Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jeszcze więcej, jeszcze śmieszniej, jeszcze bardziej „niepoprawnie” w temacie tak przez wszystkich lubianym. Kolejna, nowa „porcja” najlepszych dowcipów erotycznych.
Ponieważ tak jak i Ty kochamy się śmiać, a dowcip im bardziej bezpośredni tym bardziej śmieszy, zebraliśmy kolekcję zarówno bardziej subtelnych jak i typowo męskich dowcipów dotyczących układów damsko-męskich i ogólnie pojętej erotyki. Jednak jeśli jesteś fanem politycznej poprawności, nawet do niej nie zaglądaj!
Sprawdź jakiego humoru możesz spodziewać na pierwszych darmowych stronach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 60
Rok wydania: 2012
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Stopk
Text copyright © 2012
ISBN ePUB: 978-83-62808-10-6
ISBN MOBI: 978-83-62808-11-3
Do sypialni, w momencie zakładania przez ojca prezerwatywy, bezceremonialnie wkracza mały Jasio. Żeby ukryć swój stan, tata udając, że niby nic się nie dzieje schyla się i szuka czegoś pod łóżkiem.
- Co robisz? - pyta Jasio.
- A szukam kota - odpowiada tatuś.
- I co, będziesz go ruchał?
Dwóch pedałów zapragnęło mieć potomka. Adopcja odpadała, ponieważ chcieli, aby to było ich dziecko. Wpadli więc na pomysł, że wymieszają swoje nasienie (będzie
sprawiedliwie - dziecko na pewno będzie któregoś z nich), poszukają chętnej do urodzenia ich dziecka, a jako że brzydzili się kobiet - to będzie zapłodnienie in vitro - a medycyna zrobi swoje. I tak się stało. Po dziewięciu miesiącach urodził im się dorodny syn.
Poszli go zobaczyć - pielęgniarka wprowadziła ich na salę, gdzie leżało kilkanaście noworodków i każdy z nich darł się wniebogłosy. Tylko jedno dziecko nie krzyczało - syn pedziów.
- Widzi pani, a mówią, że my jesteśmy nienormalni, a jakie grzeczne dziecko.
- Tak? To zobaczcie, jak się rozedrze, gdy mu smoczek z dupy wyjmę!
Przychodzi kobieta do lekarza, a lekarz się pyta:
- Kim pani jest z zawodu?
- Nauczycielką.
- To niech mi pani postawi pałę!
Rozmawiają sobie dziwki. Nagle jedna się chwali:
- A wiecie co? Miałam ostatnio Murzyna!
- No i co? Cały był taki czarny?
- No! Cały.
- No a tam, też był czarny?
- Też. Calusieńki czarny.
- No, a sperma? Też czarna?
- Nie, biała. Ale w smaku taka jakby przypalona...
Dokładnie w tym samym czasie jest dwóch facetów po przeciwnych stronach kuli ziemskiej:
Jeden idzie po linie rozwieszonej między dwoma drapaczami chmur. Drugiemu 85-letnia kobieta robi loda. Myślą dokładnie o tym samym. W głowie mają jedną i taką samą myśl... Jaką?
- Nie patrz w dół!
Sprzecza się dwóch pedałów:
- Ch... ci w dupę!
- To już między nami zgoda?
Przychodzi baba do apteki i mówi do aptekarza, że chce kupić arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz.
- Chcę otruć mojego męża, który mnie zdradza.
- Droga pani, nie mogę pani sprzedać arszeniku, aby pani zabiła męża, nawet w przypadku gdy sypia z inną kobietą.
Na to kobieta wyciąga zdjęcie, na którym jej mąż kocha się z żoną aptekarza.
- Oooo! - mówi aptekarz. - Nie wiedziałem, że ma pani receptę!
Mały Jasio ogląda z wielkim zainteresowaniem swojego siusiaka:
- Mamo czy to mój mózg?
- Nie synku, jeszcze nie...
Przychodzi Maniuś do domu:
- Mamo, żenię się!
- Jak ona ma na imię?
- Roman.
- Maniuś, Roman to przecież chłopiec!
- Kur..., coście się wszyscy uparli - w przyszłym tygodniu Romuś kończy czterdzieści lat, a wszyscy w kółko chłopiec i chłopiec...!
Siedzi baca nad rzeką i się onanizuje. Podchodzi turysta i się pyta:
- Baco, co wy robicie?
Na to baca:
- Jak to co? Wysyłam dzieci nad morze.
Lekcja w szkole muzycznej.
- Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać, jaki to utwór Beethovena.
Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc.
Dzieci krzyczą:
- Wiemy, wiemy - to „Sonata księżycowa”.
- Brawo! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał.
Dzieci krzyczą:
- Wiemy, wiemy - to „Symfonia pastoralna”.
- Świetnie! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Jasiu i maluje wielkiego penisa. W klasie cisza. Pani:
- Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic wspólnego z utworami Beethovena.
Na to Jasiu z pretensją w głosie:
- „Dla Elizy”?!
Dzwoni tato do córki będącej na studiach zagranicznych:
- Cześć córeczko, co słychać?
- Zostałam prostytutką.
- Co???! Jak mogłaś? Ty szmato, ty k..., ty... taka i owaka...
- Ależ tato! Ty wiesz, ile ja mam teraz ciuchów? Mam czesne i studia opłacone już do końca. Jeżdżę jaguarem. Siostrę zapraszam do mnie na wakacje, a wam z mamą
wykupiłam miesięczne wczasy na Majorce i kupiłam jacht - już tam czeka na was...
- Czekaj, czekaj... to mówisz, że kim zostałaś?
- Prostytutką.
- Aaa, przepraszam. A ja zrozumiałem, że protestantką.
Mąż wraca późno do domu. Żona już leży w łóżku, więc mąż szybko się rozbiera i przytula się do niej. Żona:
- Nie zaczynaj dzisiaj. Boli mnie głowa.
- Zmówiłyście się dzisiaj, czy co, do kur... nędzy?!
Mówi gej do geja:
- Nie uwierzysz stary, ale ostatnio tak się zakochałem, że nie mam nawet czasu, żeby się wysrać.
Idzie gepard przez dżunglę i słyszy wołanie:
- Na pomoc!
Patrzy, a tu słoń wpadł do rozpadliny i nie może się wydostać.
- Pomóż mi wyjść - prosi słoń.
- No dobra - odpowiada gepard i podaje mu łapę.
Okazuje się, że słoń jest za ciężki, więc gepard proponuje:
- Skoczę po mojego kumpla jaguara, razem cię wyciągniemy.
Niedługo potem gepard wrócił wraz z jaguarem i razem wyciągnęli słonia.
Minął tydzień. Idzie słoń przez dżunglę i słyszy wołanie o pomoc. Podchodzi, patrzy, a tu gepard wpadł do rozpadliny i nie może się wydostać.
- Pomóż mi, słoniu!
- Bardzo chętnie, mój przyjacielu - odpowiada słoń. -
Podam ci mojego członka, złapiesz go łapkami i zaraz cię wyciągnę.
Słoń podał członka gepardowi. Ten złapał się i po chwili wyszedł z dziury. Jaki z tego morał?
- Jak masz dużego członka, to niepotrzebny ci jaguar.
Policjant pyta staruszkę:
- Wiek?
- 86 lat.
- Czy mogłaby pani opowiedzieć swoimi słowami, co tu się właściwie wydarzyło?
- Siedziałam na ławce na tarasie przed domem, podziwiając ciepły wiosenny wieczór, kiedy przyszedł ten młodzieniec i usiadł obok mnie.
- Znała go pani?
- Nie, ale był przyjaźnie nastawiony.
- Co stało się po tym, jak usiadł obok pani?
- Zaczął pocierać moje udo.
- Czy powstrzymała go pani?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo odczuwałam przyjemność. Nikt nie robił tego od czasu, kiedy mój mąż odszedł z tego świata 30 lat temu.
- Co stało się potem?
- Zaczął pieścić moje piersi.
- Czy próbowała go pani powstrzymać?
- Nie.
- Dlaczego?
- Mój Boże, dlaczego? Było mi tak dobrze, czułam, że naprawdę żyję. Od lat tak się nie czułam!
- Co stało się później?
- Cóż, rozpalił mnie do czerwoności, więc rozłożyłam nogi i zawołałam:
- Bierz mnie, chłopcze, bierz mnie!
- I co? Zrobił to?
- Nie, do diabła! Zawołał: „prima aprilis!”, a potem ukradł mi torebkę!
Przychodzi młody chłopak do lekarza.
- Panie doktorze. Mam jedno jądro sine.
Lekarz zbadał i mówi:
- Uuuu, rak. Trzeba amputować.
Szybko wykonał operację i pożegnał się z pacjentem.
- Panie doktorze, to znowu ja. Teraz mam drugie jądro całe sine.
- Rak. Trzeba amputować.
Nazajutrz znów ten sam chłopak.
- Niestety, panie doktorze. Przeniosło się na mój interes.
Lekarz nie dowierza, bada, bada i w końcu mówi:
- Eeee, panu to tylko dżinsy farbują...
Środek nocy, z baru wychodzi nawalony facet i chce iść do domu, jednak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Przed barem stoi jedna taksówka, więc facet sprawdza swój portfel i wylicza, że ma 15 zł. Podchodzi więc do taksówkarza i pyta:
- Panie, ile za kurs na Sienkiewicza?
- O tej porze to 20.
- A za 15 nie da rady?
- Za 15 nie opłaca mi się silnika odpalać.
- Panie, niech pan się zlituje, późno jest, zimno, ja jestem wcięty, do domu daleko.
- Facet, spadaj i nie zawracaj mi głowy.
Więc nie było wyjścia, facet poszedł pieszo do domu.
Następnego dnia idzie ten sam facet ulicą i widzi długą kolejkę taksówek, a na samym końcu kolejki stoi ten niemiły taksówkarz. Facet podchodzi więc do pierwszej
taksówki i mówi:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20 zł - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50 zł za kurs, ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku, bo zaraz ci dowalę.
Facet podchodzi do drugiej taksówki:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20 zł - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50 zł za kurs, ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku, bo nie ręczę za siebie.
Facet podchodził po kolei do następnych taksówek i sytuacja powtarza się.
Podchodzi do ostatniej taksówki - tej spod baru - i mówi do kierowcy:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20 zł - mówi taksówkarz.
- Ja dam panu 50 zł za kurs, ale pod warunkiem, że ruszy pan powoli i pomacha do wszystkich swoich kolegów taksówkarzy.
W pierwszej klasie, prowadzonej przez bardzo seksowną i młodziutką nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić
wizytację na lekcji „najświeższej” w szkole nauczycielki.