Niewierna - Katarzyna Wolwowicz  - ebook + audiobook + książka

Niewierna ebook i audiobook

Wolwowicz Katarzyna

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

38 osób interesuje się tą książką

Opis

Tymon Hanter odchodzi z policji i zakłada biuro detektywistyczne, ale przyjmowane zlecenia wydają mu się nudne i błahe. Tęskni do pracy w służbach, jednak wyrzuty sumienia z powodu przemilczenia postępku brata nie pozwalają mu założyć munduru. Hanter chce odnaleźć Wojtka, który w obawie przed więzieniem uciekł i zostawił mu pod opieką kilkumiesięczną córkę. Mężczyzna ma przeczucie, że dopóki nie stanie z nim twarzą w twarz, nie będzie mógł zmierzyć się z dręczącymi go demonami.  

Letycja Fiedorowicz, była modelka i obecna żona milionera, znika bez śladu. Zaniepokojony mąż zgłasza jej zaginięcie policji oraz pojawia się w biurze detektywa Tymona Hantera. Pomimo iż wszystko wskazuje na to, że Letycja odeszła  do kochanka, Hanter zaczyna podejrzewać, że kobieta nie żyje, a winnym jej śmierci jest ten, który udaje najbardziej przejętego jej zniknięciem.  

Joanna nie może znieść mieszkania pod jednym dachem z przyszłą teściową, która przeprowadziła się do nich, by zajmować się Jagodą. Stawia Tymonowi ultimatum – od teraz wspólnie będą pracowali nad sprawą zniknięcia Letycji Fiedorowicz. Ale czy kobieta naprawdę zaginęła, uciekła od męża, czy może została zamordowana? I co zrobi Wojtek, brat Hantera, który podejmie próbę powrotu i odzyskania córki? A przede wszystkim – jak w tym wszystkim odnajdzie się Tymon? 

Bohaterowie Niewiernej borykają się z trudnymi moralnymi dylematami, a podjęcie jakiejkolwiek decyzji może zaważyć na życiu wielu osób. 

III część serii z komisarzem Tymonem Hanterem 

 

O autorce      

Katarzyna Wolwowicz, urodzona w 1983 roku. Magister stosunków międzynarodowych i psychologii klinicznej. Absolwentka studiów podyplomowych z mediacji.          

Dorastała w malowniczej górskiej miejscowości – Szklarskiej Porębie. Kocha przestrzeń, wolność i naturę, ale także ogień trzaskający w kominku, saunę i morsowanie w górskich wodospadach. Uwielbia sport, zwłaszcza narciarstwo alpejskie, a także taniec towarzyski i latynoamerykański.          

Autorka serii kryminalnej z komisarz Olgą Balicką, serii z komisarzem Tymonem Hanterem, serii z

Carmen Rodriguez oraz thrillerów: W otchłani, W obłędzie i Śladami twojej krwi.       

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 361

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 14 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Kosior FilipFilip Kosior

Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału: Niewierna

© Copyright by Katarzyna Wolwowicz, Warszawa 2025© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o., Warszawa 2025

Redakcja i korekta: Anna Jeziorska

Projekt okładki: Eliza Luty

Projekt typograficzny: Tomasz Majewski

Redaktor inicjująca: Blank Wośkowiak

Dyrektor produkcji: Robert Jeżewski

Wszelkie podobieństwa zdarzeń, instytucji i osób są przypadkowe i niezamierzone.Opowieść stanowi literacką fikcję.

Wydawnictwo nie ponosi żadnej odpowiedzialności wobec osób lub podmiotów za jakiekolwiek ewentualne szkody wynikłe bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania, zastosowania lub interpretacji informacji zawartych w książce.

ISBN 978-83-8132-695-7

Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o. o. ul. Widok 8, 00-023 Warszawa tel. 603-798-616 Dział handlowy: [email protected]

Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

Wydanie I, 2025

Letycja. Wcześniej

Wiedziała, że musi to zakończyć. Nie miała wyjścia. Teodor dowiedział się o wszystkim i przedstawił jej dwie opcje – albo się z nim rozwiedzie i zostanie z niczym, albo pozostanie u boku męża, porzuci swojego przydupasa, jak go nazwał, i znów będzie idealną żoną. Taką, jak do tej pory. Był gotów o wszystkim zapomnieć i żyć jak gdyby nigdy nic, i to ją bolało najbardziej. Potrafiłby udawać, że nic się nie stało i nawet nie robić jej wyrzutów. Miała wrażenie, że niczego do niej nie czuje, że jest tylko zdobyczą, którą on chwali się znajomym i współpracującym z nim biznesmenom, dodatkiem do jego image’u, ozdobą na oficjalnych przyjęciach. Nie może przecież pokazywać się z żoną, która jest mu niewierna. I tylko z tego powodu wymagał od niej, by z nikim nie sypiała, a nie dlatego, że był zazdrosny. Nie czuła z jego strony niczego, co pozwalałoby jej trwać w przekonaniu, że mąż ją kocha, że jej pragnie, że nie może bez niej żyć, że jest dla niego najważniejsza na świecie. Gdyby choć raz poniosły go emocje, gdyby choć raz powiedział do niej coś innego niż skrupulatnie przemyślane słowa, poczułaby się dużo lepiej. Może to chore, ale cieszyłaby się nawet wtedy, gdyby w przypływie furii ją uderzył. Gdyby nią potrząsnął i wykrzyczał, jak bardzo go zraniła. Jak bardzo nie może znieść, że oddała się innemu, jak bardzo nią gardzi i jedyne, na co ma teraz ochotę, to na nią splunąć... Może wtedy byłoby inaczej. Ale on tego nie zrobił. Kiedy dowiedział się o jej zdradzie, której nawet nie starała się specjalnie ukrywać, zaprosił ją na lunch do eleganckiej, drogiej restauracji i między jednym a drugim kęsem strogonowa oznajmił jej, że musi dokonać wyboru.

– Jak twoja ryba? – zapytał, nie patrząc na nią.

– Dobra – odparła, grzebiąc widelcem w talerzu.

Nie miała ochoty na jedzenie. Była podekscytowana, bo tego wieczora miała się spotkać z Tomaszem. Nie mogła się doczekać i nie potrafiła już myśleć o niczym innym. Lunch z mężem wypadł bardzo nie w porę. Zastanawiała się, dlaczego w środku tygodnia Teodor zadzwonił do niej ze swojego biura w Sky Tower i zaprosił ją na spotkanie. Nigdy tego nie robił. Jego praca była świętością i w dni powszednie spędzał w niej zawsze osiem godzin, od ósmej do szesnastej. Zawsze z napiętym harmonogramem spotkań biznesowych i z chłodną rezerwą w głosie, kiedy śmiała zadzwonić i przerwać mu jakże ważną robotę. Nie. Nie był dla niej wredny, nie poniżał jej ani nie okazywał, że zawdzięcza mu wszystko, co ma, więc lepiej niech nie przeszkadza mu, kiedy on jest zajęty rozwijaniem firmy. Po prostu mówił do niej wtedy jak do kontrahenta – surowo, rzeczowo i bezemocjonalnie.

Z biegiem lat już do tego przywykła. Teodor nie działał spontanicznie i nie mogła mieć do niego o to pretensji. Zawsze taki był i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, wychodząc za niego za mąż. Ale wtedy cały ten jego świat, te kolacje, wyjazdy na narty do Austrii, rejsy wycieczkowcami po Bahamach, willa za kilka milionów i fakt, że ktoś taki chciał się z nią związać, były dla niej tak niewiarygodne, że nie zwróciła uwagi na te minusy. Minusy... Zaśmiała się w duchu. Teodor nie pił, nie brał narkotyków, nie był nawet damskim bokserem, jak wielu jego zamożnych partnerów biznesowych. O tym dowiedziała się, wkraczając w świat kobiet, których głównym zajęciem było bycie żoną. Teodor był sprawiedliwy, hojny i przewidywalny, a przynajmniej tak jej się wydawało, bo jego kolejne słowa, które padły zaraz po okazaniu zainteresowania smakiem ryby, wbiły ją w fotel.

– To co masz zamiar z tym zrobić? – zapytał jak gdyby nigdy nic, biorąc do ust kolejne kawałki strogonowa.

Początkowo nie wiedziała, o co mu chodzi, jednak po plecach przeszedł jej dziwny, zimny dreszcz. Instynktownie poczuła, że mąż tym razem nie pyta o to, co znajduje się na jej talerzu.

– Z czym? – rzuciła niepewnie. – Masz na myśli rybę? – Tliły się w niej jeszcze resztki nadziei na to, że ta bezemocjonalna rozmowa, w trakcie której mąż nawet nie patrzył jej w oczy, nie będzie dotyczyła Tomasza. Ale już po chwili przekonała się, że jednak to prawda, co mówią. Nadzieja jest matką głupich.

– Ze swoim przydupasem – powiedział, nie odrywając wzroku od dania.

Zatkało ją. Rozejrzała się dookoła, sprawdzając, czy ludzie siedzący przy stolikach obok nie usłyszeli jego słów i nie spoglądają teraz na nich zaciekawieni lub zażenowani. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Ale przecież do tej pory miało... Przecież Teodor lubił zachowywać pozory. Uwielbiał roztaczać przed innymi wizję ich idealnego małżeństwa. On, inteligentny i dojrzały mężczyzna, który wzbogacił się na akcjach, założyciel wielu prężnie działających biznesów, i ona, była modelka, kobieta piękna, smukła, wyrafinowana i zawsze zadowolona z życia. Tak przynajmniej myśleli o niej znajomi. Zresztą czy patrząc realnie na to, co ją w życiu spotkało, miała powody, by narzekać? Teodor był uczciwym mężem, a składając jej propozycję matrymonialną, również niczego nie udawał. Nie zapewniał, że będzie ją żarliwie kochał, nie wspominał, że nie może bez niej spać, jeść, a każda chwila, kiedy nie ma jej przy nim, jest dla niego pasmem cierpień. Powiedział wprost, że potrzebuje żony. Dojrzałej, inteligentnej i lojalnej i jest w stanie zaoferować jej życie, o jakim wiele kobiet może tylko śnić. W intercyzie, którą musiała podpisać, godząc się na to małżeństwo, był nawet zapis, że jeżeli to on ją zdradzi, Letycja dostanie rezydencję na Mazurach i mieszkanie w Barcelonie. Ale jeżeli to ona postanowi odejść do innego, to zostanie z niczym. A konkretniej – tylko z tym, co miała na sobie. Wtedy zdziwił ją ten zapis. Wydał się jej śmieszny i bezzasadny. Co niby Teodor miałby zrobić z jej rzeczami? Przecież sam nie będzie ich nosił. Ale nie zastanawiała się nad tym zbyt długo. Prawnicy wyjaśnili jej, że wszystko, na co oboje dobrowolnie się zgodzą, nabierze mocy prawnej. Poprosili o dokładne przemyślenie sprawy i służyli radą w wyjaśnianiu innych zawiłości umowy. W końcu stwierdziła, że to uczciwe zapisy. Nie miała przecież zamiaru zdradzać męża. Wychodząc za niego, wydawało się jej nawet, że go kocha. Był inny od mężczyzn, z którymi dotychczas się spotykała. Nie pochodził ze świata mody ani z branży rozrywkowej. Nie imprezował bez umiaru, za to ciężko pracował i cieszył się szacunkiem. Może był trochę nudny w porównaniu z jej byłymi partnerami, ale tego przecież wtedy potrzebowała. Stabilizacji. Mężczyzna, który nie oglądał się za innymi kobietami, kładł się spać po dwudziestej drugiej, wstawał o szóstej do pracy i chciał jej zapewnić byt, o jakim nawet nie marzyła, wydał się jej wtedy niemal księciem z bajki. A kiedy zabrał ją na weekend do Monte Carlo i tam właśnie się oświadczył, nie mogła uwierzyć we własne szczęście.

– Przepraszam cię. Poniosło mnie. – Położył sztućce na talerzu i wytarł usta serwetką. – Wybacz. Nie powinienem tak mówić. – Spojrzał jej w oczy i westchnął ciężko. – Wiem, że nie jest to standardowa sytuacja, ale nie oszukujmy się, nie my pierwsi i nie ostatni się z nią mierzymy. Romanse to dosyć powszechna sprawa wśród małżeństw i o ile zniósłbym jeszcze, gdybyś zdradziła mnie podczas tropikalnych wakacji na Zanzibarze, o tyle robienie tego we Wrocławiu, gdzie wszyscy wszystkich znają, nie przejdzie, Letycjo. – Położył rękę na jej dłoni. – To po prostu nie przejdzie. Nie chcę być rogaczem. Musisz wybrać, moja droga. On albo ja. Nie będę ci robił wyrzutów. Niezależnie od tego, co postanowisz, pogodzę się z tym i przejdziemy nad twoją decyzją do porządku.

Letycja słuchała jego wypowiedzi, choć nie wiedziała, czy wszystko, co mówi do niej mąż, dociera do jej świadomości. W uszach nagle jej zaszumiało, serce zabiło mocniej, wzrok błądził po zebranych w restauracji ludziach, a ona poczuła, jakby na gardle zaciskała się niewidzialna ręka.

– Kelner! – Teodor uniósł lekko palec wskazujący i przywołał nim mężczyznę stojącego przy barze. – Proszę wody, żonie zrobiło się słabo.

Powiedział to tak, jakby faktycznie się o nią martwił. Dużo cieplej i łagodniej niż przed chwilą, kiedy w niemal profesjonalny sposób oznajmiał jej, że czas podjąć decyzję. W głowie krążyło jej pytanie, skąd wiedział. Skąd wiedział o tym, że jego żona spotyka się z Tomaszem? Po tym, jak opowiedziała mu o pustce w sercu, osamotnieniu, wypaleniu emocjonalnym, o tym, że czuje się, jakby była martwa za życia, że marzy o prawdziwej miłości, uczuciu, pragnieniu bycia pożądaną, skąd, do cholery, wiedział, że Tomasz popchnął ją wtedy na ścianę i zaczął namiętnie całować?

Spojrzała z niedowierzaniem na Teodora i dotarło do niej, że do tej pory nie skomentowała sytuacji, w której się znaleźli.

– Ja wiem wszystko, Letycjo – powiedział Teodor, doskonale odczytując jej myśli. – Wiem wszystko. – Pokiwał głową. – Wiem też, że naturalną cechą człowieka jest błądzić, ale kiedy już popełni się błąd, trzeba za niego albo zapłacić, albo go naprawić. Do ciebie należy decyzja.

Upił łyk whisky i na jego czole pojawiły się poziome zmarszczki, świadczące o niezadowoleniu. Domyślała się, że chodzi o zbyt mocno roztopione kostki lodu. Doskonale znała jego upodobania i wiedziała, jakim jest perfekcjonistą. Whisky pił bez lodu albo z lodem, ale nie jeśli ten się roztopił. Teodor zawsze wylewał wtedy zawartość szklanki do zlewu. Bez względu na to, jak drogi był trunek.

– Wyjeżdżam – rzucił po krótkiej chwili milczenia.

– Wyjeżdżasz? – zapytała zaskoczona, bo wcześniej nic o tym nie wspominał, a zawsze mówił jej o swoich planach. – Dokąd?

– Do Austrii. Wyjazd biznesowy. Wracam w niedzielę – poinformował ją beznamiętnym tonem, jakby dyktował sekretarce swój harmonogram. – Jeżeli do tego czasu wciąż będziesz w domu, to znaczy, że naprawiłaś swój błąd. I nigdy więcej nie będziemy musieli wracać do tej rozmowy. Jestem w stanie o wszystkim zapomnieć i żyć dalej, jakby nic się nie wydarzyło. Mogę ci to obiecać.

„Jakby nic się nie wydarzyło”... To zdanie kilkukrotnie wybrzmiało w jej głowie. Czy on naprawdę niczego do niej nie czuł? Czy naprawdę był w stanie zachowywać się tak, jakby nic się nie stało? Zapomnieć? Codziennie kłaść się do łóżka, życzyć dobrej nocy i nie myśleć o tym, że jeszcze kilka dni temu pieprzyła się z innym?

– Jeżeli cię nie będzie, zrozumiem, że wybrałaś jego – kontynuował. – Moi prawnicy skontaktują się z tobą w sprawie rozwodu. My nie będziemy musieli już o niczym rozmawiać. Nie mamy dzieci, więc sprawa będzie prosta i bezbolesna.

– Prosta i bezbolesna – powtórzyła, czując w sercu narastającą pustkę.

– Muszę już iść – poinformował ją, spoglądając na luksusowy zegarek, który zawsze nosił na ręku. – Przed wylotem mam jeszcze ważne spotkanie. Wybacz, że pokrzyżowałem ci plany moim niespodziewanym zaproszeniem. Liczę na to, że podejmiesz decyzję, której nie będziesz żałowała. Jakakolwiek by ona nie była.

Teodor Fiedorowicz wstał z krzesła, pochylił się nad żoną i pocałował ją delikatnie w czoło, po czym wyszedł z restauracji. Nie musiał płacić. Mieli tu otwarty rachunek, który raz w miesiącu regulowała jego sekretarka.

Letycja jeszcze przez chwilę siedziała nieruchomo, zastanawiając się, co powinna teraz zrobić. Była w szoku. W życiu nie spodziewałaby się po nim takiej reakcji w sytuacji, w której się znaleźli. Owszem, miała świadomość, że jej źle ukrywany romans może kiedyś wyjść na jaw. Ba! Może właśnie dlatego niespecjalnie się starała, żeby utrzymać go w tajemnicy. Może chciała, żeby Teodor się dowiedział, żeby wpadł w złość, w szał, żeby ją wyzywał i żądał zapewnień, że to jego kocha najbardziej na świecie? Ale on ani słowem nie zająknął się o miłości. Nie tylko jej nie dawał, ale również jej nie oczekiwał. Wymagał jedynie lojalności i to samo mógł zaoferować w zamian.

Wstała powoli z krzesła i chwyciła przewieszoną przez oparcie torebkę. Przerzuciła ją sobie przez ramię i sięgnęła po telefon. Wiedziała, że musi zadzwonić do Tomasza. Wiedziała, że musi spotkać się z nim i porozmawiać. Wiedziała też, że musi go zostawić. Nie miała innego wyjścia. A może miała...? Zastanowiła się przez chwilę. Może i miała inne wyjście...

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki