Arabska Wiosna. Kulturowy obraz przemian w świecie arabskim po 2010 roku -  - ebook

Arabska Wiosna. Kulturowy obraz przemian w świecie arabskim po 2010 roku ebook

0,0
29,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nie minęło sześć lat od rozpoczęcia się burzliwych przemian społeczno-politycznych, określanych jako Arabska Wiosna Ludów, a Bliski Wschód i Afryka Północna zmieniły się nie do poznania. Tylko kilka państw pozostało względnie niewzruszonych – Algieria i Maroko w Afryce Północnej oraz Katar, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie na Półwyspie Arabskim. W pozostałych doszło do zasadniczych przeobrażeń i – jakkolwiek je oceniać – w zdecydowanej większości na gorsze.

Arabska Wiosna nie przyniosła wprawdzie spełnienia postulatów politycznych i gospodarczych, ale pozostawiła po sobie spuściznę określonych postaw, idei i wytworów kultury. I to właśnie o tych świadectwach Arabskiej Wiosny traktuje niniejsza książka. Nie stanowi ona encyklopedycznego przeglądu wszystkich państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, ale raczej zbiór różnych ujęć i tematów, których wspólnym mianownikiem są przemiany kulturowe, jakie zaszły w regionie podczas Arabskiej Wiosny Ludów.

Ze „Wstępu”, Katarzyna Górak-Sosnowska

„Kultura okazuje się równie podatna na wydarzenia polityczne, jak sama polityka.”

prof. Marek Dziekan

„Książka porusza arcyciekawe dla polskiego czytelnika zagadnienie rewolucji, wpływających na współczesną tożsamość społeczeństw.”

prof. Wiesław Godzic

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 532

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wprowadzenie

Nie minęło pięć lat od rozpoczęcia się burzliwych przemian społeczno-politycznych, określanych jako Arabska Wiosna Ludów, a Bliski Wschód i Afryka Północna zmieniły się nie do poznania. Tylko kilka państw pozostało względnie niewzruszonych – Algieria i Maroko w Afryce Północnej oraz Katar, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie na Półwyspie Arabskim. W pozostałych doszło do zasadniczych przeobrażeń i – jakkolwiek je oceniać – w zdecydowanej większości na gorsze. Po Iraku i Syrii panoszy się państwopodobny twór o nazwie Państwo Muzułmańskie, który swoimi mackami sięga do ogarniętych wojną domową Libii i Jemenu. Niepokoje w tych krajach rozprzestrzeniają się w całym regionie – Tunezję i Egipt osłabiają zamachy terrorystyczne dokonywane przez radykałów muzułmańskich; akty terroru nie ominęły także spokojnych dotąd państw Zatoki Perskiej – Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej. Malutki Bahrajn wciąż liże rany po kolejnej odsłonie starć między sunnitami a szyitami, z kolei Jordania i Liban uginają się pod napływem uchodźców z objętych konfliktem Syrii i Iraku.

Zamachy terrorystyczne w Tunezji z marca i czerwca 2015 roku okazały się gwoździem do trumny. Przez długie miesiące właśnie Tunezja była ostatnią nadzieją na to, że Arabska Wiosna przyniesie Arabom wszystko, o co walczyli, czyli lepsze i godniejsze warunki życia oraz wolność i równouprawnienie w sferze politycznej. Jeżeli nawet zamachowcom nie udało się złamać ducha Tunezyjczyków, to mogą to zrobić zagraniczni turyści, uciekając z państwa narażonego na głęboką infiltrację przez mudżahidów.

Arabska Wiosna nie przyniosła wprawdzie spełnienia postulatów politycznych i gospodarczych, ale pozostawiła po sobie spuściznę określonych postaw, idei i wytworów kultury. I to właśnie o tych świadectwach przemian traktuje niniejsza książka. Nie stanowi ona encyklopedycznego przeglądu wszystkich państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, ale raczej zbiór różnych ujęć i tematów, których wspólnym mianownikiem są przeobrażenia kulturowe, jakie zaszły w regionie podczas Arabskiej Wiosny Ludów. Na placu At-Tahrir ludzie demonstrowali całymi tygodniami i nawet po ustąpieniu prezydenta Husniego Mubaraka dochodziło tam do najróżniejszych akcji i protestów. Rewolucja z lutego 2011 roku pozostawiła trwały ślad w krajobrazie Kairu, choćby w postaci graffiti, ale także znalazła wyraz w etykiecie językowej młodych ludzi. W Libii demonstracje ludności spotkały się z siłą wojskową reżimu Mu’ammara al-Kaddafiego, a wkrótce po obaleniu przywódcy kraj pogrążył się w wojnie domowej. W takich warunkach trudno o bogatą twórczość kulturową, co nie oznacza, że jej nie było – warto wspomnieć chociażby o libijskim rewolucyjnym hip-hopie Ibn Thabita.

Niniejsza publikacja jest efektem projektu badawczego pod tytułem Kulturowy kontekst przemian społeczno-politycznych w świecie arabskim po 2010 roku, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki (UMO–2011/03/D/HS2/ 00876). Projekt był realizowany w latach 2012–2015, a więc wówczas, gdy nadzieje związane z Arabską Wiosną zaczęły stopniowo gasnąć na skutek coraz większych konfliktów społecznych i wojen domowych. Mimo że członkowie zespołu mają duże doświadczenie w badaniach terenowych, wyjazdy do Libii czy Syrii nie mogły dojść do skutku; badaczka, która zamierzała udać się do Królestwa Bahrajnu, nie otrzymała wizy, a badania w Egipcie przypadły na czas pojawienia się na ulicach patroli społecznych, służących zwiększeniu bezpieczeństwa, zwłaszcza kobiet. Mimo tych ograniczeń udało nam się zebrać całkiem bogaty materiał źródłowy.

Publikacja składa się z trzech części, a ponadto z antologii przemówień i aneksu. Pierwsza część ma charakter wprowadzający, a zawarte w niej opracowania tworzą mapę umożliwiającą poruszanie się w dalszych partiach książki. Rozdział pod tytułem Wielość Arabskich Wiosen. Próba typologii (Katarzyna Górak-Sosnowska) ukazuje zróżnicowanie przemian społeczno-politycznych zachodzących na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Dowodzi tym samym, że choć mówimy o jednej Arabskiej Wiośnie, to tak naprawdę było ich wiele. Wątek ten rozwija rozdział drugi, Arabska Wiosna Ludów, Arabellion czy rewolucje ludowe – obrazowanie arabskich rewolucji w mediach zachodnich i arabskich (Katarzyna Pechcin). Jego Autorka dokonuje dekonstrukcji pojęć używanych w zbiorowym określaniu omawianych przemian, ukazując ich bagaż znaczeń i interpretacji. Część pierwszą zamyka tekst zatytułowany Arabska Wiosna Ludów a nacjonalizm i tożsamość zbiorowa. Wymiar panarabski i lokalny (Michał Moch), który sytuuje obecną falę rewolucji w kontekście historycznym jako kolejny etap przemian arabskiego nacjonalizmu i nacjonalizmów lokalnych oraz dyskusji w świecie arabskim, związanych z rozumieniem pojęcia tożsamości zbiorowej.

Część druga publikacji dotyczy sfery kultury, zwłaszcza kultury popularnej. Zawarte w niej opracowania mają charakter przekrojowy – każde z nich koncentruje się na jednym zagadnieniu, omawianym na przykładach pochodzących z różnych państw arabskich. We wprowadzeniu pod tytułem Konsumpcjonizm, popkultura i arabskie rewolucje (Magdalena Nowaczek-Walczak) Autorka ukazuje – poprzez analizę reklamy czy seriali telewizyjnych z motywami demonstracji – w jaki sposób można zarobić na Arabskiej Wiośnie. Kolejne trzy opracowania są studiami przypadku, poświęconymi karykaturom politycznym w Egipcie, Libii, Syrii i Tunezji (Wyśmiewając tyranów. Arabska Wiosna w politycznych karykaturach; Marta Woźniak), a także muzyce (Muzyka Arabskich Wiosen – pieśni rewolucji i pochwała zmiany społeczno-kulturowej; Michał Moch) i street artowi (Rysując drogę do wolności. Street art i graffiti a Arabska Wiosna; Marta Woźniak).

Część trzecia zawiera opracowania językoznawcze. Dwa pierwsze poświęcone są analizie przemówień obalonych przywódców państw Afryki Północnej – Husniego Mubaraka i Zajn al-Abidina Ibn Alego („Cienka nić przebiega między zwycięstwem a porażką”: przemówienia Husniego Mubaraka i Zajn al-Abidina Ibn Alego w obliczu protestów na przełomie lat 2010–2011; Maciej Klimiuk) oraz Mu’ammara al-Kaddafiego (Chronologia, język i treść przemówień Mu’ammara al-Kaddafiego z 2011 roku; Maciej Klimiuk). Kolejne trzy dotyczą dwóch państw arabskich, wybranych z diametralnie odmiennych powodów. Rozdział Obraz rewolucji w Królestwie Bahrajnu w bahrajńskich środkach masowego przekazu (Katarzyna Pechcin) odnosi się do państwa, któremu środki masowego przekazu, zarówno polskie, jak i zagraniczne, nie poświęciły wiele uwagi, choć Bahrajn był jedynym państwem Zatoki, w którym doszło do znacznych protestów w ramach Arabskiej Wiosny. Na drugim biegunie jest Egipt, któremu zarówno mass media, jak również badacze poświęcili najwięcej uwagi. I nic dziwnego, tradycyjnie kraj ten jest centrum kulturowym świata arabskiego. Opracowania Karnawalizacja rzeczywistości w praktykach dyskursywnych Egipcjan po 2010 roku (Magdalena Zawrotna) i Słownik Rewolucji 25 Stycznia. Analiza egipskiego dyskursu publicznego i codziennej komunikacji po 2010 roku (Magdalena Zawrotna) stanowią analizę nowego specyficznego języka, jaki powstał w wyniku egipskiej rewolucji.

Kolejnym elementem publikacji jest antologia przemówień trzech obalonych przywódców arabskich państw Afryki Północnej – Zajn al-Abidina Ibn Alego, Mu’ammara al-Kaddafiego i Husniego Mubaraka. Wybraliśmy tych trzech przywódców, gdyż na ich przykładach można prześledzić, jak zmieniała się ich siła i pozycja przetargowa. Pierwotnie planowaliśmy włączyć do tego zestawienia również Baszszara al-Asada, ale pomimo kilku lat wojny on wciąż utrzymuje się przy władzy i nie da się obecnie wybrać jego kluczowych przemówień ani pokusić się o ich analizę.

Książkę zamyka aneks zawierający nazwy i terminy arabskie w transkrypcji uproszczonej i naukowej. Nie jest bowiem rzeczą łatwą zapanować nad transkrypcją z języka arabskiego w sytuacji, gdy odbiorcami książki są zarówno arabiści (którzy przychylniej patrzyliby na słowo šarīʿa), jak i niearabiści (którzy z pewnością prędzej zrozumieliby słowo szari’at). Dodatkowych problemów nastręcza kulturoznawczy charakter badań, co wiąże się z tym, że część omawianych artystów funkcjonuje w globalnym dyskursie pod pseudonimami zapisywanymi za pomocą języka angielskiego lub francuskiego. I tak, interesujący się arabską kulturą Czytelnik będzie wiedział, kim jest Ganzeer, natomiast niekoniecznie skojarzy, że jest to Dżanzir – czyli Ganzeer w polskiej transkrypcji; nie uznałby także formy Ğanzīr (w transkrypcji naukowej). Z impasu transkrypcyjnego wyszliśmy, mam nadzieję, obronną ręką, zostawiając transkrypcję ISO (arabistyczną naukową) tam, gdzie jest to konieczne (w opracowaniach językoznawczych, przypisach odwołujących się do źródeł arabskich), a w pozostałych wypadkach stosując transkrypcję uproszczoną. Wyjątkiem od tej reguły są nazwy funkcjonujące w transkrypcji angielskiej (podane wymiennie z wersją uproszczoną). Nad sprawami transkrypcyjnymi w całej książce czuwał dr Maciej Klimiuk. To z jego inicjatywy (i pod jego opieką) powstał też na końcu książki aneks, który ostatecznie rozwiewa wszelkie transkrypcyjne wątpliwości.

Katarzyna Górak-Sosnowska

Katarzyna Górak-Sosnowska

Wielość Arabskich Wiosen. Próba typologii

Arabska Wiosna Ludów to hasło, którym określa się wiele różnorodnych ruchów protestu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Różnorodność ta często bywa pomijana w dyskursie publicznym. Co prawda przyczyny przemian określanych jako Arabska Wiosna były w dużej mierze podobne (czyli polityczne, podsycone ekonomicznymi), a państwa arabskie mają podobne cechy demograficzne (przede wszystkim tę, że spory odsetek populacji stanowią osoby młode, często bezrobotne), to jednak sam przebieg zdarzeń znacznie się różnił w poszczególnych państwach. Innymi słowy, choć nastąpił efekt domina i „wiosna” ogarnęła dużą część świata arabskiego, to lokalne uwarunkowania sprawiły, że w różnych krajach forma i zakres przemian były znacząco odmienne.

Wyróżnić można sześć modeli reakcji na tę nową jakość, przyporządkowanych do dwóch głównych kategorii: 1) państw, w których doszło do zmian (cztery kraje), oraz 2) państw, w których potencjał mobilizacyjny albo był zbyt słaby, aby doprowadzić do zmiany (dziesięć krajów)[1], albo w ogóle nie wystąpił (dwa kraje). Podział ten przedstawiam w skrócie poniżej:

1. Zasadnicze zmiany:

a) Transformacja (Egipt, Tunezja) – obalenie prezydenta przez społeczeństwo zapoczątkowało długą drogę transformacji systemowej; przyczyny protestów dotyczyły nie tylko kwestii ekonomiczno-społecznych, ale także polityki wewnętrznej.

b) Przelewanie krwi (Libia, Syria) – stosowanie przez władze państwa przemocy wobec obywateli. Sztywna struktura systemu oraz bardzo wysoki poziom autorytaryzmu uniemożliwiały wyrażanie poglądów sprzecznych z porządkiem społecznym. Z tego powodu doszło do wybuchu gwałtownych protestów. W obu państwach Arabska Wiosna nałożyła się na istniejące podziały społeczne, co jeszcze zintensyfikowało konflikt.

2. Niezdolność do mobilizacji:

a) Désintéressement (Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie) – w tych państwach nie dochodziło w ogóle do protestów (Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie) albo były to pojedyncze demonstracje grup wykluczonych społecznie (Arabia Saudyjska, Kuwejt, Oman).

b) Adaptacja (Jordania, Liban, Maroko) – sporadyczne demonstracje uliczne, na które państwo odpowiedziało programem reform, a niekiedy również dymisjami ministrów lub całego rządu. Demonstracje nie miały na celu obalenia reżimu, lecz wynikały z przyczyn społeczno-ekonomicznych.

c) Trauma przeszłości (Algieria, Irak) – w obu krajach doszło do kilku manifestacji, jednak szybko się one skończyły. O ile w państwach Zatoki Perskiej większość społeczeństwa nie widziała powodów do wyrażania niezadowolenia, o tyle w Algierii i Iraku niezdolność do mobilizacji miała najpewniej przycznę historyczną – w niedalekiej przeszłości w obu państwach doszło do krwawych konfliktów.

d) Spuścizna podziałów (Bahrajn, Jemen) – w obu wypadkach Arabska Wiosna nałożyła się na istniejące w tych państwach podziały społeczne (religijne lub plemienne). Z tego powodu konflikt był długotrwały lub gwałtowny. Zarazem oba społeczeństwa nie miały wystarczającego potencjału, aby wymusić zasadnicze zmiany w sferze władzy.

Już taka pobieżna analiza ilościowa wskazuje na to, że postrzeganie Arabskiej Wiosny jako procesu panarabskiego jest uzasadnione wyłącznie na płaszczyźnie symbolicznej. Jeżeli zaś chodzi o jej realne efekty i przełożenie na zmiany w życiu politycznym, to w wypadku większości państw arabskich powinno się mówić raczej o przedwiośniu. Podział ukazuje zarazem różne trajektorie procesów społecznych i politycznych, których nie da się zebrać i przeanalizować, stosując jeden wspólny mianownik. Z tego względu każda wyszczególniona kategoria państw została omówiona oddzielnie.

Transformacja? Egipt, Tunezja

Egipska część Arabskiej Wiosny miała decydujący wpływ na losy całego świata arabskiego z dwóch powodów. Po pierwsze, mimo że to Tunezyjczycy pierwsi obalili swojego prezydenta, to jednak Tunezja jest niewielkim państwem leżącym na uboczu świata arabskiego, podczas gdy Egipt od wieków wyznaczał trendy kulturalne i polityczne w regionie. Po drugie, sukces Egipcjan udowodnił, że obalić można w zasadzie każdy reżim, nawet tak wszechobecny i mocno zakorzeniony w każdym wymiarze życia społecznego, jak egipski.

System polityczny Egiptu sprzed Arabskiej Wiosny najtrafniej oddaje termin „zliberalizowany autorytaryzm”[2]. Jest to więc reżim w dużej mierze niezależny od społeczeństwa, z dobrze rozbudowanym aparatem kontroli, ale sprawiający wrażenie, że istnieją w nim pewne elementy demokratyczne. To wrażenie jednak jest złudne, gdyż wszelkie działania naruszające monopol władzy były skutecznie tłumione[3].

Nie inaczej potoczyły się losy masowych demonstracji, które rozpoczęły się w styczniu 2011 roku i przeszły do historii Egiptu jako Rewolucja 25 stycznia. O tym, że Egipcjanom udało się zrealizować swoje hasło przewodnie – asz-szab jurid iskat an-nizam (lud chce obalić reżim) – zadecydowały trzy czynniki. Pierwszym było doświadczenie tunezyjskie – mimo że w starciach sił rządowych z demonstrantami śmierć poniosło 300 osób, prezydent Zajn al-Abidin Ibn Ali został zmuszony do ucieczki z kraju. W Egipcie w ciągu niecałych trzech tygodni trwania rewolucji siły rządowe nie raz, nie dwa użyły gazu łzawiącego, pałek i ostrej amunicji; zginęło ponad 800 osób. Nie doszło do eskalacji przemocy, ponieważ wojsko nie opowiedziało się po stronie Husniego Mubaraka, a ponadto rewolucję egipską oglądał za pośrednictwem mediów cały świat. Drugim czynnikiem był masowy charakter protestów, w których wzięło udział około 6 milionów osób[4]. Na placu At-Tahrir, będącym głównym miejscem wszystkich demonstracji, zebrali się ludzie reprezentujący wszystkie warstwy społeczne i orientacje religijne czy polityczne[5]. Czynnikiem trzecim jest charakter egipskiej rewolucji, którą Shadi Hamid określa jako zainspirowany przez społeczeństwo zamach stanu, za którym stało wojsko[6].

Porewolucyjna euforia nie trwała długo. Najwyższa Rada Wojskowa szybko zabrała się do umacniania swojej pozycji w nowym systemie. Nie zrywała ze starym porządkiem i niechętnie poddawała pod dyskusję swoje plany. Kolejne miesiące przyniosły dalsze niepokoje społeczne i destabilizację. W takich warunkach uchwalono nową konstytucję, przeprowadzono wybory parlamentarne i prezydenckie. W tych ostatnich zwycięstwo odniósł związany ze Stowarzyszeniem Braci Muzułmanów Muhammad Mursi, obalony rok później. Również w tym wypadku można mówić o wykorzystaniu przez wojsko protestujących demonstrantów.

Obalenie Mursiego doprowadziło Egipt do sytuacji bez wyjścia. Nie dało bowiem szans jego wyborcom na odnalezienie się w nowym – aspirującym przecież do demokracji – porządku. Jaką legitymację miał nowy prezydent? Reżim znowu posunął się do przemocy, tym razem wymierzonej w Stowarzyszenie Braci Muzułmanów i w jego zwolenników; wiosną 2014 roku tysiąc osób związanych z Braćmi skazano na karę śmierci, a samą organizację uznano za terrorystyczną i zdelegalizowano; prezydenta Mursiego również skazano na śmierć.

Rewolucja egipska nie tylko zatoczyła błędne koło, ale także stała się katalizatorem wszelkich ujemnych konsekwencji długookresowych, wyniszczających konfliktów społecznych. Gospodarka kraju popadła w głęboki kryzys, który nasilił jeszcze negatywne nastroje społeczne[7]. Egipt znalazł się w smutnej czołówce państw, w których najgorzej żyje się kobietom[8]; pojawiają się także doniesienia o przemocy wobec innych grup tradycyjnie narażonych na wykluczenie – zwłaszcza chrześcijan[9] i mniejszości seksualnych – oraz o atakach terrorystycznych na Półwyspie Synaj, ale i w stolicy kraju, Kairze[10].

W Tunezji obalenie prezydenta nie powinno było się udać z przynajmniej trzech powodów. Po pierwsze, była to republika rządzona w sposób autorytarny, co samo w sobie tłumiło wszelkie myśli o większych demonstracjach. Po drugie, postrzegana była na tle innych państw arabskich jako kraj dosyć liberalny – w dużej mierze dzięki sekularyzacji i znacznemu udziałowi kobiet w życiu publicznym. Z tego względu można było zakładać, że Tunezyjczycy nie będą mieli powodów do tak silnych protestów. Wreszcie, był to pierwszy kraj arabski, w którym obalono prezydenta. O ile zamieszki i demonstracje w pozostałych państwach arabskich dyskontowały efekt skali – łatwiej jest naśladować, niż być pierwszym; łatwiej jest też działać wspólnie niż w pojedynkę – o tyle Tunezyjczycy samodzielnie przecierali szlaki, a to, że im się udało, zaskoczyło wszystkich[11].

Tunezyjska rewolucja miała dość łagodny przebieg, choć przyniosła 300 ofiar śmiertelnych. Po miesiącu protestów, w styczniu 2011 roku z kraju uciekł prezydent Zajn al-Abidin Ibn Ali, co pociągnęło za sobą dynamiczne zmiany polityczne. Najpierw rozwiązano partię rządową i służby bezpieczeństwa, a równolegle rozpoczęto prace nad nową konstytucją i wyborami. Wybory miały być wzorcowe, a zatem inkluzywne i uniwersalne[12]. W państwie o niespełna 10 milionach mieszkańców zarejestrowało się ponad 80 partii politycznych i setki kandydatów niezależnych[13], wprowadzono także parytet dla kobiet. Wybory wygrała Partia Odrodzenia An-Nahda, reprezentująca umiarkowaną opcję religijną.

Transformacja systemowa w Tunezji nie toczy się gładko. Zresztą trudno byłoby się spodziewać czegoś innego, skoro państwo nie ma tradycji demokratycznych, co oznacza konieczność zarówno budowania instytucji demokratycznych, jak i kształtowania kultury demokratycznej[14]. Proces transformacyjny przerywają sporadyczne starcia między sekularystami a zwolennikami opcji religijnej. Wiosną i latem 2015 roku pojawiło się kolejne wyzwanie – w Tunezji doszło do dwóch zamachów terrorystycznych, w których zginęli zagraniczni turyści. Kruchy fundament, na którym opierały się nadzieje Tunezyjczyków na lepsze jutro, zaczął pękać.

Przelewanie krwi: Libia, Syria

Demonstracje w Libii rozpoczęły się zaraz po obaleniu egipskiego prezydenta Husniego Mubaraka i szybko przerodziły się w wojnę domową. Wynikało to z dwóch powodów o charakterze strukturalnym. Po pierwsze, w porównaniu z egipskim czy tunezyjskim, reżim libijski był znacznie bardziej autorytarny, sam system zaś sztywniejszy. Dlatego też wszelkie próby konfrontacji były tłumione w zarodku, a gdy osiągnęły poziom krytyczny – doprowadziły do gwałtowego wybuchu otwartego konfliktu. Po drugie, społeczeństwo libijskie stosunkowo łatwo i szybko podzieliło się na dwie w miarę równe pod względem liczebności grupy – zwolenników i przeciwników reżimu. Ci pierwsi mieli swój główny ośrodek w Trypolisie, mieście, które stało się stolicą kraju. Drudzy skupili się wokół tradycyjnego ośrodka kultury, Benghazi. Plemiona zamieszkujące Libię również dzieliły się geograficznie w ten właśnie sposób.

Przez pierwsze tygodnie rebelianci walczyli samodzielnie z wojskami reżimu, ale już pod koniec marca wsparły ich siły powietrzne NATO. W dużej mierze to dzięki nim udało się zdobyć Trypolis i obalić pułkownika Al-Kaddafiego, co nastąpiło we wrześniu 2011 roku. Narodowa Rada Tymczasowa, która objęła formalnie władzę w Libii, starała się stworzyć podwaliny pod ustrój demokratyczny. Było to trudne nie tylko z tego powodu, że Libijczycy – podobnie jak ludność innych państw arabskich – znali jedynie autorytaryzm, ale również dlatego, że system libijski nie wytworzył nawet pozornych instytucji właściwych dla współczesnego państwa. Narodowa Rada Tymczasowa zorganizowała wybory parlamentarne i prezydenckie, a także doprowadziła do ustanowienia konstytucji kraju; podjęła zarazem działania mające ograniczyć potencjalne akcje odwetowe na zwolennikach obalonego przywódcy libijskiego.

Chęci okazały się jednak niewystarczające. Wojna domowa pogłębiła i zaogniła istniejące wcześniej podziały, a ponadto całkowicie odwróciła dotychczasowy układ sił. Cieszący się przywilejami stronnicy Al-Kaddafiego stali się nagle przegranymi, a zwyciężyli ich ludzie zajmujący dotąd poślednie miejsca w hierarchii społecznej. W takiej sytuacji nietrudno było o narastające konflikty międzyplemienne[15]. Po formalnym zakończeniu wojny domowej po obu stronach pozostały uzbrojone samozwańcze milicje, które zaangażowały się w lokalne starcia. Władza centralna zaczęła tracić kontrolę nad resztą kraju, a o braku bezpieczeństwa mogą świadczyć zamachy na zagraniczne placówki – ambasadę amerykańską w Benghazi (2012 r.) i ambasadę francuską (2013 r.). Istotnym graczem są również fundamentalistyczne ugrupowania zbrojne, które dodatkowo destabilizują kraj. To one stały za uprowadzeniem premiera Libii w październiku 2013 roku. Z tych wszystkich względów obchodom drugiej rocznicy libijskiej rewolucji towarzyszyło poczucie rozczarowania, frustracji i niepewności jutra[16].

Désintéressement: Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Oman, ZEA

Z wyjątkiem Bahrajnu społeczeństwa arabskich państw Zatoki Perskiej przyjęły Arabską Wiosnę obojętnie, by nie powiedzieć z rezerwą. Miało to trzy przyczyny. Po pierwsze, państwa Zatoki Perskiej należą do najzamożniejszych na świecie pod względem PKB per capita. Zdecydowana większość obywateli żyje na poziomie, który dla przeciętnego mieszkańca świata arabskiego jest wręcz niewyobrażalnie wysoki. Co więcej, swój wysoki status społeczny i ekonomiczny potwierdza jako elita kraju – choć liczebnie mniejszość – w porównaniu ze znacznie uboższymi imigrantami zarobkowymi. Po drugie, władze państw Zatoki, dysponując znaczną nadwyżką finansową pochodzącą z eksportu surowców energetycznych, mogły reagować z wyprzedzeniem, eliminując z życia swoich obywateli wszelkie przyczyny niezadowolenia i pompując do gospodarki tyle pieniędzy, ile potrzeba. Wreszcie po trzecie, państwa Zatoki mają status monarchii, a więc – inaczej niż w arabskich republikach – nie było tu nawet udawania demokratycznych wyborów.

Dlatego też Arabska Wiosna nie przyniosła w krajach Zatoki Perskiej zbyt wielu działań oddolnych. W Katarze zebrała się nawet spora liczba wirtualnych uczestników planowanej demonstracji na Facebooku, do której jednak nigdy nie doszło. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich dokonano kilku prewencyjnych aresztowań, lecz w zasadzie tam również obyło się bez protestów[17]. Oba państwa są niewielkie, mają homogeniczną strukturę społeczną i należą do najbogatszych w Zatoce. Nie było komu i po co protestować.

W Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej doszło do niewielkich demonstracji. Arabską Wiosnę wykorzystały grupy zepchnięte na margines do upomnienia się o swoje prawa. W Kuwejcie na ulicę wyszli bidun, czyli mieszkańcy tego kraju, głównie Beduini, nieposiadający obywatelstwa. Później protestowali Kuwejtczycy z żądaniem ustąpienia premiera, co też nastąpiło w listopadzie[18]. W Arabii Saudyjskiej na wschodzie kraju manifestowali szyici, a po kilku miesiącach na fali Arabskiej Wiosny na ulicę wyjechały samochodami kobiety, domagając się w ten sposób prawa do prowadzenia pojazdów kołowych[19]. Wystąpień, które wyrażałyby interesy ogólnonarodowe, nie było. W tym wypadku Saudyjczycy zachowali się podobnie do Katarczyków – choć nawołująca do dnia gniewu grupa na Facebooku liczyła 20 tysięcy uczestników, na demonstrację przybyła tylko jedna osoba[20].

W Omanie wczesną wiosną wyszło na ulicę kilkuset obywateli, a ich postulaty dotyczyły głównie kwestii ekonomicznych. Sułtan Kabus Ibn Sa’id zastosował strategię działania na dwa fronty. Z jednej strony protestujących poddano represjom, a także użyto wobec nich przemocy – bilans zamieszek to dwie osoby zmarłe i około stu rannych. Z drugiej strony jednak władza poszła na pewne ustępstwa – nie polityczne, ale ekonomiczne.

Mieszkańcy Zatoki Perskiej pozostali na marginesie wydarzeń, które rozgrywały się w świecie arabskim. Inną strategię przyjęli rządzący – zwłaszcza w Katarze i w Arabii Saudyjskiej. Dla tych dwóch państw Arabska Wiosna stała się okazją do realizowania własnej polityki zagranicznej.

O ile Tunezję bezsprzecznie nazwać można pionierem Arabskiej Wiosny, o tyle Arabia Saudyjska zapisała się jako jej największy przeciwnik[21]. Saudyjski reżim nie tylko skutecznie stłumił niewielkie przejawy obywatelskiej niesubordynacji, ale również zaangażował się w działania prewencyjne poza swoimi granicami: udzielił azylu obalonemu prezydentowi Tunezji, a także wspomógł w operacji zbrojnej przeciwko demonstrantom władze Bahrajnu. Z kolei Katar dążył do zwiększenia swoich wpływów na arenie międzynarodowej, stając się jednym z głównych rozgrywających w konflikcie libijskim, a później syryjskim[22]. Niezależnie od działań dyplomatycznych prowadził swoją politykę również za pomocą panarabskiej stacji telewizyjnej Al-Dżazira, która na Zachodzie zaczęła być postrzegana jako jedyne i prawdziwe okno na arabski Bliski Wschód.

Adaptacja: Jordania, Liban, Maroko

Jordania pod pewnymi względami wydaje się państwem stabilnym, pod innymi zaś – niestabilnym. Źródłem niestabilności jest jej struktura etniczna: około połowy ludności stanowią rdzenni Jordańczycy, zajmujący w społeczeństwie pozycję uprzywilejowaną, tyle samo jest gorzej sytuowanych Jordańczyków pochodzenia palestyńskiego. Do tego doliczyć należy sporą jak na sześciomilionowe państwo liczbę uchodźców z Iraku (około 0,5 mln) i z Syrii. Zmiany w strukturze etnicznej, konieczność absorbowania dużych grup uchodźców i napięcia między rdzennymi i palestyńskimi Jordańczykami – to wszystko sprzyja konfliktom. Jordania w zasadzie nie posiada ani terenów rolniczych, ani surowców naturalnych. Utrzymuje się głównie z usług, znaczącą rolę w gospodarce odgrywają wpływy od emigrantów zarobkowych, co również nie przekłada się na stabilność. Z drugiej strony ze względu na swoje położenie geostrategiczne Jordania musi być utrzymywana w równowadze, zwłaszcza że za jej granicami toczą się walki. Krzyżuje się tu bowiem wiele interesów międzynarodowych. Wolę wspierania Jordanii widać chociażby na przykładzie napływu zagranicznego kapitału, który osiągał wartość nawet 50% PKB w roku 1991, a w roku 2006 – 22% PKB. W latach 2005–2007 bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Jordanii wyniosły 55% PKB[23]. Tylko od Stanów Zjednoczonych otrzymała Jordania w ostatnich latach około 700 mln USD w pomocy rozwojowej i wsparciu militarnym, co stanowi ponad 2% jej PKB[24].

Król Jordanii już dawno temu musiał się nauczyć balansowania pomiędzy często sprzecznymi interesami różnych grup i instytucji. Wcześniej w kraju dochodziło do masowych wystąpień o podłożu ekonomicznym (np. w 1986 r.) lub politycznym (np. w 1989 r.), ale szybko udawało się dojść do porozumienia. Protesty, które wybuchły w 2011 roku na fali Arabskiej Wiosny, miały podobny charakter – dotyczyły rosnących kosztów życia, a winą za to obarczano premiera Samira ar-Rifa’iego, który w lutym podał się do dymisji. W kolejnych miesiącach Jordańczycy sporadycznie wychodzili na ulice, domagając się lepszego życia i większych swobód. Czasami król uginał się pod ich żądaniami, a czasami protesty ustawały same z siebie.

Można uznać, że model adaptacyjny jak dotąd zdał w Jordanii egzamin. Świadczą o tym dwie rzeczy. Po pierwsze, nie pojawił się postulat, aby król ustąpił ze stanowiska. Krytykowanie króla jest zabronione, ale i bez prawnego zakazu tej granicy nikt nie chciał przekraczać. Po drugie, demonstracje w dużej mierze inspirowane były przez lokalny odłam Braci Muzułmanów, stowarzyszonych w Muzułmańskim Froncie Akcji. Włączenie Braci Muzułmanów do polityki (MFA jest partią polityczną, która startuje w wyborach, choć ostatnie zbojkotowała) i ich jawny, by nie powiedzieć dominujący udział w jordańskiej Wiośnie wskazują na daleko posuniętą elastyczność systemu. Warto przypomnieć, że na przykład w Egipcie Bracia Muzułmanie pozostali na uboczu demonstracji, głównie po to, żeby nie dać Mubarakowi mocnego powodu do surowej pacyfikacji protestujących.

W Libanie Arabska Wiosna przeszła równie spokojnie, o czym zadecydowały dwa czynniki. Po pierwsze, Liban uznawany jest za najbardziej demokratyczne państwo arabskie[25]. Po drugie, obowiązuje tu konfesyjny system władzy, a zatem najważniejsze urzędy przyporządkowane są poszczególnym wyznaniom. I tak, prezydentem jest maronita, premierem – muzułmanin szyita, przewodniczącym parlamentu zaś – muzułmanin sunnita. Z tej perspektywy postulat obalenia rządu albo prezydenta nie przyniósłby zasadniczych zmian w strukturze władzy, która nadal pozostałaby w rękach danej grupy religijnej.

Wiosną 2011 roku w Libanie doszło do niewielkich protestów. Demonstranci domagali się reform politycznych, a zwłaszcza zniesienia systemu konfesyjnego. Ich żądania jednak nie przyniosły żadnych zmian. Zbyt mocno godziły w istniejący porządek, oparty na kruchym porozumieniu międzyreligijnym. Znacznie większym wyzwaniem dla Libanu okazał się konflikt w sąsiedniej Syrii, który sporadycznie przenosił się za jej zachodnią granicę. W wymiarze ludzkim jest to milion uchodźców, którzy stanowią około 20% populacji kraju. W wymiarze politycznym w Libanie dochodzi do starć pomiędzy zwolennikami poszczególnych frakcji biorących udział w wojnie domowej w Syrii. Konflikt w Syrii poróżnił przede wszystkim libańskich muzułmanów – sunnici sympatyzowali z rebeliantami, szyici zaś – z reżimem Baszszara al-Asada.

W Maroku protesty społeczne w ramach Arabskiej Wiosny koncentrowały się na kwestiach ekonomicznych i politycznych. Największe zastrzeżenia demonstrantów budziła konstytucja kraju, a zwłaszcza uprawnienia króla, który nie bez powodu określał swoje państwo jako monarchię wykonawczą[26]. Wystąpienia w Maroku były pokojowe, ale liczne, więc król Muhammad VI zdecydował się na wprowadzenie reform, które zostały zatwierdzone w referendum. Proponowane zmiany ograniczały uprawnienia króla na rzecz władzy wykonawczej (premiera) i ustawodawczej (parlamentu)[27]. Dodatkową zmianą było ustanowienie berberskiego jako drugiego oficjalnego języka w kraju. Reformy te nie oznaczają jednak, że Maroko stało się państwem w pełni demokratycznym, ponieważ sięgają zbyt płytko[28]. Mimo to należy podkreślić, że zostały one przeprowadzone. Ponadto trzeba pamiętać, że proces zmiany konstytucji (zarówno ten z 2011 r., jak i wcześniejsze) został zainicjowany przez króla. Pokazuje to z jednej strony siłę jego władzy, a z drugiej – gotowość do pewnej adaptacji systemu zgodnie z wolą obywateli.

Trauma przeszłości: Algieria, Irak

Algieria jest jedyną republiką północnoafrykańską i jedną z nielicznych republik arabskich, w której nie doszło do zasadniczych zmian na fali Arabskiej Wiosny Ludów. Protesty trwały kilka miesięcy, lecz ustały wiosną 2011 roku. Nie zmieniła się struktura władzy, nie wymuszono również procesu demokratyzacji. Niski potencjał mobilizacyjny ludności wynikał nie tylko z tego, że Algieria jest państwem autorytarnym i zmiana władzy wiązałaby się z koniecznością dużych poświęceń. Główną przyczyną niewystarczającej mobilizacji społeczeństwa były doświadczenia z przeszłości.

W latach 80. na skutek protestów ludności wprowadzono w kraju elementy demokracji. Ówczesne demonstracje wywołane były kryzysem gospodarczym związanym z cenami ropy naftowej (na świecie), na której opierała się gospodarka Algierii. Na mocy referendum zmieniono wówczas konstytucję, wprowadzając m.in. system wielopartyjny, wolności obywatelskie i elementy gospodarki wolnorynkowej. Jedną z partii, która wtedy powstała, był Muzułmański Front Wyzwolenia (FIS). W niedokończonych wyborach parlamentarnych w 1991 roku FIS uzyskał dwukrotnie więcej głosów niż cieszący się dotychczas monopolem Narodowy Front Wyzwolenia (FLN). Tak gwałtowna i dalekosiężna zmiana ideologiczna w strukturze władzy była nie do przyjęcia dla rządzących. Doszło więc do unieważnienia wyborów i delegalizacji FIS. To zaś rozpętało trwającą ponad dekadę krwawą wojnę domową między reżimem a zbrojnymi ugrupowaniami muzułmańskimi z Muzułmańską Grupą Zbrojną (GIA) na czele.

Masowe demonstracje rozpoczęły się w Algierii już w grudniu 2010 roku, a zatem w pierwszych dniach Arabskiej Wiosny, i były największe od 1991 roku. Postulaty demonstrantów dotyczyły przede wszystkim kwestii ekonomicznych (bezrobocia, wzrostu kosztów życia), ale również politycznych (wolności obywatelskich). Wystąpienia wiązały się z wydarzeniami w Tunezji – kilka osób dokonało samospalenia, a na wiecach pojawiły się tunezyjskie flagi[29]. Protesty trwały kilka miesięcy, a brały w nich udział tysiące osób. Najważniejszym osiągnięciem demonstrantów było doprowadzenie do uchylenia obowiązującego od dziewiętnastu lat stanu wyjątkowego.

W 2014 roku odbyły się wybory prezydenckie, które po raz kolejny od 1999 roku wygrał Abd Al-Aziz Butaflika, uzyskując 81% głosów[30]. Proces wyborczy został skrytykowany przez grupy opozycyjne, w tym Berberów i fundamentalistów muzułmańskich. Trudno jednak spodziewać się, aby społeczeństwo algierskie było gotowe do zrywu porównywalnego z tym z lat 90.

W Iraku Arabska Wiosna nie doprowadziła do zasadniczych przemian, ale doświadczenia tego kraju są szczególne na tle całego regionu z innego powodu. Państwo to miało stać się pierwszym, w domyśle: wzorcowym, przykładem arabskiej demokracji[31]. Wszystko zaczęło się od spektakularnej – i wątpliwej z punktu widzenia przesłanek – akcji militarnej, przeprowadzonej w 2003 roku przez siły międzynarodowe pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, w wyniku której obalono prezydenta Saddama Husajna. W kolejnych latach przy wsparciu koalicjantów udało się wprowadzić prawne podwaliny systemu, który w porównaniu z autokracją Saddama Husajna wydawał się w pełni demokratyczny – przeprowadzono wolne wybory, przyjęto w referendum konstytucję, a obywatelom zagwarantowano szereg praw i wolności.

Formalny koniec interwencji zbrojnej i wojny w Iraku nie przyniósł społeczeństwu spokoju. Rozpoczęły się bowiem starcia między rywalizującymi ugrupowaniami religijnymi i politycznymi, równolegle zaś toczyła się walka przeciwko zewnętrznemu okupantowi. Wojska koalicyjne pozostały bowiem w kraju bezterminowo; opuściły Irak dopiero pod koniec 2011 roku. Mechanizmy demokratyczne, które wprowadzono na papierze i które były często efektem kompromisów, niesatysfakcjonujących żadnej z dominujących grup – ani arabskich szyitów, ani sunnickich Kurdów, ani też arabskich sunnitów – nie mogły funkcjonować w próżni. Irak nie miał wszak demokratycznych tradycji, a ponadto gwałtownie pogorszyła się tu jakość życia we wszystkich możliwych wymiarach[32]. Najpełniej ilustruje to The Failed States Index, w którym Irak w 2013 roku zajmował 11. miejsce, ale jeszcze sześć lat wcześniej zajmował przedostatnią pozycję, co oznaczało, że stał się państwem upadłym[33].

W lutym 2011 roku Irakijczycy wyszli na ulice Bagdadu, jednak wystąpienia te szybko ustały. W rozpędzenie protestujących prężnie zaangażowały się siły rządowe, a demonstranci nie mieli ochoty na konfrontację. Hasła, z jakimi wystąpili młodzi Irakijczycy, dotyczyły przede wszystkim szeroko rozumianej jakości życia – praw socjalnych, walki z korupcją i bezrobociem, dostępu do podstawowych usług[34]. Zabrakło natomiast przewodniego postulatu, a mianowicie obalenia panującej władzy. Złożyło się na to kilka przyczyn.

Po pierwsze, obalenie Saddama Husajna odbudowało, a w zasadzie wzmocniło stare podziały etniczne i religijne. Obecnie prezydentem kraju jest Kurd sunnita – Dżalal Talabani, premierem szyita – Nuri al-Maliki, a partie szyickie dominują w irackim parlamencie. Do obalenia władzy mogliby nawoływać zatem wyłącznie sunniccy Arabowie. Po drugie, choć demokracja iracka jest pod wieloma względami ułomna, to jednak wybory prezydenckie oraz parlamentarne zostały przeprowadzone poprawnie. Po trzecie, wewnętrzne podziały uniemożliwiły protestującym utworzenie wspólnego frontu, mimo że zarówno Kurdowie, jak i pozostali Irakijczycy postulowali podobne zmiany ekonomiczne[35]. Wreszcie po czwarte, kraj wciąż jest targany wewnętrznymi konfliktami. Od 2008 roku w Iraku ginie około 4 tysięcy osób rocznie[36]. Padają one ofiarą zamachów na tle religijnym, giną na skutek wybuchów i ataków samobójczych, które stały się smutnym, stałym elementem krajobrazu współczesnego Iraku. W takiej sytuacji zryw motywowany Arabską Wiosną nie mógł się powieść.

Spuścizna podziałów: Bahrajn, Jemen

Bahrajn to jedyne arabskie państwo należące do Rady Współpracy Państw Zatoki Perskiej, które zamieszkuje szyicka większość. Rządy w kraju sprawuje sunnicka dynastia Al Chalifa, która podporządkowała sobie terytorium Bahrajnu pod koniec XVI wieku. Za podziałem religijnym idą kolejne – szyici są biedniejsi, mają mniejszy dostęp do pracy w sektorze publicznym, a także do kluczowych stanowisk w państwie, niektóre zawody są dla nich całkowicie nieosiągalne (policja, wojsko, służby specjalne). Równolegle władze kraju prowadzą politykę naturalizacji sunnitów z innych państw, aby ugruntować swoją dominację również ilościowo. Niektórzy komentatorzy posuwają się do nazywania relacji międzyreligijnych w Bahrajnie apartheidem[37].

Ludność szyicka sprzeciwiała się sunnickiej dominacji. W drugiej połowie lat 90. doszło do wydarzeń określanych jako bahrajńska intifada. Większość protestujących, którzy wyszli wówczas na ulicę i domagali się praw politycznych, stanowili szyici, ale protesty wsparły także inne środowiska – sunnici, sekularyści i fundamentaliści muzułmańscy. Kilkuletnie protesty przyniosły umiarkowane zmiany (zwolniono więźniów politycznych, kobiety uzyskały prawa wyborcze).

Demonstracje, które rozpoczęły się w 2011 roku, są w dużej mierze pokłosiem niezrealizowanych w pełni reform sprzed dekady. Ponownie większość protestujących stanowili szyici, choć początkowo w demonstracjach wzięli również udział sunnici. Władze Bahrajnu szybko i stanowczo zareagowały na manifestacje. Już w marcu 2011 roku do kraju przyjechały dwa tysiące żołnierzy z innych państw Zatoki Perskiej, aby – jak tłumaczono – ukrócić zagraniczny (tj. irański) spisek i pozbyć się ekstremistów[38].

Zamieszki w Bahrajnie ustały, lecz nadal zdarzały się demonstracje. Zginęło kilkadziesiąt osób, a tysiące trafiły do więzienia (w tym wielu znanych opozycjonistów). Wrogość między sunnitami a szyitami narastała i zaczęła się przenosić do życia codziennego – zniszczono kilka meczetów szyickich, dochodziło do napaści na ludzi, do bojkotu sklepów i lokali gastronomicznych. Sporadyczne protesty odbywały się jeszcze w 2014 roku. Choć teoretycznie trzy lata wcześniej rozpoczęto dialog polityczny, to jednak nie przyniósł on zasadniczych zmian. Obie strony zbyt mocno okopały się na swoich pozycjach: przeciwnicy władzy żądali w pewnym momencie obalenia dynastii rządzącej, z kolei przedstawiciele Al Chalifa nie widzą potrzeby rezygnowania ze swojej dominacji politycznej i gospodarczej.

Również w Jemenie zaznaczają się silne podziały, przejawiające się głównie w trybalizmie. Warto przypomnieć, że kraj ten stanowi połączenie dwóch powstałych w dobie kolonializmu państw, Jemenu Północnego i Południowego. Zamieszkujące go plemiona z jednej strony odpowiadają za decentralizację i małą moc władz państwowych, z drugiej zaś przyczyniają się do zachowania porządku, gwarantując swoim członkom dostęp do niezbędnych dóbr i poczucie bezpieczeństwa[39]. Relacje między poszczególnymi plemionami oraz między władzą a plemionami tworzą skomplikowaną i wzajemnie powiązaną strukturę, która jednak ostatecznie jest w stanie utrzymać homeostazę.

System plemienny był wielokrotnie wystawiany na próbę, gdyż Jemen uważany jest za państwo upadłe, jednak mechanizmy wewnętrzne umożliwiały rozwiązywanie sporów bez angażowania formalnych władz. Zimą 2011 roku Jemeńczycy przyłączyli się do protestujących mieszkańców innych państw arabskich. Protest ten odzwierciedlał silny podział plemienny. Mimo napiętej sytuacji i wielomiesięcznych wystąpień demonstrantom udawało się zachowywać względny spokój. Do wiosny 2012 roku zginęły dwa tysiące osób. To dużo w skali bezwzględnej, ale należy pamiętać, że w Jemenie prawie każdy dorosły ma dostęp do broni palnej; ofiar śmiertelnych mogło więc być znacznie więcej, mogła też wybuchnąć wojna domowa.

Przez długie miesiące toczyły się demonstracje zwolenników i przeciwników Alego Abd Allaha Saliha. Między obiema stronami mediowała Rada Współpracy Państw Zatoki Perskiej. W czerwcu 2011 roku doszło do zamachu na prezydenta. W listopadzie zdecydował się on na podpisanie porozumienia lansowanego przez Radę. Wybory odbyły się według planu w 2012 roku, a prezydentem został pełniący te obowiązki Abd Rabbuh Mansur Hadi. Sytuacja pod tym względem się uspokoiła, lecz kraj nadal pozostaje mało stabilny.

______

Nie sposób nie dopisać smutnego post scriptum. Arabska Wiosna przeminęła na dobre latem 2014 roku, a tymczasem na terenie Iraku i Syrii powstał samozwańczy kalifat o chwytliwej nazwie Państwo Muzułmańskie. Twór ten wyznaczył nowy etap w historii Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, zwłaszcza że jego komórki dotarły także do innych państw: Libii, Jemenu, Egiptu, a pośrednio również do Tunezji i Kuwejtu.

Państwo Muzułmańskie wtargnęło i zakorzeniło się wszędzie tam, gdzie struktury państwowe okazały się zbyt słabe. W Syrii i Libii trwała wojna domowa, więc w naturalny sposób powstały tam „czarne dziury”, w których zadomowili się radykalni mudżahidzi. W Jemenie i Egipcie dały o sobie znać istniejące podziały, natomiast w Iraku okazało się, że amerykańska układanka polityczna całkowicie się rozsypała. O ile w odniesieniu do Arabskiej Wiosny wielu obserwatorów żywiło nadzieję na pozytywną zmianę na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, o tyle w obecnej sytuacji nikt już nie ma podobnych złudzeń. Mało kto też wierzy, że Państwo Muzułmańskie – wraz z jego licznymi odnogami – uda się szybko i definitywnie pokonać.

[1] Początkowo byłam skłonna wyróżnić jedynie cztery modele (transformację, przelewanie krwi, adaptację i niezdolność do mobilizacji). Opisałam je w: Arabska Wiosna niejedno ma imię, Liberte!, 12.09.2011, http://liberte.pl/arabska-wiosna-niejedno-ma-imie/.

[2] H. Albrecht, Authoritarian Opposition and the Politics of Challenge in Egypt, w: O. Schlumberger (red.), Debating Arab Authoritarianism. Dynamics and Durability in Nondemocratic Regimes, Stanford University Press, Stanford 2007, s. 60.

[3] B. Kodmani, The Dangers of Political Exclusion: Egypt’s Islamist Problem, „Carnegie Papers” 2005, nr 63, s. 4.

[4] S. Hamid, Egypt. The Prize, w: The Arab Awakening. America and the Transformation of the Middle East, Brookings Institution Press, Washington 2011, s. 103.

[5] Tym różniła się rewolucja styczniowa od wcześniejszych protestów, takich jak Kifaja(2006 r.), czy działań ruchu 6 kwietnia (2008 r.), skierowanych głównie do świeckiej młodzieży z klasy średniej i wyższej – por. K. Górak-Sosnowska, Ruchy kontestacyjne w Egipcie: wolność kontrolowana, w: J. Osiński (red.), Wolność i odpowiedzialność. Wymiar ekonomiczny, społeczny i polityczny, SGH, Warszawa 2009, s. 149–156.

[6] S. Hamid, op. cit., s. 104.

[7] Warto wspomnieć, że trzy czwarte bezrobotnych to osoby w wieku 15–29 lat – por. Egypt Overview, World Bank, 17.03.2014, http://www.worldbank.org/en/country/egypt/overview.

[8] Piszę o tym w: Obywatelki czy ofiary? Egipcjanki a rewolucja 25 stycznia, opracowanie sporządzone w ramach projektu badawczego Obraz kobiety w literaturze i kulturze Egiptu, nr N N103 398140.

[9] Por. J. Czerep, R. Czulda, K. Górak-Sosnowska, T. Otłowski, M. Toboła, M. Woźniak, Dwa lata Arabskiej Wiosny – próba bilansu, Fundacja Amicus Europae, czerwiec 2013.

[10] Wymierzonych również w turystów, jak ten w Tabie na Półwyspie Synaj w 2014 r. Na Synaju dochodziło już wcześniej do ataków terrorystycznych, ale w żadnym z nich celem nie byli turyści, zwłaszcza że turystyka stanowi jedno z głównych źródeł dewiz dla egipskiej gospodarki.

[11] Oczywiście możliwe są interpretacje wsteczne, tzn. doszukiwanie się w opracowaniach sprzed zimy 2010 r. wzmianek wskazujących na to, że ludność na Bliskim Wschodzie miała podstawy do niezadowolenia. Najczęściej opracowania te akcentowały przemiany demograficzne zachodzące w społeczeństwach regionu (por. np. G. Fuller, The youth factor. The new demographics of the Middle East and the implications for U.S. Policy, The Brookings Institution, nr 3, czerwiec 2003; o roli struktury demograficznej w rewolucjach pisał także G. Heinsohn, Söhne und Weltmacht. Terror im Aufstieg und Fall der Nationen, Orell Füssli Verlag, Zürich 2003, choć nie odnosił się konkretnie do świata arabskiego) albo potrzebę demokratyzacji, rozumianą jako wolności obywatelskie, wolne wybory i rządy prawa (por. np. Arab Human Development Report, UNDP, 2002).

[12] Nie udało się jednak uchronić przed wszechobecnym w świecie arabskim trybalizmem – por. M. Dziekan, Islam i polityka we współczesnej Tunezji: Raszid al-Ghannuszi i Harakat an-Nahda, w: K. Górak-Sosnowska, K. Pachniak (red.), Bunt czy rewolucja? Przemiany na Bliskim Wschodzie po roku 2010, Ibidem, Łódź 2011.

[13] S. Bollier, Who are Tunisia’s political parties?, Al-Dżazira, 27.10.2011, http://www.aljazeera.com/indepth/features/2011/10/201110614579390256.html.

[14] S. Hamid, Tunisia. Birthplace of the Revolution, w: The Arab Awakening. America and the Transformation of the Middle East, op. cit., s. 112.

[15] Więcej na ten temat zob. Libya. World Report 2013, Human Rights Watch, http://www.hrw.org/world-report/2013/country-chapters/libya.

[16] R. Smith, Libya 2013: A tale of two revolutions, Open Democracy, 10.02.2013, http://www.opendemocracy.net/rhiannon-smith/libya-2013-tale-of-two-revolutions.

[17] The Arab Spring country by country, „The National”, 17.06.2011, http://www.thenational.ae/news/world/middle-east/the-arab-spring-country-by-country#full.

[18] W tym sensie wydarzenia w Kuwejcie można również włączyć do modelu adaptacji, opisanego poniżej na przykładzie Jordanii, Libanu i Maroka.

[19] Więcej na ten temat zob. K. Górak-Sosnowska, Samochód jako narzędzie protestu. Odmienne drogi Saudyjczyków i Saudyjek, w: K. Górak-Sosnowska, K. Pachniak, (red.), Bunt czy rewolucja?, op. cit., s. 88–101.

[20] N. Obaid, There will be no uprising in Saudi Arabia, 10.03.2011,http://www.foreignpolicy.com/articles/2011/03/10/there_will_be_no_uprising_in_saudi_arabia.

[21] B. Riedel, Saudi Arabia. The Elephant in the Living Room, w: The Arab Awakening. America and the Transformation of the Middle East, op. cit., s. 159.

[22] G. Steinberg, Qatar and the Arab Spring, SWP Comments, luty 2012.

[23] D. Furceri, S. Guichard, E. Rusticelli, The Effect of Episodes of Large Capital Inflows on Domestic Credit, OECD Economics Department Working Papers, nr 864, OECD Publishing, 2011, s. 12–14.

[24] J. Sharp, Jordan: Background and US. Relations, Congressional Research Service, 27.01.2014, s. 17–18.

[25] Na przykład w 2011 r. miał najwyższe notowania w rankingu Freedom House spośród wszystkich państw arabskich. Obecnie zajmuje drugie miejsce po Tunezji.

[26] M. Madani, D. Maghraoui, S. Zerhouni, The 2011 Moroccan Constitution: A Critical Analysis, International Institute for Democracy and Electoral Assistance, 2013, s. 14.

[27] Władza wykonawcza została przekazana premierowi, wyłanianemu przez króla z partii, która zdobyła najwięcej mandatów (poprzednio król zazwyczaj powoływał merytokratę ze swojego otoczenia); parlament zyskał więcej uprawnień ustawodawczych; władza sądownicza stała się bardziej autonomiczna – por. S. Yerkes, Morocco. The Model for Reform?, w: The Arab Awakening. America and the Transformation of the Middle East, op. cit., s. 200.

[28] M. Madani, D. Maghraoui, S. Zerhouni, op. cit., s. 50.

[29] Several injured in pro-democracy march in Algiers, BBC, 22.01.2011, http://www.bbc.co.uk/news/world-africa-12258449.

[30] Bouteflika wins 4thterm as Algerian president, Al-Arabijja, 18.04.2014, http://english.alarabiya.net/en/News/2014/04/18/Algeria-s-Bouteflika-camp-claims-election-win.html.

[31] K. Pollack, Iraq. The Roller-Coaster of Democracy, w: The Arab Awakening. America and the Transformation of the Middle East, op. cit., s. 94.

[32] M. Cammett, Democracy in Post-Invasion Iraq, Report for the Costs of War Project, Watson Institute for International Studies, Brown University, 10.02.2012.

[33] Failed States Index Five-Year Trends, 2008–2013, The Fund for Peace, http://ffp.statesindex.org/fsi-trends-2013.

[34] Na postulaty zareagował premier kraju Al-Maliki, dając swojemu rządowi sto dni na opracowanie planu reform. Pożądane zmiany jednak nie nastąpiły, a wobec opieszałych ministrów nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. W tym sensie Arabska Wiosna w Iraku pokazała, jak niewielkie znaczenie ma głos społeczeństwa – por. K. Pollack, op. cit., s. 98.

[35] M. Ottaway, D. Kaysi, Iraq: Protest, Democracy, and Autocracy, Carnegie Endowment for International Peace, 28.03.2011, http://carnegieendowment.org/2011/03/28/iraq-protest-democracy-and-autocracy/1eq#.

[36] The War in Iraq: 10 years and counting, Iraq Body Count, 19.03.2013, https://www.iraqbodycount.org/analysis/numbers/ten-years/.

[37] Por. np. S. Bushra, Supporting Bahraini Apartheid is not in America’s Interest, Stanford Progressive, czerwiec 2011, http://www.stanford.edu/group/progressive/cgi-bin/?p=1673.

[38] G. Abdo, The New Sectarianism. The Arab Uprising and the Rebirth of the Shi’a-Sunni Divide, The Saban Center for Middle East Policy at Brookings, Analysis Paper nr 29, kwiecień 2013, s. 18.

[39] N. Al-Dawsari, Tribal Governance and Stability in Yemen, The Carnegie Papers, kwiecień 2012, s. 4.

Katarzyna Pechcin

Arabska Wiosna Ludów, Arabellion czy rewolucje ludowe – sposób przedstawiania arabskich rewolucji w mediach zachodnich i arabskich

Obudźcie się, o Arabowie, i powstańcie![40]

Przebieg tak zwanej Arabskiej Wiosny Ludów po raz pierwszy w historii badań arabistycznych pokazał, jak ważną rolę w kreowaniu obrazu wypadków odgrywają media i w jak dużym stopniu uczestniczą one w interpretowaniu, a tym samym kształtowaniu odbioru bieżących zdarzeń. Najprawdopodobniej wynika to z ugruntowanej pozycji mediów we współczesnych społeczeństwach, a raczej w jednym zglobalizowanym społeczeństwie, połączonym siecią Internetu, telewizji satelitarnej, czyli wielojęzycznych środków masowego przekazu[41].

Dynamiczne wydarzenia ostatnich czterech lat na Bliskim Wschodzie były na bieżąco, drobiazgowo i wielostronnie prezentowane, komentowane i przekazywane z użyciem wszystkich dostępnych środków masowego przekazu. Wskutek tego wytworzyła się silna wzajemna zależność pomiędzy mediami a rewolucjami, która doprowadziła do zatarcia się w świecie mediów granicy między komentowaniem wydarzeń a ich kreowaniem. Tę dwoistą zależność można zaobserwować, analizując sposób, w jaki rewolucje były przedstawiane w mediach, oraz rolę, jaką odegrały media – szczególnie społecznościowe – w kształtowaniu arabskich rewolucji.

Obrazowanie rewolucji w mediach i wpływ mediów na przebieg rewolucji

Arabskie rewolucje, które wybuchły na przełomie 2010 i 2011 roku, były przedstawiane w mediach z różnych perspektyw, często podyktowanych wewnętrzną polityką danego środka masowego przekazu[42]. Obrazowanie zmieniało się w zależności od wielu czynników, takich jak skład osobowy zespołu redakcyjnego gazety czy stacji telewizyjnej, przynależność polityczna i profil polityczny danego środka masowego przekazu oraz cel prezentowania wydarzeń. Z tego punktu widzenia media można wyraźnie podzielić na grupę prorządową, popierającą dawne reżimy, i proopozycyjną, podkreślającą działania opozycji w jej różnych odłamach.

W niniejszej pracy zostaną przedstawione główne nurty i trendy w ukazywaniu arabskich rewolucji, podstawą rozważań zaś będzie analiza mediów arabskojęzycznych oraz mediów zachodnich, w tym ich zasobów internetowych oraz mediów społecznościowych, jak również dostępna literatura podmiotu i przedmiotu. W dalszej części artykuł będzie zawierał analizę kontrastywną przekazu pochodzącego z mediów zachodnich i przekazu w mediach arabskich. Artykuł zamyka omówienie głównych różnic w obrazowaniu rewolucji pomiędzy głównymi grupami mediów zachodnich a mediami arabskojęzycznymi.

Analiza przekazu medialnego – metodologia i próba materiałowa

Analiza przekazu medialnego została przeprowadzona według zasad metody analizy ilościowej i porównawczej materiałów medialnych. Zgodnie z praktyką badań medioznawczych za materiał źródłowy posłużyły zarówno materiały dziennikarskie, jak i niedziennikarskie, zawarte w prasie o zasięgu globalnym i regionalnym oraz w zasobach internetowych[43]. Do badań semantycznych treści medialnych wykorzystano materiały prasowe, w tym głównie wydania elektroniczne mediów angielsko-, arabsko-, francusko-, niemiecko-, polsko- i włoskojęzycznych, oraz materiały multimedialne, w tym filmy dokumentalne i materiały zamieszczone na portalach społecznościowych[44].

W doborze gazet, dzienników, magazynów i stron internetowych kierowano się kryterium popularności danego środka masowego przekazu oraz łatwości dostępu do elektronicznych zasobów tych publikacji, w tym do numerów archiwalnych. Z tych względów analizie zostały poddane publikacje zawarte w dziennikach o największym nakładzie w danym kraju (np. „The New York Times”, „The Times”, „Der Spiegel”, „Allgemeine Zeitung” czy „Gazeta Wyborcza” oraz „Rzeczpospolita”). Przeanalizowano również publikacje w czasopismach specjalistycznych oraz wydawnictwa centrów badawczych i think tanków (np. Aafaq Center for Research and Studies, Al-Jazeera Center for Studies, „Limes Rivista Italiana di geopolitica”, Istituto Affari Internazionali, „Informazioni Della Difesa”, „Rivista dell’Istituto di Storia dell’Europa Mediterranea” czy „The Monitor: the Pulse of the Middle East”). Łącznie analiza objęła kilkadziesiąt artykułów z gazet i stron internetowych oraz kilkanaście godzin nagrań filmów dokumentalnych, informacyjnych i propagandowych, umieszczonych na portalach informacyjnych, opiniotwórczych i społecznościowych.

Nadrzędnym celem niniejszej pracy jest dokonanie analizy przekazu medialnego w dwóch głównych kręgach kulturowych – zachodnim, w którym językiem dominującym jest angielski, oraz arabskim. Dlatego też podstawowymi językami niniejszej analizy są właśnie angielski i arabski. Ze względu na rozległe panarabskie oddziaływanie głównych mediów arabskojęzycznych typu Al-Dżazira czy Al-Arabijja analiza publikacji tego kręgu kulturowo-językowego została zawężona do publikacji o charakterze panarabskim. Z kolei biorąc pod uwagę bogactwo kultur i języków Europy, zdecydowano się poszerzyć analizę materiałów z tak zwanego zachodniego kręgu kulturowego o inne języki, to jest francuski, niemiecki, włoski i polski. Wybór języków analizowanych materiałów uwarunkowany był zarówno siłą oddziaływania danego kręgu językowego (np. popularność i wkład w badania orientalistyczne publikacji w językach francuskim i niemieckim), jak i kompetencjami językowymi autorki (języki włoski i polski). Materiały publikowane w językach o mniejszej sile globalnego oddziaływania (np. w niemieckim, włoskim czy polskim) dostarczyły w trakcie analizy pobocznych, acz interesujących obserwacji językowych i kulturowych[45].

Analiza kontrastywna językowego obrazowania wydarzeń w świecie arabskim w mediach różnych stref językowych i kulturowych została przeprowadzona za pomocą analizy kognitywnej odnotowanych pojęć i nazw. Warstwę językowo-semantyczną nazewnictwa związanego ze zjawiskiem Arabskiej Wiosny omówiono z perspektywy lingwistyki kognitywnej. W centrum tego ujęcia znajduje się tak zwany „językowy obraz świata” – koncepcja, która staje się coraz bardziej popularna zarówno w badaniach językoznawczych, jak i w kognitywnych analizach porównawczych[46].

Główne nurty w sposobie ukazywania arabskich rewolucji

Nawet pobieżny przegląd mediów zachodnich pozwala zaobserwować zjawisko przedstawiania arabskich rewolucji przez pryzmat własnych, czyli zachodnich, wartości kulturowych oraz wydarzeń historycznych, które ukształtowały współczesną Europę. Ta forma przedstawiania wydarzeń dotyczących Bliskiego Wschodu jest zrozumiała, jeśli weźmiemy pod uwagę, że przekaz medialny dostosowany jest zazwyczaj do poziomu zwykłego odbiorcy. Zapewne wynika ona z potrzeby zrozumienia nieznanego, oswojenia tego, co obce, poprzez odniesienie do znanych i rozumianych schematów. Człowiek zawsze miał potrzebę poznawania i opisywania nieznanego, a najprostszą drogą do tego celu było porównywanie nowych zjawisk z najbliższymi znanymi odpowiednikami. Fala masowych protestów w świecie arabskim zaskoczyła komentatorów i analityków na szeroko pojętym Zachodzie, a potrzeba natychmiastowego zapewnienia odbiorcom komentarzy i odpowiedzi na pojawiające się zagrożenia sprzyjała tworzeniu paraleli pomiędzy wydarzeniami na Bliskim Wschodzie a tymi znanymi odbiorcy z zachodniego kręgu kulturowego[47]. Należy jednak pamiętać, że zachodnie media, stosując taki zabieg, nieświadomie lub podświadomie wartościowały wydarzenia według własnego, zachodniego kanonu norm, wartości i idei. Stosowano odniesienia i językową analogię do podobnych wypadków w historii Europy.

Najpopularniejsze określenia, jakich używano w zachodnich mediach do opisywania arabskich rewolucji, szczególnie na początku, to: „Arabska Wiosna”, „Arabska Wiosna Ludów”, „arabskie przebudzenie”, „arabski świt” i w mediach niemieckojęzycznych – „Arabellion”. Poniżej dokonam analizy kognitywnej pochodzenia tych wyrażeń, w tym ich etymologii i kontekstu historyczno-społecznego, a także podejmę próbę oceny zasadności ich użycia w kontekście wybuchu, przyczyn i przebiegu arabskich rewolucji. Następnie przeprowadzę analizę kontrastywną zwrotów pochodzących z prasy zachodniej oraz określeń najczęściej używanych w prasie arabskojęzycznej, takich jak „arabskie rewolucje”, „rewolucje ludowe” czy ostatecznie „Arabska Wiosna”.

Przekaz medialny w zachodnich środkach masowego przekazu

Zachodnie środki masowego przekazu, relacjonując wydarzenia w Tunezji (z grudnia 2010 r.), Libii, Jemenie, Egipcie i Syrii (ze stycznia 2011 r. i późniejsze), a także w Bahrajnie (z lutego 2011 r. i późniejsze), musiały podjąć się trudnego zadania, jakim było z pewnością dokonanie pierwszej oceny zachodzących zjawisk. Aby przyjąć odpowiednią narrację i umieścić wydarzenia w linii zachodzących w czasie przemian, zmuszone były jakoś zaklasyfikować bliskowschodnie protesty. Poniżej analizuję najpopularniejsze i najczęstsze określenia służące takiej klasyfikacji.

„Arabska Wiosna”

Zapewne najpowszechniej stosowanym przez media zachodnie wyrażeniem, które miało nazywać przemiany zachodzące w krajach arabskich, było „Arabska Wiosna” (czy „Arabska Wiosna Ludów”). Wyrażenie to funkcjonowało we wszystkich mediach zachodnich w każdej wersji językowej (ang. Arab Spring, franc. Printemps arabe, wł. Primavera araba, hiszp. Primavera Árabe, niem. Arabischer Frühling itd.). Stanowiło proste nawiązanie do serii europejskich ludowych zrywów rewolucyjnych i narodowych, a więc do tak zwanej europejskiej Wiosny Ludów z lat 1848–1849[48]. Dziewiętnastowieczne wystąpienia zbrojne w Europie odnosiły się do kilku najważniejszych aspektów życia: społecznego (dążenia do poprawy warunków bytowych), ustrojowego (postulaty uczestnictwa społeczeństwa w zarządzaniu państwem) i narodowego (zalążki świadomości narodowej, w tym walki o autonomię, niepodległość lub prawa mniejszości). Można więc uznać, że przynajmniej z perspektywy początkowej fazy rewolucji arabskich analogia ta była całkowicie adekwatna.

Aby jednak stwierdzić, czy odniesienia do Wiosny Ludów z 1848 roku są w pełni zasadne, należałoby przeanalizować kontekst społeczno-polityczny poprzedzający oba zrywy ludowe. Opisując przemiany zachodzące w XIX stuleciu w Europie, Norman Davies pisał, że ten wiek modernizacji można podzielić na trzy stadia: stadium reakcji (1815–1848), stadium reformy (1848–1871) i stadium rywalizacji (1871–1914)[49]. Wiosna Ludów w 1848 roku w Europie nie była oderwana od tła historycznego. Jak to ujął Davies:

W pierwszej fazie konserwatywna twierdza broniła się ze zmiennym powodzeniem, aż wreszcie runęła od siły powszechnego wybuchu rewolucyjnego z 1848 roku. W drugiej fazie mocarstwa niechętnie przyznały, że kontrolowana reforma jest lepsza od nieustannego oporu. Na wszystkich frontach uczyniono poważne ustępstwa. (...) W fazie trzeciej, końcowej, Europa wkroczyła w okres ostrej rywalizacji, którą dodatkowo wzmagały dyplomatyczne przeszeregowania, zbrojenia militarne i walka o przewagę kolonialną[50].

Trzymając się konwencji tej literacko-medialnej metafory, można pokusić się o wyszczególnienie analogicznych stadiów Arabskiej Wiosny. Fazą pierwszą, czyli stadium reakcji, byłyby lata kształtowania się arabskich tożsamości narodowych, które nastąpiły po powstaniu państw arabskich po drugiej wojnie światowej (lata 50. i 60. do 2011 r.). Z kolei fala arabskich rewolucji mogłaby być interpretowana jako stadium reformy (od 2011 r. do 2015 r. i następne lata oraz dekady). Antycypując przyszłe wydarzenia, należałoby się spodziewać fazy rywalizacji pomiędzy państwami Bliskiego Wschodu, która byłaby ostatecznym i koniecznym etapem wieńczącym proces tak głębokich przemian społecznych. Hipotetycznie dopiero efektem takiego procesu mogłoby być powstanie w tym rejonie nowych, oddolnie ukształtowanych społeczeństw oraz państw, których obywatele mieliby rozwiniętą świadomość narodową[51].

Nawiązania do europejskiej Wiosny Ludów były analizowane przez kilku badaczy, zarówno zachodnich, jak i arabskich[52]. Liczne podobieństwa między Arabską Wiosną a ludowymi powstaniami w Europie w XIX wieku przedstawia na przykład jemeński badacz Abdullah As-Saidi, przedstawiciel Jemenu przy ONZ w latach 2002– –2011, który w następujący sposób podsumowuje skutki arabskich rewolucji:

Wiele krajów Arabskiej Wiosny jest obecnie w trakcie przemian; inne znajdują się w sytuacji patowej, uwięzione pośrodku krwawych walk z oprawczymi reżimami. W tych okolicznościach raczej przedwczesne jest wydawanie sądu, czy punkt zwrotny w arabskiej historii współczesnej właśnie nastąpił, czy też – jak pisał A.J.P. Taylor o 1848 roku – „[historia] dotarła do punktu zwrotnego, lecz zwrot nie nastąpił”[53].

As-Saidi komentuje aktualne wydarzenia (2012) na Bliskim Wschodzie, ale wstrzymuje się od ich ostatecznej oceny. Sugeruje, że pomimo wielu podobieństw do zrywu rewolucyjnego w 1848 roku, pełna zmiana nie dokonała się z momentem wybuchu arabskich rewolucji, lecz wymaga jeszcze wielu lat przemian. Jednocześnie badacz, opierając się na wiedzy dotyczącej wydarzeń z 1848 roku, daje rekomendacje, które mogą się przyczynić do pomyślnego zakończenia arabskich rewolucji:

Najprawdopodobniej to właściwa reakcja na uzasadnione obawy mniejszości religijnych i etnicznych zapewniła sukces europejskich rewolucji z 1848 roku. I to jest najważniejsza lekcja dla współczesnych arabskich rewolucjonistów. Jest oczywiste, że uwarunkowania geograficzne w Europie w 1848 roku nie sprzyjały rewolucji. Tak samo uwarunkowania geopolityczne w świecie arabskim w 2011 roku nie były w żadnym stopniu bardziej korzystne. Francuska próba eksportu rewolucji z 1848 roku, mająca na celu wymazanie francuskiego upokorzenia na Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku, zaszkodziła europejskim rewolucjom. Arabowie muszą unikać prowokowania innych reżimów w regionie groźbami eksportu rewolucji. Jak dotąd jednak właśnie to robią[54].

Nie można traktować dosłownie porównania arabskich rewolucji ludowych z drugiej dekady XXI wieku ze zrywami narodotwórczymi w Europie w XIX stuleciu. Przepaść dwóch wieków, zupełnie odmienne losy narodowe społeczeństw, w których zachodzą rewolucyjne przemiany, odmienny kontekst historyczny, a także aspekty kulturowe i religijne – to tylko najważniejsze czynniki różniące te dwa wydarzenia. Dlatego też podobne porównania, chętnie stosowane w mediach, należy odczytywać jedynie w wymiarze literackim, nie zaś w kategoriach ostatecznej oceny i klasyfikacji zjawiska jako analogicznego procesu historycznego.

„Arabskie przebudzenie” oraz „arabski świt”

Nazwa „arabskie przebudzenie” funkcjonowała w wielu wersjach językowych: ang. The Arab Awakening, fr. Réveil arabe, wł. Il risveglio arabo, hiszp. El despertar árabe, niem. Das arabische Erwachen. Wyrażenie to zostało zapożyczone z określenia arabskiego, używanego w odniesieniu do przemian na Bliskim Wschodzie na przełomie XIX i XX wieku.

Oryginalnie „arabskie przebudzenie” było epoką odrodzenia arabskiej myśli literackiej, społecznej i politycznej, „uśpionej” pod trwającym wiele setek lat panowaniem Turków osmańskich. Zmiany, które zaszły w wyniku ówczesnego arabskiego „odrodzenia”, czy właśnie tak zwanego „przebudzenia”, zostały zapoczątkowane w dziewiętnastowiecznym Egipcie i są w piśmiennictwie arabskim i arabistycznym znane pod nazwą An-Nahda[55]. Poprzez paralelę do przemian epoki An-Nahdy, również okres burzliwych zmian, do których impulsem stały się wystąpienia w Tunezji w grudniu 2010 roku, opatrzono mianem „arabskiego przebudzenia”. Symptomatyczne jest to, że termin „arabskie przebudzenie” był wtórny w stosunku do „Arabskiej Wiosny” i pojawił się na późniejszym etapie relacjonowania wydarzeń bliskowschodnich. Jest to o tyle zrozumiałe, że określenie to bardziej odwoływało się do wymiaru reformatorskiego niż rewolucyjnego arabskich powstań. Co interesujące, sam termin „An-Nahda” został powtórnie użyty pod koniec XX wieku przez tunezyjską partię polityczną, która nazwała siebie Hizb an-Nahda (lub Harakat an-Nahda), a uczyniła to z wyraźnym politycznym zamiarem odwoływania się do epoki egipskiego modernizmu[56].

Wyrażeniem pokrewnym „arabskiemu przebudzeniu”, pojawiającym się w niektórych zachodnich mediach jest „arabski świt” (ang. The Arab Dawn). Analizując ten związek znaczeniowy z perspektywy lingwistyki kognitywnej, można powiedzieć, że jest to wręcz pochodna określenia „arabskie przebudzenie”. Wychodząc od ponownego zastosowania dziewiętnasto- i dwudziestowiecznego terminu „przebudzenie”, prasa zachodnia wykorzystała całą kategorię metaforycznych wyrażeń związanych semantycznie z „przebudzeniem”, „świtem” i „wiosną”. Wszystkie te określenia symbolizują początek, rozpoczęcie, ponowne narodzenie, odrodzenie i są symbolem nowego nurtu w arabskiej polityce[57]. Terminy te bardziej intencjonalnie niż realnie opisywały zastaną rzeczywistość. Publicystyka europejska zachłysnęła się oddolnym ruchem społecznym na Bliskim Wschodzie, przypisując mu liczne postulaty, w tym narodowościowe i wolnościowe. Tymczasem w wielu wypadkach tak naprawdę nie wykraczały one, lub nie dane im było wykroczyć, poza elementarne postulaty egzystencjalne.

Oceniając ich realizację z perspektywy ponad czterech lat od wybuchu pierwszych rewolucji, trzeba przyznać, że większość zakończyła się niepowodzeniem, a efektywne i długotrwałe zmiany instytucjonalne nastąpiły być może wyłącznie w Tunezji i Egipcie (lecz mimo to nie przyczyniły się do poprawy warunków bytowych i trwałej reformy ustrojowej[58]). Trafne i zwięzłe podsumowanie pierwszego etapu Arabskiej Wiosny, niezwiastujące głębokiej reformy społeczeństwa i elit politycznych w krajach Bliskiego Wschodu, przedstawia już w 2012 roku Toby Dodge, pisząc:

Wydarzenia Arabskiej Wiosny dały nadzieję milionom ludzi na całym Bliskim Wschodzie. Znaczące zmiany polityczne na lepsze są bardzo prawdopodobne. To powiedziawszy, [należy przyznać, że] ze wszystkich arabskich państw dotkniętych tą falą politycznych protestów tylko dwa: Egipt i Tunezja, są – jak się wydaje – w sytuacji, która może zaowocować polityczną przemianą w kierunku bardziej reprezentatywnej formy rządów. Dwa inne kraje – Syria i Libia – zostały wciągnięte w wojnę domową, a i Jemen zdaje się podążać tą samą drogą. W pozostałych państwach Bliskiego Wschodu zachowały się te same elity rządzące, które sprawowały władzę przed rozpoczęciem Arabskiej Wiosny. Udane rewolucje są w rzeczy samej niezwykle rzadkie[59].

Już dosyć wczesne analizy „arabskiego przebudzenia” podawały w wątpliwość szanse na spełnienie nadziei pokładanych w arabskich rewolucjach, zarówno w zakresie realizacji celów społecznych, jak i wprowadzenia zmian ustrojowych czy osiągnięcia poprawy sytuacji życiowej milionów Arabów. U schyłku 2011 roku w prasie zaczęła się pojawiać nowa retoryka, odwołująca się do nowych aspektów, które ukazały arabskie rewolucje.

„Arabska Jesień Ludów”, a następnie „Arabska Zima Ludów”

Równolegle do „Arabskiej Wiosny Ludów” ukuto pojęcie „Arabskiej Jesieni Ludów”, nawiązujące do Jesieni Ludów z 1989 roku[60], ale, jak się wydaje, dopiero jesień roku 2011 wprowadziła na stałe nową nomenklaturę, która zaczęła się pojawiać coraz częściej w publicznym dyskursie zachodnich mediów. Do kanonu metafor weszły „Arabska Jesień Ludów”, a następnie „Arabska Zima Ludów”[61].

Podłoże tych zmian było dwojakie – z jednej strony zbliżająca się astronomiczna jesień oraz dynamika współczesnych mediów skłaniały do nowatorskiego podejścia do prezentowania przez dziennikarzy przebiegu arabskich rewolucji. Z drugiej strony, tempo i rodzaj zmian zachodzących w krajach ogarniętych rewolucyjnymi zrywami również wymuszały nowe spojrzenie na bliskowschodnią scenę zdarzeń. Prasa podchwyciła więc metaforykę pór roku wraz z całym bagażem skojarzeń, które owe metafory przywoływały. Kognitywna analiza tych zwrotów wskazuje nowe możliwości interpretacyjne[62]. „Wiosnę ludów” postrzegamy jako świt, przebudzenie, odrodzenie się ruchów narodotwórczych, natomiast jesień nasuwa skojarzenia ze schyłkiem (epoki, świetności), upadkiem i obumarciem (przyrody, ale także metaforycznym obumarciem nadziei)[63].

Nie należy także pominąć bezpośredniej asocjacji ze słynnym dziełem Johana Huizingi . Książka tego holenderskiego pisarza, przedstawiająca jeden z najbardziej znanych opisów schyłku średniowiecza, jest na tyle rozpoznawalna, że sam jej tytuł stał się synonimem „upadku”, „schyłku”, „dekadencji” i „zamierania kultury”. Ta cała gama podświadomych powiązań kulturowych sprawia, że wyrażenie „Arabska Jesień Ludów” przywołuje skojarzenia z upadkiem pewnych ideałów i niepowodzeniem początkowych postulatów. W mediach i publikacjach prasowych często pojawiało się pytanie retoryczne: „Czy teraz arabska wiosna stanie się jesienią?”. Kontekst polityczny doprecyzował to pytanie, które powinno teraz brzmieć: „Czy nowa próba arabskiego odrodzenia nie stanie się upadkiem?”. Metaforyką pór roku w odniesieniu do sytuacji politycznej w Syrii zgrabnie posłużył się Jörg Armbruster, pisząc:

[40] Cytat został zaczerpnięty z pierwszego wersetu poematu libańskiego poety, dziennikarza i filologa Ibrahima al-Jazidżiego. Poemat napisany w 1868 r. był jednym z pierwszych literackich przejawów rodzącej się arabskiej świadomości narodowej. Ibrāhīm al-Yāziǧī, Tanabbahū wa-Istafiqū, poemat cytowany w: P. J. Vincent, The historical origin and evolution of the Arab-Jewish conflict – 1881–1948: A perspective from Indian side, Department of History, University of Calicut, Calicut 2006, s. 112; oraz M. Kramer, Arab Awakening & Islamic Revival. The Politics of Ideas in the Middle East, Transaction Publishers, New Brunswick 1996, s. 2.

[41] O dziennikarstwie w epoce globalizacji oraz o mediach w zglobalizowanym społeczeństwie zob. S. D. Reese, Journalism and Globalization, „Sociology Compass” 2010, 4/6, s. 344–353; o krytyce koncepcji społeczeństwa globalnego zob. K. Haratyk, Globalne społeczeństwo obywatelskie jako przeciwwładza, „Studia Socjologiczne” 2011, 4 (203), s. 47–73.

[42] O zmienności perspektywy dziennikarskiej w zależności od politycznej afiliacji danego środka masowego przekazu piszę więcej, na przykładzie Bahrajnu, w tekście dotyczącym sposobu przedstawiania rewolucji w Królestwie Bahrajnu w lokalnych mediach.

[43] Por. R. Kowalczyk, Metodologiczne podstawy badania zawartości prasy lokalnej, „Przegląd Politologiczny” 2012, nr 1, s. 165–168; T. Goban-Klas, Komunikowanie i media, s. l, 7, http://users.uj.edu.pl/~usgoban/files/socjologia_mediow_zarys.pdf; oraz G. Stachowska, Media jako okno na świat protestów w krajach arabskich w 2011 r. – analiza treści w środkach masowego przekazu i mediach społecznościowych, w: K. Górak-Sosnowska, K. Pachniak (red.), Bunt czy rewolucja. Przemiany na Bliskim Wschodzie po 2010 roku, Ibidem, Łódź 2012, s. 267–277.

[44] Analizie poddane zostały głównie gazety i dzienniki w wyżej wymienionych językach, w tym: w języku angielskim – „The New York Times”, „The Times”, „The Telegraph”, „The Washington Post”, Al Jazeera English, „The Monitor: the Pulse of the Middle East”, „The Jerusalem Post”, „World Affairs Journal”, The Global Observatory, BBC News, CNN News; w języku arabskim – Al-Dżazira, Al-Arabijja, Aafaq Center for Research and Studies, Al-Dżazira Center for Studies; w języku francuskim – France24, „Le Monde diplomatique”, „Le Huffington Post”; w języku niemieckim – „Der Spiegel”, „Allgemeine Zeitung”, portal Qantara.de, „Cicero – Magazin für Politische Kultur”; w języku polskim – „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, materiały online TVN24, „Polityka”, „Newsweek”, „Forum”, portal Stosunki Międzynarodowe; w języku włoskim – materiały, artykuły i publikacje: „Limes Rivista Italiana di geopolitica”, Istituto Affari Internazionali, „Informazioni Della Difesa”, „Rivista dell’Istituto di Storia dell’Europa Mediterranea”, „La Repubblica”, „Invisibile Dog – periodico online”, „Treccani La Cultura Italiana Enciclopedia”.

[45] Przykładowe lokalne ciekawostki językowe w obrazowaniu Arabskiej Wiosny w mediach zachodnich o nieglobalnym oddziaływaniu przedstawiam w podrozdziale pt. Arabellion – arabski bunt.

[46] Więcej o metodologii lingwistyki kognitywnej zob. E. Tabakowska, Język, kultura i znaczenie: semantyka międzykulturowa, w: eadem, Kognitywne podstawy języka i językoznawstwa, Universitas, Kraków 2001; oraz R. Grzegorczykowa, Wprowadzenie do semantyki językoznawczej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011, s. 188–199.

[47] W niniejszej pracy używam słowa „percepcja” zgodnie z jego znaczeniem podanym w podręczniku psychologii poznawczej Nęckiego, Orzechowskiego i Szymury. Jest to więc synonim „spostrzegania” w rozumieniu nie tylko sensorycznym, ale również jako procesu poznawczego odbioru znaku i jego interpretacji („spostrzeganie, czy też po prostu percepcja – to późniejszy aktywny proces polegający na interpretacji danych zmysłowych z wykorzystaniem wskazówek kontekstualnych, nastawienia i wcześniej nabytej wiedzy”. Por. E. Nęcka, J. Orzechowski, B. Szymura, Psychologia poznawcza, PWN, Warszawa 2006, s. 278). Interesującą kwestią jest jednak aspekt zmysłowego postrzegania jako elementu wpływającego na interpretację i nazywanie wydarzeń, który w pełni wpisuje się w kognitywną analizę zjawiska tzw. „Arabskiej Wiosny”, podjętą w tej pracy – por. ibidem, s. 278; o percepcji bez wrażeń zmysłowych zob. też: A. Schetz, Percepcja bez wrażeń zmysłowych. „Nowa psychologia” J. J. Gibsona, „Roczniki Psychologiczne” 2012, t. XV, nr 1, s. 31–53.

[48] O etymologii historycznej tego porównania zob. również: K. Kaczorowski, Arabska wiosna w tureckiej codziennej prasie anglojęzycznej, „Studia Medioznawcze. Media Studies” 2014, nr 1 (56), s. 83.

[49] N. Davies, Europa. Rozprawa historyka z historią, Znak, Kraków 2010, s. 813.

[50] Ibidem.

[51] W roku publikacji niniejszej książki przypada 100 rocznica zawarcia porozumienia Sykes-Picot z maja 1916 roku, która położyła podwaliny pod polityczne ukształtowanie Bliskiego Wschodu po I Wojnie Światowej. Jednocześnie aktualne wydarzenia w regionie bliskowschodnim, m.in. trwający rozpad państwa syryjskiego, powstanie i ekspansja tzw. Państwa Muzułmańskiego, dążenia niepodległościowe Kurdów, wzrastające znaczenie Turcji w regionie, zaangażowanie militarne Rosji w konflikt syryjski i wiele innych, przyczyniają się do coraz częstszego podejmowania dyskusji w kwestii przyszłości Bliskiego Wschodu. Wyżej wymienione czynniki pojawiają się również w dyskusji na temat coraz bardziej palącego problemu adekwatności i aktualności politycznych ram, w które zostały zamknięte społeczeństwa arabskie po rozpadzie Imperium Osmańskiego. Wydarzenia ostatnich miesięcy poprzedzających wydanie niniejszej publikacji, tj. przełomu lat 2015-2016 wydają się potwierdzać zaproponowaną ocenę stadium (jako stadium reformy poprzedzające stadium rywalizacji) w jakiej znajdowałby się – według tej teorii – współczesny Bliski Wschód.

[52] Por. M. Ishay, The spring of Arab nations? Paths toward democratic transition, „Philosophy and Social Criticism”, Boston 2013, s. 1–11; M. D. Nazemroaya, Revolution: Is 1848 Repeating Itself in the Arab World?Global Research, Centre for Research on Globalization, 05.02.2011, http://www.globalresearch.ca/revolution-is-1848-repeating-itself-in-the-arab-world/23096; oraz P. Ewenstein, The Arab Spring and the Revolutions of 1848, Boston University, 2012, prezentacja podczas konferencji NEPSA.

[53] Por. A. As-Saidi, 1848 „Springtime” of Nation: Lessons for the Arab Spring (Part I), IPI The Global Observatory, 24.06.2012, http://theglobalobservatory.org/2012/07/1848-springtime-of-nations-lessons-for-the-arab-spring/; oraz A. As-Saidi, 1848 „Springtime” of Nation: Lessons for the Arab Spring (Part II), IPI The Global Observatory, 25.06.2012, http://theglobalobservatory.org/2012/07/1848-springtime-of-nations-lessons-for-the-arab-spring-part-2/.

[54] Ibidem.

[55] O arabskim odrodzeniu epoki An-Nahda zob. P. Hitti, Dzieje Arabów, przeł. W. Dembski, M. Skuratowicz, E. Szymański, PWN, Warszawa 1969, s. 595–645; E. Machut-Mendecka, Nahda, przebudzenie, „Polityka”, 07.02.2014, http://www.polityka.pl/pomocnikhistoryczny/1522443,1,nahda-przebudzenie.read; J. Zdanowski, Historia Bliskiego Wschodu w XX wieku, Ossolineum, 2010, s. 10–38.

O odrodzeniu w islamie na przełomie XIX i XX w. zob. J. Danecki, Podstawowe wiadomości o islamie, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2007, s. 456–480.

[56] Hizb an-Nahda (lub Harakat an-Nahda), czyli Partia Odrodzenia (lub Ruch Odrodzenia), została założona w 1981 r. i jest partią muzułmańską, której członkowie popierają konserwatyzm społeczno-obyczajowy, a jednocześnie liberalizm gospodarczy i ustrój demokratyczny – por. strona internetowa partii: http://www.ennahdha.tn/.

[57] A. Grzesik, Słownik symboli, Greg, 2005, hasło „Wiosna”.

[58] Egipt w czerwcu 2015 r. (ponad cztery lata po wybuchu protestów 25 stycznia 2011 r.) wciąż stosuje represje wobec swoich obywateli, a przemoc narasta wraz ze stale powiększającą się liczbą zamachów organizowanych przez stowarzyszone z tzw. Państwem Islamskim ugrupowanie Ansar Bajt al-Makdis. Wolność prasy w Egipcie, mówiąc eufemistycznie, pozostaje na odległym miejscu na liście postulatów do zrealizowania. Sytuacja w Tunezji, po zamachach w marcu i czerwcu 2015 r., jest coraz groźniejsza i realna staje się wizja radykalizacji i islamizacji społeczeństwa niezadowolonego z nieefektywnych zmian ustrojowych. Tej radykalizacji, a także destabilizacji wewnętrznej sprzyja niestety bezpośrednia bliskość wojny domowej w Libii i przenikanie bojowników przez granicę tunezyjsko-libijską.

[59] T. Dodge, After the Arab Spring: power shift in the Middle East? IDEAS reports – special reports, London School of Economics and Political Science, London 2012, s. 64–68.

[60] M. Zantovsky, 1989 and 2011: Compare and Contrast, „World Affairs Journal”, lipiec/sierpień 2011, http://www.worldaffairsjournal.org/article/1989-and-2011-compare-and-contrast.

[61] Por. R. Frister, Arabska jesień. Dokąd zmierzają arabskie rewolucje, „Polityka”, 06.09.2011, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1518978,1,dokad-zmierzaja-arabskie-rewolucje.read; Arab Autumn, „The Times”, 17.09.2012, http://www.thetimes.co.uk/tto/opinion/leaders/article3540087.ece; oraz M. Aon, Arab Spring or Arab Autumn? Women’s political participation in the uprisings and beyond: Implications for international donor policy, CARE International Policy Report, London 2013, s. 7–8; Dopo la primavera, l’autunno arabo, „Infoaut Informazione di parte”, 25.11.2011, http://www.infoaut.org/index.php/blog/editoriali/item/3324-dopo-la-primavera-l%E2%80%99autunno-arabo.

[62] Por. J. Armbruster, Wiosna w Libii oraz Gorąca wiosna, chłodna jesień, w: idem, Arabska wiosna. Rewolucja w świecie islamskim, Wrocław 2011, s. 13–19, 121–138 i 211–228.

[63] Ciąg dalszy w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Recenzje wydawnicze:

prof. Marek Dziekan

prof. Wiesław Godzic

Copyright © 2016 by Smak Słowa

All rights reserved.

Projekt został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji DEC-2011/03/D/HS2/00876

Publikacja współfinansowana przez Uniwersytet Warszawski

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawnictwa Smak Słowa.

Edytor: Anna Świtajska