Spowiedź Abysalu - feranos - ebook

Spowiedź Abysalu ebook

feranos

5,0

Opis

Coś pomiędzy "Ślepnąc od świateł" Żulczyka a "Wiedźminem". "Świat Dysku" Pratchetta z mrokiem Bukowskiego.

Gort zawodowo torturuje ludzi. Wyciąga z nich to, czego nie chcą powiedzieć. Robi to skutecznie, z przekonaniem, że służy sprawie. Degenerat z zasadami. Brutalny inteligent, który nie mówi o „dylematach moralnych”, po prostu w nich tonie.
Funkcjonuje w świecie, gdzie magia działa jak technologia: precyzyjna, zimna i bezwzględna. Gdzie lojalność to wartość. I broń. I wymówka.
Wszystko zaczyna się sypać, gdy trafia na ludzi, którzy mówią za dużo, i kobietę, która milczy zbyt celnie. To, co odkrywa, podważa cały system, któremu służył. I zmusza go do zadawania sobie pytań:
Czy lojalność wobec większości zawsze oznacza mniejsze zło? Czy mniejsze zło to jedyne dobro na jakie nas stać?
Spowiedź abysalu to siedem dni z życia człowieka, który rozkłada się od środka.
Opowieść pełna przemocy, czarnego humoru, filozoficznych dygresji i języka, który nie prosi o zgodę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 337

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tę książkę dedykuję:
Staszkowi, bo wiele z tych słów jest jego.
Hubertowi, bo nie żyje.
Siedmiu kobietom, których imion nie pamiętam.
Dwóm typom, którzy w 2011 przynieśli mnie
z metra Imielin do domu.
WYDAWNICTWO
www.mglawicasow.pl
Wydawnictwo: Mgławica Sów
Autor: Feranos​
Redaktor prowadząca: Adriana Łączyńska​
Redakcja: Dawid Wiktorski
Korekta: Matylda Zatorska​
Łamanie i skład: Anna Miramari Gross
Grafika na okładce: Joanna Sowińska
Opracowanie graficzne okładki: Marcin Lycan Smolarek
Opracowanie graficzne książki: Anna Miramari Gross
Copyright © 2025 feranos
Wszelkie prawa zastrzeżone
Warszawa 2025
Wydanie drugie, poprawione
ISBN: 978-83-974936-2-9
Playlista spotify:
Rozdział jeden[i]
Koci płacz dobiega z końca uliczki. Czuję, jak w jednej chwili moje ciało się koncentruje i ucieka z błogiego rozluźnienia. Zaczynają mnie swędzieć włoski w uszach. Dziwne uczucie, jakby słuch mi się wyostrzał – coś jak źrenice w małżowinach. Odwracam się w stronę Riady, ale ona jeszcze nie słyszy. Słyszy za to Neriv.
Idę tam.
– Nie idź tam! – mówi Neriv.
– Słyszysz tam kota?
– W sumie… tak.
– Tam ktoś stoi.
– Może kogoś wezwiemy? – pyta Riada. Widzę, że jest przestraszona, ale ja nie czuję lęku.
Nic nie czuję.
– Co planujesz, Gorcie? – pyta mnie Neriv.
– Ty zostań, bo znowu kogoś zabijesz, idę tam sam.
– To nie jest dobry pomysł – mówi Riada. – Na pewno wiesz, co robisz?
Czy ja wiem, co robię? Śmieszne pytanie. Oczywiście, że nie.
– Oczywiście, że tak. – Patrzę jej głęboko w oczy.
Wdech.
– Kurwy! Zostawcie tego kota, bo was pozabijam! – krzyczę w uliczkę, idąc w kierunku jej drugiego końca.
Nie widzę ich jakoś bardzo dobrze, bo jest ciemno, a alkohol wyszarza mi wizję. Widzę, że ktoś tam stoi. Widzę, że się obraca. Widzę uciekającego kota. Misja po części zakończona sukcesem. Zadanie dodatkowe: przeżyć.
– Co ty powiedziałeś, chuju? – pyta mężczyzna idący z naprzeciwka.
Mogę teraz uciec i trochę się zbłaźnić, a trochę wyjść na bohatera. Mogę teraz iść się bić i chwalebnie umrzeć z twarzą wbitą w bruk.
Ja nie umiem się bić, a ich jest paru.
Dam radę.
Poza tym nie wystarczy uratować kota. Trzeba go jeszcze pomścić.
Podchodzę bliżej. Znam zasady ulicy. Męskie rykowisko wymaga, żeby trochę poprężyć muskuły w bojowej postawie.
Ale ja tych zasad nie mam, więc wyprowadzam cios prosto w szczękę. Mój adwersarz nawet trochę się skręca z bólu, ale odpowiada ogniem zbyt szybko jak na moją alkoholową kalkulację.
Zdaję sobie sprawę z tego, że oglądam bruk z bardzo bliska i wiem, że ten widok będzie mnie prześladował przez kolejnych parę dni, może dekarów.
W głowie magazynuję wspomnienia dziesiątek kostek brukowych, które widziałem z bardzo bliska. Cholera, boję się, że już żadnej nie zapomnę.
Kiedy się podnoszę, widzę rozbłyskujący wokół fioletowy blask. Wstaję i w rozmazanej wizji rozpoznaję Riadę, ale stoi sama, bez Neriva.
Odwracam się. Kumpla otacza światło wirujących, magicznych strug. Trzyma moje aktualne nemezis, rzucając blade, fioletowawe światło na wykrzywione twarze jego kolegów.
Neriv trzyma tego typa, co mnie uderzył – jedną ręką, za żuchwę. Trzyma go tuż nad ziemią. Nogi kociego kata dyndają, naprzemiennie spinając się i rozluźniając. Słyszę krótkie chrupnięcie, jakby ostrzegawcze. Ząb wystrzeliwuje ze szczęki jak prażona kukurydza z piekarnika.
Kolejne chrupnięcie. Z ust zaczyna lać się krew, a broda nienaturalnie zapada się do wewnątrz.
Nie krzyczy, do tego musiałby otworzyć usta. Żeby otworzyć usta, musiałby unieść cały ciężar swojego ciała jedynie mięśniami szczęk. Mimo wszystko zdecydowanie wygląda na kogoś, kto bardzo chciałby krzyczeć.
Zdaję sobie sprawę, że mój bohater jest tak napierdolony, jak ja, a kolejne morderstwo może nie skończyć się grzywną za picie.
– Stój, kurwa! – krzyczę, wstając. – Neriv! Nie, stop, nie!
Słyszę, jak pęka kolejna kość.
– Nie zabijaj ich. – Staram się do niego przemówić, ale dociera do mnie wymiar edukacyjny całej tej sytuacji, więc zmieniam narrację: – Nie zabili tego kota! Uciekł, widziałem! Nie musisz ich zabijać tak… jak poprzednich.
Zaskoczony Neriv odwraca się w moją stronę. W jednej sekundzie uśmiecha się, a w drugiej, jakby przypominając sobie okoliczności, momentalnie poważnieje.
– Wierzę ci. – Rzuca typem jak szmacianą lalką gdzieś w głąb uliczki. Fiolet zanika. – Jeszcze raz usłyszę tutaj smutne miauki, to spalę całą tę dzielnicę.
Odwraca się na pięcie i odchodzi. Dochodzimy do Riady i ruszamy w stronę miasta. Po paru krokach słyszę głos elfki:
– Jesteś głupi, Gorcie! Mogli cię zabić. Mogli ci coś zrobić.
– Możliwe, ale czy śmierć w dobrej sprawie to nie zaszczyt w dzisiejszych czasach?
– Nie, jeśli masz po co żyć! – krzyczy Riada. – Czasem są ważniejsze rzeczy niż dobra sprawa.
Jej odpowiedź boli mnie bardziej, niż powinna. A może właśnie boli tak bardzo, jak powinna?
– Wiedziałeś, że ci pomogę, co? – pyta Neriv.
– Tak, ale nie chciałem cię w to angażować. To moja walka.
– Z przemocą wobec zwierząt?
– Z bezsensowną przemocą wobec słabszych.
[i] Jest jeden rozdział. Dosłownie.