Rzeczy robione specjalnie - Emilia Konwerska - ebook
NOWOŚĆ

Rzeczy robione specjalnie ebook

Emilia Konwerska

0,0

29 osób interesuje się tą książką

Opis

Nie sposób przewidzieć konsekwencji zakładania skarpetki – czyli debiut prozatorski Emilii Konwerskiej.

Rzeczy robione specjalnie to pomysły na wycieczki, ale tylko w głowie, dla wszystkich tych, którzy choć raz czuli się jak nurek uwięziony pod lodem, to niebezpieczne przygody wewnętrzne, w których dzieje się nic i wszystko, to wreszcie sprawy, o których nigdy się nie myśli, czyli myśli się o nich zawsze.

Te krótkie prozy, w których przygoda zaczyna się w momencie schodzenia po schodach i tam też się kończy, to historie, które nie mają początku, środku i końca – mają tylko momenty kulminacyjne. Ale choć autorka bawi się z czytelnikiem i formą opowiadania, znajdziemy tu pytania o relacje i bliskość, o przekraczanie granic i poczucie bezpieczeństwa.

Konwerska używa języka jak dobrze znanego przedmiotu, tyle że niezgodnie z jego przeznaczeniem. Proza zespołu nadpobudliwości psychoruchowej? Być może tylko tu skręcisz w kierunku, który przed chwilą jeszcze nie istniał.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 97

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Emilia Konwerska

Rzeczy robione specjalnie

ArtRageWarszawa 2025

Siedemdziesiąt cztery, osiem

Schodziłam po krętych schodach, prawą ręką złapałam się poręczy, a lewą włożyłam do kieszeni (jak zwierzątko) i to był moment, w którym zdecydowałam, że wolałabym skręcić kark niż znowu złamać rękę. Uznałam, że to oznaka wielkiej odwagi, i poczułam się dzielna, ale jednocześnie ogarnęło mnie wielkie zmęczenie. Od tego momentu będę czuć dumę i zmęczenie zawsze jednocześnie. Statystycznie dużo częściej mamy jednak powody do zmęczenia, uważałam więc tę nową właściwość za niespodziewany dar.

Na dole zajęłam się tym, co zwykle, czyli szukaniem powodów rozpadu mojego małżeństwa. Przypominało to gest, jaki wykonują wulgarne i agresywne kobiety, grzebiąc w jabłkach w supermarkecie. Wyciągałam jakiś powód z pozoru niedbałym gestem, oglądałam, ale tylko przez sekundę-dwie – to wystarczało, żeby rozpoznać wartość wspomnienia. Najpierw odkładałam objawy.

Leżał w łóżku i patrzył na mnie, a kiedy zaczynałam zdejmować biustonosz, odwrócił wzrok. Od tego momentu obserwowałam go zawsze, kiedy się przebierałam. Kiedy zaczynałam go dotykać, od pewnego czasu natychmiast prosił mnie, żebym go podrapała, zaczynało go swędzieć, moja dłoń zamieniała się w ostre grabie albo on sam stawał się starym psem. Przez to drapanie zaczęłam widzieć w nim psa także w innych sytuacjach. Nasłuchiwałam odgłosu moczu z łazienki, śpiewał wtedy Yellow Submarine, a ja znienawidziłam Beatlesów, każdego z osobna. Lennona nienawidziłam najbardziej, niezależnie od nastroju.

Potem powiedziałam: „Nie dotykaj mnie zimnymi rękami. Zanim wyciągniesz je w moim kierunku, przez kilka minut trzymaj je między własnymi udami. Ale nie za blisko genitaliów”. Nie twierdzę, że byłam bez winy.

Kiedyś naszą ulubioną zabawą było dociskanie. Zawijałam się szczelnie w kołdrę, a on dociskał ją do łóżka na wysokości moich ramion. Śmialiśmy się wtedy i rozmawialiśmy. Kołdra wspólnie z siłą jego mięśni krępowała moje ruchy, wszyscy byli zadowoleni, spędzaliśmy tak czas, dopóki ręce nie odmówiły mu posłuszeństwa. Nie wiem, czy zaczął się starzeć, czy nudzić. Ani co byłoby gorsze.

Weszłam do sklepu odebrać przesyłkę i na prośbę o kod odpowiedziałam: osiemnaście, dwadzieścia jeden, trzydzieści pięć. Zrobiłam to z pełną świadomością, bo wiem, co to oznacza.

Swoją drogą myślę, że sklepy również były winne rozpadu naszego małżeństwa (używałam tej frazy codziennie, wytapetowałam sobie nią głowę, czasem szukałam jej wzrokiem). Najgorsze były dyskonty: Biedronka, Lidl, Auchan. Musieliśmy tam chodzić i musieliśmy chodzić tam razem. Małe sklepy osiedlowe, Żabki, stały po naszej stronie, tam spełnialiśmy spontaniczne zachcianki, kupowaliśmy nagłe przekąski, piwo, słodycze. Były drogie i niepotrzebne, ale stały po naszej stronie. Paczkomaty to raczej przyjaciele, którzy starają się być bezstronni. Po rozpadzie naszego małżeństwa będą utrzymywać serdeczny kontakt z obydwojgiem, ale żadne z nas nie będzie im ufało, a one będą o tym wiedzieć.

Pracuję w sklepie z alkoholem i wiem, że klienci dzielą się na dwie grupy: kupujących alkohol i odbierających paczki. Bardzo szybko nauczyłam się rozpoznawać ich osobowość na podstawie sposobu odczytywania numerów. Ci wymieniający każdą cyfrę osobno należeli do ludzi jednocześnie zniecierpliwionych i niewiele dających z siebie. Najpewniej w pracy szybko tracą zainteresowanie wykonywanymi zadaniami, ale uważają, że to dlatego, że są na te zadania za dobrzy. Osoby wymieniające cyfry zbite w dwójki od razu sprawiają wrażenie odpowiedzialnych i stabilnych. Komplikacje zaczynają się, kiedy jedna cyfra zostaje bez pary, na końcu. Jeśli zostaje wypowiedziana wesoło i lekko (ale naprawdę lekko!), to wiemy, że mamy tu osobę, z którą każdy chciałby się zaprzyjaźnić. A prawie każdy chętnie uprawiałby z nią seks. Jeśli samotna cyfra wywołuje nerwowość, staje się symbolem porażki, zostaje wycedzona przez zęby albo z nerwowym śmiechem, to możemy mieć pewność, że wszystko od początku było kłamstwem. Ta osoba odchodzi zgarbiona, nie będzie się cieszyć z zamówionej książki, buty przestaną się jej podobać, a może nawet zaczną ją uwierać. Pożałuje zakupu, a może go zwróci. Ci, którzy mówią trójkami (siedemset dziewięćdziesiąt trzy), należą w oczywisty sposób do pozerów i snobów. Ich największymi marzeniami są łatwo zarobione pieniądze i tani poklask. Nie należy się nimi przejmować. Wchodzą i wychodzą, z niczego nie zdając sobie sprawy. Nikogo tak naprawdę nie obchodzą.

Osoby, która wypowiedziałaby całą ogromną liczbę za jednym zamachem (osiem milionów trzysta cztery tysiące jeden), jeszcze nie spotkałam, ale jestem pewna, że to właśnie ona mogłaby zastąpić mojego męża w dociskaniu.

Banan owocowy

Pierwszy raz pamiętam dokładnie. Jadłam pączka w małym zoo chwilę po otwarciu, kiedy jeszcze nikogo nie ma, a zwierzęta mogą nie udawać. Moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem pawiana, a kiedy przełknęłam, on kiwnął z uznaniem głową. Akurat przełykałam najsłodszy kawałek lukru.

Już wtedy wiedziałam, że od tej chwili będę chciała jeść tylko w towarzystwie obcych zwierząt. Wbrew pozorom to wcale nie takie łatwe. W kraju, w którym żyję, nie ma zbyt wielu bezpańskich psów, a uwagę kotów bardzo trudno utrzymać dłużej niż przez pięć sekund. W gorszych momentach połykałam na oczach kotów małego batona, szybko i bez przyjemności. Najlepsze chwile przeżywałam na samotnych wakacjach na Bałkanach, w Turcji i Gruzji. Nawiązałam tam wiele relacji opartych na jednostronnej przyjemności.

Tutaj najłatwiej jest spełnić swoje pragnienie w towarzystwie ptaków, ale nawet ja wiem, że nie są to tak zwane prawdziwe zwierzęta. Chyba rozumiecie, że to nie na ich aprobacie mi zależy.

Brzeg, który przypomina szkło

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Kontakt:

[email protected]

Tytuł: Rzeczy robione specjalnie

Redaktor inicjujący: Krzysztof Cieślik

Redaktor prowadzący: Michał Michalski

Redakcja: Krzysztof Cieślik

Opracowanie graficzne oprawy: Kamil Rekosz

Projekt makiety: Mimi Wasilewska

Korekta: Mateusz Żaboklicki, Michał Trusewicz

Koordynacja produkcji: Szczepan Kulpa

Opieka promocyjna: Ewelina Lebida

Copyright for this edition by Wydawnictwo ArtRage, 2025

Copyright by Emilia Konwerska, 2025

FIKCJE – seria, w której przybliżamy czytelniczkom i czytelnikom opowiadania z kraju i ze świata.

Wydawnictwo ArtRage

wydawnictwo.artrage.pl

Wydanie II, poprawione, Warszawa 2025

ISBN 978-83-68295-02-3

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek