Odzyskane uczucia (Janice Preston) - Janice Preston - ebook

Odzyskane uczucia (Janice Preston) ebook

Preston Janice

4,0

Opis

Adam  szybko stracił głowę dla lady Kitty. Chociaż odwzajemniała jego uczucia, podjął trudną decyzję o rozstaniu. Architekt bez dorobku i tytułu nie był odpowiednim kandydatem na męża dla córki hrabiego. Gdy spotykają się po latach, Kitty jest wdową, a Adam właśnie został dziedzicem ziemi i tytułu. Oboje traktują się z chłodną rezerwą - tylko do czasu pierwszej gwałtownej kłótni. Coraz trudniej im udawać obojętność, a każda kolejna awantura to iskra, która podsyca nigdy niewygasłą miłość…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 280

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
2
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Janice Preston

Odzyskane uczucia

Tłumaczenie:

Bożena Kucharuk

Prolog

Hertfordshire

– Powiedziałeś, że mnie kochasz!

Adam Monroe spojrzał w duże szare oczy pełne łez. Czuł ucisk w gardle, jednak postanowił stłumić emocje.

– Tak, Kitty, zależy mi na tobie, nawet bardzo. Ale to niemożliwe, sama o tym wiesz.

Zacisnęła dłonie, wbijając mu paznokcie w skórę. Przeniósł wzrok na jej ręce: smukłe palce, mlecznobiałą skórę, schludnie przycięte paznokcie.

To niemożliwe… Ona chyba inaczej rozumie to słowo!

– Kitty, nie mogę. Nigdy nie zapewnię ci życia, do jakiego jesteś przyzwyczajona.

Było już zbyt późno, by żałować swej słabości. Silna fascynacja pojawiła się między nimi od pierwszego wejrzenia. Teraz było już za późno, by myśleć o ryzyku, jakie wiązało się z potajemnymi schadzkami. Te spotkania były niewinne. Trzymając się za ręce, chodzili po lasach, gdzie nikt ich nie mógł zobaczyć, rozmawiali i śmiali się, wymienili kilka pocałunków i czułych słówek. Był naiwny, nie okrutny. Nie przypuszczał, że serce tak łatwo może zapłonąć miłością, a samotna dziewczyna taka jak Kitty zacznie traktować ich spotkania poważniej, niż tego chciał. Nie mógł też z nią uciec w celu zawarcia małżeństwa. Był praktykantem u architekta, a ona córką lorda.

– Twój ojciec… nigdy by się nie zgodził na tak marnego kandydata do ręki córki. Przecież wiesz.

Adam nigdy nie widział tego mężczyzny, który przebywał z dala od domu w Londynie, zostawiając jedyną córkę pod opieką służby i starszej stryjecznej babki. To nie było życie odpowiednie dla młodej damy marzącej o atrakcjach i towarzystwie.

– Możemy uciec. W Szkocji jest miejsce…

Adam przyłożył palce do ust Kitty.

– Nie możemy. Nie możesz tego zrobić ojcu.

Odchyliła głowę, uciekając od jego dotyku.

– Zrobię! – Jej oczy pałały. – Muszę uciec, zanim on wróci. Nic nie rozumiesz. Proszę, Adamie. Weź mnie z sobą.

– Znienawidziłabyś mnie. Jeszcze przez rok będę praktykantem u sir Angusa, więc nie mogę się ożenić, choćbym chciał. Nie będę miał odpowiednich dochodów, dopóki nie zostanę znanym architektem. A to może potrwać lata.

Jednak zanim zacznie pracować na swoje nazwisko, zamierzał odbyć studia we Florencji, Rzymie i Sienie. Sir Angus McAvoy zobowiązał się sfinansować jego pobyt we Włoszech. Czuł, że nie powinien tracić okazji, która mogła stać się odskocznią do przyszłej kariery. Nie chciał też zawieść zaufania sir Angusa McAvoya, nie po tym, jak ten człowiek okazał się tak dobrym chlebodawcą i przyjacielem owdowiałej matki Adama. Po śmierci męża-żołnierza matka zaczęła prowadzić dom sir Angusa. W tamtym czasie Adam dopiero uczył się chodzić.

– Nie mam nic przeciwko temu, Adamie. Mogłabym… moglibyśmy żyć jako małżeństwo, dopóki nie odbędziesz praktyki. A poza tym potrafię być oszczędna.

Serce Adama ścisnęło się bólem. Kitty stała przed nim krucha i pokonana. Widział, jak w jej oczach gaśnie nadzieja. Zacisnął powieki i przywołał całą siłę woli. Powinien był przewidzieć, że dojdzie do takiej sytuacji, niepotrzebnie się z nią spotykał. Niestety zbyt późno zdał sobie z tego sprawę. Pokochał ją i myśl o rozstaniu była trudna do zniesienia. Pamiętał jednak, że Kitty ma dopiero siedemnaście lat i jest o cztery lata młodsza od niego. Musiał zachować się, jak przystało na prawdziwego mężczyznę.

Lepiej będzie, gdy go znienawidzi i uzna za łajdaka.

– Nie planuję małżeństwa, w każdym razie nie w najbliższych latach. Bardzo cię lubię, Kitty, ale tylko przyjemnie spędzaliśmy czas, nic więcej. Myślałem, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Przełknęła z trudem. Adam musiał zacisnąć dłonie, by oprzeć się pokusie przytulenia jej i pocieszenia.

– Nie wiesz, co muszę znosić ze strony ojca.

Spochmurniał. Czyżby uciekała się do podstępu, by skłonić go do zmiany decyzji? Nigdy wcześniej nie opowiadała o kłopotach w domu, wspominała jedynie o samotności. Byłą jedynaczką, półsierotą pozostającą pod kuratelą surowego ojca.

– Powiedz mi.

Wypowiedział te słowa, zanim zdał sobie sprawę, że niezależnie od tego, co powie Kitty, nie zdoła jej pomóc. Wywodzili się z innych środowisk i żyli w dwóch różnych światach. Bał się, że to, co usłyszy, utrudni mu zerwanie. Jeśli w dodatku uzna, że powinien działać, ich życie stanie się jednym wielkim pasmem smutku i ubóstwa.

Uniósł dłoń, nie dopuszczając Kitty do głosu.

– Nie. Pomyślałem, że nie powinnaś mi tego mówić. To nic nie zmieni. Nadal będę praktykantem u architekta, a ty córką lorda.

Była dobrze ubrana, schludna, zdrowo się ożywiała. Nigdy nie dostrzegł siniaków szpecących jej mlecznobiałą skórę. Mówiła o tym, co musi znosić, widział jednak ludzi stłoczonych w kamienicach w starej części Edynburga. Nie było żadnego porównania z jej sytuacją.

Nakazał sobie stanowczość, dobrze wiedząc, że łamie Kitty serce.

– Wróć do domu ojca, a po pewnym czasie zrozumiesz, że miałem rację. To, co czujesz do mnie, nie jest miłością, tylko zauroczeniem. Nawet gdybyśmy byli sobie równi, to mam dopiero dwadzieścia jeden lat i jeszcze długo nie zamierzam się żenić.

Uległ chęci dotknięcia jej. Ujął w dłonie jej twarz i głęboko spojrzał w bezbrzeżnie smutne szare oczy z rzęsami mokrymi od łez.

– Kiedy poznasz przyszłego męża, równego ci statusem, wspomnisz moje słowa i będziesz mi wdzięczna. – Położył dłonie na jej ramionach, lekko je ścisnął, a potem się cofnął. – Muszę już iść, Kitty. Wyjeżdżamy o świcie. Niech Bóg ma cię w swojej opiece.

Odwrócił się, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć i wymusić na nim obietnicę, której nie zamierzał dotrzymać. Musiał się z nią rozstać, choć krajało mu się serce. Tak należało postąpić ze względu na jej dobro.

Przeszedł przez las. Opadłe liście szeleściły pod jego butami, gardło bolało od powstrzymywanych łez.

Nie obejrzał się za siebie.

Rozdział pierwszy

Edynburg, piętnaście lat później

– Okłamałam cię. Okłamywałam cię przez wiele lat.

Matka Adama patrzyła w okno domu w Edynburgu, w którym mieszkała i pracowała, odkąd pamiętał. W tym domu dorastał. Plecy i ramiona matki pozostawały sztywno wyprostowane, lecz Adam dostrzegł drżenie jej dłoni, gdy wsuwała zbłąkany kosmyk włosów pod czepek.

– Jesteś chora?

Adam poczuł ucisk w żołądku. Nie wyobrażał sobie, jak zniósłby odejście matki. Zawsze byli tylko oni dwoje… i sir Angus McAvoy, który zatrudnił matką jako gospodynię i przez wiele lat był dobroczyńcą Adama.

Adam przemierzył pokój w kilku krokach, delikatnie ujął matkę za ramiona i obrócił ku sobie.

– Powiedz mi – wychrypiał. – Wszystko będzie lepsze od tego, co podsuwa mi wyobraźnia. Co się dzieje? Zwalczymy to razem.

Szarpnęła się.

– Nie jestem chora!

Przyjrzał się uważnie jej twarzy: bladej skórze, drżącym wargom, oczom szklących się łzami.

– W takim razie w jakiej sprawie mnie okłamałaś? Co się zdarzyło podczas mojej nieobecności?

Był w Lincolnshire, gdzie nadzorował prace wykończeniowe związane z pierwszym zamówieniem na południe od granicy. Jechał do domu podekscytowany i dumny z sukcesu. Nowe stajnie i powozownia, które zaprojektował w wiejskiej posiadłości Williama i Mary, spotkały się z uznaniem i wdzięcznością właściciela, członka parlamentu. Jego pochwały wciąż dźwięczały mu w uszach. Wierzył, że oto nadszedł oczekiwany przełom, na który ciężko pracował. Miał teraz szanse na otrzymanie zamówień od bogatszej klienteli. Możni i wpływowi dowiedzą się o jego istnieniu. Po powrocie zastał matkę bladą i zmęczoną, z udręczonym wzrokiem.

Wciągnęła powietrze i uniosła podbródek.

– Usiądź, Adamie. Muszę ci coś powiedzieć.

Posłusznie zajął miejsce przy okrągłym stoliku w pokoju gospodyni, a matka przysiadła na krawędzi krzesła po drugiej stronie. Były tu tylko dwa krzesła, zawsze tylko dwa, bo nigdy nie przyjmowali gości.

– Twój ojciec… Przez cały czas cię okłamywałam. On nie umarł. Zostawiłam go, uciekłam i zabrałam cię z sobą.

Miał wrażenie, że się dusi Z trudem wciągnął powietrze do płuc. Matka zamilkła, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie było na niej śladu wstydu, żalu czy wyrzutów sumienia.

Opanował gniew i gorycz, powróciły wspomnienia. Świat, lekceważąc jego uczciwość i ciężką pracę, uznał go za niegodnego córki lorda, przez co Adam utracił swoją pierwszą miłość, Kitty.

Pierwszą? To była jedyna miłość, nigdy jej nie zapomniał.

Z czasem nauczył panować się nad wybuchami gniewu. Lepiej powściągnąć emocje, niż wypowiedzieć słowa, których potem żałujemy.

– On żyje?

Jego ojciec, żołnierz odznaczony za odwagę. Prawdziwy bohater.

Odsunął krzesło i wstał.

– Chcę się z nim spotkać.

– Nie możesz. Zmarł sześć miesięcy temu. Mówię ci to tylko dlatego, że cię szukają. Znowu. – Matka zwiesiła głowę i ukryła twarz w dłoniach. – Zasługujesz na to, by poznać prawdę. Nigdy nie był żołnierzem. Nie był człowiekiem, o jakim ci opowiadałam. Wszystko zmyśliłam.

Adam zmarszczył czoło.

– W takim razie kim był?

– Lordem. – Spojrzała na niego ze zbolałą twarzą. – A tym byłeś jego jedynym synem. Napisałam już do zarządców jego majątku. Jeden z nich przyjedzie tu, by się z tobą spotkać i potwierdzić twoją tożsamość. Potem uda się z tobą do Londynu, gdzie zostaniesz prawnie uznany za spadkobiercę. Gratulacje, synu. – Skrzywiła się, jakby poczuła nagle gorzki smak. – Jesteś teraz lordem Kelridge’em.

Czy będę umiał jej to kiedyś wybaczyć?

Po tym wyznaniu matka gorzko zaszlochała, mówiąc, że zdecydowała się na ucieczkę dla dobra Adama. Miał zaledwie dwa latka, gdy zabrała go z domu w Hertfordhire. Nie mieściło mu się w głowie, że to zrobiła. Chociaż potrafił zrozumieć, dlaczego nie powiedziała mu prawdy, gdy był dzieckiem, to przecież obecnie miał trzydzieści sześć lat. Nie istniało żadne usprawiedliwienie. Milczenie matki pozbawiło Adama szansy na poznanie ojca.

Teraz wyobraźnia podsuwała mu ponure wizje ojca, którego nigdy nie spotkał, a matka uparcie odmawiała odpowiedzi na większość pytań.

– Najlepiej będzie, jeśli sam się dowiesz, jakim człowiekiem był twój ojciec – powiedziała w końcu, gdy Adam zadał kolejne pytanie.

Nie wytrzymał, dał upust silnym emocjom.

– Zrobiłbym to już dawno, gdybyś powiedziała mi o jego istnieniu, zanim umarł!

– Zrobiłam to, co w swoim czasie uznałam za najlepsze rozwiązanie, synu. Teraz myślę, że popełniłam błąd, trzymając to wszystko w sekrecie. Nie chcę mówić o twoim ojcu na podstawie odległych wspomnień i doświadczeń. Dowiesz się znacznie więcej na jego temat od tych, którzy znali go lepiej niż ja. Minęły trzydzieści cztery lata, odkąd widziałam go po raz ostatni. Mógł się zmienić.

Uniosła głowę i spojrzała na niego niebieskimi oczami, identycznymi jak te, które widział, ilekroć patrzył w lustro. Zorientował się, że matka odzyskuje opanowanie. i nie uda mu się wydobyć z niej nic więcej.

– Nie zamierzam płakać i usprawiedliwiać się z powodu tego, co zrobiłam – powiedziała. – Postąpiłam tak, jak uznałam za najlepsze w tamtej sytuacji. Myślę, że bez niego byliśmy szczęśliwsi.

Być może matka była szczęśliwsza, ale on?

Rozżalenie, wzmocnione uczuciem zdrady, dręczyło Adama przez następne dni, kiedy czekał na przybycie pełnomocnika ojca. Gniew powstrzymywał go od rozmów z matką. Nie rozumiał pobudek jej postępowania.

Gdy minął szok spowodowany informacjami o ojcu, Adam zaczął często powracać myślami do przeszłości.

Wspominał Kitty.

Serce ściskało mu się z żalu, gdy uświadamiał sobie, jak mogłoby potoczyć się jego życie.

Wraz z sir Angusem spędził kilka tygodni w Fenton Hall, nadzorując odbudowę skrzydła zniszczonego przez pożar, który pozbawił życia lady Fenton, matkę czworga małych dzieci. Nie chcąc pogrążać się w smutku, w chwilach wolnych od pracy Adam odbywał długie spacery po terenie posiadłości i okolicznych lasach, zapuszczając się poza granice Fenton do sąsiedniego Whitlock Manor. To właśnie tam poznał Kitty, jedyną córkę lorda Whitlocka.

Adam stracił głowę dla dziewczyny, która była poza jego zasięgiem.

Teraz jednak wyszło na jaw, że on i Kitty byli równi stanem. Przestudiował mapę i okazało się, że Whitlock Manor znajduje się niecałe dwanaście kilometrów w prostej linii od nowego domu Adama, Kelridge Place.

Co by się stało, gdyby już wtedy zajmował należną mu pozycję? Złamał serce Kitty i od tamtej pory nie opuszczało go poczucie winy, chociaż postąpił tak, by ją chronić. Gdyby matka nie zabrała go od ojca, mógłby spotykać się z Kitty jak równy z równym. Ich miłość rozkwitłaby, a nie zwiędła w imię zasad i rozsądku.

Gdyby wiedział, gdyby znał prawdę…

Miał nadzieję, że zastanie sir Angusa w domu, bo marzył o omówieniu wszystkiego ze swym mentorem. Sir Angus pracował jednak nad jakimś projektem na północy i miał tam pozostać przez kilka tygodni. Kolejny cios Adam otrzymał, gdy pewnego dnia wspomniał matce o sir Angusie.

– Chciałabym też wyznać ci prawdę na temat Angusa.

– Jaką prawdę?

– Jest moim kuzynem ze strony matki. Od dzieciństwa byliśmy sobie bliscy i kiedy przyjechałam tu, by budować nowe życie, przyjął nas pod swój dach. – Zaraz potem wymierzyła kolejne uderzenie: – Nigdy nie zastanawiałeś się, dlaczego zatrudnił kobietę z małym dzieckiem jako gospodynię domową? Dlaczego ułatwił ci praktykę w zawodzie?

Adam wierzył dotąd, że sir Angus dostrzegł jego talent i pracowitość. Był dumny z osiągnięć, które, jak się okazało, nie miały nic wspólnego ze zdolnościami. Czuł się zdradzony. Sir Angus, który był dla niego jak ojciec, a z upływem lat stał się także przyjacielem, okazał się równie fałszywy, jak matka.

Czy kiedykolwiek będzie w stanie im wybaczyć?

Gdybym wtedy znał prawdę…

Gdzie podziewa się teraz Kitty? Czy się spotkają? Czy ją rozpozna? Czy ona go pamięta? Oboje się zmienili, a Kitty zapewne wyszła za mąż. Nie potrafił jednak opanować radości na myśl o tym, że znów ją ujrzy, nawet jeśli ich spotkanie będzie podszyte goryczą.

Zastanawiał się, jak długo żałowała ich rozstania.

Dwa tygodnie później

– Jesteśmy na miejscu, milordzie.

Adam gwałtownie się wyprostował. Powóz zatrzymał się przez domem w Mayfair. Pięć stopni prowadziło do pomalowanych na czarno drzwi frontowych z półkolistym okienkiem i ozdobnym portalem. Na chwilę wychylił się z powozu, by dokładniej przyjrzeć się czteropiętrowemu budynkowi z oknami dzielonymi na dwanaście szybek.

Obrócił się na siedzeniu ku towarzyszowi podróży – krępemu, ponuremu adwokatowi Dursleyowi z firmy Dibcock i Dursley. Po tym, jak matka przedstawiła mu dowody, że istotnie jest hrabiną Kelridge, zaś Adam prawowitym dziedzicem, Dursley wyczerpująco wyjaśnił Adamowi, na czym polega zmiana jego statusu. Przez całą drogę z Edynburga traktował go grzecznie i z szacunkiem. Ani razu nie zdobył się jednak na odrobinę serdeczniejszy ton, nie mówiąc o dodaniu otuchy.

– Przyjadę po pana jutro o jedenastej i udamy się do prokuratora generalnego, sir Roberta Gifforda. Jeżeli uzna pańskie prawo do tytułu, a jestem przekonany, że dokumenty przekazane przez pańską matkę okażą się wystarczające, prawdopodobnie skieruje sprawę do rozpatrzenia przez monarchę. Nie będzie potrzeby zwracania się do Izby Lordów czy Komisji do Spraw Przywilejów. Sekretarz parlamentu umieści wtedy pańskie nazwisko w Księdze Lordów Duchownych i Świeckich, zatem uzyska pan prawo do zasiadania w Izbie Lordów. Pański kamerdyner, Green, zapozna pana z nowym domem. Poinstruowałem służących, by przyjechali do Londynu i przygotowali dom. – Dursley skłonił głowę. – Życzę dobrego dnia, milordzie.

Adam nie dał po sobie poznać żadnych emocji, tłumiąc chęć zgromienia adwokata wzrokiem. Dursley był mu winien jedynie usługę prawną, za którą otrzymał zapłatę, jednak zwykła przyzwoitość nakazywała wprowadzenie klienta do domu i przedstawienie mu tego Greena. Opanował się jednak, spodziewając się, że w obcym dla niego świecie czeka go wiele podobnych niespodzianek. Nie wolno mu zrażać do siebie prawnika.

– Również życzę dobrego dnia, panie Dursley. Dziękuję za zapewnienie przejazdu do Londynu.

Dursley uśmiechnął się bez cienia wesołości.

– Koszty zostaną pokryte z dochodów z posiadłości zmarłego lorda, milordzie. Nie musi mi pan dziękować.

Adam mocno zacisnął szczęki, postanawiając w duchu, że jak najszybciej zatrudni mową firmę adwokacką. W podróży Dursley przekazał mu cenną informację. Stryj Adama, Grenville Trewin, który odziedziczyłby tytuł, gdyby nie odnaleziono Adama, również był klientem firmy Dursleya, najwyraźniej darzonym większą sympatią. W przeciwieństwie do nieżyjącego ojca Adama, na temat którego prawnik wolał nie zabierać głosu. Nic dziwnego, że Dursley przez większość czasu siedział skwaszony. Z pewnością byłby bardziej zadowolony, gdyby nie udało się odnaleźć Adama.

Jednak Adam dotarł do Londynu i teraz marzył o opuszczeniu powozu i niezbyt interesującego rozmówcy. Prawnik odmówił zatrzymania się w Kelridge Place w drodze na południe, twierdząc, że w sprawie przyznania Adamowi nowego tytułu i statusu liczy się każda minuta.

Uwagę Adama przyciągnął dźwięk otwieranych drzwiczek powozu. Lokaj w ciemnozielonej liberii stanął przy nich, ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń. Adam stłumił westchnienie.

Zdążył odwiedzić, a nawet mieszkał w kilku domach należących do arystokracji, gdy dla nich pracował. Nie zwracał wtedy uwagi na sztywne reguły oddzielające arystokratów od służby. On sam był najwyraźniej zaliczany do klasy służących. Matka była gospodynią domową… Wciąż nie mógł uwierzyć, że miała tytuł hrabiny.

W drzwiach frontowych ujrzał mężczyznę ubranego w czarny frak i szare spodnie. Czekał w progu, z rękami złożonymi za plecami. Pozostali służący stali za nim. Adam zaczerpnął tchu, a potem wysiadł. Czekało go nowe życie, w dodatku nie było tu nic znajomego, co pomogłoby mu się zaaklimatyzować. Nawet jego nazwisko brzmiało dla niego obco. Nie był już Adamem Monroe, szkockim architektem, lecz Ambrose’em Adamem Trewinem, angielskim lordem Kelridge’em. Miał stryja Grenville’a, o którym nic nie wiedział i kuzyna, syna Grenville’a, trzydziestoletniego Bartholomew.

Strach, który osiadł na dnie jego żołądka ponad dwa tygodnie temu, najwyraźniej miał tam pozostać. Jedynymi ludźmi, których znał w eleganckim świecie byli ci, którzy zatrudniali go jako architekta. Nie zdobył jeszcze takiego uznania, by szybko zbliżyć się do elit. Nie wierzył też, by dotychczasowi klienci cieszyli się, że stał się jednym z nich. Uczęszczał do niewielkiej prywatnej szkoły dla chłopców w Edynburgu wraz z synami bankierów, prawników i właścicieli firm, nie podjął nauki na uniwersytecie. Teraz jednak musiał odnaleźć swoje miejsce w tym mieście.

Nie mógł też liczyć na wsparcie matki. Ich stosunki pozostały chłodne. Chociaż poprosił, by mu towarzyszyła, odmówiła.

– Jest mi tu dobrze, Adamie. To jest mój dom od wielu lat i nie mam ochoty narażać się na potępienie ze strony tych, którzy pamiętają mnie z przeszłości. Ciężko będzie ci zyskać uznanie elit, a moja obecność ożywiłaby plotki. Poradzisz sobie lepiej beze mnie.

– A co z twoją rodziną, mamo?

– Nie mam nikogo oprócz Angusa.

Wyznała mu jedynie, że urodziła się w Szkocji, była jedynaczką, a jej rodzice nie żyją. Nie wiedział, że jej ojciec był bogatym bankierem, ani że pojechała na sezon do Londynu w towarzystwie matki i najętej przyzwoitki. To właśnie tam stała się łatwym łupem dla zubożałego lorda Kelridge’a.

– Nie masz przyjaciół z dawnych lat?

Mocno zacisnęła wargi. Zrozumiał, że nie powinien drążyć tematu. Przyjął to z pokorą, choć wciąż wrzał w nim gniew z powodu jej kłamstwa. Teraz uzmysłowił sobie, że im bardziej oddalał się od matki i Edynburga, tym większy odczuwał ból.

Czuł się zraniony, bo nie zaufała mu na tyle, by wyznać prawdę. Gdy dorastał, byli sobie bliscy. Miał wrażenie, że dzielą się z sobą niemal wszystkim, teraz jednak czuł się tak, jakby jego życie było jednym wielkim kłamstwem.

Zmierzając w stronę drzwi swego nowego domu, żałował, że nie okazał się bardziej wyrozumiały. Być może matka uległaby wtedy jego prośbie i zgodziła się mu towarzyszyć.

– Witamy w domu, lordzie Kelridge. Jestem Green, pański kamerdyner. – Green skłonił się sztywno, po czym wyciągnął rękę po kapelusz Adama. – Pozwoli pan, że przedstawię mu służbę.

– Dziękuję.

Adam przebiegł wzrokiem hol. Był ciemny i ponury, z tapetami w ciemnozielone pasy nad boazerią, jednak położone niedawno gzymsy wyglądały dobrze. Dursley powiedział, że Adam odziedziczył wielką fortunę, wystarczy na remont. Może wtedy to miejsce zacznie przypominać prawdziwy dom?

Daj sobie czas. Nie podejmuj pochopnych decyzji, napomniał się w myślach.

Spokojnie, zdążył zaledwie przestąpić próg domu. Zaczeka, zobaczy, co przyniesie nowe życie, zanim zdecyduje się cokolwiek zmienić, nie wyłączając służby. Nikt nie popatrzył mu w oczy ani się nie uśmiechnął podczas prezentacji. Spojrzał na ustawionych w szeregu ludzi. Przypominali żołnierzy podczas parady, stali sztywno wyprostowani, ze wzrokiem skierowanym przed siebie. Westchnął. To nie była ich wina. Zachowywali się tak, jak oczekiwał jego ojciec.

Nie był jednak swoim ojcem i nie musiał kontynuować tradycji, które uznawał za absurdalne. Był lordem, mógł narzucać styl i atmosferę obowiązujące w tym domu. Sam wychował się w wesołym otoczeniu. Sir Angusa zawsze traktował matkę bardziej jak przyjaciółkę niż jak pracownicę.

Nie zapominaj, przypomniał sobie, że byli rodziną, a nie chlebodawcą i służącą. Skąd wiesz, co jest właściwe, a co nie?

Zmieszany, postanowił nie działać pospiesznie.

– Doskonale! – Adam złożył dłonie i potarł je energicznie. Zauważył zdumienie na twarzy Greena. Była to reakcja na szkocki akcent. Adam nie zamierzał się tym przejmować. Dodał: – Podróżowałem ponad tydzień, jestem trochę brudny i zmęczony. Pani… Ford, o ile się nie mylę?

Gospodyni dygnęła.

– Tak, milordzie.

– Chciałbym się wykąpać i prosiłbym o ciepłą wodę. – Po chwili jego wzrok spoczął na kucharzu. – Monsieur Delon, poproszę o filiżankę herbaty jeszcze przed kąpielą. Green, zwiedzę dom od piwnicy po strych, kiedy się wykąpię.

Green zacisnął usta.

– Świętej pamięci lord Kelridge wydawał wszystkie polecenia dotyczące domu za moim pośrednictwem, milordzie. Kucharz nie parzy herbaty. Aggie – kiwnął palcem na dziewkę kuchenną – się tym zajmie.

– Rozumiem. – Adam podrapał się w ucho. – Ale nie jestem twoim byłym panem. Jeśli będę miał ochotę przekazać prośbę bezpośrednio, po prostu to zrobię. – Uśmiechnął się do kamerdynera. – Mam nadzieję, że nie pokłócimy się o to, Green.

Kamerdyner stał nieruchomo.

– Nie, milordzie.

– To bardzo dobrze – stwierdził Adam. – A teraz bądź łaskaw oprowadzić mnie po parterze, zanim Aggie przyniesie herbatę.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: The Earl with the Secret Past

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills&Boons, an imprint of HarperCollins

Redaktor serii: Grażyna Ordęga

Opracowanie redakcyjne: Grażyna Ordęga

© 2020 by Janice Preston

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Romans Historyczny są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-521-4

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek