Chico - Laurent Yolanda - ebook + książka

Chico ebook

Laurent Yolanda

3,7

Opis

Po wypadku w nielegalnych wyścigach samochodowych Noemi McLaren wyjeżdża do Europy, gdzie prowadzi dość osobliwe życie. Imprezowanie co noc z innym mężczyzną jest jej codziennością. Do czasu, gdy w środku nocy odbiera telefon od Johna, który jest prezesem fundacji jej matki. Po jej śmierci to właśnie on i ojciec postanowili, że Emi zostanie od niej odsunięta. Teraz jednak potrzebują jej pomocy. Dziewczyna nie zamierzała wracać do Miami, lecz fundacja to ostatnie, co przypomina światu o jej matce.

 

Gdy Noemi dowiaduje się, że główny księgowy wyprowadza pieniądze z firmy, zwalnia go na oczach całego zarządu, za co mężczyzna postanawia ją zniszczyć. Planuje postawić na jej drodze Lukasa, chłopaka, w którym jako nastolatka była zakochana. Kobieta próbuje ratować fundację, a jedynym sposobem okazuje się znalezienie bogatego darczyńcy, którym zostaje Gary Larenz, młody biznesmen. Pech chce, że to przypadkowy kochanek Noemi. McLaren decyduje się na grę, która ma na celu wykorzystać wizerunek Gary’ego. Nie spodziewa się jednak, że będzie musiała poradzić sobie także z Chico, który nie daje jej o sobie zapomnieć. Czy pojawienie się Lukasa zniszczy Noemi?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 277

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (47 ocen)
18
11
9
3
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Nikus05

Dobrze spędzony czas

Nie taka zła jak wskazują niektóre opinie. Jednak każdy ma inny gust. Jak każdą książkę trzeba samemu przeczytać,żeby wyrobić sobie opinię. Może akurat nam się spodoba. Choć faktycznie scen erotycznych jest mnóstwo.
10
AniaB35

Nie polecam

Niestety nie dotrwałam do końca. Słownik, opisy jaki powtarzający się Misz masz mnie zniechęcił. A książka miała wielki potencjał.
10
muckers

Nie polecam

Ordynarny bełkot .
10
Beataf7

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
11
Magdalena2011

Nie oderwiesz się od lektury

polecam 🥰
11

Popularność




Copyright © by Yolanda Laurent, 2021Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcia na okładce: © by FXQuadro/Shutterstock

Projekt okładki: Adam Buzek

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Ilustracje przy nagłówkach: Obraz gdakaska z Pixabay

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-8290-133-7

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Podziękowania

Rozdział 1

Noemi

– Pieprz mnie. – Spojrzałam naniego.

Doskonale wiedział, po co tu jestem. Gwałtownie złapał mnie za włosy, oparł o blat tak, że leżałam na nim brzuchem. Niespodziewanie wsadził mi dwa palce doust.

– Poliż je – rozkazał.

Wilgotne wsunął w mój środek. Usłyszałam dźwięk rozpinanego rozporka. Mężczyzna złapał mnie za biodra i przyciągnął bardziej do siebie. Zaczął mnie pieprzyć, oboje byliśmy mocno napaleni. Wiedziałam, że jutro nie będę tego żałować. Przynajmniej w tej chwili nieżałowałam.

– Podoba ci się – skomentował.

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, gdy nagle przekręcił mnie na plecy. Dotknął mojej płonącej łechtaczki. Zaczął lizać chciwie, a ja drżałam z podniecenia. Dodał dwa palce, tego nie wytrzymałam – dotarłam naszczyt.

Gdy spojrzałam na niego, wzrok miał pełen pożądania. Uwielbiałam tak działać na facetów. Nie spuszczając ze mnie spojrzenia, złapał swojego penisa i wszedł we mnie, tym razemagresywnie.

Jęczałam z podniecenia, a on ściągnął mnie z blatu. W tej chwili pierwszy raz zobaczyłam jego stojącego fiuta. Zniżył mnie tak, że kucnęłam, a jego penis znalazł się przy moich oczach. Wbijał się w moje gardło, pozbawiając mnie tchu. Kiedy był już blisko dojścia w moich ustach, uniósł mnie, a moje nogi oplotły jego biodra. Twardy penis wchodził we mnie z taką prędkością, że chwilami sprawiał mi ból. Jego ręce zaciskały się na moich piersiach, a ciało zaczęło mocno na mnie napierać, przez co moje plecy przywarły mocno do ściany. Doszłam, nie potrafiąc powstrzymać krzyku, on dołączył do mnie. Ściągnął prezerwatywę i rzucił ją napodłogę.

– Lubię seks bez zobowiązań – powiedziałam, zbierając swoje porozrzucaneubrania.

– Może się czegoś napijemy? Wódka? – zaproponował, grzebiąc wlodowce.

– Bez zobowiązań! – krzyknęłam, zamykając za sobądrzwi.

Wracając do swojego mieszkania, nie analizowałam, co się wydarzyło. Była to cześć mojego popieprzonegożycia.

Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na zegarek, była czwarta nadranem.

– Noemi, jesteś tam? – Usłyszałam wsłuchawce.

– Jhon, pojebało cię, dzwonić do mnie o tej porze? – Usiłowałam podnieść głos, ale nie byłam wstanie.

– Mamy problem – powiedział.

– To źle wybrałeś, zadzwoń na telefonzaufania.

Już chciałam się rozłączyć, gdyrzekł:

– To nie są żarty, Noemi, nie dzwoniłbym do ciebie, jeżeli byłoby innewyjście.

– Jhon, nie interesują mnie twoje problemy. Nie zawracaj mi więcej głowy, a przed wszystkim nie o tejporze.

– Nie musiałbym tego robić o tej porze, gdybyś raczyła odebrać telefon! Od dwóch dni próbuję się z tobą skontaktować! – wykrzyczał.

Faktycznie widziałam połączenia od Jhona, ale nie było to dla mnie na tyle istotne, żeby do niego oddzwonić. Pewnie ojciec namówił go, by urządził mi jakąś gadkę umoralniającą, w stylu: „Spadasz na samo dno, zobacz, co robisz ze swoim życiem”. A na to, kurwa, naprawdę nie miałamochoty.

– Masz pięć minut, później wyłączam telefon – zagroziłam.

– Fundacja, którą założyła twoja matka, za chwilę przestanieistnieć.

– I co to ma niby ze mną wspólnego? – zapytałam.

– Nie wiem, gdzie jesteś, ale musisz tuwrócić.

– Po śmierci matki fundację oddałam w twoje ręce, uznaliście z ojcem, że sobie nie poradzę, a teraz masz czelność do mniedzwonić.

– Noemi! Simon wykorzystał śmierć twojej matki i zaczął wyprowadzać pieniądze z fundacji. Za chwilę to wyjdzie na jaw, nikt nam nie zaufa, wszystko stracimy. Tylko ty, jako jedyna dziedziczka, jesteś w stanie uratować to, na co Carolina poświęciła całe życie. Jesteś jej to winna. O twoich wybrykach już nikt niepamięta.

– Nie mów mi, że jestem coś komuś winna, to była wasza decyzja. Nie dzwoń do mniewięcej.

– Nie możesz tak postąpić, to twój obowiązek, dorośnij, Noemi. – Usłyszałam wściekły głos Jhona, po czym sięrozłączyłam.

Nie obchodziło mnie, co się dzieje w Miami, nie zamierzałam tam wracać. Przynajmniej takmyślałam.

Do pokoju wpadło delikatne światło. Leżałam w łóżku, przypominając sobie poprzedni wieczór. Nie powinnam była go analizować, ale wiedziałam, że nie była to za dobra decyzja. Znów skończyłam w łóżku z nieznajomym facetem, w dodatku prawie pozwoliłam mu, żeby przejął nade mną kontrolę. Tak jednak wyglądała moja codzienność – byłam mistrzynią w komplikowaniu sobie życia. Na początku bardzo mi to odpowiadało, żyłam, jak chciałam, bez zbędnego tłumaczenia, bez zobowiązań, przyzwyczajeń. Ale zaczęło mi czegoś brakować. Może towarzystwa, a zwłaszcza Sofi. Tak, jej brakowało mi najbardziej. Prawie codziennie te same scenariusze. Wszystko się kiedyś wypala. Po zwleczeniu się z łóżka i wzięciu prysznica postanowiłam się przejść. Jeszcze ten telefon od Jhona. Fundacja założona przez moją matkę była całym jej życiem, tylko to po niej pozostało, a teraz jakiś skurwiel postanowił ją zniszczyć. Doskonale wiedział, jak mnie podjeść i ściągnąć do Miami. Tylko czy ja byłam na to gotowa? Żeby tego było mało, moja komórka ciągledzwoniła.

– Jeszcze jeden twój telefon, a nie namierzą mnie twoi najlepsi ludzie – syknęłam.

– Zrozumiałem – odpowiedział, ale po chwili ciszy dodał: – Nie mamy zbyt dużoczasu.

Fuck! Musiałam wrócić, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkimchodziło.

Rozdział 2

Po kilku latach spędzonych w Europie musiałam wrócić do Miami. To miejsce już dawno przestałam traktować jak dom. Zjawiałam się tutaj sporadycznie, żeby spotkać się z rodzicami albo Sofi, chociaż od pogrzebu matki nie byłam tu wcale. Wylądowałam na lotnisku wieczorem. Miałam tylko małą walizkę, do której spakowałam całe moje pojebane życie. Po odebraniu bagażu ruszyłam do wyjścia z lotniska, żeby złapać taksówkę. Wsiadłam do auta i podałam kierowcy adres mojegomieszkania.

Wykończona wielogodzinną podrożą, wzięłam prysznic. Chociaż moje mieszkanie bardzo dobrze znałam, nie czułam się w nim jak w domu; w sumie nigdzie nie czułam się jak w domu. Skierowałam się w stronę wyspy kuchennej, zrobiłam sobie drinka. Bardzo chętnie bym się urżnęła w trupa, ale nie miałam na to czasu. Jutro czekał mnie trudnydzień.

Poranek przywitał mnie bólem głowy, wprawdzie przywykłam do niego, ale dziś mi bardzo doskwierał. Nie informowałam nikogo o moim przylocie. Jhon też nie próbował się ze mną więcej kontaktować, pewnie ze strachu, że spełnię moją groźbę. Dziś nadszedł ten dzień, żeby zjawić się w fundacji. Przez dobrą godzinę stałam w garderobie, zastanawiając się, w co powinna się ubrać szefowa fundacji. Prawda była taka, że trzy czwarte moich rzeczy w szafie nie nadawało się, by włożyć je naspotkanie.

– Pierwsze, co muszę zrobić, to zakupy – powiedziałam dosiebie.

Wybrałam elegancki strój z całej mojej dziwkarskiej kolekcji, którą uwielbiałam. Ubrana w czarny kombinezon, który o dziwo zakrywał moje liczne tatuaże, byłam gotowa dowyjścia.

Fundacja znajdowała się w północnej częścimiasta.

– Witamy z powrotem – rzuciłam dosiebie.

Zatrzymałam się nachodniku.

Te ulice przypominały mi, jaka byłam kiedyś. Nie chciałam tych wspomnień. Po co miałam sobie psuć nastrój, który i tak był już kiepski. Nienawidziłam Miami przez niego. Dobrze, że chociaż po przyjeździe nie zmienił się mój wizerunek zimnej, pewnej siebie taka właśnie byłam, za chwilę wszyscy mnie poznają. Domyślałam się, że szefowa fundacji powinna być miła i uśmiechnięta, lecz jeżeli Jhon postanowił mnie tu ściągnąć, to będzie musiał się przyzwyczaić do moich zasad, tak jak reszta zarządu. Weszłam drzwiami obrotowymi i znalazłam się w środku. Recepcjonistka siedząca przy biurku wstała na mójwidok.

– Dzień dobry, czym mogę służyć? – zapytała zuśmiechem.

– Chcę się spotkać z prezesem fundacji – odparłam.

– Niestety Pan Jhon kazał dziś nikogo do siebie nie wpuszczać, ma ważne spotkanie. Mogę panią umówić na najbliższytermin.

– Proszę powiedzieć, że przyszła Noemi, na pewno znajdzie dla mnie chwilę – poinformowałam.

– Proszę poczekać. – Wskazała sofę stojącą wrogu.

Natychmiast podniosła słuchawkę, żeby zadzwonić doJhona.

– Pan Jhon oczekuje pani w swoim gabinecie – rzekła. – Podać coś dopicia?

– Nie, dziękuję.

– Proszę się kierować do końca korytarza, tam znajduje się biuro. – Pokazała mi drogę, którą bardzo dobrzeznałam.

Fundacja od lat się niezmieniała.

– Na pewno trafię – rzekłam.

Gabinet Jhona, a właściwie mojej matki, znajdował się na końcu. Nie zdążyłam dobrze przyjrzeć się wnętrzu, bo nagle przed moimi oczami pojawił się blady jak ścianamężczyzna.

– Noemi nie spodziewałem się ciebie tutaj – wydukałzaskoczony.

– Sama się siebie nie spodziewałam – odpowiedziałam.

– Podjęłaś dobrą decyzję. Naprawdę się cieszę, że cię tu widzę. – Uśmiechnął się domnie.

– Zapraszam do środka, wszystko ciwytłumaczę.

Gdy weszłam, ogarnęło mnie dziwne uczucie. Jhon nic nie zmienił w gabinecie po odejściu Caroline. Miałam wrażenie, jakby miała się za chwilę pojawić w drzwiach. Chyba czytał w moich myślach, bododał:

– Nie byłem w stanie nic zmienić. Lubię czuć jej obecność. – Posmutniał.

– Jestem ci za to wdzięczna – odparłam.

– Jeżeli się zdecydujesz na to, co ci przekażę, od dziś ten gabinet będzie twój – rzekł.

– Jestem jej to winna. Musiałam tuprzyjechać.

– Noemi, nie powinniśmy byli z twoim ojcem cię odsunąć od fundacji, popełniliśmy wielkibłąd.

– Tę rozmowę zostawimy na inny czas. Teraz mamy ważniejsze kwestie do załatwienia. Co się dzieje z fundacją? Dlaczego jest w tak kiepskim położeniu? – zapytałamzaciekawiona.

– Simon zaczął wyprowadzać pieniądze z konta. To zaczęło się już w czasie choroby twojej matki, lecz dopiero poskładałem to do kupy i wyszło, że to jego sprawka. On jeszcze o niczym nie wie i chyba się nie domyśla, że ja o wszystkim wiem. Zrobił to bardzo dobrze, obawiam się, że nie będziemy w stanie nic mu zrobić. Jest naszym głównym księgowym, dostał wszystkie pełnomocnictwa od Caroline, ufałamu.

– Tylko mi, kurwa, nie mów, że on jeszcze tu pracuje! – wykrzyczałam.

– Właśnie planowałem się tym zająć, lecz nagle ty sięzjawiłaś.

– Więc ja się teraz tym zajmę, to będzie pierwsza rzecz, którązrobię.

– Jak chcesz to zrobić? Wiesz, że on może nam zaszkodzić – odparł.

– Już bardziej nie będzie w stanie pogrążyć fundacji. Chciałeś mojej pomocy, więc od dziś ja tu jestem szefową, czy ci się to podoba, czy nie. Natychmiast zwołaj zebranie całego zarządu – rzekłam z taką złością, że dostrzegłam w oczach Jhona, że już żałuje swojejdecyzji.

A to dopiero był mój pierwszydzień.

– Skurwiel! Załatwię to po swojemu – mruknęłam dosiebie.

Matka miała do niego pełne zaufanie, a on postanowił to wykorzystać w chwili, kiedy ona nie była już w stanie podejmować żadnychdecyzji.

Jhon zrobił, jak kazałam. Jeszcze przed zebraniem opowiedział mi w skrócie, kto jaką rolę pełni. Zarząd i pracownicy nie zmieniali się od lat, lecz nigdy się tym nie interesowałam. Odczuwałam różne emocje: od złości po niepokój, ale nie mogłam się doczekać spotkania z tym sukinsynem Simonem. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby takpostępować?

– Czas na nas. – Z zamyślenia wyrwał mnie męskigłos.

– W takim razie chodźmy – odparłam i ruszyłam zaJhonem.

Wkurw! To było idealne określenie mojego nastroju w tej chwili. Gdy otworzyłam drzwi do sali konferencyjnej, wszyscy zajmowali już swoje miejsca. Ich uwaga skupiła się na mnie, nie spodziewali się mojego przybycia. Na środku sali stało biurko mojej matki. Usiadłam w jej fotelu. W powietrzu uniósł się zapach perfum, którekochała.

Cały czas tu jest – pomyślałam.

Obserwowałam zgromadzonych, szukając wzrokiem Simona. Siedział na końcu sali, obok niego – jak sądziłam – jego asystentka. Zaczął się nerwowo poruszać, gdy dostrzegł, że zabijam go spojrzeniem. Domyślał się, że nie pojawiłam się tu bezpowodu.

– Co cię do nas sprowadza, Noemi? – zadał mi pytanie jeden ze starszychmężczyzn.

– Za chwilę się wszystkiego dowiecie – odpowiedziałam.

Jhon zaczął mówić, a gdy skończył, skierował wzrok na mnie, bym wyjaśniła zebranym, po co się tu zjawiłam. Nie miałam przemowy. Postanowiłam więc improwizować. Nie mogłam im pokazać, że właśnie przyleciałam, jeszcze na kacu, i zdecydowałam się z nimi spotkać. Musieli poczuć do mnie respekt. Musieli zdawać sobie sprawę, że nie lubię nieczystych zagrań, dlatego przyszła pora, by im pokazać, jakajestem.

– Najważniejsza kwestia – powiedziałam i wstałam ze wzrokiem skierowanym w stronęSimona.

– Co masz na myśli? – zapytał.

Chyba zaczął się czegośobawiać.

– Ktoś wyprowadził z fundacji dużą sumę pieniędzy, dlatego teraz mamy takie kłopoty. Staliśmy się niewiarygodni dla naszych darczyńców. – Posłałam mu piorunujące spojrzenie. – Tak się składa, że to byłeś właśniety.

– Chcesz mnie zwolnić? – Wstał.

– Już cięzwolniłam!

– Nie możesz. – Śmiałsię.

– Ma takie prawo. Od tej chwili fundacja należy do niej – odezwał sięJhon.

– Twoje wypowiedzenie. – Wskazałam na dokumenty leżące kołoniego.

– Żałosna jesteś. Sto tysięcy odprawy pogrąży was jeszcze bardziej. Ta wasza zasrana fundacja zniknie z rynku wcześniej, niż zakładaliście – podniósł tongłosu.

– Zapomnij, że dostaniesz jakąś odprawę, już sam sobie sporo wypłaciłeś – uprzedziłamgo.

– Jesteś tak samo głupia jak twoja matka. Nic nie wiesz o tej firmie, wystarczająco ją zniszczyłem, nikt ci nie zaufa. Nie masz szans ze mną. – Śmiał sięszyderczo.

– Jhon! Sprowadziłeś tu dziwkę, która potrafi tylko imprezować i dawać dupy. Znam takie jak ona! Carolina też taka była – próbował mnieponiżyć.

– Prawda, Jhon? Doskonale o tymwiesz.

Mężczyzna nieodpowiadał.

Nie wytrzymałam. Wstałam gwałtownie i podbiegłam doniego.

– Nigdy tak o niej nie mów. – Wymierzyłam mupoliczek.

Stał sięnerwowy.

– Od dziś tu nie pracujesz. Jeżeli tak dobrze znam się na dawaniu dupy, to uwierz mi, że w twoim przypadku doskonale to wykorzystam. Nie jesteśmy w stanie odszukać tych pieniędzy, ale wiedz jedno: dołożę wszelkich starań, żebyś odpowiedział za to. Nawet jeśli będę musiała dać dupy całemu Miami, w końcu znajdę kogoś, kto jest twoim wrogiem – oznajmiłam, patrząc mu woczy.

– Pierdol się, dziwko! – wykrzyczał, zbierając swojerzeczy.

– Bardzo chętnie! Przyjdzie na to czas wieczorem – odparłam, pokazując mu środkowy palec. – A, i jeszcze jedno – zatrzymałam go przy wyjściu – zabieraj ze sobą swojąpracownicę.

Byłam pewna, że siedziała w tym razem z nim. Dziewczyna wstała energicznie i ruszyła w stronędrzwi.

– Nie chcę cię tu więcej widzieć, skurwielu!

Atmosfera zrobiła się strasznie gęsta. Takiego wejścia się niespodziewałam.

– Czy ktoś chce coś dodać? – zapytałamstanowczo.

Nastałacisza.

– W takim razie nasze zebranie uważam za zakończone. O wszystkich zmianach będę was informować na bieżąco – powiedziałam.

Po wyjściu z sali skierowałam się do gabinetu, żeby ochłonąć, gdy nagle zatrzymał mnieJhon.

– Noemi!

– Coś ważnego? – spytałam.

– Dziękuję, że przyjechałaś pomimo tego, jak ciępotraktowałem.

– Nie zamierzam do tego wracać, teraz skupmy się na odbudowaniuzaufania.

– Chcę, żebyś wiedziała, że tak niemyślałem.

– Jhon, powiedziałam ci, że nie zamierzam do tego wracać. Jestem tu tylko z powodu mojej matki, zapamiętajto.

– Ale… – wydukał.

– Nie ma żadnego „ale”, jeżeli nie chcesz mnie wkurwić jeszcze bardziej, zakończ ten temat raz na zawsze – rzuciłam, po czym skierowałam się w stronębiura.

Po dniu spędzonym na obmyślaniu planu, jak wyjść z tej sytuacji, czekało mnie jeszcze trudne spotkanie z Sofi, która nie miała pojęcia, że zjawię się w Miami. Po wyjściu z budynku postanowiłam nie zwlekać, wzięłam taksówkę i od razu pojechałam do przyjaciółki z nadzieją, że będzie wdomu.

– Muszę zająć się moim samochodem, bo podróżowanie taksówkami zaczyna mnie irytować – powiedziałam dosiebie.

Gdy kierowca zatrzymał się pod mieszkaniem Sofi, poczułam lekki strach. Chociaż byłyśmy sobie bliskie, prawda była taka, że ona była moją jedyną przyjaciółką. Nigdzie z nikim nie nawiązywałam więzi. Ostatnie nasze spotkanie miało miejsce pół roku temu, kiedy postanowiła odwiedzić mnie we Francji. Od tamtego czasu miałyśmy sporadyczny kontakt. Wprawdzie Sofi dzwoniła do mnie dość często, ale ja nie odbierałam. Byłam zbyt zajęta imprezowaniem i rozwalaniem hajsu, który wpływał na moje konto. Byłam jednak wdzięczna ojcu, że nie zostawił mnie z niczym. Nawet nie wiedziałam, kiedy znalazłam się pod drzwiamiSofi.

Teraz nastąpi mój koniec – pomyślałam.

Wcisnęłamdzwonek.

– Chyba źle widzę. – Otworzyładrzwi.

– Musiałam tu przylecieć – wyjaśniłamzdenerwowana.

– Słyszałam w firmie plotki, że fundacja ma kłopoty – powiedziała.

– Niestety to nie są plotki. Sam Jhon do mnie zadzwonił w środkunocy.

– To muszą być, naprawdę wielkiekłopoty.

– Masz coś mocniejszego? – zapytałam.

– Jasne, musimy się napić – przytaknęła, niosąc już butelkęczystej.

Była moim głosem rozsądku, gdy zaistniała taka potrzeba, ale też umiała sprowadzić mnie na ziemię. Przypominała mnie – nigdy niczego nie udawała, zawsze waliła prosto z mostu. Dlatego tak świetnie się dogadywałyśmy, mimo że obie żyłyśmy w innych światach. Ona – stanowcza, poukładana, stabilna w uczuciach. Za to ja – jej przeciwność: arogancka i zbuntowana. Facetów traktowałam raczej jak zabawkę do łóżka, nie chciałam ich poznawać, związki nie były dla mnie. Wyglądem też się różniłyśmy. Sofia miała jasną karnację, była brunetką o nieco zaokrąglonej sylwetce, niewysoka, o anielskiej twarzy. Faceci kochali w niej delikatność i ciepło, które od niej biło. U mnie natomiast wulgarność przebijała wszystkie cechy charakteru. Długie, kręcone, miedziane włosy oraz piegi na twarzy nie miały nic wspólnego z delikatnością. Ponadto miałam kobiece kształty, które lubiłam podkreślać. Uwielbiałam wykorzystywać mój wpływ namężczyzn.

Gdy w końcu dała mi dojść do głosu wyjaśniłam Sofi co mnie tusprowadza.

– Nie spodziewałam się, że się tu zjawisz. – Nie kryłazaskoczenia.

– Ja też się tego nie spodziewałam, ale coś nie dało mi postąpićinaczej.

– Noemi, może czas najwyższy zacząć żyć normalnie. Nie znudziło ci się jeszcze to? Co noc inny mężczyzna, nieustanny kac. A tak poza tym, jak na twój styl życia, trzeba przyznać, że zajebiściewyglądasz.

– Związki nie są dla mnie, dobrze wiesz – odpowiedziałam, po czym upiłam łykdrinka.

– Zostaw to za sobą, komuś musisz w końcuzaufać.

– Nie praw mi morałów, nie po to tu jestem – ucięłam.

Nie chciałam ciągnąć tego tematu. Doskonale wiedziałam, do czego, a raczej do kogo sięsprowadza.

– Muszę wracać do siebie – odezwałam się pochwili.

– Nie ma takiej możliwości, tyle czasu się nie widziałyśmy, więc nie myśl, że cię teraz wypuszczę. Śpisz dziś u mnie – zakomunikowała.

– Dobra, ale kończymy to, co mamy w butelce, i idziemyspać.

– Popijawa w weekendobowiązkowo.

– Przecież wiesz, że tego nie mogę ci odmówić. – Uśmiechnęłamsię.

– Więc chodźmy spać. – To powiedziawszy przechyliłam resztkędrinka.

Rozdział 3

Z Sofi nie widziałam się sporo czasu, więc nasze spotkanie nie zakończyło się na jednej butelce. Ta noc należała tylko donas.

– Chyba zaraz umrę. – Moja przyjaciółka złapała się zagłowę.

– Dobrze się czujesz? – zapytałam ztroską.

– Ehe, jakbym utopiła wątrobę w alkoholu – odparła, usiłując niezwymiotować.

– To wszystko z tobą w porządku, bo czujemy się tak samo. – Usiłowałam wstać złóżka.

– To nie był dobry pomysł, żeby się tak schlać – powiedziała zwyrzutami.

– Też tak myślę, tym bardziej że za moment muszę się pojawić wfundacji.

Po dwudziestu minutach odzyskiwania kontaktu ze światem w końcu udało nam się wstać. Skierowałyśmy się do kuchni w poszukiwaniu proszków na ból głowy. Liczyłyśmy na to, że pozwolą nam normalnie funkcjonować. Później nasze ruchy nieco przyspieszyły i każda z nas wzięła prysznic, a po chwili ubrana we wczorajsze rzeczy, byłam gotowa do wyjścia. Niestety nie byłyśmy w stanie prowadzić, więc złapałyśmy taksówkę, która najpierw podwiozła Sofi dopracy.

– Nie chcesz do niego wejść się przywitać? – zapytała, wysiadając.

– Myślę, że żadne z nas nie odczuwa takiej potrzeby, a pokazanie mu się w tym stanie nie poprawi naszej sytuacji – odpowiedziałam, zamykając za niądrzwi.

Sofi była menadżerem w hotelu mojego ojca. Kochała tę pracę i świetnie się w niej odnajdywała. Nieraz wspominała, że nie wyobraża sobie robić czegoś innego. Poniekąd dlatego nigdy nie zdecydowała się do mnie dołączyć. Mój ojciec także nie byłby w stanie sobie bez niej poradzić. Duża cześć jego hoteli była oddana właśnie pod jej kierownictwo. Trzeba było przyznać, że zna się na rzeczy i wie, co robi. Ojciec ją bardzo cenił, chwilami myślałam, że żałował, iż to właśnie ona nie jest jegocórką.

Poprosiłam taksówkarza, żeby zawiózł mnie do domu. Nie mogłam się pojawić w pracy we wczorajszych ubraniach, musiałam doprowadzić się do stanu używalności. Proszki przeciwbólowe przestały działać, więc mój kiepski nastrój musiałam przykryć nienagannym strojem. Po czterdziestu minutach byłam gotowa do wyjścia. Dziś postawiłam na prosty zestaw i lekki makijaż. Czerwona sukienka o minimalistycznym kroju, do tego czarne szpilki i lekko podkreślone usta. Na szczęście moje bujne włosy same w sobie przyciągały uwagę, nie trzeba było ich szczególniestylizować.

Muszę w końcu wybrać się na zakupy, jeżeli mam tu dłużnej zabawić – pomyślałam.

W mojej szafie kończyły się ubrania stosowne do pracy, a zaczynały tewyuzdane.

Kochałam podkreślać swoją kobiecość i pewność siebie, którą musiałam w sobie parę lat temuodnaleźć.

Jedno wiedziałam na pewno: już nigdy nie zamierzałam jej stracić. Nikomu nie pozwolę na to, żeby mnie jej pozbawił. W moim życiu ja ustalałam reguły, a teraz także zamierzałam namieszać w męskim świecie Miami, bo zdawałam sobie sprawę, że by uratować fundację, musiałam do niego wejść. Na własnychzasadach.

Gdy tylko dotarłam do siedziby, od razu wzięliśmy się z Jhonem do roboty. Starał się przekazać mi najważniejsze sprawy. Później dołączyła do mnie Valeria. Była prawą ręką Jhona, została zatrudniona w trakcie choroby mojej matki. Zaskoczyły mnie jej wiedza i zapał do pracy. Poza tym dziewczyna była bardzo ładna: miała azjatyckie rysy twarzy, ciemne włosy do ramion, piwne oczy i proporcjonalne usta o jasnoróżowym odcieniu. Idealnie tu pasowała, zwłaszcza że prowadziła rozmowy z samymi mężczyznami, więc jej uroda była bardzo pomocna. Coś czułam, że wiele będę w stanie się od niej nauczyć. Przekazała mi dane naszych najważniejszych darczyńców.

W trakcie pracy postanowiłam trochę odpocząć i wybrałam się z nią na lunch. Potrzebowałam odetchnąć, ale także był to dobry moment, żeby się lepiej poznać. Tym bardziej że miałyśmy spędzać ze sobą dużo czasu. Poszłyśmy do pobliskiej restauracji po drugiej stronie ulicy. Po nocy u Sofi mój organizm potrzebował energii. Stek z frytkami był idealny. Valeria wybrała rybę z lekkąsałatką.

– Zadomowiłaś się z powrotem w Miami – zaczęłarozmowę.

– Przyzwyczajam się powoli, długo mnie tu nie było – odparłam z wymuszonymuśmiechem.

Nie lubiłam opowiadać o swoim życiuprywatnym.

– Słyszałam, że podróżujesz po Europie, zazdroszczęci.

– Uwierz mi, nie ma czego, są plusy i minusy takiego spędzania czasu – odpowiedziałam, nie zagłębiając się wszczegóły.

– Tak czy inaczej naprawdę ci zazdroszczę, ja dalej niż w Bostonie nie byłam. – Uśmiechnęłasię.

Męczyła mnie rozmowa o moim życiu, na szczęście Valeria zaczęła mówić o sobie. Opowiadała mi, jakiego ma cudownego męża, trzyletnią córeczkę, poza którą świata nie widzi. Nawet pokazała mi zdjęcie małej. Nie przepadałam za dziećmi, wręcz ich nie lubiłam. Nigdy też nie chciałabym ich mieć. Może to wyglądało egoistycznie, ale taka właśnie byłam. Ta mała miała jednak w sobie coś takiego, co przykuło moją uwagę. Naprawdę była śliczną dziewczynką, miała duże, niebieskie oczy oraz bujne, ciemne loczki, które opadały jej niesfornie na twarz. Dowiedziałam się, że dziesięć lat temu przeprowadzili się z Bostonu doMiami.

Czas nam upłynął miło – ja słuchałam, ona opowiadała. Pomyślałam, że dobrze nam się będzie współpracowało, tym bardziej że miała zostać teraz moją asystentką. Po skończonym lunchu wróciłyśmy do firmy, musiałam wrócić do przeglądania papierów. Z biura wyszłam dośćpóźno.

Gdy wchodziłam do domu, byłam tak zmęczona, że postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Niestety tej nocy prawie nie zmrużyłam oka, analizując wszystkie scenariusze, które miały mi pomoc w wyprowadzeniu fundacji z kłopotów. Zamierzałam zrobić wszystko, żeby firma stanęła na nogi. Nawet jeżeli miałoby to oznaczać złamanie zasad. Na szczęście nad ranem zmorzył mniesen.

Jutro nie muszę pojawiać się w fundacji, więc mogę się wyspać – pomyślałam.

Rozdział 4

Tego dnia postanowiłam, że zadbam o moją szafę. Po jedenastej wstałam z łóżka. Z jednej strony byłam wściekła, że tak długo spałam, ale z drugiej było mi to naprawdę potrzebne. Nie szykowałam się dziś zbytnio do wyjścia, wskoczyłam w beżowy dres oraz moje ukochane adidasy. Gdy wbiegałam do windy, od razu wpadłam na Paula. Wprowadził się na moje piętro jakieś kilka lat temu. Chociaż ja później wyjechałam, zdążyliśmy się nieco poznać. Za dużo o nim nie wiedziałam, ale było w nim coś, co wzbudzało moje zaufanie. Kiedyś często spędzaliśmy wieczory na rozmowach, cieszył mnie fakt, że był gejem, ponieważ miałam pewność, że nigdy nie wylądujemy w łóżku. Wiedziałam, że gdyby się tak stało, nasza relacja by się zakończyła. Czasem przypuszczałam, że wiedział o mnie więcej, niż mi się wydawało, ale nigdy nie próbował mnieoceniać.

– Nie tak szybko! – Uśmiechnął się do mnie, gdy ja próbowałam złapaćrównowagę.

– Przecież wiesz, że od dawna chcę przelecieć cię w tejwindzie.

Paul nie kryłrozbawienia.

– Nie ma szans, skarbie, nie jesteś w moimtypie.

– Wystarczy, żebyś mnieposmakował!

Uwielbiałam się z nimdroczyć.

Wiedziałam, że nie mam szans. Damski świat bardzo dużo stracił: piękne rysy twarzy podkreślające duże, oliwkowe oczy, idealnie ułożone ciemne włosy oraz ciało, które przypominało bogagreckiego.

– Domyślam się, że tego smaku nie da się zapomnieć. Już współczuję tym nieszczęśnikom, których bez wyrzutów sumienia pozbawiaszrozumu.

– Faceci ślinią się na widok mojego tyłka i padają mi do stóp. Sami są sobie winni. – Uśmiechnęłamsię.

– A tak na serio, dobrze, że postanowiłaś wrócić. – Podszedł i mnieprzytulił.

W tym momencie zaciągnęłam się zapachem jego perfum i setny raz żałowałam, że nie może mnieprzelecieć.

– Wiem, o czym myślisz, przebiegła lisico – powiedział, wyrywając mnie zzadumy.

– Uwielbiasz się nade mną znęcać, zwłaszcza że od czasu wyjazdu z Europy nie miałam porządnego seksu – stwierdziłam.

– Znając twój temperament, coś na to zaradzisz. Przy tobie nawet ja chwilami wątpię w swoją seksualność. – Puścił mioczko.

– Właśnie wybieram się na zakupy, muszę się dobrzeprzygotować.

– Udanych łowów – rzucił, wychodząc z windy. – Uważaj na siebie, bo kłopoty to twojaspecjalność.

– Postaram się. – Pomachałam mu napożegnanie.

Po wyjściu z windy skierowałam się w stronę parkingu podziemnego, gdzie stał mój samochód. Męczyło mnie jeżdżenie taksówkami, tym bardziej że uwielbiałam siedzieć za kółkiem. Po dotarciu na miejsce odnalazłam mojego jaguara f-type. Kochałam ten samochód, był w niespotykanym kolorze, przypominającym awokado. Usiadłam na fotelu obitym czarną skórą, nacisnęłam guzik startu, a ryk silnika wywołał u mnie gęsią skórkę, tak dawno nie prowadziłam mojego auta. Natychmiast ruszyłam w stronę wyjazdu. Bardzo dobrze znałam ulice Miami. Przemierzając je, obserwowałam, co się pozmieniało, gdy mnie nie było. Po półgodzinnej drodze skierowałam się na autostradę, żeby przypomnieć sobie, jakiej adrenaliny dostarcza szybka jazda. Z taką ekscytacją wbiłam nogę w gaz, że na ułamek sekundy świat się zatrzymał. Wcisnęłam się w fotel, a już po kilku sekundach miałam dwieście na liczniku. Uwielbiałam szybko jazdę. Wyłączyłam kwestie bezpieczeństwa, dwieście pięćdziesiąt wchodziłam w łuk, potem dwieście osiemdziesiąt. Uwielbiałam to, że inne samochody przy tej prędkości wyglądały jak czarne punkty stojące wmiejscu.

– Muszę odwiedzić jedno miejsce – powiedziałam do siebie, choć wiedziałam, że to nie jest dobrypomysł.

Przypominało mi jego, a on nim dawno zapomniałam. To znaczy za wszelką cenę starałam się zapomnieć, lecz teraz gra odbywała się na moichzasadach.

Zaparkowałam przed centrum handlowym. Przecież na dziś zaplanowałam zakupy. Musiałam kupić sobie coś stosownego do fundacji. Uwielbiałam buty i perfumy – lista zakupów nie mogła się bez nich obyć, one przyciągały mnie jak magnes. Na szczęście zanim wybrałam galerię, postanawiałam sprawdzić, jakie sklepy się w niej znajdują. Dawno mnie tu nie było. Wychowałam się w bogatej rodzinie, a moja matka przykładała wagę do luksusu. Kochałam markowe ubrania. Oczywiście te z sieciówek nie robiły na mnie takiego wrażenia jak te z butików francuskich projektantów, które mama ubóstwiała. Ja również. Musiałam się jednak nimi zadowolić, bo nie miałam w tej chwili czasu na poprawki, przymiarki. Potrzebowałam czegoś na już, o dziwo sklepy mi torekompensowały.

Po kilogramach ubrań, które kupiłam, przyszła pora na kuszącą koronkę. Musiałam się przygotować na piątkowe wyjście z Sofi. W piątek postanowiłam się zabawić. Uwielbiałam seks, sprawiał, że problemy się ulatniały, dobry orgazm był na nie najlepszym lekarstwem. Najlepszym do czasu, aż się skończył. Niestety rzeczywistość wracała po nim zbyt szybko. Ostatnim punktem był sklep z butami. Bielizna mogła być zbędna na mojej liście, nie przykładałam do niej aż takiej wagi. Analizując swój styl życia, doszłam do wniosku, że częściej ją ściągałam, niż zakładałam. Ale butów i perfum musiałam mieć mnóstwo. Przecież miałam na ich punkcie świra jak każda z nas. Uwielbiałam je. Mogłam być nago, ale zawsze w pięknych butach i pachnąca boskimi zapachem. Załadowana po szyję reklamówkami, kierowałam się na parking, gdzie zostawiłam swój samochód. Nagle odbiłam się od mężczyzny, który pojawił się znikąd. Wszystkie torby wypadły mi z rąk, a ja upadłam na tyłek, wydając lekki jęk zbólu.

– Co to, kurwa, ma być? – zapytałamwściekła.

– Wybacz, ale to ty na mnie wpadłaś, maleńka – odpowiedział, marszcząc nieznacznie brwi, po czym się uśmiechnął i wyciągnął do mnierękę.

Odruchowo ją odepchnęłam i sama wstałam. Gdy zobaczyłam moje zakupy walające się po parkingu dopadło mniemegawkurwienie.

– Wsadź sobie w dupę to swoje „wybacz” – odparłam, trzęsąc się ze złości i zbierając dopiero co kupioneubrania.

Mężczyzna schylił się, by mi pomóc. Nasze ciała zbliżyły się do siebie, a mnie obezwładnił jego zapach. Do mojego mózgu dotarła intensywna woń perfum, która na chwilę odcięła moje szare komórki. Podniósłszy wzrok, zauważyłam, że bacznie mi się przyglądał. Wtedy poczułam, że moje sutki przebiły się przez biały top, ukazując mężczyźnie, jak na mnie działał. Ja pierdolę, oczywiście nie włożyłam stanika. W mgnieniu oka pozbierałamwszystko.

– Może odprowadzę cię do samochodu? – zaproponowałnagle.

– Jeżeli liczysz, że rozłożę przed tobą nogi na masce, to jesteś w błędzie. Poszukaj sobie dziwki – rzuciłam.

– Nie potrzebuję dziwki, ale lubię takie ostre laski jak ty. – Uśmiechnął się władczo. – A to sobie zostawię na pamiątkę w razie naszego kolejnego spotkania, jakbyś zapomniała zabrać. – Pomachał mi przed oczami moim koronkowymi body izniknął.

– Sukinsyn! – wykrzyczałam zanim.

Z tego wkurwienia nie byłam nawet w stanie przypomnieć sobie jego twarzy. Nie zwróciłam uwagi na jegowygląd.

Dotarłam do samochodu i upchnęłam moje zakupy w bagażniku. Połowa oczywiście się nie zmieściła, więc rzuciłam torby na siedzenie obok, po czym z zaciśniętymi zębami i piskiem opon ruszyłam. Po powrocie do mieszkania wzięłam prysznic i zamówiłam jedzenie, bo doskwierał mi głód, i zaczęłam wypakowywać ubrania. Ten wieczór postanowiłam spędzić sama. Nawet nie wiedziałam, kiedy ścięło mnie znóg.

– Spokojnie – szepnął Chico, napierając na mnie nagą klatkąpiersiową.

Nagle poczułam jego palce, które wkładał pod materiał mojej koronkowejbielizny.

– Jesteśmy od siebie uzależnieni – powiedział.

Byliśmy. Nasze ciała pragnęły siebie wzajemnie. Ta relacja zakończyła się fatalnie, w szczególności dla mnie, ale pożądanie było silniejsze. Zniszczył mnie. Każdą moją część. Po tym, jak tamtej nocy mniezostawił.

– Wejdź wemnie.

Doskonale mnie znał i wiedział, co ma teraz zrobić. Oparł mnie o maskę samochodu i bez zastanowienia wziął ostro odtyłu.

– Nigdy nie dam ci o mnie zapomnieć – wyszeptał mi do ucha, a po chwili gwałtownie obrócił mnie tak, żebym mogła mu spojrzeć woczy.

– Nie zamierzam o tobie zapominać. – Patrzyłam prosto w jego źrenice, które były dla mnietajemnicą.

Jednocześnie przerażały i fascynowały, lecz było w nich coś, czego nie potrafiłam zapomnieć. Widziałam w nich coś, co sprawiało, że nie chciałam się od niego uwolnić. Odnajdywałam w nich siebie taką, jaką tylko on mnie postrzegał. W tamtym momencie pragnęłam taka być. Tylko on umiał sprawić, żebym tak siępoczuła.

– Należysz do mnie. – Wtargnął językiem do moich ust, tak łapczywie, że aż zabrakło mi tchu. – Nie uciekniesz ode mnie, pamiętaj – dodał.

– Przerażasz mnie – wyszeptałam.

– Nie musisz się mnie bać, dzieciaku – odparł.

Byłam gorąca, mokra i zdawałam sobie sprawę, że już dawno należałam do niego. Kolejny raz wsunął go we mnie. Chciałam tego, chciałam się z nim kochać, potrzebowałam tego. Jego wargi sunęły po mojej szyi, aż znalazły się tam, gdzie powinny być. Całował mnie zachłannie, obejmując ramionami. Uniósł mnie tak, że moje nogi oplotły jego biodra, i posadził na masce samochodu, żeby po chwili wejść we mnie ponownie. Wychodził, by zaraz wbić się jeszcze mocniej. Rozkosz, której mi dostarczał, była niesamowita. Doskonale znał każdy kawałek mojegociała.

– Mocniej – jęczałam.

Orgazm mną zawładnął. Zastygł we mnie, a ja poczułam jegonasienie.

– Dobrze mi w tobie, dzieciaku – wyszeptał.

Nie umiałam wyjaśnić, co nas łączyło w tamtym czasie. Miłość czy seks? Byłam jak ćma, która pragnie światła… Chociaż dla niego nigdy nie byłam najważniejsza, chciałam się taka stać. On uwielbiał otaczać się kilkoma zabaweczkami naraz. I właśnie ja stałam się jedną z nich. Jegoulubioną.

Chico porzucił mnie jak przedmiot. Kiedy zobaczyłam, co ze mnie zostało, wyciągnęłam z tego lekcję. Odrzuciłam słabości, jedną z nich były uczucia. Nauczona wyrażać swoją kobiecość, manipulowałam. Stałam się taka jak on. Traktowałam facetów przedmiotowo – wtedy czułam, jak bardzo gonienawidzę.

Zniszczyłam wszystko, co mi go przypominało. Między innymi dlatego wyjechałam z Miami. Teraz wystarczyło się tu pojawić, żeby moja podświadomość odtworzyła wspomnienia. Chico był moją przeszłością, do której nigdy nie powinnamwracać.

Rozdział 5

Ból głowy to ostatnio mój częsty przyjaciel. Klimat tego miasta mi nie służył. Przez chwilę nie mogłam wstać. Był środek nocy. Zażyłam proszki, które miały mi przynieść ulgę, i położyłam się z powrotem, żeby zacząć analizować, co się stało. Zamknęłam oczy, moja podświadomość przypomniała mi jego, a zapach na pościeli początki naszej znajomości. Ja wiedziałam jedno: dawnej mnie już nie było. Na szczęście uświadomiłam sobie, że to tylko sen. Jebany sen, do którego nigdy nie chciałam wracać. Zerknęłam na zegarek, była trzecia nad ranem. Nie mogłam zmrużyć oka, wciąż patrząc w jeden punkt. Kurwa mać, sama siebie nie rozumiałam. Niby nie chciałam go więcej spotkać, a z drugiej na samą myśl o Chico stawałam się mokra. Moja psychika sprawiła, że potrzebowałam alkoholu. Miałam świadomość, że nie rozwiąże on moich problemów, ale liczyłam, że choć odrobinę uspokoi myśli, które biegły w niewłaściwym kierunku. Trochę zajęło mi, zanim doszłam do siebie. Usiadłam przy wyspie kuchennej, wlałam czystą do szklanki i dodałam kostki lodu. Uwielbiałam czuć jej ostrość. Upiłamłyk.

– On znów wrócił – wymamrotałam dosiebie.

Poranek okazał się dla mnie trudny, chociaż nie była to wina alkoholu, bo dużo nie wypiłam. Nieprzespana noc dała o sobie znać, ponieważ nie potrafiłam wykaraskać się z łóżka, gdy zadzwonił budzik. Dziś musiałam pojawić się w firmie, mieliśmy do obgadania ważne sprawy, nie mogłam nawalić. Prysznic przyniósł mi ukojenie, ale głowa w dalszym ciągu bolała. Skierowałam się do garderoby, by wybrać coś z moich wczorajszych zakupów. Jak zwykle miałam dziesięć minut, aby zająć się włosami, więc skomplikowana fryzura nie wchodziła w grę. Górne pasma uniosłam i spięłam wsuwką, a resztę kosmyków zostawiłam rozpuszczonych. Zaletą loków było to, że zawsze wyglądały obłędnie. Wybrałam krwistoczerwoną spódnicę, idealnie podkreślającą moje kształtne pośladki, oraz czarną koszulę, uwydatniającą biust za sprawą asymetrycznego dekoltu. Nie był on duży, ale w odpowiednim staniku wydawał się znacznie większy. Piersi swego czasu były moim kompleksem, lecz teraz uwielbiałam tak oszukiwać facetów. Szybki makijaż sprawił, że nie wyglądałam blado. Szyja, dekolt, nadgarstki. Wylałam na siebie całą buteleczkę perfum. Były intensywnie ostre, a zarazem subtelnie pobudzające. Uwielbiałam nimi pachnieć. Znaczyłam teren zostawiając po sobie zapach. Pierwszy raz kupiłam je w Paryżu, ale jedno było pewne: już nigdy się z nimi nie rozstanę. Włożyłam czarne szpilki na złotym cieniutkim obcasie i wyszłam zmieszkania.

Pod budynkiem, w którym mieściła się fundacja, spotkałamValerię.

– Piękny samochód, pasuje do ciebie – powiedziała, wskazując na mojegojaguara.

– Jako jedyny przykuł moją uwagę – odparłam.

– Jest w nim coś drapieżnego, jak w tobie. Sprawisz, że fundacja wyjdzie z kłopotów. Jestem tego pewna – dodała.

Po wejściu do budynku udałam się do mojego biura. Poprosiłam Valerię o przyniesienie kawy i zatopiłam się w papierach, które przygotował dla mnie Jhon. Nasze straty były ogromne, musieliśmy szybko wziąć się do pozyskiwania nowych darczyńców. Jak sprawa z Simonem wyjdzie na jaw, stracimy wiarygodność. To może nas zupełnie pogrążyć. Na pomoc ojca fundacja nie miała co liczyć. Sama musiałam się tym zająć. Przed trzynastą do mojego gabinetu wszedłJhon.

– Mam pewien pomysł. Na rynku pojawił się ostatnio Gary Larenz. To developer, przejął interes po swoich rodzicach, którzy postanowili przejść na emeryturę. Znany jest ze swojej działalności charytatywnej. Valeria umówiła was na poniedziałek. Będzie na ciebie czekał w południe w swoim biurze. Noemi, to jest naszaszansa.

– I co ja mam mu niby powiedzieć? „Dzień dobry, jestem Noemi McLaren, córka założycielki fundacji McLaren, która zaraz przestanie istnieć, bo jej główny księgowy wyprowadził pieniądze i darczyńcy zaczynają się wycofywać”? – zapytałam zironią.

– Dasz sobie radę, przekonaj go do naszej fundacji. Twoja matka robiła wiele dobrego, nasza fundacja jest znana. Postaraj się. To nasza jedynaszansa.

– Nie musisz mi o tym przypominać – warknęłam.

Nienawidziłam presji, a Jhon ją na mniewywierał.

– Niech Valeria przygotuje mi wszystkie dokumenty na jegotemat.

– Dobrze, będziesz je miała jeszcze dziś – odpowiedział, wychodząc.

Zwykle nie miałam problemu z facetami, wszystko potrafiłam załatwić odpowiednim doborem ubrań. Miałam nadzieję, że teraz będzie tak samo. Tym razem jednak strój wyrachowanej suki musiałam zamienić na zestaw pewnej siebie prezes fundacji. Po odebraniu dokumentów od Valerii skończyłam nadziś.

Pojechałam na siłownię, którą ostatnio zaniedbałam. Porozgrzewce na bieżni przeniosłam się na drugi koniec sali, żeby poćwiczyć na kilku maszynach. Trening stanowił ważny aspekt mojego życia. Pozwolił mi doprowadzić moje ciało do perfekcji, dzięki czemu doskonale znałam swoją wartość. Idealna sylwetka; umięśnione pośladki, które uwielbiałam podkreślać odpowiednim doborem garderoby; jędrne piersi, które przykuwały uwagę każdego faceta, oraz pełne ponętne usta, które potrafiły zafundować nieziemski orgazm. Uważałam się za chodzący seks i uosobienie pewności siebie. Gdzie tylko się pojawiłam, czułam na sobie wzrok osoby, koło której przechodziłam. Przede wszystkim męski świat rozbierał mnie wzrokiem. Faceci byli na każde moje skinienie. Jhon doskonale zdawał sobie z tego sprawę, sprowadzając mnie tu. Zawsze obracałam się wśród mężczyzn, doskonale się ich nauczyłam. Teraz przyszedł czas, żeby towykorzystać.

Po siłowni wróciłam dodomu.

Dziś czekało mnie wyjście z Sofi, do którego musiałam się dobrzeprzygotować.

Włączyłam telewizor, usiadłam na kanapie i z lampką szampana w dłoni zastanawiałam się, co dziśwłożę.

Wyrwał mnie głos mojejprzyjaciółki.

– Chęć wyjścia maluje ci się na twarzy – rzucił z ironią wgłosie.

– Nie wiem, dlaczego odnosisz takie wrażenie – odparłam.

– Może przez twój strój? – Uśmiechnęłasię.

– Nie rób dramatów, za piętnaście minut będę gotowa – powiedziałam i skierowałam się w stronęłazienki.

Patrząc na siebie w lustrze, wywnioskowałam, że chyba potrzebuję więcejczasu.

– Może jednak daj mi godzinkę! – krzyknęłam doSofi.

– Zapomnij, za godzinę to ja planuję być już po butelce dom perignon, idealnie schłodzonej! – odparła ze złością, a po chwili dodała: – Rusz dupę, bo będę ci umiejętnie zgarniać najlepszych facetów, nawet jeżeli to będzie oznaczało całonocne pieprzenie z kilkoma naraz. – Zaśmiała sięgłośno.

– Nie masz szans – stwierdziłam.

Doskonale wiedziałam, że taka nie była. Była za delikatna. Ja także kiedyś taka niebyłam.

Po czterdziestu minutach spędzonych w sypialni byłam gotowa do wyjścia. Jak zawsze na wieczór wybrałam wyuzdany strój podkreślający moją sylwetkę i odsłaniający te części ciała, na widok których żaden facet nie mógł utrzymać swojego przyrodzenia w spodniach. Krótka czerwona sukienka, która była praktycznie cała wycięta i niewiele zasłaniała, do tego czarne wiązane do uda buty na wysokim obcasie. Dopełnieniem stylizacji były włosy. Długie loki przerzuciłam przez ramię, ukazując wytatuowane plecy. Usta pomalowałam na czerwono, pod warstwą szminki wydawały się jeszcze ponętniejsze. Nie mogłam być dziś sama. Moja przyjaciółka postawiła na klasę – włożyła idealnie dopasowaną sukienkę w odcieniu nude, do tego szpilki oraz torebka. Różniłyśmy się także pod względem garderoby, ona uwielbiała elegancję, ja za to uwielbiałam prowokować. Na mój widok Sofiazamarła.

– Wyglądasz… – wydukała.

– Ubrudziłam się czy co? – zapytałamzdziwiona.

– Wiesz, jak wyglądasz… – zaniemówiła.

– Nie musisz kończyć. Prestiż sam w sobie. – Zaśmiałamsię.

– Zostaw coś dla mnie. – Wykrzywiłausta.

– Zastanowię się nad tym, a teraz zbieraj swój zgrabny tyłek z mojej kanapy. Czas na nas – rzuciłam. – Aha, i zostaw moje klucze na komodzie – dodałam.

– Zapomnij, dobrze, że postanowiłam zrobić ci nalot, bo chyba nie doczekałabym się ciebie w klubie – skwitowała.

– Miałam trudną noc – wyznałam.

– Ta nie zapowiada się lepiej. – Uśmiechnęłasię.

– Będę musiała wymienić zamki. – Pokazałam jej środkowy palec w przyjacielskimgeście.

– Wrócimy grzecznie do domu. – Puściła mioko.

– Nie mogę ci tego obiecać. – Uśmiechnęłamsię.

Przed wyjściem z budynku czekała na nas taksówka, którą Sofi zamówiła już wcześniej. Podjechałyśmy pod jeden z najlepszych lokali w Miami. Moja przyjaciółka uważała, że ten klub oznacza prestiż. Cała śmietanka towarzyska do niego zmierzała. Będąc w środku, udałyśmy się w poszukiwaniu stolika. Po chwili nasze podniebienie łaskotał idealnie schłodzony trunek. W tym momencie niczego więcej nam niebrakowało.

– Za nas! – krzyknęła Sofi, unosząckieliszek.

– Dodna.

Uwielbiałyśmy zabawę, więc postanowiłyśmy ruszyć na parkiet, żeby choć trochę wytańczyć alkohol, który zawładnął naszymi ciałami. Zaczęłyśmy ocierać się o siebie w seksownym tańcu. Jeżeli ten klub to prestiż, musiałyśmy pokazać swoją jak najlepszą stronę, przykuwając wzrok zgromadzonych na sali. Odłączyłam się, zatracając w muzyce. Po chwili odwróciłam się do Sofi, żeby oznajmić, że idę do baru, ale była zajęta rozmową z mężczyzną o średniej długości włosach postawionych do góry. Nachyliłam się do niej, by powiedzieć, a ona skinęła miręką.

– Chyba jednak sama będziesz musiała dziś wrócić do domu – dodała.

Pora się rozejrzeć. Zobaczyłam, jak do klubu wchodzi kilku facetów. Jeden nawet przykuł moją uwagę. Ubrany był w białą, rozpiętą pod szyją koszulę, która idealnie podkreślała jego umięśnione ramiona, a kilkudniowy zarost dodawał mu męskości. Kiedy mnie zobaczył, stanął nieruchomo. Mój dzisiejszy dobór garderoby zdał swój egzamin. Wyuzdanie – to była moja oscarowa rola, odgrywałam jącodziennie.

– Już jest mój – rzuciłam dosiebie.

Przeszłam przez salę i znalazłam się przy barze. Skinęłam na barmana, a po chwili miałam w dłoni pełny kieliszek. Mężczyzna, chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę rury do tańca. Może nie miałam dużych umiejętności w tej dziedzinie, ale co nieco potrafiłam. Każda moja impreza musiała skończyć się właśnie przy niej. Wiedziałam, jak nie dać mu o sobie zapomnieć. Nie miałam z tym problemu, jeżeli chciał na mnie popatrzeć. Od razu skierowałam się w stronę podestu i zaczęłam poruszać się rytmicznie. Ukradkiem spojrzałam na miejsce, w którym stał – bingo. Moje ruchy były mocno ograniczone. Wprawdzie włożyłam majtki, ale cieniutki prześwitujący materiał wbity w mój tyłek wyglądał raczej tak, jakbym ich nie miała. Ten pokaz chciałam zostawić na później. Nagle taniec przerwał mi łysy, który złapał mnie delikatnie zaramię.

– Mogę się przyłączyć? – wydyszał, przykładając usta do mojegoucha.

– Myślę, że świetnie sobie radzę – odpowiedziałam.

– Wspólnie będzie nam znacznie lepiej. – Przyciągnął mnie dosiebie.

– Dlaczego miałabym z tobą zostać? – zapytałam.

– Bo razem będziemy się świetnie bawić – zapewnił.

Nagle pociągnął mnie do siebie, tak że staliśmyprzodem.

– Lubisz prowokować – wyszeptał mi doucha.

W jednej chwili moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Postanowiłam pokazać mu, jak bardzo, więc schyliłam się, żeby z gracją poprawić but. Za sprawą mojej krótkiej sukienki w jego kroczu zrobiło się dość ciasno. Moje działanie przyniosło zamierzony skutek. Zobaczyłam, jak łysy wyciąga coś z kieszeni marynarki. Nagle przed moimi oczami ukazały się koronkowe body, które kupiłamniedawno.

– Noszę je przy sobie z nadzieją, że będę miał okazję ci zwrócić – powiedział, muskając mnie ustami wszyję.

– Nie miałam możliwości ich jeszcze przymierzyć – rzuciłamprowokacyjnie.

– Znam idealne miejsce. – Pociągnął mnie zarękę.

Szliśmy w głąb klubu długim korytarzem, gdy nagle zostałam wciągnięta do ciemnego pomieszczenia, w którym cicho dudniła muzyka dobiegająca z wewnątrz. Pomieszczenie rozświetliło delikatne światło, a moim oczom ukazało się coś na wzór biura. Na środku stało biurko, a za nim ogromny barek. Po drugiej stronie znajdowały się skórzana, czarna sofa, dwa fotele oraz szklany stolik. Złapałam mężczyznę za rękę i popchnęłam w stronę sofy, jednocześnie wyrywając mu z dłoni mojebody.

– Muszę zobaczyć, czy dobrze leży – powiedziałam, rozbierając siępowoli.

Łysy siedział nieruchomo, przyglądając się, jak sukienka zsuwa się moich piersi, by po chwili opaść na ziemię. Stałam przed nim naga, wpatrując się w jego oczy. W końcu przymierzyłam swoje koronkowe body, które idealnie pasowały. Nagle facet zerwał się z sofy i chciał zrobić krok w moją stronę, lecz ruchem ręki nakazałam mu usiąść z powrotem. Wykonał moje polecenie, poprawiając spodnie w kroku. Odwróciłam się, żeby ukazać wycięcie na pośladkach. Jęknął głośno. Stałam przed nim w bieliźnie i butach. Podeszłam i jedną nogę postawiłam na kanapie pomiędzy jego udami. Zauważyłam, jak krople potu oblewają jego czoło. Przygryzłam wargę, co dodatkowo wzbudziło w nimpodniecenie.

– Oprzyj się – rozkazałam.

Od razu wykonał mojepolecenie.

Oblizałam prowokująco usta i uklękłam przed nim. Zaczęłam rozpinać pasek, guzik i rozporek. Gwałtownym ruchem zdjęłam jego spodnie razem z bokserkami. Moim oczom ukazał się jego spory członek. Złapałam go i powoli zaczęłam przesuwać ręką z góry na dół. Łysy sięwiercił.

– Ja ustalam zasady – powiedziałam.

W tym momencie mężczyzna założył ręce za głowę, pokazując tym samym, że mi się poddaje. Zerknęłam na niego, po czym wróciłam do zabawy. Zaczęłam, lekko brutalnie wpychając go sobie całego do gardła, a od czasu do czasu dołączałam dłonie. Jego oddech zaczął przyspieszać. Byłam już bardzo podniecona i jednocześniemokra.

– Zaraz dojdę – wydyszał drżącymgłosem.

Podniosłam się i chwyciłam prezerwatywę, która wypadła mu z kieszeni spodni. Podałam mu. Od razu wykonał moje polecanie, wkładając ją na penisa. Odchyliłam body, po czym nabiłam się na niego. Unosiłam się i opuszczałam rytmicznie, przytrzymując jego dłonie, żeby sprawowaćkontrolę.

– Twój ruch – rozkazałam.

Nagle zrzucił mnie z siebie, posadził na sofie i wbił się językiem w moją cipkę. Zachlanie lizał łechtaczkę, wsuwając palce. Osiągnęłam satysfakcję. Orgazm przyszedł tak niespodziewanie, że nie byłam w stanie go powstrzymać. Facet znał się na rzeczy, trzeba byłoprzyznać.

Skierowałam się w stronę biurka, na którym mnie położył. Wchodził we mnie gwałtownie, corazmocniej.

– Nie przerywaj! – krzyczałam.

Jego ruchy stały się bardziejagresywne.

– Pieprz mnie od tyłu – powiedziałam.

Obróciłam się, oparłam o blat i wypięłam w stronę mężczyzny. Bez chwili odpoczynku wszedł we mnie, chwytając w pasie i posuwając tak szybko, że ledwo był w stanie złapaćoddech.

– Lubisz ostrą zabawę – stwierdzał, wbijając się we mnie raz zarazem.

– Nie przestawaj – poleciła, wypinając siębardziej.

Coraz intensywniejsze ruchy sprawiły, że zaczęłam dochodzić. Łysy wyczuł to, bo zwolnił, drażniąc moją nabrzmiałą łechtaczkę. Nagle doszłam głośno, a on razem ze mną. Opadł na moje plecy, zostawiając we mnie pulsującego kutasa. Gdy wyrównał oddech, wyszedł ze mnie i usiadł na fotelu. Ja złapałam swojąsukienkę.

– Co się dzieje? – zapytałłysy.

– Skończyliśmy, czas na mnie – wyjaśniłam.

– Zostań – zaproponował.

– Dla mnie seks to rodzaj zabawy, którą właśnie zakończyliśmy – dałam mu jasno dozrozumienia.

– Chyba mogę poznać twoje imię? – dopytywałsię.

– Nie widzę takiej konieczności. – Odwróciłamwzrok.

Wstałam z sofy, już ubrana, i skierowałam się w stronę wyjścia. Obróciłam się jeszcze. Coś mnie podkusiło, żeby na niego spojrzeć. Po chwili zamknęłam za sobą drzwi. Znów znalazłam się w zatłoczonym klubie, podeszłam do baru, zamówiłam dwa szoty, a pijąc, rozglądałam się za Sofi. Dostrzegłam ją przy jednym ze stolików. Była tak nawalona, że nie miałam innego wyjścia. Musiałam zabrać ją dodomu.

– Wychodzimy – warknęłam.

Po jej wzroku wywnioskowałam, że nie ogarnia otoczenia, więc chwyciłam ją pod ramię, żeby postawić nanogi.

– Emi – wydukała, spoglądając na mnie. – Ale jestemnawalona.

– Nie da się ukryć. – Uśmiechnęłam się do niej. – Idziemy dotaksówki.

Nagle facet, z którym bawiła się moja przyjaciółka, złapał mnie za rękę tak, że mało nie upadłyśmy naziemię.

– Ona zostaje ze mną – powiedział, szarpiąc ją w swojąstronę.

– Chyba cię pojebało, jak myślisz, że zostawię ją w takim stanie z tobą. – Gotowałam się zezłości.

– W takim razie ty pójdziesz ze mną. – Znów chwycił mnie zaramię.

Tym razem z taką siłą, że poczułam jego wbijające się palce. Już miałam mu coś odpowiedzieć, gdy męska ręka delikatnie mnie odsunęła, a moim oczom ukazał się łysy, który wymierzył cios blondynowi. Nagle ten z impetem upadł napodłogę.

– Noemi, jedziemy czy nie?

Otrzeźwił mnie głos mojejprzyjaciółki.

– Przed wejściem czeka na was mój kierowca, odwiezie was – rzucił do mniełysy.

– Poradziłabym sobie sama – odparłam.

– Niewątpię.

– Dziękuję. – Złapałam Sofi pod ramię i pociągnęłam w stronęwyjścia.

– Do szybkiego zobaczenia, Noemi – powiedział łysy, znikając w tłumie ludzi bawiących się wklubie.

– Tylko nie narzygaj! – warknęłam do Sofi, popychając ją w stronę otwartychdrzwi.

Gdy dotarłyśmy pod moje mieszkanie, kierowca zaproponował, że pomoże mi wyciągnąć Sofi z auta. Po dwudziestu minutach walki z bezwładnym ciałem mojej przyjaciółki weszłyśmy do domu. Pomogłam jej dotrzeć do mojej sypialni. Tam opadła na łóżko, kładąc się w poprzek, przed snem zdążyła wymamrotać, że mnie kocha, i odpłynęła. Nie mając siły się z nią szarpać, postanowiłam położyć się dziś w salonie. Przed snem musiałam zmyć z ciała zapach łysego, po czym położyłam się na kanapie. Byłam tak wykończona, że sen przyszedł nad wyrazszybko.

Odgłosy rzygającej Sofi w moim mieszkaniu to nie sen. Postanowiłam ulżyć jej w bólu, więc wstałam, odnalazłam w szafce tabletki na kaca i ze szklanką wody czekałam na nią wsypialni.

Jej wygląd nie wskazywał na dobre samopoczucie, wręcz przeciwnie: wyglądała, jakby ktoś jąwyrzygał.

– Zaliczyłam najgorszy zjazd w życiu – powiedziała, wychodząc z łazienki, ledwo trzymając się nanogach.

– Zdaję sobie sprawę, że chcesz w tym momencie umrzeć, więc przychodzę z ratunkiem. – Pomachałam jej tabletkami nakaca.

– Emi, kocham cię – wyznała, wyciskając od razu dwietabletki.

– Musimy coś zjeść – zaproponowałam.

– Ja odpadam, nie ruszę nic do wieczora – odparła, usiłując niezwymiotować.

– W takim razie nie będę cię namawiać. Ale chociaż napij się herbaty, dobrze cizrobi.

– Pod warunkiem, że przyniesiesz mi do łóżka. – Spojrzała na mniebłagalnie.

– W innym przypadku nie byłoby możliwości, ale po tym, jak zobaczyłam twój wczorajszy zjazd, zgoda – przytaknęłam.

– Kurwa, chcę umrzeć – wymamrotała.

– Poczekaj z tym umieraniem do herbaty, może później zmienisz zdanie. – Uśmiechnęłamsię.

Skierowałam się w stronę kuchni, żeby przyrządzić sobie coś dojedzenia.

Jajecznica na boczku i grzanki wydały mi się najbardziej odpowiednie. Jeszcze zaparzyłam herbatę z miodem i cytryną dla Sofi i wróciłam do pokoju. Zastałam ją leżącą nieruchomo w tej samej pozycji, w której jązostawiłam.

– Dzięki, że mnie wczoraj nie zostawiłaś – wydała z siebiedźwięk.

– Nie miałam sumienia – odparłam.

– Mam nadzieję, że nie schrzaniłam ci bzykania moim zachowaniem – rzekłam z poczuciemwiny.

– Spieprzyłaś mi, chciałam odczekać z wyrzutami, aż minie twój ból głowy. – Udałamnadąsaną.

Na twarzy Sofi przez chwilę pojawiło się zmieszanie, chyba nie do końca wiedziała, co w tej sytuacji ma mi odpowiedzieć. Postanowiłam jej dłużej niemęczyć.

– Ja pierdolę, Emi, sorry. Widziałam, jaką miałaś chcicę od tygodnia – wydukała.

– Ale ty jesteś głupia. – Zaczęłam sięśmiać.

Mojej przyjaciółce trochę zajęło analizowanie tego, cousłyszała.

– Poczekaj, ty jednak bzykałaś się wczoraj z tym łysym. Widziałam, jak prowadził cię w głąb klubu – dedukowała z taką miną, jakby za wszelką cenę chciała sobie przypomnieć resztki wczorajszegowieczoru.

– Brawo! Jest tego dobra strona: odzyskałam swoje nowe body. – Puściłam do niejoczko.

– Jakie body, o czym ty do mnie mówisz? – zapytała.

– Opowiem ci o