Czerwona woda - Jurica Pavičić - ebook + książka

Czerwona woda ebook

Pavičić Jurica

0,0
44,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Czerwona woda” to powieść o rodzinnej tragedii zatopionej w nurtach współczesnej historii, ukazująca niczym krytyczne lustro zakamarki ludzkiej duszy.

Siedemnastoletnią Silvępo raz ostatni widziano, jak bawiła się na rybackim festynie w małej miejscowości na dalmatyńskim wybrzeżu. A potem zniknęła. Cała lokalna społeczność jest wstrząśnięta, wszyscy zadają sobie pytanie, co mogło się z nią stać. Została porwana? Uciekła z domu? Poślizgnęła się na skałach i wpadła do morza? Ktoś ją zabił? W ciągu kilku dni sprawę nagłaśniają ogólnokrajowe media. Śledczy badają różne tropy, ale żaden nie doprowadza do rozwiązania zagadki. Z czasem zainteresowanie tajemniczym zaginięciem dziewczyny słabnie. Ludzie wciągnięci przez wiry historii nieustannie muszą sobie radzić ze zmiennymi warunkami życia: przemianami społeczno-politycznymi, upadkiem komunizmu, wojną na Bałkanach i wreszcie rozkwitem neoliberalnego kapitalizmu. Zajęci swoimi sprawami nie zaprzątają sobie głowy tragedią rodziny Velów, która staje się coraz bardziej odległa. Ale czy można zapomnieć o zaginięciu bliskiej osoby, ukochanej córki, siostry bliźniaczki? Czy czas leczy rany?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 384

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Książka została wydana ze wsparciem finansowymMinisterstwa Kultury i Mediów Republiki Chorwacji

Tytuł oryginału:Crvena voda

Copyright © Jurica Pavičić, 2017 For the Polish edition Copyright © 2025, Noir sur Blanc, Warszawa

ISBN 978-83-8403-021-9

Opieka redakcyjnaMonika Szewczyk

Opracowanie redakcyjneAnna Suligowska-Pawełek

KorektaAgata Nocuń, Elwira Wyszyńska

Projekt okładkiUrszula Gireń

Zamówienia prosimy kierować: – telefonicznie: 800 42 10 40 (linia bezpłatna) – e-mailem: [email protected] księgarnia internetowa: www.noir.pl

Oficyna Literacka Noir sur Blanc Sp. z o.o., 2025 ul. Frascati 18, 00‐483 Warszawa

Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.

Zgodnie z art. 4 Dyrektywy 2019/790/UE oraz odpowiednimi przepisami krajowymi, niniejszym zastrzegamy prawo do wyłączenia z eksploatacji tekstów i danych (TDM) dla celów innych niż badawcze, w odniesieniu do materiałów znajdujących się w tej publikacji niezależnie od formy jej udostępnienia. Wykorzystywanie tych materiałów w ramach działań TDM jest niedozwolone.

CZĘŚĆ PIERWSZA

ZAGINIĘCIE SILVY

JEDEN

VESNA

(1989)

Zacznijmy od początku. Vesna pamięta ten dzień.

Ciepły wrześniowy dzień. Wyjątkowo piękny, jakby niebo już się z nich naigrywało. Ciepło babiego lata przez całe popołudnie łagodził przyjemny podmuch morskiej bryzy. A kiedy zapadł zmierzch, w uliczki, kuchnie i pokoje wpadał zwiastujący jesień orzeźwiający powiew wieczornego chłodu.

Vesna pamięta nie tylko, jaki był ten dzień. Pamięta też każdy element przestrzeni.

Pamięta dom na końcu miasteczka, w uliczce za kościołem. Dom, w którym spędziła większą część życia. Kiedy zamyka oczy, wyraźnie widzi rozkład pomieszczeń, meble i przedmioty. Schody, oszkloną werandę, pokój dzienny, kuchnię wyłożoną kwadratowymi kafelkami tworzącymi mozaikę. W pokoju dziennym stół, naprzeciwko niego wersalka, na niej wysłużona narzuta. W przedpokoju metalowy wieszak na płaszcze. Obok drzwi. Drzwi do pokoju Silvy, na których córka przyczepiła kartkę z napisem Keep out.

Vesna pamięta, jak tego dnia wyglądał pokój dzienny. W rogu telewizor Ei Niš. Na fotelu sterta niewyprasowanych rzeczy. Na ścianie kalendarz z krajobrazami Kanady, a nad drzwiami do kuchni obrazek Dobrego Pasterza. Jezus z wilgotnymi i rozmarzonymi oczami, pochyloną głową, lekko falującą brodą i uniesionym ku górze palcem, jakby ich ostrzegał przed tym, co się za chwilę stanie.

Tak tego dnia – 23 września 1989 roku − wyglądał ich stary dom.

Jest sobotni wieczór. Jak zawsze jedzą razem kolację. Wszyscy czworo przy stole. Po jednej stronie siedzi Jakov. Po przeciwnej − ona. Z boku obok tarasu siedzą ich dzieci. Dwoje dzieci. Bliźnięta, Silva i Mate.

To scena, jaką zapamiętała Vesna. Wszyscy czworo siedzą w domu przy stole, na nim stoi przygotowana przez nią kolacja, smażone sardele, gotowana zielona fasolka i chleb. Siedzą za stołem i jedzą, tak jak zwykle, jak zawsze.

W rogu pokoju gra telewizor. Do ich uszu dobiegają informacje o przełomowych wydarzeniach. Słyszą o demonstracjach chińskich studentów, protestach w Rumunii, o tym, że słoweńscy komuniści uchwalili w swojej republice nową konstytucję i domagają się reformy jugosłowiańskiej federacji. O polityce ludzie zaczynają mówić z jakimś nowym niepokojącym zaangażowaniem. Ale ani jej, ani Jakova nie interesuje polityka. Ona i Jakov żyją w głębokim przekonaniu, że jeśli będą trzymać się z dala od wszystkich nieszczęść, to i nieszczęścia ich ominą.

Vesna wszystko pamięta: zapachy, smaki, obrazy. Pamięta mięciutkie sardele, które rozpływały się w ustach, fasolkę, którą jak zawsze przyprawiła drobno pokrojonym czosnkiem. Pamięta Jakova. Jadł jak zwykle powoli i niewiele. Silva łapczywie. Walczyła z ośćmi, które wypluwała na talerz. Pamięta także Matego. Pamięta, jak posilał się uważnie i spokojnie. Odkładał rybie szkieleciki na brzeg talerza, równiutko, jeden przy drugim. Mate zawsze tak jadł. Powoli, metodycznie, dzieląc spożywane potrawy na małe porcje, jakby karmił niewidzialne krasnoludki.

Cztery postacie, cztery ciała pochylone nad stołem zajadają się rybami i wypluwają ości. Tak zapamiętała ten wieczór Vesna. Pamięta go do dzisiaj.

Bo dzisiaj już wie. Wie o tym, z czego wówczas nie zdawała sobie sprawy.

Wie, że to ostatni wieczór ich normalnego życia.

***

We wrześniu 1989 roku Jakov i Vesna obchodzili osiemnastą rocznicę ślubu. Wyszła za Jakova jesienią 1971 roku. Pobrali się w sobotę, trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Ślubu cywilnego udzielił im naczelnik gminy. Wesele wyprawili w hotelu, w którym spędzili pierwszą noc. W hotelowych pokojach poza sezonem panowała wilgoć i chłód.

Po ślubie małżonkowie zamieszkali w domu na wzniesieniu, za kościołem Świętego Spirydiona. Dom dzielili z niezamężną ciotką Vesny – Zlatą. Była z nimi przez następne siedem lat, cicha i nierzucająca się w oczy, aż do pewnego popołudnia 1978 roku, kiedy znaleźli ją na podłodze w kuchni. Dostała udaru mózgu. Pochowali ciotkę uroczyście i w ciszy. Później, po tygodniu, do jej pokoju, którego drzwi wychodziły na korytarz, wprowadziła się Silva.

W sobotę 1989 roku Silva jest jeszcze jego lokatorką. Pokój skrywa różne rzeczy, różne drobiazgi i tajemnice nastolatki. Na drzwiach znajduje się napis po angielsku, komunikat dla dorosłych, aby nie wchodzili do środka i trzymali się od niego z daleka.

W starym domu ciotki Zlaty Vesna i Jakov zamieszkali jesienią 1971 roku, dzień po ślubie. Miesiąc później Vesna poczuła poranne mdłości i przed śniadaniem zwymiotowała. Po tygodniu lekarz w przychodni oznajmił jej, że jest w ciąży. Jakiś czas potem ginekolog w Splicie przekazał wspaniałą wiadomość. Była w ciąży bliźniaczej.

Mate i Silva to bliźnięta dwujajowe. Kiedy się ich obserwowało, widać było podobieństwo, te same brwi i kształt nosa. Mieli to samo ładne czoło i grymas wokół ust, grymas, który świadczył o przekorze. O ile Mate i Silva byli podobni pod względem fizycznym, o tyle pod względem charakteru niewiele mieli ze sobą wspólnego. Mate to spokojny, odpowiedzialny, sumienny i rozsądny chłopak, na którym można polegać. Vesna wiedziała, że na starość będzie ich oparciem. Silva była zupełnie inna. Silva, jak powiedziała kiedyś ciotka Zlata, to prawdziwa wojowniczka. Silva daleko zajdzie – zauważył swego czasu Jakov. Daleko zajdzie, bo zawsze potrafi postawić na swoim.

We wrześniu 1989 roku Mate i Silva mają niecałe osiemnaście lat. Mate jest w ostatniej klasie technikum budownictwa okrętowego i po zdaniu matury planuje studia na uniwersytecie na wydziale morskim. Silva kończy technikum ekonomiczne i na pytanie rodziców o plany na przyszłość unika odpowiedzi, dyplomatycznie zmieniając temat. Rodzeństwo dojeżdża do szkoły w Splicie. Kiedy Mate rozpoczynał naukę w technikum, popołudniami pracował przy rozładunku ryb. Nie chciał stracić zarobku, dlatego postanowił dojeżdżać do szkoły. Codziennie wstaje o szóstej i jedzie trzydzieści pięć minut magistralą podmiejskim autobusem do Splitu. Silva z kolei mieszka w Splicie w żeńskim internacie przy ulicy Cyryla i Metodego. Do domu wraca w sobotę. W tę sobotę również przyjechała na ostatni letni weekend.

We wrześniu 1989 roku Jakov skończył czterdzieści dwa lata. Ma już zakola – ale wciąż jest szczupły i bardzo dumny z płaskiego brzucha. Pracuje jako księgowy w fabryce plastików. Jego fabryka mieści się tuż przy magistrali, w hali ze szkła i metalu, która dzisiaj jest ruiną. Zakład produkuje piłki z plastiku, odbijacze i dmuchane łódki. Jakov pracuje w dziale płac. Wykonuje sumiennie swoje obowiązki, cierpliwie i dokładnie, ale bez większego zaangażowania. Po przyjściu do domu je obiad, kładzie się na wersalce i czyta gazetę. Potem schodzi do piwniczki, do pomieszczenia, w którym wcześniej były beczki z winem i oliwą, by oddawać się swojej pasji – radioamatorstwu. Całymi dniami łączy, lutuje i skleja, składa urządzenia z mnóstwem lamp, które dla Vesny są czymś tajemniczym i magicznym. A kiedy zapada zmrok, zmienia w piwniczce fale i godzinami rozmawia po angielsku z ludźmi, których nigdy nie zobaczy. Vesna czasem słucha tych rozmów prowadzonych przez nieznające się osoby z różnych części świata. Nie widzi w tym sensu. Nigdy tego nie powie Jakovowi, ponieważ wie, że mężczyźni muszą mieć jakieś nietypowe, nieco dziwaczne hobby.

W 1989 roku Vesna kończy trzydzieści dziewięć lat. Od czternastu lat jest nauczycielką geografii w podstawówce. Od poniedziałku do piątku uczy dzieci o prądach morskich, krajach eksportujących ropę, rzekach Jugosławii. Miejscowość jest mała, więc spotyka swoich uczniów na ulicy, kłaniają się jej w sklepie, a ich rodzice z aprobatą kiwają głową, gdy zobaczą ją w niedzielę w kościele. Kiedy zaczynała pracować, myślała, że lubi szkołę i dzieci. Dzisiaj już nie jest tego taka pewna. Coraz częściej łapie się na tym, że kiedy wchodzi do klasy, musi tłumić irytację, że z powodu dziecięcych złośliwości wybucha gniewem. Po czternastu latach bycia nauczycielką dochodzi do wniosku, że dzieci właściwie są złe.

Pod koniec następnego roku Veśnie stuknie czterdziestka. Czasem przypomina sobie o tej mało atrakcyjnej cyfrze cztery, od której będzie zaczynał się jej wiek. Myśli o tym, że ostatnio przytyła, że pogrążyła się w monotonnej pracy, i o małżeństwie, które jest spokojne, szczęśliwe i nudne. Wówczas – ale naprawdę rzadko – Vesna uświadamia sobie, że to wciąż ten moment życia, kiedy może w nim jeszcze coś zmienić. Może znaleźć sobie inną pracę albo zamieszkać w innym mieście. Może schudnąć, nauczyć się chińskiego albo zmienić fryzurę. Ale to trwa krótko. Vesna nie chce żadnych zmian i wie, że Jakov też ich nie pragnie. Dla niego, podobnie jak dla niej, ich życie jest wystarczająco dobre. Od poniedziałku do piątku idą do swoich nudnych i pewnych prac. Popołudniami czytają na werandzie – ona książkę, on gazetę – a latem ruszają na plażę. W sobotę schodzą do przystani kupić od rybaka świeżą rybę. W niedzielę na podwórku rozpalają grilla i smażą rybę, kiełbasy i mięso. Jakov lubi to robić. Kiedy rozpali ogień, jego czoło robi się czerwone, a nad brwiami wyskakują grube krople potu. Jakov zawsze wszystko przypala, ale Vesna nie ma nic przeciwko temu, żeby robił rzeczy, które sprawiają mu radość.

Pod koniec dnia, wieczorem, siadają na wersalce i stawiają przed sobą na stoliku domowe wino. Około dziesiątej Vesna czuje, że zamykają się jej oczy. Jakov wyłącza telewizor i zanosi ją do łóżka. Latem 1989 roku nadal uprawiają seks. Nie robią tego często, ale robią to spokojnie i z wprawą, jak gdyby ciało drugiej osoby było doskonale znanym i dobrze funkcjonującym urządzeniem, które potrafią obsługiwać.

We wrześniu 1989 roku Vesna nadal jest szczęśliwą kobietą.

Vesna wszystko pamięta. Pamięta czworo ludzi siedzących przy kuchennym stole, pod rozmarzonym Chrystusem i kalendarzem z krajobrazami Kanady. Nad miejscowością zapada zmierzch, a na placu przed portem odbywa się próba dźwięku przed festynem. Jakov podnosi się, zanosi talerze do zlewu, a wino wstawia do kredensu. Silva wstaje od stołu i leniwie, powoli, kocim krokiem zmierza do swojego pokoju.

To, co nastąpi, przypomina Veśnie film odtwarzany tysiące razy. Pamięta siebie, jak zmywa naczynia, Matego, jak poprawia obrus i zbiera z podłogi okruchy, Jakova, jak siada przy stole i zaczyna rozwiązywać krzyżówkę. Gdy Jakov rozkłada gazetę, Silva idzie do pokoju. Wraca ubrana do wyjścia. Vesna dokładnie pamięta, co miała na sobie. Jakby to było dzisiaj. Jakby Silva stała przed nią: w bardzo krótkiej sukience w kwiaty, czerwonych trampkach i z dużą workowatą torbą. Przez ramię ma przewieszoną ortalionową wiatrówkę. Jest babie lato, ale przecież noce nad wodą są chłodne.

Silva stoi w drzwiach, w sukience w kwiaty i w trampkach. Stoi, jakby czekała na reakcję, a następnie krótko rzuca:

− Wychodzę.

– Z kim? – pyta Jakov. – Z Branem?

– Nie, nie z Branem – odpowiada Silva. – Nie ma go. Jest w Rijece, pojechał złożyć papiery na studia. Wraca jutro.

– To gdzie idziesz? – dopytuje się ojciec.

– Do zatoki na festyn – odpowiada. – Nie czekajcie na mnie, wrócę późno.

– Uważaj na siebie – mówi Jakov. A Vesna do dzisiaj zadaje sobie pytanie, dlaczego to powiedział.

Silva poprawia ramiączka sukienki, zawiesza torbę, a później niedbale rzuca:

− No to cześć.

Mówi to i następnie wychodzi. Znika w drzwiach szybko jak duch.

Wychodzi, a Jakov nie przywiązuje do tego najmniejszej wagi. Gdy jego córka opuszcza dom, siedzi przy stole zajęty krzyżówką i nie podnosi głowy. Gdy jej córka wychodzi, Vesna wyciera talerze kuchennym ręcznikiem. Do dzisiaj nie wie, czy spojrzała na Silvę. Jest prawie pewna, że nie odpowiedziała jej na pożegnanie.

Wtedy nie mogła tego wiedzieć, ale dzisiaj wie. Ta chwila, kiedy Silva powiedziała „No to cześć” i zaszeleściła sukienką w drzwiach – to ostatni raz, gdy się widzieli.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki