Przebierańcy w nicości - Piotr Paziński - ebook + książka

Przebierańcy w nicości ebook

Piotr Paziński

4,0

Opis

 

"Z zamiłowania Pazińskiego do malarstwa Wojtkiewicza zrodziła się namiętna i pasjonująca książką, która - jak każda udana na temat wielkiego dzieła - jest opowieścią o tym, co fundamentalne". (Marek Bieńczyk, "Książki. Magazyn do czytania")

 

Witold Wojtkiewicz (1879-1909), może najwybitniejszy malarz polskiego modernizmu, tajemnicę swojej sztuki zabrał do grobu. Przez całe krótkie życie, naznaczone ciężką chorobą serca i świadomością, że artystycznej wizji nie zdąży rozwinąć, towarzyszyło mu przeczucie kruchości i absurdalności istnienia. Wyraził je najlepiej w portretach i w cyklach fantasmagorycznych scen rodzajowych, w których za temat przewodni obrał dzieciństwo, teatr, szaleństwo i śmierć. Doceniany przez historyków sztuki i uwielbiany przez widzów, wedle słów Pazińskiego „prosi się o nowe interpretacje”. ­­­­

 

Punktem wyjścia dla dwóch części książki Przebierańcy w nicości, zatytułowanych Arkadia i Arlekinada, są rozważania wybitnych humanistów i znawców twórczości Wojtkiewicza: Jerzego Ficowskiego i Wiesława Juszczaka. Autor podejmuje twórczą z nimi dyskusję, ukazując ich sposób interpretowania dzieła Wojtkiewicza i proponując odczytanie własne. Stąd tytuły ogniw: otwierająca dyptyk Arkadia (z Ficowskim jako patronem) podejmuje temat utraty dzieciństwa i wygnania z mitu, dziecięcych póz i figur, tudzież przygotowań do „teatru życia”, który stanowi temat przewodni Arlekinady (z Juszczakiem jako patronem), eseju metafizycznego o malarstwie, teatrze i sztuce pozoru. Tytuł książki, Przebierańcy w nicości, jest parafrazą poetyckiego komentarza Wisławy Szymborskiej, odwołuje się do zgłębianego z górą sto lat temu przez Wojtkiewicza, ale wciąż aktualnego zjawiska – społeczeństwa spektaklu.

 

 O autorze

 

Piotr Paziński, ur. 1973, pisarz, tłumacz i redaktor, pedel w Uniwersytecie Muri im. Franza Kafki. Opublikował książki: Labirynt i drzewo (2005), Dublin z Ulissesem (2008), Pensjonat (2009), Ptasie ulice (2013), Rzeczywistość poprzecierana (2015), Atrapy stworzenia (2020), ułożył antologię Opowieści niesamowite z języka polskiego (2021), przekładał prozę Szmuela Josefa Agnona. Bywa wykładowcą i fotografem.

 

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 148

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ar­ka­dia

Niech krzy­czą, niech drą się

ostat­nie szmaty ko­loru

tuż przed swym sza­rym koń­cem.

Je­rzy Fi­cow­ski, Zmierzch o świ­cie

.

Nie­je­den ba­dacz zwra­cał uwagę na przy­ga­sze­nie ko­lo­rów u Wojt­kie­wi­cza, pró­bu­jąc od­dać na­turę tego zja­wi­ska. A wy­daje się, że jest ono klu­czowe dla wy­two­rze­nia trudno uchwyt­nej aury nie­po­koju, jaka to­wa­rzy­szy każ­demu, kto pa­trzy na jego prace. An­toni Po­tocki, pierw­szy kry­tyk, który ro­zu­miał ge­niusz au­tora We­zwa­nia, pi­sał, że „ko­lor Wojt­kie­wi­cza opiera się na ma­to­wych sza­rzy­znach tem­pery – nie znosi prze­ja­skra­wień, lu­buje się w przy­tłu­mio­nej grze wa­lo­rów”[3]. Wie­sław Jusz­czak mó­wił o ko­lo­rze „za­wsze głę­bo­kim i roz­ża­rzo­nym, który niby z tru­dem wy­do­bywa się na po­wierzch­nię wa­pien­nie su­chą, prze­pa­loną jakby i wy­ga­szoną, po­zba­wioną na pierw­szy rzut oka wszel­kiego bla­sku”[4], jakby lu­dzi i przy­rodę przy­sy­pano sza­ra­wo­bia­łym py­łem albo spo­pie­lono. Wska­zy­wał na brak cieni na Wojt­kie­wi­czow­skich pej­za­żach, a co za tym idzie – brak ze­wnętrz­nego źró­dła świa­tła. Je­śli coś tu świeci, to sama ma­te­ria, roz­ja­rzona od we­wnątrz. Ale ta­kie świe­ce­nie nie za­kłóca wra­że­nia wszech­obec­nej mar­twoty, bo samo zdaje się po­zba­wione ży­cia. Je­rzy Fi­cow­ski użył po­dob­nych po­rów­nań, pi­sząc, że „ko­lory prze­sy­pują się w so­bie jak pia­sek w klep­sy­drze”[5], ale obok geo­lo­gicz­nych za­pro­po­no­wał me­ta­fory nowe, od­wo­łu­jące się do świata or­ga­nicz­nego. Ko­lory Wojt­kie­wi­cza są więc za­ra­zem spo­pie­lone i zbu­twiałe, przy­pró­szone sza­rym py­łem i zżarte przez próch­nicę, wy­pło­wiałe i zwię­dłe. Ich de­kom­po­zy­cja jest re­zul­ta­tem zmę­cze­nia ma­te­rii, a na­wet wię­cej, zu­ży­cia ca­łej „fi­zjo­no­mii świata”, która zdą­żyła się ze­sta­rzeć, za­nim do­ro­sła, czy też (tu Fi­cow­ski przy­wo­łuje wła­sny, na­pi­sany trzy­dzie­ści lat wcze­śniej wiersz) za­częła zmierz­chać o świ­cie.

A co, je­śli spło­wiałe ko­lory mają od­wró­cić na­szą uwagę od tego, co dzieje się pod spodem? Że nie o zu­żytą po­wierzch­nię tu cho­dzi? Jusz­czak i Fi­cow­ski su­ge­rują taką moż­li­wość, pi­sząc – za Po­toc­kim, który po­dzi­wiał dys­kretny prze­pych Wojt­kie­wi­czow­skich har­mo­nii barw­nych – o ża­rze­niu się barw w głęb­szych war­stwach ob­razu. Stam­tąd do­cie­rają do nas ich stłu­mione wi­bra­cje, które uwy­raź­niają się, gdy tylko na­uczymy się nie za­uwa­żać wa­pien­nego pyłu, sub­tel­ność od­cieni, gra kon­tra­stów, ba­jeczne bo­gac­two ko­lo­ry­stycz­nych ze­stro­jów peł­nych nie­zwy­kłej mocy. Jusz­czak przy­daje im funk­cje przede wszyst­kim tech­niczne, bu­do­wa­nia na­stroju – oczy­wi­ście do­strze­ga­jąc, że w każ­dym przy­padku chro­ma­tyka ści­śle od­po­wiada kom­po­zy­cji, że idzie (mowa o ostat­nich, ma­lo­wa­nych tem­pe­rami cy­klach Z dzie­cię­cych póz i Ce­re­mo­nie) o jedną, do­sko­na­lącą się i po­głę­bianą wi­zję, „świat o za­wę­żo­nych gra­ni­cach, któ­rego struk­tura kom­pli­kuje się i na­war­stwia w głąb”[6]. Fi­cow­ski po­dąża tro­pem Jusz­czaka, jego też in­te­re­suje ruch w głąb, ku temu, co sta­ran­nie za­kryte, przy czym tam, gdzie jego po­przed­nik do­strzega wie­lość aso­cja­cji li­te­rac­kich, ma­lar­ski ko­men­tarz do Ma­eter­lincka, Schwoba czy Wilde’a, on chciałby wi­dzieć utra­coną jed­ność pier­wot­nego do­świad­cze­nia, do­stępną wy­łącz­nie dziecku. Jed­ność tę Fi­cow­ski na­zywa ba­śnią. Zła­chane, od­py­cha­jące ko­lory na ob­ra­zach Wojt­kie­wi­cza to jej barwy ochronne.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[3] A. Po­tocki, Wi­told Wojt­kie­wicz. Za­rys twór­czo­ści, „Mu­se­ion”, ze­szyt 4/1911, s. 85.
[4] W. Jusz­czak, Wojt­kie­wicz i nowa sztuka, War­szawa 1965, s. 131.
[5] J. Fi­cow­ski, W sie­ro­cińcu świata, War­szawa 1993, s. 122.
[6] Jusz­czak, dz. cyt., s. 135.
Prze­bie­rańcy w ni­co­ści Rzecz o ma­lar­stwie Wi­tolda Wojt­kie­wi­cza
© by Piotr Pa­ziń­ski © for this edi­tion by Ni­sza
ISBN 978-83-66599-69-7
Wy­da­nie IWar­szawa 2023
Re­dak­cja: KRY­STYNA BRAT­KOW­SKA
Ko­rekta: DO­ROTA DUL
Pro­jekt gra­ficzny: RY­SZARD KAJ­ZER
Skład: zer­kaj stu­dio
Part­ne­rem wy­da­nia jest Sto­wa­rzy­sze­nie Au­to­rów ZA­iKS
Pro­jekt zo­stał zre­ali­zo­wany w ra­mach sty­pen­dium ar­ty­stycz­nego m.st. War­szawy.
Wy­daw­nic­two Ni­sza tel. +48 22 617 89 61ni­sza­[email protected]
www.fa­ce­book.com/Ni­sza.Wy­daw­nic­two
www.ni­sza-wy­daw­nic­two.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.