Między zobowiązaniem a zdradą - Shain Rose - ebook + książka

Między zobowiązaniem a zdradą ebook

Rose Shain

2,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.

11 osób interesuje się tą książką

Opis

Gorący romans – sensacja TikToka!

Wspólnik mojego ojca zrobi wszystko dla imperium, które razem zbudowali... Gotowy jest nawet mnie poślubić

Declan Hardy, obiekt kobiecych westchnień, miliarder i były gwiazdor NFL, jest moim całkowitym przeciwieństwem. Rządzi, gdy ja współpracuję. Jest spontaniczny, gdy ja działam rozważnie. Głośny, kiedy ja milczę. Jedyne, co nas łączy, to fakt, że nasze nazwiska znalazły się w testamencie mojego ojca. On odziedziczy imperium fitnessu i hotelarstwa, a ja zachowam to, co jest dla mnie najcenniejsze. Z zastrzeżeniem, że go poślubię – na określonych warunkach.

Rok fałszywego małżeństwa. Rok wspólnego mieszkania. Rok udawania, że pasuję do jego luksusowego stylu życia.

Ale warunki nigdy nie są takie proste. Zwłaszcza gdy nie wiem, czy jego pocałunki są udawane, czy to ja udaję, kiedy je odwzajemniam. A gdy pojawia się coraz więcej warunków, staje się jasne, że istnieje cienka granica między zobowiązaniem a zdradą... i żadne z nas nie wie, gdzie ta granica przebiega.

Shain Rose to bestsellerowa autorka romansów pełnych namiętności. Między zobowiązaniem a zdradą to pierwszy tom z serii „Miliarderzy z klanu Hardych”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 469

Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kinia24113

Z braku laku…

To było straszne… dawno nie czytałam tak kiepskiej książki
10



Shain Rose Między zobowiązaniem a zdradą Tytuł oryginału Between Commitment and Betrayal ISBN Copyright © 2023 by Greene Ink Publishing, LLC Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2025All rights reserved Redaktor Karolina Kaczorowska Cover Design by Bee at Bitter Sage Designs Opracowanie polskiej wersji okładki i stron tytułowych Grzegorz Kalisiak Projekt typograficzny i łamanie Grzegorz Kalisiak | Pracownia Liternictwa i Grafiki Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.

Dla nich… bo chociaż są tak samo niegrzeczne jak ja, znoszą moje wybryki, jak na grzeczne dziewczyny przystało:

Abbie, Brittainy, Carolina, Catharina (moja żona), Danielle, Harloe, Heather, Krista, Lily, Maggie, Nicole, Paige i Salma

(to jest kolejność alfabetyczna, więc nawet nie zaczynajcie…)

NOTA DOTYCZĄCA OSTRZEŻEŃ O TREŚCI

Jako czytelniczka uwielbiająca niespodzianki lubię zaczynać każdą książkę bez wcześniejszej wiedzy o fabule. Chcę jednak dać moim czytelnikom i czytelniczkom możliwość zapoznania się z treściami wrażliwymi, które mogą się pojawić w moich książkach.

Ich listę znajdziesz tutaj: https://www.shainrose.com/content-warnings.

1

Everly

— Ona nigdzie nie pójdzie — usłyszałam od progu sali do jogi. Uśmiech znikł z mojej twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Dopiero od dwóch miesięcy mieszkałam na słonecznej Florydzie z ojcem, z którym wcześniej nie utrzymywałam kontaktu, ale miałam wrażenie, jakby minęły wieki. Spojrzałam w jego błękitne oczy. Ich kolor był właściwie jedyną rzeczą, którą po nim odziedziczyłam.

— Carl, poważnie? — wyszeptałam.

— Panie Milton, nie sądzi pan, że pańska córka sama może podjąć decyzję? — Wes Bauer zwinął matę do jogi i stanął obok mnie.

— Sama mogę podjąć tę decyzję — podkreśliłam, przeczesując dłonią fale włosów, które rozwichrzyły się od intensywnego treningu.

Mój ojciec prychnął, a jego twarz poczerwieniała.

— Zgodziłem się, żebyś pracowała tutaj, w centrum fitnessu, byśmy mogli odbudować naszą relację, Evie. Ale to nie jest odpowiednia droga.

Westchnęłam.

— Czy możemy porozmawiać o tym później, Carl?

— Porozmawiamy teraz. — Pogroził mi palcem.

To dlatego nie widziałam go od osiemnastu lat. Carl Milton był tak naprawdę dzieciakiem, jedynakiem, który odziedziczył fortunę po moich dziadkach. Dziadkach, których nigdy nie poznałam. Zdecydował się na prowadzenie życia, w którym nikt mu się nie przeciwstawiał, zostawiając moją mamę i mnie, gdy miałam zaledwie sześć lat, ponieważ „nie byłyśmy dobrymi słuchaczkami”.

Zgodził się, żebym przyszła do pracy w jego centrum fitnessu, dopiero gdy moja matka wywarła na nim presję. Powiedziała, że muszę uciec z rodzinnego miasta i zacząć nowe życie z dala od uczelni, z której zrezygnowałam.

Oczywiście miała rację. Byłam tego świadoma. Tonęłam w głębokim morzu bólu, z którego nie mogłam się wydostać na powierzchnię. Planowałam wyjechać i zacząć od nowa gdzie indziej, ale nigdy nie chciałam, żeby miało to miejsce tutaj.

Mimo to Carl nalegał. Twierdził, że cierpi na dolegliwości związane z niewydolnością serca i że powinien poznać swoją jedyną biologiczną córkę.

Poddałam się naiwnej nadziei małej dziewczynki, która wciąż pragnęła miłości swojego ojca, i dwa miesiące temu przeprowadziłam się na drugi koniec kraju, na Florydę.

Jak idiotka.

— Jeśli wyjdziesz, zadzwonię do Declana — oznajmił Carl, na co Wes jęknął, zawiązując ciaśniej ciemne włosy w kok.

— W jakim celu? — Głos Declana Hardy’ego zawsze brzmiał mocno. Głęboko. I tak autorytatywnie, że przykuwał całą uwagę w pomieszczeniu, nawet gdy Hardy, mierzący sto dziewięćdziesiąt centymetrów, opierał się nonszalancko o framugę drzwi. Emerytowany gwiazdor NFL* z wyrzeźbionymi mięśniami i słynną piękną twarzą zupełnie się nie przejął tym, że wtrącił się w czyjąś prywatną rozmowę.

Mój gotujący się ze złości ojciec sapnął, podchodząc do swojego partnera biznesowego.

— Evie myśli, że znowu pójdzie na imprezę do domu tego dupka. Proszę cię, załatw to dla dobra mojego i dla dobra naszej firmy.

Powiedziawszy to, wyszedł, zostawiając mnie z tym słowem „znowu”, które odbijało się echem w mojej głowie.

„Znowu”. To był prawdziwy problem. Nie pierwszy raz mój ojciec ingerował w moje życie miłosne. Miesiąc temu zadzwonił do Declana i kazał mu przylecieć i odebrać mnie z domu Wesa.

„Przylecieć. Znaczy się samolotem”. A Declan po prostu się na to zgodził, zapukał do drzwi Wesa i zażądał, żebym wyszła.

Tak wyglądał świat, w którym żyłam. Dla nich byłam ukochaną córką Carla, która łamała kardynalne zasady.

Wes zachichotał i puścił do mnie oko, po czym powiedział:

— Wpadnę i odbiorę cię po zakończeniu zmiany, Evie. — Wyszedł z sali, ale wcześniej jeszcze, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z Declanem, wyszeptał do mnie: — Może zostaniesz na noc.

Usłyszawszy te słowa, wspólnik mojego ojca obrzucił mnie tym swoim sugestywnym zielonym spojrzeniem, ściągając mój wzrok i nie pozwalając oderwać od niego oczu, jakbym była jego włas­nością. Zobaczyłam w nim iskrę gniewu, pytanie i roszczenie.

— Everly — wycedził, a jego głos był tak głęboki i dźwięczny, że aż dreszcz przeszedł mi po plecach.

Napięcie wręcz odbijało się od okien i luster, gdy stałam, nie reagując, w ogarniającej nas ciszy. Przeciągałam to milczenie, nie chcąc dać mu choćby krztyny wytłumaczenia, choć wiedziałam, że Declan chce je usłyszeć. Nie zasłużył na nie i nie miał do niego praw. Ale mimo wszystko całe moje ciało wręcz drżało z pragnienia poddania się mu, oddania mu kontroli.

Czy wywierał taki wpływ na wszystkich? Czy był tak dominujący i pociągający, że potrafił nagiąć większość ludzi do swojej woli? Myślał, że wystarczy po prostu w milczeniu opierać się o framugę drzwi, by sprawić, że ktoś odpowie na pytanie, którego nawet jeszcze nie zadał.

Poruszył szczęką w górę i w dół, w górę i w dół, po czym zadał pytanie tak swobodnie, że nie byłam pewna, czy się nie przesłyszałam.

— Ile razy z nim spałaś?

Mrugnęłam raz. Drugi. Trzeci. I dopiero wtedy dotarły do mnie jego słowa. Gorący jak lawa gniew przepłynął przez mój krwiobieg, gdy w reakcji na jego tupet otworzyłam ze zdumienia usta.

— Poważnie? — Wypuściłam powietrze, skręcając ręcznik, który trzymałam w dłoniach. Następnie przetarłam nim twarz, starając się nie świrować. W mokrym sportowym staniku z logo HART, z puszącymi się włosami i dwudziestoma minutami do następnej sesji treningowej jeden na jeden nie powinnam nawet się wdawać w tę absurdalną rozmowę.

A jednak, technicznie biorąc, rozmawiałam ze swoim szefem.

— Tak, Everly. — Odepchnął się od framugi i podszedł do mnie. Sposób, w jak potrafił wypowiedzieć moje pełne imię jak nikt inny, był kolejną metodą, by grać mi na nerwach. Wiedziałam to. A na dodatek podszedł do mnie tak blisko, że teraz jego sylwetka górowała nad moją, jakby chciał mnie zastraszyć. — Ile razy spałaś z tym złamasem?

Stałam przodem do niego, odpierając jego spojrzenie, mimo że był ode mnie o całe półtorej głowy wyższy. W jego obecności moje ciało nigdy nie reagowało strachem, jak powinno, zamiast tego miałam głupie motyle w brzuchu. Jednak byłam pewna, że wszyscy doświadczali podobnych uczuć.

Declan Hardy nie bez powodu był światową sensacją. Nie chodziło tylko o to, że inwestował w imperium hotelarsko-fitnessowe mojego ojca. Ta twarz, te jego gęste ciemne włosy i przeszywające zielone oczy, które wwiercały się w moją duszę za każdym razem, gdy spoglądał w moją stronę.

— Tym złamasem? — zaakcentowałam te słowa i uniosłam brwi, wpatrując się w niego ze złością.

Pokręcił głową, jakby chciał mnie skarcić, i wciąż czekał na moje wyjaśnienia. Jednak dawno temu nauczyłam się nie wdawać w jałowe rozmowy na temat mojego życia osobistego.

Wypuścił powietrze, gdy zdał sobie sprawę, że mam zamiar milczeć.

— Jesteś córką Carla, Everly — powiedział to tak, jakbym powinna wiedzieć lepiej.

Wepchnęłam miękki ręcznik do torby, mamrocząc:

— Nie mogę uwierzyć, że znowu doniósł swojemu wspólnikowi, dokąd idę.

Declan wskazał na elegancki złoty kosz.

— W szatni znajdują się czyste ręczniki. Ten możesz zostawić tam.

Luksus, do którego przywykł ten człowiek, sprawił, że zmarszczyłam nos.

— Zamierzam go użyć ponownie.

Przetarł twarz dłonią.

— Doprowadzisz nas wszystkich do szaleństwa.

— Serio? — prychnęłam. — Prawie mnie nie widujesz.

— A jednak za każdym razem, gdy to się dzieje, siejesz zamęt — zauważył.

Starałam się nie podnosić głosu, zakładając torbę na ramię.

— Jeśli mówisz o spotkaniu, w którym nie mogłeś uczestniczyć w zeszłym tygodniu, poprosiłam jedynie o wolną salę zajęć dla dzieciaków z Sunville, żeby mogły korzystać z zajęć jogi dla dzieci.

— Ja… — Przymrużył oczy. — Twój ojciec nie mówił, że to dla dzieci.

Czy gdybym w tym momencie przewróciła oczami, byłoby to zbyt niegrzeczne? Szkoła podstawowa w Sunville była zaniedbaną placówką, która rozpaczliwie potrzebowała większej liczby zajęć pozalekcyjnych. To był sposób, w jaki imperium HART mogło się przyczynić do rozwoju społeczności. Wilk syty i owca cała. Jednak mój ojciec natychmiast odrzucił ten pomysł.

— Gdybyś nie opuścił tego spotkania, wiedziałbyś o tym, panie Hardy.

— Declan — poprawił, a jego oczy płonęły z irytacji. — Jestem zajęty. Trenuję sportowców, organizuję spotkania akcjonariuszy i…

— Tak, zdaje się, że skakanie ze spadochronem powinno mieć pierwszeństwo.

Jego wyrzeźbiona szczęka podskakiwała nerwowo. Być może myślał, że skoro milczę, to ustąpię, ugnę się, ponieważ jest głównym udziałowcem tej elitarnej marki fitness i hotelarstwa. Skrót HART oznaczał „Hardy Aktywny Rozwój i Trening” i podobno obejmował swoim zasięgiem cały kraj, oferując kurorty, centra fitnessu, restauracje i nie tylko.

Nie robiło to na mnie specjalnego wrażenia i nadal nie robi, jeśli chodzi o to, co zamierzałam osiągnąć podczas mojego pobytu tutaj. A zamierzałam wywrzeć wpływ tam, gdzie tylko mogłam, nawet jeśli nie planowałam zostać tu na zawsze.

— Jestem pewien, że to nie był skok ze spadochronem.

— Dobra. Wyścigi samochodowe. — Wzruszyłam ramionami i ścisnęłam pasek torby na ramieniu, kiedy przesunął wzrokiem po moim ciele od góry do dołu, jakby mnie szacował.

— Nie mam zamiaru się z tobą kłócić, Everly — powiedział miękko. Mimo to miałam niejasne wrażenie, że dolewa oliwy do ognia.

— Evie — rzuciłam, wiedząc, że to nie ma znaczenia.

— Słuchaj, zorganizuj więcej zajęć dla dzieci. Nie będę się temu sprzeciwiał. — Gdy podrapał się po karku, jego biceps się napiął i dostrzegłam kilka tatuaży na jego ramieniu pod białym T-shirtem. — Po prostu miałem inne spotkania. Jeśli chcesz omówić wprowadzenie nowych zajęć, na które twój ojciec się nie zgodzi, powinnaś zadbać o to, bym był dostępny. Czy sprawdzasz harmonogram?

Czy uda mi się wyrugować z jego tonu protekcjonalność, czy też gdybym spróbowała, straciłabym pracę?

— Następnym razem dokładnie go sprawdzę.

— Zadbaj o to. I nie denerwuj taty. Wes jest ze dwa razy starszy od ciebie. Nie możesz być widywana z tym dupkiem. — Powiedział to mimochodem, jakby zamierzał dorzucić jeszcze jedno żądanie.

Przeczesałam dłonią włosy.

— Dwa razy starszy ode mnie? Bądź szczery, panie Hardy — zadrwiłam z jego nazwiska, ponieważ on też nie zadał sobie trudu, by wysłuchać mojej prośby. — Mam dwadzieścia cztery lata. I to, że jestem córką Carla, nie oznacza, że nie będę spotykać się z ludźmi, którymi jestem zainteresowana.

Przechylił głowę, jakby nagle musiał bacznie mi się przyjrzeć. Jakby właśnie zdał sobie sprawę, że mam więcej niż dziesięć lat. Jego wzrok przesunął się po mnie, pieszcząc każdą krągłość mojego ciała, a potem mocno zacisnął powieki, jakby widok tego, co podoba się innemu mężczyźnie, był bolesny. Wkurzyło mnie to, że moje ciało w ogóle zareagowało na jego zainteresowanie.

— To nie jest jakiś zwykły facet, Everly. To dupek. Bycie widzianą w jego towarzystwie szkodzi naszemu wizerunkowi. Teraz jesteś częścią HART.

— Doprawdy? — Przekrzywiłam biodro i uniosłam brwi, gotowa na zakończenie tej dyskusji. — Więc istnieją już jakieś zasady dotyczące tego, z kim się umawiam, tylko z powodu prasowych nagłówków? Masz zamiar w dalszym ciągu nachodzić mnie w jego domu i stamtąd wyciągać, bo się boisz, że to może zaszkodzić marce? Masz pojęcie, jak absurdalnie to brzmi?

— O mały włos nie przyjęlibyśmy go do HART ze względu na jego reputację i to, jak grał w NFL. A grał nieczysto, poza tym jego opinia jebaki…

— Nie oglądam futbolu i potrafię sama ocenić daną osobę. Prasa nie będzie mi dyktowała, z kim mam się umawiać — przerwałam mu zirytowana, że partner biznesowy mojego ojca w ogóle pomyślał, iż zgodzę się na to, by media wpływały na moje decyzje. Nie pozwoliłabym dziennikarzom ani internetowi przedstawiać czyjejś historii tak, jak kiedyś przedstawiono moją. W rodzinnym mieście nie ufano mi, nie byłam postrzegana jako osoba, nie dano mi kredytu zaufania.

— Nie oglądasz futbolu, ale wiesz, jak rehabilitować zawodowego sportowca? — Naprawdę nie znosił tego, że pracuję w jego siłowni bez uprawnień, podczas gdy wydawało się, że pozostali jego pracownicy mają zbyt wysokie kwalifikacje.

— Oferuję techniki rozciągające, a nie pełną rehabilitację. — Wiedział o tym. Zdobywałam klienta za klientem dzięki indywidualnemu podejściu do każdego z nich i od kiedy zaczęłam, nie było ani jednej skargi. — Spóźnię się na sesję indywidualną. Więc jeśli już skończyliśmy…

Przecisnęłam się obok niego, ale zanim zdążyłam odejść, przeszył mnie jego głos, lodowaty do tego stopnia, że zamarłam w połowie kroku.

— Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć. Pośrodku tej sali jogi prezentował się pięknie, odbijając się w otaczających go lustrach, na tle sięgających od podłogi do sufitu okien z widokiem na Atlantyk.

— O co chodziło?

— Ile razy go pieprzyłaś?

Całe moje ciało napięło się w reakcji na słowa, których użył. Mój żołądek, gardło, sutki, moje podbrzusze — wszystko skurczyło się i bolało z nienawiści, ale także z powodu czegoś więcej. Instynktowna reakcja na tego mężczyznę była niebezpieczna, kusząca i całkowicie niewłaściwa.

— To absolutnie nie twoja sprawa.

Odpowiedź brzmiała „zero” i prawdopodobnie tak pozostanie. Byliśmy na kilku luźnych randkach, które nie doprowadziły do niczego, ponieważ Wes w ogóle na mnie nie działał.

— Więc do niczego nie doszło. Jeśli ta odpowiedź się zmieni, Everly, dopadnę go. — Głos Declana był niski, brzmiał ostrzegawczo, jakbym nie powinna go kwestionować, i poczułam wibracje przeszywające moje ciało, wywołujące gęsią skórkę.

Kiedy zostawiałam go samego w sali ćwiczeń, rozważałam pokazanie mu środkowego palca. Ale to był mój szef.

Mój niedostępny szef, którego nienawidziłam i pragnęłam jednocześnie.

2

EVERLY

Gorący prysznic po zmianie nie pomógł mi pozbyć się ani jednej z frustracji. Ani mocniejsze niż zwykle rozczesywanie splątanych włosów.

Za to ubranie się w spódniczkę do tenisa oraz nałożenie warstwy błyszczyka oraz tuszu do rzęs, zanim wysłałam Wesowi wiadomość, że już idę, sprawiło, że poczułam się znacznie lepiej.

Kiedy wychodziłam przez obrotowe drzwi centrum fitnessu, zauważyli mnie Po i Noah, siedzący na krawędzi fontanny na okrągłym podjeździe.

— Evie, wybierzesz się z nami później do Vibe? — zapytał Po.

Wskazałam na małą ścieżkę prowadzącą do HART Zdrowie i Fitness, znajdującą się na klifie nad oceanem, skąd roztaczały się piękne widoki, łączącą się z ich kurortem Oceanside.

— Właściwie to idę teraz do Wesa.

— Widzisz, bracie. Wszyscy idą do Wesa. Też chodźmy. — Noah trącił przyjaciela.

— Niech to szlag — mruknął Po, przeczesując wielką dłonią swoje falowane włosy. Wyglądały na wystylizowane, ale wiedziałam, że żaden z chłopaków ani trochę się nie przejmował swoim wyglądem. Obaj większość dnia spędzali w centrum fitnessu, biegali, uczęszczali na zajęcia jogi, a potem kilka razy w tygodniu trenowali na lodzie. Ich życie, nawet w sezonie poza rozgrywkami, kręciło się głównie wokół hokeja.

Noah zaczął namawiać:

— Wiesz, że hokejowe króliczki chodzą do Wesa? Też pójdźmy. Poza tym Evie tam będzie.

Po sięgnął po moją torbę sportową i zarzucił ją sobie na ramię.

— Pieprzyć to. Idziemy z tobą.

Zachichotałam, kiedy weszliśmy na piasek i rozpoczęliśmy wędrówkę wzdłuż brzegu, przy którym delikatnie pluskały fale.

— Idziecie tylko po to, żeby poderwać jakieś dziewczyny?

— Jeśli powiem tak, będziesz miała o mnie gorsze zdanie? — zapytał Po.

Wzdychając, zatrzymałam się, żeby podnieść białą muszlę, i sięgnęłam do kieszeni swojej torby, by ją tam wsunąć.

— Nie, bo już teraz mam złe zdanie o tobie i twoich zwyczajach podrywu.

Po spojrzał na mnie, kiedy chowałam muszlę.

— Zdajesz sobie sprawę, że w sklepie z pamiątkami są lepsze niż ta?

Wzruszyłam ramionami. Ludzie deptali po muszlach, jakby nie były pięknymi przedmiotami, które można ponownie wykorzystać, więc jaki był sens ich kupowania, skoro mogłam je sama znaleźć?

Mewa stanęła blisko, ale odskoczyła, gdy podeszliśmy do niej. Pomachałam do chłopaków i próbowałam ominąć ją i jej stadko szerokim łukiem. Robiłam tak codziennie podczas biegania do pracy, starając się ich nie przestraszyć.

— Evie. — Po był poważny, ale w jego ciemnych oczach błyszczało rozbawienie. — Po prostu przejdź przez te mewy. Odlecą i zaraz wrócą.

Westchnęłam i dołączyłam do nich.

— Różnią się od sialii i kardynałów z mojego rodzinnego Wisconsin. Jeśli je przestraszysz, to na cały sezon przeniosą się do innego karmnika.

— Floryda jest pełna mew, które nigdy nie odlatują. Wkrótce się do tego przyzwyczaisz. — Noah szturchnął mnie łokciem. Do posiadłości Wesa został jeszcze kawałek.

Przyzwyczajenie się do spędzania czasu z ludźmi, którzy mają domy pięć razy większe od mojego mieszkania, tak jak dom Wesa, nie było łatwe.

Przyzwyczajenie się do wszystkiego w HART Zdrowie i Fitness było niemal niemożliwe. Moja mama i ja byłyśmy właścicielkami podupadłej szkoły jogi, pobierałyśmy opłatę w wysokości pięciu dolarów za zajęcia. Tutaj członkowie płacili setki tysięcy dolarów składki rocznie. Mieli dostęp do prywatnych klubów, spa, hoteli i wydarzeń na czerwonym dywanie, jakby byli celebrytami.

Kiedy zaczęłam bywać w domu Wesa, zorientowałam się, że wielu z nich tak naprawdę było celebrytami. Sportowcy. Potentaci. Milionerzy, wszyscy oni. To rodzaj ludzi, którzy ubierają się w swoje najlepsze ciuchy, żeby spędzić czas z przyjaciółmi.

Wes natychmiast nas przywitał i przedstawił mnie niektórym członkom swojej ekipy. Po i Noah od razu otoczyli ramionami jakieś kobiety, co byłoby imponujące, gdyby nie było tak niestosowne. Jednak kiedy Wes raz czy dwa gdzieś powędrował, Noah pojawił się obok mnie, dokładnie w chwili, kiedy zaczęłam nerwowo zaciskać dłonie.

— Jestem przy tobie, Evie. Chcesz posiedzieć przy basenie?

W ciągu tej pierwszej godziny Noah i Po pokazali, że mnie zaakceptowali nie tylko jako instruktorkę jogi, ale także jako przyjaciółkę. Trzymali się blisko, gdy Wes był zajęty, i nie spuszczali mnie z oczu.

Wokoło krążyły kobiety w bikini i mężczyźni w kąpielówkach, ale jakoś udało im się sprawiać wrażenie, że pasują do tego miejsca.

— Pewnie powinnam była wrócić do domu i się przebrać — wspomniałam Wesowi, kiedy wrócił, ale pokręcił głową.

— Och. — Przesunął po mnie spojrzeniem, po czym mruknął i uśmiechnął się do siebie. — Ludzie zawsze chcą się wystroić na takie imprezy. Spoko. Zaraz coś ci przyniosę.

Po przewrócił oczami i spojrzał na Noaha.

— Założę się, że przyniesie jedną ze swoich pieprzonych futbolowych koszulek.

Obaj się zaśmiali kilka sekund później, gdy Wes zbiegł po swoich eleganckich schodach, niosąc małą koszulkę drużyny Cobras i piwo. Podał mi ją, gdy Noah mu dokuczał.

— Ile z nich chomikujesz na górze? Masz każdy rozmiar?

— Odwal się! — zachichotał Wes. — Dostajemy kilka kartonów dla fanów, głupku.

Po mruknął:

— Raczej kupiłeś kilka kartonów.

Nie chciałam być niegrzeczna, więc wsunęłam na siebie koszulkę i się uśmiechnęłam.

— Dzięki. — Ale pokręciłam głową na widok piwa. — Napiję się tylko wody.

Skinął głową i okrążył wyspę z białego marmuru, żeby wziąć szklankę z lodem i wodą. Od tego momentu czułam się, jakbym zdobyła złoty bilet. Kobiety próbowały nawiązać ze mną rozmowę, mężczyźni oferowali mi napoje i miejsca do siedzenia, zawsze starając się być uczynni. Koszulka zdawała się mieć duże znaczenie.

— Evie?

Skrzywiłam się, gdy usłyszałam za sobą wysoki głos. Usilnie starałam się unikać tego głosu od pierwszego razu, kiedy zostałam przedstawiona swojej przyrodniej siostrze Anastasii. Jej blond włosy zafalowały, gdy szła w naszą stronę z części rekreacyjnej za basenem w swojej pasteloworóżowej sukience tak luźnej, że widać było pod spodem bikini. Po drodze wzięła pod ramię moją drugą przyrodnią siostrę.

Clarę i Anastasię dzieliły dwa lata i nie mogły być bardziej od siebie różne. Clara, ubrana w jasne kwieciste wzory, z uśmiechem zawołała cicho:

— Cześć, Evie — zanim siostra szturchnęła ją łokciem.

Noah spojrzał na nas i musiał zauważyć moje zakłopotanie, ponieważ objął mnie ramieniem i powiedział:

— Cieszę się, że mogę spędzić wieczór z wami, panny Milton.

Pewnie myślał, że rozładowuje napięcie, ale Anastasia aż tupnęła różowym obcasem.

— Ona nie jest Milton, Noahu.

— Kiedy rodzice się rozwiedli, moja matka zmieniła nasze nazwisko z powrotem na panieńskie — wyjaśniłam, ponieważ Noah wyglądał na nieco zdezorientowanego. Twarz Clary poróżowiała, ale ja na jej miejscu nie wstydziłabym się z powodu czyjegoś niegrzecznego zachowania. Wyprostowałam się, wzięłam łyk wody, po czym kontynuowałam: — Tak czy inaczej, Carl był wystarczająco uprzejmy, by pozwolić mi zamieszkać w domku gościnnym przez tydzień, ale odkąd nas zostawił, kiedy miałam sześć lat, nasze rodziny naprawdę nie miały ze sobą kontaktu. A wy obie miałyście…?

— Ja miałam dziesięć lat, a Clara osiem, kiedy Carl pojawił się w naszym życiu — oznajmiła Anastasia, jakby wszyscy musieli to wiedzieć. — Był wspaniałym ojczymem.

Skinęłam głową i przygryzłam wargę, starając się nie czuć rozczarowania. Anastasia dała jasno do zrozumienia, że nigdy nie będziemy siostrami. Że nie zależy jej też na tym, by mnie poznać.

Noah, który był wyluzowanym facetem, ścisnął moje ramię i podniósł swojego drinka.

— No cóż, w takim razie za Carla, który nas wszystkich zjednoczył.

Anastasia przyglądała się nam obojgu i zmarszczyła nos, gdy zobaczyła, co mam na sobie.

— Skąd to masz?

— Wes mi pożyczył. — Wzruszyłam ramionami, bo szczerze mówiąc, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.

— Pamiętaj, żeby to oddać, zanim wyjdziesz. Nie nosimy strojów Cobry — wycedziła, po czym przepchnęła się obok mnie. Nie byłam pewna, czy rzeczywiście była wściekła z powodu tego, co mam na sobie, czy też tego, że w jakimś małym stopniu zostałam przyjęta do jej kręgu.

Spojrzałam na Clarę, która przewróciła zielonymi oczami i wymamrotała:

— Przepraszam za nią. Ma humory.

Spod makijażu zaczęły wyzierać piegi na jej nosie, gdy go zmarszczyła, patrząc na siostrę, jakby była zniesmaczona jej zachowaniem.

Machnęłam ręką.

— Nie ma sprawy. Przyszłam tu prosto z pracy i byłam nieodpowiednio ubrana.

Zamrugała dwa razy. Jej sztuczne rzęsy były zauważalne, ale nadal świetnie oprawiały jej oczy. Odziedziczyła po matce wysokie kości policzkowe i smukłą sylwetkę i widziałam, jak przyciąga uwagę ludzi, nawet jeśli sama tego nie zauważała.

— Nie możesz być nieodpowiednio ubrana, kiedy masz na sobie koszulkę rozgrywającego. Czy jesteście parą?

— Nie bardzo. Po prostu zobaczymy, jak sprawy się potoczą, ale on wie, że to niezobowiązujące. — Bawiłam się kilkoma bransoletkami ze sznurka na nadgarstku, ale ona mruknęła coś, jakby miała inne zdanie.

— Carl przejdzie nad tym do porządku dziennego, jeśli ty tak zrobisz. Zawsze najpierw robi dużo szumu, a potem odpuszcza. W każdym razie nadal jest mi przykro z powodu Anastasii. Po prostu jeszcze cię nie poznała. — Wskazała na wygodną kanapę, gdzie mogłyśmy usiąść, i machnięciem ręki odesłała Noaha.

— Dlaczego miałoby ci być z tego powodu przykro? — Wzruszyłam ramionami i zakręciłam lodem w szklance, rozglądając się za Wesem. Pił shoty z kolegami, a na jego ramieniu wisiała jakaś dziewczyna. To był kolejny sygnał, że łączyło nas tylko luźne flirtowanie, nic więcej.

Clara westchnęła.

— Ponieważ zachowuje się niegrzecznie, a jest moją siostrą. Chyba powinnam nauczyć ją pewnych manier.

— Jest już dorosła i sama powinna je znać. — Odgarnęłam włosy z twarzy i się uśmiechnęłam. — Nauczyłam się takich manier za pierwszym razem, gdy słuchałam Bambi.

— Słuchałaś? — Clara przechyliła głowę, a ciemnorude loki opadły z jej ramion.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na myśl, że Clara próbuje ze mną rozmawiać, choć wie, że jej siostrze się to nie spodoba.

— Moja mama miała dziwne podejście do telewizji i filmów. Słuchałam ich więc na słuchawkach.

Zerknęła na mnie.

— To ma sens.

Czekałam, aż rozwinie swoją myśl.

— Robisz to — wykonała przede mną gest — bardzo często. — Znowu czekałam. — Nie czujesz się niepewnie w momentach niezręcznej ciszy, jakbyś potrafiła znacznie lepiej kontrolować skupienie swojej uwagi w porównaniu z innymi.

Na jej komentarz zareagowałam śmiechem.

— Po prostu czekam, aż skończysz.

— Nie. Nie. To szczera prawda.

Spojrzałam na śmiejącą się kobietę przy basenie, niechętnie wchodzącą do wody.

— Przez długi czas uczyłam się w domu i nie miałam zbyt dużego kontaktu z innymi ludźmi. Chyba to sprawia, że czuję się nieco niezręcznie. — Już się tego nie wstydziłam. — Miałam mamę oraz kilku przyjaciół, którzy przychodzili do jej małego studia jogi, i to wszystko.

— Byłaś samotna? — szepnęła Clara, jakby czuła, że nie wypada o to pytać.

— Jasne. Chciałam… — Westchnęłam. Carl wysyłał mi kartki ze swoją nową żoną i dziećmi, które miała z pierwszym mężem. Miałam te swoje dziecięce marzenia o wspólnych świętach Bożego Narodzenia, o tym, że będę mieć siostry, że moja mama i ich mama zostaną przyjaciółkami. Ale podsłuchałam kiedyś moją matkę, jak zgadza się z ojcem, że może to nie taki dobry pomysł. Zauważyłam, że Anastasia zerknęła na nas i przewróciła oczami. — Jedynaczka czasami czuje się samotna, ale nauczyłam się też, że człowiek potrafi dotrzymać sobie towarzystwa lepiej niż ktokolwiek inny.

— Clara, chodź tutaj! — zawołała Anastasia, machając w stronę siostry wypielęgnowaną dłonią.

— Rozumiem. — Clara pochyliła się i szepnęła: — Cóż, czasami posiadanie Anastasii za siostrę też sprawia, że możesz czuć się samotna. — Zanim zdążyłam przemyśleć to, co powiedziała, szturchnęła mnie w ramię. — Och, nie wnikaj w to, Evie. Porozmawiamy później. Przyjdź w przyszłym tygodniu do piekarni.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na tę myśl, dopóki nie wstała i nie westchnęła. Podążyłam za jej wzrokiem.

— Co?

— Pewnie już dziś nie pogadamy, skoro on tu idzie.

Usłyszałam szepty i poczułam, jak zmienia się atmosfera w pomieszczeniu a po chwili zobaczyłam, jak tłum — niczym rozstępujące się morze — cofa się przed nim.

Górował wzrostem nad większością obecnych, gdy szedł przez pomieszczenie prosto w moją stronę, nie odrywając ode mnie wzroku. Anastasia mruknęła coś do niego, ale nic nie było w stanie rozproszyć jego niepodzielnej uwagi.

— Everly. — Declan wypowiedział moje imię surowo i zatrzymał się, niemal dotykając czubkami butów moich tenisówek.

Dlaczego się nie przebrałam? Teraz, kiedy on spoglądał na mnie z góry, siedzenie tu w moim stroju do ćwiczeń i w jednej z koszulek Wesa sprawiło, że poczułam się trochę śmiesznie.

— Tak?

— Wstań. Zabieram cię do domu.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

* NFL (National Football League) — największa zawodowa liga futbolu amerykańskiego (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Dedykacja

Nota

1

2