Purpurowe motyle 2 - Pola Neska - ebook + audiobook

Purpurowe motyle 2 ebook i audiobook

Pola Neska

3,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Ada i Zbigniew, mimo że są małżeństwem od kilku lat, wciąż pragną się tak, jak pierwszego dnia znajomości. W drugiej części opowieści lądujemy w ich wykwintnym apartamencie z lustrem nad łóżkiem, by następnie dowiedzieć się, jak zdołali się odnaleźć w tłumie przypadkowych ludzi. Już wówczas połączył ich zwierzęcy magnetyzm.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 37 min

Oceny
3,7 (6 ocen)
3
1
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Pola Neska

Purpurowe motyle 2

Saga

Purpurowe motyle 2

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2021 Pola Neska i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788726842135

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

Podeszła do niego. Zupełnie naga. Uwielbiał jej pewność siebie i to, że nie krępowała się swojego ciała. Przechadzała się po ich sypialni lekko i swobodnie poruszając przy tym biodrami, jak żaglówka zakotwiczona w przystani, która poddaje się swobodnym falom jeziora. Wszystko było w niej teraz łagodne, a jednocześnie wyczuwało się lekkie zniecierpliwienie w jej ruchach. Cały pokój wypełniało napięcie. Czekała na coś ważnego, co miało nastąpić za chwilę. Obydwoje dobrze wiedzieli, co przyniesie noc. Obydwoje pragnęli tego równie mocno. Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Postanowił wydłużyć jeszcze tę chwilę. Uwielbiał rozgrzewać jej zmysły, z kolei ona lubiła, kiedy kazał na siebie czekać.

- Powieszę go w szafie – wyciągnęła rękę przed siebie. Jej sutki, czerwone i sterczące patrzyły na niego z tęsknotą i oczekiwaniem.

Podał jej mundur, który zdjął wcześniej i starannie przełożył przez drewniane i szerokie ramiona wieszaka. Kiedy oddawał jej go, wierzchem prawej dłoni otarł się o jej prawą pierś, gorącą i nabrzmiałą. Poczuł tak znajome mu ciepło ciała Ady. I, choć od dawna nie miało ono przed nim żadnych tajemnic, chociaż znał je jak własnego siebie, to kusiło go wciąż z tą samą intensywnością. Pragnął ją posiąść, zanurzyć się w niej, zakotwiczyć jak statek wpływający do znanej przystani. Była mu przeznaczona. Wracał do niej z taką samą tęsknotą i pragnieniem, jakby czas dla nich nie istniał, jakby zatrzymali ziemię i trwali zawieszeni w przestworzach wszechświata. Ich sypialnia była ich mikrokosmosem. Niczego nie potrzebowali i nie pragnęli bardziej i mocniej, niż samych siebie.

Skóra Ady lśniła od balsamu, który pachniał jaśminem kwitnącym w czerwcu. Nigdy wcześniej nie zwracał uwagi na krzewy, które rosły wokół. Dopiero, kiedy zamieszkali w nowoczesnej kamienicy na Żoliborzu zrozumiał, co znaczą kwitnące rośliny.

To była ich pierwsza noc w nowym mieszkaniu. Był koniec maja i okna sypialni mieli szeroko otwarte. Powietrze, duszne i ciężkie nie dawało im spać. Kochali się czule, jak zawsze, jak gdyby jutro miało nie istnieć i ktoś cudem zesłał im ostatnią noc, którą mogli spędzić wspólnie. Zawsze oddawali się sobie z taką samą intensywnością i zaangażowaniem. I kiedy leżeli nago na nowym łóżku, a ich ciała splecione w uścisku dwojga kochanków zdawały się oddychać jednym sercem, a nie dwoma, kiedy starali się uspokoić zdyszane oddechy i zdrzemnąć, kiedy ich ciężkie powieki zamykały się samoistnie zmęczone nocą nagle obydwoje, w tym samym momencie zrozumieli, że w ich nowym mieszkaniu jest coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli.

- Czujesz to? – spytał otwierając oczy i spoglądając w noc.

- Czuję – wciągnęła mocniej powietrze nosem – Obłędny zapach.

- To twoje perfumy?

- Nie sądzę – odwróciła się do niego bokiem i przytuliła mocniej.

- To co tak pachnie? – zamknął oczy i zanurzył twarz w jej włosach, gładkich i długich.

- Jaśmin… – pocałowała go w usta – Zauważyłam, że rośnie w dzikich kępach przy wyjściu do podwórka z drugiej strony kamienicy.

- Naprawdę? – szepnął – Nic tam nie widziałem. Myślałem, że to zwykłe krzaki.

- Bo to są zwykłe krzaki. Zielone, z długimi, przerośniętymi i powyginanymi gałązkami. Nic specjalnego w każdym razie. Wygląda całkiem niepozornie.

- No to nic dziwnego, że nawet go nie zauważyłem. Ale jak na zwyczajny krzew to pachnie bardzo mocno.

- Podoba ci się ten zapach? – oparła głowę na ramieniu.

- Bardzo.

- Niektórzy uważają, że jest zbyt intensywny i nie daje spać. – dodała szeptem.

- Nam to chyba nie będzie przeszkadzać. I tak nie śpimy zbyt często, prawda? – pocałował jej pierś. - Od kiedy tak znasz się na kwiatach?

- Nie znam się, przecież wiesz – odgięła głowę do tyłu – Po prostu pewnego dnia, zaraz po tym jak kupiliśmy ten apartament przyjechałam tu odebrać klucze do piwnicy. Pamiętam, że wtedy zdaje się miałeś lot do Singapuru?

- Aha… - nie przestawał bawić się językiem, którym pieścił jej sutki.

- Tamten agent z biura nieruchomości, który czekał na mnie z kluczami powiedział, że musi mnie o czymś uprzedzić. Przestraszyłam się, że chodzi o jakąś wadę techniczną, czy coś w tym stylu. A on zdradził mi tajemnicę tego zapachu. Wtedy dopiero zaczynał kwitnąć. Powiedział, że niejako w bonusie do mieszkania w tej okolicy dostaliśmy w gratisie ten niezwykły aromat unoszący się w powietrzu wiosną. Powiedział, że rośnie tu dziki gaj bzów i jaśminów. Podobno zasadzili je jeszcze przed wojną, i że one bardzo intensywnie kwitną w czerwcu i, żebym się nie zdziwiła, jak nie będziemy mogli spać. Ponoć można od tego zapachu nawet dostać migreny. Jak myślisz, kochanie, czy to nam grozi?

Nie odpowiedział. Całował jej ciało, które na powrót było rozbudzone i chętne, jakby noc miała nie mieć końca.

O świcie obudził ich zapach jaśminowych krzewów zmieszany z wonią lilaków, który wdzierał się przez otwarte okna, intensywny i słodki. Poranne słońce sprawiało, że kwiaty właśnie wtedy pachniały najpiękniej. Wydawało się, że cała Warszawa tonie od tej woni.

Teraz, kiedy Ada stała odwrócona do niego tyłem chowając jego mundur do szafy znowu poczuł tamten znajomy zapach. Jednak tym razem to nie kwiaty za oknem pachniały, ale jej skóra.

- Wezmę prysznic – powiedział składając niespodziewanie pocałunek na jej nagim ramieniu.

Drgnęła poruszona bliskością jego warg.

Kiedy Zbyszek zniknął za drzwiami łazienki zgasiła górne światło i położyła się na łóżku. Leżała na białym prześcieradle i patrząc za okno uniosła do góry głowę. Niebo było granatowe, usłane gwiazdami. Wyglądało jak kotara, na której czarnoksiężnik rozsypał garść diamentów. W taką noc grzechem było spać.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.