Ktoś jedyny na świecie - Katarzyna Wit-Formela - ebook + audiobook + książka

Ktoś jedyny na świecie ebook i audiobook

Wit-Formela Katarzyna

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Świat Julii to klimatyczny dom w sercu Mazur i towarzystwo ojca, przy którym czuje się bezpieczna. Dziewczyna z wielką niechęcią wybiera się na wakacje do swojej matki-artystki mieszkającej w Warszawie. Nie myśli jednak o podboju stolicy, wręcz przeciwnie, zamierza ten czas wykorzystać na czytanie i naukę. Tymczasem okazuje się, że w życiu matki przez ostatni rok zaszły wielkie zmiany. Zamieszkała ze swoim nowym partnerem i jego córką Gosią w dużym domu. Początkowo dziewczyny nie potrafią się porozumieć, ale pewnego wieczoru wspólnie wybierają się na imprezę, na której Julia poznaje przystojnego piłkarza. Jak potoczą się losy tej znajomości? Jak zareaguje rodzina na relacje między młodymi? Czy Julce uda się zaprzyjaźnić z własną matką? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w pełnej empatii powieści obyczajowej Katarzyny Wit-Formeli. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 323

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 22 min

Lektor: Katarzyna Wit-Formela

Oceny
4,4 (7 ocen)
4
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
pawel_wts

Dobrze spędzony czas

bajkowa ksiazka, ale czy wlasnie w tych bajkach nie chcemy sie znajdowac bedac nastolatkami?
00
alabomba

Całkiem niezła

Początek się ciągnie a pod koniec pędzi niezrozumiale
00
MalgorzataKoziel

Całkiem niezła

Łatwa, przyjemna lektura z literatury młodzieżowej. Zabrakło mi trochę głębszego motywu przewodniego.
00
flamenco88

Dobrze spędzony czas

Sympatyczna, bardziej kierowana dla nastolatków, chociaż mi się podobała. Idealna książka na lato.
00
Monia7291

Dobrze spędzony czas

💕"Bo pierw­sza mi­łość bywa naj­bar­dziej pło­mien­na."💕 Dziękuję @_dlaczemu za książkę do recenzji. 💋 Piękna opowieść o pierwszej miłości. 💖 Ale nie tylko, mamy tutaj przyjaźń wystawiona na próbę. Problemy w rodzinie, rozwiedzionych rodziców i przyrodnie rodzeństwo. Także historii pobocznych mamy kilka i z każdej można coś wynieść. 😊 jednak tematem głównym jest miłość Julii i Daniela 💕 Jak się okazuje nie łatwa. Los rzuca im kłody pod nogi, jednak oni są wytrwali i siła ich młodzieńczej pierwszej miłości przetrwa wszystko. Jak ja im tego zazdroszczę 😥 aż bym się chciała cofnąć w czasie i przeżyć tą moją pierwszą miłość jeszcze raz, poczuć to wszystko jeszcze raz... Julia jest młoda ale bardzo dojrzała. Bardzo mi zaimponowała, bo niestety większość dzisiejszej młodzieży to bardziej takie Gośki i Olki. 🤦‍♀️ Julka jest sumienna, odpowiedzialna, oczytana. W tym wszystkim trochę zakompleksiona i nieśmiała, ale to również miało swój urok. 😉 Tak jestem kobietą i lubię piłkę nożn...
00

Popularność




WYDAWNICTWO DLACZEMU

www.dlaczemu.pl

Dyrektor wydawniczy: Anna Nowicka-Bala

Redaktor prowadzący: Marta Burzyńska

Redakcja i korekta językowa: Magdalena Białek

Projekt okładki: Izabela Starosta

Konwersja do wydania elektronicznego: P.U. OPCJA

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

WARSZAWA 2022

Wydanie I

ISBN: 978-83-66-521-79-7

Książkę chciałabym zadedykować wszystkim zakochanym.

Nieistotne jest to, czy jest to pierwsza miłość, druga, czy kolejna.

Każda jest piękna i niepowtarzalna.

Mężu…

Może nie byłeś moją pierwszą miłością

Ale byłeś tą, przy której

Rozdział I

Julia siedziała w pociągu i przeglądała kolorowy magazyn, który kupiła w kiosku na chwilę przed odjazdem. Na dworze padał deszcz, co tylko wprowadziło ją w melancholijny nastrój. Na myśl o tym, że czeka ją jeszcze prawie pięć godzin podróży, humor tylko jej się pogorszył. Wcale nie miała ochoty jechać na miesiąc do Warszawy. Wolałaby zostać w domu i pomagać tacie w prowadzeniu ich małego domku. A może nawet pomogłaby mu w pracy. W okresie wakacyjnym firma, w której pracował jej tata, czasem wystawiała w Giżycku mały stragan z rękodziełem. W poprzednie wakacje dziewczyna dorabiała sobie, obsługując klientów przez kilka dni w tygodniu.

Julka rozejrzała się po przedziale. Miała troje współpasażerów. Pod oknem siedział młody mężczyzna – przeglądał z lekkim obłędem w oczach jakieś dokumenty i co chwila wprowadzał dane do swojego laptopa, który trzymał na kolanach. Wyglądał, jakby cały otaczający go świat nie istniał, był tylko on, laptop i sterta papierów, która co chwila upadała mu na niezbyt czystą podłogę. Naprzeciwko niego siedziała starsza kobieta, która spoglądała nostalgicznie w okno i obserwowała widoki. Wyglądała na lekko zagubioną, jakby nie do końca wiedziała, co tutaj właściwie robi. Obok niej siedziała młoda dziewczyna, chyba jeszcze młodsza niż Julka. Na oko miała mniej więcej szesnaście lat. Ubrana była w bardzo krótkie spodenki, które odsłaniały miejscami jej pośladki. Miała na sobie jeszcze białą koszulkę z krwistoczerwonym wulgarnym napisem. Dziewczyna cały czas pisała na telefonie i co jakiś czas wybuchała gromkim śmiechem, nie zwracając uwagi na to, że jej zachowanie może przeszkadzać współpasażerom.

Julka wróciła myślami do swojego wyjazdu. Tata obiecał mamie, że dziewczyna spędzi z nią połowę wakacji. Szczerze mówiąc, wszystkie koleżanki zazdrościły jej tego, że będzie cały lipiec w stolicy. Dodatkowo, na tyle, na ile pamiętały jej mamę, wiedziały, że jest ona bardzo nieszablonowym rodzicem i Julia będzie miała tam ogromną swobodę. Była to jedna z największych różnic między jej rodzicami. Tata nieustannie przykładał dużą wagę do dyscypliny i tego, że zawsze musiał wiedzieć, gdzie jest Julia, z kim i o której wróci. Jej mama była artystką, wolnym duchem i tak przyziemne sprawy mało ją interesowały. Mimo wszystko Julia wolała wychowanie przez tatę. Dawało jej ono poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebowała jako nastolatka w świecie pędzącym w niesamowitym tempie. Wiedziała, że mężczyzna chce dla niej jak najlepiej i dlatego tak bardzo przejmuje się tym, gdzie się znajduje i co robi.

Deszcz padał coraz intensywniej. Julka skończyła czytać niezwykle nudny artykuł na temat nowości w pielęgnacji włosów. Nigdy nie przywiązywała dużej wagi do swojego wyglądu. Rzadko się malowała, nie znała się na najnowszych trendach. Była nietypową nastolatką – wygląd zewnętrzny nie był dla niej za bardzo istotny. Może właśnie to sprawiało, że nie była taka zwyczajna, jak jej się wydawało. Może to odróżniało ją od tłumu tak samo ubranych i myślących nastolatek, które chodziły do jej liceum. Dziewczyna nie była w szkole zbyt popularna. Wszyscy uważali ją za szarą myszkę i na dodatek kujonkę. Ale ona po prostu lubiła się uczyć i wiedziała, że tylko nauka i dobre studia mogą zagwarantować jej prowadzenie dostatniego życia na wsi. Nigdy nie ciągnęło jej do tego, aby mieszkać w mieście, nie mówiąc już o stolicy, w której mieszkała jej mama.

Rodzicie Julii poznali się niespełna dziewiętnaście lat temu podczas festiwalu. Tata Julii, Czarek, wybrał się tam z grupą znajomych, natomiast Dorota, mama, przyjechała, by napisać do gazety artykuł o tej imprezie. Wpadli na siebie całkiem przypadkiem, gdy on niechcący oblał ją napojem. Następnie ich relacja potoczyła się dość szybko i trochę ponad rok później na świecie pojawiła się Julka. Dorota nie potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji. Była bardzo młoda i chciała robić karierę, a tymczasem musiała wziąć ślub z mężczyzną, którego nawet dobrze nie znała, i całe dnie opiekować się wiecznie płaczącym niemowlakiem. Sytuacja szybko ją przerosła i gdy Julka miała niespełna dwa latka, Dorota wróciła do rodzinnej Warszawy. Dostała tam angaż w jednym z programów telewizyjnych. Jednak każdą wolną chwilę spędzała z nimi na Mazurach. Potrafiła przyjechać choćby na kilka godzin, by pobyć z mężem i córką chociaż trochę. Taki układ trwał kilka lat, aż jej przyjazdy stały się coraz rzadsze. Potem nastał taki okres, kiedy potrafiła nie widzieć Julki przez pół roku. Gdy dziewczynka miała już dziesięć lat, rodzice postanowili się rozwieść. Po próbie naprawy związku, z której nic nie wyszło, sąd ostatecznie zakończył to małżeństwo bez orzekania o czyjejkolwiek winie, a Julia miała mieszkać dalej u taty. Taką decyzję wspólnie podjęli rodzice. Dla dorastającej dziewczyny nic się praktycznie nie zmieniło, poza tym, że mama już jej nie odwiedzała na Mazurach, tylko to ona jeździła do niej. Gdy była młodsza, to tata przywoził ją do Warszawy, ale od roku jeździła już sama, pociągiem. Nie lubiła tych wyjazdów. Najlepiej czuła się u siebie w domu. Duże miasta ją przytłaczały, a na dodatek mama nigdy nie miała dla niej zbyt wiele czasu, więc połowę tych wyjazdów spędzała sama w jej mieszkaniu.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Do przedziału zajrzała starsza kobieta. Miała pięknie zakręcone białe włosy i była gustownie ubrana. Wyglądała na siedemdziesiąt lat, ale Julka podejrzewała, że ma sporo więcej.

– Dzień dobry, można się dosiąść? – zapytała staruszka.

– Oczywiście – odpowiedziała kobieta, która wcześniej nie odrywała wzroku od okna.

Jedyny mężczyzna w przedziale obrzucił nową współpasażerkę jadowitym spojrzeniem i wrócił do zawziętego klikania na klawiaturze laptopa. Julia doszła do wniosku, że pewnie ceni sobie spokój i obawia się, że kobieta może go zburzyć.

Starsza pani weszła niepewnie do przedziału wraz z małą walizką na kółkach. Jako że mężczyzna nie kwapił się, by pomóc jej włożyć bagaż na górną półkę, Julka sama zaoferowała swoją pomoc i już po chwili torba bezpiecznie leżała w wyznaczonym dla niej miejscu. Starsza kobieta zajęła miejsce naprzeciwko Julii. Z małej torebki przewieszonej przez ramię wyjęła składany grzebyk oraz lusterko i przeczesała włosy. Nastolatka była pod wrażeniem, że osoba w takim wieku nadal przywiązuje wagę do swojego wyglądu. Większość seniorów, w miejscu, gdzie mieszkała, była zaniedbana i w ogóle wygląd i dbanie o siebie były raczej postrzegane jako przejaw próżności. Ona sama uważała, że należy wyglądać schludnie, ale szczególne dbanie o to, jak się prezentuje, czy kupowanie niesamowicie drogich kremów to była według niej przesada. Uważała, że swój wygląd należy po prostu akceptować i nie starać się go zmienić. Oczywiście jej także kilka rzeczy przeszkadzało we własnym ciele – chociażby piegi, które pojawiały się na jej twarzy wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca.

– Uwielbiam podróżować, a państwo? – zagadnęła współpasażerów starsza pani. Pozostali rozejrzeli się po przedziale, ale nikt się nie odezwał. – Jadę odwiedzić mojego pierwszego prawnuka – kontynuowała niezrażona tym, że nikt jej nie odpowiada. – Wnuczka tydzień temu urodziła.

– To gratulacje dla wnuczki – powiedziała Julka, którą zaczęła męczyć cisza nastająca po wypowiedziach staruszki.

– Dziękuję. Rodzina jest w życiu najważniejsza.

– Taaa… – prychnął nagle mężczyzna siedzący pod oknem.

Wszystkie kobiety siedzące w przedziale nagle utkwiły w nim wzrok. Wydawało się, że jest pogrążony w pracy i w ogóle nie przysłuchuje się rozmowie toczącej się w przedziale.

– Jest pan innego zdania?

– Z rodziną to wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach – powiedział, zamykając laptop. – Ja zawsze musiałem do wszystkiego dochodzić sam. Nikt mi nigdy w niczym nie pomógł i nigdy na rodzinę nie mogłem liczyć – dodał po chwili i głośno westchnął.

– Przykro mi – skwitowała kobieta. – Nie każdy ma szczęście do rodziny, ale może dzięki tym doświadczeniom pan stworzy kiedyś taką, w której każdy będzie mógł liczyć na drugą osobę. Życzę panu tego – powiedziała z uśmiechem.

– Dziękuję – odparł lekko speszony mężczyzna i ponownie otworzył komputer. Chyba sam był zaskoczony tym, jak bardzo otworzył się przed nieznajomymi kobietami, bo zaczął znów zawzięcie uderzać w klawiaturę.

Godzinę później przedział opuściła kobieta, która początkowo wpatrywała się w widoki za oknem. Natomiast starsza pani, która dosiadła się jako ostatnia, cały czas opowiadała różne historie ze swojego życia. Powoli przedział zaczął pustoszeć i przed Warszawą zostały w nim już tylko dwie osoby – Julka i starsza pani.

– Jedziesz na wakacje do stolicy? – zagadnęła dziewczynę staruszka.

– Jadę odwiedzić mamę – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Sama nie wiedziała czemu, ale czuła się przy tej kobiecie swobodnie. Gdy słuchała jej opowieści, podświadomie wiedziała, że jest to osoba z dużym doświadczeniem życiowym, ale także z ogromnymi pokładami optymizmu.

– Nie mieszkasz z mamą? – zdziwiła się.

– Mieszkam z tatą.

– Tak to się nieraz toczą losy, nieprawdaż? Często masz okazję widywać mamę? Musisz bardzo za nią tęsknić.

– Wie pani, chyba się przyzwyczaiłam do tego, że jest, jak jest. Jej nigdy przy mnie nie było. To tata szykował mnie na pierwszy dzień w szkole, to on woził po lekarzach, gdy chorowałam. Nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale nie jestem bardzo związana z mamą – wyznała szczerze.

– Może twoją mamę przerosło macierzyństwo – zasugerowała starsza pani. – Nie bądź dla niej zbyt surowa, nie znamy często przyczyn, dlaczego ludzie zachowują się tak, a nie inaczej. Czasem można się bardzo zdziwić, gdy pozna się powód postępowania drugiego człowieka.

– Bardzo możliwe – zgodziła się z nią Julia, chociaż prawdę mówiąc, niezbyt wierzyła w te słowa. – Tylko widzi pani, ja chyba jednak nie jestem jeszcze gotowa, by jej wybaczyć to, że nie było jej przy mnie, gdy jej tak bardzo potrzebowałam – powiedziała, a do oczu napłynęły jej łzy. Sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że te wszystkie emocje gdzieś tam w niej głęboko siedzą i powodują taki ból.

– Na wszystko przyjdzie czas – zapewniła ją kobieta. – A tymczasem trzeba być wyrozumiałym i innych traktować tak, jak sami byśmy chcieli być traktowani. Uwierz, drogie dziecko, mi też wiele spraw się nie podoba. Za moich czasów było inaczej. Moja wnuczka ma dziecko bez ślubu, kiedyś to było nie do pomyślenia – powiedziała. – Panna z dzieckiem. Zostałaby zlinczowana przez otoczenie. Ale rozmawiałam z nią i wyjaśniła mi, że jest szczęśliwa, a ślub jej do niczego nie jest potrzebny. I mi to wystarcza.

– To, że jest szczęśliwa?

– Pewnie – powiedziała z dobrotliwym uśmiechem. – Co nam więcej jest od życia potrzebne? Tylko zdrowie i szczęście, a reszta się jakoś ułoży.

– Ma pani rację – stwierdziła Julka i na chwilę się zamyśliła. Może faktycznie nie powinna być taka krytyczna wobec postępowania mamy? Przecież to nie tak, że ją porzuciła, ona po prostu nigdy nie potrafiła być dobrą matką. Może zatem lepiej, że tylko nią bywała od czasu do czasu. Może tylko na tyle miała sił.

Kilka minut później Julia wraz ze swoim bagażem opuściła pociąg. Myślała, że ta kilkugodzinna podróż bardziej ją zmęczy, ale o dziwo jakoś nie czuła się znużona. Ponieważ wiedziała, iż o tej porze jej mama pracuje, wsiadła do metra i udała się w kierunku Marymontu. To tutaj od trzech lat mieszkała Dorota w dość przestronnym mieszkaniu. Miała trzy pokoje – salon, sypialnię i swoją pracownię artystyczną. Mówiła, że uwielbia tworzyć w domu. Julia wiedziała, że na czas jej przyjazdu to właśnie ten pokój zostanie przekształcony w jej tymczasowe lokum. A mama będzie musiała znaleźć sobie inne miejsce, gdzie będzie mogła spokojnie tworzyć. Kilka lat temu Dorota odeszła z pracy w telewizji i zajęła się ogólnie pojętą sztuką. Tworzy obrazy, rzeźby i różnego rodzaju inne abstrakcyjne dla Julii instalacje.

Niespełna godzinę później dziewczyna dotarła do miejsca, gdzie ostatnio spędziła dwa tygodnie swoich wakacji. Udało jej się skrócić swój pobyt tylko dlatego, że niespodziewanie zwolniło się miejsce na kursie przygotowawczym dla przyszłych weterynarzy. Julia od wielu lat wiedziała, co chce robić w życiu. Studia weterynaryjne były jej marzeniem i starała się je zrealizować wszystkimi możliwymi środkami. Teraz też próbowała przekonać tatę, że w te wakacje, czyli ostatnie przed maturą, powinna siedzieć w domu i się uczyć. Ku jej zdziwieniu tata powiedział, że potrzebuje przerwy od tej nauki i powinna trochę się rozerwać. Według Julki wyjazd do mamy na cały miesiąc nie oznaczał rozrywki, dlatego zabrała ze sobą sporo ćwiczeń z przykładowymi maturami oraz inne materiały niezbędne do nauki. Teraz, taszcząc swoją ciężką torbę, trochę tego żałowała, ale wiedziała, że będzie się nudzić tutaj jak mops, a tak to przynajmniej czymś wypełni sobie czas. I nie będzie mogła uznać przyjazdu do stolicy za całkowicie stracony.

Nacisnęła dzwonek domofonu. Po kilkunastu sekundach usłyszała melodyjny głos swojej mamy.

– Tak?

– Cześć, mamo, to ja.

– Julka? – zdziwiła się kobieta. – Co ty tu robisz? Wejdź – powiedziała szybko i nacisnęła przycisk, który odblokował drzwi wejściowe.

Julka zatachała swoją torbę na poddasze, na którym mieszkała jej mama. Zapukała do drzwi, które po chwili się otworzyły i stanęła w nich Dorota. Wyglądała kwitnąco, jednak Julce coś ewidentnie w niej nie pasowało. Swoje wiecznie długie włosy obcięła na klasycznego boba, do tego delikatny, mało nowoczesny makijaż, który zastąpił dotychczasowe wielobarwne cienie na powiekach.

– Cześć, mamo – przywitała się ponownie.

– Moja Juleczka – wyszeptała kobieta i wzięła córkę w ramiona. Nie zwracała uwagi na to, że miała na sobie fartuch ubrudzony farbami. – Czarek mówił, że masz być dopiero jutro, pierwszego, tak?

– Dziś, mamo, jest pierwszy – powiedziała Julia i zdała sobie sprawę, że jej mama jednak w ogóle się nie zmieniła. Ciągle nie potrafiła stwierdzić, jaki jest dzień tygodnia czy nawet miesiąc. Wiecznie zakręcona, pogrążona w swoim świecie.

– Faktycznie – powiedziała i klepnęła się ręką w czoło. – Ale ze mnie gapa. Zaraz wszystko zorganizujemy.

Julia postawiła bagaże w korytarzu i zaczęła spacerować po mieszkaniu. Zmieniło się od zeszłego roku. Było tu jakby puściej, a wszystkie możliwe miejsca zajmowały różnego rodzaju obrazy i rzeźby. Julia zajrzała do sypialni mamy, ale ta także przypominała wielką galerię sztuki. Zniknęło łóżko i większość szaf.

– Już tu nie mieszkasz? – zapytała młoda dziewczyna.

– Nie, przeprowadziłam się. Teraz to tylko moja pracownia. Postanowiłam rozdzielić miejsce pracy od miejsca wypoczynku – wyjaśniła.

– Ooo – zdziwiła się Julka. – Kiedyś dla ciebie to było jedno i to samo.

– Człowiek zmienia się całe życie – powiedziała kobieta z uśmiechem. – Napijesz się czegoś? Mam koktajl z jarmużu oraz sok pomarańczowy – dodała, zaglądając do małej lodówki.

– Sok pomarańczowy będzie świetny.

– Ale ty wyrosłaś przez ten rok – powiedziała kobieta, nalewając do dwóch szklanek sok. Jedną z nich podała córce.

– Zaledwie ze dwa centymetry – odparła dziewczyna, biorąc szklankę. Upiła łyk zimnego napoju. Od razu poczuła się lepiej. Ale jej brzuch zareagował na to donośnym burczeniem.

– Jesteś głodna?

– Trochę – przyznała.

– Obiad już powinien zaraz być. To co, zbieramy się do domu? – zapytała i chwyciła torbę córki.

– Obiad sam się robi? – zażartowała.

– Nie – odpowiedziała mama, a jej twarz momentalnie stężała. – Edmund dziś robi obiad.

– Edmund? – zdziwiła się Julka.

– Tak. Mój narzeczony – wyjaśniła.

Julia momentalnie spojrzała na dłoń mamy. Był na niej pierścionek z ogromnym diamentem. Aż się zdziwiła, że wcześniej nie zwróciła na niego uwagi. Wiadomość o tym, że mama kogoś ma, bardzo ją zaskoczyła. Nigdy wcześniej kobieta nie przedstawiła jej żadnego ze swoich partnerów, a na pewno miała ich wielu, sądząc po tym, że praktycznie co roku widziała na jej komodzie zdjęcia z różnymi mężczyznami.

– Gratuluję – wyszeptała, wciąż przetwarzając tę wiadomość.

– Dziękuję, córuś. Przyznam, że trochę bałam się, jak na to zareagujesz. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć – wyznała.

– Wiesz – zaczęła niepewnie Julka, mając wciąż w pamięci rozmowę ze starszą panią w pociągu – ja wiem, że zazwyczaj nie potrafimy się dogadać, ale najprościej będzie, jak po prostu mi wszystko opowiesz.

– Dobrze – zgodziła się mama. – Zbierajmy się stąd. Wstaw, proszę, kubki do zlewu, ja zbiorę swoje rzeczy, weźmiemy twoją torbę i pojedziemy do domu, a po drodze ci wszystko wytłumaczę. Może tak być?

– Zgoda – odparła Julia, wstawiając swój kubek do zlewu i idąc po ten, który mama odłożyła na stole.

Jeszcze raz rozejrzała się po tym miejscu. Wprost epatowało sztuką i artyzmem. Ona sama nigdy nie miała tego typu zacięcia. Wolała dziedziny, które można w logiczny sposób wytłumaczyć. Sztuka zawsze wydawała jej się zbyt abstrakcyjna.

Kilka minut później obie już siedziały w małej hondzie Doroty. Musiał być to w miarę świeży nabytek, bo rok temu kobieta jeździła starym mercedesem, którego Julka pamiętała jeszcze z czasów, gdy mama odwiedzała ją na Mazurach.

– Edmunda znam od kilku lat – zaczęła opowiadać. – Poznaliśmy się, gdy jeszcze pracowałam w telewizji. On ciągle tam pracuje. Na początku byliśmy tylko znajomymi. Czasem wychodziliśmy jakąś większą ekipą na piwo po pracy – powiedziała i spojrzała w boczne lusterko, czy może bezpiecznie zmienić pas. Na chwilę zamilkła, jakby oczekiwała, że Julia coś powie, jednak, skoro jej córka milczała, kontynuowała. – To on podczas jednej z rozmów namówił mnie, bym wróciła do sztuki i zostawiła pracę w telewizji. Z perspektywy czasu wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Potem przez kilka miesięcy nie mieliśmy kontaktu. Ja wyżywałam się artystycznie, on dużo pracował. Wpadliśmy na siebie podczas jakiejś wystawy. Odnowiliśmy kontakt. Przechodził wtedy przez trudny okres, rozwodził się. Nie było to przyjemne rozstanie. Jakoś samoistnie po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy dla siebie kimś więcej niż tylko znajomymi. W tegoroczne walentynki mi się oświadczył – dodała na końcu nieco kulawo.

– To było pół roku temu – wyrwało się Julii, która chyba nigdy nie dowiedziała się tyle o relacjach mamy z jakimś mężczyzną. Była lekko skołowana tym natłokiem nowych informacji.

– Tak, wiem, ale jak już wspominałam, nie wiedziałam, w jaki sposób ci to wszystko powiedzieć.

– Spoko – rzuciła Julka.

Była rozżalona. Sama do końca nie wiedziała na co. Czy na to, że mama jej nie powiedziała, że ma nowego faceta, czy może chodziło o to, że z nim mieszka, a co za tym idzie, ona będzie musiała też przez ten miesiąc dzielić z nim dom. A może czuła się po prostu wykluczona z życia swojej matki.

– Mamy całkiem duży dom, dostaniesz swój pokój, sądzę, że będziesz czuła się swobodnie – powiedziała, jakby czytała w jej myślach. – Edmund i tak rzadko bywa w domu, dużo pracuje – dodała po chwili.

– Poradzę sobie, nie jestem małą dziewczynką – powiedziała Julia i wyciągnęła z kieszeni telefon. Napisała do taty wiadomość, że jest już z mamą, że podróż minęła jej szybko i aby się nie martwił.

– Dla mnie zawsze będziesz.

Koniec wersji demonstracyjnej.