Hiszpański temperament - Rachel Thomas - ebook

Hiszpański temperament ebook

Rachel Thomas

3,7

Opis

Georgina Henshaw proponuje małżeństwo hiszpańskiemu biznesmenowi Santosowi Ramirezowi. To ma być układ, dzięki któremu Ramirez odziedziczy rodzinną firmę. Kiedy sprawy nie układają się po ich myśli, oboje obwiniają się nawzajem o oszustwo, lecz rozwód nie jest już prostym rozwiązaniem, bo zdążyli się w sobie zakochać…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 138

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (18 ocen)
7
1
8
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Rachel Thomas

Hiszpański temperament

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Gdy Georgina przekraczała próg luksusowego biura, doskonale wiedziała, że jest bacznie obserwowana. Przez człowieka, który siał postrach wśród kobiet i biznesmenów.

– O! Pani Henshaw! – W jego głębokim, stanowczym głosie pobrzmiewał delikatny obcy akcent. – Chyba nawet nie muszę pytać, dlaczego pani przyszła.

Mężczyzna siedział rozparty przy wielkim biurku. Zachowywał się, jakby już zdecydował, że nie dopuści jej do słowa.

– Z pewnością, panie Ramirez, nic pan nie musi. – Starała się mówić jak osoba stateczna i pewna siebie. – Przecież to pan jest przyczyną całego zamieszania.

– Czyżby? – Santos Lopez Ramirez przewiercał ją wzrokiem. Prawie straciła odwagę. Prawie!

Patrzyła na jego twarz, szukając jakichkolwiek oznak ludzkich uczuć. Niczego jednak nie znalazła. Przypominał idealny posąg, którego rysy łagodziła nieco piękna opalenizna.

– Oczywiście, że tak! To pan blokuje plany Emmy i Carla.

– I co pani zamierza z tym zrobić?

Jego spojrzenie budziło respekt u każdego, ale postanowiła zachowywać się zgodnie z tym, co myśleli o niej ludzie: jak zimna, wyrachowana manipulantka, która dostaje dokładnie to, czego chce, i odrzuca resztę.

– Wszystko, czego tylko będzie wymagała sytuacja, panie Ramirez.

– Bardzo śmiałe stwierdzenie.

Śmiałe, głupie… Nieważne, jak to określił. Pomyślała o młodszej siostrze Emmie i o jej marzeniach o ślubie jak z bajki. Sama dawno już zarzuciła marzycielskie dywagacje na temat miłości. Jedyne, co się liczyło, to szczęście Emmy.

– Bo jestem śmiałą kobietą, panie Ramirez.

Wstał z uśmiechem i zbliżył się do niej. Starała się zapanować nad nerwami.

– Podziwiam takie cechy u kobiet.

Stał przed nią, okazały i nieugięty. Pomimo rozmiarów biura, jednej całej ściany przeszklonej oknami i bardzo niewielu mebli, zdawał się dominować nad pomieszczeniem. Przytłaczał ją. Instynktownie nie poruszała się, jakby onieśmielona.

– Pański podziw nie jest powodem mojej wizyty.

– Droga pani, nie mam czasu na potyczki słowne.

– Mam do zaproponowania układ.

Musiała zrobić wszystko, by od razu jej nie wyrzucił. Wystarczająco trudno było przedrzeć się przez jego sekretariat. Nie mogła zmarnować takiej okazji.

– Układ?

– Wiem, co mówię, i powtarzam, że zrobię wszystko, czego tylko będzie wymagała sytuacja – oświadczyła stanowczo, modląc się w duchu, by się nie domyślił, jak bardzo jest zdesperowana i roztrzęsiona.

Santos usiłował zrozumieć determinację tej atrakcyjnej kobiety. Wyglądała na tak arogancko pewną siebie, że mogłaby chyba bez żadnych zahamowań zacząć tańczyć paso doble na środku jego biura. Ożywił się na myśl o tym, jak by to wyglądało.

– A dlaczego właściwie miałaby pani tak postępować? – zapytał, wracając za biurko, skąd mierzył ją badawczym wzrokiem.

Grafitowy profesjonalny kostiumik nie potrafił ukryć jej doskonałej figury. Pod spodem mignęło ramiączko od koronkowego, prześwitującego body, jednak najbardziej zdumiewały markowe pantofle na olbrzymich obcasach w tygrysie cętki, które mówiły wiele o ich właścicielce oraz eksponowały długie, fantastycznie zgrabne nogi.

Ramirez był urzeczony, a osobowość kobiety widoczna w jej zachowaniu zdawała się dodatkowo go intrygować.

– Bo Emma jest moją siostrą i pragnę dla niej szczęścia.

Wstał ponownie zza biurka i podszedł do okna wypełniającego całą ścianę pomieszczenia. Popatrzył smętnie na ulice Londynu tonące w pięknym, jesiennym słońcu i zamyślił się nad wszystkim, czego się właśnie dowiedział o siostrze cichej i skromnej Emmy, z którą spotykał się obecnie jego brat przyrodni Carlo. Niewątpliwie nie była anonimowa. Owdowiała w wieku dwudziestu trzech lat, wchodząc w posiadanie dość znacznej fortuny, i zaczęła żyć jak bywalczyni salonów, z reguły otoczona wianuszkiem mężczyzn. Interesowna kobieta, jeśli wierzyć okolicznościom jej krótkiego małżeństwa.

– Jak daleko jest pani gotowa się posunąć w imię siostrzanej miłości?

Wiedział, że trafił w czuły punkt. Ogarniało go pożądanie na myśl o tym, jak wzdychałaby w jego ramionach. Opanował się jednak, bo nie był to dobry moment na romans, zwłaszcza z małą skandalistką. Musiał się zająć firmą, co wywoływało kontrowersje pomiędzy nim a bratem. Potrzebował szybkiego rozwiązania, bo każdego dnia nieubłaganie uciekał czas.

– Jak już dwukrotnie dziś powiedziałam: zrobię wszystko, czego tylko będzie wymagała sytuacja.

Ponieważ w jej głosie usłyszał podejrzaną, seksowną chrypkę, pozostał dla pewności odwrócony tyłem. Po dłuższej chwili oderwał wzrok od londyńskich ulic i podszedł do niej, niepostrzeżenie napawając się delikatnymi, bardzo kobiecymi, kwiatowymi perfumami. Kobieta o takiej reputacji powinna używać bardziej agresywnego zapachu.

– A więc nie jest pani przeciwna ich planom małżeńskim? To znaczy, pańskiej siostry i mojego brata?

Stała wyprostowana jak żołnierz na paradzie, w absolutnym bezruchu. Jego zachwyt rósł z minuty na minutę. Patrzył na rude pasemka w jej ciemnych, bujnych włosach i wyobrażał je sobie rozrzucone na jedwabnej poduszce w trakcie miłosnego aktu.

– Czemuż nie mieliby się pobrać?

Dopiero dźwięk słów sprowadził go na ziemię.

– Są bardzo młodzi – powiedział cicho i odsunął się od niej, bo zbyt go rozpraszała. – Za młodzi.

– Są zakochani.

Te słowa prawie go storpedowały. Spojrzał na nią i zastanowił się, czy jest aż tak obojętna i opanowana, jak chce, by ją postrzegano. Piękna twarz, pełne usta, wyraziste brwi. Czy wymyślił sobie, że widzi tam odrobinę namiętności, bo sam się rozmarzył? Chyba tak. Gdy stała tak przed nim nieruchomo, wyglądała jak wyrzeźbiona w kamieniu, z kawałkiem lodu zamiast serca. Prawdziwe wyzwanie…

– A pani wierzy w miłość?

Przez całe dzieciństwo poznawał kolejne „narzeczone” ojca. Jako nastolatek obserwował z boku, jak ojciec uległ czarowi dużo młodszej kobiety. Kochali się, a potem obdarzyli wielkim uczuciem Carla, ich syna, a jego małego braciszka. Niestety, jego samego nie nauczyło to miłości ani nie dało szczęścia.

– Podobnie jak pan – odpowiedziała z ironią, patrząc mu śmiało w twarz.

– Jest pani spostrzegawcza. Stanowimy więc pokrewne dusze, które potrafią się cieszyć towarzystwem płci przeciwnej bez zbędnego bagażu zobowiązań emocjonalnych.

Takie zazwyczaj było jego stanowisko, choć ostatnio czuł, że nie jest ono w pełni satysfakcjonujące. Jednakże wizja bycia opętanym przez kobietę do takiego stopnia, że można odepchnąć i zaniedbać własne dziecko, jawiła się jeszcze gorzej.

– Jeśli tak postawić sprawę, to owszem.

Georgina wiedziała doskonale, do czego Ramirez nawiązuje, i kuliła się wewnętrznie na myśl, że chciałby się grzebać w przeszłości lub użyć jej jako argumentu przeciw małżeństwu ich rodzeństwa. Po prostu mu na to nie pozwoli! Zwłaszcza że zna prawdziwy powód jego obaw. Przez moment obawiała się, czy nie zdradzi się jednak ze swoimi nerwami.

– Czego więc dokładnie pani chce? – zapytał.

Jego ton był wręcz znudzony. Znów patrzył beznamiętnie za okno. Nie prezentował się jak typowy biznesmen, bardziej jak zwierzę uwięzione w klatce.

– Mam dla pana ofertę handlową.

Na to zareagował natychmiast. Odwrócił się ożywiony. Po cichu triumfowała. Przemówiła do niego właściwym językiem!

– Ofertę? Pani?

Wrócił za biurko i gestem wskazał jej puste krzesło. Nie mogła nie zwrócić uwagi, jak bardzo był przystojny. Co wcale nie ułatwiało zadania. Czyż nie przysięgła sobie dawno temu, że nie potrzebuje związków ani kłopotów?

– Dziękuję, wolę postać. – Nie da się zastraszyć. Pozostanie zimna i zdystansowana, profesjonalna i skuteczna. – Chcę, żeby moja siostrzyczka była szczęśliwa, a Carlo… czyni ją szczęśliwą. – Mówiła głosem wypranym z wszelkich emocji, mając nadzieję, że Ramirez czerpie wiedzę o niej tylko z prasy brukowej i wierzy we wszystko, co tam piszą. – A zatem, wedle mojego zrozumienia sytuacji, jest tylko jedno rozwiązanie. Wiem o warunku zawartym w testamencie waszego ojca.

– Jest pani istotnie świetnie poinformowana, ale nie rozumiem, dlaczego miałoby to pani dotyczyć.

Nie dała się zbić z tropu.

– Wiem także, że po śmierci ojca sam rozwinął pan waszą firmę do rozmiaru międzynarodowego koncernu. W momencie, gdy któryś z was braci się ożeni, firma, w takiej postaci, w jakiej w tym momencie będzie, przejdzie na wyłączność tylko tego z was.

– Szóstka za badanie rynku!

Historię znała od Emmy, która dowiedziawszy się o niej, przepłakała wiele nocy z powodu niemożności spełnienia marzenia o szczęśliwym zamążpójściu. Wszystko z powodu pazerności starszego brata.

– Wiadomo mi również, że Carlo nie podziela pańskiego apetytu na sukces. Nie interesuje go międzynarodowy biznes. Chce żyć normalnie u boku mojej siostry, jako jej małżonek.

– Normalnie?!

Wiedziała, że ją zwodził, starał się unikać sedna sprawy. Nic dziwnego. Zachowywałaby się tak samo, gdyby ktoś grzebał w jej prywatnym życiu. Ale póki co musi kontynuować, zanim zwątpi w swój plan. Robi to dla Emmy, jak i pierwszym razem, pięć lat temu.

– Normalne życie nie skupia się na robieniu interesów, ale polega na stworzeniu udanego domu rodzinnego.

– Czego przykładem mogłaby być wasza rodzina!

Zaszokował ją.

– Pan również nie próżnował i odrobił lekcje. Jednak nie widzę związku pomiędzy małżeństwem naszych rodziców a ślubem Emmy i Carla.

– Nie jest moim marzeniem, by nazwisko mojej rodziny łączono z kobietą, której matka jest alkoholiczką, a o ojcu słuch zaginął.

– Ach, więc w ogóle panu nie chodzi o kontrolę nad firmą, którą może pan stracić przez małżeństwo Carla?

– To oni tu panią przysłali w charakterze swego adwokata?

Ramirez i Georgina mierzyli się na pozór obojętnym wzrokiem. Oboje wiedzieli już, że to poza kryjąca prawdziwe emocje.

– Wprost przeciwnie, panie Ramirez, nie mają pojęcia, gdzie jestem, i chciałabym, żeby tak zostało. Widzę tylko jeden sposób na zapewnienie im szczęścia i… – celowo zawiesiła głos – usatysfakcjonowanie pańskiej żądzy władzy.

– A mianowicie?

– Pan musi się ożenić pierwszy, dziedzicząc w ten sposób biznes i dając im wolną drogę do szczęścia.

Patrzył na nią wyprany z jakichkolwiek emocji. Tak jakby nie istniały. Nie miał serca?

– Skoro przemyślała już pani wszystko, proszę zasugerować, z kim niby miałbym się ożenić? – zapytał powoli, jakby z nadzieją, że w ten sposób udaremni jej misterny plan.

Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu prosto w oczy nieruchomym wzrokiem. Był jak prawdziwy drapieżnik, potrafił wyczuć każdą oznakę słabości.

– Ze mną – powiedziała.

I teraz dopiero miała ochotę uciec stamtąd jak przerażone zwierzę.

Zapanowała trudna do zniesienia cisza. Twarz Ramireza pozostała całkowicie nieprzenikniona.

W głębi duszy Santos Ramirez przeżył szok, słysząc nieoczekiwaną propozycję. Nie powinien się jednak dziwić, znając reputację tej kobiety. Pierwsze małżeństwo uczyniło z niej osobę bardzo zamożną, a wedle pogłosek nie opierało się na miłości.

– A dlaczego miałbym chcieć się ożenić? A w dodatku dlaczego akurat z panią? – Jego głos zabrzmiał groźnie, po raz pierwszy słychać też było wyraźny obcy akcent.

Gdy przez ułamek sekundy dostrzegł na jej twarzy cień bólu, którego nie zdążyła ukryć, pożałował swoich słów. Zawarcia związku małżeńskiego pragnął w życiu uniknąć za wszelką cenę, jego prawnicy pracowali nad obejściem zapisu w testamencie, lecz musiał brać pod uwagę i tak drastyczne rozwiązanie. Jeśli chciał zachować rozbudowaną przez siebie firmę i ocalić pięć lat wyrzeczeń i ciężkiej pracy od momentu, gdy ojciec po raz pierwszy zachorował na dłużej, należało się liczyć z koniecznością ożenku.

Czy ta kobieta, która sama ochoczo wkroczyła do jaskini lwa z niedwuznaczną ofertą, nie byłaby idealną wybranką? Choć z drugiej strony kosztowną, bo trzeba by jakoś zatuszować jej przeszłość.

– To nie byłoby małżeństwo w prawdziwym tego słowa znaczeniu.

Przyjrzał jej się uważniej.

– To znaczy?

– Małżeństwo z miłości, oczywiście, takie, jak ma połączyć Emmę i Carla. Zobowiązanie na całe życie.

Popatrzył na nią podejrzliwie. Szukał oznak jakichś uczuć.

– Bo pani nie szuka miłości?

– Zupełnie nie, panie Ramirez. Szukam szczęścia dla siostry i zrobię w tym celu wszystko. Gdy oni się szczęśliwie pobiorą, my anulujemy nasze małżeństwo i każde z nas pójdzie dalej swoją drogą.

Santos po raz pierwszy zastanowił się spokojnie nad wszystkim, co usłyszał. Co by go właściwie kosztowało skorzystać z okazji? Przecież nie jest powiedziane, że jego prawnicy znajdą prawne obejście problemu.

– Czego dokładnie chciałaby pani w rezultacie tego „układu”? – Jego umysł zaczął gorączkowo analizować sytuację. Z biznesowego punktu widzenia wszystko miało idealny sens. Interes rodzinny zostałby nareszcie zabezpieczony, a Carlo poczułby się wolny od ciężaru, którego nie chciał.

– Niczego ponad posiadanie odpisu aktu zawarcia związku małżeńskiego z naszymi nazwiskami pośrodku. Potem nie musimy już nigdy nawet na siebie spojrzeć, od razu wystąpimy o unieważnienie.

Nie wiedzieć czemu dopadły go wspomnienia. Zobaczył siebie jako krnąbrnego nastolatka, który nie opłakiwał odejścia matki, odczuł boleśnie ponowne małżeństwo ojca, nie zaakceptował miłej i kochającej macochy. W jego mniemaniu zmieniła i odebrała mu ojca siłą swej miłości.

– Aż trudno uwierzyć. Musi pani chcieć czegoś więcej. – Tego nauczyło go doświadczenie: każdy czegoś chciał, każdy miał swoją cenę.

– Nic ponad to, co powiedziałam.

Jej chłodna, obojętna wypowiedź brzmiała nader wiarygodnie.

Santos przypomniał sobie wszystkie warunki zawarte w testamencie i w myślach zazgrzytał zębami. Nigdy nie zapomni dnia, w którym dotarło do niego, co uczynił ojciec. Na szczęście siedząca przed nim atrakcyjna dama znała najwidoczniej tylko część smutnej prawdy o prawie do dziedziczenia firmy.

– Ale ja spodziewam się dużo więcej – rzucił. – Moja żona, jeśli istotnie zdecyduję się na małżeństwo, będzie żoną pod każdym względem.

Nie spodziewała się chyba, że układ zostanie zawarty tylko na jej warunkach? Poza tym miała do czynienia z bardzo temperamentnym mężczyzną. Musiała się liczyć z tym, że takie najście na jego biuro zrobi na nim wrażenie.

Do Georginy powoli docierała złożoność sytuacji.

– Tego nie zrobię – powiedziała cicho.

– A zatem pani pierwsze słowa po wejściu tutaj były kłamstwem.

Ulżyło mu. Nie mówiła do końca poważnie. Jednak jej pomysł – na jego zasadach – przypadł mu bardzo do gustu. Zapewniał bezpieczeństwo firmie i stabilizował wizerunek Ramireza w świecie biznesu, ukazując go jako człowieka solidnego i szczęśliwie żonatego, gdy tymczasem nie musiałby się w ogóle angażować emocjonalnie, a tego właśnie chciał uniknąć za wszelką cenę.

Kobieta milczała uparcie.

Wtedy powiedział:

– Ale to jest jedyny układ, na który się zgodzę.

Georgina skuliła się w sobie. Czy ten człowiek mówił poważnie? Prawdziwe małżeństwo? W którym żona towarzyszy mu w miejscach publicznych i dzieli z nim sypialnię?

– Nie znamy się nawet – wyszeptała pierwszą rzecz, jaka jej przyszła do głowy.

– Wprost przeciwnie, Georgino, myślę, że oboje wiemy wystarczająco dużo.

Wzdrygnęła się, słysząc swe imię w jego ustach. Nie był to jednak nieprzyjemny dreszcz. Serce waliło jej jak szalone, a wyobraźnia podsuwała nieprzyzwoite obrazy wspólnie spędzonej nocy. Taki człowiek z pewnością uznałby, że nie nadaje się na kochankę.

– Nikt nigdy by nie uwierzył, że to nie jest małżeństwo z rozsądku – chwytała się kolejnych wymówek.

– Owszem. Ale pewnie dlatego, że była już pani mężatką z czysto praktycznych względów.

Ta uwaga bardzo ją zabolała. Wyszła za Ryszarda Henshawa również dlatego, że łączyła ich szczera sympatia. Ryszard był pierwszym człowiekiem w jej życiu, który zaoferował spokój i bezpieczeństwo. Nienawidziła Ramireza za to, że wciąga go w tę historię.

– Nie – odcięła się. – Dlatego, że pan nie umawia się na randki z takimi jak ja.

– Dokładnie tak! – odpowiedział z uśmiechem. – Ludzie pomyślą, że zadurzyłem się w kobiecie, która w niczym nie przypomina moich byłych partnerek.

– I woli pan taką wersję, niż żeby uważali, że to układ?

– Nie zgodzę się nigdy na to, by ktokolwiek uznał, że jestem zdolny do zawarcia związku z rozsądku. Zwłaszcza Carlo!

Georgina nie mogła pojąć obrotu spraw. Nie wiadomo kiedy Santos przejął całkowitą kontrolę nad sytuacją.

– A jak to niby można osiągnąć?

Przecież Emma znając szczegóły jej pierwszego małżeństwa, także nie uwierzy, że starsza siostra nagle związała się z kimś naprawdę w nieprawdopodobnie krótkim czasie.

– Powiedziała pani, że nikt nie wie o tej wizycie. Czy to prawda?

– Nikt.

– Dobrze… – Wstał i zamyślił się. – Jestem jutro gospodarzem imprezy, na którą zostaniecie zaproszone obie z Emmą.

– W czym to ma pomóc?

Uśmiechnął się szerzej. Wyglądało, że zaczyna się nieźle bawić.

– Nie będziemy mogli oderwać od siebie wzroku, po chwili nie będziemy mogli przestać z sobą rozmawiać… Sytuacja stanie się widoczna i czytelna dla wszystkich gości. Potem spędzimy razem weekend, może trochę dłużej i szybko ogłosimy światu zaręczyny.

Gdy opowiadał, jego głos zmienił się w ciepły, seksowny szept. Miała przez moment wrażenie, że – gdyby naprawdę go pociągała – nie potrafiłaby mu się oprzeć.

– W porządku – odpowiedziała, boleśnie świadoma tego, że również mówi szeptem. Postanowiła nie zastanawiać się nad niczym. Prawdziwe małżeństwo naprawdę nie wchodzi w grę, ale może lepiej przekonać go o tym trochę później. – Zrobimy tak, jak pan chce.

– Co do tego od samego początku nie było żadnych wątpliwości, droga pani.

Tytuł oryginału: A Deal Before the Altar

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2014

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Hanna Lachowska

© 2014 by Rachel Thomas

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2016

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Books S.A.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-1907-5

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.