Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Veronica Evans po raz kolejny staje w obliczu wyzwań, które sprawiają, że każdy kolejny zakręt jej życia staje się dla niej niezwykle trudny do pokonania. Pomimo siły i determinacji coraz bardziej doskwiera jej poczucie samotności, którego nie potrafi pokonać. Ale nowo poznane osoby dodają jej życiu tempa, zwłaszcza pewien tajemniczy szatyn.
Czy odwaga, by ponownie otworzyć się na uczucia, wystarczy, by pokonać bariery przeszłości? Czy jej serce znów zabije mocniej, skoro Mason Davis nie daje o sobie zapomnieć? Czy bohaterowie odważą się, aby ponownie sobie zaufać? Czy w końcu zdołają znaleźć wzajemne szczęście?
Ostatni zakręt na ich drodze życia może być kluczem do zrozumienia, że prawdziwe szczęście tkwi w odwadze oraz zaufaniu.
Sandra Becmer prowadzi w mediach społecznościowych profile poświęcone książkom. Inspirację do pisania czerpie z życia codziennego i relacji z bliskimi, dlatego w jej powieściach często można znaleźć nawiązania do prawdziwych wydarzeń. Prywatnie uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi i odkrywać nowe miejsca.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 314
Copyright © Sandra Becmer, 2025
Projekt okładki
Agnieszka Zawadka
Zdjęcie na okładce
© Gorynvd/Shutterstock
Zdjęcie na skrzydełku
archiwum prywatne autorki
Ilustracja na II i III str. okładki
Aleksandra Monasterska
Redaktor inicjujący: Michał Nalewski
Redaktorka prowadząca
Anna Kubalska
Redakcja
Magdalena Białek
Korekta
Sylwia Kozak-Śmiech,
Bożena Hulewicz
ISBN 978-83-8391-798-6
Warszawa 2025
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
ul. Rzymowskiego 28, 02-697 Warszawa
www.proszynski.pl
Dla tych, którzy byli uważani przez innych za gorszych.
Pokażcie wszystkim, jak wiele znaczycie
i jaka jest wasza prawdziwa wartość.
Love Story – Taylor Swift
Disturbia – Rihanna
Shameless – Camila Cabello
There You Are – ZAYN
Pretty Boy – Isabel LaRosa
Favorite – Isabel LaRosa
Damn Those Eyes – Ashley Sienna
Dying on the Inside – Nessa Barrett
Kiss It Better – Rihanna
Doubt – Twenty One Pilots
King of the Fall – The Weeknd
Feel So Close – Calvin Harris
Talking Body – Tove Lo
Right Here – Chase Atlantic
I Miss You – Adele
Flawless – The Neighbourhood
Night Drive – hxnry
Fell Anything – Nxdia
Devil Eyes – Hippie Sabotage
Bad Omens – 5 Seconds of Summer
Everything I wanted – Billie Eilish
Wires – The Neighbourhood
Give Me Everything – Pitbull
Leave a Light On – Tom Walker
My Tears Ricochet – Taylor Swift
WILDFLOWER – Billie Eilish
Mama’s Boy – Dominic Fike
Getaway Car – Taylor Swift
Family Line – Conan Gray
I Love You, I’m Sorry – Gracie Abrams
The Night We Met – Lord Huron
See You Later – Jenna Raine
Ordinary – Alex Warren
Another Love – Tom Odell
Myślałam, że zostawiłeś mnie w mroku, dałeś nadzieję na oddech, a potem porzuciłeś w stanie jeszcze większej rozpaczy. A prawda była taka, że to ja byłam mrokiem, a ty – światłem. Nie chciałam być kłamcą, ale może to tak mocno wgryzło się w moją naturę, że nie umiałam inaczej. Moje życie to pasmo kłamstw, przez co przestałam dostrzegać prawdę. Wszędzie widziałam tylko fałsz. Zrobiłam się bardziej ostrożna, bałam się komuś zaufać tak jak tobie. Ale czy naprawdę? W końcu to ja kłamałam najwięcej. Czułam się zbyt skrzywdzona, moje emocje przysłaniały mi prawdę, a godność nie chciała ustąpić. Tak bardzo pragnęłam uwierzyć w prawdziwość naszych uczuć, w to, że nasza relacja nie stanowiła tylko serii niefortunnych zdarzeń, że to nie była tylko gra. Ale czy zasługujemy na szczęśliwe zakończenie, skoro nie umieliśmy tak naprawdę ze sobą rozmawiać? Czy może pisany nam jest nieszczęśliwy koniec? Byliśmy tylko dwojgiem młodych ludzi, którzy płacili za własne nieprzemyślane wybory.
Dlatego przepraszam, że przysięgłam zemstę, byłam zbyt zapatrzona w siebie i swoje uczucia, przez co nie mogłam dostrzec twoich. Być może powinnam być bardziej otwarta, bardziej szczera, ale obawiałam się, że prawda potrafiłaby nas zranić jeszcze bardziej. Gdy patrzę wstecz, widzę, ile rzeczy mogłam zrobić inaczej, ale nie jestem w stanie tego zmienić, chociaż tak bardzo bym chciała. Teraz dostrzegam, ile straciłam przez swój strach przed prawdą.
Czasami życie potrafi zmienić wszystko na jednym zakręcie. Nam pozostał ten ostatni, który miał być zakończeniem, bo po nim spodziewaliśmy się już tylko prostej drogi do szczęścia. Byliśmy młodzi i zagubieni, a prędkość wydawała się naszym jedynym towarzyszem, ale to nieprawda, bo wśród mroku była nasza dwójka, to my byliśmy swoimi sprzymierzeńcami.
Dlatego pytam: Czy należy mi się szczęśliwy finał? Czy zasługujemy na szczęście? Nie ma konkretnej odpowiedzi, ale droga do niego wydaje się teraz jeszcze bardziej skomplikowana niż kiedykolwiek wcześniej.
Rozdział 1
Górki i pagórki toru motocrossowego były jak wyzwania do pokonania, a ja walczyłam z nimi, jakby to była walka o życie. Skoki sprawiały, że miałam wrażenie, jak gdybym unosiła się w powietrzu, zanim lądowałam z mocnym uderzeniem, gotowa do kolejnego manewru. Z każdym zakrętem czułam, jak poziom adrenaliny we mnie wzrastał. Widok przeciwników za mną dawał mi dodatkową motywację do utrzymania tempa. Zwłaszcza gdy wiedziałam, że on jest tuż za mną – Mason Davis, mój największy koszmar, mój największy grzech.
– To koniec naszej współpracy. Do widzenia, Evans.
– Wynoś się stąd.
Wspomnienia naszej ostatniej rozmowy wracały do mnie w każdym możliwym momencie, jakby to była moja prywatna klątwa. W mojej głowie pojawiały się obrazy jego idealnej twarzy – tak pięknej, a jednocześnie tak zakłamanej. Pędziłam po torze, starając się skupić na wyścigu, ale przeszłość nieustannie wracała, jakby chciała mnie zatrzymać. Jego słowa były jak ciosy, które trafiały mnie w najbardziej wrażliwe miejsca. Wciąż widziałam jego uśmiech, który był zarazem fałszywy i uwodzicielski. To było jak taniec na linie między nienawiścią a pożądaniem. Każde słowo, które wydobywało się z jego żmijowatych ust, było niczym cios.
– Ronnie, nie uciekniesz, bo i tak cię dogonię. Bo zawsze cię dogonię.
– Dlatego chcę poznać prawdę, chcę poznać Veronicę Evans.
– Jestem jej… Każda komórka mojego ciała należy do niej. Nikt nie jest tak ważny jak ona.
Usłyszałam ryk silnika obok siebie, a potem zobaczyłam, jak zawodnik z numerem osiemnaście mnie wyprzedza. Zacisnęłam szczękę tak mocno, że myślałam, że zaraz skruszę sobie zęby. Nie mogłam pozwolić, aby wspomnienia mnie zatrzymały. Musiałam skupić się na wyścigu, na tym, co było teraz, a nie na przeszłości. Nie pozwolę mu zdominować mnie na torze – już i tak zdominował całe moje życie, nie pozwolę, aby znowu wygrał. Więc przyspieszyłam.
Wiedziałam, że każda sekunda była teraz kluczowa. Nie mogłam pozwolić, aby Mason odebrał mi zwycięstwo, tak jak odebrał mi spokój i pewność siebie. Zacisnęłam dłonie na kierownicy, czując moc maszyny pod sobą. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, ignorując ból i zmęczenie, które targały moim ciałem. To był mój wyścig, moja szansa na odzyskanie kontroli nad swoim życiem. Byliśmy niemal na równi. Pozwoliłam sobie na chwilę nieuwagi i odwróciłam głowę lekko w jego stronę. Mason również na mnie spojrzał. Kolejna fala wspomnień zalała moją głowę. Przymknęłam na sekundę powieki i przełknęłam gorycz, dodając jak najwięcej gazu, aby w końcu zostawić go w tyle.
Byłam teraz na prowadzeniu, a mój umysł koncentrował się tylko na jednym celu – żebym przekroczyła linię mety jako zwycięzca. To moje zwycięstwo, mój triumf nad przeszłością i nad Masonem. To był mój moment, mój czas, który przynosił nadzieję na lepszą przyszłość. Podjechałam powoli do Jasona i Ashley, którzy już na mnie czekali, szeroko się uśmiechając. Zatrzymałam maszynę, po czym zdjęłam kask i poczułam chłodne powietrze owiewające moją spoconą twarz. Przyjaciele podeszli do mnie, a ich miny wyrażały dumę.
– Wiedziałam, że dasz radę! – krzyknęła dziewczyna.
– No brawo, Evans, chociaż w jednym jesteś dobra i nie musisz kłamać, aby się dowartościować. – Ten głos, jego głos, tak dobrze mi znany, a zarazem obcy.
Odwróciłam się w prawą stronę, gdzie znajdowało się stanowisko Masona, na moje nieszczęście – tuż obok mojego. Stał tam w otoczeniu Harper, Riley, Matta, Dylana i Daniela.
– Mason!!! – wrzasnął Matt, jakby miał moc, która magicznie zamknie mordę Davisowi.
– Odezwała się najbardziej dobroduszna i prawdomówna osoba na tym świecie. Co, twoje ego znowu zostało zniszczone, a duma cierpi? No bo nie wspomnę o twojej uczciwości, w końcu jak człowiek nieposiadający kręgosłupa moralnego mógłby kiedykolwiek ją mieć?
– Ver! – krzyknęła Ashley, ale kompletnie się na niej nie skupiałam. Teraz mój wzrok był skierowany tylko na niego.
– Ach, jakie twoje życie jest przykre, Evans. Szkoda, że twój ojciec nie może patrzeć, jaką porażką życiową się stałaś.
To było za wiele. Zacisnęłam szczękę i próbowałam powstrzymać łzy, jednak byłam za słaba. Zanim się spostrzegłam, pierwsza słona kropla spłynęła po moim policzku.
– I vice versa, Davis – warknęłam, po czym odwróciłam głowę, aby już na niego nie patrzeć.
– Mason, to był cios poniżej pasa. Nie rozumiem waszej dziecinnej przepychanki słownej, ale to już jest żałosne i niesmaczne. Naprawdę, czy po waszej kłótni obydwojgu wam spadło IQ, a zwłaszcza tobie, Mason? To wszystko by się zakończyło, gdybyście ze sobą porozmawiali. Tylko tyle – odezwała się Riley.
– Och, Veronica, co ty tu robisz? – zapytała rudowłosa dziewczyna, stojąca w progu drzwi wejściowych małego domku.
– Mam do ciebie pewną sprawę. Czy mogę wejść? – spytałam, zgniatając w dłoni kartkę.
– Tak, jasne, zapraszam – odparła, po czym cofnęła się kilka kroków, aby mnie przepuścić.
Gdy tylko weszłam do środka, przywitało mnie miłe ciepło. Riley skierowała się w stronę starych drewnianych schodów. Szłam za nią w ciszy, aż do momentu, gdy znalazłyśmy się w jej pokoju.
– Chodzi o umowę, prawda?
– To aż tak oczywiste?
– Błagam cię, miażdżysz te kartki w dłoni, odkąd tylko się tu pojawiłaś – odpowiedziała. – Umowa nie wydaje się podejrzana, sprawdziłam ją dogłębnie. Jednak zastanawiam się, co nielegalne wyścigi i oficjalna umowa mają ze sobą wspólnego. Coś tu nie gra, tylko nie umiem tego znaleźć.
– Czyli nie tylko mnie to nie pasuje… Co radzisz?
– Nie podpisuj jej. To jest zbyt podejrzane, jak na ten moment. Oczywiście zrobisz, co uważasz, w końcu to niezła okazja, ale coś tu nie gra.
Wypuściłam powietrze i wbiłam wzrok w podłogę.
– A on… podpisuje ją?
– On? A od kiedy to nie jest Mason?
– Dobrze wiesz, Riley, że od momentu, kiedy prawda o Ghost wyszła na światło dzienne, kiedy… kłamał. – To słowo wypowiedziałam znacznie ciszej.
– Wiesz, może gdybyście oboje otworzyli oczy, dostrzeglibyście, jak perspektywa danej osoby zmienia sytuację.
– Co masz na myśli? – zapytałam, podnosząc na nią spojrzenie.
– Nie ze mną powinnaś o tym rozmawiać.
– Więc z nikim o tym nie porozmawiam – powiedziałam, po czym odwróciłam się w kierunku wyjścia.
Nie mogłam dłużej prowadzić tej rozmowy. Moje serce by tego nie wytrzymało.
– Nie podpisuję jej, zostaję w Downey.
Zamrugałam szybko, aby pozbyć się łez. Kilka tygodni temu sądziłam, że Mason Davis dawał mi oddech, a jego obecność napełniała mnie niczym puste naczynie. Jak bardzo się wtedy myliłam. Ten chłopak był moją zgubą, niczym i nikim więcej.
– Ver… – zaczął Jason.
– Wszystko w porządku, nic się nie dzieje – weszłam mu w słowo. Dłonią wytarłam mokre policzki.
– A co wy na to, żeby jechać do Camili i Henry’ego do baru? – zapytała nagle Harper.
Ale mnie utkwiły w głowie słowa Riley, że ja i Davis powinniśmy ze sobą porozmawiać. No właśnie, każdy to sugeruje, a dla mnie to oczywiste – nie mamy o czym rozmawiać. Nasza relacja była oparta na kłamstwie od samego początku i choć ja poczułam do niego coś głębszego, dla Masona była to tylko gra.
Westchnęłam, po czym odwróciłam się w kierunku Harper, próbując jak najbardziej naturalnie się uśmiechnąć.
– Ja muszę wracać do domu, ale Jason i Ashley pewnie z chęcią się z wami wybiorą – odparłam.
– Ale Ver, przecież możemy… – zaczęła Ashley, ale jej przerwałam.
– Ash, serio, muszę wrócić do domu. Później zadzwonię do nas na grupę.
Po moich słowach Ashley chciała zaprotestować, jednak przerwał jej Jason.
– Ash, odpuść, pewnie Ver jest zmęczona – powiedział, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
Założyłam kask i odpaliłam crossa. Gdy wyjeżdżałam z terenu wyścigów, czułam, jak z mojego ciała powoli schodzi całe napięcie. Mijałam dobrze znane mi budynki i ulice, które zawsze przypominały mi o tym, kim byłam i gdzie się znalazłam. Każdy zakręt, każdy zaułek wiązał się z jakimiś wspomnieniami – niektóre były dobre, inne bolesne. Ale to były moje błędy, moje kłamstwa – mój świat.
Droga do domu była jak terapia. Szybkość, wiatr, hałas silnika – wszystko to pomagało mi oczyścić umysł i skupić się na przyszłości. Wiedziałam, że przede mną jeszcze wiele wyzwań, ale byłam gotowa je podjąć. Mason nie miał już nade mną władzy, a ja zamierzałam udowodnić sobie i wszystkim, że potrafię iść dalej.
Dotarłam pod dom i zaparkowałam motocykl przy swoim samochodzie. Zsiadłam z maszyny, zdjęłam kask i wzięłam głęboki oddech. Powietrze było chłodne, orzeźwiające. Spojrzałam jeszcze raz na podjazd i przełknęłam ślinę, gdy dostrzegłam zaparkowane auto mojej mamy. Odwróciłam się w kierunku domu, po czym ruszyłam w jego stronę. Weszłam do środka, czując, jak ciepło powoli otula moje ciało. Oparłam się o drzwi, zamknęłam oczy i przez chwilę po prostu stałam, wsłuchując się w ciszę.
– Veronica! – rozległ się krzyk.
Koniec ciszy i spokoju. Czekałam, nasłuchując zbliżających się kroków. Aż wreszcie Rosalie Evans stanęła naprzeciw mnie. Wystarczyła sekunda, bym dostrzegła emocje przebiegające po jej twarzy. Przeważała w nich złość.
– Co ja ci mówiłam, dziewczyno? Miałaś z tym skończyć!
– Z niczym nie skończę! Niczego nie rozumiesz!
– O nie, to ty nie rozumiesz! Jestem twoją matką! Mieszkasz pod moim dachem, opiekuję się tobą, urodziłam cię, wiem, co dla ciebie najlepsze!
Znowu te słowa, te przeklęte słowa.
– Witaj, mamo. Muszę ci coś ogłosić.
– Ver, co ty masz na sobie? – zapytała, a ja widziałam, jak balansuje na granicy między spokojem a furią.
– Biorę udział w nielegalnych wyścigach, mamo… i jestem w tym najlepsza. Wygrałam dziś pewien konkurs i…
– Nawet nie kończ, moja panno. Ty chyba sobie żartujesz! Nie chcę więcej o tym słyszeć! Mogłam sprzedać wszystkie graty po twoim ojcu, gdy tylko zmarł, ale sądziłam, że masz więcej rozumu!
– Nie mogłabyś tego zrobić! – krzyknęłam. Nie zrobiłaby tego, nie mogłaby usunąć mojego ojca z naszego życia, jakby nigdy nie istniał.
– Ależ to zrobię! Dałam ci za dużo wolności, a ty co? Narażasz swoje życie dla tego durnego sportu.
– Ty nic nie rozumiesz! Ja to kocham! Kocham jeździć na crossie, nie możesz mi tego zabronić!
– Wychowuję cię! Jesteś moją córką, wiem, co dla ciebie najlepsze! – krzyknęła, wymachując rękami.
– Nic o mnie nie wiesz! Ciągle cię nie ma, jesteś cały czas w pracy!
– Veronico, zważaj na słowa – powiedziała.
Miałam powoli dość. Te wszystkie kłamstwa, śmierć taty, brak mamy, gdy jej najbardziej potrzebowałam, pojawienie się Jacoba i ta cała zakłamana relacja z Masonem.
– Mówię prawdę! Nie ma cię cały czas, nie widzisz, jak nieszczęśliwa jestem, i teraz próbujesz odebrać mi coś, co daje mi nadzieję, że będzie lepiej! – krzyknęłam, powstrzymując łzy.
– Próbuję o ciebie dbać, jak tylko mogę, ale to – wskazała na mój ubiór – tego nigdy nie pozwolę ci robić.
– Gdyby tata żył, wszystko byłoby inaczej!
Nie mogłam już tak dłużej. Po prostu uciekłam.
– Veronico, czy ty mnie słuchasz?
– Nie skończę z tym, mamo, i musisz to zaakceptować albo mnie stracisz – powiedziałam, ciężko wzdychając.
– Zejdź mi z oczu, nie chcę na ciebie patrzeć w tym stroju.
Tyle mi wystarczyło. Wyminęłam ją, po czym zaczęłam wspinać się po schodach. Udałam się od razu do łazienki. Postanowiłam wziąć prysznic, aby zmyć z siebie cały stres i zmęczenie. Gorąca woda była jak balsam dla mojego ciała. Pozwoliłam, aby strumienie spływały po mnie, zabierając ze sobą wszystkie negatywne emocje. Wyszłam spod prysznica i spojrzałam na siebie w lustrze. Wielkie sińce odznaczały się na mojej bladej twarzy. Zmęczenie, stres i nieprzespane noce dawały o sobie znać.
Gdy weszłam do swojego pokoju, zapaliłam lampkę przy biurku. Przytłumione światło wypełniło pokój ciepłem, co trochę poprawiło mi nastrój. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam z szuflady szkicownik. Otworzyłam go na pewnej niegdyś szczególnej dla mnie stronie. Portret Masona… Przesunęłam opuszkami palców po kartce, po czym z całej siły chwyciłam ją i wyrwałam. Zgniotłam papier w kulkę i celnie rzuciłam do kosza. Wzięłam głęboki wdech, po czym udałam się w stronę łóżka, na którym spał słodko Czips. Położyłam się obok i odpaliłam telefon. Chciałam połączyć się z Jasonem i Ashley, ale najpierw musiałam coś sprawdzić. Weszłam na relację Wilson i nawet się nie zdziwiłam, gdy ujrzałam zdjęcie całej naszej bandy w barze Martineza. Wszyscy byli uśmiechnięci, dobrze się bawili beze mnie. Nie byłam tam potrzebna. Tylko bym przeszkadzała. Przewinęłam dalej, próbując ignorować ukłucie w sercu. To, że mnie tam nie było, nie znaczyło, że mnie nie chcieli. Potrzebowałam tego wieczoru dla siebie, by poukładać myśli. Ale nadal bolało. Nie będę dzwonić, nie będę nikomu przeszkadzać. Leżałam tak przez chwilę, patrząc na sufit. Kiedyś może bym czekała, aż Mason się do mnie zakradnie i spędzi ze mną czas, albo obejrzałabym jakiś film z mamą lub spędziłabym ten wieczór z Ash i Jasonem. Ale teraz… zostałam sama. I z bólem serca musiałam przyznać, że byłam samotna.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI
Playlista
Prolog
Rozdział 1. Samotność
Okładka