Miłość pod jemiołą - Monika Barth - ebook

Miłość pod jemiołą ebook

Monika Barth

0,0

Opis

 

Lilly wraca do rodzinnego Edynburga, by zaopiekować się mamą po wypadku.

Świąteczne światła i znajome ulice budzą w niej wspomnienia – także o kimś, kogo dawno nie widziała.

James, jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, również wrócił do miasta.

Po stracie żony stara się odnaleźć spokój, wychowując czteroletnią córeczkę i prowadząc kawiarnię

„Pod Jemiołą” – miejsce pełne ciepła, ale też tęsknoty za dawnym życiem.

Kiedy ich drogi znów się krzyżują, powracają nie tylko wspomnienia, lecz także nowe uczucia.

Lilly boi się zaufać po bolesnym zawodzie, James – pokochać na nowo, obawiając się, że zdradzi pamięć o żonie.

A jednak magia świąt, zapach kawy i blask migoczących lampek sprawiają, że ich serca zaczynają bić mocniej.

Czy odważą się dać sobie drugą szansę?

„Pod Jemiołą” to pełna wzruszeń, ciepła i nadziei opowieść o miłości, która potrafi wrócić wtedy,

gdy najmniej się jej spodziewamy – w najpiękniejszym czasie w roku.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 76

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Miłość pod jemiołą

Monika Barth

Tytuł: Miłość pod jemiołą

Autorka: Monika Barth

Redakcja: Bernadeta Łazarska, IG: @korekta_dobra

Korekta językowa: Justyna Kloza, IG: @justynakloza

Skład i opracowanie graficzne: Joanna Postój, IG: @po.czytanna

Projekt okładki: Beata Pondel, IG: @zdrowe.zycie.czyta

Grafiki do rozdziałów: canva.com

ISBN: 9788397811102

Wydanie pierwsze

Czarnów, 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie treści oznacza naruszenie praw autorskich.

Dla wszystkich tych, którzy tęsknią za kimś całym sercem.

Na początku życie wydaje się czarno-białe,

ale nadejdzie dzień, w którym ponownie nabierze kolorów.

Głęboko w to wierzę.

PROLOG

Niedawno moje stabilne życie zaczęło się sypać. Stało się to wtedy, gdy nakryłam mojego chłopaka, George’a, na zdradzie. Serce mi pękło, gdy pojechałam za nim i zobaczyłam, jak wchodzi do restauracji z jakąś dziewczyną. Przywitali się wcześniej czule, więc nie miałam wątpliwości, że coś między nimi jest. Gdy wieczorem zapytałam go o tamtą kobietę, nawet nie zaprzeczył. Powiedział, że już od dawna nic do mnie nie czuje i chciał ze mną zerwać, ale nie wiedział, jak to zrobić. Nie miałam pojęcia, jak zareagować, co powiedzieć. Dosłownie zapomniałam języka w gębie. Poszłam więc do sypialni, położyłam się do łóżka i przepłakałam prawie całą noc. Gdy rano wstałam, George’a już nie było. Spakował swoje rzeczy i po prostu zniknął. Byliśmy ze sobą prawie cztery lata, kochałam go i myślałam, że będziemy razem na zawsze, a on wyrwał mi kawałek serca bez żadnych skrupułów i się ulotnił. Jakby czas, który spędziliśmy razem, nie miał dla niego żadnego znaczenia. Kilka tygodni po naszym rozstaniu zadzwonił do mnie tata i powiedział, że mama miała wypadek. Upadła w łazience i złamała biodro. Od razu powiedziałam, że przyjadę – najszybciej, jak tylko się da. Nie musiał nawet o nic prosić. Rodzice byli już w podeszłym wieku. Byłam ich jedynym dzieckiem, bardzo wyczekanym, bo mama długo nie mogła zajść w ciążę. Urodziła mnie, gdy miała trzydzieści sześć lat. Gdy tylko skończyłam szkołę średnią, wyjechałam na studia do Londynu i tam już zostałam. Nie mieli do mnie o to żalu. Wiedzieli, że ciągnie mnie do wielkiego miasta i ludzi, jednak tęsknili za mną.

Zaraz po rozmowie z tatą zadzwoniłam do szefa i poprosiłam o możliwość pracy zdalnej. Byłam architektem wnętrz, więc nie było z tym żadnego problemu. Mój szef, Liam, był dobrym człowiekiem i zrozumiał sytuację. Postanowiłam, że wieczorami, gdy rodzice pójdą spać, będę siadać do laptopa i wykonywać zlecenia. Musiałam przecież zarabiać. Jakby nieszczęść było mało, moje auto – które prawdę mówiąc, nie było najmłodsze – całkiem się rozkraczyło i mechanik stwierdził, że lepiej kupić nowe. Miałam oszczędności, ale nie były one wystarczające, aby kupić samochód. Musiałam więc jeszcze trochę uzbierać.

I tak oto siedziałam w pociągu i jechałam do Edynburga – miasta, w którym się urodziłam i wychowałam. Odkąd przeprowadziłam się do Londynu, rzadko bywałam w rodzinnych stronach. Odwiedzałam rodziców kilka razy w roku. Przyjeżdżałam do nich na dzień lub dwa, rzadko na dłużej. Nie miałam na to czasu. Wtedy też nie czułam potrzeby, aby tam jeździć – w Londynie miałam pracę, chłopaka, znajomych. A teraz zżerały mnie ogromne wyrzuty sumienia, że tak mało czasu poświęcałam najbliższym.

W dwóch walizkach miałam spakowane swoje ubrania i najbardziej potrzebne rzeczy. Był początek grudnia, a ja postanowiłam zostać u rodziców do nowego roku, a jeśli mama nadal będzie wymagała pomocy, to dłużej.

Zapomniałam już, jakie cudowne jest podróżowanie pociągiem. Można po prostu nic nie robić, patrzeć przez okno i podziwiać krajobrazy albo poczytać książkę, posłuchać muzyki w słuchawkach czy obejrzeć film.

Podróż nie należała do najkrótszych. Planowo miała trwać około pięciu godzin, więc po godzinie patrzenia w okno postanowiłam wyciągnąć laptop i włączyć sobie komedię romantyczną, nowość na Netflixie. Miałam szczęście, że pociąg nie był przepełniony. W moim przedziale, oprócz mnie, siedziała tylko jedna kobieta, która była pochłonięta czytaniem książki. Nie zamieniłam z nią ani słowa. Włożyłam słuchawki do uszu i odpaliłam film. Gdy się śmiałam, moja współpasażerka zerkała na mnie nieprzychylnym wzrokiem. Na końcówce filmu nie mogłam powstrzymać łez. Przypomniały mi się chwile z George’em. Chociaż od tamtego feralnego dnia minął już jakiś czas, nadal cierpiałam. Moje serce było w rozsypce i łapałam się na tym, że zastanawiałam się, co on robi. Wiem, wiem, sama siebie dołowałam, ale nic na to nie mogłam poradzić. Te myśli same do mnie przychodziły, rozgaszczały się w mojej głowie i nie chciały odejść. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś zdołam zaufać mężczyźnie. Bałam się, że zdrada zostawiła we mnie trwały ślad i nie będę potrafiła normalnie żyć i kochać. Kochać bez strachu. Kochać i być kochaną, zaufać.

Gdy film się skończył, poczułam głód. Przed podróżą, na stacji, kupiłam kanapki, owoce i picie. Mogłam więc zrobić sobie małą ucztę. Wyciągnęłam wszystko z plecaka i zaczęłam jeść, przeglądając media społecznościowe. Miałam ochotę przejrzeć profil George’a, zobaczyć, czy ma zdjęcia z nową dziewczyną, ale się powstrzymałam. Zaraz po zerwaniu usunął mnie ze swoich znajomych. Zastanawiałam się w zasadzie, dlaczego? Przecież mimo tego, że nie byliśmy już razem, to byliśmy znajomymi. Dla mnie było to bardzo dziecinne zachowanie. Jak widać, słabo znałam człowieka, z którym spędziłam cztery lata.

Spojrzałam w okno i zobaczyłam znajome krajobrazy. Edynburg i jego okolice miały wyjątkowy klimat, szczególnie późną jesienią. Wraz ze zbliżaniem się pociągu do celu piękne zamki i ich ogromne fasady wyrastały jak grzyby po deszczu. Lekka mgła oplatała je jak wełniany szal. Zaczęło się już ściemniać. Aura tego miasta od zawsze miała coś w sobie. Coś, co mnie elektryzowało i wywoływało ciepło w moim sercu. Już prawie zapomniałam, jak tu było pięknie o tej porze roku. Ostatnio byłam u rodziców na święta Wielkanocne, minęło sporo czasu. „Jestem okropną córką” – pomyślałam.

Z oddali zobaczyłam stację i tablicę z napisem „Edynburg”. Zbliżaliśmy się do niej, a moje serce zaczęło bić szybciej. Być może dlatego, że jeszcze nie powiedziałam rodzicom o moim rozstaniu z George’em. Wcześniej nie chciałam ich martwić. Gdy pociąg się zatrzymał, zaczęłam wypakowywać bagaże na peron.

ROZDZIAŁ 1

Lilly

Tata zmierzał w moim kierunku. Machał do mnie i szeroko się uśmiechał.

– Cześć, córcia! Nareszcie jesteś. – Przywitał mnie mocnym uściskiem.

– Dzień dobry, tato. Dobrze cię widzieć – odpowiedziałam i mocno się w niego wtuliłam.

– Bierzmy te walizki i chodźmy to samochodu, mama nie może się już ciebie doczekać. – Ponaglił mnie.

– Jak ona się czuje?

– Dobrze, tylko martwi się, że musiałaś rzucić wszystko i przyjechać się nią opiekować.

– Tato, nic nie musiałam. Chciałam. I tak mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie odwiedzałam was częściej. Co ze mnie za córka? I to jedyna – powiedziałam smutno.

– Córeczko, masz swoje życie, chłopaka, pracę. My to wszystko rozumiemy. Oczywiście, bardzo tęsknimy za tobą, ale nie mamy ci za złe, że żyjesz swoim życiem. Chociaż przyznam ci rację, że mogłabyś częściej do nas zaglądać. – Tata puścił do mnie oczko.

Dotarliśmy do samochodu, zapakowaliśmy moje bagaże i wsiedliśmy. Tata za kierownicę, a ja na miejscu pasażera obok niego. Ruszyliśmy w drogę prowadzącą do mojego rodzinnego domu. Tam czekała na mnie mama. Moja kochana mamcia.

Z okna samochodu podziwiałam piękno Edynburga. W tym mieście już w drugiej połowie listopada zaczynało się jego świąteczne przystrajanie. Tym razem nie było inaczej. Wszędzie wisiały światełka, bombki, gwiazdki i choinki. Witryny sklepowe wręcz uginały się od ozdób, a kawiarnie zapraszały ciepłem i zapachem. Szkoda, że zapomniałam, jak było tutaj cudownie. Podjechaliśmy pod dom. Wyglądał tak samo jak wtedy, gdy byłam tutaj ostatni raz, nic się nie zmieniło. Wyszliśmy z samochodu i od razu pobiegłam przywitać się z mamą. Siedziała na wózku inwalidzkim w salonie i rozwiązywała krzyżówki. Gdy mnie zobaczyła, od razu się uśmiechnęła promiennie.

– Lilly, córciu moja, witaj. Nawet nie słyszałam, jak żeście podjechali – powiedziała przejęta.

– Dzień dobry, mamo. – Podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno.

– Córcia, bo mnie udusisz, nic mi nie jest, jeszcze nie umieram. – Cała mama. Zawsze w dobrym humorze. – Nie jest tak źle, jak wygląda, trochę boli, ale da się wytrzymać – kontynuowała. – Najgorsze, że chodzić nie mogę i potrzebuję we wszystkim pomocy. Tak mi źle, że musiałaś wszystko rzucić i przyjechać. – Zrobiła smutną minę.

– To nic, przyda mi się urlop. Cieszę się, że przyjechałam. Zapomniałam już, jaki Edynburg jest piękny. Mam do siebie ogromny żal, że tak rzadko was odwiedzałam – mówiłam szybko i szczerze.

– Lilly, to nic. Jesteś młoda, masz swoje życie. Co będziesz staruszków pilnować? Ale miło cię widzieć znów w domu. – Mama pogłaskała mnie po głowie, tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem. Bardzo lubiłam ten gest.

W tym momencie do domu wszedł tata z moimi walizkami.

– Tato, nie trzeba było tego targać, narzekasz na ból pleców. – Wzięłam od niego walizki i od razu zaniosłam na górę, do swojego pokoju, żeby tacie nie przyszło do głowy wnosić ich za mnie.

Od mojej przeprowadzki do Londynu w moim pokoju nic się nie zmieniło. Ściany miały te same kolory, stały tam meble, które znałam jak własną kieszeń. Zawsze, gdy tu przyjeżdżałam, czułam zapach świeżo wypranej pościeli. Tym razem nie było inaczej. „Mama pewnie zagoniła tatę do sprzątania” – pomyślałam ciepło. „Zawsze o mnie dbali najlepiej, jak potrafili”.

Zeszłam do salonu. Zaproponowałam, że zrobię kolację. Rodzice oczywiście nie chcieli mnie męczyć, ale nie dałam za wygraną. Przygotowałam omlety z warzywami. Uwielbiałam to danie, bo było pożywne i zdrowe. Trochę martwiłam się, czy rodzicom zasmakuje, bo jednak starsi ludzie mają swoje nawyki kulinarne, ale byli bardzo zadowoleni. Przy kolacji rozmawialiśmy głównie o upadku mamy, pobycie w szpitalu i zaleceniach lekarza. Później zrobiłam herbatę i przeszliśmy do salonu.

– Córcia, na długo przyjechałaś? Mam wielką nadzieję, że troszkę tu zostaniesz. – zagadnęła mama z uśmiechem.