Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Larissa Preston w dniu swoich osiemnastych urodzin zostaje porwana. Budzi się na wyspie Kos, w bardzo luksusowej posiadłości, której właścicielem jest Damon Garcia – głowa gangu motocyklowego Infernal Gate. Powodem porwania są długi zaciągnięte u nich przez jej brata.
W wyniku traumatycznych wydarzeń dziewczyna odkrywa w sobie ogromną wolę walki, o której nie miała pojęcia. Staje się silną kobietą i godnym przeciwnikiem dla Damona. W głowie ślicznej i drobnej blondynki rodzi się przerażający plan zemsty.
Jedno jest pewne – rozpocznie się walka na śmierć i życie, która podsycana będzie namiętnością.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 260
Rok wydania: 2022
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Mia N. Blake, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Ilustracje w środku: © by pngtree
Projekt okładki: Marta Lisowska
Zdjęcie na okładce: © by Oleggg/Shutterstock
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-080-4
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
Prolog
1. Larissa
2. Damon
3. Larissa
4. Larissa
5. Damon
6. Larissa
7. Damon
8. Larissa
9. Damon
10. Larissa
11. Damon
12. Larissa
13. Harry
14. Sky
15. Damon
16. Larissa
17. Damon
18. Larissa
19. Harry
20. Larissa
21. Damon
22. Larissa
23. Damon
24. Larissa
25. Harry
26. Larissa
27. Damon
28. Larissa
29. Harry
30. Damon
31. Larissa
32. Larissa
33. Harry
34. Larissa
35. Larissa
36. Harry
37. Larissa
38. Larissa
39. Damon
40. Larissa
41. Damon
42. Larissa
43. Harry
44. Martin
45. Larissa
46. Blase
47. Larissa
48. Damon
49. Larissa
50. Martin
51. Martin
52. Larissa
53. Sky
54. Larissa
55. Martin
56. Larissa
57. Damon
58. Larissa
59. Larissa
60. Martin
61. Harry
62. Larissa
63. Blase
64. Larissa
65. Blase
66. Larissa
67. Blase
68. Larissa
69. Damon
70. Larissa
71. Damon
72. Larissa
73. Larissa
74. Blase
75. Larissa
76. Blase
77. Damon
78. Larissa
79. Damon
80. Larissa
81. Damon
82. Blase
83. Larissa
84. Blase
85. Damon
86. Larissa
87. Damon
88. Martin
89. Larissa
90. Blase
91. Larissa
92. Damon
93. Harry
94. Larissa
95. Damon
96. Larissa
97. Blase
Epilog
Od autorki
Podziękowania
Tę książkę dedykuję trzem dziewczynom z „drużynyA.”:Agacie M., Adrianie R. i AleksandrzeS.Dziękuję, żejesteście.
„Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować. Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdęjesteś”.Bernice Johnson Reagon
Prolog
Poszukiwana!
Dnia 23.08.2018 roku zaginęła Larissa Preston. Ostatni raz widziana była około dziesiątej wieczorem na imprezie z okazji swoich osiemnastych urodzin. Ma błękitne oczy, blond włosy sięgające za łopatki i znamię na lewym ramieniu, kształtem przypominające serce. Ubrana była w dopasowaną, cekinową sukienkę. Ktokolwiek ją widział, proszony jest o kontakt zpolicją.
1. Larissa
Do moich uszu zaczęły docierać dźwięki z zewnątrz. Powoli podniosłam ociężałe powieki, a w moją skroń uderzył niewyobrażalny ból głowy. Przeciągle jęknęłam, dotykając czoła, i usiadłam. W pokoju panował półmrok. Ogromne okno zasłonięte było ciemnymi roletami, przez które wyraźnie próbowały się przebić ostre promienie słoneczne. Oszołomiona bólem głowy rozejrzałam się wokół. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że łóżko, na którym leżę, nie należy do mnie… O pokoju nie wspominając. Duży materac na podwyższeniu, nad głową baldachim, a po obu stronach szafki nocne z lampą i egzotycznym kwiatem w doniczce. Wielka szafa naprzeciwko łóżka, mały telewizor zawieszony na ścianie idrzwi…
Te ostatnie najbardziej przykuły moją uwagę. Powolnym ruchem zsunęłam nogi na zimne płytki i wstałam, starając się utrzymać równowagę. Przed oczami pojawiły mi się mroczki, mimo to usilnie próbowałam podejść do drzwi. W końcu wymacałam klamkę. Serce zaczęło łomotać mi w piersi, w gardle pojawiła się ogromna gula, w głowie zaś wiele pytań. Co ja tu robię? Nim zdążyłam cokolwiek sobie przypomnieć bądź racjonalnie wyjaśnić tę sytuację, nacisnęłam naklamkę.
Drzwi byłyzamknięte.
Przerażona odsunęłam się, rozglądając popomieszczeniu.
Od razu oprzytomniałam. Czym prędzej podeszłam do okna i podciągnęłam rolety. Ostre promienie słońca wdarły się do pokoju, a moim oczom ukazało się… Właśnie… Tak właściwie co? Powiodłam wzrokiem po całej okolicy, która była mi kompletnie obca. Gdzie ja jestem? Grecja? Turcja? Zjednoczone Emiraty Arabskie? Uchyliłam okno i nagle uderzyła we mnie gorąca fala powietrza, która sprawiła, że włosy stanęły midęba.
Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w rozpościerającą się przede mną przestrzeń. Co się, do cholery, stało? Po chwili usłyszałam szczęk zamka w drzwiach i odwróciłam się gwałtownie. Z ogromnym napięciem czekałam na to, co się wydarzy. Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z idealnie ułożonymi włosami, które kolorem przypominały węgiel. Miał ciemne okulary i kilkudniowy zarost. Ubrany był w poszarpane jeansy i brudny podkoszulek, a w tylną kieszeń miał wepchniętą koszulę wkratę.
– Już wstałaś – powiedział, przyglądając mi się uważnie. – Myślałem, że będziesz spała jeszcze parę godzin… Nieźle wczoraj imprezowałaś, co? – Uśmiechnął się, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów izapalniczkę.
Po chwili do moich nozdrzy dotarł okropny zapach dymu tytoniowego, który spowodował kaszel i łzawienieoczu.
– Delikatna jesteś – skomentował.
Podszedł, a ja choć nie widziałam jego oczu, czułam, że przewierca mniespojrzeniem.
– Gdzie ja jestem? – wydukałam, obejmując sięrękoma.
– W miejscu, które stanie się twoim nowym domem, skarbie. – Uśmiechnął się, ukazując szereg równych, białychzębów.
– To jakaś pomyłka – wyszeptałam, drżąc.
Sama nie wiem, czy z zimna, czy zprzerażenia.
– Martin Preston to twójbrat?
Pokiwałam głową, choć nie do końca wiedziałam, co mój brat może mieć z tymwspólnego.
– A więc to żadna pomyłka. – Uśmiechnął sięponownie.
On miał ubaw z tej całej sytuacji, a janiekoniecznie.
– W takim razie co ja tu robię? – Odważyłam się podnieść wzrok, zerkając w ciemne szkła okularówprzeciwsłonecznych.
Nieznajomy zdjął je. Przymrużone, równie ciemne jak włosy, oczy wpatrywały się we mnie z ogromnąintensywnością.
– Zadajesz za dużo pytań – burknął. – Bądź grzeczna, a włos ci z głowy niespadnie.
Na te słowa poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy, a mózg przestaje pracować. Nogi same wprawiły się w ruch i czym prędzej chciałam stąd uciec. Szerokimi schodami zbiegłam na parter i dotarłam do podwójnych drzwi. W oddali słyszałam głośny śmiech tego popaprańca. Wydostałam się na zewnątrz. Różnica temperatur zwaliła mnie z nóg, a duszne powietrze sprawiło, że chwilę zajęło mi złapanie oddechu. Przede mną stanęło dwóch podobnie ubranych facetów, którzy przyglądali mi się z rozbawieniem. Jeden z nich podniósł mnie i bezproblemowo przerzucił sobie przezramię.
– Puść mnie! Puść, do cholery! – piszczałam, uderzając go pięściami w plecy, on jednak pozostawał niewzruszony. – Pomocy! Niech mi ktoś pomoże, błagam! – krzyczałam na tyle, na ile pozwalały mipłuca.
Nikt nie zareagował, mimo iż moje krzyki słychać było ulicę dalej. Odpowiadał mi tylko irytującyśmiech.
– Stąd nie ma ucieczki. – Dobiegł mnie głos mężczyzny, który wcześniej przyszedł do „mojego” pokoju. – Nie próbuj tego więcej, chyba że chcesz zginąć, rozumiesz? – Ogromną dłonią chwycił mnie za gardło i mocnościsnął.
Od razu zaczęłam się krztusić, walcząc o choćby najmniejszy oddech. Złapałam go za nadgarstki, próbując odepchnąć, ale był zbyt silny. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, aż w końcu pozwoliłam sobieodpłynąć.
2. Damon
– Zajmijcie się nią – nakazałem, wpatrując się w leżącą na kanapiedziewczynę.
– Mogłeś jąudusić.
Spojrzałem w stronę mojego brata, Harry’ego, który wyłonił się zkuchni.
– Ale nic jej się nie stało, tylko zemdlała – odpowiedziałem.
– Ale mogło, idioto – warknął.
Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł z powrotem do łóżka. Co miałem poradzić na to, że ta panienka próbowała uciec? Nie moja wina, że się tu pojawiła… Powinna mieć o to pretensje do swojego braciszka, ale o tym dowie się w odpowiednimczasie.
Wszedłem na górę i oparłem się o futrynę, przyglądając się, jak mój brat próbuje wybudzić kobietę. Zlustrowałem uważnie całe jej ciało… Wydatne usta i mały biust, idealnie płaski brzuch, długie nogi i… tyłek, który świetnie mi się obserwowało, kiedy chciała stąd uciec. Martin miał naprawdę seksowną siostrę, a ja mógłbym jej zrobić wiele rzeczy. Mógłbym sprawić, że będzie wić się pode mną i piszczeć moje imię z rozkoszy… Lepiej, żeby mi nie podskakiwała, bo Damon Garcia dawno nie miał okazji przebywać z kobietą sam na sam, o czym w tym momencie przypominał mi gotowy do akcji, nabrzmiałykutas.
– Wychodzę. Jak się obudzi, macie ją przypilnować, żeby znów nie próbowałazwiać.
Spojrzałem na brata, ale ten jak zwykle udawał, że nic nie słyszy. Zaczynał mnie tym powoli wkurwiać. Popatrzyłem na resztę chłopców, na co oni grzecznie przytaknęli. Zszedłem na parter, a potem do tylnego wyjścia, skąd było bardzo blisko do garażu. Narzuciłem na siebie koszulę, włożyłem kask, odpaliłem motor i opuściłem posesję. W tej chwili chciałem być sam, i to jak najdalej oddomu.
3. Larissa
Wcześniej…
– Sto lat, stolat!
Stałam na środku sali, patrząc na zebranych gości. Było mi niesamowicie miło i czułam się cholernie wyjątkowo. Dziś wchodziłam w dorosłość. Dziś kończyłam osiemnaście lat, a na tej uroczystości byli wszyscy moi najbliżsi. Rodzice, brat Martin, najlepsza przyjaciółka Katy i cała rodzina. Około stu osób zebrało się na naszej posesji, aby uczcić to wydarzenie. W końcu w dorosłość wchodzi się tylko raz w życiu, prawda? Od rana pogoda dopisywała. Lepszego dnia nie mogłam sobie wymarzyć. To jedyny dzień w roku, który nazwałabym swoimświętem.
Cały ogród przyozdobiony był lampkami i mnóstwem różnego gatunku kwiatów. Z cukierni przyjechał najpiękniejszy tort urodzinowy ever i najbardziej urocze babeczki, jakie kiedykolwiek widziałam. Całość była w pastelowych odcieniachróżu i fioletu. Taak… Mężczyźni zapewne byli przerażeni tymi kolorami, ale nie mieli wyjścia i musieli udawać, że świetnie siębawią.
Kiedy impreza rozkręciła się na dobre i alkohol poszedł w ruch, wszyscy byli zadowoleni. Goście znali tekst każdej piosenki i każdy układ taneczny! Nie sądziłam, że procenty mogą wyprawiać z ludźmi takie rzeczy. Ujawniać ich ukryte talenty. Ja na szczęście nie lubiłam wypić i raczej nigdy nie będę wyglądać tak jak niektóre osoby dziś. Miałam okazję spróbować wódki kilka lat temu, kiedy byłam na nocce u Katy. Jej rodziców nie było, a my zostałyśmy pod opieką jej starszego brata, który był dość otwartym człowiekiem i pozwalał nam na wszystko. Pamiętałam, że wódka była niedobra… ale nie aż tak zła jak whisky, którą przyszło mi spróbować rok później. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej nie sięgnę po żadenalkohol.
*
Nadszedł wieczór. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, a na niebie widoczne były gwiazdy. Impreza urodzinowa trwała w najlepsze i wszyscy się świetniebawiliśmy.
– Larissa! Córciu, przynieś z kuchni tackę z przekąskami – poprosiłamama.
Przytaknęłam i udałam się w stronę domu. Niestety nie mogłam znaleźć tej tacki. Być może któraś ze służących wyniosła ją wcześniej, a mama się niezorientowała.
– Beatrix? – Rozejrzałam się po parterze w poszukiwaniu naszej gosposi, która gotowała u nas od kilku dobrych lat i czasami była dla mnie bardziej wyrozumiała niż matka. – Beatrix, gdzie jesteś?! – zawołałam i wyszłam przeddom.
Odpowiedział mi przytłumiony odgłos muzyki z ogrodu. Już zamierzałam wrócić do środka, gdy usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się z nadzieją, że to nasza gosposia, jednak w ciemności nie mogłam dojrzeć, ktoto.
Sylwetka wyglądała raczej na męską niż kobiecą. Chwyciłam za klamkę i czym prędzej chciałam zniknąć w domu, lecz ta osoba była szybsza. Złapała mnie w pasie, a nim zdążyłam krzyknąć, obezwładniła mnie dziwna woń wydobywająca się ze szmatki przyduszonej do moich ust. Nie mogłam przezwyciężyć nagłej chęcisnu…
4. Larissa
Otworzyłam powieki. Gardło piekło mnie z pragnienia, a szyja bolała po dość mocnym uścisku. Ponownie znalazłam się w pokoju, w którym obudziłam się kilka godzin wcześniej. Tym razem okno było otwarte na oścież, a odrobinę chłodniejszy wiatr wdzierał się do środka. Na zewnątrz panował już półmrok. Skierowałam wzrok na włączoną lampkę nocną, obok której stał talerz z naleśnikami i parującą jeszcze herbatą. Powoli usiadłam, spoglądając na drzwi, które zapewne były zamknięte. Nagle dotarł mnie zapach naleśników, na co odezwał się mój pusty od ubiegłej nocy żołądek. Pomimo że rozum podsuwał mi dziwne teorie spiskowe na temat tego jedzenia, to głód wygrał i ostatecznie sięgnęłam po talerz. Po chwili zajadałam się idealnie usmażonymi naleśnikami z dżememtruskawkowym.
Zauważyłam, że na fotelu w kącie leżą ubrania. Upiłam łyk herbaty i podeszłam, przyglądając się im. Czarne legginsy, koszulka i bluza z kapturem. Wszystko w moim rozmiarze. W lustrze dostrzegłam, że mam poplątane włosy, rozmyty makijaż i podartą sukienkę. Łzy napłynęły mi do oczu. Właśnie uświadomiłam sobie, że zostałam porwana i moja obecność tutaj miała coś wspólnego zMartinem.
Martin to mój brat. Mój wzór, odkąd zaczęłam chodzić. Mój szkolny wybawca, który choć sam często mi dokuczał, potrafił przegonić najbardziej upierdliwego chłopca, który chciał mi sprawić przykrość. Teraz prawdopodobnie wpakował mnie w niezłe tarapaty, choć nadal nie chciało mi się wierzyć, że to przezniego.
Może „ten, który nie ma imienia” nie miał na tyle odwagi, aby powiedzieć mi, co tak naprawdę tutaj robię? Może udawał twardziela i pana tego świata, choć w środku to przerażony chłopiec, który aby przetrwać, potrzebował stada rechoczących jak żabygoryli?
Niee…
Musiałam chwilowo przestać zaprzątać sobie tym głowę, która zaczynała mi pulsować od nadmiaru wydarzeń i emocji. Wróciłam do szafki nocnej po ostatni kęs naleśnika. Wzięłam przygotowane dla mnie ubrania i rozejrzałam się wokół. Dwoje drzwi. Podeszłam do tych drugich i niepewnie nacisnęłam klamkę. Odnalazłam włącznik światła i pstryknęłam go, a moim oczom ukazała się łazienka, w której były ogromny prysznic i toaleta. Zamknęłam za sobą drzwi i moja irytacja sięgnęła zenitu. Brak zamka… Cisnęłam ubrania na znajdujący się pod zlewem kosz, rozebrałam się i weszłam pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę. Gorący strumień spływał na moje ciało, sprawiając mi wielkąprzyjemność.
5. Damon
Wróciłem po kilkugodzinnej przejażdżce po mieście. Harry z Victorem, jednym z moich najbardziej zaufanych ludzi, siedzieli razem w salonie, oglądając mecz. Pozostałych znalazłem za domem przy basenie, kiedy wychodziłem zgarażu.
– Larissa już wstała? – Spojrzałem na brata, który spiorunował mniewzrokiem.
– Trzymałbyś ją parę sekund dłużej i kopałbyś już grób, debilu – warknął, po czym upił łykpiwa.
– O co ci chodzi, co? Spodobała ci się? – Uśmiechnąłem się zadziornie, podchodząc do niego. – Zapomnij, stary, ona jest moja i będę robił z nią to, co mi się spodoba. A ty nie skacz, bo wiesz, jak kończą tacy, którzy mają za dużo do powiedzenia. Zwłaszcza kiedy się ich o to nie prosi. – Schyliłem się, patrząc mu woczy.
Harry doskonale to wiedział, już nieraz sprzątał bowiem ciała z naszego domu. Gdy zadarło się z nieodpowiednimi ludźmi, życie z każdym dniem stawało się coraz trudniejsze, a używanie broni było na porządkudziennym.
Zerknąłem na Victora i poszedłem w kierunku schodów. Dotarłem do pokoju, w którym znajdowała się dziewczyna, i przekręciłem klucz. Spojrzałem na puste łóżko i uchylone okno. Zakląłem cicho i szybkim krokiem do niego podszedłem. Nie… Nie byłaby w stanie skoczyć. W najlepszym wypadku leżałaby na dole połamana i nieprzytomna, w najgorszym zaś martwa. Stąd było jakieś piętnaście metrów. Usłyszałem rumor dochodzący z łazienki i czym prędzej otworzyłem drzwi. Na płytkach leżało zbite lustro, a naga Larissa stała pod prysznicem. Spojrzałem na jej mały, aczkolwiek seksowny biust, a cwaniacki uśmiech sam wdarł mi się nausta.
– Napatrzyłeś się już, zboczeńcu? – Sięgnęła po ręcznik i zwinnie zakryła nim całeciało.
Dostrzegłem jej zaczerwienioną twarz i wyszczerzyłemzęby.
– Może niezbyt i chciałbym popatrzeć dłużej? – Wszedłem do łazienki i zamknąłem za sobądrzwi.
Dziewczyna zerknęła na mnie przerażona, choć widać było, że bardzo stara się udawaćtwardą.
– Nie wiem, kim ty jesteś; nie wiem, dlaczego tutaj jestem, ale, do cholery, chcę mieć chociaż trochę prywatności! – krzyknęła tak, że jej głos odbijał się echem odścian.
Warga zaczęła jej drżeć, a w oczach pojawiły się łzy. Usłyszałem, jak do pokoju wpadają chłopcy, nawołując mnie… Nie chciałem jej przestraszyć, ale… W sumie to czego się spodziewałem? Że rzuci mi się na szyję i będziemy uprawiać dziki i namiętny seks w kabinieprysznicowej?
– Już! Wszystko jest okej! – zawołałem i wyszedłem z łazienki, zostawiając tę roztrzęsioną dziewczynęsamą.
– Co ty jej zrobiłeś, ty skończonypojebie?
Moim oczom ukazała się Sky. Siostra, która jako jedyna chyba potrafiła nade mnązapanować.
– Nic jej nie zrobiłem, nawet jej nietknąłem…
– Zamknij ryj i wynoś się stąd. – Spojrzała na mnie gniewnie. – Wy wszyscy, wynocha!
Jak ostatni kapeć zgarnąłem chłopców i opuściliśmy pokójLarissy.
– Jak nie możesz utrzymać kutasa w spodniach, to jedź na dziwki. – Usłyszałem za plecami głos Harry’ego.
Odwróciłem się napięcie i przywaliłem mu z pięści w twarz, na co ten zaskoczony atakiem, opadł na podłogę z krwawiącym nosem. Dawno nie straciłem nad sobą kontroli. To stało się w momencie, w którym pojawiła się ta dziewczyna. Siostra MartinaPrestona.
– Damon, do jasnej cholery, czy ty oszalałeś?! – Sky wyskoczyła z pokoju jak poparzona, rzucając się na mnie z pięściami. I to dosłownie. Harry od zawsze był jej ulubieńcem, ale teraz miała rację… Przesadziłem. – Victor, zabierz go stąd, zanim urwę mu jaja! Weź go na jakieś dziwki, może jak wydyma, to się ogarnie! A ty – wskazała na Harry’ego – mam nadzieję, że nic ci nie jest, ale zostajesz ze mną. Tak jak reszta – dodała i ruszyła z powrotem do pokoju, w którym znajdowała sięLarissa.
Zaciągnięty przez Victora odpuściłem i udałem się na zewnątrz. Słońce zachodziło za horyzontem, a ja po raz kolejny tego dnia musiałem wyjechać i rzeczywiście się ogarnąć. W przeciwnym razie Sky była gotowa spełnić swoją groźbę… A ona zdecydowanie mogłaby zrobić to, o czym wspomniała wcześniej. Jedna siostra z dwójką popierdolonych braci… Wyszło tak, że to ona ma jaja większe odnas.
6. Larissa
Nie wiedziałam, kim była ta dziewczyna i jaką tak właściwie miała władzę, ale nie dość, że przegnała to stado baranów, to jeszcze patrzyła na mnie z troską iwspółczuciem.
– Jesteś Larissa, tak? – zagadnęła, na coprzytaknęłam.
Naciągnęłam na siebie bluzę i usiadłam na łóżku, podkulając nogi. Z oczu nieustannie płynęły miłzy.
– Dlaczego ja tu jestem? – wyszeptałam, zerkając w jejstronę.
– Tego niestety nie mogę ci wyjaśnić… Jeśli w najbliższym czasie nie zrobi tego mój cholerny brat, obiecuję, że… dowiesz się prawdy. – Potarła mnie pocieszająco po rękach. – W ogóle jestem Sky. Damon to mój brat, a zarazem dupek, który wpakował ci się do łazienki… Wiem, że zabrzmię teraz dziwnie, ale… on cię nie skrzywdzi… Jesteś… jesteś mu do czegoś potrzebna i jeśli dostosujesz się do tego, co powie, to będziesz bezpieczna. Ten dom jest jak twierdza, nikt się tu niedostanie.
Popatrzyłam na nią jak na skończoną idiotkę. Czy ja jestem w jakiejś ukrytej kamerze? Zaraz ktoś wyskoczy zza drzwi i krzyknie: „dałaś się wkręcić!”? A może przeoczyłam jakiś casting do filmu, do którego dostałam rolę? Tylko dlaczego tego nie pamiętam i nie ma tukamerzysty?
– Prześpij się, Li… Mogę ci mówić „Li”?
Obrzuciłam ją dziwnym spojrzeniem. „Li”? A co to, kurwa, jest zaksywa?
– Jestem Larissa – szepnęłam.
Ta się uśmiechnęła idodała:
– W razie czego będę na dole, pokój zostawiamotwarty…
Po chwili zniknęła mi z oczu. Zamknęła drzwi, ale nie przekręciła zamka. Może to wszystko to tylko wytwór mojej wyobraźni? Może ja śnię, zaraz się obudzę i nadal będę u siebie w domu, w swoim pokoju iłóżku?
– A więc nie śpisz… – Dobiegł mnie męski głos, za którym powiodłam wzrokiem. – Sky prosiła, żeby ci to przynieść. Pomoże ci w zaśnięciu, to melisa w tabletkach. – Położył opakowanie na stoliku, obok postawił szklankę wody i spojrzał na mnie. Miał napuchnięty nos i opatrzoną ranę… – Ma dureń szczęście, bo skończyło się na skaleczeniu, a nie na złamanym nosie. – Uśmiechnął się lekko, jakby ten incydent był dla niego niesamowitą zabawą. Co to za dziwni ludzie? Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. – Prawda jest taka, że to przez twojego brata się tu znalazłaś. Zadarł z ludźmi, z którymi nie powinien był, i narobił sobie… trochę problemów, za które ty musisz zapłacić. – Spojrzał na mnie, a mnie przeszedłdreszcz.
Za które ty musisz zapłacić… Te słowa odbijały się echem w mojej głowie, a ja starałam się znaleźć jakiś powód, dla którego ten człowiek miałby mówićprawdę.
7. Damon
Razem z Victorem podjechaliśmy pod jeden z klubów nocnych na Kos. W miasteczku nieopodal stacjonowaliśmy od kilku miesięcy, a Larissa została tu dostarczona prywatnym samolotem, czego oczywiście niepamiętała.
Zszedłem z motoru i spojrzałem na jeden z tych „ekskluzywniejszych” klubów. „Ekskluzywniejszych”, bo tutejsze dziwki nie dawały na prawo i lewo. Szanowały się na tyle, że brały tych najbardziej kasiastych, wysoko postawionych facetów. Czyli takich jak ja i moi chłopcy. Może nie byliśmy powszechnie szanowanymi urzędnikami, którzy lubią się tutaj zabawić, ale mieszkańcy całej wyspy wręcz rozkładali przed nami czerwone dywany, a wszystko przez to, że parę lat wcześniej wyzwoliliśmy ich spod dyktatury pewnego niereformowalnego, siejącego zniszczeniegangu.
W środku panował chaos i grała dziwna muzyka. Był to jeden z klubów, w którym kelnerki były rzadkim zjawiskiem. Tutaj wszelakie zamówienia roznosiły tancerki, a na zawołanie klienta mogły rozpocząć swój występ. Usiedliśmy z Victorem w naszej ulubionej miejscówce, która znajdowała się na piętrze, i zamówiliśmy po jednym drinku. Oparłem się o barierkę i patrzyłem na roznegliżowane tancerki. W pewnej chwili zauważyłem moją ulubienicę – Doris. Chyba wyczuła, że ktoś się w nią wpatruje, bo szybko wyłapała mój wzrok i posłała mi szeroki uśmiech. Nim się obejrzałem, stała już przy mnie z zamówionym wcześniejdrinkiem.
– Dzięki. – Uśmiechnąłem się, biorąc od niej szklankę, i pociągnąłem spory łyk trunku, który rozpalił moje gardło. – Mocny, tak jak lubię – mruknąłem i objąwszy ją wolną ręką, przyciągnąłem dosiebie.
– Mam klienta, muszęiść.
– Gówno mnie obchodzi ten klient – warknąłem, ściskając ją za biodro. – Kiedy jestem tutaj ja, jesteś moja do momentu, aż cię nie odprawię, zrozumiałaś?
– Pan wybaczy, panie Garcia, ale naprawdę dziś niemogę…
Szarpnąłem ją mocniej, kiedy próbowała się wyrwać, i cisnąłem szklanką o posadzkę, która rozpadła się na milion drobnychkawałków.
– Czego nie rozumiesz w tym jednym zdaniu, co? – Pchnąłem dziewczynę na ścianę i chwyciłem za gardło. – Chcesz stracić swoją jedyną pracę? Chcesz, żeby mąż dowiedział się, gdzie tak naprawdę pracujesz nocami? Wie, że śpi w jednym łóżku z dziwką? – wycharczałem w jej drobneusta.
Odwróciłem ją zwinnie i popchnąłem w stronę fotela. Podwinąłem jej skąpą spódnicę i dałem porządnegoklapsa.
– Ja naprawdę nie mogę – wyszeptała ledwo słyszalnie, ale mnie to nieobchodziło.
Co to za dziwka, która nie może uprawiaćseksu?
Rozpiąłem spodnie i wyjąłem gotowego do działania kutasa. Odsunąłem jej bieliznę i wszedłem w nią mocno. Jej krzyk zwrócił uwagę kilku osób, które Victor poszedł ustawić dopionu.
– Nikt, ale to, kurwa, nikt nie będzie mi się sprzeciwiał, rozumiesz? – Szarpnąłem ją za włosy, odchylając jej głowę, a drugą ręką chwyciłem dziewczynę za podbródek. – Zapamiętaj sobie, że mnie i moim ludziom się nieodmawia.
Wbijałem się w jej ciasną cipkę z ogromną brutalnością. Jęczała, płakała i błagała zarazem, ale chyba nie wiedziała, że mnie to jeszcze bardziej nakręca. Wsuwając się, sięgnąłem dłonią do jej krocza pocierając guziczek i sprawiając, że otrzyma orgazm, jakiego w życiu nie miała, choć tak właściwie to na niego nie zasłużyła. Zagryzłem wargę, czując, że jestem bliski końca, i przyśpieszyłem ruchy, aż w końcu wytrysnąłem w jej wnętrze z cichym jękiem. Dysząc ze zmęczenia i ulgi, wysunąłem się z niej i poprawiłem ubranie. Odwróciłem dziewczynę w swoją stronę i z otwartej dłoni strzeliłem ją w twarz, po czym zacisnąłem na niejdłoń.
– Wyraziłem się jasno? – Wściekły spojrzałem jej woczy.
Ta tylko przytaknęła, a z jej oczu nadal lały sięłzy.
– Damon, mamy problem, musimy wiać. – Victor wbiegał właśnie poschodach.
Wychyliłem się przez barierkę na parter i zobaczyłem ludzi z Satan’s Warriors. Czego oni tu szukali? To moje miasto i tym bardziej nie rozumiałem, dlaczego mieliśmy stądwiać.
– Nikt nie będzie uciekał. Jak obcy wchodzi ci z buciorami do domu, to też uciekasz? – zapytałemVictora.
– Jesteśmy sami. Reszta jest w domu. Nas jest dwóch, a ich co najmniej dziesięciu, naprawdę muszę ci tłumaczyć? Zajmiemy się nimijutro.
Spiorunowałem go wzrokiem i obserwowałem sytuację z góry, zastanawiając się, co tak naprawdę może się stać. Może dziś będą grzeczni? Przyjechali się tylko napić i odjadą? Jeden z nich szturchnął drugiego, po czym obaj spojrzeli na mnie. Blase Harris – głowa Satan’s Warriors, który siał spustoszenie na Kos, zanim ich stąd wykurzyliśmy – powiedział coś do stojącego po jego prawej stronie goryla i ruszył w moimkierunku.
– Wypierdalaj stąd – rzuciłem do Doris, a ta zniknęła w mgnieniu oka. Popatrzyłem na Blase’a, który stanął ze mną twarzą w twarz, i uśmiechnąłem się. – Proszę, proszę… Kto tu zawitał, czyżbyś zatęsknił za starymi śmieciami, Blase?
Uśmiechnął się, lustrując mniewzrokiem.
– Raczej przyjechałem odebrać to, co należało i nadal należy domnie.
We mnie się zagotowało, choć tak naprawdę starałem się zachować kamiennątwarz.
– Wszystko, co znajdziesz na Kos, nie należy do ciebie, kurwo – poinformowałem. – Więc bądź na tyle łaskaw i zabierz dupę swoją oraz tych kolesi, nim po raz kolejny spuścimy wam porządny wpierdol, a wtedy wasza reputacja będzie wisiała na włosku. Cały świat dowie się, jakimi pojebami są Satan’s Warriors. Chcesztego?
Z uwagą obserwowałem jego twarz. Zacisnął mocno szczęki i zrobił krok dotyłu.
– Jeszcze się z wami policzymy, Garcia. Z tobą i całym twoim Infernal Gate. Przekonamy się, kto komu spuści porządny wpierdol – odpowiedział i zszedł schodami naparter.
Zgarnął swoich ludzi i, spoglądając na mnie, opuściliklub.
– To było zbytproste.
Odwróciłem się do Victora, który w tym momencie miał stuprocentową rację. Musimy się przygotować na porządnestarcie.
– Wracamy do domu – szepnąłem, po czym opuściliśmyklub.
Całą drogę powrotną zastanawiałem się, jaki krok wykonają Satan’sWarriors.
8. Larissa
Obudziłam się, kiedy ktoś z ogromnym impetem wtargnął do domu, trzaskając drzwiami. Usiadłam na łóżku, przecierając oczy, i zerknęłam na maleńki budzik stojący przy egzotycznym kwiecie wdoniczce.
Druga czterdzieściosiem.
Chyba ktoś ocipiał. Wstałam i podszedłszy powoli do drzwi, uchyliłam je lekko. Tak jak mówiła Sky, były otwarte. Usłyszałam głosy Damona, tego drugiego i ich siostry. Żywo o czymś dyskutowali, ale jedyne, co mogłam z tego zrozumieć, to co drugie słowo „kurwa”.
– Obudzilicię?
Drgnęłam wystraszona i spojrzałam na stojącego naprzeciwko Harry’ego, który pojawił się niczymduch.
– Tak, chciałam tylko sprawdzić, co się dzieje, ale… wracam dołóżka.
Zamknęłam drzwi i położyłam się z powrotem na materac. Okryłam się delikatną kołdrą i zamknęłamoczy.
*
Przebudziłam się, słysząc, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Uchyliłam lekko powieki, jednak ostre promienie słoneczne wpadające do pomieszczenia nakazały mi je czym prędzej zamknąć. Przekręciłam się na plecy, przecierając oczy, i delikatnie je przymrużyłam, starając się przyzwyczaić doświatła.
– Nie chciałam cię obudzić. – Dobiegł mnie głos Sky. – Przyniosłam ci trochę moich ubrań… Ogarnij się i zejdź do kuchni, proszę – powiedziała po czym wyszła zpokoju.
Z ogromną niechęcią podniosłam się, patrząc na ubrania. Nie pozostało mi teraz nic innego jak dostosowanie się do ich poleceń. Poza tym nie miałam sił na przekomarzanie się i walczenie o wolność, która chwilowo nie istniała. Tak, wiem. Jestem bardzo błyskotliwa i jak na blondynkę to wydaje mi się, że uświadomiłam to sobie dość szybko. Ospałym krokiem ruszyłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i przebrałam się w obcisły top na ramiączkach oraz jeansowe szorty z wysokim stanem. Włosy przełożyłam przez ramię, by zasłaniały mój mały biust, który odkąd zaczęłam dojrzewać, stał się moim największym kompleksem, i opuściłampokój.
Podczas mojej pierwszej jakże nieudanej ucieczki nie miałam czasu na rozejrzenie się po domu. Po lewo rozciągał się szeroki i dość długi korytarz. Podłoga była wyłożona ciemnymi płytkami, a ściany jasnątapetą.
Co kilka metrów po obu stronach wisiały lampy. Podążałam holem, który doprowadził mnie do bardzo szerokich, kamiennych schodów. Wzdłuż nich wisiały zdjęcia. Nie chcąc im się przyglądać, ruszyłam nadół.
Salon, urządzony w podobnym stylu, nie miał końca. Jedna część ściany była całkowicie przeszklona, a przez szyby wpadały gorące promienie słoneczne. Na samym środku stał spory kominek, a nad nim wisiał ogromny telewizor plazmowy. Wszystkie znajdujące się tam meble obite były ciemnobrązową skórą, która idealnie współgrała z jasnym dywanem. Czy to jakiś pieprzonypałac?
Z prawej strony musiało być wejście do kuchni, stamtąd bowiem dochodził boski zapach, a ja usłyszałam cichą rozmowę. Wolnym krokiem weszłam dopomieszczenia.
– No widzisz, leżą jak ulał – odezwała się Sky. – A Damon martwił się, że będą na ciebie za duże. – Posłała mi ciepły uśmiech, który ku mojemu zaskoczeniuodwzajemniłam.
– Nie mówiłem, że będą za duże, tylko że mogą jej się nie podobać – burknąłmężczyzna.
– Zamknij się, Damon, bo ostatnio działasz mi na nerwy. – Pogroziła munożem.
Ja stałam jak skończona idiotka, przyglądając się wszystkim obecnym. Wyglądali na zwykłą rodzinę lub paczkę przyjaciół, która wspólnie spędza poranek przy śniadaniu, a nie jak banda porywaczy. Spojrzałam na Harry’ego, który intensywnie szukał czegoś w telefonie. On jako jedyny nie zwrócił na mnie uwagi, kiedy tu weszłam. Miał lekko kręcone włosy i był bardzo podobny do swojego brata, tylko wyższy i szczuplejszy. Dodatkowo miał tatuaż na piersi. Wyglądał jak plątanina róż i cierni z napisem w języku, którego nieznałam.
Damon z kolei pił kawę, błądząc wzrokiem po kuchni. Wyglądał dużo gorzej niż wczoraj. Zmierzwione włosy, zmęczona twarz i ogromne wory podoczami.
Wszystko wskazywało na to, że to on wrócił tak późno w nocy. Najwyraźniej coś nie dawało mu spokoju, bo chwilami jego czoło marszczyło się w głębokim zamyśleniu. Pytanie tylko, co się wydarzyło? A może dopadli mojego brata? A co, jeśli… zrobili mu krzywdę, a ja zostanę tu nawieki?
– Co się takgapisz?
Podskoczyłam na jego szorstki głos i surowe spojrzenie. Zacisnęłamszczękę.
– Porwałeś mnie, przetrzymujesz wbrew mojej woli, nie pozwalasz zadawać pytań – wyliczałam. – Więc gapić to się chyba mogę, co?
Wstał, gromiąc mnie wzrokiem, a ja już pożałowałam swojej pożal się Bożeodwagi.
– Nie pyskuj – warknął, podchodząc, i wskazał na drzwi pod schodami. – Idź tam i zaczekaj namnie…
– A co, masz ochotę na młodą dupę? – Spojrzałam mu w oczy z zadziornym uśmiechem i poczułam nagły przypływ śmiałości, która ponownie uleciała, kiedy mężczyzna uniósłdłoń.
Harry w sekundę znalazł się przy nas i chwycił mocno jegorękę.
– Opanuj się, bracie – szepnął. – Pamiętaj, że włos jej z głowy nie możespaść…
Damon wyrwał się, zerkając na brata i namnie.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam we wcześniej wskazanymkierunku.
9. Damon
Spojrzałem na oddalającą się Larissę. Czy ona postradała zmysły? A może to ja zaczynałem je tracić? Przy tej dziewczynie byłem jak tykająca bomba, a ona nie była świadoma, z kim chciała właśnie zadrzeć. Miałem zamiar ją w końcu uświadomić, dlaczego się tutaj znalazła, zamiast siedzieć ze swoją ukochaną rodzinką i popierdolonymbraciszkiem.
Wszedłem za nią do mojego gabinetu i trzasnąłemdrzwiami.
– Siadaj – nakazałem, wskazując jeden zfoteli.
Podszedłem do barku, by wyjąć whisky, i nalałem sobie odrobinę do szklanki. Pociągnąłem łyk i przyjrzałem się pięknej buźce. Powtórzę po raz kolejny – to naprawdę piękna kobieta. Blond włosy, jasna cera i jasnoniebieskie oczy… Nie brakowało jej nic… No może… Mogłaby mieć większe cycki, ale poza tym to całkiem niezłasztuka.
– Wiesz, dlaczego tutaj jesteś? – Podszedłem do dębowego biurka, które stało na środkupomieszczenia.
– Nadal żadne z was mi tego nie powiedziało, a jasnowidzem nie jestem – prychnęła, odwracającwzrok.
Postawiłem mocno szklankę na biurku i spojrzałem groźnie nadziewczynę.
– Twój kochany braciszek wisi mi kupę forsy, złotko. – Usiadłem na skórzanym obrotowym krześle, przyglądając się jej twarzy. Jej wzrok zmiękł i wyglądała na bardziej zlęknioną. – Widzisz, Larisso… mówi ci coś nazwa Infernal Gate? – Uśmiechnąłem się, patrząc w jej hipnotyzująceoczy.
– Krążą o was legendy w UK – szepnęła, kuląc się wfotelu.
A więc zrozumiała. Bardzo mnie tocieszyło.
– Miło mi. – Wyszczerzyłem się, splatając palce u dłoni, które oparłem o blat. – Wyobraź sobie, że twój braciszek często odwiedzał miejsce, w którym się teraz znajdujemy… A jesteśmy na Kos. Jednej z greckich wysp… Teraz już wiesz, dlaczego znikał na dzień czy dwa… Przylatywał tutaj. Tu mógł być kimś… W UK nikt nie zwróci na was uwagi, tu jesteście czymś na miarę arystokratycznej rodziny, których tam jest od groma i ciut, ciut, jak to mówią. – Zaśmiałem się cicho. – Teoretycznie nie znaczycie tam nic, ale tutaj… Sława, pieniądze, panienki… Sama rozumiesz. Tylko że twój kochany braciszek zadarł z nami, a konkretnie ze mną. Jest mi winny trochę ponad milion funtów. Zarzekał się, że on długu spłacać nie będzie, no bo co my mu możemy zrobić… Otóż możemy zrobić wiele. Jak zresztą widzisz, jesteś tutaj, a nie w swoim ukochanym domciu… Z drugiej strony ciekawe, czy ktokolwiek w dzień twoich urodzin od razu zorientował się, że cię nie ma. – Zaśmiał się. – Jaksądzisz?
Widziałem, jak do oczu napływają jej łzy. Udało mi się trafić w czuły punkt. Czyli było tak, jak myślałem: bogata rodzina, zero miłości. Obstawiałem, że poza Martinem nikt nie wspierał tej dziewuchy, a te wszystkie wystawne imprezy były tylko napokaz.
– Tak więc… albo ty spłacisz dług za niego swoją obecnością tutaj… albo twój braciszek w końcu połączy fakty i odda nam kasę, albo… pożegna się z życiem. – Uśmiechnąłem sięsłodko.
10. Larissa
Popatrzyłam na tego gbura, który sądził, że jeśli mój brat z nim zadarł, to on może zrobić, co zechce, z całą jego rodziną. Grubo się mylił. Skoro Martin wpadł w kłopoty, to niech sam sobie z nimi radzi, ja nie miałam zamiaru mu w tym pomagać. Jeśli potrafił myśleć tylko kutasem, niech się nauczy używaćmózgu.
– W jaki sposób miałabym spłacić dług za mojego brata? – Spojrzałam uważnie w ciemne oczy, które momentalnie zaszły delikatnąmgłą.
– Sądzę, że to nie jest takie trudne do ogarnięcia, Larisso – rzekł, uśmiechając się. – Potrzebuję kobiety, to chybajasne.
Dupek i skończony idiota. Jeśli myślał, że mnie nastraszy śmiercią mojego brata, a ja padnę mu do stóp, obiecując, że zrobię wszystko, to się grubomylił.
– Zapomnij. – Wstałam niewzruszona. – Czy mogę jużwyjść?
Damon od razu znalazł się przy mnie. Odległość między nami była cholernie niebezpieczna. Czułam jego oddech na swojej twarzy, ale nie zamierzałam się odsuwać i pokazywać mu, że się go boję. Źle zrobił, uprowadzając mnie… W tej jego chorej główce zapewne rodził się plan, jak mnie kontrolować, ale ja mu na to niepozwolę.
– Pamiętaj, że jeśli zaczniesz znów podskakiwać, to nie ręczę za siebie, moja droga – szepnął, gładząc dłonią mój rozpalonypoliczek.
Spojrzałam na niego i wyszłam. Wpadłam na pewien pomysł… Jeśli on chce, żebym zagrała w jego grę, to on zagra wmoją…
*
Siedziałam na parapecie ogromnego okna w moim pokoju i wpatrywałam się w dal. Rozciągające się Morze Egejskie przypominało lustro, od którego odbijały się ostre promienie słoneczne. Całe miasteczko miało swój urok. Im dłużej wpatrywałam się w okolicę, tym bardziej mi się ono podobało. Cóż… Chociaż zabrali mnie do miejsca, w którym było ładnie iciepło.
Od kilku godzin nikt do mnie nie zaglądał. Zastanawiałam się, czy w ogóle są w domu, aż nagle drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich Harry’ego.
Zmierzyłam go wzrokiem i po raz kolejny przemknęła mi myśl, że on wydaje się normalniejszy od całej reszty… Może pomógłby mi zrealizować mój plan? Musiałam się dowiedzieć o nim czegoś więcej, przyjrzeć mu się z bliska… Jeśli będzie trzeba, to może nawet rozkocham go wsobie.
– Mogę wejść? – zapytał.
O proszę, potrafił nawet byćkulturalny.
– Przecież wszedłeś. – Odwróciłamwzrok.
Harry zamknął za sobą drzwi i podszedł do mnie, wyjmując coś z kieszeni. Po chwili usiadł obok mnie na parapecie i podał mi swój telefon. Spojrzałam na niegozaskoczona.
– Weź… Zadzwoń do brata, powiedz mu, gdzie jesteś – szepnął, a ja zmarszczyłambrwi.
To jakaś część ich durnego planu? Może Harry został do tego zmuszony, by mogli śledzić moją reakcję? A może to po prostu głupiżart?
– No weź ten telefon – powtórzył. – Mój brat o niczym nie wie i się niedowie…
Niepewnym ruchem wzięłam urządzenie, gapiąc się w ciemny ekran. Odblokowałam go, wpisałam numer do Martina i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał. Drugi… Trzeci… Westchnęłam cicho zawiedziona, i kiedy miałam się rozłączyć, usłyszałam głos, który sprawił, że do oczu napłynęły miłzy.
– Halo.
– Martin? To ja… – powiedziałam.
Mój brat milczał przezchwilę.
– Larissa? Jasne nieba, nic ci nie jest? Dziewczyno, gdzie ty siępodziewasz?!
Uśmiechnęłam się krzywo, ścierającłzy.
– Chyba ja powinnam zapytać ciebie, dlaczego się tu znalazłam, niesądzisz?
– Ale o czym ty mówisz? – obruszył sięwyraźnie.
– Mówi ci coś InfernalGate?
Znowu zapadła cisza. Tym razemdłuższa.
– Powiedz mi, gdzie ty, do cholery, jesteś. Przylecę pociebie.
Zaśmiałamsię.
– A wiesz co? Może nie chcę cię widzieć? Może nie chcę wracać? Może jest mi tutaj tak dobrze, że nigdy więcej nie wrócę do UK? Wiesz, nie mam tu źle. Bardzo o mnie dbają, tylko nie pozwalają mi opuszczaćposesji…
Nie wiem dlaczego, ale czułam, jak rodzi się we mnie ogromnygniew.
– Nie mów tak, matka nie sypia, non stop płacze i lamentuje… – odpowiedział cicho. – Musisz wrócić, jeśli zależy ci na jej zdrowiu, wiesz, że z jejsercem…
– Czy ty mnie szantażujesz? Nie, wiesz co? Wsiadam w pierwszy lepszy samolot i już lecę, a tutejsi zapomną, że wisisz im kupę forsy, której nawet nie masz, bo przejmą się losem naszej matki – warknęłam poirytowana. – A może przyznasz się rodzicom, co zrobiłeś, i powiesz im, że to przez ciebie twoja jedyna siostra zostałaporwana?!
Połączenie zostało zakończone. Z ogromnym niedowierzaniem spojrzałam na telefon i byłam gotowa cisnąć nim o płytki. Harry, o którego obecności zapomniałam, chwycił mnie za rękę i wyrwał mi komórkę. Nigdy nie pomyślałabym, że mój brat okaże się tak skończonym dupkiem. W ogóle nie obchodziło go, co się ze mną stało albo co może się ze mną stać. Ważniejszy był dla niego własny tyłek. Wkurwiona czym prędzej opuściłam pokój i udałam się na parter, by poszukać otwartego wyjścia na zewnątrz. Potrzebowałam się wyżyć iwykrzyczeć.
W tylnej części domu, w której jeszcze nie byłam, zauważyłam przeszklone drzwi, jedna ich część była otwarta. Szybkim krokiem wyszłam na zewnątrz, nie zważając na nawołujących za mną goryli. Gorące powietrze uderzyło we mnie z ogromną siłą, powodując chwilowybezdech.
Zalana łzami kompletnie nic nie widziałam. Nagle poczułam mocne szarpnięcie za rękę. Wpadłam na umięśniony tors bez koszulki, który cały – dosłownie cały – pokryty był tatuażami. Podniosłam wzrok i ujrzałamDamona.
– Doigrałaś się – warknął, zaciskając ręce na moich nadgarstkach, po czym przerzucił mnie przez ramię i poszedł dodomu.
– Puść mnie, zostaw! Nic nie zrobiłam, przestań! – piszczałam, waląc go pięściami poplecach.
– Damon, ogarnij się, przecież tylko wyszła na zewnątrz. – Usłyszałam głos Harry’ego, który najwyraźniej stanął mu nadrodze.
– Miałeś jej pilnować, a nie pozwalać na przechadzki – warknął. – Zejdź mi zdrogi.
– Nie. Postaw ją i nie zachowuj się jak rozkapryszonydzieciak.
– Powiedziałem. Zejdź. Mi. Kurwa. Z. Drogi.
Pisnęłam, kiedy się zamachnął i ponownie uderzył swojego brata, który upadł na podłogę. Z ogromnym szokiem i mocno bijącym sercem spojrzałam na ciało leżące u dołu schodów. Szybko podbiegło do niego dwóch facetów. Co się ze mną stanie? Damon wszedł do jednego z pokoi i rzucił mnie na łóżko. Przerażona skuliłam się, obserwując uważnie mężczyznę. Zamknął drzwi na klucz i zaciskając pięści, podszedł do łóżka. Zwinnym ruchem chwycił mnie za nadgarstki, umieścił mi ręce nad głową i przycisnął mnie do łóżka całym swoim ciężarem. Miałam wrażenie, że mózg przestał mi pracować. Jego stanowcze ruchy mnie wręcz sparaliżowały i nie potrafiłam wydobyć z siebiesłowa.
11. Damon
Ta cholerna blondwłosa działała mi ostatnio zbyt mocno na nerwy. Chciałem być miły, dać jej trochę przestrzeni. Sprawić, aby poczuła się tu jak w domu i nie myślała o nas tak źle, ale te jej nagłe wybuchy i bieganie po całym domu jak ze sraczką wkurwiły dziś mnie na maksa. Jeśli słowem nie mogłem do niej dotrzeć, to dotrę do niejczynem.
Rzuciłem tę małą dziwkę na łóżko, uniemożliwiając tym samym jakikolwiek ruch. Rozerwałem jej koszulkę i moim oczom ukazał się drobny biust. Może straciłbym dla niego głowę, gdyby był choć trochę większy, i zmieniłbym swój plan, ale taki rozmiar mnie nie przekonywał. Rozpiąłem guzik jej spodenek i sprawnie jezsunąłem.
– Daj spokój… – wyszeptała drżącym głosem. – Nie chcę, proszę. Nie!
Gówno mnie obchodziły jej błagania. Trzeba było najpierw pomyśleć. Wolną ręką zsunąłem spodnie i wyjąłem gotowego do działania kutasa. W sumie czekał tylko na tę okazję, bo odkąd ta dziewucha pojawiła się w moim życiu, nie potrafiłem utrzymać go w spodniach. Z ogromną siłą wtargnąłem w jej wnętrze, które początkowo stanowiło mały opór. Odpowiedział mi przeraźliwy krzyk i nagły wybuch płaczu. Zaczęła się szarpać i wierzgaćnogami.
– Zamknij mordę – warknąłem, chwytając ją za szyję i rżnąc tak mocno, jak to byłomożliwe.
Krztusiła się, jęcząc i skomląc niczym poszkodowane zwierzę, co w ogóle na mnie nie działało. Wręcz przeciwnie… Przerażenie w jej oczach nakręcało mnie jeszcze bardziej. Wbijając się w nią całą długością, czułem, że zaraz osiągnę szczyt. Chwilę później skończyłem w niej i wysunąłem się czym prędzej, nie pozwalając, aby miała orgazm. Spojrzałem na zakrwawioną pościel i na kulącą się przede mną dziewczynę. Kurwa, pięknie, po prostu pięknie. Jak gdyby nigdy nic wstałem, naciągnąłem spodnie i poszedłem do swojej łazienki, zostawiając kobietęsamą.
12. Larissa
Właśnie nadszedł ten wiekopomny moment – straciłam dziewictwo. Trzęsąc się z bólu, przekręciłam się na bok i skuliłam tak bardzo, jak tylko mogłam. Nie sądziłam, że ten dupek będzie gotów mnie zgwałcić za to, że chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza w ogrodzie. Zhańbiona podniosłam się powoli na łóżku i spojrzałam na zakrwawioną pościel, przez co ponownie wybuchnęłam płaczem. Drżącą dłonią złapałam kołdrę, owinęłam się nią i udałam w kierunku łazienki. Tam dopiero rzuciłam ją na posadzkę, weszłam pod prysznic i odkręciłam zimną wodę. Krystaliczna ciecz mieszała się ze strużką krwi, która nadal ze mnie leciała. Z każdą chwilą czułam, że słabnę, aż w końcu ciemność zawładnęła całym moim umysłem iupadłam.
13. Harry
Mojemu bratu ponownie odpierdalało, ta biedna dziewczyna nie zrobiła przecież niczłego.
Siedzieliśmy wszyscy w ogrodzie, kiedy usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki i błagania z jej strony. Nie było trudno się domyślić, co działo się w jej pokoju. Kiedy chciałem wstać i iść zareagować, ogromny ból głowy sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Upadając przez tego kretyna, uderzyłem o jeden ze schodów, przez co straciłemprzytomność.
Larissa znalazła się w tarapatach przeze mnie. Gdybym nie dał jej tego cholernego telefonu, nie zadzwoniłaby do Martina i nie wpadłaby w jakąś histerię, przez którą opuściła dom. Z drugiej strony kompletnie nie rozumiałem zachowania mojego brata, który obruszony całą tą sytuacją, postanowił się na niej wyżyć. Tak – to nie była „kara” za to, że wyszła. Po prostu wcześniej dostaliśmy cynk, że Satan’s Warriors ponownie pojawili się w mieście, siejąc spustoszenie na jednej zdzielnic.
– Jestem! – Dobiegł mnie głos Sky, która właśnie wróciła z zakupów. – Chłopaki, pomożeciemi?
Victor i dwóch naszych wstało i posłusznie poszło wyjąć torby zbagażnika.
– A tobie co się stało? – Spojrzała namnie.
– A jak myślisz? Takie rzeczy są tu na porządku dziennym – odpowiedziałem, przykładając worek z mrożonym grochem z tyługłowy.
– Gdzie on jest? – warknęła wkurwiona, udając się w głąbdomu.
– Sky, nie… – Zatrzymałem ją, łapiąc za rękę. – Idź, sprawdź, proszę, co zdziewczyną.
Na te słowa moja siostra odłożyła torebkę i zwinnym krokiem ruszyła napiętro.
14. Sky
Otworzyłam drzwi do pokoju Larissy i krew się we mnie zagotowała. Pogniecione prześcieradło było całe zaplamione krwią. Zacisnęłam szczękę, obiecując sobie, że Damon tego pożałuje. Zanim uprowadziliśmy tę nieszczęsną dziewczynę, sam zastrzegał, że nic jej się nie może stać, a właśnie złamał jedną z zasad. Podeszłam do łóżka, a moim oczom ukazały się plamy krwi na podłodze. Podążyłam ich śladem w kierunku łazienki i to, co ujrzałam, mnieprzeraziło.
– Harry! Szybko! – krzyknęłam, wchodząc do kabiny prysznicowej i zakręcająckran.
Kucnęłam przy nieprzytomnej Larissie, starając się jąocucić.
– Co się… – Harry popatrzył na nią, wziął ją w swoje ramiona i przeniósł na łóżko. – Żyje?
Pokiwałamgłową.
– Wezwij lekarza, już. – Okryłam dziewczynę, cały czas próbując jąocucić.
*
Doktor Smith to jedyny lekarz, któremu ufaliśmy od lat. Wiedział, czym zajmuje się cała moja popierdolona rodzinka, i nigdy nikomu słowem nie pisnął. To naprawdę godny zaufaniafachowiec.
– Bardzo z nią źle? – zapytałam.
– Wyjdzie z tego… Nie wiem, kto ją zgwałcił, ale był dla niej brutalny – odpowiedział, zbierając swoje rzeczy. – Dajcie jej to. – Wręczył mi karteczkę z nazwą leku i dawkowaniem. – Kilka dni powinna odpoczywać, w razie jakby się coś działo, wezwijcie mnie – dodał i opuścił naszdom.
Zerknęłam na to bezbronne dziewczę z ogromną troską. Zdążyłam ją polubić przez tak krótki czas. Damon to skończony dupek, który pożałuje swojegoczynu.
– Harry, jedź wykup te leki i weź coś dla siebie, nie mamy żadnych proszków przeciwbólowych – szepnęłam, podając mu receptę, i udałam się w stronę pokojuDamona.
Weszłam do środka bez pukania i to, co zobaczyłam, sprawiło, że prawiezwymiotowałam.
15. Damon
Po całym tym zajściu z Larissą poszedłem prosto do swojego pokoju. Musiałem zmyć krew z mojego członka. W trakcie tej czynności nie mogłem przestać myśleć o dziewczynie. Nie miałem pojęcia, że jest dziewicą… Gdybym wiedział… Przecież nie tknąłbym jej bez pozwolenia. Mój kutas miał chyba inne zdanie na ten temat, bo znów stał się twardy. Powlokłem się do biurka, włączyłem jakiś pornofilm i musiałem sobie ulżyć. Chwilę po tym do pokoju wtargnęła moja siostra, której odruch wymiotny momentalnie wymalował się natwarzy.
– Nie potrafisz trzymać go w spodniach? – warknęła, gdy jej twarz ponownie nabrała właściwegokoloru.
Szybko naciągnąłem spodnie i zamknąłemprzeglądarkę.
– Najwyraźniej nie potrafię. A co, poskarżyła cisię?
– Znalazłam ją nieprzytomną pod prysznicem, baranie. Gdybym tam nie weszła, do wieczora wykrwawiłaby się na śmierć. Tego właśnie chciałeś?! – Wściekła jak nigdy podeszła do mojego biurka i zwaliła z niego stertę papierów. – Wiesz, co powinnam cizrobić?
Spojrzałem na nią ze zniesmaczoną miną i pokręciłemgłową.
– Tknij ją jeszcze raz, a nie ręczę za siebie, Damon. To ma być nasza karta przetargowa, a nie zabawka. – Uderzyła pięścią w stół i zniknęła zadrzwiami.
Zszedłem do kuchni po butelkę wody i wtedy wpadłVictor.
– Harris i jego Satan’s Warriors zaatakowali tutejszych na jakimś rodzinnym spotkaniu. Policja nie daje sobie z nimi rady, musimyjechać.
Poczułem, jak rośnie we mniegniew.
– Gdzie? – odpowiedziałem.
– Niedaleko The Blue Phoenix, ponoć wyszli na spacer… Zgwałcili jednąkobietę…
– Jedziemy, wołaj resztę… – Poszedłem w stronę wyjścia. – Aa… Sky i Harry tuzostają.
Wszyscy zebraliśmy się w garażu. Każdy z nas wziął swój motor i tak szybko, jak było to możliwe, pojechaliśmy we wskazanym przez Victorakierunku.
Droga minęła nam w okamgnieniu. Na miejscu zastaliśmy totalny rozgardiasz. Krzyki i piski niewinnych ludzi oraz płonącątawernę.
– Harrison – warknąłem, wychodząc przed szereg. – Chyba pomyliliścieadres.
Rozejrzałem się wokół. Nie było aż takźle.
– Chłopcy, przyjechał nasz wielbiciel! – zawołałuśmiechnięty.
Czy on byłpijany?
– Zostaw tych ludzi albo pożałujecie. – Stanąłem naprzeciwko niego, wpatrując się w jego wytatuowanepowieki.
– I co mi zrobisz, Garcia? Ty i twoi ludzie rzucicie się na mnie z maczetami? – parsknął.
Zacisnąłempięści.
Zawsze, ale to zawsze starałem się rozwiązywać takie rzeczy polubownie, ale czasami tak się nie dało. Z pewnością nie z Satan’s Warriors, o czym przekonałem się niejednokrotnie. Kiedy chwycił za broń, zamachnąłem się i sprzedałem mu mocnego sierpowego, który powalił go na ziemię. Jego chłopaki momentalnie rzuciły się w