksujsię.

Jego głos otulał mój umysł. Byłam przestraszona, lecz mimo to posłuchałam go. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Otulona ciemnością czułam, że moje ciało odprężyło się i zrelaksowało. Mój umysł był daleko poza moją kontrolą. Gdy spałam, w mojej głowie pojawiły się obrazy moich bliskich. Rodziców i dziadków. Wspomnienia z czasów, kiedy byłam małą dziewczynką. Poniekąd miałam szczęśliwe dzieciństwo. Otoczona miłością spełniałam sen rodziców o idealnej córce. Dopiero jako nastolatka poczułam, że nie zawsze chcę robić to, czego oni ode mnie oczekują. A teraz kiedy sprzeciwiłam się im swoim wyjazdem, wiedziałam, jak bardzo ich rozczarowałam. Gdy tak lawirowałam we wspomnieniach, poczułam, że moje zdrętwiałe ciało daje o sobie znać. Chociaż jeszcze nieświadoma niczego, miałam nadzieję, że za chwilę sięwybudzę.

Nagle moja jaźń wzięła górę i nie pamiętałam już żadnych snów. Czerń przed moimi oczami była pustką, która pojawiła się, kiedy tylko się obudziłam. Ciemna plama wciąż widniała przed moimi oczami, a smród coraz wyraźniej uderzał w nozdrza. Coraz lepiej słyszałam też głosy, a moje ciało zaczynało odzyskiwać całkowiteczucie.

– Myślisz, że Adnot zaakceptuje twójwybór?

Rok intensywnej nauki francuskiego okazał się zbawienny. Kiedy wiedziałam, że wyjadę do Paryża, by być z Jeanem, zapisałam się na dodatkowe lekcje. Byłam zdeterminowana i zawzięta, by tylko jak najszybciej nauczyć się tegojęzyka.

– Jest moim ojcem. Byłby idiotą, gdyby go niezaakceptował.

Głos Jeana był już na tyle wyraźny, że wiedziałam, iż jesteśmy w tym samym pomieszczeniu. Wciąż nie rozumiałam, skąd pochodził smród, który był corazmocniejszy.

– Jean… – próbowałam wypowiedzieć imię mężczyzny, któremu oddałam swojeserce.

Zamiast jednak usłyszeć odpowiedź, poczułam, jak coś uderza w moje podbrzusze, a następnie jak ból rozchodzi się po moim ciele. Do moich zamkniętych oraz ogarniętych ciemnością oczu napłynęłyłzy.

Ból był tak przeszywający, że miałam ochotę zwymiotować, choć i tak nie miałamco.

– Pojebałocię?

Usłyszałam, że nieznajomy próbuje stanąć w mojejobronie.

– Ma być cała i zdrowa – dodał.

Poczułam ciepło ciała, które pochylało się nade mną. Miałam ochotę się rozpłakać, tak, by zobaczyli, jaka jestem słaba. Coś wewnątrz mnie postanowiło jednak nie robić scen. Chociaż czułam, że najgorszy z możliwych scenariuszy właśnie się wydarzył, w głębi duszy liczyłam, że to tylko żarty. W duchu zaczęłam prosić Boga, by nie karał mnie za moje przewinienia koszmarem, który był powszechnie znany. Kiedy tak próbowałam użalać się nad sobą, język francuski znowu wypełniłpomieszczenie.

– Jesteś jeszcze gówniarzem, który musi się wiele nauczyć – powiedział mężczyzna, a w moją twarz nagle uderzyło rażąceświatło.

Poczułam również, że okropny smród zniknął. Dużo czasu zajęło mi przyzwyczajenie oczu dootoczenia.

Kiedy w końcu mój wzrok się zaadaptował, zobaczyłam Jeana stojącego pod ścianą z założonymi rękoma, a także innego mężczyznę, który był bliżej mnie. W dłoni trzymał brudny worek. Musiałam mieć go na głowie. Zrobiło mi się niedobrze. Liną miałam skrępowane dłonie i nogi, a cały pokoik, w którym się znajdowaliśmy, mógł być rozmiarów hotelowejłazienki.

– Gdzie ja jestem? – zapytałam.

– Dla własnego bezpieczeństwa nie mów nic. Przynajmniej na razie – odparł facet zworkiem.

Nie miałam pojęcia dlaczego, ale czułam, że mogę mu zaufać. Ostatnie słowa powiedział przyciszonym głosem, tak, bym tylko ja usłyszała. Pokiwałam grzecznie głową i już o nic nie pytałam. Coś, co krążyło jeszcze w moich żyłach, sprawiało, że nie miałam siły sprzeciwiać się jego słowom. Spuściłam głowę, pozwalając spłynąć pojedynczej łzie. Jak w ogóle do tego doszło? Kątem oka spojrzałam w stronę swojego chłopaka, lecz on unikał kontaktu ze mną. Czułam, że jest wściekły. Na kogo? Na mnie? Co ja mu takiego zrobiłam? Oddałam mu całą siebie. Swoją miłość. Dla niego zostawiłam całe swoje życie. Byłam w stanie poświęcić to i jeszcze więcej, by tylko być przy nim. A jak się okazywało, zostałam zwabiona w pułapkę. To ja powinnam być wściekła. Mój stan niestety na to nie pozwalał. Byłam rozgoryczona, ale co najgorsze nie byłam przestraszona. Widok Jeana sprawił, że do ostatniej chwili miałam nadzieję, że to jakaś zabawa i że już za moment powie: „Nabrałem cię, wracamy do mieszkania”. Na studiach młodszym rocznikom były robione różne psikusy, dlatego byłam przekonana, że to samo spotkało właśniemnie.

Leżałam na twardej podłodze. Z każdą minutą coraz bardziej odczuwałam ból w ciele. Było mi po prostu niewygodnie. Chciałam się wyprostować, ale nie mogłam. Moje ręce i nogi były związane. Szarpałam się i wyrywałam, lecz na nic były moje próby. Czułam się bezsilna. Nagle drzwi się otworzyły, a mężczyźni stanęli nabaczność.

– Oby to było coś ważnego – powiedział grubym głosem starszy mężczyzna, który właśniewszedł.

– Przyleciała dziśrano.

Miałam spuszczoną głowę i nawet nie patrzyłam w ich kierunku. Jean. Jego głos rozpoznałabym wszędzie. To on stał za tym wszystkim. On mnie tu ściągnął. Zaczynało do mnie docierać, że brak strachu, który mi towarzyszył, był mylący. To właśnie jego powinnam się bać najbardziej. Tego, którego kochałam całymsercem.

– Ale nie jest jeszczegotowa.

– Będzie – zapewniłJean.

Gotowa doczego?

– Oby.

Mężczyznazamilkł.

Próbowałam złapać z nim kontakt wzrokowy, jednak nie potrafiłam skupić się na jednym punkcie. Patrzyłam to na niego, to na Jeana. Po chwili znowu spuściłam głowę i utkwiłam spojrzenie wpodłodze.

– Ładna jesteś – powiedział, zbliżając się do mnie. Kiedy podszedł, kucnął i złapał mnie za szczękę. – Piękna buźka. Bądź grzeczna, to ją takązachowasz.

Wyrwałam twarz z jego ręki. Wtedy jeszcze mój umysł niczego nierozumiał.

– Zadbajcie o nią. Jutro ma zacząć zarabiać – polecił, wychodząc zpomieszczenia.

Pomału składałam sobie wszystko wcałość.

Zostałam porwana. Stałam sięniewolnicą.

JULIA

Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że moje życie z pozornie szarego, lecz stabilnego, zamieni się w koszmar. Wszystkie najgorsze scenariusze, jakie mogłabym sobie wyobrazić, zaczęły się dziać w moim dotąd nudnymżyciu.

Zawsze byłam otwarta i przebojowa. Nigdy nie odmawiałam dobrych imprez oraz wyjścia ze znajomymi. Cieszyłam się, że mogę pogodzić naukę oraz typowe zwyczaje studenckie. Pomimo hulaszczego trybu byłam jedną z lepiej uczących się osób naroku.

Oczywiście nie mogłam dorównać swojej akademickiej współlokatorce, ale Chloe nie wynurzała nosa dalej niż poza podręcznik. Niemniej byłyśmy nierozłączne. To ona odwodziła mnie od spotykania się z Jeanem, a później, kiedy powiedziałam, że nie zamierzam szukać pracy w zawodzie, którego się uczyłam, gromiła mnie niczym rodzonamatka.

– Jesteś nieodpowiedzialna! – wrzeszczała. – Nic nie wiesz o tym chłopaku, a na dodatek chcesz zaprzepaścić dla niego wszystko, coosiągnęłaś.

– Nie mów tak. Na pewno w Paryżu znajdę sobie cośodpowiedniego.

Boże, dlaczego jej nie posłuchałam? Czy miłość potrafi tak zaślepić, że człowiek nie dostrzega lub nie spodziewa się nadchodzącegozagrożenia?

– Widzę, że już nieśpisz.

Z zamyślenia o własnej niedoli wyrwał mnie głos mężczyzny. Nie znałam go, jednak pamiętałam. Razem z Jeanem był w pomieszczeniu, w którym – jak mi się wydaje – przeszłam selekcję. Po słowach, które usłyszałam: „Jutro ma zacząć zarabiać”, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Żadnych obrazów, żadnych głosów, tylko głucha cisza iczerń.

Kiedy kolejny raz otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła, nie byłam już w zatęchłym małym pomieszczeniu. Był to przestronny salon, jednak nie było to mieszkanie Jeana. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem i kim, do jasnej cholery, jest ten facet. Stał nade mną i gapił się, licząc naodpowiedź.

Postanowiłam się nie odzywać. Taki mój bunt. Oglądałam filmy z podobnymi akcjami. Wiedziałam, że jeśli będę stawiała opór, będę bita, a ból był ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę. Ten czas postanowiłam wykorzystać inaczej. Zaczęłam szybko kalkulować, ile mogło minąć od mojego przylotu do Paryża. Zastanawiałam się także, czy moi rodzice próbowali się ze mną skontaktować. Czułam, że głowa mi pęka. Jakbym była na porządnym kacu. Czy oni mnie czymś nafaszerowali? Byłam zdezorientowana, wściekła i przestraszonajednocześnie.

Przyleciałam do chłopaka, z którym spędziłam wspaniały rok. Myślałam, że go znam. Okazało się, że nic o nim nie wiem. Wiele razy pytałam go, skąd pochodzi, czym zajmuje się jego rodzina, ale on zbywał mnie jakimiś historyjkami o rodzinnym interesie. Nie przypuszczałam, że może chodzić o handelludźmi.

Bo chyba to właśnie się dzieje, prawda? – zapytałam się wduchu.

– Może chcesz pić lubjeść?

Mój wzrok powędrował na mężczyznę stojącego przy drzwiach. Zauważyłam wystającą broń oraz wiszące kajdanki. Nie miałam ochoty ani pić, ani jeść. Chociaż czułam suchość w gardle i przerażającą pustkę w żołądku, prędzej bym zwymiotowała, niż wzięła coś doust.

– Twój bunt do niczego nie doprowadzi. Nie stawiasz oporu, ale milczenie również ci nie pomoże – powiedział, jakby czytając mi wmyślach.

Powoli zaczął się zbliżać, a mnie ogarnęła panika. Moje serce biło jak oszalałe. Nie wiedziałam, czy będzie chciał mi zrobić krzywdę, czy tylko poznęcać się nade mną psychicznie. Przełknęłam głośno ślinę, by zwilżyć gardło. W końcu zebrałam się na odwagę izapytałam:

– Gdzie jajestem?

Mężczyzna spojrzał na mniezdziwiony.

– Jednak mówisz. To dobrze. Jesteś w Paryżu, tam, gdzie chciałaś być, czyżnie?

Chciałam, ale nie chciałam znaleźć się w takiej sytuacji. Niczego nie rozumiałam. Dlaczego mnie to spotkało i jaki będzie mój dalszy los. Mężczyzna, który wydawał się przyjazny, usiadł obok mnie. Zastanawiałam się, jaka jest jego rola. Czy będzie próbował mnie ustawić, bym chodziła jak wzegarku?

– Zapamiętaj, mnie nie musisz się bać. Ja ci nigdy krzywdy niezrobię.

Ściągnęłam brwi i spojrzałam na niego zaciekawiona, pozwalając mukontynuować.

– Zostałaś mi przydzielona doopieki.

A to dobre – zaśmiałam się wduchu.

– Może ci się to wydać śmieszne, ale taka jest prawda. Nie mogę ci zbyt wiele zdradzić, ale powinnaś wiedzieć, że jest was więcej, konkretniedziesięć.

Co kurwa? Dziesięć dziewczyn porwanych i uwięzionych tak jak ja? – pomyślałam zniedowierzaniem.

– Każda z was ma swojego ochroniarza, ja jestem twoim. Mam na imię Victor i moim obowiązkiem jest sprawić, byś byłabezpieczna.

– To mnie wypuść – powiedziałam.

– Niestety, tego zrobić nie mogę, ale mogę spełnić każde twoje życzenie. Dostaniesz wszystko, czego sobiezażyczysz.

Czegoś nie rozumiałam. Zostałam porwana, uwięziona, ale za to traktowana jak księżniczka? Musiał być jakiśhaczyk.

– Wzamian?

Victor patrzył na mnie wielkimi, zielonymi oczami, po czym spuścił głowę, zbierając się w sobie. Nie należał do młodych, ale także nie był stary. Mógł mieć zaledwie czterdzieści lat. Lekko siwiejące włosy dodawały mu uroku. Był dobrze zbudowany, zapewne musiał dbać o formę, dużoćwicząc.

Przypomnieli mi się moi koledzy ze studiów, jak wiele razy toczyli bójkę o to, kto ma ze mną spędzić wieczór. Często obaj kończyli z poobijanymi twarzami. Wiedziałam, że gdyby doszło do bójki, cios Victora byłby pierwszy i ostatni. Położyłby na łopatkikażdego.

Ale dorzeczy.

Chrząknęłam, przypominając mu o sobie i o tym, że czekam naodpowiedź.

– Nie ukrywam, nie będą to wakacje. Z tego, co się dowiedziałem, dziś jeszcze masz wolne, ale od jutra zaczynaszpracę.

– Jakąpracę?

Bałam się odpowiedzi, jednak była ona tak oczywista, że czytałam ją z twarzyVictora.

– Będziesz spotykała się z bogatymi, jak nie najbogatszymi, mężczyznami w Paryżu, a oni będą cipłacić.

Kurwa! – zaklęłam wduchu.

– Mam byćdziwką?

– Panią do towarzystwa. Nie każde spotkanie kończy się seksem. Czasem po prostu nie mają z kim zjeść kolacji, dlatego dzwonią do nas, by wypożyczyćkobietę.

Sama wizja kolacji z jakimś oblechem przyprawiała mnie omdłości.

– Jesteś nowa i zbyt wiele nie masz do powiedzenia, ale z czasem będziesz mogła decydować o tym, czy spotkanie skończy się seksem, czy nie. Takie finały kosztują więcej i nasi klienci o tym wiedzą, więc najpierw płacą za pierwszą część, później ewentualnie dopłacają. Kiedy przelew wchodzi na konto, ma cię do dyspozycji do kolejnegoporanka.

– Kiedy będę mogła o tymdecydować?

– To zależy od twojegowłaściciela.

– Mojego co, proszę?

– Jean. Jesteś jego własnością. Dopóki on tego chce, pracujesz na jegorachunek.

Ja pierdolę! To nie mogła być prawda. Moje myśli wrzeszczały wgłowie.

– Chcesz mi powiedzieć, że wszystkie pieniądze, jakie będą wchodziły za mnie, idą dla tegokutasa?

– Tak. Jeśli mógłbym ci coś doradzić… – Zbliżył się do mnie, ściszając głos. – Rób, co musisz. Na początku nie będzie łatwo, ale pamiętaj, że zawsze będę w pobliżu. Klient na kolacji nie ma prawa cię dotknąć, więc kiedy poczujesz jakiekolwiek zagrożenie, ja będęobok.

– Dziwka, która ma swojegoochroniarza.

Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Delikatne krople zamieniły się w lejące się łzy. Moje ciało trzęsło się od spazmów i szlochu, a z gardła wyrywał się dziki ryk. Czy to była jakaś kara od losu za moje dotychczasowe życie? Czy to, że wcześniej lubiłam seks, miało być powodem? Wiedziałam jedno. Wyrwę się z tego piekła. Choćbym nie wiem, jak długo miała tu wegetować, w końcu sięwyrwę.

– Masz, napij się. To powinno pomóc ci sięuspokoić.

Wzięłam od niego dwie małe tabletki i popiłam wodą. Znowu położyłam się na kanapie i zwinęłam w kłębek. Z moich oczu przestały płynąć łzy, zostały tylko dreszcze. Nienawidziłam Jeana, ale co gorsze zaczynałam nienawidzić równieżsiebie.

Kiedy kolejny raz otworzyłam oczy, leżałam w wielkim łóżku otoczona delikatnymi poduszkami. Sypialnia nie była duża. Oprócz łóżka stały tu wyłącznie nocna szafka i komoda. Zaczęłam zastanawiać się, kto mnie przenosi, kiedy odpływam. Victor? Czy możeJean?

Na myśl o nim poczułam ukłucie w żołądku i odruch wymiotny. Najchętniej nie wstawałabym z łóżka, zostając w nim tak długo, jak to będzie możliwe. Czułam jednak, że muszę wziąć kąpiel. Odchyliłam kołdrę i zamarłam. Byłam w samej bieliźnie, a przede wszystkim byłam przekonana, że to nie ja się rozebrałam. Poczułam zimno i strach. Kto mnie dotykał? Chciałam szybko uciec do łazienki, lecz gdy wstałam, poczułam, że cały pokój zacząłwirować.

– Powoli. – Usłyszałam głosJeana.

Podniosłam wzrok. Stał w drzwiach sypialni z rękoma założonymi na piersi. Ubrany w ten swój dopasowany garnitur sprawiał wrażenie młodego biznesmena. Miałam ochotę na niego wrzeszczeć. Rzucić się z pięściami, gryźć, drapać. Przykuć do łóżka i uciec. Ale mój stan psychiczny był tak słaby, że potrafiłam tylko wybuchnąć płaczem. Łzy lały się ciurkiem po moich policzkach, a ciałem wstrząsałydreszcze.

– Nie płacz. To nic nie da, a jedynie będziesz jeszcze bardziejcierpiała.

– Pieprzony gnój! Jak mogłeś mi tozrobić?

– Chciałaś być ze mną. Chciałaś być moją, więc będziesz. Wiedz tylko, że ja nigdy nie będę twój. Chociaż nie powiem, ten rok był dosyć ciekawy. Można rzec, że sprawdziłem cię na własnymkutasie.

– A więc chodziło o darmoweruchanie?

Nie mogłam powstrzymać gniewu. Moje dłonie zaciskały się w pięści, a głos zaczął drżeć. Jean spojrzał na mnie z politowaniem, wybuchając śmiechem. Jego głos odbijał się echem od pustych ścian. Stałam jak sparaliżowana przy łóżku, obserwując jego ruchy. Zbliżał się do mnie powoli, z dużą pewnością siebie. Kiedy stanął naprzeciwko, złapał za mój podbródek i ścisnął zaszczękę.

– Pamiętaj, że ja nigdy nie płacę za seks. I jeśli będę miał ochotę cię zerżnąć, to po prostu to zrobię. Należysz do mnie i masz być mi posłuszna. A teraz idź. Doprowadź się do porządku. I włóż coś ładnego. Muszę pochwalić się nowązabawką.

Czułam, jak moja twarz płonie. Jego dotyk był palący. Przestałam płakać. Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do łazienki. Za zamkniętymi drzwiami oparłam się o ścianę, chowając twarz w dłoniach. Moja miłość umarła. Śmiercią nagłą i tragiczną. I dzięki temu, że zastąpiła ją nienawiść, moje serce nie było całkiem rozsypane. Było za to zatrute. Jean sprawił, że miłość, w którą wierzyłam, przestałaistnieć.

Po kąpieli, gdy wróciłam do pokoju, zauważyłam, że na łóżku leży szmaragdowasukienka.

Kutas… – skwitowałam w duchu, uświadamiając sobie, jak doskonale mnieznał.

Wiedział, jakie są moje ulubione kolory, co idealnie do mnie pasuje oraz jakie ubrania podkreślają moje kształty. Wzięłam do ręki sukienkę, czując jej delikatny materiał. Powstrzymywałam się przed płaczem. Postanowiłam być silna i nieugięta. Przy pierwszej nadążającej się okazji chciałam stamtąd uciec. Wiedziałam, że z takim bagażem doświadczeń nie będę w stanie zaufać już żadnemu mężczyźnie. Na razie jak robot wykonywałam dane mipolecenia.

Ubrana w piękną, długą suknię, poprawiałam wyschnięte włosy. Nie dostałam żadnych kosmetyków, a więc wyglądałam zupełnie naturalnie. Co gorsza z ubrań dostałam tylko tę sukienkę. Żadnej bielizny, dlatego czułam, jak delikatny materiał aksamitu dotyka mojej skóry. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Moje serce przepełniały pustka irozpacz.

– Jesteś gotowa? – Usłyszałam za plecami głosVictora.

– Nie, i nigdy nie będę – warknęłam.

– Dobrze, w takim razie chodź – rozkazał, a ja wykonałampolecenie.

Wiedziałam, że ma mnie bronić przed nachalnymi chamami, ale zastanawiałam się, czy i mnie mógłby zrobić krzywdę. Co prawda powiedział, że nie, ale teraz nie miałam już pewności co doniczego.

Wyszliśmy z sypialni, w której spałam, i udaliśmy się do salonu, w którym wcześniej sięocknęłam.

– Jedziemy sami? – zapytałam, nie wiedząc w sumie poco.

– Tak. Jean i wszyscy inni są już namiejscu.

– Inni czylikto?

Chciałam wiedzieć, z kim będę miała doczynienia.

– Jego ojciec Adnot oraz jego partnerzy winteresach.

Mój mózg podpowiadał mi, że już słyszałam to imię, tylko nie wiedziałamgdzie.

Kiedy wyszliśmy z mieszkania, Victor zamilkł. Weszliśmy do windy, którą przywołał, a następnie wcisnął przycisk garażu. Jechaliśmy w ciszy. Nie miałam odwagi o nic więcejpytać.

– Będą cię oceniać – oznajmił Victor, gdy wsiedliśmy do samochodu. – Czy będziesz dochodowa, czy nie. Jak się okazało, ojciec nie zgodził się przekazać cię w całościJeanowi.

Boże… Przechodzę z rąk do rąk jak jakaś rzecz i nawet o tym nie wiem – pomyślałam.

– Adnot będzie dawał mu tylko jakiś procent z twojegodochodu.

Siedziałam na tylnym siedzeniu wpatrzona w mijane budynki. Paryż nie był już tak piękny, jak przypuszczałam. Ulice i kamienice stały się szare ibrudne.

Czułam, że muszę być silna, byzwyciężyć.

– Jesteśmy na miejscu. – Głos Victora był mocny i donośny, jak na mężczyznę jego posturyprzystało.

Wysiadłam z samochodu, nie czekając, aż ktoś mi w tym pomoże. Stanęłam przed niepozorną kamienicą, nieświadoma tego, co się możewydarzyć.

– Chodźmy. – Poczułam pociągnięcie zaramię.

Weszliśmy do budynku. W środku czuć było luksus i przepych. Wiedziałam, że byle kto nie przychodzi do tego miejsca. Ochroniarz, który stał przy wejściu, przywitał się z Victorem, mierząc mnie wzrokiem, jakbym była jakimś szpiegiem. Skierowaliśmy się do schodów. Idąc do góry, czułam, jak zawadzam butami o długąsukienkę.

Na samej górze oniemiałam. Oprócz kilku mężczyzn nie było nikogo. Byłam jedyną kobietą pośród tylu facetów. Ich wzrok czułam na całym swoim ciele. Stałam jak na pokazie, a wszyscy mi się przyglądali. Nagle rozległ się szum cichych rozmów. Zauważyłam, jak kiwają do siebiegłowami.

Chyba przeszłam casting – pomyślałam.

Nie wiedziałam, czy mogę usiąść, czy mam dalejstać.

Ukradkiem zerknęłam na Victora, który znajdował się w pewnej odległości, nie spuszczając ze mniewzroku.

Posłałam mu pytające spojrzenie, na co on tylko pokręcił głową. Zaczęłam zastanawiać się, którą z kolei jego dziewczyną do pilnowania jestem. Dziwką do ochrony. Poczułam, jak do moich oczu napływają łzy, jednak starałam się zachować powagę, by nie sprowadzić na siebiekłopotów.

– Dobry wieczór. Jestem Adrien, aty?

Mężczyzna nie był stary, możliwe, że około pięćdziesiątki. Był w eleganckim garniturze, jak wszyscy zresztą. Miał lekko siwiejące włosy oraz widoczne zmarszczki. Nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Stałam jaksparaliżowana.

– Adrien, nie stresujpani.

Aksamitny głos, który usłyszałam za swoimi plecami, był jak dar od losu. Jak światełko w ciemnym tunelu, w którym się znalazłam. Odwróciłam się, by spojrzeć na mężczyznę, który swoim głosem sprawił, że moje serce drgnęło. Był wysoki. Wyższy o głowę ode mnie i od faceta, który mnie zaczepił. Jego czarne zaczesane do góry włosy oraz oczy w odcieniu gorzkiej czekolady były idealne. Był młodszy od swojego znajomego, być może okołotrzydziestki.

– Jestem Philippe – rzekł, wyciągającdłoń.

Nieświadoma niczego odpowiedziałam uściskiem. Poczułam jego skórę na swojej. Była jedwabiście gładka. Przez moją głowę przebiegły setki, jak nie tysiące, myśli. A jedną z nich było to, że może być mojąnadzieją.

– Ja… jestemJulia.

Uratuj mnie, proszę – pomyślałam, błagalnie patrząc mu woczy.

Nie wiedziałam, ile minęło czasu, jak długo przyglądałam się jego czarnym tęczówkom. Byłam jednak przekonana, że w nich utonęłam. Philippe nic więcej nie powiedział. Został przy mnie jeszcze przez chwilę, po czym uśmiechnął się i odszedł, zostawiając mnie znowu samą. W mojej głowie pojawiło się milion nowych pomysłów i planów, jak uciec z tegopiekła.

Cały wieczór upłynął w szybkim tempie. Podchodziło do mnie wielu mężczyzn, by zamienić słowo lub dwa. Najczęściej, jak ten pierwszy, pytali o mojeimię.

– Brawo, spisałaś się. – Usłyszałam znajomy głos zaplecami.

Odwróciłam się i zobaczyłam go po raz ostatni. Philippe stał za Jeanem, który szedł w moją stronę. Spojrzał na mnie, nie wyrażając żadnych emocji. Poczułam, jakblednę.

Gardzi tobą – powiedziało moje wewnętrzneja.

– Sądzę, że przyciągnęłaś wielu klientów. Brawo. Możesz wracać z Victorem. Przyjadę do ciebie jutro. – Jean wydawał sięzadowolony.

Miałam być jego maszynką do robienia pieniędzy. Byłamzmęczona.

Pokaz, którego byłam atrakcją, sprawił, że straciłam wszystkiesiły.

– Gotowa? – zapytał Victor, a ja spojrzałam na niegoniepewnie.

– A jak ci się wydaje? – rzuciłam i poszłam zanim.

Mieszkanie, w którym było moje miejsce, znajdowało się na szóstym piętrze pięknego, a przede wszystkim dobrze strzeżonego budynku. Za każdym razem, gdy przechodziłam koło portiera, obmyślałam planucieczki.

Victor wyciągnął z kieszeni niewielki pęk kluczy i znalazłszy odpowiedni, otworzył przede mnądrzwi.

– Zapraszam. – Uśmiechnąłsię.

Widziałam, że był przyjacielsko nastawiony, lecz ja potrzebowałam czegośinnego.

– Zostajesz tutaj? – zapytałam, widząc, jak Victor ściągamarynarkę.

– Wiem, że nie spodoba ci się to, ale tak, będziemy razemmieszkać.

– Coproszę?

Moje zaskoczenie mieszało się z frustracją. Z drugiej strony na co liczyłam? Zostałam porwana. Co prawda nie byłam związana i źle traktowana, ale… nie miałam żadnych dokumentów, a wszędzie za mną jak cień miał chodzić jakiśfacet.

To była moja pierwsza w pełni świadoma noc w Paryżu. Niestety, nie udało mi się zmrużyć oka. Połowę przepłakałam, drugą połowę gapiłam się w sufit, przypominając sobie moment, kiedy poznałam Jeana. Był normalnym chłopakiem, który przyleciał do Londynu na wymianę studentów. Czułam, że od samego początku coś między nami zaiskrzyło. Wspólnie chodziliśmy na imprezy akademickie, a także część zajęć. Spędzaliśmy razem niemal każdą wolną chwilę. Jean zarzekał się, że nie wyobraża sobie dalej życia beze mnie. Nie od początku chciałam ruszyć za nim, ale w ostatnim tygodniu jego pobytu pokłóciłam się z rodzicami, mówiąc, że nie mam zamiaru szukać pracy związanej z architekturą. Ojca zabolały moje słowa. Sam był architektem z wykształcenia orazzamiłowania.

– Przynosisz mi hańbę! – wrzeszczał, dodając, że ciepła posada czeka już na mnie w jegobiurze.

To wtedy podjęłam decyzję. Ostatniego dnia pobytu Jeana w Londynie powiedziałam mu, że chcę przylecieć do Paryża, by z nim być. Na początku miałam wrażenie, że nie cieszy go moja decyzja, lecz po chwili, jakby coś sobie przemyślał, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To zapewne wtedy zrodził się plan, by mniewykorzystać.

Przekręciłam się na drugi bok, tamując łzy. Cienki księżyc zaglądał przez okno do pokoju. Nie wiem, ile czasu się w niego wpatrywałam, ale musiałam w końcu zasnąć, bo gdy otworzyłam oczy, był jużporanek.

Obudziły mnie głosy dobiegające z salonu. Na początku nie miałam ochoty wstawać, jednak postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Ubrana tylko w cienką koszulkę, uchyliłam drzwi od swojej sypialni. Słyszałam Victora i Jeana. Nie miałam pojęcia, która była godzina, ale spojrzawszy przez okno, stwierdziłam, że musiało być jeszczewcześnie.

– Zabierzesz ją na zakupy, wiesz, co ma być. A później do Ameli, by była gotowa na wieczór. Mam już kilkazamówień.

– Nie bądź niemądry. Ona dopiero zaczyna, a ty chcesz ją rzucić na głęboką wodę? – Victor stawał w mojejobronie.

– Nie twój zasrany interes. I kim ty jesteś, żeby mniepouczać?

Znałam ten ton. W wyobraźni już widziałam, jak Jean patrzy na Victora tymi lodowato niebieskimi oczami i cedzi przez zębysłowa.

– Nie zapominaj, że to ty pracujesz dla mnie. A swoją drogą co u twojejcórki?

Kiedy Jean kończył zdanie, odważyłam się wyjrzeć zza rogu. Victor sczerwieniał, wyglądał na porządniewściekłego.

– Nie waż się, gnoju, o niej wspominać – zagrzmiał.

– Och, nie martw się, póki robisz, co ci każę, jestbezpieczna.

Nie wierzyłam własnym uszom. Victor był zastraszany. To dlatego nie pasował mi do tej popieprzonejsytuacji.

– Ooo, kogo my tu mamy. – Rozpromienił się na mój widok. – Victor już o wszystkim wie. Wieczorem przywiezie cię do Esclave1. Tam będziesz miała swoje pierwsze spotkanie. Nie ukrywam, że liczę na owocnezakończenie.

Wiedziałam, że mówiąc to, Jean chciał, bym się komuś oddała. Bo sprzedana i tak jużzostałam.

W drodze do centrum siedziałam na tylnej kanapie luksusowegomercedesa.

Tym samym jechałam poprzedniego wieczora. Gdyby okoliczności były inne, zachwycałabym się wszystkim, ale biorąc pod uwagę sytuację, w której byłam, nic mnie nie cieszyło. Nawet jazda ekskluzywnymautem.

– Jesteśmy na miejscu. Wejdź do środka i powiedz do ekspedientki: „Ptaszek na uwięzi:,a wtedy ona będzie wiedziała, co dalejzrobić.

– Nie idziesz ze mną? – zapytałamzdziwiona.

– Muszę się z kimś spotkać. Wydajesz się rozsądna, więc ci ufam. Pamiętaj tylko, że jeśli odważysz się na coś, pociągniesz za sobą niewinneosoby.

Wtedy pomyślałam o rodzinie Victora, a konkretniej o jegocórce.

Nie odpowiedziałam. Skinęłam głową i wysiadłam z samochodu. Widziałam, że Victor obserwuje, czy wejdę do sklepu. Chociaż marzyłam o tym, by uciec, nie mogłam narazić na niebezpieczeństwo osób trzecich. Dlaczego za mój błąd miałaby płacić niewinnadziewczyna?

Weszłam do środka. Kiedy otworzyłam drzwi, przywitała mnie pięknabrunetka.

– Bonjour. Puis je vous aider?2

Młoda ekspedientka mówiła szybko, ale zrozumiale, natomiast mój francuski był zablokowany stresem, dlatego słowa, które przekazał mi Victor, wypowiedziałam poangielsku.

– Proszę za mną – odparłakobieta.

Przemierzyłyśmy sklep i weszłyśmy na tyły. Tam za zamkniętymi drzwiami było coś, co zupełnie odebrało mimowę.

Wieszaki z pięknymi sukienkami. Manekiny ubrane w najseksowniejsze komplety bielizny, jakie kiedykolwiek widziałam, oraz półka wypełniona gadżetamierotycznymi.

– Możesz sięgnąć, po co chcesz i co tylko ci sięspodoba.

– Wszystko jest dla mnie? – zapytałamzdumiona.

– Nie, są też inne panie, które nas odwiedzają, ale wybierz sobie to, w czym będziesz czuła sięnajwygodniej.

Wyszła, zamykając za sobądrzwi.

Stałam w pomieszczeniu, które normalnie byłoby dla mnie rajem na ziemi, jednak biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Pokoik był dosyć przestronny, lecz bez okien i innego wyjścia. Usiadłam więc na czerwonej kanapie, chowając twarz wdłoniach.

– Musisz być silna – powiedziałam.

Otarłam łzy, wracając dosiebie.

Sięgnęłam po czerwone oraz czarne sukienki. Wybrałam też dwie szmaragdowe, a do tego kilka kompletówbielizny.

Od mojego przylotu do Paryża minęło zaledwie kilka dni, a ja wciąż miałam na sobie te same ubrania. Potrzebowałam czegoś nowego, chociażby dla siebie. Jean zabrał cały mój bagaż łącznie z dokumentami i rzeczami osobistymi. Miałam tylko to, co nasobie.

Nie chciałam niczego przymierzać. Po prostu z naręczem ubrań usiadłam z powrotem na kanapie i czekałam, aż zostanę wypuszczona. Tak też się stało. Nie minęło pięć minut i do niewielkiego pomieszczenia wszedł Victor. Był zdenerwowany. Czułam, że spotkanie nie poszło po jegomyśli.

– Masz już wszystko? Możemy wracać? – dopytywał się, a ja tylko kiwałamgłową.

Pożegnaliśmy się z ekspedientką, zmierzając do wyjścia. Oprócz niej były też inne młode dziewczyny, które przeszywały mnie wzrokiem. Czułam, jak ich spojrzenia palą mojeciało.

– Czy one o wszystkim wiedzą? – zapytałam, jednak Victor nieodpowiedział.

Nie rozumiałam, co takiego się wydarzyło, co mogło zmienić jegohumor.

Wróciliśmy do mieszkania, w którym mieszkałam. Victor podał mi torby z ubraniami i chłodnym tonemrzekł:

– Przygotuj się, za półtorej godzinywychodzimy.

Moje pierwsze wyjście na zarobek. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Liczyłam, że faktycznie nie będzie tak źle, a mężczyźni, którzy wykupili czas ze mną, ograniczą się do kolacji. Naiwna ja. Tego wieczora nie zapomnę do końca swojego życia. Z dwóch powodów. Pierwszy: poszłam do łóżka z obcym mężczyzną. Drugi: był toPhilippe.

***

Każdy wieczór w Esclave był inny. Jeździłam tam codziennie o osiemnastej, by już po półgodzinie móc przywitaćklienta.

Bywali różni. Część z nich to po prostu znudzone korporacyjne szczury. Widać było, że chcieliby czegoś więcej, jednak stawka, którą narzucił za mnie Jean, była podobno kolosalna. Ja sama nie miałam pojęcia, ile kosztowałam. Nie miałam ochoty nawet wiedzieć, i tak nie dostawałam z tego ani centa. Niemniej idąc na spotkanie, miałam być grzeczna iuprzejma.

– Bądź posłuszna – mówił Jean za każdym razem, gdy gowidywałam.

I byłam. Właśnie mijały trzy miesiące, odkąd pojawiłam się w Paryżu. Zdążyłam poznać kilka dziewczyn. Niestety nie były tak pokorne jak ja. Z daleka miały widoczne sińce pod oczami lub szare ślady na szyi. Nie wiedziałam tylko, kto im to zrobił. Jean czy jego ojciec. Kiedyś zapytałam o to Victora, ale jego ostre słowa były dla mnie ostrzeżeniem, by się tym nieinteresować.

– Dobry wieczór. Jestem Julia i dzisiejszego wieczoru należę do Pana – mówiłam za każdym razem, gdy klient pojawiał się obokmnie.

Kiedy pierwszy raz wypowiedziałam te słowa, moje ręce trzęsły się niczym galareta. Pamiętam, że włożyłam stylową małą czarną, by wyglądać elegancko i seksownie zarazem. Podjechaliśmy z Victorem pod Esclave. Mój ochroniarz pomógł mi wysiąść z samochodu, następnie otwierając przede mną drzwi klubu, wykonał gestzaproszenia.

– Przykro mi – rzekł dawnym łagodnymtonem.

Nie mogłam go winić. Wiedziałam, że jest tu z przymusu, tak samo jak ja. I pomimo że Victor stał po tej złej stronie, byłam mu wdzięczna. Dbał o mnie i tak jak zapewniał, podczas mojego spotkania z klientem był wpobliżu.

– Czy wiesz, kto mnie dziś kupił? – zapytałam, kiedy wchodziliśmy poschodach.

– Wiem. To dobryfacet.

Dobry facet siedzi w domu z żoną albo narzeczoną, a nie spotyka się z dziwką – pomyślałam.

Nie byłam jednak w