Do perfekcji - Vincenzo Latronico - ebook + książka

Do perfekcji ebook

Latronico Vincenzo

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 117

Data ważności licencji: 6/26/2028

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dotychczas ukazały się m. in.:

Irene Solà, Ja śpiewam, a góry tańczą

Tara June Winch, Plon

Eduardo Halfon, Klasztor. Żałoba

Benjamín Labatut, Straszliwa zieleń

Miriam Toews, Wszystkie me daremne żale

Gianfranco Calligarich, Ostatnie lato w mieście

Haśka Szyjan, Za plecami

Melissa Broder, Ryby

Yaa Gyasi, Poza królestwo

Hila Blum, Jak kochać własną córkę

Monica Isakstuen, Bądź dobra dla zwierząt

William Brewer, Czerwona strzała

Nadifa Mohamed, Szczęśliwcy

Jim Lewis, Duchy Nowego Jorku

Claire Vaye Watkins, Kocham cię, ale wybieram ciemność

Miriam Toews, Z ogniem

Jen Beagin, Szwajcara

Tess Gunty, Królikarnia

Négar Djavadi, Wszystkie moje rewolucje

Gwendoline Riley, Moje zmory

Alia Trabucco Zerán, Do czysta

Graeme Macrae Burnet, Studium przypadku

Już niebawem ukaże się:

An Yu, Muzyka dla duchów

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Tytuł oryginału włoskiego Le perfezioni

Projekt okładki Marta Konarzewska

Projekt typograficzny i redakcja techniczna Robert Oleś

Copyright © 2022 by Vincenzo Latronico

Published by arrangement with The Italian Literary Agency and Graal Literary Agency

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarne, 2025

Copyright © for the Polish translation by Katarzyna Skórska, 2025

Opieka redakcyjna Przemysław Pełka

Redakcja Magdalena Błędowska

Korekta Agata Górzyńska-Kielak / d2d.pl, Edyta Chrzanowska / d2d.pl

Quest’opera è stata tradotta con il contributo del Centro per il libro e la lettura del Ministero della Cultura italiano.

Przekład powstał przy wsparciu Instytutu Książki i Czytelnictwa przy włoskim Ministerstwie Kultury.

Konwersja i produkcja e-booka: d2d.pl

ISBN 978-83-8396-126-2

WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Wydawnictwo Czarne

@wydawnictwoczarne

Wołowiec 2025

Wydanie I

Spis Treści

Seria

Strona redakcyjna

Dedykacja

Epigraf

Czas teraźniejszy

Czas przeszły niedokonany

Czas przeszły dokonany

Czas przyszły

Podziękowania

Dla Almy

Tu było ich prawdziwe życie, życie,

jakie chcieli poznać, jakie chcieli prowadzić.

Georges Perec, Rzeczy, przeł. Anna Tatarkiewicz

Czas teraźniejszy

Słońce wpada przez wykusz, barwi szmaragdem ażurowe liście wielkiej jak chmura monstery i odbija się od szerokich desek podłogi w kolorze miodu. Łodygi zahaczają o mały fotel w stylu skandynawskim, na którym grzbietem do góry leży jakieś czasopismo. Lśniąca zieleń rośliny, czerwień okładki, petrolowa barwa obicia i blada ochra parkietu odcinają się na tle kredowej bieli ścian, utrzymanej w tym samym odcieniu co dywan, który urywa się wraz z kadrem.

Na następnym zdjęciu widać budynek od zewnątrz, secesyjną kamienicę z gzymsami zdobionymi motywami akantu i cytrusów. Biel fasady przeziera spod warstwy krzykliwych graffiti, strzępów plakatów, odrapanej farby; stiukowe tympanony na pierwszym piętrze są ledwie widoczne pod skorupą brudu. Zbytek początków dwudziestego stulecia i odstręczająca powłoka współczesności przenikają się w swobodnej atmosferze dekadencji podlanej erotyzmem. Kilka okien zasłonięto poblakłymi płytami wiórowymi, w innych widać rośliny i girlandy świateł. Z balkonu spływa kaskada bluszczu.

Kuchnia wyłożona prostokątnymi błyszczącymi płytkami; blat z grubego drewna; niezabudowany ceramiczny zlew w stylu angielskim; podwieszane półki z aptecznymi słoiczkami pełnymi ryżu, zbóż, przypraw i kawy; niebiesko-biała zastawa; drążek z żeliwnymi garnuszkami i łyżkami z drewna oliwnego. Na blacie – czajnik ze stali szczotkowanej, japoński imbryk, czerwony mikser. Na parapecie – doniczki z ziołami, bazylią, miętą i szczypiorkiem, a także pieprzem wodnym, majerankiem, kolendrą, koperkiem. Za stół służy stara marmurowa stolnica, przy nim krzesła przyniesione z jakiejś szkoły. Oświetla go harmonijkowy kinkiet, umocowany na ścianie między litografią przedstawiającą araukarię a reprodukcją brytyjskiego plakatu z czasów wojny.

Salon z bujnymi, łatwymi w hodowli roślinami, kryjącymi się w przeszklonym wykuszu: rozłożysta monstera błyszczącymi liśćmi sięga okien, fikus pnie się ku górze z dużej betonowej donicy; dwie półki z bluszczem domowym, peperomią, pieniążkiem, starcem Rowleya – ich splecione pędy spływają na parkiet. W kącie, na stosie z taboretów i odwróconych skrzynek mały gąszcz alokazji, wilczomleczów, fikusów benjamina i filodendronów z łodygami pokrytymi meszkiem, są też strelicje i dieffenbachie. Za balkonowymi drzwiami dwa krzesła i stolik z porcelanową popielniczką oraz sznur żarówek.

Z przeciwnej perspektywy uchwycono resztę salonu: niska kanapa i duński fotel – mahoniowy, z zaokrąglonymi bokami, obity surową bawełną w ciemnoturkusowym kolorze; tweedowa narzuta w jodełkę; granatowy kabel z żarówką o poskręcanym druciku; stosy starych numerów „New Yorkera” i magazynu „Monocle”, mosiężny świecznik i szklana misa z owocami na czarnym metalowym stoliczku. Szafka z roletą, a na niej sadzonki roślin w szkle – zielistka i pestka awokado, która puściła pędy; gramofon; dwie kolumny głośnikowe podłączone do wzmacniacza na niższej półce; wyżej – kolekcja longplayów, najcenniejsze egzemplarze ustawiono okładką do przodu: limitowana edycja In Rainbows i oryginalne wydanie albumu Kraftwerk. Dracena rzuca cień w kształcie drobnej dłoni. Plakat festiwalu Primavera Sound.

Dopełnienie salonu stanowi berberyjski dywan w piaskowym kolorze, z subtelnym motywem geometrycznym. Po bokach, symetrycznie, dwuskrzydłowe drzwi z odzysku, na których wciąż widać ślady niegdysiejszej pistacjowej farby. Drzwi są zamknięte, co niewielkiemu wnętrzu przydaje atmosfery wygody i przytulności, niemal ciasnoty. To miejsce idealne do pogawędek półgłosem przy słabym świetle w zimowe wieczory. Na kolejnym zdjęciu te same drzwi, otwarte na oścież, ukazują amfiladę podkreśloną przez symetrię fug w parkiecie.

Po lewej pokój do pracy dla dwóch osób. Białe laminowane biurko z cienkimi metalowymi nogami, podzielone na dwa stanowiska: każde z osobnym monitorem, bezprzewodową klawiaturą, dwuramienną lampą, parą dużych słuchawek w jaskrawych kolorach. Przed jednym ze stanowisk krzesło biurowe z lat siedemdziesiątych z chromowaną regulowaną nóżką i wyprofilowanym siedziskiem; przed drugim – ergonomiczny klęcznik z drewna, obity czarną tkaniną. Przy jednej ze ścian regały z beletrystyką i powieściami graficznymi, głównie w języku angielskim, gdzieniegdzie wielkie ilustrowane albumy – monografie Noordy i Warhola, seria Edwarda Tufte’a poświęcona infografice, tomy Taschena o historii typografii i mediolańskich klatkach schodowych. Za podpórki do książek służą małe kaktusy w betonowych doniczkach, aparat fotograficzny z kominkiem, pudełka z grami – Scrabble, Ryzyko, Catan. W kącie router i drukarka A3.

Tylko jedno zdjęcie ukazuje łazienkę, oświetloną niewielkim oknem, ale połyskującą wszystkimi powierzchniami. Gęsty, udrapowany bluszcz zwisa z karnisza, jego odcień współgra z lśniącą zielenią mozaiki, którą wyłożono również zagłówek wanny. Na cylindrycznej szafce z zasuwanymi drzwiczkami panorama rozmaitych fiolek o podobnych etykietkach, białych, bladoróżowych lub jasnoszarych, z nazwami marek wypisanymi bezszeryfową czcionką o lekkiej linii.

Na drugim końcu amfilady znajduje się sypialnia. Dwuosobowy materac podwójnej grubości spoczywa na macie tatami. Wezgłowie kryje się pod czterema puchatymi poduszkami, na kołdrze leży stara narzuta, jedyna barwna plama wśród pościeli z surowego lnu, białych ścian, słomianej żółci tatami. Dwa źródła światła – cienkie metalowe walce, z których sterczą żarówki ledowe; dwa stoliki servomuto ustawione symetrycznie po bokach kufra podróżnego; w kącie zwinięta karimata do jogi, obok hantle, pas treningowy. Zdjęcia są ostre, mają dobrą ekspozycję, ale jedno ukazuje sypialnię w ciemnościach, z zasuniętymi zasłonami, ze ścianami poprzecinanymi smugami pomarańczowego światła, które wziera do środka, jeśli ktoś wstaje, kiedy słońce jest już wysoko, i może to niedziela, a może nie.

Zdjęcia niosą obietnicę łatwego życia, jednoznacznego i pełnego jasności.

W takim życiu wiosną i latem pija się kawę na balkonie, korzystając ze wschodu słońca, przeglądając nagłówki „New York Timesa” i social media na tablecie. Podlewa się rośliny doniczkowe w ramach rutyny, która przewiduje również jogę i śniadanie na bazie pestek i zbóż. Pracuje się na laptopie, rzecz jasna, ale raczej w rytmie malarza niż urzędnika – chwile intensywnej koncentracji przy biurku przeplatane są spacerami, wideorozmową z kolegą, który proponuje nowy projekt, wymianą krótkich wiadomości na chacie, wypadem na biobazarek obok domu. Dni są długie, przepracowanych godzin zapewne jest więcej niż w rozkładzie urzędnika. Godzin się jednak nie liczy, bo praca pełni w tym życiu ważną funkcję, nie będąc zarazem czymś przytłaczającym ani przymusem. Wprost przeciwnie: jest źródłem kreatywnych bodźców i rozwoju, jest jak cichy rytm przyjemnej melodii.

To zarazem życie, w którym radość przejawia się w tysiącach szczegółów. Po długim dniu obowiązkowa przerwa od ekranu, z aperitifem w barze lub czasopismem wertowanym na kanapie, rozkoszowanie się ciepłem, kiedy na dworze panuje chłód. Wrażliwość na piękno i na to, co przyjemne, unosi się w codzienności jak granulat w zawiesinie.

To życie szczęśliwe, a przynajmniej tak wygląda na zdjęciach dołączonych do ogłoszenia, w którym proponuje się krótkoterminowy najem w cenie stu osiemnastu euro za dobę; plus wynagrodzenie dla osoby sprzątającej z Ukrainy, opłacanej za pośrednictwem francuskiej strony dla pracowników tymczasowych z siedzibą podatkową w Irlandii; plus prowizja portalu turystycznego z biurem w Kalifornii i siedzibą podatkową w Holandii oraz prowizja firmy zarządzającej opłatami cyfrowymi z biurem w Seattle i europejską siedzibą w Luksemburgu; plus opłata klimatyczna miasta Berlin.

Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży.