Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
21 osób interesuje się tą książką
Taniec dobiegł końca. Nadeszła pora, by zmierzyć się z prawdą.
Strata ukochanego niemal zniszczyła Elenę. Casello odcięła się od dawnego życia i ukryła przed światem, chcąc w spokoju zmierzyć się z bólem. Dzięki temu przez chwilę mogła odetchnąć, poczuć powiew normalności, a nawet poznać kogoś, kto obudził w niej cieplejsze uczucia.
Od mafijnego świata nie da się jednak uciec na dobre.
Kiedy jej bliscy zaczynają padać ofiarą tajemniczych ataków, Elena nie ma wyboru – musi wrócić do gry. Przeszłość domaga się prawdy, a teraźniejszość żąda zemsty. Wkrótce wszystkie karty zostaną odsłonięte, a ona stanie twarzą w twarz z sekretami, które skrywała przed nią… jej własna rodzina.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 260
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Gabriela Wolska
Rodzina Casella
Prawda
Usłyszałem wystrzał z pistoletu i wzrokiem prześwietliłem całą salę w poszukiwaniu córki. Nigdzie jej nie było, a z tarasu dobiegły dźwięki kolejnych strzałów i krzyk kobiety. Zerwałem się z miejsca, by pobiec właśnie tam, a zaraz za mną ruszył Federico.
W moich oczach zrodziło się przerażenie, gdy ujrzałem, że Mario stał z pistoletem, a Elena klęczała, trzymając w swoich ramionach Pedro. Córka była cała zapłakana i przerażona, natychmiast kazałem Federico ją stąd zabrać. Niestety wyrwała się z jego ramion i uciekła, nim zdążylibyśmy ją zatrzymać. Od razu ruszyliśmy w pościg, by dopilnować, że nie stanie jej się nic złego. Gdy dotarliśmy jednak do domu, jej już tam nie było. Telefonu nie odbierała.
Nurtowały mnie trzy pytania: gdzie była moja córka? co wydarzyło się na tarasie? i co łączyło ją z Pedro?
Jak się później okazało, pojawiło się również czwarte pytanie: co stało się z ciałem Pedro? W czasie gdy my ruszyliśmy w pościgu za Eleną, ktoś musiał je wykraść, a w moim interesie leżało, by je odnaleźć i nie dopuścić do kolejnego skandalu. Wysłałem kilku ludzi, by jak najszybciej się tym zajęli. Sam musiałem ochłonąć i pomyśleć, gdzie mogła udać się Elena. Martwiłem się o nią, więc wyznaczyłem jeszcze kilku swoich mężczyzn, by rozpoczęli poszukiwania. Nie zamierzałem marnować też czasu i od razu zaprosiłem do swojego gabinetu Mario, by wyjaśnił mi całą tę sytuację.
Zajął miejsce naprzeciwko mnie, a że nie miałem zamiaru go niańczyć, bez owijania w bawełnę zapytałem:
– Mario, wyjaśnij mi, kurwa, co się tam stało? Czemu go zabiłeś?
Zmroził mnie lodowatym spojrzeniem.
– Zabiłem tego gnoja, bo zabrał mi Elenę, rozkochał ją w sobie i chciał, by ona była jego. Byli kochankami.
A więc to o Pedro mówiła mi córka. Zaczynałem wszystko rozumieć.
– Mario, chłopaku, wiesz, co zrobiłeś? Kurwa, mogliśmy to jakoś wyjaśnić, nie musiałeś go zabijać. Ja pierdolę, przez twoją głupotę Elena uciekła…
– To nie wszystko, co o nim wiem… Ten cały Pedro to tak naprawdę już bardzo dawno nigdzie niewidziany Antonio Mori. To nazwisko chyba coś panu mówi.
Miał rację. Przywoływało mnóstwo wspomnień, szczególnie tych negatywnych. Jak to możliwe, że ona z nim…?
– To niemożliwe… Elena i on…
Nie wiedziała wszystkiego, ale myślałem, że wystarczająco obrzydziłem jej rodzinę Mori. Najwyraźniej się myliłem…
– Możliwe. Nie wiem, czy ona wiedziała, czy nie, ale to na pewno był on. Cieszę się, że ten sukinsyn nie żyje.
– Mario, skoro to Mori, to wydałeś na siebie wyrok śmierci. Nie darują ci tego, rozumiesz? A jeszcze problem z ciałem…
– Jaki problem?
– Ktoś je ukradł pod naszą nieobecność.
W tym samym momencie dostałem telefon od Valerio, który trochę mnie uspokoił. Znaleźli ciało i choć było nieco poturbowane, potwierdzili, że to Antonio. Musiałem skontaktować się ze starym Mori w celu wydania ciała syna. Zrobiłem to za pośrednictwem Valerio, który zadzwonił i umówił się na spotkanie. Musieliśmy działać ostrożnie, ta rodzina była nieprzewidywalna.
I w to wszystko wplątana była również moja Elena. Tak bardzo chciałem usłyszeć jej głos, by wiedzieć, że jest zupełnie bezpieczna.
Po wielu godzinach lotu, kilku przesiadkach i wielokrotnej zmianie ubrań, tak by nikt nie mógł mnie rozpoznać, dotarłam do miejsca docelowego. Wyszłam z odprawy, szukając wśród ludzi tej najbardziej wyróżniającej się z tłumu sylwetki.
Tomek stał oparty o jeden ze słupów, lekko przydługie włosy powiewały delikatnie, a przechodzące kobiety wzdychały na sam jego widok. Ruszyłam w jego kierunku i wpadłam w ramiona swojego najlepszego wujka, wybuchając przy tym płaczem. Moje oczy wyglądały okropnie, zresztą jak ja cała. Najgorszy moment w moim życiu – nie sądziłam, że kiedykolwiek będę cierpiała jeszcze bardziej niż po stracie mamy.
– Oj, dzieciaku, boli mnie serce, gdy widzę cię w takim stanie. Pojedziemy do mnie, odpoczniesz, zjesz coś… Nie pozwolę ci upaść.
– Na to chyba już za późno, jestem na dnie razem z moim przebitym sercem. – Wciąż marzyłam, że zaraz się obudzę i usłyszę, że to wszystko było tylko koszmarem. Niestety życie pokazało mi swoją najbrutalniejszą stronę.
– Teraz tak ci się wydaje, ale uwierz mi, czas goi rany.
– Mam do ciebie prośbę. Jeśli dzwoniłby do ciebie mój tata, Federico albo Ivo, to mnie tu nie ma. Dziadkom też nic nie mów, przynajmniej na razie, dobrze?
– Oczywiście, zapewnię ci bezpieczeństwo i swobodę. Będę obok, gdybyś mnie kiedykolwiek potrzebowała, słońce.
– Dobrze.
Pojechaliśmy do domu znajdującego się na obrzeżach Krakowa. Ta mała twierdza była ukryta za gęstym lasem i doskonale chroniona, by nie mógł się do niej wemknąć nikt nieproszony. Wielka metalowa brama otwarła się przed nami, ukazując ogromną posiadłość. Jeden z osiłków Tomka zabrał moje rzeczy, a my ruszyliśmy do środka. Marzyłam o jednym: by położyć się do łóżka i przespać resztę życia. Przygotował mi sypialnię na dole, w pobliżu miałam również bibliotekę i salę treningową.
Tomek potrafił jak mało kto wyczuć moment. Wychodząc z pokoju, położył dłoń na moim barku i powiedział:
– Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, to pamiętaj, że jestem blisko.
Kiwnęłam głową, a on opuścił pomieszczenie.
Moje zmęczone ciało opadło na łóżko, skuliłam się i znowu zaczęłam płakać. Ilekroć zamykałam oczy, ukazywał się przed nimi obraz leżącego w kałuży krwi Antonio. Za każdym razem ból w moim sercu rósł, a rozpacz była nie do opisania. Nie zauważyłam nawet, kiedy zasnęłam.
Ostatnio każdy sen okazywał się koszmarem, przewracałam się z boku na bok przez calutką noc. Rankiem obudziłam się skoro świt, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do łóżka. Nie widziałam sensu życia, nie chciałam nawet go znaleźć.
Tomasz przyniósł mi śniadanie i wyszedł. Był wspaniałym człowiekiem; choć niewiele się odzywał, i tak czułam wciąż jego obecność. Co chwilę zasypiałam i budziłam się. Wieczorem na podarowanym przez niego telefonie sprawdziłam swoją kartę. Jak mogłam się spodziewać, czekało już na mnie mnóstwo wiadomości od Lidii, Glorii, Federico, ojca i od tego sukinsyna Mario. Nie chciałam go widzieć więcej na oczy, gdybym miała w sobie wystarczająco dużo siły, to od razu pomściłabym mojego Antonio.
Otworzyłam jedną z wiadomości od taty:
Eleno, błagam Cię, daj mi tylko znać, że żyjesz i jesteś bezpieczna. Muszę to wiedzieć, bo zwariuję. Nie martw się resztą, porozmawiamy o tym, jeśli poczujesz się na siłach. Pozwolę Ci odpocząć i nie będę przeszkadzał, ale daj mi znak życia, proszę.
Na razie nie chciałam mieć kontaktu z żadnym z nich. Wyłączyłam telefon i odłożyłam go z powrotem na bok.
*
Ostatnie kilka dni wyglądało dość podobnie: budziłam się, brałam prysznic i wracałam do łóżka, by gapić się w widok za oknem. Tomasz musiał na siłę wpychać we mnie jedzenie, żebym nie głodowała. Dziś, gdy do mnie przyszedł, zatrzymał się i przez długą chwilę mi się przyglądał.
– Eleno, nie mogę już patrzeć na to, jak tu siedzisz całymi dniami i się zadręczasz. Staram się jakoś ci pomóc, jednak jeśli w dalszym ciągu nic mi nie powiesz, to będzie tylko gorzej. Musisz to w końcu wyrzucić z siebie. Nie ufasz mi?
– Ufam, ale nie chcę na razie się otwierać. To dla mnie jeszcze za wcześnie, zrozum.
– Rozumiem, ale ileż można, dziewczyno? Musisz zacząć stawać na nogi, a podstawą do tego będzie właśnie wyrzucenie z siebie problemu. Ogarnij się! – wydarł się na mnie, a ja wpatrywałam się w niego zszokowana tym zachowaniem.
Przez chwilę mierzył mnie spojrzeniem, po czym wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Jego słowa, choć bardzo mnie zabolały, były niestety prawdziwe. I tak byłam na niego zła, znowu się rozpłakałam. Dopiero koło dwudziestej drugiej wyszłam z pokoju. Musiałam napić się wody, a on nie przyniósł mi już nic od czasu kłótni.
Idąc do kuchni, zauważyłam Tomka, który stał na balkonie i rozmawiał z kimś przez telefon. Zignorowałabym to, gdyby nie fakt, że usłyszałam z jego ust imię mojego ojca. Z pełnym impetem ruszyłam w jego stronę wkurwiona na to, co zrobił.
Zaufałam mu! Obiecał mi! Czemu mi to robił?
Rzuciłam się na niego z pięściami, a waląc go po torsie, krzyknęłam:
– Jesteś pierdolonym kłamcą! Jak mogłeś mi to zrobić, jak mogłeś… Uciekłam przed nimi wszystkimi, a ty mi robisz coś takiego? – Z każdym kolejnym uderzeniem moje ciosy były słabsze. W końcu całkiem się poddałam i pozwoliłam, by mnie przytulił. – Nie chcę tam wracać, rozumiesz? Nie chcę.
– Nigdzie nie dzwoniłem, chciałem cię tylko sprowokować, żebyś w końcu zaczęła walczyć. I, jak widzę, udało mi się. Wiedziałem, że ta sytuacja z rana niewiele wniosła, choć starałem się, jak mogłem. Powiesz mi teraz, co się stało? Przejdziemy przez to razem, będę ramieniem, na którym będziesz mogła się oprzeć.
Usiedliśmy na kanapie. Nastała długa chwila milczenia, w której przez głowę przegalopowały mi setki myśli, ale w końcu zebrałam się na odwagę i zaczęłam mu opowiadać:
– Zakochałam się, jak wiesz, do szaleństwa… Potajemne spotkania, wspólne wyjazdy, jego obecność, jego dotyk… – Każde kolejne słowo przywoływało wspomnienia, łzy same leciały mi po policzkach. – Gdy był blisko, czułam się bezpiecznie. Czułam, jak bardzo mu na mnie zależy. Nasz ostatni wspólny wyjazd do Hiszpanii był przypieczętowaniem naszej relacji. Antonio przygotował cały wieczór, a w odpowiedniej chwili uklęknął i zapytał, czy zostanę jego żoną. Byłam w szoku, ale niemal od razu odpowiedziałam tak. Podczas balu powiedziałam nawet ojcu o tym, że kocham kogoś innego niż mój narzeczony, Mario. Ucieszył się, bo widział, jak bardzo jestem szczęśliwa… Po tańcu z tatą wyszłam za Antonio na balkon, a tam zastał nas Mario. Strzelił do niego. Antonio upadł. Dosłownie patrzyłam, jak rośnie dookoła niego kałuża krwi uciekającej z jego ciała. – Tomasz przytulił mnie do siebie, emocje i wspomnienia z tamtego wieczoru były wciąż zbyt świeże, bym ze spokojem mogła mówić o tym wydarzeniu. – Nie mogłam tam dłużej zostać, a resztę już znasz…
– Nie umiem nawet wyobrazić sobie, co teraz czujesz. Gdybym tylko potrafił, to wziąłbym część twojego bólu na swoje barki… Tu jesteś bezpieczna, ale co dalej? Ojciec, Federico, Ivo. Wszyscy będą cię szukać. Jaki masz plan? Pomogę ci, jak będę umiał.
– Chcę zacząć tutaj normalnie żyć, pójść do pracy, skończyć studia. Bez Antonio moje życie straciło sens. Dla niego muszę zrobić wszystko, by znów ten sens odnaleźć.
– Pamiętam wieczór przed balem, na którym zginęła Helena. Wychodząc z domu, zatrzymała mnie i poprosiła, bym zawsze był blisko ciebie, gdybyś kiedykolwiek potrzebowała pomocy. Wtedy odpowiedziałem jej, że nie musi prosić, bo ja zawsze będę czuwał. Dlatego zrobię wszystko, byś mogła normalnie żyć. Załatwimy papiery, uczelnię.
– Muszę też znaleźć mieszkanie i pracę.
– Możesz mieszkać tutaj, a o pracę się nie martw, z głodu nie umrzemy.
– Wiem, ale moje życie ma być normalne, chcę być zwykłą dziewczyną, proszę, zrozum to. Chcę sama móc się utrzymać, a poza tym jeśli tu zostanę, to prędzej czy później mnie znajdą.
– Patrząc na błysk w twoich oczach i widząc twoją odwagę, czuję się, jakby siedziała przede mną twoja mama. Gdy zginęła, cierpiałem, ale nikt nie wyciągnął do mnie dłoni… Tym bardziej cieszę się, że mogę wyciągnąć tę dłoń do ciebie.
– Dziękuję, wujku.
Gdyby nie jego pomoc, nie poradziłabym sobie. Był moim cieniem i wielkim wsparciem na każdym etapie życia. Młodszy brat mamy po jej śmierci odsunął się od wielu osób, ale nie ode mnie. Nie było dnia, żebym nie mogła na niego liczyć. Choć od wielu lat prowadził otwartą wojnę z moim ojcem, mnie i rodzeństwo całkowicie z niej wykluczył. To, że był bardzo groźnym mężczyzną, było niepodważalne, wielu ludzi bało się jego nazwiska, budziło ono respekt. Dla mnie był jednak człowiekiem z wielkim sercem. Tak wielkim, że aż za bardzo kochał płeć przeciwną. Oj, kobiety były jego słabością i czasami to go gubiło. Do tej pory jednak nie doczekałam się ani cioci, ani kuzynów.
Podczas dalszej rozmowy opowiedziałam mu, jak się poznałam z Antonio – mieliśmy sporo tematów do nadrobienia, dopiero teraz poinformowałam go między innymi o sprawie, która od dłuższego czasu mnie męczyła, a mianowicie o Federico i Sabinie. Chciałam poznać jego opinię na ten temat.
– I może byłoby dobrze, ale cały czas w naszym życiu obecna jest ta podstępna żmija Sabina. Miesza, mąci i doprowadza mojego brata do szaleństwa. Choć jestem tutaj i przeżywam swoje, to z tyłu głowy cały czas mam tatę. Za trzy miesiące ma wziąć ślub z tą kobietą, a ona zdradza go z Federico. Nie chcę w żaden sposób usprawiedliwiać mojego brata tym, co powiem, ale ona namieszała mu tak bardzo w głowie, że jest kompletnie rozdarty. Nie chcę źle ani dla niego, ani tym bardziej dla taty. Obydwaj są dla mnie ważni i chciałabym, by obaj byli szczęśliwi. Chciałam powiedzieć o wszystkim ojcu, ale nie wiem, czy to będzie dobra decyzja. Wiesz, co się stanie wtedy z Federico…
– Poznałem Sabinę i jej sztuczki, jeszcze gdy byłem częstym gościem w Kalabrii. Nawet mnie próbowała uwieść, ale jej nie uległem. Nie zmarnowałem jednak okazji. To był chyba pierwszy raz w jej życiu, kiedy to mężczyzna zabawił się nią. I masz rację, to naprawdę przebiegła kobieta, we wszystkim szuka jakiegoś interesu. Na razie nic nie mów ojcu, mam pewien pomysł. – Spojrzałam pytająco na Tomasza. – Posłuchaj, najlepiej będzie poznać jej zamiary i to podać Emilio na tacy. Tak czuję, słońce, że im głębiej poznamy jej życie, tym więcej tajemnic ujawnimy.
– Co masz na myśli?
– Przekonasz się sama, zaufaj mi i daj działać.
– Dobrze, wujku, ale chcę, żebyś na bieżąco mnie informował. I proszę, dopilnuj, by ani tata, ani Federico nie ucierpieli.
– Masz moje słowo.
Wróciłam do swojej sypialni i skierowałam się prosto do łazienki. Wzięłam długą, odprężającą kąpiel. Gdy wyszłam, pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, był mój telefon. Wzięłam go do rąk i chwilę biłam się z myślami, co powinnam zrobić.
W końcu postanowiłam na chwilę go włączyć; chyba liczyłam, że zobaczę wiadomość od samego Antonio. Niestety mój koszmar trwał dalej, więc zastałam jedynie kolejne setki wiadomości i nieodebranych połączeń.
Założyłam długi sweter i wyszłam na balkon. Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam, jednak rano obudziłam się już w łóżku, ubrana i otulona kocem. Wujek po raz kolejny o mnie zadbał.
Gdy pierwszy raz od kilku dni ubrałam się i jako tako ogarnięta zeszłam na śniadanie, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zajęłam miejsce obok, zjadłam kilka łyżek płatków z mlekiem. To i tak było więcej niż do tej pory. Zaraz po śniadaniu wujek musiał pojechać załatwić swoje interesy. W tym czasie ja rozsiadłam się za jego zgodą w gabinecie, by rozpocząć poszukiwania mieszkania i pracy.
Możliwość ukończenia w okolicy ostatniego roku studiów wujek załatwił mi sam, o czym poinformował mnie przy śniadaniu. Kilka godzin i masę ofert później udało mi się również znaleźć idealne mieszkanko niedaleko centrum za rozsądną kasę. Było małe, przytulne, ale przede wszystkim moje. Przy okazji podzwoniłam po kilkunastu szkołach tanecznych; w jednej szukali nauczycielki tańca dla młodzieży. Adres szkoły znajdował się w dzielnicy sąsiadującej z okolicą mojego lokum. Zadzwoniłam i umówiłam się na następny dzień na oglądanie mieszkania i rozmowę kwalifikacyjną w szkole.
Oczywiście w każde to miejsce planowałam pójść już nie jako Elena Casella, ale Zuzanna Kamińska.
*
Wstałam wcześnie, a już po piątej założyłam strój i ruszyłam na poranne bieganie z playlistą w słuchawkach. Nie przypuszczałam, że nawet to mnie rozklei. Każda piosenka przypominała mi o nim i niewiele było trzeba, bym poczuła spływające po policzkach łzy.
Po godzinie biegu wpadłam do domu, by ogarnąć się i ruszyć do miasta. Około dziewiątej byłam gotowa, tak samo jak jeden z ochroniarzy Tomasza. Wujek zgadzał się na wiele, ale tego nie chciał odpuścić. Nie miałam innego wyjścia, jak się zgodzić. Dla dodatkowej anonimowości założyłam także ciemną perukę oraz czapkę z daszkiem.
Samochodem dojechaliśmy do parkingu przy pętli, a tam przesiedliśmy się na tramwaj. Spacer wśród kolorowych ulic Krakowa przypomniał mi o tym, jaki urok krył się w tym mieście. Stanęłam pod drzwiami starej, ale bardzo urokliwej kamieniczki, w której ciężko było od razu się nie zakochać. Właścicielką okazała się przekochana starsza pani, która po krótkiej rozmowie zgodziła się wynająć je od zaraz. Wychodząc, trzymałam już w rękach klucze do mojego jakże urokliwego mieszkanka.
To był pryszcz w porównaniu do rozmowy o pracę. Stresowałam się, czekając przed gabinetem dyrektorki szkoły tańca. Po kilku minutach zostałam zaproszona do środka.
– Pani Zuzanno. CV, które otrzymałam, wygląda bardzo imponująco. Jednak, jak to się mówi, papier przyjmie wszystko, a ja chciałabym zobaczyć pani umiejętności w praktyce.
Choć znałam swoje możliwości, stres kompletnie mnie zjadł, a nogi miałam jak z waty, patrząc w jej chłodne oczy.
– Oczywiście.
– W takim razie zapraszam panią na salę.
Sala była niewielkich rozmiarów, ale nie miało to znaczenia. Odłożyłam torbę na bok, stanęłam na środku, a kobieta puściła muzykę. Z głośników usłyszałam piosenkę Angels Robbiego Williamsa, utwór bardzo liryczny, spokojny, a zarazem naładowany emocjami. Zamknęłam oczy, dając porwać się muzyce. Słuchałam jej, a kroki stawiałam tak, by każdy był trafiony idealnie w punkt. Tańcząc, nigdy nie liczyłam czasu. Dopiero jej oklaski wyrwały mnie z transu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazała się również:
Rodzina Casella. Prawda
ISBN: 978-83-8373-861-1
© Gabriela Wolska i Wydawnictwo Novae Res 2025
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Julia Ryczyńska
KOREKTA: Agnieszka Łoza
OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek