Tak jak w filmach - Maja Kotwicka - ebook
NOWOŚĆ

Tak jak w filmach ebook

Maja Kotwicka

3,8

210 osób interesuje się tą książką

Opis

Przed Arią Cowen najważniejsze zawody w karierze... ale złamane serce może zaprzepaścić lata przygotowań.

Sportowe marzenia Arii stają pod znakiem zapytania, kiedy musi znaleźć nowego partnera do treningów. Najlepszym i zarazem najgorszym kandydatem okazuje się jej współlokator. Nico Macmillan to kapitan drużyny koszykówki i lojalny przyjaciel… który od dawna ukrywa swoje uczucia. Wspólne treningi wyzwolą emocje, których żadne z nich się nie spodziewało.

„Tak jak w filmach” to urzekająca historia o przyjaźni i pasji oraz o miłości, która czeka tuż za rogiem, w sercu Edynburga.

Nowelka z Kolekcji romansów sportowych Inanny

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 90

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (4 oceny)
1
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
aneeczkkaa115

Całkiem niezła

całkiem niezła ale nic specjalnego, godzinka i przeczytana
00



1

Aria

Wiedziałam, że Scott ma reputację łamacza serc, ale sądziłam, że dla mnie się zmieni. Znaliśmy się tyle lat, niemal codziennie trenowaliśmy na lodzie, zawsze razem startowaliśmy w zawodach… Wierzyłam, że nie potraktowałby mnie jak zabawki i nie zaprzepaściłby tego wszystkiego, co udało nam się do tej pory wspólnieosiągnąć.

Przez swoją naiwność skończyłam nie tylko ze złamanym sercem, ale i zagrożoną karierą sportową. Scott za to po naszym kolejnym tragicznym treningu bawił się w najlepsze, żartując z członkami drużyny hokejowej. Byłam jedynie kolejną dziewczyną na liście jego podbojów, a na wygranej w mistrzostwach krajowych najwyraźniej mu niezależało.

– Aria, poczekaj! – zawołał za mnątrener.

Niechętnie się zatrzymałam i szybko otarłam z policzka zbłąkaną łzę. Chciałam znaleźć się już w szatni, a najbardziej w zaciszu mieszkania. Zamiast tego odwróciłam się i podeszłam do Dymitra Georgieva. Patrzył z dezaprobatą na roześmianegoScotta.

– Skrzywdził cię – stwierdził bez ogródek. – Ale gdy jesteście na lodzie, nie ma to znaczenia. Na następnym treningu masz się zachowywać jak profesjonalistka, jasne?

Otworzyłam usta, by zwrócić uwagę, że to samo tyczy się Scotta. Georgiev toprzewidział.

– Jemu też to powiem – dodał z irytacją. – Jesteście niepoważni! Zostały dwa miesiące dozawodów!

Pokiwałam głową. Nie śmiałam już próbować się odezwać. Trener był dość… despotyczny, ale też rozumiałam jego złość. Stawka była naprawdę wysoka, a my z każdym treningiem jeździliśmy corazgorzej.

Georgiev rzucił jeszcze kilka słów po bułgarsku, których nie zrozumiałam. Następnie przywołał do siebie Scotta. Czmychnęłam do szatni. Wzięłam prysznic i w ostatniej chwili zdążyłam naautobus.

Spędzałam na lodowisku Murrayfield tyle czasu, że stałam się gościem we własnym mieszkaniu. Do niedawna mi to nie przeszkadzało, bo kochałam łyżwiarstwo całym sercem. Dopiero zdrada Scotta sprawiła, że znienawidziłamtreningi.

Wysiadłam na przystanku Shandwick Place. Jesień powoli zaglądała do Edynburga. Tego dnia wyjątkowo pokazała się od tej przyjemnej strony. Subtelnie zabarwione liście były skąpane w słońcu. Wysoka jak na wrzesień temperatura działała na mnie kojąco. Żałowałam, że pięć minut później doszłam do mojego mieszkania na South Charlotte Street. Może w przerwie od nauki na zajęcia uda mi się wyrwać na dłuższyspacer?

Weszłam do środka, liczyłam, że zastanę tam siostrę albo przyjaciela. Potrzebowałam z kimś porozmawiać o okropnym treningu. Niestety nikogo nie było. Elsie pewnie wybyła na spotkanie z koleżankami. Przyjechała do Edynburga z Inverness tylko na kilka dni, a znała tu mnóstwo osób z czasówstudiów.

Za to tego, gdzie podziewa się Nico, nie byłam już taka pewna. Ostatnio prawie wcale go nie widywałam. Opuszczał mieszkanie skoro świt i wracał w środku nocy. Takie zachowanie zupełnie do niego nie pasowało. Miałam nadzieję, że wszystko u niego dobrze. Może po prostu znalazł dziewczynę? Musiałam się tego dowiedzieć, a tymczasem sięgnęłam ponotatki.

To będzie długie i nudnepopołudnie.

Nico

Stałem przed drzwiami do naszego budynku i szukałem po kieszeniach kluczy. Moja suczka Tequila pociągnęła mnie za smycz. Chciała iść dalej. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek. Aria powinna wrócić za godzinę z treningu. Do tego czasu zdążę zjeść obiad i sięulotnić.

– Przykro mi, to był i tak długi spacer – powiedziałem, wciąż grzebiąc pokieszeniach.

Znalazłem klucze i zaprowadziłem suczkę na klatkę schodową. W mieszkaniu, po odpięciu smyczy, zniknęła w kuchni. Dobiegły mnie stamtąd śmiech i znajomy głos. Zamarłem. Mój plan unikania współlokatorki, który z takim powodzeniem realizowałem od tygodni, właśnie legł w gruzach. Powinienem być z tego powodu zły, ale zamiast tego cieszyłem się, że ją zobaczę. Nawet jeśli to oznaczało odgrywanie roli przyjaciela i trzymanie prawdziwych uczuć na uwięzi. Chyba byłemmasochistą.

Dziewczyna siedziała przy stoliku pod oknem. Przed nią leżały rozłożone schludne notatki, ale jej uwagę zajmowała Tequila. Głaskała ją, a suczka merdałaogonem.

– Cześć, Aria – rzuciłem naprzywitanie.

Podniosła na mnie spojrzenie i uśmiechnęła się tak, że ścisnęło mnie wżołądku.

– Cześć, Nico.

Błękitny sweter komponował się z jej niebieskimi oczami. Czarne włosy upięła w ciasny kok. Kiedy je rozpuszczała, wyglądała jak bogini. Niestety nie robiła tego zbytczęsto.

– Nie byłaś dzisiaj na treningu? – zapytałem. Musiałem sprowadzić myśli na właściwe tory i przestać się na nią gapić. Otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu pomysłu naobiad.

– Jestem już po, zaczęliśmy wcześniej niżzwykle.

– Fajnie. Głodna?

– Trochę.

– Może zjemy mac and cheese? – zaproponowałem.

Aria pokręciłagłową.

– Musimy dbać odietę.

Wstała i do mnie podeszła. Tequila próbowała ponownie zwrócić na siebie jej uwagę, ale bezskutecznie, więc położyła się w słońcu. Aria przecisnęła się przede mnie i wyjęła z lodówki sałatę. Była taka niska. Ze swoim metrem sześćdziesiąt sięgała mi do piersi. Sweter opadł jej na jednoramię.

Do diabła, ile ja bym dał, by pocałować ją w nagi bark, a potem schować twarz w zagłębieniu jej szyi i upoić się słodkim zapachemperfum.

– Nico, masz jutro mecz, pamiętasz? – przywołała mnie tymi słowami dorzeczywistości.

Odsunąłem się od niej na bezpiecznąodległość.

– Mecz koszykówki, kobieto, dodaj mi do tej sałatkimięso.

Uśmiechnęła się i wyjęła z lodówki filety zkurczaka.

– Przyjdziesz obejrzeć nas w akcji? To wprawdzie towarzyska rozgrywka, ale byłoby miło, gdyby ktoś namkibicował.

– Zapytam Elsie, czy ma ochotę się wybrać. Pojutrze wyjeżdża i chciałabym spędzić z nią jak najwięcejczasu.

– Pewnie. A jak idzie trenowanie domistrzostw?

Ariazmarkotniała.

– Przygotujesz mięso? – poprosiła. Sięgnąłem po patelnię. – Od zerwania ani razu nie wykonaliśmy dobrze układu. Wpadamy na siebie, gubimy synchronizację, zmieniamy figury, byleby tylko się nie dotykać. No dobrze, ja je zmieniam. – Zaczęła zapamiętale kroić pomidory. – Jak mogłam być tak głupia i zakochać się w swoim łyżwiarskim partnerze? – Jej głosdrżał.

Pragnąłem ponownie obić temu gnojowi gębę. Miał przy sobie najcudowniejszą dziewczynę i wykazał się wobec niej kompletnym brakiem szacunku. Niepojęte było dla mnie, jak mógł się dopuścićzdrady.

Dotknąłem dłoni Arii i powstrzymałem ją przed dalszym krojeniem. Pomidory zmieniły się już wmiazgę.

– Nie mamy wpływu na to, w kim się zakochujemy – powiedziałem cicho i przesunąłem palcami w górę po jejprzedramieniu.

Uśmiechnęła siędelikatnie.

– Tęskniłam za tobą, Nico. Gdzie ty się ostatniopodziewałeś?

– Ćwiczyliśmy z chłopakami przedmeczem.

Nie do końca kłamałem. Naprawdę spędzałem sporo czasu na boisku, ale oprócz tego wałęsałem się po mieście i chodziłem od znajomych do znajomych. Dokąd tylko się dało, byle nie widzieć Arii.

– Nie chowasz przede mną dziewczyny? – zapytałabeztrosko.

Zabrałem rękę i wziąłem się zasmażenie.

– Nie – odparłemkrótko.

– Jakoś ci nie wierzę – stwierdziła ze śmiechem i wróciła do przygotowywaniasałatki.

– Może poszukaj innego partnera? – zmieniłem desperackotemat.

– Co?

– Chodzi mi o łyżwiarstwo. Mogłabyś z nim ćwiczyć, dopóki nie dogadasz się zeScottem.

Aria sięzamyśliła.

– To dobry pomysł – uznała po chwili. – Tylko gdzie ja kogośznajdę?

– Ice Skating Society – rzuciłem pierwsze, co przyszło mi dogłowy.

Potrząsnęłagłową.

– Oni mnie nie znoszą. Obrazili się na mnie jeszcze na pierwszym roku, gdy odmówiłam wstąpienia do ich stowarzyszenia. Pamiętasz? Opowiadałam ci otym.

– Nie przepadają za tobą, bo nazwałaś ich amatorami – przypomniałem jejłagodnie.

– Bo nimi są – oburzyłasię.

Zaśmiałem się cicho. Była perfekcjonistką i domyślałem się, że każdy błąd popełniony przez członków grupy na lodzie doprowadzał ją do białejgorączki.

– Aria, ale chyba nie radzą sobie aż takźle?

Wzruszyłaramionami.

– Pomyślę nad tym – powiedziałaponuro.

Skończyliśmy przygotowywać obiad. Współlokatorka skubnęła trochę sałatki, a ja pochłonąłem całą resztę. Kiedy wróciła Elsie, zamknąłem się w swoim pokoju pod pretekstem nauki. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Wciąż słyszałem w głowie wesołe słowa Arii o mojej domniemanejdziewczynie.

Od roku marzyłem tylko o jednej kobiecie. Najpierw była zakochana w innym mężczyźnie, a gdy już się z nim rozstała, wciąż byłem przez nią osadzony w roli jedynie przyjaciela. Nie zapowiadało się, by zobaczyła we mnie kogoświęcej.

2

Aria

Spotkanie Ice Skating Society odbywało się późnym popołudniem, tuż przed meczem, dlatego poszłyśmy na nie z Elsie już wystrojone. Siostra przyjęła entuzjastycznie pomysł kibicowania drużynie koszykarskiej Nico. Tęskniła za uczelnianymi wydarzeniami, ale najbardziej za jednym zkoszykarzy.

Kilka miesięcy temu ukończyła studia i rozpoczęła staż w Inverness. Obie czekałyśmy na jego koniec i jej powrót do mieszkania w Edynburgu. Byłyśmy nie tylko siostrami, ale i najlepszymi przyjaciółkami. Po raz pierwszy w życiu mierzyłyśmy się z tak długąrozłąką.

– Musimy się pospieszyć, bo zajmą nam najlepsze miejsca na trybunach – przypomniała mi Elsie, gdy weszłyśmy do budynku lodowiskaMurrayfield.

– Wiem, wiem. Porozmawiam tylko zMiriam.

Rozejrzałam się po lodzie. Kilka osób jeździło dość nieporadnie, reszta stłoczyła się w grupie i śmiała. Nie widziałam wśród nich rudowłosejdziewczyny.

– Jeśli przyszłaś na spotkanie klubu, powinnaś szybko zmienić obuwie – rozległ się głos za moimi plecami. – Radziłbym ci też zmienić spódniczkę na spodnie. Zarazzaczynamy.

Odwróciłam się. W pierwszym rzędzie siedzeń chłopak wiązał łyżwy. Miał na sobie bluzę z logo UniwersytetuEdynburskiego.

– Nie jestem tu, by jeździć – wyjaśniłam. – Mam sprawę do Miriam Montgomery. Może wiesz, gdziejest?

– Wypisała się, teraz to ja załatwiam kwestieorganizacyjne.

Poczułam ulgę, usłyszawszy te słowa. Nie dogadywałam się z Miriam. Przypuszczałam, że mi zazdrościła i z tego powodu próbowała umniejszać moje łyżwiarskieosiągnięcia.

– Świetnie… To znaczy, miło cię poznać. Nazywam się AriaCowen.

Wstał, uśmiechnął się szeroko i uścisnął mirękę.

– JamesSpencer.

– Posłuchaj, jestem łyżwiarką figurowąi…

– Wiem – przerwał mi podekscytowany. – Na początku nie byłem pewny, ale to naprawdę ty. Jesteś świetna. Mam nadzieję, że razem ze Scottem Gardnerem wygrasz mistrzostwakrajowe.

– Och, dzięki – wymamrotałamspeszona.

Zdarzało się, że entuzjaści łyżwiarstwa mnie rozpoznawali. Wciąż słabo sobie radziłam w takich sytuacjach. Były niesamowiciestresujące.

– Potrzebuję partnera do ćwiczeń – podjęłam. – Pomyślałam, że może ktoś od was miałby czas i chęci. Jest tu dobryłyżwiarz?

James sięzamyślił.

– Niestety w tym roku są sami początkujący. Nie dadzą rady. Ja z chęcią bym ci pomógł, z tym że znalazłbym czas dopiero pod koniec przyszłegomiesiąca.

– To za późno, aledzięki.

– Oczywiście. Mogę dać ci mój numer. Gdybyś jeszcze czegokolwiek potrzebowała, jestem do twojej dyspozycji. Naprawdę, pisz i dzwoń o każdej porze – zapewnił zzapałem.

– Nie trzeba, spieszę się. Pa, James.

Uciekłam, bo już naprawdę czułam sięnieswojo.

– Dlaczego się z nim nie umówiłaś? – zapytałaElsie.

Spojrzałam na niązaskoczona.

– Co?

– Był takiprzystojny…

Wyszłyśmy na zewnątrz. Przed budynkiem czekała na nas zamówiona przez Elsie taksówka. Wsiadłyśmy i podałyśmy kierowcyadres.

– Naprawdę tak dobrze wyglądał? – zdziwiłam się. – Nie zwróciłamuwagi.

– Tak! Jak mogłaś tego niezauważyć?

Wzruszyłamramionami.

– Normalnie. Zachowywał się trochę nachalnie, niesądzisz?

– Może, ale te umięśnione ramiona… – Westchnęła z rozmarzeniem. – Musisz wrócić do randkowania. Pokazać Scottowi, co stracił, bo na razie bawi się, parszywiec, w najlepsze i to po tym, jak cię takpotraktował…

– Co masz namyśli?

Elsie sięzawahała.

– Wciąż obserwujesz go w social mediach? – zapytała.

– Nie, zablokowałamgo.

– Dobrze, niech tak zostanie, po prostu jest ostatnio bardzoaktywny.

– To znaczy? – drążyłam, teraz już musiałam się dowiedzieć w czymrzecz.

– Nooo, wrzuca dużo fotek z szatni, bez koszulki. Od tego przybyło mu mnóstwo nowychobserwatorek.

Siostra zakręciła pasmo brązowych włosów na palcu, zerkała za szybę. Znałam ją na wylot i wiedziałam, że o czymś mi niemówiła.

– Elsie, co Scott jeszczepublikuje?

Wróciła do mnie wzrokiem i sięskrzywiła.

– No dobrze, chyba powinnaś o tym wiedzieć – przyznała niechętnie. – Jest znowu w związku zOlivią.

Walczyłam z całych sił, aby się nie rozpłakać. Zadał mi kolejny cios. Związał się ze swoją byłą dziewczyną, z którą w dodatku mniezdradził.

– Czym ja sobie na to zasłużyłam? – wyszeptałam.

– Niczym, Aria. – Elsie pogłaskała mnie po ramieniu. – Nawet tak niemów.

Dojechałyśmy na miejsce. Zrobiło mi się głupio, gdy uświadomiłam sobie, czego nasłuchał siętaksówkarz.

– Liczy się tylko to, że wyglądasz ślicznie, idziesz na mecz i nie spotykasz się już z tym frajerem. On na ciebie nie zasługiwał. – Chwyciła mnie pod ramię i ruszyłyśmy do wejścia na halę sportową. – Skupmy się na zabawie. Jutro jużwyjeżdżam.

Przytaknęłam, ale bez większego entuzjazmu. Humor poprawił mi się dopiero w trakcie rozgrywki. Na wydarzeniach sportowych czułam się jak ryba w wodzie. Wyjątkowo jednak to nie moje zmagania wszyscy śledzili i to nie ja się stresowałam. Miło było dołączyć dokibiców.

Obserwowanie Nico w akcji sprawiało mi przyjemność. Grał na pozycji środkowego i naprawdę skutecznie bronił kosza przed natarciami przeciwnej drużyny. Sprawiał wrażenie maksymalnie skupionego na wydarzeniach, które toczyły się na boisku, a wiedziałam, jak trudno jest się odciąć od hałaśliwegootoczenia.

Niestety jednego rzutu nie udało mu się przechwycić. Przeciwnicy zdobyli dwa punkty. Trener naszej uczelnianej drużyny poprosił o czas. Jednak to nie on, a Nico częściej mówił coś do chłopaków. Pewnie dlatego, że byłkapitanem.

Jeśli już w coś się angażował, to w stu procentach. Tak było z koszykówką i astrofizyką, którąstudiował.

– Ciekawe, czy jest tu dziewczyna Nico – zastanowiłam się na głos i rozejrzałam się po tłumie, choć nie wiedziałam, kogoszukać.

– Spotyka się z kimś? – zapytała z zaskoczeniemElsie.

– Chyba. Twierdzi, że nie, ale ostatnio prawie wcale go nie widuję. Nie wierzę mu, że cały ten czas spędza na treningach koszykarskich. No i wydaje się rozproszony, gdy akurat uda nam sięspotkać.

– Coś kręci – zgodziła się. – Ledwo skończyły się wakacje. Drużyna raczej pije w pubie, niż poci się naboisku.

Uśmiechnęłamsię.

– Jak ich znam, to napewno.

Mecz wznowiono, a dwadzieścia minut później zakończył się wygraną naszych. Wybuchła wrzawa. Ledwo udało nam się przecisnąć dochłopaków.

– Gratulacje! – krzyknęłaElsie.

– Dzięki! A ty kiedy wróciłaś? – Finlay przyciągnął ją do swojego boku. Od dawna mieli się kusobie.

Nie usłyszałam odpowiedzi siostry, bo podszedł do mnie rozpromienionyNico.

– Brawo, kapitanie – powiedziałamwesoło.

Spojrzał mi w oczy, a potem wyciągnął rękę i odgarnął mi kosmyk włosów zaucho.

– Cieszę się, żeprzyszłaś.

Moje serce zgubiło rytm. Ten dziwny moment przerwał Brodie, który objął mnieramieniem.

– Siostry Cowen, czy jesteście gotowe na imprezę?! – zawołał.

Popatrzyłyśmy po sobie zElsie.

– Tak! – odpowiedziałyśmyjednocześnie.

Nico

Świętowanie w pubie trwało w najlepsze. Siedziałem z Royem i Brodiem przy stoliku. Widziałem stąd dobrze Arię. Stała przy barze i rozmawiała z rudowłosą dziewczyną, która, jak mi się wydawało, studiowała razem z nią historię sztuki. Nieopodal nich Finlay czarowałElsie.

Moja uwaga co rusz wędrowała do krótkiej spódniczki współlokatorki. Materiał odsłaniał idealnie umięśnione nogi. Zastanawiałem się, jak wyglądają te części jej wysportowanego ciała, których nie miałem okazjizobaczyć.

– Macmillan, kurwa, ogarnij się – usłyszałem.

– Co? – rzuciłemnieprzytomnie.

Roy uderzył mnie w tyłgłowy.

– Z czym masz problem? – oburzyłem się i na niegospojrzałem.

Uśmiechnął siękpiąco.

– Stary, to ty tu masz problem. Przez cały czas gapisz się na Arię. Nie dociera do ciebie nic z naszejrozmowy.

– O czymmówiliście?

– Zastanawialiśmy się, czy po zwycięskim meczu trener odpuści nam poniedziałkowy trening – wyjaśniłBrodie.

– Prędzej nam ich dołoży – stwierdziłem. – Wygraliśmy zaledwie kilkoma punktami z drużyną, która byłabeznadziejna.

– Myślisz? Mógłby dać nam spokój. Przecież były wakacje, to oczywiste, że nikt w tym czasie niećwiczył.

– Nikt prócz Nico – wtrąciłRoy.

Wyszczerzyłemzęby.

– Dzięki temu wciąż jestem kapitanem – odparłem.

– I na co ci ta pozycja, skoro nie potrafisz na nią poderwać zawodowej łyżwiarki? – zapytał Roy i wypił ostatni łykpiwa.

Uśmiech zniknął z mojejtwarzy.

– Ona nic do mnie nie czuje. Traktuje mnie jakprzyjaciela.

– Mogłeś się z nią umówić rok temu, zanim zaczęła cię takpostrzegać.

– Spotykała się wtedy z tym durniem, Scottem – przypomniałem Royowi. – Nie podbijam do zajętych dziewczyn. Zresztą kochała go i była z nim szczęśliwa, sama mi to mówiła. Dałaby mi kosza, gdybym jej wyznał swojeuczucia.

– Musisz o niej zapomnieć. Poważnie, Nico. To już za długo sięciągnie.

– Brodie ma rację. – Roy zebrał kufle. – Wybierz sobie którąś z lasek w pubie i idź ją wyrwać. Ja przyniosę nam dolewkę – dodał.

Nie ruszyłem się z miejsca. Jednak wraz z upływem czasu, za sprawą alkoholu i przez ciągłe namowy kumpli, zacząłem się przekonywać do pomysłu podrywu. Padło na zgrabną blondynkę, która siedziała przybarze.

Wstałem i sięzatoczyłem.

– Dajesz! – Brodie poklepał mnie poplecach.

Podszedłem do dziewczyny. Była ładna, choć nie tak bardzo jak Aria. Zaczęła mi o sobie opowiadać, ale nie potrafiłem się skupić na jej słowach. Miała na imię Mary albo może Margaret. Uwiesiła się na moimramieniu.

Przemknęło mi przez głowę, że powinienem jej przerwać i wyjść na świeżepowietrze.

– Słuchaj, ja… – zacząłem, ale to ona miprzerwała.

– Wiem. Też toczuję.

– Co?

– To elektryzujące przyciąganie międzynami.

Zanim dotarł do mnie sens tego, co powiedziała, położyła mi dłoń na karku i pocałowała mnie wusta.

3

Aria

Bawiłam się w pubie naprawdę świetnie, ale powoli zaczynałam odczuwać zmęczenie, spowodowane dzieleniem całego swojego czasu między uczelnię a lodowisko. Z samego rana czekał mnie kolejny trening. Musiałam być na nogach już przed siódmą, dlatego przez cały wieczór piłamlemoniadę.

Chciałam zagadnąć Elsie, czy ma ochotę już wracać, ale moją uwagę zwrócił znajomy blondyn za jej plecami. Nico jak zawsze wyróżniał się z tłumu swoim niemal dwumetrowym wzrostem. Sądziłam, że idzie do nas, ale on zatrzymał się przy przeciwnym krańcu kontuaru. Uśmiechnął się czarująco do nieznanej mi dziewczyny i rozpoczął z nią rozmowę. Nie wiedzieć czemu, ten widok mnie rozdrażnił. Odwróciłam od nichwzrok.

– Elsie, będę już się zbierać do domu – powiedziałam. – Idziesz ze mną czyzostajesz?

– Idę.

– Odprowadzę was – zaoferował się Finlay. – Tylko uregulujęrachunek.

– Jasne, poczekamy – odpowiedziałasiostra.

Koszykarz, zanim odszedł, pocałował ją w policzek. Powiodła za nim maślanymioczami.

– Kiedy zaczniecie się spotykać? – zapytałam.

– Kiedy zakończę staż wInverness.

– Czyli dopiero za prawierok?

– Tak – oświadczyła. – Nie chcę być w związku na odległość i tęsknić jak szalona. Nie mam czasu przyjeżdżać za często do Edynburga, a Finlay wciąż studiuje, więc też nie będzie mógł mnieodwiedzać.

– Nie boisz się, że do czasu twojego powrotu pozna kogośinnego?

– Jeśli tak się stanie, to będzie znaczyło, że nigdy nie byliśmy sobie pisani – stwierdziła beztrosko. – Wierzę, że na mniepoczeka.

Elsie zawsze była romantyczką, ja natomiast bardziej skłaniałam się ku rozsądkowi. Miałam wątpliwości co do jej rozumowania, jednak zachowałam je dla siebie, bo wróciłFinlay.

– Możemy iść – rzucił.

Sięgnęłam po zawieszoną na oparciu stołka barowego ramoneskę. Powinnam poinformować współlokatora, że opuszczam pub. Spojrzałam na niego i zamarłam. Nie rozmawiał już z dziewczyną, tylko się z nią całował. Poczułam ucisk wpiersi.

– Czemu masz taką minę? – Siostra się rozejrzała i natychmiast zrozumiała, w czym rzecz. – Ooo, to musi być dziewczynaNico.

– On się z nikim nie spotyka. – Finlay odwrócił głowę w stronę stolika, przy którym siedzieli Roy i Brodie. – Zostawić ich na trochę samych i zaraz nakłaniają siebie nawzajem do robieniagłupot.

Ruszył w stronę Nico. Nim się przy nim znalazł, ten już odsunął się od blondynki. Wyszli obaj nazewnątrz.

– A my to co? – mruknęłaElsie.

Poszłyśmy za nimi. Za drzwiami powitało nas chłodne powietrze. Dobrze było odetchnąć od ścisku w lokalu. Finlay mówił coś do przyjaciela, ale przerwał na naszwidok.

– Gotowe? – zapytał i chwycił Elsie zarękę.

Ruszyliśmy w czwórkę spacerem przez High Street. Ulica wciąż tętniła życiem, a puby były przepełnione. Znalazł się nawet dudziarz w kilcie, który grał ku uciesze turystów. Ciepłe światło lamp otulało historyczne kamienice. Z przesmyków między budynkami, które prowadziły do ogrodów na tyłach lub na sąsiednie ulice, co rusz wyłaniały się nowe roześmianegrupy.

Kochałam Edynburg o każdej porze dnia i roku. Był do bólu piękny i inspirujący, nawet w deszczowe dni, a tych tutaj niebrakowało.

– Wszystko dobrze? – zagadnęłam Nico, który szedł obok mnie bez słowa. Elsie i Finlay nieco naswyprzedzili.

– Tak.

Ponownie zapadła między nami cisza. Współlokator sprawiał wrażenie zamyślonego. Nie ciągnęłam go za język. Rozkoszowałam się nocnymspacerem.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, zostawiliśmy przed budynkiem Elsie i Finlaya. Chcieli się ze sobą pożegnać. Gdy tylko otworzyłam drzwi do mieszkania, rzuciła się na nas Tequila. Skakała to na mnie, to na Nico. Uwielbiałam tego średniej wielkości, czarnego kundelka i to z wzajemnością. Psinka chodziła za mną krok w krok i częściej wybierała spanie na dywanie przy moim łóżku niż na posłaniu w pokoju swojegowłaściciela.

– Cześć, kochanie. – Pogłaskałam ją pogłowie.

– Zabiorę ją na chwilę na zewnątrz – powiedział Nico i sięgnął po smycz. Tequila momentalnie straciła zainteresowanie mojąosobą.

– Umówisz się z tamtą blondynką zpubu?

Utkwił we mnie uważne spojrzenie, ale potem, pospieszony trąceniem psiego łba, wrócił do zapinaniasmyczy.

– Nie, to był błąd – odpowiedział zdecydowanie. – Wolałbym całować kogośinnego.

– Kogo?

Nico nie doprecyzował, tylko wyszedł na klatkęschodową.

– Ależ on się zrobił enigmatyczny – mruknęłam podnosem.

Ziewnęłam i zamknęłam się włazience.

Nico

Od samego rana nie dopisywała pogoda. Padało i wiało. Pokrzyżowało mi to plany nauki w parku. Tequila mogłaby biegać po trawie, zamiast tego nudziła się w mieszkaniu. Udało mi się ją na trochę zająć psim przysmakiem. Od kilku minut leżała na podłodze i gogryzła.

Chciałem powtórzyć materiał z ostatniego wykładu, ale nie potrafiłem się skupić. Przez cały czas wracałem myślami do minionej imprezy. Kiedy usta tamtej dziewczyny dotknęły moich, marzyłem, by na jej miejscu znalazła sięAria.

Boże, byłemżałosny.

Wiedziałem, że czas najwyższy to zakończyć. Musiałem wyznać przyjaciółce swoje uczucia, a potem znieść odrzucenie i się wyprowadzić. Dość karmienia się nadzieją, że może z czasem Aria zobaczy we mnie kogoś więcej albo że ja sięodkocham.

Poznałem ją rok temu po moim meczu, na który przyszła razem z Elsie. Wpadła mi w oko, ale szybko się okazało, że ma chłopaka. Świetnie nam się rozmawiało i kontynuowaliśmy znajomość. Nigdy nie próbowałem odbić dziewczyny Scottowi. Aria była w nim zakochana i tworzyli zgrany związek. Musiałem się z tym pogodzić i całkiem nieźle mi to wychodziło. Udawało mi się trzymać uczucia na wodzy i sądziłem nawet, że z czasem przejdzie mi to całezakochanie.

Wszystko skomplikowało się latem. Szukałem pokoju do wynajęcia na nowy rok akademicki. Mieszkanie w zatłoczonym, głośnym akademiku okazało się nie dla mnie. Bardzo poważnie podchodziłem do studiowania i treningów koszykarskich. Potrzebowałem ciszy do nauki oraz przestrzeni do odpoczynku. Aria wiedziała o moich poszukiwaniach nowego lokum i zaproponowała, żebym się do niej wprowadził. Odziedziczyła po babci mieszkanie, a Elsie właśnie zwolniła w nimmiejsce.

Długo się wahałem, ale ostatecznie przekonało mnie to, że przyjaciółka nie miała nic przeciwko obecności Tequili. Widywałem suczkę tylko w wakacje i w niektóre weekendy, gdy odwiedzałem rodzinny dom. Cieszyłem się, że wreszcie mogę ją zabrać doEdynburga.

Dobrze nam się mieszkało we trójkę aż do momentu, kiedy dwa tygodnie po naszej przeprowadzce Aria rozstała się ze Scottem. Nie było już przeszkody w postaci kochającego chłopaka, a moje ramię zaczęło służyć dziewczynie do wypłakiwania się. Wysłuchiwałem zwierzeń, codziennie ją widywałem, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Moje uczucia do niej siępogłębiły.

Byłem zakochany do nieprzytomności i obsadzony w roli wspaniałegoprzyjaciela.

– Musimy poszukać pokoju do wynajęcia – powiedziałem doTequili.

Miałem wrażenie, że spojrzenie, jakie mi posłała, wyrażałodezaprobatę.

No tak, ona przeżyje utratę współlokatorki nawet bardziej niż ja. Już dawno się sprzedała za smaczki, które kupowała jej Aria. Zawyje mi się z tęsknoty. Chyba będę musiał ją czasami umawiać na spotkanie zdziewczyną.

Na dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza Tequila rzuciła się na korytarz. Wziąłem długi, tylko w teorii uspokajający oddech. Czas na wyznaniemiłosne.

– Nico, mam genialny pomysł! – zawołała wesołoAria.

Wpadła do kuchni z Tequilą u boku. Położyła na stoliku przede mną papierową torebkę ze słodko pachnącą zawartością. Miała zarumienione policzki i uśmiechała się szeroko. Dawno nie widziałem współlokatorki w tak dobrym humorze. Treningi z byłym, które odbywały się pięć razy w tygodniu, jądołowały.

– Wiem już, kto może mi pomóc w ćwiczeniuukładu.

– Kto? – zapytałem. Ugryzłemcynamonkę.

– Ty! – krzyknęła i podskoczyła zekscytacji.

Zakrztusiłem się i to tak bardzo, że Aria musiała poklepać mnie poplecach.

– Co? – wychrypiałem.

Podała mi szklankęwody.

– Wpadłam na ten pomysł, gdy odprowadzałam Elsie na pociąg. Bardzo dobrze jeździsz na łyżwach i jak na takiego wielkoluda nawet zgracją.

– Zapomnij. Cynamonką mnie nieprzekupisz.

Wróciłem do jedzenia. Aria usiadła na krześle i złożyła dłonie jak domodlitwy.

– Nico, błagam. Jesteś moją jedynąnadzieją.

Kiedy tak wlepiała we mnie niebieskie oczy i robiła słodką minę, nie potrafiłem jej dłużej odmawiać. Zgodziłbym się nawszystko.

Nie mogłem jej teraz wyznać swoich uczuć, bo nie chciałaby już mojej pomocy. Przez lata ciężko pracowała, aby dotrzeć tak daleko w łyżwiarskich kompetycjach. Zasługiwała na medal w mistrzostwachkrajowych.

– W porządku – powiedziałem.

Aria pisnęła i rzuciła mi się na szyję. Pocałowała mnie w policzek. Takie podziękowanie zapamiętamdługo.

– Wyślij mi swój plan zajęć i treningów koszykarskich, to ustalę nam grafik – oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Myślę, że idealnie będzie się spotykać cztery razy w tygodniu. Nie toleruję spóźnień i niestawiania się na lodowisku bez uprzedniej informacji. Będziesz robił to, co mówię, i nie będziesz narzekał. Czy tojasne?

Chyba wpakowałem się w niezłebagno.

Nota copyright

Tak jak w filmach

Copyright © Maja Kotwicka

Copyright © Wydawnictwo Inanna

Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak

Wszelkie prawa zastrzeżone. All rightsreserved.

Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2025r.

ebook ISBN 978-83-7995-851-1

Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski

Redakcja: Agata Milewska

Korekta: Paulina Kalinowska

Adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski

Projekt okładki: Ewelina Nawara

Skład i typografia: www.proAutor.pl

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.

MORGANA Katarzyna Wolszczak

ul. Kormoranów 126/31

85-432 Bydgoszcz

[email protected]

www.inanna.pl

Najtaniej kupisz na www.madbooks.pl