Miłość w korporacji - Bożek Dariusz - ebook + książka

Miłość w korporacji ebook

Bożek Dariusz

2,3

Opis

33-letni Janusz to pracownik korporacji, prywatnie nieszczęśliwy i wycofany społecznie singiel. Jego życie odmienią cztery kobiety i zawiązane z nimi intensywne, następujące po sobie relacje. Każda z kobiet jest całkowicie inna, każda dostarczyła mu nowych doświadczeń i zmieniła w pewien sposób. Wśród nich jest Lena, która okaże się sprawczynią największego zamętu.

Miłości w korporacji to niezwykła opowieść o problemie, który dotknął wielu. Problemie stworzenia stabilnego związku opartego na dojrzałej miłości. Autor historii zrobił to w sposób nietuzinkowy, nie stroniąc od humoru, bawiąc się literacką konwencją i nie bojąc się zawrzeć w treści książki cząstki własnego życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 180

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,3 (10 ocen)
1
2
0
3
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
lkoprowski8

Dobrze spędzony czas

początek strasznie mnie męczył, gdy autor zanurzył się mocniej w absurdzie wciągnąłem się i nie mogłem oderwać do samego konca
10
Wikta11

Nie oderwiesz się od lektury

Safanduła w świecie silnych kobiet ... Lektura jak znalazł dla chłopaków z Fundacji Patriarchat😜
00
Han_Mar

Nie polecam

Poddałam się. Dosyć szybko. Rozbawienia brak, zniechęcenie po pierwszych stronach- a i owszem. Raczej jak rzadko zdarza mi się rezygnować z wybranej książki, ale tutaj nie byłam w stanie przebrnąć.
00
Weronika8608

Dobrze spędzony czas

faktycznie ciężko się czyta, nie dobrnęłam do końca
00
2323aga

Nie polecam

To jest kompletnie nie mój styl pisarski. Zgadzam się z opisem - styl jest nietuzinkowy i po prostu trzeba samemu sprawdzić, czy czytelnikowi odpowiada. Samej historii nie oceniam, bo zrezygnowałam z czytania.
01

Popularność




WYDAWNICTWO DLACZEMU

www.dlaczemu.pl

 

Dyrektor wydawniczy:

Anna Nowicka-Bala

Redaktor prowadząca:

Marta Burzyńska

Redakcja, skład i łamanie do druku:

IMG Sp. z o.o.

Projekt okładki:

Łucja Anna Johanowicz

Ilustracje:

Małgorzata Perz

Przygotowanie wersji elektronicznej:

Epubeum

 

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

WARSZAWA 2022

 

Na podstawie wydania I

 

ISBN: 978-83-67357-65-4

 

Zapraszamy księgarnie i biblioteki do składania zamówień hurtowych z atrakcyjnymi rabatami. Dodatkowe informacje dostępne pod adresem: [email protected]

Książkę dedykuję moim bliźniaczkom: Dominice i Elizie oraz wnukowi Leosiowi, który wraz z książką przyszedł na świat.

Bądź ostrożny, kiedy pochłonięty swoimi sprawami stoisz nad brzegiem rzeki. Możesz zostać wbryknięty do wody.

Kłapouchy

 

– No dobra – powiedział po chwili Waldemar. – To jak u was skrzatów wyglądają kwestie miłości?

Zapadła chwila krępującego milczenia oraz wymiany spojrzeń pomiędzy Rufusem i Iris. Ciężar następnej wypowiedzi ponownie wzięła na siebie Iris.

– Mamy bardzo praktyczne rozwiązanie, które pozwala nam uniknąć wielu problemów: oddzielamy stan zakochania od prawdziwej miłości.

– Jak to robicie?

– Zakochanych traktujemy jak chorych psychicznie i izolujemy w specjalnych strefach odosobnienia; jak tylko przejawiają objawy zakochania, maltretujemy ich nieprzyjemnymi dźwiękami, pozbawiamy pożywienia, każemy wysłuchiwać epopei o krasnoludkach; czasem podajemy wywar z dzięcieliny ponurej, który podawany regularnie sprowadza nastrój do pożądanego poziomu.

„Życie seksualne skrzatów polnych”

Janusz Grażyna Balcerek

Specjalne podziękowania dla Małgosi za inspiracje, wielogodzinne dyskusje o losach bohaterek, pomoc w ich ubieraniu i zrozumieniu kobiecej duszy.

Część I

Grażyna

Grażyna myślała globalnie, lecz kochać się chciała lokalnie; no może nie tyle kochać – bo miłość kojarzyła z czymś staromodnym, o nieco lamerskim wydźwięku – co „odbywać stosunki seksualne”; no może nie tyle „odbywać stosunki seksualne”, co „chcieć odbywać stosunki seksualne”, ponieważ utkwiwszy w ideologicznych barierach nowoczesnej kobiety z korpo, do tej pory nie znalazła do tego okazji. Agresywny fallus penetrujący bezbronną waginę kojarzył się jej z uciskiem kobiet, zadawanym przez patriarchalny system stworzony przez mężczyzn. Mogła jeszcze – w drodze wyjątku – wziąć pod uwagę stosunek odpowiedzialny społecznie, lecz opcja ta napotykała na barierę braku partnera, podzielającego podobne jak ona wartości.

Nie znajdowała rozwiązania dręczącego ją dylematu. Ideologicznie mężczyzna był dla niej reprezentantem schyłkowego gatunku; biologicznie był przaśnym, lecz jednak obiektem pożądania. Nie mogąc się zdecydować, przez lata pozostawała w stanie błogosławionej czystości. „Dosyć już tego” – zdecydowała i wpadła na innowacyjne rozwiązanie.

Janusz

Janusz lękał się kobiet. Kojarzyły mu się z piersiami matki, a te były wielkie i karmiące. Karmiły go, jednocześnie tłamsząc, przyciskając, biorąc w dwa ognie, pochłaniając, będąc źródłami przeciwstawnych pragnień i emocji. W konsekwencji doznania piersiowej traumy stronił od realnych kobiet, zaspakajając się ssaniem własnego palca – początkowo, aż przyszły dojrzalsze formy: ołówki, długopisy, lizaki i lody, by finalnie odkryć różnego rodzaju butelki, buteleczki, butelczyny, bidony, baniaki, piersióweczki (lecz te siłą skojarzenia zostały odstawione), które – w przeciwieństwie do elementów piórnika i spożywki – wypełnione były zawartością kojącą rozliczne niepokoje.

Lecz – jak uczy doświadczenie naszego gatunku i psychologia – biologiczny popęd, nie zważając na trudne dzieciństwo, zaczął domagać się spełnienia, w przeciwieństwie do samospełnienia, którego miał już wystarczająco dosyć.

Wyczerpany wewnętrzną męką postanowił ją ominąć w sposób zupełnie bezmyślny.

Grażyna

„Świat jest pełen zdecydowanych na wszystko kobiet” – pomyślała Grażyna, lecz jakimś trafem do głowy przychodziły jej wyłącznie postacie filmowe, w tym przede wszystkim Sharon Stone. Słynna scena z „Nagiego instynktu” pobudziła wyobraźnię Grażyny, wyznaczając behawioralny model zachowania z pominięciem dręczących ją dylematów.

„Będę jak Sharon” – pomyślała, wyobrażając sobie siebie, jak zakłada nogę na nogę, będąc bez bielizny dolnej, czyli majtek po prostu, i w owej chwili do spełnienia brakowało jej tylko jednego – obiektu pożądania.

Zdesperowana podniosła głowę i spojrzała ponad boksami wypełniającymi pomieszczenia Korporacji, w której pracowała. Risercz był krótki: „Niech będzie pierwszy, jaki się napatoczy” – pomyślała. „Żadnego wykluczania społecznego”. Tym pierwszym okazał się Janusz z naprzeciwka, box w box, ciało z ciałem, psyche z psyche; towarzysz korporacyjnej niedoli. Co prawda nieznaczny wąs Janusza rozkręcił w niej niepokojącą fantazję, że mężczyzna mógłby ją posiąść w skarpetkach i sandałach; na szczęście kubek latte XXL stojący na Januszowym blacie rozproszył jej obawy.

„To on” – zdecydowała, jak przystało na nowoczesną kobietę w ponowoczesnym świecie. „Bzyknę go w kanciapie. Będę jak Sharon: wyzwolona i pewna siebie” – pomyślała, podnosząc się w swoim boksie. Rzuciła Januszowi namiętne spojrzenie i skinęła głową w stronę kanciapy, wskazując wybrankowi miejsce spotkania.

Janusz

Janusz postanowił pokonać własne słabości. Jako miłośnik filmów akcji miał tylko jedno wyjście – utożsamić się z którymś z ulubionych bohaterów, i tu z pomocą przyszedł mu Terminator w trzech odsłonach.

„Będę jak Arnold” – pomyślał w przypływie odwagi. „Złamię własny opór i wątpliwości niewiasty. Posiądę kobietę bez zbędnych wahań i emocji”.

Grażyna

Usiadła na krześle, obok wielkiej kseropiarki. Słynna scena, w której Sharon Stone bez majtek zakładała nogę na nogę, czekała na swą kolejną, tym razem korporacyjną odsłonę. Kiedy klamka w drzwiach oddzielających kanciapę od Ołpenspejsu poruszyła się – co zwiastowało nadejście Janusza – Grażyna rozpoczęła przekładkę nogi. Na samym szczycie (gdy kolano dotknęło jej brody... no wiadomo, przesadziła odrobinkę) uświadomiła sobie, że w przeciwieństwie do Sharon zamiast sukienki założyła tego dnia obcisłe spodnie. Chcąc uniknąć kompromitacji, zatrzymała nogę, lecz przez to straciła równowagę i spadła z krzesła, strącając ze stołu stertę segregatorów.

Janusz

„Bądź jak Arnold, jak prawdziwy Arnold, wejdź do kanciapy jak mężczyzna i nie daj się ponieść zwątpieniu w swoją męskość. Zdobądź kobietę i zapomnij o matce. Pokaż światu, kim naprawdę jesteś”.

Janusz, gotowy na wszystko, łącznie z rozwiązaniami siłowymi, nacisnął klamkę i wszedł do środka. Grażyna leżała na podłodze, przyciskana coraz większą ilością walących się na nią segregatorów, które wbrew scenariuszowi postanowiły wedrzeć się do filmowej sceny i odegrać decydującą rolę, grzebiąc tym samym marzenia Grażyny.

Janusz, jak Arnold, zlustrował uważnie otoczenie, pochylił się nad Grażyną i rzekł:

– I WILL BE BACK.

Następnie wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Część II

Charakterystyka Janusza

Janusz, wąsaty kawaler lub – jak kto woli – singiel, poczęty został w typowo polskiej konstelacji rodzinnej typu „krzyż do grobowej deski”. Urodziła go dominująca, bierno-agresywna Matka Polka, przy niewielkim udziale ojca, alkoholika typu „cichego”, zalegającego pod wpływem używek w rejonach odosobnienia. Para ta wydała na świat jeszcze dwoje istot – obie młodsze, jeszcze bardziej nieszczęśliwe od pierworodnego. O takich ludziach pisał francuski pisarz Anatol: „Urodzili się, cierpieli, umierali”, by polski poeta Bolesław mógł jeszcze dodać: „Szli ubogiego brzegiem cienia i nikt nie stwierdził ich istnienia”.

Jaki jest Janusz?

Zacznijmy od wyglądu. Wzrost na poziomie 184 cm pozwala zaliczyć go do wysokich, wiek 33 lata zwiastuje znaczący życiowy przełom, a waga 80 kg nie wprowadza niepokoju związanego ze wskaźnikiem BMI. Muskulatura Janusza ma delikatną nutę nieokreślonego płciowo cherubina, która uspokaja kobiety cierpiące na testosteronową fobię oraz przyciąga te pragnące widzieć w swoim mężczyźnie istotę wrażliwą i rozumiejącą. Brzuch o typie mieszanym, pomiędzy kaloryferem a zwykłym grzejnikiem elektrycznym; bicepsy oraz tricepsy obecne i wyćwiczone; tors przybiera kształt litery „V”, a proporcje pomiędzy wymiarem klatki piersiowej mierzonej bez wdechu do rozmiaru bioder wynoszą jak 10 do 9, czyli odmiennie od metroseksualnego 9 na 9 i piwno-brzusznego 9 do 10. Sylwetka Janusza jawi się więc jako męska i trzeba przyznać, że stanowi to jego niewątpliwy atut.

Wiadomo, że w kwestiach wyglądu ważny jest kark. Jak można się domyślić, Januszowy kark nie sięga aż do samej potylicy, jak to się często zdarza u przedstawicieli koksów i dresów. Pomiędzy Januszowym karkiem a głową pośredniczy szyja... wręcz idealna. Cóż to znaczy? Wiemy z badań prowadzonych na zlecenie pism kobiecych, że istotnym stymulatorem pożądania i doboru ewolucyjnego jest relacja obwodu szyi do obwodu łydki, mieszcząca się w stosunku 1,07 – taką ma nasz Janusz, co w istocie powinno go narażać na nieustanne zainteresowanie poszukiwaczek doborowych cech męskich.

Co do rozmiarów członka to Janusz obdarzony jest szesnastoma centymetrami w chwili wzwodu, sześcioma w stanie spoczynku i dziewięcioma we frasunku. Jego penis ponadto ma intrygujące kobiety kształty, będące połączeniem muchomora sromotnikowego, nakrycia głowy krasnala i wieży ciśnień w gminie Biała. Co ciekawe, w stanie „zainteresowania płcią przeciwną” Wacław Janusza wydziela zapachy przywodzące na myśl woń leśnej ściółki, aromatycznych ziół i świeżo skoszonej trawy. W okolicznościach fizycznej konsumpcji partnerka zachwyca się ekspozycją mchu i lawendy; podczas samotnych fantazji Janusz wyczuwa tylko zioła: szałwię, geranium, rozmaryn i dziędzielinę szarą. Fakty powyższe mogłyby lokować Janusza w ścisłej czołówce kochanków, gdyby nie psychologiczne hamulce stojące na drodze do tego celu, w wyniku czego Janusz nie współżyje.

Podstawowym, społeczno-psychologicznym problemem Janusza jest niejasność przekazu. Interesujące ciało i miałka, wycofana osobowość. Wywołuje to u kobiet mieszane odczucia. Dla tych, których nadrzędnym celem jest reprodukcja, Janusz to obiekt budzący sprzeczne wrażenia. To nie jest wojownik zaznaczający swą przestrzeń; to przegraniec w ciele oblubieńca. Interesujące i proporcjonalne ciało budzi nadzieję na zdobycie dawcy znakomitych genów, wywołuje natychmiastowy popęd i chęć zbliżenia, lecz finalnie Janusz rozczarowuje osobowością i w głowach tego typu niewiast zapalała się lampka „STOP”.

W ogólnej populacji kobiet interesujący wydaje się podzbiór tych, które poszukują cierpienia. – Jak to? – może ktoś zdroworozsądkowo zapytać – przecież ludzie w sposób naturalny dążą do szczęścia i zadowolenia, czyż nie? – Otóż poproszę o przyjęcie tej kwestii bez dyskusji, ponieważ jest to fakt dawno ustalony przez „tako rzecze” psychologię, Testamenty i religie wschodu.

Dla tego typu niewiast idealny mężczyzna jest nieco zapuszczony, ma spojrzenie bawidamka lub szumowiny; bywa prostackim wykolejeńcem, kanalią, nosicielem problemów, życiowym outsiderem, zapatrzonym w siebie niedojrzałym narcyzem, patologicznym dewiantem. Typ ten znakomicie nadaje się do tego, aby obdarzyć go wiarą, nadzieją i miłością i natrzeć na niego zmasowanym poświęceniem. Kobiety mogą wreszcie odegrać z dawna oczekiwaną rolę koła ratunkowego i zbawcy. W poszukiwaniu swojego szczęścia (chociaż tu należy raczej mówić o „poszukiwaniu nieszczęścia”) natrafiają na potencjalnego dawcę cierpienia, którego oplatają uczuciem jak bluszcz, a on i tak ostatecznie sfrustruje wszystkie ich pragnienia, zniszczy ich życie i sprawi, że pogrążą się w jakże pożądanym poczuciu niesprawiedliwości, bezradności i żalu. Niestety ten typ kobiet również hamuje swoje zapędy, widząc interesujące kształty Janusza (szczególnie atrakcyjna wydaje się im proporcja szyi do łydki). Obserwując go z daleka, zamiast potencjalnego luzera widzą ewolucyjnego potentata, a taki zapewne nie wymaga działań ratunkowych, no i koło się zamyka.

Kolejna grupa omijająca Janusza to tzw. kobiety pistolety („Sex Pistols”). Kobiety tego rodzaju poszukują zazwyczaj mężczyzn, których są w stanie zdominować i jednocześnie być przez nich zdominowane – symultanicznie lub naprzemiennie – w ramach koleżeńskiej wymiany. O ile zdominowanie Janusza nie stanowiłoby żadnego problemu, to relacja odwrotna wydaje się nieprawdopodobna z racji tego, że Janusz nie potrafi zdominować nawet swojej myszki komputerowej.

Tak więc Janusz pozostaje samotny. Potencjalne ciacho stworzone do seksualnych uniesień i transferu pożądanych genów jest niezagospodarowane i sparaliżowane przez towarzyską abstynencję i nieśmiałość. Nosiciel pożądanego genotypu, magnes dla kobiecych jajników, posiadacz solidnego członka z osobowością i zapachami – marnuje się nieustannie: nie współżyje, nie penetruje, nie kocha, tylko poddaje się i poświęca codziennej korporacyjnej rutynie, zabijając swoje szczęście.

Jaka jest osobowość naszego bohatera?

Janusz został gruntownie przebadany podczas rekrutacji do pracy w Korporacji. Zastosowano wobec niego Korporacyjny Test Osobowości, stworzony przez znanego cieszyńskiego psychologa Janusza Grażynę Balcerka.

Test składał się z sześciu skal badających popularne obszary ludzkiego zachowania i przeżywania: „Seksualność” („Faking”), „Używkowość” („Faszering”), „Religijność” („Majnd­faking”), „Skala Społecznej Pozerki” („Lanserlotyzm”), „Drabina społeczna” (zwana potocznie „Oddechem szczura”), „Patriotyzm” (skala wprowadzona pod wpływem „Dobrej zmiany”) i „Wykluczenie społeczne” („Menelizm”). Poniżej omówienie niektórych wyników.

SEKSUALNOŚĆ

Stosunkowo wysokie wyniki u Janusza w „Gotowości do wzwodu” były wypadkową stanu zdrowia, wieku i wieloletniego praktykowania w ciszy i skupieniu. Lecz powiedzmy sobie zupełnie otwarcie – sprawny wzwód jest wartością istotną, lecz czysto techniczną i nie decyduje o ostatecznym klimacie spełnienia. Tu istotny jest mózg i jak wiemy z badań nad szczurami, jest to najważniejszy seksualny organ Homo sapiens. Niestety, jak się okazało, organ nieużywany zanika w sensie funkcjonalnym, organicznym i ontologicznym; nawet wieloletnie praktykowanie autoerotyzmu nie jest w stanie utrzymać go w należytej kondycji. Stąd wyniki uzyskane przez Janusza w skali „Erotyka mózgu” nie dziwią, lokując się poniżej przeciętnej.

„Poziom gry wstępnej” kontynuuje trend spadkowy. Być może przyczyną tego jest niezrozumienie przez Janusza istoty pytań. Tak zafiksował się na terminie „gra”, że przegapił „wstępna” i siłą rzeczy pozostało mu skojarzenie z internetową, strategiczną nawalanką typu „World of Tanks”. Niestety zastosowanie siłowych, batalistycznych wręcz środków, celem zdobycia Wieży Ostatecznej Obrony (że tak alegorycznie wyrażę się o kobiecym szczytowaniu) nie przynosi spodziewanych rezultatów, szczególnie wtedy, gdy wystarczy proste zaklęcie wyszeptane do spragnionego tembru uszka.

Ciekawostką zawartą w tej części testu jest pytanie skierowane tylko do mężczyzn. Badani powinni dokończyć zdanie: „Gra wstępna to jest...”, mając możliwość wyboru jednej z trzech opcji:

1) szybkie zaśnięcie po nieudanym stosunku seksualnym;

2) manewrowanie pilotem po programach pornograficznych w towarzystwie kolegów;

3) czułe szepty do ucha kobiety w trakcie fellatio.

Odpowiedzi na to pytanie miały charakter przesiewowy, czyli oddzielały grupę mężczyzn o wyższym poziomie inteligencji seksualnej (ci wybierali odpowiedź C) od normalnych mężczyzn zaznaczających A lub B. W powyższym nasz Janusz wypadł dobrze, co jednakowoż przy tak niewielkiej ilości pytań mogło być kwestią przypadku.

Na samym końcu SEKSUALNOŚCI jest już naprawdę źle. „Tajemnice alkowy” to sprawność będąca wynikiem seksualnej edukacji, doświadczeń praktycznych i potocznej, zdroworozsądkowej wiedzy na temat seksu i miłości, przekazywanej przez kobiety (głównie babcie) z pokolenia na pokolenie. Wiedza ta dotyczy takich tematów, jak: lokalizacja punktu G (podobno gdzieś na Wzgórzu Zamkowym w Cieszynie), modro kapusta jako afrodyzjak (ewentualnie schabowy lub krokiet z barszczem), rosół jako antidotum na kaca (tak, wiem, że tu chodzi o jedzenie, lecz niewiastom często miesza się ono z innymi rzeczami, w tym z seksem) i dalej wymieniamy: przywiązywanie do kaloryfera, zastosowanie pozycji klasycznej w leczeniu migrenowych bólów głowy i inne.

UŻYWKOWOŚĆ

Badany odpowiada na szereg pytań mających zdiagnozować skłonność do korzystania z używek. Zaczynając od strony lewej, pytamy o doświadczenia związane z tanimi alkoholami różnych, mniej lub bardziej popularnych marek. Początkowo skala miała nosić nazwę „Błękit Paryża”, jednakowoż ostatecznie autor testu postanowił zastosować bardziej neutralne „Mózgojeby, Siarkofruty i Etylaki”. Tu Janusz wypada poniżej przeciętnej, ponieważ poza nielicznymi kontaktami – głównie w okresie dzieciństwa i adolescencji – z tanim markowym winem o znacznej zawartości siarki i czeskim alkoholem etylowo-metylowym „no name” – raczej stronił od tego typu używek. Znaczący wzrost przy „Skłonnościach deliryjnych” ujawnił nam wrażliwość badanego na „wyschizowaną” i „halunową” reakcję na alkohol. Tenże działa w jego przypadku szybko, pozytywnie i zdecydowanie odrywa go od rzeczywistości. „Kiwane sensy & derty densing” szacuje fizyczne reakcje po spożyciu: charakterystyczne problemy z motoryką („chwiejny krok”) i towarzyszące temu błyskotliwe konstatacje („aaa... się naebaem”). Na szczęście niski wynik w ostatniej skali – „Gleborzuty i Kosinoga” – nieco uspakaja. Co prawda Janusz może się kiwać, bełkotać, jednakowoż raczej nigdy się nie przewróci i nie zalegnie w przypadkowym miejscu do czasu odzyskania funkcjonalności.

RELIGIJNOŚĆ

Kwestie religijności Janusza objawiły się w kwintecie złożonym z następujących skal: Dewocja / Duchowość / Fanatyzm / Celibatność / Medytacja. Ciekawostką testu jest możliwość wystąpienia ciekawych konfiguracji skal, np. wysokie wyniki w skali Dewocja i Fanatyzm przy obniżonej Duchowości daje tzw. Dolinę Moherową.

MOHEROWA DOLINA

Osoby z taką charakterystyką mają naturalną skłonność do angażowania się w działalność trójek parafialnych, szerokiej palety pikiet i optują za używaniem organów płciowych rzadko, przy zgaszonym świetle i w obrębie uświęconych związków w pozycji klasycznej. Grupa skal związana z duchowością znajdowała się u Janusza na zróżnicowanym poziomie: zbliżony do minimum „Fanatyzm” i „Dewocja”, stosunkowo wysoka tendencja do „Medytacji” (co tłumaczyłoby charakterystyczne zawieszanie się wzrokowo przy wpatrywaniu w jeden punkt – szczególnie w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych) oraz „Celibatność”, czyli skłonność do życia w ubóstwie seksualnym. Ta ostatnia, jak się okazało, jest wysoko skorelowana z tendencją do masturbacji, czego nie dowiadujemy się z omawianego testu, a z pracy magisterskiej Janusza Grażyny Balcerka pod dającym do myślenia tytułem „Tendencje masturbacyjne w zakonach mniszych i żebraczych – omówienie badań podłużnych w latach 1989–1999”.