44,99 zł
Absolutny klasyk Wattpada!
Poznaj wakacyjną historię, którą pokochały tysiące użytkowniczek Wattpada
Dla szesnastoletniej Renee Delilah Parker mają to być kolejne nudne wakacje spędzone na skrolowaniu Instagrama. Wszystko zmienia się, gdy matka wysyła ją do Mullingar, aby spędziła lato ze wścibską babcią, zrzędliwym dziadkiem i puszczalską kuzynką.
Renee nie spodziewa się przeżycia niczego ekscytującego w tej dziurze… Dopóki nie poznaje Nate’a Harrisa, chłopaka z sąsiedztwa, przed którym już pierwszego dnia ostrzega ją babcia. Nate jest zbuntowanym nastolatkiem, jeździ na motocyklu, dużo imprezuje i nieustannie łamie zasady. Wytatuowany blondyn może mieć każdą, a jednak to właśnie Renee zawróci mu w głowie.
Rey i Nate stanowią absolutne przeciwieństwa. On – zbuntowany przystojniak, ona – ułożona świętoszka. Dzięki tej zakazanej znajomości wakacje okażą się pełne niezapomnianych imprez, koncertów i wypadów nad jezioro, ale…
Co wydarzy się, gdy lato dobiegnie końca i Rey będzie musiała wrócić do Londynu?
Czy to, co się między nimi zrodziło, to tylko wakacyjne zauroczenie?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 542
Data ważności licencji: 7/18/2027
ROZDZIAŁ 1
REY
Patrzyłam z obawą na moją matkę, kiedy ta potrząsała przede mną skrawkiem papieru. Był pierwszy dzień wakacji, a ona już traciła nerwy. Tak bardzo żałowałam, że tata został wysłany w delegację. Tylko on mógł utrzymać ją przy zdrowych zmysłach.
– Co to jest? – spytałam z ustami pełnymi cheeriosów.
– To są twoje oceny na koniec roku, księżniczko.
Nienawidziłam, gdy tak mnie nazywała. To sugerowało, że byłam dziewczęca, co jest prawdopodobnie ostatnim przymiotnikiem, jakim bym siebie opisała. Ludzie myśleli, że specjalnie kreuję się na inną niż wszystkie, ale starałam się tym nie przejmować. Po prostu kochałam jazdę na deskorolce, czytanie książek oraz zabawę z moim psem; a chodzenie po galerii handlowej, spędzanie czasu ze znajomymi czy randkowanie ani trochę nie wchodziło w krąg moich zainteresowań. Próbowałam i szybko podziękowałam, gdy podczas jednej z imprez prawie wylądowałam w szpitalu, bo zakrztusiłam się językiem pewnego chłopaka.
– No i? – Pochyliłam się, żeby zobaczyć, na co wskazuje palcem, na którym aż lśniły starannie wykonane hybrydy.
– Nie masz żadnej oceny powyżej B.
– Spójrz na to w ten sposób – zaczęłam łagodnie – nie mam też żadnej poniżej D, z wyjątkiem angielskiego.
– Oplułaś mlekiem cały raport – prychnęła z niesmakiem.
Och, jak ona kochała być królową dram.
– Czemu tak się tym przejmujesz? – mruknęłam pod nosem. Wieczna krytyka była jej ulubioną metodą wychowawczą.
– Bo jesteś przeciętna.
– A to źle?
Zawsze marzyła o perfekcyjnej córce, z którą mogłaby spędzać całe dnie u kosmetyczki. Niestety ja nie byłam w stanie spełnić jej oczekiwań. Owszem, nakładałam lekki makijaż i czasem farbowałam włosy, jednak nigdy nie zgodziłabym się zostać jej lalką do strojenia.
– Chcę, żebyś się utrzymywała powyżej średniej – kontynuowała, czyszcząc już i tak nieskazitelny blat.
– Czyli była doskonała – poprawiłam ją.
Czy ona nie zdawała sobie sprawy, jakie ma szczęście? Równie dobrze mogłabym brać narkotyki lub zaliczać facetów każdej nocy.
Otworzyła pomalowane szminką usta, aby coś powiedzieć, ale przerwałam jej, zeskakując z barowego stołka. Aha, i nienawidziła faktu, że ubieram się w dresy. Dla niej to było zbyt „chłopięce”. Odkąd jej idealny syn, a mój starszy brat, wyjechał dwa lata temu do college’u, chciała sprawić, żebym stała się taka jak on. Miałam naśladować go we wszystkim, no oczywiście z wyjątkiem ubrań.
– Cóż, rok szkolny dobiegł końca, więc już tego nie zmienimy – stwierdziłam. – Wychodzę na desko…
– Mam dość twoich nastrojów, Delilah!
Skrzywiłam się, bo użyła mojego drugiego imienia. Niewiele osób je znało, głównie dlatego, że szczerze go nienawidziłam. Jednak matka nie zważała na moje upokorzenie. Zawsze tak na mnie wołała, gdy była rozgniewana, czyli w zasadzie cały czas.
– Jakich znowu nastrojów, mamo? – wymamrotałam.
– Jesteś ciągle w złym humorze! Może znalezienie w końcu jakichś znajomych by na to pomogło?
Zacisnęłam usta w cienką linię. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziała.
Wal się – pomyślałam i z tupotem wybiegłam na schody. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wskoczyłam na łóżko, gdzie krzyknęłam głośno w poduszkę, żeby wyrzucić z siebie całą złość. Zapowiadało się długie lato.
♥
Dwie godziny później siedziałam przed laptopem, przeglądając Instagrama. Wielu nastolatków zapewne traktowało wakacje jako okazję do zabawy, imprezowania i picia alkoholu. Miałam inne plany. Całe lato zamierzałam spędzić przed moim MacBookiem, czasami pójść na deskorolkę lub na spacer z Tonym – moim małym buldogiem.
– Renee Delilah Parker, w tej chwili rusz tutaj swój tyłek! – usłyszałam sopran matki.
Jęknęłam do siebie i przeklęłam w myślach fakt, że znowu zawraca mi głowę.
– O co chodzi?
– Usiądź. – Wskazała dłonią krzesło, które wcześniej zajmowałam, na co, nie ruszając się z progu, skrzyżowałam ramiona na piersiach i uniosłam brwi. – Spędzisz lato u swojej babci w Mullingar.
– Nie, nie mówisz serio. – Przygryzłam nerwowo wewnętrzną stronę policzka.
– Wyjeżdżamy pojutrze.
– Nie rób mi tego. Błagam.
Kto, kiedy, jak i dlaczego podjął tę decyzję? Nie uśmiechała mi się perspektywa wyprowadzki z Londynu do jakiegoś małego irlandzkiego miasteczka, w którym nie ma wi-fi czy chociażby skateparku.
– To już postanowione.
– A co, jeśli nie pojadę? – zapytałam z nadzieją, że zmieni zdanie.
– Na kolejne trzy miesiące skonfiskuję ci laptop, telefon i książki. Sama będę też wyprowadzać psa.
– Ale…
– Twój wybór, księżniczko. – Spojrzała na mnie znacząco. – A teraz lepiej zacznij się pakować – dorzuciła śpiewnie.
Jak można być tak bezdusznym? Czasami naprawdę jej nienawidzę.
Przygryzłam wargę, powstrzymując łzy bezradności. Teraz miałam już pewność, że to będzie długie lato…
♥
– Mamooo – westchnęłam po raz czwarty na promie płynącym do Irlandii. Dopiero wyruszyłyśmy z portu, a ja już miałam dość tej podróży. W dodatku nie zdążyłam zjeść śniadania, bo do ostatniej minuty wypychałam walizki niezbędnymi przedmiotami, bez których nie przetrwałabym wakacji.
– Co? – warknęła. Nie zadała sobie nawet trudu, by oderwać wzrok od ekranu najnowszego iPhone’a.
– Może kupimy coś do jedzenia? Umieram z głodu.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
– Jesteś pewna? Bo zauważyłam, że ostatnio nieco się zaokrągliłaś. – Uniosła sceptycznie idealnie wyskubaną brew.
Pobiła własny rekord w zadawaniu ciosów poniżej pasa. Zawsze obrażała mnie za zachowanie, oceny i wyczucie stylu, ale jeszcze nigdy za wagę. A to był mój czuły punkt, bo kiedyś walczyłam z zaburzeniami odżywiania.
– Nieważne – mruknęłam.
Ponownie poczułam tę naglącą potrzebę zrzucenia kilku kilogramów. Wiedziałam jednak, że jeśli znowu zacznę się głodzić, to tym razem nie będę w stanie tego zatrzymać.
Jakiś czas później dotarłyśmy przed dom dziadków. Wysiadłam z taksówki i zaczerpnęłam haust świeżego powietrza. Prawdopodobnie zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza, ponieważ niebo zaczęło przybierać pomarańczowe barwy zachodu słońca. Ulica dookoła mnie wyglądała ładnie z gładkimi pasami ruchu oraz zadbanymi ogródkami przy posiadłościach, które nasunęły mi na myśl scenografię z typowo amerykańskich filmów. Przy żadnej posesji nie zauważyłam ogrodzenia, dlatego doszłam do wniosku, że ludzie w tej okolicy czują się ze sobą bezpiecznie.
– O MÓJ BOŻE, REYREY!
Skuliłam się na pisk dochodzący z budynku przede mną. Moja kochana (zdzirowata) kuzynka – Katherine (która prosiła, by nazywać ją Kitty, bo, cytuję: „jest jak zwierzę w łóżku”) właśnie szła w naszym kierunku. Ubrana w biały top i różową mini. Bez wątpienia miała przedłużone włosy, bo opadały jej brązową kaskadą na ramiona. Kiedy mnie przytuliła, poczułam smród papierosów oraz mieszankę męskiej wody kolońskiej z jakimiś bardzo dziewczęcymi perfumami. Ta dziwna woń sprawiła, że załzawiły mi oczy. Ponadto zauważyłam u niej sporo tatuaży i tonę tapety. Najwidoczniej wiele rzeczy zmieniło się od jej ostatniej wizyty w Londynie…
– Hej, laska! – przywitała się. Musiała znacznie się pochylić, aby cmoknąć powietrze przy moim policzku. Moje skromne metr pięćdziesiąt sprawiało, że górowała nade mną niczym wieża. W dodatku miała na nogach szpilki, które dodawały jej kolejnych centymetrów. – Masz większe cycki! I trochę przytyłaś! Wow! – Obróciła mnie, by móc mi się lepiej przyjrzeć.
Przełknęłam swoją niechęć i zmusiłam się do odwzajemnienia uśmiechu. W myślach odnotowałam kolejny komentarz na temat mojej wagi. Katherine zdecydowanie nie hamowała swojej bezpośredniości.
Tymczasem z domu wyszła babcia, ubrana w swój codzienny dres z Adidasa… z kijem bejsbolowym w ręku. Spojrzała na marszczącego brwi dziadka, który palił na werandzie fajkę.
– Delilah! Jak cudownie, że spędzisz u nas wakacje! – krzyknęła na powitanie.
Czemu mnie tak nazwała? Przecież doskonale wiedziała, że tego nie lubię!
– O co chodzi z tym bejsbolem? – zwróciła się mama do dziadka, kiedy ten pomagał nam wyjąć walizki z bagażnika. Następnie uregulowała u taksówkarza rachunek, a dziadek ruszył w stronę domu z bagażami, mamrocząc pod nosem, że chyba obładowałyśmy się kamieniami. Kiedy zniknął we wnętrzu, usiadłyśmy w kobiecym towarzystwie na ganku. – Co tam słychać u Mary?
– U kogo? – Nie wiedziałam, o kim mówi.
Babcia wskazała pałką dom naprzeciwko nas.
– U niej dobrze, ale jej młodszy syn doprowadza ich do szału. W zeszłym roku wyszła za mąż.
– Mały Nate?
Niczego nie rozumiałam. Kim był mały Nate?
– Ha! – prychnęła babcia, wymachując kijem bejsbolowym, przez co prawie stłukła stojący na ławie wazon. Ona naprawdę była dziwaczna.
Przeciągnęłam się, żeby pobudzić zdrętwiałe po podróży kończyny, a mój wzrok powędrował na kolana Katherine, gdzie leżał jej telefon z wyświetloną na ekranie wiadomością. Przeczytałam ją mimowolnie i prawie jęknęłam z zażenowania.
N: Wyślij mi więcej nagich zdjęć kotku ;) Za każdym razem twardnieję.
O rany, z kim ona pisała?
– On już nigdy nie będzie małym Nate’em – dotarł do mnie głos babci. – Musisz go zobaczyć. Ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Nic nie zostało z jego krótkiej, brązowej czupryny, bo farbuje włosy na różne kolory. I w dodatku te kosmyki odstają we wszystkie strony, chyba że akurat ma na sobie jedną z tych swoich brudnych czapek z daszkiem. A jego ramiona! O Boże! Nosi koszulki z krótkim rękawem i pokazuje te obrzydliwe tatuaże. Jest cały wytatuowany. I może na tym zakończmy tę rozmowę, bo inaczej zwymiotuję.
– Wow. Brzmi okropnie.
– To jest okropne. Każdej nocy wraca pijany do domu, robiąc przy tym tyle hałasu, że przy okazji budzi pół okolicy. Zazwyczaj pojawia się w towarzystwie jakiejś biedaczki, którą akurat poderwał. I wyobraź sobie, że jeździ na motocyklu.
– Tutaj? – spytała z niedowierzaniem moja matka, a babcia przytaknęła i mimo deklarowanych mdłości opowiadała dalej:
– Przeklina cały dzień, ciągle przesiaduje na balkonie, gdzie pali papierosy i pije alkohol. Podejrzewam, że obserwuje młodsze dziewczęta z sąsiedztwa, kiedy przebierają się w swoich pokojach. A o jego języku to nawet nie chce mi się wspominać!
Spojrzałam na nią z konsternacją. O jego języku?
– Przekłuł sobie język, wargę i brew! Obrzydlistwo! Nie dość, że odzywa się do wszystkich bez szacunku, to jeszcze ma ten ohydny metal w ustach. Jak on w ogóle je? – bulwersowała się. – Ten chłopak nigdy nie postawi nogi na moim podwórku!
Nie spodobał mi się ten cały Nate. Jego opis przyprawił mnie o dreszcze. Zawsze unikałam takich osób i teraz również zamierzałam się tego trzymać.
– I dlatego nosisz ten kij bejsbolowy, mamo?
– Nigdy nie wiadomo, co wymyśli ta szumowina.
Następnie rozmowa zeszła na mniej ciekawe tory, a po chwili matka opuściła nas, ponieważ chciała odpocząć po męczącej podróży. Tymczasem babcia zaproponowała, że przyrządzi nam podwieczorek. Uprzejmie odmówiłyśmy, ponieważ nikt nie parzył gorszej herbaty. Mimo to udała się do kuchni, zostawiając mnie w towarzystwie Katherine.
– Nie jest taki zły.
– Kto?
– Nate.
Wzruszyłam ramionami.
Nie znałam go i nawet nie chciałam poznać, ten chłopak w ogóle mnie nie obchodził.
– On jest taki… fajny, nawet bardzo. Taki… gorący. Naprawdę gorący.
Taki… taki… Dlaczego nadużywała tych słów? Czy nie potrafiła normalnie się wysławiać? Zdawałam sobie sprawę, że jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilkanaście lat temu, przez co wychowywali ją dziadkowie, ale to nie tłumaczyło jej sposobu wypowiadania się ani tego, że właśnie pokazywała mi zdjęcie…
– To penis?! – Zakryłam odruchowo oczy, a ona zaśmiała się głośno, przykładając do klatki piersiowej dłoń z wypielęgnowanymi paznokciami pomalowanymi na wybitnie ohydny róż.
– Boże, dorośnij. Bo jeszcze ktoś pomyśli, że jesteś dziewicą.
Może dlatego, że nią jestem, suko.
Katherine podsunęła mi wyświetlacz pod nos. Zdjęcie przedstawiało dużego penisa we wzwodzie.
– To jest właśnie Nate.
Głośno zaczerpnęłam powietrza i szybko odwróciłam wzrok. Kiedy kuzynka zapewniła mnie, że wyłączyła już komunikator, znów na nią spojrzałam. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie podziała się ta dziewczyna z zeszłego roku? Ta, z którą chciałam malować paznokcie i przeglądać katalogi IKEA? Wyraźnie się zmieniła.
– Czyli go znasz?
– Zaczęliśmy się przyjaźnić, gdy mieliśmy po piętnaście lat, a od kilku miesięcy jestem jego… – Urwała.
– Dziewczyną? – podsunęłam.
– Niezupełnie. Jesteśmy, friends with benefits – wyszeptała. Jej cukierkowy oddech wdarł się w moje nozdrza. Nie zdziwiłabym się, gdyby zaraz zrobiła tęczową kupę z magicznym pyłem.
– A co to takiego?
– To związek polegający na regularnym seksie, ale bez zobowiązań czy uczuć. Nie jesteśmy razem, co oznacza, że nasza relacja jest otwarta dla innych ludzi. Masz z tym jakiś problem, dziunia?
Czy ona właśnie zwróciła się do mnie per „dziunia”?
Czułam się, jakbym rozmawiała z obcą mi osobą. Nienawidziłam postaci, w którą się zmieniła.
– Opowiedz mi lepiej, jak spędzasz wolny czas w tej mieścinie – zmieniłam temat i przechyliłam się na krześle, aby znaleźć wygodniejszą pozycję. Gdzieś z oddali dobiegało jednostajne cykanie świerszczy, dlatego na sekundę zamknęłam oczy i poczułam ogarniający mnie spokój.
– Cóż, mamy wi-fi, jeżeli o to pytasz, ale jest tutaj mnóstwo lepszych atrakcji. Mamy duży aquapark, plażę niecałą godzinę drogi stąd. Jeździmy tam w każdą sobotę. I jest też skatepark… i basen. No, a w nocy chodzimy całą ekipą na imprezy.
– Ekipą? – zapytałam, zdezorientowana.
Czy ona naprawdę aż tak oszukuje babcię?
– No wiesz, z Nate’em, Jade i Jakiem…
Kojarzyłam ich wszystkich, z wyjątkiem Nate’a. To znaczy, możliwe, że to on był chłopcem, którego widywałam w dzieciństwie na placu zabaw, gdy kilka razy spędzałam tu lato. Pamiętałam jego krzywe zęby, niebieskie oczy i…
Ze wspomnień wyrwał mnie donośny ryk skręcającego w naszą ulicę motocykla. Od razu zauważyłam chłopaka w czarnym kasku i skórzanej kurtce, który po chwili zatrzymał się obok krawężnika i zsiadł z pojazdu. Jego ciemne dżinsy doskonale opinały długie, szczupłe nogi, na które wsunął poszarzałe vansy. Spojrzał na nas, przeczesując dłonią jasne włosy z różowymi refleksami, po czym puścił do Katherine oko. Następnie powiesił kask na kierownicy i ruszył w naszym kierunku, a ja momentalnie poczułam rosnący we mnie niepokój.
Poruszyłam się nerwowo, kiedy wszedł na werandę. Katherine tymczasem podskoczyła z wesołym piskiem, aby go przytulić. Mimo że miała na sobie obcasy, on nadal był od niej wyższy. Zaskoczył mnie ich gorący pocałunek i prawie zachłysnęłam się powietrzem, widząc, jak jego ręka nurkuje pod jej spódniczką.
– Usiądź, N – zaproponowała, a on zajął jej miejsce i posadził ją sobie na kolanach. Z całych sił starałam się zignorować fakt, że dotykamy się udami.
– A ty to kto? – Wbił we mnie wzrok.
Miał ochrypły głos i silny irlandzki akcent. Zauważyłam w jego brwi i wardze kolczyki, na które wcześniej tak oburzała się babcia. Krzywe zęby, które pamiętałam, teraz były proste, a włosy gęste i faktycznie sterczące w każdą stronę. Dostrzegłam ledwo widoczne, brązowe odrosty. Chłopak śmierdział papierosami i wodą kolońską, co, mogę dodać, było całkiem odrażającą mieszanką.
Kiedy jego spojrzenie padło na mnie, a dokładniej na mój dekolt, z trudem przełknęłam ślinę, mimo że i tak nie pokazywałam zbyt wiele ciała. Miałam na sobie bluzę z merchu trasy koncertowej Justina Biebera.
– Lubisz Justina Biebera? – zadrwił, a mnie totalnie zamurowało. Po chwili zwrócił się do Katherine: – Ona jest niema?
Kuzynka przewróciła oczami.
– Jestem Renee – odezwałam się w końcu.
– Renee? – Chłopak zdziwił się, choć nie miałam pojęcia, czemu.
– Renee Delilah Parker. – Katherine pospieszyła z wyjaśnieniem, przez co z miejsca zapragnęłam ją udusić. To było takie żenujące.
– Delilah? – Nie mógł uwierzyć. Jeszcze raz przyjrzał mi się spod zmrużonych powiek, ale sekundę później, na szczęście, stracił mną zainteresowanie. – Idziemy, skarbie? – zapytał Katherine.
– Gdyby babcia pytała, wyszłam z Jade.
Skinęłam głową, ale żadne z nich już więcej nie zwróciło na mnie uwagi. Po prostu ruszyli w kierunku motocykla, gdzie Nate zdjął z kierownicy kask i przełożył zwinnie nogę przez siodełko. Katherine usadowiła się za nim i przytuliła się do jego pleców.
– Nie powinieneś mieć dla niej zapasowego kasku?
Mogłam pomyśleć, zanim otworzyłam usta. Katherine spojrzała na mnie ze śmiechem, a blondyn, nie odwracając nawet głowy, stwierdził:
– Nie żartuj, nikt oprócz mnie nie nosi kasku.
I odjechali. Dźwięk motocykla odbijał się już tylko dalekim echem. Westchnęłam i wstałam z krzesła, żeby udać się do domu, gdzie dziadek oglądał Koło fortuny, a babcia obserwowała okolicę przez okno w salonie.
– Shelleyowie znowu się kłócą – odezwała się, nawet na nas nie patrząc. Popijała herbatę z kubka i uważnie obserwowała, jak dwie dorosłe osoby krzyczą na siebie na swoim podwórku. Nabrałam pewności, że jest jedną z tych pań, które zawsze znają najnowsze ploteczki z sąsiedztwa.
Weszłam do pokoju gościnnego, który przez najbliższe tygodnie miał pełnić funkcję mojej sypialni. Wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam – drewniana podłoga, beżowe ściany i ogromne okno wychodzące na ulicę.
Włączyłam na telefonie ulubioną playlistę i wzięłam się do rozpakowywania szarej walizki z nadrukowaną Myszką Miki. Ubrania złożyłam starannie i poukładałam w szafie, a książki ustawiłam równo na białym biurku. Całe szczęście, matka pozwoliła mi zabrać laptop, a mnie udało się połączyć z darmowym wi-fi. Sądząc po nazwie, należało ono do Nate’a, ale specjalnie się tym nie przejęłam, bo skąd mógłby się niby dowiedzieć, że go używam?
Pierwszy wieczór w nowym miejscu spędziłam, przeglądając internet. Zbliżała się północ, kiedy w końcu zgasiłam światło z zamiarem ułożenia się do snu. Wtedy usłyszałam na ulicy ryk silnika, dlatego dyskretnie wyjrzałam na zewnątrz. Nate akurat zdejmował kask, a Katherine bezskutecznie starała się doprowadzić swoją fryzurę do porządku. Na chodniku czekała na nich nieznana mi dziewczyna. Miała na sobie obcisłą, żółtą sukienkę, a jej blond włosy opadały falami na plecy.
Nate pochylił się i je pocałował. Obie. Byłam w szoku. Otoczył je ramionami i ścisnął dłońmi ich pośladki. Jak on mógł? To obrzydliwe.
Po chwili odsunął się, oblizując z uśmiechem wargi. Katherine pożegnała się z nimi i ruszyła przez podjazd dziadków, podczas gdy Nate objął blondynkę w talii i razem ruszyli do jego domu. Zaciągnęłam szczelnie zasłony. Miałam dość wrażeń jak na pierwszy dzień w tym mieście.
Świetnie.
♥
Następnym dniem był wtorek. Na szczęście matka wyjechała zaraz po wschodzie słońca. Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać tego momentu. Nareszcie byłam wolna.
Poranek rozpoczęłam od gorącego prysznica i umycia zębów. Ubrana w czarny podkoszulek i piżamowe szorty powoli ruszyłam po schodach na parter. Weszłam do kuchni i przywitałam się z rodziną. Babcia znów wyglądała przez szybę w salonie, piła poranną kawę i obgadywała każdego, kto akurat przechodził ulicą. Dziadek czytał gazetę i mamrotał pod nosem, że na świecie żyją sami hipokryci, a Katherine malowała w milczeniu paznokcie.
Na śniadanie postanowiłam przyrządzić sobie owsiankę. Czekając, aż mleko będzie gotowe, oparłam się o blat i nieświadomie powędrowałam wzrokiem w stronę trzyskrzydłowego okna. Nate akurat majstrował coś przy motocyklu na swoim podjeździe. Po minucie wyprostował się i otarł czoło przedramieniem. Okazało się, że nie ma na sobie koszulki, a na jego nagim torsie wyraźnie odznaczały się mięśnie. Wykorzystałam chwilę, by przyjrzeć się jego tatuażom. Otrzeźwiałam dopiero wtedy, mleko zaczęło mi kipieć na gazie.
W całej kuchni unosił się ostry zapach lakieru i mocnej kawy, przez co straciłam resztki apetytu. Po kilku kęsach włożyłam miskę do zlewu z zamiarem szybkiego powrotu do sypialni.
– Hej, stój! – krzyknęła babcia. Nie chciałam jej denerwować już drugiego dnia mojej wizyty w ich domu, dlatego z udawanym zainteresowaniem przystanęłam w drzwiach salonu. – Kath, może oprowadzisz ją po okolicy?
Wymieniłyśmy z kuzynką spojrzenia, a ta uśmiechnęła się do mnie i skinęła głową.
– Pewnie, babciu.
W głębi duszy żałowałam, że się zgodziła. Tak naprawdę planowałam przez cały dzień oglądać filmy. Nikogo nie prosiłam o pobyt w tym miasteczku. Co ja tu miałam niby robić?
Westchnęłam i ruszyłam na górę, żeby się przebrać. Naprawdę wolałabym nigdzie nie wychodzić, szczególnie z Katherine, która poprosiła, żebym była gotowa nie wcześniej niż za kwadrans, ponieważ sama musi zaczekać, aż wyschnie jej lakier na paznokciach. Nie spiesząc się, nałożyłam delikatny makijaż i włożyłam dżinsowe szorty oraz szarą bluzę z kapturem, po czym wróciłam na parter.
– Mogę wziąć ze sobą deskę? – zapytałam Katherine. Okazało się, że zdążyła się przebrać w czarne spodenki i koronkowy top, który odsłaniał jej nagi brzuch. Całość dopełniła białymi sandałami na słupku.
– Jak chcesz. – Wzruszyła ramionami, dlatego chwyciłam deskorolkę, którą oparłam dzień wcześniej o ścianę w przedpokoju.
– I uważajcie na Nate’a! Nie zbliżajcie się do niego! – krzyknęła za nami babcia.
Sama najwidoczniej zamierzała siedzieć na ganku i czytać gazetę. Przewróciłam oczami na wyobrażenie, jak zerka zza niej na sąsiedztwo, i wsunęłam na nos okulary przeciwsłoneczne. Katherine tymczasem zmarszczyła brwi i otaksowała mnie wzrokiem od stóp do głów.
– Gdzie idziemy? – Obie wiedziałyśmy, że nie będzie mnie oprowadzać po okolicy.
– Do skateparku – odpowiedziała, a serce zabiło mi mocniej na myśl, że tam z pewnością będą fajni ludzie, a ja jak zwykle nie wpasuję się w ich towarzystwo. Obecność Katherine wcale nie dodawała mi otuchy.
Kilkanaście minut później stałyśmy już przed metalową bramą, którą Katherine pchnęła z całej siły, dzięki czemu mogłyśmy wejść na teren skateparku. Zatrzymałam deskorolkę i rozejrzałam się po okolicy. W centrum znajdowały się rampy różnych wysokości, a w rogu stał bar z napojami i mały kiosk. Przebywało tu około piętnastu osób. Od razu zauważyłam Nate’a, który rozmawiał z jakąś blondynką, opierając się o pomarańczowego BMX-a. Dziewczyna okręcała zaś wokół palca kosmyk włosów i śmiała się przesadnie z jego żartów. Chłopak odwrócił głowę, przez co jego spojrzenie wylądowało na nas. Katherine puściła do niego oczko, a on przeprosił swoją towarzyszkę, po czym ruszył w naszym kierunku. Miał na sobie dżinsy i szarą koszulkę z długim rękawem.
– Cześć – powitał nas, nie fatygując się, aby zejść z roweru.
Oczywiście czekał, aż Katherine pochyli się i go pocałuje, co dało mu pełny widok na jej piersi. Przystanęłam obok i niezręcznie się od nich odsunęłam, ale i tak doskonale słyszałam dźwięki, które wydobywały się z ich ust. Ciekawe, jak by to było całować się z kimś w taki sposób, skoro wszyscy zawsze mówili, że to taka supersprawa.
– Nie dołączysz? – zwrócił się do mnie z onieśmielającą pewnością siebie.
Westchnęłam i spojrzałam na niego, aby okazać mu swoje niezadowolenie. Uniósł brwi, jakby faktycznie oczekiwał ode mnie jakiejś odpowiedzi.
– Ona jest dziewicą… I może nawet nigdy się nie całowała – poinformowała go Katherine.
Za kogo ona się uważała? Bez zająknięcia zdradzała na prawo i lewo szczegóły na temat mojego życia prywatnego! Z przyjemnością bym na nią wrzasnęła, jednak nie chciałam robić sceny.
Spojrzenie Nate’a było niejednoznaczne, jakby zastanawiał się nad tym, co właśnie usłyszał. Jego ciemnoniebieskie oczy wwiercały się we mnie, a lewe ramię leniwie objęło udo Katherine.
– Dziewicą? – powtórzył, lustrując mnie od góry do dołu. – Faktycznie, wygląda na taką – przyznał. Co to niby miało znaczyć? – Planujemy jutro ognisko – zmienił temat.
– Przyjdziesz? – Katherine podeszła do mnie. Nate tymczasem wykorzystał tę okazję i spojrzał na jej pośladki, przygryzając z pożądaniem kolczyk w wardze.
– Nie wiem. – Wzruszyłam ramionami.
Blondyn przewrócił oczami, a potem, jak gdyby nigdy nic, uszczypnął obnażony tyłek Katherine. Dziewczyna zachichotała i uderzyła go żartobliwie w policzek, a on się do niej uśmiechnął.
– Wracam do domu. – Postawiłam deskorolkę na ziemi.
Nate uniósł brwi, kiedy zobaczył, że rzeczywiście potrafię jeździć. Czułam na plecach ich spojrzenia, gdy wyjeżdżałam z parku, wzdłuż głównej ulicy. Za bramą rozejrzałam się dookoła, próbując się przyzwyczaić do nowej dzielnicy. Nagle z czymś się zderzyłam. Wylądowałam na kolanach, w wyniku czego lekko je sobie obdarłam. Szybko wstałam i otrzepałam brud z nagiej skóry, po czym uniosłam wzrok i ujrzałam przystojnego bruneta z papierosem w ustach i deskorolką u stóp.
– Przepraszam – wymamrotałam, a on się roześmiał.
– Nie widziałem cię tu wcześniej – zagaił.
– Bo nie jestem stąd.
– Sean. – Wyciągnął rękę.
Spojrzałam w jego piwne oczy i uścisnęłam mu dłoń.
– Rey.
– Do zobaczenia. – Posłał mi popisowy uśmieszek i zniknął za zakrętem.
Dotarłam do domu akurat w porze obiadu, którego i tak nie miałam ochoty jeść, a zanim się spostrzegłam, była już dwudziesta trzecia. Najwidoczniej spędziłam cały wieczór na oglądaniu zaległych odcinków Supernatural.
Przed pójściem spać wzięłam szybki prysznic, który wykorzystałam na szczegółową analizę wydarzeń minionych godzin. Byłam u dziadków dopiero drugi dzień, a już wszystko okazało się do bani.
Wróciłam do pokoju owinięta w ręcznik, który zrzuciłam z siebie jednym ruchem, i rozejrzałam się za piżamą. Znalazłam ją tam, gdzie ją rano zostawiłam, czyli zaraz obok lustra przy oknie. Szybko włożyłam dzianinowe spodenki i beżowy podkoszulek z koronką przy dekolcie, a następnie zdjęłam z głowy turban i przeczesałam palcami wilgotne włosy.
Mój telefon zabrzęczał w pościeli, więc podeszłam do łóżka, aby wziąć go do ręki. Dostałam wiadomość z nieznanego numeru. Otworzyłam ją.
Nieznany: Nieźle.
Zamarłam, gdy zauważyłam, że do SMS-a załączone było zdjęcie. Pobrałam je i prawie zemdlałam. Przedstawiało ono mnie, roznegliżowaną, w moim pokoju.
Wyjrzałam na zewnątrz. Na balkonie po drugiej stronie ulicy siedział Nate, w dłoni trzymał iPhone’a. Obserwował mnie, paląc papierosa, a po chwili przygryzł dwuznacznie wargę i wskazał ręką swoje krocze. Jego gest sprawił, że serce podeszło mi do gardła.
Aparat ponownie zawibrował w mojej nieruchomej dłoni.
Nieznany: Mam twój nr od Kitty ;)
Zapisałam go w kontaktach jako „N” i już chciałam odwrócić się od okna, gdy zauważyłam, jak wstaje. Spojrzał na telefon i wystukał coś na ekranie tymi swoimi długimi palcami.
N: Wiem już przy czym sobie dzisiaj zwalę.
Puls ponownie mi przyspieszył na widok utkwionych we mnie oczu. Z uśmiechem rozsunął rozporek i wszedł do swojego pokoju. Pozostało mi tylko zaciągnąć zasłony i głęboko odetchnąć.
Leżąc w łóżku kilka minut później, przemyślałam całą tę sytuację i doszłam do jednego wniosku. To będzie długie lato.
ROZDZIAŁ 2
REY
Następnego ranka obudziłam się ze wspomnieniami z poprzedniego wieczoru. Nate widział mnie nago. Nate naprawdę widział mnie nago.
I miał w telefonie moje zdjęcie!
Doszłam do wniosku, że już nigdy nie wyjdę z łóżka, dzięki czemu nie będę się musiała zmierzyć ze światem – ani z Nate’em, ani z nikim innym. Jednak moje życzenie nie miało prawa się spełnić, ponieważ chwilę później moja kochana kuzynka po prostu wtargnęła do pokoju. Czy ona w ogóle wie, czym jest prywatność? Raczej nie.
– Słyszałaś kiedyś o pukaniu? – Przycisnęłam twarz do poduszki.
– Ktoś tu nie jest rannym ptaszkiem.
Prawie spadłam z łóżka na dźwięk jego głosu. Gdzie podziewała się babcia ze swoim kijem bejsbolowym? Właśnie teraz by się przydał. Naciągnęłam kołdrę na głowę i zacisnęłam powieki w nadziei, że Nate da mi spokój.
– Chcesz iść z nami do skateparku? – zapytała Katherine.
Pokręciłam przecząco głową, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież oni tego nie widzą. Usłyszałam westchnienie oraz odgłos cichnących kroków. Odetchnęłam z ulgą, ale zaraz potem zamarłam, ponieważ materac obok mnie się ugiął, a kilka sekund później moja kołdra została uniesiona. Trzymałam mocno zaciśnięte powieki, zaprzeczając w myślach każdemu czarnemu scenariuszowi.
– Jesteś aspołeczna, co nie? – szepnął przy moim uchu.
Jego nagła bliskość mnie spłoszyła. Zerwałam się z łóżka i szybko owinęłam się kocem.
– Tym razem masz na sobie ubrania – zauważył ze śmiechem. – Czemu się zasłaniasz? – Posłał mi arogancki uśmiech, po czym położył się na plecach i założył prawą nogę na lewe kolano.
Tego dnia na jego włosach królowały zielone refleksy, a kolczyk w brwi zniknął. Miał na sobie białe trampki, czarne dżinsy oraz koszulkę z dekoltem w kształcie litery V, która odsłaniała jeden z tatuaży.
– Może dlatego, że nadal posiadam godność – stwierdziłam, starając się nie zarumienić pod wpływem jego onieśmielającego spojrzenia.
– Wyluzuj, przecież już widziałem cię nago.
Wybałuszyłam oczy, gdy wyciągnął z kieszeni telefon. Czyżby sfotografował coś jeszcze?! Było to jednak tylko, a może aż, moje nagie zdjęcie z wczorajszego SMS-a. Poczułam, jak płoną mi policzki. Spróbowałam zabrać mu komórkę, ale Nate wykazał się lepszym refleksem i schował ją do spodni.
– Jeśli chcesz, chodź i go sobie weź.
– Proszę, daj mi spokój. – Pokręciłam głową.
Blondyn zmienił pozycję. Usiadł prosto, a ja zdałam sobie sprawę, że jego brudne buty właśnie dotykają mojej białej pościeli. Jak on zdołał przemknąć pod czujnym okiem babci? Gdzie ona się podziewała?
– Muszę się przebrać – wymamrotałam i zacisnęłam wokół siebie koc.
– Nie krępuj się – odparł.
– Proszę, wyjdź – jęknęłam żałośnie.
Nate wstał z łóżka, żeby do mnie podejść. Automatycznie cofnęłam się o krok, ale to i tak w niczym mi nie pomogło. Od razu poczułam zapach jego wody po goleniu. Był ode mnie znacznie wyższy, tak że musiałam odchylić głowę, żeby odwzajemnić spojrzenie niebieskich oczu. Uśmiechnął się i oblizał dolną wargę, ukazując przy tym kolczyk w języku.
– Musisz przestać być taką cnotką i dobrze się zabawić.
– Nasze definicje zabawy się różnią – mruknęłam z poważną miną.
Nate posłał mi uśmieszek, po czym odwrócił się do wyjścia. Zatrzymałam wzrok na fragmencie tatuażu, który wystawał mu spod koszulki na karku. Był czarny i bardzo kunsztowny, ale nie miałam pojęcia, co przedstawia. Małe serduszko? Zmarszczyłam brwi, jednak on zdążył w tym czasie zniknąć za drzwiami prowadzącymi na korytarz.
Zanim wyszłam umyć zęby, włożyłam szorty oraz bluzę, uczesałam włosy i starannie się pomalowałam. Nie lubiłam pokazywać się ludziom bez makijażu. Niestety nie należałam do królowych piękności. Następnie podeszłam do biurka, aby zabrać z niego laptop, ponieważ planowałam usiąść na tarasie i zaszyć się na cały dzień w świecie ukochanego serialu.
Weszłam do kuchni i zmarszczyłam nos na zastany tam widok. Katherine siedziała na blacie, bezwstydnie dobierając się do Nate’a, który stał między jej nogami. Naczynia, których potrzebowałam do przyrządzenia jajecznicy, znajdowały się w szafce tuż za nimi, dlatego niezręcznie kaszlnęłam w nadziei, że para się przesunie.
– Chcesz dołączyć? – zapytał znów o to samo i dwuznacznie się uśmiechnął.
– Chcę zjeść jajka.
Nate złapał dłonią swoje krocze i wypchnął je w moją stronę.
– Może poczęstujesz się czymś innym?
Czułam, że rumieniec wypełza mi na policzki, ale nawet nie mrugnęłam okiem.
– Nate, podaj jej tę patelnię. – Zachichotała Katherine, a on otworzył szafkę i wręczył mi naczynie.
Położyłam patelnię na palniku, szybko wbiłam na nią dwa jajka i dodałam odrobinę masła. Kiedy posiłek był gotowy, usiadłam przy stole.
– Gdzie jest babcia? – zapytałam.
Nate stukał coś na telefonie, a Katherine zdzierała lakier z paznokci.
– Pojechali z dziadkiem na działkę i wrócą dopiero późnym popołudniem.
A więc dlatego on czuje się tu dziś jak u siebie.
– To ognisko, o którym wam wczoraj mówiłem, odbędzie się dziś na plaży – wtrącił Nate, wpatrując się w wyświetlacz. – Załóżcie bikini – dodał, z czego zadrwiłam prychnięciem.
Odłożyłam talerz do zlewu i z MacBookiem pod pachą ruszyłam do ogrodu. Na szczęście żadne z nich nie zwróciło na mnie uwagi. Zeszłam z werandy, po czym udałam się na tył domu, gdzie usiadłam na jednym z dwóch leżaków.
Włożyłam słuchawki do uszu i jeszcze raz podziękowałam niebiosom za wi-fi Nate’a. Następnie włączyłam przeglądarkę i wyszukałam kolejny sezon Supernatural. Oblizałam usta, gdy na ekranie pojawili się bracia Winchester – seksowny Dean i uroczy Sam.
Nagle jakiś cień zasłonił mi słońce, dlatego uniosłam wzrok. Nade mną stał Nate, z jedną rękę ułożoną na biodrze i z deskorolką w drugiej.
– Czy ty oglądasz porno?
Pokręciłam szybko głową i oparłam się pokusie uderzenia go, kiedy pchnął mnie lekko w bok, aby usiąść obok mnie na krześle.
– Przecież u was nie ma… Czekaj, używasz mojego wi-fi?
– Uznałam brak hasła za zaproszenie – oznajmiłam. – Jeśli zamierzasz się mnie teraz czepiać, to jesteś głupi, że wcześniej go nie ustawiłeś – wypaliłam bez namysłu.
Cholera.
Nate spojrzał na mnie chłodno. Od razu pożałowałam tych słów i skuliłam się w duchu, przygotowując się na jego wybuch gniewu. Poprzedniej nocy przypomniałam sobie, jak rok temu Katherine rozmawiała ze swoją przyjaciółką przez telefon. Mówiła jej wtedy, że jeśli ktoś postawi się Nate’owi, to chłopak zniszczy mu życie.
– Zobaczymy, kto jest głupszy – stwierdził krótko i odszedł.
Osoba, która korzysta z głupoty częściej, niż powinna – pomyślałam, ale ze względu na własne bezpieczeństwo nie odważyłam się wypowiedzieć tego na głos.
♥
Dziadkowie wrócili do domu około piętnastej. Do tego czasu zdążyłam obejrzeć sześć odcinków serialu. Katherine wyszła koło południa i chwilę wcześniej wróciła z dziewczyną o imieniu Jade. Usiadły obok mnie w ogrodzie i rozmawiały głośno o chłopcach, paznokciach oraz seksualnych podbojach Nate’a.
Babcia celowo zaproponowała Jade, aby została u nas na obiad, dzięki czemu miała okazję wypytać ją dosłownie o wszystko. Rozmawiając z nimi przy stole w kuchni, dowiedziałam się, że dziewczyna ma siedemnaście lat oraz starszego brata – Jake’a.
Gdy po posiłku pomagałam babci umyć naczynia, ta znowu zaczęła psioczyć na chłopaka.
Czy wszystko tu kręci się wokół niego? To takie irytujące.
– Nate skończy we wrześniu dziewiętnaście lat, a nadal jest w liceum! W ogóle nie dba o naukę. Ludzie na mieście mówią, że nauczyciele przepuszczali go do kolejnych klas, byle więcej nie musieć go uczyć. Jednak jest tak cienki z matematyki, że w tym roku nic nie dało się zrobić – kontynuowała, ale szczerze mówiąc, ani trochę się nią nie przejmowałam. – Rozmawiałam ostatnio na bazarze z Primrose Shelley i Anną Starr… Dla przestrogi powiem wam, co od nich usłyszałam. Podobno ten chłopak każdej nocy przyprowadza inną dziewczynę.
Prawie stłukłam talerz. Nie obchodził mnie Nate! I dlaczego babcia czuła potrzebę, aby opowiadać mi o jego życiu seksualnym?
– Dlatego wy dwie macie mi się trzymać z dala od niego, a jeśli kiedykolwiek was z nim zobaczę, dostaniecie szlaban na co najmniej tydzień.
– Nie martw się, dla mnie to nie będzie problem – mruknęłam i wytarłam dłonie w papierowy ręcznik.
Babcia zakręciła kran i spojrzała na mnie z powagą.
– Powinnaś poznać inne dzieciaki z okolicy. Nie możesz spędzić całych wakacji w domu, nic nie robiąc.
– Zamierzam oglądać telewizję.
Babcia wzruszyła ramionami i nagle sobie o czymś przypomniała.
– Mogłabyś pójść do sklepu kupić dziadkowi papierosy? Ile masz lat?
– Szesnaście, babciu – bąknęłam i wyciągnęłam rękę, ponieważ już wręczała mi kilka banknotów.
– Obok spożywczaka jest mały sklepik, w którym sprzedają tytoń.
Skinęłam głową i chwyciłam opartą o ścianę deskorolkę. Nie miałam nic lepszego do roboty, a krótka przejażdżka do centrum miasta wydawała się całkiem niezłym pomysłem.
Kiedy jechałam wzdłuż ulicy, przyjrzałam się swoim nowym sąsiadom – niektórzy kosili trawniki, inni spacerowali ze zwierzakami.
Po około dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Przejechałam przez dworzec autobusowy i skręciłam w lewo, gdzie znajdował się kiosk, o którym mówiła babcia. Odłożyłam deskorolkę obok znajomego pomarańczowego BMX-a i szybko rozejrzałam się dookoła, ale na szczęście nigdzie nie zauważyłam śladu Nate’a. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do sklepiku. Za ladą siedział kilkunastoletni chłopak z przyczepioną do piersi plakietką. Przeczytałam jego imię – Jake Starr. To on był bratem Jade.
– Cześć. Poproszę paczkę kentów.
Nastolatek spojrzał na mnie znad telefonu, po czym skierował wzrok na coś po mojej prawej stronie, aby po chwili ponownie nawiązać ze mną kontakt.
– A ile masz lat? – spytał z uśmieszkiem.
– Szesnaście.
– Wiesz, że nie powinnaś palić? – dociekał z nutką rozbawienia w głosie. Sądząc po jego chrypce, sam z pewnością był palaczem.
Nagle usłyszałam za sobą parsknięcie, odwróciłam się i ujrzałam Nate’a z butelką wódki w prawej dłoni. Mimo że znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, miał wsunięte na nos okulary przeciwsłoneczne.
– Nie wyobrażam sobie ciebie ze szlugiem – powiedział i zrobił krok do przodu, stawiając flaszkę na ladzie, aby Jake mógł ją zeskanować.
– Sprzedam ci je pod warunkiem, że wyświadczysz mi pewną drobną przysługę – szepnął Jake i poruszył sugestywnie brwiami.
Nate roześmiał się głośno, po czym razem z Jakiem przybili sobie żółwika. Oczywiście, byli przyjaciółmi.
– Nie, stary, ona ci nie obciągnie – stwierdził blondyn, wyciągając z portfela banknoty.
– Dlaczego nie?
– To dziewica. Spójrz no na nią – prychnął, a Jake uniósł brwi i zrobił zniesmaczoną minę.
– Dziewica, która ma szesnaście lat?
Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko wzruszyłam ramionami.
– Kupujesz je dla siebie? – zapytał Nate, wskazując na paczkę kentów.
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i skinęłam głową. W głębi duszy modliłam się, żeby w końcu się ode mnie odczepił.
– Dobra, jebać to. Zapłacę za ciebie.
Jak powiedział, tak zrobił, po czym uszczypnął mnie w bok, sprawiając, że ciężko westchnęłam z zaskoczenia. Cały w skowronkach wyszedł ze sklepu. Jake potrząsnął tylko z rozbawieniem głową, jakby wcale go to nie dziwiło, dlatego udałam się prosto do wyjścia.
– Do zobaczenia! – krzyknął za mną.
Zeszłam po schodkach i rozejrzałam się za swoją deskorolką, jednak nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Oczywiście, to musiała być sprawka Nate’a.
Dotarłam do domu przed dziewiętnastą, ponieważ pieszo trasa zajęła mi pół godziny dłużej. W międzyczasie jedyną moją rozrywką było czytanie etykiety na paczce papierosów.
– Co tak długo? – fuknął dziadek, gdy tylko weszłam do salonu.
Wyciągnął opakowanie z mojej dłoni i przegonił mnie z pomieszczenia. Przewróciłam oczami i pobiegłam na górę, przeskakując po dwa stopnie naraz. Szybko umyłam ręce, a potem rzuciłam się na łóżko, aby podłączyć laptop do ładowania.
Uruchomiłam system i już chciałam wyszukać pierwsze hasło w przeglądarce, kiedy ujrzałam komunikat informujący, że połączenie zostało przerwane. Odświeżyłam stronę. Nadal nic. Wtedy wpadła mi do głowy pewna myśl.
Weszłam w ustawienia i zobaczyłam, że wi-fi Nate’a teraz było chronione hasłem. Jęknęłam z bezsilności, ponieważ wiedziałam, że bez internetu nie będę w stanie przeżyć dłużej niż dwa dni.
Ze złością zatrzasnęłam laptop i rozejrzałam się za czymś, co byłoby warte uwagi. Nic. Nie miałam ani deskorolki, ani Instagrama…
Westchnęłam i rzuciłam się na fotel przy biurku, na którym leżały moje książki. Już brałam się do czytania najnowszego kryminału, kiedy zabrzęczał mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam na ekranie zdjęcie Katherine. Odebrałam połączenie.
– Halo? – zaczęłam ostrożnie.
– REYREY! – pisnęła. Nie cierpiałam tego przezwiska.
Wstałam i podeszłam do okna, żeby wpuścić do środka ciepłe, wieczorne powietrze.
– Idziesz dzisiaj… n-n-na ognisko… na p-p-plaży? – wydawała z siebie dziwne dźwięki, jakby musiała wkładać ogromny wysiłek w mówienie.
Zamarłam, bo w tej samej sekundzie zobaczyłam ją w sypialni Nate’a. Trzymała przed sobą komórkę, co oznaczało, że włączyła tryb głośnomówiący. Przez jego okno balkonowe doskonale widoczne było ustawione pod ścianą łóżko. Katherine leżała na plecach, a między jej udami połyskiwały blond włosy Nate’a. Na ten widok natychmiast oblałam się rumieńcem.
– Hm… raczej nie – mruknęłam i usłyszałam jej jęk, który nie był spowodowany moją odmową, a tym, że chłopak odsunął się od niej, aby sięgnąć po coś poza zasięgiem mojego wzroku.
Całe szczęście, że pokój babci znajdował się na parterze, po drugiej stronie domu, inaczej już dawno dostałaby zawału.
– Dlaczego? Daj spokój, musisz się trochę rozerwać.
Zobaczyłam, jak zsuwa rękę po brzuchu, a potem między nogi, dlatego szybko się odwróciłam i odeszłam od okna.
– Zaczekaj chwilę – poprosiłam, ponieważ zawibrował mi telefon, ogłaszając nadejście nowej wiadomości.
N: Jeśli chcesz odzyskać deskorolkę, wpadnij na melanż.
Przygryzłam z westchnieniem wargę, po czym wróciłam do rozmowy z Katherine:
– Dobra, przyjdę.
– Super! Bądź gotowa na ósmą!
Usłyszałam głęboki głos, który coś do niej mówił. Wiedziałam, że to Nate. Katherine zachichotała i dodała:
– Zmiana planów, wyszykuj się w pół godziny.
Przewróciłam oczami i odłożyłam słuchawkę. Masakra.
Postanowiłam dopiąć do dżinsowych szortów szelki, które naciągnęłam na koszulkę z krótkim rękawem. Włosy związałam w wygodny kucyk gumką z ozdobną kokardką. Następnie poprawiłam poranny makijaż i usiadłam na łóżku, aby zawiązać sznurówki czarnych trampek. W międzyczasie przemyślałam wszystkie możliwe scenariusze: po pierwsze, mogłabym tam pójść, dobrze się bawić i na dodatek na koniec imprezy odzyskać deskorolkę lub, po drugie, mogłabym tam pójść, od razu odzyskać deskorolkę, wyprosić od niego hasło do wi-fi, po czym wrócić jak najszybciej do domu.
Wybrałam drugą opcję.
Po kilkunastu minutach drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka wmaszerowała Katherine. Ubrana była w różowy top i białe spodnie, a przez ramię przewieszone miała dwie dżinsowe kurtki.
– Nie martw się, zaraz się przebiorę. Moja sukienka jest w plecaku. – Rzuciła go na łóżko. – Też włóż tam swój strój na imprezę.
– Ale ja… Idę w tym. – Wskazałam dłonią na swoje ubrania.
– Serio? – zapytała z niedowierzaniem, ale zaraz rzuciła mi jedno z okryć. – Ta jest dla ciebie, ale skoro tak, nie masz nią czego zakrywać. W każdą środę wymykam się z domu, mówiąc babci, że idę nocować u Jade.
Skinęłam głową i chwyciłam skórzany plecak, w którym od razu coś zabrzęczało. Zerknęłam do środka i zobaczyłam dwie butelki tequili.
– Sama zamierzasz je wypić?
– Jedną kupiłam dla Seana.
– Seana? – powtórzyłam.
Czy nie chodziło może o tego chłopaka, z którym zderzyłam się poprzedniego dnia?
– Tak, Seana Blacka.
Wzruszyłam ramionami i wyszłam za nią do przedpokoju.
– Babciu, wychodzimy! – wydarła się Katherine.
Nie czekała nawet na odpowiedź. Po prostu zeskoczyła z werandy i skręciła w prawo, a ja z ociąganiem ruszyłam za nią. Dotarłyśmy na pobliski przystanek autobusowy i sprawdziłyśmy godzinę na jej telefonie. Na miejscu byłyśmy pięć minut przed czasem, więc Nate też zaraz powinien tu być.
Nagle usłyszałyśmy silnik czarnego range rovera. Prowadził go Nate, a obok, na miejscu pasażera siedział Sean. Tylne szyby były przyciemnione, dlatego nie wiedziałam, czy w środku znajduje się ktoś jeszcze. Pojazd zatrzymał się przed nami, a tylne drzwi zostały przez kogoś otwarte. Sean podchwycił moje spojrzenie i posłał mi szczery uśmiech.
– Jedna z was musi mi usiąść na kolanach.
– Z tyłu jest już komplet! – rozległ się czyjś głos.
Zauważyłam tam Jade, Jake’a, jakiegoś blondyna oraz dziewczynę, która poprzedniego wieczoru całowała się pod moim oknem z Nate’em i Katherine. Zanim się zorientowałam, moja kuzynka już wciskała się na tylny fotel, zabierając ode mnie swój plecak.
– Wygląda na to, że padło na ciebie, skarbie. – Sean się uśmiechnął.
Policzki spłonęły mi rumieńcem, kiedy chłopak pociągnął mnie i usadził na swoich kolanach. Przylgnęłam plecami do jego torsu.
Nate miał na sobie czarne dżinsy, koszulę i zielone adidasy. Włosy zaczesał do góry, co uwydatniło nowe, zielonkawe refleksy. W wargę oraz brew wpiął srebrne kolczyki.
Było mi niewygodnie na kolanach Seana, więc przez chwilę się kręciłam w poszukiwaniu dogodnej pozycji.
– Ostrzegam, że jeśli nie przestaniesz, coś się tu może zaraz wydarzyć – zwrócił mi uwagę rozbawionym tonem.
Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co jeszcze mocniej się zarumieniłam. Co za wstyd. Zgodziłam się na to tylko dlatego, że Nate przekupił mnie obietnicą oddania mi deskorolki.
Podróż na plażę nie była dla mnie zbyt komfortowa. Po pierwsze, nie mogłam się ruszyć przez ponad godzinę. Po drugie, moi towarzysze najwidoczniej potrafili rozmawiać jedynie o ulubionych pozycjach seksualnych. Milczałam przez całą drogę, a kiedy dotarliśmy na miejsce, miałam ochotę ucałować ze szczęścia ziemię. Nate zatrzymał się na parkingu, który znajdował się kilkanaście metrów od wybrzeża.
Od razu dostrzegłam ogromne ognisko, wokół którego rozproszeni byli imprezowicze. Słyszałam ich śmiechy oraz głośną muzykę. Nagle poczułam niepokój. Nigdy wcześniej nie byłam na prawdziwej imprezie, z wyjątkiem zwykłych urodzin i tej jednej domówki, na której całowałam się pierwszy i ostatni raz.
Katherine przebrała się szybko za samochodem. Założyła minispódniczkę w kratkę i czarne bikini, gdyż najwidoczniej planowała kąpiel w morzu. Było dość ciepło i miałam wrażenie, że jako jedyna nie zabrałam ze sobą stroju kąpielowego.
Przeszliśmy razem przez ulicę. Po lewej stronie zauważyłam wesołe miasteczko, obok którego znajdowały się hotele oraz mała aleja ze sklepikami.
– Uwielbiam to miejsce. Przyjeżdżamy tu co tydzień – szczebiotała Katherine, gdy wchodziliśmy na piasek.
To był zły pomysł, by założyć trampki.
Nate przeczesał dłonią zmierzwione włosy i podrapał się po piersi, po czym nasza grupka – jeśli mogę to tak nazwać – dołączyła do bawiących się ludzi.
Serce zabiło mi mocniej, kiedy zeskanowałam wzorkiem otoczenie. Obok małego drewnianego parkietu znajdował się bar zastawiony napojami w plastikowych kubkach. Wokół plaży ktoś porozstawiał leżaki, które teraz w większości były zajęte przez migdalące się pary. Muzyka rozbrzmiewała z głośników, dookoła których tańczył tłum nastolatków. Średnią wieku szybko oceniłam na między szesnaście a dwadzieścia lat. Czułam się nie na miejscu. Zdecydowanie nie powinno mnie tu być.
Postanowiłam rozejrzeć się za Nate’em, aby móc jak najszybciej wrócić do domu. Zauważyłam go przy barze, gdzie opierał się łokciem o ladę i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Prawdopodobnie czekał na drinka. Uśmiechał się do niej jednoznacznie, a ona kołysała się kusząco na boki, odchylając głowę ze śmiechem.
Ruszyłam w ich kierunku, ponieważ bałam się, że przejdą do czynów albo gdzieś mi zaraz znikną. Chciałam już odzyskać deskorolkę. Jego wzrok oderwał się od jej dekoltu i bezwstydnie mnie zlustrował.
– Posłuchaj… – zaczęłam, a Nate wyprostował się i prowokacyjnie uniósł brew.
Blondynka spojrzała na mnie z irytacją, po czym odeszła w drugą stronę.
– Świetnie. Wielkie dzięki, że odstraszyłaś mi panienkę – mruknął.
– Gdzie jest moja deska? – przeszłam od razu do sedna sprawy.
Uśmiechnął się.
– Nie mam jej tu.
– Co to niby ma znaczyć?
– Że jej tutaj nie mam – powtórzył wolno.
– Obiecałeś, że mi ją oddasz – jęknęłam, na co on tylko przewrócił oczami.
– Jest w bagażniku – doprecyzował.
– A możesz mi ją przynieść? Proszę.
– Jeśli sama weźmiesz sobie klucze.
– Skąd?
– Z moich bokserek.
– Chyba żartujesz.
Z uśmieszkiem wbił dłonie w kieszenie dżinsów i pokręcił głową. Tym razem to ja przewróciłam oczami.
– Znajdź mnie za pół godziny, kochanie. Wtedy porozmawiamy.
Nazwał mnie kochaniem, ale w tym przypadku nie było to nic wyjątkowego, bo podobnie zwrócił się do mnie wcześniej Sean.
Nate chwycił czerwony kubek i ruszył w stronę ogniska, a ja stałam tam, tępo patrząc na jego plecy, aż w końcu zgubiłam go w tłumie. Postanowiłam usiąść na krześle, wyciągnąć telefon i zagrać w jakąś grę.
Po jakiejś godzinie ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Nie było śladu po nim ani po reszcie jego przyjaciół. Mój wzrok powędrował w stronę morza, aż w końcu zatrzymał się na kilku śmiejących się i krzyczących osobach. Od razu dojrzałam Nate’a. Jego tatuaże nie były trudne do rozpoznania. On również mnie zauważył i uśmiechnął się, po czym nachylił się nad uchem Katherine. Kuzynka złapała ze mną kontakt wzrokowy i skinęła głową, a potem wróciła do zabawy.
Nate wyszedł z wody i ruszył w moim kierunku. Woda kapała mu z włosów na umięśniony tors pokryty tatuażami w postaci obrazków i krótkich cytatów. Posłał mi uśmieszek i ruszył do samochodu, więc podążyłam za nim. Trudno było mi po drodze nie zerkać na jego wytatuowane plecy.
Chwilę później otworzył bagażnik i wyciągnął z niego moją deskorolkę, którą zabrałam od niego i podstawiłam sobie pod stopy.
– Jak zamierzasz wrócić do domu? – zapytał.
– Nie wiem… Coś wymyślę.
– Okej. – Wzruszył ramionami. Jego to naprawdę nie obchodziło.
– Jakie jest hasło do wi-fi? – Przyszła kolej na drugi punkt planu.
– Już myślałem, że nie zapytasz. – Uśmiechnął się.
– Czyli?
– Powiem ci… – Urwał na widok mojej zadowolonej miny. – Jeśli – oczywiście musiało być jakieś „jeśli” – mnie pocałujesz.
– Słucham?
Nate się roześmiał, a ja ponownie przewróciłam oczami.
– Żartuję, rany. Podam ci hasło, jeżeli udowodnisz mi, że palisz. Jakoś ci nie wierzę.
– Och… w porządku – powiedziałam opanowanym tonem, mimo że w środku już panikowałam.
Chłopak wydawał się zaskoczony, ale otworzył drzwi od strony kierowcy i wyjął ze schowka zapalniczkę. Następnie odpalił papierosa i wypuścił śmierdzący dym w moją stronę. Spojrzałam na owinięty bibułką tytoń, a on założył ręce na szerokiej piersi w oczekiwaniu na mój ruch. Włożyłam skręta między wargi, przejęta tym, że wcześniej dotykały go usta Nate’a. Zaciągnęłam się i zatrzymałam dym w płucach, po czym natychmiast zaczęłam kaszleć. Blondyn wybuchnął śmiechem, odrzucając do tyłu głowę. Znów poczułam się przy nim upokorzona.
– Nigdy wcześniej nie paliłaś, co?
Przytaknęłam bez zbędnego zaprzeczania, a on zabrał mi papierosa i ponownie się zaciągnął. Kiedy złapał mnie w talii, byłam zaskoczona i próbowałam mu się wyrwać, ale nie miałam dość siły.
– Otwórz usta.
Rozchyliłam je lekko, a serce zadrżało mi w piersi, gdy nawiązałam kontakt z jego niebieskimi tęczówkami. Jeśli to poczuł, nie dał po sobie poznać. Po prostu wypuścił dym między moje wargi. Znajdowaliśmy się w odległości kilku milimetrów od siebie. To było przyjemne doświadczenie.
Nate zdjął dłoń z mojego policzka i bez słowa cofnął się o krok. Następnie zamknął bagażnik, potargał palcami włosy i ruszył w stronę plaży. Odwróciłam się i obserwowałam, jak znika w oddali, po czym obeszłam dookoła samochód, rozglądając się za drogą powrotną.
Wtedy po drugiej stronie parkingu dostrzegłam czerwonowłosą dziewczynę, która drżącymi palcami grzebała w torebce. Miała łzy w oczach, gdy położyła się na brzuchu, aby zajrzeć pod srebrne auto, gdzie upadły jej kluczyki.
– Potrzebujesz pomocy?
– Już nie, ale dzięki. – Spojrzała na mnie ze smutkiem.
– Wszystko w porządku?
– To długa historia. – Pokręciła głową.
– Mam czas. – Wzruszyłam ramionami.
Patrzyła na mnie przez chwilę i w końcu posłała mi serdeczny uśmiech.
– Chcesz się przejechać?
– Zależy dokąd.
Podała mi adres, a ja skinęłam głową, uradowana, że mieszkamy na tej samej ulicy. Na tę wieść jej twarz się rozpromieniła i razem wsiadłyśmy do samochodu.
Przez całą podróż słuchałam jej opowieści. Twierdziła, że nazywa się Kaylee Hicks, a płakała z powodu chłopaka (nie podała jego imienia), który ją podrywał i nawet się z nią przespał, a po całym zajściu udawał przed swoimi przyjaciółmi, że jej nie zna. Jej najlepszym przyjacielem był Ricky. Po opisie wnioskowałam, że to ten sam Ricky, który siedział z tyłu, gdy jechaliśmy na plażę.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce i już chciałam się z nią pożegnać, przypomniałam sobie, że przecież w oficjalnej wersji dla babci właśnie nocowałam u Jade.
– Cholera. – Zawiesiłam dłoń na klamce.
– Coś nie tak?
– Wymknęłam się dziś z moją kuzynką z domu… Nasza babcia myśli, że jesteśmy u Jade.
– Jade Starr?
Skinęłam głową, a jej usta na moment się wykrzywiły, jednak szybko to zamaskowała.
– Możesz wpaść do mnie, jeśli chcesz – zaproponowała.
– Naprawdę?
Przytaknęła, a po chwili zaparkowała na podjeździe cztery domy dalej. Gdy otwierała drzwi, spojrzałam z ciekawością na dużą posiadłość po przeciwnej stronie ulicy.
– Tam mieszka Ricky, a tam po lewej Jake… to znaczy Jade – wyjąkała i weszła do środka, dodając zaraz z rozbawieniem: – Wyjdzie na to, że prawie faktycznie u niej spałaś.
Przedpokój skąpany był w ciemności, dlatego Kaylee pstryknęła włącznik światła. Wyjaśniła mi, że jesteśmy same, ponieważ jej rodzice są policjantami i pełnią dziś nocną służbę.
Zaprowadziła mnie do swojego pokoju i pożyczyła wygodną piżamę. To było dość dziwne, że przy moich umiejętnościach społecznych tak szybko złapałyśmy dobry kontakt. Pomyślałam nawet, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.
– Opowiesz mi coś o ludziach z tej ulicy? To znaczy… jestem po prostu ciekawa.
– O kim na przykład? – Położyła się na poduszce.
– Jest na przykład taka blondynka z niebieskimi oczami i…
– To Hannah Faye – stwierdziła i podała mi miskę z popcornem. – To jedna z tych bardziej puszczalskich w tej okolicy. Zaraz obok twojej kuzynki i Jade – dodała ostrożnie.
Roześmiałam się.
– A co z Seanem Blackiem?
– To typowy bad boy. Pali, bierze prochy… Nie mam zbyt wiele do powiedzenia na jego temat. Nie jestem z nim na tyle blisko.
– A rodzeństwo Starrów?
– Ech… Myślę, że Jade jest w porządku, pomijając dużą liczbę chłopaków, z którymi się umawiała… A Jake to pieprzony złamas.
Coś w sposobie, w jakim o nim mówiła, kazało mi myśleć, że to właśnie Jake jest facetem, przez którego dziś płakała. Sama jednak się do tego nie przyznała, a ja postanowiłam nie dopytywać. To nie była moja sprawa.
– A Nate?
– On jest najgorszy.
– Słyszałam, że się zmienił – ciągnęłam.
– Totalnie. Jeszcze dwa lata temu był normalny, ale później jego ojciec ich zostawił i Nate chyba sobie z tym nie poradził. Stał się arogancki i zbyt pewny siebie. Uważa się za lepszego od całej reszty. Obnosi się dumnie z tym, że znany jest jako kolekcjoner damskich majtek.
Przełknęłam głośno ślinę. W moich myślach pojawiła się jego pokryta tatuażami klatka piersiowa. Do tego sposób, w jaki kazał mi otworzyć usta, a potem wdmuchał w nie dym…
– …i właśnie dlatego nie powinnaś się nim interesować – dokończyła. – Ten chłopak to same problemy.
Skinęłam głową, nie przywiązując wagi do tego, co mówi. Ta rozmowa przypomniała mi, że Nate nie podał mi hasła do wi-fi.
Co za oszust…
Godzinę później zasnęłyśmy podczas jedzenia popcornu i plotkowania o seksownych aktorach.
♥
Była dopiero piąta rano, kiedy pożegnałam się z Kaylee i wskoczyłam na deskorolkę. Słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu, ale nie czułam się specjalnie zmęczona.
Zatrzymałam się na chodniku, ponieważ ujrzałam Katherine i Jade, które opuszczały boso posiadłość Harrisów. Obie poprawiały zmierzwione włosy. Za nimi pojawiła się jeszcze Hannah, która pocierała palcami skroń. Wszystkie trzy wyglądały na mocno wczorajsze.
Nate opierał się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na wytatuowanych piersiach. Obserwował dziewczyny, które ruszyły w stronę podjazdu Jade. Potykając się o własne stopy, chichotały i rozmawiały o niesamowitej nocy. Ohyda. Nate był ich widokiem tak pochłonięty, że na szczęście nawet mnie nie zauważył.
Już chciałam wejść do domu – babcia zazwyczaj wstawała dopiero koło dziewiątej, więc nie martwiłam się, że mnie przyłapie – kiedy ktoś zawołał moje imię.
Wiedziałam, do kogo należy ten głos, ale i tak się odwróciłam. Nate otaksował mnie wzrokiem od stóp do głów, a ja przypomniałam sobie, że nadal jestem ubrana w piżamę od Kaylee, czyli krótkie spodenki i prześwitującą bluzeczkę. Chłopak przywołał mnie dłonią, ale postanowiłam nie ruszać się z miejsca.
Przeklęłam w myślach, gdy przypomniałam sobie, że muszę zdobyć hasło do wi-fi. Włożyłam pod pachę deskorolkę i powoli do niego podeszłam. Nate odsunął się od drzwi i zniknął wewnątrz domu. Zmarszczyłam brwi i przystanęłam na jego ganku. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.
Po chwili Nate ponownie pojawił się na zewnątrz, tym razem uśmiechając się i zapraszając mnie do środka.
– Jeśli się tylko odważysz, kochanie – dodał, a ja skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie brzmiał seksownie o poranku.
Przełknęłam z trudem ślinę i przekroczyłam próg jego domu. Nate skrzyżował ręce na piersiach i bezczelnie na mnie spojrzał.
– Wiedziałem, że przyjdziesz po hasło.
– Możesz mi je już podać? – poprosiłam. – Przecież zapaliłam papierosa.
– Pod jednym warunkiem.
– Jakim? – jęknęłam.
– Przyjdziesz na każdą kolejną imprezę, na którą zaprosi cię kuzynka.
– A skąd wiesz, że cię po prostu nie oszukam?
– Mogę je zmienić w dowolnym momencie, kochanie.
– Dobra – przyznałam niechętnie, choć faktycznie było to logiczne. – Więc jak ono brzmi?
Podszedł i górując nade mną wzrostem, pochylił się, by szepnąć mi do ucha:
– Masturbacja. – Czułam, jak opływa mnie jego niski głos, a oddech łaskocze w szyję.
– Poważnie? – zapytałam z niedowierzaniem.
Przytaknął, zagryzając kolczyk w wardze. Odwróciłam się i wymamrotałam krótkie podziękowanie, po czym szybko od niego odeszłam. Przez całą drogę czułam na plecach jego intensywne spojrzenie.
♥
Dwie godziny później siedziałam w swojej sypialni i nadrabiałam internetowe zaległości, kiedy otrzymałam wiadomość od Nate’a.
Moje drżące serce wykonało pełne salto.
N: Hej kochanie. To twoje zdjęcie nadal bardzo mi się podoba ;)
Czerwieniąc się, wypuściłam telefon z rąk, ponieważ do wiadomości dołączył fotografię swoich wybrzuszonych bokserek.
Rey: Przestań Nate…
N: Dopiero się rozkręcam ;)
Przygryzłam wargę.
Gdybym tylko wtedy wiedziała…
ROZDZIAŁ 3
REY
Siedziałam przy biurku i czytałam kryminał. Na zewnątrz padał deszcz, dlatego nie miałam nic lepszego do roboty. Przyjemny dźwięk uderzających o dach i szyby kropel wprawił mnie w melancholijny nastrój.
Wyjrzałam przez okno. Nie widziałam Nate’a od dwóch dni. Może nie wychodził z domu, albo to ja po prostu nie zwracałam na niego większej uwagi… W każdym razie nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się, że nie muszę się z nim użerać.
Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej i oparłam stopy o krawędź fotela. Skończywszy ostatni rozdział, zatrzasnęłam książkę i chwyciłam telefon. Okazało się, że nie mam żadnych nieprzeczytanych wiadomości ani nieodebranych połączeń. Byłam z tego powodu szczerze zadowolona.
Zacisnęłam dłonie w pięści, ponieważ właśnie zdałam sobie sprawę z panującego w pokoju chłodu. Podeszłam do szafy i włożyłam futrzane skarpetki, po czym usiadłam z laptopem na szerokim parapecie wyłożonym kolorowymi poduszkami.
Spędziłam tak całe popołudnie, aż Katherine zawołała mnie na podwieczorek. Okazało się, że babcia usmażyła frytki. Nie miałam ochoty na tak kaloryczny posiłek, dlatego zjadłam małą porcję, udając przed rodziną, że nie jestem głodna. W mojej głowie nadal rozbrzmiewał ten głos, który ostrzegał mnie przed przytyciem.
Zaraz po sprzątnięciu ze stołu i umyciu naczyń Katherine zaciągnęła mnie do swojej sypialni. Przysiadłam na brzegu łóżka, na którym ułożone były jej ubrania.
– Wow. – Westchnęłam.
– Pomożesz mi wybrać strój na dzisiejszy wieczór.
– A co jest wieczorem? – zapytałam zdezorientowana.
– Nate urządza domówkę.
– Z jakiej okazji?
– Bez okazji. – Wzruszyła ramionami. – Jego matka wybiera się na cotygodniowe zebranie rady miasta. Nasi dziadkowie również na nie chodzą. Przeważnie wracają razem dopiero w środku nocy, gdy po imprezie zostaje już tylko wielki bałagan.
– O rany, biedna pani Harris – powiedziałam cicho.
– Daj spokój, Nate’a to w ogóle nie obchodzi – odpowiedziała obojętnie. – A teraz powiedz mi lepiej, co powinnam wybrać!
Zerknęłam na przygotowane przez nią zestawy. Wszystkie były zdzirowate. Dlaczego mnie to nie dziwiło? Po sekundzie namysłu wskazałam na obcisłą mini z czarnymi szpilkami. Katherine uśmiechnęła się i przyłożyła ją do ciała, po czym zaczęła przeglądać się w lustrze. Nagle odwróciła się i posłała mi znaczące spojrzenie.
– A ty w co się ubierzesz?
– Słucham? Nie wybieram się.
– Owszem, wybierasz.
– Nawet nie dostałam zaproszenia.
– To nie ma znaczenia. Idziesz tam dzisiaj ze mną, koniec kropka.
– Niech będzie – zgodziłam się bez zastanowienia.
– I chciałabym, żebyś włożyła sukienkę.
Przewróciłam oczami. Naprawdę zaczynała działać mi na nerwy.
– Wiem, ale to i tak się nie wydarzy – wymamrotałam.
Katherine prychnęła w odpowiedzi i podeszła do szafy, aby po chwili rzucić mi odkrywającą pępek bluzeczkę i obcisłe dżinsy. Następnie poradziła, żebym pożyczyła od niej parę obcasów, dzięki czemu nie będę odstawać wyglądem od innych.
Nie miałam ochoty iść na tę imprezę, ale bałam się, że w przeciwnym razie cała okolica znowu będzie się ze mnie śmiała, że jestem aspołeczna.
Nasi dziadkowie wyszli dwie godziny później i razem z Katherine zostałyśmy same w salonie. Dziewczyna pisała z kimś na telefonie, prawdopodobnie z Nate’em. Przygryzałam dolną wargę, obserwując tykający na ścianie zegar. Domówka zaczynała się o dwudziestej pierwszej, czyli dokładnie za pięć minut.
Katherine wstała z kanapy, aby nałożyć przy lustrze kolejne warstwy tuszu do rzęs. Starałam się ignorować przyspieszone bicie serca na myśl o tym, co takiego może się zaraz wydarzyć. To miała być moja trzecia prawdziwa impreza w życiu.
– Chodźmy! – krzyknęła i klasnęła w dłonie.
Chwiejąc się nieco na obcasach, ruszyłam za nią w kierunku posiadłości po drugiej stronie ulicy. Na zewnątrz od razu uderzył w nas jazgot dudniącej muzyki oraz widok tańczącego w ogrodzie tłumu. Rozpoznałam kilka twarzy z ostatniej imprezy.
Katherine przywitała się z paroma osobami, kiedy wchodziłyśmy razem po szerokich schodach. W pewnym momencie odwróciła się nagle, jakby przypomniała sobie, że musi sprawdzić, czy nie uciekłam. Posłałam jej sztuczny uśmiech i przekroczyłam próg domu, który okupowany był przez resztę imprezowiczów. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Kaylee i dość szybko udało mi się ją namierzyć. Akurat rozmawiała z Jade, popijając coś z czerwonego kubka.
Oblizałam wargi i pomachałam do niej. Uśmiechnęła się na mój widok i przywołała mnie ręką. Założyłam ręce na piersiach i pokręciłam głową, aby dać jej znać, że dołączę do niej później. Teraz musiałam znaleźć łazienkę, żeby sprawdzić, czy nic mi nie wystaje spod tych skrawków materiału.
– Cześć.
Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Seana. Zapalony papieros zwisał mu z ust.
– Hej – powitałam go.
Sean był atrakcyjny, ale i onieśmielający.
– Cieszę się, że przyszłaś – kontynuował.
Zrobiłam krok do tyłu, by nie wdychać śmierdzącego dymu.
– Mhm – mruknęłam i lekko odchrząknęłam.
– Chcesz bucha? – zapytał.
– Nie – opowiedziałam natychmiast.
Chłopak parsknął śmiechem, a ja zadałam sobie w myślach pytanie, co w tym niby takiego zabawnego. Sean spojrzał na coś za mną, dlatego natychmiast się odwróciłam. Za nami stał widocznie zadowolony Nate. Miał na sobie czerwoną bluzę, chyba bardzo miłą w dotyku, białą koszulę z kilkoma rozpiętymi guzikami, obcisłe dżinsy oraz trampki. Blond włosy schował pod czapką, którą założył daszkiem do tyłu. Wyraźnie się ze mnie wyśmiewał.
– Czy ty coś za mną robiłeś? – Zmarszczyłam brwi.
Obaj zaczęli się śmiać, a Nate powiedział krótko:
– Chciałabyś, niepokalana dziewico.
– Co? – zapytałam, a moje policzki przybrały szkarłatnoczerwony kolor.
Chłopak przewrócił oczami i przystawił plastikowy kubek do ust. Wykręciłam się z ich towarzystwa i ruszyłam w kierunku Kaylee, rezygnując z wizyty w toalecie.
W ciągu kolejnych dwóch godzin doszłam do wniosku, że Jade faktycznie jest w porządku. Może i plotki o niej były prawdziwe, ale to nie zmieniało faktu, że była dla mnie naprawdę miła.
Kiedy Hannah i Katherine również do nas dołączyły, temat rozmowy naturalnie zszedł na Nate’a.
– Co ci się stało z fryzurą? – Hannah zapytała Katherine.
Sądząc po rozmarzonym uśmiechu i rumieńcach, jeszcze przed chwilą moja kuzynka zajmowała się czymś zupełnie innym.
– Ciekawe, kto cię za nie wytargał… – dodała Jade, na co wszystkie cztery zaczęły się śmiać. Ja też rozciągnęłam wargi w udawanym uśmiechu.
Najwidoczniej Katherine i Nate byli bardzo aktywnymi friends with benefits.
– Cicho, nie pieprzyliśmy się. Po prostu zrobił mi dobrze.
– Och, jest w tym absolutnie najlepszy. – Hannah pokiwała głową, a Jade potwierdziła jej słowa poprzez wzniesienie toastu za umiejętności chłopaka.
– Jego kolczyk w języku jest niesamowity – dodała Katherine. – Wiesz, kiedy cię nim tam lekko dotknie…
O czym one, kurwa, mówią?!
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, aby sprawdzić, czy ktoś nas słucha, i zauważyłam, że impreza zaczęła powoli przygasać. Na stoliku przede mną leżał iPhone, który podłączony był do wieży stereo. Sprawdziłam na nim godzinę – dochodziła północ. Westchnęłam z ulgą. Po pierwsze, nareszcie mogłyśmy stąd wyjść. Po drugie, byłam szczęśliwa, że nic szczególnego się nie wydarzyło.
Przeciągnęłam się i już chciałam zapytać Katherine, kiedy się zbieramy, gdy nagle do salonu wszedł Jake. Trzymał uniesioną w górę pustą butelkę po piwie.
– SIEDEM MINUT W NIEBIEEE! – krzyknął podekscytowany.
Dziewczyny klasnęły radośnie w dłonie. Razem z Kaylee tylko na siebie spojrzałyśmy, zdjęte niechęcią. Przygryzłam wargę. Pragnęłam jedynie być już w swoim łóżku, dlatego skorzystałam z zamieszania i szybko ruszyłam w kierunku drzwi, które prowadziły na korytarz.
– Chyba nie wychodzisz? – Sean zaszedł mi drogę. – Najlepsza impreza zaczyna się, gdy zostaje tylko kilka osób… – szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam i cofnęłam się mimowolnie o krok.
– Gramy w moim pokoju – usłyszałam głos Nate’a.
Ricky, Nate, Jake, Hannah, Jade, Katherine, Kaylee i cztery inne osoby, których nie znałam, zniknęli na piętrze, dlatego z rozgoryczeniem udałam się za Seanem.
Sypialnia Nate’a była większa od mojej. Tak jak się spodziewałam, na ścianach wisiały plakaty ze zdjęciami zespołów muzycznych i nagich kobiet. W kącie stało nieposłane łóżko, naprzeciw którego zamontowano płaski telewizor. Biurko znajdowało się obok dwuskrzydłowych drzwi balkonowych.
Wyjrzałam przez nie i z przerażeniem odkryłam, że rozpościerał się stąd idealny widok na wnętrze mojego pokoju. Obleciał mnie strach, że Nate mógłby z łatwością obserwować każdy mój ruch, gdybym nie była ostrożna i zapomniała zaciągnąć zasłony.
Hannah zapisała imiona wszystkich dziewczyn na małych karteczkach, które podał jej Nate, po czym wrzuciła je do jego czapki. Usiadłam obok Katherine i przyjrzałam się wszystkim w okręgu. Nagle jakby wytrzeźwieli w oczekiwaniu na start tej niesamowitej gry.
Serce zabiło mi mocniej. Nie miałam pojęcia, dlaczego się na to zgodziłam… Byłam niedoświadczona i jeżeli kiedykolwiek znalazłabym się z kimś w szafie, nie wiedziałabym, co robić, a wtedy zapewne zostałabym zwyczajnie wyśmiana.
– To moja impreza, dlatego będę czynić honory! – oznajmił Nate i podciągnął rękaw, odsłaniając wytatuowane przedramię.
Wszyscy patrzyli, jak spogląda w sufit i przygryzając kolczyk w wardze, grzebie w czapce. Wyciągnął kawałek papieru i rozwinął go w palcach. Rozczytał w myślach bazgroły Hannah i rozejrzał się, aby złapać z kimś kontakt wzrokowy.
I wtedy jego oczy zatrzymały się na mnie, a kąciki ust uniosły się w rozbawionym uśmieszku.
Zamarłam.
Czy mogę umrzeć? Pod żadnym pieprzonym pozorem nie wejdę z Nate’em do szafy. Wykluczone. Koniec kropka.
– Renee – przeczytał imię ze świstka, po czym wepchnął go do tylnej kieszeni dżinsów.
Przełknęłam z trudem ślinę. Wszyscy się na mnie gapili.
– Wstawaj. – Sean się roześmiał. – No dalej, niepokalana.
Całe towarzystwo, z wyjątkiem Kaylee, wybuchło śmiechem na jego „żart”. Wyprostowałam się i spojrzałam na Nate’a, który się podstępnie uśmiechał. Serce biło mi coraz mocniej. Jake ustawił stoper i odprowadził nas do szafy.
– Zamknąć się! – rozkazał przyjaciołom. – Przyniosę nam z dołu drinki, to zagramy potem w prawdę czy wyzwanie i nigdy, przenigdy.
Nie znałam tej drugiej gry, ale w tamtym momencie nawet się tym nie przejęłam. Skupiona byłam tylko na jednej myśli – nie chciałam zostawać sam na sam z Nate’em. Siedem minut czy jedna sekunda, dla mnie nie było różnicy.
Blondyn otworzył swoją przestronną szafę – to był ten typowo amerykański model, w którym spokojnie zmieściłyby się trzy osoby. Skinął głową, żebym weszła tam jako pierwsza. Nie sprzeciwiłam się. Byłam zbyt zdenerwowana. Spojrzałam na Jake’a, który puścił do mnie oko i zamknął za nami drzwi. Przygryzłam lekko wargę, gdy usłyszałam, jak mówi:
– Siedem minut. Czas start!
Przez cienką szparę zobaczyłam, że wyszedł z pokoju, aby przygotować obiecane wcześniej napoje.
Wewnątrz garderoby było cicho, a jedyne odgłosy pochodziły z zewnątrz, gdzie pozostali prowadzili głośną, wesołą rozmowę. Z parteru dochodziło do nas również łagodne dudnienie muzyki. Nate usiadł naprzeciwko mnie i oparł się plecami o ścianę.
Przysunęłam kolana do klatki piersiowej, objęłam je ramionami i oparłam na nich podbródek. On tymczasem wyprostował nogi, przez co jego stopy dotknęły moich bioder. Następnie pochylił się w moją stronę i bez pośpiechu owinął palcami moje kostki. Myślałam, że zemdleję ze stresu. Wbrew pozorom nie obawiałam się tego, co miało się zaraz wydarzyć. Bałam się jedynie wyśmiania ze względu na mój brak doświadczenia. Nie chciałam zostać upokorzona. Nienawidziłam tego.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie, nie odrywając ode mnie wzroku. Znalazłam się między jego udami, a nasze torsy prawie się zetknęły. Z pewnością Nate czuł i słyszał mój przyspieszony puls.
– Spokojnie – wyszeptał. – Czy ja cię stresuję?
– Nie. – Spojrzałam mu w oczy.
– To dlaczego twoje serce bije tak szybko?
Przełknęłam z trudem ślinę, kiedy jego ręce powoli powędrowały wzdłuż moich nóg, aby w końcu zatrzymać się na nagiej talii.
– Co tak cicho?! – Głos Seana dobiegł do nas z pokoju.
Nate przewrócił oczami i ponownie skupił na mnie swoją uwagę.
– Czy kiedykolwiek wcześniej się całowałaś, Renee? – zapytał szeptem. Nie ufałam własnemu głosowi, dlatego w odpowiedzi powoli skinęłam głową. – Ile razy?
– Raz – przyznałam speszona.
Niezgrabnie złapałam go w pasie, kiedy lekko pchnął mnie na ścianę i zmniejszył dystans między naszymi twarzami. Poczułam ciepło promieniujące z jego mięśni pod koszulą.
– Dobrze – odparł krótko.
W chwili gdy nasze wargi się spotkały, Nate natychmiast zaczął nimi poruszać z wielką wprawą i zapałem. Pulsująca fala żaru i adrenaliny zapanowała nade mną. Wędrujące przez moje usta aż do koniuszków palców u stóp mrowienie było nie do opisania… A ja nawet nie lubiłam Nate’a! Po prostu nikt wcześniej nie całował mnie w taki sposób.
Chłopak przechylił głowę, żeby pogłębić nasz pocałunek, na co od razu przystałam, a kiedy polizał moje wargi, one uchyliły się z własnej woli, co on bez wahania wykorzystał. Poczułam metalowy kolczyk w jego zręcznym języku i westchnęłam głęboko. Dotyk męskich dłoni przesuwających się wzdłuż mojego ciała wywołał u mnie kolejne dreszcze przyjemności.
– Możecie wyjść! Siedem minut minęło! – krzyknął Jake, waląc pięścią w drzwi szafy.
Zanim Nate je otworzył, odsunął się ode mnie z nieodgadnioną miną.
Przeczesałam dłonią zmierzwione włosy i odnalazłam wzrokiem uśmiech Jake’a. Pomógł mi wstać, a ja natychmiast się zarumieniłam, ponieważ zauważyłam, że cała uwaga skupiła się na nas. Z pośpiechem usiadłam niezdarnie obok Kaylee.
Modliłam się o jak najszybszy powrót do domu.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 4
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 5
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 6
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 7
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 8
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 9
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 10
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 11
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 12
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 13
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 14
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 15
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 16
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 17
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 18
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 19
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 20
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 21
Dostępne w wersji pełnej
ROZDZIAŁ 22
Dostępne w wersji pełnej
EPILOG
Dostępne w wersji pełnej
Copyright © 2013 by Ronnie Bennett
Copyright © for the translation by Fleanr
Projekt okładki Aleksandra Kosman @kosmibooks
Redaktorka nabywająca Aleksandra Ptasznik @wymyslamksiazki
Redaktorka prowadząca Aleksandra Kosman @kosmibooks
Weryfikacja krindżu Aleksandra Paciorek @ksiazkara.sliwka Tatiana Matulewicz @courtofbooks___
Adiustacja Kamila Recław
Korekta Katarzyna Homoncik
ISBN 978-83-240-9464-6
Flow Books ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków e-mail: [email protected]
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]
Wydanie I, Kraków 2023
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Ossowska
