Siłą naszego ducha jesteśmy. Eseje o Niepodległej -  - ebook

Siłą naszego ducha jesteśmy. Eseje o Niepodległej ebook

0,0

Opis

Publikacja jubileuszowa Narodowego Centrum Kultury powstała z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Autorzy tomu, znawcy wielu dziedzin, ukazują złożoną sytuację Polski przed rokiem 1918, dynamizm dwudziestolecia międzywojennego i perspektywę ostatniego stulecia polskiej państwowości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 721

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jarosław Sellin, Słowo wstępne

Słowo wstępne

„Siłą naszego ducha […] jeste­śmy” – te słowa zawarte w Pro­gra­mie Pol­ski Józefa Igna­cego Kra­szew­skiego z 1872 roku były wyra­zem nadziei w cza­sach zabo­rów, są też dekla­ra­cją trwa­ło­ści w cza­sach triumfu Nie­pod­le­głej. Dzięki nie­złom­no­ści tego ducha dane nam jest dziś świę­to­wać setną rocz­nicę odzy­ska­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści.

Pamię­tamy jed­nak, że ta nasza nie­pod­le­głość nie została nam daro­wana i nie była aktem łaski. Choć Pol­ska przez 123 lata pozo­sta­wała pod zabo­rami i zni­kła z map Europy, miała za sobą jed­nak wieki pań­stwo­wo­ści Rze­czy­po­spo­li­tej, osią­gnię­cia w zakre­sie kul­tury, myśli filo­zo­ficz­nej, poli­tycz­nej i spo­łecz­nej, roz­woju nauk w ośrod­kach uni­wer­sy­tec­kich mają­cych jedną z naj­dłuż­szych tra­dy­cji w Euro­pie.

Polacy na nie­pod­le­głość odzy­skaną w 1918 roku zapra­co­wali kolej­nymi powsta­niami naro­do­wo­wy­zwo­leń­czymi, zapła­cili zsył­kami na Sybir i wię­zie­niami poli­tycz­nymi. Kon­fi­skata mająt­ków, tra­ge­die rodzin i meto­dyczne rugo­wa­nie pol­skiej elity w cza­sach zabo­rów były powszechne. Mimo to duch prze­trwał: w rodzi­nie, w tra­dy­cji, w tlą­cych się, a ni­gdy nie­za­ga­szo­nych, myślach o nie­pod­le­gło­ścio­wym zry­wie. Tak było z kosy­nie­rami, z wycho­wan­kami Pod­cho­rą­żówki, z elitą ducha idącą do powsta­nia stycz­nio­wego i do Legio­nów. Duch prze­trwał dzięki mowie – codzien­nej i lite­rac­kiej, dzięki wiel­kim dzie­łom malar­skim, muzycz­nym, dzięki nauce, którą Polacy roz­wi­jali w róż­nych ośrod­kach uni­wer­sy­tec­kich.

W 1918 roku w gra­ni­cach II Rze­czy­po­spo­li­tej zna­la­zły się zie­mie naj­bar­dziej dotknięte i prze­trze­bione przez zawie­ru­chę Wiel­kiej Wojny. Jakiej siły ducha, ale i inte­lektu, potrzeba było, aby te zruj­no­wane zie­mie prze­ro­dzić w kraj nie­pod­le­gły, mający wła­sną walutę, ujed­no­li­cone urzędy, kolej, prze­mysł, trans­port, pra­wo­daw­stwo. Do tego w tej trud­nej codzien­no­ści zna­la­zło się miej­sce dla ludzi kul­tury i sztuki.

O tym wła­śnie, co działo się w przeded­niu odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści, co towa­rzy­szyło dzia­ła­niom, dąże­niom, pla­nom ludzi poli­tyki, kul­tury, sztuki, nauki mówią gło­sami współ­cze­snych Auto­rów – auto­ry­te­tów w swo­ich dzie­dzi­nach – eseje książki, która tra­fia do Pań­stwa rąk. To świa­dec­two i zapis róż­no­rod­nych prze­ja­wów dzia­łal­no­ści twór­czej na wielu płasz­czy­znach, uka­zane w per­spek­ty­wie histo­rycz­nej, ale też w per­spek­ty­wie ostat­niego stu­le­cia.

Wie­rzę, że czy­ta­nie kolej­nych ese­jów będzie dla Pań­stwa odkry­wa­niem na nowo feno­menu roku 1918, dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­nego, ostat­nich stu lat naszej pań­stwo­wo­ści, który nie byłby moż­liwy bez siły tego ducha.

Jaro­sław Sel­lin SEKRE­TARZ STANU MINI­STER­STWO KUL­TURY I DZIE­DZIC­TWA NARO­DO­WEGO

Rafał Wiśniewski, Wstęp

Wstęp

Setna rocz­nica odzy­ska­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści to z per­spek­tywy pol­skiej pań­stwo­wo­ści w isto­cie jubi­le­usz fun­da­men­talny, o ogrom­nym poten­cjale mito­twór­czym. Okres tych stu lat obej­muje jed­nak wiele cał­ko­wi­cie reali­stycz­nych, ory­gi­nal­nych roz­wią­zań z zakresu dzia­łań pań­stwo­twór­czych i kon­sty­tu­owa­nia wspól­noty naro­do­wej. Pomi­ja­jąc sam wysi­łek zwią­zany z nie­jed­no­krotną odbu­dową pań­stwa i pań­stwo­wo­ści, można wspo­mnieć cho­ciażby stwo­rze­nie wol­no­ścio­wych warun­ków do roz­woju kul­tury naro­do­wej i ochrony dzie­dzic­twa naro­do­wego, soli­dar­no­ściowy zryw spo­łeczny zakoń­czony trans­for­ma­cją sys­te­mową, także przy­kład mobi­li­zo­wa­nia poten­cja­łów spo­łecznych oraz kul­tu­ro­wych kształ­tu­ją­cych demo­kra­cję oby­wa­tel­ską w Pol­sce. Insty­tu­cje publiczne, w tym insty­tu­cje kul­tury, podej­mo­wały i podej­mują liczne ini­cja­tywy, któ­rych celem jest reak­tu­ali­za­cja oraz pań­stwowe i spo­łeczne usank­cjo­no­wa­nie klu­czo­wych dla odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści wyda­rzeń histo­rycz­nych wraz z ich współ­cze­snymi kon­se­kwen­cjami.

Naro­do­wego Cen­trum Kul­tury nie może w tym pro­ce­sie zabrak­nąć, włą­czyło się więc ener­gicz­nie w nurt przed­się­wzięć upa­mięt­nia­ją­cych Jubi­le­usz – tak istotny z per­spek­tywy pol­skich aspi­ra­cji pań­stwo­twór­czych. Ponie­waż stwa­rza on histo­ryczną oka­zję do inte­gra­cji wielu per­spek­tyw, przez pry­zmat któ­rych win­ni­śmy otrzy­mać mia­ro­dajny obraz współ­cze­sno­ści, niniej­sza publi­ka­cja może nie tylko upa­mięt­niać rocz­nicę, lecz także stać się jed­nym z ide­owych impul­sów ini­cju­ją­cych debatę nad wyzwa­niami sto­ją­cymi przed Pol­ską w xxi wieku. Powinny one objąć także bada­nia nad wpły­wem poli­tyki kul­tu­ral­nej na poli­tykę publiczną, a być może i poszu­ki­wa­nie sku­tecz­nych roz­wią­zań, pozwa­la­ją­cych na reali­za­cję trans­pa­rent­nych dzia­łań wspie­ra­ją­cych roz­wój kapi­ta­łów spo­łecz­nych i poten­cjału oby­wa­tel­skiego, który drze­mie na pozio­mie wspól­not lokal­nych. A wszystko to w kon­tek­ście reflek­sji nad pol­ską drogą do nie­pod­le­gło­ści.

Pod­ję­cie tematu na stu­le­cie odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści jest wyda­rze­niem wyjąt­ko­wym, dla­tego nie­zmier­nie cie­szy, że zapro­sze­nie do grona Auto­rów tego tomu zechcieli przy­jąć wybitni twórcy, naukowcy, bada­cze, znawcy przed­miotu. Dzięki temu powstał wie­lo­głos, w któ­rym zna­la­zły się wypo­wie­dzi uka­zu­jące tło histo­ryczne i poli­tyczne w przed­dzień 1918 roku, atmos­ferę i dzia­ła­nia na róż­nych niwach w dwu­dzie­sto­le­ciu, per­spek­tywę stu lat po odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści, wresz­cie nasze dzi­siaj.

Aby mówić o nie­pod­le­gło­ści, nale­żało sobie zadać pyta­nie nie tylko: czym ta nie­pod­le­głość jest, ale też: jak ta nie­pod­le­głość przez wieki była grun­to­wana, co sta­no­wiło o jej ist­nie­niu, co ozna­czała jej utrata, czy wresz­cie: jakie prawo do niej mamy.

Wła­śnie na tak posta­wione pyta­nia odpo­wia­dają tek­sty ini­cju­jące tom. W arty­kule Jadwigi Puzy­niny doko­nuje się akt odsłony samego słowa nie­pod­le­głość, jego poja­wie­nia się w języku ogól­no­pol­skim. Wybitna języ­ko­znaw­czyni, znana przede wszyst­kim z bada­nia języka Cypriana Nor­wida, ale też pre­kur­sorka w pol­skim języ­ko­znaw­stwie patrze­nia na język jako na nośnik i odbi­cie świata war­to­ści, poka­zuje, jak przez wieki słowa zogni­sko­wane wokół nie­pod­le­gło­ści, narodu, wspól­noty, pań­stwa były eks­pli­ko­wane przez wiel­kich twór­ców pol­skiej lite­ra­tury i kul­tury. Autorka przed­sta­wia głos poko­leń, poka­zuje tro­skę o ojczy­znę wybit­nych postaci, cytu­jąc ich wypo­wie­dzi lite­rac­kie i publi­cy­styczne. Tek­sty te były skałą, na któ­rej budo­wała się toż­sa­mość narodu.

Kon­ty­nu­owa­nie tych myśli i jed­no­cze­śnie wpro­wa­dze­nie do szcze­gó­ło­wych zagad­nień dwu­dzie­sto­le­cia znaj­duje swój wyraz w selek­tyw­nym kalen­da­rium Rafała Wiśniew­skiego. Ogni­skują się tu tematy, wątki, płasz­czy­zny ocen, które swoje odzwier­cie­dle­nie odna­la­zły w realiach przed rokiem 1918 i po nim. Arty­kuł na tle histo­rycz­nym i spo­łecz­nym uka­zuje stan pol­skich ziem po zawie­ru­sze Wiel­kiej Wojny, w przeded­niu odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści. Wielki czyn budo­wa­nia nowego pań­stwa doko­nany zostaje dzięki poten­cja­łowi inte­lek­tu­al­nemu ówcze­snych Pola­ków, czę­sto kształ­cą­cych się poza zie­miami zabo­rów i odno­szą­cych suk­cesy na uni­wer­sy­te­tach. Tekst poka­zuje feno­men budo­wa­nia nie­pod­le­gło­ści na płasz­czyź­nie poli­tycz­nej, kul­tu­ro­wej, nauko­wej, spo­łecz­nej, a także pro­ces kon­sty­tu­owa­nia toż­sa­mo­ści pań­stwo­wej, w któ­rym dostrze­żono udział zarówno żoł­nie­rza, naukowca, pisa­rza, jak i wyna­lazcy. Przy­bliża też rolę atmos­fery lat dwu­dzie­sto­le­cia, świata kawiarń i kaba­re­tów, z nie­zna­nym wcze­śniej rysem nowych mediów: filmu i radia. Prze­gląd kolej­nych dekad, z uwzględ­nie­niem dorobku każ­dej z nich, rów­nież w cza­sach heka­tomby II wojny świa­to­wej, jak też kolej­nych dzie­się­cio­leci XX wieku, daje obraz powol­nego, ale suk­cesywnego docho­dze­nia do wła­ści­wej nie­pod­le­gło­ści.

Per­spek­tywę histo­ryczną przyj­muje w swym arty­kule Leszek Kor­po­ro­wicz. Sięga do tra­dy­cji myśli poli­tycz­nej XV wieku, do naj­wy­bit­niej­szych przed­sta­wi­cieli kra­kow­skiej szkoły prawa mię­dzy­na­ro­do­wego – Pawła Włod­ko­wica i Sta­ni­sława ze Skar­bi­mie­rza. Dzieła tych myśli­cieli odzwier­cie­dlają tra­dy­cję tole­ran­cji I Rze­czy­po­spo­li­tej, idee sza­cunku, doj­rza­łość kul­tury poli­tycz­nej. Z tego dorobku wywo­dzi się kul­tura nie­pod­le­gło­ści, która winna kształ­to­wać realia współ­cze­snej wie­lo­na­ro­do­wej Europy.

„Histo­ria – naród – pań­stwo. Retro­spek­tywna kul­tura pań­stwowości” to blok tema­tów zogni­sko­wa­nych wokół per­spek­tywy histo­rycz­nej i spo­łecz­nej. Grze­gorz Kuchar­czyk w swoim tek­ście poka­zuje postawy panu­jące na Zacho­dzie w obli­czu odzy­ski­wa­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści. Pre­cy­zuje też ówcze­sne idee poszcze­gól­nych mocarstw doty­czące upo­rząd­ko­wa­nia Europy zgod­nie z ich par­ty­ku­lar­nymi inte­re­sami. Przy poka­za­niu skali pracy ger­ma­ni­za­cyj­nej na róż­nych pozio­mach życia, wyda­rze­nia takie jak powsta­nie wiel­ko­pol­skie, do tego zakoń­czone suk­ce­sem, mówią o nie­praw­do­po­dob­nym har­cie ducha ówcze­snych Pola­ków, któ­rzy potra­fili się oprzeć ponad­stu­let­nim szy­ka­nom. Obok takich zry­wów rolę decy­du­jącą w akcie osta­tecz­nego triumfu odzy­ska­nej nie­pod­le­gło­ści ode­grała pol­ska dyplo­ma­cja, dzięki któ­rej zmie­niły się postawy zachod­nich wło­da­rzy, począt­kowo obo­jętne lub wręcz nie­chętne, zręcz­nie mode­lo­wane przez różne grupy lob­by­stów.

Podobne tło kre­śli Rado­sław Zen­de­row­ski, obiera jed­nak per­spek­tywę Europy Środ­kowo-Wschod­niej. W arty­kule poka­zuje korze­nie tego regionu, ana­li­zu­jąc zmie­nia­jące się w ciągu wie­ków gra­nice, zani­ka­nie, łącze­nie i reak­ty­wo­wa­nie państw, wśród któ­rych Pol­ska, ze swą tra­dy­cją pań­stwo­wo­ści, sta­no­wiła jeden z waż­niej­szych pod­mio­tów, wbrew dąże­niom zarówno Niem­ców, jak i Rosjan. „Pol­ska nie powinna była się odro­dzić, zwa­żyw­szy na ówcze­sne teo­rie poli­tyczne” – pisze wprost Autor. I dodaje: „Przez dzie­się­cio­le­cia usil­nie pra­co­wano nad tym, by Polacy wsty­dzili się swo­jej pol­sko­ści”, a mimo to wła­śnie ten kraj po latach oka­zuje się lide­rem regionu, obec­nie w Gru­pie Wyszeh­radz­kiej, dba­ją­cym o silną pozy­cję tych państw we współ­cze­snej Euro­pie.

Odpo­wie­dzi na feno­men poja­wie­nia się Pol­ski na powo­jen­nych mapach Europy udziela w swym arty­kule Jan Żaryn, ana­li­zu­jąc dzia­ła­nia pol­skich dyplo­ma­tów i uka­zu­jąc postawę oraz pracę na rzecz zmiany sta­no­wi­ska ówcze­snych decy­den­tów Europy w spra­wie pol­skiej. Cen­tralną posta­cią tek­stu uczy­nił Romana Dmow­skiego, który dzięki swoim umie­jęt­no­ściom dyplo­ma­tycz­nym potra­fił przy­go­to­wać dobry grunt dla idei odro­dzo­nej Pol­ski. Atmos­ferę ówcze­snych dni dosko­nale oddają też zacy­to­wane frag­menty dzien­ni­ków, które z per­spek­tywy domo­wych i przy­ja­ciel­skich dys­ku­sji poka­zują nastroje, nadzieje i zaan­ga­żo­wa­nie Pola­ków w czyn nie­pod­le­gło­ściowy.

Aby Polacy „mogli wybić się na nie­pod­le­głość”, musieli tę ideę pro­pa­go­wać u decy­den­tów porządku euro­pej­skiego. „Pro­pa­go­wa­nie” zaś sil­nie zwią­zane jest z instru­men­tem kształ­to­wa­nia opi­nii, jakim jest pro­pa­ganda. O jej pod­sta­wach i histo­rycz­nej ewo­lu­cji mówi w swym arty­kule Mar­cin Zarzecki. I choć pod­kre­śla, że skala dzia­ła­nia tego narzę­dzia w XX wieku wzro­sła nie­po­mier­nie, rów­nież ze względu na roz­wój nowych tech­no­lo­gii, odnosi się do wcze­śniej­szych okre­sów, także do swo­istej sytu­acji Pola­ków w obli­czu ger­ma­ni­za­cji czy rusy­fi­ka­cji.

Duch pol­sko­ści, dąże­nia nie­pod­le­gło­ściowe przez poko­le­nia były kul­ty­wo­wane rów­nież dzięki roli Kościoła, który Jaro­sław Różań­ski w swoim tek­ście sym­bo­licz­nie nazywa „Matką Nie­pod­le­gło­ści”. Autor poka­zuje rolę Kościoła i jego wpływ na postawy Pola­ków, któ­rzy nie­prze­rwa­nie w cza­sie zgro­ma­dzeń reli­gij­nych mogli czuć się wspól­notą. Dla­tego też dzia­ła­nia ger­ma­ni­za­cyjne i rusy­fi­ka­cyjne ukie­run­ko­wane były na to, aby ten mono­lit nad­szarp­nąć, znisz­czyć, co szcze­gól­nie mocno dotknęło Kościół unicki na tere­nie zaboru rosyj­skiego. Arty­kuł ogni­skuje się na roli Kościoła kato­lic­kiego, rów­nież na aktyw­nym udziale w czy­nie nie­pod­le­gło­ścio­wym księży i ojców zakon­nych, lecz nie umniej­sza zasług innych Kościo­łów. Pozy­cja Kościoła kato­lic­kiego w Pol­sce pod zabo­rami, w dwu­dzie­sto­le­ciu, ale szcze­gól­nie w cza­sie wojny i w czter­dzie­sto­le­ciu PRL nie byłaby tak silna, gdyby nie cha­ry­zma­tyczne jed­nostki, które swoją postawą i umie­jęt­no­ściami dyplo­ma­tycz­nymi potra­fiły się prze­ciw­sta­wić naci­skom i pró­bom nihi­li­za­cji. Nie byłoby takiego Kościoła i takiej Pol­ski bez bisku­pów Sapiehy czy Hlonda, bez Pry­masa Tysiąc­le­cia czy wresz­cie bez Karola Woj­tyły.

Rze­czą oczy­wi­stą jest, że histo­rię piszą wiel­kie postaci, które zostają utrwa­lone na kar­tach pod­ręcz­ni­ków, inne przy­ćmiewa cień zapo­mnie­nia. Ważne więc, aby o nich przy­po­mi­nać, szcze­gól­nie przy oka­zji wiel­kich rocz­nic. Marek Rem­bierz w arty­kule o roli edu­ka­cji i war­to­ści „pie­lę­gno­wa­nia rozum­nego patrio­ty­zmu pol­skiego” przy­wo­łuje ogromny wkład w kształ­to­wa­nie postaw ówcze­snych poko­leń, jaki wniósł Kazi­mierz Twar­dow­ski, filo­zof i peda­gog. Ten wybitny pro­fe­sor Uni­wer­sy­tetu Lwow­skiego z nie­zwy­kłą tro­ską pod­cho­dził do edu­ka­cji na każ­dym pozio­mie, wcie­la­jąc w życie prze­sła­nie Jana Zamoy­skiego: „Takie będą Rze­czy­po­spo­lite, jakie ich mło­dzieży cho­wa­nie”. Pol­ska oświata, aktyw­ność oby­wa­tel­ska, a także rze­telna praca naukowa jako obo­wią­zek oby­wa­tel­ski były dla niego dogma­tami, które prze­ka­zy­wał dzięki swemu wyjąt­ko­wemu zaan­ga­żo­wa­niu i aktyw­no­ści spo­łecz­nej.

Pro­cesy kon­sty­tu­owa­nia się idei pań­stwo­twór­czych można zauwa­żyć w roz­licz­nych prze­ja­wach aktyw­no­ści spo­łecz­nej, w róż­nych śro­do­wi­skach. Postawy patrio­tyczne i dzia­łal­ność pol­skich etno­gra­fów przy­po­mina w swoim arty­kule Maciej Ząbek. Pod­kre­śla, że w cen­trum uwagi tej dys­cy­pliny w pol­skim wyda­niu zawsze pozo­sta­wały wszyst­kie kul­tury, nie było podziału na kul­turę kra­jową i poza­eu­ro­pej­ską, stąd doro­bek badań Mali­now­skiego czy Cze­ka­now­skiego, a w per­spek­ty­wie badaw­czej kul­tur rodzi­mych ważne było posza­no­wa­nie i tole­ran­cja w sto­sunku do mniej­szo­ści i naro­dów sąsied­nich.

Dopeł­nie­niem i uszcze­gó­ło­wie­niem per­spek­tywy badań nad kul­turą typu ludo­wego jest arty­kuł Wło­dzi­mie­rza Mędrzec­kiego. Autor pod­kre­śla doro­bek badaw­czy pre­kur­so­rów badań roz­po­czę­tych w XIX wieku, z monu­men­talną pracą Oskara Kol­berga na czele. W Pol­sce odro­dzo­nej bada­nia nad kul­turą chłop­ską stały się powin­no­ścią, gdyż chłopi sta­no­wili ponad połowę jej spo­łe­czeń­stwa. Grupa ta oka­zała się też naj­bar­dziej podatna na zmianę w ciągu kolej­nych dzie­się­cio­leci, aby pod koniec XX wieku można było skon­sta­to­wać, że doszło do zaniku chło­pów jako odręb­nej war­stwy spo­łe­czeń­stwa pol­skiego, co ma ogromne prze­ło­że­nie na obraz pol­skiej wsi i na roz­wój kul­tury ludo­wej.

Kolejny dział publi­ka­cji „Dźwięk. Obraz. Formy este­tyczne – toposy nie­pod­le­gło­ści” zbiera głosy eks­per­tów pre­zen­tu­ją­cych daną dzie­dzinę czy feno­men kul­tury. Przed­sta­wiony wie­lo­głos poka­zuje kalej­do­skop dzia­łań kul­tu­ro­twór­czych, które dzięki odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści mogły nabrać barw i cha­rak­teru, a które nie mogłyby się roz­wi­jać, gdyby nie wcze­śniej­szy doro­bek, sta­no­wiący – mimo dzia­łań zabor­ców – solidny grunt dla odwiecz­nych dążeń ludzi kul­tury i sztuki.

Takie wybitne źró­dła miała lite­ra­tura, która w II Rze­czy­po­spo­li­tej mogła for­mo­wać prze­ło­mowe kon­cep­cje i pro­gramy, jak cho­ciażby reali­za­cje Sta­ni­sława Igna­cego Wit­kie­wi­cza, będące feno­me­nem na skalę euro­pej­ską. Kolejne dzie­się­cio­le­cia i kolejne postaci w Pol­sce i na emi­gra­cji, jak Gie­droyć, Miłosz, Gom­bro­wicz, poka­zują z per­spek­tywy stu lat roz­wój „lite­ra­tury uni­wer­sal­nej i naro­do­wej – euro­pej­skiej, cza­sem wbrew euro­pej­skim potę­gom”, jak w tytule swego tek­stu okre­śla to Krzysz­tof Dyb­ciak.

Lite­ra­tura i piśmien­nic­two to dobra naro­dowe, w każ­dym cza­sie wyma­ga­jące szcze­gól­nej dba­ło­ści i ochrony – o dorobku pol­skiego biblio­te­kar­stwa i biblio­fil­stwa mówi Tomasz Makow­ski. Opi­su­jąc dzieje zbio­rów i prze­mian orga­ni­za­cyj­nych Biblio­teki Naro­do­wej, poka­zuje, jak mimo zawie­ru­chy dzie­jo­wej udało się oca­lić wiele cen­nych zbio­rów, ale rów­nież una­ocz­nia bar­ba­rzyń­skie metody najeźdź­ców, któ­rzy nisz­cząc pol­skie dzie­dzic­two, chcieli tym samym znisz­czyć pol­skiego ducha. Szczę­śli­wie, dzięki odda­niu i odważ­nym posta­wom opie­ku­nów zbio­rów, liczne bez­cenne dzieła udało się ura­to­wać. Wiele zra­bo­wa­nych wciąż wymaga prób ich odzy­ska­nia. Nie­zli­czone skarby pol­skiego piśmien­nic­twa zostały jed­nak znisz­czone bez­pow­rot­nie.

Odzy­ska­nie nie­pod­le­gło­ści było pożywką dla arty­stów i ludzi kul­tury, ale też oka­zało się inku­ba­to­rem zmian na grun­cie nowi­nek tech­nicz­nych i medial­nych. W wol­nej Pol­sce zaczęły roz­wi­jać się media: prasa, radio, film, a co za tym idzie – nowe formy, jak choćby muzyka popu­larna. O tej prze­mia­nie pisze w swym tek­ście Anna Nasi­łow­ska, jed­no­cze­śnie odno­sząc zauwa­żane wów­czas zagro­że­nia dla kul­tury wyso­kiej, nie­sione przez nowe tech­no­lo­gie i media, do cza­sów nam współ­cze­snych.

Per­spek­tywę muzyczną nakre­ślił w swoim wybo­rze naj­waż­niej­szych utwo­rów stu­le­cia Jacek Haw­ry­luk. Poka­zuje kamie­nie milowe w roz­woju pol­skiej muzyki, przy oka­zji pod­kre­śla­jąc jej uni­wer­salny wymiar. Szy­ma­now­ski, Kilar, Pen­de­recki pol­ski doro­bek muzyczny sfor­ma­to­wali do skali świa­to­wej.

Rów­no­le­gle pre­zen­to­wane jest spoj­rze­nie na to, co działo się w kul­tu­rze tra­dy­cyj­nej, ludo­wej, etnicz­nej. Wła­śnie w niej Piotr Dah­lig upa­truje utrwa­le­nia nie­pod­le­gło­ści w latach mię­dzy­woj­nia. Poka­zuje rolę lokal­nych dzia­łań i ini­cja­tyw: chó­rów, zespo­łów muzycz­nych, ama­tor­skich teatrów, zespo­łów tanecz­nych. To dzięki ich ist­nie­niu i cemen­to­wa­niu lokal­nych spo­łecz­no­ści, zbie­ra­niu i utrwa­la­niu dorobku pie­śni, utrwa­lała się i grun­to­wała idea nie­pod­le­głego pań­stwa.

Per­spek­tywę teatru przed­sta­wia Artur Gra­bow­ski, odwo­łu­jąc się do idei teatru Sta­ni­sława Wyspiań­skiego i feno­menu Tade­usza Kan­tora, któ­rego przed­sta­wie­nia swoje zako­rze­nie­nie znaj­do­wały wła­śnie w tra­dy­cji dwu­dzie­sto­le­cia. W spek­ta­klach tego twórcy zebrane zostały okru­chy tam­tego świata, zmie­cio­nego przez zawie­ru­chę II wojny, stąd każde przed­sta­wie­nie Kan­tora sta­wało się swo­istym sean­sem pamię­ta­nia.

O twór­czym dzie­dzic­twie dwu­dzie­sto­le­cia, prą­dach, przed­sta­wi­cie­lach, wybit­nych jed­nost­kach zmie­nia­ją­cych obraz pol­skiej sztuki pisze Kata­rzyna Nowa­kow­ska-Sito. To zesta­wie­nie una­ocz­nia, jak wiele udało się doko­nać twór­com w tym krót­kim okre­sie, aby pol­ska sztuka mogła zaist­nieć w świa­do­mo­ści euro­pej­skiej i świa­to­wej, choćby dzięki wysta­wom mię­dzy­na­ro­do­wym, jak ta w 1925 roku w Paryżu, na któ­rej pawi­lon pol­ski świę­cił triumfy.

Umac­nia­nie i grun­to­wa­nie nie­pod­le­gło­ści odby­wało się dzięki roz­wo­jowi wszyst­kich dzie­dzin życia, jed­nak za szcze­gólną egzem­pli­fi­ka­cję roz­woju pań­stwa można uznać ówcze­sną archi­tek­turę – tu to budo­wa­nie było naoczne, in statu nascendi, co uka­zuje w swoim arty­kule Helena Postawka-Lech. W przed­dzień odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści zie­mie pol­skie stały się teatrem Wiel­kiej Wojny, wal­czące ze sobą pań­stwa zabor­cze nie dbały o ochronę mie­nia na tych obsza­rach – Pol­ska po 1918 roku, zruj­no­wana, sta­no­wiąca zle­pek trzech nie­spój­nych kon­cep­cji archi­tek­to­nicz­nych, pozba­wiona była zaple­cza archi­tek­tury dają­cej szansę na odra­dza­nie się pań­stwo­wo­ści. Takie zada­nie spa­dło na archi­tek­tów, któ­rzy do jego reali­za­cji pode­szli z zapa­łem i nowo­cze­snymi roz­wią­za­niami. Posta­wiono na kształ­ce­nie stu­den­tów archi­tek­tury na naj­wyż­szym pozio­mie – tak powstało zaple­cze dosko­na­łych spe­cja­li­stów, któ­rzy dzięki swoim pro­jek­tom mogli wypeł­nić luki zarówno miesz­ka­niowe, jak i two­rzyć budynki uży­tecz­no­ści publicz­nej czy woj­sko­wej. Budo­wano całe nowe kom­pleksy miej­skie, jak Sta­lowa Wola w Cen­tral­nym Okręgu Prze­my­sło­wym. Przy­kła­dem nie­zrów­na­nej moder­ni­stycz­nej myśli archi­tek­to­nicz­nej, poli­tycz­nej i prze­my­sło­wej pozo­staje reali­za­cja idei mia­sta-portu Gdy­nia, zapro­jek­to­wa­nego w spo­sób nowo­cze­sny i zre­ali­zo­wa­nego w zadzi­wia­jąco krót­kim cza­sie. W dwu­dzie­sto­le­ciu nie­zwy­kle poważ­nie pod­cho­dzono też do gro­ma­dze­nia i ochrony dzie­dzic­twa kul­tury, co prze­ja­wiało się w dzia­łal­no­ści etno­gra­fów, muzy­ko­lo­gów, biblio­te­ka­rzy – to doty­czyło rów­nież muze­al­nic­twa, dla któ­rego konieczne było powsta­nie nowych gma­chów. Roz­wi­jała się także archi­tek­tura kuror­tów i uzdro­wisk, co może być przy­kła­dem roz­kwitu i zmian w życiu Pola­ków w wol­nej Pol­sce.

Dziś, w Ojczyź­nie o ugrun­to­wa­nej nie­pod­le­gło­ści, w roku Jubi­le­uszu, wra­camy do osią­gnięć naszych nie­daw­nych przod­ków. Bez nich nie byłoby dzi­siej­szej Pol­ski. Bez pamięci o nich nie będzie jutrzej­szej. Ugrun­to­wa­niu poczu­cia wspól­noty oby­wa­tel­skiej Pola­ków służy Wie­lo­letni Pro­gram Rzą­dowy „Nie­pod­le­gła”. W tym duchu powsta­wała rów­nież książka, która tra­fia do Pań­stwa rąk. Czy­ta­jąc ją, wsłu­chu­jemy się w głos poko­leń wiel­kich Pola­ków, któ­rych hero­izm, talent, inte­lekt, ale też codzienna ciężka praca przy­czy­niły się do tego, że możemy dziś za Zbi­gnie­wem Her­ber­tem powie­dzieć: „Histo­ria jest w ręku czło­wieka, który jest wypro­sto­wany, odzy­skał swój honor i swoją god­ność i nie da się poni­żyć”.

Rafał Wiśniew­ski listo­pad 2018

Wspólnota. Naród. Państwo – podmiotowe źródła niepodległości

Jadwiga Puzynina, Głosy Polaków na przestrzeni dziejów a problem niepodległości

Jadwiga Puzy­nina – prof. dr hab., języ­ko­znaw­czyni i badaczka lite­ra­tury. Ini­cja­torka i główna repre­zen­tantka nurtu lin­gwi­styki aksjo­lo­gicz­nej. Autorka publi­ka­cji doty­czą­cych twór­czo­ści Cypriana Nor­wida i kul­tury słowa, m.in.: Słowo Nor­wida (1990), Język war­to­ści (1992), Słowo, war­tość, kul­tura (1997), Kul­tura słowa – ważny ele­ment kul­tury naro­do­wej (2011), War­to­ści i war­to­ścio­wa­nie w per­spek­ty­wie języ­ko­znaw­stwa (2013) oraz pod­ręcz­nika do nauki języka pol­skiego w szko­łach śred­nich. Stwo­rzyła i przez wiele lat pro­wa­dziła Pra­cow­nię Słow­nika języka Cypriana Nor­wida. Czło­nek Pol­skiej Aka­de­mii Umie­jęt­no­ści, Komi­tetu Języ­ko­znaw­stwa PAN, Rady Języka Pol­skiego i prze­wod­ni­cząca Zespołu Etyki Słowa RJP PAN.

Głosy Pola­ków na prze­strzeni dzie­jów a pro­blem nie­pod­le­gło­ści

JADWIGA PUZY­NINA

Wstęp

Przede wszyst­kim trzeba zasta­no­wić się nad tym, co zna­czą tytu­łowe słowa tego arty­kułu, w któ­rych słowo głosy zostaje połą­czone ze sprawą nie­pod­le­gło­ści. Głosy mają tu zna­cze­nie meta­fo­ryczne, ozna­czają komu­ni­ka­cję osób, w tym wypadku Pola­ków, wypo­wia­da­ją­cych się bez­po­śred­nio lub pośred­nio (tj. z uży­ciem innych słów) na temat nie­pod­le­gło­ści ojczy­zny. Cho­dzi o komu­ni­ka­cję jed­no­stronną, bez odpo­wie­dzi odbior­ców (czy­tel­ni­ków), opartą na języku pisa­nym, pozba­wioną takich ele­men­tów towa­rzy­szą­cych, jak gesty, obrazki oraz zmiany w ope­ro­wa­niu gło­sem, tj. tzw. para­ję­zy­ko­wo­ści.

Wyrazy, któ­rymi posłu­gu­jemy się w komu­ni­ka­cji, są naj­czę­ściej w jakimś stop­niu wie­lo­znaczne lub zna­cze­niowo prze­sta­rzałe. Sta­ramy się obja­śniać je w przy­pi­sach.

Język zarówno w tzw. zna­cze­niu kodo­wym, słow­ni­ko­wym, jak też tek­sto­wym, tj. jako tzw. „język w uży­ciu”, może słu­żyć dobru i złu. Nas będą inte­re­so­wać szcze­gól­nie wypo­wie­dzi tek­stowe słu­żące dobru w rozu­mie­niu słowa nie­pod­le­głość, a także w zna­cze­niach słów, które wiążą się ze sprawą nie­pod­le­gło­ści (np. Ojczy­zna, Rzecz­po­spo­lita). W związku z tym ważne jest wska­za­nie na to, że będzie w tej pracy cho­dziło głów­nie o pozy­tywne, nie zaś kry­tyczne wypo­wie­dzi o tym, co rzu­to­wa­łoby na spo­sób myśle­nia o nie­pod­le­gło­ści Pol­ski.

Warto jesz­cze dopo­wie­dzieć, że cyto­wane wypo­wie­dzi będą opa­try­wane na ogół datami świad­czą­cymi o cza­sie ich uka­za­nia się dru­kiem, albo też czy­imiś wspo­mnie­niami lub też rze­telną wie­dzą na temat daty ich rze­czy­wi­stego poja­wie­nia się. Przy­kład tego sta­nowi tzw. Słow­nik war­szaw­ski, któ­rego liczne opisy haseł poja­wiają się z mniej­szym lub więk­szym opóź­nie­niem w wieku XX, ale są trak­to­wane jako powstałe w wieku XIX.

„Prze­strzeń dzie­jów”, o któ­rej jest mowa w tytule tego arty­kułu, sięga od wieku XV do roku 1919, to jest roku w pełni uzy­ska­nej nie­pod­le­gło­ści Pol­ski. Tę ostat­nią datę prze­kra­czam, wpro­wa­dza­jąc głosy czwórki naj­bar­dziej zna­nych żoł­nie­rzy wyklę­tych, repre­zen­tu­ją­cych setki naszych braci okrut­nie pomor­do­wa­nych przez UB w latach 1943–1989. Na zakoń­cze­nie cało­ści wpro­wa­dzam głos św. Jana Pawła II, papieża Polaka, któ­rego mądrość i zasługi dla odzy­ska­nia naszej nie­pod­le­gło­ści oce­niają wysoko zarówno wie­rzący, jak i niewie­rzący Polacy.

Tyle obja­śnień wstęp­nych. A teraz przejdźmy do krót­kiego omó­wie­nia histo­rii, wagi i zna­cze­nia słowa nie­pod­le­głość.

Niepodległość w języku polskim

Słowa nie­pod­le­głość nie notuje ani słow­nik sta­ro­pol­ski, ani słow­nik XVI wieku, w XVII i XVIII wieku nie ma go jako odręb­nego hasła ani w słow­niku Kna­piu­sza, ani Trotza, brak go w inter­ne­to­wym słow­niku XVII i I poł. XVIII wieku. W tym cza­sie w słow­nikach, poczy­na­jąc od sta­ro­pol­skiego aż do Trotza w XVIII wieku, poja­wia się przy­miot­nik pod­le­gły, pier­wot­nie w zna­cze­niu ‘leżący poni­żej cze­goś’, wtór­nie – meta­fo­rycz­nie – ‘zależny od cze­goś lub kogoś’ w pier­wot­nie meta­fo­rycz­nym zna­cze­niu rze­czow­nik pod­le­głość. Co cie­kawe w słow­niku Kna­piu­sza wystę­puje też słowo nie­pod­le­głość, ale jako syno­nimnie­pod­dań­stwa (oczy­wi­ście w zna­cze­niu ‘nie­za­leż­no­ści od cze­goś’). W tymże zna­cze­niu wystę­puje też nie­pod­le­głość w tek­stach róż­nego typu sze­roko rozu­mia­nej lite­ra­tury1.

Słowo nie­pod­le­głość poja­wia się po raz pierw­szy w zna­cze­niu ‘nie­za­leż­nego bytu pań­stwa’ w końcu XVIII wieku2, przede wszyst­kim w pre­am­bule Kon­sty­tu­cji 3 Maja.

Linde pod hasłem pod­ledz, pod­le­gnąć, gdzie przy­ta­cza całą rodzinę sło­wo­twór­czą zwią­zaną z tym cza­sow­ni­kiem, w jej obrę­bie pod­le­głość, wśród cyta­tów pod­le­gło­ści umiesz­cza też cytat: „Całość, wol­ność, nie­pod­le­głość ojczy­zny. Gaz. Rząd. Meton”3, odsy­ła­jąc w ten spo­sób czy­tel­ni­ków do „Gazety Rzą­do­wej” z 1794 roku, w któ­rej ten cytat się poja­wił.

W oświe­ce­niu, a także potem w XIX wieku w uży­ciach i obja­śnie­niach słowa nie­pod­le­głość u róż­nych auto­rów (poczy­na­jąc od Mic­kie­wi­cza) prze­waża zde­cy­do­wa­nie wią­za­nie wypo­wie­dzi ze zna­cze­niem ‘nie­pod­le­gło­ści pań­stwa’. Nato­miast słow­niki Mic­kie­wi­cza, wileń­ski i war­szaw­ski notują wciąż jesz­cze poboczne zna­cze­nie nie­pod­le­gło­ści jako ‘nie­pod­le­ga­nia cze­muś lub komuś’.

O waż­no­ści słowa nie­pod­le­głość dla spo­łe­czeń­stwa pol­skiego w końcu XIX wieku, a w XX wieku dla emi­gra­cji oraz wydaw­ców i czy­tel­ni­ków pism poza cen­zurą w okre­sie PRL-u, świad­czy słowo Nie­pod­le­głość wystę­pu­jące w tym cza­sie jako tytuł aż sied­miu pol­skich cza­so­pism4.

Słowa wspomagające w użyciach tekstowych myśl o niepodległości kraju rodzimego

Do słów tych należą: ojczy­zna, Rzecz­po­spo­lita, Pol­ska, pol­ski (o czymś), pol­skość, wol­ność, nie­wola (jako to, co musi być usu­nięte, jeśli dąży się do nie­pod­le­gło­ści).

W okre­sach śre­dnio­wie­cza, rene­sansu, baroku i rokoko, zna­cze­nie słowa ojczy­zna to przede wszyst­kim ‘spu­ści­zna po ojcu lub po przod­kach’, ale już z małą liczbą użyć w zna­cze­niu kraju rodzi­mego. W okre­sie oświe­ce­nia i w XIX wieku prze­waża zna­cze­nie ‘rodzi­mego kraju’ z zacho­wa­niem małej liczby daw­nych użyć w zna­cze­niu ‘spu­ści­zny po ojcu lub przod­kach’. Zna­mienna jest nato­miast postawa Lin­dego, który pisze, nawią­zu­jąc do wypo­wie­dzi Łuka­sza Gór­nic­kiego: „Moim zda­niem lepiej uczyni, kto mówiąc o Pol­sce rze­cze »Patria moja«, a nie »ojczy­zna moja«, bo ojczy­zna czę­ściej się rozu­mie ‘to, co gruntu komu ociec jego zosta­wił’”5.

Jeśli cho­dzi o słowo Pol­ska w śre­dnio­wie­czu, to naj­pierw miała ona zna­cze­nie kraju obej­mu­ją­cego tylko Wiel­ko­pol­skę, ale póź­niej już ozna­czała także cały ‘kraj ojczy­sty’.

Język polski a niepodległość w okresie od średniowiecza po wiek XVII

Gdyby cho­dziło o uży­cie języka pol­skiego jako prze­jawu poczu­cia pol­skiej toż­sa­mo­ści, trzeba by tu mówić o bar­dzo licz­nych jego uży­ciach w śre­dnio­wie­czu przez kro­ni­ka­rzy, poetów, ludzi Kościoła, ludzi zwią­za­nych w jakiś spo­sób z pra­wem. Jed­nakże poczu­cie toż­sa­mo­ści to jesz­cze nie poczu­cie przy­na­leż­no­ści do nie­pod­le­głego pań­stwa. A o tym w śre­dnio­wie­czu świad­czą dwa wstępy. Pierw­szy został dodany do Jakuba Par­ko­sza Trak­tatu o orto­gra­fii pol­skiej. Trak­tat wraz z tym wstę­pem został napi­sany pier­wot­nie po łaci­nie, zacho­wała się jego kopia wyko­nana w latach 1460–1470. Prze­kład pol­ski, który tu podaję, jest póź­niej­szy:

Jezus Chry­stus. Walcz za ojczy­znę, ponie­waż jej obrona przy­nosi zasłu­żoną sławę. Ojczy­zna ozna­cza tutaj spo­łecz­ność [zaś] dłu­go­trwa­łość, [a] dłu­go­trwa­łość to, co [bar­dziej] pożą­dane. […] Stąd wynika pogląd uświę­cony nie­wzru­szoną powagą ojców [Kościoła] i filo­zo­fów, że lepiej w pocie czoła pra­co­wać dla Rze­czy­po­spo­li­tej niż słu­żyć czy­je­mu­kol­wiek pożyt­kowi pry­wat­nemu. […] Tak więc i my, kie­ru­jąc się wspo­mnia­nymi napo­mnie­niami nie dla zyska­nia chwały, gdyż ta się należy samemu Bogu, ale przez wzgląd na zależne od Jego woli dobro spo­łeczne – uzna­li­śmy za słuszne z przy­czyn, o któ­rych będzie mowa niżej, narze­cze ojczy­ste, które rzecz jasna jest języ­kiem Pola­ków, wyra­żać w piśmie lite­rami łaciń­skimi z doda­niem nie­wielu zna­ków odmien­nych. Chcie­li­by­śmy bowiem <…> zostać w tym zakre­sie uzna­nymi za bro­nią­cych dobra powszech­nego <…>6.

Ten wstęp to jeden z pierw­szych zwia­stu­nów czasu, w któ­rym Polacy zaczęli wysoko cenić swój język jako nale­żący do „Korony Pol­skiej”, czyli pań­stwa pol­skiego. Drugi ze wstę­pów to przed­mowa umiesz­czona w Żywo­cie Pana Jezu Kry­sta Bal­ta­zara Opeca z 1538 roku:

Pano­wie mili Pola­nie […] na tom się udał, aby języka pol­skiego pismo się roz­mno­żyło za moją pracą, a nakła­dem nie­ma­łym ku czci i ku sła­wie tej sław­nej Korony Pol­skiej, takież aby nie tylko mężo­wie, ale też i panie lubo panny uczyły się czyść7 pisma języka swo­jego […]8.

Wiek XVI

Kul­tura wieku XVI, uwa­żana daw­niej za prze­ciw­stawną wobec kul­tury śre­dnio­wie­cza, obec­nie uwa­żana jest za jej kon­ty­nu­ację, oczy­wi­ście pod­le­ga­jącą dal­szemu roz­wo­jowi. Nie­wąt­pli­wie istotne stało się pełne skon­so­li­do­wa­nie pań­stwa pol­skiego z jed­nym władcą, ale też rosnąca w siłę spo­łecz­ność szla­checka; nowym ele­men­tem oddzia­łu­ją­cym na jakość kul­tury stały się spory Kościo­łów i spo­łecz­no­ści kato­lic­kich z pro­te­stanc­kimi. W huma­ni­styce cha­rak­te­ry­styczne były żywe zain­te­re­so­wa­nie grecką i rzym­ską myślą i sztuką oraz nowy ele­ment Kar­te­zjań­skiego „myślę, więc jestem”. Wszystko to zna­la­zło też swój wyraz w jako­ści ówcze­snych wypo­wie­dzi, w któ­rych obok kró­lew­skiej wła­dzy, pro­ble­mów par­la­men­ta­ry­zmu, swa­rów reli­gij­nych poja­wiały się czę­sto miłość i wysoka ocena Pol­ski, rozu­mia­nej już jako nie­pod­le­głe pań­stwo, i udział w jego obro­nie.

Pierw­sza połowa XVI wieku zapi­sała się przede wszyst­kim zde­cy­do­wa­nym wtar­gnię­ciem pol­sz­czy­zny, roz­wi­ja­ją­cej się we współ­za­wod­nic­twie z łaciną. W mia­stach zde­cy­do­wa­nie zwy­cię­żał panu­jący tam język nie­miec­kich osad­ni­ków. Wielką pomocą we wpro­wa­dza­niu języka pol­skiego do wszel­kiego rodzaju piśmien­nic­twa oka­zali się rów­nież w tym cza­sie wydawcy pocho­dze­nia nie­miec­kiego: Wie­tor, Ungler, Hal­ler. W tym cza­sie jed­nak łaciną posłu­gi­wano się jesz­cze i w pra­wie, i w poli­tyce, i w lite­ra­tu­rze.

Do pisa­rzy posłu­gu­ją­cych się wyłącz­nie języ­kiem pol­skim nale­żał Miko­łaj Rej (1505–1569). Łaciny w ogóle nie znał, nie zali­czał się do elity pol­skich pisa­rzy, dla któ­rych wciąż była ona bar­dzo ważna. Uka­zy­wał on w swo­ich licz­nych dzie­łach codzienne życie Pola­ków, jako zwo­len­nik refor­ma­cji ostro kry­ty­ko­wał poczy­na­nia Kościoła kato­lic­kiego, jed­no­cze­śnie wiel­biąc Ewan­ge­lię, Chry­stusa i Jego naukę. Czę­ścią póź­nego dzieła Reja pt. Zwier­cia­dło albo kształt, w któ­rym każdy stan snad­nie się może swym spra­wom jako we zwier­cia­dle przy­pa­trzyć jest odrębny utwór pt. Spólne narze­ka­nie wszej Korony na porządną nie­dba­łość naszę. Znaj­dują się w nim słowa świad­czące o miło­ści, jaką Rej żywił wobec pań­stwa pol­skiego, zwa­nego przez niego „Koroną Pol­ską” lub „Kró­le­stwem Pol­skim”. Oto jego wypo­wiedź:

Patrzaj, które jest tak zacne a tak sławne kró­le­stwo, jako jest… nasze kró­le­stwo pol­skie, w któ­rym nas tu, Polaki, Pan nasz z łaski swej posa­dzić a roz­szy­rzyć raczył9.

Andrzej Frycz Modrzew­ski (1503–1572) to autor piszący na­dal po łaci­nie, sza­nu­jący filo­zo­fię, a nie­chętny emo­cjom, wysoko ceniący moral­ność, a w jej obrę­bie uczci­wość – stąd jego szcze­gólne zain­te­re­so­wa­nie pra­wem. Jego dzieło O popra­wie Rze­czy­po­spo­li­tej w prze­kła­dzie na język pol­ski autor­stwa Cypriana Bazy­lika uka­zało się w roku 1577.

Aby tedy rzecz­po­spo­lita w cało­ści a zacno­ści sobie przy­stoj­nej zawżdy zosta­wała, trzech rze­czy do tego trzeba, to jest: uczci­wych oby­cza­jów albo zwy­cza­jów, sro­go­ści sądów, a bie­gło­ści w rze­czach wojen­nych; które trzy rze­czy tak się w sobie mają, aby rzecz­po­spo­lita bie­gło­ścią rze­czy wojen­nych od postron­nego nie­przy­ja­ciela na Ukra­inie była obro­niona, a uczci­wemi oby­cza­jami i spra­wie­dli­wemi sądy w swoim porządku zacho­wana i rzą­dzona była10.

W roku 1559 w Kró­lewcu wydru­ko­wana została pieśń pt. Modli­twa za Rzecz Pospo­litą naszą i za Króla. Jej tekst jest prze­kła­dem wier­sza Andrzeja Trze­cie­skiego wyko­na­nym przez Jakuba Lubel­czyka. Kom­po­zy­tor pie­śni jest nie­znany. Z nie­wia­do­mych powo­dów część histo­ry­ków pol­skich sprze­ci­wia się opi­niom pro­fe­so­rów Sta­ni­sława Łem­pic­kiego i Janu­sza Tazbira uwa­ża­ją­cych tę pieśń za „nasz pierw­szy hymn pań­stwowy”.

Modli­twa za Rzecz Pospo­litą naszą i za Króla

Racz, Panie Chry­ste, z miło­sier­dzia Twego Być sprawcą Pol­ski i Księ­stwa Litew­skiego, Króla Augu­sta z jego pod­da­nymi Cho­waj w łasce Twej miło­ści­wie z nimi. Aby szczę­śli­wie ta Rzecz Pospo­lita Kwit­nęła zawżdy wszem dobrem obfita, Byśmy w pokoju tu z Twej łaski trwali, Wolę Twą świętą praw­dzi­wie poznali. […]11

Łukasz Gór­nicki (1527–1603) pocho­dził z nie­za­moż­nej rodziny, ale udało mu się dostać na stu­dia za gra­nicą, skąd powró­cił z dobrą zna­jo­mo­ścią kul­tury sta­ro­żyt­nej oraz wło­skiej, a także prze­ko­na­niem o waż­no­ści posłu­gi­wa­nia się języ­kiem naro­do­wym i jego dosko­na­le­nia.

W roku 1566 uka­zała się naj­waż­niej­sza książka Gór­nic­kiego pt. Dwo­rza­nin pol­ski, skła­da­jąca się z czte­rech ksiąg. Zawiera ona tłu­ma­cze­nie książki Casti­glio­nego Dwo­rza­nin wło­ski, wzbo­ga­cone wie­loma danymi doty­czą­cymi dwor­skiej kul­tury pol­skiej. U Gór­nic­kiego można zna­leźć wysoką ocenę pol­skiej wol­no­ści:

Wło­chu, Wło­chu już byśmy naszej wol­no­ści zadzwo­nić ku pogrze­bowi mogli, gdyby szlach­cica było poimać wolno12.

A kiedy Włoch pyta, czemu Polak wła­sną pier­sią gra­nic ojczy­zny nie broni, ten odpo­wiada:

Byłaby to wielka nie­wola, żeby mie kto z mej ojczy­zny zegnać miał i kazał mi, jako na kraj świata, pod Tatary13.

Tak więc nie­stety wspólna ocena pol­skiej wol­no­ści w ustach Gór­nic­kiego doty­czy fatal­nej „zło­tej wol­no­ści”, która „nie­rzą­dem stoi”.

Sta­ni­sław Orze­chow­ski (1513–1566), ksiądz kato­licki, przez całe życie wal­czący o znie­sie­nie przy­musu bez­żen­no­ści księży (sam oże­nił się, nara­ża­jąc się na wyklu­cze­nie z Kościoła), jed­nakże zawsze sku­tecz­nie był bro­niony przez nie­chętną wobec władz kościel­nych szlachtę. Kil­ka­na­ście lat spę­dził na róż­nych uni­wer­sy­te­tach euro­pej­skich, od Kró­le­wiec­kiego po wło­ską Padwę. Był uta­len­to­wa­nym pisa­rzem, któ­rego dzieła histo­ryczne i tek­sty poświę­cone poli­tyce chęt­nie czy­tano. Cecho­wał się szo­wi­ni­zmem i prze­sad­nym uwiel­bie­niem ustroju Kró­le­stwa Pol­skiego, które kochał i glo­ry­fi­ko­wał, m.in. zwra­ca­jąc się do Litwi­nów takimi sło­wami:

Otóż macie z Pisma świę­tego kró­le­stwo i księ­stwo, rów­naj­cież je teraz z sobą! Patrzaj­cie na har­dego wol­no­ścią a świet­nego swo­bodą na świe­cie Polaka: szatę nosi Polak zna­mie­nitą, to jest równą z swym kró­lem wol­ność; k temu nosi Polak świetny pier­ścień złoty, to jest szla­chec­two, któ­rym naj­wyż­szy niż­szemu równy w Pol­sz­cze jest; ma wołu wspól­nego z kró­lem, panem swym, to jest prawo pospo­lite, które tak jemu, jako i kró­lowi jego w Pol­sz­cze jako wół równo służy. Tako­wym będąc Polak, zawsze weso­łym w kró­le­stwie swym jest, śpiewa, tań­cuje swo­bod­nie, nie mając na sobie nie­wol­nego obo­wiązku żad­nego, nie będąc nic kró­lowi, panu swemu zwierzch­niemu, inego winien, jedno to: tytuł na pozwie, dwa gro­sza z łanu a pospo­litą wojnę; czwar­tego nie ma Polak nic, co by jemu w kró­le­stwie myślą dobrą kaziło14.

Jan Kocha­now­ski (1530–1584) nie­wąt­pli­wie naj­wy­bit­niej­szy poeta XVI wieku, po trzy­let­nich stu­diach w Padwie świet­nie obzna­jo­miony z kul­turą sta­ro­żytną, a także współ­cze­sną wło­ską. Kolejny pobyt we Wło­szech i Fran­cji umoc­nił go w prze­ko­na­niu o sen­sie pisa­nia w języku naro­do­wym. Po okre­sie życia dwor­skiego w roku 1571, już jako znany pisarz, osiadł Kocha­now­ski we wsi Czar­no­las. Tam zajął się gospo­dar­stwem na roli – i pisa­niem. Był prze­świad­czony o waż­no­ści cnót moral­nych zarówno w życiu pry­wat­nym, jak i zbio­ro­wym, także w poli­tyce. Pro­blemy moral­no­ści wią­zał z głę­boką wiarą reli­gijną. Był też nie­wąt­pli­wym patriotą; świad­czy o tym wiele jego wypo­wie­dzi, z któ­rych zacy­tu­jemy dwie.

W Pie­śni XII z Ksiąg wtó­rych czy­tamy:

A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyź­nie15.

Druga wypo­wiedź pocho­dzi z wier­sza Satyr albo dziki mąż napi­sa­nego w cza­sie obrad sej­mo­wych w 1563 roku. Obok ostrej kry­tyki zacho­wań szlachty znaj­du­jemy tam taki oto ury­wek świad­czący o miło­ści Kocha­now­skiego do Rze­czy­po­spo­li­tej i o tro­sce o nią:

Pomnię ja przed laty […] Nic to nie było siedm lat wal­czyć nie prze­sta­jąc, Mróz i gorąco cier­piąc, głodu przy­mie­ra­jąc; […] Tymci Pol­ska uro­sła, a gra­nice swoje Roz­cią­gnęła sze­roko mię­dzy morza dwoje; Stąd prawa, stąd wol­no­ści, stąd Rzecz­po­spo­litą Macie, moi Polacy, na świat zna­ko­mitą16.

Piotr Skarga (1536–1612), z pocho­dze­nia drob­no­miesz­cza­nin, ukoń­czył stu­dia w Aka­de­mii Kra­kow­skiej. Jako wycho­wawcy syna Jędrzeja Tęczyń­skiego udało mu się wyje­chać do Wied­nia, po powro­cie do kraju przy­jął świę­ce­nia kapłań­skie, a następ­nie, chcąc wstą­pić do zakonu jezu­itów, wyje­chał na rok do Rzymu. Jako jezu­ita stał się ogól­nie cenio­nym kazno­dzieją, spra­wo­wał funk­cję pierw­szego rek­tora jezu­ic­kiej Aka­de­mii, zakła­dał szkoły jezu­ic­kie na zie­miach Litwy, Inf­lant, Ukra­iny; ostat­nie lata życia spę­dził w Kra­ko­wie, pro­wa­dząc także żywą dzia­łal­ność spo­łeczną.

Jak zauważa prof. Chrza­now­ski: „miłość Boga była w sercu Skargi nie­od­łączna od miło­ści ojczy­zny”17. Piotr Skarga dawał temu wyraz w licz­nych swo­ich kaza­niach. Sprawę utrzy­my­wa­nia się wiary kato­lic­kiej wią­zał z koniecz­no­ścią odro­dze­nia moral­nego Pol­ski. Zosta­wił po sobie około 200 utrwa­lo­nych na piśmie i wyda­nych dru­kiem kazań, z czego naj­waż­niej­sze są kaza­nia sej­mowe. W kaza­niu O zgo­dzie domo­wej czy­tamy:

[…] jeśli­śmy ucznio­wie Jego, jeśli­śmy chrze­ści­ja­nie […] tar­gać tych łań­cu­chów tak moż­nych nie możem, zga­dzać się i w jed­no­ści żyć, i o sobie w zgo­dzie radzić musim, po dru­gie wiążą nas łań­cu­chy świec­kie: Macie jed­nego Pana i króla, jedne prawa i wol­no­ści, jedne sądy i try­bu­nały, jedne sejmy koronne, jedne wspólną matkę, ojczy­znę miłą, jedno ciało, z roz­ma­itych naro­dów i języ­ków sku­pione i spo­jone i dawno zro­słe: jakoż się wadzić, dzie­lić tym i nie zga­dzać może­cie?18

Wiek XVII–XVIII

Barok pol­ski to czas trudny dla ludzi w nim żyją­cych. Czas licz­nych zagro­żeń wojen­nych, roz­pa­no­szo­nej „zło­tej wol­no­ści”, roko­szów szla­chec­kich, braku tole­ran­cji reli­gij­nej, a w sfe­rze języ­ko­wej patosu stylu, sztucz­no­ści wypo­wie­dzi, maka­ro­ni­zmów. Towa­rzy­szyło temu obni­że­nie poziomu moral­no­ści, w tym licze­nia się z prawdą wypo­wie­dzi.

Jed­no­cze­śnie zabra­kło w tym okre­sie ludzi mądrych i szla­chet­nych, także ich języka. Wielu księży kazno­dzie­jów to osoby pro­pa­gu­jące kontr­re­for­ma­cję, pełne nie­na­wi­ści, nie tylko wobec wro­gów Pol­ski, ale także wszel­kich „obcych”.

Do pozy­tyw­nych przed­sta­wi­cieli huma­ni­styki nauko­wej nale­żał dobrze wykształ­cony (stu­dio­wał w Padwie) MaciejKazi­mierzSar­biew­ski (1595–1640), autor poetyki i pol­sko-łaciń­skiej liryki, cenio­nej i poza gra­ni­cami Pol­ski.

Auto­rem mądrej i patrio­tycz­nej lite­ra­tury pol­skiej był uro­dzony w końcu wieku XVI Szy­mon Sta­ro­wol­ski (1588–1656) – wykształ­cony, samo­dziel­nie myślący i szla­chetny. Pisał:

Obrońco nasz nie­zwy­cię­żony, Chry­ste Zba­wi­cielu, wej­źrzy na pokorę ludu Two­jego utra­pio­nego, któ­rzy wszytkę ufność swoję i nadzieję w Tobie pokła­dają, że przy­jąw­szy płacz­liwe modli­twy nasze wyrwiesz nas z pasz­częki nie­przy­ja­ciół naszych! […] A że jesteś, Panie, z natury Two­jej boskiej patiens et mul­tum mise­ri­cors, pro­szę, uboga matka Pol­ska, już, już kona­jąca, prze­puść grze­chy dziat­kom moim, zewsząd utra­pio­nym […]. A syny tej zacnej Korony, po roz­ma­itych kra­inach roz­pro­szone, zgro­ma­dziw­szy do ich ojczy­zny, poko­jem pożą­da­nym racz miło­sier­nie opa­trzyć i bło­go­sła­wień­stwem Twoim nie­bie­skim!…19

Tomasz Zamoy­ski (1594–1638), kanc­lerz wielki koronny od 1635 roku, podkanc­lerzy koronny, mar­sza­łek try­bu­nału Głów­nego Koron­nego, woje­woda podol­ski, sta­ro­sta gene­ralny kra­kow­ski. Oto jego słowa wypo­wie­dziane na sej­mie w 1624 roku:

[…] my, naród swo­bodny, naród pany nasze miłu­jący, naród w hono­rze swym się kocha­jący, bro­niący sławy; ludem, sze­ro­ko­ścią i ambi­tem pań­stwom naj­więk­szem chrze­ści­jań­skim ledwo20 nie równy21.

Wacław Potocki (1621–1696) nie nale­żał do rodu ary­sto­kra­tów o tym nazwi­sku, pocho­dził z rodziny zie­miań­skiej, miał śred­nie wykształ­ce­nie. Był osobą o wro­dzo­nej mądro­ści, sil­nej wie­rze i wiel­kiej pra­co­wi­to­ści. Do jego świa­to­po­glądu nale­żało prze­ko­na­nie o waż­no­ści cnót rycer­skich dla obrony chy­lą­cej się ku upad­kowi ojczyź­nie. Nie wyra­żał sło­wami wyso­kiej oceny nie­pod­le­głej ojczy­zny, ale to, co ludziom zale­cał i czemu dawał wyraz swo­imi zacho­wa­niami, pozwala zali­czyć go do tych Pola­ków, któ­rym droga była nie­pod­le­gła ojczy­zna.

W XVIII wieku sytu­acja wewnętrzna pol­skiego spo­łe­czeń­stwa ule­gła dal­szemu pogor­sze­niu. Udział sej­mi­ków w rzą­dze­niu pań­stwem, libe­rum veto w połą­cze­niu z coraz częst­szym prze­kup­stwem, rósł zwłasz­cza w związku z dzia­ła­niem cara rosyj­skiego Pio­tra, który na różne spo­soby dążył do cał­ko­wi­tego pod­po­rząd­ko­wa­nia sobie Pol­ski. Czy­nił to m.in. poprzez popie­ra­nie dwóch kolej­nych Augu­stów Sasów II i III, a nie­do­pusz­cze­nie do rzą­dów pol­skiego, mądrego króla Sta­ni­sława Lesz­czyń­skiego. Tak czy ina­czej, dopro­wa­dzono do zupeł­nej anar­chii; np. za rzą­dów Augu­sta II 17-krot­nie zerwano obrady sejmu. Szlachta, edu­ko­wana przez jezu­itów zaję­tych swa­rami reli­gij­nymi i dale­kich od naucza­nia języka pol­skiego oraz wycho­wy­wa­nia patrio­tów pol­skich, w całej swo­jej masie pod­po­rząd­ko­wy­wała się temu sta­nowi rze­czy. Nie­liczne jed­nostki prze­ciw­sta­wiały się mu, ratu­jąc w ten spo­sób przy­szłość Pol­ski.

Nale­żał do nich biskup Józef Andrzej Zału­ski (1702–1774), który nie tylko pra­co­wał nad histo­rią Pol­ski, ale też zgro­ma­dził całą biblio­tekę dzieł lite­ra­tury pol­skiej, poczy­na­jąc od śre­dnio­wie­cza. Biblio­tekę tę daro­wał pań­stwu pol­skiemu.

Wacław Piotr Rze­wu­ski (1706–1779), dzia­łacz poli­tyczny, m.in. woje­woda podol­ski, a potem kra­kow­ski, w roku 1767, jako jeden z przy­wód­ców opo­zy­cji anty­ro­syj­skiej został (wraz z bisku­pem kra­kow­skim Kaje­ta­nem Soł­ty­kiem i synem Sewe­ry­nem Rze­wu­skim) porwany przez posła rosyj­skiego i zesłany na pięć lat do Kaługi. Tam napi­sał Psalmy pokutne. Przed­mowa do nich zaty­tu­ło­wana jest Do uko­cha­nej ojczy­zny. Oto jej słowa:

W okrop­nych cza­sach, pośrzodku dni smut­nych,

Bierz się, ojczy­zno, do psal­mów pokut­nych, A gdy cię gniewny Bóg chło­sta swym biczem, Płacz, jęcz, upa­daj przed Jego obli­czem!

Wszak Bóg jak ociec, gdy dzie­cię swe otnie22,

Cie­szy je potem i głasz­cze sto­krot­nie: Po sro­gich klę­skach, po morze, po bitwie Da Bóg szczę­śliwy los Pol­sz­cze i Litwie.

Mnie w pię­cio­let­niej prze­ciągu nie­woli

Nie ma nie­dola, ale Twoja boli; Niech mój surow­szy los będzie — twój mięk­szy! Niech me nie­szczę­ście — twe szczę­ście się zwięk­szy!23

Szcze­gól­nie zasłu­żo­nym dla Pol­ski wielu poko­leń jako refor­ma­tor oświaty stał się pijar Sta­ni­sław Konar­ski (1700–1773), autor zna­nego dzieła O sku­tecz­nym rad spo­so­bie. Był to czło­wiek nie­zwy­kle mądry, szla­chetny i skromny. Świad­czy o tym m.in. fakt trzy­krot­nej odmowy przy­ję­cia tytułu biskupa. Nie chciał żad­nych nagród, a o swoim sto­sunku do ojczy­zny pisał tak:

Spra­wie­dli­wo­ści nie chcę! Nikt mi nic nie winien: – uczy­ni­łem, co byłem uczy­nić powi­nien; – czyż słusz­nie o nagrodę taki się odzywa, który tylko powin­ność swoję wyko­nywa? – Nie masz zasług: to, co my zowiemy zasługi, – są tylko ku ojczyź­nie wypła­cone długi. – Ojczy­zna nic nam nie jest winna: ona – pani, – my – jej więź­nie, jej sługi, jej obo­wią­zani!… Jej więc wolno krwi, ozdób, for­tun naszych zażyć, my powin­ni­śmy dla niej wszystko z życiem ważyć, – nie żeby­śmy się od niej dopo­mi­nać nowych – wdzięcz­no­ści mieli lub nagród jako­wych24.

Po czte­rech latach spę­dzo­nych w Rzy­mie i dwóch w Paryżu zdał sobie Konar­ski sprawę ze sła­bo­ści szkół jezu­ic­kich. Wystą­pił prze­ciw ich kole­giom i przed­sta­wił pro­jekt ustawy wpro­wa­dza­ją­cej obok łaciny naukę języka pol­skiego, lite­ra­tury pol­skiej, a także nauk przy­rod­ni­czych i języ­ków obcych (przede wszyst­kim fran­cu­skiego). Wpro­wa­dził też do szkoły teatr, do któ­rego pisał wła­sne sztuki, ale korzy­stał też ze sztuk innych auto­rów pol­skich i zagra­nicz­nych.

Wiel­kie zna­cze­nie dla sta­rań o naprawę Rze­czy­po­spo­li­tej miały powta­rzane w kolej­nych czę­ściach dzieła O sku­tecz­nym rad spo­so­bie wypo­wie­dzi Konar­skiego ostro osą­dza­jące libe­rum veto. Oto jedna z nich:

Pano­wie pol­scy! Racz­cie to zauwa­żyć, czyli godzi się, aby dla pry­wat waszych utrzy­my­wać nacyją w tym tak szko­dli­wym i nie­bez­piecz­nym błę­dzie […], aby tej zawsze prze­cu­dow­nej jed­no­myśl­no­ści we wszyst­kim wyma­gali po sobie. Trzeba wiel­kiego zapa­mię­ta­nia na ojczy­znę, zaćmie­nia inte­re­sem pry­watnym, kto by nie życzył nacyi skon­win­ko­wać25 ją o nie­po­do­bień­stwie w radach tej cale nad­na­tu­ral­nej i nad­ludz­kiej zawsze wszyst­kich har­mo­nii […]. Tę zaś sobie dobrze wyper­swa­do­waw­szy prawdę […] po ludzku radzić na sej­mach zaczniemy, po ludzku będą sta­wać sejmy26.

Z wielką siłą wygła­szane przez Konar­skiego myśli oddzia­łały nie­wąt­pli­wie na postawy wielu Pola­ków zda­ją­cych sobie sprawę z upadku ojczy­zny, wśród nich także w zasa­dzie szla­chet­nego, choć sła­bego króla Sta­ni­sława Augu­sta, który w roku 1765 powo­łał do życia Szkołę Rycer­ską, a póź­niej także dzięki wnio­skowi Joachima Chrep­to­wi­cza zgo­dził się na stwo­rze­nie pierw­szego na świe­cie „mini­ster­stwa oświaty” w postaci Komi­sji Edu­ka­cji Naro­do­wej. Komi­sja zajęła się m.in. oświatą wciąż pod­da­nych chło­pów oraz kobiet, posze­rzyła zakres naucza­nych przed­mio­tów, wpro­wa­dza­jąc rów­nież takie, jak prawo, zdro­wie, rol­nic­two, ogrod­nic­two. Powsta­nie Komi­sji miało bar­dzo duże zna­cze­nie także dla całego wieku XIX, w któ­rym jej wska­za­nia były pomocne w orga­ni­zo­wa­niu pew­nych form pol­skiej oświaty we wszyst­kich trzech zabo­rach.

Wszystko to wska­zuje na wielką wagę dzia­łal­no­ści pol­skich patrio­tów okresu przed­oświe­ce­nio­wego (i oświe­ce­nio­wego) dla trwa­nia myśli o nie­pod­le­gło­ści kolej­nych poko­leń.

Pięk­nym zbio­ro­wym wyra­zem miło­ści do Pol­ski i myśli o jej nie­pod­le­gło­ści jest Pieśń kon­fe­de­ra­tów bar­skich (praw­do­po­dob­nie z ok. 1770 roku), któ­rej frag­menty podaję:

Sta­wam na placu z Boga ordy­nansu, […]

Ten jest mój azard27!

Krzyż mi jest tar­czą, a zba­wie­nie łupem, W mar­szu zostaję; choć upadnę tru­pem, Nie zwa­żam, bo w boju! Dla duszy pokoju

Szu­kam w ojczyź­nie!

[…] Boć nie nowina Maryi pukle­rzem Zasta­wiać Pol­skę, wojo­wać z ryce­rzem, Przy­by­wać w oso­bie28, – Sukurs dawać tobie,

Miła ojczy­zno!

[…] Zelan­tów29 serce nie­chaj się nie chwieje, Gdy ci przy swej pie­czy – Mie­cze do odsie­czy

Dadzą Pola­kom.

Niech nas nie śle­pią świa­towe ponęty: Dla Boga brońmy wiary Jego świę­tej. A za naszą pracą – Będzie wszystką płacą

Żyć z Bogiem w nie­bie30.

Kolej­nym bar­dzo zasłu­żo­nym dla Pol­ski XVIII wieku czło­wie­kiem był Fran­ci­szek Boho­mo­lec (1720–1784). Pocho­dził z Bia­ło­rusi, miał duże poczu­cie humoru, ale bar­dzo poważ­nie myślał o zasa­dach moral­no­ści. Był nauczy­cie­lem w szko­łach jezu­ic­kich, wno­sił tam wie­lo­stronne zain­te­re­so­wa­nia języ­kiem pol­skim, two­rzył teatr szkolny i pisał do niego sztuki, zawsze z myślą o mądrym wycho­wa­niu mło­dzieży.

Naj­więk­sze zasługi Boho­molca dla Pol­ski tego okresu łączą się z jego pracą w roli redak­tora pisma „Moni­tor”, a jed­no­cze­śnie autora licz­nych w nim arty­ku­łów. Boho­mo­lec dbał o jakość tre­ści prze­ka­zy­wa­nych w tym piśmie, pod­trzy­my­wał walkę z libe­rum veto, pie­lę­gno­wał też cnoty zamiast „nie­cnot”, a zara­zem prze­ciw­sta­wiał się nie­le­gal­nemu oświe­ce­nio­wemu deizmowi. Jako hasło „Moni­tora” umie­ścił Boho­mo­lec wielce patrio­tyczne słowa:

Jeżeli umrzeć za ojczy­znę rzecz słodka, cóż pożą­dań­szego być może, jak żyć dla niej?31

Fran­ci­szek Dio­nizy Kniaź­nin (1750–1807) pocho­dził ze spo­lsz­czo­nej rodziny szlachty bia­ło­ru­skiej ze Smo­leń­ska. Był jezu­itą, po kasa­cie zakonu prze­szedł do stanu świec­kiego i został sekre­ta­rzem Adama Kazi­mie­rza Czar­to­ry­skiego. Był czło­wie­kiem dobrym, wraż­li­wym, głę­boko wie­rzą­cym i wiel­kim patriotą. Nie był jako poeta bar­dzo uta­len­to­wany, ale jego liryka spo­ty­kała się z dobrym odbio­rem (przede wszyst­kim na dwo­rze Czar­to­ry­skich w Puła­wach).

W mło­dzień­czych dzie­łach, bal­la­dach i ero­ty­kach ule­gał Kniaź­nin wpły­wom sze­rzą­cego się wów­czas rokoka. W trud­nych latach 1781–1783 zbli­żył się do sen­ty­men­ta­li­zmu. Sta­wał się też coraz bar­dziej żar­li­wym patriotą. Wśród wier­szy patrio­tycz­nych Kniaź­nina warto wymie­nić trzy najbar­dziej znane: Do Ojczy­zny, Do Boga oraz Oda na rewo­lu­cyję 1794 roku (pełna uwiel­bie­nia dla Kościuszki). Oto frag­menty dwóch z nich:

Do Ojczy­zny

Czci­godna matko zacnego narodu! Ule­głaś gwał­tom i pysze od wschodu,

Z któ­rej ust wicher i zdrada Na łonie twoim osiada.

[…] Ślepa w zapę­dach prze­ciw samej sobie, Grą­żąc narody w powszech­nej żało­bie,

By się strasz­niej­szą oka­zać, Imię chce twoje wyma­zać.

Nie bój się, matko, imię to nie zgi­nie, Póki w nas ogień i twoja krew pły­nie.

Brnie oto zbrodni śle­pota, Ale Bóg z tobą i cnota32.

Do Boga

Ty nami wła­dasz, spra­wie­dliwy Boże,

W Twoim imie­niu potęga i chwała:

Ta, któ­rej wstrzy­mać świat cały nie może,

Upa­dła na nas z ręki Two­jej strzała;

Chcia­łeś doświad­czyć, czy Cie­bie kochamy, Chcia­łeś: przyj­mu­jem i Tobie ufamy.

[…]

Daj wytrzy­ma­łość, a razem i wiarę!

Ta groby wzru­sza i góry prze­nosi,

Ta wróci wnu­kom wieki ojców stare

I buj­nym plo­nem ich zie­mię roz­kłosi;

A błędne dzi­siaj Twoje ptaki białe Wrócą do gniazda na dzie­dziczną skałę33.

Ignacy Kra­sicki (1735–1801) od mło­do­ści odzna­czał się wielką kul­turą towa­rzy­ską, uprzej­mo­ścią, łagod­no­ścią, dobro­cią, a zara­zem poczu­ciem humoru. Był bar­dzo lubiany, m.in. przez Sta­ni­sława Augu­sta, który wcze­śnie (Kra­sicki miał wtedy 32 lata) mia­no­wał go bisku­pem war­miń­skim. Kra­sicki cenił życie spo­kojne, także wygodne, a oparte na sze­ro­kiej wie­dzy (którą zdo­był na wielu uni­wer­sy­te­tach), prag­ma­tycz­nym roz­sądku i trwa­łych zasa­dach moral­no­ści chrze­ści­jań­skiej. Tym wszyst­kim cechom towa­rzy­szyły talent poetycki oraz wielka roz­ma­itość piśmien­nic­twa. W swoim naucza­niu w dużej mie­rze wła­śnie sło­wem pisa­nym prze­ka­zy­wał ludziom te (po czę­ści oświe­ce­niowe) war­to­ści, któ­rymi sam żył.

Warto zauwa­żyć, że Ignacy Kra­sicki należy do tych Pola­ków z kolej­nych stu­leci (poczy­na­jąc od XVI wieku), któ­rzy upo­mi­nali się o zmianę sto­sunku szlachty do chło­pów oraz o zgodę naro­dową, ogra­ni­cze­nie pry­waty i anar­chii.

W dzia­łal­no­ści i twór­czo­ści Kra­sic­kiego rysem bar­dzo istot­nym jest jego patrio­tyzm. Ujaw­nił się on m.in. w pięk­nej apo­stro­fie Hymnu do miło­ści Ojczy­zny, która powstała już w 1772 roku, po wal­kach kon­fe­de­ra­cji bar­skiej z Rosja­nami:

Święta miło­ści kocha­nej ojczy­zny!

Czują cię tylko umy­sły poczciwe;

Dla cie­bie zja­dłe sma­kują tru­ci­zny,

Dla cie­bie więzy, pęta nie zelżywe;

Kształ­cisz kalec­two przez chwa­lebne bli­zny,

Gnieź­dzisz w umy­śle roz­ko­szy praw­dziwe.

Byle cię można wspo­móc, byle wspie­rać, Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umie­rać!34

Był też biskup Kra­sicki człon­kiem kon­fe­de­ra­cji Sejmu Czte­ro­let­niego. Jed­nakże po dru­gim roz­bio­rze jako biskup gnieź­nień­ski z pole­ce­nia papieża pod­po­rząd­ko­wał się kró­lowi nie­miec­kiemu Fry­de­ry­kowi. Od tego czasu (do końca życia) uzna­wał za wła­ściwą jedy­nie dzia­łal­ność na rzecz pod­no­sze­nia poziomu ojczy­stej kul­tury, bez sprze­ci­wów wobec roz­bioru Pol­ski35.

Fran­ci­szek Kar­piń­ski (1741–1825) to postać nie­zwy­kła w dzie­jach lite­ra­tury pol­skiej. Pocho­dził z Rusi Czer­wo­nej, uni­wer­sy­tet ukoń­czył jako dok­tor filo­zo­fii i nauk wyzwo­lo­nych, po czym wyje­chał do Wied­nia, gdzie uczył się m.in. języ­ków obcych. Był więc czło­wie­kiem wykształ­co­nym, a przy tym myśli­cie­lem kato­lic­kim, głę­boko wie­rzą­cym, kocha­ją­cym ojczy­znę i bole­śnie prze­ży­wa­ją­cym jej upa­dek. Można go rów­nież nazwać naj­wy­bit­niej­szym pre­ro­man­ty­kiem pol­skim. Życie spę­dzał naj­pierw jako nauczy­ciel lub biblio­te­karz na dwo­rach pań­skich (przede wszyst­kim zaprzy­jaź­niony z Czar­to­ry­skimi), a potem przez wiele lat na wsi jako dzier­żawca róż­nych wio­sek w całym kraju. Jed­no­cze­śnie od mło­do­ści pisał wier­sze, prze­kła­dał (m.in. Psał­terz), zawsze sta­ra­jąc się o pro­stotę i jasność wypo­wie­dzi, któ­rymi chciał docie­rać do pro­stych ludzi. Inte­re­so­wała go rów­nież kul­tura ludowa.

Jego patrio­tyzm znaj­do­wał wyraz przede wszyst­kim w wier­szach wiel­bią­cych prze­szłość Pol­ski, peł­nych bólu nad jej upad­kiem poli­tycz­nym i ogól­no­kul­tu­ro­wym. Podob­nie jak u więk­szo­ści poetów tych cza­sów jego miłość do ojczy­zny zawsze wią­zała się z wiarą. Oto parę frag­men­tów wier­szy Kar­piń­skiego poświę­co­nych tej tema­tyce:

Żale Sar­maty

[…] Ojczy­zno moja, na koń­cuś upa­dła, Zamożna kie­dyś i w sławę, i w siłę!… Ta, co od morza do morza wła­dła, Kawałka ziemi nie ma na mogiłę… Jakże ten wielki trup do żalu wzru­sza! W tym ciele była milio­nów dusza… […] Oto krwią piękna zie­mia utłusz­czona Konia i jeźdźca dzi­kiego wytu­cza. A głodne dzieci matka przy­mu­szona Panu­ją­cego języka naucza… Tak jest, jak twardy wyrok jakiś kazał: Inszych popi­sał, a Pol­skę wyma­zał!36

Duma Lukierdy

Powiej­cie, wia­try, od wschodu!

Z wami do mojego rodu Poślę skargę, obcią­żoną Miło­ścią moją skrzyw­dzoną. […] Obej­rzyj się, mężu twardy! Jeden uśmiech, a mniej wzgardy Wróci szczę­ściu postać wła­sną, Da wszyst­kiemu barwę jasną! […]

Ale on nie­ubła­gany!…

Pójdę do matki kochanéj, Pójdę choć w jed­nej koszuli: Ona mię w smutku utuli37.

Pieśń dziada sokal­skiego

Wol­no­ści nie­bie­skie dziecko! Łowiono cię zdra­dziecko;

W klatkę cię mocno zamknięto, Buj­nych skrzy­de­łek przy­cięto.

Głowę kie­dyś w kraju drogą, Służka pań­ska trąca nogą!

[…]

Pochlebcy go ota­czają, Pal­cem bied­nego sty­kają:

»Ot – mówią – kość poli­zuje, Daw­nej wol­no­ści żałuje«38.

Wielką zasługą Kar­piń­skiego jest napi­sa­nie pie­śni naboż­nych: kolęd (m.in. Bóg się rodzi z piękną ostat­nią strofą zaczy­na­jącą się sło­wami: „Pod­nieś rękę, Boże Dzie­cię! Bło­go­sław Ojczy­znę miłą”). Jest on też auto­rem pie­śni Kiedy ranne wstają zorze oraz Wszyst­kie nasze dzienne sprawy. Są to tek­sty żywe po dziś dzień w pol­skiej kul­tu­rze39. Rów­nie cenny jest wcze­sny wiersz Kar­piń­skiego (wydany po raz pierw­szy w 1806 roku) Prze­ciwko fana­ty­zmowi. Kar­piń­ski był też auto­rem dwóch pie­śni na cześć Kon­sty­tu­cji 3 Maja, stwo­rzo­nych w okre­sie kon­sty­tu­cyj­nych obrad.

Sta­ni­sławSta­szic (1755–1826) to też nie­zwy­kły czło­wiek – także pod wzglę­dem poziomu wła­ści­wej mu moral­no­ści, miło­ści bliź­niego, ener­gii w dzia­ła­niu na rzecz dobra poszcze­gól­nych potrze­bu­ją­cych pomocy ludzi i całej ojczy­zny. Bar­dzo cenił rozum i wie­dzę (co zbli­żało go do idei oświe­ce­nio­wych), ale zara­zem – serce i uczu­cio­wość. Stu­dio­wał fizykę, geo­lo­gię, bio­lo­gię, ale też filo­zo­fię, nauki poli­tyczne i spo­łeczne, histo­rię cywi­li­za­cji, reli­gii, oby­cza­jów. Z woli uko­cha­nej matki został księ­dzem. Odbył kil­ku­let­nie stu­dia w Niem­czech i Fran­cji (póź­niej też w Rzy­mie). Pod wpły­wem uczo­nych fran­cu­skich – zacho­wu­jąc wiarę w ist­nie­nie Boga – prze­stał wie­rzyć, że Bóg w jaki­kol­wiek spo­sób inge­ruje w życie ludz­kie (był deistą). Jego zasługi dla roz­woju gospo­dar­czego i spo­łecznego Pol­ski są ogromne. Swoim poglą­dem na te tematy dzie­lił się z innymi w wiel­kiej licz­bie ksią­żek i arty­ku­łów, a także w wypo­wie­dziach na róż­nych obra­dach i spo­tka­niach. Jest auto­rem dzieła Prze­strogi dla Pol­ski. Upo­mi­nał się o poprawę losów warstw upo­śle­dzo­nych, chło­pów, cze­la­dzi, miesz­czan, nato­miast Żydów oskar­żał o wyzysk, trak­to­wał ich bar­dzo źle.

W oczach kolej­nych poko­leń Sta­ni­sław Sta­szic pozo­stał czło­wie­kiem podzi­wia­nym i sza­no­wa­nym.

HugoKoł­łą­taj (1750–1812) to wybitny dzia­łacz spo­łeczny i poli­tyczny, bli­ski Sta­szi­cowi pro­gra­mem naprawy Rze­czy­po­spo­li­tej. Róż­nił się od niego bra­kiem uczu­cio­wo­ści, a z dru­giej strony umie­jęt­no­ścią bar­dzo zwar­tego, logicz­nego for­mu­ło­wa­nia wypo­wie­dzi. On także ode­brał dobre wykształ­ce­nie na zagra­nicz­nych uni­wer­sy­te­tach, a także, jak Sta­szic, był księ­dzem kato­lic­kim nie­uzna­ją­cym dogma­tyki i rodzaju poboż­no­ści Kościoła kato­lic­kiego. Jego dzia­łal­ność w latach trwa­nia obrad Sejmu Czte­ro­let­niego, zor­ga­ni­zo­wana w tzw. Kuź­nicy Koł­łą­ta­jow­skiej, przy­słu­żyła się w dużym stop­niu uchwa­le­niu dobrej pod wzglę­dem praw­nym i wyraź­nie anty­feu­dal­nej Kon­sty­tu­cji 3 Maja. Jako czło­nek Towa­rzy­stwa do Ksiąg Ele­men­tar­nych stwo­rzył plan roz­bu­dowy szkół, umoż­li­wiał dostęp do nauki uni­wer­sy­tec­kiej miesz­cza­nom, doko­nał reformy dzia­ła­nia bar­dzo zanie­dba­nej Aka­de­mii Kra­kow­skiej. Zaan­ga­żo­wany w 1794 roku w dzia­łal­ność toczącą się wokół insu­rek­cji kościusz­kow­skiej, tra­fił do wię­zie­nia, naj­pierw do Oło­muńca, potem do twier­dzy Jose­ph­stadt i powtór­nie do Oło­muńca. W wię­zie­niu napi­sał ważny tekst poświę­cony meto­dyce poli­tyki. W latach 1809–1812 był człon­kiem rze­czy­wi­stym War­szaw­skiego Towa­rzy­stwa Przy­ja­ciół Nauk. O jego patrio­ty­zmie połą­czo­nym z upo­mi­na­niem się o wol­ność dla pol­skich chło­pów świad­czą m.in. takie jego słowa:

Wszy­scy, ile nas tylko zie­mia pol­ska nosi bez żad­nego wyjątku, ubo­giego i boga­tego, jeste­śmy pod­dani Rze­czy­po­spo­li­tej. Ona ma naj­wyż­szą nad nami wła­dzę… Przez jakież uprze­dze­nie naj­lich­szego żebraka od tej naj­wyż­szej wyjąć możemy wła­dzy? Przez jakąż zuchwa­łość możemy sobie przy­własz­czyć nad ubo­gim rol­ni­kiem udzielne i nie­pod­le­głe pano­wa­nie?… Prawdo, naj­li­to­ściw­szy nieba darze! Jeżeli kie­dy­kol­wiek prze­miesz­ki­wa­nie twoje mię­dzy ludźmi grun­to­wało szczę­ście naro­dów, zstąp dzi­siaj do serc wol­nych Pola­ków, oświeć ich rozum i natchnij wspa­nia­łym do wol­no­ści przy­wią­za­niem!40

Kon­sty­tu­cja 3 Maja. Ustawa Rzą­dowa z 1791 roku powstała dzięki aktyw­nej dzia­łal­no­ści takich osób, jak biskup Kra­sicki i Hugo Koł­łą­taj oraz two­rzo­nych przez nich komi­sji. Tekst został napi­sany przez biskupa Igna­cego Kra­sickiego. Oto frag­ment pre­am­buły Kon­sty­tu­cji:

[…] wolni od hań­bią­cych obcej prze­mocy naka­zów, ceniąc dro­żej nad życie, nad szczę­śli­wość oso­bi­stą egzy­sten­cyją poli­tyczną, nie­pod­le­głość zewnętrzną i wol­ność wewnętrzną narodu, któ­rego los w ręce nasze jest powie­rzony, chcąc oraz na bło­go­sła­wień­stwo, na wdzięcz­ność współ­cze­snych i przy­szłych poko­leń zasłu­żyć, mimo prze­szkód, które w nas namięt­no­ści spra­wo­wać mogą, dla dobra powszech­nego, dla ugrun­to­wa­nia wol­no­ści, dla oca­le­nia ojczy­zny naszej i jej gra­nic, z naj­więk­szą sta­ło­ścią ducha niniej­szą kon­sty­tu­cję uchwa­lamy i tę cał­ko­wi­cie za świętą, za nie­wzru­szoną dekla­ru­jemy, dopóki by naród w cza­sie, pra­wem prze­pi­sa­nym, wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmie­nie­nia w niej jakiego arty­kułu. […]41

Treść kon­sty­tu­cji zde­cy­do­wa­nie pod­kre­śla­jąca pro­blem nie­pod­le­gło­ści Pol­ski spo­wo­do­wała najazd wojsk rosyj­skich i drugi zabór Pol­ski w ١٧٩٢ roku, powią­zany ze zdradą króla Sta­ni­sława Augu­sta oraz kilku magna­tów. Dal­szym cią­giem pol­skich sprze­ci­wów i tra­ge­dii prze­gra­nych walk stały się powsta­nie kościusz­kow­skie i trzeci roz­biór.

Był to czas trudny dla narodu, ale poprzez dziel­ność obroń­ców Rze­czy­po­spo­li­tej wpi­su­jący się w ciąg dzia­łań XIX-wiecz­nych aż do odzy­ska­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści w XX wieku.

Adam Jerzy Czar­to­ry­ski (1770–1861), syn Adama Kazi­mie­rza Czar­to­ry­skiego, jest auto­rem Barda pol­skiego, poematu powsta­łego w 1794 roku, po insu­rek­cji kościusz­kow­skiej. Jest to utwór opła­ku­jący los Pol­ski, która stała się ofiarą złych sąsia­dów. Utwór ten różni się jed­nak od wier­szy Kar­piń­skiego, w któ­rych autor pod­kre­ślał winy samych Pola­ków, przy­po­mi­na­jąc, że w dużej mie­rze swoim postę­po­wa­niem spo­wo­do­wali, czy też na­dal powo­dują, upa­dek Pol­ski, rów­nie bole­śnie jak w Bar­dzie Czar­to­ry­skiego prze­ży­wany. Oto frag­menty wier­sza Czar­to­ry­skiego:

O zie­mio kochana!

Jakiż okropny widok, jakaż sroga zmiana! O zie­mio! Jam cię widział, kie­dyś roz­kwit­nęła, Gdy twoja ludzi wszyst­kich powab­ność ujęła: […] Kędyż są kło­sem buj­nym pozło­cone żniwa, Któ­rych to obfi­to­ści głos naro­dów wzywa? Gdzie spoj­rzę, spu­sto­sze­nie okropne i sro­gie Zżarło, co tylko ludziom na ziemi jest dro­gie… […] Roz­hu­kana zaja­dłość sro­go­ścią sza­leje; W zwie­rza się mieni42 ludz­kość w nich zgłu­szona. […] Matka próżno do łona dzie­cię przy­ci­ska; Jeden miecz ich prze­szyje, wspólna ich krew try­ska. […]

Potworo sroga! klęsk wszyst­kich przy­czyna, Tyś je zesłała na nie­winne kraje: Że chciały szczę­ścia, to u cie­bie wina. Na toż lat tyle poboż­nie prze­ży­łem, Byś w końcu życia, o potworo sroga! Przy­czyną była, że nawet zwąt­pi­łem O rzą­dzie pra­wej Opatrz­no­ści Boga!…

Prze­kli­nam cie­bie! […]43

XIX wiek

Wypo­wie­dzi zwią­zane z nie­pod­le­gło­ścią Pol­ski nale­żące do XIX wieku podzielę na trzy czę­ści: część pierw­sza będzie obej­mo­wała pie­śni hym­niczne, część druga wypo­wie­dzi lite­ra­tów, część trze­cia wypo­wie­dzi dzia­ła­czy spo­łecz­nych.

XIX-wieczne pieśni hymniczne a niepodległość Polski

Pierw­szą, naj­waż­niej­szą pie­śnią jest nasz hymn, Mazu­rek Dąbrow­skiego, roz­po­czy­na­jący się sło­wami:

Jesz­cze Pol­ska nie zgi­nęła, Kiedy my żyjemy. Co nam obca prze­moc wzięła, Sza­blą odbie­rzemy.

Marsz, marsz, Dąbrow­ski, Z ziemi wło­skiej do Pol­ski. Za twoim prze­wo­dem Złą­czym się z naro­dem44.

Jego pocho­dze­nie cofa nas do wieku XVIII, powstał bowiem w 1797 roku we Wło­szech, jego auto­rem jest Józef Rufin Wybicki, współ­or­ga­ni­za­tor Legio­nów Pol­skich dowo­dzo­nych przez Jana Hen­ryka Dąbrow­skiego, kom­po­zy­tor (choć nie­ko­niecz­nie twórca) melo­dii Mazurka. Dal­sze strofy naszego hymnu powsta­wały póź­niej w ojczy­stym kraju, gdzie cze­kał go długi i skom­pli­ko­wany roz­wój. Co cie­kawe, stał się w tym cza­sie hym­nem ogól­no­sło­wiań­skim, tłu­ma­czo­nym na nie­mal wszyst­kie języki sło­wiań­skie. Dopiero w 1980 roku zatwier­dzono praw­nie osta­teczną wer­sję tek­stu i melo­dii Mazurka Dąbrow­skiego jako hymnu Pol­ski.

Pierw­szą pie­śnią hym­niczną w pełni XIX-wieczną była pieśń Boże, coś Pol­skę. Jej dwie pierw­sze zwrotki, autor­stwa Aloj­zego Feliń­skiego, pocho­dzą z roku 1816 i są hoł­dem zło­żo­nym carowi jako kró­lowi Pol­ski. W rok póź­niej poeta Antoni Górecki opu­bli­ko­wał tekst pole­miczny zaty­tu­ło­wany Hymn do Boga o zacho­wa­niu wol­no­ści z dwiema dołą­czo­nymi zwrot­kami. W cza­sie powsta­nia listo­pa­do­wego hymn został wydru­ko­wany z doda­nym przez K.W. Wój­cic­kiego refre­nem „Ojczy­znę wolną racz nam wró­cić, Panie”. Boże, coś Pol­skę to po dziś dzień naj­waż­niej­sza pol­ska pieśń reli­gijna, którą teraz śpie­wają Polacy z refre­nem: „Ojczy­znę wolną pobło­go­sław, Panie”.

Do licz­nych pie­śni zwią­za­nych z powsta­niem listo­pa­do­wym należy: Cześć pol­skiej ziemi, cześć, z któ­rej podaję dwie zwrotki autor­stwa Feliksa Fran­kow­skiego uło­żone do melo­dii hymnu angiel­skiego:

Cześć pol­skiej ziemi, cześć! Ojczyź­nie naszej cześć! Cześć pol­skiej ziemi, cześć! Cześć Pol­sce, cześć! Kto się jej synem zwie, W kim pol­ska dusza wre, Niech sta­nie w grono te, Pieśń chwały wznieść!

Odzy­skać trzeba cześć, Kościuszki sza­blę wznieść, Odzy­skać trzeba cześć Na wro­gów zgon. Bra­cia, przy­siężmy raz, Że wolim zgi­nąć wraz, Niż wzno­sić wpo­śród nas Ten obcy tron45.

Marsz obo­zowy autor­stwa Andrzeja Sło­wa­czyń­skiego, uczest­nika powsta­nia listo­pa­do­wego, dzien­ni­ka­rza, poety i geo­grafa. Do dziś towa­rzy­szące tek­stowi takty melo­dii są wyko­ny­wane przez trę­ba­czy woj­sko­wych jako hasło Woj­ska Pol­skiego.

Witaj, majowa jutrzenko to pieśń napi­sana przez Raj­nolda Sucho­dol­skiego. W 1919 roku Adam Kompf doko­nał zmiany tek­stu Sucho­dol­skiego na pozba­wiony ostrych sfor­mu­ło­wań, „pań­stwo­wo­twór­czy”. Pozo­sta­wiono tylko pierw­szą melo­dię praw­do­po­dob­nie autor­stwa Fry­de­ryka Cho­pina. Przez wiek XIX pieśń ta w jej pier­wot­nym kształ­cie cie­szyła się wielką popu­lar­no­ścią. Wiąże się z nią pamięć o Koł­łą­taju jako głów­nym twórcy Kon­sty­tu­cji 3 Maja („Wiwat Maj! Trzeci Maj, Wiwat wielki Koł­łą­taj!”), a także słowa Ryszarda Wagnera, który włą­czył melo­dię tej pie­śni do uwer­tury utworu Polo­nia (1832): „Pol­ska walka o wol­ność prze­ciwko prze­mocy – pisał – napeł­nia mnie rosną­cym entu­zja­zmem…”46.

War­sza­wianka

Droga Pol­sko! dzieci twoje Dziś szczę­śliw­szych doszły chwil, Niźli gdy ich sławne boje, Wień­czył Krem­lin, Tybr i Nil. Lat dwa­dzie­ścia nasze męże Los po obcych gro­bach siał, Dziś, o Matko, kto polęże, Na Twym łonie będzie spał.

[…]

Grzmij­cie bębny, rycz­cie działa, Dalej! dzieci w gęsty szyk; Wie­dzie hufce Wol­ność, Chwała, Triumf bły­ska w ostrzu pik. Leć, nasz orle, w gór­nym pędzie, Sła­wie, Pol­sce, światu służ! Kto prze­żyje, wol­nym będzie; Kto umiera, wol­nym już47.

Pieśń ta, napi­sana przez fran­cu­skiego poetę Casi­mira Dela­vi­gne’a w lutym 1831 roku, już w marcu tegoż roku została prze­tłu­ma­czona przez Karola Sien­kie­wi­cza, brata dziadka pol­skiego nobli­sty. Muzykę do niej skom­po­no­wał Karol Kar­piń­ski. Już w kwiet­niu 1831 roku pieśń ta została przed­sta­wiona w Teatrze Naro­do­wym i entu­zja­stycz­nie przy­jęta przez publicz­ność. 27 marca 1831 roku uka­zał się pier­wo­druk War­sza­wianki w „Polaku Sumien­nym. Piśmie Codzien­nym”.

Kolejną ważną pie­śnią hym­niczną jest utwór modli­tewny: naj­pierw w marcu 1846 roku Józef Niko­ro­wicz skom­po­no­wał muzykę, a potem Kor­nel Ujej­ski napi­sał tekst, nazwany przez niego Cho­ra­łem, łączący wielki ból zwią­zany z rze­zią gali­cyj­ską z wiarą w spra­wie­dli­wość i miło­sier­dzie Boże.

Pieśń ta, któ­rej tytu­łem uczy­niono pierw­sze jej słowa: „Z dymem poża­rów”, czę­sto była śpie­wana przez Pola­ków uczest­ni­czą­cych w I woj­nie świa­to­wej:

Z dymem poża­rów, z kurzem krwi brat­niej, Do Cie­bie, Panie, bije ten głos, Skarga to straszna, jęk to ostatni, Od takich modłów bie­leje włos. My już bez skargi nie znamy śpiewu, Wie­niec cier­niowy wrósł w naszą skroń, Wiecz­nie, jak pomnik Two­jego gniewu, Ster­czy ku Tobie bła­galna dłoń. […] O Panie, Panie! ze zgrozą świata Okropne dzieje przy­niósł nam czas: Syn zabił ojca, brat zabił brata, Mnó­stwo Kainów jest pośród nas. Ależ, o Panie! oni nie winni, Choć naszą przy­szłość cof­nęli wstecz, Inni sza­tani byli tam czynni, O, rękę karaj, nie ślepy miecz!48

Skom­pli­ko­wa­nym pocho­dze­niem i odbio­rem odzna­cza się pieśń Gdy naród do boju:

Gdy naród do boju wystą­pił z orę­żem, Pano­wie o czyn­szach radzili, Gdy naród zawo­łał: „umrzem lub zwy­cię­żym!” Pano­wie w sto­li­cach bawili.

O, cześć wam, pano­wie magnaci, Za naszą nie­wolę, kaj­dany, O, cześć wam, ksią­żęta, hra­bio­wie, pra­łaci, Za kraj nasz krwią brat­nią zbry­zgany. […]49

Auto­rem tej pie­śni był Gustaw Ehren­berg, syn cara Alek­san­dra I, pol­ski patriota, zesłany na Sybir. Pier­wotny tekst pie­śni pocho­dził z roku 1838, w wer­sji popra­wio­nej opu­bli­ko­wany po raz pierw­szy w 1848 roku. Jego tre­ścią było oskar­że­nie magna­tów za okres powsta­nia listo­pa­do­wego. Połą­czony z melo­dią Mozarta (z Don Gio­van­niego), był śpie­wany przez chło­pów i robot­ni­ków pol­skich, a po odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści przez pol­skich rewo­lu­cjo­ni­stów.

Marsz, marsz Polo­nia – pieśń ta powstała w okre­sie powsta­nia stycz­nio­wego jako Marsz Cza­chow­skiego, tj. jed­nego z dowód­ców tego powsta­nia, gene­rała Dio­ni­zego Cza­chow­skiego. Pod­kład muzyczny tej pie­śni to dumka ukra­iń­ska O Hry­ciu.

Już was żegnam niskie strze­chy, Ojców naszych chatki. Już was żegnam bez powrotu Ojco­wie i matki. Marsz, marsz Polo­nia, Marsz dzielny naro­dzie. Odpocz­niemy po swej pracy W ojczy­stej zagro­dzie.

[…]

Polak pada dla narodu, Dla matki Ojczy­zny. Chęt­nie znosi głód i trudy, A naj­czę­ściej bli­zny. Marsz, marsz Polo­nia…

[…]

Łączmy ramię do ramie­nia Bra­cia Gali­cja­nie, Gdy ude­rzym wszy­scy razem – Pol­ska zmar­twych­wsta­nie! Marsz, marsz Polo­nia… […]50

XIX-wieczne wypowiedzi literatów dotyczące bezpośrednio lub pośrednio niepodległości Polski

Przed­sta­wiam tu oczy­wi­ście wybór tych wypo­wie­dzi, przy czym słowa zna­nych lite­ra­tów będę opa­try­wać komen­ta­rzem oszczęd­niej­szym, obszer­niej zaś omó­wię postaci mało znane.

Wybitny roman­tyk, zwo­len­nik mesja­ni­zmu AdamMic­kie­wicz (1798–1855) mówi o ojczyź­nie i nie­pod­le­gło­ści51. Oto cha­rak­te­ry­styczne frag­menty pocho­dzące z róż­nych okre­sów życia poety. Pierw­szy to frag­ment wier­sza dato­wa­nego na rok 1819:

Pomni na przy­sięgę swoją I w każ­dej chwili żywota Nie­chaj mu na myśli stoją:

Ojczy­zna, nauka, cnota.

Doj­dziemy, choć przy­krą drogą, Gdy brat bratu rękę poda, Bo nam i nieba pomogą,

I męstwo, praca i zgoda!52

Drugi wiersz pocho­dzi z Liry­ków lozań­skich. Podaję dwa jego frag­menty:

Jest u mnie kraj, ojczy­zna myśli mojej, I liczne mam serca mego rodzeń­stwo, Pięk­niej­szy kraj niż ten, co w oczach stoi, Rodzina mil­sza niż całe pokre­wień­stwo. […] Tam widzę ją, jak z ganku biała53 stąpa, Jak ku nam w las śród łąk zie­lo­nych leci, I wpo­śród zbóż jak w toni wód się kąpa, I ku nam z gór jako jutrzenka świeci54.

Juliusz Sło­wacki (1809–1849) w utwo­rach nale­żą­cych do okresu prze­ży­wa­nego przez niego misty­cy­zmu mówi o duchu i ducho­wo­ści ojczy­zny. Oto cytaty z jego poezji i listu do księ­cia Adama Czar­to­ry­skiego:

Wierz­cie mi, że tu duch ojczy­zny nowy Cho­dzi – ude­rza w błę­kit – w świa­tów lirę, Roz­bu­dza…55

Kiedy praw­dzi­wie Polacy powstaną, To skła­dek zbie­rać nie będą narody, Lecz ogłu­pieją — i na pieśń strze­laną Wytężą uszy, ode­mkną gospody.

I będą wie­ści z wichrami wcho­dziły, A każda będzie serce ludów pasła; Nie­zna­jo­mymi świat poru­szą siły Na nie­zna­jome jakieś wiel­kie hasła.

Nie poj­mie Fran­cuz, co to w świe­cie zna­czy, Że jakiś naród wstał w ciem­no­ści dymie, Choć tak roz­paczny — nie w imię roz­pa­czy. Choć taki mściwy — a nie w zemsty imię.

Nie poj­mie, jaką duch odbył robotę W prze­świę­tych serca ludz­kiego ciem­ni­cach, Iż przez sztan­dary je tłu­ma­czy złote, I przez bój wielki — i [w] dział bły­ska­wi­cach56.

Wierz mi, Wasza Ksią­żęca Mość, że na wiele cza­sów przed uzy­ska­niem nie­pod­le­gło­ści swo­jej, prze­zna­cze­niem jest Pol­ski samo tylko ist­nie­nie duchowe57.

Zyg­munt Kra­siń­ski (1812–1859) mówi także dużo o duchu Pol­ski (zwłasz­cza prze­mi­nio­nej) i waż­no­ści Pol­ski dla roz­woju ide­owego całego świata. Cechą domi­nu­jącą w wypo­wie­dziach Kra­siń­skiego jest mesja­nizm. Oto dwa frag­menty jego wier­szy:

Duch twój ni­gdy już nie skona, Pol­sko moja prze­mie­niona! Ponad ziem­skich szum zawiei Tyś się wzbiła w kraj idei!58

Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! My nad otchła­nią, na cia­snym prze­smyku – Skrzy­dła nam rosną już na zmar­twych­wsta­nie – Usta roz­warte do wesela krzyku –59

– i dwa frag­menty prozy:

Trzeba było Śmierci naszej, trzeba będzie naszego wskrze­sze­nia – na to, by słowo Syna czło­wie­czego, wieczne słowo życia, roz­lało się na okręgi spół­eczne świata. Wła­śnie przez naszą naro­do­wość, umę­czoną na krzyżu histo­rii, objawi się w sumie­niu Ducha ludz­kiego, że sfera poli­tyka musi się prze­mie­nić w sferę reli­gijną – i że Kościół Boży na tej ziemi to nie tylko to lub ono miej­sce, ten lub tam­ten obrząd, ale cały pla­neta i wszyst­kie, jakie­kol­wiek być mogą, sto­sunki tak osob­ni­ków, jak naro­dów mię­dzy sobą!60

Nie­chaj się o niej sumie­nie każ­dego Polaka prze­kona, niech poj­mie myślą, co dotąd czuł ser­cem tylko, a zro­zu­mie i wie­rzyć będzie, że tylko przez Pol­skę zdoła się zasłu­żyć na ziemi i zba­wić duszę nie­śmier­telną, bo tylko w Pol­sz­cze i przez Pol­skę zacząć się opatrz­nie może nowy okres w dzie­jach świata61.

CyprianNor­wid (1821–1883) nie pisał wprost o nie­pod­le­gło­ści, ponie­waż oce­niał nega­tyw­nie poję­cie pań­stwa. Poję­cie ojczy­zny wią­zał chyba jed­nak z myślą o ojczyź­nie nie­pod­le­głej. Łączył je także z glo­bal­no­ścią: zalety ojczy­zny, o któ­rych pisał, chciał widzieć we wszyst­kich ludz­kich ojczy­znach. Oto wybrane frag­menty jego wypo­wie­dzi:

Co to jest naród? – histo­rycy i filo­zo­fo­wie pol­scy nie okre­ślili albo raczej nie opra­co­wali dosta­tecz­nie tego, tyle waż­nego – oso­bli­wie dla Pol­ski, i w dzi­siej­szym jej sta­nie do Europy – zapy­ta­nia. […] Owóż naród jest wewnętrz­nym powi­no­wa­tych ras soju­szem – tak jak pań­stwo jest zewnętrz­nym bli­sko sie­bie będą­cych ras s-kupie­niem, z-trak­ta­to­wa­niem, z-nie­wo­le­niem. Naród tedy z ducha, a więc z woli i z wol­no­ści jest […], a pań­stwo jest z ciała albo raczej z zewnę­trza, z tego świata – z nie­woli62.

Ojczy­zny mojej stopy okrwa­wione Wło­sami otrzeć na pia­sku Padam: lecz znam jej i twarz, i koronę

Słońca słońc bla­sku63.

Ojczy­zna jest to zbio­rowy obo­wią­zek. […] ten dzieli się albo raczej składa się w natu­rze-rze­czy z dwóch: z obo­wią­zu­ją­cego Ojczy­znę dla czło­wieka i z obo­wią­zu­ją­cego czło­wieka dla Ojczy­zny64.

Nie­doj­rzałe – a więc fał­szywe – poję­cie w Naro­dzie o Ojczyź­nie, jako o czym­ściś inspi­ru­ją­cym tylko, a nie obo­wią­zu­ją­cym, nadaje ową lot­ność pod­ry­wa­nia się za lada echem – za lada wykrzyk­ni­kiem65.

Cyprian Godeb­ski (1765–1809), redak­tor „Zabaw Przy­jem­nych i Poży­tecz­nych”, po ucieczce z rosyj­skiego aresztu wydo­stał się do Włoch, gdzie mię­dzy innymi reda­go­wał „Dekadę Legio­nową”. W Lyonie zacią­gnął się do Legii Nad­wi­ślań­skiej. Po klę­sce Napo­le­ona zajął się pracą lite­racką i oświa­tową w Pol­sce. Oto zakoń­cze­nie jego Wier­sza Do Legiów66Pol­skich, w któ­rym mówi o zacho­wa­niu pamięci tych, któ­rzy zgi­nęli, i o tym, że dzięki niej powsta­nie pol­ski Maro z Jasiń­skiego duszą:

O wy, dro­gie narodu ogrom­nego szczątki! Czyż nie dość ginąć mar­nie? – trze­baż bez pamiątki? Niktże waszych dzieł świet­nych nie ogłosi światu Ni rzuci na mogiły ojczy­stego kwiatu? Macież dla nas pić gorycz, wszędy roz­pro­szeni, Albo ginąć, a jesz­cze ginąć zapo­mnieni? Nie! – Myśl słodka mnie cie­szy, że pamięci córa Dar nam gotuje w pło­dzie ojczy­stego pióra I że z waszych popio­łów (prze­czu­cia me tuszą) Powsta­nie pol­ski Maro z Jasiń­skiego duszą; On wasze czyny poda do wiecz­nej pamięci, A gasząc moje rymy, wspo­mni dobre chęci67.

Życio­rys Fran­ciszka Moraw­skiego (1783–1861) był bar­dzo skom­pli­ko­wany. Moraw­ski peł­nił wyso­kie funk­cje woj­skowe w legio­nach Napo­le­ona, po roku 1815 słu­żył w armii Kró­le­stwa Pol­skiego, póź­niej włą­czył się do rządu powstań­czego i walki powstań­czej, a potem z kolei nego­cjo­wał układ mię­dzy Rosja­nami i powstań­cami, przy czym gło­so­wał za przy­ję­ciem warun­ków zaborcy – zapewne nie widząc lep­szego roz­wią­za­nia dla Pol­ski. Przy tej aktyw­no­ści poli­tycz­nej zacho­wał czas na roz­le­głe prace lite­rac­kie, w tym także poezję. Oto wiersz, w któ­rym mówi o Pola­kach wią­żą­cych wła­sne trudne losy z losem innych naro­dów (i z nie­pod­le­gło­ścią):

Sza­cowny szczątku boha­ter­skiej mło­dzi, Zemsto i dumo sar­mac­kiego rodu, Z jakże trud­nego wra­casz nam zawodu,

Z jak krwa­wej nie­szczęść powo­dzi!

Nikogo los zażarty nie ści­gał potęż­niej I nikt go nad was nie prze­ma­gał męż­niej! Łącząc los wła­sny z naro­do­wym losem, Czy w klę­sce, czy mu chwile bły­snęły łaskaw­sze,

Polak Pola­kiem był zawsze68.

Jan Nepo­mu­cen Kamiń­ski (1777–1855) był akto­rem, reży­se­rem teatral­nym, nazy­wa­nym ojcem gali­cyj­skiej sceny pol­skiej, a jed­no­cze­śnie tłu­ma­czem i poetą. Oto frag­ment jego wier­sza Serce nie sługa69:

Polak nie sługa, nie zna, co to pany, Nie da się okuć prze­mocą w kaj­dany.

Wła­dy­sław Ludwik Anczyc (1823–1883) ukoń­czył stu­dia na Uni­wer­sy­te­cie Jagiel­loń­skim jako magi­ster far­ma­cji. Za udział w powsta­niu kra­kow­skim w roku 1846 był wię­ziony w latach 1846–1847 przez wła­dze austriac­kie, ale już w roku 1849 został adiunk­tem w kate­drze Che­mii i Far­ma­cji UJ. W latach 1858–1867 prze­by­wał w War­sza­wie, gdzie m.in. reda­go­wał różne pisma, w tym tajne. Po powro­cie do Kra­kowa wysta­wił dwa ważne przed­sta­wie­nia Emi­gra­cja chłop­ska i Kościuszko pod Racła­wi­cami, a w 1883 roku nagro­dzono jego szkic doty­czący Jana III pod Wied­niem. Poza licz­nymi wier­szami patrio­tycz­nymi wyda­wał też popu­larne książki dla ludu i pod­ręcz­niki dla dzieci. Oto jego wiersz Emi­sa­riusz:

Zna­cie czło­wieka, co zaparł sie­bie, Co dla Ojczy­zny, braci, wol­no­ści Prze­biegł pół świata o suchym chle­bie, Wyrzekł się żony, dzia­tek, miło­ści, Co mu wiatr zasiekł wychu­dłe lica, Chle­bem powsze­dnim cier­pie­nia, tro­ski, Uści­skiem stry­czek, grób, szu­bie­nica; To emi­sa­riusz: Edward Dem­bow­ski70! Co za to wszystko w chwili sko­na­nia Chce tylko sły­szeć dzwon zmar­twych­wsta­nia!71

Wiersz Anty­chryst wol­no­ściSewe­ryna Gosz­czyń­skiego (1801–1876) powstał w okre­sie, w któ­rym czuł się on już towiań­czy­kiem prze­ję­tym ide­olo­gią mesja­ni­zmu. Jako poeta był zali­czany do tzw. szkoły ukra­iń­skiej, co mogło być uza­sad­nione jego kil­ku­let­nim poby­tem na Ukra­inie. Nazywa się go także poetą „małych ojczyzn” – jego poezja prócz Ukra­iny doty­czyła też całej Mało­pol­ski. Przede wszyst­kim był jed­nak patriotą, uczest­ni­kiem powsta­nia listo­pa­do­wego, człon­kiem róż­nych związ­ków i towa­rzystw pol­skich patrio­tów. W poniż­szym frag­men­cie wier­sza mówi o dziel­nym nie­spo­dzie­wa­nym gro­mie naszego narodu, który „ude­rzył w ludów tyrany”, nisz­cząc w ten spo­sób „anty­chry­sta wol­no­ści”:

Próżno. Anty­chryst wol­no­ści Zbrod­ni­czą prze­moc wysila; Przy­szła strasz­nych sądów chwila, Chwila zba­wio­nej wiecz­no­ści – Grom wasz dzielny, nie­spo­dziany Ude­rzył w ludów kaj­dany, Ude­rzył w ludów tyrany72.

JózefBoh­dan Zale­ski (1802–1886), uczest­nik walk w powsta­niu listo­pa­do­wym, dotarł do Fran­cji i tam spę­dził resztę życia. Był poetą nale­żą­cym do „szkoły ukra­iń­skiej”, a zara­zem dzia­ła­czem poli­tycz­nym i spo­łecz­nym. Podaję frag­ment jego wier­sza, pod­kre­śla­ją­cego waż­ność dobrego dzie­dzic­twa i cią­głego podej­mo­wa­nia walki o wol­ność:

O, boha­ter­scy wycho­wańcy pie­śni Mic­kie­wi­czow­skiej – Narbu­cie, Koziełło, Wszy­scy stę­powi wojacy i leśni, Kończ­cież, co w duchu wiesz­czów się poczęło!

Kończ­cie trud tru­dów! – Ktoś gęśl znów ostruni, Z ryt­mem ją nowym zestroi wspa­niale I was, bole­śni wol­no­ści zwia­stuni, Na wyso­ko­ściach roz­ra­duje w chwale!73

GustawZie­liń­ski (1809–1881) – pisarz i poeta roman­ty­zmu, nale­żący do tzw. ukra­iń­skiej szkoły poetów, uczest­nik powsta­nia listo­pa­do­wego, zesła­niec sybe­ryj­ski. Oto frag­ment jego wier­sza Modli­twa dla Pola­ków:

My krzyż Twój, Panie, dźwi­gamy w pokoju, Bez jęku, skargi, nawet bez zwąt­pie­nia, Ty otrzyj nam z czoła krwawy pot znoju, Dodaj otu­chy w razie sił zwą­tle­nia74.

Gustaw Ehren­berg (1818–1895), dzia­łacz taj­nego Sto­wa­rzy­sze­nia Ludu Pol­skiego, autor wspo­mnia­nej wcze­śniej pie­śni Gdy naród do boju, aresz­to­wany, zesłany na Sybe­rię, gdzie prze­by­wał do 1859 roku. Po powro­cie znów uwię­ziony, współ­pra­co­wał z „Gazetą Pol­ską”, „Gazetą War­szaw­ską” i „Biblio­teką War­szaw­ską”. Zbiór jego wier­szy – także rewo­lu­cyj­nych – uka­zał się w roku 1848 w Paryżu. Frag­ment jego wier­sza Do braci Posie­leń­ców75:

Ten, kto nam pozaz­dro­ścił dymu wła­snej strze­chy, W pustyni76 do skał dzi­kich przy­kuł nasze życie, Ostat­niej wygnań­cowi nie odjął pocie­chy: W ser­cach brat­nich ojczy­zny zosta­wił odbi­cie77.

W myśli Józefa Igna­cego Kra­szew­skiego (1812–1887) ude­rza stałe pod­kre­śla­nie ducho­wo­ści jako istot­nego ele­mentu „drogi do nie­pod­le­gło­ści”:

Prze­szłość nasza, pod pew­nemi względy, daje naj­lep­szy pro­gram przy­szło­ści. To czego brak spro­wa­dził bez­sil­ność i upa­dek, winno się popra­wić i wypeł­nić. […] Siłą naszego ducha, szcząt­kami moral­nych zaso­bów prze­szło­ści, wzro­słemi i spo­tę­go­wa­nemi od r. 1771 pomimo uci­sku lub samym uci­skiem może – utrzy­mu­jemy się dotąd przy życiu – jeste­śmy. […] Duch ten sta­nowi całą siłę naszą, z któ­rej inne, nawet mate­rialne wyra­biać mają. […] Przy­szłość więc jest w zacho­wa­niu ducha i wszyst­kiego co go krzepi, pomnaża, utrwala. […]78

Adam Asnyk (1838–1897) był nie­wąt­pli­wym patriotą, za udział w ruchu spi­sko­wym w 1860 roku został zaaresz­to­wany i uwię­ziony w Cyta­deli War­szaw­skiej. Po powro­cie z zagra­nicy osie­dlił się w końcu w Kra­ko­wie, gdzie mógł bez prze­szkód dzia­łać na rzecz pod­trzy­my­wa­nia wszel­kiego rodzaju pol­sko­ści. W jego wier­szach nie poja­wiają się słowa takie jak nie­pod­le­głość, Pol­ska, Rzecz­po­spo­lita, ale mówiąc o ide­ach, nadziei, przy­szłych boha­te­rach, Asnyk ma na myśli drogę do nie­pod­le­gło­ści. Oto dwa frag­menty jego wier­szy, które – zna­jąc jego postawę patrioty – można zde­cy­do­wa­nie uznać za wyra­ża­jące nadzieję, że zmie­niona Pol­ska odro­dzi się w przy­szło­ści:

Miejmy nadzieję!… nie tę lichą, marną, Co rdzeń spróch­niały w wątły kwiat ubiera, Lecz tę nie­złomną, która tkwi jak ziarno Przy­szłych poświę­ceń w duszy boha­tera79.

Taką jak byłaś – nie wsta­niesz z mogiły! Nie wró­cisz na świat w daw­nej swo­jej kra­sie; Musisz porzu­cić kształt prze­szło­ści zgniły Na któ­rym teraz robac­two się pasie […] Lecz przy­stro­jona w kró­lew­ski dyja­dem Musisz do życia wkro­czyć życia bramą Musisz być inną, choć będziesz tą samą!80

W wier­szach Marii Konop­nic­kiej (1842–1910), zaprzy­jaź­nio­nej z Elizą Paw­łow­ską (Orzesz­kową), uwi­dacz­niają się myśli o wol­nej Ojczyź­nie, o dąże­niu do idei prawa, spra­wie­dli­wo­ści i rów­no­ści, o szu­ka­niu drogi do lep­szej przy­szło­ści „przez krew i bli­zny”:

Wie­rzę w kwiaty nadziei, co z mogił nam wscho­dzą, Wie­rzę, że krzywd posiewy boha­te­rów rodzą… Wie­rzę w par­cie konieczne, świa­dome ludz­ko­ści Do potęż­nych idei prawa i rów­no­ści…81

Bole­sław Prus82 (1847–1912) w swo­jej twór­czo­ści nie wyra­żał sprze­ciwu wobec znie­wo­le­nia Pol­ski przez jej zabor­ców, toteż nie można zna­leźć jego wypo­wie­dzi zwią­za­nych z doma­ga­niem się lub choćby pra­gnie­niem nie­pod­le­gło­ści Pol­ski. Nato­miast był czło­wie­kiem wiele uwagi poświę­ca­ją­cym temu, co się dzieje z kul­turą pol­ską, naro­dem. Jego uwagę zwra­cał prze­ja­wia­jący się w tym cza­sie brak ducho­wo­ści, poważ­nej myśli o sen­sie życia, także o potrze­bie miło­ści bliź­niego. Nie darmo na jego pomniku na cmen­ta­rzu Powąz­kow­skim umiesz­czono napis: „Serce serc”.

Szcze­gólną uwagę bada­czy twór­czo­ści Prusa zwraca postać Madzi Brze­skiej z powie­ści Eman­cy­pantki – jej prze­miana wewnętrzna poprzez pój­ście drogą O naśla­do­wa­niu Chry­stusa Toma­sza à Kem­pis, napeł­nia­jącą ją ener­gią w dzia­łal­no­ści spo­łecz­nej.

Hen­ryk Sien­kie­wicz (1846–1916) w XIX wieku ni­gdzie nie wypo­wia­dał się ani o miło­ści Ojczy­zny, ani o war­to­ści obu XIX-wiecz­nych powstań dla przy­szło­ści Pol­ski. Oto frag­menty wypo­wie­dzi boha­te­rów Potopu:

Wasza Ksią­żęca Mość… – rzekł pan Skrze­tu­ski – nie po nagrody i for­tuny my tu przy­je­chali. Jeno że nie­przy­ja­ciel naszedł ojczy­znę, więc chcemy jej zdro­wiem naszym iść w pomoc… Pod wiel­kim wodzem i wier­nym obrońcą ojczy­zny i maje­statu słu­żyć będziemy83.

– Panie Michale! – mówił [Zagłoba] do Woło­dy­jow­skiego – inny już duch w Rze­czy­po­spo­li­tej i w szlach­cie, inne czasy. Nikt już o zdra­dzie i pod­da­niu się nie myśli, a każ­den z życz­li­wo­ści dla Rze­czy­po­spo­li­tej i maje­statu gotów wprzód gar­dło dać, nim kro­kiem nie­przy­ja­cie­lowi ustąpi84.

Ina­czej brzmią wypo­wie­dzi samego Sien­kie­wi­cza z 1905 roku, kiedy to przy oka­zji otrzy­ma­nia Nagrody Nobla wyra­ził miłość do Pol­ski:

Zaszczyt ten jest szcze­gól­nie cenny dla syna Pol­ski. Gło­szono ją umarłą, a oto jeden z tysięcz­nych powo­dów, że żyje, […] gło­szono ją pod­bitą, a oto nowy dowód, że umie zwy­cię­żać85.

XIX-wieczni działacze społeczni

August Ciesz­kow­ski (1814–1894) był to filo­zof i dzia­łacz spo­łeczny m.in. dwu­krot­nie wybrany na pre­zesa Poznań­skiego Towa­rzy­stwa Przy­ja­ciół Nauk, a w roku 1873 – na członka kra­kow­skiej Aka­de­mii Umie­jęt­no­ści. Mówi on o ojczyź­nie jed­no­stek jako o kraju i naro­dzie, do któ­rych należą, i o oby­wa­tel­stwie tylko tych, któ­rzy w spo­sób poważny trak­tują swoją patrio­tyczną służbę. A także o ojczyź­nie naro­dów, któ­rej słu­żyć będzie każdy naród „wedle wła­snego żywiołu”. Oto frag­ment jego książki Ojcze-nasz:

A tak praw­dziwą Ojczy­zną Ludów staje się powszechne Kró­le­stwo Boże. Rów­nie jak dotąd ojczy­zną poje­dyń­czych ludzi i rodów jest ich szcze­gólny kraj i naród. Każ­dyć oby­wa­tel godny tego nazwi­ska86 służy swo­jej Ojczyź­nie jak tylko może i czem tylko może, to jest wedle wro­dzo­nych zdol­no­ści, wedle stop­nia roz­wi­nię­cia i wedle już wyro­bio­nego towa­rzy­skiego stanu. Toż samo dziać się ma z naro­dami w sto­sunku do wiel­kiej Ojczy­zny naro­dów. Wszyst­kie Naro­do­wo­ści wedle wła­snych żywio­łów, poło­że­nia, cha­rak­teru i wedle już wyro­bio­nego żywota słu­żyć odtąd będą wspól­nej Ojczyź­nie, a słu­żąc jej, dopeł­niać się będą wza­jem­nie. A służba ta wzmoże je i roz­może87 nad wszel­kie dotych­cza­sowe wyobra­że­nie88.

Joachim Lele­wel (1786–1861), dość dobrze znany i dziś jako XIX-wieczny patriota, był zwią­zany z powsta­niem listo­pa­do­wym, póź­niej zasły­nął jako dzia­łacz poli­tyczny i spo­łeczny w Paryżu. Mówi o dobi­ja­niu się o nie­pod­le­głość ojczy­zny zarówno we współ­cze­sno­ści, jak i prze­szło­ści oraz o zasłu­gi­wa­niu na miano zdraj­ców tych, któ­rzy oddają ojczy­znę w jarzmo najeźdź­ców. Oto frag­ment jego waż­nego tek­stu pod tytu­łem Mani­fest Pola­ków znaj­du­ją­cych się w Bel­gii (1846):

Była ojczy­zna nasza nie­pod­le­głą i bez tej nie poj­mu­jemy bytu naszego, bo ni­gdy naród swo­bod­nie sił swo­ich nie użyje, jeśli jarzmo obce lub wpływ cudzo­ziem­czy wią­zać go będzie. Kto ściąga cudzo­ziemce na swój kraj, aby w nim pano­wali, dawno jest przez wszyst­kie poko­le­nia zdrajcą nazwany. Mie­li­śmy, nie­stety! takich, a ci […], co w tak nazwa­nej udziel­no­ści, przez cudzo­ziem­ską poli­tykę pozwo­lo­nej, już nie­pod­le­głość widzą: niech pomną, aby, poda­jąc usta­wicz­nie naród z jarzma w jarzmo, nie zaro­bili na zdraj­ców imię, które im rychło powszechne nada prze­ko­na­nie, skoro naród sil­nie o swą nie­pod­le­głość dobi­jać się pocznie89.

Mau­rycyMoch­nacki (1803–1834), jeden z teo­re­ty­ków pol­skiego roman­ty­zmu, zaan­ga­żo­wany w powsta­niu listo­pa­do­wym, dzia­łacz poli­tyczny i publi­cy­sta, czło­nek Związku Wol­nych Pola­ków i Towa­rzy­stwa Patrio­tycz­nego. Po powsta­niu uciekł do Paryża, tam zmarł po krót­kim cza­sie dzia­łal­no­ści. Moch­nacki mówi o prze­szło­ści histo­rycz­nej, uwa­żał bowiem, że z jej tylko pomocą można odzy­skać wolną Pol­skę. Oto jego arty­kuł, zamiesz­czony w „Dzien­niku Kra­jo­wym” z dnia 23.08.1831 roku:

We wszel­kim poli­tycz­nym dzia­ła­niu trzeba mieć jakąś zasadę wycią­gnioną z filo­zo­ficz­nych rozu­mo­wań. Tą zasadą w restau­ra­cji pol­skiego narodu jest jego prze­szłość histo­ryczna, któ­rej się teraz żad­nej miarą ani wyrzec, ani w nie­pa­mięć puścić nie możemy. Dzi­siej­szym dzie­łem naszym jest dzieło odzy­ska­nia […] nie orga­ni­zu­jemy Pol­ski, ale z grobu wywo­łu­jemy Ojczy­znę. […]

Hen­ryk Kamień­ski (1813–1866) jako uczest­nik powsta­nia listo­pa­do­wego odzna­czony został Orde­rem Vir­tuti Mili­tari. Zaj­mo­wał się filo­zo­fią, eko­no­mią i lite­ra­turą spo­łeczną. W 1845 roku zesłany na trzy lata do Wiatki. Po powro­cie – jako oby­wa­tel Szwaj­ca­rii – w latach 1860–1861 w Gene­wie i Ber­li­nie wyda­wał pismo „Prawda”. Kamień­ski mówi o potrze­bie powsta­nia i wywal­cze­nia swo­jej nie­pod­le­gło­ści, potrze­bie także pozna­nia przy­czyn naszego upadku. Naród musi myśleć… A to frag­ment jego tek­stu: