Ugly Girl - Joanna Muc - ebook

Ugly Girl ebook

Joanna Muc

4,1

54 osoby interesują się tą książką

Opis

ONA miała zapłacić za błędy swojego brata

ON miał wytrenować ją na idealną zabawkę

ONI znaleźli miłość w piekle 

 

Nie pojawiłam się w tym miejscu dlatego, że chciałam. To był czysty przypadek, który wywrócił do góry nogami całe moje życie. Walczyłam, krzyczałam, gryzłam i kopałam. Nie dałam rady z nimi wygrać.

On był zły i nawet jeśli przez chwilę myślałam, że mnie uratuje, to w momencie, w którym zmusił mnie, żebym na niego spojrzała, z jego mimiki wyczytałam, że moje piekło tak naprawdę dopiero się zacznie...

 

Chciałem zarobić więcej pieniędzy. Byłem trenerem, który miał przygotowywać dziewczyny do sprzedaży, miałem być bezwzględny jak zawsze. Nie wiedziałem, że akurat ten przypadek wywróci do góry nogami całe moje życie.

Zmusiłem ją, żeby na mnie spojrzała, a jej twarz wyrażała zrozumienie. Już wiedziała, że jej piekło tak naprawdę dopiero się zaczyna…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 346

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (160 ocen)
85
33
22
13
7
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Lidia1979

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
30
Kazia1234

Dobrze spędzony czas

polecam
20
Enti-91

Nie oderwiesz się od lektury

Miała coś w sobie…
21
anetka77

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja! Przeczytana w ciągu jednego dnia!!!
10
kraina_czytania

Nie oderwiesz się od lektury

To jest niewiarygodne, że ta książka jest pierwszą publikacją autorki. "Ugly girl" jest napisana w bardzo dobrym stylu, dzięki czemu czyta się ją błyskawicznie. Wciąga w swoje sidła od pierwszej strony. Mnie ta książka pochłonęła tak bardzo, że przeczytałam ją w kilka godzin. Nie było mowy żebym mogła oderwać się choć na chwilę. Akcja była dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów i dramatów. Postacie są świetnie wykreowane, nie są płytkie i nijakie. Pani Joanno, gratuluję i czekam na kolejne Pani dzieła.
10

Popularność



Podobne


Copyright © by Joanna Muc, 2023Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2024All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Adam Buzek

Zdjęcie na okładce: © by Alexander Krivitskiy/Pexels

Zdjęcie na 2 stronie: © by Alexander Krivitskiy/Pexels

Wektor przy nagłówkach: Obraz Oberholster Venita z Pixabay

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

Wyrażamy zgodę na udostępnianie okładki książki w internecie

ISBN 978-83-8290-476-5

Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

1. Bawiło go łamanie mnie

2. Ugly Girl do niej nie pasowało

3. Był przerażająco cichy, gdy mi się przyglądał

4. Pozwoliła się dotknąć, ponieważ wiedziała, że nie ma wyjścia

5. Te kilka dni dały mi odpocząć psychicznie

6. Najpierw mnie dusił, potem spał obok

7. Mieszanka, była mieszanką wszystkiego

8. Nagle zacząłem zastanawiać się, jakby to było mieć kobietę

9. Mogłam nazywać go potworem, ale z pewnością tak nie wyglądał

10. Na jej skórze można było dostrzec wszystkie kolory tęczy

11. Bo nie masz wyjścia

12. Musiałem przemyśleć, co było dla mnie lepsze

13. Była bardzo dzielna mimo tego, co przeżyła

14. Wyczuła bezpieczny grunt, więc rozwiązał jej się język

15. Ale nie miałam wyjścia, musiałam spróbować

16. Jak na damę przystało

17. Powoli owijał i mnie

18. Nie miał racji. Nie mógł jej mieć

19. Każdy chciał mnie zabić za błędy mojego brata

20. Lubisz to, kim jesteś?

21. Gangsterowi to nie wypada

22. Zabrali go

23. Prosiłam w myślach, aby do mnie wrócił

24. Byłem spełniony i… szczęśliwy?

25. Musiałam się do tego przyzwyczaić

26. Bliskość, gorąco i przyjemność

27. Wyglądała tak, jak każdy mężczyzna marzył, by wyglądała jego żona

28. Była gotowa na mnie, a ja byłem kurewsko gotowy na nią

29. Wezmę cię w łóżku

30. W tym świecie odwalanie takich numerów zwiastowało problemy

31. Zdawała się nie żartować

32. Byłbym głupi, gdybym się nie zgodził

33. Mogli zrobić mi krzywdę

34. Mogłem być gangsterem, bikerem, ale to nie znaczyło, że byłem niezniszczalny i że nie popełniałem błędów

35. To był pierwszy raz, gdy się do tego przyznał

36. Jej martwe ciało opadło na ziemię

37. To było jak nokaut

38. Rozkaz prezesa jest najważniejszy

Epilog

Podziękowania

Do nastoletniej Asi:Twoje największe marzenie się spełni.

Dedykuję tę książkę mojemu Dziadkowi, którego już z nami nie maPrzepraszam Cię

Prolog

Abigail

Nie byłam pewna, ile czasu minęło, odkąd zniknęłam.

Przestałam liczyć. Moja nadzieja opuszczała mnie z każdą sekundą.

Ledwo zarejestrowałam, gdy dwie noce temu ktoś przerzucił mnie przez ramię i przeniósł z miejsca, które dzieliłam z innymi dziewczynami.

W tym pokoju byłam sama. Wiele razy próbowałam zachować spokój, by nie wpaść w panikę. Pomieszczenie było tak małe, że dostawałam klaustrofobii, ale jeszcze gorsze było to, iż nie byłam w stanie z nikim dzielić swojego przerażenia i załamania. Wcześniej poznałam kilka kobiet, które znalazły się tutaj tak samo jak ja. Płakałyśmy razem, kiedy którąś zabierano. Po kilku godzinach wracała poobijana, w maleńkich skrawkach materiału, które pozostawały na ciele.

Dostawałam jedzenie raz dziennie, ktoś tylko otwierał drzwi i stawiał talerz na podłodze. Przez kilka dni nie byłam w stanie przełknąć nawet kawałka chleba.

Tak bardzo nie chcę się poddać…

Poderwałam się ze swojego materaca w chwili, gdy usłyszałam męskie głosy z korytarza. Było ciemno. Domyśliłam się już wcześniej, że wyłączali mi światło, kiedy nadchodziła noc, po tym niemal od razu następowała całkowita cisza. W dzień co jakiś czas mężczyźni przechodzili obok drzwi. Rozmawiali, chociaż nie zawsze wszystko rozumiałam.

– To Ugly Girl, będzie ci ją dużo trudniej wyszkolić, bo ta suka wygląda tragicznie. – Ten głos już rozpoznawałam.

Wydawało mi się, że odkąd tutaj trafiłam, ktoś raz nazwał tego mężczyznę Prank. Każdy z nich nosił przy nas kominiarki. Lecz jego twarz dostrzegłam, kiedy mnie tu przenosił. Był starszy, miał może niewiele ponad czterdzieści lat, długie włosy zebrane w kucyk i obojętny wzrok. Był obleśny, od tamtej pory jego widok cały czas nawiedzał mnie w snach.

– Zajmij się swoim gównem, a moje zostaw mnie – odpowiedział pierwszy mężczyzna.

Wydawał się znudzony.

– Jest twoja, jak ja na nią patrzę, to chce mi się rzygać – skwitował oblech i usłyszałam, jak się oddalał.

Przełknęłam ślinę.

Klucz przekręcił się w zamku.

O Boże, o Boże, o Boże…

Światło rozjaśniło mrok, a ja w tej samej chwili przysunęłam się plecami do ściany. Nogi przytuliłam do piersi, objęłam je rękoma, głowę oparłam na kolanach.

Drżałam. Byłam przerażona.

Wiedziałam, że wszedł do środka, poczułam zapach męskich perfum, doskonale słyszałam jego oddech i niemal czułam, jak swoim wzrokiem wywiercał dziury w moim ciele.

Nauczyłam się już, żeby nie patrzeć im w oczy, bo gdy przypadkowo mi się zdarzyło, dostałam pięścią prosto w szczękę.

Nauczyłam się nie błagać o to, by mnie wypuścili, bo to oznacza serię mocnych ciosów w żebra.

Nauczyłam się, żeby nawet nie próbować uciec. Byłam świadkiem, gdy jedna z dziewczyn rzuciła się do drzwi, za którymi myślała, że jest wolność. Myliła się, stał za nimi facet, który wpakował jej kulkę prosto między oczy.

– Spójrz na mnie – nakazał, powodując u mnie jeszcze większą panikę.

Nie zdobyłam się na odwagę i nie zrobiłam tego, co mi polecił.

– Spójrz, kurwa, na mnie – powtórzył dużo twardszym głosem.

Trzęsłam się i nadal byłam okropnym tchórzem.

Szybki ruch i wiedziałam, że stanął przede mną.

Ukucnął, następnie poczułam mocny uścisk na włosach, a zaraz pociągnął moją głowę w górę.

Był ogromnym mężczyzną.

Miał na sobie długie, czarne spodnie i kurtkę odkrywającą jego szerokie barki oraz umięśnione ręce.

Bardzo powoli podniosłam wzrok.

Twarz ukrywał pod kominiarką, ale oczy…

Te oczy wyrażają wyłącznie czyste zło.

Colossus

Równo rok temu przyjąłem propozycję pracy od klubu, z którym mieliśmy dobre stosunki.

Jeśli ktoś uważa, że jestem zimnym draniem bez serca – ma rację.

Jeśli ktoś nazywa mnie zabójcą, mordercą – także ma rację.

Nie było mi szkoda tych suk, co tutaj trafiały. Rzadko pojawiały się dziewczyny z przypadku, większość doskonale wiedziała, na co się pisze i jak będzie wyglądała ich przyszła praca. Były wręcz dumne z tego, że będą mogły się pieprzyć z bikerami.

Rzadko jednak zgadzałem się na wytresowanie. Miałem wystarczająco dużo na głowie w swoim klubie, lecz czasem więcej pieniędzy się przydawało.

Na czym polegał trening wybranej dla mnie suki? Musiała przygotować się na wszystko, co może ją czekać, gdy któryś z facetów zdecyduje się ją kupić. W pierwszej kolejności musiałem złamać jej opór. Musiała zacząć być potulnym pieskiem, który zrobi to wszystko, co się jej rozkaże. Do tej pory zajmowałem się dwoma dziewczynami, poszło szybko i gładko, ponieważ ludzie z tego klubu wyłowili je, gdy chciały się sprzedawać tuż przy drodze. Takie jak one po podjęciu decyzji miały robione wszystkie badania i dostawały pieniądze. W zamian miały oddać swoje ciała do momentu końca kontraktu, później podobno pozbywali się ich szybką kulką prosto w serce.

Gdy zdecydowałem się na trzecią sukę, niemal od razu usłyszałem, że to może być trudne zadanie. Nazywali ją Ugly Girl, złapali ją i przyprowadzili tutaj dlatego, że jej śmieszny brat wszedł we współpracę z policją, odtąd był całkowicie pod ich ochroną.

Kojarzyłem go, dlatego nawet przez chwilę nie pomyślałem, że ta mała nie powinna płacić za nie swoje błędy.

Ugly Girl. Jestem naprawdę zaintrygowany tym, dlaczego tak się o niej wyrażają. Czy jest aż taka brzydka?

Zrozumiałem, kiedy ją zobaczyłem.

W momencie gdy złapałem jej włosy i zmusiłem, aby spojrzała w moje oczy, pierwszy raz odkąd pamiętałem, coś we mnie drgnęło…

I zwiastuje kłopoty.

1. Bawiło go łamanie mnie

Colossus

Przyjrzałem się jej zaciekawiony.

Mówili o niej Ugly Girl, nie dopytywałem się dlaczego, była tylko moją kolejną pracą. Oczywiście, dla samego siebie wolałem trenować ładne kobiety. Pierwsza miała na imię Charlotte. Miała rude włosy, wspaniałe kształty, wielkie zielone oczy, napompowane kwasem wargi, ale przede wszystkim była mistrzynią w pieprzeniu. Kobieta ogień. Druga zaś, Marcy, miała ciemne blond włosy, błękitne oczy i jak na mój gust miała zbyt wiele ciała. Nie lubiłem szkieletów, ale także grubasów, jej tyłek niemal wylewał się z jej dżinsów, a piersi ze stanika. Również jednak nie stawiała żadnych oporów, szybko przeszła szkolenie, ponieważ nie musiałem z nią walczyć. Obie przyszły w to miejsce z własnej woli.

Ta mała zdecydowanie była przerażona, ale nawet nie jęknęła, gdy złapałem w garść jej włosy i pociągnąłem, żeby mieć dobry widok na jej twarz.

Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to jej usta. Były pełne, chociaż dolna warga była nieco większa od górnej i to nad nią dostrzegłem po prawej stronie pieprzyk. Był bardzo widoczny, ale też dodawał jej oryginalności. Brwi miała gęste, ciemne, jak jej długie włosy, ale zdecydowanie najlepszym elementem były jej oczy. Wpatrywała się we mnie czarnymi węgielkami, całe jej ciało drżało, bardzo się mnie bała, lecz z powodu mojego uścisku patrzyła prosto w moje.

– Jak masz na imię? – zapytałem.

Wiedziałem jak. Wszystko o niej wiedziałem. Ale taki zabieg pozwalał sprawdzić, w jakiej kondycji jest dziewczyna.

Gdy szybko odpowiadała – w całkiem dobrej, gdy milczała – w tragicznej.

Przełknęła głośno ślinę.

Nie spuszczała ze mnie oka.

Widziałem, jak dokonywała wyboru.

– Abigail – odpowiedziała cicho miękkim głosem.

Była bliska załamania, ale jednocześnie mimowolnie walczyła. Nie sposób było nie zauważyć sińców na jej policzku, domyślałem się, że nie była tu traktowana miło, głównie przez zachowanie jej brata.

– Wiesz, dlaczego tu jesteś?

– Nie – oznajmiła, próbując opuścić głowę, mój uścisk jednak nadal na to nie pozwalał.

Zdała kolejny test. Wiedziała już, jak ma się zachowywać, nie zaczęła się wyrywać, nie prosiła i nie błagała. Była spokojna na tyle, na ile mogła, chociaż całe jej ciało ukazywało przerażenie.

– Wiesz, co cię tutaj czeka?

– Tak. – W jej oczach zalśniły łzy zawodu, ale starannie panowała nad tym, aby nie uleciały. – Masz zrobić ze mnie idealną dziwkę.

Nie mogłem nie przyznać przed sobą, że jej szczera odpowiedź mnie zaskoczyła.

Uśmiechnąłem się tak, że mogła uznać to za okrutne, ale ucieszyłem się, że los jest dla mnie tak łaskawy i nie muszę jej tego oznajmić osobiście. Widziałem jednak w jej oczach, że właśnie odpłynęła jej ostatnia nadzieja.

– Będziesz grzeczna czy będziesz walczyć?

– Nie mam z tobą szans. Nie będę walczyć – wyszeptała.

Puściłem jej włosy, nie umknęło mi, jak się skrzywiła, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że ją to bolało.

– Wstań – rozkazałem.

Niepewnie spojrzała w moim kierunku, gdy i ja uniosłem się na nogi. Westchnęła, następnie zacisnęła wargi, ale w końcu stanęła przede mną.

Była średniego wzrostu, drobna i zdecydowanie nad nią górowałem, co było jedynie atutem, ponieważ w ten sposób czuła się jeszcze mniej pewnie.

Miała na sobie tylko koszulę nocną, brudną, zakrwawioną w kilku miejscach, nie wiedziałem, kiedy ostatni raz się myła. Byłem także pewny, że ma mnóstwo ran i jest poobijana. Znałem tych ludzi z klubu, wielokrotnie byli bardzo brutalni.

– A teraz zdejmij wszystko z siebie – powiedziałem surowym głosem.

Widziałem, że się zawahała. I zdawałem sobie sprawę, że zaczynałem łamać jej bariery, ale im szybciej zaczynałem robotę, tym szybciej ją kończyłem, a w moje ręce trafiały pieniądze.

Wreszcie uniosła wzrok, który miała utkwiony na mojej klatce piersiowej, jakby chciała upewnić się, że nie żartuję.

– No dalej – ponagliłem ją.

Abigail

Dlaczego mnie to spotkało?

Dlaczego?

Dlaczego?

Dlaczego?

Widziałam tylko jego oczy, twarz miał ukrytą pod kominiarką, ale byłam niemal pewna, że jego usta wykrzywiają się właśnie w uśmiechu.

Bawiło go łamanie mnie.

Miałam świadomość, że w końcu do tego dojdzie, że będę musiała rozebrać się przed obcym mężczyzną, który wyglądał cholernie jak sam diabeł.

Byłam ubrana wyłącznie koszulę nocną, którą jeden z tych oblechów rzucił mi twarz, jak tylko się tu znalazłam. Zabrali moje ubrania, a teraz mieli mi odebrać również godność.

Miałam dwie możliwości.

Pierwsza to walczyć, ale nie miałam z nim kompletnie szans. Na pierwszy rzut oka widać było, jaki był silny, i nie zdążyłabym nawet mrugnąć, a najprawdopodobniej byłby kolejną osobą, która mnie pobije. Moje ciało i tak było coraz bardziej zmasakrowane.

Druga to zrobić to, co mi rozkazał.

Nie mogłam dłużej patrzeć mu w oczy, drżącymi palcami złapałam koniec materiału i zaczęłam powoli go z siebie zdejmować. Zaciskałam zęby za każdym razem, gdy musiałam delikatnie się powyginać, bo siniaki mocniej dawały o sobie znać.

Po kilku sekundach stałam przed nim całkowicie naga.

Byłam przerażona przez cały czas, odkąd tam trafiłam, lecz wtedy, gdy stałam się tak bardzo bezbronna, strach po prostu mnie obezwładnił. Trzęsłam się, jakby w pokoju była temperatura na minusie. W oczach pojawiły się łzy, które ukazywały stan mojego ducha.

– Kiedy ostatnio się myłaś?

Takie proste pytanie, jednak równocześnie zawstydzające.

Starałam się nie próbować zakrywać się rękami, byłam niemal pewna, że musiałabym zapłacić za to karę.

– Nie pamiętam – przyznałam szczerze.

Czas tutaj leciał powoli, ale robił dziurę w moim mózgu. Wydawało mi się, że dali mi się wykąpać od razu, jak tu trafiłam, i chyba kilka dni później.

Wstyd.

Był potworny, prawie odcinał mi dostęp do tlenu. Dyszałam, jakbym przebiegła maraton.

To nie chodziło tylko o to, że stałam całkiem naga, brudna od zaschniętej krwi, od ziemi, kurzu, poobijana, ale również dlatego, że mężczyzna mógł doskonale przyjrzeć się objawom mojej choroby.

Bielactwo nabyte. Pojawiło się w wieku ośmiu lat, najpierw małe plamy, z czasem rozprzestrzeniło się na całym ciele. Nie pomagał fakt, że miałam ciemniejszą karnację, i było to doskonale widoczne.

Dlatego nazywali mnie tu Ugly Girl. Było to szczęście w nieszczęściu, miałam wrażenie, że się mnie brzydzą, co prawdopodobnie chroniło mnie przed wyrządzeniem mi większej krzywdy niż bicie.

– Zgwałcili cię?

Jego bezpośredniość jeszcze bardziej mnie przerażała.

– Nie.

Na szczęście.

– Bili cię.

To już nie było pytanie.

– Pieprzyłaś się już kiedyś?

Gdyby ktoś mnie zapytał o coś takiego wcześniej, zanim moje życie się skończyło, dostałby w twarz, ale teraz jedynie mogłam skłamać lub się przyznać.

– Tak.

Skłamałam.

Czułam, jak lustrował mnie wzrokiem, nie odważyłam się więcej spojrzeć mu w oczu. Ze strachu, ze wstydu, z desperacji.

– Przyjdę rano i zaczniemy trening – oznajmił.

Widziałam tylko, jak zabrał moją koszulę ze sobą i zostawił mnie samą, zamykając mnie ponownie na cztery spusty.

Nie chciałam płakać, chciałam krzyczeć, drzeć się niemiłosiernie, kopać, bić w ścianę…

Upokorzył mnie.

Totalnie mnie upokorzył.

Nie dał mi większego wyboru, znowu zostałam sama w ciemności, tym razem całkowicie naga i bezbronna i nie pomagał mi zapach jego męskich perfum, który zagościł w pokoju. Przypominał mi on non stop, że zostałam jego własnością.

Zaczyna mnie pokonywać, chociaż to dopiero początek.

Kilka tygodni wcześniej

Moim marzeniem było pójść na studia. Niestety, nie urodziłam się w zamożnej rodzinie, więc musiałam na jakiś czas zrezygnować ze swoich marzeń. Ale starałam się i walczyłam, by je spełnić.

Zaraz po ukończeniu szkoły poszłam do pracy, a właściwie do dwóch. W pierwszej pomagałam mojej ciotce, była krawcową. W drugiej pracowałam co dwa dni, a konkretniej w sklepie z pamiątkami, i to właśnie stamtąd wychodziłam dwudziestego drugiego października, gdy mnie porwano.

Zamknęłam około dwudziestej drugiej, a nawet trochę po. W tym dniu było wielu turystów, szczególnie dzieci z podstawówki, którzy narobili wielkiego okropnego bałaganu. Byłam pedantką, musiałam być pewna, że zostawiałam wszystko w idealnym porządku, dlatego zamykałam sklep dość późno, robiło się już ciemno.

W Portland przez większość czasu padał deszcz i wtedy również nie było inaczej.

Objęłam się rękoma, ruszając do domu. Miałam kawałek drogi, lecz nie chciałam prosić taty o podwózkę. Nie czuł się ostatnio najlepiej, a ja nie miałam nic przeciwko temu, żeby się przejść.

Ulice były niemal puste, było ciemno i chłodno.

Przechodziłam akurat tuż obok żółtego auta, gdy zaczepił mnie jakiś mężczyzna.

– Przepraszam?

Odwróciłam się nagle w stronę dochodzącego głosu.

– Tak? – zapytałam.

Stał oparty o drzwi, wyglądał, jakby coś go bolało, a prawą rękę miał w gipsie. Na pierwszy rzut oka nie sprawiał wrażenia podejrzanego, był niewiele wyższy ode mnie, starszy, z długą brodą i włosami do ramion, jego kurtka była na niego za duża i stękał za każdym razem, gdy zrobił jakiś ruch.

– Czy byłaby pani tak miła i pomogłaby mi włożyć tę torbę do bagażnika? – Wskazał na coś, co leżało przy jego stopach.

Teraz wiem, że powinnam była zwiewać gdzie pieprz rośnie, nie zastanawiać się nawet przez chwilę, albo po prostu przejść obok i udać, że go nie słyszałam, ale nie byłam w stanie przejść obok człowieka, który potrzebował pomocy. A tym bardziej że dobrze grał osobę, która nie ma złych zamiarów.

– Oczywiście – powiedziałam, a nawet się uśmiechnęłam do niego.

– Jest pani przemiła – skomentował, podchodząc do tyłu samochodu, przy którym już stałam.

Powinnam była zauważyć, że ten facet nagle przestał jęczeć z bólu i bez problemu poradził sobie z otworzeniem bagażnika, chociaż miał rękę w gipsie. To wszystko było podejrzane. Teraz, lecz nie wtedy.

Złapałam torbę, nachyliłam się, żeby nie uderzyć głową w szybę.

– Myślisz, że w jakim czasie twój tata zorientuje się, że zaginęłaś? – zapytał nagle.

Jego sylwetka pojawiła się zbyt blisko moich pośladków, pozostawiając mnie w upokarzającej pozycji, ponieważ mocno się nachylałam.

Poczułam się nieswojo, ciało sparaliżowała panika, nie byłam jednak w stanie wykonać choćby ruchu. Usłyszałam tylko świst, poczułam mocne uderzenie w głowę i zapadła ciemność.

2. Ugly Girl do niej nie pasowało

Colossus

Już wiedziałem, dlaczego ją tak nazywali.

Chorowała na bielactwo. Według mnie jednak nie wyglądała tak źle. Właściwie nie zauważyłem wcześniej plam na twarzy, dopiero gdy się przede mną odkryła, bliżej jej się przyjrzałem.

Była oryginalna, to fakt. Ale nie była brzydka, a wręcz była naprawdę ładna. Nie za niska, chociaż przy moim wzroście niemal każdy był mały, miała ładne gęste włosy i ten czarny pieprzyk przy ustach…

Ugly Girl do niej nie pasowało.

Kiedy kazałem jej się rozebrać, widziałem, jak bardzo ze sobą walczy. Mimo że nie stawiła oporu, doskonale dostrzegłem, jak niekomfortowo się z tym czuje, chociaż szybko się opanowała, wiedząc, że nic jej to nie da, a wręcz przeciwnie – może przynieść fatalne skutki.

Nie była jak reszta tamtych suk, zdecydowanie, widać było różnicę między nią a nimi. Tamte były chętne i rozbierały się szybko, zagryzając przy tym ochoczo wargi. Ona zachowywała się niewinnie, jednocześnie odważnie, nawet nie zdawała sobie sprawy, z jaką wrogością rzuciła na podłogę koszulę.

Typ wojowniczki, ale takiej cichej. Robi, co jej każą, ale bitwa odbywa się w jej myślach.

Nie była kompletnie w moim typie, a wręcz była zbyt delikatna dla mnie, ale musiałem przyznać, że ona jest naprawdę ładna. Jestem tylko facetem, brutalnym bikerem, więc nie obchodziło mnie, że właśnie kazałem przekroczyć jej własne granice. Śledziłem wzrokiem każdy centymetr jej ciała, zapisywałem w pamięci każdą krzywiznę. Piersi nieduże, ale także nie małe, tyłek też odstawał tyle, ile trzeba.

I widać było, że nie jest tam z własnej woli.

Odganiałem z myśli jej obraz za każdym razem, kiedy się pojawiał. Odkąd zostawiłem ją w tym cholernym pokoju, niemal cały czas jej obraz nieproszony wkradał się do mojej głowy.

– O czym tak myślisz, bracie? – odezwał się Breeze, gdy siedzieliśmy tuż przed pójściem po dług.

– Zgodziłem się na kolejną pracę u tego skurwiela – przyznałem, w palcach obracając zapalniczkę. – Mam się zająć siostrą faceta, który wyśpiewał wszystko federalnym.

Spojrzał na mnie wymownie, ale kącik ust mu zadrżał, lecz jak zwykle zrobił wszystko, żeby się nie uśmiechnąć.

Breeze był prezesem The Ice Riders. Został nim, gdy jego ojciec zrezygnował, był ode mnie starszy, miał wiele głów na swoim koncie i jeśli mnie nazywali diabłem, to nie poznali jego. Był ucieleśnieniem zła i nawet tak wyglądał. Jego kurtka opinała jego umięśnione ciało, dumnie nosił herb na plecach, ale także w sercu. Był idealny na swoje miejsce, każdy z członków naszego klubu był wybuchowy, on też – ale jako odpowiedzialny prezes najpierw myślał, później robił, choć zanim nim został, był najbardziej brutalnym zabójcą z nas wszystkich.

Czuło się do niego respekt, ludzie, widząc go, wymijali go, nie patrząc mu w oczy. Nie musieli go znać, żeby się go bać. Nasi chłopcy nie mówili o tym głośno, ale czasem i oni byli zaniepokojeni, kiedy pojawiał się w pobliżu. Zawsze spokojny, lecz właśnie to było tak bardzo przerażające. Potrafił podciąć komuś gardło, wyważonym, fachowym ruchem. Tylko wtedy szczerze się uśmiechał.

– Czy to ten geniusz? Było o tym głośno w naszych kręgach w pewnym momencie – stwierdził, odpalając papierosa.

– Właśnie ten. Złapali ją. I chcą sprzedać. – Zmarszczyłem czoło, obserwując podjazd domu, na którym właśnie pojawiło się auto. – To jest rodzaj kary.

– Jesteś pewny, że chcesz to robić? – Zaciągnął się.

Ponownie w mojej głowie pojawił się jej obraz. Widziałem w swoim życiu wiele gównianych rzeczy, ale nie podobał mi się widok pobitej kobiety. Nigdy nie podniosłem na żadną ręki. Byłem dziki w łóżku, ale to był celowy zamysł, a one były z tego zadowolone. Lecz nie krzywdziłem płci pięknej oraz dzieci. Nasz klub nie handlował żywym towarem, mieliśmy burdele, bo to był najlepszy, najszybszy zarobek, ale znajdowały się tam dziewczyny, które chciały. Nikt do niczego ich nie zmuszał. Dostawały odpowiednie duże zarobki, każda z nich miała przydzielonego do siebie ochroniarza, który odpowiadał za ich bezpieczeństwo.

– Już teraz nie za bardzo. To dla mnie kolejna suka, ale zajmowałem się tylko takimi, które były tam z własnego wyboru – wyznałem.

Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, obserwując dom, aż w końcu Breeze ruchem dłoni wskazał, że czas ruszyć, i tak zrobiliśmy.

Adrenalina buzowała w moich żyłach, chociaż odbieranie długów było stosunkowo łatwe.

Najśmieszniejsi byli politycy, płacili nam za ochronę, ale kiedy suma wzrastała z każdym miesiącem, to i oni potrafili się zadłużyć. Wydawali na dziwki, koks, w domu udawali przykładnych mężów, a później wpadali w jeszcze większe gówno.

Tym razem jednak chodziło o faceta, który przychodził do jednego z naszych kasyn i co dwa dni się zapożyczał, stracił kontrolę, uzależnił się, a my dzięki takim idiotom byliśmy coraz bogatsi.

Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.

Nawet grzecznie zapukałem.

Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła kobieta w średnim wieku, bardzo malutka, musiała być w połowie Azjatką, ponieważ jej oczy, które emanowały otwartością, były skośne. Drobna, ubrana w domowy szary dres. Wydawała się przyjacielska i nawet nie przeraziła się tak bardzo na nasz widok, a wręcz się do nas uśmiechała.

– O co chodzi? – zapytała ze śmiesznym akcentem.

O to, że twój mąż jest chujem, który jest nam winny mnóstwo pieniędzy.

– My do męża – odpowiedział jej Breeze.

Nagle jej oczy zrobiły się czujne. Musiała mieć świadomość uzależnienia jej faceta.

– Nie ma go – powiedziała, następnie szybkim ruchem starała się zatrzasnąć nam drzwi przed nosem.

Popełniła błąd.

Na mojego kompana działało to jak płachta na byka i w niemal w tej samej chwili doskoczył do niej, przyciągnął jej plecy do ściany, jego prawa ręka powędrowała do jej gardła, zacisnął dłoń lekko, podduszając ją. Drugą ręką odgarnął jej włosy z twarzy, następnie przyłożył palec do jej ust, nachylił się nad nią i szepnął:

– Ciii…

Wyglądał jak szaleniec i na jej miejscu miałbym pełne gacie.

– Idź pierwszy – powiedział.

Od razu ruszyłem, a on za mną, wlokąc za sobą płaczącą kobietę.

Znaleźliśmy go w salonie. Telewizor był głośno nastawiony i dlatego wcześniej nie zwrócił uwagi na to, czy coś się nie dzieje z jego żoną.

Spojrzał w naszą stronę, jego twarz zmieniała się diametralnie, od zadowolonej i wesołej do przerażonej.

– Panowie… – zaczął, ale Breeze szybko mu przerwał:

– Zamknij się. Wiesz, po co przyszliśmy – odparł spokojnym tonem mój przyjaciel.

– Oddam, przysięgam. Dajcie mi tydzień, błagam! – wykrzyknął, w tym czasie wszyscy zamarli, ponieważ w pomieszczeniu rozbrzmiał płacz dziecka.

Każdy z nas spojrzał w stronę wózka, który stał tuż obok mnie, aż miałem ochotę walnąć się w twarz, że wcześniej nie zwróciłem na to uwagi.

– Nie, nie błagam, nic mu nie rób! – zawyła kobieta, która szarpała się z Breeze’em jak szalona, ale nie miała z nim żadnych szans.

W końcu uchwycił ją tak, że nie była w stanie się ruszyć, a dłonią zakrywał jej usta.

Zajrzałem do środka. Popatrzyłem prosto w zapłakane ślepia małego chłopczyka, który dostrzegając mnie, nagle przestał płakać. Wystawił swoje maleńkie rączki w moją stronę, jakby chciał, abym go podniósł.

Nie mogę w to uwierzyć.

– Nie chcesz, żebyśmy zrobili mu krzywdę, prawda? – odezwał się spokojnie. – Stój, gdzie stoisz, kurwa, i odpowiedz na moje pytanie.

– Weź, co chcesz, ale błagam, zostaw w spokoju moją rodzinę – mówił całkowicie załamanym głosem, niemal padł przed nami na kolana.

W tym samym momencie maleńki chłopiec wydawał piski, a ja miałem wrażenie, że robił to tylko dlatego, że przestałem zwracać na niego uwagę.

Gdy znowu na niego spojrzałem, zaczął mlaskać językiem, przyglądając mi się pogodnie.

– Jak mam ci wierzyć, że przyjdziesz do mnie za tydzień?

– Weź wszystko z mojego domu, co tylko chcesz, ale nas zostaw, przyjdę, obiecuję, przyjdę. – Już płakał.

Oni nie wiedzieli, że nie byliśmy w stanie skrzywdzić tego dziecka, nic by mu się nie stało, jej również. On jednak bez przeszkód mógł zarobić kulkę wycelowaną prosto w serce.

Abigail

Nie zmrużyłam oka na sekundę i nawet jak najprawdopodobniej nastał poranek i włączyli mi światło, nie czułam się na tyle bezpiecznie, aby zasnąć.

Nie było okien, nie było zegarka.

Leżałam w pozycji embrionalnej, na starym brudnym materacu, skulona tak, żeby zakrywać jak najwięcej swojej nagości.

Nie płakałam, nawet przez chwilę, nie uroniłam nawet jednej łzy, chociaż oczy paliły cholernie.

Trzęsłam się, było mi zimno, nie miałam tu żadnego okrycia. Przemyłam jedynie twarz w mikroskopijnej łazience, która była przyłączona do pokoju. Znajdowały się w niej tylko kibel, malutka umywalka, z której rzadko kiedy leciały kropelki wody, i pasta do zębów, której używałam, chociaż nie miałam pojęcia, ile tam już leży.

Podskoczyłam po raz milionowy, słysząc otwierające się drzwi.

Serce mi niemal stanęło, ale nie zmieniłam pozycji, czując ponowne upokorzenie, poprawiłam się tylko na tyle, by bardziej się zakryć, co było właściwie niemożliwe.

Pierwsze, co zobaczyłam, to jego potężne buty, bez wątpienia były takie, których używa się, jeżdżąc motocyklem, następnie skórzane spodnie. Wyżej bałam się spojrzeć.

To był on.

Ten sam zapach perfum, nie duszący, taki świeży.

– Dzisiaj się umyjemy – powiedział na powitanie i byłam pewna, że uśmiechnął się ironicznie. – Wstawaj – dodał.

Wszystko we mnie krzyczało, by się sprzeciwić, krzyknąć, aby poszedł w cholerę, byłam jednak zbyt wielkim tchórzem, żeby się na to zdobyć.

Skrzywiłam się mimowolnie, ledwo udało mi się podnieść. Moje żebra bolały i nie zdołałam tego ukryć.

Były mocno obite.

Oczywiście, nie spodziewałam się, że mi pomoże, tylko przypatrywał się, jak walczę z tym, by dać sobie radę.

Zacisnęłam mocno zęby, wmawiając sobie w myślach, że wcale to nie jest tak przeraźliwy ból. Pieprzone oblechy biły nas po kolei, gdy naszła ich na to ochota, lub jak im się nudziło. W szczególności upodobali sobie mnie. Może dlatego, że na początku wrzeszczałam, biłam, gryzłam, aż w końcu krzyczałam dopiero przed tym, jak byłam bliska omdlenia.

Czułam, jakbym miała déjà vu. Znowu znajdowałam się przed nim, patrzyłam prosto w skórzaną, ciężką kurtkę, pod którą kryła się jego klatka piersiowa. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, żeby spojrzeć w górę. Jedyne, co się zmieniło, to to, że starałam się zakrywać rękoma.

– Musimy przejść przez korytarz, to jest niedaleko – oznajmił, następnie obrócił się gotowy do wyjścia.

Czy on sądził, że wyjdę nago do tych wszystkich ludzi? Czy on naprawdę tego oczekiwał? Jeśli tak, to był prawdziwym diabłem!

Błagałam w myślach, żeby zmienił zdanie. Wolałam wyglądać jak gówno i cuchnąć jak śmieć, niż wyjść w taki sposób do tych oblechów.

Szybko zorientował się, że stoję w miejscu, ponieważ kątem oka dostrzegłam, jak się zatrzymał i obrócił w moją stronę.

– Chodź – rozkazał, a jego głos był zimny, jakby powoli tracił cierpliwość.

– Nie – wyszeptałam bardzo cicho, lecz i tak to usłyszał.

Skuliłam się w sobie, psychicznie byłam gotowa przyjąć potężny cios. To właśnie za nieposłuszeństwo najbardziej nas tłukli, aż robiłyśmy się potulne jak baranki.

Ale akurat na to nie mogłam pozwolić, wolałam, żeby mnie tu pobił aż do utraty przytomności, niż pozwolić sobie na tak wielkie upokorzenie.

– Co ty powiedziałaś? – zapytał, nie dowierzając.

Ponownie zjawił się przede mną. Tym razem był tak blisko, że niemal uderzył we mnie swoim ciepłym ciałem.

– Nie – powtórzyłam z paniką w głosie.

Wiedziałam, że jak się nawarzyło piwa, to trzeba było je wypić.

– Dlaczego? – Nie dał rady ukryć swojego zaintrygowania tym, że się stawiam.

Naprawdę nie był świadomy powodu? Gdyby to był normalny facet i bylibyśmy w normalnych okolicznościach, wywróciłabym oczami, ale najprawdopodobniej był to zwykły morderca, a ja w dalszym ciągu byłam uprowadzona.

– Jestem naga – szepnęłam ponownie.

Westchnął, nie widziałam jego twarzy, ale wydawało mi się, że bije się z myślami, może dlatego, że przez dobre pół minuty nie odezwał się słowem.

A mnie w dalszym ciągu było zimno!

– Odwróć się – polecił zdenerwowany.

Tym razem posłuchałam jego polecenia od razu, ale byłam ciekawa dlaczego, chociaż nie było mowy, abym podejrzała.

Wydawało mi się, że słyszę szelest zdejmowania kurtki, a później jakiegoś innego materiału. To prawda, że w takich chwilach zmysły się wyostrzają.

Nagle nastała ciemność, ponieważ rzucił mi coś na głowę; gdy szybkim ruchem to z siebie zdjęłam, dostrzegłam, że to czarny T-shirt. Dziękowałam Bogu w myślach. Zarzuciłam na siebie delikatnie, na ile było mnie stać, jeszcze ciepłą od jego ciała bluzkę. Mimowolnie zaciągnęłam się jego zapachem, był obezwładniający. Było mi trudno to przyznać przed samą sobą… Traciłam po prostu zmysły. Miałam do tego prawo.

– Dziękuję – wymamrotałam cichutko.

– Już możesz się odwrócić i idź za mną; tym razem jak się zatrzymasz, to szybko tego pożałujesz – odparł, ale był nieco spokojniejszy niż wcześniej.

Wierzyłam w każde jego słowo, dlatego jak grzeczne dziecko szłam za nim krok w krok. Nie rozglądałam się, chociaż czułam na sobie wzrok niektórych oblechów, nawet jeden z nich zagwizdał i coś krzyknął w moją stronę. Zignorowałam to, dla własnego dobra.

W pewnej chwili zatrzymał się, a ja niemal wpadłam na jego plecy. Całe szczęście w ostatniej chwili udało mi się zahamować, ponieważ to również nie byłby najlepszy pomysł. Mógł zrobić mi krzywdę, nawet za coś tak błahego.

– To tutaj. – Otworzył mosiężne drzwi i puścił mnie pierwszą.

Pomieszczenie nie wyglądało brzydko. Było całe wyłożone białymi płytkami, po prawej stronie stał prysznic, po środku umywalka, a po lewej kibel. Normalne pomieszczenie, na którego widok znowu poczułam piekące łzy. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę chciała płakać, widząc łazienkę z prysznicem. Teraz to był rarytas. Zadrżałam na myśl, że tak może być już do końca życia…

Podskoczyłam w miejscu, słysząc głośno zamykane za mną drzwi. Mimowolnie przestraszona spojrzałam prosto w oczy mężczyzny.

Jego twarz dalej okrywała kominiarka i wtedy zrozumiałam, dlaczego kazał mi się odwrócić. Zdjął z siebie T-shirt, lecz aby to zrobić, pozbył się na chwilę kominiarki, która i tak mogła mu się podwinąć, gdyby tego nie zrobił. Inteligentny. Naprawdę inteligentny.

Miałam widok tylko na jego błękitne tęczówki.

– Przestań się gapić i właź pod prysznic – zagrzmiał twardym, zimnym głosem, aż przeszły mnie dreszcze.

Spojrzałam na niego niezrozumiale.

– Tak przy tobie? – nie dowierzałam.

– Tak, kurwa, tak przy mnie. Nie próbuj się zakrywać. Lekcja pierwsza: koleś, który cię kupi, może lubić przyglądać ci się, gdy się myjesz.

3. Był przerażająco cichy, gdy mi się przyglądał

Abigail

Nie chciałam płakać.

Chryste, tak bardzo nie chciałam płakać, nie chciałam także pokazywać swoich emocji, ponieważ jemu o to chodziło. Chciał, żebym krzyczała, gdy on robił wszystko, aby mnie złamać. On trenował mnie nie tylko po to, żebym była najlepszą sekszabawką, ale również po to, żebym straciła godność, honor; był po to, żebym przestała być sobą.

Pomyślałam o swojej matce, jej twarz pojawiła się w moim umyśle, nie wiedziałam, dlaczego i po co. Catherine Forest była wszystkim, tylko nie dobrą matką. Będąc szesnastolatką, zaszła w ciążę z kolesiem, którego poznała w barze. Nie było zaskoczeniem, że ojciec Aarona nie kwapił się do bycia prawdziwym ojcem. Ale ona podobno się starała, na początku. Mój brat chociaż przez chwilę miał okazję poczuć, jak to jest mieć matkę. Niedługo potem poznała mojego tatę. Chyba nawet była w nim zakochana przez jakiś moment. Zmieniła się, gdy okazało się, że znowu jest w ciąży.

Jak to jest być niechcianym dzieckiem? To naprawdę gówniane uczucie.

Była suką. Dla nas wszystkich.

Catherine nie powinna była pojawić się przed moimi oczami, ponieważ zawsze byłaby osobą, za którą bym zatęskniła.

Pokręciłam szybko głową, aby powrócić do rzeczywistości.

Zablokowałam wszystkie myśli, skoncentruję się na swoim zadaniu. Wyobrażam sobie, że jestem w pięknej hotelowej łazience, przede mną stoi duży prysznic i muszę się umyć, ponieważ właśnie wróciłam z porannego biegu.

Niepewnie otworzyłam szklane drzwiczki, ale zanim to zrobiłam, zrzuciłam męską, dużą bluzkę na zimne płytki, co ponownie przyprawiło mnie o niemały ból, ale tym razem nawet nie jęknęłam.

Weszłam. Stałam tyłem do wejścia. Włączyłam wodę, która strumieniami poleciała na moje ciało. Była chłodna, lecz nie zamierzałam narzekać.

Zapomniałam, że gdzieś tam, w tym samym pomieszczeniu znajduje się morderca, koleś w kominiarce.

Moje obolałe mięśnie mimowolnie nieco się rozluźniły, aż się zachwiałam, sama się tego po sobie nie spodziewałam. Rany mnie paliły, wiedziałam, że jest ich bardzo dużo, ponieważ jeden z oblechów użył bata, lejąc mnie gdzie popadnie, tylko dlatego, że byłam nieposłuszna, ale to był jakiś drugi czy trzeci dzień, odkąd tam trafiłam. Wtedy jeszcze myślałam, że będę walczyć.

Wzięłam mydło w dłoń, ciesząc się w duchu, że znajdowało się na podłodze prysznica razem z szamponem.

Najpierw powolnymi ruchami, żeby zadać sobie jak najmniejszy ból, umyłam twarz i szyję.

Moja odwaga zaczynała przemijać i popełniłam najgorszy błąd z możliwych.

Obejrzałam się w jego stronę.

Mimo że po szybie spływała woda, doskonale widziałam jego oczy.

Był przerażająco cichy, gdy mi się przyglądał.

Stał oparty o ścianę, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i nie spuszczał ze mnie wzroku. Lecz nie widziałam w nich żadnych emocji. Tak jakby nie przejął się tym, że patrzy na nieźle obitą dziewczynę albo że w ogóle jest przed nim całkiem naga kobieta.

Zadrżałam, co nie umknęło jego uwadze. Zauważyłam ruch pod jego kominiarką, który być może łudząco podpowiadał mi, że się uśmiechnął.

Szybko powróciłam do czynności, dla której tu przyszłam. Jak najlepiej mi się udało, umyłam przód ciała. Kilka razy się skrzywiłam, ale nie mógł tego dostrzec, ponieważ stanęłam tyłem do niego.

Najgorsze było umycie włosów. Musiałam trochę się powyginać, ale w końcu mi się to udało. Zakręciłam wodę i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie ma ręcznika.

Uchyliłam drzwiczki, wpuszczając do środka zimne powietrze, przez które zadrżałam.

Spojrzałam znacząco na mężczyznę, miał intensywne spojrzenie, które niemal wbiło mnie w podłogę, dosłownie nie mogłam się ruszyć.

O co mu chodzi?

Serce na chwilę mi zamarło, kiedy odbił się od ściany i ruszył w moją stronę.

– Nie umyłaś tylko swojego tyłka. Zrób to, stojąc do mnie tyłem – oznajmił, będąc bardzo blisko mnie, aż ponownie owinął mnie jego zapach.

Przełknęłam głośno ślinę.

Myślałam, że jest wcielonym diabłem, ale był jeszcze gorszy.

Zacisnęłam mocno zęby, nie pozwoliłam sobie na słabość. Musiałam to zrobić, tuż na jego oczach.

Muszę, muszę, muszę…

Odwróciłam się tak, że znowu miał widok na mój tył.

Kolejny raz odepchnęłam od siebie wszystkie myśli. Włączyłam wodę, a on się odsunął, chociaż ciśnienie nie było zbyt duże, aby go pochlapać.

Chce lepiej widzieć.

Wzięłam myjkę i zaczęłam się myć.

Jeden pośladek, potem drugi.

Przez cały czas miałam zamknięte oczy, otworzyłam je dopiero, gdy skończyłam.

Wraz z kapiącą wodą ulatywał mój wstyd…

Zakręciłam ją, wzięłam kilka głębokich oddechów, a następnie facet rzucił mi na głowę biały ręcznik.

Wycierałam się szybko, ponieważ było mi coraz zimniej, przede wszystkim przez mokre włosy.

Wychodząc spod prysznica, przystanęłam.

Po lewej stronie stało duże lustro.

Dlaczego wcześniej go nie zauważyłam?

Nie wiedziałam, ile już tam byłam, ale moje ciało wyglądało źle.

Przerażająco.

Zawsze byłam drobna, lecz te kilka dni spowodowało, że widziałam swoje żebra, wystawał mi kręgosłup, cała byłam w siniakach, miałam rany, podbite oko…

Zachciało mi się płakać, nie przeszkadzało mi nawet to, że stoję naga, a on to widzi.

Nie mogłam przestać patrzeć na tę osobę w lustrze…

Widok zasłonił mi jego T-shirt, który wylądował na mojej głowie, mocząc ją przy okazji. Ale zrzuciłam go na podłogę.

– Ubieraj się – zagrzmiał twardym głosem, ale nadal nie byłam w stanie zrobić ruchu. – Kurwa, rób, co ci każę! – dodał, nie widząc efektów.

Nadal nic. Jestem jak w trasie, nie mogę uwierzyć, że tamta osoba to ja!

Zadrżałam, kiedy straciłam widok na siebie, co było spowodowane tym, że jego silne palce owinęły się wokół mojego nadgarstka. Szybkim ruchem odwrócił mnie w swoją stronę.

Nachylił się, podniósł swoją bluzkę i niezgrabnymi ruchami włożył mi ją przez głowę, a potem ręce wsunął w rękawy. Uklęknął przede mną, łapiąc za końce i nasuwając materiał na wilgotne ciało, a ja znowu miałam widok na siebie, przyglądałam się tej dziewczynie jak zahipnotyzowana.

Nie miało wcale znaczenia, że robił to szybko i całkowicie niechcący dotknął mojej piersi albo że kilka razy poczułam jego palce.

Gdyby ktoś nas zobaczył, stwierdziłby, że się załamałam, lecz to nieprawda. Jestem tylko oszołomiona tym, co zobaczyłam.

Stanął przede mną. Kilkukrotnie zaklął.

Tym razem złapał mnie za włosy i jak psa wyciągnął z łazienki. Trzymał je cały czas w garści, dopóki nie doszliśmy do pokoju, w którym mnie zamykano. Popchnął, aż gwałtownie opadłam na tak dobrze mi już znany materac.

Zostawił mnie samą.

Ale chociaż nie nagą.

Colossus

Musiałem przestać się z nią cackać. Jej oszołomienie nie zrobiło na mnie wrażenia, chociaż rozumiałem, czym było spowodowane.

Nie zatrzymało mi się na chwilę serce, gdy patrzyłem, jaka była poobijana, jak sobie radziła, żeby zwalczyć ból i się umyć, ani nawet nie zrobiło mi się jej szkoda, kiedy spojrzała na siebie w lustrze.

Wściekłem się tylko, gdy byłem zmuszony ją ubrać. Nie powinienem był tego robić, ale zrobiłem to mimowolnie, nawet nie przemyślałem tego dokładnie.

To, że wytargałem ją stamtąd za włosy, dało mi poczucie satysfakcji.

– Co nowego? – zapytał drugi wiceprezydent naszego klubu.

Vein. Jeden z dwóch moich najlepszych przyjaciół. Facet z blond włosami, jego twarz wyrażała jedynie same pozytywne odczucia i nikt nie powiedziałby nawet, że ma coś wspólnego z bikerami. On jednak różnił się ode mnie, ale przede wszystkim od Breeze’ego. Mimo tego, że był bardzo brutalny i agresywny wtedy, kiedy trzeba, to nadal zawsze wesoły. Starał się nie brać udziału w najgorszych sprawach, takich jak morderstwo. Zawsze wolał tego unikać – chyba że nie było wyjścia.

Był przeciwieństwem mnie i Breeze’ego. Z jego twarzy dało się wyczytać każdą emocję, co było zarówno jego zaletą, jak i wadą.

Przede wszystkim zachowywał się jak przydupas. Nienawidził samotności, zawsze potrzebował towarzystwa. Wiedziałem, czym to było spowodowane. Jego dzieciństwo także nie było najweselsze, usłane różami. Vein również musiał przeżyć i przetrawić swoją przeszłość.

– Nic – oznajmiłem.

Odkąd wróciłem od Ugly Girl, nie byłem w dobrym humorze.

Byłem rozdrażniony i wmawiałem sobie, że to przez jej nieposłuszeństwo.

– Co za marudny skurwiel – skomentował Vein.

Spojrzałem tylko na niego zirytowany, lecz nic nie odpowiedziałem. Jedyne, na co miałem ochotę, to jakoś się go pozbyć, on jednak zawsze był jak wrzód na dupie i jeśli już się go spotkało, nie dało się od niego odczepić.

– Słyszałem, że znowu trenujesz dziewczyny – zagadnął, idąc za mną krok w krok.

Byłem głodny. Chciałem zjeść tylko jakiś obiad, przespać się i wrócić do tej małej. Zachowywałem się, jakbym był chory psychicznie, chciałem trenować ją dalej, choć jednocześnie mnie wkurwiała.

– Tak – udzieliłem krótkiej odpowiedzi.

Jak zawsze o tej godzinie w kuchni zastałem matkę jednego z członków naszego klubu. Dorabiała u nas jako kucharka. Robiła nam obiady, czasami naszykowała kolację. Była miłą, starszą kobietą. Chociaż na siłę nie próbowała się z nami komunikować, mimo że całkowicie nic jej nie groziło z naszej strony. Każdy się nas bał, a ona nie była wyjątkiem.

– Myślę, że to słabe, że odpowiada za błędy brata – poinformował, siadając naprzeciwko mnie, gdy dostałem swój obiad.

Wywróciłem oczami, słysząc to.

Breeze już musiał się wygadać.

Vein zdecydowanie był najbardziej uczuciowy z nas wszystkich. Nie uważałem tego za słabość. Czasem mu wręcz zazdrościłem. Wiele razy miałem do siebie pretensje, że nie odczuwałem współczucia. Jako dziecko nie doświadczałem niemal żadnych pozytywnych emocji, jedynie tych złych. Chociaż podobno każdy powinien je odczuwać. Dlaczego ja nie mogłem?

– To nie my o tym zdecydowaliśmy. To tylko robota – skwitowałem, odcinając kawałek krwistego steka.

– Ale my tak nie robimy. – Nie mogłem nie zauważyć, jaki położył nacisk na słowo „my”.

Miał rację.

– Odpierdol się, Vein. – Mimo że byłem spokojniejszy, to na nowo zaczynałem się irytować.

– Ty masz jej wybrać tego, co ją kupi, tak? – zapytał jakby od niechcenia, chociaż coś w jego oczach zabłyszczało.

Tak, po tym, jak skończy się tresowanie, moim zadaniem będzie wybranie odpowiedniego kandydata dla dziewczyny.

Mimo całej chęci, kiedy mimowolnie spróbowałem sobie wyobrazić Ugly Girl z kimkolwiek – nie udało mi się to.

– Tak, przecież to wiesz – fuknąłem, nagle tracąc apetyt.

– Jaka ona jest? – Przyjrzał mi się badawczo, palcami skubiąc swój podbródek.

Zastanowiłem się przez chwilę.

Jaka była Abigail Forest?

Była cicha, a to mi odpowiadało, sam też taki byłem. Nie lubiłem, jak ktoś jest głośny, a to ją wyróżniało na tle swoich poprzedniczek.

Była też małym wojownikiem, nie mogłem nie zauważyć, jak się starała, żebym nie dostrzegał jej prawdziwych emocji, chociaż ja akurat byłem w tym mistrzem. Rejestrowałem każdą chwilę załamania, kiedy coś ją bolało, a nawet to zaintrygowanie w oczach, gdy oddałem jej swój T-shirt. Myślała, że tego nie zrobię. A ja sam nie do końca wiedziałem, dlaczego tak postąpiłem.

– Jest okej – powiedziałem tylko.

Nie miałem wcale ochoty rozmawiać z nim na jej temat.

– Jest ładna? – zapytał, uśmiechając się szeroko.

– Nie tak jak te dwie dziewczyny, które wychodziły od ciebie dzisiejszego ranka – odbiłem piłeczkę, po czym dopiłem swój sok. – Masz szczęście, że Breeze ich nie widział – dodałem, puszczając mu oko, gdy mnie lustrował z miną obrażonego dziecka.

Mieszkaliśmy po sąsiedzku, właściwie cały nasz klub. Wyglądało to trochę jak jakieś zamknięte osiedle apartamentów. Na samym środku był budynek, w którym odbywaliśmy narady, tuż obok mieszkałem ja i dwójka moich przyjaciół.

Jedną z zasad mieszkania w tym miejscu było to, że nie przyprowadzaliśmy żadnych obcych, a w tym panienek. Breeze był nadzwyczaj odpowiedzialny i nie chciał, żeby ktoś coś przypadkowo ujrzał lub usłyszał.

Vein bardzo kochał kobiety i nigdy się z tym nie krył, a ta zasada nie za bardzo mu odpowiadała, wielokrotnie ją łamał.

– Skurwiel – skomentował tylko i zamilknął, ale nie odszedł.

Po obiedzie zamknąłem się u siebie, niemal padłem na łóżko, chcąc jak najszybciej zasnąć. Czułem się dobrze z tym, że mam wygodne łóżko, że mogę iść coś zjeść w każdej chwili, wyjść, gdzie mi się podoba.

W tamtym momencie pomyślałem, że Ugly Girl tak nie ma i najprawdopodobniej już nigdy nie będzie tak mieć.

Na jej miejscu nie mógłbym tak żyć.

Uśmiechnąłem się do siebie.

Postanowiłem, że jak się obudzę i do niej pojadę, to zaczniemy kolejną lekcję. Najpierw musiała przestać bać się ciemności. Mimo że w niej czaiły się kompletnie złe rzeczy.

Byłem gotowy, aby jej dotknąć.

4. Pozwoliła się dotknąć, ponieważ wiedziała, że nie ma wyjścia

Colossus

Wchodząc środka, pierwsze, co poczułem, to obezwładniający, duszący dym papierosowy i odór alkoholu. Kilku gangsterów, którzy mieli pilnować dziewczyn, robili sobie tutaj niezłe posiadówki.

Dom miał dwa piętra.

Na górze była tylko jedna łazienka z prysznicem, kącik, w którym znajdowały się trzy krzesła, a oprócz tego pokoje, w których gościła każda laska osobno, i to był taki moment, gdy miały już przydzielonego trenera. Nie mogły się już widzieć tak jak wcześniej, gdy tutaj trafiły. Na dole znajdowały się kuchnia i wielki salon, korzystali z niego mężczyźni, którzy zmieniali się codziennie.

Ostatnie drzwi po prawej. Tam schowana była moja podopieczna. Przywitałem się z ochroniarzami tylko skinieniem głowy. Nigdy ich nie lubiłem, ta grupa wydawała się mało inteligentna, od zawsze zastanawiałem się, dlaczego jeszcze nie wpadli, mając na pokładzie samych półgłówków.

W takich chwilach zawsze miałem na sobie kominiarkę, mimo że było późno w nocy, a ona miała wyłączone światło i najprawdopodobniej spała.

Uśmiechnąłem się delikatnie, powtarzając sobie w myślach, że to będzie szalone.

Przekręciłem klucz, a następnie szybko wparowałem do środka. Byłem zadowolony, odkrywając, że miałem rację. Dziewczyna była pogrążona we śnie.

Nie było tam choćby szczeliny, która mogła wpuścić trochę światła księżyca, dlatego zostawiłem delikatnie uchylone drzwi. Na korytarzu zawsze było jasno.

Pochrapywała, nie budząc się nawet na moment. Leżała odwrócona w moją stronę, nadal będąc ubrana w T-shirt. Miała otwarte usta, twarz ułożoną na zaciśniętych dłoniach pod policzkiem, a nogi podkulone. Materiał poszybował w górę i dało mi to okazję, by kolejny raz przyjrzeć się jej udom.

Trudno było określić, czy była bardziej ciemnej karnacji, czy całkowicie białej. Niektóre plamy na jej nogach były naprawdę ogromne, lecz wcale mnie nie obrzydzały, wyglądała całkowicie oryginalnie.

Nie byłem pewien dlaczego, ale w tamtej chwili poczułem potrzebę dotknięcia jej skóry, byłem ciekawy, czy oba kolory miały taką samą strukturę. Nigdy nie znałem nikogo, kto chorował na bielactwo, a ja sam nie bardzo orientowałem się, jak to wszystko działa.

Przyglądając się jej w ciszy, zrobiłem poważny błąd. Nie dostrzegłem, żeUgly Girlsię przebudziła.

– Dlaczego znowu tu jesteś? – zapytała zaspanym głosem.

Od razu spojrzałem na jej twarz. Patrzyła na mnie ostrożnie, z lekko paniką w oczach, wierzchem dłoni pocierała powieki, aby się rozbudzić.

– Nie dlatego, żeby odpowiadać na twoje pytania – odparłem pewny siebie.

Jej rysy się zmieniły, a całe ciało mocno spięło. Zaczęła się podnosić, aż w końcu usiadła tuż przede mną, przybierając postawę obronną. Zacisnęła usta tak, jakby rzeczywistość, w której się znajdowała po przebudzeniu, powoli do niej docierała.

– Wyprostuj nogi – nakazałem.

Oczywiście posłuchała.

– Dotykałaś się kiedyś? – zapytałem wprost.

Nie znałem zawstydzenia, nigdy tego nie odczułem. W tamtej chwili również. Zresztą wolałem być bezpośredni, chciałem znać jej granice, a właściwie pozbyć się ich jak najszybciej.

Zacisnęła powieki, delikatnie potrząsając głową, jakby chciała tym ruchem pozbyć się wszystkiego wokół, a w szczególności mnie.

Zadrżała tak mocno, że niemal podskoczyłem.

– Nie – wyszeptała, w jej głosie nie usłyszałem kłamstwa.

Musiałem przyznać sam przed sobą, że mnie tym zaskoczyła. Młoda, całkiem ładna, i wydawała się nawet mądra, dziewczyna. Przyznała się, że nie jest dziewicą, więc musiała być z kimś związku, ponieważ nie wyglądała na taką, która puszcza się z byle kim. Ale każdy, dosłownie każdy chociaż raz musiał tego doświadczyć. To było wręcz normalne. Nie zdawała się nie mówić prawdy, ale nie dałem po sobie poznać, że naprawdę mnie to ruszyło.

– Będziemy musieli cię nauczyć – mruknąłem pod nosem, kładąc palce na podbródek schowany pod materiałem.

– Nie chcę – powiedziała cichutko, a następnie pociągnęła nosem.

– W którym momencie nie zauważyłaś tego, że nie masz nic do gadania? – zapytałem, siadając na podłodze, ponieważ kolana zaczęły odmawiać posłuszeństwa.

Wzruszyła ramionami, opuszczając głowę, uniosła ją tylko, żeby głośno kichnąć.

– Jesteś niemiły – oznajmiła nagle, będąc odważną.

Przez krótką chwilę myślałem, że się przesłyszałem, lecz jej postawa się zmieniła. Mimo że nie patrzyła mi w oczy, to założyła ręce pod boki, ukazując buntowniczą stronę.

– A ty postanowiłaś być niegrzeczna? – Zmarszczyłem czoło.

Poczułem przypływ jakieś dziwnej energii, która rozgrzała moje wnętrze, jakby ktoś wlał mi do gardła ciepłą wodę.

To uczucie było mi nieznane, a jednak… przyjemne.

Podkuliła nogi niemal pod klatkę piersiową. Położyła lewy policzek na kolanie, pasmo włosów opadło jej na oczy, ale ruchem dłoni schowała je za ucho. Spojrzała na mnie. Ale tak jakby po raz pierwszy.

Gdybym był normalnym facetem, w normalnych okolicznościach, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że wyglądała uroczo, siedząc w taki sposób.

Ale jej oczy były ciepłe, mimo że całkiem czarne, jak dwa węgle. Cały czas coś podpowiadało mi, że ta dziewczyna jest okazem niewinności, chociaż wyglądem było jej do tego daleko. Można byłoby rzec, że ktoś gotów wziąć ją za anioła, lecz była wręcz jego przeciwieństwem. Nie miała blond włosów ani błękitnych tęczówek czy pięknego ciała. Ugly Girl wyglądała grzesznie. Faceci, którzy tego w niej nie widzieli, byli zwykłymi debilami.

– Nie znam cię, ale myślę, że jesteś taki niemiły dla wszystkich – burknęła, po czym zagryzła wnętrze policzka.

Nie wiedziałem, co było spowodowane jej zachowaniem. Ale spodobała mi się jej zadziorność, nawet jeśli ona sama wydawała się nie do końca pewna tego, co robi.

– Nie znam cię, ale myślę, że jesteś jak taki wrzód na dupie – odpowiedziałem tym samym tonem.

Wcale tak nie uważałem.

Usiadłem, opierając się plecami o przeciwległą ścianę. Pokój był naprawdę mały, więc nasze stopy niemal się stykały.

Kichnęła, prawie się zasmarkując. Oczywiście nie miała tam żadnych chusteczek, a ja wcale nie chciałem jej pomóc, lecz również nie chciałem, aby użyła do tego mojego T-shirtu.

Wyjąłem paczkę papieru i rzuciłem w jej stronę, ale nie zdążyła zareagować i odbiła się od jej głowy, po czym upadła na podłogę.

– Czy naprawdę musisz to robić w taki sposób? Nie mam jakiejś zarazy czy coś, a nawet jeśli, to obiecuję, że cię nie dotknę, możesz po prostu mi to podać – mruknęła, marszcząc brwi.

Robiłem to tylko dlatego, że to było zabawne, marszczyła przy tym śmiesznie nos.

– Naprawdę muszę tak to robić. Nie ma za co.

Przyjrzałem jej się uważnie. Zazwyczaj nic nie umykało moim oczom, ale pozwoliłem sobie na to, żeby nie zauważyć, iż jest coś z nią nie tak. Jej ciało się trzęsło, wydawało się, że było to spowodowane nie tylko tym, że jest jej zimno, policzki i nos zdobiła czerwień, oczy miała spowite lekką mgiełką, a jej twarz była mokra jakby od potu.

Niemal od razu ruszyłem w jej stronę, klęknąłem tuż przed jej kolanami; nie spodziewając się takiego ruchu, podskoczyła, machinalnie starając się zrobić między nami jak największą odległość.

– Co robisz?! – Jej głos zadrżał, zniknęła odwaga.

Dziewczyna ponownie kichnęła, prawie prosto na mnie, ale całkiem to zignorowałem.

– Nie ruszaj się – powiedziałem ostro, ponieważ wierciła się jakby miała owsiki.

Przyłożyłem wielką dłoń do jej czoła, przykrywając przy tym połowę jej twarzy.

Pozwoliła się dotknąć, ponieważ wiedziała, że nie ma wyjścia.

Była gorąca. I to wcale nie w ten dobry sposób, do którego przywykłem u kobiet, które mnie pragnęły.

Miała gorączkę. Wysoką.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu, że jesteś chora? – zapytałem, czując prawdziwe zdenerwowanie.

Delikatnie przyłożyła dłoń do mojej, bardzo powolnym ruchem zdjęła z siebie moją rękę, dzięki czemu znowu miała widok na świat, ponieważ przed tym zakrywałem jej wzrok.

Ma bardzo miękką skórę.

– Ponieważ sam wiesz, że nie wiem, czego mogę się po tobie spodziewać. Mój instynkt podpowiada mi tylko, że jesteś złym człowiekiem i zrobisz mi krzywdę, ale nie wiem, jaką konkretnie. Jeden z tamtych, taki wysoki, barczysty dwa razy poparzył mnie papierosem, taki chudy, z brodą, był zdolny do tego, by uderzyć mnie w twarz, a od innego, którego przezwisko zaczyna się na P, dostałam kilka batów. Wiem, do czego oni są chociaż w małym stopniu zdolni, ale do czego ty jesteś, po prostu nie mam pojęcia – wyszeptała kilka najdłuższych zdań, odkąd zacząłem być jej trenerem.

Patrzyła na mnie uważnie, ale przede wszystkim ze smutkiem i ze strachem.

Byłem pewny, że ta odwaga była spowodowana gorączką.

– Więc nie pytaj mnie, dlaczego nic nie powiedziałam, ponieważ nie byłam pewna tego, co mi zrobisz – dodała, opuszczając głowę, powracając do tej Ugly Girl, którą dane mi było już poznać.

Do tej rozbitej.

To wyznanie powoduje, że moje serce bije dwa razy szybciej.

To wyznanie powoduje, że muszę postarać się, by nie zobaczyła na mojej twarzy prawdziwych emocji.

To wyznanie powoduje, że robi mi się przykro z jej powodu.

Nie, to nie był ten etap, w którym odczułem wyrzuty sumienia, ale poczułem coś – coś, co nie zdarzyło mi się do tamtej pory.

Byłem lekko oszołomiony, dlatego szybko zerwałem na równe nogi.

– Zaraz wrócę – powiedziałem tylko, nawet już nie spoglądając w jej stronę.

Czym prędzej wyszedłem, nawet nie zamykając za sobą drzwi.

Abigail

Przeziębiłam się, to było jasne jak słońce.

Zawsze byłam mało odporna, a wręcz zabójcze było dla mnie to, że było w tym pokoju tak zimno, a ja nie miałam nawet koca, aby się wytrzeć, a do tego kilka godzin wcześniej wyszłam spod prysznica. Więc zanim tu wyschłam, minęło sporo czasu.

Spałam, ale on mnie przebudził.

Po raz kolejny zawstydził mnie swoją bezwstydnością, a przede wszystkim bezpośredniością. Ale przez gorączkę nie byłam sobą, dodała mi ona odwagi. Przestraszyłam się, kiedy mnie dotknął, lecz nie bałam się zdjąć z siebie jego ręki. Nie poddałam mu się tak jak wcześniej.

Miał szorstką skórę, ale wcale nie było to niemiłe.

Pozwoliłam sobie również na szczerość.

Czekałam na niego. Nie byłam w stanie określić, jak długi był to czas. Ponownie robiłam się senna, ale powstrzymywałam się, jak tylko mogłam.

Mimowolnie przypomniało mi się, jak tata, gdy jeszcze był w dobrym stanie, wyjmował z piwnicy swoją starą gitarę, o którą dbał jak o dziecko, i grał największe przeboje Scorpionsów. Nie znałam nikogo, kto byłby ich większym fanem. Siadałam wtedy obok i śpiewaliśmy razem piosenki, które dzięki niemu znałam na pamięć.

Szczególnie Always somewhere, której tekst wyrył mi się w pamięci.

Uśmiechnęłam się do siebie, wspominając jedne z najpiękniejszych chwil w życiu.

Dzwonię do ciebie, linia jest zajęta

Chcę ci powiedzieć: chodź do mnie

Noc bez ciebie jest jak stracony sen

Kochanie, nie potrafię Ci powiedzieć, co ja czuję

Nuciłam pod nosem, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że w żadnym wypadku nie jestem najlepszą piosenkarką.

– Fanka Scorpionsów? Nie spodziewałem się – zagrzmiał surowym głosem.

Przez to przeziębienie moje zmysły nie były tak wyczulone jak zazwyczaj, więc i tym razem dałam się zaskoczyć. Aczkolwiek nie miałam siły nawet specjalnie na to zareagować.

– Fanka dobrej muzyki – odparłam spokojnym tonem.

Byłam naprawdę wyczerpana.

– Przyznaję, że też ich lubię – odpowiedział.

To sprawiło, że poczułam nagłą potrzebę, by go zobaczyć. Był ogromny, miał wysportowaną sylwetkę, chociaż jego bary były tak bardzo szerokie, iż podejrzewałam, że być może podnosi ciężary. Miał tatuaże na dłoniach, więc również domyślałam się, że jest możliwość, iż większość ciała jest nimi okryta. Ale najbardziej chciałam zobaczyć to, co ukrywał pod kominiarką. Znałam tylko kolor oczu. Niebieski odcień przypominał bezchmurne niebo, był to bardzo intensywny kolor. Zaczęłam zastanawiać się, czy ma duży nos, jakie miał usta lub czy jego skóra była bez żadnych skaz.

Ponieważ moja ma ich wiele.

– Przyniosłem leki, które musisz popić. – Ukucnął przede mną po raz kolejny. – Teraz – dodał.

Był bardzo cichy, ale również miał maniery złego chłopca. W sumie nie było w tym nic dziwnego, skoro zajmował się tym, czym się zajmował.

Chryste, jestem pewna, że te przemyślenia spowodowane są gorączką! Jak może mnie intrygować ktoś taki jak on?!

– Czemu tak mi się przyglądasz? – zapytał, podając mi kilka proszków i szklankę wody.

Otrząsnęłam się. Zdałam sobie sprawę, że odkąd przyszedł, nie spuszczałam z niego oka.

– Nie wiem – mruknęłam, po czym popiłam leki. – Jaką lekcję miałeś dzisiaj ze mną przerobić?

Powinni byli mi wtedy odciąć język…

Zmrużył powieki, przyglądając mi się uważnie. Kolejny raz palcami drapał się po brodzie, a raczej po materiale kominiarki. Ten gest robił na mnie wrażenie, chociaż było mi trudno przyznać to przed sobą.

– Miałem cię dzisiaj dotykać – powiedział.

Moje serce zatrzymało się na kilka sekund, dosłownie kopara mi opadła na obrzydliwą podłogę w tym pokoju.

Żaden mężczyzna jeszcze tego nie zrobił, jak mogłam się z tym pogodzić? Jak na to pozwolić? Co będę wtedy czuła? Może od razu zwymiotuję? A może będę płakać? Czy jego dłonie będą ciepłe?

Pierwszy raz w życiu pożałowałam, że byłam dziewicą. Gdybym nią nie była, może przynajmniej wiedziałabym, jak mniej więcej to smakuje.

– Ale ze względu na twój stan, nie zrobię tego dzisiaj – dodał, zapewne dostrzegając moją panikę.

Nie byłam w stanie wydusić słowa.

Gorączka nie ustępowała, raz było mi zimno, raz gorąco, ale moje ciało trzęsło się również z emocji.

– Mam coś jeszcze – powiedział, wstał i zaraz wrócił.

Trzymał w rękach koc, na jego widok byłam bliska rozklejenia się.

– Połóż się – rozkazał.

Zrobiłam to posłusznie, od razu przybierając pozycję embrionalną. Przykrył mnie po szyję, a sam usiadł tuż obok.

– Dziękuję – wyszeptałam.

Byłam mu naprawdę wdzięczna. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam koc.

– Ale czy będziesz tutaj tak siedział? – dodałam, ponieważ coraz trudniej było mi zapanować nad chęcią zaśnięcia.

– Nawet nie próbuj zmienić o mnie zdania. Nadal jestem chujem, który ma zrobić z ciebie sekszabawkę.

5. Te kilka dni dały mi odpocząć psychicznie

Abigail

Miałam pięć dni na to, żeby kilka razy niemal umrzeć przez cholerne przeziębienie, ale również mężczyzna w kominiarce przestał mnie tak dręczyć. Nie dał mi o sobie zapomnieć. Oczywiście przychodził tutaj codziennie. Dawał mi leki, kazał jeść i pić ciepłą herbatę. Gdyby nie to, że koszmarnie bolało mnie gardło i całkowicie straciłam smak, to byłabym przeszczęśliwa.

Facet nie narzucał się, nawet nic nie mówił, tym bardziej ja. Jedynie pozwalał sobie na to, aby za każdym razem sprawdzać, czy nie mam gorączki. Przystawiał mi wielką dłoń do czoła, która zakrywała połowę mojej twarzy. Prawie na to nie reagowałam. Czułam się naprawdę źle.

Te kilka dni dały mi odpocząć psychicznie.

Fizycznie jednak ledwo mogłam się ruszać. Moje mięśnie były wiotkie, prawie nie dawałam rady przejść do prowizorycznej łazienki, aby załatwić swoje sprawy, kaszlałam jak gruźlik, z nosa się lało, było mi raz gorąco, raz zimno.

W końcu zaczęłam czuć, że robi mi się coraz lepiej. Nie byłam do końca pewna, czy to dobrze, w końcu dzięki przeziębieniu na jakiś czas miałam spokój. Nawet ból żeber się zmniejszył. Zaczynałam wpadać w paranoję, myślałam, że może będzie lepiej udawać, iż nic się nie poprawia.

Ale tamtego dnia mężczyzna w kominiarce nie pozwolił mi udawać. Odkąd się przeziębiłam, wpadł do środka, trzasnął za sobą drzwiami, następnie na mnie spojrzał. Jeśli uważałam wcześniej, że jego oczy były straszne, to wtedy były po prostu przerażające. Odcień był jeszcze intensywniejszy niż zawsze, chociaż i tak ledwie można było je dostrzec, a tylko dlatego, iż były niemal czarne jak moje. Miał wręcz niemożliwie rozszerzone źrenice.

Nie byłam głupia, może nigdy nie miałam styczności z narkotykami, tak po prostu w kościach czułam, że jest naćpany.

To nie oznacza niczego dobrego…

– Myślisz, że jeśli obchodziłem się z tobą ostatnio jak z jajkiem, to przestałem być sobą?! – zapytał głośno.

Odwrócił się szybkim ruchem i z wielką siłą uderzył pięścią w ścianę, aż powstało ogromne wgłębienie.

Nie do końca wiedziałam, co się dzieje, nie byłam w stanie wszystkiego przeanalizować, ponieważ nagle podszedł do mnie, stanął i nachylił się nade mną.

– Jesteś nic niewartą suką, jak wszystkie inne! – krzyknął mi w twarz.

Bałam się.

I byłabym głupia, gdybym się nie bała.

To nie tak, że zmieniłam o nim zdanie po tym, jak ostatnio się zachowywał, wiedziałam, że to zły człowiek. Może na chwilę opuściłam gardę, a teraz niespodziewanie musiałam ją przywrócić, chociaż nie dał mi nawet szansy.

– Słyszysz mnie, suko?

Owiał mnie jego oddech.

Zdążyłam tylko sapnąć, gdy złapał mnie za kark, wbijając tam boleśnie palce. Podniósł mnie na nogi. Byłam dużo niższa od niego, więc nadal był nachylony.

– Odpowiadaj mi, jak o coś pytam! – Przechylił moją głowę na prawo, aby mieć jeszcze lepszy widok.

– Dobrze – wychrypiałam, próbując opanować mocne kołatanie serca o żebra.

Czułam się, jakbym zaglądała śmierci prosto w oczy. Byłam wtedy niemal pewna, że mnie zabije. Jego wzrok ukazywał szaleństwo, ręce były silne i zdawał się, nie mieć władzy nad nimi.

– Będziesz grzeczną suką? – Jego ton głosu nadal był zimny, ale przynajmniej już nie krzyczał.

Trzęsłam się, próbując opanować łzy, które starały się rozlać po policzkach, dyszałam, a za moment zaczęłam wierzgać, kiedy jego dłoń pojawiła się na mojej szyi. Na początku tylko ją objął, a następnie ścisnął.

– Co robisz? – Tylko tyle udało mi się wypowiedzieć, ponieważ uścisk był coraz mocniejszy.

Zaczynało mi brakować tchu, obraz mi się rozmazywał, coraz mniej widziałam jego szalony uśmiech. Ale moje ciało walczyło, jak mogło. Wyrywałam się, położyłam ręce na jego dłoń, starając się ją oderwać, ale nic nie skutkowało.

– Nigdy nie zapominaj o tym, kim jestem. Nie zmieniaj zdania na mój temat, bo się zawiedziesz.

Jego słowa wbijały się w moją głowę.

W końcu przestałam się ruszać, śmierć była już tak blisko, że wyciągała ramiona w moją stronę, chcąc mnie zabrać w ciemność. Lecz nagle wszystko zniknęło. Ręce na szyi, na karku, oddech, którym mnie owiewał, a przede wszystkim grunt pod nogami. Opadłam bezsilnie na materac, jak szalona łapiąc powietrze, masując obolałe miejsce, które zapewne było czerwone i zostaną na nim ślady na długi czas.

O Boże, o Boże, o Boże.

Nie było tak jak w filmach czy w książkach, które niegdyś czytałam codziennie, przed oczami nie przeleciały mi najmilsze wspomnienia, nie zobaczyłam po raz ostatni twarzy mojego taty. Wydawało mi się, że działo się to zbyt szybko i niespodziewanie.