Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
26 osób interesuje się tą książką
Twoje wybory mogą strącić cię na samo dno piekła
Carlotta Benedetti i jej kuzynka Eda spędzają wakacje na słonecznej Sycylii. Kierowana podszeptem serca, Carlotta kupuje dom w rajskiej okolicy i zaczyna angażować się w relację z tajemniczym sąsiadem – Vittorio Marino, właścicielem klubu Fallen Angel.
Gdy na jaw wychodzi, że mężczyzna jest członkiem włoskiej mafii i zajmuje się handlem bronią, Carlotta staje na rozdrożu. Dziewczyna musi podjąć decyzję, która zaważy na jej losie. W świecie, gdzie miłość ma metaliczny posmak, a prawda rani mocniej niż kłamstwo, wszystko ma swoją cenę.
Zdrady, mroczne rodzinne sekrety i narastające zagrożenie – nie tak miało wyglądać rajskie życie na Sycylii… Ale nawet w piekle można spotkać anioły. Tyle że upadłe.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 189
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ilona Lewandowska
Fallen Angel
Tę książkę dedykuję mojej matce chrzestnej, która nie może zobaczyć, jak spełniam marzenia.
Spoczywaj w spokoju, Ciociu ❤
Katania to nie tylko spokojne uliczki z palmami, lecz także unoszące się kilometrami zapachy przepysznej włoskiej kuchni. To miasto ma też drugie oblicze, skrajne w stosunku do pierwszego. Kiedy zapada mrok, budzi się najbardziej niebezpieczna część miasta. Sycylia słynie z mafijnych grup. Turyści muszą uważać na każdym kroku, ale mimo to ten kierunek nie traci na popularności. Oblegane są również kluby nocne, dzięki którym miasto tętni życiem i nocą.
Wakacje w tym miejscu potrafią zgubić. Miłość także potrafi zgubić. Tym bardziej, kiedy jest niebezpieczna. Każdy chciałby kochać, tak całym sercem. Bez opamiętania. Zadajemy sobie pytanie: „Czy będę w stanie w kimś się zatracić?”. Każdy z nas musi zaznać miłości. Miłości, przy której człowiek nie będzie mógł złapać oddechu, miłości czystej, czasem zakazanej i miłości pięknej. Codziennie kwitnącej. Miłości, dzięki której każdego ranka będziesz chciał wstać, będziesz chodzić na spacery, zrywać kwiaty. Miłość przetrwa każdą burzę, każdy kryzys, gdy jest prawdziwa i silna. Zasługujemy na miłość, która nie zna granic ani końca. Warto wierzyć w miłość i do niej dążyć, bo miłość sprawia, że jesteśmy lepsi, że dajemy wszystko, że nie boimy się być sobą. Miłość to siła, która daje nam moc i motywację do działania. Miłość to także wybory i decyzje. Te dobre i te złe.
Słońce leniwie spacerowało po horyzoncie, częstując gorącym i świeżym powietrzem. W całym apartamencie pachniało świeżo mieloną kawą, a także owocami, które zamówiłyśmy do pokoju. Katania stała się moim ulubionym włoskim miastem, odkąd skończyłam dwanaście lat. Ojciec zabrał mnie tu na pierwsze wakacje. Malownicze uliczki i zabytkowe budynki sprawiły, że wracałam tutaj co roku. Pomyśleć, że od tego momentu minęło już dziesięć lat. Tym razem zabrałam ze sobą Edę, byłyśmy nierozłączone od najmłodszych lat.
– Jakie mamy plany na dziś? – zapytałam, wpychając do ust kawałek truskawki. Przyjrzałam się kuzynce.
– Plaża, zakupy, a wieczorem wiadomo… – Przerwała, puszczając mi konspiracyjnie oczko. – Imprezka – dodała podekscytowana, wyrzucając ręce w górę. Roześmiałam się, widząc jej zachowanie. Przyjechałyśmy się tutaj rozluźnić. Dojadłyśmy posiłek i wyszłyśmy na miasto. Z racji, że znałam to miejsce jak własną kieszeń, stałam się osobistym przewodnikiem po Katanii. Pokazałam mojej kuzynce najsłynniejsze miejsca: Zamek Ursino, Teatr Rzymski, Wybrzeże Cyklopów, a na koniec zostawiłam to najładniejsze – Ogrody Bellini.
– Jeśli kiedykolwiek spotkam mężczyznę swojego życia, to tutaj będę chciała przyrzec mu miłość na wieki – wyznałam, rozglądając się po zapierającym dech krajobrazie. Za każdym razem robił na mnie takie samo wrażenie. Ślub w takim plenerze byłby spełnieniem marzeń. Zapewne byłby też cholernie drogi, dlatego dobrze, że nie myślę póki co o małżeństwie.
Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści przeglądałyśmy się w lustrze gotowe do wyjścia. Zamówiłam taksówkę przez aplikację, a następnie wepchnęłam telefon do małej torebki na złotym łańcuszku. Pomalowałam usta błyszczykiem i zarzuciłam ciemne włosy na plecy.
– Dzisiejszej nocy każdy Włoch będzie nasz – oznajmiła rozbawiona Eda, kiedy robiła nam selfie. Zapewne zaraz opublikowała je na Facebooku. Jej profil pękał w szwach od liczby publikowanych zdjęć, ja natomiast dodawałam jedno na kilka lat, dlatego miałam ich maksymalnie dziesięć. Rozległ się dźwięk krótkiego powiadomienia.
– Taksówka czeka, chodźmy – odparłam, rzucając ostatni raz wzrokiem na swoje odbicie w lustrze. W czarnej krótkiej sukience, która miejscami miała jedynie siatkę w tym samym kolorze, prezentowałam się naprawdę świetnie. W dobrych humorach zeszłyśmy na dół i wsiadłyśmy do taksówki. Eda podała mężczyźnie adres, a kiedy ruszył, zaczęłyśmy żwawo dyskutować. Zawsze uzgadniałyśmy plan, najważniejszym było, abyśmy trzymały się razem. Dziwnych ludzi nigdy mało. Dotarłyśmy. Zapłaciłyśmy taksówkarzowi, a kiedy zauważyłam kolejkę, złapałam się za skronie. Katania była już pogrążona w ciemności, a ulicę jedynie oświetlał ostry czerwony led z nazwą klubu: Fallen Angel.
– Przecież my nie wejdziemy tu do północy – stwierdziłam, ciężko wzdychając. Eda zadarła głowę do góry, wyciągając dość pokaźną sumę pieniędzy, które złożyła; następnie podeszła do ochroniarza.
– Cześć – rzuciła, posyłając mężczyźnie szeroki uśmiech, i odsłoniła szereg śnieżnobiałych zębów. Było słychać nasz tunezyjski akcent. – Niedawno dotarłyśmy do Katanii. Jesteśmy bardzo zmęczone i spragnione dobrej zabawy. Odwrócisz na chwilę wzrok, abyśmy mogły się wślizgnąć? – dodała pytająco, przygryzając dolną wargę i wsuwając dłoń z pieniędzmi do ciemnych spodni mężczyzny. Ten lekko się spiął, spojrzał na nią i przewrócił oczami.
– Nie ma was – odparł twardo, ale rzucił wzrokiem na drzwi, dając nam znak, abyśmy weszły. Eda poklepała go w umięśnioną pierś i pociągnęła mnie do środka.
– Jesteś niemożliwa – odparłam rozbawiona.
Skierowałyśmy się do baru. Oparłam się na blacie, posyłając przystojnemu barmanowi szeroki uśmiech.
– Dwa razy aperol spritz – złożyłam zamówienie, przysiadając na wysokim stołku. Obok mnie usiadła Eda. Rozejrzałam się.
Potrzebowałyśmy trochę alkoholu, aby zacząć tańczyć. Po dwóch drinkach poszłyśmy na parkiet. Tam poznałyśmy dwie Włoszki, które zainteresowały się naszym akcentem – Sofię i Giulię. Stały się kompankami naszego picia i świetnej zabawy. Poruszałam się powoli na parkiecie w rytm klubowej wersji Come & Get It Seleny Gomez, czując, jak powoli alkohol rozpływa się w moich żyłach, mieszając się z krwią. Lubiłam ten stan, gdy już wszystko przestało mnie interesować. We czwórkę wygłupiałyśmy się podczas tańca i głośno się śmiałyśmy. Dziewczyny, tak samo jak ja i Eda, były ekstrawertyczkami. Nie zastanawiałyśmy się tysiąc razy nad jakąś rzeczą i nad tym, czy „wypada”. Dzięki temu wszystkie robiłyśmy głupie rzeczy i śmiałyśmy się z tego.
– O Boże… – rzuciła zaaferowana Giulia, na chwilę przestając tańczyć. Następnie zlustrowała mnie spojrzeniem. – Carla chyba zwróciła uwagę najgorętszego Sycylijczyka w mieście – zachichotała.
Zwróciłam twarz w kierunku miejsca, gdzie patrzyła. Dostrzegłam mężczyznę na pierwszym piętrze, który opierał się o barierki, a jego wzrok faktycznie spoczywał na mnie. Czułam to przeszywające spojrzenie, pod którego ciężarem przeszedł mnie dreszcz. Nie znałam go i nie widziałam nigdy wcześniej. Nie rozumiałam, dlaczego zainteresował się akurat mną. Gulia i Sofia były odzwierciedleniem prawdziwej włoskiej piękności. Ja należałam raczej do tych średnich.
– Kto to? – zagadnęłam dość głośno, aby usłyszały mnie przez muzykę.
– Vittorio Marino. Wszyscy go kojarzą. Jest właścicielem tego klubu. Mało kto go dokładnie zna, tworzy wokół siebie otoczkę niebezpiecznego i tajemniczego – wyjaśniła druga z kobiet, posyłając mi łagodny uśmiech. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
– Idę do baru. Zaraz przyjdę – odparłam, następnie rzuciłam ostatni raz spojrzenie na piętro i skierowałam się do celu. – Hmmm… – mruknęłam, gdy stałam już przed barem, a uwaga barmana skupiła się tylko na mnie. Poklepałam dłońmi o blat, przesuwając wzrokiem po butelkach z alkoholem. – Nie wiem… – rzuciłam zrezygnowana, siadając na wysokim stołku. Mężczyzna zaśmiał się lekko, więc podniosłam na niego wzrok. – Zdam się na ciebie.
– Już się robi – odparł automatycznie, biorąc do ręki butelkę, którą zaraz podrzucił, robiąc lekkie show, czym mnie zainteresował. Wyprostowałam się podekscytowana tym widokiem. Skrzywiłam się lekko, kiedy do mężczyzny podszedł jakiś ochroniarz i zaczął szeptać mu coś na ucho, przerywając przedstawienie. A już myślałam, że przestanę się nudzić. Barman zaraz jednak wrócił do przygotowywania dla mnie specjalnego drinka. Gdy był gotowy, wyciągnęłam kartę, by zapłacić. – Nie – odparł, odpychając od siebie moją rękę z kartą kredytową. – To na koszt baru. Od naszego szefa – wytłumaczył, a ja nie potrafiłam ukryć zdziwienia. Spojrzałam na zabarwiony na czerwono alkohol. Chyba naprawdę musiałam obudzić zainteresowanie tego mężczyzny. Wzruszyłam ramionami i wsunęłam słomkę między usta, by upić trochę alkoholu. Był przepyszny.
– Jest świetny. Proszę jeszcze trzy krwawe mary – powiedziałam. Gdy po dłuższej chwili otrzymałam swoje zamówienie, ledwo się zabrałam. Zeskoczyłam ze stołka i ruszyłam na parkiet, szukając Edy. Poruszając się w rytm muzyki, rozglądałam się za dziewczynami.
– Gdzieś ty tyle była!? – spytała Eda, nachylając się nad moim uchem.
– Była spora kolejka przy barze. Macie swoje drinki – odparłam niewinnie, machając ręką na „nieważne”. Wlewałyśmy w siebie naprawdę sporą ilość alkoholu. W końcu dołączyli do nas również inni, którzy dopingowali nas w zawodach w piciu tequili. Pierwsza odpadła Gulia. Pisnęłam głośno z lekkim śmiechem, gdy DJ zapodał Gasolinę. Dodający mi odwagi alkohol sprawił, że wskoczyłam na bar. Duża liczba mężczyzn przyglądała się mi i gwizdała, gdy poruszałam ciałem w rytm piosenki. Lubiłam kusić mężczyzn, sprawiało mi to wiele zabawy. Gdy piosenka dobiegła końca, zeskoczyłam, a następnie spojrzałam na barmana, który wręczał mi kolejne drinki.
– Niezłe przedstawienie – powiedział, puszczając oczko w moim kierunku. Uśmiechnęłam się, zarzucając włosy na plecy. Ruszyłam na parkiet. Poruszając się w rytm muzyki, starałam się nie zgubić drinków. Odwróciłam się gwałtownie w lewo, przez co wpadłam na postać przede mną. Zawartość szklanek znalazła się na jego ciemnej koszuli. Z wielkimi oczami podniosłam wzrok, dokładnie przyglądając się ciału mężczyzny. Jego mięśnie były widoczne nawet przez ubranie. Gdy dotarłam do twarzy mężczyzny, zamarłam. Vittorio Marino właśnie stał przede mną i tonął w moich drinkach.
– Cholera! Przepraszam, przepraszam! – odparłam szybko, próbując wytrzeć alkohol z jego koszuli, ale mężczyzna złapał moją dłoń i spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem, który sprawił, że poczułam się tak, jakby mój mózg przestał działać.
– To nic – powiedział spokojnie, przerywając moje myśli.
– Przepraszam jeszcze raz. Zazwyczaj jestem mniej niezdarna – wtrąciłam szybko, próbując odwrócić uwagę od mojego skrępowania. Vittorio uśmiechnął się delikatnie, co sprawiło, że poczułam się, jakby świat przestał istnieć.
– To nic. Jednak jeśli drink ci nie odpowiadał, wystarczyło zgłosić swoje uwagi barmanowi, a nie wylewać go na przypadkowe osoby – odparł zaczepnie. Chwila ciszy zawisła między nami, a ja zaczęłam przyglądać się mężczyźnie z bliska. Był przystojny, z charakterystycznym rysami twarzy, które sprawiały, że wyglądał nieco dziko. Spojrzałam na jego usta, które wydawały się tak przyciągające. – Czy mogę zaproponować ci w zamian kolejnego drinka?– zapytał nagle, a ja przerwałam moje badanie jego twarzy, kiwając głową.
– „Kolejnego”? – zapytałam zaczepnie z uniesioną do góry brwią.
– Tylko jeśli zgodzisz się go wypić ze mną, odpuszczę ci pobrudzenie mojej koszuli – powiedział, kładąc delikatnie dłoń na moim ramieniu. Serce zabiło mi gwałtowniej, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Było w nim coś, co cholernie mnie przyciągało. Zgodziłam się, a on natychmiast zamówił kolejne drinki dla nas obojga. Usiedliśmy przy barze i zaczęliśmy rozmawiać.
– Co cię tutaj sprowadza? – Blondyn rozpoczął rozmowę, by nawet na chwilę nie nastała krępująca cisza. Podobała mi się jego inicjatywa w tym temacie. Wsunęłam słomkę między usta i upiłam nieco alkoholu.
– Przyleciałam na wakacje. Na co dzień mieszkam w Susie, w Tunezji, choć coraz częściej myślę o zamieszkaniu tutaj.
– O, zaskoczyłaś mnie. A czym właściwie się zajmujesz, że nie obawiasz się wszystkiego rzucić i wiązać swojego życia z Katanią?
– Jestem dyrektorem PR w firmie działającej w mediach społecznościowych. Bez żadnego problemu mogłabym wykonywać swoje obowiązki zdalnie z Włoch.
– Trafiłem na prawdziwą bizneswoman – odparł lakonicznie z drwiącym śmiechem. Spojrzałam na niego spod lekko zmrużonych powiek.
– Dobrze. Teraz ty powiedz mi coś o sobie. Jaki masz przepis na najbardziej oblegany klub nocny w Katanii?
– Nie zdradzam swoich sukcesów – odparł pewnie, puszczając oczko w moim kierunku.
– Och, zasiedziałam się. Powinnam poszukać moich koleżanek – wytłumaczyłam, wstając powoli z miejsca. Lekko zakręciło mi się w głowie, przez co straciłam na chwilę równowagę. Sycylijczyk pochwalił się swoim refleksem i szybko mnie złapał. – Dziękuję za wspólnie spędzony czas.
– Przyjemność po mojej stronie. Uważaj, abyś nie zrobiła sobie krzywdy w tym stanie.
– Dupek – mruknęłam zaczepnie z wymuszonym uśmiechem na ustach.
– Dasz mi swój numer? – zapytał śmiało, na co odwróciłam się w jego kierunku ze złośliwym uśmiechem.
– Wybacz. Nie zdradzam swoich sukcesów – powtórzyłam po nim złośliwie, a następnie odwróciłam się i poszłam poszukać Edy.
– Co tam między tobą a włoskim bogiem? – zaczęła pytać, patrząc wymownie na mnie, gdy znalazłam ją na parkiecie.
– Nie wiem, o czym mówisz… – odparłam spokojnie, a jednak w głębi serca wiedziałam, że to niezwykłe spotkanie z Vittorio Marino zostanie mi długo w pamięci. Może to było coś więcej niż tylko przypadkowe spotkanie na parkiecie klubu w Katanii.
Zasnęłam tego wieczoru z uśmiechem na ustach, wiedząc, że ta wyprawa do włoskiego miasta miała szansę zamienić się w niezapomnianą przygodę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Fallen Angel
ISBN: 978-83-8373-871-0
© Ilona Lewandowska i Wydawnictwo Novae Res 2025
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Magdalena Czarnecka
KOREKTA: Anna Miotke
OKŁADKA: Magdalena Czmochowska
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek