Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jedna historia, dwa punkty widzenia. Bez cenzury, bez ograniczeń, bez tabu
Czy zdarzyło ci się uprawiać seks z przypadkowo poznaną osobą, która okazała się być twoją bratnią duszą? Czy podczas szalonej klubowej imprezy poznałeś kogoś, kto spełnił wszystkie twoje erotyczne fantazje? Czy w twoim telefonie znalazły się SMS-y tak pikantne, że rumieniłeś się na samą myśl o nich? A to wszystko mimo faktu, że w domu czeka na ciebie ktoś, z kim jesteś w stałym związku...
Bohater tej opowieści, Dominik, przeżył to na własnej skórze. Czy było warto zatracić się w romansie i jaką cenę musiał zapłacić za swoje wybryki? W końcu karma zawsze wraca, a czasem robi to w wyjątkowo podły sposób...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 278
Rok wydania: 2019
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
15 kwietnia 2017 roku
Jestem Dominik i podoba mi się Twoja mini, kręcą mnie Twoje cycuchy o wielkości dyni – zawsze, gdy się przedstawiam jakiejś fajnej dupie, w uszach brzmi mi ta piosenka, nie mogę tego opanować. Nie pamiętam nawet, kto ją wykonuje, ale tytuł bardzo dobrze zapamiętałem (Bogini seksu), bo często wpisuję go w YouTube, jak jestem sam w domu i chcę sobie zrobić dobrze… Wiecie, o czym mówię? Dziewięćdziesiąt dziewięć procent społeczeństwa to robi, ale nadal jest to wielkim powodem do wstydu i nikt oficjalnie się do tego nie przyznaje, a już na pewno nie kobiety! Mowa oczywiście o masturbacji, a potoczniej o „waleniu konia” bądź „tarmoszeniu myszki/cipki”, czy co tam wolicie. Ubolewam nad tym, że wy, moje drogie kobiety, w większości jesteście bardzo naiwne i łatwo można wami manipulować. Ale nie martwcie się, ja też raz w życiu wszedłem w waszą rolę i dałem się oszukać. Zakochałam się jak szczeniak w kobiecie, która kompletnie nie zasłużyła na moje uczucie. Kiedy o niej myślę, to jeszcze mnie ściska serce, pomimo że okazała się perfidną i wyrachowaną kobietą i powinienem jej nienawidzić, ale nie jest tak do końca…
– Długo jeszcze będziesz siedział w tej łazience? – Usłyszałem krzyk Natalki.
– Tyle, ile będzie trzeba, bo w przeciwieństwie do ciebie ja o siebie dbam. – Oczywiście końcówkę zdania wypowiedziałem tylko w myślach, bo zaraz miałbym III wojnę światową w domu, a dziś nie mam ochoty na wybuchy.
– Wychodzę na spotkanie, zamknąć cię?
– Nie, zaraz wyjdę z łazienki, więc sam zamknę drzwi.
– OK, daj buzi i uważaj na siebie.
Natalka weszła do łazienki w swoim antyseksownym stroju, który zakłada na cosobotnie spotkania z sabatem czarownic, czyli ze swoimi, nie do końca normalnymi, siostrami. Nachyliła się nade mną i dała mi buziaka w policzek. Poczułem jej nieświeży oddech, bo pewnie znowu nie umyła zębów, ale już nie chciałem nic mówić, moje gadanie i tak nic nie da. Klepnąłem ją w tyłek i wyszła. Pomyślałem, że Natalka mogłaby być fajną laską, gdyby włożyła trochę pracy w dbanie o swój wygląd. Jest dosyć wysoka (170 centymetrów), ma ładne, gęste włosy, ale niefarbowane, więc ich kolor określam mysim. Jest trochę za gruba, bo waży około 73 kilogramów (nie wiem, ile dokładnie, bo nigdy się przy mnie nie waży, chociaż widzę, że regularnie sprawdza, czy chociaż trochę schudła). Do tego ma piękne brązowe oczy w ciemnej oprawie. Cycki też ma duże, ale przez to nie są takie jędrne jak u dziewczyn w jej wieku (29 lat). Zastanawiam się, gdzie podziała się ta kobieta, którą poślubiłem 5 lat temu. Przecież kiedyś tak bardzo ją kochałem, bardzo chciałem spędzić z nią resztę swojego życia, a teraz myślę, że to było lata świetlne temu. Nie wiem, jak to się stało, chyba czas, przeżycia i wydarzenia, które od tamtej pory wyniknęły, wszystko zmieniły. Ja i Natalka jesteśmy już innymi ludźmi.
Z rozmyślania wyrwało mnie wibrowanie telefonu. Dobrze, że to tylko wiadomość, bo dopiero zacząłem szczotkować zęby, a nie lubię tego przerywać. Przełożyłem swoją super wibrującą szczoteczkę do lewej ręki, natomiast prawą wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wkurza mnie, że jest taki duży, ale mniejszego teraz za chuja nie można dostać.
Marcin:
Siema, stary. To co dziś robimy?
Wyrywamy jakieś lachony?
Uda Ci się wyrwać od Natalki?
Szczoteczka skończyła wibrować, więc wypluwam resztki pasty, płuczę mordę wodą i odpisuję:
Ja:
Siemka! We mnie nie wierzysz? Nie obrażaj mnie :)
Jeść, pić, wyrywać!
19 u mnie? Robimy zaprawę i w balet?
Marcin:
Jeee, będę punktualnie! Wezmę flaszkę i zapoję!
Bez odbioru!
Jestem ustawiony. Przeglądam się w lustrze i muszę przyznać, że jeszcze bardzo dobrze wyglądam. Mam 32 lata, jestem wysoki (186 centymetrów, co u dzisiejszych facetów rzadko się zdarza), mam wyrzeźbioną klatę, dzięki treningom na siłowni i odżywkom, które Kinga podkradła swojemu mężowi regularnie ćwiczącemu (niestety, wygląda o niebo lepiej niż ja), mam ciemne włosy i nietypowe jasnoniebieskie oczy. Skromnie mówiąc – jestem zajebisty!
Dochodzi 13.00, ja w zasadzie wyszykowany, chata posprzątana, Natalia wróci wieczorem, więc mogę sobie trochę uprzyjemnić dzień i spuścić ciśnienie… Wychodzę z łazienki i dziarskim krokiem kieruję się do laptopa, który stoi na stoliczku w salonie. Kurwa! Poczułem, że moje kapcie się kleją do podłogi. Schylam się i dotykam białych kafli, wyraźnie czymś wymazanych. Macam, wącham rękę i już wiem! Moja żona wylała wczoraj piwo i nawet nie raczyła tego wytrzeć. Pewnie jak zawsze napiła się, gdy ja już spałem i rozlała piwo na podłogę, a rano tego nie zauważyła. Ona mnie czasami obrzydza do granic możliwości! Mam nerwy. Podnoszę się z kolan i wracam do łazienki, sięgam do brązowej szafki stojącej na środku i wyciągam niezawodny clin do mycia szyb i urywam kawałek białego papieru w żółte kwiatki (ponoć to rumianki, ja się na kwiatach nie znam). Wycieram podłogę, spuszczam papier w kiblu i wracam do pokoju. Odpalam laptopa, w wyszukiwarce wpisuję „RedTube” i scrolluję myszką, żeby wybrać najodpowiedniejszy filmik. Pomału oglądam, jak mięśniak posuwa białą laskę od tyłu, jak jedna laska jest posuwana przez trzech facetów i jak jakaś dziunia, ewidentnie rycząca czterdziestka, robi loda swojemu uczniowi, który mógłby być jej synem! Fuj, to odpada! Natrafiam w końcu na swoją ulubioną aktorkę Katię i wybieram filmik, w którym facet jednym ruchem zrywa z niej seksi bieliznę i ostro w nią wchodzi od tyłu! Katia jak zawsze wygląda bosko. Chudziutka blondynka, długie, gęste włosy, wielkie niebieskie oczy i ogromne cycki (pewnie zrobione, ale nie interesuje mnie to, ważne, że na ich widok już mi staje). Gdyby Natalia była chociaż w połowie tak seksowna jak ona… Eh! Już mam się wygodnie rozsiąść w fotelu, kiedy wpadam na pomysł, że mogę drinka do tego wypić. Szybko się podrywam, za szybko, bo małym palcem uderzam w nogę od ławy, klnę na cały głos i skacząc na jednej nodze, w ciągu 15 sekund znajduję się w kuchni. Jak boli! Muszę szybko wypić znieczulenie. Podchodzę do naszej wielkiej, stalowej lodówki, łapię za klamkę (oczywiście się klei, bo Natalia wczoraj oblepiła ją ciastem, jak robiła drożdżówki i sięgała brudną ręką po jajka), wyciągam z zamrażarki krupnik i lód, a z lodówki cytrynę i sprite’a. Sięgam do szafki, która wisi nad srebrnym zlewem, wyciągam moją ulubioną czarną szklankę do drinków i nalewam pół szklanki wódki i 1/4 sprite’a, dodaję lód, słyszę specyficzne pęknięcie towarzyszące zderzeniu ciepłego napoju i lodu, wciskam cytrynę, mieszam łyżką i gotowe! Zabieram swój napój, po drodze już go upijając. Wbijam się ponownie w mój wygodny skórzany fotel, rozpinam rozporek, ściągam spodnie na wysokość kolan i odpalam moją Katie! Już mi stoi. Fiuta mam dużego i grubego, jestem z niego dumny! Biorę go w rękę i zaczynam pomału przesuwać w górę i w dół. Katia już jest penetrowana w tyłek przez swojego partnera, seksownie jęczy, a ja zaczynam ruszać ręką coraz szybciej. W myślach mam moją „przyjaciółkę” Michalinę, którą uwielbiałem i która była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie znam! Wyobrażam sobie, jak czeka na mnie w lesie, w naszym stałym miejscu spotkań, ja podjeżdżam swoim czarnym BMW (kupionym za pożyczkę od rodziców), na jej widok od razu mi staje. Widzę ją w czarnej skórzanej i piekielnie krótkiej spódniczce, czarny lakier na paznokciach u rąk (mój ulubiony kolor), na stopach ma swoje seksowne czerwone szpilki, długie opalone nogi, czerwona bluzka opięta na cyckach i te czerwone usteczka, które już tylko czekały na to, żeby zostawić ślad na moim brzuchu, kiedy w jej gardle zatopi się mój kutas! Podjeżdżam bliżej, wysiadam z auta, podchodzę do Michaliny, całuję ją namiętnie na przywitanie, jedną ręką ściskam jej tyłek, a drugą cycki, obracam gwałtownym ruchem, przypieram do szyby auta, podnoszę mini do góry, przesuwam pasek jej stringów i ostro w nią wchodzę! Michalina nigdy mnie nie zawiodła i zawsze była odpowiednio mokra! Posuwam ją coraz mocniej, a ona zaczyna głośno jęczeć. Zaciskam swoją dłoń na jej buzi, żeby nikt nas nie usłyszał i posuwam dalej. Długo nie wytrzymuję i w końcu obficie spuszczam się w… prezerwatywę. Otwieram oczy i widzę, że znowu zafajdałem fotel spermą. Katia też już skończyła uprawiać seks i w międzyczasie włączył mi się kolejny film. Siedzę w bezruchu, dyszę, mokrą rękę trzymam jeszcze na swoich udach, drugą biorę drinka i wypijam go duszkiem. Bardzo mi brakuje Michaliny. Często wracam myślami do tego, jak to się wszystko zaczęło między nami.
Rok wcześniej
Natalia wypiła cztery piwa i poszła spać, ja wziąłem kąpiel, zrobiłem sobie drinka i usiadłem przy laptopie. Spojrzałem na zegarek, była godzina 23.16, późno, ale musiałem jeszcze zrobić zestawienie naszych wydatków i zobaczyć, jak stoimy finansowo w tym miesiącu. Zacząłem liczyć. Moja wypłata z małą premią (dzięki mojej przyjaciółce Basi) w tym miesiącu wyniesie jakieś 2800 na łapkę. Natalka zarobi około 3000 (bardzo dołowało mnie to, że potrafi zarobić więcej niż ja, ale czasami były takie słabe miesiące w banku, że mnie przebijała). OK, razem mamy jakieś 5800 złotych. Zacząłem spisywać wydatki:
900 rata kredytu hipotecznego
500 rata dla rodziców za pożyczkę na BMW
300 rata za laptop
200 abonament za telefony
200 rachunek za prąd
130 rachunek za gaz
500 rata kredytu konsumenckiego (braliśmy na wyposażenie mieszkania)
70 abonament za TV
60 internet
450 ubezpieczenie auta (w tym miesiącu kończyła się nam polisa)
Zostaje 2490 złotych, do tego trzeba będzie zatankować auto, zrobić zakupy (cała chemia w domu już się skończyła) i zostaje wielkie NIC na cały miesiąc. Przerażające jest to, że 30-latkowie w tych czasach, po studiach, uczciwie zarabiający, nie mogą odłożyć żadnych pieniędzy. Ceny produktów i usług idą w górę w wielkim tempie, a wypłaty wcale nie są wyższe. Nie możemy oczywiście liczyć na żadne wsparcie ze strony państwa, ponieważ według niego jesteśmy dobrze radzącymi sobie młodymi ludźmi, zarabiającymi na siebie i jeszcze na wszystkich innych, którym nie chce się pracować! Do tego wymaga się od nas posiadania minimum dwójki dzieci i życia jak w serialu Naswoim.com. Piękna i uśmiechnięta mamusia, wychodząca codziennie w nowych ciuchach do biura, ojciec pracujący w domu, idealne małżeństwo i trójka inteligentnych synów. Obiady w najlepszych knajpach, wypasione gadżety i wakacje. Po domu chodzi się w butach, leży się w nich na kanapie i popija najdroższe wino. Dom zawsze otwarty, pełna lodówka i masa gości, którzy też żywią się z naszych pensji. Sielanka, szkoda tylko, że mająca tak mało wspólnego z rzeczywistością. Studia kosztowały nas bardzo dużo pieniędzy, a zarabialiśmy jedynie pieniądze na stażu, ponieważ nikt nie chciał nas zatrudnić bez doświadczenia i wykształcenia, więc gdyby nie rodzice, to pewnie na studia nawet nie byłoby nas stać!
Pociągnąłem duży łyk drinka i stwierdziłem, że nie ma co się nad tym rozwodzić, to niczego nie zmieni. Jutro po pracy lecę ubezpieczyć auto i zostawić swoje ciężko zarobione 495 złotych. Dopiłem drinka, wyłączyłem laptop i poszedłem spać. Zostało mi zaledwie jakieś pięć godzin snu, więc już czułem, że jutro będę bardzo zmęczony.
***
W ubezpieczalni było sześć osób przede mną. Starsze małżeństwo, jeden pakero, dwie starsze panie i matka (a raczej „madka”) z dzieckiem, które na oko miało jakieś 4–5 lat i na końcu ja, ubrany cały na biało. Sądząc po czasie obsługi, moja kolej nadejdzie za jakieś czterdzieści minut. Bardzo dobrze, że wziąłem dokumenty z pracy, które muszę uzupełnić, a na które w pracy nie mam czasu. Usiadłem sobie przy stoliku i zacząłem pisać. Pomieszczenie nie było zbyt duże i myślę, że jak przyjdą jeszcze maksymalnie dwie osoby, to się udusimy. Wnętrze było pomalowane na błękitny kolor, a krzesła i stoliki dla interesantów zrobiono z jasnego drewna, co dało wrażenie, że pomieszczenie jest większe niż w rzeczywistości. Znalazłem wolny stolik, rozłożyłem moje dokumenty i zacząłem je wypełniać. Ledwo uzupełniłem pół strony, a przy moim krześle stał już wspomniany wcześniej dzieciak.
– Jak masz na imię?
– Dominik, a ty? – zapytałem niechętnie.
– Brajan.
– Brajan? – Super, już wiedziałem, że rozmowa będzie „interesująca”. Nagle zalała mnie lawina pytań.
– Co robisz?
– Wypełniam swoje dokumenty.
– A po co ci to?
– Potrzebuję do pracy.
– A gdzie pracujesz?
– W banku.
– A co robisz w tym banku?
– Udzielam kredytów, zakładam lokaty i takie inne różne rzeczy. – Już mi zaczynał działać na nerwy ten mały, a „madka” oczywiście była zajęta plotkowaniem przez telefon i nawet nie zauważyła, że jej synek się oddalił.
– A ile zarabiasz w tym banku?
– Słucham? – Zaskoczyła mnie bezpośredniość tego bachora.
– No ile przynosisz pieniążków do domu? To proste pytanie przecież.
Co za dzieciak. Co go to obchodzi?
– A czemu cię to interesuje? – Widziałem, że wzbudziłem już zainteresowanie pozostałych osób w kolejce i czułem na sobie kilka par oczu.
– Nie możesz po prostu odpowiedzieć? Pytam, ile zarabiasz pieniążków?
– Brajanku, to jest moja prywatna sprawa i nieładnie pytać obcych o to, ile zarabiają. Mamusia cię tego nie uczyła?
– Mówiła, że mam się nie pytać o to, ale ja to robię dla jej dobra. To ile zarabiasz, powiedz mi.
– Widzisz, trzeba było posłuchać mamy i nie pytać o to nieznajomych.
– Ale my się znamy przecież. Ty jesteś Dominik, a ja Brajan. Mama mówiła, żebym nie pytał o to nieznajomych, dlatego teraz najpierw się przedstawiam i już nie jesteśmy sobie obcy, prawda? – Gówniarz zatrzepotał rzęsami i wlepiał swoje oczy we mnie.
– Pomimo tego naprawdę nieładnie kogoś pytać o zarobki, więc daj już temu spokój. Lepiej leć do mamy.
– ALE JA CHCĘ WIEDZIEĆ! POWIEDZ MI, ILE ZARABIASZ?! – Dzieciak zaczął krzyczeć i płakać, „madka” dalej zero reakcji. Najchętniej to posłałbym gówniarza, gdzie pieprz rośnie, ale musiałem zachować minimum kultury, bo już wszyscy na nas patrzyli.
– No panie, powiedz pan, ile zarabiasz i będzie spokój, bo dzieciak zaraz tu nas zawrzeszczy – odezwał się starszy pan, który siedział niedaleko nas.
Dobra, postanowiłem dać za wygraną.
– Zarabiam trzy tysiące polskich złotych, zadowolony? – powiedziałem to cicho, żeby tylko gówniak usłyszał.
– Ile zarabiasz? Trzy tysia? Ha, ha, ha. – Gówniarz powtórzył to na głos i zaczął pokładać się ze śmiechu na podłodze. Myślałem, że go zamorduję!
– A co cię tak śmieszy? Widziałeś kiedyś takie pieniądze?
– Czy widziałem? W śwince skarbonce mam więcej. Nawet mój quad więcej kosztował. Ha, ha, ha, zarabia trzy tysiące. To się nie nadajesz.
Towarzystwo wokół zaczęło się uśmiechać pod nosem, a ja myślałem, że go zaraz rozszarpię na kawałki.
– Do czego się niby nie nadaję?
– Do tego, żeby zostać moim tatusiem, bo mama trzy tysiące to wydaje na zakupy w centrum handlowym. Szuka kogoś bogatego. Mówiła mi, że mój przyszły tatuś powinien zarabiać przynajmniej dziesięć tysiaczków, żebyśmy mogli godnie żyć.
Nie wytrzymałem. Przyciągnąłem gówniarza do siebie i zacząłem mu szeptać do ucha:
– Słuchaj, mały gnojku, jeśli powiesz jeszcze słowo, to obiecuję, że rozszarpię cię na drobne kawałki, zakopię na cmentarzu, a razem z tobą twój superdrogi quad, który rozbiorę na drobne części, a na koniec przykryję wszystko twoją świnką skarbonką. To jest jasne dla ciebie? – Uśmiechnąłem się przez zęby, żeby inni myśleli, że ucinamy sobie słodką pogawędkę. Gówniarz spojrzał na mnie, ale już słowa nie wypowiedział.
– Brajan, wchodzimy, nasza kolej, chodź szybko do mamusi. – „Madka” w końcu przestała rozmawiać przez telefon i zabrała gówniarza ze sobą. Brajan w momencie do niej podbiegł, ale co chwilę się obracał i spoglądał, czy na niego patrzę. Oczywiście odprowadziłem go moim morderczym wzrokiem do samych drzwi. W końcu spokój. Strasznie mi ciśnienie podniósł. Co się teraz dzieje z tymi dzieciarami? Jak dostałem kiedyś 50 złotych na urodziny, to myślałem, że zostałem milionerem i snułem wizję otwarcia własnej firmy.
Wróciłem do wypełniania swoich papierów. Czas mi w miarę szybko zleciał. Na korytarzu zostałem już tylko ja i mięśniak, po nim była moja kolej. Wypełniłem dokumenty i zacząłem pakować je do teczki. Jeden papier spadł mi na podłogę. Chciałem się po niego schylić, ale zrobiła to za mnie kobieta, która wyszła z pokoju numer trzy i podała mi go do ręki.
– To chyba pana? – Nieznajoma obdarowała mnie uśmiechem. Była prześliczna! Wysoka, szczupła blondynka o niebiańskich oczach i słodkim uśmiechu. Miała na sobie rozkloszowaną czarną sukienkę w kropki (albo spódnicę, bo nie rozróżniałem tego) i cieliste szpilki. Zjawiskowa.
– Tak, to jest moje, tak, na pewno moje – zacząłem się jąkać. Nieznajoma uśmiechnęła się po raz drugi i zniknęła w pokoju numer trzy. Nie zdążyłem przeczytać imienia i nazwiska na jej plakietce.
– Pan wchodzi, bo ja czekam na żonę. – Mięśniak przepuścił mnie w kolejce i kazał wejść. Wchodziłem do biura, ciągle myśląc o pięknej nieznajomej. Załatwiłem wszystkie formalności, opłaciłem składkę i byłem gotowy do wyjścia. Liczyłem, że na korytarzu spotkam jeszcze raz ultraseksi blondynkę, niestety tak się nie stało, korytarz był pusty.
Po drodze do domu zrobiłem zakupy, zatankowałem, umyłem auto i myślałem o tym, jak nawiązać kontakt z nieznajomą kobietą z pokoju numer trzy.
Natalki jeszcze nie było w domu. Nalałem sobie drinka, odpaliłem komputer i wpisałem stronę mojego biura ubezpieczeń. Przejrzałem pracowników i wszystkie kobiety wklepałem na fejsa. Żadna z nich nie była moją sexy girl. Ostatnia nadzieja w tym, że moja blondzia nazywa się Michalina Samborska, bo tylko ta pani nie posiadała profilu na Facebooku. Postanowiłem odnaleźć jej służbowy adres mailowy i napisać do niej wiadomość.
Temat: Zauroczenie
Treść:
Witaj!
Wypełniałem dziś dokumenty na korytarzu, kiedy moim oczom ukazała się zjawiskowa, wysoka i uczynna blondynka wychodząca z pokoju numer 3. Mam ogromną nadzieję, że ten mail trafi do Ciebie, ponieważ bardzo chciałbym Cię bliżej poznać…
Pozdrawiam ciepło
D.
Poszło. Teraz pozostało mi czekać, czy moja sexy girl się odezwie. Dopiłem drinka i pogrążyłem się w marzeniach, z których wyrwał mnie dźwięk przychodzącego maila. Błyskawicznie w niego wszedłem.
Temat: Re: Zauroczenie
Treść:
Witaj.
Zrobiło mi się bardzo miło po przeczytaniu Twojej wiadomości. Szczerze? Nikt nigdy czegoś podobnego do mnie nie napisał. Jesteś pierwszy :). Niestety, ale jestem z kimś związana, więc bliższe poznanie raczej nie wchodzi w grę. Gdyby jednak coś się zmieniło, to będę o Tobie pamiętała :).
Pozdrawiam
Michalina.
Idealnie, że ma kogoś. Na kochankę najlepiej nadaje się osoba, która też jest w związku, ponieważ będzie jej zależało na dyskrecji tak samo jak mi. Odpisuję.
Temat: Re re: Zauroczenie
Treść:
Zrobiłaś na mnie tak ogromne wrażenie, że będę wniebowzięty, jeśli zgodzisz się iść ze mną na zwykłą kawę (bez podtekstów). Po prostu chciałbym z Tobą chociaż porozmawiać. Mogę na to liczyć?
Temat: Re re re: Zauroczenie
Treść:
Hmm… uparty jesteś, ale lubię upartość u ludzi. Mogę się zgodzić na kawę, ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze, to ja przyjadę po Ciebie swoim autem, po drugie, zabiorę Cię w ciche i spokojne miejsce, a po trzecie, opowiem dokładnie mojej najlepszej przyjaciółce z kim jestem i gdzie, bo nie wiem, czy nie jesteś seryjnym mordercą, pasuje? :)
Temat: Re re re re: Zauroczenie
Treść:
Ja też powiem wszystko mojemu najlepszemu przyjacielowi, bo boję się, że możesz mnie wykorzystać i porzucić :). Nie bardzo mi pasuje, że przyjedziesz swoim samochodem, bo nie jestem przyzwyczajony, że kobieta mnie wozi (zdecydowanie wolę odwrotnie), ale jeśli daje Ci to poczucie bezpieczeństwa, to się zgadzam. Jak już bliżej mnie poznasz, wtedy ja będę Cię wszędzie zabierał :). Podaję Ci swój nr telefonu, żeby było nam łatwiej się kontaktować: 555 666 777, jeśli chcesz, to możesz się do mnie odezwać ze swojego numeru.
Minęło 10 minut, a już miałem wiadomość w komórce:
Michalina:
To ja :)
Ja:
Cieszę się, że się odezwałaś. To kiedy zabierasz mnie na tę kawę? Oczywiście ja płacę i nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Michalina:
Dobrze, niech Ci będzie. Sobota, godz. 13:00? Będę czekała na parkingu pod marketem Krówka, OK?
Ja:
Idealnie! Mam tylko jedną prośbę… Mogłabyś włożyć tę sukienkę, w której widziałem Cię pierwszy raz? Wyglądałaś w niej oszałamiająco!
Michalina:
Hmm… przemyślę Twoją prośbę :). Do zobaczenia.
Świetnie, wszystko idzie po mojej myśli. W sobotę Natalia będzie u swoich siostrzyczek na zjeździe czarownic, więc spokojnie mogę się wyrwać na parę godzinek.
Przejrzałem szafę i wymyśliłem, że założę białą koszulę i niebieskie dżinsy. Do tego trzeba będzie idealnie się ogolić i użyć moich perfum schowanych na specjalną okazję (były bardzo drogie i używam ich tylko w wyjątkowych sytuacjach). Dominik musi zrobić takie samo wrażenie na Michalinie, jak Michalina na Dominiku. Sobota zbliżała się wielkimi krokami…
***
Byłem gotów. Wyglądałem bosko! Wykąpany, ogolony, koszula wyprasowana, wypachniony. Wziąłem nawet swoje żelazne zapasy gotówki, o których Natalia nic nie wie. Nie mam pojęcia, co Michalina sobie dziś zamówi, dlatego muszę być przygotowany na każdą ewentualność, żeby nie musieć zapadać się pod ziemię przy płaceniu rachunku. Najważniejsze, że to ona jest kierowcą, więc już mi odpada stawianie alkoholu, bo to zazwyczaj jest najdroższe. Sam chętnie wypiję jakiegoś drineczka na rozluźnienie atmosfery.
Pod Krówką stałem już o 12.50, żeby nie musiała na mnie czekać. Spotkałem kilku znajomych, którzy oczywiście pytali, gdzie się tak odstawiłem jak szczur na otwarcie kanałów, ale spławiłem ich szybko, mówiąc, że mam spotkanie biznesowe. A swoją drogą zawsze tak jest, że jeśli chcesz kogoś spotkać, bo ci się cholernie nudzi, to absolutnie nie spotkasz nikogo, ale jeśli nie chcesz kogoś spotkać, to spotkasz dokładnie wszystkich, włącznie z największą plotkarą z osiedlowego sklepiku. Dobrze, że Natalia uwierzyła w tę bajkę o biznesowym spotkaniu w sobotę, więc nawet jeśli ktoś jej doniesie, że mnie widział, to nie będzie to dla niej dziwne.
Punkt 13.00 pod Krówkę podjechał biały seat ibiza, na moje oko z 2015 roku. Zadbane, zgrabne, kobiece auto. Wysiadła z niego zwalająca z nóg, seksowna blondyna z nogami do samego nieba i w czarnej sukience w kropki (na pewno to sukienka, sprawdziłem w necie, czym się różni od spódnicy), w której pierwszy raz ją ujrzałem. Podszedłem do niej.
– Dzień dobry, piękna. Dominik – wyciągnąłem rękę.
– Hej, Michalina. – Dała mi buziaka w policzek na przywitanie. Poczułem zapach jej rześkich perfum. Wyglądała cudownie, bosko pachniała, a usta miała wymalowane czerwoną szminką. Michalina była dość wysoka, na moje oko 174 centymetry, a na nogach miała szpilki, które dawały jej dodatkowe 8 centymetrów. Jak dobrze, że zostałem obdarzony przez naturę wysokim wzrostem, bo żadne szpilki u kobiet nie są mi straszne (nie mówimy o koszykarkach i siatkarkach).
– Zapraszam, jedziemy na nasz ustalony obiad.
Otworzyłem jej drzwi. Wsiadła za kierownicę, ja na miejscu pasażera. Mogłem z tej pozycji podziwiać jej długie nogi, które tylko troszkę zasłaniała kusa sukienka. Skórę miała opaloną. Włosy rozpuszczone, sięgające do ramion, starannie wyprostowane. Nie miała przesadnego makijażu ani wypchanych ust (na szczęście). Delikatny makijaż oczu podkreślał jej naturalne piękno, a czerwone usta robiły z niej jeszcze bardziej seksowną kobietę.
– A więc zdradzisz mi, gdzie jedziemy, Michalino?
– A co, chcesz wysłać SMS-a z dokładną lokalizacją do przyjaciela?
– Oczywiście, bardzo się obawiam, że mnie wykorzystasz i zostawisz w lesie.
– Ja też bym się bała na twoim miejscu – uśmiechnęła się.
– To dokąd jedziemy, piękna?
– Zabiorę cię na moją ulubioną plażę. Jest tam świetna knajpka z pysznym jedzeniem. Mam nadzieję, że masz dużo pieniędzy, bo jestem bardzo głodna.
– Yyy, ja w sumie jadłem obiad, więc zamówię tylko sałatkę – puściłem oczko.
– Ha, ha, ha, boisz się, że ja tyle zamówię, że już na twój obiad nie wystarczy? Dobre – roześmiała się.
– Właśnie tak, więc wolałem w domu najeść się chleba ze smalcem – mówiłem niby żartem, ale jednak stresowałem się, ile wydam na ten obiad.
Dalsza jazda autem minęła nam na rozmowie. Wymieniliśmy się podstawowymi informacjami typu: gdzie pracujesz, jakie są twoje pasje, zainteresowania, ulubione filmy, książki. Jedyne, o czym nie rozmawialiśmy to o naszych rodzinach. Graliśmy w grę, że jesteśmy singlami i obojgu nam to pasowało. Michalina okazała się bardzo inteligentną i ciepłą osobą, a do tego świetnie jeździła samochodem. Byłem pod jej ogromnym wrażeniem.
Na miejsce zajechaliśmy o 13.46. Zaparkowała auto i poszliśmy się przejść. Mogłem znowu dokładnie jej się przyjrzeć. Wyglądała naprawdę oszałamiająco, a do tego miała piękny, szeroki uśmiech. Spacerowaliśmy wzdłuż plaży. Na szczęście nie było dużo ludzi, a przynajmniej nie widziałem nikogo znajomego. W razie czego zawsze będę mógł się wytłumaczyć, że moim wymyślonym „klientem” była „klientka” i przy obiedzie omawialiśmy sprawy biznesowe.
Nie mam pojęcia, jak Michalinie udawało się tak zgrabnie przejść piaszczystą plażą w szpilkach, ale naprawdę dawała radę. Nie szła jak pokraka. Widać, że szpilki nie były jej obce i chodzenie w nich nie sprawiało jej żadnego problemu. Doszliśmy do restauracji. Na drzwiach był ogromny baner z napisem „Zajadalnia”. Pomyślałem, że to ciekawa nazwa. Puściłem Michalinę przodem, otworzyłem jej drzwi i obciąłem wzrokiem z góry na dół. Pamiętajcie, dziewczyny: jeśli mężczyzna puszcza was przodem to nie tylko dlatego, że jest dżentelmenem, ale ma w tym swój ukryty cel. My, faceci, zjadamy was wtedy wzrokiem i dokładnie obserwujemy, jak poruszacie biodrami i w jaki sposób falują wasze zgrabne pupy. U Michaliny wszystko było na swoim miejscu.
Lokal urządzono w klimacie włoskim. Na ścianach wisiały fotografie makaronów i pizz, stoliki były drewniane, a bar bogato zaopatrzony w alkohol. Cieszyłem się, że to nie ja jestem kierowcą, bo miałem dużą ochotę na drinka. Knajpka była dwupoziomowa, więc postanowiliśmy wejść na górę, ponieważ było tam bardzo przytulnie. I tutaj, oczywiście znowu puściłem Michaśkę przodem, dzięki czemu udało mi się zobaczyć kawałeczek jej stringów, a właściwie paseczek z trójkątem w kolorze écru (chyba tak się nazywa, taki bladożółty). Ucieszyłem się, że nosi seksi bieliznę i już marzyłem, że kiedyś ją z niej ściągnę, ale to wymagało troszkę pracy.
Na górze były tylko trzy stoliki i wszystkie wolne. Idealnie, mamy salę tylko dla siebie. Nie liczyłem, że dojdzie do jakichś intymnych scen, bo już po kilku pierwszych zdaniach zauważyłem, że Michaśka to ktoś, z kim „trzeba chodzić”, ale cieszyłem się, że nikt nie będzie nam przeszkadzał w rozmowie. Zajęliśmy stolik, kelnerka podała nam menu (nieciekawa z wyglądu, więc nawet nie będę jej opisywał) i odeszła. Zaczęliśmy przeglądać dania.
– To na co, piękna, ma ochotę? – zapytałem.
Kolejna wskazówka dla was, panie: mężczyzna pozwala wam zamówić pierwszej danie, ponieważ w głowie kalkuluje, ile na was wyda i ile zostaje mu dla siebie.
– Hmm… no nie wiem. Lubię i makarony, i pizzę, dlatego nie umiem się zdecydować.
– To może weź to i to?
– Oszalałeś? W życiu tyle nie zjem. Gdybym tak jadła, to uwierz, że po jakimś czasie nie zmieściłabym się w fotel, a już na pewno nie dostawałabym maili od interesantów.
– To tym bardziej zamów dwa dania, nie życzę sobie, żeby ktoś wysyłał do ciebie maile.
– No way! Zdecyduję się dietetycznie na dużą pizzę z szynką, papryką, kukurydzą i podwójnym serem na grubym cieście i do tego coca-cola, ale nie light.
– Dietetycznie? To chciałbym zobaczyć, jak jesz, kiedy nie dbasz o linię – wybuchnęliśmy śmiechem. – A może do tego zamówisz ananasa?
– Nigdy w życiu. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią czekolady, nie czytają książek i zamawiają pizzę z ananasem. Ty mam nadzieję, nie należysz do tej grupy?
– Nie ma takiej opcji, mała.
– Kamień z serca. – Przetarła ręką czoło na znak, że jej ulżyło i powiedziała „uff”.
Zauważyłem, że miała ślad na palcu po obrączce. Musiała ją zdjąć, jadąc na spotkanie ze mną, ale ja zrobiłem to samo, więc już wiedziałem, do czego nasza relacja zmierza. Ucieszyłem się, że zamówiła tylko pizzę i napój, bo mając swoje sekretne zaskórniaki, mogłem poszaleć i troszkę jej zaimponować. Nie wiem, czy kobiecie jej pokroju imponuje whisky z colą, ale to zawsze lepsze niż zamówienie zwykłego piwa.
– A więc ja – ogłosiłem poważnym tonem – zamawiam spaghetti bolognese, a do tego whisky z colą. Południe już minęło, więc można pić – uśmiechnąłem się zalotnie, Miśka odwzajemniła uśmiech. Po chwili podeszła kelnerka, zapisała zamówienie, przyniosła napoje i oczekiwaliśmy już na nasze dania.
– Wiem już, czym się zajmujesz i interesujesz, to może mi powiedz, czy taka grzeczna i ułożona dziewczynka miała kiedyś jakieś problemy, czy od zawsze jesteś aniołkiem?
– Ja aniołkiem? Dominiku, jeszcze mało o mnie wiesz. Wyobraź sobie, że nawet raz się biłam z inną dziewczyną na dyskotece!
– Ty? Nie wierzę. Zamieniam się w słuch w takim razie. – Zdążyłem już wypić drinka i z daleka pokazałem kelnerce, żeby przyniosła mi jeszcze raz to samo.
– Byłam kiedyś z koleżankami w klubie. Każda z nas była odwalona, bo wiadomo, że kobiety na takie wyjście szykują się całymi dniami. Wyglądałyśmy, skromnie mówiąc, nienagannie. Tańczyłyśmy, bawiłyśmy się i piłyśmy drinki przy barze. W pewnym momencie podeszła do mnie dziewczyna o głowę niższa ode mnie, spalona na solarium, metrowe tipsy, mini, bluzka do pępka i makijaż jak na karnawał. Generalnie typowa Karyna i mówi: „Czego się na mnie gapisz?”. Parsknęłam śmiechem, bo nawet jej wcześniej nie zauważyłam, a co dopiero „gapić się” na nią, jakby było na co – dodała pod nosem – więc mówię: „Nie pochlebiaj sobie” i spokojnie wróciłam do rozmowy z dziewczynami. A tu nagle Karyna dostała szału. Zrobiła się czerwona na buzi i z łapami na mnie. Złapała mnie za włosy, więc ja też nie byłam jej dłużna i zaczęła się szarpanina. Na szczęście ochrona zjawiła się błyskawicznie i odciągnęła ją ode mnie, ale wyrwała mi przy tym kępkę włosów z krzykiem, że jeszcze się policzymy i będzie czekała na mnie na zewnątrz. Byłam zszokowana, bo za czasów mojej młodości i intensywnych wyjść do lokalu nigdy nie brałam udziału w takich bójkach, dlatego nie wiedziałam, że kulturalna odpowiedź jest w stanie sprowokować kogoś do walki. Karyna najwyraźniej nie zrozumiała, co jej powiedziałam i nie tego się spodziewała, więc jej jedyną obroną był atak. Ale poza takimi mini incydentami to jednak jestem aniołkiem. – Pociągnęła łyk coli ze słomki i wlepiła we mnie swoje piękne oczy. – A ty uderzyłeś kiedyś kobietę?
– A w życiu, nie ma takiej opcji. Chociaż słuchając cię, zacząłem się zastanawiać, co bym zrobił w sytuacji, gdybym był tam razem z tobą. Nie jestem do końca przekonany, czy w szale, że ktoś cię atakuje, nie byłbym w stanie jej zaatakować, ale myślę, że po prostu skończyłoby się na odciągnięciu jej od ciebie i wyrzuceniu z lokalu. Nigdy nie byłem i nie będę damskim bokserem. Szczerze pogardzam mężczyznami, którzy podnoszą ręce na kobiety.
– Bardzo dobra odpowiedź. – Chyba naprawdę jej się spodobała, bo jej oczy aż zabłyszczały i pojawiły się wypieki na policzkach. Na moich chyba też były, bo wypiłem dwa drineczki i zaczęło mi się robić bardzo przyjemnie. Kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Miśka dostała gigantyczną pizzę.
– Ty to zjesz?
– Pff, oczywiście, że tak, i jeszcze zamówię deser. Stać cię, żeby mi go kupić? – powiedziała poważnym tonem.
– Jestem umówiony z szefem, że wieczorem przyjdę umyć naczynia, więc możesz zamawiać, co tylko chcesz – roześmialiśmy się.
Zamówiłem trzeciego drinka i zabrałem się za jedzenie. W międzyczasie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale nie było nawet przez moment krępującej ciszy. Dawno już mi się z nikim tak dobrze nie gawędziło. Pisząc do niej maila, nie sądziłem, że poznam taką wspaniałą kobietę. Byłem ciekaw, kim jest ten szczęśliwiec, jej mąż, ale absolutnie nie chciałem psuć atmosfery i zadawać jej pytania o rodzinę, bo wiem, że w odpowiedzi dostałbym dokładnie takie samo, a po co nam to? Dziś byliśmy tylko my i to się liczyło.
Po jedzeniu i dopiciu drinka stwierdziliśmy, że będziemy się zmywać. Miśka jednak zjadła tylko pół pizzy, więc dwa kawałki dojadłem za nią. Byłem pełny. Zawołałem kelnerkę i poprosiłem o rachunek. Do zapłaty wyszło 152 złote, z czego większość była moja, bo przecież wypiłem aż 3 drinki. Miśka nie nadszarpnęła mojego budżetu. Uregulowałem należność, zostawiając 18 złotych napiwku i wyszliśmy na zewnątrz.
– To co, chyba pora zakończyć to miłe spotkanie i wracać do domu?
Niechętnie chciałem to kończyć, ale Miśka miała rację, musiałem już wracać, bo chciałem być w domu, zanim Natalia wróci ze spotkania z siostrami.
– Niestety to, co dobre, szybko się kończy. – Zrobiłem minę zbitego psa.
– To chodź, odwiozę cię.
Wsiedliśmy do auta. Po drodze jeszcze cały czas rozmawialiśmy. O 16.48 byliśmy już pod Krówką.
– W takim razie do… zobaczenia? - zapytałem niepewnie.
– Jak najbardziej, do zobaczenia, Dominiku! – powiedziała pewnym głosem.
– Mogę dać ci buziaka na pożegnanie?
– Jasne!
Pocałowałem ją w policzek. Poczułem znowu intensywną woń jej perfum. Byłem nią zauroczony.
***
Z Michaliną byłem w kontakcie non stop. Praktycznie nie odkładałem telefonu z ręki. Oprócz tego, że była piękna, była piekielnie inteligentna. Mieliśmy poczucie humoru na tym samym poziomie, śmieszyły nas te same rzeczy, sytuacje i osoby. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim. Pierwszy raz od rozstania z Kingą uwierzyłem, że są na tym świecie mądre i dobre kobiety. Dzięki niej zacząłem zauważać, jakie wady Kinga miała i dochodzić do wniosku, że nasze rozstanie było najlepszym, co mogło się stać, ponieważ z nią nigdy nie byłbym szczęśliwy.
Nie myślałem o tym, co i jak będzie z Michaliną. Nawet nie chciałem, żeby to było coś stałego. Potrzebowałem jej tu i teraz. Pisanie, spotkania i rozmowy z nią rozweselały mi dni i sprawiały, że zacząłem wierzyć w siebie i w to, że jeszcze mogę być szczęśliwy. Oczywiście miałem wyrzuty sumienia w stosunku do Natalki, ale starałem się na tym nie skupiać. Myślałem raczej w kategoriach, że Michalina jest kimś przejściowym, kimś dzięki komu podniosę się po rozstaniu i toksycznym związku z Kingą.
Spotykaliśmy się dość często, ale na krótko. Zazwyczaj była to szybka kawa po mojej siłowni lub jakiś obiad w sobotę, gdy oboje mogliśmy się wyrwać. Jak dotąd do niczego niemoralnego między nami nie doszło. Co prawda kilka razy nasze usta się musnęły, a ręce wędrowały po ciałach, ale poza tym nic. Miałem malutką nadzieję, że dziś będzie przełom. Siostra Michaliny, która wyjechała do Norwegii, poprosiła ją, aby zajęła się wynajęciem jej mieszkania. Zostawiła klucze. Michalina na jutro była umówiona z potencjalnymi klientami, a dziś chata była wolna… Natalka jak w każdą sobotę miała spotkanie z siostrami, na którym miała być wyjątkowo długo, gdyż zaplanowały wzajemne farbowanie włosów, a Miśka miała całe wolne popołudnie.
Umówiliśmy się na 13.00 pod blokiem jej siostry. Na dworze było przyjemnie ciepło. Świeciło słoneczko, a niebo było bezchmurne. Założyłem krótkie dżinsowe spodenki i białą koszulkę przylegającą do moich mięśni. Po drodze kupiłem nam po lodzie na patyku i po tymbarku. Z daleka widziałem, że Michalina już na mnie czeka. Miała na sobie jasnoróżową, dopasowaną bluzkę na ramiączkach i rozkloszowaną, siwą minispódniczkę. Na nogach cieliste szpilki. Włosy rozpuszczone, na ustach standardowo czerwona szminka. Potrafiła rozbudzić moje myśli jak nikt inny. Podszedłem, pocałowałem ją w policzek i poczułem jej perfumy. Otworzyłem drzwi od klatki i puściłem ją przodem (wiecie dlaczego).
– Które piętro, piękna?
– Trzecie, mieszkanie numer siedem.
Miśka na schodach seksownie kręciła biodrami. Czułem gdzieś w głębi, że to będzie wyjątkowy dzień. Wsadziła klucz w zamek i otworzyła drzwi. Szedłem za nią krok w krok. Mieszkanie nie było wyposażone, oprócz dywanów, lampy i dwóch foteli, nie było w nim niczego. Jej siostra albo wszystko sprzedała, albo gdzieś ulokowała.
– Oto całe królestwo mojej siostry, podoba ci się?
– Są fotele, na głowę nie pada i można na spokojnie porozmawiać, więc dla mnie jest idealnie.
Dałem jej loda i każde z nas zajęło miejsce na osobnym fotelu. Siedzieliśmy obok siebie. Miśka założyła nogę na nogę i obgryzała czekoladę. Zauważyłem, że kawałek spadł na jej bluzeczkę.
– Ojej, ubrudziłaś się, pomogę ci. – Wstałem i podszedłem do niej. Uklęknąłem przed nią i zbliżyłem moją twarz do jej biustu, czyli miejsca, w którym wisiał kawałek loda.
– Mogę? – Miśka tylko kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Językiem ściągnąłem czekoladę, przy okazji muskając jej dekolt.
– Pyszne. – Siedziała nieruchomo, ani się nie odsuwała, ani nie przybliżała. Nie mówiła nic. To było dobry znak, postanowiłem działać. Wstałem i wyciągnąłem do niej dłoń, żeby pomóc jej wstać. Pocałowałem ją lekko. Odwzajemniła pocałunek. Rękę położyłem na jej udzie i powoli przesuwałem ją w górę. Poczułem jej dłonie na moim tyłku. Zacząłem całować namiętniej, wkładając jej język do buzi. Ona tak na mnie działała, że byłem pewny, że jestem w stanie dojść od samych pocałunków z nią, ale nie miałem takiego zamiaru.
– Połóżmy się na dywanie – zaproponowałem. Ona nie protestowała. Po chwili już leżeliśmy. Ułożyłem ją tyłem do siebie, całowałem kark, ramiona, a palcami pieściłem jej cipkę. Była już mokra. Wydawała tylko cichutkie jęki. Nie mogłem uwierzyć, że mi na to pozwala. Rozpięła mi rozporek i złapała mojego kutasa. Pieściliśmy się wzajemnie. Ściągnąłem z niej bluzkę, czarny koronkowy stanik, spódniczkę i czarne koronkowe stringi z kompletu. Została tylko w cielistych szpilkach. Miałem spodnie opuszczone do kolan, koszulkę zdążyłem ściągnąć.– Wstań, chcę go poczuć w ustach – wyszeptała. Byłem w takim szoku, że przez pierwsze sekundy nie ruszyłem się z miejsca, jednak gdy oprzytomniałem, od razu się podniosłem. Oparłem się o ścianę. Ona uklęknęła przy mnie i zaczęła go pieścić ustami. Nieziemski widok. Blond włosy falowały na jej plecach, cycki unosiły się w rytm jej pieszczot i te szpileczki na nogach. Przez cały czas patrzyła mi głęboko w oczy, ja też nie spuszczałem z niej wzroku. Lubiłem, kiedy kobiety patrzyły prosto w oczy podczas robienia loda. Oznaczało to, że są pewne siebie i swoich umiejętności, a tych na pewno jej nie brakowało. Pieściła mnie tak intensywnie, że myślałem, że za chwilę spuszczę jej się w buzię. Nie mogłem do tego dopuścić, musiałem ją przecież też zaspokoić.
– Wstań, odwróć się tyłem, połóż ręce na fotel i wypnij tyłek! – Miśka grzecznie wykonała mój rozkaz. Odwróciła również głowę tak, żeby wszystko dokładnie widzieć i nie spuszczać ze mnie oczu. Nie miałem ze sobą prezerwatyw, ale stwierdziłem, że w odpowiednim momencie spuszczę jej się na plecy. Miałem już swoje lata i doświadczenie, więc jak w słynnej piosence zespołu Perfect Niepokonani wiedziałem kiedy ze sceny zejść. Zacząłem od pieszczenia jej palcami, gdyż bałem się, że wybuchnę po kilku ruchach, a to byłby prawdziwy wstyd. Włożyłem w jej cipkę najpierw jednego paluszka i zacząłem nim ruszać. Cichutko jęknęła. Stopniowo dodałem drugiego i trzeciego. Miśka już wyła, a soki z jej cipki spływały po udach. Czułem, że to odpowiedni moment, żeby wejść. Wszedłem w nią jak w masło. Mocno i do końca. Zacząłem ją bardzo szybko posuwać, ponieważ oboje byliśmy już maksymalnie rozgrzani. Miśka krzyczała coraz głośniej, a ja musiałem myśleć o wszystkim, tylko nie o tym, że posuwam ultraseksi blondynę, bo czułem, że eksploduję, zanim ona dojdzie. Pomyślałem o mojej sąsiadce, która jest wyjątkowo paskudna – gruba, pomarszczona i śmierdząca. Do tego na twarzy ma ogromny pieprzyk, z którego wychodzą dwa obrzydliwe włosy. Nie nosi sztucznej szczęki, więc ma zapadniętą, bezzębną buzię. Fujjj.
Miśka zaczęła głośno krzyczeć. Czułem, że zaraz dojdzie, więc i ja myślami wróciłem do niej. Już nawet na mnie nie patrzyła, skupiła się na swoim orgazmie i wydała głośny jęk. Po chwili ja eksplodowałem na jej plecy. Cały jej tył był zalany spermą. Głośno oddychaliśmy.
– Poczekaj, przyniosę papier – poszedłem do łazienki, wziąłem rolkę papieru i dokładnie wytarłem jej plecy. Odwróciła się i bardzo mocno się do mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Położyliśmy się na dywanie. Ona leżała na moim ramieniu, jej noga na mojej nodze. Pocałowałem ją w czoło. Czułem, że to rodzaj kobiety, która potrzebuje dużo bliskości po seksie, gdyż oddaje się w pełni mężczyźnie.
– Dobrze ci było? – Spojrzała na mnie.
– Było mi ZA-JE-BI-ŚCIE! Zrobiłaś mi wielką niespodziankę tym, że pozwoliłaś mi się z tobą kochać. Dawno nie było mi tak dobrze. Dziękuję ci za to!
– Ale wiesz, że ja się tak nie zachowuję, w sensie nie sypiam, z kim popadnie, po prostu czułam, że jesteś kimś wyjątkowym i od dłuższego czasu marzyłam o tym, żeby nasze ciała się złączyły. Wierzysz mi?
– Oczywiście, że tak, skarbie. Ja też nie sypiam, z kim popadnie. Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym. Uwielbiam cię! – Miśka szeroko się uśmiechnęła. Wzięła do ręki telefon i włączyła YouTube.
– Puszczę ci moją ulubioną piosenkę, która mi się z tobą kojarzy, OK?
– No OK, słucham – włączyła The Cut Pokój na jedną noc. Doskonale ją znałem i świetnie pasowała do sytuacji. Następny dowód na to, że potrafimy dogadać się bez słów. Leżeliśmy, wsłuchując się w tekst, a Michalina zaczęła nucić pod nosem słowa: w czarnej asyście koronek, pewnym krokiem ruszyła w jego stronę, nad nimi chłodny wentylatora szmer, na ustach szminka w kolorze bloody girl (…). W tym momencie zrozumiałem, że nasz seks nie był dziś spontaniczny, ona to przemyślała i przygotowała się do tego. Przypomniały mi się słowa mojego przyjaciela Marcina: „Pamiętaj, jeśli stanik kobiety pasuje do jej stringów, to nie ty ją zaciągnąłeś do łóżka, tylko ona ciebie”. Uśmiechnąłem się i razem z Miśką pogrążyliśmy się w myślach.
***
Od pamiętnego popołudnia spotykałem się z nią regularnie. Była cudowna, spełniała każde moje marzenie. Kiedyś poprosiłem ją o to, żeby założyła skórzaną spódniczkę, czerwoną bluzkę, czerwone szpilki, pomalowała paznokcie na czarny kolor (taki najbardziej lubię) i w takim stroju czekała na mnie w naszym stałym miejscu spotkań, czyli w pobliskim lasku. Długo się przekomarzała ze mną, że tego nie zrobi, że nie lubi skórzanych ubrań i żebym jej więcej o to nie prosił, ale jak doszło do spotkania, to oczywiście Michalina wyglądała tak, jak sobie wyobrażałem, a nawet i lepiej. Bardzo często odtwarzam ten wieczór, w którym czekała na mnie w wyśnionym stroju w lesie przy aucie. Byłem tak podniecony jej wyglądem, że tylko przesunąłem pasek od jej stringów i wszedłem w nią głęboko. Na zawsze zapamiętam uczucia i emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły.
Spotkania z nią były dla mnie czymś wyjątkowym. Pozwalały mi zapominać o Kindze i uwierzyć w to, że absolutnie nie była mnie warta. Cieszyłem się, że rozstaliśmy się w takim gniewie i emocjach, bo gdyby nie to, zapewne wiecznie szukałbym sposobów, żeby wróciła do mnie i nalegał na bycie razem oficjalnie. Po tym, co mi zrobiła, nie chciałem jej znać. Zraniła mnie jak nikt inny i myślałem, że nigdy się nie podniosę z toksycznego związku z nią, lecz Miśka sprawiła, że zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na świat i kobiety. Uświadomiła mi, że kobiety mogą być inteligentne, ciepłe i z klasą. Nie knują na każdym kroku, a przede wszystkim potrafią brać odpowiedzialność za swoje czyny. Bardzo ją lubiłem, była dla mnie kimś wyśnionym. Rozmowy, spotkania i seks z nią sprawiały mi ogromną radość i przyjemność, ale wiedziałem, że to nie może trwać wiecznie. Podczas jednego ze spotkań Miśka przyznała, że ma męża, a także synka i że ogólnie jest z nim szczęśliwa, tylko gdzieś się pogubiła w momencie, w którym zjawiłem się ja. Coś u nich nie grało, u mnie i Natalki też, więc los przekornie połączył nas ze sobą. Oboje dużo wynieśliśmy z tego „związku” i oboje będziemy wzajemnie się wspominać, zapewne do końca życia, ale przyszedł moment, w którym trzeba się rozstać.
Ostatni raz kochaliśmy się w lesie na tylnym siedzeniu mojego samochodu. Puściłem naszą piosenkę (Pokój na jedną noc), delektowaliśmy się sobą bardzo długo, zanim doprowadziłem nas do finiszu. Michalina miała łzy w oczach, mi też było ciężko na sercu, ale wiedziałem, że tak musimy postąpić. Ona nie kochała mnie, ja nie kochałem jej. Uwielbialiśmy się po prostu i wzajemnie życzyliśmy sobie, żeby nam się poukładało. Michalina postanowiła wyjechać z mężem i synem do siostry do Norwegii już na stałe, a że w Kołobrzegu nie miała żadnej rodziny, to było naprawdę duże prawdopodobieństwo, że już się nigdy nie zobaczymy. Musnęła mnie w policzek na pożegnanie i wcisnęła kartkę w dłoń.
– Przeczytaj, gdy odjadę.
Zrobiłem tak, jak chciała. Odprowadziłem wzrokiem jej auto i rozwinąłem karteczkę, którą zgięła na osiem kawałków. Napisała:
Życie nie polega na oddychaniu, lecz na chwilach, które wstrzymują oddech.
Dziękuję za wszystko. Twoja M.
Łezka mi się w oku zakręciła, ale wiedziałem, że zakończenie tej relacji wyjdzie nam obojgu na dobre. Zawsze będę ją wspominał, to było pewne.
Karma
Wydanie pierwsze, ISBN: 978-83-8147-528-0
© Ewka Mroz i Wydawnictwo Novae Res 2019
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Gabriela Dobrek
KOREKTA: Elżbieta Zasempa
OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek
KONWERSJA DO EPUB/MOBI:Inkpad.pl
WYDAWNICTWO NOVAE RES
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 698 21 61, e-mail: [email protected], http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.