Mikołaj na zamówienie - Jordan Marie, Jenika Snow - ebook

Mikołaj na zamówienie ebook

Jordan Marie, Jenika Snow

3,5

Opis

Najbardziej niegrzeczna historia świąteczna, jaką czytałaś!

Firma Nicka specjalizuje się w spełnianiu grzesznych fantazji. Zasady są proste i zakładają tylko uwodzenie i flirt.

Kiedy tuż przed świętami Nick ma odegrać rolę niegrzecznego mikołaja, nie spodziewa się, że pozna najseksowniejszą kobietę w życiu.

Rudowłosa Holly elektryzuje go tak bardzo, że mężczyzna łamie wszystkie swoje zasady. Wkrótce żadne z nich nie będzie chciało, aby te święta się skończyły.

On jest bardzo niegrzecznym mikołajem, ona jest bardzo niegrzeczną dziewczyną, która zdecydowanie zasłużyła na rózgę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 72

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (295 ocen)
102
44
71
55
23
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Paulinamaliszewska

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja. Pochłonęłam ją na raz. 😁
00
Empaga

Nie oderwiesz się od lektury

super opowieść o spełnieniu marzeń 🥰
00
MAJKI013

Nie oderwiesz się od lektury

Szybko, miło i przyjemnie się czyta tą książkę 😊
00
Kwiatkuszek34

Nie oderwiesz się od lektury

przyjemna w czytaniu
00

Popularność




Czasami nie wiesz, czego ci brakuje, dopóki tego nie znajdziesz.

– Vi Keeland

Rozdział 1

Holly

Jeśli usłyszę jeszcze jedną kolędę, chyba puszczę pawia. O, tak! Nienawidzę Bożego Narodzenia. Jest zimno, ponuro, a ludzie są dla siebie niegrzeczni. Próbowałam dziś zrobić gwiazdkowe zakupy – naprawdę próbowałam. Jednak wystarczył kwadrans w sklepie, gdzie mimo łagodnej świątecznej muzyczki w tle ludzie bezwzględnie się przepychają i taranują nawzajem ciężkimi wózkami, i serdecznie mam dość.

W efekcie nie kupiłam ani jednego prezentu, za to jestem obolała i kuleję. Jakaś paniusia bezpardonowo wjechała we mnie wózkiem. Nie tylko nie przeprosiła, ale jeszcze ofuknęła mnie, tak jakby to była moja wina.

Znalazłam ławeczkę na obrzeżach Central Parku i właśnie próbuję oszacować szkody. Schylam się, żeby obejrzeć tył mojej nogi, i serce mi pęka na widok tego, co widzę. Rajstopy są podarte, gigantyczne oczko sięga od kostki aż do uda. Pięta jest zakrwawiona, bo nieco powyżej mam paskudną ranę. Moje ulubione szpilki od Jimmiego Choo również nie uniknęły przedświątecznej rzezi. Delikatna skórka została zdarta i właściwie nadają się do wyrzucenia. Jeśli mogłabym cofnąć czas, inaczej bym to rozegrała. Zmierzyłabym babsko piorunującym spojrzeniem, rzuciłabym w nie zniszczonym butem, a na koniec pokazałabym środkowy palec.

– Wygląda na to, że ktoś się zderzył z reniferem. – Z prawej strony odzywa się głęboki męski głos.

Odwracam się, żeby zobaczyć, kto mnie zagaduje, i nagle mimowolnie zastygam w bezruchu. Przebiegają mnie ciarki, a głos nieznajomego wibruje gdzieś w samym moim wnętrzu, wprawiając mnie w stan podwyższonej czujności i sprawiając, że moje ciało aż drży z pożądania. To jest niezwykłe z dwóch powodów. Po pierwsze, pięć lat temu postanowiłam, że daję sobie spokój ze związkami i z facetami w ogóle. Rozstanie z moim ostatnim chłopakiem nie było dobre – było na tyle złe, że na samą myśl o zaufaniu kolejnemu mężczyźnie mam zwykle ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Jednak ważniejszy jest drugi powód, ten bardziej oczywisty. Nie znam tego mężczyzny. Nie znam go wcale, a co gorsza… facet ma na sobie strój świętego mikołaja!

Świetnie, trafił mi się jakiś czubek!

– Znamy się? – Czuję się teraz jak stara zrzęda, ale nie jestem w nastroju na świąteczne flirty, nawet z takim przystojniakiem.

– Jestem Świętym Mikołajem, nie zauważyłaś? – stwierdza żartobliwie.

Odchylam się na oparcie ławki i uważnie mu się przyglądam, podnosząc do góry brwi tak, że moja twarz przybiera wyraz sarkastycznego niedowierzania. Nie da się ukryć, facet ma na sobie obciachowy czerwony kostium świętego mikołaja uszyty ze spłowiałego aksamitu i ozdobiony futerkiem. Nic w tym dziwnego, w końcu Boże Narodzenie za pasem i w ogóle... Jednak coś mi tu nie pasuje. Zrywa brodę i czapkę, następnie zdejmuje białe rękawice, a ja widzę, że jego ogromne męskie dłonie są całe pokryte tatuażami.

Ponownie przyglądam się jego twarzy. Teraz, kiedy pozbył się sztucznej brody, dostrzegam jego własną, tyle że czarną, miejscami poprzetykaną srebrnymi pasmami. Wpatruje się we mnie czarnymi jak węgiel oczami. Jego spojrzenie jest intensywne, kpiące, a jednocześnie w jakiś sposób znużone. Wyciąga papierosa i zapala, osłaniając płomień zapalniczki przed przenikliwie zimnym nowojorskim wiatrem.

– Święty mikołaj chyba nie powinien palić… – przypominam mu.

– Słoneczko, święty mikołaj robi mnóstwo rzeczy, których nie powinien robić. – Uśmiecha się, a dwuznaczny błysk w jego oku sprawia, że robi mi się gorąco.

– Nieważne… Tak czy siak, lepiej, żeby szef cię nie przyłapał na paleniu – mamroczę, zła na swoje zdradzieckie ciało, które nie wiadomo dlaczego tak żywo na niego reaguje.

– Święty mikołaj jest sam sobie szefem.

– Boże, mógłbyś przestać? Tak się złożyło, że mam już powyżej uszu Bożego Narodzenia i naprawdę nie chce mi się wysłuchiwać, jak to wesoło dokazujesz na co dzień ze swoimi reniferami na biegunie północnym – prycham.

– Tym akurat zajmują się elfy. – Znowu ten znaczący uśmieszek. – Co się stało? Jesteś zła jak osa.

– Co się stało? To znaczy oprócz tego, że jakiś babsztyl wjechał we mnie wózkiem sklepowym i zniszczył mi rajstopy oraz ulubione szpilki?

– Podasz mi jej dane? Zaraz wciągnę ją na listę niegrzecznych dziewczynek – mówi, a ja potrząsam bezradnie głową.

Kim, do diabła, jest ten facet?

– Czy mógłbyś może… Hej, co ty wyrabiasz? – Otwieram szeroko oczy, kiedy on niespodziewanie ląduje przede mną na czworakach.

– No jak to co? Sprawdzam twoje obrażenia – mamrocze. Zupełnie nie zwraca uwagi na moje protesty i kładzie moją stopę na swoim kolanie. Rozpaczliwie próbuję mu się wyrwać, ale on jest nieustępliwy.

Chwytam się ławki, bo jeśli tego nie zrobię, prawdopodobnie zaraz wyląduję koło niego na ziemi. Próbuję wymierzyć mu kopniaka, ale on mocno trzyma moją nogę, całkowicie mnie unieruchamiając.

– Możesz przestać? Nawet cię nie znam! A poza tym ta sukienka jest za krótka na takie wygibasy. Nie życzę sobie, żeby pół Nowego Jorku oglądało, co pod nią mam! – Bezwiednie podnoszę głos.

– Nie dramatyzuj. Przecież cię zasłaniam. – Lekceważąco macha ręką, po czym patrzy na mnie – naprawdę na mnie patrzy. Jego spojrzenie jest przeszywające, mocniej ściska moją nogę, mam wrażenie, że zaraz ją zmiażdży. – Masz na sobie majteczki? – pyta.

Moim ciałem wstrząsa kolejny dreszcz. Powinnam być zbulwersowana. Co więcej, powinnam być spanikowana, bo oto nieznajomy mężczyzna w kostiumie świętego mikołaja z papierosem w ustach obejmuje swoimi wielkimi – naprawdę ogromnymi – pokrytymi tatuażami rękami moją łydkę i jakby nigdy nic pyta, czy mam na sobie majteczki! Przecież nie powinno mnie to podniecać. Ale fakty są faktami, moje majtki są zupełnie mokre, bo… Jednak jestem cholernie podniecona!

– Nie wierzę, że właśnie o to zapytałeś! – podnoszę głos. Rozpaczliwie próbuję się wyrwać. Przecież nie mogę tak reagować na nieznajomego – dziwacznego, cholernie seksownego nieznajomego! Nie mogę z nim omawiać kwestii moich majteczek, a przede wszystkim nie mogę rozchylać przed nim nóg! No, może jeszcze tylko troszeczkę…

– Czarne… ładne – mruczy pod nosem, jakby do siebie.

Najwyraźniej udało mu się zerknąć między moje nogi. Pewnie nie zobaczył wiele, bo przecież mam na sobie rajstopy, ale i tak czuję oblewającą mnie falę gorąca i to pomimo przenikliwego zimowego chłodu.

– U, paskudna rana, kotku! Muszę powiedzieć, że nie wyszłaś najlepiej na tym starciu z wózkiem sklepowym. – W ustach nadal ma papierosa, ale jakimś cudem wyraźnie artykułuje każde słowo.

– Czy mógłbyś puścić moją nogę, proszę? – warczę na niego. Nie mogę się wyrwać z jego mocnego uścisku. Zaczynam myśleć, że to, co – jak sądziłam – jest gąbką wypełniającą kostium świętego mikołaja, to jego mięśnie. Trzeba przyznać, że kawał z niego chłopa.

Zaraz, co to się mówi o mężczyznach z wielkimi dłońmi…?

Wiercę się, zakłopotana – naprawdę, takie myśli nie powinny mi przychodzić do głowy!

Rozdział 2

Nick

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Rozdział 1
Holly
Rozdział 2
Nick
Karta redakcyjna

TYTUŁ ORYGINAŁU:

Jingle My Balls

(Hot-Bites Novella)

Przełożyła: Gabriela Iwasyk

Redaktor prowadząca: Aneta Bujno

Redakcja: Jolanta Olejniczak-Kulan

Korekta: Małgorzata Lach

Projekt okładki: Łukasz Werpachowski

Zdjęcie na okładce: © gpointstudio (Shutterstock.com)

Copyright © 2017 by Jordan Marie and Jenika Snow

Copyright © 2018 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus

Copyright © for the Polish translation by Gabriela Iwasyk, 2018

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2018

ISBN 978-83-66234-09-3

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek