Zapisane w kwiatach - Darecka-Władzimiruk Bernardyna - ebook + książka
NOWOŚĆ

Zapisane w kwiatach ebook

Darecka-Władzimiruk Bernardyna

3,9

176 osób interesuje się tą książką

Opis

Zapach pieczonego chleba i woń kwiatów – to z tym kojarzyły się Ninie szczęśliwe dzieciństwo i dorosłość. Od dziecka kochała kwiaty i tak już zostało.

Kwiecisty raj to miejsce, w którym pewnego poniedziałku zjawia się ktoś, kto sprawia, że na jej twarzy znowu gości uśmiech. Los jednak postanawia wystawić ją na próbę. Jeden telefon powoduje, że jej życie rozpada się jak domek z kart. Od tego momentu już nic nie będzie takie samo…

Nina podejmuje decyzję o zmianie. Przenosi się do Woskrzenic. A tam czeka na nią coś, czego się nie spodziewała. Wracają wspomnienia z przeszłości i tworzą się nowe…

 

Zapisane w kwiatach to historia o przyjaźni, miłości, silnych więzach rodzinnych, stracie, wspomnieniach, pracy, która jest pasją.

Tajemnicze granatowe pudełko; sny, które są dla Niny pomocną dłonią; polska wieś, która zaskakuje nie tylko piękną przyrodą; kilka wątków z życia autorki oraz dodatkowy rozdział to tylko garstka tego, co czytelnik znajdzie w tej powieści.

Los stawia na naszej drodze ludzi nie bez powodu. Wszystko dzieje się po coś i dla kogoś. A zmiany nie są straszne…

 

Czy Nina odnajdzie w domu po babci to, czego szuka?

Jak zawartość granatowego pudełka wpłynie na jej przyszłość?

Czy prawdziwą miłość można spotkać tylko raz?

Jakimi kwiatami jest zapisane jej życie?

Odpowiedzi na te pytania są ukryte w historii Niny kwiaciarki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 367

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (8 ocen)
5
0
1
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ann003

Całkiem niezła

🌷 "Zapisane w kwiatach" debiutującej autorki Bernardyny Dareckiej-Władzimiruk przyciągnęło moją uwagę przede wszystkim uroczą okładką, ale także opisem, który obiecywał spokojną, pełną ciepła opowieść o życiu, miłości i rodzinie. Chętnie sięgam po historie osadzone w małych miejscowościach, gdzie natura i codzienność splatają się ze sobą, tworząc wyjątkowy klimat. "Zapisane w kwiatach" wzbudziło moją ciekawość, więc postanowiłam sprawdzić, co kryje się za tym tytułem. Nina od najmłodszych lat łączy swoje życie z miłością do kwiatów, którą realizuje w kwiaciarni 'Kwiecisty raj'. Jej świat pełen zapachów i codziennej pasji nagle zmienia się za sprawą niespodziewanego wydarzenia, które wywraca życie do góry nogami. W poszukiwaniu nowego początku Nina przenosi się do rodzinnego domu w urokliwej wsi Woskrzenice. Tam, pomimo powracających wspomnień i trudności, stara się odnaleźć siebie na nowo, otaczając się rodziną, przyjaciółmi i próbując zmierzyć się z przeszłością. Czy prawdziwa miłoś...
10
bierdonka21

Z braku laku…

Tak w skrócie - bohaterkę spotykają wszystkie nieszczęścia świata. Jednak jest piękna, dobra i dzielna , więc z pomocą przyjaciół (którzy ciągle jej mówią jaka jest biedna i wspaniala) wychodzi na prostą. Najgorszy jest jednak styl, takie ciągle: "moja najdroższa, co ty ze mną robisz". W tej książce jest zdecydowanie za duzo "kochań, najukochańszych, skarbów, ukochanych mężów i żon itd.". Dialogi są totalnie nierealistyczne.
10
JoannaiMama

Nie oderwiesz się od lektury

Mozna sie wzruszyc,lzy plyna chwilami same usmiech tez sie pojawi ,dziekuje Przeczytalam nieodrywajac sie w jeden dzien
10
tajemniczeksiazki

Nie oderwiesz się od lektury

Udany debiut. Polecam, szczególnie wszystkim fanom powieści obyczajowych 🌺
10
wahut

Nie polecam

Kto takie rzeczy wydaje ? Cała książka to ględzenie w pierwszej osobie o tym, jak autorka lubi kwiatki, przyjaciółkę i rodziców. Nudne i niekonsekwentne. Na jednej stronie informuje, że babcia uwielbiała piec ciasta, a mama nie (choć jak już upiecze, to ho ho), dwie strony dalej mama staje się pasjonatką gotowania i pieczenia. I nic z resztą z tego nie wynika. Nie skończyłam, nie dałam rady .
00



Copyright © by Bernardyna Darecka-Władzimiruk, 2025Copyright © by Wydawnictwo Inedita, 2025All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta I: Agnieszka Szczygieł

Korekta II: Adriana Rak

Projekt okładki: Patrycja Kiewlak

Grafika na okładce: drizzlingstarsstudio - Freepik.com

Grafika na stronie tytułowej: mubashirashraf786786 - Freepik.com

Ilustracja na drugiej stronie: Freepik AI

Ilustracje przy nagłówkach: pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

Wyrażamy zgodę na udostępnianie okładki książki w internecie

ISBN 978-83-68462-09-8

Wydawnictwo IneditaGniewinoWydawca: Adriana [email protected]

Dla moich dwóch ważnych mężczyzn – Rafała i NatanielaJesteście dwoma najpiękniejszymi rozdziałami, jakie napisało dla mnie moje życie. Codziennie dziękuję, że Was mam.

Woskrzenice Duże, 2025

W momencie kiedy tracimy kogoś bliskiego, zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego?”. Często nie od razu znajdujemy na nie odpowiedź, ale przyjdzie taki czas, że ona sama nas znajdzie.

Bernardyna Darecka-Władzimiruk

Budziłam się codziennie rano i wracałam myślami do tamtych dni. Ten obraz nie potrafił opuścić mojej głowy. Przyssał się do niej i nie chciał odkleić!

Teraz gdy patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, widziałam kobietę pełną planów, nadziei. Niewysoką szatynkę o zielonych oczach. Osobę, której życie przypominało bukiet kwiatów. Moje dzieciństwo mnie trochę rozpieściło. Dorosłość jednak pokazała, że nie zawsze jest „liliowo”. Udane młodzieńcze lata nie gwarantują szczęścia po osiągnięciu pełnoletności…

Jako trzydziestotrzylatka często sobie przypominałam słowa ważnej osoby w moim życiu, mojej babci Haliny. „Każdy szczęśliwy człowiek to taki człowiek, który mieszka w miejscu, które kocha, a przy swoim boku ma ukochaną osobę”. To zdanie zostanie w moim sercu na zawsze, tak samo jak osoba, która je wypowiedziała. Pewna część z tego babcinego stwierdzenia już została spełniona w moim dotychczasowym życiu. Ta mądra i kochana kobieta dała mi bardzo dużo i zaszczepiła we mnie wiele pasji. Była niesamowita i ciągle odczuwałam jej brak. Zostawiła mi jednak coś, co nie pozwoli mi o niej zapomnieć. Te zapiski, które chociaż już pożółkły, sprawiały, że czułam jej obecność.

Miejscem, w którym się urodziłam i wychowałam, była Hola Wielka. To małe i spokojne miasteczko otoczone lasem. Miało swój urok, bardzo dobrze się w nim czułam. Jego mieszkańcy byli życzliwi i, co dla mnie ważne, kochali kwiaty. Uwielbiali je dostawać, a także dawać.

Od kilku lat wraz z Julią prowadziłyśmy kwiaciarnię Kwiecisty Raj. Niesamowicie fascynowało mnie tworzenie tych pęków kwiatów, które wyzwalały pozytywne emocje u zamawiających je osób. Robiąc kompozycję, wkładałam w nie całe swoje serce. Dla mnie każdy kwiat był idealny i wyjątkowy. Dotykając ich delikatnych płatków oraz czując ich zapach, miałam wrażenie, że przenoszę się do innej strefy. Miejsca, w którym panuje błogie szczęście, gdzie nie grozi mi nic złego. Starałam się też, aby każdy bukiet wykonany moimi rękami był jedyny i niepowtarzalny. Tworząc go, próbowałam chociaż na krótki moment poczuć się jak obdarowana osoba. Dlatego też zawsze pytałam, dla kogo przeznaczony jest ten kwietny prezent.

Moje obowiązki związane z pracą były dla mnie samą przyjemnością i wiedziałam, że to nigdy się nie zmieni. Już od dziecka tworzyłam małe bukieciki ze wszystkiego, co miałam w zasięgu wzroku.

Obecnie często zamykałam oczy i przenosiłam się na łąkę pełną polnych kwiatów, przypomniałam sobie dziecięce lata. Nawet teraz, po tak długim czasie, czułam ich zapach i strukturę. To były wspomnienia, które dawały mi poczucie bezpieczeństwa w trudnych etapach mojej ziemskiej wędrówki. Były moją nadzieją na lepsze jutro.

Poza moim miasteczkiem i pracą kochałam też inne miejsce, które w dzieciństwie nazywałam moim drugim domem. To wieś Woskrzenice, a konkretnie dom babci Haliny. Ten kąt był krainą mojej szczęśliwości. Dlatego też i w Holi, i w Woskrzenicach czułam się jak w siódmym niebie. Te dwa miejsca były dla mnie tak samo ważne. To one utorowały moją drogę życiową. Przyczyniły się do tego, co robiłam i jaka byłam. Stanowiły dla mnie azyl z dala od całego zła tego świata. Chociaż tylko na chwilę, ale dawały mi ukojenie.

Byłam osobą, która cieszy się z małych rzeczy i docenia to, co ma. Życie jednak nie jest tylko niewinną, białą lilią. Czasami przypomina róże z dużą ilością kolców. Dlatego mój „życiowy bukiet” był różnorodny.

Moja praca dawała mi ogromną satysfakcję. Byłam florystką. To nie był tylko wykonywany zawód, lecz także pasja i moja misja. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że przez to, co robię, moje życie jest nudne i banalne. Wręcz przeciwnie, spotykałam w swojej kwiaciarni różnych ludzi, którzy chcieli sprawić radość komuś bliskiemu. Przychodzili do mnie pełni nadziei i wychodzili pełni radości. To było powodem, dla którego codziennie budziłam się uśmiechnięta i czułam się spełniona zawodowo.

Nie powinno się jednak żyć samą pracą. Byłam jedynaczką, długo wyczekiwanym dzieckiem. Miałam rodziców, którzy pomimo dzielącej nas odległości byli gotowi rzucić wszystko, gdy coś złego się wydarzyło, oraz przyjaciółkę tu, na miejscu, która mnie wspierała i była ze mną w trudnych dla mnie życiowych sytuacjach. Podsumowując, miałam wszystko, co potrzebne do szczęścia spełnionej kobiecie… No, prawie wszystko…

Powoli też układałam swoje życie po sytuacji z Mikołajem. Ta okoliczność sprawiła, że pewna część mnie umarła. Starałam się jednak nie tracić nadziei.

Przeżywałam tak codziennie swoje wzloty i upadki w moim małym, spokojnym miasteczku, w otoczeniu woni pięknych i kolorowych kwiatów…

Aż pewien poniedziałek zmienił to wszystko. Ten dzień w kwiaciarni tak naprawdę nie różnił się od innych, rozpoczął się tak normalnie i zwyczajnie… Najpierw poranna kawa z Julią połączona z jedzeniem czegoś słodkiego, później realizacja zamówień.

Pewna sytuacja jednak nadała mu inne znaczenie. W drzwiach kwiaciarni pojawił się on. Mężczyzna o oczach w kolorze morza, ubrany w skórę, z totalnym nieładem na głowie. Podszedł, zamówił bukiet, wymieniliśmy się skrytymi spojrzeniami, zamieniliśmy kilka krótkich zdań, a zapach jego perfum sprawił, że na chwilę odpłynęłam. Spotkanie trwało zaledwie parę minut, ale sprawiło, że po wyjściu mężczyzny już nic nie było takie samo…

ROZDZIAŁ 1

Nad morzem spędzałam jedną część wakacji razem z rodzicami, drugą część u babci na wsi. Tym bardziej cieszył mnie fakt, że tegoroczny urlop spędzę właśnie tam. Tydzień odpoczynku. Siedem dni na zapomnienie wydarzenia, którego ostatnio doświadczyłam. Moja przyjaciółka podzielała moją radość. Tylko my i Bałtyk. Od dawna planowałyśmy ten wspólny wyjazd. Praca w kwiaciarni była dla nas bardzo ważna. Ale każdy potrzebuje czasu tylko dla siebie, aby oderwać się od problemów dnia codziennego. Musiałam też zapomnieć o tym, co zrobił Mikołaj. Może tylko na moment, ale zawsze coś.

Dam radę – powtarzałam sobie w duchu.

Już od rana chodziłam po domu i zastanawiałam się, czy wszystko spakowałam. Zawsze robiłam sobie listę. Byłam zorganizowaną osobą, czasami nawet za bardzo. Patrzyłam na trzy torby stojące w przedpokoju.

Tak, na pewno wszystko tam jest i o niczym nie zapomniałam – pomyślałam. – Sukienki, spodenki, bluzki, stroje plażowe, klapki, sandały, okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem. Dobra, wygląda na to, że o niczym nie zapomniałam.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.

Julia i Szymon zjawili się punktualnie o siódmej rano.

– Cześć, kochana. Nie obudziliśmy cię? – zapytała z uśmiechem Julia.

– Witajcie. Nie, już od dawna nie śpię.

– To co, pakujemy się do auta i w drogę? – Julia zamrugała oczami.

– Tak – stwierdziłam pewnie, spoglądając na zadowoloną przyjaciółkę.

– Szanowne panie, pomogę wam – zaproponował Szymon.

– No tak, przyda nam się męska pomoc.

Musiałyśmy przepakować bagaże przyjaciółki do nisski i umieścić tam też moje.

– Jak się trzymasz? – zapytała Julia.

Dobrze wiedziała, że od tamtego dnia nie minęło jeszcze dużo czasu. Rana wciąż była świeża.

– Jakoś sobie radzę. – Wzruszyłam ramionami.

– To może odłożymy ten wyjazd? – zaproponowała lekko zaniepokojona.

– Nie, nie róbmy tego. Zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. Morze zawsze działało na mnie terapeutycznie – odrzekłam po chwili i patrzyłam to na nią, to na jej partnera, który brał kolejne moje torby.

Szymon poradził sobie sprawnie; część naszych bagaży włożył do bagażnika mojego nissana, a część z tyłu na siedzenia.

– Wszystko zaniesione – poinformował, posyłając nam delikatny uśmiech.

Podszedł do Julii i obdarował ją pocałunkiem. Przyjaciółka wtuliła się w jego ramiona.

Patrzyłam na nich z wielką radością.

Byli w sobie tak bardzo zakochani.

– Dobra, pora na nas – stwierdziła Julia i jeszcze raz mocno objęła swojego mężczyznę.

Szymon podszedł do mnie i też mnie przytulił.

– Szczęśliwej podróży. Bawcie się dobrze, moje kwiaciarenki. – Puścił do nas oko.

– Będziemy, Szymuś. – Julia patrzyła na niego z miłością.

– Będziemy – powtórzyłam.

– Uważajcie na siebie – zakomunikował z troską.

– Będziemy – powiedziałyśmy jednocześnie.

Wsiadłyśmy do auta i spojrzałyśmy na siebie z uśmiechem. Pomachałyśmy jeszcze Szymonowi, a następnie ruszyłyśmy w kierunku miejsca, gdzie przez całe siedem dni będziemy wpatrywać się w nasze piękne polskie morze, masując stopy w rozgrzanym piasku i łapiąc każdy promień słońca. Jadąc, planowałyśmy, co będziemy robić. Codzienne leżenie na plaży, molo, Opera Leśna, spacery po Monciaku, gdzie znajdują się liczne restauracje, puby czy kawiarnie, i to tylko kilka atrakcji, które przyszły nam do głowy tak na szybko.

Ten wyjazd dobrze mi zrobi – pomyślałam.

W połowie drogi zamieniłyśmy się miejscami.

I tak po dziewięciu godzinach dotarłyśmy do hotelu, zegarek na telefonie wskazywał szesnastą. Zaparkowałyśmy i zaczęłyśmy wyjmować bagaże, odebrałyśmy klucz i udałyśmy się do pokoju. Widok z okna był nie do opisania i ta bliskość morza – zaledwie dwieście metrów. Czy mogłam marzyć o czymś jeszcze?

– Julka, popatrz na to. – Wskazałam na widok rozciągający się za oknem.

– Jest niesamowity. – Przyjaciółka aż westchnęła.

– Mamy mały balkon, to tutaj będziemy pić poranną kawę – oznajmiłam z wielką radością.